Gdzieś u wybrzeży Andamanów (I)

12 sierpnia 2016

20 min

To moje pierwsze opowiadanie tutaj, a także debiut jeśli chodzi o opowiadania erotyczne. Piszcie w komentarzach, jak się podobało. Uwagi co do tekstu są jak najbardziej mile widziane. Miłej lektury!

– Doskonale widziałam, jak pan chowa moją bransoletkę do kieszeni! – krzyknęła rozczochrana kobieta w ogniście czerwonej sukience, marszcząc ciemne brwi i strzelając gromami z przeszywająco błękitnych oczu.

Wysoki mężczyzna w garniturze parsknął tylko krótkim, drwiącym śmiechem i podniósł szklankę ze szkocką, w niemym, ale szyderczym geście toastu.

– Och tak, a teraz sprzedam ją za grube miliony i do końca życia będę leżeć na plaży – zakpił, unosząc ironicznie kącik ust. Tak samo ironiczny był jego głos. Ciepły i lekko zachrypnięty baryton.

Kobieta oparła się lekko o bar, zaciskając z całej siły pięści.

– Może nie jest to bardzo cenne, ale dla mnie ma wartość sentymentalną – odparła z dumą i odrzuciła na plecy bujne, gęste włosy w kolorze starego złota.

Mężczyzna zmierzył ją spojrzeniem. Gdyby nie to, że na wstępie uznał ją już za rozchwianą emocjonalnie histeryczkę, określiłby ją jako kobietę niewątpliwie zwracającą uwagę. Dość wysoka, o kształtach greckiej bogini, pełnych ustach i niewiarygodnie pięknych oczach. Chwyciła teraz kieliszek i wypiła do końca swoje wytrawne wino. Ręka lekko jej drżała i widać było, że jest roztrzęsiona. Zaczerpnęła właśnie powietrza, żeby wznowić tyradę i zastygła, z ustami ułożonymi w ładne czerwone „o”. Dlaczego?

Barman, który z rozbawieniem obserwował całe zajście wyciągnął właśnie rękę, wyjął coś z pustej szklanki po soku pomarańczowym, który wcześniej sączyła i zadyndał jej przed nosem rzekomo skradzioną bransoletką.

– I co? Mogłaby mnie pani przeprosić za to hańbiące pomówienie – mruknął mężczyzna przy barze, wychylając do końca swoją whiskey. – Nie lubię, kiedy ktoś mnie bezpodstawnie oskarża i dodatkowo kłamie w żywe oczy – powiedział ostrzej.

Popatrzyła na niego z urazą. Oczywiście. Znała już takich zimnych skurwysynów. Nienagannie skrojony garnitur, drapieżne spojrzenie i elegancja dzikiego kota. Poza tym stalowe oczy, seksowny zarost i szerokie ramiona. Emocje tak w niej buzowały, że miała ochotę brutalnie zetrzeć z jego twarzy ten okropny uśmieszek. Oczywiście, przyczyniło się do tego także, to, że się niewątpliwie ośmieszyła.

– Nie będę się panu tłumaczyć! – syknęła, chwyciła bransoletkę i szybkim krokiem opuściła lokal. Mężczyźni w barze wymienili porozumiewawcze spojrzenia, po czym ten w garniturze zamówił kolejną whiskey. Kobiety… Nie ma co się przejmować, jutro wypływa w rejs, pomyślał. Był bardzo zadowolony z tego zbiegu okoliczności, w którym biznes łączył się z jego zamiłowaniem do podróży.

Dobrze, że wyszła na świeże powietrze. Nie wytrzymałaby tam ani chwili dłużej. Była roztrzęsiona. Zapewne dlatego, że cholernie bała się jutrzejszego rejsu. Miała płynąć na ślub przyjaciółki do Tajlandii (który, notabene, i tak miał się odbyć za miesiąc) i choć mogła wybrać szybszą opcję, czyli podróż samolotem, wolała statek. Pewnie dlatego, że panicznie bała się wysokości. A dlaczego była roztrzęsiona? Ponieważ miała płynąć ze znajomym, który ją w ostatniej chwili wystawił. Nie przejmowałaby się tym tak bardzo, gdyby nie fakt, że została bez partnera. W sumie to nie była roztrzęsiona. Była po prostu wściekła! A sytuacja w barze tylko dodatkowo ją nakręciła. Jak on śmiał tak z niej kpić! Postanowiła jednak nie zawracać sobie nim głowy i spakować się na jutrzejszy rejs.

Feliks zbiegł lekko po stopniach na niższy pokład i rzucił okiem na jasnoniebieskie morze. Płynęli stosunkowo małym stateczkiem, na którym było czuć kołysanie i wielu pasażerów miało chorobę morską. On na szczęście nie cierpiał na tego rodzaju dolegliwości. Westchnął głęboko i wszedł na korytarz prowadzący do kajut dla gości. I pewnie przeszedłby nim, bez zbędnego zatrzymywania się, gdyby nie usłyszał tego głosu.

Ciepły alt o bogatej barwie nucił jakąś wesołą piosenkę. Warto dodać, że był trochę zadyszany, jak gdyby osoba śpiewająca wykonywała w tym czasie ćwiczenia, albo tańczyła.

Feliks oczywiście wiedział, że do cudzych kajut wchodzić nie wypada, a nawet się nie powinno, ale kobiecy głos z czymś mu się nieodparcie skojarzył. Pchnął i tak już lekko uchylone drzwi i podążył w głąb pomieszczenia. Teraz sobie przypomniał. No tak! To ta wariatka z wczoraj. Już miał coś powiedzieć, ale stanął w drzwiach łazienki, spojrzał i zaschło mu w ustach.

Kobieta miała na sobie li i jedynie majtki i pończochy. To znaczy, majtki, pończochy i biustonosz, który właśnie kończyła zapinać. Mężczyzna zdążył wcześniej dostrzec w lustrze (bo była do niego odwrócona plecami) jej piersi. Pełne, naprawdę duże, o małych różowych sutkach i dość dużych obwódkach wokół nich. Jego wzrok prześlizgnął się dalej… zgrabne ramiona, kusząco zaokrąglone biodra i nogi… Kobieta z pewnością nie należała do najchudszych, ale miała tak idealne proporcje, że aż zakręciło mu się w głowie. W tej chwili kobieta podniosła wzrok i zobaczyła jego odbicie w lustrze. Wrzasnęła krótko i zaczęła szamotać się z białym ręcznikiem frotte, w który jak najszybciej próbowała się owinąć.

Feliks na pewno zdobył by się na sarkazm, ale dotarło do niego kilka rzeczy. Wlazł komuś bez pytania do pokoju to po pierwsze. Po drugie podglądał tę osobę. No i po trzecie – w spodniach zrobiło mu się odrobinkę ciasnawo. Trochę go to zdziwiło. Nie jest przecież nastolatkiem, który podnieca się na każdy widok cycków.

Za to kobieta już zdążyła ogarnąć sytuację z ręcznikiem. I teraz stała z pociemniałymi od gniewu oczyma, z włosami opadającymi jej na ramiona. Podeszła bliżej i wycelowała w niego oskarżycielsko palec. Musiała zadzierać głowę, żeby spojrzeć mu w twarz, ale to jej ani trochę nie zdetonowało.

– Wynoś się!!! – ryknęła, a on podskoczył, zdumiony, że była w ogóle zdolna wydobyć z siebie równie dziki odgłos. Chciał powiedzieć coś mądrego, ale odjęło mu mowę i po prostu nadal stał i patrzył na nią roziskrzonym wzrokiem. Uśmiechnął się w końcu krzywo, pogładził po podbródku i powiedział:

– Po prostu słyszałem jak śpiewałaś – głos niestety odrobinkę mu zachrypł.

Kobieta bez słowa wskazała mu drzwi, zaciskając jednocześnie usta i marszcząc srogo brwi. Wyszedł, śmiejąc się w duchu i przeklinając własną głupotę.

Zaraz po jego wyjściu, Lena opadła na fotel, czując, że jej kolana robią się miękkie jak masło. Dlaczego musiała go znowu spotkać! Oprócz tego, że wywoływał u niej złość, pojawiała się też cała gama innych uczuć. Fascynacja była chyba najsilniejszym z nich. Jego wzrok… tembr głosu. I te dłonie. Niechcący pomyślała, jak by cudownie było poczuć ich dotyk i zrobiło jej się gorąco. Co on tu robił?! Jak długo tu stał? I przede wszystkim: co zobaczył?

Ubrała się do końca i zeszła na kolację. Oczywiście już tam był. Siedział sam przy stoliku i wcinał jajecznicę z kiełbasą. Rozejrzała się po sali. Niestety jedyne wolne miejsce było obok niego. To znaczy to miejsce i jeszcze jedno, obok śliniącego się staruszka i jego opiekuna. Mogła się tak nie guzdrać! Feliks zobaczył ją i puścił oko.

– Oh, kogóż moje piękne oczy widzą – zakpił. Najwyraźniej odzyskał dobry humor. Ze sposobu w jaki się na nią patrzył wywnioskowała, że jednak sporo zobaczył wtedy w łazience. Spojrzała na niego ostro i postanowiła, że nie będzie się wdawać w bezsensowne przekomarzanie się. Sięgnęła po rogalika i posmarowała go masłem.

– Kto by pomyślał, że będziemy płynąć jednym statkiem, co? – ciągnął Feliks nie zrażony. – Nalać ci herbaty?

– Nie, dziękuję i nie przypominam sobie, żebym była z panem na „ty”. A co do spotkania, to po prostu mam pecha.

– Ja jestem skłonny uwierzyć, że mnie śledzisz. Może znowu chcesz mnie wrobić w jakąś kradzież, kto wie – warknął. Kobieta zaczynała mu działać na nerwy.

– Oczywiście, o niczym innym nie marzę – syknęła i zlizała z palca odrobinę dżemu. Jego wzrok mimowolnie podążył za jej ruchem. – Może wrobię pana w jakieś morderstwo, kto wie.

– A może nie zdążysz mnie w nic wrobić, bo prędzej sama zaczniesz wąchać kwiatki od dołu. Jestem pewny, że twój charakter wywołuje chęć mordu nie tylko u mnie.

– Kwiatki od dołu? Na środku oceanu? – zaśmiała się perliście i natychmiast spoważniała. – Och, chce pan powiedzieć, że wywołuję u pana aż tak wielkie emocje…? – Spojrzała na niego spod rzęs. – Nic o mnie nie wiesz, koleżko.

– Wiem tyle, że jesteś bardzo krzykliwa. Nie lubię tego u kobiet.

– Miło mi. Jedz tę jajeczniczkę, bo ostygnie i się nią udławisz. Chociaż z tego akurat bym się cieszyła – powiedziała zjadliwie Lena, dopiła herbatę i wstała od stołu.

– Już mnie opuszczasz? A miałem się spytać, czy nie wypijesz ze mną lampki wina.

– Och, za bardzo by mnie korciło, żeby ci czegoś nie dosypać.

– Jeśli chcesz mnie zaciągnąć do łóżka, wystarczy powiedzieć. Nie potrzebujesz tabletki gwałtu – uśmiechnął się bezczelnie. Lena prychnęła ostentacyjnie, odwróciła się na pięcie i wróciła do swojej kajuty. Zaczynało ją mdlić od kołysania. A kołysało coraz mocniej.

Obudził ją upadek z łóżka i przeraźliwe zimno. Z przerażeniem odkryła, że w kajucie jest pełno wody. Otworzyła z trudem drzwi i wybiegła na pokład, zalewany przez strugi deszczu. W ciemnościach, przerywanych tylko zygzakami błyskawic, widziała sylwetki ludzi biegających w panice tam i z powrotem. Ktoś krzyczał przez megafon coś o szalupach ratunkowych, ale wśród ogólnego zdezorientowania, nikt nawet nie zwracał na to uwagi. Przez chwilę stała zdezorientowana na środku pokładu, a potem jednym zrywnym skokiem rzuciła się do najbliższej szalupy, która w większości była zapełniona przez niewątpliwie szanujących się dżentelmenów, którzy w pogardzie mieli życie bezbronnych kobiet oraz dzieci.

I to by było na tyle. Lena została brutalnie popchnięta przez tłum, uderzyła głową o barierkę, straciła przytomność i wypadła za burtę.

– Żyjesz? – usłyszała znajomy baryton i uchyliła powieki. Za chwilę je zamknęła, bo ostre, południowe słońce brutalnie zaatakowało jej zbolałe oczy.

Jeśli Felix spodziewał się entuzjastycznego zachwytu ze strony kobiety, to srogo się rozczarował. Lena mruknęła jedynie coś niewyraźnie i nawet nie zmieniła pozycji, cały czas leżąc na wznak na kołysanym przez morskie fale, niewielkim, pomarańczowym pontonie. W rzeczywistości całe ciało miała niemiłosiernie poobijane, w ogóle nie wspominając już o głowie, która boleśnie pulsowała w rytm przepływającej przez skronie krwi. Tymczasem mężczyzna przemieścił się na pontonie w taki sposób, że jego cień padał na głowę Leny, co dało jej jako taką ulgę.

– W sumie to uratowałem ci życie, moja droga. Nie sądzisz, że należy mi się chociaż zdawkowe „dziękuję”?

– Dzięki – mruknęła półprzytomnie Lena i spróbowała wstać do pozycji siedzącej. Być może Felix nie był wybawcą idealnym, ale przynajmniej wykazał się odrobiną troskliwości, ponieważ przytrzymał jej ramiona i nakazał, żeby leżała spokojnie.

– Dobra, dobra, nie tak prędko. Założę się, że chcesz wiedzieć jakim to paskudnym zrządzeniem losu trafiliśmy na tę samą łajbę, hmm? – i nie czekając na potwierdzenie z jej strony, zaczął opowiadać. – Zakładam, że pamiętasz to, jak walnęłaś się w głowę, wykazując, tak już zupełnie na marginesie mówiąc, zupełny brak jakichkolwiek resztek zdrowego rozsądku wychylając się przez barierkę i wypadłaś za burtę. W sumie dalszy ciąg wydarzeń mogłabyś sobie dopowiedzieć sama, ponieważ ja, nie bacząc na to jak mnie potraktowałaś wcześniej, skoczyłem za tobą i wciągnąłem cię na ten piękny ponton i teraz musimy wzajemnie znosić swoje towarzystwo.

Lena jęknęła cicho i teraz już zdecydowanie usiadła na rozchwianym pontonie. Delikatnie uniosła ręce do głowy i pod palcami poczuła miękki materiał. No tak… jej wybawca ściągnął koszulę, prezentując przy okazji całkiem niezłą muskulaturę, robiąc jej prowizoryczny opatrunek. Jej wzrok prześlizgnął się mimowolnie nieco niżej i dostrzegła spore wybrzuszenie w okolicach krocza współtowarzysza podróży. Nadal nic nie mówiąc, przeniosła wzrok na jego twarz. Trochę się zmieszał, co odebrała z niemałym zdziwieniem. Uśmiechnął się krzywo i skrzyżował ręce na piersi.

– No co? Jesteś prawie naga… i twój strój na początku nie był taki do końca suchy…

Ponieważ kobieta nadal nic nie mówiła, tylko taksowała go nieśpiesznym i lekko ironicznym spojrzeniem, a on stanowczo nie czuł się panem sytuacji, zrozumiałym więc mogło wydawać się, że się zdenerwował. Nie był przyzwyczajony do tego, że to kobieta zbija go z pantałyku.

– Też wolałbym, żebyś była krzepkim i silnym mężczyzną, może wtedy miałbym większe szanse na przetrwanie – brnął dalej, a Lena nie wytrzymała i wybuchła szczerym śmiechem. Miała bardzo piękny śmiech i Felix wbrew sobie odkrył, że bezwiednie się uśmiecha.

– Dobra, dobra – powiedziała lekko zachrypniętym głosem. – Zastanówmy się, co dalej. A z tym krzepkim mężczyzną, to nie do końca ci wierzę, że wolałbyś go ode mnie.

– Felix – przedstawił się szarmancko. – Ugościłbym cię jakoś milej na pokładzie mojego statku, ale jak widzisz możliwości mam mocno ograniczone.

– Nie szkodzi, nie jestem wymagająca. Helena – odparła i uśmiechnęła się czarująco. Mężczyzna pomyślał, że nie każda wyglądałaby tak dumnie i rozkosznie jednocześnie, w skąpej, prześwitującej koszuli, przybrudzonym opatrunku, na pontonie dryfującym gdzieś u wybrzeży Andamanów.

– Co nie zmienia faktu, że i tak mam ochotę cię czasem udusić krzykliwa babo – zakpił i wyciągnął wiosła. Lena nic na to nie odpowiedziała, tylko usadowiła się z tyłu i postanowiła, że przez resztę podróży nie będzie się do niego odzywać.

Kiedy zmierzch już zaczął zapadać, a oboje powoli zaczęli godzić się z perspektywą spędzenia nocy na morzu, na horyzoncie pojawił się wąski pas lądu i zarysy palm.

– O tak, marzę o chłodnym prysznicu, tabletkach przeciwbólowych i miękkich poduszkach – wymruczała Lena i poklepała Feliksa po ramieniu. – Nie możesz szybciej wiosłować?

Mężczyzna spojrzał na nią ponuro i wytężył jeszcze bardziej mięśnie.

– Na twoim miejscu bym się tak tym wszystkim nie ekscytował. Bardziej prawdopodobne jest to, że na tej wyspie stoi jedynie kilka rybackich chatek, o luksusowym hotelu nawet nie wspominając.

– Mógłbyś przynajmniej nie pozbawiać mnie nadziei.

– Lubisz żyć złudzeniami, co?

Wziął się jednak ostro do wiosłowania i po dwóch godzinach udręki mogli wreszcie poczuć pod stopami miękki piasek plaży. Feliks wciągnął ponton w głąb lądu, a Helena zaczęła rozciągać obolałe mięśnie. Po krótkiej serii energicznych skłonów i podskoków, postanowiła rozejrzeć się trochę po wyspie. Po wyspie, ponieważ oboje nie mieli wątpliwości, że się na wyspie znajdują. Kiedy płynęli, mogli dostrzec, że kontury lądu zaokrąglają się. Sądząc także po jej najprawdopodobniej niewielkich rozmiarach, można było wysnuć wniosek, że jest niezamieszkana.

– Feliks! Musimy przynajmniej upewnić się, że nie ma tu żadnych ludzi! Powinniśmy obejść wyspę dookoła – upierała się Helena, podczas gdy mężczyzna beznamiętnie ostrzył kawałek drewna. Zawsze nosił w spodniach scyzoryk i wodoodporną zapalniczkę, dzięki czemu mógł teraz rozpalić niewielkie ognisko.

– Przestań się miotać i chodź tu – zadecydował stanowczo. – Dzisiaj i tak nic już nie zdziałamy. Idziemy spać. Jutro zwiedzimy wyspę i rozpalimy wielkie ognisko, żeby mogli nas znaleźć.

Lena zbliżyła się do ognia, ponieważ dżungla rzeczywiście nie wyglądała zbyt zachęcająco. Nagle poczuła strach. Przecież w sumie nie znała tego człowieka.

Kiedy tak stała na krawędzi kręgu światła rzucanego przez ogień, pełna wahań i niezdecydowana, mężczyzna popatrzył na nią uważnie, uniósł kpiąco brew i rzucił oschle:

– Nie mów teraz, że się mnie tak bardzo boisz. Do niczego cię nie zmuszam. Możesz iść nocować w dżungli.

Postała tak jeszcze chwilę, a potem westchnęła i położyła się naprzeciwko niego, po drugiej stronie ogniska. Felix oparł głowę na dłoni i zaczął się jej przyglądać oczami, które w tej chwili wyglądały jak oczy wilka. Odbijał się w nich tańczący ogień, co nadawało mu wygląd dzikiego i nieokiełznanego leśnego bożka. Wyczytała w nich także ukrytą namiętność. Widziała, że jego pożądanie rośnie od tamtego momentu w jej pokładowym pokoju, ale aż do teraz nie zdawała sobie sprawy jak bardzo. Poczuła się teraz całkowicie naga i bezbronna. Wbrew sobie stwierdziła, że podoba jej się to uczucie. To było na tyle dziwne i tak nie pasujące do niej, że zmieszana ukryła twarz w zagłębieniu łokcia. Usłyszała jeszcze jak mężczyzna zaśmiał się cicho, a potem zapadła w płytki i niespokojny sen.

Kobieta, która go ujeżdżała miała niepokojąco znajome oczy, a jej piersi falowały w hipnotyzującym i szalonym galopie. Patrzył na jej rozchylone usta i ciało wstrząsane spazmami rozkoszy… i już miał ją chwycić w pół, przewrócić na plecy i zrobić to, na co miał ochotę od samego początku, gdy ona odrzuciła głowę do tyłu i wydała z siebie dziwny, ptasi odgłos. Potem spojrzała mu prosto w oczy, a on gwałtownie się obudził, łapiąc ciężko oddech i uświadomił sobie, że tą, która właśnie robiła sobie z niego prywatnego wierzchowca była jego współtowarzyszką niedoli. Dziwny, ptasi odgłos się powtórzył, a on obrócił się i z rozdrażnieniem skonstatował, że miejsce po drugiej stronie ogniska jest puste, a jego poranny wzwód większy, niż zazwyczaj. Gdzie mogła się podziać ta wstrętna, krzykliwa, nadpobudliwa… tu zabrakło mu odpowiednich określeń dla Heleny, więc szybkim krokiem udał się tam, gdzie mogła się udać jego towarzyszka. Jednak z drugiej strony patrząc, nie była taka zła. Szczerze mówiąc, nie była ani trochę krzykliwa, rozmowna zresztą też nie. Cały czas zachowywała pełen godności dystans i sam przyznał, że kręciło go to strasznie. Nie zgrywała niedostępnej, ale aż go korciło, żeby stopić lód w jej oczach i wydobyć na światło zewnętrzne demona, który niewątpliwie w niej drzemał. A drzemał, widział to po sposobie w jaki się poruszała. Nie musiała szczególnie się wysilać, bo zmysłowość miała jak widać we krwi.

Pogrążony w tych rozmyślaniach, nawet nie zauważył kiedy rozpostarł się przed nim przepiękny widok na leśny wodospad i omszałe głazy, które go otaczały. Jednakże wtedy stało się coś, co sprawiło, że stanął jak wmurowany, a potem szybko cofnął się między drzewa.

Zza wielkiego kamienia wyszła właśnie Lena. Warto wspomnieć, że była całkowicie naga. Pochyliła się teraz nad sadzawką, która utworzyła się u stóp wodospadu i powolnymi ruchami zaczęła wypłukiwać jedyną część swojej garderoby, którą posiadała, nie licząc majtek. W tej pozycji Feliks mógł podziwiać jej wypięte w jego stronę i nadzwyczaj kształtne pośladki. Pełne piersi zwisały ciężko nad taflą wody i co chwilę muskały jej powierzchnię. Mężczyzna jęknął głucho, czując jak jego członek instynktownie reaguje. Kobieta wyprostowała się i odwróciła, żeby powiesić koszulę na gałęzi. A później pełnym gracji ruchem usiadła na skraju sadzawki i przerzuciła nogi na drugą stronę. Stanęła prosto pod lecącą z góry wodą. Zafascynowany mężczyzna obserwował, jak migoczące w porannym słońcu strugi rozbijają się o jej piersi. I w tym momencie kobieta wsunęła sobie rękę między uda… tego było już dla niego za wiele. Wyjął ze spodni członka i zaczął go masować w rytm kobiecej ręki poruszającej się miarowo w okolicach jej najwrażliwszego punktu. Lena najwidoczniej się rozkręcała, ponieważ oparła się plecami o nieobmywaną przez wodospad ścianę i drugą ręką chwyciła swoją pierś. Po chwili użyła do tego celu obu rąk i zaczęła powoli i zmysłowo masować swoje krągłości, podszczypując także sutki i wykonując jednoznaczne ruchy biodrami, które nie pozostawiały wątpliwości co do rzeczy, które sobie w tym momencie wyobraża.

Feliks także wyobrażał sobie wiele rzeczy. Szczególnie świeżo w pamięci miał swój wyuzdany sen. Kobieca dłoń wróciła na swoje dawne miejsce i zaczęła je pobudzać z nowym zapałem, który wywoływał serie westchnięć. Mężczyzna zaspokajał się silnymi, posuwistymi ruchami, a gdy zobaczył, że jej ciało wygina się łuk, a z jej ust dobywa się niemy krzyk rozkoszy, odpowiedział tym samym, wydając z siebie przeciągły jęk i tryskając na liście okolicznych krzaków. Oparł czoło o szorstką korę drzewa i chwilę dochodził do siebie, usiłując uspokoić galopujące serce.

19,468
9.88/10
Dodaj do ulubionych
Podziel się ze znajomymi

Jak Ci się podobało?

Średnia: 9.88/10 (60 głosy oddane)

Pobierz powyższy tekst w formie ebooka

Komentarze (7)

XXX_Lord · 10 sierpnia 2016 ·

0
0
Bardzo dobre opowiadanie!
Ciekawa i wciągająca historia, opowiedziana w lekki i nie męczący sposób. Jedyny minus- koniec następuje zbyt szybko. Szkoda.
Czytając skupiłem się na wydarzeniach nie analizując jakości tekstu, jednak żadne poważniejsze błędy nie rzuciły mi się w oczy poza interpunkcją w kilku miejscach i może zmianą szyku w paru zdaniach. Jest jakość, liczę że w drugiej części rozwiniesz historię i będzie więcej seksu.
Jak na debiut- super.

Czy napewno chcesz usunąć ten komentarz?

Diabełwgłowie · 10 sierpnia 2016 ·

0
-1
W zasadzie Lord wyczerpał temat. Ja nie jestem aż takim entuzjastą, bo jednak... za mało seksu, jak dla mnie, ale na pewno plusem jest to, że opowiadanie napisałaś dosyć wartko i bez większych baboli. Zakładam, że planujesz jakąś kontynuację?

Jeszcze jedno -Lena, czy Helena, bo chyba jednak Lena nie jest zdrobnieniem od Heleny, tylko zupełnie innym imieniem.
Przejrzyj to jeszcze na spokojnie, ale moim zdaniem jesteś na dobrej drodze, na główną stronę 🙂

Czy napewno chcesz usunąć ten komentarz?

Nazca · 10 sierpnia 2016

0
0
Dobrze napisane opowiadanie, udany pokątny debiut. Widać, że już pisałaś wcześniej.
Od razu zaznaczę, że mam zamiar nominować opowiadanie do opuszczenia poczekalni.

Mam jednak uwagę i pytanie.
Uwaga - zraziła mnie sytuacja na łódce, po katastrofie statku, gdy kobieta została ledwo co uratowana, a facet się podniecił bo była półnaga. Myślę, że w sytuacji gdy dopiero co bohaterowie ledwo uszli z zyciem, stracili jakiś tam dobytek i byli świadkami śmierci członków załogi i pasażerów, seks byłby ostatnią rzeczą na ktorą nawet facet miałby ochotę.
Owszem może zdarzyć, że po nagłym przypływie adrenaliny i zażegnaniu niebezpiecznej sytuacji bohaterowie zapragnęliby dać ujście nadmiarowi energii - ale nie zaraz po katastrofie, nie na tej łódce.

I pytanie - w jakich czasach dzieją się opisane rzeczy?

Czy napewno chcesz usunąć ten komentarz?

Wenna · Autor · 11 sierpnia 2016

0
0
Dzięki za opinię. To jest pierwsza część, w sumie jeszcze nie wiem z ilu, ale na pewno będzie kontynuacja. Seksu też oczywiście będzie więcej, w końcu chyba logiczne, że bohaterowie nie wytrzymają bez siebie za długo.
Co do imienia: słyszałam właśnie taką wersję imienia Helena. Z ciekawości nawet sprawdziłam i wujek Google dopuszcza i wersję Lena. A! Co do Feliksa, to w paru miejscach chyba jest Felix. Później to jeszcze przejrzę.
Dziękuję za nominację! Jestem świeżakiem i nie ogarnęłam w pełni procesu dostawania się na główną, tak by the way. Ale pracuję nad tym. Na łódce to bardziej chodziło mi o to, że ona jeszcze później leżała jakiś czas w mokrym ubraniu, ale faktycznie sytuacja może się wydawać nieco nierealna. Hmm, i w jakich czasach. Pisałam to z myślą, że raczej współczesnych ale później nastąpiła refleksja - a co z telefonami, GPS-em i tak dalej... Więc ciężko mi stwierdzić. Zawsze bardziej skupiam się na relacjami bohaterów.

Czy napewno chcesz usunąć ten komentarz?

Falanga JONS · 12 sierpnia 2016

0
0
Nienajgorszy tekst, ale zachwyty nieuzasadnione.
Błędy w tekście jak najbardziej są. Nie jakieś rażące, ale trochę ich jest.
Fabuła, mimo wszystko szarpana i opowieść nie idzie za wolno (jak sugeruje jeden z komentatorów), tylko za szybko. OK, może tylko ja cierpię na manię rozciągania akcji, w celu zachowania jakiegoś tam realizmu, no ale nie muszę być tym jedynym.
Minus także za zupełnie niepotrzebny komentarz autorki, gdzie nie dość, że przyznaje, iż nie wie o czym pisze, to jeszcze robi spoiler. W efekcie zniechęca czytelników do czytania kolejnych części.

Czy napewno chcesz usunąć ten komentarz?

X · 13 sierpnia 2016

0
0
Świetne.

Czy napewno chcesz usunąć ten komentarz?

IrinaWit · 16 sierpnia 2016 ·

0
0
Nadużywasz zaimków i w trakcie czytania staje się to męczące (przynajmniej dla mnie), nie widziałam większego sensu w rozmowie bohaterów na statku - nie wnosiła ona nic do akcji, nic z niej nie wynikało, wyszedł z tego taki trochę zapychacz.

Ładnie napisany fragment, w którym Feliks podgląda Helenę. Akcja dość wartka, więc czyta się szybko.
Sądzę, że jak na debiut jest całkiem dobrze 🙂

Czy napewno chcesz usunąć ten komentarz?

Teksty o podobnej tematyce:

pokątne opowiadania erotyczne
Witamy na Pokatne.pl

Serwis zawiera treści o charakterze erotycznym, przeznaczone wyłącznie dla osób pełnoletnich.
Decydując się na wejście na strony serwisu Pokatne.pl potwierdzasz, że jesteś osobą pełnoletnią.

Pliki cookies i polityka prywatności

Zgodnie z rozporządzeniem Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r (RODO). Potrzebujemy Twojej zgody na przetwarzanie Twoich danych osobowych przechowywanych w plikach cookies.
Zgadzam się na przechowywanie na urządzeniu, z którego korzystam tzw. plików cookies oraz na przetwarzanie moich danych osobowych pozostawianych w czasie korzystania przeze mnie ze stron internetowej lub serwisów oraz innych parametrów zapisywanych w plikach cookies w celach marketingowych i w celach analitycznych.
Więcej informacji na ten temat znajdziesz w regulaminie serwisu.