Forum

Wspólne pisanie (strona 4 z 4)
Dobra, ja zacznę bo inaczej będziecie tylko gadać po próżnicy ;]

Tytuł mini-opowiadania: Nie mam pomysłu na tytuł.

Zimna, lutowa noc. Falanga JONES przemierzał uliczki małego miasteczka w Polszy, które powoli pochłaniał mrok. Stanął przed wiekową kamienicą, rozejrzał się, czy nikt go nie śledzi i zapukał do drzwi. (Prawą ręką, oczywiście).

Drzwi otworzyły się z donośnym skrzypnięciem, tworząc małą szparę
- Hasło? - usłyszał Falanga
- Kobiety zawsze się trochę gwałci.
- Właź - drzwi otworzyły się na oścież a Jones wślizgnął się do środka.

Falanga rozejrzał się wokoło w czasie w której przysadzisty Łysy z Kurwinerzz ryglował drzwi. Nie zdziwiło go, że w korytarzu wszystkie drzwi były jedynie po prawej stronie.
- Chodźmy - powiedział prezes, idąc przodem z potulnie tuptającym u jego prawicy Falangą.

Weszli do pierwszego pokoju.
- Siadaj - powiedział prezes - na fotelu, kurwa!
- Przepraszam! - wymamrotał zmieszany Falanga, gramoląc się z podłogi i chycając jednym susem na wskazane miejsce.

Prezes usiadł naprzeciw, zmierzył swego najwierniejszego kuca surowym spojrzeniem, chrząknął i w milczeniu potarł majestatycznego wąsa.

Przeciągające się milczenie źle wpływało na Jonsesa. Starał się tego nie pokazywać, lecz trząsł się ze strachu i pocił jak pojebany. Dosyć tego, musiał się tego dowiedzieć!
- Yyyyyyy.... - zaczął, piszcząc jak nienawilżona dziewica przy pierwszym razie - panie prezesie? Czy wie pan możeee... czyyyy?
- Podpisał - uciął krótko Łysy, dając się na chwilę ponieść emocjom, trzęsąc brzuszyskiem - ten eurozdrajca! Niewolnik Brukseli! Zdrjaca nar....

Lecz Falanga już go nie słuchał. Chlipał w rękaw zwinięty w pozycję płodową.
- Ale jak?! - wychrypiał, gdy znalazł w sobie siłę by przestać łkać.
- Srak! - usłyszał i zobaczył, jak przy okazji jego rozmówca opluł sobie muszkę - myślałeś, że tego nie podpisze? Kurwa, on sięga po długopis nawet wtedy, gdy prezes daje mu kota do potrzymania!

Falanga zawył niczym zarzynany kuc. Nie dbał o to, że zdradzi tym ich lokalizację (i tak nikt ich nie szukał), przecież i tak już wszystko stracone.

- Czterdzieści kurwa lat niezmienionych poglądów. Rodzina, gdzie córa kradnie, a jeden z synów nie chce się do mnie przyznawać. Młoda dupa z dwójką bachorów na boku a oni mi teraz likwidują gimnazja?! Na czym ja mam zbudować elektorat?!

Falanga parsknął gniewnie i zatrząsł grzywo

- Elektorat? Chuj mnie to boli! - wykrzyczał, patrząc w twarz oniemiałego prezesa - mnie interesuje coś ważniejszego! KTO BĘDZIE WCHODZIŁ NA MOJEGO BLOGA?!

Ciąg dalszy jest do waszej dyspozycji. Enjoy ;]
Rozdział II

Czuła, że jest w wysokiej formie, zresztą dokonania boiskowe potwierdzały to dobitnie. Dziesiątki udanych interwencji w obronie, kilkanaście rajdów po lewym skrzydle, kilka dośrodkowań. Byłaby nawet asysta i to może niejedna, gdyby ta lesba w ataku potrafiła przymierzyć celnie.
Więc co miała oznaczać ta zmiana dwadzieścia minut przed końcem meczu, przy bezbramkowym remisie? Schodziła skonsternowana, patrząc w oczy trenerki. Ale nim otworzyła usta, trenerka wyjaśniła wszystko.
- Masz gościa. W szatni. Nie może czekać.
Zaintrygowana udała się w kierunku klubowego budynku. Kto? Manager kobiecego teamu Manchester United? Tajny wysłannik Gariego Kasparowa? Redaktor „Playboya” składający po raz setny ofertę? Antoni Macierewicz z rozkazem natychmiastowego wyruszenia do Nigerii i zlikwidowania Boko Haram?
- Ach – wyrwało się jej, gdy już znalazła się w szatni i ujrzała starszego, niewysokiego, niezbyt szczupłego i nad wyraz rozweselonego osobnika. – Pan prezes!
- Czołem Wielkiej Polsce! – przywitał ją nad wyraz poważnie, by potem znów się zaśmiać. Od razu zwróciła uwagę na amplitudę nastrojów polskiego władcy.
- Czołem! Co pan prezes taki… Raz roześmiany, raz prawie zapłakany?
- No widzisz, to się dzieje od wczoraj i nie mogą nad tym zapanować. Musisz mi pomóc, bo przecież ty… - nie dokończył wybuchając homerycznym śmiechem.
- Ja w życiu nie robię dwóch rzeczy – dokończyła. – Nie uprawiam seksu i nie uśmiecham się. Czy to oznacza, że pan prezes znalazł coś, co i mnie zmusiłoby do roześmiania się? Przy całym szacunku do pana prezesa, to absolutnie niemożliwe.
- Wiem, wiem, dlatego ja tylko po poradę od ciebie… Bo widzisz, wczoraj zaczęło się…- znów zaczął się śmiać.
- Coś mi się przypomina… To z tego tableta, tak?
Sięgnęła pamięcią wstecz. Niezbyt głęboko, bo o dwadzieścia cztery godziny. Racja, przecież wczoraj cały internet pokazywał zdjęcia prezesa pękającego ze śmiechu podczas sejmowego posiedzenia. Ba, te obrazki znalazły się nawet we wszystkich telewizjach.
- Tak z tableta. Podsunęli mi, zdrajcy… Wiesz, do czego się posunęli? – zagrzmiał prezes wykorzystując moment kilkusekundowej powagi.
- Słucham…
- To był jakiś portal erotyczny. Przeprowadzę śledztwo, który to… Ale jak dojdę so siebie. W każdym razie, to był ten portal a konkretnie czat. I na tym czacie siedział taki osobnik.
- Jaki?
- Miał nick Wielki Kochaś.
- Rzeczywiście zabawne. Ale to chyba nie powód?
- Nie, nie… Otóż, on… Był tam sam i pisał na tym czacie.
- Jak to? – nie zrozumiała. – Pisał sam do siebie?
- Dokładnie, tak. Wypisywał jakieś elaboraty rozmawiając sam ze sobą – kolejny atak śmiechu przerwał wywód prezesa.
- To już dużo śmieszniejsze, ale w końcu mamy w tym kraju niedorozwiniętych osobników. Ten przypadek to chyba nic wybitnie poważnego?
- Ale to nie wszystko – poważnym tonem raptownie przerwał posmutniały nagle prezes. – On tam pisał coś o jakimś swoim opowiadaniu, pisanym od wielu lat! Marnym opowiadaniu, którego nie może ukończyć przez taki szmat czasu i co lepsze, na które nikt nie czeka! – gwałtowny wybuch śmiechu znów wstrząsnął prezesem.
- Przestaję się dziwić – skinęła głową wysoka blondynka. – Ale na miłość boską, przecież ten śmieszny człowieczek nie mógł aż tak wpłynąć na pana prezesa…
- Bo to nie koniec! – wręcz zaryczał prezes, krztusząc się śmiechem. – Tam na czata wchodzi od czasu do czasu jedna dama i wtedy ten Wielki Kochaś zgrywa wielkiego kochasia i…
- No co? Zarywa do tej damy? No to chyba byłoby w końcu coś normalnego w jego zachowaniu, czyż nie? – zapytała zdezorientowana.
- Ale ona jest lesbijką!!! Hahahahaha…!!! – nie wytrzymał prezes i pierdolnął o podłogę, tarzając się ze śmiechu.
- Prezesie, to… To… nie wyp…
Blondynka próbowała uspokoić starszego pana, po czym nagle znieruchomiała, czując jak jej ciało buntuje się wobec niej samej i dostarcza przeżyć, z jakimi do tej pory nie miała w życiu do czynienia. Kąciki ust, powoli, ale bezpardonowo zaczęły się wyginać a jej wargi rozchylać. Nim kompletnie zszokowana piłkarka uświadomiła sobie co się dzieje, z jej ust wydobył się niesamowity dźwięk. Nie wierzyła własnym uszom, ale to działo się naprawdę. Śmiała się. Ona, która przez osiemnaście lat swojego życia nie znała tego uczucia, teraz miała go pod dostatkiem. Drżała, czując rozkosz ogarniającą jej niezwykle seksowne podobno ciało. Rozkosz nieznaną, tak zaskakującą, tak przyjemną, tak zniewalającą.
Otwierała usta, intensywnie wydając z siebie głośne i długie dźwięki. Rozkoszowała się nimi, tak jak grube osobniki o amerykańskich nickach rozkoszują się kolejnym, pożeranym przez siebie hamburgerem. Nie mogła nad nimi zapanować, tak jak zresztą i nad reakcjami swojego, wyginającego się ciała. To było ponad jej siły. Pierwszy raz przeżywała coś tak niewyobrażalnego. Niezwykle rozemocjonowana wiedziała już, że będzie to największa pasja w jej całym życiu.
- O Boże…! O matko…! O Jezu…! – wykrzykiwała z siebie, gdy stan jej ducha pozwolił w końcu na to, by choć w jakimś stopniu doszła do siebie. – Tak…! Tak…!
Wiedziała, że przeżyła właśnie coś niewiarygodnego. I to z kim… Z władcą Polski, z nim. To było takie magiczne, mistyczne, zniewalające, rozkoszne…
Leżała na posadzce, głęboko oddychając. Za nic nie chciała wrócić do realnego świata. Za nic.
Rozdział III

Jednakże powróciła do realnego świata i to szybciej, niżby myślała. Przestała być ponętną nastolatką, znów była Falangą JONESEM, człowieczkiem, który pisze regularnie, ale tylko o jednej bohaterce, łudząc się, że kogoś obchodzą nowo publikowane części.

Gdy zaczął odzyskiwać świadomość zdał sobie sprawę z trzech spraw: po pierwsze, dopalacz zaczął z niego schodzić. Po drugie, leżał oparty brzuchem na siedzisku fotela, ze spodniami zsuniętymi do kolan i po trzecie, ktoś za nim klęczał.

- Co jest? Co się dzieje?! - starał się podnieść na nogi, ale ciało zamroczone resztkami narkotyku reagowało wolniej niż umysł - kto tu jest?!
- Ciiiiiichhooo, spokojnie. Jestem przy Tobie, mój kucyku.

Falanga spiął poślady. Zdał sobie sprawę, że za chwilę stanie się coś, o czym skrycie marzy każdy prawicowiec ale nie tak! Chciał, żeby to był specjalny wieczór, z kolacją przy świecach, wspólnym oglądaniem "Nocnej Zmiany" na jutubie pod kołderką, by później przejść do tego, co za chwilę miało się wydarzyć

- Panie prezesie! Ja nie chcę! - wypiszczał, czując na pośladkach znajomy kształ
- Spokojnie, młody, włożę płytko. Tak zaledwie na cztery i siedemdziesiąt pięć setnych procenta....
- Ale ja... AU! - krzyknął, gdy poczuł plombę w tyłku

Prezes chwycił kuca za grzywę, szarpnięciem przyciągnął głowę JONESA do siebie i wycharczał mu do ucha (przy okazji łaskocząc wąsem):

- A teraz... zrobię Ci z dupy Trybunał Konstytucyjny!!!
Rozdział IV

W czasie, kiedy rozgrywały się te wydarzenia Maria Susanna wykonywała swoją codzienną porcję ćwiczeń. Jej doskonałe, nieśmiertelne ciało poddawało się woli niezwykłego umysłu w serii płynnych sekwencji ruchów, z właściwą tylko jej gracją.
Maria Susanna była istotą niezwykłą, więc nawet skłony, przysiady, wyprosty i pchnięcia wykonywane w ramach codziennego treningu tai-chi wydawały się w jej wykonaniu nieziemską wręcz symfonią tanecznego ruchu.
Bohaterka ta była półkrwi wampirem, a jednej czwartej elfem. Wampirzej krwi zawdzięczała nieśmiertelność i niezwykłą wręcz sprawność, elfia cześć jej natury odpowiadała za grację i wdzięk Ponieważ nie była czystej krwi wampirzycą, Maria Susanna była całkowicie uodporniona na światło słoneczne, czosnek, krzyże, wodę święconą, i inne akcesoria służące ludziom do obrony przed Wampirami. Dlatego właśnie ona była przywódcą Nadnaturalnych w tej części świata.

Zwykle była to spokojna praca, przynosząca spory prestiż i dużo profitów materialnych, ale tego właśnie dnia Maria Susanna potrzebowała relaksu i oczyszczenia umysłu jak rzadko.
Była bowiem odpowiedzialna za utrzymanie status quo w pewnym zabawnym kraju, który teoretycznie stanowił część Europy. Do niedawna z mieszkańcami tego kraju nie było większych problemów – dawali wysysać z siebie krew, całkowicie nieświadomi faktu że dzielą swój świat z pewną wcale nie małą populacją wampirów. Byli podatni na sugestie, i utrzymywanie ich w nieświadomości nie stanowiło dużego wyzwania.
Jednakże obecnie nad społecznością Nadnaturalnych w Polszy zgromadziły się ciemne chmury. Nie dość, że manewry ekipy rządzącej wzburzyły społeczeństwo tak, że już wcale nie było łatwo przeciętnego Kowalskiego czy Nowaka omamić – to jeszcze Nadnaturalnym groziło WYKRYCIE...

Zaledwie kilka dni wcześniej agenci wrogiej frakcji podsunęli Najpotężniejszemu Człowieczkowi w kraju fragmenty rozmów Marii Susanny z jej agentami... Zimny dreszcz wstrząsnął doskonałym ciałem półwampirzycy... Szczęśliwie umysł tego człowieczka nie był wystarczająco bystry, by złamać szyfr, i wykryc plany Nadnaturalnych – całą rozmowę uznał za żart, który rozbił w puch jego pełną pychy powagę. Ale było blisko, bardzo blisko...

Maria wykonywała swoje ćwiczenia z doskonałą precyzją, powalając by świat toczył się do przedu bez jej udziału.
W dużym, nowocześnie urządzonym w odcieniach bieli, srebra i szarości pomieszczeniu jej odziane w czarny strój gimnastyczny ciało wykonywało swój powolny taniec, do dźwięków cichej muzyki relaksacyjnej. Jedyną barwną plamę w pomieszczeniu stanowiły ogniście rude włosy Półwampirzycy, spięte teraz w niedbały węzeł na czubku głowy. Był to jedyny akcent kolorystyczny, gdyż szafirowoniebieskie oczy były zamknięte.

Nagle koncentrację ćwiczącej władczyni zakłucił natarczywy dźwięk dzwonka, dobywający się ze smartfona leżącego opodal.
Kobieta zaklęła dźwięcznie, po czym przyjęła połączenie.
- Wasza miłość, rzecznik zmiennokształtnych pilnie doprasza się wideokonferencji – dobiegł z telefonu zalękniony głosik asystentki. - Czy mam go połączyć w komnacie ćwiczeń, czy pani woli udać się do gabinetu?
Maria Susanna westchnęła z niebywałym wdziękiem.
- Połącz go proszę w moim prywatnym apartamencie.

Nadal poruszając się z wdziękiem godnym bogini szybko udała się do siebie, aby w najbardziej sekretnym, najlepiej zabezpieczonym pomieszczeniu w jej podziemnej fortecy odbyć naradę ze swym najbliższym współpracownikiem. Zastanawiała się, jakie ma dla niej wieści. Wiedziała od swoich agentów, że Łysy obecnie zbyt jest zajęty swoimi urojeniami i knuciem, by stanowić realne zagrożenie, słyszała też że o Jonesie słuch wszelki zaginął. Był tylko pionkiem, jednak użytecznym. Dzięki jego blogowi wiele młodych umysłów, w niebezpiecznym dla gatunku ludzkiego w okresie dojrzewania, zapada w letargiczne ogłupienie wywołane monotonnymi fantazjami erotycznymi. Doprawdy, nie mógłby lepiej jej się przysługiwać, nawet gdyby osobiście go do tej roboty wynajęła...
Zastanawiała się, co też się z nim stało. Podejrzewała że zaszył się gdzieś, w jakiejś ciemnej dziurze, by pielęgnować ego obolałe po jakimś urojonym lub rzeczywistym upokorzeniu. Nie martwiła się zbytnio. Nawet gdyby zniknął bezpowrotnie, bez trudu znajdzie kogoś, kto mógłby wykonywać podobną robotę.

Zamknęła za sobą dębowe drzwi apartamentu, i idac w stronę swojego terminalu zdjęła strój sportowy zostając w samej bieliźnie idealnie podkreślającej jej boskie kształty.
Podeszła do ogromnego ekranu dotykowego zajmującego pół sciany, i dotknęła piękną, smukłą dłonią ikonki przychodzącego wideopołączenia.
Ekran wypełnił wizerunek zabójczo przystojnego mężczyzny reprezentującego interesy Wilkołaków, niedźwiedziołaków, i innych zmiennokształtnych na jej terytorium.
Doskonała twarz Marii Susanny rozjaśniła się w oszałamiającym uśmiechu.
- Amante Magnifico! - powitała rozmówcę ciepłym, zmysłowym głosem – Powiedz, czemu zawdzięczam dziś przyjemność rozmowy z tobą!
Dlaczego nikt nie kontynuuje rozpoczętej zabawy? 🙂

Prezes siedział rozparty wygodnie na fotelu, dla zabawy bawiąc się siwą szczecinką porastającą jego wypukły brzuch. Uśmiechał się, szarpiąc wąsa i z satysfakcją patrząc na leżącego na ziemi przeoranego kuca.

- Troszeczkę się rozszalałem, ale dopiero pod koniec przypomniałem sobie, że nie jesteś kobietą i że nie wypadnie z ciebie pińćset plus! - zarechotał, trzęsąc bebechem.

Falanga pokiwał gorliwie głową, bojąc się roześmiać na głos z wyśmienitego wręcz żartu w obawie, że przez przypadek obudzi pożar w dupie, który palił go niczym wnętrze Smoczej Góry z Mordoru (i to nie tego z Domaniewskiej)

Nagle drzwi otwarto i wkroczył pokaźnych rozmiarów łysol w brunatnej koszuli. Wyciągnął rozczapierzoną dłoń.
- Zieg Korwinei!
- Zieg, zieg - odpowiedział olewawczo Przewdoniczący.

Łysy stał dalej z wyciągniętą ręką, rozglądając się z obawą na boki.
- Wodzu... - wyszeptał przerażony - czy tutaj aby nie ma kamer?
- No skąd! Jestem przecież u siebie!
- A, to dobrze! - twarz łysego rozpromieniła się jak u bobasa, gdy szybko złączył paluszki - nie muszę udawać, że pięć piw zamawiam! - dodał, opuszczając rękę i wchodząc głębiej w pokój, przy okazji wycierając buty o Falangę.
- Co to za lewacka szmata? - spytał Marianek, ładując się bożyszcze gimbazy na kolanka
- Kolejny kuc, który poczuł na sobie niewidzialną rękę rynku. Weszła aż po łokieć!
- Amator! Ze mną doszedłeś do pachy!
- Wiem, Marianek! A pamiętasz, jak się bałeś na początku? - roześmiali się serdecznie, tuląc się jak gołąbki - byłeś taki wyklęty!
- Zgadza się, ale ja już muszę spadać! Zaproszono mnie na otwarcie restauracji z prawdziwym polskim kebabem!
- W takim razie leć, chłopcze, nie będę cię zatrzymywać.
- Do zobaczenia! Czołem wielkopolsce!
- Czołem wielkiej Polsce, ty kurwa durniu!!!
Chcesz wziąć udział w dyskusji? Zaloguj się
pokątne opowiadania erotyczne
Witamy na Pokatne.pl

Serwis zawiera treści o charakterze erotycznym, przeznaczone wyłącznie dla osób pełnoletnich.
Decydując się na wejście na strony serwisu Pokatne.pl potwierdzasz, że jesteś osobą pełnoletnią.

Pliki cookies i polityka prywatności

Zgodnie z rozporządzeniem Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r (RODO). Potrzebujemy Twojej zgody na przetwarzanie Twoich danych osobowych przechowywanych w plikach cookies.
Zgadzam się na przechowywanie na urządzeniu, z którego korzystam tzw. plików cookies oraz na przetwarzanie moich danych osobowych pozostawianych w czasie korzystania przeze mnie ze stron internetowej lub serwisów oraz innych parametrów zapisywanych w plikach cookies w celach marketingowych i w celach analitycznych.
Więcej informacji na ten temat znajdziesz w regulaminie serwisu.