Przygoda na rzece

24 października 2009

11 min

Telewizyjna prognoza pogody jak zwykle zapowiadała piękny, słoneczny dzień. Akurat taki, jaki sobie wymarzyłem na wyprawę kajakiem z moją nową przyjaciółką. Poranna pobudka i jedno spojrzenie w okno nie pozostawiały złudzeń. Oczywiście piękna pogoda, tylko że nie u mnie, deszcz rozpanoszył się na dobre. Jedyna nadzieja, że wiatr trochę przegoni chmury, a przy takim drobnym deszczyku śmiało można popływać po rzece, bo i tak wszędzie woda.

Umówiliśmy się na przystani, pochmurny dzień więc zaledwie kilku śmiałków pakowało się do kajaków. Moja przyjaciółka już czekała na mnie. Zaopatrzona w niewielki plecak, opatulona w kilka warstw odzieży i otulona kurtką przeciwdeszczową sprawiała wrażenie nieco zagubionej, a i mnie jakoś trudno było dostrzec w niej tę seksowną dziewczynę, którą poznałem zaledwie wczoraj. Myślałem, że przy słonecznej pogodzie i gorącej atmosferze uchyli nieco rąbka swych wdzięków towarzysząc mi na spływie, a tu deszcz nieładnie zabawił się ze mną. Wiedziałem tylko, że ma cudne, wielkie piersi i długie nogi z kształtną pupą. Ale co mi po tym jak teraz wszystko jest szczelnie opatulone i to przez kilka najbliższych godzin. Nie tracąc czasu zapakowaliśmy sprzęt do kajaka, marzenie moje wpakowało swą pupę w siedzisko przede mną i kokosiło się energicznie. Cudny byłby to widok gdyby robiła to w maleńkim, obcisłym topiku i szortach. Jednak głośny szelest ortalionowej kurtki nie pozostawiał złudzeń, a tak liczyłem na słońce i strój kąpielowy. Przy tej pogodzie, to nawet mój mały zwinął się i ukrył w ciepełku spodni. Jeszcze tylko zabieramy wiosła i w drogę. Uchwyciłem wiosło i podałem je mojemu skarbowi, po czym sięgnąłem po swoje. Nie zdążyłem się wyprostować, kiedy nagle zaświeciło słońce. Wielki blask niemal mnie oślepił, kajak zawirował na lekkiej fali i ruszyliśmy w drogę.

Nagle zrobiło się bardzo ciepło, przyjaciółka moja zdecydowanym ruchem zdjęła kurteczkę, potem resztę ciuszków i pozostała w kolorowych szortach, szerokich i powiewających przy każdym ruchu. Bluzeczka jej obcisła i króciutka opinała wielkie, przytulone do siebie cycuszki, a brodaweczki przebijały się śmiało przez materiał. Śmiałymi ruchami odgarniała wodę wiosłami, a piersiątka jej przelewały się raz na jedną stronę raz na drugą. Nawet mój mały nie mógł pozostać obojętny na taki widok. Wyswobodzony ze spodni, a uwięziony jedynie w niewielkich gatkach, usilnie starał się wydostać gdzieś bokiem na zewnątrz. Lecz nie był to odpowiedni moment, powiał wiatr i kajakiem ostro zakołysało. Pupa w szorcikach przede mną, mocniej wcisnęła się w siedzisko jednocześnie napotykając niewielkie przeszkody w postaci zapinek od kapoka, które usilnie starały się wsunąć pomiędzy te krągłości pośladków, lecz zostały brutalnie usunięte przez właścicielkę tej rozkosznej dupci.

Po uporaniu się z falami wpłynęliśmy w nurt rzeki, leniwy i spokojny. Upał doskwierał niemiłosiernie więc zgodnie pozbyliśmy się koszulek. Co prawda moja nie ukrywała takich skarbów jak jej, ale chciałem dodać jej odwagi. Widok wielkich, sterczących cycków przesłonił mi cały świat. Mój mały dzielnie ruszył do przodu wysuwając się przede mnie, jakby chciał wsunąć się pomiędzy te wielkie balony, a moje dłonie wyciągnęły się do przodu z rozpostartymi paluchami chętnymi objąć te cuda. Kajak pozbawiony sterowności ostro wpłynął wprost w gęsty tatarak, szarpnął i stanął. Niestety moja pałka zrobiła wręcz odwrotnie, nagle uderzona w siedzenie przede mną, skurczyła się i obolała wróciła na miejsce. Krzyk zbudził stado kaczek żerujących opodal i przestraszył moją kochaną. Gwałtownie obróciła się w mym kierunku, a wielkie jej piersi popieściły moja twarz. Uchwyciłem je na moment i zanurzyłem twarz pomiędzy nimi. Cudny zapach perfum, potu i wody przeszył mnie dogłębnie aż w lędźwiach poczułem przyjemne ciepło. Niestety, piersi szybkim skrętem powróciły na swoje dawne miejsce, pozostał mi tylko widok gładkich plecków i kolorowych szorcików poniżej.

Zdecydowanym ruchem odepchnąłem kajak i popłynęliśmy w dalszą drogę. Nurt przybierał na sile, a moja kochana zapragnęła jeszcze tylko pochwycić piękną, brązową pałkę tataraku i zerwać na pamiątkę. Podpłynąłem więc ochoczo ku zaroślom i przybliżyłem kajak do największej pałki jaka była w okolicy. W momencie kiedy moja luba wychyliła się by ją urwać, drugą największą pałką w tej okolicy okazał się mój penis, o ile nie większą. Oczarowany widokiem klęczącej i wypiętej pupci i ocierających się cycuszków o powierzchnię kajaka, gotów był na wszystko. Kolorowe szorty powiewały na wietrze, a szew materiału ochoczo wpinał się w szparkę pomiędzy nogami rozdzielając wzgórek łonowy porośnięty skręconymi, złotymi włosami. Dłoń moja wsunęła się pod materiał, pociągnęła delikatnie szew, uwalniając cipkę z uwięzi materiału. Odsunąłem spodenki przytrzymując je jednym palcem, a drugim poszerzyłem szparkę i języczkiem wodziłem po całej cipce. Była zupełnie mokra, lecz nie od rozkoszy tylko od wody, która wdarła się do kajaka. Lizałem zachłannie, chłonąc równocześnie cudne klaśnięcia wielkich cycków uderzających o powierzchnię kajaka. Głośne jęki roznoszące się po wodzie postawiły mojego kutasa w pełnej gotowości. Wtem moja pieszczona kochana w pełnym podnieceniu, mocno szarpnęła sitowiem z pałką i niemal wyrwała je z wody. Poleciała do tyłu wprost na mnie, uderzając wyrwaną pałką w moją wielce nabrzmiałą pałę. Kajak niebezpiecznie się przechylił i nie pozostawało nic innego tylko zapanować nad sytuacją ustawiając się z nurtem rzeki. Kolorowe szorty wróciły na swoje miejsce, ale mój mały nie miał zamiaru już przysnąć i planował następną akcję.

Za zakrętem zaskoczyła nas barykada z drzew. Kajak zawiesił się na konarze, pozostawało tylko taktyczne wypychanie go biodrami. Z wielką ochotą przystąpiłem do tego manewru mając przed sobą okrągła dupcię chętnie wykonującą ruch do przodu i do tyłu. Robiła to z wielkim poświęceniem, spodenki zsunęły się przy tym z krągłości i pupa świeciła rowkiem pomiędzy pośladkami. Podsunąłem się bliżej, objąłem nogami biodra kochanki, ona uniosła się lekko i nasadziła na mego kutasa. Płatki cipki objęły go dookoła i oplotły, a on szczelnie przywarł do dna cipki. Posuwałem ją do przodu, a ona wraz ze mną posuwała kajak na przeszkodzie. Kajak mocno przywarł do konara tak, jak ja do dziurki cipeczki. Jeszcze tylko kilka mocnych ruchów, uchwyciwszy ogromne cyce z twardymi sutkami pchałem ile sił ruchem posuwistym wspomagany kochaną dupcią. Wreszcie wystrzeliłem jak z procy zalewając cipkę i dno kajaka moim życiodajnym sokiem, równocześnie kajak wystrzelił z przeszkody zsuwając się na wodę. Pomieszały się płyny na dnie łodzi, umoczyła się cipka w zimnej wodzie, a i kutasik ochłodził. Szorty już nie wróciły na swoje miejsce tylko smętnie poniewierały się po dnie łodzi.

Było ciepło i słonecznie, nie było sensu się ubierać, woda i tak otaczała nas ze wszystkich stron. Rzeka tutaj płynęła leniwie, moja kochana wystawiła sobie nóżki po obu tronach burty. Tylko sandałki dyndały na stopach. Goła dupcia usadowiła się na miękkim choć mokrym kapoku, a rozstawione nogi dyndały po bokach kajaka oblewane przez wodę. Oblewana była też wystawiona na słonko nabrzmiała cipeczka, pieszczona delikatnym wiatrem znad rzeki. Cudnego widoku dopełniały wypięte piersi wystawione do słońca. Wtem sielankę przerwała niespodziewana przeszkoda. Tym razem konary zwisały nad samą tonią wody. Rusałka moja wodna, szybciutko złączyła nogi i położyła się w kajaku, aby minąć zwisające gałęzie. Nie zdążyłem się cofnąć więc odruchowo położyłem się do przodu. Pod sobą poczułem cudowne ciało kochanki, a usta moje zagłębiły się w burzy złotych włosków i zsunęły się w rowek między udami. Język buszował po szparce, a napotkawszy malutki koralik łechtaczki niecierpliwie nim poruszał. Z lubością zacząłem ssać to cudo czując jak rośnie mi w ustach. Ssałem i wyciągałem guziczek ponad zasłaniające ją płatki warg, a język mój stawał się jakby twardszy i dłuższy. Moja głowa uwięzła pomiędzy smukłymi udami, które to uda mocno się na niej zaciskały. Dłońmi objąłem pupę i rozchyliłem pośladki, językiem torując sobie drogę wgłąb cipki, aż po jej tajemną norkę. Językiem poczułem jej nektar i wsunąłem palce. Posuwistym ruchem nadawałem rytm palcom, a one klapiąc taplały się w sokach cipki, języczkiem zaś delikatnie ssałem nabrzmiałą do granic wytrzymałości łechtaczkę.

Zatopiony w czułościach, poczułem nagle rozkoszne głaskanie w okolicach jąder i lekkie uciskanie penisa. Uniosłem się lekko, a kutas mój poczuł łaskotanie języka kochanki. Wsunęła go między swoje nabrzmiałe usta i ssała jego główkę. Wiedziałem już, że nie jestem w stanie nad nim zapanować, ale chciałem wsadzić go w przygotowaną, mokrą cipkę. Szybko więc zmieniłem pozycje, a kajak niebezpiecznie się zakołysał, spojrzałem na rzekę, ale płynęła leniwie. Mój penis za to nie był leniwy, z werwą i ochotą przystawił się do dziurki, lecz kołysanie łódki nie pozwalało mu na ostre wejście. Niecierpliwie penetrował szparkę zawzięcie szukając ukrytej jamki. Wreszcie kajak z impetem osiadł na mieliźnie, a ja pomocną dłonią chwyciłem swego wojownika i wsadziłem do środka. Jęki rozkoszy rozeszły się po rzece, a krzyki spełnienia wypłoszyły wszystkie kaczki. Resztkami swej ambrozji obdarowałem piersi swej kochanki i ułożyłem się przy jej wielkich cyckach głaszcząc i ściskając sterczące brodawki.

Kajak utknął na środku rzeki wcisnąwszy się w łachę piachu. Nie pozostało nic innego tylko zepchnąć go z powrotem do wody. Z wielkim żalem opuściłem łono przyjaciółki i wsunąłem nogi do wody. Zaparłem się, ale kajak ni drgnął, kochanie moje chcąc mi pomóc, wyszła z kajaka i oparła dłonie na jego burcie. Pchaliśmy wspólnie, ona kajak, a ja chwyciłem jej pośladki i pchałem za nie. Miętoliłem je mocno i rozchylałem, aż woda wpływała pomiędzy nie. Mimo chłodnej wody, mój wielki wojownik już stał na warcie gotów wejść w maleńką dziurkę pomiędzy nimi. Nagle kajak ześliznął się z piasku, a moja luba uczepiwszy się burty popłynęła razem z nim. Rzuciłem się w pogoń za nimi lecz czy to pośpiech czy też zamroczenie głowy dupcią, podcięły mi nogi i wylądowałem na zdradliwie ukrytym pod wodą, wielkim głazie. Mocny ból potrząsnął mą świadomością i szeroko otwarłem oczy. Jakiż cudny widok ujrzałem nad sobą. Moja kochana przyjaciółka pochyla się nade mną i skrapla mnie kroplami wody klepiąc przy tym delikatnie po policzkach. Tylko dlaczego jest tak okutana w niezliczoną ilość ciuchów? Kiedy zdążyła to wszystko ubrać, przecież dopiero co była nagusieńka? Spojrzałem na niebo, krople deszczu zaczynają spadać dookoła, ale nie czuję ich na mym ciele i nie poczuję, bo też jestem zupełnie ubrany. Podnoszę się i wtedy czuje okropny ból na czole. To co było złudzeniem rośnięcia mego przyrodzenia w rzeczywistości było rośnięciem wielkiego guza na mym czole, a sprawiło to mocne uderzenie wiosłem mojej przyjaciółki. Cała reszta była tylko wytworem mojej wyobraźni. Ależ czy mogę mieć do niej o to pretensje? Chyba nie. Może w końcu zaświeci słońce i naprawdę popłyniemy razem na spływ kajakiem. Czasem marzenia się spełniają...

21,713
3.05/10
Dodaj do ulubionych
Podziel się ze znajomymi

Jak Ci się podobało?

Średnia: 3.05/10 (10 głosy oddane)

Pobierz powyższy tekst w formie ebooka

Komentarze (0)

brak komentarzy

Teksty o podobnej tematyce:

pokątne opowiadania erotyczne
Witamy na Pokatne.pl

Serwis zawiera treści o charakterze erotycznym, przeznaczone wyłącznie dla osób pełnoletnich.
Decydując się na wejście na strony serwisu Pokatne.pl potwierdzasz, że jesteś osobą pełnoletnią.

Pliki cookies i polityka prywatności

Zgodnie z rozporządzeniem Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r (RODO). Potrzebujemy Twojej zgody na przetwarzanie Twoich danych osobowych przechowywanych w plikach cookies.
Zgadzam się na przechowywanie na urządzeniu, z którego korzystam tzw. plików cookies oraz na przetwarzanie moich danych osobowych pozostawianych w czasie korzystania przeze mnie ze stron internetowej lub serwisów oraz innych parametrów zapisywanych w plikach cookies w celach marketingowych i w celach analitycznych.
Więcej informacji na ten temat znajdziesz w regulaminie serwisu.