Integracja (I)

10 listopada 2020

14 min

Poniższy tekst znajduje się w poczekalni!

Nie nastrojowe i bez romantyzmu.

Wyjazd odbył się przy sporej frekwencji. Było piątkowe popołudnie, w sobotę żaden urzędnik nie pracuje, można było więc oderwać się codziennej szarości  i pokusić się o spędzenie czasu w inny sposób. Impreza nie wiązała się z żadnymi kosztami, obejmowała oprócz noclegu pełne wyżywienie. Sponsorem spotkania integracyjnego, zaplanowanego z okazji   "Dnia urzędnika" było miasto.

Jak zawsze w takich sytuacjach już w autokarze atmosfera rozluźniła się, szczególnie od momentu w którym pojawił się alkohol, choć podział pomiędzy uczestnikami  rysował się jeszcze wyraźnie – jak w pracy. Zajmujący miejsca z przodu  zachowywali się nieco sztywniej, natomiast towarzystwo okupujące tył autokaru było nieco bardziej rozochocone. Przód zajmowali zgodnie z hierarchią kolejno burmistrz, jego zastępca, kierownicy wydziałów, dalej pracownicy niższego szczebla, a na końcu znalazły się trzy panie z obsługi, kierowca i pracownik gospodarczy. 

Po przyjeździe na miejsce pokoje hotelowe rozdzielono także zgodnie z rangą, burmistrz otrzymał lokum na najwyższym piętrze, zajmując jednocześnie najlepszy apartament, jego zastępca dostał pokój tuż obok. Pozostałą część gości zakwaterowano piętro niżej, nieliczni zajęli miejsca na parterze przy głównej sali.

Hierarchia obejmowała również rozdział miejsc przy obiadokolacji, ale nieformalny podział funkcjonował krótko, wkrótce atmosfera rozluźniła się, już mało kto sztywno  trzymał się swojego miejsca. Nieodmiennie, jak często w takich sytuacjach pomógł temu alkohol, który pojawił się na stole. 

Powoli stanowiska i funkcje przestawały mieć znaczenie, a w trakcie gorących dyskusji padały coraz śmielsze żarty. Większość raczyła się alkoholem umiarkowanie, ale niektórzy wybrali nieco szybsze tempo konsumpcji. Jego pierwszą  ofiarą padł pan Henryk, pracownik gospodarczy. Po sporej dawce zaaplikowanej sobie jeszcze w autokarze i przy szybkim tempie narzuconym  na początku, nastąpiło zmęczenie materiału. Henryk przysnął przy stole.

Wkrótce atmosfera rozluźniła się na tyle, że większość towarzystwa oddała się już bez  jakichkolwiek krępacji zabawie na parkiecie. Sam burmistrz zajmował tańcem większość pań, ośmielając innych do bardziej swobodnych zachowań.  Jedynie jego zastępczyni, Anna  nie uczestniczyła w pląsach i nie bratała się z innymi. Pozostawała zimna i niedostępna jak zawsze. Ale nawet w nią szef wmusił trochę alkoholu. Dzięki temu w miarę upływu czasu otworzyła się nieco, choć zachowywała się ciągle we właściwym sobie stylu, wyniośle, pouczając innych i narzucając swoje zdanie. Mając już w sobie nieco alkoholu, podjęła wyzwanie , kiedy któryś z współbiesiadników wszedł jej na ambicję, jeśli chodzi o odporność na alkohol. Aby udowodnić że i na tym polu jest nie do pokonania, szybko wypiła kilka kolejnych drinków.

Nie pozostało to bez efektu, wkrótce jej mowa stała się bełkotliwa, a ona sama odrobinę zataczała się przy próbach oddalenia się od stołu. Nikt nie zwracał na to zbytniej uwagi, bo wszyscy byli pochłonięci zabawą i w mniejszym lub większym stopniu podchmieleni. Ale szef ciągle czuwał, więc aby zapobiec ewentualnej katastrofie i widząc jak inni  obficie raczą Annę alkoholem, doholował podwładną  do wyjścia z  sali, polecając ją odprowadzić:

- Pani Iwono,  niech pani weźmie do pomocy pana Henia i odprowadźcie szefową do jej pokoju.

Pan Heniu zdążył w międzyczasie odzyskać  nieco sił. Będąc zaprawiony w tego rodzaju bojach, po krótkim odpoczynku odzyskał wigor. Ominął kilkanaście kolejek i obecnie na tle innych prezentował się zdecydowanie najlepiej w kwestii koordynacji ruchów i mobilności.

- Choć, Heniu, zaprowadzimy szefową. 

Henryk skądinąd nie będąc zachwyconym zaangażowaniem go w transport pijanej szefowej, obrzuciwszy tęsknym spojrzeniem zastawiony alkoholem stół, odmruknął tylko:

-Tak jest, pomogę.

Mówiąc to, chwycił razem z panią Iwoną zupełnie nie protestującą Annę i powoli ruszyli po schodach. Anna już traciła kontakt z rzeczywistością, ale dawała się spokojnie prowadzić, uczepiona Henryka i Iwony z drugiej strony. 

Po pokonaniu piętra, Iwona błagalnie spojrzała na Henryka:

- Teraz mnie jest coś niedobrze, Heniu muszę lecieć do łazienki, odprowadzisz szefową już sam dalej?

- Tak pani kierowniczko, oczywiście.

Nie był to dla niego problem, mimo swoich sześćdziesięciu dwóch  lat był krzepki, a przy jego posturze i wadze ponad stu kilogramów, transport powłóczącej nogami kobiety nie był żadnym wyzwaniem.  Pani Iwonka zniknęła za drzwiami, a on zmienił chwyt, przesunął Annę, nie trzymał już jej pod rękę, tylko objął ramieniem, po czym położył  swoją  rękę na jej piersi i schwycił ją w dłoń.

- Już ja cię doprowadzę, mruknął do siebie. Widząc że Anna nie reaguje, wzmocnił chwyt i  śmielej i zachłanniej obmacywał jej pierś, biorąc ją całkowicie w posiadanie.

- Kurwa zajebiście… wymacam  twoje cycki… taka okazja... nikt by nie uwierzył... Zatrzymał się, stanął za nią i chwytając od tyłu objął obie piersi wielkimi dłońmi, ugniatał i ściskał je  wręcz zawzięcie pomrukując z zadowolenia. Kobieta nie reagowała, obsunęłaby się na podłogę gdyby nie jego mocny chwyt.

Nagle Henryka olśniło.

- Przecież mogę ją wymacać konkretniej i może obejrzeć sobie paniusię. Wszyscy pijani,  ona  nie obchodzi  nikogo teraz.

- Choć kurwa księżniczko, zaraz pójdziesz lulu... ale jeszcze zabawimy się.

Anna mamrotała tylko, dowlekli się na piętro, mężczyzna otworzył drzwi i wprowadził całkowicie już bezwolną szefową do pokoju. Kiedy położył ją na łóżko, nawet nie drgnęła. Uśmiechnął się złośliwie i mściwie...

- No wredna dupo teraz  to ja będę tobie szefował... Może bym nie skorzystał, ale narobiłaś mi tyle wstydu i tak mnie potraktowałaś,  że grzech nie odpłacić.

Anna piastowała swoje stanowisko w urzędzie od kilku miesięcy, do niej należały m.in. sprawy kadrowe i finansowe. Nie była lubiana, podejmowała niepopularne decyzje, dołożyła większości podwładnych obowiązków, z nastaniem jej rządów dla wielu skończyły się  też czasy premii. Oprócz tego była autentycznie wredna, co okazywała przy wielu okazjach, mając tego pełną świadomość. Wielokrotnie ignorowała podwładnych, kazała na siebie czekać, odrzucała gotowe projekty, krytykowała z byle powodu. Henryk z racji tego że był tylko pracownikiem gospodarczym, nie miał z nią wielkiej styczności. Ale jego też pozbawiła premii i dołożyła pracy. Parę razy wyrzuciła go też z biura, gdzie czasem przesiadywał i to każdorazowo w obcesowy sposób. Nieodmiennie padało pod jego adresem coś w stylu:

- Gdzie siedzisz, do swojego kantorka, do roboty ! Wyjdź, albo:

- Tu przychodzą petenci, to nie miejsce dla ciebie.

Przy czym  nigdy nie zwróciła się do niego "pan", lub choćby jak większość "Heniu",  tylko zawsze per mówiła na "ty".

Zdecydowanie jej nie lubił. Gdyby nie była chociaż taka wyniosła. Próbował  nawet  na początku zagaić jakąś rozmowę, bo podobała mu się, jako kobieta, zbudowana jak lubił. z pełnymi kształtami, też nie młódka, bo po 40, ale 20 lat młodsza od niego… Zawsze ubrana na błysk. Podziwiał ją skrycie. Nie jego liga, ale chciał chociaż czasem zagadać, o cokolwiek, ale jeśli nie wyśmiała jego prób, to przynajmniej zbywała zupełnie niczym. Za którymś  razem wzięła go na stronę i powiedziała wprost:

- Każdy tutaj musi znać swoje miejsce w szyku, zapamiętaj  to sobie. Nie spoufalam się ze zwykłymi robolami takimi jak ty, więc nawet mnie nie zagaduj. Nie życzę sobie tego więcej!

Wszystko to przeleciało mu teraz przez głowę, kiedy spojrzał na Annę leżącą przed nim. Wcześniej wypity alkohol też zrobił swoje.

- Teraz się dziwko spoufalisz. I to bardzo, właśnie ze mną.

- I pokażesz mi się…zwykłemu robolowi.

Anna pozostawała nadal kompletnie bezwładna, ale to nie stanowiło  dla niego przeszkody. Nie chciał jej  rozbierać, ale podciągnął bluzkę, rozpiął ją i usiadł przy niej, wsunął rękę w biustonosz i wydobył piersi, tym razem nie tylko je czuł, ale i widział. Ściskał masywne półkule szorstkimi dłońmi, miętosił, chwytał obiema dłońmi, drapał kreśląc paznokciami długie  czerwone szramy, miażdżył między palcami sutki i ciągnął za nie.

- Ale zajebiste cyce... 

- Popatrzymy dalej. Zostawił zmaltretowane piersi i podciągnął spódnicę maksymalnie do góry, zakrywając nią chwilowo biust., leżącej na wznak Anny.

-  Teraz rajstopy. Szarpał się chwilę, ale ściągnął je do kolan… spojrzał na to co odkrył i zaklął:

- Ja pierdolę, ha, ha... ale ma zarost… Anna miała szeroko rozłożone nogi, ugięte w kolanach. Spod białych majtek po obu stronach ud i u góry wystawały gęste, skręcone włoski.

- Kurwa muszę zobaczyć tego bobra… zsunął majtki w dół ile szło, prostując na chwilę ugięte nogi.  Jego oczom ukazała się spora kępa włosów porastająca  obficie całe krocze, część włosków pokrywał też wewnętrzna stronę ud. 

Henryk roześmiał się. 

- W życiu nie widziałem takiej obrośniętej pizdy! Myślałem że taka damulka to będzie wygolona, a tu proszę!! Nikt by nie uwierzył!

- Ale dziura jej chyba nie zarosła. Wsunął swą szeroką dłoń między nogi Anny i zaczął miętosić jej krocze, ściskał je ręką, chwytał za runo i ciągnął za nie.

- Ja pierdolę!! dołączył drugą rękę i rozchylił nogi.

- Ale szpara! Patrzył z uśmiechem odsłonięte krocze, rozchylił wargi i oglądał z zainteresowaniem odsłonięte, różowe wnętrze…

- Ale piździsko, wary i dziura też duże, jak lubię, dorodna sucz jak myślałem.  Komentował manipulując niezgrabnie szorstkimi dłońmi.

Próbował wcisnąć pomiędzy rozchylone wargi palce, ale szło opornie, Anna zaczęła się wiercić. Odpuścił i mruknął do siebie:

- Pokaż jeszcze dupę...

Odwrócił ją na brzuch. Podkurczył nogi tak że wypinała się, eksponując pośladki, leżąc  jednocześnie  z twarzą przyciśniętą do  powierzchni łóżka.

- Kurwa! Ale dupa, zajebisty zad. Poklepywał ją i macał, rozchylał pośladki. Anna po chwili opadła na bok, nie będąc w stanie utrzymać pozycji.

Henryk był jak w amoku, miał przed sobą obiekt swoich westchnień, bezbronny, nagi i zdany na jego łaskę. Myślał jaki z tego zrobić użytek na dłuższą metę... Obawiał się, że ktoś może w końcu sprawdzić jak pani wiceburmistrz się czuje, a i jego nieobecność mogła wydać się zbyt długa.

- Wsadziłbym ci w tą kudłatą norę... ale nie ma czasu...

Z uśmiechem wyciągał swój telefon, dopiero od niedawna miał model z aparatem, wnuki nauczyły go obsługi. Uwielbiał wędkować i uwieczniał aparatem swoje okazy. Teraz trafił mu się najlepszy okaz w życiu.

Ponownie odwrócił Annę na plecy, zrobił zdjęcia jej całej sylwetki, odsłoniętych piersi, obnażonego  ponownie krocza i  na koniec pośladków. Zastanowił się przez chwilę jak upokorzyć jeszcze kobietę, tak aby wiedziała  o tym tylko ona i on. Rozejrzał się, ale nic mu nie przyszło do głowy. Anna ułożyła się ponownie na boku, eksponując pośladki. Henryk zerknął na przedmioty, które wytoczyły się wcześniej z jej torebki.

- Nie mam czasu aby ci zapakować swojego, ale zostawię tobie pamiątkę. Sięgnął po krem leżący wśród  jej rzeczy. Wycisnął go nieco z tubki na dłoń  i chwytając za krocze,  rozsmarowywał go niecierpliwie między nogami, sondował co jakiś czas palcem otwór pomiędzy wargami sromowymi, rozchylał je, aż w końcu wcisnął dwa palce w nawilżone wnętrze Anny. Dodał do nich trzeci i czwarty palec, a potem z uśmiechem triumfu przez chwilę wpychał  w pochwę dłoń na tyle głęboko  ile się dawało. Wsuwał i wysuwał palce rozwierając Annę coraz bardziej. W końcu zabrał rękę, po czym nasmarował środkowy palec kremem  wcisnął go w odbyt kobiety. Z jej ust wydobył się cichy jęk…  Henryk wsuwał go i wysuwał  w szybkim tempie, po chwili dołączył do niego kolejny palec. W trakcie takiej penetracji  kobieta zaczęła stękać głucho. 

- Żebyś wiedziała od czego cię dupa boli i komu to zawdzięczasz... ekwilibrystycznie, ale udało mu się zrobić zdjęcia, ze swoją dłonią pomiędzy jej udami i  kolejne z palcami tkwiącymi głęboko w jej odbycie, uwiecznił też na nich swoją uśmiechniętą twarz.

- Teraz jesteś moja słoneczko, mam cię.

 W końcu ubrał Annę, podciągnął bieliznę i rajstopy, nawet bluzka dała się zapiąć.

Wyszedł. Cdn...

 

19,889
9.76/10
Dodaj do ulubionych
Podziel się ze znajomymi

Jak Ci się podobało?

Średnia: 9.76/10 (20 głosy oddane)

Komentarze (14)

historyczka · 19 października 2020

+7
0
Opowiadanie ma potencjał, pisane obrazowo 🙂

Poprawić koniecznie literówki i wprowadzić zmiany wg oczywistych zasad - liczebniki pisane nie cyframi a wyrazami.

Czy napewno chcesz usunąć ten komentarz?

Agnessa Novvak · 19 października 2020

+1
-12
Zwykle się nie wypowiadam w warsztacie, ale czy to jest tekst z translatora google? Przecież tutaj się składniowo i w ogóle logicznie nic nie zgadza. NIC. Brak orzeczeń, dziwna kolejność słów, przecinki i podział zdań absolutnie losowy, niektóre formy całkowicie oderwane gramatycznie od pozostałych, nikomu niepotrzebne wielokropki, długo by pisać.
Już wstęp:

"Pierwsze, dalsze są bardziej sprośne, o ile się odrobinę spodoba..."

Zakładam, że chodzi o coś takiego: "To pierwsza część. Dalsze są bardziej sprośne i dodam je, o ile ta się odrobinę spodoba." Bo na razie nie ma w tej wypowiedzi sensu.

I dalej:

"Wyjazd odbył się przy sporej frekwencji, piątkowy weekend, w sobotę żaden urzędnik nie pracuje więc można oderwać się od wszystkiego i wyjechać. Tym bardziej że nie ponosili żadnych kosztów, pełne wyżywienie i jeden nocleg, w końcu wyjazd sponsorowany przez miasto, spotkanie integracyjne z uwagi na dzień urzędnika. "

Mniej więcej tak to powinno wyglądać: "Wyjazd odbył się przy sporej frekwencji w piątkowy weekend. W sobotę żaden urzędnik nie pracował, więc można było oderwać się od wszystkiego i wyjechać. Tym bardziej że uczestnicy nie ponosili żadnych kosztów - w końcu wyjazd opłacało miasto, więc z okazji na dzień urzędnika zasponsorowało nie tylko nocleg, ale i pełne wyżywienie."

Serio, większość tekstu jest po prostu do przepisania, bo nawet nie korekty.

Czy napewno chcesz usunąć ten komentarz?

Krystyna · 19 października 2020

+1
-11
Trafiłam na coś takiego w jednym ze zań:

jej mowa stała się bełkotliwa


i tak właśnie można podsumować tekst

Czy napewno chcesz usunąć ten komentarz?

fantazja45 · Autor · 22 października 2020

+9
-5
"już wkrótce twój tekst znajdzie się w dziale warsztat, gdzie członkowie loży autorskiej pomogą Ci w dalszej edycji"
To jest najciekawsze zdanie znalezione na tej stronie.
Poza tym tutaj nikt nie tworzy niczego wielkiego ani wyjątkowego. To tylko erotyka i seks, nie literatura wielkiego formatu. Bez znaczenia, żadna spuścizna. Niezależnie co i jak pozostaje napisane, mimo opinii części megalomanów i purystów, to i tak w gruncie rzeczy nic.
Akurat ja wolę cudzą chropowatość , banalność i niedostatki w pisaniu, wypełnione fantazją lub rzeczywistym przeżyciem zamiast "pocałunku o smaku cynamonu w blasku księżyca srebrzącego się w tafli wody ".
I tyle.

Czy napewno chcesz usunąć ten komentarz?

Agnessa Novvak · 23 października 2020

+3
-13
Członkowie loży pomogą, jeśli będzie w czym pomagać. Tutaj tekst wymaga przepisania na nowo, a nie poprawek. A potem wrzucenie na stronę typu sentencechecker.com, żeby ogarnęła podstawowe niedoróbki. I dopiero później możemy poświęcać swój czas na drobne sugestie.
Nie wiem fantazjo45, czy wiesz jak wygląda recenzja w Wordzie, czyli system poprawek i komentarzy. Gdyby powyższy tekst chcieć tak poprawić, to lekko licząc połowa byłaby na czerwono, a na uwagi brakło by marginesu.

PS Tak, erotyka jest literaturą raczej średnich lotów. Ale po pierwsze jest to dla wielu autorów i autorek krzywdzący stereotyp (bo językowo erotyki stoją nierzadko znacznie wyżej, niż "poważne pozycje"), a po drugie, nie zwalnia to z obowiązku posługiwania się poprawną polszczyzną. Owszem - prostszą, skrojoną pod mało wymagającego czytelnika, ale poprawną! A ta poprawna nie jest.
Poza tym zawsze masz xhamstera czy lol24 i tam pisz co chcesz i z dowolnymi błędami. I na pewno znajdziesz dla siebie odbiorców.

Czy napewno chcesz usunąć ten komentarz?

Agnessa Novvak · 23 października 2020

+3
-12
Swoją drogą jedna rzecz mnie nieodmiennie bawi, mianowicie argumenty typu "nie warzny jest jezyk ale emocje treść bochaterowie ich emocje i co autor chce pszekazać!". A prawda jest taka, że słaba forma pogrąży najlepszą treść. O ile w ogóle można mówić o jakiejkolwiek treści, a nie czymś w rodzaju - cytat - "Wsadziłbym ci w tą kudłatą norę".

Weź więc, popraw ten tekst własnym sumptem wedle powyższych sugestii, przepuść przez w/w stronę, i wtedy osobiście zagłosuję, by wyszedł z warsztatu. Jeśli nie - niech sobie tutaj gnije.

Czy napewno chcesz usunąć ten komentarz?

fantazja45 · Autor · 23 października 2020

+10
-1
Każdego bawi co innego, mnie nieodmiennie bawi natomiast prezentowana tutaj często poza wybitnego cenzora-krytyka i własne przekonanie o tworzeniu czegoś wyjątkowego.
Dziękuję za sugestie, więc "niech sobie tutaj gnije".

Czy napewno chcesz usunąć ten komentarz?

Agnessa Novvak · 23 października 2020

0
-11
Bo po to dajesz tekst do poprawek, żeby je uwzględnić. Nam (w sensie członkom loży) naprawdę nie chce sie siedzieć nad rzeczami, które na spokojnie zrobisz samemu z pomocą Worda i strony internetowej.
Jesli nie chcesz, to jest to Twój problem, a nie kogokolwiek z nas.

Czy napewno chcesz usunąć ten komentarz?

fantazja45 · Autor · 23 października 2020

+10
-2
Ależ to nie problem, poza tym rzeczywiście nie mam zamiaru absorbować Waszego ( w sensie członków loży) czasu.
Chylę kornie czoło.

Czy napewno chcesz usunąć ten komentarz?

Indragor · 23 października 2020

+2
-14
To po jaką cholerę umieszczasz tekst w Warsztacie?! Pisanie średnio Ci idzie, ale czytać chyba umiesz (przy dodawaniu tekstu).

Czy napewno chcesz usunąć ten komentarz?

fantazja45 · Autor · 23 października 2020

+7
-2
może to też błędne założenia kolejnego z Wielkich?

Czy napewno chcesz usunąć ten komentarz?

Pokątnie uściski · 4 grudnia 2020

+1
0
O rany, zupełnie nie wiem, czego chcieć od tego tekstu. Jest absolutnie nieliteracki i absolutnie prawdziwy. Nie nadaje się na Warsztat oczywiście, jeśli autor nie chce go korygować... Powinien trafić bezpośrednio do Poczekalni. 🙂 Moim zdaniem ma swój urok! Forma zupełnie nie w moim guście, ale język prawdziwy do bólu.
Agnessa, co to jest "piątkowy weekend"? Są jakieś inne weekendy? A zupełnie umknęło to Twojej korekcie... Czy dlatego, że jest świerze, nowe, otwarte, proste i zczere jak palce pana Henia i krem? ;P
Ja wiem, że są pewne granice między tym, co jest nowością w języku, a co tylko błędem, tymniemniej tak wygląda codzienna mowa wielu ludzi. I pasuje to do symbolicznego Henia.

Inna rzecz, że głód ludzkiej reakcji w przypadku fantazja45, jest wyraźny, jak transparent "Boże, tu jestem!"...
Przy okazji - są elementy w stylu zaprezentowanym w tym opowiadaniu niemal żywcem wzięte z innego, bardzo charakterystycznego stylu, nie dziwię się poparciu w pierwszym komentarzu, a patrząc na oceny wypowiedzi komentujących, wręcz myślę o prowokacji.

Ech... I pomyśleć, że kiedyś zaglądałem tu jedynie w sprośnych celach... 😀

Czy napewno chcesz usunąć ten komentarz?

fantazja45 · Autor · 8 grudnia 2020

+1
0
co by tu jeszcze usunąć?

Czy napewno chcesz usunąć ten komentarz?

fantazja45 · Autor · 8 grudnia 2020

0
0
pod innymi tekstami jest jeszcze sporo mało pochlebnych komentarzy

Czy napewno chcesz usunąć ten komentarz?

Opowiadania o podobnej tematyce:

pokątne opowiadania erotyczne
Witamy na Pokatne.pl

Serwis zawiera treści o charakterze erotycznym, przeznaczone wyłącznie dla osób pełnoletnich.
Decydując się na wejście na strony serwisu Pokatne.pl potwierdzasz, że jesteś osobą pełnoletnią.

Pliki cookies i polityka prywatności

Zgodnie z rozporządzeniem Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r (RODO). Potrzebujemy Twojej zgody na przetwarzanie Twoich danych osobowych przechowywanych w plikach cookies.
Zgadzam się na przechowywanie na urządzeniu, z którego korzystam tzw. plików cookies oraz na przetwarzanie moich danych osobowych pozostawianych w czasie korzystania przeze mnie ze stron internetowej lub serwisów oraz innych parametrów zapisywanych w plikach cookies w celach marketingowych i w celach analitycznych.
Więcej informacji na ten temat znajdziesz w regulaminie serwisu.