Forum

Blokada pisarska, crap, narracja w serii
Ogarnęła mnie blokada pisarska z kilku powodów. Pytania mam jednak tylko dwa:
- Co zrobić z wyjątkowo crapowym opowiadaniem?
- Co zrobić, kiedy chce się zmienić całkowicie styl w opublikowanym opowiadaniu, które ma zapoczątkować serię?

A teraz, historia:
Crap „Wiem, co trzeba zrobić” powstał w trzy dni i wydawał mi się genialny, kiedy posypały się cyferki i komentarze bez ogródek. Nie żałuję takiego debiutu, bo chociaż wypadł koszmarnie, to jest pierwszym opowiadaniem, do którego mam sentyment. Korci, by zostawić w obecnym stanie, korci też, by przeszczepić działające w nim elementy, do nowego, poprawnie warsztatowego opowiadania.

„Lekarska Finezja” powstała na gorąco, w jeden dzień, jako rekompensata za wczorajszego crapa. Skoro brutalnie mi nie wypadło, to skok w drugą skrajność, by uratować swoją twarz, wyglądał na dobry. Chociaż teraz myślę, że to śmieszna motywacja do pisania, to wyszło mi to na dobre i też nie żałuję poczynionego przez siebie opowiadania.
Od tego czasu, moja wiedza na temat sztuki pisania wzrosła ogromnie i to, że jeszcze nie została przeze mnie przystosowana, do tego połączona z perfekcjonizmem sprawia blokadę.
Gwoździem do trumny z weną okazuje się nie spontaniczne pójście w serię, a narracja w pierwszej osobie, która zaczęta w pierwszym opowiadaniu powinna być kontynuowana do końca.
Tu mam dylemat, prawdziwy. Narracja z pierwszej osoby w czasie teraźniejszym to prawdziwe pole minowe nawet dla doświadczonych pisarzy, a mnie, nowicjuszowi tej sztuki, się lekką stopą w to wlazło. Mam ogólnie problem z wyborem czasu i osobą w narracji. Przy „Lekarskiej Finezji” wycofać się z serii albo przebudować na narrację, która przez serię będzie prowadzona do końca?

Co zrobić z wyjątkowo crapowym opowiadaniem?



Odłożyć na półkę z crapami i nie ruszać 🙂 Jeżeli uważasz, że twoje opowiadanie to kompletny badziew, zostaw go jako przykład czego nie robić i... wszystko. Nie przerabiaj, nie modyfikuj, nie poprawiaj, bo to nie ma sensu. Jeżeli uznasz z czasem, że sam pomysł był jednak dobry, tylko wykonanie słabe, opisz jeszcze raz ten temat, ale zaczynając od pustej głowy i pustej kartki.

A co do narracji - jeśli nie jesteś pewien, czy dasz sobie z nią radę, popełnij najpierw coś mniejszego. Zobacz jak czy pisze ci się dobrze, czy źle, szybko czy wolno, no i jak wynik oceniają czytelnicy. I nie spiesz się. NIE SPIESZ. Ja wiem, że tworzę powoli, jak na standardy niektórych nawet absurdalnie powoli, ale... cierpliwość popłaca 🙂 Oczywiście każdy chce, żeby jego "dzieło" ujrzało jak najszybciej światło dzienne i wywołało falę zachwytów, ale czasami lepiej jest dać sobie czas i przyjrzeć się paru sprawom z dystansu, na chłodno.

Konkretny przykład: w trakcie pisania drugiej / trzeciej części "Adama i Ewy" włączyło mi się zaćmienie twórcze 😀 związane m.in. właśnie z narracją. I w ten sposób powstała wprawka, która z początku nigdy nie miała być opowiadaniem, a z czasem zmieniła się ostatecznie w "MiniaTurkę". I teraz:
- gdyby nie problemy warsztatowe, "MiniaTurka" nigdy by nie powstała
- gdyby nie powstała (bo właśnie dyskusje o niej zapoczątkowały pewne ciągi przyczynowo-skutkowe 😀 ), nie zaczęłaby się moja współpraca z kilkoma autorami na Pokątnych, zwieńczona w jednym przypadku napisaniem wspólnej z _MK_ "Pasierbicy"
- a w drugim, za co dziękuję tym razem Violett, doprowadzenia do mojego debiutu na Najlepszej Erotyce. Z - uwaga - właśnie "MiniaTurką" jako debiutem. Przy czym nie w wersji oryginalnej, dostępnej tutaj, a po solidnym reworku, dzięki któremu dopiero stała się tym, czym powinna być od początku. Chociaż i tak, patrząc z dzisiejszej perspektywy, nadal przydałby się jej ostateczny szlif, ale już nie przesadzajmy.
- powiem więcej, bez przetestowania narracji pierwszoosobowej w "MiniaTurce" nie powstałaby w obecnej formie prawie dwugodzinna kobyła, jaką jest ostatnia część "Adama i Ewy". Nie wspominając o "Pasierbicy", którą uważam jak do tej pory za swoje najdojrzalsze opowiadanie.

Także nigdy nie wiesz, dokąd zaprowadzi cię z pozoru nieistotna decyzja 😉

PS Z serią nie spiesz się tym bardziej. To jest ciężki temat i rządzi się swoimi prawami, których wielu nauczysz się dopiero na podstawie własnych błędów. A innych pewnie nigdy 😀

Co zrobić, kiedy chce się zmienić całkowicie styl w opublikowanym opowiadaniu, które ma zapoczątkować serię?


Przede wszystkim, jeśli nie masz doświadczenia, nie bierz się za serial. Mało prawdopodobne, abyś udźwignął.

Opowiadanie w jeden dzień? Mnie napisanie „Deszczowych historii” zajęło ponad pół roku i ryzę papieru 😉 .

Najważniejsze. Zaczynając pisać opowiadanie, MUSISZ wiedzieć, jak ma się zaczynać, i co najistotniejsze, znać zakończenie. Wszystko inne to tylko dążenie do celu (zakończenia).

Opowiadanie, które napiszesz, odłóż na kilka dni, np. tydzień i przeczytaj ponownie, poprawiając to, co uważasz, że trzeba poprawić. Jeśli poprawek jest dużo, powtórz proces, aż zostanie ich niewiele. Wtedy wydrukuj tekst. Na papierze inaczej się czyta niż na ekranie monitora. Łatwiej wyłapać powtórzenia, literówki, niezręczności i inne błędy.

O reszcie (chociaż nie całej reszcie) wspomniała Agnessa Novvak.
@Indragor ciekawy pomysł z drukowaniem opowiadania celem wyłapania literówek. Ciekawe, jakby się sprawdził przy wyjątkowo długich tekstach?
Dzięki za rady. 😀 Teraz widzę, ze moje pisanie nie ma odpowiedniej struktury i podstawowych elementów, jeszcze lepiej. Planowania opowiadania spróbuję, bo pisanie kiedy nie zna się kolejnego zdania, dla mnie jest ciekawę.. Kurczę pieczone. Ilość rzeczy do ogarnięcia jest olbrzymia, tak samo, jak warsztatów. Nie mogę się doczekać, aż wypracuję swój i wejdzie mi w krew. 🙂


@GreatLover
Udało mi się trafić na motyw, że duśże opowiadania dzieli się na kilka dokumentów. Można drukować i poprawiać segmentami. Też jest motyw, by mieć streszczenie całości lub aktów, rozdziałów, scen, na które się zerka podczas pisania. Można to też użyć przy poprawianiu tekstu, by niechcący nie uciąć ważnego detalu.
Makulatura przy tym leci.
Pisanie serii to ciekawa sprawa i zgodzę się z Indragorem, że musisz znać zakończenie. To, co wydarzy się po drodze już niekoniecznie 😉

Napisanie czegokolwiek w jeden dzień (pod warunkiem, że nie jest to krótki strzał na maksymalnie 15 minut czytania) mija się z celem - nie będziesz w stanie wyłapać błędów logicznych, scenariuszowych, nie mówiąc o korekcie samego tekstu. Poza tym opowiadania są jak wino - czasem warto poczekać z publikacją, zauważysz mnóstwo elementów do poprawy. Zdarzyło mi się pisać niektóre historie w ekspresowym tempie - trzy części "Sigila" w niecały miesiąc, ale np. drugą część "Kwiatu Lotosu" męczyłem ponad dwa lata

A co do papieru - nie używam, jestem pro-eko 😉
Szczerze, jak czujesz że coś jest crapem i zgrzytasz zębami na sam jego widok, to może warto to odłożyć do szuflady. Sam coś podobnego popełniłem i zrobiłem błąd publikując tekst... Ludziom się podobał, a mnie bolały szczęki, jak to później czytałem.

Sam dopiero zaczynam zabawę i mogę ci podrzucić parę rzeczy, które mi pomogły przełamać się i w końcu zacząć spisywać swoje pomysły. Mogę ci polecić aplikację Twine, ewentualnie Quoll Writer I OneNote. Pozwalają ładnie ułożyć historię, jako ciąg notatek i połączyć ze sobą wizualnie. Przejrzyj je sobie, jak coś służę wsparciem.

Co do zakończeń, z tym bywa różnie, możesz płynąć, ale dobrze widzieć, gdzie cię prowadzi historia. Czasem może okazać się, że planowane zakończenie jest wybitnie z czapy i wtedy dostrzegasz alternatywy. Poza tym, jak piszesz serię, to dobrze jest publikować, gdy masz już "coś" w kolejnej części, bo może się okazać że z planowanej epopei wyjdą 2-3 opowiadania i klops, koniec weny.

Przede wszystkim: wyluzuj, nikt ci raczej za pisanie nie płaci. Fantazje nie zginą, czytelnicy mogą się zmienić, ale co tam 🙂 Pisz dla przyjemności, bo nie ma sensu robić z tego dodatkowej pracy.

XXX_Lord napisał/a:

A co do papieru - nie używam, jestem pro-eko 😉



Włączony komputer jest oczywiście pro-eko. Bo nie zużywa prądu ani nie pozostawia elektrośmieci, jak długopis i kartka. No, taka niezadrukowana drukarką kartka... ;P

Pokątnie uściski napisał/a:
XXX_Lord napisał/a:

A co do papieru - nie używam, jestem pro-eko 😉

Włączony komputer jest oczywiście pro-eko. Bo nie zużywa prądu ani nie pozostawia elektrośmieci, jak długopis i kartka. No, taka niezadrukowana drukarką kartka... ;P




90% tekstów piszę przy użyciu smartfona, laptop czy komputer stacjonarny służą mi w zasadzie tylko do korekty. Pudło 😉
Chcesz wziąć udział w dyskusji? Zaloguj się
pokątne opowiadania erotyczne
Witamy na Pokatne.pl

Serwis zawiera treści o charakterze erotycznym, przeznaczone wyłącznie dla osób pełnoletnich.
Decydując się na wejście na strony serwisu Pokatne.pl potwierdzasz, że jesteś osobą pełnoletnią.

Pliki cookies i polityka prywatności

Zgodnie z rozporządzeniem Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r (RODO). Potrzebujemy Twojej zgody na przetwarzanie Twoich danych osobowych przechowywanych w plikach cookies.
Zgadzam się na przechowywanie na urządzeniu, z którego korzystam tzw. plików cookies oraz na przetwarzanie moich danych osobowych pozostawianych w czasie korzystania przeze mnie ze stron internetowej lub serwisów oraz innych parametrów zapisywanych w plikach cookies w celach marketingowych i w celach analitycznych.
Więcej informacji na ten temat znajdziesz w regulaminie serwisu.