Dario · 1 godzin temu · "Wakacyjny obóz harcerski (VI). Wyspa dumania"  

0
-1

Mi się podobało. Nie tylko to, też poprzednie części (te, które przeczytałem).
Najbardziej chyba Sławek pędzący po gumki.

Mam tylko jedno "ale", ale nie wiem, czy dobrze to zrozumiałem, że główny bohater rozpoznał osobę, która obserwuje? Jeśli tak, to nie jest fajnie ukrywać takie rzeczy przed czytelnikiem, zwłaszcza, że siedzi on w głowie chłopaka.

Xe · 17 godziny temu · "Barbara (III)"  

0
0

No skoro na cześć się czeka trzy lata to myślę że już wypada minimum półtorej części

unstableimagination · 19 godziny temu · "Mechanizm zakazanego owocu"  

+1
0

Cieszę się, że wreszcie znalazłem chwilę, by przeczytać coś Rascal. Musze przyznać że jestem zachwycony. Postać Doroty jest słodziasta. Piękna, wzruszająca i prawdziwa. Rozłożyła mnie na łopatki i zakochałem się w niej razem z Maksem.
Gdyby ktoś mnie zmusił, żebym wskazał coś co mniej mi się podoba to seks z Libby jest za mocny. Nie tylko jak na mój gust, ale i trochę gryzł się z moim wyobrażeniem o bohaterze, zbudowanym na podstawie reszty opowiadania.
Tak czy inaczej - dołączam się do gromkich owacji na stojąco.

Marek · 1 dni temu · "Akademia Pana Klapsa"  

+3
0

@unstableimagination, panie w żabce chodzą w spodniach, więc na pewno nie był to błąd percepcji. Musiałeś zrobić coś nie tak, stary. Podejrzewam, że w ciasnej alejce nie otworzyłeś wystarczająco dłoni i skumulowana energia spowodowała nieprzyjemne pieczenie. O ile w ogóle dobrze oszacowałeś moc. Jeśli możesz, napisz na PW więcej szczegółów. Każda informacja przybliża mnie do opracowania bezcennego wzoru.

PS. Nie przyznawaj się do winy. Klaps jest odruchem bezwarunkowym i nie powinieneś odpowiadać za to karnie. Prawdziwą zbrodnią byłoby nie skorzystać z okazji.

Vee · 1 dni temu · "Akademia Pana Klapsa"  

0
0

@Majk, zastanawiam się teraz, czy nie włączyć power pointa...

MikeEcho · 25 lipca 2024 · "Akademia Pana Klapsa"   ·

+5
0

@unstable Bo nie oglądałeś prezentacji. @Vee rozsyła ją tylko wtajemniczonym, na priva. Bez niej to amatorska robota... 😛 Więc teraz nie próbuj przypadkiem niczego na żadnej pani policjantce, bo bez odpowiedniego szkolenia to się nazywa "napaść czynna" i długo nic więcej tu nie napiszesz.

unstableimagination · 25 lipca 2024 · "Akademia Pana Klapsa"  

+4
0

Bardzo mi się podobało. Wysokie stężenie testosteronu w altance mi się udzieliło i wybiegłem z domu, aby przetestować rady Marka. W lokalnej żabce, znalazłem między półkami samotną sprzedawczynię, apetycznie obfitą. Wypięła się, układając towar na dole półki. Niestety musiałem przecenić wagę jej wdzięków i ten komentarz piszę na komisariacie.

unstableimagination · 25 lipca 2024 · "Para z pociągu, czyli trzy odcienie bliskości"  

+1
0

Ja lubię Twój styl. Osobiście chciałbym, żeby każde z tych opowiadań było dłuższe i zawierało więcej szczegółów. Zmieniłbym też wstęp, bo może wprowadzać w błąd, że mamy tu trzy wersje tej samej historii.

Vee · 24 lipca 2024 · "Akademia Pana Klapsa"  

+1
0

Dałaś mi do myślenia, Agnes, jaka mogłaby być moja specjalność na takim uniwersytecie. Może humor? Groteska? Muszę się zastanowić…

Temat klapsów nie został przeze mnie potraktowany z taką powagą, jak robienie loda w RealBlow. Obyło się bez materiałów popularnonaukowych i wiedzy eksperckiej. Myślę, że w przyszłości Marek mógłby poprowadzić nie pojedynczy wykład, a cały przedmiot. Ja jednak raczej tego nie opiszę 😉

Dzięki za ocenę i niesłabnące wsparcie!


Tomp, w gruncie rzeczy nie jest to stylizacja na śmieszno, a po prostu na młodo. Język młodzieży jest bardzo wdzięczny. Uważam nawet, że można się z niego wiele nauczyć. Bywa też zabawny, bo i ludzie posługujący się nim częściej szukają uśmiechu. Że błędy? Zawsze są. Każdy tekst przygotowuję tak samo, a ich ilość wynika z… nie mam pojęcia czego. Oczywiście różni nas podejście do języka. Ty usuniesz ciekawy fragment ze względu na jego wątpliwą poprawność, ja na pewno nie. Wierzę jednak, że tekst dla każdego będzie czytalny.

Sprawa klapsów jest bardzo prosta. Mam sentyment do boskiego monologu Julki na ten temat, a któryś z czytelników zasugerował mi kiedyś, że warto byłoby ukazać perspektywę Marka i przedstawić jego magiczne sztuczki. To duże wyzwanie, żeby zachować analogię przy jednoczesnej zmianie klimatu i języka. Kusiło mnie napisanie takiego tekstu od bardzo dawna.


Prawdę powiedziawszy, jak na tak doświadczonych krytyków, dziwnie punktujecie moje opowiadanie. Ja wiem, że jest przekoloryzowane, mam świadomość, że nie każdemu się spodoba, w tym może Wam, ale żeby od razu przenosić historię do lat 90. bo „dzisiejsza młodzież”? Bractwa-bractwa pewnie odeszły już do lamusa, bo dzisiejsze grupy ludzi robiących rzeczy coraz mniej interesują sztandary. I pełna zgoda, że więcej dzieciaków idzie przez miasto z nosem w telefonie, niż 30 lat temu (może mieć to pewien związek z faktem, że komórki mieli wówczas nieliczni), ale przecież wciąż jest mnóstwo aktywnych osób. Po boisku mojego lokalnego klubiku codziennie biegają dziesiątki chłopców. Skejtpark, obok którego codziennie przechodzę, jest wręcz oblegany, a na deskorolkach pomykają po nim co roku nawet zimą, nawet godzinę przed wigilią. Stawiam dolary przeciwko orzechom, że każdego dnia osiedlowy skejtpark odwiedza więcej ludzi, niż w całym mieście zapisało się tego roku na bierzmowanie… 😉

Hitem jest dla mnie jednak Twój wpis, Uścisku. Ty nie dajesz wiary, że somsiad uczciwie wysupłał pieniążki na krzesła do swojej działki. Szokuje Cię, że młodzi ludzie spotykają się na świeżym powietrzu, bo przecież powinni sobie dogadzać w dusznym pokoju bez okien. Fascynują mnie te różnice w postrzeganiu. Aż przypominają mi się studia, gdzie spotykali się ludzie wychowani w rozmaitych zakątkach kraju, świata 🙂

Pokątnie uściski · 24 lipca 2024 · "Akademia Pana Klapsa"   ·

+1
-1

Zastanawiam się: grupka młodych chłopaków organizuje krzesła, rzutnik, komputer oraz wybiera zdjęcia do prezentacji. To nie harcerstwo, więc pewnie jeden musiał to ogarnąć, reszta przyszła na gotowe. Każdy ma krzesło? Ale... zajumali babci z domu, czy normalnie, z meblowego?
Więc siedzą w kółeczku, ciepełko się rozchodzi od piwka, jarają szlugi i - zamiast brandzlować się w domu, zabarykadowani w pokojach - robią to razem w altance, do zdjęć... dziewcząt? Tak?
Szkoda, że nie chłopiąt, bo być może bliżej by było... 😀

Język opowiadania jest tak gładki, że aż chropawy. Pomysł balansuje na granicy absurdu, chyba, że to z autopsji.
Tak, że... nie sposób mi się z Tompem nie zgodzić, chciałem dać znać, że również przeczytałem. 🙂)

Taka altanka mogłaby skrywać wiele tajemnic. Tajemnice klapsologii wydają się zbyt proste a jednocześnie zbyt nierealne, jak na opuszczoną w zimowym krajobrazie tajemniczą altankę z jasnego drewna, otoczoną podmuchami ogródków działkowych. Nawet jeśli to BeKaKa na RODOS. 🙂

Tomp · 23 lipca 2024 · "Akademia Pana Klapsa"   ·

+1
0

Zauważam, że Vee przesadza ze stylizacją „na śmieszno”, ale przestało zwracać uwagę na język. Liczba błędów gramatycznych, stylistycznych i frazeologicznych w ostatnich dwóch opowiadaniach rażąco wzrosła.
Innemu autorowi radziłem niedawno, by uprościł język, bo prosty nie znaczy prymitywny.
Powielam tę uwagę.
Wolałem Vee wtedy, gdy wyżywało się na zawijasach fabuły. Wychodziły mu lepiej, niż zawijasy językowe, bo te obnażają braki warsztatu.
W zakresie rzeczowym zauważam, że klapsologia jakoś autoro frapuje, bo to kolejne opowiadanie Vee poruszające tę tematykę.
Działalność tajnych stowarzyszeń młodzieży szkolnej, również często przez Vee opisywana, chyba już należy do przeszłości, co sytuuje akcję w latach dziewięćdziesiątych (najdalej). Podobnie jak umawianie się na piłkę, rajdy, siłki po piwnicach itp. O dziewczęcych tajnych grupkach wolę się nie wypowiadać, ale też chyba się przeżyły.

Agnes1709 · 23 lipca 2024 · "Akademia Pana Klapsa"   ·

+1
0

Też powinnaś wykładać na Uniwersytecie Erotyki, nie tylko w kwestii klapsów. Myślę, że studenci byliby usatysfakcjonowani i nieźle douczeni. Podziwiam rozwinięcie tematu klepania do rozmiarów wykładu.🤣🤣 Zostawiam dychę, mam sentyment do Twoich tekstów. 😉

Rascal · 21 lipca 2024 · "Para z pociągu, czyli trzy odcienie bliskości"   ·

+1
0

Punkt wejściowy, a więc "samoświadomy narrator" i stworzenie wariacji na temat tego "kim jest dostrzeżona para" jest naprawdę ciekawy. Niestety, realizacyjnie jest już gorzej.

Zgodzić się mogę z @Tomp, że najlepiej wypada pierwszy segment, ale nadal jest dość blady. Na spokojnie można było go nieco mocniej podbudować, wyraźniej nakreślić tę specyficzną sprzeczkę kochanków i pragnienie o "filmowym" postrzeganiu romantyzmu przez bohaterkę.
Niestety, tak jak w debiutanckiej Chatce postaci bardziej wyglądają (tak, @Mike, jesteś wzrokowcem, rozumiem) niż mają charakter i bardziej mówią nam rzeczy, niż w jakiś głębszy sposób chcą je ukazać. Przez to sprawiają wrażenie bohaterów filmów ze Stocka z lektorem niż jakiegoś zarysowania. Czemu nie przedstawimy tej bojaźni Laury przed fizycznym kontaktem? Ugodowości i swoistego oszalałego zakochania się Artura? Co ważniejsze, czemu nie pobawimy się mocniej tym samoświadomy narratorem, robiąc swoiste przytyki w tekście?

On… Pewnie miałby jakieś silne, męskie imię. Sprawiał wrażenie takiego człowieka.
Artur.
Artur prowadził swą ukochaną, której opalone na złoto stopy zdobiły skórzane paski białych sandałków. Co rusz zerkałby w jej stronę, chociaż…
Klaudia? Nie, bardziej pasowałoby jej Laura.
Chociaż Laura unikała jego spojrzeń; czułaby pewne obawy przed tym związkiem i tym, czy nowy chłopak zdoła zaspokoić jej duszę romantyczki. Szłaby z założony ramionami, lekko urażona, mamrocząc pod nosem:
– Mogłam jednak wybrać wygodniejsze buty.



Bo, tak jak zauważył @TompErotykiem dla M. pokazałeś, że umiesz wyczuć dobrze klimat (nawet jeśli do mnie nie przemówił w pełni). Czyżby tu zabrakło chęci?
Zresztą, czy potrzebujemy trzech segmentów? Dwa, mogące stanowić pewnego rodzaju lustrzane odbicia (czyli zakochany mężczyzna i czująca lęk przed bliskością dziewczyna versus bezpruderyjna, nieco szalona dziewczyna i spokojny, opanowany mężczyzna próbujący poskromić tego sukkuba) zrobiłyby większe wrażenie – wymagałoby włożenia jednak większego wysiłku.
Jeśli chodzi o aspekt religijny w trzecim segmencie, to rzeczywiście: te wypowiedzi brzmią mocno sztucznie jak ze zebrania kościelnego, a nie rozmowa, jaką się prowadzi w łóżku – zwłaszcza po tym, jak śmiało się bawiło pod prysznicem. Gryzie się to strasznie.

Ostatecznie, mam wrażenie, że jedynie właśnie sam początek i koniec działa niczym krucha skórka na surowym wewnątrz chlebie – niedopieczone to. Segmenty, jak już wspomniane filmy, zaczynają się i kończą, nie mając niczego ciekawszego lub naprawdę mogącego przykuć mocniej uwagę czytelnika.

Za to na przykład wielebna Dorota z "Mechanizmu zakazanego owocu" swoim zachowaniem i mową w stu procentach mnie nie przekonuje (aczkolwiek całe opowiadanie by @Rascal jak najbardziej tak!!!).



Gdyby @NiutonNaMetrKwadratowy umiałby czytać, byłoby mu smutno, że tak myślisz – ale może by się ucieszył, że zaraz potem go chwalisz, chociaż nic mu nie napisałeś mu o tym pod opowiadaniem.

~PLA.

Jakub · 21 lipca 2024 · "Para z pociągu, czyli trzy odcienie bliskości"  

+1
0

Nie mogłem oprzeć się wrażeniu, że z utęsknieniem czekają na coś bardzo ważnego, co miało wydarzyć się, z

czy tu czegoś nie brakuje? Czasem pojawiają się na stronie głównej (bez etapu poczekalni?) opowiadania z drobnymi błędami, a nieraz w poczekalni ktoś znęca się nad tekstem pokazując jego niedociągnięcia. Czytam dalej..

Kawaii Kiwi · 21 lipca 2024 · "Mechanizm zakazanego owocu"  

+1
0

Tym razem będzie krótko – bardzo dobre. Warsztatowo nie ma się do czego przyczepić, a metafory z końca jeszcze bardziej podniosły w moich oczach tekst. Jedyne, do czego miałem zastrzeżenia, było tępo rozwoju relacji z zakonnicą. Od początku zdawała się zbyt wyluzowana, a chyba podbicie jej wyobcowania sprawiłoby, że stopniowe topnienie wątpliwości w późniejszych etapach, byłoby przyjemniejsze do obserwowania.

Tomp · 21 lipca 2024 · "Para z pociągu, czyli trzy odcienie bliskości"   ·

0
0

@MikeEcho Nie przyznaję się do życia w bańce. Ja też znam schizofreników, którzy mówią słowami Wujka o religii, a na co dzień stosują (np.) korporacyjną nowomowę. Ba, większość katolików uważa to za normalne! Jednakowoż język Wujka jest na pokaz, a intymna rozmowa pary zakochanych nie jest na pokaz i nie wyobrażam sobie, by normalni ludzie tak mówili o miłości, będąc tête-à-tête.

MikeEcho · 21 lipca 2024 · "Para z pociągu, czyli trzy odcienie bliskości"   ·

0
0

Pochylając głowę z pokorą nad krytyką, chciałem się odnieść do (rzekomej) nienaturalności w trzeciej części. @Tomp, czyż nie żyjemy w swoich bańkach? Dla Ciebie jest to "mowa-trawa", a ja naprawdę znam ludzi, którzy taką trawę sieją i koszą na co dzień. Za to na przykład wielebna Dorota z "Mechanizmu zakazanego owocu" swoim zachowaniem i mową w stu procentach mnie nie przekonuje (aczkolwiek całe opowiadanie by @Rascal jak najbardziej tak!!!).

Mimo to

Jest kilka metod pisania o religijnych motywacjach


chętnie bliżej poznałbym, co masz na myśli. Może wtedy przyznam Ci w pełni rację.

Mikan · 20 lipca 2024 · "Robert (X)"  

0
0

Szkoda że nie można dalej poczytać tej historii

Tomp · 20 lipca 2024 · "Para z pociągu, czyli trzy odcienie bliskości"   ·

0
0

Czyżbyś, Autorze, zapatrzył się na wariantowe zakończenie u @KawaiiKiwi (Antyerotyk)?
W tym pociągowym wypadku niezbyt dobrze to wyszło.
Pierwszy wariant jest nawet romantyczny (ale kudy mu do mistrzowskiego Erotyku dla M.!).
Drugi jest pisany drętwym językiem, a takim nastroju się nie buduje. Zaskoczenia czymkolwiek brak, więc spisuję go na straty.
Trzeci razi zupełnie niestrawnymi religijnymi wstawkami. Jest kilka metod pisania o religijnych motywacjach, ale kościelna mowa trawa w wykonaniu współczesnych młodych ludzi odrzuca swoją nienaturalnością.
Szkoda, Autorze, że nie poprzestałeś na pierwszym sennym marzeniu.
O błędach językowych na priv.

xoxo · 19 lipca 2024 · "Ogłoszenia (IV). Damian i Damian"  

+1
0

Jeżeli to jest na głównej, to sorry, ale oczekiwałam wyższego poziomu.
Rzucają się błędy w oczy.

Agnessa Novvak · 18 lipca 2024 · "Mechanizm zakazanego owocu"  

0
0

@Ras'C'Al - kto tu coś wspominał o długości komentarzy? 😛

Aczkolwiek tym razem będzie krótko: motywacje Maksa naprawdę nie mają znaczenia w obliczu tego, co niby miał zrobić. Pomijam też jakże prosty fakt, że mieszkając w bogatym domu naprawdę nie miałby problemów z zorganizowaniem sobie kasy (a jeśli miałby, to jest zdwcydowanie większym oszołomem, niż sam o sobie myśli), ale powtarzam: zaprojektowanie i wykonanie od zera prawidłowo wyglądającego j działającego roweru jest trudniejsze, niż się wydaje. A kręcenie flipów na płaskim to nadal w jego przypadku poziom latania na smoku. Niemniej dochodzić się o to dłużej nie będę, bo tak samo jak wcześniej nie ma to sensu - to są drugo(trzecio?)rzędne detale, bez których Maks byłby dokładnie tym samym bohaterem, co z nimi. I wciąż nie zmieniam wysokiej oceny dla opowiadania jako takiego 🙂

Tomp · 17 lipca 2024 · "Mechanizm zakazanego owocu"  

+1
-1

Ufff...
Tak sobie czytam te sążniste wyjaśnienia (zarzutów i obrony) i myślę, że Rascal już chyba osiągnęła poziom Wielkiego Klasyka. 😉 😉 . Zazdroszczę.
Ale nie po to piszę ten komentarz, ale by z uwagą @Dario:

Nie wiem jednak czy tak intensywna retrospektywa pojawia się w trakcie seksu, bo faceci w takim stanie raczej intensywnie myślą o "teraz".


...podyskutować.

Moim zdaniem w czasie owej (owych?) "intensywnej retrospektywy" Maks nie myśli o seksie, o tu i teraz, bo on do tego seksu doprowadza w formie zastępczej, a nie zasadniczej. Mówiąc obrazowo: wspomnienia i myśli o Dorocie są DLA NIEGO pierwszym planem, a seks – drugim, zastępczym. Nie on zaprząta jego myśli. Jest środkiem, nie celem. Celem (nie środkiem) jest Dorota – szczęście jej, szczęście WSPÓLNE; niestety nieosiągalne.
Maks zderzył się z "niemożliwym":
Gdyby zdobył (kolokwialnie mówiąc) Dorotę, toby ją unieszczęśliwił, czyli stracił. Byłby z tym nieszczęśliwy jako "rewolwerowiec". Teraz ją stracił. Zniknęła z jego horyzontu), więc unieszczęśliwił siebie, nie osiągając celu, nie realizując swego zauroczenia (czy może pierwszej miłości), a przy tym uważa, że i Dorota sama się unieszczęśliwia.
Sytuacja bez wyjścia.
Maks ma dopiero 17 lat, walczy ze stresem niespełnienia na swój chaotyczny, emocjonalny sposób. Obraz tej walki Autorka namalowała w trzech płaszczyznach: wizjonerskiej dyskusji z wyimaginowaną Dorotą, skojarzeń – a to z imieniem postaci kultowego filmu, a to czarnego anioła wojny ze złem i mechanicznego, zastępczego seksu z Libby,
W tej kolejności.
Uważam że zrobiła to świetnie.
Na koniec dowiadujemy się, że Maks ten epicki bój wygrał. W walce z cząstką siebie, z buntem, z popędami.

xXx · 17 lipca 2024 · "Maciek i Natalia - Rodzinne tajemnice"  

+1
0

Czy będą kolejne części?

Rascal · 17 lipca 2024 · "Mechanizm zakazanego owocu"   ·

0
-1

Lipiec, dwa tysiące dwudziestego czwartego. To tutaj grupa badaczy postanowiła przeprowadzić dokładne badania nad podejrzanym znaleziskiem, określanym w dokumentacji Mechanizmem Zakazanego Owocu. W skład grupy wchodzili: Agnyza Nowakiewicz, Sajmon Góral i Wario Wstydliwy wspierani zdalnie przez Veermondis.
Pomimo informacji od Toma P. Glaciera, żwawo machali łomami nad znajdującym się tutaj sarkofagiem, doprowadzając do wywołania ducha Ras'C'Al.

A odkładając żarty na bok, pozwolę sobie uchylić wreszcie nieco wieko swojego grobu autora i wyjaśnić pewne "bolączki dobrego tekstu", które powinnam potraktować w sumie jako pochwałę – tekst jest tak dobry, że czepiać się można tylko naprawdę drobiazgów.

O samym bierzmowaniu, żeby traktować je bardziej w skali McGuffina "czemu Maks przystępuje do spowiedzi" już pisałam. Tekst bowiem nie kończy się tym, że Maks klęka przed biskupem, a klamrą do początku. Tak, mogło dojść do mojego fack up na zasadzie "czemu nie podszedł do tego sakramentu jako ośmioklasista, tylko robi to na drugim/trzecim roku liceum" – jednak jak już zostało to też wskazane (dzięki @Tomp), jest ono niezależne od szkoły i/oraz można do tego podejść między 14 a 18 rokiem życia. Samo słowo: "bierzmowanie" w tekście pada dwukrotnie – na początku (właśnie jako uzasadnienie, czemu Maksa poznajemy w takich okolicznościach) i zostaje mu wytknięte przez dziadka, jako uzasadnienie "wnuk źle postępuje".
Stąd naprawdę, trudno mi jest powiedzieć: "Tak, ten motyw jest tutaj super istotny i dlatego kilkukrotnie go podkreśliłam" – jedynie jest wałkowany dowcip Doroty, że Maks chcę przyjąć imię Judy Tadeusza (czyli patrona spraw beznadziejnych).
Jednocześnie, @Wario:

Nie wiem czy mogło by być, aby biskup przyjeżdżał tylko do jednej owieczki, oni cenią swój czas, więc Maks powinien widzieć w kościele swoich rówieśników, czy też innych współuczestników ceremonii, podobnie jak on odhaczających kolejne wymagania.



Stałem w kolejce do konfesjonału obok innych kandydatów i kandydatek, którzy również czekali.


Czyli tak, byli również inni. W korektach wyleciało jedynie określenie słowo "rówieśników", bo samo biorąc pod uwagę poprzedni akapit, raczej samo przez siebie znaczy, że "kandydatów i kandydatek do bierzmowania".

W komentarzach sporo ludzi rozważało wiek przystąpienia do bierzmowania. Ale przy poniższym to wszystko, to betka, bo najbardziej nierealistyczny obrazek z kościoła w teście "Mechanizmu" to:
(...) a teraz pod konfesjonałem nie było kolejki.



Zwróć uwagę, że jest wcześnie rano – to pierwsza msza. Stąd raczej wątpię, by ktoś przed siódmą rano leciał od razu do konfesjonału, chyba że w nocy odwalał sekret mnicha. Brak kolejki można więc potraktować, że klęczy tam ktoś (lub nie ma nikogo), ale nie stoi dziesięciu nastolatków, jak ma to miejsce we wstępie.

Takie pytanie: skąd wzięło się to "kąkuterowe"? kiedyś znałem człowieka, który wymiał "kompjuter" (starszy pan, siedział nieco zagranicą). Ale "kąkuter"?



photo

Natomiast ten nieszczęsny rower rzucił mi się w oczy o tyle, że akurat na różnych technologiach kosmicznych 😉 się jako-tako znam i mam mniej więcej pojęcie, co można zrobić w garażu przy pomocy młotka, pilnika i śrubokręta, a co nie. I w jakim stopniu będzie to działało / nie działało. To wciąż oczywiście jest trochę dyskusja nerdów 😛 natomiast podtrzymuję swoją opinię, że Maks nie dałby rady sam zrobić choćby mufy suportu, bo potrzebny jest do tego specjalistyczny gwintownik. Gdyby przespawywał ramę z już gotowych elementów, wyciętych z kilku innych - okej. Od całkowitego zera (czy jak to mówią na jutubie "from scratch") - nie ma takiej opcji.



Mianowicie "zrobienie sobie roweru" to zdecydowanie nie jest wzięcie paru rurek ze złomu i opitolenie ich migomatem. Owszem, można zespawać coś, co będzie wyglądało z daleka jak rama rowerowa, ale nikt nigdy na tym nie pojedzie. Gdyby była mowa o zespawaniu jednej ramy z kilku gotowych, to okej (chociaż wciąż trzeba zrobić to z głową, żeby nie wyszła nam pokraka o geometrii roweru z kreskówki), ale od zera? A w jaki sposób idealnie równo dotniemy i potem wyfrezujemy wewnątrz rurę sterową, żeby nabić miski łożysk? Jak dobierzemy średnicę rury podsiodłowej? Jak zachowamy idealną szerokość widełek, żeby pasowała do nich piasta? Jak wykonamy mocowanie hamulca, bo przecież nie pilnikiem? Jak nagwintujemy rurę suportu, która do tego powinna być porządnie splanowana? Co w końcu z wytrzymałością ramy (przecież nie zahartujemy jej we frytkownicy) i zabezpieczeniem antykorozyjnym? I tak dalej i tak dalej. To się fajnie tak mówi, oglądając filmiki na YT, ale w prawdziwym życiu tak to nie działa. Inną kwestią jest to, że wystarczy wejść na marketplace czy olx i będziemy mieli do wyboru do koloru tyle części rowerowych za grosze, że braknie nam garażu na ich trzymanie. I za równowartość oparu flaszek da się naprawdę złożyć całkiem niezły i aż nadto nadający się do orania chodników sprzęt.



Czemu wszyscy wychodzą z założenia, że tam jest dosłownie napisane, że Maks zrobił go w dniu spotkania Doroty lub coś takiego?
Skąd wyszło założenie: ot, rodzice powiedzieli "nie, nie możesz mieć BMXa (do tego wrócimy)" to Maks sobie pojechał na złomowisko i w godzinę go złożył. On sam mówi jedynie o tym tak:

„Tam, gdzie jego miejsce…” – powtórzyłem za nią w myślach, spoglądając na spawaną konstrukcję z rur – poczwarną formę pomiędzy BMX-em z prawdziwego zdarzenia i pozbawionym silnika motorem żużlowym. „Nie wiesz, gdzie ono jest, ani jak wiele wysiłku włożyłem, aby go zaprojektować i wykonać.



Poparzeń i bólu oczu, gdy na złomowisku pierwszy raz obsługiwałem spawarkę i tworzyłem ramę do BMX-a po tym, jak mama obwieściła, że w życiu nie pozwoli mi na taki rower.



To mogły być tygodnie, a nawet miesiące jak uczył się obsługi narzędzi i mogło polegać bardziej na tym, że przeszukiwał stertę złomu, znajdował różne rowery i szczątki motorów, rozcinał i spawał – szukał w internecie planów, projektów etc., poprawiał. Zresztą nawet Dorocie mówi, że gotów byłby znów go przerobić dla niej, byle móc z nią jeździć.
To, co ostatecznie powstało to szkarada, którą musiał się nauczyć posługiwać – nadal jednak marzy mu się taki, na którym dałoby się naprawdę dobrze jeździć:

Obraziłem Boga następującymi grzechami: nie dotrzymałem piątkowego postu, ukrywałem złe oceny szkolne przed rodzicami i zazdrościłem koledze nowego roweru



Zresztą, równie dobrze można tak powiedzieć o samodzielnie złożonym pc z elektrośmieci, jaki trzyma pod kluczem:

Postawiłem tacę na podłodze, po czym podszedłem do biurka i otworzyłem zamkniętą na klucz szafkę. Pomimo że na blacie stał nowiutki i bielutki MacBook Air podpięty pod duży monitor, to za zamkniętymi drzwiczkami spoczywała wykonana z na wpół działających elektrośmieci prowizoryczna jednostka centralna; to ją uruchomiłem.



Czemu Maks to robi?

(…) potrzebowałem budować sztuczny bilans wydatków przed rodzicami; jeśli takiego nie było, zaczęliby podejrzewać, że znów chcę oszczędzać na coś, co ich zdaniem jest „niewłaściwe”.
„Jak chcesz kupić coś droższego, to możesz nas o to poprosić” – powtarzał swoim sędziowskim tonem tata. „Ustalimy z mamą, czy jest to dla ciebie właściwe”.
Wszystko, co odbiegało od ich wyobrażeń o „idealnym synu Maksymilianie” – tego w koszulce z kołnierzykiem, posiadającym same świadectwa z paskiem i będącym ich przedłużeniem – było uznawane za n i e w ł a ś c i w e. Nie ważne, czy chodziło o prawdziwego BMX-a, komputer do gier, czy wyjazd – zanim zaczął mieć problemy ze zdrowiem – z dziadkiem do Gorzowa na żużel.



Powiem siostrze, że dla mnie Maksio to zbuntowany masochista uzależniony od adrenaliny – mówiła dalej Karola. – Syn sędziego i prokuratorki, a czasem jest jak rasowy Sebix. Ze złomowiska mojego wujka zrobił sobie siłownie i sklecił tam rower, by móc szaleć po opuszczonej żwirowni bez żadnych ochraniaczy. Potem przychodzi tutaj i poskramia najbardziej zdziczałe i znerwicowane koty, jakby czuł się jakimś świętym Franciszkiem. Teraz próbuje wyrywać zakonnice. Zastanawiam się, co będzie następne? Żonglowanie uruchomionymi piłami łańcuchowymi, freediving w Rowie Mariańskim czy skoki ze stratosfery bez spadochronu?


Jest dla mnie jak zwierzątko domowe, którego według waszego kodeksu rodzicielskiego nie mogę posiadać.



On nie piłuje gałęzi, na której siedzi (nie jest na tyle głupi), ale z drugiej strony wycina sobie na swoje (inżynieryjne) sposoby odrobinę wolności zgodnie z tym:

Nigdy nie czułem się pobożnym człowiekiem, a jedynie rewolwerowcem zdolnym konstruować szczęście dla innych. Przynajmniej zawsze próbowałem to robić, bo niczego innego nie umiałem.



Nigdzie nie pada też, by Maks palił lub pił alkohol (kupuje piwo dla dziadka, ale sam mówi "nie piję, jak jeżdżę").


A właśnie, skoro już mowa o głównym bohaterze. Dobrze zrozumiałem, że to nerd? Gra w gry. Czyta książki fantasy. Do tego składa własny rower. I opiekuje się kotkami? I wyrywa starsze dziewczyny na jedną noc. To chyba za dużo. Pamiętajmy, ze to wciąż uczeń, ileś godzin dziennie musi siedzieć w szkole. W mojej opinii wchodzisz z nim do klub z napisem Gary Sue.



Chłop ma zainteresowania i zaraz jest nerdem, olaboga.
Wiesz kto nakręcił na tube jak składa własnego PCeta do gier?
Henry Cavil.
Zresztą, prawie mu przeszła obok nosa rola w Wiedźminie, bo grał właśnie w WoWa.
Ponieważ nigdzie nie pada motyw, by Maks stawał przed lustrem i mówił o sobie "Ty seksowna, przypakowana bestio, laski na twój widok mają kisiel w gaciach" posłużmy się tym, jak mówi o nim Dorota:

– Może i lepiej dla twojej duszy. A co z tobą? Żyjesz pewnie na maksa? Wysoki, szeroki w barach, to pewnie masz powodzenie wśród dziewcząt?


– Jesteś łysy, nosisz się jak oprych i słuchasz metalu?



Pod koniec bez problemu podnosi Libby (czyli jakieś 60~ kg kobietę) i wnosi do pokoju.

– Gdybyś nie wiedziała, że osiemnastkę mam dopiero za pół roku, ile byś mi dała?
– Dwadzieścia cztery, może nawet sześć. Może przez to, że jesteś łysy i masz taką dojrzalszą twarz.



Takiego prawdziwego nerda to miałeś w mojej poprzedniej trylogii, Życie Pary.

Zresztą, ponownie: Nigdzie nie pada, że Maks robi to wszystko jednocześnie lub zaczął w dniu, jak poznał Dorotę. Może sobie to wszystko rozkładać w szerokim zakresie czasu.

Widzi zakonnice, a jednak wypala tekstem o przebraniu. To jeszcze można by wytłumaczyć, że taki z niego rewolwerowiec, ale to zdziwienie potem? Przepraszanie i udawana przymilność? Zazgrzytało mi tu coś.




Zachichotała, a przez moje ciało przeszło wyładowanie elektryczne.
– Przykro mi, że cię zawiodłam. Jestem Dorota. Ojciec Paweł powiedział, że mogę tu nocować u pani… Iwony?
– Ty jesteś siostra Dorota?! Przecież zakonnice są zwykle…
– Niech zgadnę ‒ stare i brzydkie?
Moja opatka taka jest. Dobrze trafiłam?
– Tak, ale…
– Czy mógłbyś być tak miły i wskazać mi, gdzie jest łazienka? Może nie mam na sobie, jak to ująłeś, habitu zdzirowatej zakonnicy, ale wciąż jestem kobietą. Taką, która pilnie potrzebuje zrobić siusiu albo będzie musiała zmieniać bieliznę.
Błyskawicznie się odsunąłem – przez moje ciało nadal przenikała ta dziwna elektryczność.
– Pierwsze drzwi w prawo, siostro Doroto



Nie widzę, by ją przepraszał lub jej się przymilał? Później po prostu traktuje ją jak człowieka? Zgodnie ze swoimi przekonaniami?

A skoro Dorocie puszczają nerwy, to tym bardziej Maksowi powinny, a poza czysto fizjologicznym bajzlem w spodniach niewiele z tego wynika.



Wolno zwróciłem głowę w przód, a białe blachy wydały z siebie bolesny jęk, gdy odkształciły się pod moimi dłońmi. Nie chciałem… nie mogłem… nie byłem w stanie przyznać, że z rangi tej „ładnej i milutkiej” właśnie wzrosła do rangi p i e r d o l o n e g o ideału.
(…)
W drodze powrotnej zaliczałem każdy murek, rampę i poręcz; przejeżdżałem nawet w ostatniej chwili przed strofującymi mnie klaksonami autobusami i samochodami.
To, co mnie wypełniało, to industrialny jazgot.



Dopiero po chwili starła łzy rękawem sukni i wyprostowała się; teraz to ona górowała nad mną wpatrzonym w podłogę z rękoma zaplecionymi między kolanami niczym do modlitwy skierowanej ku najgłębszym czeluściom piekieł.
(…)
Nie odezwałem się i nie odwróciłem – nawet wtedy, gdy za moimi plecami zaszurały drzwi. „Sir Roland pod Mroczną Wieżą stanął” – pomyślałem, mocniej zaciskając pięści.



Ja nawet wiem, czemu powstała (jej autor się kiedyś wypowiadał na ten temat). Biorąc pod uwagę jedną z tematyki opowiadania (religia), już cieszyłem się, że zyskałem jakiś głębszy wgląd w opowiadanie.
Myliłem się. Owa książka, jest niestety strzelbą, która nigdy wypala. Wiem, że w tekście odwołujesz się do Arakis, ale mogłabyś spokojnie to zrobić "tak se".



A ja przeciwnie, stwierdzam, że motywy Diuny przewijają się tutaj trochę w inny sposób niż przez odwołania do niej (tak jak ma to miejsce z Mroczną Wieżą lub grami ogrywanymi przez Maksa). Tylko szczelina jest za wąska, bym powiedziała o nich.

I jeszcze rzecz. Najwyraźniej Maks nie chodzi do szkoły, mimo środka tygodnia. Czy to oznacza, że ma wakacje? Czyli ukończył pierwszy rok liceum?



Na ostatni dzień rekolekcji do kościoła przyszedłem wyjątkowo wcześniej.




I – tak, ten tekst nie jest Idealny, ani nie jest Nieskazitelnym Oddaniem Prawdziwej Historii I Wydarzeń, Jakie Miały Miejsce. Nigdy nie był i nie miał być. Nie jest też moimi poprzednimi, 11 tysiącami 688, gdzie z kalkulatorem można było określać, że wszystkie liczby zawsze się zagłębiają – tam stanowiły one rdzeń historii.

Tu istota, rdzeń fabularny jest całkowicie inny.
Jaki?
Nie będę nikomu zabraniać, aby tworzył swoje interpretacji tekstu lub narzucać "jak go czytać", bo jak zawszę: "W rzeczywistości sztuka odzwierciedla widza, nie życie." i pytanie: „Co autor miał na myśli?” jest bezzasadne.

Mam nadzieję, że wyczerpałam problemy zespołu badawczego.

Przy okazji pragnę podziękować zaginionemu komentarzowi @Dan:

Świetne. Intrygujące postacie, doskonałe dialogi.



Odpowiem jak Kenau:
To ty jesteś świetny, że przeczytałeś!

Dario · 17 lipca 2024 · "Mechanizm zakazanego owocu"   ·

+1
0

Tak podsumowując: to tekst mi się podoba. Podoba mi się ten motyw pokusy, to nie jest poprowadzony banalnie. Pokusa działa w obie strony, jako czytelnik wciągamy się w tą grę pomiędzy obojgiem. I do końca niemal, nie wiadomo, czy para jej ulegnie. A także, to, że oboje jej nie ulegają (nawet jeśli trzeba jemu nieco pomóc).

Zwykle żyjemy trochę w przeszłości, więc na plus uznaje, też to, że zdecydowałaś się to zawrzeć. Jakoś rzadko w opowiadaniach bohaterowie borykają się ze swoimi wspomnieniami, co jest trochę niedopatrzeniem. Nie wiem jednak czy tak intensywna retrospektywa pojawia się w trakcie seksu, bo faceci w takim stanie raczej intensywnie myślą o "teraz".

A właśnie, skoro już mowa o głównym bohaterze. Dobrze zrozumiałem, że to nerd? Gra w gry. Czyta książki fantasy. Do tego składa własny rower. I opiekuje się kotkami? I wyrywa starsze dziewczyny na jedną noc. To chyba za dużo. Pamiętajmy, ze to wciąż uczeń, ileś godzin dziennie musi siedzieć w szkole. W mojej opinii wchodzisz z nim do klub z napisem Gary Sue.

Miałem też trochę trudności ze zrozumieniem, jak to właśnie jest z tym jego buntem. Bo niby ściął włosy i zbudował sobie rower, co jego rodzice zaakceptowali mimo wszystko(?). Ale jednocześnie poszedł do wskazanego liceum i przystąpił do bierzmowania. Mam rozumieć, to człowiek, który się ciągle miota? to kwestia konformizmu? czy może właśnie to bierzmowanie było "przegięciem pały goryczy"? Ale rower zbudował wcześniej. Agnessa raczyła się wypowiedzieć o tym ostatnim, więc ja się zamykam.

Takie pytanie: skąd wzięło się to "kąkuterowe"? kiedyś znałem człowieka, który wymiał "kompjuter" (starszy pan, siedział nieco zagranicą). Ale "kąkuter"?

Nie pojmuję też sceny z otwarciem drzwi. On wie, że ma przyjść zakonnica. Widzi zakonnice, a jednak wypala tekstem o przebraniu. To jeszcze można by wytłumaczyć, że taki z niego rewolwerowiec, ale to zdziwienie potem? Przepraszanie i udawana przymilność? Zazgrzytało mi tu coś.

Dla równowagi doznałem też coś na rodzaj "nad-zrozumienia".

Namacałem leżący na czytanym obecnie Mesjaszu Diuny telefon i na chwilę oślepłem od blasku ekranu.



Mam trochę ci za złe Rascal, że wymieniłaś tę książkę z tytułu. Bo należy ona do grona tych, które nie tylko udało mi się przeczytać. Ja nawet wiem, czemu powstała (jej autor się kiedyś wypowiadał na ten temat). Biorąc pod uwagę jedną z tematyki opowiadania (religia), już cieszyłem się, że zyskałem jakiś głębszy wgląd w opowiadanie.

Myliłem się. Owa książka, jest niestety strzelbą, która nigdy wypala. Wiem, że w tekście odwołujesz się do Arakis, ale mogłabyś spokojnie to zrobić "tak se". Albo usunąć samą Arakis, bo o ile pamiętam, Mroczna Wieża stoi i tak na jakimś pustkowiu.

BTW. Aż sprawdziłem:

Siostra Doris Engelhard, 72-letnia franciszkanka jest prawdopodobnie ostatnią zakonnicą, która na co dzień zajmuje się warzeniem piw.



Masz wiele odwołań do różnych dzieł. Czasem jest to przejawem chwalenia się autora/ki, co nie też nie jest mu/jej obce. Ale tu większość (nie ten "Mesjasz") z tych tutaj ma swoje uzasadnienie i pasuje do czasów, zainteresowania bohatera. Poza tym zgrabnie wkomponowałaś trudniejsze fragmenty opisujące Faktorio, w dialogi, więc końcówka, kiedy Maks doznaje swoich "wizji" (że tak to roboczo nazwę), to nie tylko wiadomo o co chodzi, to jeszcze nawet rozumie się co ma znaczyć w głębszym sensie. Więc plusik.

Wątek Libby też zaliczam do niewypałów. Nie tyle samej dziewczyny, co tego na co zwracasz czytelnikowi uwagę: że ukrywała twarz, że pościel jakby znajoma.

Libby nie chciała mi pokazać swojej twarzy przed spotkaniem.
(...)
Zdawało mi się, że gdzieś już widziałem pościel, na której leżała Libby.



Byłem pewien, że to alterego Doroty. Scenę ich spotkania w hotelu przeczytałem kilka razy przez to, aby mieć pewność.

Nie wiem czy mogło by być, aby biskup przyjeżdżał tylko do jednej owieczki, oni cenią swój czas, więc Maks powinien widzieć w kościele swoich rówieśników, czy też innych współuczestników ceremonii, podobnie jak on odhaczających kolejne wymagania.

W komentarzach sporo ludzi rozważało wiek przystąpienia do bierzmowania. Ale przy poniższym to wszystko, to betka, bo najbardziej nierealistyczny obrazek z kościoła w teście "Mechanizmu" to:

(...) a teraz pod konfesjonałem nie było kolejki.



I jeszcze rzecz. Najwyraźniej Maks nie chodzi do szkoły, mimo środka tygodnia. Czy to oznacza, że ma wakacje? Czyli ukończył pierwszy rok liceum? A to sprawia, że powinien znać "Pieśń o Rolandzie" (jest przy opisie Średniowiecza w programie liceum języka polskiego).

Mój ulubiony cytat, to ten:

Znajduję zator. Tworzę dla niego tymczasowe obejście, o którym szybko zapomnę i pozostawię, bo będzie działać. Zmieniam ustawienia maszyn. Nie będą osiągać imponujących wyników, ale wrócą do pracy. Oczyszczam linie produkcyjne, aby zresetować cały cykl. Utracone zasoby zmarnują się, ale system ocaleje.



Lecę oglądać "Ministratów" (Rascal wie o co chodzi).

Zdziś · 15 lipca 2024 · "Wakacyjny obóz harcerski (V). Płonie nie tylko ognisko i szumią knieje…"  

0
0

Łan jer lejter...

Vee · 13 lipca 2024 · "Amant"  

+1
0

Widzisz? Kompletnie wyleciało mi z głowy.

W Amancie rzeczywiście nie ma jasnego podziału na serio i nieserio poetyckość. Chyba niezbyt podoba mi się myśl, że jawnie obśmiewam gust mojego czytelnika, ha! Narracja miała być miejscami lekko przesadzona, ale ładna i nie odstawać zanadto od nieco żartobliwych wypowiedzi Artura. Muszę jednak przyznać, że działa na mnie, jak Amant opowiada o biuście Klary... 😉

Agnessa Novvak · 12 lipca 2024 · "Mechanizm zakazanego owocu"   ·

+1
0

To teraz bierzmowanie jest w podstawówce? U mnie to było w liceum (wiek 16-17 lat) i o ile pamiętam, w innych parafiach / szkołach mieli podobnie. Ale nie wnikam, jak to teraz działa, ani czy jest komukolwiek do czegokolwiek potrzebne, bo nawet w przypadku chęci wzięcia ślubu kościelnego czy zostania chrzestnym / chrzestną i braku wcześniejszego bierzmowania, można to bez problemu załatwić.

@Tomp - to nie tak, że my się czepiamy dla czepiania 😉 Po prostu ja do teraz nie wiem, po co finał opowiadania jest tak poszatkowany i po co jest w nim tyle różnych przeszkadzajek, no ale widocznie @Raskalka miała taką koncepcję. Natomiast ten nieszczęsny rower rzucił mi się w oczy o tyle, że akurat na różnych technologiach kosmicznych 😉 się jako-tako znam i mam mniej więcej pojęcie, co można zrobić w garażu przy pomocy młotka, pilnika i śrubokręta, a co nie. I w jakim stopniu będzie to działało / nie działało. To wciąż oczywiście jest trochę dyskusja nerdów 😛 natomiast podtrzymuję swoją opinię, że Maks nie dałby rady sam zrobić choćby mufy suportu, bo potrzebny jest do tego specjalistyczny gwintownik. Gdyby przespawywał ramę z już gotowych elementów, wyciętych z kilku innych - okej. Od całkowitego zera (czy jak to mówią na jutubie "from scratch") - nie ma takiej opcji. O kręceniu akrobacji na takiej pokrace już nawet nie wspominam, bo to kopanie leżącego. I tyle. Przy czym nie się to rzuciło w oczy tak samo, jak Tobie swego czasu podanie magdalenek w "Belle Epoque", a przecież w gruncie rzeczy ani jedno, ani drugie nie ma, nie miało i nie będzie mieć dla czytelnika wielkiego znaczenia.

@Sajmon - żadne tam ze mnie cudowne dziecko dwóch pedałów 😛

@Rascal - męczysz innych autorów swoimi analizami, więc i ja mogę pomęczyć Ciebie 😉 A nad zaległymi opowiadaniami naprawdę muszę wreszcie przysiąść. I to nie dlatego, że ktoś ode mnie tego wymaga, ale widzę choćby po pobieżnej lekturze komentarzy, że uciekają mi naprawdę wartościowe teksty. Choć przyznam też jednocześnie, że od pewnego czasu chcę / muszę (zależy od bieżącej sytuacji) unikać przebodźcowania golizną, ale to już temat na raczej prywatną dyskusję. Niemniej staram się przynajmniej co jakiś czas zaglądać, czytać i komentować 🙂

Vee · 12 lipca 2024 · "Mechanizm zakazanego owocu"  

+2
-1

Rzadko angażuję się pod opowiadaniami, których nie znam (na pewno przeczytam kolejny tekst, jeśli będzie rozsądnej długości!), ale zdumiewa mnie tutejsza dyskusja.

@Sajmon z kulturką wytknął oczywistego babola, zaś osoby, które w innych tekstach za podobną przewinę same rzuciłyby się autorowi do gardła wyrażając dezaprobatę, jakby ktoś podniósł rękę na jakąś świętość. Tomp, Rascal, żadne niedociągnięcie nie odbierze Wam wiarygodności ani mandatu CLA. Jesteście świetni. Nie wymyślajcie proszę naiwnych tłumaczeń, w które sami nie wierzycie.

Bierzmowanie w tekście z motywem religijnym nie jest kodem na kajzerkę i ma swoją wymowę, a sytuacje odbiegające od normy wyjaśnia autor, żeby czytelnik nie musiał się domyślać. Wątek tego bohatera wcale nie jest oczywisty. Jak ktoś buntuje się przeciwko bierzmowaniu w wieku 14 lat, to albo nie przyjmie sakramentu nigdy, albo zrobi to przed ślubem/zostaniem ojcem chrzestnym. Refleksja po 3 latach nie jest pierwszym, co przychodzi na myśl i należy to uzasadnić. Nie chodzi tu zresztą o samą duchowość, bo te 3 lata różnicy u nastolatka zmieniają człowieka nie do poznania.

Gdyby wiek autora był usprawiedliwieniem czegokolwiek, pamiętający PRL autor mógłby napisać o chłopaku, który chce kupić na obiad mięso za kartkę, a oczekując w stumetrowej kolejce ogląda patostreamy na swoim iPhonie. Nie mniejsza heca wynikłaby z założenia, że tekst można bronić doświadczeniami autora. Wyobraźcie sobie tylko te ostre seksy w podstawówce… U autora byli tacy dwaj z wielokrotnym kiblem na koncie, a ty, czytelniku, domyśl się. Grunt, że nie ma dywizów.

Oczywiście Wy doskonale wiecie, że tak jest źle. Nie wiem, czy mogę o to apelować, ale mam nadzieję, że nie uczynicie z tego precedensu i raczej okopiecie się w podwójnych standardach, dalej podnosząc poziom portalu swoimi krytycznymi ślepiami. Nawet jeśli oznaczałoby to powrót mody na dyskusje o rujnujących teksty regionalizmach 😉

Przy okazji, pojedynczy bierzmobłąd nie obniża dla mnie wartości tekstu. Wiem jak to jest mieć za mało lat,by czuć się staro i zbyt wiele, by być na bieżąco. W moim serce gimnazjum dalej istnieje 😀

Tomp · 12 lipca 2024 · "Mechanizm zakazanego owocu"   ·

0
0

@Rascal
Brakuje dręczenia kotków (dokładniej: kotek) albo chociaż polowania na lwice. No mercy! 🙂

pokątne opowiadania erotyczne
Witamy na Pokatne.pl

Serwis zawiera treści o charakterze erotycznym, przeznaczone wyłącznie dla osób pełnoletnich.
Decydując się na wejście na strony serwisu Pokatne.pl potwierdzasz, że jesteś osobą pełnoletnią.

Pliki cookies i polityka prywatności

Zgodnie z rozporządzeniem Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r (RODO). Potrzebujemy Twojej zgody na przetwarzanie Twoich danych osobowych przechowywanych w plikach cookies.
Zgadzam się na przechowywanie na urządzeniu, z którego korzystam tzw. plików cookies oraz na przetwarzanie moich danych osobowych pozostawianych w czasie korzystania przeze mnie ze stron internetowej lub serwisów oraz innych parametrów zapisywanych w plikach cookies w celach marketingowych i w celach analitycznych.
Więcej informacji na ten temat znajdziesz w regulaminie serwisu.