Rascal · 7 godziny temu · "RealDoll. Tożsamość"   ·

0
0

@ 🥝, odpowiedzią na twój największy zarzut (a właściwie czepialkę) będzie etiuda pt. Problemy z Tożsamością.


Problemy z Tożsamością

Dzwoni telefon z melodyjką intro do Batman TAS. Kobieta odbiera.
– Moczi, moczi?
– HalO? Czy dodzwoniłem się do europejskiej reżyserki niezależnej R.A. Skalskiej?
– Tak, przy telefonie.
– Och, wspaniale. Mam nadzieję, że miss nie obudziłem? Ciągle mi się mylą te strefy czasowe, dlatego niektórzy odnoszą wrażenie, że żyje głównie nocą, bo często odpisuje i komentuje o drugiej lub trzeciej nad ranem. My, Wielkostanowianie tak już mamy. Moje miano Tom P. Glacier, amerykański producent serii RealDoll. Czy zna miss moją produkcję?
– Oczywiście! Czytałam wszystkie części. Kiedy będzie drugi sezon? Pewnie prace rwą? Będzie opowiadał o czymś jeszcze pikantniejszym?
– Ekhem. Jak na razie nasza firma ma inne priorytety jak wytwarzanie łez hejterów. W każdym razie planujemy serię spin-offów i szukamy młodych i ambitnych twórców. Może chce się miss podjąć?
– No pewnie, że tak! Są jakieś specjalne warunki czy coś?
– Nie, nie. Jedynie tytuł RealDoll i czas lektury do 45 minut.
– Mało… Nie da się więcej?
– Cóż, wierzę w miss zdolności, miss europejska reżyserko niezależna R.A. Skalska.

(w tym samym czasie w bardzo pustym miejscu)

Osamotniona szara komórka pali szluga, grając w Balatro w wielkiej pustej przestrzeni. Z cichym puf pojawia się druga z masą papierów.
– Szybko! Mamy zlecenie! Tutaj mam pomysły i…
– Nowy w tej robocie, co? Pokaż no to. Wiktoriańskie RealDoll, postapokaliptyczne RealDoll, rewolucja RealDoll… O, to wygląda obiecująco. Pies w ciele człowieka. – Wyłącza grę i otwiera edytor tekstowy. – Kojarzysz tę scenę z teledysku Rammsteina, jak rodzi owczarki niemieckie? To było coś. Bogaty Niemiec, jego ukochany owczarek niemiecki… I cyk, wysłane.
– Ej, deformuje się! Wypacza!
– Nowy w tej robocie, co? Kiedyś byłem jak ty i przyniosłem "Baba masturbuje się bananem" to w końcowym efekcie wyszedł dramat o autodestrukcyjnym uzależnieniu i szukaniu swojego miejsca w ramionach starszego mężczyzny, który tylko pogłębia ten stan i uzależnia od siebie.
– Ale… Zawsze tak jest?
– Zawsze.
– Dlaczego?
– Istnieje niezliczona ilość teorii na ten temat. Jedni mówią, że to przez poczucie spojrzenia Czarnej Bozi, jaka widzi nawet w ciemnościach, inni o ciągłym zapaleniu zatok przez pijackie spacery na bosaka o czwartej nad rano w celu znalezienia kebaba. Niektórzy zaś, że najbardziej ceni ludzi. Ludzi, którzy podali jej pomocną dłoń, kiedy sobie nie radziła. Inni mówią o PTS po Wietnamie… Jednak chyba nie ma jednej odpowiedzi. Pilnuj, aby ta wajcha była przełożona i masz poinstalowane tam gry.
– Przecież ona jest zablokowana na ciągłym włączeniu… Co robi?
– Służy do tego, by ciągle grała muzyka, leciały podcasty, odpowiada za masochistyczne zapędy do Soulsów i pisanie dziwnych rzeczy… A także wiele więcej, kiedyś mieliśmy od tego książkę na tysiąc stron. Jeśli ktoś ją wyłączy, to ona umrze. Na mnie już pora.
– Jak to pora? Zostawisz mnie? A co z prawem dwóch ostatnich szarych komórek? Przecież zawsze są dwie! Musimy dyskutować, pracować razem i…
Starsza podnosi palec i wskazuje tabliczkę "Przy konsoli sterowania może być tylko jedna szara komórka".
– Idę na zasłużoną emeryturę.
– A projekt? Kto go dokończy?
– Ty, młody. Pamiętaj, pozwól tej lawie spływać i tężeć w bazalt, a reszta przyjdzie sama za jakiś czas. Bywaj!
Starsza komórka znika, a młodsza spogląda na ciąg liter na ekranie. Z rezygnacją, uruchamia w tle Balatro i playlistę W Tajnej Służbie Wrót Baldura.

(jakiś czas później)

– Dodzwoniłeś się na pocztę głosową Tom P. Glacier. Zostaw wiadomość, to pewnie ci odpowiem.
–Halo? Chciałam powiedzieć, że skończyłam projekt, ale wyszedł nieco dłuższy, niż zakładałam i…
– O, miss R.A. Skalska! Nie, nie. Nie może być dłuższy. Proszę założyć sztuczną brodę na gumce, wziąć do ręki strzelbę na korki, nalać sobie do kubka melisy, usiąść wygodnie w fotelu i redukować metodą Taco Hemingwaya.
– Ale…
– Taco Hemingway, miss.
Tego dnia, drapiąc się po twarzy, Skalska z bólem wycięła z opowiadania ponad 10 tysięcy znaków.

(mniej czasu później)
– Dodzwoniłeś się na pocztę głosową Tom P. Glacier. Zostaw wiadomość, to pewnie ci odpowiem.
– Zadał pytanie, jak się liczy czas opowiadań i z moich rachunków wychodzi pięćdziesiąt minut… Może jednak przymknie pan oko?
– Nie, nie. Czterdzieści pięć, Miss! Czterdzieści pięć!
– Ale…
– Taco Hemingway, miss!
Z rezygnacją, Skalska skasowała kolejne pięć tysięcy znaków.

Następuje uroczysta premiera RealDoll. Tożsamość – całość według SzCzCz wynosi 47 minut.

Glacier, kręcąc swoim oszronionym wąsem, po pokazie podchodzi do Skalskiej.
– Całość jest… Hm, jakby to delikatnie ująć. Mocno w miss stylu, tak. Brzydka, trudna z sążnistymi bohaterami, ale wydaje się nie prowadzić donikąd… I przekroczyła miss czas.
– Bo kazał mi pan redukować i dużo elementów wyleciało…
– O, mister Saj-Mun wrzucił Transformację!
– Chyba wszystkie spin-offy będą na T. Tragedia, Truteń, Trójkąt, Trendy, Traktaty… O, RealDoll. Termomix. W stylu food porn.
– Pomysły miss zawsze mnie zaskakują bez końca. Prawdziwy z miss Wulkan Pomysłów.
– A kiedy drugi sezon RealDoll?
Glacier już odchodzi.
– Mister Saj-mun, pańskie dzieło…
Skalska ciężko wzdycha i wraca do grania w Timberborn i early acces Hades II.

(dużo, dużo czasu później)

Dzwoni telefon, Coral Crown z Hades II.
– Moczi, moczi?
– Miss R.A Skalska, europejska reżyserka niezależna? To znów ja, amerykański producent Tom P. Glacier! Mam dla miss wspaniałe wiadomości!
– Zaczynacie wypuszczać drugi sezon RealDoll i tym razem będziecie skakać przez rekina na całego?
– Co? Nie, nie! Widzi miss, zrobiłem niewielkie śledztwo. Okazało się, że SzCzCz źle działał i nie zawsze zmieniał 200 słów na minutę tekstu. Wszystkie teksty magicznie zmieniły swoje wartości! Tekst miss, Tożsamość, również teraz mieści się w oczekiwanych czterdziestu pięciu minutach! Co więcej, został mu duży zapas! Jakże to wspaniałe, prawda? Halo? Miss Skalska? Musi miss mówić głośniej, bo słyszę straszne bluzgi za oknem!

Koniec

Kawaii Kiwi · 23 godziny temu · "RealDoll. Tożsamość"  

+1
0

Bardzo dobre. Podobały mi zwłaszcza się zabawy narracją, które moim zdaniem wykorzystałaś wzorowo. Końcowy twist również znakomity. Gdybym miał się czegoś czepiać to chyba tylko tempa – przez to, że mamy w opowiadaniu co najmniej kilka relacji pomiędzy różnymi postaciami, które po częstokroć na początku i na końcu wyglądają zupełnie inaczej, odniosłem wrażenie, że część przemian dokonuje się w pośpiechu. Na myśli mam zwłaszcza Evelyn, bo chociaż nie liczyłem, podejrzewam, że akceptuje ona swoją nieoczywistą sytuację na przestrzeni raptem kilku tysięcy znaków.

Vee · 1 dni temu · "Origami"  

0
-1

Liczby pokazują, że w odbiorze niemal każdego "Origami" stoi przed "Akademią". To tylko taki mój żarcik. Zgadzam się, że słowo rigger jest podobnie mało znane jak jego japoński odpowiednik. U mnie wykorzystywane jest to pierwsze słowo z niewiedzy, tylko takie w kilku opracowaniach wypluwał mi Internet. Dlaczego? Nie wiem, ale powiedzmy też sobie uczciwie, że jeśli nie ma sensownego powodu (w moim opowiadaniu taki jest) do użycia słowa w języku japońskim, lepiej posłużyć się bliższym i łatwiejszym w odmianie anglicyzmem.

Osobiście lubię polszczyznę, ale nie obrażam się na zagraniczne zwroty. To coraz częściej element naszej popkultury. Znamy język angielski, filmy oglądamy nie z lektorem, a napisami. Uznaję istnienie zachwaszczania językowego i popieram jego potępianie, ale przy jakichkolwiek wątpliwościach jestem zazwyczaj za swobodą wyboru dla twórców.

Muszę przyznać, że choć będę niebawem bez czasu, aż chce mi się pisać i może jeszcze coś niebawem stworzę :>

Tomp · 1 dni temu · "Origami"  

+1
0

W moim odbiorze Origami plasuje się wyżej niż Akademia Pana Klapsa. Rzecz indywidualna; twórca ma swój ogląd, a odbiorca swój. Sam tego doświadczam po wielokroć.
W kwestii nazw, to rażą mnie anglicyzmy wprowadzane do nieanglojęzycznych elementów kulturowych. Tak było kiedyś z zastąpieniem "vis maior" w polskim opowiadaniu terminologią angielską; tak jest teraz z Twoim "riggerem". Jestem pewien, że dzieje się tak tylko dlatego, że bezkrytycznie posiłkujemy się tekstami anglojęzycznymi ani nie dociekając istnienia w naszym języku czasem zapomnianych odpowiedników, ani nie sięgając do kultury źródłowej. Niby dlaczego słówko angielskie użyte do opisu sztuki japońskiej w Polsce ma być lepsze niż polski neologizm lub kulturowy oryginał?
Może kiedyś wszyscy Polacy będą na co dzień mówić i pisać po angielsku, zapomną polskich słów. Dzieje się tak dlatego, że wielu z nas w pracy ma do czynienia z towarzystwem międzynarodowym i operuje w rozmowach zawodowych językiem angielskim. Smuci mnie to pod względem kulturowym, acz ułatwia(łoby) komunikację. Jednak dla wprowadzania anglicyzmów typu "rigger", nie widzę sensu; moim zdaniem mniej niż co stutysięczny Polak zna to słowo, więc jego użycie jest nieefektywne. Ciekawe jaki procent Anglików i (zwłaszcza) obywateli USA wie, co ono znaczy w kontekście zabaw erotycznych.

Vee · 13 września 2024 · "Origami"  

0
0

Tomp, w kwestii shibari zapewne masz rację, ale myślę, że nie ma to przełożenia na mój tekst 😀 Akcja opowiadania dzieje się we współczesnej Polsce, nie w Japonii 50 czy 80 lat wstecz. Sztuka sznurkowania, jak każda inna, rozwija się, a mi do opowiadania bardziej pasowało mniej konwencjonalne jej ujęcie. Być może wzbudziłoby to niesmak znawców tematu, ale znasz mnie – lubię wolność i możliwość wyboru. Jeśli zachcę, zjem pizzę z ananasem i delektując się słodkawym kęsem spojrzę Włochowi prosto w oczy 😉

To pochylanie mi się bardzo nie podoba. Pochylanie w bok to w zasadzie chyba nawet nie pochylanie, a pochylanie do tyłu to odchylanie. Wracając jednak do głównej myśli, odnoszę wrażenie, że odrobinę błędny językowo opis byłby bardziej zrozumiały i aż nasuwa się pytanie: czy jeśli funkcją języka jest komunikowanie (się), to uproszczenie odbiorcy odkodowanie komunikatu może być błędem? 😛

Wracając jeszcze do Origami jako tytułu, to mnie ten wybór bardzo satysfakcjonował. Pierwsza wspominka to żuraw w pierwszej scenie. Potem drugie nawiązanie do żurawia w trzeciej scenie, zainspirowanie się origami przez Grzegorza oraz końcowa stawka. No i jeszcze ostatnie „poskładałem” w ostatnim wersie jest trochę dosłowne, a trochę slangowe.

Podoba mi się wplecenie umownego Origami gdzieś między shibari a kamasutrę, choć koncept ten na raczej nie nadaje się do rozwinięcia. W ogóle dużo komentarzy się nazbierało, choć moje 20 (!) opowiadanie nie jest tak bogate w nowatorskie koncepty i wielkie idee, jak, żeby daleko nie szukać, Akademia Pana Klapsa… 😉

unstableimagination · 13 września 2024 · "O dziewczynie w czerwonym kapturku (III)"  

0
0

@Rascal Moje drzewa rosną we wszystkie kierunki na raz, jak jakiś rodzaj zmutowanej pleśni. W górę, w boki (choć krzywo) i nawet pod ziemię. Usiadłem niedawno do małego pomysłu, chcąc go upchnąć w 2500 znaków, a rozrosło się już badziewie do 5000 tysięcy, a końca nie widać 🙂
Masz rację - nie wszystko uda się zrobić w 20 min. Czas przyznać, że nie potrafię szybko i krótko! Choć doceniam kunszt tych, którzy potrafią.
Będę tylko pielęgnował szare gałązki moich drzewek pleśniowych, przycinając pustosłowie, żeby były trochę ładniejsze.
Ale ktoś Ci pięknie napisał! 🙂Tzn nie Tobie tylko Dorocie 😉

Agnessa Novvak · 13 września 2024 · "Dzień nieparzysty"   ·

+2
0

Na temat kwestii obiektywnych (styl, warsztat, ogólna "wartość literacka) wypowiedzieli się już przedmówcy. Subiektywnie natomiast powiem tak: podoba mnie się to. Serio 🙂 Owszem, autor momentami ewidentnie nie panuje nad tym, co i w jaki sposób chce przekazać, ale czy to źle? Nie, zwłaszcza gdy weźmiemy pod uwagę, że jest to debiut. Powiem więcej: zdecydowanie wolę taki lekki pornokicz, ale potrafiący autentycznie przyciągnąć uwagę, niż kolejne superhiperduperpoprawne flaki z olejem. Aż mi się zamarzyło podwójne modżajto z palemką, bo pasowałoby do tego tekstu idealnie 😀

Sio z poczekalni!

PS @Raskalka - co @Agnyza, co @Agnyza?
Wylezę w końcu nory i nawet w kociewskiej puszczy się nie ukryjesz 😛

Tomp · 13 września 2024 · "Origami"  

+1
0

Może dwa kontrkomentarze:
1. "pochylenie do przodu" nie może być uznane za pleonazm. Słownikowa definicja "pochylenia" nie określa kierunku, więc można pochylić się do tyłu czy na boki. Odchylenie jako kierunkowo przeciwne pochyleniu (że niby odchylenie w bok, a pochylenie nie w bok) uważam za nieuzasadnione. Z nachyleniem jest podobnie; nie znamy kierunku nachylenia.
2. Istotą shibari nie jest przekraczanie barier, lecz dostarczanie przyjemności. To sztuka erotyczna, a nie sport. 🙂 Sytuowanie shibari w kategoriach bicia rekordów na pewno wywoła pogardliwy niesmak japońskich historyków kultury i nawashich. W ogóle to kobieta w kulturze Japonii ery Edo (początek shibari) nie liczy się, a przyjemność nawashiemu daje widok jej męki, która w końcu ma wymusić orgazm. To pewnego rodzaju perwersja, ale w porównaniu z wieloma okrutniejszymi dość kulturalna. W efekcie przecież oboje zrównują się w doznaniach erotyczno-seksualnych. (PS nawashi to "Pan liny", bo lina to "nawa").

Vee · 12 września 2024 · "Origami"  

0
0

Cześć, Tomp! Miło, że choć Ty jeden nie wspominasz, że "nie Twój klimat" – takich wpisów w różnych miejscach pojawiło się całkiem sporo. Paradoksalnie, bo to na ten moment mój najwyżej oceniany tekst. Do rzeczy:

Moja diagnoza przed powstaniem tego tekstu była taka: w opowiadaniach (bądź co bądź, fantazjach) jest bardzo mała różnorodność pozycji. Jeśli napiszesz "na pieska", "na misjonarza" to opis figury jest kompletnie zbędny, bo czytelnik sam wyobrazi sobie co trzeba, ale z pozycją żyrafy jest nieco inaczej. Obie pozycje zostały przedstawione najlepiej, jak potrafię. Trudno było pogodzić płynność narracji z precyzyjnym, a jednocześnie nie nudnym opisem. Ciekawostkowo napisze, że momentami słuszne wydawały mi się pleonazmy typu: "pochylona do przodu", ale ostatecznie takich (przynajmniej zamierzonych) w tekście nie ma.

Cieszę się, że moje ewentualne niedociągnięcia nazywasz ustereczkami. Liny? Jutowe liny, choć nie były oryginalnie stosowane, są chyba obecnie najpopularniejszymi. Z nożycami mam większy problem. Internet mi je podpowiedział i szczególnym babolem raczej nie są, ale mogę sobie wyobrazić większą efektywność noża 🙂 Rigger... gdziekolwiek w Internecie pojawiała się nazwa na wiązacza, to była właśnie taka. Japońską widzę chyba pierwszy raz, przy czym nie zależało mi na nadmiarze japońszczyzny. Jeśli dobrze pamiętam, w trakcie researchu skreślona została japońska nazwa na osobę wiązaną. Do teraz nie wiem, czy lepiej było pójść w te egzotyczne słówka, czy nie 😀

Nie wiem co napisać w odniesieniu do przewidywalności finału. Lubię trywializować, że każdy tekst i tak kończy się w dupie. Tu dostaliśmy pozycję, która być może jeszcze w żadnym opowiadaniu się nie pojawiła, a z przywiązaniem włosów niemal na pewno. Piszesz, że tutaj postać fotografa wyszła jakby mniej dojrzale. To prawda. "Origami" na osi czasu znajduje się kilka lat przed "Uwagojadem" i to swego rodzaju podbudowa. Bezcenne doświadczenie, przełom.

Tłumaczę złość Emi w pierwszej scenie: gdzieś mignęły mi wizje/interpretacje/style shibari i jednym z podpunktów było przekraczanie własnych granic. Grzegorz wspomina, że jego przyjaciółka ma w tym dodatkową motywację i zależy jej na mierzeniu czasu, na rekordach. Przerywając sesję Grzegorz pozbawia ją tej szansy.

Wydaje mi się, że ewentualna wtórność jednego tekstu względem drugiego może wynikać z konstrukcji. Jedyna różnica, to ta przełamująca schemat pierwsza scena, która równie dobrze mogłaby być punktem kulminacyjnym. No ale cóż, podoba mi się idea, w której najlepsze rzeczy spotykają Grzegorza po rozmowie w lipnym barze mlecznym 🙂

Myślę, że przez swoje elastyczne ciało Emi jest bardzo cenną postacią w moim świecie. Jest samolubna, egoistyczna i niczego nie odda za darmo, ale może i ona w jakimś innym opowiadaniu pokaże bardziej ludzką twarz. Twoje zestawienie jej z Ewą mnie zdziwiło, ciekawe 🙂

Na koniec chcę tylko podkreślić, że choć ostatnio coraz więcej osób tak to postrzega, ja mówienia o swoich intencjach na tekst nie uważam za porażkę. Dzięki za Twoją ósemkę i "nudzenie", bez którego sekcja komentarzy pod moimi tekstami byłaby dziwnie pusta...

Rascal · 12 września 2024 · "O dziewczynie w czerwonym kapturku (III)"  

+2
0

@NieokiełznanyObrazie, pamiętaj, że drzewo zawsze rośnie najpierw w górę, a dopiero potem rozrasta na boki. Stąd, zamiast wyłącznie ją przeklinać i zwalczać, lepiej ją odpowiednio ukierunkować, bo nie każdy tekst musi być wyłącznie nowelką do 20 minut – czasem trzeba pełnej trylogii i każdą część po godzinę, aby wszystko przedstawić.
Stąd najlepiej pamiętać w takich wypadkach o zasadach zasiewu i zbioru, aby wycisnąć z bohaterów coś więcej niż ich genitalia (a jak pisałam, twoja Greta w tych trzech częściach była na najlepszej drodze ku temu).

I kto wie, może wtedy i tobie tak napiszą:

Postać jest słodziasta. Piękna, wzruszająca i prawdziwa. Rozłożyła mnie na łopatki i zakochałem się w niej razem z narratorem.

P. · 12 września 2024 · "Zostań przy mnie (II)"  

0
0

Smutne, gdy ciekawe opowiadanie, nie ma żadnego pochlebnego komentarza. Postanowiłem to zmienić. Opowiadanie nie jest idealne, ale tak klimatyczne i wciągające, że nie miałem czasu skupiać się na ewentualnych, drobnych niedociągnięciach. Ciekawy pomysł, fajnie prowadzony, miły w czytaniu styl. Ode mnie 10. Pozdrawiam.

unstableimagination · 12 września 2024 · "O dziewczynie w czerwonym kapturku (III)"  

0
0

Dzięki za przeczytanie i komentarz! Masz słuszność - rozwlekłość to (niestety) moja specjalność. Walczę z tym i ponoszę klęskę za klęską. Ale w końcu będzie lepiej 🙂

Tomp · 12 września 2024 · "Dzień nieparzysty"  

0
0

@MikeEcho Nie przypisuj mi słów, których nie napisałem. Wyraźnie zaznaczyłem, że owe "wodotryski stylistyczne" NIE SĄ usterkami ani błędami, tylko nie współgrają z treścią. Potem autor wyjaśnił, że treść miała inne założenia i owe "wodotryski" są jej immanentnym elementem. Cóż... Każdemu wolno mieć swoje założenia i usiłować je realizować, jak umie.

Tomp · 11 września 2024 · "Origami"   ·

+1
0

Teraz – UWAGA – cytat z @Agnessy: stawiam mocną ósemkę.
Dlaczego nie dziewiątkę, czy – jak w podobnym tematycznie Uwagojadzie – dziesiątkę?
Przyczyn jest kilka.
Pierwsza, to trudności z wyobrażeniem sobie mechaniki pewnych scen. Przy takich wygibach, jakie autorka kazała robić swoim bohaterom, to chyba nie do uniknięcia, jednakowoż usiłowałem sobie to wyobrazić, cofałem się w tekście i to psuło przyjemność. A i tak niektórych opisów nie zrozumiałem. 🙁
Druga, to techniczno-kulturowe ustereczki. Liny do shibari są z konopi, nie z juty (juta w Japonii nie rośnie). Przynajmniej tak podają Japończycy. Do awaryjnego cięcia lin stosuje się zawsze noże, nigdy nożyczki. Dlaczego wiązacz nosi angielską nazwę (której przełożenia na sztukę shibari w internecie nie znalazłem), zamiast japońskiej (nawashi)?
Trzecia, to przewidywalność finału. Może lepiej byłoby, gdyby to Emi przejęła stery kontroli i wymusiła na bohaterze seks w swoim, dotąd nieopowiedzianym, stylu? Samo zakończenie (o origami) – uzasadniające tytuł – wydaje mi się sztuczne, bo nie pasuje do treści.
Czwarta, to kłopoty ze zrozumieniem psychiki bohaterów. Dla mnie otwierająca scena jest niejasna emocjonalnie, a reakcji kobiety po uwolnieniu nie zrozumiałem.
I – last but not least – usterki językowe w zwykłej (=niewielkiej) liczbie.
Całość jest jakby bardziej przewidywalną wersją wtórną w stosunku do przebojowego Uwagojada. Tu i tam fotograf, tu i tam niespełniona seksualnie (acz z innych powodów) buńczuczna i psychicznie dominująca modelka. Tyle że tamten bohater (w Uwagojadzie) był jakiś dojrzalszy i bardziej inteligentny i z tamtej bohaterki aż buchał utajony seksapil, gdy ta jest... niestabilna, zimna i odpychająca.
Wszystkie te uwagi są typowym nudzeniem, bo i tak Origami na tle pokatnych błyszczy.

Wendix10 · 10 września 2024 · "Nikt w domu nie wie, że kocham się ze swoim tatą (I)"  

+1
-3

Zajebiste
Błagam o kolejne części bo jest to jedno z najlepszych opowiadań w necie. Prawdziwa perełka.

Gedeon · 10 września 2024 · "O dziewczynie w czerwonym kapturku (III)"  

+1
0

To dopiero drugie opowiadanie, które przeczytałem - moim zdaniem jest bardzo poetyckie lecz w opowiadaniach o tematyce erotycznej, zauważyłem dłużyzny. Akcja musi rozgrywać się szybciej. Cieszy mnie to, że nie ma przemocy, ubliżań i wyzwisk, a kobieta sama poddaje się mężczyźnie, bo chce i nawet inicjuje zbliżenie.

Gedeon · 9 września 2024 · "Wszyscy są zwierzętami (II)"  

+1
-1

Trochę to bez sensu - taka podróba "Piękna i Bestia", ale słabiutkie

SENSEIH · 8 września 2024 · "Origami"  

+1
-1

@Vee Poza wszystkim zdajmy sobie sprawę z IQ czytelnków. NIe dla kazdego "podniesienie łapy" oznacza siusianie. Dla niektórych może to oznaczać jakiś symbol, więc wolałem to wyjaśnić 😉

SENSEIH · 8 września 2024 · "Origami"  

+1
-1

@Vee, bez jaj. siusianie dotyczyło psa. Jego defekację zakamuflowałem w krzakach 😀 Poza tym kocham psy, a zwłaszcza mojego boksia, którego unieśmiertelniłem w tym czymś. Co do "kontekstu" to jest fragment sporej całości, której z różnych powodów za darmo nie będę publikował. Powiem tylko nieskromnie, że jest rewelacyjna - z różnych względów 😉

Vee · 8 września 2024 · "Origami"  

0
0

Odrobinę brakuje mi kontekstu, ale w tym fragmencie nie widzę nic szczególnie mizo-. Jeśli także nie masz szczególnej wrażliwości do politycznej poprawności, to... polecam AI. AI wrażliwe nie jest ni ciut, ciut, ale akurat na poprawność tak. Mnie jeden jedyny tekst ocenia jako brzydki, paskudny i w ogóle straszny. Nie trzeba się z tym zgadzać, ale daje do myślenia 🙂 Spodobała mi się mila morska i bardzo żałuję, że wspominasz o "siusianiu". Bez tego, podniesienie łapy zyskałoby dodatkową fajność :-)

SENSEIH · 8 września 2024 · "Origami"   ·

+1
-1

@Vee Natomiast jestem ciekaw, czy fragment, który zdradziłem z najnowszej książki faktycznie Cię rozbawił. Bo to wiesz... W dobie równouprawnienia wszelakie aluzje, że kobieta pada ofiarą narratora może być różnie oceniana.
Na wszelki wypadek w fabule obdarzyłem tę bohaterkę zdolnością do riposty. Ale nie do końca 😉
No, jestem samcem i tego nie ukrywam. Aczkolwiek nie mizocośtam 😀 Naprawdę lubię kobiety, jakkkolwiek by tego nie interpretować.

SENSEIH · 8 września 2024 · "Origami"  

+1
-1

@Vee, zaręczam Ci, że nie mam żadnych problemów z łatwością wychwytywania, ani z pochwaleniem. Chwalmy Pana, jak mówią pewne rytuały, z którymi nawet się po części zgadzam 😉

Vee · 8 września 2024 · "Origami"  

+1
0

SENSEIH, powodzenia z książką i dzięki za wychwycenie czegoś ciekawego u mnie. Nie jest łatwo znaleźć takie rzeczy w cudzych tekstach, a jeszcze trudniej jest pochwalić 🙂

Marcin, jeśli dobrze rozumuję, to musieliście rozmawiać o tym przy którejś z Twoich ostatnich publikacji. Zatem "10 minut" powinno być liczone po dawnej taryfie. Twoje 8 minut to zapewne jakieś 17, więc trochę się rozpędziłeś...

SENSEIH · 8 września 2024 · "Origami"  

+1
-2

Czuję jej ciepło, wilgoć oraz coś nieopisanego, co może być miłością. Nad przyjemnością góruje jednak strach przed rychłym końcem


A to jest perełka. Jedna z wielu, zresztą. @Vee - żółwik 🙂

SENSEIH · 8 września 2024 · "Origami"   ·

+1
-1

@Vee, a na obiecany " Efekt Mandeli" to sobie k..wa jeszcze poczekacie jako czytelnicy. I koniec darmowych publikacji. Wiecie ile trzeba drinków do pisania? (vide Witkacy) A akcyza na alko, (nie mylić z Agnessą) rośnie, albo ma rosnąć 😉

SENSEIH · 8 września 2024 · "Dzień nieparzysty"   ·

+2
-1

@Tomp, mając wobec Ciebie burzę mieszanych uczuć wynikających chociażby z tego, że potrafisz pisać super rzeczy.... powiem tak - z faktu, że nie masz radia nastrojonego na fale kwantowe (to taki żart związany ze sporem Einsteina i Bohra), jeszcze nie wynika, że te drgania nie istnieją.
Zarzuciłeś autorowi - cytuję: "„Wodotryskami stylistycznymi” nazywam takie cosie:

Łazienkowy haczyk zameldował, że ma spory luz w swojej dziurce.

Mydło samo się upuściło i schowało za pralką,

zza okna sypialni przyszedł metaliczny meldunek, złożony przez dekiel, po którym właśnie przejechał samochód.

umieścił swoje zwłoki na kuchennej sofie

wędrówkę szlakiem ciała kobiety, znaczoną słupami milowymi w postaci jej westchnień.

itd.…"

No i bomba. Wodna (bo wodotrysk). Ale w wyniku wybuchu tej bomby postapokaliptyczny spektrometr wykazał, że operator wyrzutni rakiet balistycznych czytał ino skróconą instrukcję odpalania. Taką hmm... "laboratoryjną", znaczy podobną do tego, co czytamy w reklamach samochodów - że spala taki okaz powiedzmy 5 litrów na sto kilosów, a olej trzeba wymienić równo co 12.999 km. Bez uwzględnienia innych czynników. Przy czym mam na myśli metaforyczne czynniki emocjonalne, a tego komputery, póki co, nie potrafią 😉
Nawiasem - zadanie domowe: czym się różni człowiek od AI...

BTW im więcej opowiadań typu powyższego, tym dłużej zniosę (dla równowagi) potworki z Poczekalni wiadomego typu. Wbrew odbiorcom, którzy widzą w "P" tylko aerozol do rozsiewania plemników. To jest wyższa szkoła jazdy. Wyższa niż ta "wyższa ponad pornole".
Nawiasem - czekam (może dożyję) na pornola, który mnie zachwyci. Ale to innyy temat.

A pointa jest taka - brutalna i szczera - nie postponuj treści, których zwyczajnie nie odbierasz. Nie każde radio ma pełen zakres i nie miejmy o to pretensji, ale nie udupiajmy producentów, którzy stworzyli po epoce nadawania na LW - FM 😉
Mówię to jako CLA do drugiego CLA, albowiem (podobnie jak w koalicji jesiennej z zeszłego roku) każdy (podobno) ma równy wkład. w budowanie uśmiechniętych Pokątnych. NIezależnie od efektu.

SENSEIH · 8 września 2024 · "Origami"   ·

+1
-1

@Vee, sorry, że akurat tu, pod Twoim opowiadaniem się wywnętrzniam i kuszę nową książką, ale widocznie to lubię 😉
I dodam fragment (na potwierdzenie, że nawet w najbardziej poważnej i smutnej w sumie powieści warto wprowadzać elementy humoru. Bo człowiek bez uśmiechu jest jak Dracula w trumnie. Usta drgają mu wyłącznie na dżwięk otwieranego wieka 😉 )

//Silnik zaszumiał na wolnych obrotach. Wcisnąłem pedał gazu i ruszyliśmy polną drogą. Samochód podskakiwał na wertepach, a w lusterku widziałem unoszący się tuman pyłu. Wjechaliśmy do lasu. Kątem oka zauważyłem na twarzy mojej pasażerki wzrastający niepokój. Rozglądała się dookoła, mrugając powiekami.
Po kwadransie ostrożnej jazdy skręciłem w ledwie widoczny wąski, porośnięty trawą trakt. Drzewa rosły tu gęściej, a ich gałęzie przypominały ręce z rozczapierzonymi palcami.
Kobieta zacisnęła nerwowo dłonie.
– Daleko jeszcze? – usłyszałem drżący głos.
– A ze ćwierć mili najwyżej.
– Jakiej mili? Morskiej?
– Nie. Pruskiej. Widzi pani gdzieś tu ocean?
Na chwilę zapomniała o strachu. Ciekawość była silniejsza.
– Ile to jest na nasze? – zapytała, jak na dziennikarkę przystało.
– Mila pruska to ponad siedem i pół kilometra.
Zmarszczyła zabawnie czoło.
– Czyli jeszcze niecałe dwa kilometry tego upiornego lasu?
– Faktycznie niektórzy tak właśnie nazywają to miejsce: Upiorny Las.
Wymyśliłem to na poczekaniu, bawiąc się wybornie. Jednak widząc minę pani Zosi, zaśmiałem się mimowolnie.
– Jest pan okropny! Nie widzi pan, że ja…
– Boi się pani?
– Tak! – krzyknęła, aż Hubi obudził się z drzemki i uniósł głowę.
– W dodatku pański śmiech też jest jakiś… upiorny!
– Dziękuję za szczerość. I za komplement. I proszę się nie bać. Już dojechaliśmy.
Przed maską samochodu pojawiła się rozległa leśna polana. W głębi stała stara, zbudowana z grubych bali gajówka. Z komina ulatywał dym, a z okien sączył się wątły blask.
Wysiadłem pierwszy i spojrzałem w niebo. Czarne jak smoła chmury wisiały nad prastarą puszczą, spowijając okolicę niezwykłym mrokiem.
Boksio wyskoczył jednym susem i podbiegł do drzewa. Podniósł na chwilę tylną łapę, po czym zniknął w krzakach. O ile siusiał bez skrępowania, grubsze potrzeby załatwiał bardziej dyskretnie.
Pani Zosia otworzyła drzwi i rozglądając się niepewnie, stanęła obok jeepa. Po chwili wrzasnęła przeraźliwie, chwytając mnie za ramię.
– Co to jest?!
– Co mianowicie?
– To czarne z rogami. Patrzy na nas!
– To Herman. Kozioł. Niegroźny. Od razu uprzedzam, że gdzieś w pobliżu pasie się jego żona, Brunhilda. Też „human friendly” – uśmiechnąłem się.
Moja towarzyszka przestała ściskać mi ramię, ale lustrowała otoczenie z wyraźną obawą.
– Dlaczego tu jest tak ciemno o tej godzinie? – zapytała.
– Też się nad tym zastanawiam… Być może w telewizji leci powtórka serialu „Czarne chmury”…
– A może film na podstawie powieści Dostojewskiego? – odcięła się.
– Który? „Idiota”?
– Sam pan to powiedział – burknęła.
Z krzaków wyszedł Hubi. Merdając ogonem, podbiegł do Hermana, wyraźnie zadowolonego ze spotkania z kumplem.
Drzwi domku skrzypnęły.
– Gość w dom, Bóg w dom, Hubercie – usłyszeliśmy powitanie. Pomarszczona na twarzy kobieta miała zadziwiająco młody i pełen energii głos.
– Ile ona ma lat? – szepnęła mi do ucha pani Zosia.
– Są tacy, którzy twierdzą, że ponad sto. Ja nigdy jej o wiek nie pytałem. Podobno nie wypada zadawać takich pytań kobietom – odpowiedziałem równie cicho, siląc się na powagę.//

SENSEIH · 8 września 2024 · "Origami"  

+1
-1

BTW, ludzie, zacznijmy się uśmiechać. Nawet sarkastycznie. Według przekaziorów za chwilę wszystko pierdzielnie. Albo meteoryt walnie, albo Putin spuści jądrowy balon na Warszawę, albo Ostatnie Pokolenie przyklei się do dna wyschniętej Wisły i nie zdąży przed deszczem. Same katastrofy, nie mówiąc o epidemii małpiej ospy, którą przenoszą samice Yeti, oraz transseksualne sportwomenki.
Więcej luzu, póki żyjemy 😉

SENSEIH · 8 września 2024 · "Dzień nieparzysty"  

0
0

@Risto, nie skomentuję Twojego ostatniego wpisu, bo jest tak bardzo w punkt, że musiałbym dodać drugi punkt - ergo kropkę - a potem korciłoby mnie, aby dodać trzecią, a to już byłby wielokropek.
No i potem pojawiłaby się super dyskusja o tym, ile kropek ma wielokropek. Bo "wiele" nie definiuje liczby 😉

SENSEIH · 8 września 2024 · "Dzień nieparzysty"   ·

0
0

Rascal, jak zwykle, rozwinęła myśli swe, objętościowo prawie przykrywając komentarzem zawartość opowiadania, przy okazji wykorzystując okazję, aby opowiedzieć coś o sobie 😉 I ja to szanuję, a nawet podziwiam 🙂

pokątne opowiadania erotyczne
Witamy na Pokatne.pl

Serwis zawiera treści o charakterze erotycznym, przeznaczone wyłącznie dla osób pełnoletnich.
Decydując się na wejście na strony serwisu Pokatne.pl potwierdzasz, że jesteś osobą pełnoletnią.

Pliki cookies i polityka prywatności

Zgodnie z rozporządzeniem Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r (RODO). Potrzebujemy Twojej zgody na przetwarzanie Twoich danych osobowych przechowywanych w plikach cookies.
Zgadzam się na przechowywanie na urządzeniu, z którego korzystam tzw. plików cookies oraz na przetwarzanie moich danych osobowych pozostawianych w czasie korzystania przeze mnie ze stron internetowej lub serwisów oraz innych parametrów zapisywanych w plikach cookies w celach marketingowych i w celach analitycznych.
Więcej informacji na ten temat znajdziesz w regulaminie serwisu.