Owszem, teksty erotyczne podniecają, również te, które spotkać można na „Pokątnych”. Jeżeli za punkt wyjścia weźmiemy np. kino pornograficzne, a dla wielu oglądanie takich produkcji jest rytuałem dnia powszedniego, i o podniecenie, a następnie spełnienie w owym rytuale idzie, to czemu nie miałoby być tak samo z literaturą?

Powiem więcej – trafić na dobry film czy zdjęcie jest bardzo trudno. Zawsze znajdzie się coś, co przeszkadza w konsumpcji. Próżnia w oczach aktorki (modelki), lateks zamiast skóry, język, którym posługują się osoby grające w filmach (np. niemiecki ogółem jest seksi, ale nie ze wszystkich regionów ojczyzny krasnali w równym stopniu) – to kilka z brzegu przykładów, na czym te dzieła się wykładają.

Tymczasem literatura pozostawia znaczny margines dla wyobraźni – właściwie na tym jednym stwierdzeniu można by zakończyć dyskusję na podany temat.

A tak trochę w okolicy tematu wątku: jest jeszcze bonus przy poruszaniu się po portalach typu „Pokątne”. Tu spotyka się ekstrakty autorów – ich umysły w czystej postaci, ale brodzące w kontekście ich opowiadań. Można do nich zagadać, a one czasem odpowiedzą. A przecież słyszy się nieraz, że najbardziej seksowny w ludziach jest ich umysł („mózg to nowe cycki”), więc robi się gorąco, czyż nie?

Tak widzi te tematy mój poczciwy Citroen.

Gdyby zapytać mnie, to bym się zasromał jeno i pokraśniał.