Adaś Pan (I) Grzech Pierworodny
11 czerwca 2025
11 min
Poniższy tekst znajduje się w poczekalni!
Adaś postanowił zostać kurwiarzem.
Miłość uważał za kłamstwo Hollywoodu, co dobitnie uświadomiło mu dwadzieścia lat małżeństwa.
Przynosił kasę do domu, biorąc nadgodziny. Styrany korposzczur pragnął się rozerwać. Wtedy zazwyczaj żonka Adasia zasłaniała się zmęczeniem czy bólem głowy. Niskawy okularnik, dumnie znosił humorki żony. Pewnego dnia jednak coś w Adasiu pękło.
– Kiedy dzisiaj wracasz?
– Dzisiaj nadgodziny – odpowiedział żonie mężczyzna, kłamiąc bez zająknięcia. Właśnie łapał za klucze do samochodu i zmierzał ku wyjściu. – “Warzywniak” się uparł, że finishujemy projekt, więc chuj nas do dwudziestej nie wypuści.
Blondwłosa piękność nachyliła się. W geście udawanej troski Bożena pocałowała mężczyznę w policzek.
– To powodzenia! – odpowiedziała kobieta, która pomimo pierwszych zmarszczek odnalazła w sobie minimum młodzieńczego entuzjazmu. – Nie zatyraj się.
Adaś widząc reakcję żony, zdziwił się wyraźnie. Gdyby nie wyćwiczone zachowanie kamiennej mordy wyjętej z roboty, po gębie wyglądałby jak Cezar, widzący nożowników zmierzających w jego stronę. Mężczyzna widział w oczach Bożeny, że ona wie. Zapewne zatruła jego kawę, a w drodze do Mordoru straci przytomność, ginąc za kółkiem Oprócz tego, musiał istnieć również drugi powód takiej nieoczekiwanej radości…
Ma gacha jak nic – stwierdził bezapelacyjnie Adaś w myślach, gdy odpalał samochód. – Więc wyruchanie dziwki w takiej sytuacji, to nie tylko przyjemność, ale i obowiązek!
Praca szła mu gładko, o ile przeglądanie arkuszy i udawanie intensywnego trudu może iść gładko. Zazwyczaj pośrodku Ochoty czas mijał prędzej, lecz najwyraźniej wizja niechybnej zdrady, spowalniała mijające sekundy, minuty, godziny do ekstremum. Adaś wręcz w najgorszych momentach czuł się jak Syzyf, co ten głaz wtaczał na samą górę.
Choć wcale nie był pewny, czy aby na pewno chce znaleźć się na szczycie.
Gdy tylko opuścił Czarną Bramę, momentalnie poleciał do auta. Mężczyzna obejrzał się w lusterku samochodu. Ze starzejącym się ciałem żył w dobrej komitywie. Ani jeden włos jego ułożonych czarnych włosów nie zaznał siwizny. Ze zmarszczkami podobnie. Mężczyzna dbał o ciało, ćwicząc regularnie na siłowni i odżywiając się zdrowo. Na tle swoich czterdziestoletnich równolatków prezentował się jak model z Gentlemen’s Quarterly.
Tym bardziej nie rozumiał, czemu jego żona go nie chciała.
– Musi mieć drugiego – tłumaczył sobie Adaś, łapiąc za komórkę. – Więc i ja sobie przygrucham jakąś dupę.
Pracownik korpo wykręcił numer do wcześniej selektywnie dobranej prostytutki. Przyłożył telefon do ucha. Każdy dźwięk nadawania sygnału ciążył i pogłębiał napięcie. Serce Adasia zaczęło miarowo bić. Czas zwolnił. Każdy sygnał wydawał się co raz dalszą perspektywą.
– Tak, słucham?
Aż odezwał się aksamitny głos eskortki.
– Będziesz wolna za godzinę?
– Dla ciebie zawsze, słodziaczku – odpowiedziała, przeciągając sylaby. – Do zobaczenia!
Z nowym ładunkiem energii po wymianie paru zdań, Adaś mógł wyjechać na warszawską ulicę.
Dłonie mężczyzny nerwowo skakały po kierownicy. Zamiast skierować się na Mokotów, zdecydował się obrać kurs na Muranów. Adaś sprawnie pokonał korki, przez co znalazł się w okolicach metra Ratusz Arsenał zdecydowanie zbyt wcześnie. Zaparkował na pierwszym wolnym miejscu i postanowił się przejść.
Późne popołudnie, a Warszawa oddychała życiem młodych ludzi. Dla Adasia, jako historyka z wykształcenia, wydawało się niepojęte, że tak doświadczone przez historię miasto potrafiło trwać dalej. Przechodząc obok Ogrodu Krasińskich, uśmiechnął się gorzko.
Pomyśleć, że będę dupczył w byłym getcie – skonstatował. – W sumie idąc tą logiką, dupczymy się w tej Wawie po gruzach wielu wojen.
Adaś, zmierzając z buta, skręcił w Anielewicza. Mijał z prawej strony Muzeum Polin, przez co mimochodem uśmiechnął się jak starzec wspominający młodość. Widząc pomnik bohaterów powstania w getcie, siłą rzeczy przypominał sobie stare, lepsze czasy, gdy jako dzieciak latał z żonkilami po mieście.
W tamtym okresie wszystko wydawało się dla Adasia prostsze.
Mężczyzna skręcił potem w Karmelicką, chwilę później w Dzielną i po przejściu paru ulic więcej, dotarł w końcu do swojego celu.
Otoczony górami bloków, Adaś stracił na moment głowę. Z forum dla fanów tego rodzaju “sportu” wyczytał, że prostytutka, do której zmierzał, mieszkała w istnym labiryncie. Zwalał ten ton na zbytnią literackość udzielających się w internecie kurwiarzy. Widząc jednak na własne oczy szare gierkowskie bloki, uwierzył.
Cudem dotarł pod odpowiednią klatkę. Wykręcił numer telefonu, a zza drugiej strony odezwał się lekki jak piórko głos:
– Mieszkanie czterdzieste dziewiąte na szóstym piętrze, puść sygnał, a cię wpuszczę.
Adaś to zrobił, a domofon odpowiedział mało wdzięczną melodyjką. Podziękował Bogu, że ujrzał przed sobą działającą windę. Wspinanie się na sam szczyt zatęchłego bloku, śmierdzącego menelem i jego rzygami nie wydawało się atrakcyjną perspektywą.
Wchodząc do windy, spadła na głowę Adasia zadziwiająca refleksja.
Gdzie ja się musiałem wybrać, żeby zdobyć kobietę? – zastanawiał się Adaś. Wsłuchując się w kakofonię styranej użytkowaniem windy, próbował zająć czymś głowę. – Jak mnie ktoś tu zadźga, żonka będzie mieć mnie na sumieniu!
Proces myślowy szukania winnego wszędzie, lecz nie w sobie został gwałtownie przerwany zatrzaśnieciem windy. Adaś prawie stracił równowagę, chwytając się w ostatniej chwili poręczy. Całość przypominała mikro trzęsienie ziemi, które jak szybko się zaczęło, tak i prędko się skończyło. Drzwi windy otworzyły się przed mężczyzną szerokim otworem. Widząc, że przeżył, podsumował całość jednym, pełnym ulgi słowem:
– O, kurwa…
Wychodząc z windy, Adaś czuł się jak kryminalista, który przed chwilą zawinął staruszce portfel. Pomimo nieobecności żadnej żywej duszy na korytarzu, czuł się obserwowany. Spojrzenia te ważyły poczuciem winy i wstydu. Każdy krok był dla Adasia jak spacer po pustyni, która zaczynała wchłaniać go z każdym przebytym metrem.
Jednak, sukces! Mężczyzna przed sobą miał mieszkanie czterdzieste dziewiąte. Wrota do wyuzdanego raju tylko czekały, aby w nie zadzwonić…
No i wówczas zamienił się w słup soli. Stał tak, wpatrując się we drzwi, szukając w nich odpowiedzi na nękające go problemy. Przed oczami mężczyzny w ułamku sekund przemknęło parę ostatnich miesięcy. Widząc budującą się dystans między nim a małżonką, całość zmierzała do tego momentu. Do tych przeklętych drzwi, do załadowania po same kule kutasa w cipkę wyuzdanej dziwki.
Ale upadłem… – przyznał przed sobą w myślach. – Dupa, a nie kochający mąż!
Adaś już chciał się wycofać, lecz los najwyraźniej chciał czegoś innego.
Drzwi mieszkania otwarły się nagle. Przed twarzą Adasia stanęła śliczna, młoda kobieta. Przywdziana w koronkową bieliznę i buty na obcasie, rzeczywiście przypominała pannę do towarzystwa. Krwistoczerwone usteczka, krótkie włosy z grzywką i filigranowa sylwetka z wydatnym biustem…
Adaś stracił wszelkie wątpliwości.
– Pan Piotr?
– Tak, tak, oczywiście – potwierdził Adaś, przedstawiając się fałszywym imieniem. – Aurelia, jak mniemam?
Studentka zachichotała kokieteryjnie.
– Naturalnie. – Kobieta nachyliła się prędko w stronę mężczyzny. Następnie posłała mu przelotnego całusa w usta, wciągając go do mieszkania. – Weź szybki prysznic, misiaczku, i możemy się rozluźnić.
Jak na automacie, Adaś wparował do łazienki, nie zważając na wygląd mieszkania. Otrzymał jasne polecenie, więc i mężczyzna zamierzał je spełnić. Naładowany nagłym strzałem energii, prysznic poszedł sprawnie. Ubrany wyłącznie w ręcznik, mężczyzna opuścił łazienkę.
Teraz dopiero Adaś miał okazję przyjrzeć się dokładniej lokalowi. Ubrudzony przedpokój nie zachęcał. Na pierwszy rzut oka kuchnia wyglądała lepiej, podobnie jak salon. Mężczyzna jednak nie skupiał się zanadto na tych pomieszczeniach. Skierował się natychmiast do sypialni, gdzie czekał na Adasia grzech.
Aurelia leżała nago na metalowym łóżku. Przywitała mężczyznę zalotnym spojrzeniem. Intencja wynikająca ze spojrzenia, przerodziła się prędko w czyn. Kładąc się na brzuchu, głowa studentki znalazła się idealnie na poziomie krocza Adasia. Rozumiejąc się bez słów, mężczyzna zrzucił z siebie ręcznik.
Aurelia złapała niedbale za przyrodzenie. Rutynowo objęła go ustami. Adaś westchnął odruchowo, wywołując iskierki w oku dziewczyny. Poczuła słabość, za którą poszła, zasysając się głęboko na powstającym kutasie.
Klient złapał za czarne włosy.
– Mogę za nie ciągnąć?
– Mhm…
Adaś przymknął oczy. Wszystkie kłopoty zniknęły jak za dotknięciem magicznej różdżki. Słuszny czy nie, grymas oburzenia rozmazał się, gdy przed klientem leżała kobieta lekkich obyczajów. Praktykowane usługi do tego stopnia się Adasiowi spodobały, że musiał się kontrolować, aby jego rodeo nie skończyło się falstartem.
– Mogę cię polizać?
– Nie mam tego w serwisie, tatuśku. – Aurelia złapała twardego kutasa Adasia. – Jak na moje, możesz mnie brać. Klasyk?
– Jeździec.
Adaś prędko załadował się na łóżko. Wydawało mu się na tyle stabilne, że pozwalałoby ono na niezapomniane harce. Aurelia najwyraźniej była tego samego zdania, bo gdy tylko włożyła ogumione przyrodzenie klienta w cipkę, zaczęła go dosadnie ujeżdżać. Jęczała niezwykle, wręcz w sposób teatralny, lecz wniebowziętemu Adasiowi to pasowało.
Mężczyzna starał się nawiązać kontakt wzrokowy z kobietą, lecz ta wbiła spojrzenie w sufit. Adaś obejmował płaskie pośladki, delektując się wyrobionymi mięśniami. W końcu jego oczy spadły na podskakujące piersi. Ze względu na szaleńcze tempo i sam ich rozmiar, widok wprawiał klienta w osłupienie.
Jego Bożenka zdecydowanie nie mogła się pochwalić takim biustem…
Nie mogła pochwalić się tymi mięśniami, tą werwą w łóżku. Adaś, widząc żywiołowe zaangażowanie Aurelii, odlatywał. Dawno nie czuł gorącej fali przyjemności rozpływającej się po jego ciele. Przy akompaniamencie jęków Aurelii klient nie potrafił wytrzymać ani sekundy dłużej. Adaś napiął się i stękając, zalał kalosza farmą spermy.
– Nieźle, tatuśku – zachichotała Aurelia, schodząc z kutasa Adasia. Zdjęła gumkę i wyrzuciła ją do kosza znajdującego się przy łóżku. – Odsapniemy chwilkę i polecimy z drugą rundką? – Studentka spojrzała na zegarek. – Masz jeszcze trochę ponad pół godziny, więc bez pośpiechu kotku.
Aurelia wstała z łóżka. Świecąc swoim wysportowanym ciałem, skierowała się ku kuchni. Niezbyt ogarniający otaczającą rzeczywistość Adaś leżał zadowolony na łóżku. Jakiekolwiek wątpliwości natury etycznej zniknęły razem z wyrzuceniem z siebie fali lepkiej spermy.
Młoda kochanka wróciła ze dwiema szklankami wody. Onieśmielony ciałem kobiety, Adaś wziął szklankę wody i wypił całość jednym łykiem. Aurelia natomiast usiadła na fotelu na przeciwko łóżka. Zapadł moment niezręcznej ciszy. Adaś, który skojarzył ją ze swoim domem, natychmiast postanowił ją przerwać:
– Długo się tym zajmujesz?
Aurelia skierowała spojrzenie na swojego klienta. Przyjęła minę, jakby Adaś zadał jej pytanie dotyczące oczywistej oczywistości.
– Nie jest to ważne, tatuśku – odpowiedziała słodkim głosikiem Aurelia. – Ciekawa jednak jestem, czym ty się zajmujesz.
– Korpo.
– To dlatego taki niewyżyty jesteś! – zachichotała kokieteryjnie panna do towarzystwa. – Dają ci tam wycisk?
Adaś na chwilę się zawahał.
Problemem jest, że to moja żonka nie daję mi wycisku – stwierdził gorzko w myślach Adaś. – Ale z drugiej strony, taka młoda cipka, to złoto…
Mężczyzna wstał z łóżka. Sprawnym krokiem zniwelował dystans, który dzielił go od Aurelii. Będący wyższy o ponad trzy głowy Adaś, spojrzał z góry na swoją młodziutką kochankę. Objął ją w talii i wyszczerzył zęby w pokątny uśmieszek.
– Mam teraz ochotę dać tobie wycisk…
Adaś bez pytania, zachłannie pocałował Aurelię. Jego kochanka odpowiedziała ochoczo, przymykając oczy. Ręce mężczyzny same spadły na jędrne pośladki. Klient najpierw je ścisnął, a następnie sprzedał im solidnego klapsa.
Prostytutka wylądowała na parterze. Porozumiewając się bez słów, Adaś pokierował kutasa prosto między piersi Aurelii. Gdy tylko poczuł, że biust studentki objął pragnące rozkoszy przyrodzenie, zaczął je penetrować z całym zapałem. Ognista energia zapanowała nad umysłem Adasia.
Pragnął on wyłącznie rozkoszy…
Dlatego po chwili hiszpańskiego seksu, podniósł Aurelię i ustawił ją w pozycji na pieska. Kobieta, rozkładając się na łóżku, wypięła wysoko swoją dupę o kształcie krągłego jabłka. Adaś sprawnym ruchem wsadził w cipkę prostytutki kutasa po same jaja, a potem zaczął napierać z całej siły.
Łóżko się trzęsło, a Aurelia jęczała wniebogłosy.
– Tak, tatuśku, tak! – wołała, chwytając mocniej się pościeli. – Nie przestawaj rżnąć swojej suczki!
Adaś stękał ciężko, lecz ani w myślach mu dźwięczało, aby się zatrzymać. Widok rozpłaszczonej gówniary, którą zapinał od tyłu, wydawał mu się niezwykle atrakcyjny. Czując erotyczną rozkosz, klient poczuł się o co najmniej dwadzieścia lat młodszy. Penetrując cipkę Aurelii swoim grubaśnym kutasem, czuł się jak rówieśnik dziewczyny.
Po dłuższej jeździe na pieska, para kochanków złączyła się w pozycji misjonarskiej. Adaś przyglądał się falującym, jędrnym piersiom, które pod wpływem jego penetracji rozpływały się rytmicznie. Wspomniany widok sprawiał, że Adaś odczuwał gigantyczną motywację, aby napierać szybciej i mocniej na cipkę Aurelii.
Czując nadchodzący koniec, postarał dać z siebie wszystko.
Adaś zerwał się do ostatniego sprintu. Ładował cipsko prostytutki bez żadnej litości. Aurelia przyciągnęła go do siebie i jęczała donośnie wprost do ucha swojego klienta. Adaś ze wzrokiem wbitym w pościel, skupił się na swoich donośnych ruchach. Wyczuwając falę nadchodzącej spermy, prędko zerwał się do pionu, wyjął swojego kutasa z cipki. Zrzucił kalosza, a następnie zalał jędrne cycki Aurelii.
Widząc płomień w oczach dziewczyny wiedział, że tego dnia, podjął jedyną słuszną decyzję.
Po całym zajściu Adaś wziął prysznic. Zmywając się z brudu zdrady, czuł się zadowolony.
W końcu, po dłuższym okresie napięcia, mógł w spokoju spuścić ciśnienie.
Rozluźniony, wracał do domu. W radiu, zamiast światowych hitów, kierowca zdecydował się posłuchać muzyki klasycznej. Melancholijne tony repertuaru Szopena, sprzyjały refleksjom.
Pomimo świadomości zdrady, Adaś nie czuł się w związku z tym szczególnie podle. Nie obwiniał się w myślach, a serce nie wołało za uczuciami względem wyczekującej na męża żony.
Doszło do zbrodni bez kary.
Stąd, gdy do mieszkania wparował uśmiechnięty od ucha do ucha Adaś, Bożena nie poznawała męża.
– Nawdychałeś się czegoś? – zapytała zdziwiona kobieta. Ubrana w szlafrok, usiadła na kanapie w salonie. – Co ty taki uśmiechnięty?
– Bo wolny.
Bożena skrzywiła się.
– Nie rozumiem.
– Wolny od projektu “Warzywniaka” – skłamał jak z nut Adaś. Zdjął z siebie marynarkę i zaczął rozpinać koszulę. – W końcu czuję, że złapałem drugi oddech.
– Cieszę się kotku.
Adaś spojrzał prosto w oczy żony.
– Ja też.
Jak Ci się podobało?