Inseminator
16 lipca 2025
8 min
Poniższy tekst znajduje się w poczekalni!
Jakub zaparkował swoją służbową Toyotę Yaris pod obskurną kamienicą.
Z fotela pasażera podjął neseser, jego wiernego towarzysza, z którym praktycznie się nie rozstawał. Wysiadł z auta, którego klimatyzacja zwłaszcza w tej letniej porze roku już nie wyrabiała. Dlatego też zrezygnował z marynarki; miał tylko błękitną ciasno przylegającą do jego wysportowanego ciała koszulę, której dwa górne guziki były odpięte.
Ruszył w stronę jednej z bram kamienicy, gdzie grupka trzech młodocianych popalała szlugi i zapewne czyhała na swoją kolejną ofiarę.
Jakub tylko smagnął po nich wzrokiem. Spojrzenie odwzajemnili i skupili uwagę na jego zielonym identyfikatorze zwisającym z szyi; doskonale wiedzieli kim jest i dla jakiego urzędu pracuje. Wiedział to każdy, nawet ci inaczej wykwalifikowani intelektualnie.
Wszedł do jednej z klatek, gdzie przywitała, jednak nie zaskoczyła, woń moczu. Tego się spodziewał po takim miejscu. Klatka była równie reprezentatywna co cały ten… zasyfiały kompleks i jego najbliższa okolica.
Informacje na zleceniu, które wciąż miał w pamięci, mówiły mu że jego kolejny klientka znajduje się w mieszkaniu numer pięć, tak więc ruszył w górę schodów.
Już na pierwszym półpiętrze napotkał śpiącego i obszczanego pijaczka w towarzystwie puszek po piwie o nazwie „Romper Extreme”. Jakub spojrzał na niego, jakoby to on właśnie był winny całemu temu zapachowi unoszącymi się na klatce. Być może było to prawdą. Kultura nakazywała mu nie przerywać spoczynku, poszedł dalej.
Na kolejnym piętrze znalazł się już pod rzeczoną piątką. Zapukał w drewno i zaraz usłyszał głuche kroki. Zamek szczęknął po kilku sekundach, zapewne najpierw klientka spojrzała przez judasza. Drzwi się otworzyły nieznacznie i w półmroku przedpokoju zaświeciła para jej oczu. Zwrócił palcem uwagę na swoją legitymację.
– Funkcjonariusz – posilił się o profesjonalizm – Jakub Zawadzki
Kobieta spojrzała na kawałek zwisającego plastiku i szerzej otworzyła drzwi, zapraszając do środka z uśmiechem. Zapaliła światło.
Była ona – jakby to dzisiejsza młodzież określiła – typową karyną. Tlenione blond włosy kontrastujące ze skórą całowaną przez lampy solarium, tipsy, top w panterkę (bez stanika pod spodem) i spodnie… a zaraz… spodni na sobie nie miała, miast tego czerwone stringi…
Interesujące, pomyślał Jakub, w wyobraźni przewracając oczami.
– Wejdź, czekałam na ciebie
Zaprosiła go do środka.
Jakub przekroczył próg i rozejrzał się szybko po wnętrzu. W tym czasie drzwi za nim się zamknęły, a zamek został przekręcony z powrotem. Kobieta stanęła przed nim i spojrzała w twarz zaciekawieniem.
– No no, a myślałam, że wszystkie urzędasy wyglądają jak czterdziestoletnie prawiczki, a tu proszę.
Jakub prychnął rozbawiony patrząc w jej młodą, być może piękną, acz nazbyt wymalowaną twarz.
– Cóż, ja nie jestem z takiego zwyczajnego urzędu, jak pewnie wiesz.
– Tak, wiem – powiedziała patrząc na niego ponętnie spod sztucznych rzęs.
– Pierwszy raz pewnie spotykasz funkcjonariusza zajmującego się inseminacją.
– Czym?
Jakub przewrócił oczami.
– Zapładnianiem.
– I do tego inteligentny. Wiesz… Przypominasz mi kogoś.
– Keanu Reevesa?
– Tak! – Agnieszka parsknęła śmiechem i położyła bezczelnie dłoń na jego kroczu. Przetrzymywała masując, by na koniec nico ścisnąć. Jakub skrzywił się, lecz nie protestował. Bądź co bądź i tak za jakieś pięć minut nie będzie miał przed nią nic do ukrycia.
– Ciekawe, czy arsenał masz równie pokaźny jak John Wick. – Spojrzała mu ponownie w oczy przygryzając dolną wargę – To kiedy zaczynamy? – zapytała entuzjastycznie uderzając w swoje uda, jakby próbując na nie zwrócić jego uwagę, co zresztą jej się udało. Podobały mu się.
– Daj mi najpierw dowód osobisty – powiedział znów podnosząc wzrok na jej twarz i starając się zachować jakiś zdrowy dystans. Na tyle, na ile było to możliwe w jego sytuacji.
– Choć do salonu, ważniaku – podkreśliła ostatnie słowo. Przeciągła ponętne spojrzenie nim się odwróciła się od niego. Uwodzicielsko kręcąc dupą, poszła w stronę pokoju.
Jakub pominął moment, w którym przeszli na „ty”, lecz machnął na to ręką. Poszedł za Agnieszką do salonu wypełnionego zapachem „erłika”, którego kolejną salwą omal nie dostał w twarz.
Narożnik. Zwrócił uwagę na samym początku. Był już rozłożony i pościelony czerwonym prześcieradłem, zapewne kupionym na tą okazję; nieleżanym. Ogólnie pokój wydawał się jakieś bardziej czysty niż zakładał po tej okolicy i budynku, czy też po tym mieszkaniu.
– Przynieść może coś do picia? Wino?
– Podziękuję – odpowiedział pobłażliwie. Zgrywał, że to prawdopodobnie i tak będzie carlo-rossi pochodny sikacz. Z drugiej strony i tak praktycznie alkoholu nie pijał.
– Masz dowód osobisty? – zapytał ponownie siadając bez zaproszenia na jednym z foteli. Położył na stół neseser i odstrzelił jego zamki. Wyciągnął jakieś papiery, które zaczął kartkować oblizując przy tym palec.
W tym czasie ona szukała kawałka plastiku w zakamarkach swojej torebki z lumpeksu. Była odwrócona do niego tyłem. Zwrócił znów uwagę na jej kształtne pośladki, proszące się o klepnięcie, rozpraszały go one od dokumentów.
Po niecałej minucie podała mu dowód. Przeczytał z niego:
IMIĘ: WRÓBLEWSKA
NAZWISKO: AGNIESZKA
IMIĘ RODOWE: SKRZECZYŃSKA
IMIONA RODZICÓW: WALDEMAR, DANUTA
DATA URODZENIA: 20.04.1997
Dane porównał z tymi na papierach z sądu. Powód był mu jednak nieznany, ino wiedział iż skazana została na przymusową ciążę, a następnie oddanie dziecka do jednostki wychowawczo-wojskowej.
Zerknął na nią.
– Powiesz za co cię skazali? – oddał jej dowód
Agnieszka splotła ręce na sztucznie powiększonych piersiach. Przewróciła oczami i nadęła się jak dziewczynka. Zdmuchnęła z policzka kosmyk włosów.
– W porządku – wstał z fotela – nie chcesz, nie mów – zaczął rozpinać koszulę, co od razu zwróciło uwagę Agnieszki, a jej naburmuszona mina zwiotczała, by przerodzić się na coś w rodzaju fascynacji.
Patrzyła, jak palcami rozpina kolejno guziki koszuli. Stopniowo odkrywał wysportowany tors pokryty rzadkim owłosieniem. Oczy spod ciemnych brwi omiatały wzrokiem jej ciało.
Jej twardniejące sutki zaczęły się przebijać przez materiał topu. Jedną ręką dotknęła swojej piersi, i zaczęła delikatnie masować, gdy druga ręka wędrowała w dół jej brzucha.
Zanim zdążyła dotknąć swojego krocza, Jakub doskoczył do niej i bezczelnie złapał ją za cipkę przykrytą materiałem stringów. Westchnęła. Właśnie wtedy przycisnął swoje wargi, do jej warg, od razu wprowadzając język do środka. Badał wnętrze jamy ustnej jednocześnie masując cipkę kobiety. Drugą ręką klepnął pośladek; westchnęła zaskoczona jeszcze raz. Rękę trzymał przez chwilę, a następnie zaczął ugniatać. Przycisnęła się do niego mocniej, napierając miękkimi piersiami jak i resztą ciepłego ciała. Czół wyraźnie jej twarde sutki. Rękę z jej pośladka podniósł do topu i pociągną do góry, przez jej głowę. Nie protestowała. Pomogła mu w tym unosząc ręce.
Na jej stringach poczuł stopniowo przybywającą wilgoć. Odsunął więc je na bok i dobrał się do nagiej skóry. Dotykiem wyczuł, że depilowała się prawdopodobnie jeszcze dzisiaj, choć niedokładnie, być może w pośpiechu. Agnieszka podniosła nogę i udem dotknęła jego biodra, dając mu lepszy dostęp. Położył ją na łóżku, a ta opierając się na łokciach rozłożyła nogi.
Jakub zerwał stringi. Teraz była całkowicie naga. Wyprostował się i sięgnął do paska spodni. Rozpiął i pociągną w dół wraz z bokserkami. Zdawało mu się, że usłyszał jej westchnięcie zachwytu. Dopadł ją i nakrył jej ciało sowim ciałem. Nadal głodny jej ust wpił się w nie. Dłonią poczuł jak mięśnie w jej talii drżą, a sterczącym penisem muskał jej waginę. W końcu naprowadził penisa na otwór… i wszedł… Wsuwał się coraz głębiej z każdym kolejnym pchnięciem, które to Agnieszkę wprawiały w coraz większą rozkosz. Zaczęła jęczeć. Jęczeć coraz głośniej. Jakub zbliżył się do twardego sutka i zaczął go delikatnie ssać, a drugą dłonią zaczął masować jej pierś.
Nagle kobieta odepchnęła go na bok i wstała, kazała mu się położyć na plecach i okrakiem usadowiła się nad jego kroczem. Następnie obniżyła się aż do momentu, gdy się na niego nabiła. Już rozgrzana, zaczęła go ujeżdżać jak kowbojka. Dłońmi dotykała swoich piersi, a Jakub złapał jej biodra, nadając rytm ruchów. W przód i w tył, w przód i w tył.
Jakub czuł jak po prawie niecałych dwóch minutach jazdy był blisko. Podobnie Agnieszka, której pochwa zaczęła się zaciskać na jego członku, a oddechy były coraz płytsze. Walczył by jeszcze przez chwilę wytrzymać, było jednak to trudne. Agnieszka była w tym dobra. W końcu nie mógł dłużej utrzymać rosnącego napięcia i uwolnił zawartość jąder w jej wnętrze. Oboje, jakby synchronicznie jęknęli. Jakub ściągnął Agnieszkę z siebie, a ona, ku jego zaskoczeniu, nachyliła się nad jego penisem i zaczęła zlizywać pozostałości. Jakub po raz kolejny jęknął.
Gdy skończyła, oblizała wargi, tak jakby właśnie skończyła jeść najwspanialszy deser. Pocałowała go w policzek ze złośliwym uśmiechem.
Położyła się obok niego starając się uspokoić oddech.
– Mogę być częściej karana w ten sposób.
Jakub gapiąc się w sufit odpowiedział.
– Często to powtarzają…
Spojrzała na niego.
– Ale kara dopiero nadejdzie. Za dziewięć miesięcy.
Agnieszka zmarszczyła brwi.
– Jaka kara?
– Nie rozumiesz prawda? – westchnął – gdy przyjdzie czas rozłąki z dzieckiem… – spojrzał na nią – to jest najtrudniejsze dla was…
Jakub leżał jeszcze przez chwilę zbierając siły, po czym wstał ciężko i zaczął zbierać swoje porozrzucane ubrania z podłogi. Agnieszka spojrzała na niego. Na jej twarzy widać było po raz pierwszy powagę i oznaki zamyślenia po usłyszeniu jego słów.
– Wpadniesz jeszcze? – zapytała po chwili, gdy Jakub dopinał ostatnie guziki koszuli.
– Tak, jeśli się okaże, że nie zaszłaś w ciąże – podał jej świstek papieru; instrukcję dalszego postępowania, między innymi zgłoszenia się do wskazanego specjalisty, by sprawdził czy doszło do zapłodnienia.
Agnieszka uśmiechnęła się nieznacznie, gdy usłyszała jego słowa. Jakub zapakował dokumenty do nesesera i wziął go w dłoń.
– Żegnam – rzucił „urzędniczo” opuszczając pokój i mieszkanie. Zostawił ją samą w tej ciszy.
Na klatce, z mieszkania naprzeciwko wyszła starsza kobieta. Zapewne wszystko słyszała zza cienkiej ściany. Rozciągnęła usta coś na kształt uśmiechu, gdy zobaczyła legitymację mężczyzny. Popatrzył na nią kątem oka i przeszedł go dreszcz, gdyż błysnęły mu w głowie pewne mroczne wizje. Na telefonie sprawdził godzinę, piętnasta, to była dziś jego ostatnia wizyta. Jeszcze zdać raporty…
Jak Ci się podobało?