Zakazane pragnienia (III)

1 września 2019

Opowiadanie z serii:
Zakazane pragnienia

13 min

Opowiadanie nie dla każdego raczej.

Bajka się skończyła. Koniec złudzeń i nadziei na lepsze jutro. I czy odzyskam kiedykolwiek coś, co straciłam już jakiś czas temu?

Jeden dzień przekreślił wszystko i sprawił, że koszmar, który pomału mnie osaczał przybrał na sile. Jeden dzień spowodował rozpoczęcie się mojego nowego życia pełnego upokorzeń, uległości i posłuszeństwa wobec dwóch osób, które powinny mnie wspierać i pomagać. Zamiast tego sprawiali, że stawało się piekłem. Nic nie mogło zmienić przeszłości i sprawić, że moje przyszłe życie miałoby wyglądać inaczej. Było już za późno na cokolwiek.

Ten dzień pamiętam jak przez mgłę. Droga do szpitala dłużyła się niemiłosiernie. Ojczym prowadził w skupieniu, ale widać było po jego twarzy zdenerwowanie, strach i niedowierzanie. Coś sprawiało, że mu współczułam, ale jednocześnie bałam się tego, co to może oznaczać. Moja matka była w szpitalu, a ja nie miałam pojęcia, że mogłoby się to źle skończyć. Zawsze ostrożna i uważająca na siebie, dbała, aby przestrzegać wszelkich przepisów drogowych. Teraz leżała gdzieś na sali operacyjnej, umierała.

Ledwo dojechaliśmy na miejsce, a już biegliśmy w stronę wejścia i izby przyjęć. Minuty mijały jedna za drugą, a ja w jednej chwili dowiedziałam się, że pozostałam sama na tym świecie. Lekarz wyszedł spokojnie z sali operacyjnej i powiadomił nas o jej śmierci, nie udało się im jej uratować.

Ja wkrótce miałam skończyć trzynaście lat, a świat walił się przede mną. Nie mogę przecież żyć na własny rachunek. Mam dwie opcje, David lub dom dziecka.

- Nie jesteś sama, kochanie. - Przytulił mnie do swojej piersi David.

Po raz pierwszy na jego twarzy dostrzegłam łzy spływające po policzku. On naprawdę cierpiał. Stracił swoją żonę i kochankę zarazem. Od zawsze wiedziałam, że on ją kocha, ale nigdy nie mogłam określić jak głęboko. Czy chodziło mu tylko o czystą przyjemność jaką mu dawała, czy też było to prawdziwe uczucie pochodzące z głębi serca? Pasowali do siebie i uzupełniali nawzajem, ale miałam też niekiedy wrażenie, że ona służyła mu do jednego celu.

- Zaopiekuję się tobą. Nikt mi cię nie odbierze - powiedział przyciskając mnie jeszcze mocniej do siebie i głaskając po głowie. - Jesteś tylko moja.

Na ostatnie słowa zadrżałam. Brzmiały dziwnie wypowiedziane z jego ust.

I tak nikt inny nie mógłby się mną zająć. Chyba, że umieszczono by mnie w domu dziecka, ale już wiedziałam, że tak się nie stanie. Poza matką nie miałam żadnej bliskiej rodziny, a on zdążył już mnie prawnie uznać, adoptował mnie. Miałam być teraz jego kochaną córeczką... a może nawet kimś więcej. O tym miałam się przekonać wkrótce, w ciągu kilku dni.

Miałam dziwne uczucie, że nie będę tylko córeczką tatusia.

***

Kilka następnych dni pomiędzy śmiercią matki, a jej pogrzebem było dla mnie mordęgą. Nie wychodziłam z pokoju, nie chciałam jeść ani pić. Cierpiałam w samotności płacząc i tuląc się do poduszki. Opuszczałam go jedynie, gdy musiałam udać się do łazienki, aby skorzystać z toalety i trwało to co najwyżej kilka minut. Było mi źle.

Codziennie do mojego pokoju zaglądał albo David, albo Kyle. Sprawdzali jak się czułam. Nie mieli problemu z dostaniem się do środka, ponieważ drzwi nie posiadały zamka. Najczęściej uchylali je lekko, stali na progu i obserwowali mnie, moje zachowanie i czy w ogóle jeszcze oddycham. Nie chciałam na nich patrzeć, ale mój wzrok sam kierował się w ich stronę, gdy tylko słyszałam delikatne skrzypienie. Dostrzegałam te błyski i gesty, choć dla kogoś nic nie znaczące, mnie wiele mówiły.

Zdarzało się, że widziałam dziwne ruchy Kyle’a i to jak powstrzymywał się przed wejściem do środka. Na moje szczęście tego nie zrobił.

Wszystko było takie dziwne i niepokojące. Od wydarzeń w szpitalu nie widziałam ich rozpaczy, a delikatne uśmiechy i szmery. Dom był pusty, ale co wieczór mogłam słyszeć jęki dochodzące z pokoju przyrodniego brata. Wiedziałam co wyprawia, nie przejmował się tym, że ktoś go usłyszy, że ja cierpię. On tylko zaspokajał swoje rządzę.

Raz szepnęłam do niego, żeby dał sobie spokój. Jego odpowiedź mną jednak wstrząsnęła:

- Muszę to robić z kimś, zanim ty będziesz gotowa. Inaczej już dawno byłabyś pode mną i nie tylko pode mną. - Na co się roześmiał poprawiając spodnie.

Zaczęłam się bać o swoją przyszłość w tym domu.

Po trzech dniach musiałam jednak wyjść z bezpiecznej jak dotąd przystani. Musiałam udać się na pogrzeb mojej matki, pożegnać się z nią i zrozumieć, że to już koniec pewnego etapu w moim życiu. Już nie miałam się z nią nigdy więcej spotkać. Teraz pozostało stać się silną i twardą, aby godnie znosić wszystko, co mnie czeka i być przygotowaną na najgorsze.

***

- Dziś żegnamy wspaniałą córkę, żonę i matkę. Żegnamy Elizabeth Faber, żonę Davida Fabera i matkę Shane McLouis. Zostawiłaś na tym świecie swój ślad i cząstkę. Spoczywaj teraz w pokoju, a Bóg otoczy cię opieką w niebie. Odtąd strzeż swoją rodzinę stamtąd i bądź nadal szczęśliwa u boku Pana naszego... - mówił ksiądz nad grobem matki.

Pogrzeb skończył się tak samo szybko jak się zaczął. Kilka słów wypowiedzianych z jego ust zakończyło go. Obecna była tylko nasza trójka i właśnie ten ksiądz, Martinez. Nie było żadnego przyjaciela, znajomego, kolegi z pracy. Nikt nie przyszedł się z nią pożegnać, a ja nie wiedziałam dlaczego.

Dwójka moich towarzyszy miała na sobie identyczne, czarne garnitury i koszule, a pod szyją zawiązane czarne krawaty. Poważne twarze sprawiały, że czułam się jak czarna wdowa na pogrzebie włoskiego mafiosa. Nie wydawali się zmartwieni, zasmuceni, ani zrozpaczeni, tylko ta powaga. Żaden z nich nie uronił nawet jednej łzy przez te wszystkie dni prócz tych na twarzy Davida, gdy się dowiedział o jej śmierci, nawet teraz stojąc nad jej grobem. Nie podobało mi się, oznaczało to kłopoty, tylko co?

Ja stałam lekko przykurczona i spięta, ale już nie płakałam. Ostatnia łza popłynęła rano, gdy się ubierałam. Nie mogłam uronić więcej łez.

Teraz stałam w czarnej sukience do pół uda, która opinała moje ciało i miała cienkie ramiączka. Na to zarzuconą miałam czarną, skórzaną kurteczkę do pasa, a na nogach wysokie buty do kolana z czarnej skóry i na sporym obcasie. Wszytko zostało mi przyniesione przez Kyle’a i kazano mi to założyć. Czułam się w tym dziwnie, a w szczególności, gdy jego „znajoma” zrobiła mi makijaż i uczesała. Patrząc w lustro nie poznawałam siebie i nie widziałam w nim dziewczyny, która za tydzień skończy trzynaście lat, a taką, która ma co najmniej osiemnaście i pozuje do magazynów dla dorosłych. Sama nigdy nie założyłabym takich ciuchów, a w szczególności na pogrzeb własnej matki.

Karcące spojrzenia wielebnego w moją stronę utwierdzało mnie w tym przekonaniu.

- Kochałem twoją matkę - powiedział David patrząc na mnie. - Kocham też ciebie.

- Obaj cię kochamy - dodał Kyle i objął mnie w tali.

Ksiądz odszedł już od nas i stałam teraz nad grobem tylko z nimi. Nikogo nie było w pobliżu, tylko ja i oni. Jednak milczałam. Nie chciałam z nimi rozmawiać.

- Mam nadzieję, że godnie zastąpisz swoją matkę. - Ojczym oblizał wargi patrząc na moje usta, zmieszana spuściłam wzrok. - Pomału nauczysz się wszystkiego, aby nas zadowolić, bo również Kyle będzie chciał z tego skorzystać.

Nie mogłam patrzeć na nich. Staliśmy przy prochach matki, a oni mówili o tym, co się stanie i jak zmieni się moje życie. Moja przyszłość była zagrożona, wszystko zależało od tej dwójki, a ja nie miałam prawa głosu.

Przełknęłam ślinę i patrzyłam na czubki moich butów.

On chwycił za moją brodę tak, by móc spoglądać w moje oczy.

- Za tydzień skończysz trzynaście lat i poczekam ten tydzień. Dam ci te siedem dni spokoju, na oswojenie się z myślą, że staniesz się cała moja i mojego syna. Będziesz nam służyć, zajmować się domem i naszymi męskimi potrzebami, będziesz nas zaspokajać w każdej chwili i w taki sposób jaki chcemy. Będziesz naszą służącą, kochanką, prywatną, małą suką. - Na ostatnie słowa roześmiał się głośno nie zważając na to, gdzie się znajdujemy. - Nie będziemy jednak takimi barbarzyńcami i na to co najważniejsze poczekamy trochę dłużej, bo jesteś za młoda, ale są inne sposoby na wykorzystanie ciebie i twojego słodkiego ciałka.

Moje ciało całe zesztywniało. Choć byłam młoda to rozumiałam każde słowo wypowiadane z ich ust. Wszystko było aż nadto zrozumiałe. Miałam zastąpić matkę pod każdym względem. Stać się im całkowicie uległa i oddana, być ich małą zabaweczką. Zaspokajać ich rządzę.

- No to kotku, czas do domu - szepnął do ucha Kyle.

- Tak. Musisz odpocząć, bo jutro pójdziemy do lekarza, musi cię dokładnie zbadać.

- A szkoła? - spytałam pełna nadziei na choć odrobinę normalności.

Obaj się roześmiali.

- Już ci nie potrzebna, siostro! Wszystko, co musisz wiedzieć, my cię nauczymy.

Patrzyłam zdezorientowana, bo oznaczało to odcięcie się od mojego życia. Koniec edukacji i marzeniach o studiach.

- Rozmawiałem już z dyrektorem twojej szkoły i wypisałem cię. Oficjalnie będziesz się uczyć w szkole z internatem mojego znajomego, a tak naprawdę ciągle będziesz w naszym domu. I tak wkrótce nikt nie będzie kojarzył ciebie z moją adoptowaną córką i będziesz się z nami pokazywać publicznie. Do tego czasu zostaniesz w domu. Przejdziesz małą metamorfozę.

Byłam w szoku. Świat walił się u moich stóp.

Kyle obejmując mnie w tali zaprowadził do samochodu i posadził z tyłu. Sam zajął miejsce obok i przyciągnął mnie do siebie. Jego ręka błądziła po moich włosach i ramieniu. Uśmiechał się, całował w czubek głowy.

- Powstrzymaj się jeszcze trochę - powiedział ojczym.

- Wiem, ale ona jest taka słodka i niewinna. Chcę jej skosztować.

Dwa potwory sprawiały, że czułam się brudna i nieczysta, a moje dzieciństwo, które przemijało i miałam zacząć nastoletnie życie, zmieniało się w piekło.

- Wkrótce już taka nie będzie, a szkoda, bo podoba mi się taka - powiedział i odwrócił się, aby klepnąć mnie po kolanie. - Wkrótce nikt nie dostrzeże w niej tej samej dziewczynki, co teraz. Będzie naszą kobietą, suczką.

Roześmiali się, a ręka z mojego kolana przesunęła się na udo i zaczął je głaskać. Po chwili jednak przestał.

- Lepiej już jedźmy, bo zrobię coś czego nie powinienem. - odwrócił się w stronę kierownicy i ruszył. - Chciałbym teraz siedzieć na twoim miejscu.

- A kto by nie chciał.

Mówili tak jakby mnie przy nich nie było.

- Musimy jeszcze gdzieś wstąpić i kupić pewne rzeczy, których brakuje - powiedział Kyle.

- No jasne. Ty się tym zajmiesz, a ja kupię inne drobiazgi.

- Jasne.

***

Siedziałam jak na szpilkach, pełna obaw i niepewności, co do swojej przyszłości.

Po kilkunastu minutach ciszy zatrzymaliśmy się. Wyjrzałam przez przyciemnianą szybę i zauważyłam witrynę sklepu demonstrującą prawie nagą kobietę.

- Kup wszystko co musisz - powiedział David i wręczył synowi kartę. - Ja idę do drogerii. Spotkamy się za kilka minut.

- Jasne. Zamknij ją tylko dobrze.

Ojczym sięgnął do schowka i wyciągnął coś błyszczącego.

- Przypnij ją na wszelki wypadek. Wolę uważać. Nie chcę aby przypadkiem nam umknęła - wręczył mu kajdanki.

W ten sposób siedziałam uwięziona we wnętrzu samochodu, przypięta do siedzenia parą srebrnych kajdanek. Byłam sama i mogłabym uciec, gdyby nie one. Oboje wyszli i David zamknął drzwi. Uśmiech z ich twarzy nie znikał ani na moment.

Co planowali? Już nie było to tak ważne.

Wiedziałam, że właśnie wkroczyłam na kolejny stopień wejścia do piekła.

***

Wrócili w tej samej chwili obładowani różnymi torbami.

- Wydaliśmy kupę kasy - powiedział Kyle znowu przyciągając mnie do siebie. - Ale dla niej warto.

- Żebyś wiedział, że warto. Wracajmy do domu, a ty dzwoń do Jessiki i niech wpadnie do nas jutro popołudniu. Musi nauczyć ją się malować i dbać o to ciało. I nie mów jej ile ma ona lat.

- Jasne, nic nie powiem, ale sama się domyśli, że jest młoda.

- Niech myśli, że to dla ciebie i ma ona szesnaście lat. - popatrzył na mnie. - A ty, Shane, nie przyznawaj się do twoich trzynastu. Jasne?

Nie mogłam wydobyć z siebie słów i kiwnęłam na potwierdzenie głową. Patrzyłam na nich zszokowana, ale nie mogłam nic zrobić, w żaden sposób ich powstrzymać.

- To dobrze, kochanie. Musisz zadbać o to ciałko, które da nam tyle przyjemności. I nie martw się, my się ci odwdzięczymy.

***

Podjechaliśmy pod dom.

Brama została zamknięta na cztery spusty, alarm włączony, a my weszliśmy do środka. Oni nieśli ze sobą pakunki i gdy ledwo przekroczyłyśmy próg położyli je na podłodze. David sięgnął do jednej z toreb, które kupił Kyle i wyciągnął z nich skrawki materiału.

- Załóż to! - powiedział i podszedł do mnie. - To, że dajemy ci tydzień spokoju to nie znaczy, że będziesz nosić rzeczy takie jak do tej pory.

Pomógł mi ściągnąć kurtkę, pozbyłam się butów i chwytając od niego ubranie chciałam wyjść. Zatrzymał mnie.

- Możesz się przebrać w salonie. Nie masz się czego wstydzić. Jesteśmy przecież rodziną a i tak wkrótce poznamy je dokładnie - roześmiał się.

Wzdrygnęłam się na te słowa, ale weszłam tam. Kyle rozpiął moją sukienkę, a ona opadła na podłogę ukazując moje prawie nagie ciało właśnie im.

- Majtki też - powiedział David. - Całe ubranie na resztę dnia masz w ręce i te rzeczy już ci nie są potrzebne.

Zsunęłam je. Tym samym znajdowałam się całkowicie naga przed nimi. Obserwowali moje ciało, skanowali każdy fragment mojej skóry. Zatrzymali dłużej wzrok na wysokości moich dopiero co rosnących piersi, a następnie na kroczu.

Czułam, że moja twarz płonie. Chciałam jak najszybciej zasłonić swoje ciało. Chwyciłam więc ubranie od ojczyma i zaczęłam zastanawiać się jak je założyć. Podszedł do mnie i pomógł mi je włożyć. Korzystając z okazji przejechał dłoniami po moim ciele, głaskając i macając. Czułam jak jego oddech przyspieszał, ale nie zrobił nic więcej.

Po chwili stałam przed nimi w różowym stroju, które pewnie nigdy bym nie założyła w normalnym życiu.

Tym samym miałam na sobie cienką koszulkę na czarnych ramiączkach z dużym dekoltem i małą koronkową wstawką i sięgającą do połowy półdupków. Do tego różowe stringi z paskiem, do którego przymocowane były czarne pończochy. Podano mi także czarne szpilki i korale na szyję. Nic poza tym nie miałam na sobie. Czułam się obnażona jak dziewczyna z okładki „Playboya” i wiedziałam, że tak wyglądałam.

Oni podziwiali mnie, taksowali wzrokiem i szeptali do siebie.

Kilka minut później, gdy usiadłam na kanapie, Kyle wrócił z aparatem w ręce i już po chwili pstrykał je. Robili mi zdjęcia z każdej strony, upamiętniali nim każdą część ciała. Ustawiali moje ciało w dziwnych pozach, które sprawiły, że w ich spodniach powstały sporej wielkości namioty.

- Chcemy mieć pamiątkę z tego ważnego dnia - szepnął David, gdy sadowił mnie na swoich kolanach.

Kyle robił mi zdjęcia, gdy znajdowałam się na kolanach ojczyma, a ten obejmował mnie, całował i pieścił. Nie powstrzymywał się przed niczym i bez oporów wsadził mi swoją zimną dłoń pomiędzy moje nogi, a ja zadrżałam i pragnęłam się wyrwać, uciec jak najdalej. Na szczęście nie włożył ją pod majtki, ale wiedziałam, że to i tak wkrótce nastąpi.

- Połóż ją na kanapie, rozepnij spodnie i połóż się na niej - powiedział Kyle. - Będzie wyglądać jak stosunek.

- Dobra myśl.

Zrobił tak jak mówił jego syn i pocałował mnie w usta, gdy leżałam pod nim z szeroko rozłożonymi nogami. Ocierał się o mnie, ale nie zrobił nic więcej.

Zakończyli to na tym i zamienili miejscami. Musiałam przejść przez to samo z jego synem i ten również nie miał oporów przed dotykaniem mnie w intymne części ciała. Jego oczy płonęły z pożądania.

Na szczęście przerwali to i resztę wieczoru spędziłam na kolanach ojczyma oglądając z nimi jakiś horror. Doszli do wniosku, że dalszą edukację zaczną wkrótce, bo już i tak zbyt wiele przeżyłam tego dnia.

Najgorsze i tak miało dopiero nadejść.

48,782
9.57/10
Dodaj do ulubionych
Podziel się ze znajomymi

Jak Ci się podobało?

Średnia: 9.57/10 (78 głosy oddane)

Pobierz powyższy tekst w formie ebooka

Z tej serii

kitu · 4 września 2019

+5
-1
Dziwne opowiadanie.Niby ,,taboo",niby incest,ale czyta się ciężko,gdyż temat-fabułą-jest niezbyt przyjemna w odbiorze..Osobiście wolałbym,żeby w razie pomysłow na następną częsc autor ,,wyprostował"akcję i jakoś ją złagodził,żeby bohaterka przeżywała swoje przeznaczenie pozytywnie,a nie na siłę.Nie podobają mi się postaci ojczyma i brata.W/g mojej skromnej oceny jest to negatywne.

Czy napewno chcesz usunąć ten komentarz?

Raf · 4 września 2019

+5
-1
Ja prosty chłop jestem, więc prosto napiszę - to jest molestowanie seksualne dziecka, nie ma do czego walić gruchy.

Czy napewno chcesz usunąć ten komentarz?

blondi · 19 września 2019

+2
0
akiedy bedzie dalej

Czy napewno chcesz usunąć ten komentarz?

Zazu · 26 września 2019

+2
0
Kiedy następna część?

Czy napewno chcesz usunąć ten komentarz?

Teksty o podobnej tematyce:

pokątne opowiadania erotyczne
Witamy na Pokatne.pl

Serwis zawiera treści o charakterze erotycznym, przeznaczone wyłącznie dla osób pełnoletnich.
Decydując się na wejście na strony serwisu Pokatne.pl potwierdzasz, że jesteś osobą pełnoletnią.

Pliki cookies i polityka prywatności

Zgodnie z rozporządzeniem Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r (RODO). Potrzebujemy Twojej zgody na przetwarzanie Twoich danych osobowych przechowywanych w plikach cookies.
Zgadzam się na przechowywanie na urządzeniu, z którego korzystam tzw. plików cookies oraz na przetwarzanie moich danych osobowych pozostawianych w czasie korzystania przeze mnie ze stron internetowej lub serwisów oraz innych parametrów zapisywanych w plikach cookies w celach marketingowych i w celach analitycznych.
Więcej informacji na ten temat znajdziesz w regulaminie serwisu.