@Nika26 napisał/a:
No właśnie. To też oszukiwanie siebie samych. Ta własna wola później okazuje się wielkim błędem. Cierpią całe rodziny gdy okazuje się po kilku latach że to jednak nie ten partner/partnerka.
Sorry, za dużo widziałam pięknych ślubów a później gorzkich rozwodów aby uwierzyć w miłość.
Ale nigdy nie wiesz, czy "ten właściwy" / "ta właściwa" dzisiaj, będzie nim / nią jutro. Zmieniamy się my, zmienia się świat, w którym żyjemy, zmienia się wszystko, a niektórzy albo tego nie widzą, albo - co bardziej prawdopodobne - nie chcą widzieć. Nie mówiąc już o choćby próbie zrozumienia. Mamy inne podejście do wielu spraw, inne potrzeby, inną fizyczność, inaczej postrzegamy np. obowiązki zawodowe. I tak dalej, i tak dalej.
Zresztą na temat "pięknych ślubów" to mam swoje zdanie i to raczej mało poprawne politycznie. Bo niby nie moja sprawa, nie moje pieniądze i przede wszystkim nie moja dupa, natomiast zauważam, że im bardziej ostentacyjne pierdololo, które się dokoła tychże ślubów odbywa, tym większe prawdopodobieństwo, że związek skończy się prędzej niż później. Dlaczego? Może dlatego, że zamiast skupić się na codziennych wyzwaniach, jakie niesie ze sobą relacja z drugim człowiekiem, ludzie wierzą w bajki. Mało tego: sami sobie te bajki wymyślają i sami się stroją w bajkowe ciuszki, udając, że razem z nimi zmieni się rzeczywistość. No nie. Nie zmieni. Leń, prostak i amator browara przed telewizorem nie zmieni się w pracowitego, odpowiedzialnego i obytego w towarzystwie partnera tylko dlatego, że będzie miał "piękny ślub". Tak samo jak tępa dzida, której granica percepcji kończy się na własnych tipsach, i która spała z połową osiedla, nie będzie nagle cnotliwą królewna, cytującą poezję renesansową. To tak nie działa. A i tak nie wchodzę w akcje typu "mamy kryzys, to se zróbmy dziecko i weźmy kredyt na 40 lat", bo szkoda na to nawet strzępić klawiaturę.
I tak, też mam wśród znajomych i rodziny nadto przykładów rozstań, separacji, rozwodów, spraw w sądach, użerania się o pieniądze, dzieci i ogólnie taką przepierkę domowych brudów, aż proszku brakuje. I co? Mam przez to powiedzieć, że "miłość jest głupia", choć osobiście w nią wierzę, widzę ją na co dzień i przede wszystkim ją czuję? Przepraszam, ale nie.