Forum

Redakcja i korekta jako pomoc nowym autorom
Stawiam pytanie o to, co w tytule: o pomoc udzielaną nowym autorom.
Czy wolno/można/należy to robić? Czy tylko raz, czy częściej?
Jak głęboka może być ta pomoc? Czy może ingerować w stylistykę? Czy można w jej ramach doradzać zmianę narracji (np z trzecioosobowej na pierwszoosobową bądź odwrotnie)? Czy można doradzać wykreślanie fragmentów, wątków, bądź ich rozbudowę?
Jak ma się zachować CLA udzielający pomocy, gdy przyjdzie do promowania na Główną? Może głosować na redagowane przez siebie opowiadanie, czy nie?
To w skrócie:

1. Oferujący pomoc (niezależnie czy jest to członek Loży, czy ktokolwiek inny) tak naprawdę może proponować absolutnie wszystko. Od delikatnych poprawek interpunkcyjno-stylistycznych po "Paszoł won z Pokątnych, grafomanie!",

2. Autor może odnieść się do tych sugestii w sposób absolutnie dowolny i równie dobrze wprowadzić je wszystkie lub tak samo wszystkie zignorować. Ba, może nawet nie odpisać na komentarz albo skwitować go "bardzo panu dziękuję za tę garść bezcennych informacji, ale ja mam to w dupie",

3. I teraz jeżeli trafią na siebie:

- chętny do udzielenia pomocy z odpowiednim podejściem - czyli nie będzie udawał językowej alfy, omegi i apostrofu, nie będzie rozpętywał burzy w naparstku o takie pierdoły, jakie ciasteczko jadła bohaterka opowiadania, lub co gorsza w przypadku jakichkolwiek wątpliwości nie będzie odsyłał do linku z wykładem profesora Wilczura i nadto wyraźną sugestią "doucz się durna pało, to pogadamy",
- oraz równie ogarnięty autor - czyli taki, który zrozumie, że nie jest płatkiem śniegu, na którego nie można krzywo spojrzeć, że jego wizja nie musi być jedyną słuszną, a wytknięcie, że powinien najpierw samemu ogarnąć długości myślników i skorzystać choćby z sentencecheckera, jest niczym innym jak stwierdzeniem faktu, a nie wielką obrazą majestatu,

to wtedy może się z tej współpracy urodzić coś naprawdę dobrego. Ale jak obie strony na dzień dobry okopią się w swoich twierdzach (jednej z gówna i patyków, a drugiej z metra mułu i szuwara), to nic z tego nie wyjdzie i nie ma nawet sensu próbować dalej. I wiem, że taka współpraca nie jest łatwa, ale przy odrobinie dobrej woli jak najbardziej możliwa. A to, jaki będzie jej zakres, zależy już od wewnętrznych ustaleń samych zainteresowanych.

4. A czemu nie można głosować na opowiadanie z własnymi poprawkami? Ja wręcz często tak robię, że piszę w komentarzu otwartym tekstem, że opowiadanie mi się podoba i bardzo chętnie zagłosuję za wyjściem z poczekalni, jeśli tylko autor/ka/x wprowadzi choćby podstawowe poprawki. I wg mnie jest to bardzo uczciwe podejście.
Wiem, że dyskusja ma początek w moim komentarzu, więc też się wypowiem. Dopóki jest tak mało CLA robiących cokolwiek, nie można niczego wymagać od tych, którzy dorzucają swoje cegiełki.

Agnessa Novvak napisał/a:
To w skrócie:

to wtedy może się z tej współpracy urodzić coś naprawdę dobrego.



Raczej miałem na myśli redakcję, a nie uwagi w typie podobnym do tych, które (np.) umieszczam pod tekstami @Vee.
Redakcję taką, jak w przypadku (znów np.) Spotkania po latach autorstwa 21WXYZ. Bo wyobraźmy sobie taką sytuację: autor redagowany (AR) wejdzie na Główną, potem sytuacja się powtórzy, więc znów wejdzie na Główną, a potem redaktor skończy współpracę (z dowolnych powodów) i na Głównej z automatu będą się pojawiać nieredagowane teksty A już nie R o różnej jakości.
Taka współpraca niczym nie grozi w przypadku Atestowanych Autorów, którzy już są na głównej mocą własnego (domniemywam) talentu, ale w przypadku autorów z poczekalni sytuację widzę inaczej.
Co Wy na to?
Czy taka redakcja jest fair? Wobec czytelników (tych późniejszych niedopracowanych tekstów) i innych autorów z Poczekalni?
Myślę, że dla własnego spokoju lepiej z taką zaawansowaną redakcją poczekać aż autor wyjdzie z poczekalni, ale daleko mi do tworzenia z tego jakichś ogólnych zasad. Bo oczywiście kiepsko, gdyby twórca z bardzo słabym warsztatem prześlizgnął się na główną dzięki cudzej korekcie, ale też nie oszukujmy się... temat rozpoczął się od autorki z bardzo nietypowym zestawem kompetencji. Zazwyczaj kreatywny autor posiada przynajmniej akceptowalny warsztat i jest się w stanie nim obronić. Dlatego uważam, że lepiej gdy redaktor wspomoże tekst idący prosto na główną. Dodatkowym argumentem jest tu troska o zdrowie psychiczne sprawdzającego opowiadanie. Bez żartów. Mamy tu za mało osób, by tracić kogoś ze względu na jakieś potencjalne zgrzyty.
@Vee pisze:

autorki z bardzo nietypowym zestawem kompetencji.


Szczyt dyplomacji w starym stylu 🙂 🙂 🙂

Dlatego uważam, że lepiej gdy redaktor wspomoże tekst idący prosto na główną.


A tego nie rozumiem; pewnie dlatego, że nie jestem dyplomatą. Możesz to wyrazić jaśniej? 😉
Chodzi mniej więcej o to, o czym pisałeś, czyli wsparcie redakcyjne po osiągnięciu dwóch opowiadań na głównej. Korekta, jaką dajesz mi pod moimi opowiadaniami powinna wystarczyć i nowym. Martwię się o tak zaawansowane współprace z osobami bez stażu. Spędzisz godzinę, może dwie nad tekstem, a ktoś się już nigdy więcej nie pojawi. Też jesteś człowiekiem i jak każdy masz swoje nerwy. Poza tym nie chcę, byśmy tu demonizowali poczekalnię. Z niej naprawdę da się wyjść. Udowadnia to choćby opowiadanie Rascal. Nikt nie mówi, że jest idealne, a i tak wyszła z poczekalni w kilka dni. Jeśli więc CLA nie zechce otoczyć opieką autora tekstów nakolanasuko, to taki twórca przyłoży się do dwóch tekstów i w miesiąc wyjdzie na główną na luzie!
Niebezpieczeństwo pojawienia się paździerza na stronie głównej istnieje tak samo, jak ryzyko zatonięcie perełki w poczekalni. My jako członki, członkinie i osoby członkowe 😛 Loży Autorskiej możemy co najwyżej je minimalizować. Przy czym im dłużej siedzę w tym temacie, tym wyraźniej widzę, że ciężko jest stosować te same kryteria wobec wszystkich prac wszystkich autorów, autorek oraz osób autorskich.

A najważniejsze jest to, o czym piszę w poprzednim komentarzu, czyli chęć podjęcia współpracy i zrozumienia nawzajem własnych oczekiwań przez obie zainteresowane strony w danym momencie i dla konkretnego tekstu. Jeśli się uda - w porządku, przy czym nie oznacza to, że ten sam autor i ten sam redaktor / korektor będą tak samo dobrze się dogadywali następnym razem. Ale ja już osobiście w to nie wnikam.

Tak czy inaczej, mnie się cierpliwość i nerwy wymienione przez @Vee w pewnym momencie skończyły i teraz to najpierw autor musi udowodnić, że mu zależy na jakości tekstu, a nie że dostanie ode mnie kredyt zaufania, którego później nie spłaci. A że komuś się nie podoba, to trudno. Pamiętam zbyt wielu przekonanych o własnej doskonałości i snujących plany podboju świata (a co najmniej Top 10 Empiku) w dziuplę kopanych autorszczy, którzy dostawali ode mnie już poprawione teksty - może nie na poziomie obecnych tutaj znawców języka, ale i tak dalece lepszym niż to, co sami przygotowali - a potem albo wprowadzone zmiany olewali, albo co gorsza znikali bez słowa pożegnania, nieraz kasując zupełnie swoje prace. Przepraszam, ale mam ciekawsze rzeczy do roboty niż pomaganie komuś, kto ze zdecydowanie zbyt dużym prawdopodobieństwem tego nie doceni. Co oczywiście nie znaczy, że teraz wszystkim mam zamiar mówić wszystkim "nie pomogę ci, bo nie", a tym bardziej nie będę krytykować tych, którzy wciąż oferują bezinteresowne wsparcie. Powiem wręcz, że to doceniam. Niemniej w szczegóły wchodzić nie będę, bo to już nie moja sprawa.

Vee napisał/a:
Udowadnia to choćby opowiadanie Rascal. Nikt nie mówi, że jest idealne, a i tak wyszła z poczekalni w kilka dni. Jeśli więc CLA nie zechce otoczyć opieką autora tekstów nakolanasuko, to taki twórca przyłoży się do dwóch tekstów i w miesiąc wyjdzie na główną na luzie!



Droga koleżanko po piórze, pozwolę sobie na pewną śmiałość, skoro i tak zostałam przytoczona.
To nie tak, że ja weszłam i wrzuciłam tekst (chociaż można odnieść takie wrażenie po tym, jaki jest czas istnienia mojego konta), tylko dość długo przyglądałam się wszystkiemu i długo grzebałam w CD, który stał się moim debiutem. Sądzę, że jednak są dwie istotne kwestie, które każdy, kto chce opublikować opowiadanie w poczekalni, powinien wziąć sobie do serca:

Poprawność.
Warto przeglądać komentarze pod niektórymi nowszymi tekstami i znajdzie wiele przydatnych linków czy uwag @Tomp, które można przenieść na własny grunt. Nie chodzi o to, by tekst był dosłownie "zaraz to poślemy do drukarni i będzie kolejnym bestsellerem!", bo gdyby takie od razu trafiały do wydawnictw, Redaktorzy i Korektorzy siedzieliby na dworcach z tabliczką: „Zbieram na pieczywo!” i cały świat by pamiętał, czy mówi się Rękami, czy Rękoma (a mówi się ustami). U podstaw jednak publikujemy bardziej na zasadzie "chce się podzielić" niż "chce na tym zarobić".
Tak więc poświęcenie tych pięciu minut na zlikwidowanie Shft+Enter w tekście na zwykły Enter by, zamiast tłustej ściany tekstu, mieć te ładne prześwity między kolejnymi akapitami czy linijkami nie zabije całej twórczości. Podobnie jak naciśniecie wirtualnego guziczka od tego, żeby wprowadzić akapity! I już jest +5 do szacunku!
Potem jeszcze poprawne zapisy dialogów, myśli bohaterów (tej sztuki nie opanowało kilku CLA jak się patrzy na ich teksty na głównej, jeśli się zagłębimy) czy wiele innych małych elementów. Literówki, ADHD interpunkcyjne czy dziwne składnie, które zgrzytają... Ja nauczyłam się je likwidować słuchając swoich wypocin Ivoną, nie jest to 100% skuteczne rozwiązanie (jak widać po tym, że @Tomp przy CD jeszcze wysłał mi kilka pomniejszych uwag), ale wystarczające, by jednak zredukować dużą ilość brudu! Podobnie jak programy do sprawdzania poprawnej pisowni (przy wysyłaniu tekstu jest nawet adnotacja polecająca jeden). Gdybyśmy się cofnęli w czasie na dużo wcześniejsze strony Głównej, znajdziemy tam teksty, które dzisiaj by nawet nie wyszły z Poczekalni właśnie jako niespełniające podstawowych kryteriów!
Oczywiście, nadal będą występować powtórzenia (te jednak da się zredukować na podstawie wskazówek czy ostatecznych szlifów) czy właśnie zwroty, które autorowi mogą się podobać, ale nie koniecznie odpowiadać innemu, co przenosi nas do kwestii numer dwa.

"Idealne" dzieło.
Czy dobrze przygotowany tort z kremem truskawkowym i pięknymi zdobieniami będzie wybitnym kotletem schabowym? Niekoniecznie. Oba jednak są bardzo smaczne, ale na przykład ktoś może nie przepadać za truskawkami, a druga osoba być wege… Co wówczas w takiej sytuacji? Czy powinniśmy porzucić pieczenie na rzecz nauki gotowania grochówki?
Tak naprawdę debiutujący autor (który nie ma dwóch tekstów na głównej i jego teksty będą lądować w poczekalni, czekając na znak od Boga „jest dobrze, grzeczna Szelmo” /„nie jest dobrze, ty podła Szelmo”) jest moim zdaniem naprawdę zdany wyłącznie na łaskę LA, której gusta (a akurat mój CD się spodobał Tompowi i Pokątnym Uściskom, co naprawdę mnie uradowało) mogą być bardzo różne. Jednemu może właśnie się spodobać tekst w stylu Białej Gorączki, drugi uzna go za całkowite brednie, które co najwyżej zasługują na zapomnienie. To w moim zdaniu właśnie najlepiej oddaje proces tworzenia dobrej sztuki.
Widziałam uznanie wykreowanej przeze mnie postaci Tuwiniego za przyrost formy nad treścią, ale tak sobie właśnie wymarzyłam mojego Człowieka Domino i jeśli kiedyś bym chciała, zgodnie z życzeniem nowo narodzonej Anny dać im szansę na kolejne spotkanie (i stworzyć Człowiek Domino II), to właśnie całość jego postaci może stanowić punkt zapalny dla czytelnika, który byłby zaciekawiony dalszymi losami tej pary… Czy wówczas gdybym umieściła w miejscu Mulata z bielactwem zwykłego białego dwudziestolatka o imieniu Patryk, byłoby to nadal tak interesującą personą?… Może, ale psuje to mój pomysł na rozwijanie tego motywu.
Chyba zresztą też dobrze to wiesz, bo sama masz mocno charakterystyczny styl prowadzenia fabuł, posługiwania się językiem. Weźmy, chociażby twoje Życie to Gra; czy gdyby taki tekst wleciał z nowego, nieznanego nikomu konta to LA by się rzucało, by przepchać go na główną? Jednakże ponownie, jest dobrze przemyślany, ma to +5 do respektu dzięki dość dużej poprawności w zapisie i to, że znajdą się czytelnicy umiejący docenić to, że tekst nie jest sztampą z generatora romansów na zasadzie: „Poznaliśmy się, poszliśmy do łóżka, wyszliśmy z łóżka na papierosa”. I nie traktuj tego jako jakiś przytyk!
Ponieważ też się obracam w takich środowiskach, również potrafię go docenić, ale ja nie mam żadnej siły sprawczej poza na przykład napisaniem komentarza, że mi się spodobał i wystawienia mu wysokiej noty. Tak naprawdę jednak to dzięki wywalczeniu jakiejś pozycji i wyrobienie swojego literackiego kryptonimu (jak bowiem tłumaczono mi na studiach, pseudonim jest jak imię i nazwisko, może się znaleźć w dowodzie osobistym zaś kryptonim to czasem nawet tylko jakiś symbol graficzny lub słowo) nie toniesz w poczekalni jako "ta dziwna autorka" tylko możesz śmiało wrzucać, swoje prace wierząc, że pojawi się ktoś, kto nie jest LA i uzna je za ciekawe (polecam czasem sobie zajrzeć w zakładkę Komentarze w Poczekalni i znajdziemy tam komentarze od czytelników dotyczące starych, często porzuconych tekstów z pytaniami o dalsze części).

Czy więc pomoc metryczną na zasadzie: "Możesz poprawić jakość przez zrobienie A i B, zmienienie trochę tego i tamtego" bez ingerowania całkowicie w twórczość by właśnie z rosołu z wczoraj nam się nie zrobiła zaraz pomidorowa na cały tydzień, gdzie tekst już zdaje się dość poprawny i przyjemny w odbiorze dla osoby, która chce się takowej podjąć, jest słuszna? Jak najbardziej, o ile rzeczywiście autor weźmie sobie takowe uwagi do serca i zacznie je przenosić na późniejsze swoje prace, a nie skupi się na zostaniu przepchanym dalej i potem spocznie na przysłowiowych laurach, by robić guano. Potem takie torty będą mogły nam funkcjonować obok pieczeni rzymskiej, zupy szczawiowej i wielu innych.

Ja jednak jestem jeszcze malutką Szelmą, co najwyżej użyszkodnikiem i jedynie mogę obmyślać, co jeszcze mogę zrobić w swoim kolejnym tekście, by znów zdobyć trochę bijącego blasku z oczu LA, aby już kolejne móc pisać całkowicie po mojemu (nadal jednak skupiając się przede wszystkim na poprawności zapisu, która czasem może wymagać małego szlifowania ze strony bardziej zaawansowanych ode mnie).
Rascal, cieszy mnie Twój głos w dyskusji 🙂

To nie tak, że ja weszłam i wrzuciłam tekst



Oczywiście, że nie. Zakładam, że pisałaś tekst ok. 2 tygodnie, ale równie dobrze mógł to być tydzień lub dwa miesiące. W przeszłości zdarzało mi się zwracać uwagę na to, jak istotna dla jakości tekstu jest zwykła staranność, która wymaga czasu. Istotą mojego wpisu jest to, że do otrzymania dożywotniego mandatu na główną wystarczy napisać raptem dwa w miarę poprawne i trochę sensowne opowiadania. Wierzę, że przy pomocy osób komentujących jest to w zasięgu większości twórców i niemal każdy z tych, którym na głównej zależy, jest w stanie się tam dostać na stałe po napisaniu 5-6 opowiadaniach.

Co do Twojego tekstu, to nie mogę się jeszcze wypowiedzieć. Jest na moim radarze i zerknę do niego po skończeniu własnej pracy. Opinię poznasz w komentarzu i w ogóle zachęcam, byś przeczytane teksty przynajmniej lakonicznie komentowała. Buduje to społeczność 😉

Nie wiem czy robienie ze mnie studium przypadku w temacie wychodzenia z głównej ma sens, ale chętnie poznam odpowiedź na to pytanie:

Weźmy, chociażby twoje Życie to Gra; czy gdyby taki tekst wleciał z nowego, nieznanego nikomu konta to LA by się rzucało, by przepchać go na główną?



Widzę, że jesteś dobrze zorientowana, ale zastanawiam się, czy to już nie overthinking. Co prawda nie zamierzam stawiać się w roli jakiegoś kompasu czy innego autorytetu, ale rzucę Ci kilka zdań pod rozwagę:
Za poczekalnią kryje się idea, by czytelnik Pokątnych bez marnowania czasu na szukajkę dostał podane na tacy opowiadania poprawne i kreatywne. Dla autora z kolei oznacza to większą ekspozycję. Nie każdemu jednak na tym zależy, bo pisząc odpowiednio krótkie teksty nt. popularnych fetyszy da się wykręcać liczby w poczekalni. Dlatego odradzam pisania "bezpiecznych" opowiadań, aby tylko się na tę główną przedostać.

Przytoczony przez Ciebie Mibu ma na głównej jeden z dwóch tekstów. Jeśli napisze kolejne dwa, pewnie na głównej zostanie na stałe i to niezależnie od preferencji Loży. Mnie dożywotni mandat dał Tomp, mimo że ostra groteska "Różowych okularów" nie jest gatunkiem, który szczególnie lubi.

Jestem na Pokątnych niecały kwartał i uważam to za zbyt krótki okres, by mówić o jakiejś renomie, ale szczerze mówiąc niewiele to zmienia jeśli chodzi o moje podejście. Zawsze chcę napisać po prostu kolejny, wyróżniający się tekst. Tobie radzę to samo, bo jeśli tego dokonasz, na główną dostaniesz się niejako przy okazji :-)
Chcesz wziąć udział w dyskusji? Zaloguj się
pokątne opowiadania erotyczne
Witamy na Pokatne.pl

Serwis zawiera treści o charakterze erotycznym, przeznaczone wyłącznie dla osób pełnoletnich.
Decydując się na wejście na strony serwisu Pokatne.pl potwierdzasz, że jesteś osobą pełnoletnią.

Pliki cookies i polityka prywatności

Zgodnie z rozporządzeniem Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r (RODO). Potrzebujemy Twojej zgody na przetwarzanie Twoich danych osobowych przechowywanych w plikach cookies.
Zgadzam się na przechowywanie na urządzeniu, z którego korzystam tzw. plików cookies oraz na przetwarzanie moich danych osobowych pozostawianych w czasie korzystania przeze mnie ze stron internetowej lub serwisów oraz innych parametrów zapisywanych w plikach cookies w celach marketingowych i w celach analitycznych.
Więcej informacji na ten temat znajdziesz w regulaminie serwisu.