Drapieżcy

24 kwietnia 2016

1 godz 37 min

Ostrzegam przed zawartością, tradycyjnie

1

Ania nie mogła pozwolić na to, żeby zostać drugi raz w trzeciej klasie liceum. Była zagrożona z historii i w zasadzie miała pewność, że tego nie nadrobi. Cholera jasna taki wstyd pomyślała, zerkając w telewizor. Właśnie leciał teledysk Pink, Family Portrait. Dziewczyna żuła gumę nerwowo. Musiała coś wymyślić. Po prostu musiała. Ależ ją nosiło. Ciężko było pozbierać myśli. Wykorzystaj swój seksapil, przemknęło jej przez głowę. Wszystkie chłopaki ślinią się na twój widok, może ten stary piernik też zmięknie, jak pokażesz mu swoje seksowne nogi? Może tak, a może nie. Przypomniała sobie, jak dwa lata temu wkręciła ojczyma. Chciała go tylko naciągnąć na trochę kaski. Nic wielkiego. Pozwoliła mu się nawet złapać za tyłek, ale skurwiel był tak skąpy, że wolał iść do pierdla za molestowanie. Do dzisiaj źle to wspomina. Przesłuchiwali ją dziesiątki razy. Policja i psycholog. To wyczerpujące, choć miało też dobre strony. Matka skruszała i była od tamtej chwili na każde skinienie. Wyrzuty sumienia, to zajebista broń. Uśmiechnęła się chytrze.

Dobra, niech się stanie. Podjęła decyzję. Wkręci frajera i zaszantażuje. W końcu to nauczyciel, na pewno szybko da się go złamać. Nauczyciele to miękkie pizdy, uśmiechnęła się pod nosem. Koleś ma z pięćdziesiąt lat. Wystarczy, jak założy mini, pomaluje się ładnie i uśmiechnie. Pójdzie do niego na przerwie albo po lekcjach. Zaczęła układać plan w głowie. Szybko zapomniała o bożym świecie. Po dziesięciu minutach leżała wpatrzona w sufit, żuła gumę i uśmiechała się do siebie. Tak, to świetny plan. Bez dwóch zdań. Nagle usłyszała dźwięk z komputera. Podniosła się podpierając na łokciu. Jakiś Andrzej z trzeciej d wysłał jej zaproszenie na Facebooku. Nawet nie znała kolesia. Spojrzała na zdjęcie. Wyglądał nawet całkiem, całkiem. Przyjmie zaproszenie, czemu nie?

Od samego rana miała w głowie tylko jedną sprawę. Liczył się jedynie nauczyciel historii. Założyła miniówkę w szkocką kratę i getry sięgające nieco za kolana, do tego białą bluzkę i buty na trochę wyższym obcasie, niż zazwyczaj. Zanim do niego poszła, pomalowała się w toalecie. Znowu w akcji, co? Przemknęło jej przez głowę. Mimo wszystko poczuła adrenalinę płynącą w żyłach. Zatrzymała się pod drzwiami, nabrała powietrza, wypięła swój – całkiem duży jak na swój wiek – biust i weszła do środka. Siedział przy biurku. W swojej sztruksowej marynarce, z łatami na łokciach i przyprószonymi na skroniach siwizną włosach, wyglądał zbyt poważnie, żeby dać się złapać. Może to jednak głupi pomysł? Dopadły ją wątpliwości, ale spięła się w sobie i zmusiła do uśmiechu.

*

Kiedy weszła do klasy, Rafał zadumał się. Taki strój był kiedyś nie do pomyślenia. Ta dziewczyna wyglądała jak nimfetka z pornosa. Bardziej

wyrafinowana fantazja niż rzeczywista osoba. Wymalowana, wydekoltowana i z taką krótką spódniczką, że gdyby się pochylił, mógłby zobaczyć jej majtki. O ile te gówniary noszą jeszcze majtki, pomyślał z zadumą. Tymczasem dziewczyna zaczęła coś stękać, dukać i pytać o swoje oceny. Musiał sięgnąć po dziennik. Szkoła była przeładowana uczniami, już dawno przestał ich wszystkich rozpoznawać.

– Ania Małecka, tak? – dziewczyna przytaknęła. Powiódł palcem wzdłuż listy nazwisk, aż ją znalazł. Spojrzał na oceny.

No proszę, gdyby ta mała przyłożyła się do nauki, choć w połowie tak, jak do swojego wyglądu, byłaby prymuską. Spojrzał na nią i zastygł. Dziewczyna siedziała na biurku, tuż obok niego.

Pochyliła się nad dziennikiem. Ich głowy niemal się dotykały. Była taka delikatna. Zerknął na jej smukłą szyję. Taka niewinna.

– Mogę zerknąć? – nawet nie zdążył zaprotestować.

Czuł ciepło jej ciała i zapach perfum. Niemal go odurzyły. Cholera, to... coś zmąciło mu czysty zazwyczaj umysł. To było dziwne. Powinien ją zrzucić z biurka, zwyzywać albo zaprowadzić do dyrektora. Powinien, ale tego nie zrobił. Siedział jak kretyn i patrzył w dziennik. Oceny były godne pożałowania. Wygląd uczennicy, wręcz przeciwnie.

– Da się coś zrobić? – miała ciemne oczy i białe zęby. Widział je, ponieważ dziewczyna żuła gumę, mlaskając co chwila.

Zachowanie nastolatki też było karygodne. Powinien jej to powiedzieć i to dobitnie.

– Nie wydaje mi się... – dlaczego tego nie zrobił? Czuł się coraz bardziej niezręcznie. Przecież to jeszcze dziecko, wmawiał sobie z uporem maniaka.

Kątem oka zerknął na zgrabne szczupłe uda. Getry leżały na nich jak ulał. Jakby się w nich urodziła. Powiódł wzrokiem po udach, które uczennica nieznacznie rozchyliła. Brakowało zaledwie trzydziestu centymetrów, może mniej, a może więcej, żeby odsłoniła przed nim wszystkie swoje tajemnice. Poczuł, że robi mu się gorąco.

– Mój kolczyk – dziewczyna zsunęła się z blatu i zanurkowała pod biurko. Rafał poczuł jej ramię na swojej nodze. Lekko go popchnęła. Mój Boże, dlaczego się tak pocił? Pod pachami i na plecach, koszula zaczęła mu się lepić do ciała. W podbrzuszu zrobiło się ciepło.

Nie miał pojęcia, ile to trwało. Rozdziawił usta, walczył z wyobraźnią. Walczył z własnym ciałem. Tyle już lat minęło, od kiedy jakakolwiek kobieta znajdowała się tak blisko. Całe wieki. Bariera, którą zbudował wokół siebie, zaczęła się sypać jak domek z kart, jak zamek zbudowany z piasku, który właśnie obmywają fale, a z każdą kolejną zamek staje się coraz mniejszy i mniejszy.

Dziewczyna wreszcie wyszła spod biurka. Spojrzała na niego. Nauczyciel nie zauważył żadnego kolczyka, ale czy to miało jakiekolwiek znaczenie? Małolata uśmiechnęła się do niego, przetarła usta i uśmiechnęła się. Niespodziewanie pochyliła się i pocałowała go w policzek. Zanim zdążył otworzyć gębę, już zamykała za sobą drzwi. Coś takiego jeszcze mu się nie przydarzyło. W spodniach zrobiło się cholernie ciasno.

*

Słońce raziło ją w oczy. Musiała przyłożył dłoń do czoła. Żółte promienie pełzały po parkingu, odbijając się od masek i szyb rozgrzanych samochodów. Wokół niej panował codzienny ruch i harmider. Uczniowie spacerowali po okolicy lub zbierali się w grupki, siadając, gdzie popadnie. Dźwięki rozmów, przejeżdżających samochodów i kosiarki, zlewały się w jeden bezładny pogłos. Nagle dostrzegła go.

Nauczyciel kluczył pomiędzy samochodami. Spójrz na niego, jak się rozgląda. Ten fiut nie potrafi nawet odnaleźć swojego samochodu. Jest twój. Był twój, zanim o nim pomyślałaś. Dziewczyna uśmiechnęła się i ruszyła w stronę parkingu. Zauważyła ukradkowe spojrzenia chłopaków. Ubrała obcisłe dżinsy, pozwalając gnojkom paść oczy na swojej seksownej pupie. Odruchowo pogłaskała się po pośladku. Czuła się piękna i pożądana. Królowa życia to właśnie ja pomyślała i złapała nauczyciela za rękaw.

– Dzień dobry.

– Witam, to znowu ty? – głos mężczyzny brzmiał dziwnie. Uznała, że jest zmieszany. To dobry znak. To bardzo dobry znak.

– Chciałam porozmawiać o mojej ocenie semestralnej...

Bawiło ją zamyślone spojrzenie belfra. Jeszcze niczego nie kumał. Pozwoliła mu mówić, a mówił trochę nieskładnie. W jego głosie dało się wyczuć zakłopotanie. W dodatku co chwila rozglądał się dookoła. Czyli bał się, że ktoś ich razem zobaczy. Czuł, że to, co wydarzyło się wczoraj, było niewłaściwe. Choć zasadniczo nic się nie wydarzyło, to w jego głowie owszem. Uśmiechnęła się, tym lepiej. Wyrzuty sumienia, to zajebista broń, powtórzyła w myślach. Facet bredził coś, o egzaminie, o możliwości drugiej szansy... mało brakowało i parsknęłaby mu w twarz. Czy ona zamierza cokolwiek zdawać? Czy w ogóle potrzebuje drugiej szansy? Jeśli ktoś jej potrzebował, to już prędzej on. Jeszcze o tym nie wiedział, ale zaraz się dowie.

– Muszę panu coś pokazać – wyjęła z kieszeni komórkę. Odchyliła klapkę i uruchomiła wcześniej przygotowany filmik. Nie patrzyła na wyświetlacz. Obserwowała jego twarz. Ta chwila była chwilą jej tryumfu. Chciała zobaczyć, jak zmienia się wyraz jego facjaty.

Dźwięki wokół tworzyły szaloną kakofonię. Mieszały się ze sobą, splatały i zdawały tańczyć wokół nich. Oczy nauczyciela wyrażały zdumienie, niedowierzanie i strach. Uśmiechnęła się. Właśnie tak, właśnie tak się to robi. Guma w jej ustach wydała się smakować wyśmienicie. Niemal podskoczyła z radości i poczucia tryumfu. Obserwowała źrenice frajera i czuła, że w tej chwili zyskała nad nim kontrolę. Właśnie w tej konkretnej chwili. Złamała skurwysyna, bez jednego wystrzału. Zaśmiała się.

– To jak, zdałam?

Milczał. Być może walczył ze sobą, a może po prostu nie potrafił wykrztusić słowa? Może strach ścisnął go za gardło zbyt mocno? Pewnie złapał go też za jaja. Na jej ustach pojawił się kwaśny uśmiech. Tak naprawdę, to nie strach. To ona ścisnęła go za jaja, za gardło i ściśnie go, za co tylko będzie chciała. Przejeżdżający niedaleko samochód zatrąbił na dwójkę uczniów przebiegających przez ulicę. Mężczyzna ocknął się.

– Tak – rzucił słabym głosem i wsiadł do samochodu.

Ania zamknęła klapkę motoroli i ruszyła chodnikiem w stronę domu. Na twarzy miała uśmiech. Znowu była panią sytuacji. Czuła się wyśmienicie. Już zapomniała jakie to fajne uczucie. Mimo wszystko obawiała się, że koleś może się stawiać. Miałaby dylemat. Pójście na całość, z policją i całą resztą kosztowałoby ją zbyt wiele wysiłku. Na szczęście nauczyciele to miękkie pizdy. Nie myliła się.

*

Rafał leżał w łóżku. W pamięci, z uporem maniaka odtwarzał zdarzenie z parkingu. Ta młoda dziewczyna działała na niego dziwnie destrukcyjnie. Była cwana. Cwana i śliczna. Wyrachowana jak na swój wiek, a to świadczyło, że musi być zepsuta. Przypomniał sobie tamtą chwilę, kiedy go odwiedziła w klasie. Miała takie drobne ciało. Jędrne i młode. Przypomniał sobie zgrabne nogi. Teraz był pewny, że rozchyliła uda celowo. Żeby go rozpalić. Ta gówniara była świadoma swojej seksualności. Posłużyła się nim jak zabawką. Patrząc na nagranie, nikt nie miałby wątpliwości, co zaszło w klasie. Czy to nie przebiegłe? Szach i mat. Szczególnie ten numer z ustami, kiedy je przetarła. Gdyby to od niego zależało, dałby dziwce Oskara.

Uległ jej. Nastolatce. Ta myśl przerażała go i podniecała jednocześnie. Świadomość, że ma do czynienia z kimś tak młodym, zepsutym i bezwzględnym, wywołała niespodziewaną erekcję. Niemal poczuł zapach młodego ciała. Zgrabne nogi uczennicy były na wyciągnięcie ręki. Mogłeś przynajmniej złapać za to apetyczne udo. Poczuć sprężyste ciało i ścisnąć porządnie. Może zrobiłbyś nawet sińca. Czyż nie zasłużyła na siniaka, może dwa? Zasłużyła. Przytaknął. Cholerna seksolatka, zagrała mu na nosie, nie dając nic w zamian. Nic.

Męskość zdawała się warczeć pod kołdrą, napięta jak struna i gotowa do akcji. Gdyby tu teraz była, pokazałby jej. Skupił się i odtworzył w pamięci obraz dziewczyny. Oczami wyobraźni, położył dłoń na jej nogach, wsunął pod miniówkę i ścisnął mocno na końcu uda. Niemal poczuł delikatny materiał majtek. Zanim się obejrzał, dłoń zacisnęła się pod kołdrą na penisie. Złapał się za przyrodzenie, jakby chciał je zmiażdżyć, poruszył kilka razy ręką i niespodziewanie zesztywniał. Gęste nasienie wylało się z żołędzi. Szybko i nieoczekiwanie. To było jak otwarcie szampana. Pyk i po sprawie. Twoje zdrowie mała pomyślał, wciąż się trzęsąc.

*

Dziewczyna była w dobrym humorze. Ostatnio miała świetną passę. Sprawa z nauczycielem bawiła ją, dała więcej zadowolenia, niż wcześniej przypuszczała. Koleś był stary, mógłby być jej ojcem, a zyskała nad nim przewagę. W pewnym sensie kontrolowała go. To podniecające. Czy zatańczyłby, jak mu zagra? Coraz bardziej ją korciło, żeby to sprawdzić.

Kiedy matka nie chciała jej dać stu złotych, uznała, że to właśnie ta chwila. Wiedziała, że jeśli mama mówiła, że nie ma, to znaczyło, że faktycznie była goła jak święty turecki. Znowu nie dostała wypłaty na czas. W przeciwnym razie oddałaby jej ostatni grosz. Tak było od dwóch lat. W sumie to trochę obciach, że miała matkę kucharkę, ale co robić? Najważniejsze było, żeby ona tak nie skończyła. Nie miała takiego zamiaru. Nie z tym ciałem, spojrzała w lustro. Zdecydowanie, nie zamierzała tak skończyć.

Podczas gdy zastanawiała się jak to rozegrać, czy zaczepić go na przerwie, czy na parkingu po lekcjach, życie zdecydowało za nią. Właśnie snuła się z koleżankami po galerii, kiedy zauważyła swoją marionetkę. Nauczyciela od historii. Znalazła wymówkę i pożegnała koleżanki. Dłuższy czas chodziła za mężczyzną. Zawsze sam, wszędzie sam. Zaczęła się zastanawiać, czy coś z nim jest nie tak. Facet w tym wieku bez żony i dzieci? Przecież nie był jakiś paskudny. Nie, żeby jej się podobał stary pierdziel, ale wyglądał normalnie. Machnęła ręką. Co cię to obchodzi cukiereczku? Ty masz tylko wyjąć mu z portfela stówkę. Reszta to nie twoja sprawa.

Zaczepiła go w pasażu na pierwszym piętrze. Siedział, pijąc kawę przy malutkim stoliku. Usiadła niespodziewanie tuż obok. Od razu pobladł. Spojrzała na niego, jakby był psem, który na chwilę zerwał się ze smyczy. Milczeli chwilę. Nauczyciel rozejrzał się nerwowo dookoła, próbując wyłowić z tłumu kogoś znajomego. Nawet jeśli był tam ktoś z ich szkoły, ludzi było zbyt wielu, żeby wyłowić kogokolwiek.

– Cześć – właśnie tak. Nie dzień dobry, witam pana, czy inne tego typu teksty. Po prostu cześć frajerze. To ja, twoja pani. I co kurwa powiesz?

– Powiedziałem ci, że zdałaś.

– Tak, pamiętam – odchyliła się na oparciu i założyła nogę na nogę. Poczuła się jak dorosła kobieta. Jakby w przerwie między zakupami postanowiła wypić filiżankę kawy z kumplem z pracy. Kumpel z pracy to ją rozbawiło. Uśmiechnęła się. Patrzył na nią zaskoczony, to też ją bawiło. Chyba kretyn nie myśli, że chce się z nim pieprzyć? Czego taka dziewczyna, mogłaby chcieć od takiego dziada?

– To, czego chcesz?

– Potrzebuję na gwałt trochę kaski. Pomyślałam, że taki zajebisty nauczyciel jak ty, wesprze swoją uczennicę...

Mężczyzna znieruchomiał. Obserwowała go uważnie. Siedział jak posąg. Zastanawiała się, czy jest po prostu jakiś głupi, czy może grzeją mu się w tej chwili wszystkie zwoje w mózgu. Taka wielka pardubicka chaotycznych myśli, zamiast koni. Postanowiła go trochę zmotywować. Wyjęła komórkę i zaczęła się nią bawić niewinnie. Zauważyła reakcję. Facet zrobił się czerwony i zbladł ponownie. Nerwowym ruchem sięgnął do wewnętrznej kieszeni marynarki. Wyjął portfel.

– Ile chcesz? – ich wzrok się skrzyżował.

– Dwieście – rzuciła w ostatniej chwili i wbiła w niego oczy wyczekująco. Kiedy widziała, jak odlicza gotówkę, zesztywniały jej sutki. Zdecydowanie ten dupek był jej marionetką. Co za podniecająca myśl. Poczuła przyjemne ciepło w podbrzuszu.

– Proszę. – Podał pieniądze, starając się zachować dyskrecję.

Wyjęła banknoty z dłoni nauczyciela i wstała. To była magiczna chwila. Władza nad tym facetem odurzyła ją i wywołała podniecenie. Sutki sterczały pod granatowym topem. Między nogami poczuła biegnące mrówki spacerujące po sromie w tę i nazad, a po chwili te same mrówki wśliznęły się do środka i wtedy dopiero ją zaswędziało. Musiała zacisnąć uda.

– Założę się, że wtedy, w klasie... miałeś ochotę na coś więcej... przyznaj się – sam fakt, że zwracała się do niego per ty, a on nie reagował, był podniecający, a dwie stówy w kieszeni, to już pieprzona kumulacja.

Mężczyzna przełknął ślinę. Nie odezwał się słowem. Spuścił wzrok na stolik. Ania zrobiła dwa kroki i zatrzymała się tuż przy nim. Była pobudzona i ośmielona, jak jeszcze nigdy. Nie mogła tak po prostu odejść. Serce przyspieszyło, wagina zrobiła się wilgotna, jakby trzymała w majtkach ślimaka. Nachyliła się do ucha nauczyciela.

– Wiem, że miałeś ochotę mnie wymacać. Trzeba było mieć więcej jaj. Przynajmniej potrzymałbyś bezkarnie za cipkę.

Uśmiechnęła się i ruszyła przed siebie. Szybko zlała się z tłumem. Początkowo miała się zrywać z galerii, ale teraz w kieszeni spoczywały dwie stówy, które aż parzyły, żeby je wydać. Emocje, jakich doznała przed chwilą, były jak narkotyk. Wiedziała, że nie puści swojej zabawki tak prędko. Zresztą... wakacje już za parę dni, a ona miała zerowy budżet. Zauważyła interesującą przecenę na wystawie z butami. Postanowiła to sprawdzić.

*

Rafał palił papierosa. Siedział w pokoju, telewizor był włączony, ale nie patrzył na ekran. Zamyślił się. Ten moment, kiedy jej płacił... ta słodka chwila uległości przed pieprzoną nimfetką. Ta dziewczyna budziła w nim wszystko to, co pozostawało uśpione przez lata. Pojawił się nawet znajomy głos. Głos, który zdawał się pogrzebać jeszcze w poprzednim życiu. Jak długo dasz się wodzić tej małej dziwce za nos? Usłyszał. Młodzież trzeba wychowywać. Ją też należy wychować. To twoje zadanie, wiesz o tym. Jesteś pieprzonym nauczycielem. Śmiech.

Rzucił palenie wiele miesięcy temu, ale nałóg wrócił do niego jak bumerang, tyle że z większą siłą. Zaciągał się zachłannie. Ta mała chciała, żebyś włożył jej łapsko pod spódniczkę. Chciała poczuć twoje zwinne belferskie palce na swojej cipce, a ty się krygujesz jak pierdolony harcerz. Co z tobą? Mała szuka męskiego wzorca? Chyba go znalazła, co? Mężczyzna zaczął się wiercić w fotelu. Od kilku dni jego myśli krążyły wokół nastolatki. Stała się dla niego punktem odniesienia. Każdorazowo wiązało się to z potężną erekcją.

Bezwiednym ruchem wyjął penis. Oplótł wokół niego palce i ściągnął skórę napletka. Żołądź lśniła, pulsując nerwowo. Przywołał w pamięci twarz dziewczyny. Wyobraził sobie, że klęczy teraz przed nim. Imaginacja była tak silna, że niemal ją zobaczył, jak wysuwa języczek i liże go po główce. Nie uciekniesz od tego, stary. Zajmij się suką, zanim ktoś ci ją sprzątnie sprzed nosa. Ta mała zepsuta nimfetka zasługuje na porządne rżnięcie. Bez dyskusji. Nie zachowuj się jak zwiędły fiut. Przypomniał sobie, jak małolata nachyliła mu się do ucha. Usłyszał jej szept. Już nawet nie tyle wyobraził, ile usłyszał słodki dziewczęcy głosik: Wiem, że miałeś ochotę mnie wymacać. Trzeba było mieć więcej jaj. Przynajmniej potrzymałbyś bezkarnie za cipkę. Spuścił się błyskawicznie.

*

Ania leżała w swoim łóżku. Czuła, że weszła na wyższy poziom. To, co wydarzyło się kilka dni temu w galerii, wstrząsnęło nią. Było cudownie. Zaczęła się zastanawiać, co by było, gdyby ten piernik naprawdę wcisnął jej łapsko pod miniówkę i złapał za krocze? Jak by się zachowała? Strzeliłaby go w pysk, czy pozwoliła na macanko? Frajer. Przypomniała sobie, jaki siedział podkręcony i jednocześnie sparaliżowany strachem. Pajac.

Wtedy w galerii, kurde, jakie to było fantastyczne uczucie. Praktycznie ścisnęła go za jaja, a on robił wszystko, czego zażądała. Była z nim na ty. Nie cackała się z półgłówkiem. Przypomniała sobie tamten moment, kiedy wyjął pieniądze z portfela. Nawet teraz zrobiła się wilgotna, grzebiąc w pamięci. Masz przed sobą dorosłego, dojrzałego człowieka. Mężczyznę. Nauczyciela i wychowawcę, który jest na każde twoje skinienie. Możesz go poniżyć, a on tylko potulnie spuści łeb. Zaczęła oddychać głęboko. Krew wypełniła sutki, które miarowo zaczęły pulsować. Ciekawe jak wygląda kutas takiego starego piernika?

Zaczęła się zastanawiać. Gdyby tak... kazała mu wyjąć penis. Żeby jej pokazał swoją pomarszczoną fujarę? Jakby się czuł? Pewnie poniżony. Dotknęłabyś takiego członka? Wzruszyła ramionami. Chyba nie? Fuj, jakiś stary obleśny kutas w jej ręce? Nie, raczej nie. Ale mogła kazać mu się masturbować, a sama tylko by patrzyła. Wyobraziła sobie taką scenę. Najlepiej w klasie, tak że byle kto mógłby wejść w każdej chwili. Ciekawe czy stanąłby mu. Mogłaby mu pokazać nogi, może nawet cipkę, tylko po to, żeby mu lepiej stanął... zanim się spostrzegła, palcami pieściła już waginę, która była wilgotna jak cholera. Dziewczyna warknęła podniecona, dalej wizualizowała swoją fantazję i wsunęła dwa palce między śliskie wargi.

*

Zaczepiła go na ulicy. Wiedział, że prędzej czy później, pojawi się po więcej pieniędzy. Sądził tylko, że pojechała gdzieś na wakacje. Okazało się, że nie pojechała. Wypatrzyła go na ulicy i umówili się na parkingu przed galerią. Nie był pewny, czy była po prostu tak ostrożna, co oznaczałoby, że jednak się go boi, czy po prostu od razu chciała wydać pieniądze. Zaparkował i czekał. Zastanawiał się, ile będzie chciała tym razem? Dwieście? Pięćset? Dlaczego nie pięć tysięcy? Odezwał się głos. Szantażysta nigdy nie zna umiaru. Nie, kiedy czuje łatwe źródło dochodu. Jestem pieprzonym nauczycielem, nie biznesmenem, skąd miałbym wziąć takie pieniądze?

Słońce prażyło niemiłosiernie. Złociste promienie lizały okolicę, odbijały się oślepiającymi refleksami od przeszklonego budynku galerii handlowej. W samochodzie panował lekki zaduch. Uchylił nieco szybę. Dziewczyna zjawiła się niespodziewanie. Przyzwyczaił się, że lubiła takie wejścia. Deus ex machina. Pieprzona trzpiotka. Otwarła drzwi i usiadła na miejscu dla pasażera. Miała cholernie krótkie dżinsowe spodenki, postrzępione w nogawkach. Są tak ciasne, że pewnie wżynają się jej w cipkę, usłyszał znajomy głos, a teraz bierz się za nią.

– Cześć – rzuciła z uśmiechem. – Masz kaskę?

– Zależy, ile potrzebujesz.

– Zależy, ile masz – rzuciła irytująco.

– Zobaczmy... – uchylił portfel w taki sposób, żeby nie mogła do niego zajrzeć i rzucił okiem. – Będzie jakieś piętnaście złotych.

– Myślisz, że jesteś taki cwany? – nie był pewny, czy jego odpowiedź wytrąciła ją z równowagi, jeśli tak, nie dała tego po sobie poznać. – Myślisz, że możesz lecieć ze mną w chuja?

– Myślę, że mogę więcej – wyjął przygotowaną w portfelu gazę nasączoną chloroformem i błyskawicznym ruchem przycisnął ją do ust dziewczyny. Chwilę się szarpała zaskoczona. Widział to po jej szeroko otwartych oczach. Była kurewsko zaskoczona. Wreszcie zwiotczała. Odjechał z parkingu.

Był już spakowany. W bagażniku miał walizkę. Zatrzymał się za miastem, skrępował ją i położył na podłodze, za przednimi fotelami. W razie problemów butelka z chloroformem czekała w pogotowiu. Dostanie tyle dawek, ile będzie konieczne. Czekała ich dłuższa przejażdżka.

– Nie spodziewałaś się takiego zwrotu akcji, prawda? – Spojrzał we wsteczne lusterko. Oczywiście nie mógł jej zobaczyć, czego żałował. – Pewnie, że nie. Jesteś tylko małą pazerną suką.

Słońce było jeszcze wysoko na niebie. Promienie przeglądały się w bocznych lusterkach samochodu, rozświetlały tylną szybę. Rafał prowadził ostrożnie, zgodnie z przepisami. Ostatnia rzecz, której potrzebował, to drogówka zatrzymująca go za zbyt szybką jazdę. Wokół ciągnął się sielski krajobraz. Łąki i pola, na których falowało żyto, wpływały na kierowcę kojąco. Uchylił szybę, wpuszczając do środka świeże, pachnące polnymi kwiatami powietrze. Sięgnął po papierosa i zapalił. W radiu dawali właśnie świetny kawałek. Bagdad Cafe, I'm calling you.

2

Dotarł na miejsce tuż przed zachodem słońca. Dom nie był duży. Otaczała go bujna roślinność. Teren dookoła zdawał się nieskażony ludzką ręką od lat. Trawa miejscami sięgała powyżej kolan. Wokół pełno było starych, nieszczepionych drzew, dzikich polnych kwiatów, chaszczy i pokrzyw. Rafała nie było tutaj od bardzo dawna. Od bardzo dawna. Dom od drogi był praktycznie niewidoczny, mimo to wjechał głębiej i zatrzymał się na tyłach. Wciągnął do nosa zapach zieleni rozgrzanej słońcem. Trzeba będzie tutaj trochę ogarnąć, pomyślał. Kto wie, może nawet zaprzęgnę swoją niegrzeczną uczennicę? Zastanowił się nad tym. To byłoby coś w stylu prac społecznych. Rozbawiła go ta myśl, ale na razie, wolał zanieść dziewczynę do domu, zanim się ktoś przypałęta.

W środku panował zaduch. Rozkaszlała się. W powietrzu wirowały pyłki, kurz i cholera wie, co jeszcze mogło się tutaj pojawić, przez te wszystkie lata. Trzymał nastolatkę za ramię. Miała przewiązane na plecach ręce, skrępowane nogi i związane usta. Mała sucz próbowała się stawiać. Chciała zwrócić na siebie uwagę przypadkowych kierowców. Podziwiał ją za to. Była w niej wola walki. Nie był pewny, czy sam wykrzesałby z siebie tyle ikry.

– Mogę ci to zdjąć – wskazał na knebel – jeśli obiecasz, że będziesz cicho. Spojrzał jej w oczy. Dostrzegł w nich płonące ogniki, zaczątek furii, którą starała się opanować. Po chwili skinęła głową na znak, że nie będzie krzyczeć. – W porządku.

Ledwie się uporał z mocnym węzłem zaplecionym z tyłu głowy dziewczyny, ledwie materiał opadł na drewnianą podłogę, a gówniara zaczęła krzyczeć. Wrzeszczała tak przeraźliwie, że omal nie pękły mu bębenki w uszach. Spojrzał na nią, nie wiadomo czy urażony, czy rozbawiony i uderzył otwartą dłonią w twarz. Cios nie był ani mocny, ani słaby. Był jednak wystarczający, żeby zamknęła tę swoją plugawą buzię.

Spojrzała na niego. Zdumienie wyrzeźbiło na jej twarzy bezcenną maskę. Po prostu nie mogła uwierzyć, że dostała. Mierzyli się wzrokiem. Słychać było jedynie śpiew ptaków dobiegający z zewnątrz. Ania przewróciła oczami, otwarła usta, choć prawdopodobnie nie zamierzała krzyczeć, pewnie zamierzała rozruszać zastygłe mięśnie, mimo to Rafał uniósł ostrzegawczo dłoń.

– I tak cię nikt nie usłyszy, jesteśmy na prawdziwym zadupiu.

– Ty skurwysynu! – wystawiła szczękę wyzywająco. – Zgnijesz w pierdlu, przysięgam ci to.

– Więzienie? Czy to nie miejsce również dla szantażystek? Dla małych tępych cip, którym się wydaje, że panują nad sytuacją? – Złapał się za twarz i wziął głęboki wdech. Muszę tu przewietrzyć, pomyślał i spojrzał na nią. – Pozwól, że wprowadzę cię w sytuację. Od tej chwili nad niczym już nie panujesz, co najwyżej nad swoim pęcherzem i zwieraczem, a i to, nie wiem jak długo. Teraz jesteś wyłącznie na mojej łasce. Dotarło?

– Jesteś chory... – pokręciła głową, przez moment oczy nastolatki zdradzały strach. – Jesteś pierdolonym psycholem.

– Przyganiał kocioł garnkowi – zaśmiał się. – Powiedzmy, że zorganizowałem ci małe kółko wyrównawcze. Taki wakacyjny kurs dla tępych nastolatek.

– Opanuj się człowieku, póki jeszcze się nie pogrążyłeś całkowicie.

– O? Proponujesz mi układ?

Zastanowiła się chwilę. Kompletnie nie mogła go rozgryźć. Sytuacji nie ułatwiał fakt, że była jeszcze w szoku. Ta sytuacja nie mieściła się w głowie. Coś takiego nie mogło się jej przydarzyć. Spojrzała na niego badawczo. Albo jest cholernie sprytny i dobrze wie, co zamierza, albo naprawdę jest chory. Uznała, że nie zaszkodzi spróbować.

– Tak. Puść mnie wolno, a ja przysięgam... koniec z szantażowaniem. Nie pójdę też na policję. Nic nikomu nie powiem.

– Kusząca propozycja...

– Dokładnie – chwyciła się tego jak tonący brzytwy. Dostrzegła dla siebie szansę. Mów do niego, powtarzała w myślach. Mów do niego cały czas. Bądź miła, bądź słodka. Zagłaskaj skurwysyna na śmierć, a jak będzie okazja... – Uznamy to za drobne nieporozumienie. W sumie trochę sobie zasłużyłam... przyznaję. – Mądra dziewczynka, pochwaliła się, choć w głowie aż pulsowało od nadmiaru emocji i myśli.

– Pozwolisz, że się nad tym zastanowię? – ta nadzieja, która rozbłysła w jej oczach, jak cudownie będzie ją zgasić.

– Oczywiście.

– Nie – wypalił, zanim zdążyła wypuścić powietrze z płuc, nim umilkł dźwięk jej słów. Zrozumiała, że po prostu się nią bawił.

– Jebał cię pies! – zaczęła krzyczeć, ile miała tchu. Niemal ochrypła, a on odczekał chwilę i kiedy stracił cierpliwość, zawiązał knebel na swoim pierwotnym miejscu. Pchnął ją na tapczan.

– Cieszę się, że podsuwasz mi gotowe pomysły. Może się rozejrzę za jakimś bezpańskim psiskiem i przyprowadzę tutaj, żeby się z tobą pobawił, co ty na to? – w szeroko otwartych oczach dostrzegł strach, uśmiechnął się. – Wysmaruję ci szparę kiełbasą i będę się przyglądał. Swoją drogą ciekawe, wylizałby czy wygryzł twoje krocze? – Dziewczyna zaczęła kręcić głową, próbował krzyczeć, ale mogła tylko wydawać stłumione dźwięki.

Gospodarz podszedł do tapczanu i uklęknął tuż przy niej. Omiótł ją spojrzeniem, od stóp, po głowę. Wrócił wzrokiem do nóg. Położył rękę na udzie. Tak jak przypuszczał, miała gładką sprężystą skórę. Czuł napinające się mięśnie. Przesunął dłoń w górę, docierając do postrzępionej nogawki spodenek. Będąc w tym miejscu, spojrzał jej w oczy. Wsuwał rękę centymetr po centymetrze pod opięte dżinsy i napawał się rozszerzonymi źrenicami uczennicy. Próbowała wierzgać, ale łatwo sobie z nią poradził. Dżins nie był elastyczny, zrozumiał, że nie może włożyć tam całej dłoni, mimo to dotarł – przynajmniej czubkami palców – do miękkiego wzgórka.

– Spociłaś się, czy masz mokro? – niemal wyszeptał. W zamian otrzymał lodowate spojrzenie. Wcisnął rękę nieco głębiej. Nacisnął miękki pulchny wzgórek. Ciało poddało się, delikatnie ustępując pod jego siłą. Rozkoszna, dokładnie taka, jak sobie wyobrażał. – Wiesz... sporo myślałem o tym, co mi powiedziałaś, wtedy w galerii. Pamiętasz? – nie przestawał pocierać sromu wijącego się pod cienkim materiałem. – Przypomnę ci, te słowa wypaliły mi się w mózgu niczym zdjęcie na kliszy. Wiem, że miałeś ochotę mnie wymacać. Trzeba było mieć więcej jaj. Przynajmniej potrzymałbyś bezkarnie za cipkę – starał się naśladować głos nastolatki. – No i proszę, właśnie ją trzymam.

Uśmiechnął się i nacisnął mocniej. Miękkie, zwilżone śluzem wargi, otarły się o siebie i rozchyliły, czuł to pod majtkami. Włożyłby do środka palec, ale dżinsy skutecznie blokowały dostęp, więc zaczął ją masować, zataczając dłonią kółeczka.

– Wiesz co? Właśnie przyszło mi do głowy, że pewnie ty też chciałabyś zobaczyć coś mojego, prawda? – na jej twarzy pojawiło się przerażenie wymieszane z obrzydzeniem. Pokręciła przecząco głową. – Nie? Jesteś pewna? – wyjął rękę ze spodenek uczennicy i sięgnął do rozporka. Dziewczyna jeszcze energiczniej pokręciła głową, stękając przy tym głośno. Uśmiechnął się, cofnął dłoń i podsunął ją do nosa. Powąchał palce. – Podoba mi się zapach twojej cipki, wiesz? Jest taki... sam nie wiem – zamyślił się i jeszcze raz wciągnął powietrze do nosa. – Ma bogaty bukiet – zaśmiał się i podsunął palce dziewczynie do nosa. – Sama powąchaj. Jeszcze zrobię z ciebie prymuskę.

*

Zaprowadził ją do piwnicy. Protestowała, ale jej głos nie został wzięty pod uwagę. Stromymi schodami zeszli na dół. Mogła się tylko domyślić, że piwnica skrywała kilka pomieszczeń. To, do którego ją zaprowadził, było obskurne, zakurzone i przyprawiające o dreszcze. Nagie ściany zbudowano z kamienia. Wylewający się spomiędzy nich tynk zastygł dziesiątki lat temu. W słabym świetle żarówki dostrzegła kilka pajęczyn tuż pod niskim sufitem. Podłoga wylana betonem była spękana i nierówna. Czuć było lekką wilgoć, a temperatura obniżyła się o kilka stopni. Zadrżała, kiedy ożywczy chłód zaczął się łasić do rozgrzanego ciała.

Niemal pośrodku stało łóżko. Miało metalową ramę, zużyty stary materac, a w nogach leżał rzucony niedbale koc. Ania spojrzała na skórzane pasy przymocowane na stałe do ramy. Znajdowały się w każdym rogu łóżka i kończyły się skórzanymi obręczami, gotowymi ją złapać i uwięzić. Spojrzała spłoszona na mężczyznę, po czym przeniosła wzrok na łóżko.

– Chcesz coś powiedzieć? – popchnął ją lekko. Dziewczyna przytaknęła. – Ostatni raz zdejmuję ci opaskę, krzyknij i zaszyję ci usta. Przysięgam.

Spojrzała mu w oczy. Kiedyś czytała w czasopiśmie, że jeśli ktoś głośno straszy, to znaczy, że nigdy nie spełni swojej groźby. Po jego spojrzeniu wiedziała, że to gówno prawda. Ten facet miał nierówno pod sufitem. Nie miała co do tego wątpliwości.

– Chyba mnie tutaj nie zostawisz? – rozejrzała się po surowym wnętrzu. Rozchybotana żarówka wisząca na kablu sprawiła, że cienie zatańczyły.

– Owszem, zostawię – posłał jej czarujący uśmiech.

– Nie możesz... – urwała nagle, uświadamiając sobie, że właściwie może. Może zrobić wszystko, bo ma jaja, bo jest szalony, bo...

– Wiesz co? – przerwał jej rozmyślania. – Jako dobry pedagog, dam ci wybór. Albo zostaniesz tutaj, albo śpisz ze mną, co ty na to? – patrzył na nią z uśmiechem. Bawiła go konsternacja dziewczyny. Niemal czuł, jak grzeją jej się zwoje mózgowe. Więc jednak dał jej do myślenia. Uznał, że doskonały z niego pedagog. Zmusił ją w końcu do myślenia. Minęły niemal dwie minuty. – Jaka decyzja?

– Chyba śnisz, że pójdę z tobą do łóżka.

– W porządku – trzymając ją za ramię, zmusił, żeby usiadła, a później położyła się. Przypiął jej ręce i nogi. Spojrzał na swoje dzieło. Ciało krnąbrnej uczennicy tworzyło X. – Grzeczna dziewczynka.

*

Została sama. Przed wyjściem okrył ją kocem, po czym zamknął drzwi i zgasił światło. Już miała za nim krzyknąć, żeby tego nie robił, ale powstrzymała się. I tak by jej nie posłuchał. Nie dawaj chujowi satysfakcji, pomyślała. Dasz radę. Zagryzła zęby. Ciemność wydała jej się gęsta jak cholera i do tego lepka, wilgotna i nieprzyjemna. Zaczęła się wsłuchiwać w docierające do jej uszu dźwięki. Cisza była przytłaczająca. Czasami przerywana odgłosami przesuwanych mebli na górze, gdzieś nad jej głową. Sądziła, że wzrok jej się przyzwyczai i zacznie widzieć więcej, ale było tak ciemno, że niczego nie widziała nawet po dwóch godzinach.

Cisza sprawiła, że słyszała, jak krew szumi jej w uszach, jak bije serce i burczy chwilami w brzuchu. O tej porze powinna być na imprezie. Byłaby już po zakupach i pijana w trzy dupy pozwoliłaby się obmacać Patrykowi. Taki był plan. Patryk był przystojniakiem i chodził do trzeciej klasy. Gdyby się postarał, był miły i udowodnił, że mu na niej zależy, pewnie zrobiłaby mu loda. Niestety plany się zmieniły i to chyba po raz pierwszy, ktoś zmienił otaczającą ją rzeczywistość, w sposób tak drastyczny, całkowicie bez jej udziału. Nie miała nad niczym kontroli. Martwiło ją to, wywoływało panikę i złość. Nagle coś usłyszała.

Wytężyła słuch. Co to było? Coś zachrobotało tuż przy podłodze. Usłyszała szelest, usłyszała cichutkie kwilenie i zamarła. Spięła się w sobie, próbowała rozejrzeć, ale w tej ciemnej brei niczego nie dostrzegła. Pasy na jej rękach i nogach zatrzeszczały. Cokolwiek to było, spłoszyła to. Usłyszała, a może bardziej wyczuła, jakiś ruch obok łóżka. Coś drobnego przebiegło po podłodze, potrąciło leżące tam śmieci. Mój boże, co to takiego? Wtedy przyszło jej do głowy, że to szczur. Oczami wyobraźni zobaczyła tłustego ohydnego gryzonia, z łysym obrzydliwym ogonem. Wyobraziła sobie świecące w ciemności ślepia i ostre jak brzytwa ząbki, którymi mógł ją w każdej chwili zaatakować. Byłaby bezbronna. Wyobraziła sobie, jak szczur chodzi po jej brzuchu, jak zbliża się do twarzy. Niemal poczuła małe lepkie łapki na swojej skórze, ciężar tłustego cielska i ohydny łysy ogon, który wpycha jej do gardła. Zesztywniała ze strachu. Rozpłakała się.

Odniosła nieprzyjemnie realistyczne wrażenie, że krew w jej żyłach ochładza się. Ziąb, jak zimna woda z kranu, powoli, acz systematycznie rozlewa się po jej ciele, obniżając temperaturę. Poczuła dreszcz. Dreszcz wywołany wewnętrznym chłodem, strachem i obrzydzeniem. Dreszcz wywołany nienawiścią i złością. A może po prostu zrobiło się chłodniej? Skurwiel, pomyślała rozgorączkowana, pieprzony skurwiel. Chyba tego nie wytrzyma. Była bliska krzyku. Weź się w garść lalka. Żaden kutafon nie złamie cię tak łatwo, głos rozlegający się w głowie miał w sobie pewność siebie i determinację. Kto jest najseksowniejszą dupą w szkole, no kto? Ja? Odpowiedziała sama sobie. Otóż to, więc może czas wykorzystać swoje wdzięki i omamić tego skurwysyna? Za nic. Za nic w świecie nie pozwoli mu się dobrowolnie tknąć. Oj lalka, nie bądź dzieckiem. Byłaś gotowa obciągnąć temu lamusowi z trzeciej klasy, a nie możesz nauczycielowi? Zakaszlała.

Która mogła być godzina? Pierwsza w nocy? Może dopiero dwunasta albo już czwarta nad ranem? Spróbowała pozbierać rozdygotane nerwy do kupy. Rozłazisz się w szwach, a jesteś tu zaledwie kilka godzin. Głos zdradzał lekkie zniecierpliwienie i pogardę. Jestem twarda, pomyślała, nie dam się złamać. Więc może powinnaś mu dogodzić? Złapiesz go za fiuta, zrobisz mu dobrze, choćby ręką na początek, co powiesz? Będziesz dla niego miła, odwdzięczy ci się, straci czujność i pryśniesz, a później będziesz mogła patrzeć, jak gnije w pierdlu. Zastanowiła się. Gość ma pięćdziesiąt lat, jego kutas na pewno jest zmarszczony i śmierdzi. Co ty opowiadasz, lalka... słyszałaś kiedyś powiedzenie, że pieniądze nie śmierdzą? Pewnie, że słyszała. Sama tak uważa. Widzisz, podobnie jest z kutasami. Niespodziewanie usłyszała śmiech. Sprężyła się i dopiero po chwili zrozumiała, że wydobywał się z jej ust. Głos brzmiał tak obco, że poczuła ciarki na skórze.

*

Słońce wdarło się do sypialni. Rafał podniósł się z łóżka i cofnął w cień. Za oknem słychać było ptaki i świerszcze. Już zapomniał, jak dobrze jest obudzić się pośród dzikiej przyrody skąpanej w słonecznej kąpieli, żywej i nieposkromionej przez człowieka. Rozejrzał się po pokoju. No tak, bez sprzątania się nie obejdzie. Ubrał się i wyszedł z sypialni. Rozpalił w piecu. Wyjął z samochodu zakupy, które zrobił, zanim jeszcze pojechał się spotkać z szantażystką. Miał tam jajka, masło, smalec, wędliny, chleb i dużo więcej. Wystarczy na kilka dni, uznał i zabrał się za robienie jajecznicy. Spojrzał na cztery zgrzewki wody mineralnej i naszła go ochota na kawę. Czysta woda była w studni, ale użył butelki kuracjusza beskidzkiego. Zaśmiał się, to nawet pasowało. Sam też właśnie pracował nad małą kuracją. Zaparzył kawę i ruszył do piwnicy.

Dziewczyna spojrzała na niego. Nie spała. Wydawała się spłoszona, pewnie miała koszmary. Uśmiechnął się na przywitanie i potrząsnął trzymanym w ręce łańcuchem. Był długi, trochę pordzewiały i kończył się skórzaną obrożą. Zbliżył się do łóżka i ostrożnie rozpiął pasy na jej nogach. Później to samo zrobił z pasami przy nadgarstkach.

– Mam nadzieję, że dobrze spałaś? – nie odpowiedziała. – Śniło ci się coś? Ludzie mówią, że sen, który ci się przyśni pierwszej nocy w nowym miejscu, jest proroczy.

– Pierdol się – wychrypiała, musiała odkaszleć. Wyglądała na spragnioną. – Śniło mi się, że wygryzam ci gardło tak długo, aż odpadła cała łepetyna. Później nasrałam w otwór po twojej chorej głowie.

– Oj... – udał zmartwionego. – Masz zadatki na psychopatkę.

– Może i mam, ale to tylko zadatki – spróbowała usiąść. Zdrętwiały jej nogi. Nie była w stanie się na nich utrzymać. – Za to ty, jesteś pieprzonym psychopatą i to pierwszej wody.

– Przede wszystkim, jestem gospodarzem i dbam o swoich gości. Przygotowałem dla ciebie śniadanie.

– Nie jestem twoim gościem, gnoju – wyparowała bez zastanowienia.

Położył dłoń na jej policzku. Był lepki od potu. Próbowała wyszarpać głowę, więc złapał ją za włosy i przyciągnął do siebie. Przez krótką chwilę mierzyli się wzrokiem. Dostrzegł w jej spojrzeniu lęk, zagubienie i dzikość, ale wciąż widział w niej wiele złości i buty.

– Jak wolisz. Zatem nie jesteś już gościem – niemal wyszeptał. – Jesteś teraz moją suczką, zwierzątkiem zależnym od mojego kaprysu. Jesteś tu po to, żeby się czegoś nauczyć, a przy okazji spełniać moje zachcianki. Miewam zachcianki, wiesz? Jak kobieta w ciąży.

– Nienawidzę cię.

– Więc jednak darzysz mnie jakimś uczuciem... kto by pomyślał. Bo chyba rozumiesz, że nienawiść, to też uczucie?

– Chory sukinsyn – rzuciła bardziej do siebie niż do niego.

– Wszystko zależy od ciebie. Możesz dostać na śniadanie pyszną jajecznicę na boczku albo wyssiesz mojego kutasa i najesz się tym, co z niego wyciśniesz. Wybieraj.

– Jajecznica – odezwała się bezpłciowym głosem.

– Jak wolisz – uśmiechnął się i zapiął jej obrożę na karku.

Kiedy weszli na górę, zatrzymał ją pośrodku pomieszczenia. Zauważyła, że w podłodze znajduje się gruby stalowy trzpień, do którego przymocował łańcuch za pomocą kłódki. Kluczyk starannie schował do kieszeni. Szarpnął łańcuchem kilka razy i zadowolony spojrzał na dziewczynę.

– To teraz będzie twoja buda. Łańcuch jest wymierzony tak, żebyś mogła się poruszać niemal po całym pokoju.

– Mówiłam już, że cię nienawidzę?

– Coś wspominałaś.

Zostawił ją i podszedł do stołu, gdzie usiadł i zabrał się za jedzenie. Dziewczyna chwilę przyglądała mu się z odległości kilku metrów. Rozejrzała się po pokoju i zrezygnowana podeszła do stołu. Usiadła, szurając krzesłem po podłodze. Ptaki ćwierkające za oknem wypełniły ją optymizmem. Powąchała jajecznicę. Nieźle pachniała. Złapała kromkę chleba. Nie była pewna, czy facet jest dobrym kucharzem, czy po prostu była głodna jak wilk. Spałaszowała wszystko. Kawa również jej smakowała. Kiedy Rafał zapalił, spojrzała na niego.

– Dasz mi jednego?

– Dziewczyny w twoim wieku, młoda damo – przybrał kpiąco protekcjonalny ton – nie powinny palić papierosów.

– Nie jestem żadną damą – wyrwało jej się.

– Otóż to – zaśmiał się, widział, że była na siebie zła. – Dlatego jesteś tu ze mną.

Wyjęła papierosa z paczki i zapaliła, zaciągając się. W zasadzie nie paliła regularnie, ale na imprezach się jej podpalać papierosy i czasem trawkę.

– Co się mówi?

– Dziękuję – burknęła.

– Proszę – miał dobry humor.

Miała ochotę na prysznic, o ile w tej budzie w ogóle było coś takiego. Zresztą nie zamierzała o nic go prosić. Rozglądała się po pomieszczeniu niby od niechcenia, szukając czegoś, czym mogłaby go uderzyć, zaatakować, ewentualnie zabić. Niestety wyglądało na to, że przygotował się perfekcyjnie.

– Jak długo zamierzasz mnie tu więzić?

– Do skutku, powiedzmy przez okres wakacji?

– Na pewno mnie szukają. Wiesz o tym, prawda? Szuka mnie policja i w końcu znajdzie.

– Tak? Po czym wnosisz?

– Co? Co niby wnoszę...

– Po czym wnosisz, moja droga – pokręcił głową, z udawanym niedowierzaniem. – Cóż za ubogie słownictwo. Chcesz, żeby twój język służył wyłącznie do obciągania?

– Co?

– Nie mówi się co, tylko... – spojrzał na nią wyczekująco.

– Proszę?

– Otóż to. Mówiąc, po czym wnosisz, mam na myśli, z czego wysuwasz taki wniosek.

– Jaki wniosek? – czuła się skołowana i ogłupiała. Rozmowa z tym kolesiem przypominała sen wariata.

– Dziewczyno, ocknij się. – Uderzał ręką w stół, przez co zabrzmiało to oc-knij-się, akcentowane stuknięciem w blat stołu. – Przed chwilą powiedziałaś, że policja prędzej czy później cię znajdzie.

– No bo znajdzie.

– Wiesz, że w Polsce rocznie rejestruje się piętnaście tysięcy zaginięć?

– Ile?

– Tyle – przedrzeźniał jej głos. – Twoja skromna osoba w tej liczbie, nie odgrywa żadnego znaczenia. Smutne prawda?

Nie odpowiedziała.

– No ale my tu sobie gadu gadu, a robota czeka.

– Jaka robota? – wyczuł w jej głosie niepewność, może nawet lęk.

– Taka, którą wykonują grzeczne dziewczynki. Chyba że jesteś niegrzeczną dziewczynką? – przyjrzał się więźniowi, przekrzywiając głowę. – Bo jeśli tak, mam alternatywę. Znajdzie się coś dla tych grzecznych i niegrzecznych. Więc?

Odruchowo chciała mu rzucić w twarz, że nie jest pierdoloną grzeczną dziewczynką i jeszcze, żeby się wypchał, a najlepiej udławił własnym gównem. Miała więcej życzeń, ale ostatecznie zaczęła się zastanawiać. Jeśli tak powie, co może dla niej przygotować? Raczej nic przyjemnego, tak sądziła. Z drugiej strony, mówiąc, że jest grzeczną dziewczynką, w pewien sposób musiałaby się zeszmacić. Sprzedać, bo nią nie jest. Kurwa! Jakie to wszystko chore i pokręcone.

– Jesteś grzeczna, czy niegrzeczna?

– Grzeczna... – szmata, zganiła się w myślach.

– W takim razie zaczniesz od zmywania naczyń po śniadaniu.

– Myślisz, że będę po tobie zmywać?

– I to w podskokach – zaśmiał się i podszedł do kominka. Kiedy się odwrócił, zobaczyła, że trzyma w ręce pejcz. Cholernie długi i wyglądający na solidny. Trzasnął nim o podłogę. – To jak będzie? Okłamałaś mnie i tylko udawałaś grzeczną?

– Nie.

Siedział na tapczanie, bawiąc się pejczem. Uderzał nim czasem w podłogę. Niemal za każdym razem dziewczyna wzdragała się, na ten dźwięk. Dobrze się bawił. Naczynia zmywała niezdarnie, od razu widać, że mamusia ją wyręczała w tym przykrym obowiązku. Ta dzisiejsza młodzież. Musiał ją nauczyć ogłady, obowiązków domowych i złamać ten wredny charakterek małej suki.

Stała przy zlewie obrócona plecami do niego. Spojrzał na jej nogi. Były długie i szczupłe, jeszcze nie kobiece, ale miały swój urok. Świeżość, sprężystość i witalność. Miała w sobie ukrytą siłę, ikrę i głód życia. Przywilej nastolatki. Przypomniał sobie jej kobiecość, to jak ją dotykał, jaka była pulchna i ciepła. Mięciutka mała wisienka, ściśnięta pomiędzy udami i jędrnym tyłeczkiem sterczącym do góry, jeszcze nieskażonym grawitacją. Zaśmiał się do swoich myśli. Zrobiło mu się przyjemnie.

Ania czuła na sobie spojrzenie. Odczuwała je wręcz fizycznie, jakby po jej pełzał niecierpliwy wąż. Wodził wzrokiem po nogach, zatrzymywał się na tyłku. Sondował, badał i delektował się jej ciałem. Skurwiel. Stary cap. Przecież mogłaby być jego córką. Nie, wypluj to słowo. Nie mogłabyś być córką podstarzałego psychopaty, nieudacznika uczącego historii w podrzędnym liceum. Czuła obrożę na szyi. Uwierała ją, przeszkadzała, krępowała ruchy, ale przede wszystkim poniżała ją do cna. Prowadza cię jak suczkę, odezwał się głos, powinnaś utwierdzić go w przekonaniu, że jesteś rasową suką. Zakręć kuperkiem, potrząśnij cyckami, niech się spoci, niech mu stanie, wtedy przestanie myśleć logicznie. Oni już tak mają. Kątem oka zerknęła na niego. Wal się, w życiu tego nie zrobi. Chujek siedzi tam zadowolony z siebie. Niech zdechnie. Nagle sobie uświadomiła, że przecież gdyby jemu się coś stało, umrze z głodu zakuta w łańcuch. Myśl, że, nawet tylko w pewnym sensie, jadą na tym samym wózku, napawała ją wstrętem i odrazą.

*

Kiedy już uporała się ze zmywaniem, kazał jej zrobić porządek w domu. Każde pomieszczenie było przystosowane, żeby zapiąć łańcuch i zapewnić jej względną swobodę przemieszczania się. Musiała zetrzeć kurze, umyć podłogi, zebrać śmieci, dosłownie wszystko. Najgorsze było, że kazał jej się rozebrać do naga i osobiście nałożył na jej twarz makijaż, robiąc z jej ślicznej buzi wizerunek przygłupiego klauna. Upaćkał ją tak, że nie poznała się w lustrze.

Zawsze jej towarzyszył. W każdym pomieszczeniu znalazł sobie miejsce, gdzie rozwalił się jak pan i władca. Potrząsał pejczem i przyglądał się. Jeszcze nikt jej tak nie upokorzył. Sprzątała, świecąc gołym tyłkiem i czuła, że niemal traci do siebie szacunek. Była jak krowa na pastwisku uwiązana do drewnianego kołka. Jak suka w budzie. Jak naga nastolatka obserwowana przez nauczyciela historii. Jak zranione dziecko nierozumiejące co ją spotkało i co ją jeszcze czeka. Jak zwierze w klatce, wyczekujące dobrej okazji.

Było późne południe, kiedy w domu panował względny porządek. Zjedli obiad, który po takim wysiłku smakował wybornie. Rzucił jej książkę do historii. Spojrzała na niego. Ten skurwiel robi sobie z niej żarty? Będzie jej się kazał teraz uczyć? Z jego twarzy wyczytała, że owszem. Będzie się musiała uczyć.

– Później cię przepytam. Zaznaczyłem strony na dzisiaj.

Zostawił ją i zniknął, wychodząc z pokoju. Rozejrzała się natychmiast. Wzrokiem skanowała każdy kąt pomieszczenia, ale nie było w nim nic, co mogłaby użyć przeciwko niemu. Pokoik był mały. Na podłodze leżał stary wyliniały dywan i nic więcej. Próbowała podejść do okna, ale łańcuch zatrzymał ją dwa kroki przed wewnętrznym parapetem. Jasna cholera zaklęła. Czuła się zmęczona, spocona i brudna. Ubranie lepiło się jej do ciała. Czuła się tak cholernie brudna i śmierdząca, że przyprawiało ją to o mdłości. Wróciła zrezygnowana na swoje miejsce i spojrzała na książkę.

*

Słońce chowało się na horyzoncie, rozciągając szkarłatną wstęgę na zachodnim niebie. Upał zelżał, pozwalając wytchnąć zarówno przyrodzie jak ludziom. W domu pojawiły się półcienie. Dziewczyna siedziała oparta o ścianę. W pokoju, w którym ją zamknął, panował półmrok, ponieważ okno tam było wyjątkowo małe i częściowo przysłonięte. W dodatku wychodziło na północ. Rafał przyszedł do niej i zaczął przepytywać. Nie był zadowolony z mizernych postępów. Nastolatka wyglądała na zmarnowaną, zmęczoną, znużoną i trochę zalatywała.

– Jeszcze raz. W tysiąc dziewięćset trzydziestym dziewiątym. Dokładnie dwudziestego ósmego września, dwa mocarstwa zawarły układ. Jakie to były mocarstwa i czego dotyczył układ?

– Mocarstwa... – powtórzyła jak echo. Nie mogła uwierzyć, że siedzi uwięziona w jakiejś ruinie, przez swojego nauczyciela i jest przez niego przepytywana. Sytuacja wydawała się absurdalna, nierzeczywista. Była cholernie zmęczona, nie tylko fizycznie. – To były... Niemcy?

– Niemcy, czyli...

– Czyli? – kompletnie go nie rozumiała. Niemcy jak Niemcy, co znaczy, czyli? O co mu chodzi? I nagle ją olśniło. Przecież mówią o trzydziestym dziewiątym roku.

– Trzecia Rzesza!

– Bingo i kto jeszcze?

– Ru... – w porę się zmitygowała. – ZSRR.

– Dokładnie, nareszcie jakiś postęp. Czego dotyczył układ? – dziewczyna nie rokowała. – Zapytam inaczej, co wprowadzał?

– Wprowadzał... – nie wierzę, że tutaj jestem, myślała gorączkowo. Nie wierzę, że to się kurwa dzieje naprawdę. – Wprowadzał...

– Nową administrację na ziemiach polskich. – Dokończył poirytowany. – Słabo.

– Właśnie, wprowadzał nową administrację na ziemiach polskich – starała się mówić cokolwiek – czyli rządy Trzeciej Rzeszy i ZSRR.

– To wynika samo z siebie, ale przynajmniej się starasz. Jak przebiegała linia demarkacyjna?

– Linia demarkacyjna? – Jaka linia? Mój Boże, chcę zasnąć i obudzić się w domu. Matka pewnie szaleje z rozpaczy. Jesteś tego pewna? Usłyszała nagle pod czaszką. A może odetchnęła z ulgą, że nie musi ci nadskakiwać jak pieprzonej królewnie? Zapiekły ją oczy. – To granica...

– Otóż to, dokładnie linia demarkacyjna rozgraniczająca wpływ dwóch mocarstw, ale jak ona przebiegała?

Dziewczyna się rozpłakała.

– Nie mam kurwa pojęcia! – wrzasnęła nieoczekiwanie. – Rozumiesz?! Nie mam pojęcia jak biegła jakaś pierdolona linia. Jestem zmęczona, chcę się wykąpać i spać. Chcę spać, ja pierdolę, czy to tak wiele?!

– Na pewno nie mało – rzucił spokojniejszym tonem. Najwidoczniej małolata osiągnęła punkt krytyczny. – Na dzisiaj możemy skończyć lekcję, ale dla twojej wiadomości. Wyznaczała ją linia rzek, zapamiętaj, Pisa, Narew, Bug i San. – Pochylił się i odpiął łańcuch. – No dawaj, idziemy, ale rzeki zapamiętaj, w końcu woda, to kolebka życia – zaśmiał się.

*

Prysznic był ożywczy, a woda zdawała się mieć cudowne właściwości. Jeszcze nigdy nie przeżyła tak intensywnie, tak prostej czynności. Ciepława, nieco letnia woda spłukiwała z niej zmęczenie, brud i poniżenie. Wreszcie mogła zmyć z twarzy tę kuriozalną maskę, w której wyglądała jak wioskowy przygłup. Rozmasowała obolały kark i miała nadzieję, że nie założy jej na wieczór obroży. Woda wlała w nią życie, energię i chęć walki.

Mężczyzna przyniósł do łazienki ubranie na zmianę. Sukienkę. Nic więcej. Zadrżała w obawie, że będzie chciał wejść pod prysznic, ale rzucił łach i zamknął za sobą drzwi. Wytarła się ręcznikiem i spojrzała na suknię. Sukinsyn nie miał za grosz gustu. Sukienka była czarna, ale materiał był dość zwiewny. Na spodzie była rozkloszowana, u góry trochę za bardzo wydekoltowana, ale ostatecznie, mógł nic nie przynosić. Założyła ją. Potrząsnęła mokrymi włosami, pochylając głowę i nagle coś dostrzegła.

Pochyliła się bliżej podłogi. Spojrzała w kratkę odpływową. Była pordzewiała, brudna i odstręczająca, ale coś w niej majaczyło. Sięgnęła dłonią z obrzydzeniem. Złapała znalezisko w dwa palce i pociągnęła do góry. Szczoteczka do zębów. Fuj, ależ paskudztwo. Włosie było pokryte pleśnią, starymi włosami i chyba mysimi odchodami. Zaczęła gorączkowo myśleć. Co można zrobić ze szczoteczką poza myciem zębów? Zamachnęła się, ale szybko zdała sobie sprawę, że to bez sensu. Bez sensu! Gorączkowała się i nagle poczuła odrazę. Przecież to świństwo mogło leżeć w kratce kilkadziesiąt lat. Cisnęła szczoteczką ze złością w podłogę. Wtedy stało się coś, co wlało w nią optymizm. Spojrzała na podłogę.

Rączka pękła mniej więcej w połowie. Podniosła ją ponownie i spojrzała. Plastik miał teraz ostre zakończenie. Czując obrzydzenie, złapała za włosie i spojrzała na drugi koniec. Dotknęła nim skóry, ostre. Pięknie. Boże dzięki ci! Ukryła przyrząd w jedynej kieszonce, jaką miała w sukience. Pozostało tylko czekać na odpowiedni moment. Wzięła głęboki wdech i wyszła z łazienki.

Przygotował kanapki i herbatę. Sprawiał wrażenie, jakby byli parą kochanków, którzy się ukryli w domku na wsi. Prawdziwy psychol. Świadomość bliskości ostrej szczoteczki wywołała dreszcz na jej ciele. Przyjemny dreszcz. Za chwilę złapie go za jaja i ściśnie z całej siły. Poczuła adrenalinę. Nawet się zaróżowiła na twarzy. Zaczęło ją nosić. Oczekiwanie na odpowiedni moment miało w sobie coś z emocji, które czuje myśliwy tropiący zwierzynę w lesie. Nie, żeby była kiedykolwiek na polowaniu, ale uznała, że to bardzo pokrewne. Śledziła każdy ruch starego sukinsyna.

– Możesz pozmywać rano, jeśli wolisz. – Mówił spokojnym głosem. Jednocześnie doprowadzało ją to do szału, ale też budziło dziwną fascynację. Co ten skurwiel ma pod skorupą?

– Wolę dziś, jeśli pozwolisz... – doskonale, zaczynała wchodzić w rolę grzecznej dziewczynki, pięknie. – Pomożesz? – Przytaknął i podniósł się. Jak stare dobre, pierdolone małżeństwo. Przez krótką chwilę zakręciło jej się w głowie od tego wszystkiego. Jakby nie mogła odróżnić, co jest prawdą, a co grą. Na szczęście to był tylko moment.

Zabrał talerze, a ona szklanki, które złapała jedną ręką, wkładając palce do środka. Drugą sięgnęła po szczoteczkę. Zacisnęła na niej pięść w taki sposób, że z ręki wystawały zaledwie dwa centymetry ostrego zakończenia. Ostrego jak nóż. Taką przynajmniej miała nadzieję. Nadszedł właściwy moment. Stali przy zlewie.

Zamachnęła się, celując w szyję. Miała nadzieję wbić brudny plastik, aż po włosie. Najlepiej prosto w żyłę, jak Bóg da. Wszystko odbyło się w kompletnej ciszy, jeśli nie liczyć ujadających gdzieś na polu dzikich psów. Trudno powiedzieć, co sprawiło, że odwrócił się w ostatniej chwili. Być może przeczuwał coś już wcześniej, a może miał doskonale rozwinięty szósty zmysł. Odwrócił się dosłownie w ostatniej chwili i uniósł ramię. Ostrze prześliznęło mu się po skórze, rozcinając ją na barku. Zdążyła jeszcze zobaczyć krew, kiedy wykręcił jej rękę tak mocno, że w oczach stanęły łzy. Jęknęła i upuściła szczoteczkę.

– Ty podstępna, kłamliwa suko – wycharczał i uderzył ją w twarz otwartą dłonią. Pacnięcie było głośne, policzek zapiekł, ale natychmiast dostała na odlew z drugiej strony. Zachwiała się na nogach.

Wykręcił jej rękę w taki sposób, że odwróciła się do niego tyłem. Natychmiast poczuła dłoń zaciskającą się na jej szyi. Ruszyli do przodu. Niemal niósł ją w powietrzu. Dwa razy była przekonana, że zrzuci ją ze stromych schodów, kiedy szli do piwnicy. Pchnął ją na łóżko, aż zajęczały sprężyny. Zakuł w skórzane obręcze, unieruchamiając zarówno ręce jak nogi, po czym trzasnął drzwiami.

*

Zasyczał, kiedy przemywał ranę wodą utlenioną. Na szczęście cięcie nie było głębokie. Zrobił sobie zastrzyk przeciwtężcowy. Był przygotowany na taką sytuację. Jedna z jego „podopiecznych”, którą szkolił w tym właśnie domku, poraniła się jakimś brudnym świństwem. Od tamtej pory, starał się być przygotowany na każdą ewentualność. Zamyślił się na chwilę. To wszystko działo się tak dawno i gdyby nie ta mała pazerna suka, prowadziłby teraz normalne, nudne życie nauczyciela. Sam nie był pewny, czy powinien być jej za to wdzięczny, czy nienawidzić jeszcze bardziej.

Wykąpał się, uważając na ranę. Nałożył na nią opatrunek, ubrał się i ruszył do piwnicy. Nadszedł czas, żeby udzielić lekcji temperującej świński charakterek więźnia. Niemal zbiegł schodami na dół. W drodze do łóżka trącił żarówkę, piwnica zawirowała.

– Próbowałaś mnie zabić – wsunął rękę pod sukienkę. – A jeszcze nie zdążyliśmy się lepiej poznać...

– Wal się – warknęła, ale czuł, że zadrżała pod jego dotykiem.

– Właśnie to zamierzam skarbie – uśmiechnął się.

Położył dłoń na płaskim brzuchu dziewczyny, czuł, że się uspokaja. On, nie ona. Młode ciało nastolatki miało właściwości uspokajające. Było jak melisa, łagodzące nerwy, wyciszające go od środka. Przesunął rękę niżej, aż dotarł do miejsca, w którym podbrzusze dyskretnie zmienia się w ponętny wzgórek. Potarł ją mocno, czując kość łonową. Poczuł również nieznaczny zarost.

– A co to za meszek? – uśmiechnął się do dziewczyny. – Zapuściłaś się, nie jesteś na czasie, wiesz?

Oddychała ciężko, patrząc na niego. Nie odpowiedziała, ale w oczach miała pioruny. Gdyby tylko mogła, zerwałaby swoje pęta i wdeptała go w podłogę. Tyle mógł wyczytać z jej spojrzenia. Bawił się jeszcze chwilę kroczem nastolatki, a kiedy poczuł solidną erekcję, uklęknął nad nią i wyjął penis.

Źrenice dziewczyny powiększyły się, krew odpłynęła z twarzy. Pokręciła głową z niedowierzaniem, tymczasem on zaczął się masturbować. Nad jej twarzą. Robił to powoli, był to bardziej pokaz dla swojej uczennicy, niż chęć zaspokojenia się. Mimo wszystko, fakt, że patrzyła, jak to robi, sprawił mu ogromną przyjemność. Powoli zasychało mu w gardle. Ściągnął skórę napletka, odsłonił żołądź i pomachał nią przed nosem wystraszonej małolaty.

– Na pewno o tym myślałaś, przyznaj się... – coraz trudniej było mu się uśmiechać, pożądanie brało górę. Powoli, choć nieubłaganie. – Z pewnością zastanawiałaś się, jak on wygląda.

Ręka mężczyzny pracowała powoli i nieprzerwanie. Poruszała się w przód i w tył. Tam i z powrotem, tuż przy jej twarzy. Widział, jak gówniara przekręca głowę, zaciska usta, z których robiła się mała niemal sina kreska. Zamykała również oczy, choć za każdym razem, szybko je otwierała. Prawdopodobnie dlatego, żeby widzieć, co zamierza zrobić. Nie wiesz tego na pewno. Odezwał się głos, może po prostu fascynuje ją twój kutas?

– Jeśli mnie tym dotkniesz, pogryzę ci go – wycharczała.

– Tak? – sięgnął za pasek spodni i wyjął nóż. Był całkiem spory, rano kroił nim chleb. – W takim razie wypada się zabezpieczyć. – Pokazał jej całe ostrze, z dwóch stron. – Wolisz go tutaj? – przyłożył stal do szczupłej szyi. Dziewczyna wstrzymała oddech. – A może wolisz gdzie indziej? – sięgnął ręką do tyłu, ostrożnie wsunął nóż tępą stroną między nogi i po chwili nastolatka poczuła chłód stali na waginie. Przycisnął nóż do ciepłego ciała. – Tutaj?

Patrzyła na niego. Nawet nie drgnęła. Była sparaliżowana strachem. Czuła, że twarda stal powoli wpija jej się w srom. Sama myśl o tym, że mógłby zmienić tępą stronę na tę z ostrzem, wywołała skurcz w żołądku. Poruszył ręką i stal otarła się o wzgórek. Aż jej się pochwa zacisnęła i niespodziewanie, poczuła, że robi się wilgotna. No dalej lalka, odezwał się głos gdzieś z tyłu głowy, nie rób szopki. Otwórz buzię, wystaw język, spróbuj, jak smakuje ten skurwiel. Poliż mu kutasa, zrób mu dobrze, spuści się i sobie pójdzie. Spojrzała na zaciśniętą pięść, którą nauczyciel trzymał na swoim korzeniu. Patrzyła na sterczącego z niej penisa. Był całkiem spory. Dostrzegała każdą żyłkę, niemal czuła płynącą w nich krew, a musiał jej pompować od groma, bo członek sterczał mu jak szalony.

Penis zbliżył się do policzka. Odruchowo chciała odsunąć głowę, ale wtedy przypomniała sobie o nożu na waginie. A co jeśli wsunie go do środka? Jeśli włoży go głęboko i przekręci kilka razy? W pochwie pojawił się śluz. To wszystko było przerażające. Spójrz tylko, powiedział głos, nie taki diabeł straszny. Skierowała wzrok na penis. Był strasznie blisko. Poliż go, chociaż, posmakuj. Przecież zastanawiałaś się, jak on może wyglądać, no i? Całkiem dorodny kawał chuja, prawda? Przełknęła ślinę. Korzeń otarł się jej o policzek. Był ciepły i zdawał się pulsować. Miał cholernie twarde mięśnie. Wystaw język lalka, chociaż liźnij, posmakuj go.

Rafał patrzył na Anię. Potarł penisem po lewym policzku, ależ miała gładką skórę. Zrobiło mu się przyjemnie. Szczególnie że nawet nie drgnęła. Spojrzał na jej twarz. Oczy dziewczyny zdawały się lśnić, nie był pewny czy chciało jej się płakać, czy może... nie, chyba nie? Wyraz jej twarzy ulegał dyskretnym zmianom. Grosik za twoje myśli skarbie pomyślał i potarł penisem po drugim policzku. Wyglądała dziwnie, zdawała się łączyć skrajne emocje. Chyba dostrzegał strach, szok, zdziwienie, ale też ciekawość i kto wie, czy nie szczyptę podniecenia? Możliwe, że tak właśnie było. Jej śliczna buzia przy penisie wydała mu się malutka i niewinna. Ścisnął członek u nasady i potrząsnął nim delikatnie nad jej ustami. Dotknął ją raz, potem drugi. Cofnął członek, ale szybko potrząsnął nim jeszcze raz, uderzając żołędzią po zaciśniętych ustach. Tylko się nie spuść człowieku, podpowiedział głos, lekcja jeszcze się nie skończyła. Przełknął ślinę, dotykając główką ust nastolatki, doznawał dreszczy.

Czujesz? Czujesz, jaką ma twardą główkę? Głos brzmiał jednocześnie łagodnie i chłodno. Nie ściskaj tak ust, pozwól mu poczuć, jakie są miękkie. Udowodnij mu, że jesteś najgorętszą suką w szkole. Poliż ten pulsujący czerwony łepek. Myślę, że ci się spodoba. Dziewczyna myślała gorączkowo. Nóż między nogami musiał być już mokry od jej soków. Powoli, bardzo powoli i niepewnie, rozluźniła usta. Po kilkunastu sekundach, kiedy otarł się żołędzią po jej wargach, były już luźne. Słyszała jego westchnięcie. Poczuł różnicę, widzisz? Wystaw język lalka, a doprowadzisz go do wrzenia. Przecież to stary cap, pomyślała. Czyżby? Możesz powiedzieć z całą stanowczością, że nie ma w nim nic fascynującego? Poczuła pustkę w głowie. Nawet nie wiedziała, kiedy dokładnie to się stało. Wystawiła język, a żołądź otarła się o niego. Z otworu na szczycie główki wypłynęła malutka kropla soku jak pojedyncza łza. Poczuła słonawy posmak. Poczuła delikatną skórę żołędzi, a kiedy przyłożył ją do języka i znieruchomiał, czuła jak pulsuje. Jak serce, rozgrzane, bijące serce. Czerwone niczym krew. Gorące i twarde. Polizała go.

Zawirowało mu przed oczami. Spojrzał, jak ta mała suczka wystawia język. Początkowo tylko odrobinę, jakby walczyła sama z sobą. Uderzył penisem w nieporadnie wysunięty fragment języczka, ale okazało się, że wysunęła go więcej i więcej, aż po chwili czuł go na swojej żołędzi. Boże, miał wrażenie, że zaraz oszaleje. Była taka piękna, a z jego penisem przy ustach, wyglądała wręcz obłędnie. Słabe pomarańczowe światło rzucało na nią dziwny blask. Wyglądała jakoś inaczej, on też się czuł inaczej. Pocierał główką po lekko porowatym, nieco wyschniętym języku nastolatki, aż nieoczekiwanie spróbował się wśliznąć do jej buzi. Trafił na wargi. Stawiła opór, ale był nieśmiały, topniejący jak śniegi na wiosnę. Naparł jeszcze raz na usta. No dalej mała, weź go do buzi, bądź miłą dziewczynką, bądź moją prymuską.

Sytuacja kompletnie wymknęła się jej spod kontroli. Jakby już sama nie panowała nad własnym ciałem. Strach mieszał się z rosnącym pożądaniem. To było bardzo dziwne. Coś musiało być z nią nie tak, skoro zrobiła się wilgotna i pozwoliła mu bez walki ocierać się członkiem po twarzy. Nie, przestań. Robisz to ze strachu, robisz to żeby cię nie skrzywdził. Przestań pieprzyć lalka, odezwał się głos, przecież lubisz to. Przyznaj sama. Ten sterczący fiutek podnieca cię i chcesz go wziąć do buzi. Chcesz tego. Poczuła, że napiera na nią, próbuje jej wejść w usta. Obleśny wielki stary kutas, pomyślała rozgorączkowana, chce mi wepchnąć w usta swojego wielkiego obleśnego starego kutasa. Ledwie pomyślała o tym, z zaskoczeniem zorientowała się, że rozchyla buzię, a on wpycha członek do środka.

Puścił penis i pogłaskał ja po policzku. Grzeczna dziewczynka. Wsunął go nieco głębiej i poczuł opór. Moja mała gorąca suczka, nienawykła do prawdziwej męskości. Tak wiele musi się jeszcze nauczyć. Udało mu się wejść do połowy. Czuł jej gardło. Czuł jak powoli, ale jednak zaczyna pracować językiem. Zaczyna tulić korzeń, wić się na nim z każdej strony. Kiedy cofał męskość, czuł coraz bardziej śmiały język plączący się na żołędzi. Próbowała wepchnąć mu końcówkę języka w otwór, drażniąc wylot cewki moczowej. Mała sucz, już ona wie, co robi. Pogłaskał ją po policzku, pod którym czuł własny penis. Złapał ją za włosy i wcisnął się głębiej. Jęknęła, zakrztusiła się i zacharczała, więc wysunął się całkowicie. Głośno oddychała, z jej ust ciągnęły się nitki śliny, prowadzące wprost do penisa. Jakby utkała swoją własną pajęczynę.

Złapał przyrodzenie i uderzył nim po twarzy uczennicę. Głośno pacnęło, ponieważ członek był mocno obśliniony. Uderzył w jeden policzek, w drugi, a później w usta. Wystawiła język, a on uderzał żołędzią. Zacisnął palce, mrowienie stawało się nie do zniesienia. Spływało mu gdzieś spod czaszki, rozchodząc się na całe ciało. Zacisnął pośladki, jądra zdawały się kurczyć, gotowe do eksplozji. Wystrzelił niespodziewanie dla niej. Spuścił jej się na twarz. Zdążyła zamknąć oczy, kiedy sperma ochlapała jej powiekę, wylądowała na policzku, na wargach, dosłownie wszędzie. Nawet nie zdawał sobie sprawy, że był tak podniecony. Jeszcze nigdy nie miał tak obfitego wytrysku. Praktycznie zalał jej całą twarz. Trochę go rozbawiło, widząc, jak zaciska usta i powieki. Poocierał się jeszcze chwilę. Drgawki przeszyły go niczym błyskawica.

*

Umył się pospiesznie, zabrał ze sobą wiadro wody, gąbkę i mydło. Wrócił do piwnicy. Odpiął jej ręce i pozwolił umyć twarz. Długo się tarła gąbką, dopóki zdecydowała, że już wystarczy. Jego uwadze nie umknęło to, że nóż, który trzymał na jej waginie, ociekał śluzem. Dokładnie oblizał ostrze w łazience. Na koniec pogłaskał ją po twarzy, zapiął ręce i wyszedł, gasząc światło. Wychodząc, spojrzał na dziewczynę. Miała nieodgadnioną minę.

Ania jeszcze dyszała, miała szeroko otwarte oczy, choć niczego nie widziała. Zresztą, nie rozumiała tego, co tu przed chwilą zaszło. Co się stało? Została zgwałcona? Pozwoliła się zgwałcić? Kurwa, co to było? Dlaczego otwarłam usta? Wyrzucała sobie. Bo chciałaś sprawdzić, jak smakuje ten podstarzały gnojek. Gówno prawda, zaprotestowała. Niczego nie chciałam, nawet nie wiem, co się ze mną działo przez ostatnie minuty. W głowie miała chaos. Z tego wszystkiego zapomniała go poprosić, żeby nie gasił światła. Skurwiel. Potraktował ją jak zwierzę. Spuścił mi się na twarz, Boże, to obrzydliwe. Przesadzasz lalka, zdecydowanie przesadzasz. Nagle coś usłyszała.

Zaskrzypiały drzwi i w ciemności dostrzegła słabą poświatę światła. Co to takiego? Świeca, chyba tak, uspokoiła się nieco, ale po chwili zdębiała. Kto to? Do środka wszedł ktoś ubrany w skórzany kombinezon. Od stóp do głowy. Na głowie miał skórzaną maskę, w której zauważyła jedynie otwory na oczy i kilka dziurek w okolicy ust. Czarny kostium lśnił w świetle świecy. Zadrżała. Postać wydała jej się ogromna.

– Rafał? To ty? – w ostatniej chwili przypomniała sobie jego imię. – No odpowiadaj bydlaku.

Nie doczekała się odpowiedzi. Świeca została odłożona na bok. Ktokolwiek krył się pod kombinezonem, zapalił więcej świeczek, ustawiając je wokół łóżka. Strach wypełnił jej serce. Adrenalina przyspieszyła pracę serca i oddech. Leżała tam jak w pieprzonym grobowcu, w otoczeniu gromnic. Migotliwe światło rzucało refleksy na suficie i ścianach. Pomieszczenie zdawało się teraz znacznie mniejsze. Bardziej nieprzyjazne. Wręcz złowrogie. Tymczasem zamaskowana postać uklękła między jej nogami. Poczuła lateksowe rękawice, kiedy ktoś podciągnął jej sukienkę i spoglądał bezczelnie w krocze. Co za upokorzenie. Oddychała coraz szybciej.

– To ty? – miała płaczliwy głos, bo była bliska płaczu.

Ogarnęła ją przerażająca myśl. Co, jeśli sprowadził tu kogoś jeszcze? Swoich kolegów, jeszcze większych zjebów? Czyli nauczyciel jednak nie był taki straszny? Usłyszała natrętny głos i potrząsnęła głową, jakby odganiała nachalną muchę. Naprężyła wszystkie mięśnie, ale nic jej to nie dało, aż nagle poczuła coś.

Coś dotknęło waginy. Cokolwiek to było, było miękkie, elastyczne i zimne. Zadrżała. Serce tłukło się w piersiach, próbując wybić dziurę w żebrach, ewentualnie próbując wyjść przez gardło. Co to? Co to kurwa jest?! Tymczasem towarzysząca jej zamaskowana postać wpychała coś do krocza. Ta rzecz to coś zmieniało kształt. Było podatne na dotyk, poddawało się pod naciskiem. Czuła, że wsuwa się coraz głębiej, aż wśliznęło się do pochwy.

Próbował sobie wyobrazić, co teraz może czuć. Strach, panikę? Z pewnością się zastanawia, kto ukrywa się pod kostiumem. Dobrze, skrajne emocje rodzą mega orgazmy. Czas, żeby poznała ich smak. Balonik zniknął pochłonięty przez pazerną waginę. Początkowo chciał wlać do środka ciepłą wodę, ale uznał, że zimna, zapewni intensywniejsze doznania.

– Co mi włożyłeś skurwysynu?

Nie odpowiedział. Patrzył, jak pręży mięśnie. Srom zdawał się żyć własnym życiem, dziewczyna zaczęła przeć i po chwili wargi rozstąpiły się i pojawił się fragment balonika. Rozchylił uda dziewczyny szerzej. Nastolatka dyszała, stękała, a balonik powoli wyślizgiwał się z jej szparki. Wreszcie wyskoczył całkowicie. Wtedy Rafał odpiął klapkę na ustach, pokazał jej balonik i zaczął go oblizywać.

– Balonik? Pieprzony balonik? – patrzyła z niedowierzaniem.

Sytuacja powtórzyła się po raz kolejny. Wepchnął gumę wypełnioną zimną wodą do pochwy. Dziewczyna czuła jak balon zwiększa swoją objętość wewnątrz niej. Zaczął rozpychać ścianki pochwy. Był zimny, miała wrażenie, że skurczyła jej się wagina. Zachciało jej się sikać. To nie było wrażenie. Pęcherz zaczął ją uwierać. Naparła z całej siły. Ściągnęła mięśnie pochwy i po chwili balonik znowu zaczął się powoli wysuwać z dziurki. Zupełnie jakby rodziła. Tym razem, kiedy balonik wyskoczył, z jej cewki wypłynęło kilka kropel moczu. Popuściłam, co za wstyd. Niemal się posikałam, myślała gorączkowo.

W ręce skórzanej postaci pojawił się mały wibrator. Był cienki, dziwny i po chwili zaczął buczeć. Poczuła go na wargach sromowych. Wibrował jak szalony, sprawiał, że krew jeszcze bardziej wypełniała pobudzony srom, zbierała się w pochwie, wywoływała mrowienie. Oprawca przesuwał wibratorem wzdłuż sromu, wsuwał go pomiędzy wargi i masował ich wewnętrzną stronę. Wcisnął go troszkę głębiej, do przedsionka, aż poczuła go na cewce moczowej. To jakieś szaleństwo, zaraz się posikam. Pomimo iż mocz zdawał się znajdować tuż przy wylocie, ciało nienawykłe do oddawania moczu w pozycji leżącej, protestowało i w jakiś magiczny sposób, powstrzymywało ją przed ostatecznym uwolnieniem mocnej strugi. To nie ciało, to tylko twoja głowa. Wszystko jest w głowie, usłyszała głos. Rozluźnij się i poddaj chwili. Popuść, zobaczysz, spodoba ci się.

Zaskoczyło ją, że miednica zaczęła nieznacznie falować. Było jej dobrze, to znaczy, było dziwnie, ale też dobrze. Wibracje cudownie masowały wilgotną waginę. Krew sprawiła, że srom nabrzmiał mocniej, przez co wargi zdawały się bardziej tłuste, mięsiste i większe. Kiedy wibrator ocierał się o łechtaczkę, musiała zacisnąć zęby, a kiedy dotarł do malutkiej dziurki, miała wrażenie, że zaraz się posika. Sama już nie była pewna czy prędzej dostanie orgazmu, czy popuści. Rozluźnij się lalka i naucz cieszyć się chwilą, usłyszała. Rozluźnić się, powtórzyła bezwolnie. Mogła już tylko jęczeć, skamleć i wyć jak marcowy kot. Próbowała się rozluźnić, starając się zaczarować własne ciało. Pozwoliła, żeby mocz po prostu popłynął. Nawet nie zauważyła, że wibrator zamilkł.

Rafał patrzył, jak miednica małolaty zaczyna falować. Wsłuchał się w jej stękanie i pojękiwanie, które rozbrzmiały w piwnicy niczym najlepszy koncert. Czuł, że małolata jest na granicy wytrzymałości i wyłączył wibrator. Dziewczyna stękała jeszcze głośniej, wargi zaciskały się same, obdarzone nadspodziewaną mocą i nagle, spomiędzy nich wystrzeliła struga moczu, prost na jego tors. Ania wyła. Krzyczała jak cholera, ale to był okrzyk zarówno zdziwienia, jak nieokrzesanej radości.

Błyskawicznie rozpiął klapkę w kroczu i wyjął twardy penis. Ta dziecina stawiała go na baczność, kiedy tylko tego chciała. Przystawił ostrożnie obnażoną żołądź i pozwolił, żeby struga obmyła ją silnym strumieniem. Kiedy skończyła, uderzył główką w mokry srom. Poczuł, że jeszcze się z niej coś wylało, popłynęło przez korzeń na jądra. Zamoczył żołądź między rozgrzanymi wargami. Stęknęła. Każde kolejne pchnięcie, wyciskało z jej cewki kilkanaście kropel.

Usłyszała mlaśnięcie i jednocześnie zrozumiała, że to czyjś penis tłucze się o waginę. Zmasakrowaną, biedną słodką waginę, która aż się skręcała pod wpływem niedawnego przeżycia. Czujesz go? To jego kutas, teraz pozwoli ci nim nacieszyć. Tak lalka, nadzieje cię na swój obleśny stary korzeń, ale wiesz co? Tobie się to spodoba. Już ci się podoba, prawda? Nie odpowiedziała, jęknęła i poruszyła biodrami. Czuła kolejną falę pożądania. Penis zanurzył się w niej na kilka centymetrów. Ależ ten gnojek ma wielkiego fiuta. Rozepchał ją i wciskał się, panoszył w jej wnętrzu jak u siebie.

Wzrok jej mętniał, ale zauważyła, że mężczyzna odpina klapkę na ustach. Próbowała się skoncentrować. Nie było to łatwe, ponieważ powoli odpływała do innego świata. Jeszcze nigdy jej szparka nie była tak wypchana. Tak intensywnie, tak cholernie po męsku. Bez taryfy ulgowej, aż ją zaswędziało i sama pchnęła krocze, nadziewając się mocniej. Aż jęknęła, kiedy gruby korzeń wśliznął się, a właściwie wdarł do połowy.

– Od dawna marzyłem, żeby go zamoczyć w twojej norce – wychrypiał przez wysuszone gardło.

– Dawaj skurwysynu – zagryzła zęby – pokaż, co masz. Włóż go całego.

Wcisnął się zgodnie z prośbą, a może rozkazem? Dziewczyna zawyła, pisnęła, ale nie poddała się. Czuł, jak jej ciasna pochwa zaciska się, jak pętla, na penisie. Wgryzł się głęboko, pod samą macicę wywołując salwę krzyków, wrzasków i przekleństw.

– Pieprzony skurwiel... – niemal piszczała.

– Mała ponętna suka – zacharczał. – Lubisz to...

Rozgniatał miękkie ciepłe ciało penisem. Wysuwał się z niej, a w tym czasie pochwa się za nim zamykała, żeby zaraz rozstąpić niczym morze, pod jego naporem. Wagina mlaskała, niemal trzeszczała, a oni oboje znaleźli się w zupełnie innym świecie. Świecie tak zmysłowym, że aż kurczyły mu się jądra, a jej boleśnie pulsowały sutki. W świecie intensywnych doznań, tak silnych, że tracili zmysły, a jedyne co się liczyło, to zaspokojenie rozpalonej żądzy.

– Masz cipkę jak z gumy – wymamrotał rozpalony do białego.

– A ty masz chuja z żelaza...

Jeśli gdzieś we wszechświecie znajdował się Eden, to w tej chwili właśnie tam byli. Wagina dziewczyny stała się dla niego kwintesencją kobiecości i zmysłowości. Była delikatna i śliska, a przy tym mocna i zwarta, napierająca na penis z całą siłą. Z całą stanowczością i pazernością. Wchodził w nią zachłannie. Miał wrażenie, że zanurza się w czymś tak rozkosznym, że było to nie do ogarnięcia przez rozum. Nawet mózg zdawał się pulsować jak żołądź jak jądra, jak serce. To była orgia zmysłów.

Świece zdawały się rozedrgane, otaczająca ich poświata zdawała się pulsować, cienie tańczyć jak szalone. Ania czuła, że jeśli za chwilę nie eksploduje jej umysł, albo nie oszaleje, to będzie istny cud. Pochwa zaczęła się rozwierać zachłannie, a tysiące motyli wleciało do waginy, gdzie odtańczyły swój zmysłowy taniec. Eksplodowała. Zacisnęła szparkę na korzeniu i zastygła, znieruchomiała z otwartymi ustami i niekończącym się krzykiem, który zdawał się mieć dość siły, żeby skruszyć mury Jerycha. Zadrżała jak Etna w czasie erupcji. Opadła na materacu wciąż sztywna, wciąż targana konwulsjami jakby leżała na wznak, na wzburzonym morzu. I nagle usłyszała jego krzyk, czuła ciepły wytrysk wypełniający ją szczęściem. Ogarnęła ich euforia. Mężczyzna w czarnym kombinezonie wtulił się w nią. Dyszeli wyczerpani.

*

Boczek skwierczał na patelni. Rafał obdrapał ją dokumentnie, rozdzielając porcje jajecznicy. Do szklanek nalał soku pomarańczowego. Jedli w milczeniu. Jak wygłodniałe wilki. Dziewczynie nawet wypadł kęs jajecznicy z ust na talerz. Zaśmiała się zawstydzona. Ruszała głową tak prędko, że aż trząsł się łańcuch. Patrzył na nią, nie mogąc nie czuć podziwu. Pieprzona nastolatka. Wczorajsza noc to było coś naprawdę wyjątkowego i nie wynikało z faktu, że dawno nie miał kobiety. Doskonale wiedział, że nie.

– Zgwałciłeś mnie wczoraj – rzuciła od niechcenia, kiedy pili kawę i palili papierosy.

– Zdania w tej kwestii są podzielone – nie był pewny czy mu się wydawało, czy po jej twarzy przemknął złośliwy uśmiech.

– Przez ciebie boli mnie cipka – wypuściła kłąb siwego dymu. Brzmiała jak dziewczynka skarżąca się, że piją ją rajstopy.

– Zrobić ci kompres?

– W dupę sobie wsadź kompres, zboku – usta mówiły jedno, a twarz drugie.

– W takim razie zabieraj się za zmywanie, czeka cię od cholery nauki.

– Skoro się ze mną pieprzyłeś – machnęła ręką. – Wróć, skoro mnie pieprzyłeś, to możesz po mnie pozmywać, nie?

Złapał za łańcuch i pociągnął, zmuszając, żeby się do niego przysunęła.

– To, że cię pieprzyłem, nie zmienia absolutnie tego, że masz się nauczyć zachowywać jak młoda dama. – Wątpił, czy można z niej zrobić damę, ale nie zaszkodziło spróbować.

– W dzień dama, a w nocy kurwa?

– Taka jest natura dam – wypuścił kłąb gęstego dymu prosto w jej twarz. – Rusz tę swoją... – zacisnął zęby, przywołując wspomnienia – ...seksowną pupę i zmywaj.

– Nie boisz się, że połamię tę patelnię na twoim obleśnym pysku?

– Spróbuj, ale jeśli ci się to nie uda, obiecuję, że nie wyjdziesz z podziwu po tym, co dla ciebie przygotuję.

*

Dni mijały jeden po drugim. Ania straciła już rachubę, jak długo ją więził? Tydzień, miesiąc? Nie miała pojęcia. W dzień zajmowała się pracami porządkowymi i nauką. Nocami odwiedzał ją Rafał, wymyślając coraz to nowe zabawy. Zawsze następnego ranka, oboje udawali, że w nocy nic się nie wydarzyło. W końcu nadszedł czas, kiedy poddał ją egzaminowi. Okazało się, że zdała zadany materiał na czwórkę, tak ją ocenił. Widziała, że jest z niej dumny. Sama była zaskoczona, że udało jej się opanować wszystko to, czego uczyła się w tych chorych warunkach. Wieczorem przyłożył jej kawałek szmatki do ust i zasnęła.

Obudziła się w piwnicy. Było ciemno jak zwykle. Dziewczyna była wściekła. Skurwiel ją uśpił jak psa. Leżała nieruchomo wsłuchując się w odgłosy, do których już przywykła. Wciąż nie była pewna, czy to szczur, czy mysz plądrowała piwnicę każdej nocy, ale przestała się bać. Nagle uświadomiła sobie, że nie jest skrępowana. Miała wolne ręce i nogi. Usiadła na łóżku i potrząsnęła głową zdziwiona. Co jest? To jakiś podstęp? Wstała i odnalazła kontakt. Była sama, nikt jej nie pilnował. Coś przemknęło pod ścianą i zniknęło w mroku.

– Gnojek... – zamruczała pod nosem, sama do siebie.

Wyszła z piwnicy. Poruszała się ostrożnie, napinając mięśnie, przygotowana na atak. Kiedy znalazła się na górze, rozejrzała się po salonie. Nie było go. Skierowała się do drzwi. Otwarte! Zauważyła jeszcze bardziej zdumiona. Wyszła na zewnątrz. Powiew nocy niósł ze sobą zapach ziół. Powietrze było przyjemne, letnie nie takie rozgrzane jak w ciągu dnia. Nie takie zatęchłe jak w piwnicy. Nad głową nastolatki rozpościerał się czarny, upstrzony gwiazdami płaszcz. Niebo było czyste, nieskażone sztucznym światłem miasta. Rzeczywiście musieli być na prawdziwym zadupiu. Dlaczego jej nie ściga?

Zrobiła kilka kroków. W zmaltretowanej sukience, nie na czasie, poczuła się jak pieprzona Ania z Zielonego Wzgórza, uciekająca z planu tandetnego pornosa. Tak chcesz się pokazać ludziom? Odezwał się głos. Wyglądasz jak wiejska lafirynda. Ogarnij się lalka i wracaj. Za nic. Potrząsnęła głową i rozejrzała się. W pobliskich krzakach coś się działo. Kilka gałązek zatrzęsło się. Liście zaszeleściły. Gdzieś w oddali, wcale nie tak daleko, zawył pies. Inny rozszczekał się jak szalony. Wokół widziała czarne plamy, tu pojedyncze drzewa, tam dalej las, a z drugiej strony pola pełne żyta. Chyba że nie? Było tak ciemno. Nawet nie wiedziała, jak daleko są najbliższe zabudowania. Może kilometr, ale równie dobrze może to być kilkanaście kilometrów.

– Pieprzony skurwiel – warknęła i zawróciła do domu.

Zajrzała do jednego z pokoi, ale nie znalazła go tam. Spał w drugim. Ania w ręce ściskała wielki nóż. Była przekonana, że to ten sam nóż, którym dotykał jej waginy. Podeszła bezszelestnie do łóżka. Sukinsyn był taki pewny siebie, spał jak dziecko. Nagie dziecko z rozwalonymi nogami. Księżyc zaglądał do sypialni, rzucając prostokątną smugę światła wprost na śpiącego mężczyznę. Weszła na łóżko i siadając pomiędzy rozrzuconymi nogami, przyłożyła nóż do przyrodzenia.

Obudził się po kilkunastu sekundach. Być może sprawił to chłód stali, a może wyczuł jej obecność. Koleś był dziwny, więc nie była pewna. Spojrzał na nią. Miała wrażenie, że księżyc odbijał się w jego oczach.

– Urżnę ci jaja – przycisnęła ostrą krawędź do nasady jąder.

– Dawaj... – zachęcił ją szeptem. – Tnij.

Zaskoczył ją. Ten gnojek był bardziej pokręcony, niż jej się wydawało. Zwiększyła nacisk. Pojedyncza kropla krwi spłynęła mu po udzie, barwiąc pościel czerwienią. Dziewczyna zaciskała zęby. Wezbrały w niej dziwne emocje. Miała ochotę zrobić mu krzywdę i napawać się tym. Złapała go za miękkie przyrodzenie i przyłożyła do niego nóż, jakby zmieniła zdanie co do tego, co powinna mu obciąć. Ostrze dotknęło skóry i stało się coś, co ją jeszcze bardziej zaskoczyło. Stanął mu. W jej ręce, na jej oczach, obleśny wielki penis zesztywniał, zwiększając rozmiar kilkukrotnie. Westchnęła.

– Ty chory sukinsynu – szepnęła ze wstrętem i dziwną fascynacją. Nie odpowiedział. Cały czas na nią patrzył, wyczekując, co z nim zrobi. – Gdzie masz te swoje pokręcone zabawki?

– Przy łóżku.

Dziewczyna nie odrywając noża od penisa, zeszła z łóżka i sięgnęła ręką. Leżał tam karton. Zabrała go i wróciła na swoje miejsce. Co my tu mamy? Zaczęła grzebać w pudle. Znalazła wibrator. Ten sam, malutki wibrator, którym ją gwałcił. Chciałaś powiedzieć, ten sam malutki wibrator, którym robił ci dobrze, podsunął głos. Może i robił dobrze, ale nie pytał jej o zdanie. Znalazła również pudełeczko z wazeliną. Zamoczyła w niej wibrator, a później wsunęła go między pośladki swojego nauczyciela.

Mierzyli się wzrokiem, kiedy wcisnęła przyrząd do odbytu i włączyła wibracje. Drgnął. Zabawka buczała, wprowadzając w wibracje pośladki mężczyzny. Wepchnęła zabawkę do samego końca. Drgania były na tyle silne, że czuła je w ręce, którą zaciskała na penisie. Zaczęła go masturbować jedną ręką, a drugą poruszała wibratorem, wsuwając go i wysuwając nieznacznie z anusa.

– Jak ci się to podoba? – nie odpowiedział. – Jesteś obleśnym starym capem.

Nabrała w dłoń wazeliny i rozsmarowała na żołędzi i całym penisie. Zacisnęła palce na główce. Wyraźnie czuła wibracje. Złapała z całej siły korzeń, ale członek był mocny, twardy jak drewno. Rzucał jej wyzwanie, stercząc dumnie i domagając się pieszczoty. Przyspieszyła, sycząc i warcząc. Nagle zatrzymała się i podtrzymując fallus u nasady, puściła wibrator i uderzyła główkę otwartą dłonią. Jęknął, ale nie zareagował. Uderzyła jeszcze raz, tym razem mocniej. Doskonale lalka, ukarz sukinsyna, pokaż mu, kto tu rządzi. Położyła opuszki palców na żołędzi, głaskała ją łagodnie kilkanaście sekund, po czym niespodziewanie ponownie zdzieliła dłonią. Miała wrażenie, że główka nieznacznie spuchła.

– Brzydzę się twoim kutasem – warknęła i rozpoczęła szybką, nerwową masturbację. – Jest stary, zmarszczony i śmierdzi – zatrzymała się na chwilę i splunęła na żołądź. W ustach zebrało jej się sporo śliny. Wtarła ją w czerwone ciało, poruszając palcami, we wszystkie strony.

Po chwili wyłączyła wibrator i wyjęła go z odbytu mężczyzny. Wyrzuciła go i zaczęła czegoś szukać w kartonie. Znalazła coś, czego przeznaczenia początkowo nie mogła się domyślić. Wyjęła plastikową tubę z rurką i gruszką przypominającą lewatywę.

– Co to za gówno? – spojrzała na kształt nowej zabawki i zaczęła się domyślać. – Ty pokręcony skurwysynu, w co ty się tutaj bawisz?

Nałożyła plastikową tubę na penis. Na dole, tuba szczelnie przylegała do ciała. Zaczęła ściskać gruszkę. Początkowo nic się nie działo, ale po chwili zrozumiała. Podciśnienie sprawiło, że penis nabiegł krwią do tego stopnia, że zaczął się powiększać. Jakby puchł.

– Wow – nie potrafiła tego inaczej skomentować. Czuła, że zaczyna mu sprawiać ból. Pompowała jeszcze chwilę i przestała. Zdjęła tubę, a penis zdawał się osiągnąć kuriozalny rozmiar. Cały napuchnięty, gruby i długi. Pogłaskała go. Spójrz tylko lalka, takiego kutasa jeszcze nie widziałaś, co?

Dłoń nastolatki zaczęła się poruszać w górę i w dół. Naciągnęła korzeń, odginając go niemal do samych nóg i puściła. Uderzył głośno w podbrzusze. To kawał fiuta, założę się, że nie zmieści ci się w buzi, prowokował głos. No dalej, spróbuj. Zajmij się tym monstrum. Pochyliła się.

Rafał leżał wgnieciony w materac. Ta mała furiatka doprowadzała go do takiego stanu, że niemal wrzał. Patrzył na jej twarz skąpaną księżycowym bladym światłem. Wyglądała na szaloną, podnieconą i wściekłą jednocześnie. Widział, jak patrzy na jego penis. W oczach dostrzegał mieszankę fascynacji, żądzy i pogardy. Splunęła na żołądź, a zaraz później pocałowała ją. Otworzyła zachłannie usta i spróbowała wziąć go głębiej. Przy tak spuchniętym przyrodzeniu, mogła połknąć samą żołądź. Starała się. Czuł jej pasję. Widział jej zaangażowanie. Dławiła się i dusiła, siłując z korzeniem, ale wciąż miała w ustach tylko spuchniętą główkę.

Złapał ją za włosy, odciągając głowę od przyrodzenia. Spojrzała wściekła i zdziwiona. Podniósł się na kolana, przyciągnął jej twarz do swojej. Patrzyli na siebie mętnym, szalonym wzrokiem.

– Mogłaś uciec – wydyszał. – Zamiast tego przychodzisz tu i nie potrafisz nawet obsłużyć swojego pana, jak należy. Znowu jesteś tylko małą tępą suką.

Splunęła mu w twarz i rzucili się na siebie. Całowali się nerwowo, plącząc ze sobą języki, gryząc się i kąsając. Wreszcie przewrócił ją na brzuch. Wcisnął głowę nastolatki w materac. Kiedy ją puścił, stał za jej tyłkiem. Rozchylił pośladki i przyłożył kuriozalnie wielkiego członka do waginy. Kilka razy uderzył nim w srom. Zrobił to mocno. Jęknęła. Wszedł w nią. Powoli rozpychając ciało, niemal je rozrywając na strzępy. Ania zadrżała.

Ból sprawił, że zakończenia nerwów wewnątrz niej, zdawały się jarzyć czerwonym światłem. Jakby eksplodowały, przekazując do mózgu chaotyczną, sprzeczną informację. Ból i rozkosz. Kiedy w nią wchodził, krzyczała w pościel. Wrzeszczała, wyzywając go. Bolesne eksplozje jednak szybko zamieniały się w słodkie uczucie rozkoszy, mieszały się ze sobą, czyniąc z niej roztrzęsioną kupę mięsa. Pochwa uczennicy rozciągnięta do granic wytrzymałości próbowała zacisnąć się na korzeniu, zmiażdżyć go, zredukować do normalnych rozmiarów, ale nic to nie dało. Penis był jak stalowy odlew. Tyle że gorący i pulsujący.

Kiedy z niej wyszedł, padła na posłanie bez sił. Dyszała i płakała. Zaciskała pięści na pościeli. Patrzył na nią. Była jak bezwolna kukła. Sponiewierana i zrezygnowana, ale wiedział, że w głębi duszy była szczęśliwa. Na pewno była. Sądził, że doskonale ją wyczuwa. Mała zepsuta nimfetka. Po omacku znalazł papierosa i zapalił, kładąc się w poprzek łóżka. Zaciągnął się głęboko. Niespodziewanie, dziewczyna podczołgała się do niego, złapała penis i potarła nim po twarzy. Nie stracił na twardości, a ona najwyraźniej nie zamierzała się poddać.

Chwyciła korzeń w dwie ręce i zaczęła masturbować. Najpierw powoli nabierając rozpędu. Mijały minuty, zdążył wypalić obojętnie papierosa. W tym czasie małolata ssała jego jądra, kąsała je zębami i wracała do penisa, liżąc go, wciskając w usta i drażniąc językiem. Wreszcie osiągnęła cel. Rafał wystrzelił. Dziewczyna przyłożyła usta do główki. Ugniatała jądra, domagając się nasienia, do ostatniej kropli. Później podniosła się i splunęła nią w mężczyznę. Położyła dłoń na jego twarzy, rozmazała nasienie, a później zaczęli się całować.

*

Potrzebowała dwóch dni, żeby dojść do siebie. Przez ten czas była tak obolała, że miała problemy z chodzeniem. Nie więził jej. Mogła w każdej chwili odejść. Jak powiedział, była wolna. Zdała egzamin. Zasłużyła na swoje zaliczenie. Spała w drugim pokoju.

Wyjechali rano, zaraz po śniadaniu. Powrót zabrał im trzy godziny. Dziewczyna wpatrywała się w okno, obserwując leniwie mijany krajobraz. Kiedy wjechali do miasta, serce zabiło jej mocniej. Zaczęła myśleć o matce. Co ona przeżyła? Z pewnością było jej ciężko. Nauczyciel podwiózł ją pod sam blok. Spojrzała na niego.

– Wiesz, że w każdej chwili mogę zadzwonić na gliny?

– W każdej chwili możesz też przyjść do mnie i się zabawić, tak jak lubisz.

– Wal się – wysiadła, trzaskając drzwiami.

Rafał wrócił do siebie. Przewietrzył mieszkanie, starł kurze, zamówił pizzę i czekał. Nie sądził, żeby wezwała policję, ale zawsze mógł się mylić. Mimo to, w głębi duszy, był przekonany, że dziewczyna tego nie zrobi. I nie zrobiła. Minęły kolejne dwa tygodnie, a nikt do niego nie zapukał, nie zadzwonił, kompletnie nic. Jakby nigdy nic się nie stało. Nie pomylił się co do niej. Musiał przyznać, że zaczynało mu jej brakować. Tej gówniary. Wieczorami, zamiast oglądać telewizję, zamykał oczy i powracał pamięcią do tamtych wspólnie spędzonych dni, w domku na wsi. Taki materiał zdarzał się raz w życiu, był tego pewien.

Był sobotni wieczór. Zza okna docierały do mieszkania stłumione odgłosy z ulicy. Właśnie skończyły się wiadomości na jedynce, kiedy ktoś zapukał do drzwi. Rafał poszedł do przedpokoju i otwarł je bez sprawdzania. W progu stała Ania. Miała rozpuszczone włosy, miniówkę i bluzkę z krótkim rękawem. Na ramieniu zauważył parcianą torbę, jakby się dokądś wybierała.

– Cześć zboku – zdusiła uśmiech błąkający się po twarzy.

– Czołem.

– Można? – weszła, nie czekając na zaproszenie. – Straszna nora – rzuciła złośliwie, rozglądając się po mieszkaniu.

– Jestem nauczycielem, jakbyś zapomniała.

– Co do tego, zdania są podzielone – tym razem uśmiechnęła się złośliwie.

– Napijesz się czegoś?

– Wódki?

– Zasadniczo dziewczyna w twoim wieku nie powinna pić, ale...

Zniknął w kuchni, żeby po chwili wrócić z dwoma drinkami. Nastolatka siedziała na tapczanie z nogami wyciągniętymi na stół. Zmieniła również kanał, na MTV.

– Wiesz, że gdyby mnie tutaj ktoś nakrył, byłbyś skończony?

– Pewnie tak.

– Ale gówno cię to obchodzi, co?

– Raczej tak.

– Wiesz, że jesteś zdrowo pierdolnięty?

– Wyrażaj się – pogroził jej palcem. Oboje spróbowali drinka.

– Nawet niezły – pochwaliła go.

– Dokądś się wybierasz? Jedziesz na wakacje?

– Owszem, powiedziałam mamie, że jadę z kumpelami nad morze, na tydzień.

– Tak powiedziałaś mamie? A dokąd się wybierasz w rzeczywistości?

– Nie wiem, zaproponuj coś.

Spojrzał na nią zaskoczony.

– Słucham? Wiesz, że nie możemy być razem widywani...

– To może skoczymy do domku, na wieś? – puściła mu oko.

– Chcesz?

– Pewnie, chyba mam do niego sentyment.

Opróżnili niemal całą butelkę wyborowej. Dziewczyna była porządnie wstawiona, choć minęła ledwie godzina. Na MTV puszczali jakiś koncert techno. Pogłośniła dźwięk. Próbowała wstać, ale zakręciło się jej w głowie i opadła na tapczan. Spojrzała na niego z dziwnym grymasem na twarzy.

– Przyznaj się, od kiedy wróciliśmy, waliłeś sobie konia?

– Słucham? – zakrztusił się drinkiem.

– Pytam, czy bawiłeś się tą swoją obleśną starą fujarą.

– Tylko wspominając zabawę z tobą.

– No i prawidłowo. Pokaż, jak to robisz.

– Anka...

– Po prostu przestań pieprzyć i pokaż mi.

Wahał się tylko chwilę, ale sięgną ręką do rozporka i wyjął penis, który był już w połowie gotowości. Sama jej obecność nęciła go niesamowicie. W dodatku ta kusa spódniczka i cienkie, cieliste pończochy doprowadzały go do pasji. Złapał się za penis i zaczął masturbować, patrząc na nią. Zaświeciły się jej oczy. Postawiła stopy na tapczanie, rozchyliła nogi i pokazała mu waginę.

– Teraz lepiej? – zapytała odmienionym głosem.

– Zdecydowanie...

– To może, zamiast się brandzlować, wyliżesz mi cipkę? Czujesz, jaka jest mokra? – uderzyła dłonią w srom. Dało się słyszeć wilgotne pacnięcie.

Zszedł z fotela i uklęknął przed nią. Dłonie oparł o szczupłe uda. Chwilę cieszył się dotykiem pończoch, przybliżył usta do krocza kochanki i pocałował ją prosto w srom. Westchnęła. Pocałował jeszcze raz, po czym wysunął język i zaczął ją pieścić zachłannie, coraz bardziej pazernie, zupełnie jakby chciał jej wygryźć krocze. Młoda trochę popuściła, szybko poczuł słonawy smak w ustach i rzucił się na waginę z jeszcze większą pasją.

– Miałam taką fantazję, wiesz... – szepnęła. – Żeby obsikać ci tę wstrętną starą mordę.

– Na co czekasz – wychrypiał podniecony do granic możliwości.

Oboje zastygli w bezruchu. Trzymał twarz kilka centymetrów od lśniącej kobiecości. Nastolatka napięła mięśnie. Widział, jak wagina zaciska się i rozluźnia. Już miał ją pocałować w łechtaczkę, kiedy poczuł strumień na twarzy. Zamknął oczy. Serce biło mu jak młot pneumatyczny. Zaparło mu dech w piersiach.

*

Słońce było wysoko na niebie, kiedy samochód sunął szosą dziewięćdziesiąt na godzinę. Ania miała nogi wyciągnięte na podszybiu. Rafał tego nie pochwalał, ale znudziło mu się ciągłe zwracanie uwagi. Dookoła rozlegały się zielone łąki i pola. Nagle w oddali dostrzegli kogoś idącego poboczem. Dziewczyna zaczęła się gramolić na tylne siedzenie.

– Co ty wyprawiasz?

– Wyluzuj histeryku – zaśmiała się – nie daleko pada historyk od histeryka. Lepiej powiedz, gdzie masz tę swoją magiczną torbę.

– Na podłodze, obok twoich nóg.

– Dobra, jeśli pomacha, zatrzymaj się.

Poboczem szła kobieta. Mogła mieć jakieś trzydzieści lat. Lekki wiatr powiewał jej turkusową sukienką i targał rude włosy. Kobieta widząc nadjeżdżający samochód, wystawiła rękę i pomachała, żeby go zatrzymać. Rafał zjechał na pobocze kilka metrów za nią. Nieznajoma podbiegła.

– Dzień dobry, mogę się z wami zabrać? – miała miły głos.

– Wskakuj – Rafał spojrzał we wsteczne lusterko.

– Ratujecie mi życie.

Samochód ruszył, przez uchylone okno wpadał letni wiatr wiejący prosto z pola.

– Kilka kilometrów stąd zepsuł mi się samochód, cholera już myślałam, że na tym odludziu nie trafię żadnego kierowcy.

– Dokąd się pani wybiera?

– Od razu tam pani – machnęła ręką lekceważąco – jestem Roksana.

– Dokąd się wybierasz Roksana? – zapytała Ania.

– Chyba coś mi odbiło, ale chciałam się wybrać nad morze. Wiecie, niedawno się rozwiodłam i uznałam, że to będzie dobry początek. No wiecie, na nowej drodze życia.

– Słusznie, w życiu trzeba poszukiwać nowości – kierowca zerknął w lusterko i uśmiechnął się do nastolatki.

– Też tak mówię.

– To gdzie cię podrzucić? – spojrzał na jej nogi, były całkiem całkiem.

– Jeśli można, to do jakiejś stacji benzynowej albo warsztatu. Dokądkolwiek, bylebyście mnie nie zostawiali na tym pustkowiu.

– Spokojnie, nie zostawimy – Ania uśmiechnęła się, sięgając dyskretnie po torbę.

– Mówię wam, obudziłam się dzisiaj rano i nagle pomyślałam... Roksana, nic cię tu nie trzyma. Pakuj się i łap życie, czerp z niego pełnymi ręka...

Nie dokończyła. Dziewczyna przytknęła jej gazę do ust i nosa. Kobieta zaczęła się wyrywać i przez moment nastolatka wystraszyła się, że nie starczy jej sił, jednak opór nagle osłabł, aż w końcu pasażerka zwiotczała i opuściła głowę.

– Kurwa, czemu tak prędko?

– Ta pinda za dużo mówiła. Gęba jej się nie zamykała. – Czuła adrenalinę, sutki pulsowały, srom miała skąpany śluzem. Serce pracowało na przyspieszonych obrotach. – I uważaj na język, histeryku – zaśmiała się, trochę nerwowo, trochę podniecona. – Myślisz, że będzie spała, aż dotrzemy na miejsce?

– Tak, zaraz będziemy.

Zaparkował samochód tak jak ostatnio. Na tyłach domu, pośród dzikiej bujnej roślinności. Przenieśli kobietę wspólnie, położyli ją na wersalce w salonie. Roksana leżała na boku, twarzą do oparcia, a tyłkiem w stronę stołu. Związali jej nogi w stopach i ręce na plecach.

– Myślisz, że na tyłku też ma piegi? – dziewczyna podciągnęła sukienkę, odsłaniając wdzięki nieznajomej. Spojrzała na figi – Pozbędziemy się tego. – Poszła po nóż i przecięła majtki, które rzuciła na podłogę. – Jak ci się podoba?

– Niezła.

Nastolatka złapała nieprzytomną kobietę za pośladek, podciągnęła go w górę, odsłaniając dużą waginę. Wargi miały lekko brązowy odcień i były starannie wygolone.

– Założę się, że jak była mężatką, to się nie goliła – Ania się uśmiechnęła. – A teraz proszę...

Położyła dłoń na sromie i pogłaskała.

– Mięciutka – delektowała się dotykiem. Adrenalina rozsadzała ją od wewnątrz. – Chciałbyś jej włożyć?

– Pewnie.

– Chcę to zobaczyć – na twarzy miała wypieki.

Mężczyzna rozpiął rozporek. Jego penis znajdował się w pełnym wzwodzie.

– Zaczekaj – nastolatka pochyliła się i splunęła na srom kobiety. Potarła dłonią, wcierając ślinę w wargi, po czym wysunęła język i liznęła kilka razy. – No dawaj – odsunęła się – chciała chwytać życie garściami, to niech zacznie od twojego kutasa.

Złapała nauczyciela za przyrodzenie, zwilżyła je śliną, pieszcząc go chwilę ustami i sama wprowadziła do szczeliny pomiędzy grubymi wargami sromowymi nieznajomej. Oboje obserwowali, jak rozchylają się pod naporem penisa. Wszedł w nią ostrożnie i zaczął się poruszać coraz szybciej. Ciało Roksany szturchane lędźwiami Rafała kołysało się rytmicznie. Ania przyglądała się temu w skupieniu, po czym zaczęła masować jądra swojego kochanka. Po pięciu minutach złapała go za ramię.

– Stój, jeszcze się spuścisz.

– Nie sądzę – wyszedł z kobiety.

– A we mnie się spuszczałeś, gnojku – złapała go za penis i masowała.

– Ty, to co innego.

– Upatrzyłeś mnie sobie, co? – chyba już jej ciekło po nogach, miała tak mokro, że musiała go dosiąść tu i teraz. – Upolowałeś najseksowniejszą cipkę w mieście.

– Ma się ten gust.

Skoczyła na niego. Złapał ją za pośladki, a ona oplotła ramiona wokół głowy mężczyzny. Powoli wprowadził członka do rozgrzanej waginy. Przywitała go westchnięciem i mokrym, ciasnym wnętrzem. Podszedł z nią do ściany, żeby mogła się o nią oprzeć plecami i zaczął ją brać coraz bardziej agresywnymi ruchami. Tak bardzo tęsknił za jej ciałem. Ugięły się pod nim nogi. Powoli osunęli się na podłogę. Dosiadła go niczym narowistego wierzchowca. Zaczęła kręcić biodrami, wić się na sztywnym korzeniu jak szalona. Świadomość, że mają tutaj tę babkę i mogą z nią zrobić, co tylko będą chcieli, wprowadziła ją w szaloną euforię.

Rudowłosa obudziła się. Odczekała chwilę, aż jej oczy odzyskają ostrość widzenia. W ustach jej zaschło. Odkaszlała i nagle zorientowała się, że jest skrępowana. Zaczęła podrygiwać, aż udało się jej obrócić. Wtedy zauważyła, jak tamtych dwoje parzyło się na podłodze, w szalonym, nerwowym transie. Boże, a ona myślała, że to ojciec z córką. Zaczęła krzyczeć. Piszczała ile tylko miała tchu w płucach.

193,581
9.97/10
Dodaj do ulubionych
Podziel się ze znajomymi

Jak Ci się podobało?

Średnia: 9.97/10 (384 głosy oddane)

Pobierz powyższy tekst w formie ebooka

Komentarze (46)

Diabełwgłowie · 24 kwietnia 2016 ·

+2
0
Przeleciałam, na razie trochę po łebkach, ale już mi się podoba. Jest długie, jest fabuła, jest ostro. Tak jak lubię. Na pewno jeszcze dziś do niego wrócę.
P.S. Nie wytrzymałem i zaniedbałem śniadanie. Jest świetnie 🙂

Czy napewno chcesz usunąć ten komentarz?

Man in black · Autor · 24 kwietnia 2016

0
0
Jadłeś śniadanie? ktoś z platformy twierdził, że nie ma u nas kultury jedzenia śniadań ;-) może ta pani również zaczyna dzień od pokątnych :-)

Czy napewno chcesz usunąć ten komentarz?

Diabełwgłowie · 24 kwietnia 2016

0
0
Dobre śniadanie, po dobrym opowiadaniu, to naprawdę fundament dobrze zapowiadającej się niedzieli 🙂

Czy napewno chcesz usunąć ten komentarz?

Delilah · 24 kwietnia 2016

0
-1
Na początku byłam przekonana, że tym razem to zdecydowanie nie mój klimat, bo relacje uczeń-nauczyciel nigdy do mnie nie przemawiały. Jednakże z każdym kolejnym wersem uświadamiałam sobie, że po prostu nikt tego dobrze nie przedstawił.
Podsumowując, dobra robota, MiB. Nie wiem jak to robisz, ale zawsze wstrzelasz się w mój gust.
Uf, aż zwilgotniały mi dłonie z wrażenia. Żeby tylko 😀

Czy napewno chcesz usunąć ten komentarz?

Man in black · Autor · 24 kwietnia 2016

+1
-2
Delilah, mnie też nie interesuje relacja uczeń uczennica, ale powiem ci jak to się dzieje, że zawsze trafiam w twój gust. Mamy taki sam gust 🙂

Czy napewno chcesz usunąć ten komentarz?

Tusia · 24 kwietnia 2016

+2
0
Wciągające, podniecające, przeczytałam jednym tchem. Krótko mówiąc świetne opowiadanie.

Czy napewno chcesz usunąć ten komentarz?

ja · 24 kwietnia 2016

+2
-1
Czy to jest opowiadanie erotyczne? na pewno tak. ale poza erotyką, dużo więcej.
szacunek dla autora, może powinien zaproponować ten tekst jako lektura obowiązkowa na lekcje o wychowaniu w liceum?🙂 ciekawe co na to by powiedziała młodzież?🙂 i jakie wnioski by wyciągnęła.

Czy napewno chcesz usunąć ten komentarz?

Man in black · Autor · 24 kwietnia 2016

+1
0
Interesująca koncepcja 🙂

Czy napewno chcesz usunąć ten komentarz?

ja · 24 kwietnia 2016

0
0
napisałeś to co napisałeś.
wychowanie ponad wszystko🙂

raz jeszcze, duzy szacunek man in black.
czytałem niejedno opowiadanie twojego autorstwa, ale to powala, i niekoniecznie powala jedynie erotycznie🙂

Czy napewno chcesz usunąć ten komentarz?

Noniezle · 24 kwietnia 2016

0
0
Co tu mogę powiedzieć? No nieźle 😀 przyznam się, że jak na początku w tagach zobaczyłam pissing to się zawiodłam bo tego nie znoszę ale myślę sobie w końcu to opowiadanie od MiB więc przeczytałam i się nie zawiodłam 😀 100/10 i oddaje swe serce 😀 miłego dnia 😀

Czy napewno chcesz usunąć ten komentarz?

Man in black · Autor · 24 kwietnia 2016

0
0
Dziękuję, serce ci się jeszcze przyda 😉

Czy napewno chcesz usunąć ten komentarz?

ann · 24 kwietnia 2016

0
0
10/10 zasłużone. 🙂

Czy napewno chcesz usunąć ten komentarz?

Villemo · 24 kwietnia 2016

0
0
Po prostu świetne!!! Jeszcze nie mogę się uspokoić.

Czy napewno chcesz usunąć ten komentarz?

MarySue · 25 kwietnia 2016

+1
-2
Bardzo dobry tekst. Jedno zdanie mnie lekko ugryzło, wymaga chyba zmiany:

– Upatrzyłeś siebie mnie, co?


wiem że bohaterka ma problemy z poprawnym opanowaniem ojczystego języka, ale to już lekkie przegięcie, nie uważasz? 😉

Pozdrawiam

Czy napewno chcesz usunąć ten komentarz?

EI · 25 kwietnia 2016

+1
0
Zwykle opowiadania o relacjach uczennica-nauczyciel są marne, natomiast to jest po prostu genialne! Jedyna wada to taka, że nie da się przyznać wyższej oceny niż 10!
Jestem zachwycona!
Pozdrawiam

Czy napewno chcesz usunąć ten komentarz?

Man in black · Autor · 25 kwietnia 2016

0
0
Mary, to drobny błąd. Poprawię

EI dzięki za miłe słowa

Czy napewno chcesz usunąć ten komentarz?

piastwr · 25 kwietnia 2016

0
0
Szacun MiB super napisane i ten sposób w jaki podkręcasz napięcie ...Dziękuję

Czy napewno chcesz usunąć ten komentarz?

Ciekawski · 25 kwietnia 2016

0
-2
MiB wspaniała historia. muszę przyznać ze idealnie czerpiesz z innych książek. Wysysasz z nich esencje. Inspiracja Jakubem wedrowyczem? Wiedzminem? Nie wiem ale jakoś tak mi się wydawało w innych opowiadaniach. Tutaj to wyglada jakbym czytał ToRa. Piękna sprawa. Uwielbiam to! Ps. Można podsuwać ci pomysły na dalsze opowiadania, czy piszesz tylko to co wymyślisz? Myśle ze może ci się spodobać 😉

Czy napewno chcesz usunąć ten komentarz?

Man in black · Autor · 26 kwietnia 2016

+3
0
piastwr, dzięki
Ciekawski, nigdy się nie sugerowałem żadnymi książkami. Piszę to co mi się wykluje w głowie. Nawet nie wiem kto to ToR, czy ToRa 🙂 Wiedźmina znam, Wędrowycza już tylko pobieżnie

Czy napewno chcesz usunąć ten komentarz?

Ciekawski · 26 kwietnia 2016

+1
-1
ToR- ukryty internet. Tam takie opowiadania (podobno działy się naprawde choć głownie trolle) sa na porzadku dziennym z tym ze nie maja dobrych zakończeń 😉 A co z tym podrzucaniem pomysłów? Można cos zaproponować? 😉

Czy napewno chcesz usunąć ten komentarz?

Bbq · 26 kwietnia 2016

0
0
Zupełnie inny klimat niż w poprzednich tytułach, a mimo to genialne. Kolego, w twoim wydaniu nawet instrukcja obsługi piekarnika będzie wciągająca i podniecająca. Jak zwykle 10 od stałego czytelnika. 🙂

Czy napewno chcesz usunąć ten komentarz?

agahahahahajakośtaktobyłokiedyś · 26 kwietnia 2016

0
-1
To portal ludzi kulturalnych, jak mniemam więc użyję wielokropków, ale inaczej ująć tego nie umiem: K......a to było za........biste

Czy napewno chcesz usunąć ten komentarz?

Nazca · 26 kwietnia 2016

0
0
Wszystkie twoje opowiadania są świetne, ale "Drapieżcy" pretendują do tytułu najlepszego 😉

Czy napewno chcesz usunąć ten komentarz?

Krystyna · 27 kwietnia 2016

+1
-1
Opowiadanie podobało się... szkoda, że nie mogę dodać słowa bardzo a to dlatego, że mam kilka zastrzeżeń. Na początek do moderatora : skoro opowiadania podlegają moderacji jego obowiązkiem jest wyłapanie "literówek" i poprawienie ich. A do autora : tak na szybko dwie nieścisłości... skórzaną obrożę zakłada się uległej kiedy przyjmuje ją dobrowolnie, w opisanej sytuacji byłaby to obręcz lub skórzana ale z zabezpieczeniem (a o tym nie ma słowa, chociaż o założeniu kłódki na łańcuch już tak) a druga... dziewczyna sprząta nago a w dalszej części ubranie (czy koszulka, nie pamiętam) lepi się do mokrego ciała. Nie czepiam się ale jeżeli tekst zawiera szczegółowe opisy to i fakt założenia ubrania gdzieś powinien być ujęty. Ale takie błędy popełniają i "wielcy" . Podsumowując : dziękuję za opowiadanie.

Czy napewno chcesz usunąć ten komentarz?

Mario · 27 kwietnia 2016

0
0
Czyta się super. Jest to b. ekscytujące i b. podniecające 😉
Będzie c.d.?

Czy napewno chcesz usunąć ten komentarz?

Man in black · Autor · 27 kwietnia 2016

0
-1
dzięki za komentarze, Krystyna masz rację. Ciekawski, dzięki za pomysły, wolę kiedy się rodzą w mojej głowie 😉

Czy napewno chcesz usunąć ten komentarz?

JustINe · 27 kwietnia 2016

+1
0
Krystyno, nie mylmy moderacji z korektą.

Czy napewno chcesz usunąć ten komentarz?

Man in black · Autor · 28 kwietnia 2016

+1
0
JustINe też ma rację 🙂

Mario: Nie nie planuję ciągu dalszego, ale wiele w życiu nie planowałem 😉

Czy napewno chcesz usunąć ten komentarz?

BBB · 1 maja 2016

0
0
Dalej czekam na schody do nieba🙁((

Czy napewno chcesz usunąć ten komentarz?

Fetyszysta · 2 maja 2016

0
0
Ciekawe, naprawdę ciekawe 🙂

Czy napewno chcesz usunąć ten komentarz?

Man in black · Autor · 2 maja 2016

0
0
No proszę, uznanie od fetyszystki, bezcenne 🙂

Czy napewno chcesz usunąć ten komentarz?

Dominika · 2 maja 2016

0
0
cud miód ultramaryna 😀

Czy napewno chcesz usunąć ten komentarz?

MrHyde · 8 maja 2016

0
0
Po przeczytaniu cz. 1, napiszę krótko: jest świetne! Szczególnie uwaga o wyrzutach sumienia. Nurtuje mnie tylko, co było na filmiku z komórki. Na dobrą sprawę, laska nie miała go czym szantażować.

Czy napewno chcesz usunąć ten komentarz?

PodróżnikUBB · 2 czerwca 2016

0
0
Codziennie czytam pokatne jak jade do pracy. Ale dzisiaj dodam pierwszy komentarz. Jak dla mnie mistrzostwo swiat i okolic. Tyle! Ciao

Czy napewno chcesz usunąć ten komentarz?

Aśka · 25 czerwca 2016

+2
0
Mr Hyde sądzę że filmik zawierał materiał "szklanego kolczyka" pod biurkiem podkreślił to pisząc ze oblizala namiętnie usta wstając.
Mnie zastanawia kto nagrał to 🙂
Jedno z najlepszych jakie do tej pory czytałam, brawo.

Czy napewno chcesz usunąć ten komentarz?

Aska · 25 czerwca 2016

0
0
Szukanego*

Czy napewno chcesz usunąć ten komentarz?

XXX_Lord · 1 lipca 2016

+2
-1
Podchodziłem do tego opowiadania kilka razy, nieco zniechęcony tagami (nastolatka i pissing). I tak jak Chram wszedł mi bez popity, tak w przypadku Drapieżców musiałem "dojrzeć" do ich przeczytania.
Z perspektywy dwukrotnej lektury jestem na siebie zły, że czekałem tak długo. To co najbardziej mi się podoba to rewelacyjny scenariusz. Z początku spodziewałem się oklepanego motywu uczennicy szantażującej nauczyciela. I nagle ciach! Całkowita zmiana sytuacji.
W dodatku świetne zakończenie i bardzo dobre sceny seksu.

Czekam na coś nowego Twojego autorstwa. Każda historia, którą opowiadasz jest inna i każda z tych przeze mnie przeczytanych reprezentuje bardzo wysoki poziom.

Czy napewno chcesz usunąć ten komentarz?

Noemi · 2 lipca 2016

+1
0
Super tekst. Masz talent. Chyba najlepsze opowiadanie erotyczne jakie w życiu czytałam. Pytanie do autpra, z czystej ciekawości: ile masz lat, Man in Black?

Czy napewno chcesz usunąć ten komentarz?

A. · 17 lipca 2016

+1
0
Doskonałe opowiadanie. Teraz zaczynam się zastanawiać, co siedzi w Twojej głowie i chcę więcej.

Czy napewno chcesz usunąć ten komentarz?

NiesmialyAniolek · 15 sierpnia 2016

0
0
Niesamowite opowiadanie 🙂 nie spodziewałam się takiego zwrotu akcji oraz zakończenia. Życzę inspiracji na kolejne ciekawe 🙂🙂🙂

Czy napewno chcesz usunąć ten komentarz?

Sebbb · 3 marca 2018

+3
0
Świetne... Przeczytałem jedynm tchem... a zakończenie baja.
MiB - jesteś mistrzem, oddaję pokłon...

Czy napewno chcesz usunąć ten komentarz?

Danio · 20 marca 2018

+1
0
REWELACJA! Świetnie potęgowane napięcie, opowiadanie bujnie podziałało na moją wyobraźnię 😉 Nigdy nie czytałem lepszego.

Czy napewno chcesz usunąć ten komentarz?

Anonim · 1 sierpnia 2018

0
0
Bardzo dobre opowiadanie, pozdrawiam 🙂.

Czy napewno chcesz usunąć ten komentarz?

Dbs · 24 kwietnia 2020

+2
0
MiB jest takim Autorem (celowo z dużej), że cokolwiek napisze, będzie to genialne...
Tylko on i Ravenheart tutaj mają podobny kunszt, warsztat i talent choć inną tematykę. I dobrze 😉

Tak czy inaczej - 10/10 bo jak może być inaczej.

Czy napewno chcesz usunąć ten komentarz?

Ravenheart · 25 kwietnia 2020 ·

0
0
Dziękuję pięknie za dobre słowo... (jak widać zdarza mi się czytać komentarze, a i na emaile czasem odpowiadać 😀).

Ale komplement trochę na wyrost - tu jest sporo zacnych, autorskich piór.

Czy napewno chcesz usunąć ten komentarz?

Michał · 24 października 2023

0
-3
Uwierały mnie określenia typu - "wyciagnął swój penis". Źle dobrany przypadek. Poza tym dobrze napisane i dobrze się czyta.

Czy napewno chcesz usunąć ten komentarz?

Teksty o podobnej tematyce:

pokątne opowiadania erotyczne
Witamy na Pokatne.pl

Serwis zawiera treści o charakterze erotycznym, przeznaczone wyłącznie dla osób pełnoletnich.
Decydując się na wejście na strony serwisu Pokatne.pl potwierdzasz, że jesteś osobą pełnoletnią.

Pliki cookies i polityka prywatności

Zgodnie z rozporządzeniem Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r (RODO). Potrzebujemy Twojej zgody na przetwarzanie Twoich danych osobowych przechowywanych w plikach cookies.
Zgadzam się na przechowywanie na urządzeniu, z którego korzystam tzw. plików cookies oraz na przetwarzanie moich danych osobowych pozostawianych w czasie korzystania przeze mnie ze stron internetowej lub serwisów oraz innych parametrów zapisywanych w plikach cookies w celach marketingowych i w celach analitycznych.
Więcej informacji na ten temat znajdziesz w regulaminie serwisu.