Mama i córka. Nowa relacja

18 maja 2025

23 min

Poniższe opowiadanie zawiera wyjątkowo kontrowersyjne sceny!

Poniższy tekst znajduje się w poczekalni!

Dobrej lektury.

        Długo zastanawiałam się nad tym, jak ubrać to wszystko w słowa. Wszystko to, co się wydarzyło. Gdybym miała to powiedzieć obcej osobie na głos, od czego zacząć? Jak wprowadzić, jak zacząć, jak opowiedzieć? Korzystając z anonimowości internetu łatwiej chyba być konkretnym, nazywać rzeczy ich prawdziwym imieniem. Odedrzeć je z wszystkich pięknych przymiotników i na przykład niewinną penetrację umieć nazwać „rżnięciem”. Spróbuję, może się uda.
        Mam obecnie nieco powyżej 40 lat. Byłam w szczęśliwym związku z Jackiem. Niestety, choroba zabrała go jakiś czas temu. Zdążyliśmy do tego czasu dorobić się wspaniałej córki. Czas, który spędziliśmy razem to czas wielkiej miłości i namiętności. Sama teraz wychowuję 18-to letnią córkę Katarzynę.
        Kasia jest z natury cicha, trochę zamknięta w sobie z artystycznym zacięciem. Ma w sobie pokłady magicznej wrażliwości, którą przelewa na papier. Swoje myśli rozwija, tworząc różne formy literackie. Sztuka i literatura to chyba jej miejsce w życiu, przynajmniej tak twierdzi. Lubi też pływanie, więc potrafi sporo czasu spędzać na pływalni.
        Z Jackiem poznaliśmy się podczas studiów. Nie byliśmy dla siebie pierwszymi miłościami, pierwszymi partnerami. Ja byłam już po pierwszej miłości. Szybkiej, ale nie przelotnej, kształtującej moje wnętrze, moje emocje. Potem nastąpiło burzliwe rozstanie i ciężka lekcja życia.
        A chwilę później pojawił się on, druga miłość, ostateczna – mój Jacek. Klasyczna historia, założyliśmy rodzinę i na świat przyszła Kasia. Podobnie, jak mnie w przeszłości, moi rodzice, tak i my razem z Jackiem również udanie zapewniliśmy poprawny start w przyszłość naszej córce. Nasze wspólne życie, mam wrażenie, że od samego początku było normalne. To chyba najlepsze słowo, normalne. Poprawne. Oboje rodzice się kochają, kochają swoje dziecko, wychowują je wspólnie, zapewniając solidny start w dorosłość z właściwym pakietem odpowiedzialności. Kasia nigdy nie sprawiała kłopotów, nie wywinęła żadnego spektakularnego numeru. Chociaż zapewne niektórym normalność nie kojarzy się zbyt ciekawie, to muszę powiedzieć, że dla nas normalność oznacza szczerość, otwartość i jasność relacji. Pomiędzy rodzicami, pomiędzy dorosłymi a dzieckiem. Śmiało mogę powiedzieć, że byliśmy kochającymi, opiekuńczymi rodzicami, ale przede wszystkim przyjaciółmi dla naszej pociechy. Niejednokrotnie sama mówiła o tym głośno i z dumą w głosie. Zawsze tak było, wiedziała, że ma w nas wsparcie, a dom jest naszą ostoją. Nasze relacje opierały się na pełnej jawności i braku tak zwanych tematów tabu. Otwarcie rozmawialiśmy o wszystkich aspektach życia, nie unikając tematów dotyczących dorastania, intymności, seksualności człowieka. Nie raz i nie dwa rozmawialiśmy z Kasią o dojrzewaniu, o zmianach zachodzących w jej ciele, o seksie, o masturbacji. Oczywiście wszystko było dostosowywane do wieku, w którym zadawała pytania. I jak pytała, to odpowiadaliśmy. Wiem doskonale, że moja córka masturbuje się, sama o tym mi powiedziała. Pamiętam, że poczułam wtedy dumę i radość. Otrzymałam od niej wtedy olbrzymie zaufanie. Zaufanie, które odwzajemniłam z nawiązką. I nie był to dla niej i dla mnie, jako matki, żaden powód do wstydu czy zakłopotania. Normalna, ludzka aktywność. Jeden z etapów poznawania swojego ciała. Teraz, będąc samotną matką, nadal realizuję ten typ wychowania. Mam z nią szczerą i otwartą relację.
        Pamiętam, że kiedy Kasia miała jedenaście bądź dwanaście lat, to zawołała mnie do łazienki. Weszłam, stała nago i zakrywała dłońmi swoje łono. Kiedy zapytałam, co się stało, powiedziała tylko „zobacz” i odsłaniając dłonie, pokazała pierwsze włosy zaczynające pokrywać jej podbrzusze.
        Wyjaśniłam, że zaczyna dojrzewać i to jeden z widocznych objawów tego okresu w jej życiu. Kilka lat później, miała chyba piętnaście już lat, zapytała otwartym tekstem, bez owijania w bawełnę, co należy robić, kiedy kobieta chce się masturbować. Zapamiętałam doskonale ten dialog pomiędzy nami.
        – Mamo, co robią kobiety, kiedy się masturbują?
        – To zależy. – odpowiedziałam – A o co pytasz konkretnie? – dodałam pytanie.
        – Bo wiesz, czasami jak wieczorem leżę w łóżku, to dotykam się, poznaję swoje ciało.
        – Rozumiem. Opowiesz mi o tym?
      – Pewnie. Leżę pod kołdrą i przesuwam dłonie po całym ciele. Dotykam piersi. Potem brzucha i łona. Czasami sięgam ręką pod piżamę, wsuwam dłoń w spodnie. Czuję, jak od tego dotykania się sztywnieją mi sutki. Wyczuwam włosy na wzgórku, sięgam niżej, dotykam muszelki. Było już tak, że robiło mi się gorąco i czułam, że mam wilgotne palce od tego dotykania.
        – Wygląda na to, że masturbujesz się, nie wiedząc do końca o tym. – odparłam – Robisz intuicyjnie dokładnie to, co należy wtedy robić. I nie wilgotnieją ci same palce, tylko pojawia się w trakcie podniecenia nawilżenie pochwy. Rozmawiałyśmy kiedyś o tym. Cieszę się, że mi o tym mówisz.
      – Wiesz, to jest przyjemne, to dotykanie.
      – Coś na ten temat wiem. I bardzo dobrze, powinno być przyjemne. – powiedziałam zadowolona – Tylko pamiętaj, rób to w bezpiecznym miejscu. To znaczy, jeśli masz ochotę się dotykać, sprawiać sobie przyjemność, to zawsze upewnij się, że nikt ci nie przeszkodzi, ani nie zaskoczy cię w trakcie. Poznajesz swoje dojrzewające ciało i jest ci w tym poznawaniu przyjemnie. To dobrze. A jak skupisz dotykanie na łechtaczce, pamiętasz, gdzie jest? – zapytałam.
        – Oczywiście. Pamiętam, jak mi tłumaczyłaś anatomię kobiety i mężczyzny. To, co wtedy? – zakończyła pytaniem.
        – To wtedy może nastąpić orgazm.
        – Orgazm? A skąd ja będę to wiedzieć?
        – Nie martw się. Jestem pewna, że tego nie przeoczysz.
        – Mamo, a ty się masturbowałaś, jak byłaś w moim wieku? – zapytała jeszcze.
        – Tak Kasiu. Masturbowałam się. – odpowiedziałam.
        – A ile miałaś lat, kiedy skończyłaś to robić?
        – Wyobraź sobie, że nie skończyłam. – powiedziałam – Nadal zdarza mi się masturbować, szczególnie, wtedy, kiedy tata wyjeżdża.
        – Tak myślałam. – powiedziała Kaśka.
        – Co to znaczy? – z ciekawością zapytałam, bo zaintrygowała mnie jej odpowiedź.
        – To znaczy, że słyszałam cię niedawno i pomyślałam sobie, że to robisz. Dlatego też przyszłam do ciebie z tym pytaniem.
        – Jak mogłaś słyszeć córciu?
        – Normalnie, stałam pod drzwiami sypialni i słuchałam. – odpowiedziała nieco zakłopotana – Byłaś dosyć głośna.
        – Podsłuchiwałaś pod drzwiami? – byłam zdziwiona.
        – Przepraszam mamo.
        – Nie musisz przepraszać, nie masz za co. To raczej ja zachowywałam się zbyt ekspresyjnie. Postaram się być następnym razem trochę ciszej.
       – Nie musisz, nie przeszkadza mi to. Dzięki mamo, że mi wszystko wyjaśniłaś. Jesteś super. Wiesz, chciałabym, abyśmy kiedyś zrobiły to razem. Co ty na to?
Zostawiwszy mnie z taką wiadomością i pytaniem, szybko wyszła z pokoju.


        Tak było nie tak dawno temu. A potem jak grom z nieba przyszła wiadomość o chorobie Jacka. W zaledwie pół roku straciłam męża, a Kasia ojca. Obie przeżywałyśmy rozpacz i żal po stracie, wspierałyśmy się. I dzięki temu przetrwałyśmy. Dobrze, że miałyśmy wtedy siebie. Ta strata jeszcze bardziej zbliżyła nas obie do siebie. Teraz już Jacek pozostaje w naszej pamięci. A my dalej żyjemy.


        Siedziałyśmy z Kaśką na początku tego lata w domu i tu tak naprawdę zaczyna się ta historia.

        Tego ranka, przy śniadaniu omawiałyśmy z Kasią nasze zamierzenia na najbliższe dni i snułyśmy plany na wypad w bieszczadzkie pasmo gór. Piesze wędrówki to nasza wspólna pasja. Kiedy mówiłam o miejscach, trasach, podróży i noclegach córka patrzyła na mnie jak w obrazek. Ten jej wzrok … piękne i duże czarne oczy, loki długich czarnych włosów owinięte wokół smukłych palców bawiących się nimi dłoni. Dzisiaj wiem, że ten wzrok błądził w tym czasie po zupełnie innych rejonach niż połoniny.
        – Czy ty mnie słuchasz? – zapytałam, kiedy jej oczy zniknęły za mgiełką wyobraźni i popłynęły wyraźnie, w inną niż Bieszczady, stronę.
        – Tak mamo, po prostu się zamyśliłam i wpadł mi właśnie pomysł na nowy wątek do kolejnego opowiadania, yyy … może lepiej pójdę ubrać go w odpowiednie słowa, zanim ucieknie. – rzuciła na odczepkę, dopijając kakao i pomknęła do swojego pokoju.
        Uwielbiała pisać. Czasem stawałam się recenzentką jej tekstów, a innym razem nie miałam pojęcia, nad czym tak skrupulatnie ślęczy, ale miała już drobne sukcesy literackie. To, co pisała, od czasu do czasu ukazywało się w tematycznych periodykach, jest naprawdę zdolna. Nigdy nie dopytywałam, nad czym akurat pracuje. Prędzej czy później zawsze chwaliła się i pokazywała swoje prace. Dzisiaj jednak była jakoś bardziej rozkojarzona i zamyślona. Czyżbym dobrze widziała? Zarumieniła się? Nieważne.
Dłuższą chwilę zajęło mi ogarnięcie porządku po poranny rytuale śniadaniowym, i już myślałam o tym, co zrobię na obiad, gotowanie zawsze było moim azylem. Zajrzałam do pokoju córki, stukała rytmicznie w klawiaturę.
        – Słuchaj, pojadę na chwilę do marketu, zrobię zakupy. Wybierasz się dzisiaj na basen z Anią? Pamiętam, że coś wspominałaś …
        – Basen!!! – krzyknęła – szlag!!! Prawie zapomniałam, daj mi dziesięć minut, zbiorę tylko rzeczy i może mnie podrzucisz, co? Znowu się spóźnię, już prawie 10. – zerwała się jak poparzona.
        – No dobrze, bierz rzeczy i czekam w samochodzie.
        Zawiozłam córkę na basen, zakupy poszły sprawnie, po godzinie byłam już w domu. Krzątając się z miejsca w miejsce, przechodziłam obok pokoju Kaśki. Okna miała zasłonięte jak zwykle. Mówiła, że mrok ”sprzyja wenie”. Weszłam, w pokoju panował względny porządek, na łóżku porzucona w pośpiechu piżama, jakaś bielizna, mały rozgardiasz na biurku, papiery z notatkami, książki i … włączony komputer?
        Nigdy, przenigdy, nie wnikałam w prywatność córki. Przez wszystkie dotychczasowe lata jej życia, zachowanie nie wymuszało konieczności kontroli z mojej, czy wcześniej naszej, strony. Szanowaliśmy strefę prywatności. Do dzisiaj. Teraz jednak przeszła mi przez myśl wzmianka o jej nowym pomyśle, o którym wspomniała podczas śniadania i z czystej kobiecej ciekawości postanowiłam zajrzeć.  A może intuicja mi coś podpowiedziała? Czy może siedzący na jednym ramieniu diabełek szeptał: „zajrzyj, zobacz”. Poruszyłam delikatnie myszką, monitor rozświetlił się, ukazując otwarty plik programu Word. Przewinęłam kilka dobrych stron, do samego początku, usiadłam w fotelu córki i zaczęłam czytać.
        W kilku pierwszych zdaniach opisywała kobietę, czterdziestolatkę samotnie wychowującą nastoletnią córkę. Uśmiechnęłam się, od razu kojarząc źródło inspiracji. To o mnie, o nas. Nie spodziewałam się, że czytając o sobie, tak spodoba mi się ten opis. To naprawdę miłe uczucie czytać opis samej siebie.

„Miała włosy takie jak ja, byłyśmy z mamą niemal tego samego wzrostu, za to jej      figura – niejedna kobieta mogłaby zazdrościć takiej w jej wieku. Wprawdzie nie jest odzwierciedleniem pierwszych stron czasopism dla kobiet, jednak jej kształty mają w sobie niebywałą kobiecość i smukłość. Jędrna skóra, która zawsze pachnie przyjemną mieszanką balsamu do ciała i perfum, uwielbiam głęboko nasycać się  jej zapachem”.

        Mój wzrok brnął przez następne słowa, zdanie po zdaniu, czytając, coraz bardziej otwierałam oczy ze zdumienia. Tekst, który czytałam, poszedł w zupełnie inną stronę, niż się spodziewałam. A właściwie to nie wiem, czego się miałam spodziewać. Coraz bardziej zainteresowana zgłębiałam następne zdania. Oddychałam głęboko, serce waliło mi jak oszalałe, a wzrok mimowolnie przesuwał się z wyrazu na wyraz, ze zdania na zdanie, wyłapując charakterystyczne wyrazy:

„Jej piersi, wołały do mnie, skryte za ponętnym dekoltem...”, „… przeszedł mnie        dreszcz podniecenia, kiedy mnie objęła, pocałowała w szyję …”

        Nerwowo przewijałam tekst, w górę i w dół, w zupełnym chaosie wyłapując kolejne jednoznaczne i dosadne zwroty:

„… uczucie twardniejących sutków w moich ustach …”, „… język wędrował niżej,       pieściłam wilgotnymi ustami jej podbrzusze …”, „… ciepło jej ud i mieszanka      zapachów skóry, perfum i bielizny …”, „… wreszcie ją ujrzałam, piękny kwiat z warg jej cipki …”, „… zapadłam w nią całą sobą, wsuwając język tak głęboko, jak mogłam sięgnąć …”, „… orgazm mojej mamy smakował jak cudowny nektar …”, „… czułam, jak jej wagina pulsuje wokół moich palców …”.

        Wyobraźcie sobie te uczucia, jakie we mnie uderzyły, kiedy czytałam tekst opowiadania. Przerwałam. Byłam rozbita, nie potrafiłam skupić swoich myśli, w tej samej chwili przez głowę przewijały się dziesiątki pytań i odpowiedzi, jednocześnie wściekłość i zdziwienie. Po co tam zajrzałam? To był błąd.
        Nawet nie wiem, jak długo chodziłam po pokoju Katarzyny w amoku myśli i uczuć. Moim umysłem  w jednej chwili zawładnęło przerażenie i euforia, złość i podniecenie. Zadawałam sobie pytanie, odpowiadałam i tłumaczyłam w tej samej chwili. Sprzeczność myśli, jakie we mnie wywołał przeczytany do tej pory tekst, który wypłynął spod dłoni mojej córki, zburzył nieco mój wewnętrzny spokój. O czym ona myśli? O czym ona pisze? Mimo wszystko wróciłam ponownie do tekstu. Kiedy po jakiejś chwili dotarły do mnie czas i miejsce zdałam sobie sprawę, że te wyrazy, te … opisy aktu zbliżenia, one dotknęły struny, która nie wybrzmiewała we mnie od dawna.         Zrozumiałam, że jestem niebywale podniecona, wręcz wściekle rozpalona od wewnątrz. Nawałnica uczuć i obrazów, jakie rysowała teraz moja wyobraźnia, wybijała się ponad poziom świadomości. Nieśmiało zaczęłam przepuszczać przez blokadę rozsądku myśl, że moja córka stworzyła niezwykle wyuzdany, ale bardzo erotyczny tekst, którego inspiracją była nasza relacja. Nie potrafiłam tego do końca pojąć, jak krew z mojej krwi, moja mała Kasia obrała sobie moją osobę, moje ciało, jako przedmiot pożądania i erotyzmu.
        Dygotałam, czytając, czułam się niepewnie, tak jakbym miała przeżyć raz jeszcze swój pierwszy raz. Swoją seksualną inicjację. Opadłam z powrotem na fotel, chciałam ponownie skupić się na tekście. Wróciłam do czytania, a właściwie zaczęłam czytać od początku. Chłonęłam każde zdanie, pragnęłam zrozumieć każdy wyraz, który wbijał się we mnie. Jednocześnie budząc uczucia, jakich nie znałam, a może nie, o których zdążyłam już zapomnieć. Umysł gnał galopem po obszarach mojej kobiecości, której najwidoczniej nie byłam świadoma, albo, jakiej nie potrafiłam sobie jeszcze uzmysłowić. Moje dłonie podczas czytania mimowolnie przesuwały się po wewnętrznej stronę ud, przechodziły mnie ciarki …
        Czytałam opowiadanie, w którym Kasia była całkowicie zniewolona moją kobiecością, całym swoim ciałem pragnęła dawać mi rozkosz i sprawiać byśmy wspólnie poznawały bezkresny świat podniecenia i erotyzmu. Stałam się obiektem jej fantazji o seksualnym odkrywaniu, poznawaniu się, dojrzałej kobiety i młodej dziewczyny, nastolatki. Słowa, które kreśliła, przedstawiały niewyobrażalnie ponętny i przesiąknięty bardzo świadomą erotyką obraz relacji matki i córki, w którym kobiety dawały sobie nawzajem upust drzemiącej w nich żądzy. Matka wprowadzała córkę w świat erotyki, świadoma budzącej się seksualności córki. Świat namiętności i jednocześnie świat miłości.
        Historia rozpoczynała się od niewinnej czułości, oparcia i uspokajającej bliskości, która powoli przeradzała się w nieśmiałe, dwuznaczne, a może jednoznaczne, muśnięcia, odważniejsze odwzajemnione dotykanie, by wreszcie przejść w koncert głębokich westchnień i śmiałych ruchów, niosących w sobie pocałunki i pieszczoty, które rozpoczęły niezwykłą relację, relację przepełnioną najlepszymi orgazmami, jakie mogły sobie do tej pory tylko wyobrazić.
        Nie wiedziałam, nawet kiedy moje spodenki, które włożyłam dziś na siebie, znalazły się pod obrotowym krzesłem. W chwili, kiedy czytałam o tym, jak Kaśka rozchyla paluszkami swych dłoni wargi sromowe mojej cipki i łapczywie wsuwa głęboko we mnie swój sztywny język, łapiąc chełpliwie powietrze i wysysając starannie moją wilgoć podniecenia, ja z nogami opartymi o biurko w pełnym pożądania rozkroku, wsuwałam złączone palce swojej dłoni coraz energiczniej w mokre majtki, podążając w stronę stęsknionej czułości waginy. A kiedy druga dłoń zdecydowanie odsunęła bieliznę na bok, wsunęłam palce w siebie. Palce zatrzymały się na kłykciach, a moje podniecenie najlepiej oddawał rozkoszny dźwięk mokrego tańca palców w rytmie odgłosów, chlupnięć i ruchów wilgotnych, nabrzmiałych warg sromowych mojej cipki. Dyszałam ciężko, pojękiwałam, mało dyskretnie, głośno, przeżywając narastające podniecenie, nie będąc wcale świadoma, że od jakiegoś czasu wszystkiemu przygląda się Kasia. Sprawczyni mojego podniecenia stała w wejściu do swojego pokoju, za moimi plecami. Nie zdawałam sobie z tego sprawy pochłonięta całkowicie czytaniem i pieszczeniem. Moje nogi prostowały się w rozkosznych skurczach, na przemian z zaciskającymi się udami, które dzielnie walczyły w pogoni za kolejnym ruchem dłoni, za dotykiem palców niosących nieopisaną przyjemność i rozkosz. Przystopowałam. Zwolniłam ruchy dłonią, by całkowicie zapomnieć się w świadomości skurczy, jakie oplatały moje palce, których za nic nie chciałam wyciągać z rozgrzanej cipki. Zapragnęłam posmakować samej siebie. Siedząc wciąż z rozłożonymi nogami, wysunęłam paluszki z siebie, by potem skrupulatnie je wylizać. Byłam absolutnie i całkowicie oddana temu uczuciu, które mną aktualnie zawładnęło. Miałam wrażenie, że trwa i trwa, całą wieczność, od chwili, kiedy zaczęłam czytać, aż do teraz. Tak dawno nie czułam tego stanu. Nie docierało do mnie, że moje ciało jest jeszcze zdolne do takich stanów emocjonalnych. Byłam znowu podniecona. I było to wspaniałe uczucie, o którym prawie zapomniałam.
        A zaraz potem przeszedł mnie dreszcz niepokoju, świadomość czyjejś obecności w pokoju. W jednej chwili powróciła jaźń i czystość myślenia, odwróciłam się, spojrzałam za siebie. Nadal siedziałam na fotelu, podwinąwszy nogi pod siebie. W wejściu do swojego pokoju wsparta o framugę drzwi, stała Kasia. Miała szeroko otwarte usta, a do mnie dopiero teraz dobiegł dźwięk jej płytkiego, szybkiego oddechu. Widziałam, że dłoń miała schowaną pod podwiniętą spódniczką, i tak jak ja przed momentem, dosłownie przed chwilą, stojąc, pieściła się, odchylając swoje białe majteczki, by ułatwić zadanie swoim palcom. Jej wzrok przedzierał się przez dzielącą nas odległość, te kilka metrów. Czułam na swoim ciele jej wzrok, namacalnie czułam, jak chłonie obraz swojej matki z rozłożonymi nogami i palcami w ustach. Zamarłam. Co teraz? Co się stanie? Co powie? Co zrobi?
        – Mamo, błagam Cię, nie przestawaj, potem zrobisz, co zechcesz, ale nie odbieraj     sobie i mnie tej chwili, błagam … – wypowiedziała cichym i drżącym głosem – Dotykaj się dalej. Chcę zobaczyć, jak dochodzisz.
        Moja córka prosiła mnie o orgazm. O mój orgazm. Nie potrafiłam nawet drgnąć przez dłuższą chwilę, siedziałam tak z podwiniętymi jedynie nogami na ciasnym fotelu. Przez całą tę krótką chwilę, jak w stop-klatce, nie wyjęłam nawet palców z ust, czując, jak ścieka mi po nich ślina.
        – Kaśka, ja …, my … – wydukałam z siebie, przyciskając z powrotem mokrą dłoń      do bielizny.
        Bielizny, której pozwoliłam schować mój skarb. Schować przed mętnym wzrokiem mojej córki, której palce nieprzerwanie chowały się i wynurzały z jej majtek zdecydowanymi ruchami, dyszała coraz głośniej, pojękując.
        – Kasiu, kochanie, … co my … chodź do mnie, przytulę Cię i później        porozmawiamy, o tym … eee … o tej sytuacji …
        Co za głupoty gadam?! Pomyślałam. Jaka sytuacja? Moja córka masturbuje się zaledwie trzy metry ode mnie, ze mnie wyciekają tak obfite soki, że całe krocze mam mokre i klejące od wilgoci majtki. Wstałam z krzesła. Usiadłam, skrzyżowawszy nogi na łóżku i raz jeszcze zawołałam. Podeszła. Uklęknęła przede mną na łóżku. Spoglądając mi głęboko w oczy, przybliżyła się, nasze usta ledwo się musnęły, a mną wzdrygnął dreszcz podniecenia. Ujęła moją dłoń, tę, która jeszcze moment temu wędrowała od mojej cipki do ust. Palce, które złożyła w pęk swoją dłonią, wsadziła sobie do ust, najgłębiej jak umiała. Prawie się zakrztusiła, po czym zaczęła oblizywać, każdy palec z osobna, z takim oddaniem jakby były jakąś relikwią.
        – Smakujesz i pachniesz nieziemsko mamo … – wyszeptała przesyconym        podnieceniem głosem – Nie umiałam sobie tego wyobrazić. A teraz, teraz miałam   okazję zobaczyć.
        Zamurowało mnie. Ponownie byłam jak kamień, nie mogłam się ruszyć, słyszałam tylko nasze oddechy, czułam, jak łomocze mi serce i patrzyłam na swoją córkę, która niemal w transie oblizywała moją dłoń. Wykorzystała tę chwilę i drugą dłonią zaczęła ugniatać moją cipkę, chwytała mnie za wargi i ciągnęła je razem z bielizną, czułam, jak lepka jestem od śluzu. Odpływałam … znowu to uczucie … to, które pozbawia świat ram i kształtów, które wysyła świadomość w inny wymiar … dałam się ponieść, ostatkiem sił woli powstrzymałam rozsądek.
        – Aaaaaaghhh … Taaak … – wyjęczałam – pragnę tego. Zrób ze mną, co chcesz i       zabierz mnie do swojego świata.
        Oderwała dłoń od mojej cipki. Odchyliłam się do tyłu, podniosłam skulone nogi i biodra przed moją córkę i pomogłam jej zdjąć przeszkadzające nam obu majtki, odrzucając je na podłogę. Pokój nadal był w półmroku. Ładnie skupiamy tę jej wenę, zdążyłam jeszcze pomyśleć. Oparłam się plecami o ścianę za sobą i rozłożyłam szeroko nogi przed córką. Czułam, jak moja cipka porusza się powodowana mimowolnymi skurczami, wychyliłam głowę, by zobaczyć ten piękny obraz.
        Byłam dokładnie wydepilowana, zawsze uważałam to za dobry i higieniczny nawyk, cipka była zaróżowiona, niemalże czerwona, a paluszki Kaśki już wcześniej efektownie rozepchnęły moje płatki na bok, wejście do mojej pochwy było całe jej. Nie chciałam być nigdzie indziej w tym momencie.
        – Dziękuję mamo. Zrobię wszystko, a nawet więcej. Do zobaczenia po drugiej        stronie … – to nie był głos mojej córki, to był głos podnieconej kobiety gotowej na        wszystko, to był głos wyuzdanej młodej kobiety, która pożąda i pragnie mnie całą        sobą.
        Kasia wsparła się na rękach i wyrzuciła nogi do tyłu, w jednej chwili leżała już na brzuchu z głową na moim kroczu, pomiędzy zapraszająco otwartymi nogami. Czułam jej ciepły oddech, czułam, jak rozchodzi się po mojej skórze, pochwyciła dłońmi moje uda i … rozpoczął się istny diabelski taniec. Jej, tak do tej pory dla mnie, niewinne usta i język wyzbyły się wszelkiej delikatności. Była w tym gracja, a ja byłam zdecydowaniem tych ust zniewolona. Nie przygasłe podniecenie ponownie mną zawładnęło, a Kaśka przypadła do mojej cipki niczym wygłodniały pies. Lizała i ssała mnie tak intensywnie, że sapałam jak lokomotywa w wierszu Brzechwy.
        – Zrób ze mną, co zechcesz córciu. Wykorzystaj mnie, jak tylko pragniesz. –        jęczałam – Aaaaghhh …, taaak …, właśnie taaak …, liż i ssij ją całą, nie przestawaj.
        Rozsadzało mnie od środka, wrzałam i jęczałam, gdybym mogła, rozchyliłabym nogi przed nią jeszcze bardziej. Nie było to jednak możliwe, targały mną skurcze, mięśnie brzucha i pośladków spinały się na przemian. Byłam w galopie, w galopie rozkoszy, a do moich uszu dobiegał jedynie dźwięk zasysającej wszystkie soczki Kasi, chwile przerwy w pieszczocie wykorzystane na szybkie łapanie powietrza, ponowne wzdychanie i łapczywe lizanie. Chłeptała mnie całą. Jej język był dosłownie wszędzie. Czułam go na cipce, czułam w cipce, czułam na odsłoniętej łechtaczce.
        – Chcę, żebyś jęczała mamo. – powiedziała, przerywając na chwilę i unosząc głowę.         – Pragnę słyszeć, jak odlatujesz w orgazmie. Jęcz dla swojej córeczki, jęcz dla        mnie. – błagała.
         – Tak córciu, nie przestawaj, Taaak!!!!!!!
        Kasia odsunęła się lekko i zdecydowanym ruchem włożyła dwa palce w moją cipkę, jej ruchy powodowały, że moje biodra ruszają się w rytm, jaki dyktowała jej dłoń, czułam, jak obraca nimi wokół własnej osi i … świdruje moje wnętrze.
        – Ooo!!! Taaak!!!, właśnie tego potrzebuje moja cipka, rżnij ją palcami, daj mi        jeszcze jeden, proszę!!! – wyrwało się z moich ust.
        – Jak sobie życzysz. Mogę z nią robić, co tylko zechcę?!
        – Tak córciu …
        Przestała mnie penetrować swoimi palcami, wyciągnęła dłoń wprost do moich ust, czułam wilgoć i ciepło, i zapach mojej cipki. To było niebywałe uczucie. Powieki miałam ciężkie, jak w transie, byłam pijana od podniecenia. Lizałam i smakowałam siebie, robiłam wszystko, aby osuszyć jej palce. Robiłam to tak łapczywie, jak robiła to przedtem Kaśka.
        – Ooooooo, taaak. Włóż je jeszcze raz, głębiej!!! Proszę!!! – prosiłam.
        I ponownie poczułam, jak wwierca się palcami w cipkę, jak drażni mnie od środka, rozpycha się, naciskając na ścianki.
        – Teraz znowu masz paluszki w cipce. To są trzy paluszki twojej córki, masz je        teraz w swojej cipce. – usłyszałam, jak mówi – Ale żeby ten malutki nam nie        przeszkadzał to …
        – Oooooo … tak … – jęczałam – mocniej, głębiej, nie przestawaj.
        Kasia powoli wciskała we mnie już cztery palce. Uniosłam głowę i patrzyłam, jak powoli znikają w mojej cipce i dyszałam ciężko, podniecona widokiem, odczuciami, sytuacją. Widziałam, jak wysuwa z ust język, jak dotyka nim mojej łechtaczki i wodzi po niej. Jak zamyka na niej usta, lekko zasysa. Na chwilę wyjęła dłoń z mojej cipki, włożyła ją sobie do ust, polizała swoje palce i ponownie zaczęła je wsuwać we wciąż otwartą szeroko waginę.
        – Podnieca mnie to. – jęczałam podniecona – Zerżnij tę wygłodniałą cipkę, dobrze Kasiu? Zrobisz to dla mamy?
        – Oczywiście mamo. – odpowiedziała – Będę to robić na każde twoje zawołanie,       kiedy tylko zechcesz!!!
        Wsadziła ściśnięte razem palce, powoli i bardzo głęboko. Czułam, jak ponownie rozsadza mnie dłonią od wewnątrz. Rzucało mną w spazmach, wydawałam całą gamę jęków i westchnień, i pragnęłam więcej. Nie sądziłam, że jestem zdolna do takiego podniecenia. A może raczej nie spodziewałam się, że do takiego podniecenia może doprowadzić mnie własna córka. To nie było podniecenie, to był istny żar!!! A sam ten widok, widok mojej córki, która z cały oddaniem pieprzyła mnie swoją rączką, był niewyobrażalny, nie wiedziałam, co się ze mną dzieje.
        – Co Ty ze mną robisz, córeczko! – jęczałam – Pieprz mnie, jestem Twoja. Ruchaj   mnie swoją ręką!!! Aaaaaaaa!!! Taaak!!!
        Kaśka instynktownie zacisnęła palce w całość, schowała pod nie kciuk. Zaczęła napierać całą ręką. Powoli palcami rozpychała coraz mocniej wejście i widziałam, jak z każdą chwilą coraz więcej i głębiej jej palce znikają w mojej cipce. To nie może się udać?  
        – Teraz będziesz zerżnięta, jak należy!!! – wydyszała mi w twarz.
        Nie wierzę, nie wierzę, to się nie dzieje, to niemożliwe, nie wierzę … – powtarzałam sobie w głowie euforycznie z małą nutą paniki. Moja córka próbuje wsadzić we mnie całą dłoń. Przeszła mi przez myśl ochota, by zaprotestować, by przerwać to szaleństwo, ale nie chciałam, by to się skończyło, nie teraz. Bieg moich myśli przerwał moment, w którym dłoń Kaśki była już we mnie, już za kłykciami. Odwróciła dłoń tak, że czułam ich każdą kostkę, która dociskała się we mnie pod kością łonową. Złapałam jej dłoń za nadgarstek i wciskałam dalej w siebie. Pomagałam jej, kierując naciskiem i szybkością. Chcę, pragnę, aby mieć w sobie całą jej dłoń.
        – Taaaaaaak, właśnie taaaaaaaak!!! Jeeeest!!! Jesteś w środku!!! Daj mi to, proszę, daj mi ten orgazm!!! – stękałam i bardzo głośno jęczałam, a właściwie wyłam z         rozkoszy.
        Zaczęłam ruszać biodrami, całą moją pupą, jej dłoń w środku, we mnie, mój wzrok wlepiony w jej twarz. Zapatrzone w ten obrazek piękne czarne oczy Kaśki. Podniecenie. Rozkosz. Żądza. Wyuzdanie. Takie uczucia towarzyszyły mi w trakcie tego niewyobrażalnego nigdy wcześniej aktu. Czułam, że moja córka spełnia się właśnie teraz, że jest w innym świecie. A dzięki niej spełniam się i ja. Jej energiczne ruchy wystrzeliły mnie w inny wymiar. Czułam, jak cała zaciskam się wokół jej ręki, miałam wrażenie, że zaraz zgniotę jej dłoń. Teraz już jej nie wypuszczę.
        – To … jest … nie … niemo … – stękałam podniecona – To jest niemożliwe. To się   nie dzieje. Nie wyobrażasz sobie Kasia!!! Aaaaaaa …
        Kiedy artykułowałam ostatnie słowa, cała drżąc i tarzając się po łóżku wraz z jej dłonią w sobie, poczułam ogromny impuls. Orgazm przyszedł niespodziewanie i nagle. Chociaż przecież dążyłam do niego, to zaskoczył mnie i uderzył jak kafar. Jednak to uczucie. To było niesamowite, ten orgazm wygiął mnie w łuk, i cała opadłam i drżałam, nie wiem jak długo, nie wiem jak mocno. Całe moje ciało pulsowało ciepłem. Od głowy aż po stopy. Gorąco na zmianę z dreszczami. I szaleńcze skurcze całego ciała. Nie było im końca. Odleciałam. Nie wiem na jak długo. A kiedy już się uspokoiłam, odurzona przeżytą rozkoszą, spojrzałam na Kasię. Powoli, bardzo powoli wysuwała swoją dłoń. Ukazywał się palec po palcu, aż w końcu całą dłoń miała na wierzchu. Moja szeroko dotychczas otwarta cipka wracała niespiesznie do swoich normalnych rozmiarów. Zasklepiała się, zamykała, kurczyła. Szeroko otwarte wejście zniknęło, płatki cipki znowu przylegały do siebie, szczelnie zamykając wejście. Znowu była to tylko mała szparka. Nadal nabrzmiała, czerwona, wręcz purpurowa. Jednak tylko szparka. Byłam cała obolała. Emocje powoli opadały, podniecenie powoli ustępowało. Spojrzałam na Kasię. Rozbierała się. Dopiero teraz? Stojąc nade mną na łóżku. Wolno, bardzo wolno schodziłam na ziemię, gdzieś z innego wymiaru, słysząc słowa swojej córki.
        – Niesamowite, niespotykane, nieziemskie. To jest początek najlepszego        opowiadania w moim życiu mamo.
        – To nie jest opowiadanie córciu, to samo życie. Nasze życie.
        I już doskonale wiedziałam, że nasz wspólny wyjazd będzie miał zupełnie inny przebieg, niż obie planowałyśmy. Dnie będziemy wprawdzie spędzać na wędrówkach, ale już wieczory i noce będą zupełnie inne. Będą nasze, tylko nasze.

2,848
9.09/10
Podziel się ze znajomymi

Jak Ci się podobało?

Średnia: 9.09/10 (21 głosy oddane)

Teksty o podobnej tematyce:

pokątne opowiadania erotyczne
Witamy na Pokatne.pl

Serwis zawiera treści o charakterze erotycznym, przeznaczone wyłącznie dla osób pełnoletnich.
Decydując się na wejście na strony serwisu Pokatne.pl potwierdzasz, że jesteś osobą pełnoletnią.

Pliki cookies i polityka prywatności

Zgodnie z rozporządzeniem Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r (RODO). Potrzebujemy Twojej zgody na przetwarzanie Twoich danych osobowych przechowywanych w plikach cookies.
Zgadzam się na przechowywanie na urządzeniu, z którego korzystam tzw. plików cookies oraz na przetwarzanie moich danych osobowych pozostawianych w czasie korzystania przeze mnie ze stron internetowej lub serwisów oraz innych parametrów zapisywanych w plikach cookies w celach marketingowych i w celach analitycznych.
Więcej informacji na ten temat znajdziesz w regulaminie serwisu.