Miłość jest ślepa (III)

26 września 2025

36 min

Poniższy tekst znajduje się w poczekalni!

Miłość Romana i Kayli już istnieje, ale obydwoje muszą pozamykać swoje dawne związki. Brunetka czuje to prawie od początku ich znajomości, że Roman jest tym na kogo czekała od śmierci Mai. Mężczyźnie zajmuje to więcej czasu, by zaakceptować prawdę, że pokochał i zapragnął kobietę.

– Zostaw ją, to siostra szefa – krzyknął drugi policjant.

Po chwili podjechało Volvo, a z niego wysiadł nie kto inny, tylko porucznik Stanisław Krzak. Roman poznał go od razu. Nie mógł wiedzieć, że to jej brat, bo Kayla w pracy figurowała pod nazwiskiem panieńskim mamy.

– Dziękujemy za pomoc – powiedział szatyn.

– Dałem ci broń, po to żebyś jej użyła, jeśli trzeba – rzekł sucho porucznik.

Roman czuł się mocno zaskoczony.

– To jest Stasiek? Dlaczego mi nie powiedziałaś?

– Powiedziałam imię. Pamiętasz?

– Nie powiem, że się cieszę. Do wozu, muszę was przesłuchać. – Porucznik nie wyglądała na zbyt zadowolonego.

Usiedli na tylnie siedzenie.

– Czy to co nacisnęłaś to był alarm? – zapytał tylko dla pewności szatyn.

– Tak. Do najbliższej jednostki. Super lokalizator.

– Panie Stanisławie, wiem, że to nie jest odpowiedni czas ani miejsce, ale chyba czas wybaczyć.

Trwała chwila ciszy.

– Powiedziałaś mu wszystko?

– Tak. Jest moim przyjacielem.

– Teraz pan rozumie, panie Wasilewski, że moje ,,rozumiem”, które powiedziałem podczas rozmowy w sprawie samobójstwa Tomasza, miało podstawy.

– Tak, przepraszam jeszcze raz. Nie chodzimy w butach drugiej osoby. Jeżeli to była kogoś wina to Mai, nie Kayli, ale sądzę, że niczyja, albo raczej nas wszystkich.

– Tak. Możemy o tym teraz nie rozmawiać, panie Wasilewski?

– Sądzę, że ludzie powinni się kochać. Jeżeli coś jest nie tak, powinni jak najszybciej się pojednać. Szczególnie w rodzinie…

– Proszę przestać, proszę…

– Dobrze, zamykam się.

Roman odczuł uścisk dłoni Kayli, dostrzegł łzy na policzku. Dojechali na posterunek. Krzak zachowywał się jakby byli mu zupełnie obcy. Zapisał wszystko.

– Jesteście wolni. Chcecie transport?

– Wezmę taksówkę.

Kayla wstała i chciała wyjść.

– Poczekaj – rzekł Roman i popatrzył na porucznika.

– Jest pan bardziej mężczyzną niż ja. Proszę podjąć decyzję. Tu i teraz.

– Co pan… – Roman i Kayla zobaczyli, że porucznik wyciera łzę. – Nie mogę ręczyć za rodziców – rzekł cicho po chwili.

Podszedł do siostry, otworzył ramiona. Brunetka wtuliła się w jego pierś jak dziecko i zaczęła ryczeć.

– Już dobrze, siostrzyczko. Już dobrze…

Roman czuł coś w gardle i sam musiał powstrzymywać łzy.

– Nie jestem bardziej mężczyzną niż ty, Roman. Dziękuję.

Porucznik puścił siostrę i przytulił serdecznie szatyna.

– Zrobię co mogę. Czas na pokój. Czas, abyśmy byli znowu rodziną.

– Tak, bracie. Zbyt długo to trwało – szepnęła brunetka.


Godzinę później siedzieli w mieszkaniu Marka.

– Jesteś zuch.

Tym razem nie zdołał zareagować. Poczuł usta brunetki i nie zamierzał przerywać rozkoszy. Rozpiął jej bluzkę i zaczął pieścić piersi ustami. Nagle przerwał.

– Kurwa, co się dzieję. Wiedziałaś? Nie rozumiem. Działasz na mnie, ale to nie jest najważniejsze. Czuję, że… Kayla, nie mogę zrozumieć, ale wiem. Wiem, że cię kocham. O mój Boże!

– Uwierzyłbyś wówczas?

– Co powie Marek?

Patrzył na nią z miłością. Kochał pierwszy raz i czuł jak to uczucie panoszy się w jego jestestwie, w każdej najmniejszej komórce ciała i najgłębszej części duszy.

– Nie zabije się i zrozumie. – Gładziła go po policzku.

– Cholera. Gej od urodzenia zakochał się w lesbijce.

– Nie tak. Lesbijka od urodzenia pokochała najbardziej męskiego faceta, jakiego spotkała.

– Wiesz, że chętnie bym to zrobił z tobą, ale powiem najpierw Markowi. Pewnie mnie jednak pobije.

– Nie zrobi tego, wierz kobiecej intuicji.

– A ty?

– Po co się głupio pytasz? Sądzisz, że mogłabym cię kochać i nadal lizać cipkę Renaty czy Róży?

– Tak tylko zapytałem. A to się narobiło!

– Bywa i tak – szepnęła i wtuliła się w jego ramiona.

Roman tulił ją i nagle coś sobie przypomniał.

– Tego dnia, kiedy otworzyłaś duszę, powiedziałaś prawdę, a ja jej nie dostrzegłem, bo jak mógłbym. Powiedziałaś: Do dzisiaj liczyła się tylko Maja. Chodziło ci o mnie, prawda?

– A o kogo innego, idioto? To nie był jeszcze twój czas i nie do końca mój. Mój się zaczął, jak umówiłam je obie. Już bądź cicho. Pozwól brzmieć ciszy…

– To, kiedy zaczęłaś mnie kochać?

– Zawsze musisz wszystko wiedzieć, co? Miałeś się zamknąć. Obiecaj tylko nie filozofować i wstawiać pierdoły. Pamiętasz? Jesteś facet z jajami… Powiem ci, ale nie zrozumiesz. Kiedy zobaczyłeś mój wzrok, jak patrzyłam zalotnie na Renatę. Istotnie tak patrzyłam. I ty odkryłeś, że ja wiem, że ty wiesz. Ale odebrałeś to niewłaściwie. Wówczas cię pokochała moja dusza, czyli prawdziwa ja.

– Właśnie, że rozumiem. Ja? Byłem pewny, gdy zasłoniłem cię przed tym bandytą, miałem pewność, gdy przytuliłaś się do mnie w nocy, ale tak, to stało się wówczas. I nie dlatego, że pierwszy raz smakowały mi twoje usta. Pewnie właśnie dlatego mi smakowały. Wcześniej…

– Pierwszego dnia?

– Nie. Kiedy Maja umarła. Teraz już wiesz, dlaczego Bóg ją zabrał.

Łzy leciały jej z oczu, jak z kranu.

– Kochanie. Tak! Ona mi powiedziała, że będę kochać, ale ona nie wrodziła się w ciebie, bo kocham ją nadal.

– Wiem, skarbie. Jakie to rozkoszne kogoś kochać. Jestem dupa, powinienem ci powiedzieć wcześniej…

– Cicho głuptasku. Wiesz, że nie mogłeś, a ja i tak wiedziałam. Wiedziałam, mój bardzo wrażliwy pedale.


Tego dnia do niczego nie doszło, chociaż oboje bardzo chcieli. Roman był bardzo uczciwy. Czekał na powrót Marka z niecierpliwością, ten jakby przeczuwał.

– Coś się stało? – zapytał, kiedy tylko wszedł na dobre do domu.

– Nie, że zaraz się stało. To trochę trwało, tylko nie wiedziałem. Usiądź proszę.

– Czuję, że nie jestem na to gotowy – wyszeptał nieco blady Marek.

– Nigdy nie myślałem, że to może się stać. Najpierw cię zapytam, chociaż wiem. Kochasz mnie?

– Czemu pytasz? Jest mi z tobą dobrze, pragnę cię. Wzajemnie dajemy sobie rozkosz.

– Pytam, czy mnie kochasz?

– Nie wiem… Chyba nie, a ty?

– Podobnie. Chodzi o to, że zakochałem się. Kocham kogoś i to jest na życie.

– Co ty mówisz! Zdradziłeś mnie!? Kto?

– Co jest ważniejsze: łóżko czy miłość? To Kayla.

– Co! Ta lesbijka! Ona spała z połową miasta. Odjebało ci!? Coś słyszałem o niej. Mistrzyni głowy łabędzia. Podwójnej. Wsadzała dłonie w obie dziury połowie tych lesbijek, z którymi spała. Nawet my tego nigdy nie robiliśmy. Lubiła wsadzać i aby jej wsadzano. No nie! Kurwa, nie uwierzę, zakochał się w lesbijce!

Roman nie chciał uspokajać byłego kochanka. Uznał, że musi mu dać przestrzeń i dlatego nawet nie zwrócił uwagi, że jego były chłopak niepotrzebnie odzywał się wulgarnie. Roman miał świadomość, że spowodowały to emocje. Marek się uspokoił i popatrzył na Romana. Zrozumiał.

– Przepraszam. Widzę, że ją kochasz. To widać na twarzy i w oczach.

– Ona mnie kocha również i też na życie. Kiedy kogoś pokochasz, naprawdę wszystko staje się jasne. Nie mam pytań. To, co robiła, nie ma znaczenia. Kocham ją i jeśli nadal będzie spotykać kobiety, nie zmieni to mojego uczucia. Może mnie zostawić, chociaż wiem, że tego nie zrobi. Zrozumiesz, o czym mówię, kiedy też pokochasz.

– Kurwa, nie rozumiem. Jak to?

– Przykro mi. Miłość nie wybiera. Miłości nie można przewidzieć, nie można jej kupić, nie można jej sprzedać, nie można do niej zmusić. Nie można zakochać się na zawołanie. Nie można przestać kochać na komendę. Miłość jest ślepa. Ślepa, głucha, a jednocześnie jest wszystkim. Jest jedyną ważną rzeczą, bez niej nic nie ma sensu, a kiedy ją mamy, wszystko ma wartość i sens.

Patrzył na Romana.

– Widzę, że ją kochasz i nic nie mogę zrobić. Nie musisz się pakować, możesz zostać jak długo chcesz. Zostaniemy dobrymi znajomymi?

– Jasne, Marku.

Brunet się uśmiechnął.

– Preferujesz od teraz kobiety?

– Nic się nie zmieniło. Podobają mi się nadal mężczyźni, ale kocham ją i nic inne nie jest ważne.

– Pragniesz jej?

– Czemu pytasz? To nie jest etyczne, powiem ci jednak. Tak. Jak cholera. Płonę z pragnienia, ale ten ogień to jak płomień świecy wobec erupcji wulkanu miłości, jaką do niej czuję. Kiedy pokochasz, będziesz wiedział, o czym mówię.

– Powodzenia.

– Dla ciebie również. Jak nie masz nic przeciw, to zacznę się pakować.


Przeprowadził się do niej jeszcze tego samego dnia. Oczywiście brunetka zawiadomiła swoje dwie byłe, gorące kochanki o cudownej zmianie.

Wieczorem przywiózł ze sobą tylko dwie walizki rzeczy osobistych. Postawił bagaże tuż za drzwiami.

Miał jej tyle do powiedzenia, a milczał. Usiedli na kanapie i ujęli dłonie. Po raz kolejny delektowali się ciszą. Brunetka spokojnie czekała – wiedział, że on musi zrobić pierwszy ruch. Obydwoje czuli, jak coś wzrasta w ich ciałach. Kobieta już dawno była gotowa, ale czekała, aż Roman wszystko ułoży sobie w swoim sercu. Wstali i zaczęli się subtelnie całować. O tak! Chciał ją bardzo. Nie porównywał, bo i po co? Nikogo tak nie pragnął, jak ją. Może dlatego, iż nigdy jeszcze nie czuł prawdziwej miłości?

– Rozbierałam się sama w większości wypadków. W tej chwili nie pamiętam nawet Renatki ani Róży. Jesteś tylko ty. Czuję się, jakbym miała to zrobić pierwszy raz.

– Dziwne, a może i nie, ale czuję identycznie. I muszę ci coś wyznać. Jestem bardzo ciebie spragniony, lecz nie zaniedbam niczego. Chciałbym zacząć wolno, bardzo wolno.

– Ja także. Zobacz jak we wszystkim do siebie pasujemy, kochanie.

Powoli rozpiął jej bluzkę. Nigdy nie zwracał uwagi na kobiece ciało. Poprzednio naga i piękna kobieta nie spowodowałaby u niego podniecenia zmysłowego czy erekcji.

„Czy rzeczywiście nadal podobają mi się mężczyźni?” – pomyślał.

Zdjął z niej bluzkę i zaraz potem stanik. Patrzył na piękne piersi o wielkości dużych jabłek. Ułożył dłonie pod jej półkulami i uniósł. Zakołysały się leniwie. Powtórzył to kilkakrotnie. Liznął napiętą brodawkę. Ujął dwa guziczki w palce i zakręcił, a potem delikatnie pociągnął.

– Uch, jesteś znakomity. Nawet nie dotknąłeś mojej cipki, a już zaraz będę szczytowała.

– Pozwól mi się nasycić – szepnął.

Powrócił do pieszczoty jędrnych jabłuszek… Zaczęła dyszeć i falować biodrami. Korciło ją, by się dotknąć i zwiększyć doznania, ale się pohamowała…Stali w świetle, więc widział każdy centymetr kwadratowy jej ciała. Nokturn zniknął z pola widzenia, pewnie poszedł do drugiego pokoju i drzemał na fortepianie.

Szatyn rozsunął suwak spódnicy i delikatny materiał zsunął się na podłogę. Mężczyzna położył dłonie na wąskich biodrach i zdjął bielutkie majteczki obszyte koronką. Czarne spiralki łona tworzyły idealny trójkąt.

Znowu wyprzedziła jego myśli.

– Lubię twoje palce – zrozumiał zaproszenie, lecz pragnął innej alternatywy.

– Wybacz, ale muszę cię spróbować. – Przykucnął i poczuł bukiet ciepłego zakątka.

Rozsunął pękate pomarszczone listki językiem. Chciał smakować nektar miłości i dawać rozkosz. Chwilkę później domyślił się po głębokości westchnień, że kruczowłosa nimfa jest znowu blisko, jednak nie sądził, że aż tak blisko…

Wybuchła. Literalnie widział, że cała okolica, gdzie dawał pieszczotę, faluje. Ona wygięła biodra, jakby znowu widziała co zrobi. Wszedł do środka językiem i leniwie nim poruszał, chociaż z wielką trudnością, bo jej jamka zaciskała się szybkimi skurczami. Trwało to długo, może minutę.

Brunetka lubiła i szanowała swoje ciało, chociaż nie wszyscy mieli o niej dobrą opinię. Krytykowali ci, którym odmówiła, inni robili to z zazdrości. I tylko ta grupa miała ją za dziwkę i napaloną nimfomankę.

Prawie nikomu nie odkrywała swojego wnętrza, a już z pewnością nie tłumaczyła, dlaczego sypiała z setkami kobiet. Roman poznał, a przede wszystkim zrozumiał tajemnicę. Odkrył wnętrze i głównie z tego powodu pokochał. Pierwszy raz w życiu potrafił określić stan swoich uczuć. Pokochał ją i jednocześnie się zakochał, i jak niewielu zrozumiał subtelną różnicę między tymi stanami.

Oderwał usta od intymności, delektując się smakiem śliskiego płynu, który nadmiernie wydzielała. Organ nie mieścił się w spodniach, ale uznał, że jeszcze trochę wytrzyma dyskomfort.

Delikatnie popchnął ukochaną na sofę. Brunetka uznała, że należy do niego i nie zrobi nic od siebie, a on to wyczuł. Rozsunął jej smukłe uda i uniósł jedną, a potem drugą stopę i ułożył na brzegu mebla. Spojrzał na swoje dzieło, ale czegoś mu brakowało, więc sięgnął sporą skórzaną poduszkę i podłożył dłoń pod pośladki brunetki. Pomogła mu w tym, unosząc biodra.

– Kochanie, muszę zdjąć spodnie, bo ucisk jest nie do wytrzymania, chyba że chcesz mnie rozebrać sama.

– Romuś, skarbie. Wiem, że traktujesz mnie jak bóstwo złożone na ołtarzu, lecz zrób to sam. Będziemy mieli jeszcze mnóstwo chwil i sam się przekonasz, iż potrafię czule rozbierać ukochanego mężczyznę.

Zaakceptował odpowiedź, wstał z kolan, zdjął spodnie i bokserki. Poczuł ulgę. Jego ukochana tylko spojrzała z uwielbieniem na prężącą się kolumnę, żylastą i delikatnie drgającą.

– Jak już nie dasz rady czekać, weź mnie, kiedy chcesz. Wiesz, że możesz wszystko.

– Tak, maleńka, ale muszę dokończyć pieszczoty ustami. Wiem, że polubisz.

– To zrób to, bo nie mogę pohamować pragnienia, by się dotykać.

– Zrobisz to dla mnie później, kiedy żołnierzyk się zmęczy, chociaż szybko to nie nastąpi.

– Żołnierzyk, powiadasz? Pośród Filistynów i Goliat by się zawstydził – roześmiała się radośnie na widok ogromnego penisa.

Szatyn jeszcze nie nacieszył oczu widokiem jej ślicznej cipki, przypominającej rozkrojoną brzoskwinkę. Powoli dotykał palcami pękate listki, otwierał wejście do różanej groty i raz na jakiś czas przejeżdżał językiem przez środek, dla zwiększenia doznań.

– Och, wyruchaj mnie, albo się nią zajmij, bo za chwile zacznę błagać.

– To brzmi interesująco, w takim razie o co prosisz?

– Nie proszę, tylko błagam. Wyczuwam co chcesz zrobić, dlatego błagam. Obnaż łechtaczkę i pieść! Jestem pewna, że przewyższysz w tej sztuce wszystkie moje kochanki.

– Muszę, bo inaczej będziesz o nich pamiętać.

„Och jak to dobrze, że mam dwie ręce” – pomyślał.

Palcami zdarł brutalnie napletek najmilszego miejsca w kobiecym ciele i chwilę patrzył na sporą fasolkę, w zasadzie wielkości bobu. Zdziwiony widział, że pęcznieje i rośnie, przez co stała się bardziej gładka i twarda, a co za tym idzie niezwykle wrażliwa na dotyk. Niespiesznie naparł końcem języka na koniec łechtaczki i odgiął nieco do góry. Napierał i rozluźniał napięcie języka.

– Och! Kochanie! Co ty ze mną robisz, zaraz zwariuję z roooo… Aaaa!

Konwulsje rwały ciało czarnowłosej nimfie, podrzucała ostro biodrami, lecz mistrz minety nie stracił językiem kontaktu z rozpaloną do białości łechtaczką. Dziewczyna kręciła brodawkami, bo musiała zrobić coś z dłońmi. Kiedy gwałtowny jak letnia burza orgazm się skończył, szatyn uznał, że zrobi coś jeszcze. Ujął łechtaczkę w dwa palce i trzymał końcami palców tuż u nasady, by uparty napletek nie mógł się naciągnąć. Wiedział, że ten organ jest niezwykle wrażliwy, dlatego nie uciskał mocno, bo zamiast rozkoszy, sprawiłby ból.

Orgazm wrócił po trzydziestu sekundach i jęki brunetki napełniły salon. Mógł nareszcie użyć drugiej dłoni i dokonać co pragnął. Nie przestając pieszczoty rozkosznego guziczka umieścił cztery palce w wejściu do pochwy, a początek kciuka wsunął do wejścia ciemnej jamki.

– O kurwa! Nie wytrzymam, zaraz się posikam – jęknęła.

Pieścił ją tak chwilę. Odczuwała to jako torturę rozkoszy, bo czuła, iż osiągnęła granice doznań.

– Nie czekaj, skarbie. Wyruchaj swoja małą Kaylę ile fabryka dała!

Patrzyła na niego tak błagalnym wzrokiem, że nie mógł odmówić.

– Nie chcę ci zrobić krzywdy, skarbie.

– O to się nie obawiaj – mruknęła z zadowolenia.

Podniósł się z kolan i stanął na ugiętych nogach między rozsuniętymi udami kochanki.

– Mój Boże! Na jakich drożdżach to rosło, ogier by się nie powstydził! Może jednak uważaj, nie chcę mieć dziury w płucach.

– Bodź cicho, bo sobie pójdę – zażartował.

– Nie waż się odchodzić! Wsadź go wreszcie, już dość się znęcałeś.

– Błagasz? – Uśmiechnął się subtelnie.

– Potwór! Tak błagam, wyruchaj mnie wreszcie, tak cię proszę.

Patrzył w oczy, pochylił się i wsparł dłonie obok bioder brunetki i wszedł powoli, lecz do końca.

– Matko, czemu byłam lesbijką. Jakie to rozkoszne…

Dziewczyna uznała już po pierwszej sekundzie, że łapki jej kochanek nie dały takiej rozkoszy, jak organ Romana.

Przez kilka godzin dawali sobie wszelaką radość. Smakowała jego spermę i to było dla niej nowe. Oczywiście chciała wszystkiego. O ile Roman zgodził się niechętnie na seks analny, to stanowczo odmówił fistingu, bojąc się, by nie zrobić jej krzywdy. W końcu to zrobił, jednak na analny nie wyraził aprobaty. Nigdy nie robił tego z Markiem.

– No dobrze, najbardziej lubię tego goliata, ale twoje palce i łapki sprawiają mi rozkosz. Nie będę namawiać, w końcu najbardziej rozkoszne w tym wszystkim jest to, że cię kocham – szepnęła po trzech godzinach kochania i... zasnęła.

Też czuł zmęczenie, wziął prysznic i popadł w ramiona snu, wtulony w ciało kochanki.


Obudzili się dopiero koło południa. Umyli i razem robili śniadanie. Nokturn obcierał się to o jej, to jego łydki.

– Po śniadaniu powtórka z rozrywki, kochanie?

– Tak będzie zawsze?

– Ty łotrze, zawsze mogę szepnąć słowo Renatce i Róży. Już kilkakrotnie prosiły o trójkącik. Nie chcę fantazjować o ich czterech łapkach we mnie.

– Kayla!

– Wiesz, że żartuję. Nigdy cię nie zdradzę… Chyba że przestaniesz mnie kochać.

– To będziesz musiała długo poczekać.

– Też żartowałam, nawet jak przestaniesz. Wiesz, dlaczego to prawda. Miłość wszystko zmienia.

Zaniedbali obiad, a kolację zjedli dopiero o dziewiątej trzydzieści. Po zjedzeniu posiłku powrócili do miłośnych zmagań. Mógł wiele razy, ale w końcu natura zwyciężyła, lecz ona chciała więcej i więcej. Z pewnością wyprzedziła i Renatę, i Różę nawet gdyby połączyły swoje pragnienia. Już nie mógł, chociaż chciał, więc wytłumaczyła mu, że ma usta i dłonie. Polubił to od pierwszego razu. Czerpał radość z obserwowania jej reakcji, jęków, całej mowy ciała, uwielbiał podziwiać jej oczy podczas orgazmów.

Zasnęli koło drugiej, ona też już nie mogła… chociaż nadal pragnęła…

Kiedy obudził się na dobre, już mieli dzień. Znowu usłyszał, jak gra. Zaraz po szybkich porannych czynnościach wszedł do pomieszczenia, gdzie rozbrzmiewała muzyka.

Przerwała.

– Hej, kochanie.

– Cześć, skarbie.

– Zdobyłeś wszystkie nagrody. A wówczas jak nas napadli… Nie wiedziałam, że masz kij do baseballu.

– Kayla!

– No, co? Byłabym szczęśliwa, gdybyś był tam mały jak mój paluszek – pokazała piąty.

– To się zdarza na południu Chin.

– Aha. Nie będziesz zgłaszał do rekordów Guinnessa?

– Nie zamierzam, a tak w ogóle to wolisz dłonie – udał zmartwienie.

– Nic nie wiesz, ale zrozumiesz. To nie chodzi co mi robisz i jaką częścią ciała, bo wiem, że to ty. Mój umiłowany. Cudowny, delikatny, zmysłowy. Wiem, że z żadnym z kochanków taki nie byłeś.

– To prawda, było cudnie, chcesz przed śniadankiem?

– Kochanie…

Wskoczyła i oplotła swoje długie nogi na biodrach, a ręce na karku. Pocałowała delikatnie.

– Kocham cię.

– Wiesz, że ja bardziej – mruknął i delikatnie pocałował policzek kochanki.

– Jak się lekko opuszczę, zacumuję bezpiecznie, bo coś tam czeka, prawda?

– Jesteś niemożliwa…

Przymknęła oczy, kiedy w nią wszedł. Nie zamieniłaby setek rąk, które miała w sobie poprzednio na to, co miała teraz w sobie.


W pracy nic się nie zmieniło, chociaż Wacław już wiedział, że Roman i Kayla są razem. Nie mógł pojąć, lecz w końcu zrozumiał. Z ich powodu musiał zmienić zasady relacji między pracownikami.

Marek radził sobie nieźle. A Daniel i Kamil? Jak dziwne są losy ludzkie.

Zaraz po śmierci Tomasza ich miłość wybuchła. Bardziej w łożu… i gdziekolwiek indziej. Najpierw Daniel tego nie zauważył, ale potem nie mógł już nie widzieć.

– Co jest, kochanie?

– Gdybym został w Gdańsku, być może Tomasz by żył.

– To nie twoja wina.

– Może nie całkowicie, ale moja. Czuję się odpowiedzialny.

A potem było gorzej. Daniel zaczął się martwić. Wiedział, że Kamil nie odbierze sobie życia w sposób bezpośredni, ale każdy jest indywidualny i inaczej reaguje na winę w sobie, której nie potrafi wybaczyć.

Kamil uwielbiał motocykl. Zawsze jeździł jak wariat. Tego wieczoru było naprawdę ślisko, bo padał pierwszy śnieg.

Uderzył w mur…

Jego ciało wyglądało strasznie. Kask nie wytrzymał i nie można było rozpoznać twarzy. Wszyscy przyjęli to za wypadek, tylko Stanisław Krzak miał wątpliwości.

Tym razem na pogrzebie padał śnieg. Do Bożego Narodzenia brakował już tylko tydzień.


Roman zastanawiał się po raz kolejny nad życiem. Pożegnał przyjaciela, poznał swoją miłość. Cały jego świat się zawalił i odbudował. Nowy i piękniejszy. Teraz następny człowiek zginął. Szatyn nie wierzył, że to był wypadek, czyli myślał podobnie jak i brat ukochanej.

Miłość Romana i jego wybranki kwitła. Czasami spoglądał na mężczyzn, lecz coraz rzadziej.

Czarnowłosa nimfa reagowała inaczej. Podobały się jej kobiety, lecz zaczęła patrzeć też i na mężczyzn, choć nie czuła do nich nic. Roman miał w tym wyłączność. Kiedy tylko był blisko, jej ciało reagowało delikatnym podnieceniem. Wystarczyło cokolwiek… i lądowali w łóżku. W przenośni. Kochali robić to w salonie, kuchni, czasem w pralni. Wiedziała już, że jest w ciąży. Brunetka wierzyła, że to dziewczynka, chociaż badania nie mogły udowodnić jednoznacznie płci.

– Kochanie, jesteś zaproszony na wigilię. Powiedziałam rodzicom. Rozumiesz, jak bardzo się ucieszyli, że w końcu czarna owca stała się białą.

– Och, już czuję zdenerwowanie.

– Nie ma czego. Nie spodziewaj się od matki niestosownych pytań. Nie sądzę by pytała o twoje życie intymne w przeszłości.

– Wówczas z pewnością czułbym się skrępowany.

– Relaks, skarbie. Nikt nie zapyta przy wigilijnym stole czy ruchanie mojego tyłka jest milsze niż byłego kochanka.

Roman otworzył usta i przez chwile zaniemówił.

– Jesteś w ciąży, inaczej zlałbym ci tyłek.

– A czym?

– O mój Bożę! Związek z tobą to wyzwolenie czy kara?

– Potwór – roześmiała się serdecznie. – Wiesz, że żartuję.

– Wiem, że mówisz poważnie, moja miłości – ucałował czule czoło kochanki.


Wigilia.

Cała rodzina siedziała przy wigilijnym stole. Zbigniew, Barbara, Stanisław i Kayla. Usłyszeli dzwonek.

– To Roman, pójdę otworzyć – rzekła podekscytowana brunetka.

– Ja pójdę – rzekł ojciec.

Roman wyglądał jak zawsze elegancko.

– Witam pana. Jestem Zbigniew – rzekł gospodarz domu.

– Wkrótce będziesz moim teściem, tato.

– Chyba Bóg się nade mną zlitował. Planujecie?

– Jasne. Jedno jest w drodze a chcemy dwójkę, a może trójkę. I pragniemy kupić psa. Kota już mamy.

– Pomogę ci synu!

Przyszły teść zdjął grubą wełnianą jesionkę z szatyna i powiesił do szafy. Matka dziewczyny spojrzała na Romana.

– Nadal podobają się panu mężczyźni? – zapytała, obserwując wnikliwie przystojną twarz przyszłego zięcia.

– Co mama! – brat Kayli nie wiedział, gdzie schować oczy.

– Jest w porządku, Krzysztofie, odpowiem. Nadal, ale coraz mniej – odpowiedział Roma grzecznie. – Podobają mi się coraz bardziej kobiety, ale kocham pani córkę i jest dla mnie całym światem.

– To chciałam usłyszeć – podeszła do niego i pocałowała w oba policzki.

– Ryba stygnie! – Zbigniew spojrzał na pierwsze świąteczne danie.

– Najpierw opłatek – skarciła męża wzrokiem i sięgnęła talerzyk z białym symbolem tradycji.

Roman poczuł w sercu coś nowego. Co nawet równało się miłości jaką czuł do brunetki.

– Mam rodzinę – szepnął do siebie.

Spędzili cudowny wieczór, zarówna Roman jak i Kayla. Śnieg lekko prószył, kiedy szli do samochodu. Jechali jego, bo teraz nie było potrzeby, by używali Skody.

– Pozostało najważniejsze – Roman wiedział po wyrazie twarzy, że umiłowana myśli również o niej.

To prawda, że zakochani się rozumieją.

– Odszukamy ją. Pewnie nadal mnie nienawidzi – powiedziała to łamiącym się głosem.

– Może tak, może nie, ale dlatego ja z nią pierwszy porozmawiam. Mam dar przekonywania. Nienawiść to zła rzecz. Wybaczenie jest większe od miłości.

– Wiem, naszej też?

– No, może naszej jest równe.

– Tylko nie próbuj filozofować, powiedz jak Stasiowi. To było piękne i za to jedno mogłabym cię kochać.

– Kasia zrozumie, choć może nie od razu. Damy jej czas i przestrzeń, nie będziemy naciskać. Wierzę, że po jakimś czasie da ci znak i się spotkacie jak dawniej.

– Musi… – Kayla wytarła łzę. – Wierzę, że zrozumie. Pokochałam jej mamę, co mogłam zrobić, sam powiedz!

– Płaczesz tylko dlatego?

– Wiesz, że nie. Pomyślałam o niej.

– Wiem. Spotkasz ją. Zabrała ze sobą jedyną rzecz, którą mogła zabrać. Miłość. Do ciebie, do Kasi, do męża. Kiedy powiem o tym Kasi, zrozumie. Zrozumie i wybaczy. Nie ma wyboru.

– Masz rację, umiłowany. Kocham cię.

– Ja ciebie też kocham, najdroższa. Cały czas chcę krzyczeć, zaczepiać ludzi na ulicy i mówić im, że wiem co to jest miłość.

Gdy stali na czerwonym świetle, delikatny pocałunek połączył ich usta.

Rozmowę dokończyli już w domu.

– Wiesz, kochanie…

– Co mój skarbie? – odezwał się Romek.

– Przez długi czas myślałam, czemu Maja odeszła. Teraz wiem.

– Tak, powiedz.

– Widzisz, gdyby żyła, nigdy bym z nikim innym nie spała, ale najważniejsze nie poznałabym ciebie, a tylko tak mogła dać szanse tej miłości.

– I wielu innym. Podobno Kora kocha z wzajemnością Różę. Wacław zakochany w Renacie, a ona w nim. I Marek kocha Daniela z wzajemnością. Tyle dobra z tego wynikło.

– To jeszcze się nie stało. – Pogładziła brzuszek i błogi uśmiech rozgościł na licu.

– Ale się stanie. – szatyn z radością dotknął miejsca gdzie rósł owoc ich miłości.

– Damy jej na imię Maja, dobrze?

– A skąd wiesz, że to dziewczynka, przecież nie robiłaś badań?

– I nie zrobię. To dziewczynka. A następny będzie chłopiec i damy mu imię, Tomasz.

– Tak najdroższa, a trzecie…

– Wiem, ale nie powiem.

– Jesteś wróżką, taką dobrą.

– Dopiero na to wpadłeś. Och, typowy chłop. Nigdy nic nie rozumie.

– Wiesz co? Myślę czasem, że nadal podobają mi się mężczyźni, ale nie czuję tego, co dawniej. Powiedziałem trochę na wyrost podczas Wigilii. Chyba nie skłamałem. Co do ciebie, ja… czuję.

– Dobrze czujesz i jak zwykle nic nie rozumiesz. Wszystko jest jak dawniej. Kręcą mnie dziewczyny.

– Żartujesz…

– Wcale. Róża kocha Korę, ale dzwoniła. Renata również chciała się spotkać, chociaż podobno kocha Wacława i to z wzajemnością. Coś mi się zdaję, że im trójkąt po głowie chodzi.

– Coś takiego!

– Pozwolisz?

Roman spojrzał na nią i rzekł bez chwili.

– Oczywiście, kochanie. Chcę tylko twojego szczęścia.

– Kocham cię. Wiedziałam. Oczywiście, że nie skorzystam. Jest tylko jeden powód ku temu i wiesz jaki.

– Tak. Och. Zrozumiałem w tej chwili, dlaczego Daniel mnie wówczas pocałował, pamiętasz, że ci wspomniałem?

– Oczywiście, że pamiętam. Miłość jest niesamowita.

Wtulili się w siebie, szczęśliwi i spełnieni.


Planowali ślub w połowie stycznia. Znaleźli księdza, który zechciał im go udzielić. Ten sam duchowny odprawił nabożeństwo i poprowadził ostatnią drogą Tomasza. Roman był po komunii i nawet dostąpił bierzmowania. Potem przestał chodzić do kościoła, chociaż nie zwątpił w istnienie Boga, lecz miał pytania. Jak każdy. Ojciec Jeremi rozmawiał z nimi i przedstawił warunki jakie muszą spełnić, aby mogli zawrzeć ślub kościelny.

Roman zapytany jako pierwszy zgodził się chodzić na nauki i nawet się wyspowiadać. Problem się zaczął, gdy ksiądz rozpoczął rozmowę z przyszłą panną młodą.

– Jest pan w porządku, panie Jeremi. Słyszałam, że odprawił pan pogrzeb przyjacielowi Romana, ale jeżeli chodzi o mnie, proszę sobie wybić z głowy nauki przedmałżeńskie, a już z pewnością spowiedź. W przeszłości spotkały mnie przykrości ze strony jednego z księży i straciłam zaufanie do instytucji kościelnej.

Ojciec Jeremi poruszył nerwowo oczami, przełknął głośno ślinę, jednak nie wyrzekł nic, tylko spokojnie zadał pytanie brunetce.

– Jestem księdzem i ludzie zwracają się do mnie: proszę księdza. Jeremi to imię księdza, mam na imię Jerzy.

– Nie wiedziałam, Jerzy. Jestem Kayla – wyciągnęła dłoń w kierunku mężczyzny ubranego w sutannę.

– Miło mi. Być może niektórzy z nas błądzą i ja ich nie usprawiedliwiam, jak robi to Episkopat. Jestem w czystości z wyboru, nie z przymusu. Nie chce pani nauk i spowiedzi, więc będę musiał rozmawiać z biskupem. Proszę mi tylko powiedzieć, dlaczego chcą państwo wziąć ślub w kościele?

– Proszę księdza – zaczął Roman, ale dziewczyna mu nie dała skończyć.

– Kochanie, wybacz, że ci przerwę, ale wytłumaczę panu Jerzemu, w czym jest sprawa.

– Jerzy, będzie wygodniej – ojciec Jeremi się uśmiechnął i tym zaakceptował trochę niegrzeczne zachowanie młodej kobiety.

– Dobrze, Jerzy, masz rację. Chcemy wziąć ślub w kościele dla rodziny. Mojej rodziny a teraz i rodziny mojej miłości – spojrzała na szatyna – chcemy zawrzeć związek przed Bogiem, bo absolutnie w Niego wierzę i proszę to przekazać biskupowi. Jeżeli on wierzy również, nie powinien sprawiać problemu.

– Kaylo. Gdyby połowa naszych wiernych miała podejście jak ty…

– I tu jest problem, Jerzy. Wasi wierni. Co mówi Pismo Święte? Kościół zbawia czy wiara w ofiarę Jezusa Chrystusa?

        Roman uznał, że nigdy jeszcze nie spotkał tak odważnej i wierzącej kobiety, jak jego wybrana. Z drugiej strony nie miał wątpliwości, że ze ślubu kościelnego, będą nici.

– Córko…

– Wybacz, Jerzy, daruj sobie kościelne kawałki. Przestałam być lesbijką i pragnę cieleśnie mojego wybranego i wzajemnie. Wierzymy, że Bóg nam odpuścił nasze grzechy i bądź tak dobry i przekaż to swojemu biskupowi. Jesteś w porządku facet i sądzę, że nam pomożesz. To jak będzie, Jerzy lub ojcze Jeremi, jeśli tak wolisz?

– Kaylo, jesteś odważna i wierzę, że mówisz prawdę. Postaram się przekonać biskupa. Bóg jest ponad kościołem, a Jezus jego głową.

– Zupełnie się z panem zgadzam, ojcze Jeremi – brunetka wyraźnie spuściła z tonu, jednak ,, proszę księdza” jakoś nie chciało jej przejść prze usta.

– Daj znać o decyzji, ojcze. – Jeremi nie wyczuł w jej słowach ironii i z pewnością uznał, że młoda kobieta musiała wiele przejść w przeszłości. Postanowił sprawdzić ile zdoła co wpłynęło na to, że tak się zachowywała.

Brunetka podała mu dłoń i odeszła o kilka kroków a Roman i ojciec Jeremi stali jeszcze chwilkę razem.

– Trzymaj tą osobę, bo dobra żona to drogocenny kamień w koronie męża. Zrobię wszystko byście ten ślub mieli i będzie zaszczytem dla mnie go wam udzielić.

Ksiądz podał mu dłoń i oddalił się w kierunku ołtarza.

– Coś ci powiedział? – Brunetka spojrzała w oczy ukochanego, potem na plecy księdza, klęczącego przed ołtarzem a Roman patrzył na nią jak w święty obraz.

– Jesteś cudowna, skarbie. Powiedział, że zrobi wszystko, by udzielić nam ślubu.

– To dobrze. Czuję, że się uda. Wracajmy, bo robi się chłodno. – Wyszli z kościoła i dziewczyna otuliła się połą wełnianej kurtki.

Jeremi przygotował się do rozmowy z biskupem. Zapoznał się bliżej jakiej to ,,przykrości ze strony jednego z księży” doświadczyła Kayla, ale słabo wierzył w zgodę biskupa na udzielenie parze ślubu.

– Ojcze Jeremi, nie możemy na to pozwolić. Odmówili wszystkich potrzebnych przygotowań. Bez spowiedzi, nauk przedmałżeńskich? Do czego to podobne!

– Ojcze biskupie, to wyjątkowa sprawa.

– Nie zezwalam! W niebie aniołowie się cieszą, z dwojga nawróconych grzeszników, ale my mamy swoje prawa. Słyszałem o tej dziewczynie. Jeszcze, kiedy była nieletnia, zdaje się trzynastoletnia, miała kontakty erotyczne z kobietą. Ojciec Bogumił, świętej pamięci, coś o tym wspomniał, zanim go przeniosłem na inną diecezję. Były pomówienia…

– Czy świętej, tego nie wiem, ojcze biskupie. Zmarł na atak serca i nie zdołał się wyspowiadać, a grzechów miał bez liku o czym wie wasza świętobliwość, bo byście ojcze biskupie bez powodu Bogumiła nie przenosili.

– Dziewczyna również wyspowiadać się nie chce. Nie mówiąc o tym, że nie bierzmowana i nauk przyjąć nie chciała. Nadal nieczysta. – Bębnił palcami o mahoniowe biurko, przy którym siedział, ściągnął brwi a jego wzrok prześlizgiwał się  po obrazie przedstawiającym Marię z dzieciątkiem.

– To przecież sam Piotr miał widzenie nieczystości, co anioł Pański jeść mu nakazał. Jeśli ojciec biskup zna inną drogę niż bożą, że z sodomity*, naturalnych potrzeb zapragnął, a dziewczyna, która z wieloma kobietami miłostek zaznała, również na taką drogę weszła, by mężczyznę pragnąć, to zamilknę.

Biskup na chwilę zaniemówił.

– Do kościoła wrócili, udziel im ślubu, ojcze Jeremi – zadecydował nieco uspokojony, przestał patrzeć na błogą twarz Matki kościoła i spojrzał na księdza. 

– Ja myślę, że do Boga wrócili… – Zmrużył oczy i spojrzał na zmęczoną twarz biskupa.

– Zamilczcie ojcze, jeszcze co złego powiecie. – Wytarł pot z czoła chusteczką i rzucił ukradkiem spojrzenie na dębowe drzwi.

I tak kontrowersyjna sprawa, by ślubu udzielić dla Romana i Kayli, przeszła.


W połowie stycznia młoda para brała ślub, właśnie w kościele Świętej Anny, na Starym Mieście. Ze strony Romana przyszli tylko Marek i Daniel. Z rodziny nie było nikogo. Co prawda chcieli, kiedy się dowiedzieli, ale odpisał im zdecydowanie. Odpisał, nie zadzwonił.

„Nie chcieliście mnie znać, kiedy byłem głodny, nagi i w chorobie. Teraz, kiedy wygrałem w totka, chcecie spadek? Przyjedźcie jednak, jeżeli chcecie”

Nie przyjechali.

Po stronie panny młodej przybyło całe grono. Wiele z dawnych wielbicielek, Wacław i wszyscy z pracy. Nie zabrakło nawet Róży i Kory.

Noc poślubną mieli równie gorącą co zwykle. Młoda żona szalenie się cieszyła, że ma Romana. W tym duchowym i również fizycznym aspekcie.

Na początku marca Marek i Daniel mieli długą i poważną rozmowę. Wspominali zdrajcę, ale w miły sposób. W końcu w jakiś sposób ich połączył. Zamieszkali razem. W połowie maja Marek zrozumiał słowa Romana. Chociaż miał tylko przedsmak tego, o czym mówił jego były kochanek. Daniel z ostrożnością pozwalał swojemu sercu się rozwijać, miał małą pewność, że z tym barczystym brunetem pozostanie długo. Może do końca?


Renata i Róża

To zaczęło się od rozmowy z Różą. Już nie spotykały się w domu brunetki, mieszkał tam teraz Roman. Rozmowę zaczęły, kiedy skończyły miłosne zmagania. Róża czuła, że jest to pożegnanie.

– Dałam ci swoje ciało po raz ostatni – delikatnie przejechała palcami po twarzy drobnej brunetki.

– Tak sądziłam. Kochałaś się dzisiaj ze mną całkiem inaczej. Kim on jest? – Róża bez smutku patrzyła w piękne błękity.

– A więc czujesz, że to mężczyzna. Wacław, mój szef. Wie o nas, nie naciskał. Jednak jestem hetero, chociaż kochanie z tobą jest nawet milsze niż z Kaylą, o małą ociupinkę. Masz naturalne zdolności dawania rozkoszy kobiecie.

– Coś wspominała. Co z Wacławem? Jaki jest?

– Jest opiekuńczy, doświadczony. Potrzebuje mnie, a ja jego. Wiem, że cię wprowadziła.

– Tak. Straciła trochę kontaktów, bo niektóre z byłych nie darowały, że wybrała mężczyznę, jednak wiele zrozumiało jej wybór. Ja podjęłam decyzję… to nawet nie to. Pociągają mnie kobiety. 

– Jak ma na imię?

– Kora. Wybranka Romana nas poznała. Jest starsza o osiem lat. Bogata, ale nie dlatego. Widziałaś ją na ślubie.

– Ta brunetka? Nie taka śliczna jak nasza cipka, ale całkiem, całkiem.

– Jesteśmy blisko. Wiesz, że już nie jest naszą cipką.

– Czasem „blisko” jest tysiącem mil. Nie chodzi o to, że sobie liżecie cipki i może wsadzacie paluszki lub dildo. Chodzi o to, czy kochasz! A czy już nie jest nasza, to zobaczymy. – Renata uśmiechnęła się ślicznie, ukazując nienaganne perełki.

– Tak, kocham Korę. Ona mnie też, chociaż inaczej. Skończę studia. Będę dbać o siebie, chociaż jestem podwójnie zabezpieczona. Rodzice wiedzą i przyjęli. Nie, żeby skakali pod sufit na wieść, że ich córka stała się lesbijką, ale jest akceptacja z wskazaniem na plus. Nadal wszystko dziedziczę. Kora jest uczciwa i również wszystko co jej, jest moje. I na odwrót. I pomyśleć, że stałam się lesbijką dzięki Kayli, ale wspominasz, że kochasz Wacława, a masz chyba nadal ochotę na żonę Romana, to jak to jest?

– To nie tak. Różyczko.

– Masz rację. Sądzisz, że się z tym rodzimy?

– Nie wiem. Jeżeli tak jest, to Bóg nie może wrzucać za to ludzi do piekła. Będziesz jej wierna, Różyczko?

– Wiesz, ona mnie naprawdę kocha. Dała mi dyspensę na Kaylę i ciebie. Odnośnie do spraw, co potem, to dłuższa dyskusja, Renatko.

– Na nią nie licz, rozmawiałyśmy o tym. Zakochana w Romanie po kruczą czuprynkę.

– Czyli coś pozostało. A ja, Renatko?

– Postaram się być wierna Wacławowi, trudno mi tak po prostu zapomnieć ciebie i ją.

– Ją będziesz musiała. Największa lesbijka stolicy stała się całkowicie hetero. Czyli jesteśmy umówione podyskutować?

– Miłość jest ślepa, lecz wszystko może.

– Tak. Jak bardzo będziesz chciała, zapytaj najpierw Wacława, a ja powiem Korze.

– Niczego nie obiecuję, ale wiesz co, Kayla mówiła o pozytywnym myśleniu? Powiedziałam ci o niej, a ty odpowiedziałaś, że coś jednak pozostało.

– Kiedy ktoś mówi „nie”, to nie ma dyskusji.

– Różyczko, to tylko ciało. Nie wiesz, jak ona go kocha, lecz nadal podobają jej się dziewczyny.

– Ciało nas determinuje. To prawo pierwszych połączeń. Tęsknię za jej ciałem i za twoim również. Nie zrobię nic. To będzie zależało, a naprawdę nie wiem od czego. Ode mnie, od ciebie, a może i od niej.

– To miłego życia, kochanie!

Renata pocałowała delikatnie usta swojej ostatniej kochanki.

– Dla ciebie też, moja miła.

– Zawiozę cię do Kory, a potem jadę do Wacława.

– Dzięki.

Wyszły i po chwili już jechały. Obie rozmyślały o największym cudzie życia.


W połowie lutego Kayla zawitała do Złotych Tarasów. Dzień wcześniej wysłała wiadomość do Renatki i Róży. Planowała się z nimi spotkać w jej domu o godzinie siódmej. Podała instrukcje. Usiadła przy stoliku i zamówiła kawę.

– Mówiłeś, że podobają ci się kobiety, kochanie – szepnęła do siebie, wyjątkowo zadowolona. – Jestem wiedźmą, obiecuję, że to ostatni test, skarbie!

 

Roman coś pitrasił i pogwizdywał zadowolony.

„Gdzie się podziewa, powinna już być” – przeszło mu przez głowę, kiedy usłyszał dzwonek.

„No nareszcie, tylko czemu dzwoni?”

Otworzył drzwi i lekko się zdziwił. Osoby przed drzwiami miały podobne miny.

– Roman? Jest Kayla?

– Hej – powiedziała niepewnie Różyczka.

– Nie ma, właśnie nie wiem, gdzie jest. Nie odbiera komórki. Nie mówiła, że wpadniecie. Wchodźcie.

Zdjęły palta i Roman zaprosił je do salonu.

– To chyba żart – odezwała się Róża.

– Nie wiem, o co chodzi – rzekł szatyn i próbował odgadnąć odpowiedź w ich oczach.

– W końcu uprosiłyśmy trójkąt – Róża zapała się za buzię, a Renata lekko się zaróżowiła.

– Jest nas troje – blondynka czuła, że policzki płoną.

Roman nie bardzo wiedział co powiedzieć. Poczuł, że jego komórka wibruje. Dostał wiadomość od żony:

„Mówiłeś, że podobają ci się kobiety. Są twoje”

Uśmiechnął się i pokazał im wiadomość.

– Sama nie wiem – szepnęła wciąż lekko zawstydzona Różyczka.

– Ona zdecydowała, że woli kobiety – rzekła dla rozładowania napięcia Renata, wskazując Różę.

– Sama nie wiem, Kora się zgodziła…

– Na Kaylę, kochanie – blondynka szturchnęła jej bok.

– A ty, Renatko? – Roman uśmiechnął się miło.

Renata poczuła ciepło w okolicy serca.

– Wiesz, jaki jest Wacław. To dusza, nie człowiek. Zgodził się. Kayla mówiła, że jesteś niesamowity…

– Zamknij się – szepnęła Róża i nerwowo zagryzła wargi.

– Mówiła coś o mnie? – Roman nie poczuł się urażony, chociaż uniesione brwi zdradzały zdziwienie.

– Wspomniała o twoich wymiarach i osiągnieciach. Przekazała, że nie jesteś zainteresowany kobietami w tych sprawach, lecz podobno masz dwa wyjątki. Z tej racji, że te wyjątki były blisko z nią. Zdaje nam się, że miałeś nas na myśli. W zasadzie obie kochamy swoich wybranych, ale gdybyś chciał… Ja miałam dwóch facetów i obaj mnie zdradzili, Różyczce pozostały także niemiłe wspomnienia.

– Coś o was wspominałem, tylko nie ogarniam, jak żona mogła tak opacznie zrozumieć!

– Ona mówiła, że mąż i żona to jedno – wypaliła Renata i przełknęła głośno ślinę.

Róża posłała jej długie spojrzenie.

– Wyście się nie umówili? – zapytała brunetka wpatrując się w oczy Romana.

– Nie. Ja nie bardzo rozumiem. To, że mi się podobacie, nie znaczy zaraz…

– To co myślisz, Romuś? – Renatka się uśmiechnęła i dotknęła dłoni wciąż zafrasowanego szatyna.

– Zrobię herbaty. – Starał się nie okazywać zdziwienia z powodu sytuacji, którą wykreowała żona.

Poszedł do kuchni i przygotował poczęstunek, lecz kiedy wrócił do salonu z tacką, mało jej nie upuścił. Róża i Renata siedziały całkiem gołe na kanapie.

– Chcecie tego? – zapytał.

– Właśnie tak sobie myślimy. Ja kocham Korę, a Renatka Wacława. Gdyby Kayla była tu, to może… Wiesz trójkąt ma swój urok, pewnie dałbyś radę z nami trzema, w końcu byłyśmy blisko z twoją żoną, a gdybyś opadła z sił, to wiesz jak jest. Kobiety potrafią sobie pomagać w potrzebie, wciąż mamy sentyment…

– Nie jestem za, chyba że żona mnie poprosi. – mina Romana wskazywała, że mówi zupełnie serio.

– Wtedy byś to zrobił? – Renata i Róża spojrzały na niego, a potem na siebie.

– Wszystko dla niej bym zrobił, nawet to. – zrobił taką minę, że obydwie odczuły to samo.

Renata wstała i podeszła do Romana. Pocałowała go w usta, ale tak delikatnie.

– Ma baba szczęście – szepnęła.

– Jesteś cudowny – rzekła Róża i również go pocałowała, podobnie jak przed chwilą blondynka.

Po chwili pocałowały się usta i zaczęły się ubierać.

– Przyniosę jeszcze ciastka – rzekł – nie musicie zaraz wychodzić. – Patrzył na dwie piękne kobiety i zastanawiał się czy w żaden sposób ich nie uraził.

Uznały, że mogą zostać. Nie domyśliły się, że to miał być test nie dla Romana, lecz dla nich. No cóż, Kayla Krzak-Wasilewska zawsze lubiła eksperymentować.

 

Siedzieli przeszło godzinę i rozmawiali. Wszyscy dostali wiadomość od Kayli. Pytała czy może wrócić, a kiedy napisały pozytywnie, wróciła to po czterdziestu minutach. Już w progu została zarzucona pytaniami.

– Musiałam się upewnić. Jemu ufałam, wam też. Wysłałam wiadomości do Wacława i Kory, żeby się nie martwili.

Posiedziały jeszcze chwilkę. Zjadły ciasteczka, wypiły herbatkę i w końcu wyszły, rozmawiając o czymś od samych drzwi…

– A co by było gdybym się zgodził, one czekały na mnie nago, kiedy wróciłem z kuchni z herbatą i ciastkami? –  Roman patrzył na Kaylę i gładził jej włosy.

Powiedział to chwilkę po ich wyjściu.

– Miłość wszystko wybacza… a może spotkałabym Wacława i Korę? Razem.

– Nie zrobiłabyś tego – zmrużył oczy i kiedy to mówił, gładził dłońmi policzki swojej milości.

– Pamiętaj kochanie, że zakochana kobieta potrafi być mściwa.

– Ty nie jesteś… – musnął malinowe usta i zaczął odczuwać delikatne ,,prądy” w dolnej części pleców.

– Try me, my love!

Roman usiadł przy stole i zaczął przeglądać papiery z pracy. Kayla weszła do kuchni i kończyła ich ulubiony posiłek. Usłyszał jej śpiew, a głos brzmiał czysto i mocno.

 

„Miłość Ci wszystko wybaczy,

Smutek zamieni Ci w śmiech.

Miłość tak pięknie tłumaczy:

Zdradę i kłamstwo i grzech.

Choćbyś ją przeklął w rozpaczy,

Że jest okrutna i zła,

Miłość Ci wszystko wybaczy, bo miłość mój miły to ja.”

 

Od tego dnia Kayla Wasilewska nie obawiała się zostawić męża samego nawet z nagą kobietą. Nie tylko z jedną…


Odnaleźli Kasię. Właśnie poznała dobrego chłopaka. Złość jej przeszła już dawno, nienawiści nigdy nie miała. Rozmowę zaczął Roman, ale nie musiał mówić długo. Kayla i Kasia wpadły sobie w ramiona i długo płakały.

 

Maja patrzyła z nieba i również uroniła łzę. Czekała na miłość swojego życia. Musiała długo, ale przecież tam czas nie płynie…


Posłowie.

Kayla od śmierci swojej pierwszej kochanki żyła na granicy piekła, a przed samobójstwem chroniła ją tylko ucieczka w seks. Być może gdzieś w głębokich zakamarkach duszy tkwiła nadzieja, że kiedyś ten koszmar się skończy i zacznie być szczęśliwa. Kiedy pierwszy raz zobaczyła Roman, coś odczuła. Irracjonalnego, dziwnego, a jednocześnie mocnego. Czyżby to na niego czekała?

Pociągały ją kobiety i kochanie z nimi sprawiało rozkosz, ale czy w pełni satysfakcjonowało duszę? Potem z dnia na dzień, kiedy go poznawała, utwierdzała się w przekonaniu, że potrafi otworzyć dla Romana serce tak, jak umiała tylko dla Mai. Kochała się z Różą, a potem z Renatką, ale jej serce, a raczej dusza już dokonała wyboru. Bo nie ciało rządzi duszą, ale dusza ciałem i sercem.

Zobaczyła w Romanie port, gdzie zgubione i samotne serce trzynastolatki mogło wzrastać i zacząć pragnąć mężczyzny, bo nigdy nie spotkała kogoś takiego, jak on. Solidnego, uczciwego i w jej mniemaniu bardzo męskiego.

Roman ze swojej strony, od początku zafascynowany najpierw przyjaciółką, potem człowiekiem, w końcu zaczął odbierać wibracje bratniej duszy. Odbierał cielesną przyjemność od mężczyzn, ale nigdy nie poznał miłości. Po krótkim czasie tej dziwnej znajomości mężczyzny preferującego męską płeć i kobiety, która tylko wybierała kobiety, zaczął czuć, że jego serce również znalazło kogoś, kogo szukało całe życie. Pocałunek z tą kobietą tylko mu uświadomił, że to jest dla niego właściwy wybór.
 

Często błądzimy w szarości, ale kiedy zobaczymy światło miłości, nic nie jest w stanie już tego zawrócić.
 

Mężczyzna poczuł strach, odczuwając rozkosz pocałunku i mógł wrócić do swojego poukładanego związku z Markiem, ale wówczas otworzyły się w nim dawno zamknięte drzwi do serca. Zostawił stare życie, jakby nie miało żadnej wartości, bo zaczęła się liczyć tylko ona: krucha, wrażliwa i czekająca właśnie na niego, Kayla.

Brunetka zbudowała wkoło siebie mur, by zdołać przeżyć ból rozstania z ukochaną osobą. Musiała żyć z poczuciem winy zniszczenia rodziny, utraty przyjaciółki, lecz setki kochanek nie zdołały w tym pomóc. Prawie natychmiast zrozumiała, że przy nim cierpienie może się skończyć i zacznie wchodzić w prawdziwą radość. Mogła zacząć burzyć ogrodzenie i zacząć żyć. Potem już wiedziała, że to na niego czekała od śmierci swojej pierwszej miłości i kochanki, ale musiała dać czas Romanowi, żeby zobaczył, zaakceptował i poddała się całkowicie prowadzeniu przez miłość, jedyny sens istnienia.

 

Koniec.


*Sodomita: Mieszkaniec Sodomy. Kiedyś utożsamiano z homoseksualistą, jeszcze dawniej z kimś kto uprawiał zoofilię. Współcześnie nazwa używana przez niektórych, wrogo nastawionych do ruchu LGBT.

W opowiadaniu zamieściłem urywek tekstu Juliana Tuwima do piosenki,, Miłość ci wszystko wybaczy”.

108
bd/10
Podziel się ze znajomymi

Jak Ci się podobało?

Średnia: 0/10 (0 głosy oddane)

Teksty o podobnej tematyce:

pokątne opowiadania erotyczne
Witamy na Pokatne.pl

Serwis zawiera treści o charakterze erotycznym, przeznaczone wyłącznie dla osób pełnoletnich.
Decydując się na wejście na strony serwisu Pokatne.pl potwierdzasz, że jesteś osobą pełnoletnią.

Pliki cookies i polityka prywatności

Zgodnie z rozporządzeniem Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r (RODO). Potrzebujemy Twojej zgody na przetwarzanie Twoich danych osobowych przechowywanych w plikach cookies.
Zgadzam się na przechowywanie na urządzeniu, z którego korzystam tzw. plików cookies oraz na przetwarzanie moich danych osobowych pozostawianych w czasie korzystania przeze mnie ze stron internetowej lub serwisów oraz innych parametrów zapisywanych w plikach cookies w celach marketingowych i w celach analitycznych.
Więcej informacji na ten temat znajdziesz w regulaminie serwisu.