Ilustracja: Racheal Lomas (Unsplash)

Nimfomanka (Remastered)

5 maja 2025

1 godz 37 min

Remaster debiutu, z kosmetycznymi poprawkami w fabule, poddany gruntownej (mam nadzieję, że skutecznej) korekcie.

Nimfomania (inaczej hiperseksualność, hiperlibidemia, uzależnienie od seksu, erotomania) to zaburzenie seksualne, charakteryzujące się ciągłym odczuwaniem pożądania seksualnego, które prowadzi do zachowań ryzykownych oraz problemów psychicznych i rodzinnych.


PROLOG

Ciemność.

W dodatku otacza mnie całkowita cisza.

Leżę na czymś miękkim i przyjemnym dla skóry, to chyba łóżko w mojej sypialni, wydaje mi się, że rozpoznaję je po materiale.

Słyszę kroki i ciche szepty, zaczynam sobie przypominać, co działo się wcześniej.

Czwarty podał mi pigułkę, tłumacząc, że obudzę się po niej za kilkadziesiąt minut. Podobno miał dla mnie niespodziankę. Że też dałam się namówić na taką głupotę, jeśli niespodzianką można nazwać obudzenie się skrępowaną we własnej sypialni, to pieprzę takie niespodzianki!  Jestem kompletnie naga, ręce i nogi mam przywiązane do łóżka. Świetnie!

Mam dzisiaj urodziny i chciałam je spędzić samotnie, tak jak zawsze. Z winem i dobrym filmem, później szybka palcówka albo wibrator i spać. Czwarty przypadkowo zadzwonił i niepotrzebnie się wypaplałam – czasem nawet w moim przypadku babskie nawyki i długi jęzor biorą górę. Wiem, wiem, sama jestem sobie winna – mogłam mu powiedzieć, żeby przyszedł w inny dzień. W zasadzie to w dalszym ciągu mogę mu oznajmić, żeby mnie rozwiązał i poszedł w diabły, ale podskórnie czuję, że żałowałabym tego kroku.

No nic, cierpliwie czekam na rozwój wydarzeń, wyczuwam, że nie jest sam. W tle rozlegają się pierwsze takty jednej z płyt Madonny. Erotica. Uwielbiam ten utwór. Ktokolwiek, kto włączył muzykę, włożył sporo wysiłku, żeby stworzyć odpowiednią atmosferę.

Nagle czuję dotyk na brzuchu. Palec albo penis – myślę sobie. Po chwili okazuje się, że to jednak palec, a czyjaś dłoń zaczyna pieścić mój pępek, zmierzając bez zbytniego pośpiechu coraz wyżej. Za chwilę dołącza do niej druga dłoń, ujmując piersi od dołu i delikatnie ściskając. Wzdycham i czekam na więcej.

Pieszczoty, które trwają dłuższą chwilę, są coraz mocniejsze i coraz bardziej działają na moje podniecenie. W międzyczasie czuję ciepły oddech między nogami, a kilka sekund później czyjś język wjeżdża z impetem między wargi sromowe i zaczyna lizać. Przeciągłe westchnięcie wydobywa się z ust, ale nie zdążam ich zamknąć – na policzku czuję dotyk główki naprężonego do granic możliwości penisa, który dość brutalnie wciska się, szorując moje podniebienie. Jestem już mocno napalona – ciekawe, który z nich to Czwarty? Muszę odwdzięczyć mu się za nieplanowany prezent urodzinowy! Posłusznie liżę główkę, która zagłębia się coraz śmielej w moje gardło, a z ust jej właściciela wydostaje się przyspieszony oddech. Jestem coraz bardziej podniecona, pojękując cicho, a pracowity język, niczym horda mrówek krąży po moim wnętrzu. Członek, który gwałtownie przyspieszył w moich ustach, coraz bardziej pęcznieje i wiem już, że za chwilę chlapnie na mnie. Tylko jeszcze nie wiem, gdzie.

Chcę na twarz.

Kilka sekund później na moich policzkach oraz opasce na oczy lądują ładunki kleistej spermy, a właściciel ejakulującego organu głośno oznajmia, że właśnie osiągnął szczyt. Pieszczoty między nogami urywają się, a ręce, które ugniatały piersi, rozwiązują węzły na rękach i nogach. Masuję obolałe nadgarstki i po chwili siadam na łóżku, jednocześnie zdejmując opaskę z oczu. Naprzeciw mnie stoi uśmiechnięty Czwarty, obok niego poważny Pierwszy, a Trzeci podstawia mi penis pod nos – jestem grzeczną dziewczynką i nie protestuję. Pokornie zlizuję resztki nasienia z główki, a później to, co mam jeszcze na policzkach.

– Zadowolona z prezentu? – pyta wciąż uśmiechający się Czwarty.

– Zadowolona będę, kiedy przestaniesz się głupkowato cieszyć i zaczniesz mnie w końcu porządnie rżnąć – rzucam prowokująco, rozkładając nogi.

– Uklęknij i wypnij tyłek – rozkazuje. Robię to, co każe i czuję jak jego twardy, żylasty organ wjeżdża we mnie z impetem. Z marszu nadaje szybkie tempo, a ja zaczynam jęczeć i spazmatycznie łapać powietrze. Rozrywająca rozkosz przeszywa moje ciało, a jednocześnie wciąż poważny Pierwszy podchodzi do mojej twarzy i niemal siłą wciska mi kutasa w usta.  Przyjemność promieniuje od cipki na biodra, plecy, a orgazm przychodzi znienacka, chyba Czwarty również się nie spodziewał, że tak szybko dojdę. Cała drżę, a penis Pierwszego jest już na zewnątrz.

– To moje urodziny, więc oczekuję prawdziwego prezentu – żądam pretensjonalnym tonem, ciężko dysząc.

– Zrobimy, co chcesz, Księżniczko. – Pierwszy jest wciąż poważny, ale w jego oczach błyska ciekawość.

– Chcę, żeby jeden z was zerżnął mnie w tyłek i skończył w środku. Drugi może w tym czasie pieprzyć mnie albo walić konia, co mu się tam podoba – rzucam na jednym oddechu, jednocześnie gładząc wargi wciąż rozpalonej cipki.

Panowie wymieniają porozumiewawcze spojrzenia i Czwarty kładzie się na plecach, a jego penis sterczy dumnie, jak palma przy Nowym Świecie.

– Siadaj na nim – rozkazuje, a ja wykonuję jego polecenie. Znowu jestem cała nim wypełniona, Pierwszy pieści palcem pupę, przygotowując mnie na swoją obecność.

Zaczynam ujeżdżać Czwartego, który jest mocno podniecony i chyba zaraz dojdzie, Pierwszy chwyta mnie za pośladki. Po wycelowaniu ostrożnie wsuwa się w moje wnętrze i zaczyna powoli się poruszać. Głośno krzyczę, wypełniona po brzegi. Boli jak cholera, ale jest też bardzo przyjemnie, tak bardzo, że chyba znowu za chwilę skończę. Pierwszy przyspiesza, a Czwarty napręża się i po kilku sekundach spuszcza gorącymi strzałami nasienia do mojego wnętrza.

– Pierwszy, teraz! – Jęczę, łapiąc z trudem powietrze. Dochodzi, zalewając mnie spermą i trzymając moje cztery litery w żelaznym uścisku. Bardziej będą mnie bolały ślady po jego łapach, niż miejsce, w które mnie przed chwilą przeleciał. Oddychamy ciężko, a powietrze jest przesycone zapachem seksu.

To jeden z najlepszych prezentów urodzinowych w moim życiu – myślę sobie i całuję obu w usta.

+

Mam na imię Edyta i właśnie skończyłam trzydzieści trzy lata.

Wyglądam jak przeciętna Polka. Chyba przeciętna, mój pogląd na Polki może być nieco wypaczony, nie traktuję siebie jako typowej przedstawicielki społeczeństwa, żyjącego nad Wisłą. Jestem dość wysoką szatynką, ze wzrostem ponad metr sześćdziesiąt pięć, cyckami z miseczką C, długimi, naturalnie lekko kręconymi włosami do łopatek, które od czasu do czasu związuję.

To brzmi jak oferta matrymonialna, ale muszę ci się w jakiś sposób zwizualizować, prawda? Mam łagodne rysy na twarzy, kiedy się uśmiecham, mężczyźni robią się wyraźnie milsi (czego oczywiście nie waham się wykorzystywać...).

Jestem jedynaczką. Moi rodzice zginęli w wypadku samochodowym kilkanaście dni po moich osiemnastych urodzinach. Nie mam rodziny, dziadkowie z obu stron nie żyją.

Aha, no i praca. Na co dzień pracuję w korporacji w warszawskim Mordorze. Mam nudną robotę, ale płacą mi na tyle dobrze, że jestem tam w stanie jakoś wytrzymać. Choć nie ukrywam, że czasem mam ochotę komuś solidnie nawrzucać w tym korporacyjnym syfie.

Mieszkam sama. Po rodzicach odziedziczyłam mieszkanie na warszawskim Mokotowie, a oprócz tego mam lokal w jednym z drapaczy chmur w centrum miasta, który służy mi do celów innych, niż mieszkanie w nim.

Jakich?

Dowiesz się niedługo.

Nie wyróżniam się zbytnio spośród setek głupich panienek, które tyłkami chcą zdobyć posadę lub wyjść za faceta z pieniędzmi, mimo że przyszłoby mi to bez większego problemu. Myślę, że biorą mnie tam za cnotkę – niewydymkę, lesbę albo starą pannę. Ubieram się aseksualnie i niekiedy koleżanki (choć moja kierowniczka twierdzi, że w pracy nie ma koleżanek, a są tylko współpracowniczki. Niech będzie więc – WSPÓŁPRACOWNICZKI) z pokoju twierdzą, że powinnam pracować w bibliotece.

W bibliotece!

Co za głupie cipy…

Zapomniałam o bardzo ważnej kwestii, która jest w zasadzie kluczowym elementem mojej opowieści – jestem uzależniona od seksu. To moje hobby, po prostu uwielbiam się pieprzyć.

Ty pewnie też, skoro to czytasz, prawda?

I pewnie zastanawiasz się, kim są Pierwszy, Trzeci i Czwarty?

Opowiem ci co nieco, zanim przejdę do dalszej historii.

Pierwszego poznałam jakiś czas temu w jednym z nocnych klubów w Warszawie. W dalszym ciągu lubię tam chodzić, mimo że upłynęło już trochę czasu od ostatniej wizyty, a właścicieli znam od co najmniej dziesięciu lat. Czuję się kompletnie anonimowa w tłumie i dobrze bawię się we własnym towarzystwie. Czasem zabieram tam Drugiego, ale tylko na tańce, bez żadnych ekscesów.

Tamtego, pamiętnego dnia przyjechałam do klubu dość wcześnie, bo około dziewiętnastej. W środku z powodu godziny było dość pusto. Często pokazywało się tam sporo osób z mojej pracy, ale mój ubiór oraz makijaż skutecznie maskowały szansę na rozpoznanie mnie przez kogokolwiek stamtąd – zresztą nawet, jeśli ktoś mnie zauważył, to nie przejęłabym się tym zbytnio, wierz mi. To, co robię w czasie wolnym, jest moją sprawą i mam głęboko w dupie, czy jakieś zatwardziałe dewoty pomyślałyby sobie o mnie jak o dziwce.

Mam to gdzieś.

Wracając do Pierwszego, zauważyłam go przy barze i obserwowałam przez kilka minut, stojąc z boku. Wyglądał na bardzo opanowanego i wręcz chłodnego osobnika, który w niemal całkowitym bezruchu ponuro wpatrywał się w barowe lustro i sączył piwo.

To będzie on. – Natychmiast podjęłam decyzję. Zimowa pora i minusowa temperatura wymusiła założenie czarnych kozaków do kolan oraz ciemnej, przylegającej do ciała, wełnianej sukienki, z długim rękawem w tym samym kolorze. Włosy związałam w długi warkocz. Czarny, koronkowy stanik bez push’upów był bardzo cienki i sutki, które z powodu mrozu na zewnątrz mocno sterczały, były doskonale widoczne spod materiału. Pod sukienką miałam również czarne kabaretki do samej pupy. No i zapomniałam, a może raczej powinnam napisać, „zapomniałam” założyć majtki…

Krzesło obok niego przy barze było puste, więc nie pytając o zgodę, usiadłam obok i prosto z mostu wypaliłam:

– Samotny wieczór po pracy, czekasz na kumpli, właśnie rzuciła cię dziewczyna czy pokłóciłeś się z żoną?

Zmierzył mnie z góry na dół, aż zrobiło mi się gorąco i po chwili milczenia odparł:

– Praca, życie, pewnie wiesz, jak to jest.

Czyli „spierdalaj”, tylko w bardziej zawoalowanej formie.

– Nie masz kogoś, z kim spędzałbyś wieczór, zamiast w samotności pić tutaj? Żona, kobieta, kumple?

Wzruszył ramionami, nie zamierzając udzielić odpowiedzi i przechylił kufel.

Na oko miał około trzydzieści lat, może nieco mniej, dość mocno zbudowany i wyższy ode mnie o dobre trzy czwarte głowy. Pierwszy to dość muskularny blondyn, taki prawdziwy nordyk, z którego sam wujek Adolf byłby dumny. Jest spokojny i wyważony, ale w środku kipi w nim wulkan uczuć i emocji, mimo że prawie nigdy tego nie okazuje.

– Może zabrzmi to głupio, ale dlaczego dosiadłaś się akurat do mnie? Jest tu mnóstwo facetów, którzy postawiliby ci drinka i z chęcią zabawiali przez cały wieczór.

I zerżnęli, zapomniał dodać.

Chce mnie spławić? Tak łatwo mu nie pójdzie!

– Może tak faktycznie jest – odparłam – pewnie byłabym w stanie zawładnąć prawie każdym mężczyzną w lokalu, ale nie mam na to ochoty. Chcę porozmawiać z tobą, a nie z napakowanym mięśniakiem, który będzie zaglądał mi cały czas w dekolt i prowadził kretyńską gadkę, próbując zaciągnąć mnie do łóżka.

Patrzył w kufel i nie odzywał się przez dłuższy czas.

– Ok, nie zamierzam zaglądać ci w dekolt, chyba że sama go odsłonisz, ale mam zamiar się jeszcze napić.

Wow, cóż za wulkan emocji.

– Mam niską tolerancję na alkohol, ale z chęcią spędzę z tobą wieczór – Sprytnie wprosiłam się w jego towarzystwo i uśmiechnęłam po raz pierwszy tego wieczoru. Oddał niepewnie uśmiech, chyba nie za bardzo wiedząc, czego się spodziewać.

Zamówiłam dla siebie margheritę. Minęła dwudziesta i didżej zaczął rozgrzewkę, serwując dawkę głośnych dźwięków, zdecydowanie nie sprzyjających rozmowie. Pierwszy chyba zmienił do mnie nastawienie.

– Może przeniesiemy się do innego lokalu? Znam fajny pub, w którym możemy spokojnie pogadać w ciszy, napić się piwa albo drinka i nawet potańczyć, jeśli będziemy mieli ochotę.

Moja reakcja nie mogła być inna. Absolutnie nie miałam ochoty stamtąd wychodzić, w końcu znałam teren jak własną kieszeń, a poza tym miałam wobec niego pewne plany.

– Zadałem niewłaściwe pytanie? – zmieszał się brakiem odpowiedzi.

Patrzyłam na niego bez słowa.

– Za chwilę zrobi się na tyle głośno, że jedyne co będziemy w stanie zrobić, to krzyczeć sobie do ucha.

Poczekałam jeszcze chwilę.

– Będę z tobą szczera, bo mi się podobasz – odpowiedziałam, patrząc mu prosto w oczy – nie mam ochoty iść z tobą do pubu. Nie jestem taka.

– Taka? – Zdziwił się – To znaczy, jaka?

– Taka, jak inne kobiety, z którymi się pewnie wcześniej spotykałeś. Nie chodzę na randki, nie trzymam się z chłopakiem za ręce w kinie albo w trakcie spaceru. Właściwie to ja nie chodzę na spacery. Nie oczekuję też romantycznych kolacji i SMS–ów z wyznaniami miłości.

Był zaskoczony, ale nie dał tego po sobie poznać. Pierwszy to dobry gracz i ciężko go wyprowadzić w pole, ale wtedy dał się podejść jak dziecko.

– To, co robisz?

Milczałam. Siłowaliśmy się przez dłuższą chwilę spojrzeniami, wgapiałam się w jego niebiańskie tęczówki, czując coraz większe podniecenie, wreszcie nie wytrzymałam i rzuciłam:

– Zadajesz niewłaściwe pytanie. Nie jest ważne to, co robię, ważne jest to, czego chcę.

Po jego minie poznałam, że niewiele z tego rozumie. Faceci czasem potrafią być tępi. Wreszcie wysilił szare komórki i wydukał pytanie – klucz.

– To – zawiesił głos – czego chcesz?

Uśmiechnęłam się do niego promiennie i nachylając się, szepnęłam mu prosto w twarz.

– Chcę się z tobą pieprzyć.

Opadła mu szczęka.

– Posłuchaj. – Moja dłoń spoczęła na jego dłoni, a opuszki palców delikatnie masowały miejsce między jego palcami. Patrzyłam mu prosto w oczy, mówiąc niskim głosem. – Na dole obok ubikacji męskiej jest też kibelek dla niepełnosprawnych. Nie widziałam tu dzisiaj żadnego niepełnosprawnego, a jeśli nawet tu jest, to najwyżej chwilę poczeka, mam to gdzieś. Za moment zejdę tam i będę na ciebie czekała dwie minuty. Nie dłużej i nie krócej, jeśli masz ochotę do mnie dołączyć, zapukaj trzy razy i po krótkiej chwili przerwy jeden raz.

Wyraz jego twarzy, mimo niespodziewanej „oferty” wskazywał na to, że przyjdzie. Wstając z barowego stołka, uniosłam nieco i rozłożyłam lekko nogi, musiał zobaczyć cipkę z krótko przyciętymi włoskami. Lubię prowokować, a jeśli wcześniej miał jakiekolwiek wątpliwości i wahał się, czy pójść za mną, to wtedy pozbył się ich definitywnie. Odwróciłam się, nie patrząc na niego i bez słowa ruszyłam w stronę schodów.

Kibelek, dosyć sporych gabarytów, przystosowano go dla osób jeżdżących na wózkach inwalidzkich. Miał też biało – czarną, błyszczącą terakotę na ścianach oraz podłodze, od której odbijało się niebieskie, fosforyzujące światło ze stroboskopów, a w tle z głośników powoli sączył się leniwie trip–hop. Na szczęście toaleta była też czysta i pachnąca. Przeżywanie miłosnych uniesień w pomieszczeniu śmierdzącym moczem, kałem albo wymiocinami, to średnia przyjemność.

Czekałam około mniej więcej dwie i pół minuty, w międzyczasie zdjęłam biustonosz spod sukienki i kiedy chowałam go do torebki, usłyszałam trzy ciche uderzenia, a po chwili kolejne nieco mocniejsze jedno stuknięcie.

Otworzyłam. Pierwszy wtargnął do środka. Natychmiast przekręcił w drzwiach zamek, odwrócił się i popchnął mnie na ścianę.

– Szedłeś przez cały pub z takim namiotem? – zaśmiałam się. Pod dżinsami było widać imponującą erekcję.

– Zamknij się i podciągnij tę kieckę – rozkazał, również się uśmiechając.

Wpił się we mnie ustami, a jego silne dłonie wędrowały po mnie, coraz niżej i niżej. Fale podniecenia, jak tsunami, przetaczały się po moim ciele. Ścisnął przez sukienkę piersi, jęknęłam i ugryzłam go w wargę. Wreszcie ręce Pierwszego dotarły do pupy i poczułam, jak kiecka podjeżdża do góry. Nerwowo siłowałam się z rozporkiem i po walce z guzikiem uwolniłam kutasa na zewnątrz. Poczułam, jak jego palec toruje sobie drogę do wnętrza, byłam gotowa w zasadzie po kilkunastu sekundach, więc nie musiał niczego sprawdzać. Szybko oddychając, poruszałam ręką w górę i dół wzdłuż jego penisa, kiedy podniósł mnie, spojrzał mi w oczy i opierając moje plecy o ścianę, po prostu nabił na siebie. Zachłysnęłam się powietrzem i zagryzłam wargi, a rozkosz rozlała się po całym ciele. Po każdym coraz mocniejszym wbiciu z trudem byłam w stanie powstrzymać się od jęku, a musisz wiedzieć, że nie mogłam zbyt głośno uzewnętrzniać doznań, ściany były cienkie, a obok oblegana męska toaleta. Bycie porno–atrakcją lokalu? Nie, to nie dla mnie.

Oplotłam nogami plecy Pierwszego, czułam się jak na rollercoasterze, opadając i podskakując w rytm jego mocnych ruchów biodrami. Objęłam go za szyję, wbiłam paznokcie w plecy i pisnęłam. Przyspieszył tempo, nabijając mnie na swój pal raz po raz, a moje piersi podskakiwały coraz szybciej i szybciej. Rozwijający się w okolicach kręgosłupa orgazm ogarnął jak pożar całe podbrzusze tak gwałtownie, że kilka sekund później zaczęłam bezgłośnie szczytować z otwartymi ustami i zamkniętymi oczami. Kolejne kilkanaście popchnięć wystarczyło, bym poczuła zalewającą mnie wewnątrz falę spermy. Oboje oddychaliśmy ciężko, a jego kutas poruszał się we mnie powoli, po czym wysunął się na zewnątrz.

Nie miałam czym się wytrzeć, więc pozwoliłam temu, co we mnie zostawił po prostu spływać po wnętrzu ud. Opuściłam sukienkę, wyjęłam z torebki długopis i kartkę papieru, na której napisałam swój numer telefonu.

– Jeśli będziesz miał ochotę na powtórkę, wiesz co zrobić.

Włożyłam mu kartkę w kieszeń koszuli i kręcąc pupą, wyszłam z ubikacji.

Wychodząc z klubu, zdecydowałam, że przejdę się na piechotę do domu. To tylko pięć minut szybkim krokiem. Nasienie Pierwszego w dalszym ciągu wypływało ze mnie, zamarzając na pończochach, kiedy raźnym krokiem maszerowałam w mroźnym, nocnym krajobrazie stolicy.

Telefon zadzwonił po dwóch minutach.

– Chcę dalszego ciągu – usłyszałam jego głos. Przez telefon brzmiał jak Arnold Schwarzenegger z Terminatora. Ostatkiem sił powstrzymałam się, żeby nie parsknąć w słuchawkę.

– Wyślę ci za chwilę adres SMS–em, bądź za godzinę. – Odparłam zadowolona i zakończyłam połączenie.

Był świetny, ten image nordyckiej seks–maszyny to tylko poza. Czuły i delikatny, a jednocześnie zdecydowany i męski. Kiedy rano obudziłam się nieco obolała, poczułam zapach kawy i śniadania. Natychmiast zerwałam się z łóżka, narzuciłam na siebie jego koszulę, znalezioną na podłodze i pobiegłam do kuchni.

Oniemiałam. Pierwszy, walcząc przy blacie z jedzeniem, słuchał radia i nieudolnie próbował tańczyć, jak Michael Jackson w rytm Billie Jean. Wyglądał pokracznie, ale jednocześnie jego starania miały niepowtarzalny urok. Mój niepohamowany śmiech było chyba słychać dwa piętra niżej, on też się śmiał. Lubię ten jego rubaszny, głęboki śmiech, przechodzący czasem w rechot. Później jedliśmy, niewiele mówiąc. On w samych bokserkach, ja w męskiej koszuli. Trzeba przyznać, że ładnie pachniał i miał gust do kosmetyków, zdecydowanie mój typ. Zerkał na mnie raz po raz, jakby chcąc zadać pytanie, ale po chwili wycofywał się ze swojego zamiaru. W końcu przemógł się:

– Masz jakieś imię? Nie wiem nawet, jak mam się do ciebie zwracać.

Byłam gotowa na tę rozmowę, stąd postawiłam sprawę jasno:

– Pamiętasz, jak wczoraj uprzedziłam cię, że nie mam zamiaru chodzić z tobą na randki i być twoją kobietą? Taką w normalnym tego słowa znaczeniu.

Pokiwał głową, patrząc na mnie przeciągle.

– Mogę dać ci dużo rozkoszy w łóżku, ty mnie również. Mogę spotykać się z tobą, kiedy tylko oboje będziemy mieli na to ochotę. A mój apetyt na seks jest niepohamowany, chyba zdążyłeś się o tym przekonać. Ale nie oczekuj ode mnie niczego więcej, nie zamierzam poznawać twojej rodziny ani chodzić na niedzielne obiadki do cioć, widywać twoich przyjaciół, czy rodziny.

Milczał, trawiąc moją wypowiedź.

– Nie chcę też, żebyś znał moje imię, to zapobiegnie niepotrzebnym nieporozumieniom, wierz mi – dodałam po chwili.

Widziałam po jego minie, że nie podoba mu się to, co mówię, ale zamiast to skomentować, zapytał tylko:

– To jak mam się do ciebie zwracać?

– Możesz mówić do mnie Ewa. To nie jest moje prawdziwe imię, ale ma religijną symbolikę, do której lubię się odwoływać i zawsze bardzo mi się podobało. Twojego imienia również nie chcę znać. Będę mówiła do ciebie Pierwszy.

– Pierwszy? Dlaczego akurat tak? A jest Drugi albo Trzeci?

– Jeszcze nie, ale będą. Znasz kogoś, kto od czasu do czasu miałby ochotę do nas dołączyć?

Przeszywał mnie tym swoim wzrokiem snajpera, przełykając resztę tosta i popijając kawą.

– Tak, może znam. To znaczy, że proponujesz mi seks grupowy?

Kiwnęłam głową na tak.

– To ma być facet, czy kobieta?

– Facet. Chciałabym, aby było was łącznie pięciu, razem z tobą. Ale nie jest powiedziane, że nie będzie też dorywczo kobiet. Wszystko zależy od tego, na co będziemy mieli ochotę.

Cisza trwała przeszło pół minuty, usłyszałam tylko jedno słowo, na które czekałam:

– Ok.

Jak zwykle oszczędny w słowach, za to go lubię i między innymi dlatego Pierwszy tak mnie pociąga.

– Idę się wykąpać, czuj się jak u siebie. – Lekkim krokiem podążyłam w kierunku łazienki, zrzucając po drodze koszulę na podłogę. Czułam jego wzrok na swojej pupie i byłam pewna, że na patrzeniu nie skończymy dzisiejszego poranka.

Kąpiel odświeżyła mnie i dodała energii. Kiedy wyszłam ubrana w koszulkę na ramiączka i szorty, Pierwszy stał tyłem do mnie, wyglądając przez okno w salonie. Muszę zaznaczyć, że w tamtym czasie mieszkałam w jednym z drapaczy chmur w centrum Warszawy, a okno nie było nędznym okienkiem na pół metra, jak na osiedlu „Za Żelazną Bramą”, a ścianą wzmocnionych szyb, od podłogi do sufitu. Widok był niesamowity i nie dziwię się, że nie mógł oderwać wzroku od krajobrazu na zewnątrz.

Stanęłam za nim i przytuliłam się, obejmując go rękami na wysokości żeber, a moje dłonie powoli zjechały w dół.

– Byłeś pod prysznicem? – Szepnęłam prosto do jego ucha. Kiwnął twierdząco głową. Pytanie było zasadne, ssanie kutasa po całonocnym bzykaniu, to średnia przyjemność, zwłaszcza że kończył dwa razy we mnie…

Włożyłam dłonie do jego kieszeni i zaczęłam bawić się jądrami oraz penisem, czując, jak staje się coraz większy. Oddech Pierwszego przyspieszył, więc uklękłam przodem do niego między nogami, ściągnęłam jednym ruchem slipki i gwałtownie złapałam główkę w usta. Lizałam go delikatnymi muśnięciami języka i warg, jednocześnie jedną dłonią poruszając wzdłuż nasady członka, a drugą masując jądra. Penis osiągnął pełną erekcję i po kilku minutach pracy nad nim czułam, że mój kochanek zbliża się do szczytu. Ręka przyspieszyła, a on poruszał się coraz szybciej w moich ustach, zagłębiając się do połowy swojej długości. Jeszcze kilka pchnięć i chropowatym, chrypiącym głosem jęknął kilka razy, a na moim języku wylądowało kleiste nasienie. Nie było go zbyt dużo, wczorajszego wieczora i w nocy dość mocno go wyeksploatowałam, ale było za to bardzo gorące. Czułam, że było mu cudownie, chciałam go pożegnać tak, żeby pamiętał o mnie do kolejnego spotkania. Chyba mi się udało, prawda?

++

Tak to wszystko się zaczęło. Do czasu poznania Pierwszego miałam regularne stosunki z różnymi mężczyznami, ale dopiero on zainspirował mnie do tego, co wydarzyło się później. Później oznacza kolejnych, od Drugiego do Piątego.

Drugi to kolega Pierwszego, Trzeci i Piąty zostali zapoznani przez nas (mnie i Pierwszego) w klubie.

Żeby wszystko było jasne – nie znam imion żadnego z nich, nie mam pojęcia, jak się nazywają, co robią, czy mają żony lub partnerki. Albo partnerów. Całkowita anonimowość. Mimo to lubimy się i pomijając świetny seks, jaki mam z nimi, naprawdę fajnie jest spotkać się i po prostu pogadać, zanim przejdziemy do konkretów.

Drugi ma około trzydzieści lat, jest brunetem, posiada świetnego kutasa, z którego potrafi zrobić użytek, jak mało kto i mnóstwo włosów na ciele. W życiu nie widziałam tak owłosionego mężczyzny. Nie przeszkadza mi to, ale wiem, że niektóre kobiety czują obrzydzenie, patrząc na plecy z futrem niedźwiedzia. Dla mnie jest najważniejsze, że dobrze się pieprzy.

Trzeci to gość po czterdziestce, łysy jak kolano, z brodą drwala. Nieprawdopodobnie czuły i opiekuńczy, bardziej delikatna wersja Pierwszego. Czasem wydaje się, że mógłby być gejem, tak się zachowuje. Ale nie jest, zdecydowanie nie…

Piąty to chudy i dość wysoki blondyn. Potrafi opowiadać dowcipy przez kilka godzin, ale ma problem z podrywaniem kobiet. Kiedy go poznałam, omal nie zlał się ze strachu w gacie, powiedziałam mu, że chcę, żeby wylizał mi cipkę, a ja wyliżę mu jajka i tyłek. Zrobił się czerwony jak nastolatek, przyłapany na masturbacji i szedł przez cały klub do samochodu z namiotem w spodniach, ale finalnie okazał się wspaniałym kochankiem.

No i Czwarty.

W sumie nie wiem, dlaczego Piąty był w kolejności przed Czwartym. Zawsze miałam kłopoty z liczeniem.

Czwarty to młody, nieśmiały chłopak, który jest lub był ochroniarzem w Galerii Mokotów, nazywanej, przez co poniektórych Galerią Motłochu, teraz to ona inaczej się nazywa, ale nigdy nie zapamiętałam nowej nazwy, więc niech zostanie Galeria Mokotów. Kiedyś wybraliśmy się z Pierwszym na zakupy do seks shopu i wracając, postanowiliśmy coś zjeść. W międzyczasie naszła nas ochota na seks, więc poszliśmy do samochodu i zaczęliśmy się bzykać. W środku tygodnia, w ciągu dnia, na szczęście jest mało klientów, więc mogliśmy cieszyć się względnym spokojem. Niestety (albo w zależności od punktu widzenia – stety) przyplątał się upierdliwy ochroniarz, który wypatrzył nas i chciał dzwonić po policję.

Ubrałam się i wyszłam z samochodu.

– Proszę posłuchać, nie robiliśmy przecież nic złego, a w dodatku nikt nas nie zobaczył. – Próbowałam go przekonać, żeby sobie poszedł. Celowo wybraliśmy taką porę dnia, żeby nikt nas nie zaskoczył.

– Seks w miejscu publicznym jest zakazany i podlega karze, dzwonię po policję. – Był uparty jak osioł. Przyjrzałam mu się, młody, dość przystojny i sporo ode mnie wyższy. Miał zadbane włosy i paznokcie, a to był dobry znak. Decyzję podjęłam w sekundę. Podeszłam do niego, wspięłam się na palce i szepnęłam w ucho.

– Wyliżę ci jądra, zrobię cudownego loda i pozwolę spuścić mi się w usta, jeśli tylko będziesz chciał. Daj nam tylko w spokoju odjechać. Wierz mi, że nie przeżyłeś i nie przeżyjesz nigdy w swoim życiu takiego fellatio. A może będzie z tego coś więcej – dodałam. Tak jak większość z nich był w szoku, ale nie powiedział nie.

– To jak, jesteśmy umówieni? – zapytałam po chwili filuternym głosem.

– Ttak. – Zająknął się, mocno zawstydzony – Na pewno tak – dodał pewniej. – Przepraszam za pytanie, ale jesteś prostytutką? – Zapytał po chwili, czerwieniąc się jak burak.

Zaśmiałam się w głos.

– Absolutnie nie. Uwielbiam seks, ale nie robię tego za pieniądze. Mam wystarczająco dużo kasy, a pieprzenie to moje hobby. Jutro o dwudziestej pod tym adresem. – Podałam mu kartkę. – Tu masz numer telefonu do mnie, podaj mi numer do siebie, zawiadomię cię, gdyby coś się zmieniło.

Zadowolona z siebie wsiadłam do samochodu, Pierwszy, który zdążył się w międzyczasie ubrać, ruszył z piskiem opon z parkingu i prowadził w swoim stylu, z kamienną twarzą, nie odzywając się.

– Kiedy?

– Jutro o dwudziestej. – Uśmiechnęłam się do niego.

– Mają być wszyscy?

– Tak, chcę, żeby poznał resztę. Podejmę decyzję, czy nadaje się na Czwartego, ale chciałabym skonsultować się z wami.

Jakkolwiek to zabrzmi, Pierwszy stał się moją „prawą ręką” w kwestiach organizacyjnych (czuję się prawie jak Ojciec Chrzestny w spódnicy, hihi), ufam mu i czuję do niego podświadomą sympatię. Naprawdę go lubię.

Może gdyby moje życie uczuciowe było wcześniej inne (czytaj normalne) i nie doświadczyłabym tego, co mnie spotkało?

Może mogłabym się w nim zakochać?

Naprawdę Edytko? Byłabyś zdolna do poświęcenia się jednemu mężczyźnie? I kochania go bezwarunkowo?

Dzień później domofon zadzwonił punktualnie o dwudziestej. Pozostała czwórka siedziała już w salonie, sącząc drinki i rozmawiając o piłce nożnej. Nigdy nie zrozumiem, co atrakcyjnego faceci widzą w dwudziestu dwóch wypełnionych testosteronem prostakach (mimo że istnieje kobieca piłka nożna, te seksistowskie świnie twierdzą, że to sport dla mężczyzn, phi), ganiających za kawałkiem napompowanej skóry? Traktują to ze śmiertelną powagą i próby żartowania z futbolu (jak nazywają ten durny sport) zazwyczaj kończą się komentowaniem i szydzeniem z kobiecych zainteresowań (wiesz, zakupy i inne ciekawe babskie tematy).

Zazwyczaj każdy ma hobby, ja też. A zakupów nie znoszę.

W mieszkaniu było bardzo ciepło, więc założyłam na siebie białe, luźne, lniane spodnie, nasze babcie oszalałyby, widząc „dzwony”, jak kiedyś je nazywano, przylegającą do ciała, czarną bluzkę, z krótkim rękawem i prowokacyjnym napisem „Jak kocha, to połyka” na piersiach. Na stopach miałam czarne japonki.

Oczywiście stanik i majtki to niepotrzebny szczegół, po co robić sobie dodatkowe przeszkody?

Czwarty stanął w drzwiach, był wysoki, chyba najwyższy spośród całej piątki, ale też najmłodszy i najbardziej nieśmiały. Przyniósł kwiaty i wino. Uśmiechnęłam się pod nosem i cmoknęłam go w usta (znów musiałam wspiąć się na te cholerne palce). Doszłam do wniosku, że muszę go uświadomić, że to nie randka.

– Chodź do salonu, przedstawię cię pozostałym. – Wzięłam go za rękę i pociągnęłam za sobą.

– Pozostałym? – Zdziwił się, zatrzymując się w progu

– Tak, chyba nie myślałeś, że zaprosiłam cię na randkę, co? – Jak zwykle byłam szczera do bólu.

Czwarty był w szoku.

– Myślałem, że… – Rozejrzał się dookoła – że będziemy sami – zakończył zdziwiony.

– Posłuchaj – Pociągnęłam go za sobą i posadziłam go na sofie, wzięłam za rękę i zaczęłam wszystko cierpliwie tłumaczyć, jak małemu dziecku (a że nie znoszę bachorów, więc wyobraź sobie, drogi Czytelniku, jakie musiałam przeżywać katusze). Reszta dżentelmenów dyskutowała między sobą i cierpliwie czekała na zakończenie mojego monologu.

– To, że cię tu zaprosiłam, nie wynika z faktu, że szukam faceta i chcę się z nim spotykać. Jesteś tutaj z przypadku, gdybyś nie napatoczył się na parkingu, pewnie nigdy byśmy się nie zobaczyli. Ale przyszedłeś, więc wytłumaczę ci zasady, które tu panują. Rozwiązanie jest jedno, dostosowujesz się albo żegnamy się, nie czujemy do siebie żalu i nie mamy pretensji.

Zatrzymałam się na chwilę i napiłam się drinka.

– Każdy przychodzi tutaj z własnej, nieprzymuszonej woli – kontynuowałam – więc jeśli czujesz się do czegoś zmuszany albo nie będziesz zgadzał się z tym, co robimy, w każdej chwili możesz powiedzieć stop i po prostu wyjść. Widziałeś, co robiłam z Pierwszym w samochodzie, prawda? To samo, tylko w dużo bardziej komfortowych warunkach robimy tutaj. Wspólnie. Kocham się jednocześnie z obecnymi tutaj mężczyznami. Czasem skład osobowy zmniejsza się i niekiedy pojawiają się kobiety. Jeśli chcesz czerpać przyjemność z naszego spotkania, rozluźnij się i pogadaj chwilę z pozostałymi chłopakami. Przyniosę ci drinka. Możesz mówić do mnie Ewa, a ty będziesz nazywany Czwarty. Trzeci, łysy z brodą jak drwal, wyjaśni ci dlaczego. – Pocałowałam go w policzek i poszłam do kuchni.

– Myślisz, że to dobry kandydat? – Usłyszałam za sobą głos mojej „prawej ręki”.

– Tak – odparłam, wrzucając lód do szklanki – intuicja dotychczas mnie nie zawodziła i tym razem czuję, że trafiłam z wyborem. I nie rób tej swojej miny.

– Jakiej miny?

– No tej z serii „pierdolisz głupoty, dziewczynko”. Przecież wiesz, że zawsze biorę pod uwagę twoją opinię, ale decyduję sama.

– Naprawdę? Jakoś nie czuję tego, żebyś brała pod uwagę to, co mówię – rzucił wściekłym, chłodnym tonem i wyszedł do pokoju.

Ma fochy, jak baba, bo chyba nie jest o mnie zazdrosny? Jeśli tak to ma poważny problem. Wiem, wiem – pozbawiona uczuć egoistka, nastawiona na hedonizm i seksualną konsumpcję. Powtórzę po raz kolejny – mam to gdzieś. To ja ustanawiam zasady, jeśli komuś się to nie podoba, droga wolna. To tyczy się również Pierwszego, nawet on nie podlega pod specjalne kryteria.

Drink dotarł do Czwartego, który wydawał się rozluźniony i dyskutował o czymś zawzięcie z Drugim i Trzecim. Pierwszy wraz z Piątym palili na balkonie. Też miałam ochotę na papierosa, ale w samotności, więc poszłam do kuchni i przy otwartym oknie w relaksującym tempie ćmiłam cienkiego mentola.

Prawie skończyłam, kiedy poczułam z tyłu ręce chwytające moją pupę. Trzeci zostawił kolegów i najwyraźniej szukał damskiego towarzystwa.

– Znudziły ci się pogaduszki? – zapytałam niewinnie, odwracając się do niego.

– Jak widać – odparł, łapiąc mnie za piersi.

Sutki stwardniały pod wpływem jego dotyku, a między nogami czułam pulsujące ciepło.

– Mam ochotę spróbować twojej cipki. – Pocałował mnie z języczkiem. Spodnie, pod którymi byłam naga, spadły na podłogę. Podniósł mnie i posadził na blacie, a jego język zaczął powolny kurs w górę wzdłuż wnętrza moich ud. Złapałam go za dłonie i przesunęłam wzdłuż brzucha w kierunku piersi. Czułam, że jestem już mokra w środku, kiedy w końcu dotarł do warg sromowych i powoli zagłębił we wnętrzu. Jęknęłam głośno i zamknęłam oczy. Sygnały zwiększającego się podniecenia musiały dotrzeć do pozostałej części towarzystwa, bo po chwili wszyscy zameldowali się w komplecie w kuchni. Trzeci nie próżnował i mocno pracował językiem, kiedy przeszył mnie strzał rozkoszy. Po raz kolejny jęknęłam i mój oddech przyspieszył.

– Oooch, jeszcze, nie przerywaj. – Urywanym głosem prosiłam Trzeciego.

Otworzyłam oczy i ujrzałam, jak reszta panów stoi nago i robi sobie dobrze, patrząc na mnie. Błyskawicznie zaczęłam czuć radosne skurcze, które zmieniły się w jeden, ogromny, niekończący się wielki szczyt rozkoszy. Krzyknęłam przeciągle i w tym samym momencie doszłam. Orgazm trwał i trwał, a ja nie mogłam się opanować. Dopiero gdy Trzeci przerwał pieszczoty, zaczęłam wracać do rzeczywistości. Pocałował mnie delikatnie w usta, a na jego twarzy błyszczał się sok z mojej cipki.

– Ale to było przyjemne – jęknęłam, patrząc na nich. Palcami pieścił moje mokre wnętrze.

Powoli zsunęłam się z blatu na podłogę, któryś z nich rozłożył na podłodze koc, zabrany z salonu. Uklękłam, a moi kochankowie otoczyli mnie swoimi organami, chętnymi do zabawy. Chwyciłam dwa z nich i zaczęłam pieścić je dłońmi, a instrument Czwartego zagłębił się w moich ustach. Był długi i cienki, więc przejechałam językiem pod spodem na całej długości od główki do jąder i wróciłam ta samą drogą.

– Zanieśmy ją do sypialni. – Wydał komendę.

Chwycili mnie w piątkę i po chwili znalazłam się na łóżku. Wciąż rozpalona po niedawnym orgazmie czekałam, dotykając piersi i cipki, aż któryś z nich w końcu się zdecyduje mnie przelecieć. Namawiali się między sobą, szepcząc jak przekupki na bazarze i zerkając na mnie raz po raz.

– Halo, może przestaniecie trajkotać jak stare baby i weźmiecie się roboty? Nie jestem eksponatem w muzeum, żeby się tu rozkładać i być oglądaną, jak Lenin po mumifikacji.

Zaczęli się śmiać.

– Nikt nie ma takiego ciętego języczka ja ty, Ewuniu.

– Zaraz przekonasz się, co ten cięty języczek potrafi. – Zachęcałam Drugiego do ataku.

No nareszcie. – Z zadowoleniem ujrzałam Czwartego, zbliżającego się do mnie. Jego penis dumnie sterczał, kiedy zaczął zagłębiać się między nogami. Dotarł do końca i poczułam, że tak daleko dawno nikt nie był i trochę zakręciło mi się w głowie. Nie miałam jednak czasu o tym myśleć, Czwarty zaczął się poruszać, a międzyczasie Drugi wcisnął mi organ w usta. Jęknęłam, wypełniona po brzegi i zaczęłam poruszać biodrami, dostosowując się do tempa Czwartego, a pozostali cierpliwie czekali na swoją kolej. Pieprzył mnie w szybkim tempie, najwyraźniej chcąc szybko skończyć, moje piersi podskakiwały w górę i w dół. Lizałam od spodu jądra Drugiego, jęcząc głośno, kiedy chwilę później Czwarty doszedł w środku i zalał mnie falą nasienia.

– O kurwa. – Jęknął i zsunął się na łóżko. Drugi natychmiast zastąpił go, wjeżdżając całym impetem w cipkę i nadając szybkie tempo. Trzeci i Piąty stanęli po obu stronach łóżka, a Pierwszy ukląkł nade mną i zaczął się onanizować. Widziałam, że jest bardzo podniecony i zaraz dojdzie. Ja też byłam już blisko szczytu.

– Skończ na buzi – szepnęłam i zamknęłam oczy. Drugi w dalszym ciągu pompował moją cipkę, kiedy sperma Pierwszego wystrzeliła z wielką mocą, trafiając w moje policzki, oczy, włosy i nawet w ścianę za mną.

Byłam już bardzo bliska orgazmu, a wtedy Drugi zakończył to, nad czym pracował przez ostanie kilka minut i spuścił się do wnętrza. Cała nasza trójka dyszała ciężko.

– Dajcie mi coś do wytarcia się, bo nic nie widzę – poprosiłam, co wywołało salwę śmiechu wśród moich kochanków.

– A to jeszcze nie koniec – oznajmił wesołym tonem Trzeci, który czekał na swoją kolej razem z Piątym.

Usiadłam na łóżku, wytarłam spermę z twarzy i spomiędzy nóg, a oni obaj cierpliwie pieścili moje piersi.

– Jestem gotowa – zakomunikowałam po chwili, jednocześnie łapiąc członki dłońmi i liżąc je na zmianę. Chciałam dojść jeszcze raz – Ok, jeden z was wjeżdża od przodu, a drugi od tyłu. – Wydałam polecenie

– Tak jest, pani komendant. – Zażartował Piąty i położył się na plecach. Zaczęłam go ujeżdżać z szybkim tempie, tymczasem Trzeci przyniósł trochę lubrykantu, którym posmarował członek i wejście do mojej pupy. Zwolniłam tempo, pozwalając mu zagłębić się w środku i kiedy go poczułam, jęknęłam przeciągle. Jutro będzie piekł mnie tyłek, skorzystanie z toalety będzie bolesnym rozwiązaniem, ale teraz wiedziałam, czego chcę. A chciałam ich obu jednocześnie w sobie.

Wznowili ruchy, a ja czułam, że orgazm nadejdzie bardzo szybko. Właściwie to nadszedł prawie od razu, zaczęłam się trząść i zapadłam w bezdenną studnię rozkoszy, nie kontrolując, kiedy obaj kochankowie skończyli we mnie.

Zmęczona i zaspokojona opadłam na Piątego, który przytulał mnie delikatnie i masował moje piersi. Cała nasza trójka ciężko oddychała.

– To było świetne – westchnęłam po dłuższej chwili i zsunęłam się z Piątego, kładąc się na plecach.

– Będziesz musiała wyczyścić ścianę, Pierwszy strzelał dzisiaj z moździerza i zrykoszetował – zażartował Drugi, a reszta zaczęła rechotać. Śmiałam się razem z nimi, a Pierwszy stał z tyłu, patrząc na mnie z nikłym uśmieszkiem, tymi swoimi oczami snajpera.

Pół godziny później poszli sobie, żegnając mnie wylewnie w przedpokoju. Pierwszy jak zwykle został chwilę dłużej.

– Potrzebujesz czegoś? – spytał, najwyraźniej nie mając ochoty wychodzić.

– Tak – rzuciłam, nie patrząc na niego – snu. Nie chcę być niemiła, ale powinieneś już iść. Chcę się wykąpać i położyć spać. – dodałam.

– Ok – odparł jak zwykle opanowany. Nie kwestionował, nie pytał. Po prostu tu był.

Czasem przez głowę przelatywały mi pytania, dlaczego on to robi. Dlaczego jest ze mną. W związku opartym tylko na seksie, ale w związku. Przecież każdy, no prawie każdy, potrzebuje ciepła, dotyku, uczuć, spędzania czasu razem w sytuacjach innych, niż rżnięcie. W moim przypadku to świadomy i jasny wybór, ale w jego?

Co skłania go do pozostawania w sytuacji, w której jest? Ten człowiek był dla mnie zagadką.

– Do jutra. – Pocałowałam go w usta i zamknęłam za nim drzwi. Zmęczona, przebzykana i zadowolona pół godziny później spałam, jak zabita.

+++

Zastanawiasz się pewnie, jakim cudem kobieta, która (bez fałszywej skromności) pewnie mogłaby owinąć sobie wokół palca większość mężczyzn w Warszawie i Polsce, zachowuje się tak, jak ja. Na usta ciśnie się słowo „dziwka”, prawda?

Po pierwsze, uwielbiam seks.

Co z tego – zapytasz – przecież możesz mieć stałego partnera, który cię zaspokoi.

Otóż nie. Lubię zbierać doświadczenia z wielu źródeł, poza tym czerpię ogromną przyjemność z seksu z wieloma partnerami jednocześnie. Kiedyś byłam monogamistką i kto wie, może za jakiś czas wrócę do jednego partnera. Ale na pewno nie teraz.

Po drugie, nie angażuję się w związki uczuciowo.

Wszystko pozostaje w sferze seksu, a jeśli ktoś ma ochotę na coś więcej – szuka sobie innego, niż ja obiektu zainteresowań. Pieprzę się dla przyjemności, satysfakcji z umiejętności łóżkowych i zbierania nowych doświadczeń, a nie dlatego, że mąż wymaga ode mnie, żebym zjechała mu na ręcznym, nadstawiła dzisiaj tyłek, bo ma ochotę na anala, albo nie – dzisiaj na misjonarza, bo obowiązek małżeński, bo mam chcicę, bo muszę spuścić z krzyża, a ja akurat mam bolesny okres i muszę mu zrobić loda… bla, bla, bla…

Wiem, że to czysty hedonizm, ale mam to głęboko w dupie.

Po trzecie, dziwki za seks biorą pieniądze, mnie nie przeszłoby to przez myśl. Mam wystarczająco dużo pieniędzy i nie muszę się na szczęście o nie martwić.

Po czwarte, kiedyś byłam zwykłą kobietą. Taką, która żyła w związku, kochając i będąc kochaną.

Ale ten związek zakończył się. Niezbyt wesoło.

Wspomnienie o nim tkwi gdzieś głęboko w mojej pamięci i absolutnie nie mam ochoty wracać do tego koszmaru.

To, co dzieje się obecnie, całkowicie mnie satysfakcjonuje.

++++

Była połowa lipca, kiedy Czwarty przyprowadził ze sobą dziewczynę, korpulentną blondynkę z dużym biustem, niższą ode mnie o pół głowy. Tak się akurat złożyło, że pierwszy raz od dawna byliśmy w komplecie, a że wcześniej nastawiliśmy się na imprezowanie, wyszło chyba najbardziej rozrywkowe spotkanie, jakie kiedykolwiek miało miejsce.

Wódka i papierosy, prawie jak na imprezie w liceum. Super!

Zapomniałam wspomnieć, że Czwarty oprócz przyprowadzenia koleżanki – która miała na imię Marta, jak się później okazało – przyniósł kilka skrętów wypełnionych ziołem. Nie za bardzo lubię palić Marię, jak nazywa zioło Czwarty, często chce mi się po niej spać, spada libido, poza tym lubię się kontrolować, a po paleniu niekoniecznie to następuje.

Wtedy zrobiłam jednak wyjątek, dyskretnie zwinęłam mu dwa sporych gabarytów gibony i porywając Martę za rękę, uciekłam z nią do sypialni. Piłyśmy gin z limonką i tonikiem, zeszło się na temat naszych panów w salonie, którzy wydawali z siebie nieludzkie ryki, oglądając (a jakże!) mecz piłkarski. Grała reprezentacja Polski z kimśtam i gadali o tym całe popołudnie. Lewandowski kopnie się w czoło czy nie (tekst zasłyszany od jednego z naszych dżentelmenów), czy tym razem przegramy z bezludną wyspą?

Cytując Zenka M., późniejszy komentarz po meczu to: „Jak do tego doszło, nie wiem”…

Ewentualnie "Nic się nie stało...".

Tragedia.

– Oni tak zawsze? – Martę ich zachowanie zdawało się bawić. Mnie już nie, zdążyłam przywyknąć.

– W zasadzie, to tak. Tak się składa, że za każdym razem, kiedy się z nimi umawiam, jest mecz piłki nożnej. Ale nie są u siebie, więc powinni się trochę przymknąć – odparłam i wstałam, żeby uchylić drzwi.

– Ciszej tam, do diabła! – wydarłam się w kierunku salonu. Odpowiedział mi rechot i żarty z podtekstem seksualnym.

– Cholerni zboczeńcy – skomentowałam, robiąc mocnego drinka Marcie i nieco lżejszego sobie.

– Dobry – skomentowała, odpalając skręta i podając mi do ręki. Zaciągnęłam się, czując piekący dym w płucach. Lada chwila poczuję coś więcej, tego byłam pewna.

Zaległa chwilowa cisza, którą przerwała moja towarzyszka w niedoli. Jak się okazało – bezpośrednia dziewczyna.

– Ty naprawdę rżniesz się nimi wszystkimi naraz? – wypaliła, patrząc na mnie.

– A jak myślisz? Że czytam tu z nimi książki przy kominku? Albo oglądam mecze piłki nożnej? – odcięłam się.

Kolejne pasmo ciszy przerwała znowu Marta:

– Czwarty mówił mi o zasadach.

– Super – rzuciłam lekko, nie sprawiając wrażenia zainteresowanej. Zioło zaczęło już działać i czułam się, jakbym miała wszystko w gdzieś. – To znaczy, że wiesz, co tu robimy, co można, a czego nie, prawda?

Spojrzałam na nią, była nieco korpulentna, miała ode mnie dużo większy biust i tyłek. Idealna przeciwwaga dla mojej figury. Jestem raczej drobnej budowy ciała, mimo dość wysokiego wzrostu jak na kobietę.

Czas na odrobinę flirtu.

– Podobasz mi się – usiadłam naprzeciw niej i mierzyłam wzrokiem jej krągłości. Marta dokończyła skręta i dotknęła opuszkami palców moich ust. Zbliżyłyśmy się do siebie i pocałowałyśmy. Na początek w same wargi, a później, kiedy jej usta otworzyły się, języki zaczęły powolny taniec. Pod sweterkiem i przylegającą do ciała bluzką nie miała nic. Jej piersi były kształtne i naprawdę duże, zaczęłam je pieścić – sutki stały się twarde i napięte, a oddech Marty przyspieszył.

Nagle z hukiem otworzyły się drzwi, a do sypialni wpadł Czwarty – jak się okazało najbardziej trzeźwy z towarzystwa i Piąty, który wyglądał nieco gorzej, ale nie było jeszcze z nim źle. Przerwałyśmy pocałunki.

– Oj dziewczyny, zostawić was na chwilę same i już szalejecie. – Pokręcił głową z udawaną naganą Czwarty.

– Dziewczyny, zróbcie coś. – Piąty był wyraźnie zmartwiony i zaczynał plątać mu się język. – Mecz niestety już się skończył i co poniektórzy z nas zaczynają szaleć. Trzeci chce tańczyć na stole, jeśli zaraz nie przyjdziecie to on i Pierwszy polegną w ciągu pół godziny. Są już mocno wstawieni, a poza tym Czwarty cały czas częstuje wszystkich skrętami.

– Sami chcieliście – odparował Czwarty.

– Ok, ok, zaraz się wami zajmiemy – odparłam, podnosząc ręce w geście obrony. – Dajcie nam dziesięć minut, ale to wy musicie przyjść do sypialni, kiedy was zawołam.

– Super, czekamy. – Marta spłonęła pod spojrzeniem Piątego.

– Żegnam panów! – Popchnęłam ich w stronę wyjścia i zamknęłam drzwi.

– Chodź. – Złapałam ją za rękę. – Znajdziemy coś właściwego na dzisiejszy wieczór.

Garderoba była ukryta za ruchomym lustrem, zajmującym całą ścianę w sypialni.

– Wow. – Marta była wyraźnie zachwycona jej zawartością. – Musiałaś chyba wydać majątek na te ciuchy.

– Promocje i wyprzedaże, zawsze można znaleźć coś ciekawego, nie płacąc nie wiadomo ile. – Uśmiechnęłam się do niej w trakcie przekopywania się przez kolejne kiecki. Mam! – Krzyknęłam radośnie. – Przymierz, powinno pasować.

Znalazłam dla niej koronkową, półprzezroczystą, kremową sukienkę na ramiączka, kończącą się zaraz za pupą, mocno opinającą się na piersiach. Jej rozmiar był nieco większy od mojego, więc cycki ścisnęły się na tyle mocno, że wyglądały, jakby miały zaraz eksplodować. W komplecie do koszulki były też majteczki. W sam raz na rozbieraną randkę lub inne tego typu atrakcje. Dla siebie wyszperałam czarny stanik i koronkowe majtki w tym samym kolorze, z wycięciem w kroku. Całość uzupełniała maska a’la Zorro na oczy.

Po chwili obie byłyśmy przebrane.

– Nieźle – skomentowałam, a moje spojrzenie wędrowało po niej od stóp do głowy.

– Tobie też nie można niczego odmówić. – Pożerała mnie wzrokiem. – Chciałabym cię przelecieć.

Jej oczy miały głęboki, zielony odcień. Musiałam przyznać, że również miałam na nią ochotę, mimo że zazwyczaj nie kręci mnie seks z kobietą.

– Zrobimy to przed nimi? – zapytałam, kręcąc kosmyk włosów na palcu.

– Tak! – Zachwycona Marta odpaliła drugiego skręta. Zaciągnęła się i podała go mnie. – Wszyscy są dla mnie bardzo mili, ale tego blondyna to się trochę boję. Jest ostry w łóżku?

– Pierwszy? – O mało nie zaczęłam się krztusić ze śmiechu dymem. – Wierz mi, to tylko poza, lubi straszyć wyglądem i sprawiać wrażenie groźnego osobnika, ale nie znam drugiego tak czułego faceta, może Trzeci, ten łysy z brodą, jest w stanie się z nim równać.

– Gotowa? – Zapytałam, gasząc po chwili skręta. Marta skinęła głową na znak zgody, obserwując mnie przymrużonymi oczami. Podeszłam do drzwi, otworzyłam je na oścież i usiadłam obok niej na łóżku. Zaczęłyśmy się powoli całować, a dłonie wzajemnie badały nasze ciała. Moje sutki sterczały jak małe antenki, a oddech Marty przyspieszył.

– Czas ich zawołać – szepnęłam do niej. – Jesteśmy gotowe!

Z salonu dobiegł nas dziki wrzask i po chwili do sypialni wpadło pięciu ogierów.

– Ooo. – Zastygli w niemym podziwie, patrząc na nas. – Wyglądacie pięknie. – Trzeci jako jedyny nie zapomniał języka w gębie.

– Możecie wstać i nam się zaprezentować? – zapytał wyraźnie już napalony Drugi.

Spojrzałyśmy po sobie.

– Czemu nie? – odparła Marta. Na nią zioło również zaczęło działać. Leniwymi ruchami odwróciła się do nich tyłem i wypięła pupę. Miała świetny tyłek, a kiedy nachyliła się, różowe wargi cipki odsłoniły swoje wnętrze poprzez półprzezroczysty materiał. Machnęła parę razy pupą i wśród panów rozszedł się jęk podziwu.

– Mnie już znacie, więc nie zamierzam się tu przed wami prężyć – wypaliłam i jęk zmienił się w rechot. – Mamy dla was małą niespodziankę – dodałam po chwili, stając naprzeciw Marty. Po ich twarzach widziałam, że są napaleni jak banda nastolatków z liceum, podglądających koleżanki z klasy pod prysznicem. Pocałowałam ją, a ona oddała mi pocałunek i popchnęła na łóżko. Wylądowałam na plecach, a moja kochanka uklękła, nachyliła się nade mną i znowu zaczęła mnie całować. Jej ciężkie, pełne piersi z napiętymi sutkami wyraźnie odznaczały się pod koronkowym materiałem. Schodziła coraz niżej, kontynuując pieszczoty między piersiami i na brzuchu, a następnie powoli przemieściła się do źródła rozkoszy. Rozejrzałam się dookoła. Panowie pozbyli się już ubrań i otaczali nas, gotowi do akcji.

Marta zwinnym ruchem ściągnęła mi majtki i jej język zaczął penetrować cipkę. Jęknęłam i złapałam ją za głowę, czując narastającą rozkosz. W międzyczasie Piąty zaszedł Martę od tyłu, przesunął koronkę na bok i lekko wsunął się do środka. Jęknęła, ale nie przerwała pieszczot, a moje podniecenie narastało. Piąty zaczął się poruszać i w sypialni rozległy się dźwięki zderzających się ze sobą ciał w akompaniamencie jęków i westchnięć. Zamknęłam oczy i złapałam się za piersi. Marta wydawała z siebie dźwięki świadczące o narastającej przyjemności. Poczułam, że ktoś chwyta mnie za rękę i kładzie na stojącego w pełnym wzwodzie członka.

– Uklęknij nade mną – zarządziłam, otwierając oczy.

Penis Czwartego leniwie rozpoczął penetrację moich ust. Reszta panów czekała w kolejce, kiedy Piąty w szybkim tempie nabijał na siebie Martę. Dziewczyna przerwała pieszczoty i zaczęła szczytować. Piąty wbijał się w nią gwałtownie, a penis Czwartego przyspieszył w moich ustach. Nie chciałam go doprowadzać już teraz, więc zwolniłam tempo i wyjęłam członek na zewnątrz. Marta zadrżała, po czym doszła, trzęsąc się i ściskając dłońmi materiał pościeli. Piąty cały czas pompował dziewczynę, która wiła się pod nim jak węgorz. Po chwili wyjął penisa na zewnątrz i po kilku ruchach dłonią chlapnął z mokrym plaskiem na jej plecy i pupę.

Pozostałym chyba się bardzo to spodobało, zaczęli bić brawo i poklepywać Piątego po plecach. Marta po chwili wstała, widziałam po niej, że chce jeszcze.

– Chodź do mnie. – Wskazała palcem na Pierwszego. Czyżby chciała sprawdzić, czy to, co jej mówiłam, było prawdą? Poczułam lekkie ukłucie zazdrości, które natychmiast zniknęło.

– A ty gdzie mi uciekłeś? – Wstałam i łapiąc Czwartego za kutasa, pociągnęłam w stronę łóżka. Uklękłam na dywanie i wzięłam się do pracy. Marta dosiadła Pierwszego i ujeżdżała go w szalonym tempie jak byka na rodeo. Ścieżki spermy na jej plecach spływały w kierunku pośladków.

Po chwili zachciało mi się pić. Usiadłam na łóżku i poprosiłam Trzeciego o wodę.

Nie wierzę, jest pijany jak bela, dziwne, że jeszcze mu stoi – pomyślałam. Trzeci zatoczył się w progu i ruszył jak radziecki czołg w stronę kuchni. Wrócił za moment, przy okazji demolując połowę pomieszczenia. Odgłos butelek spadających na podłogę prawdopodobnie obudził pół bloku.

– Jesteś cały?

– Tak, ale chujowo się czuję – wybełkotał.

– Usiądź pod ścianą, a jak ci się zrobi lepiej, to daj sygnał. Postaram się, żebyś szybko wytrzeźwiał. – Dałam mu buziaka w ustach i po wzięciu kilku łyków wody z butelki odwróciłam się w stronę Czwartego.

Młody był zwarty i gotowy na dalsze atrakcje. Wznowiłam pieszczoty i jego penis wjechał niemal do końca w moje gardło. Zakrztusiłam się lekko, ale nie przerwałam pracy ustami i językiem, jednocześnie czując, jak Drugi wbija się we mnie od tyłu. Rozkosz była coraz większa, a orgazm czaił się gdzieś za rogiem, nie mogąc nadejść. Czwarty głośno sapał, a po chwili zesztywniał i wytrysnął mi prosto w usta. Pozwoliłam, by sperma spłynęła na jego penisa i zlizywałam ją powoli, czując jednocześnie nadchodzący szczyt. Jęknęłam i zadrżałam, zrobiło mi się ciemno przed oczami i orgazm w końcu nadszedł, długi i jak zwykle unieruchamiający wszystkie inne czynności, poza gwałtownym oddychaniem. Drugi przerwał na chwilę ruchy w mojej cipce, dając mi szansę na dojście do siebie. Kiedy byłam już w stanie zrobić cokolwiek poza drżeniem i wydawaniem jęków, zaczął mnie znowu pieprzyć. W międzyczasie doszły do mnie krzyki Marty, która ponownie szczytowała, tym razem dosiadając Pierwszego. Drugi był już blisko, nachylił się nade mną i złapał mnie za piersi. Jęknęłam głośno, czując zbliżającą się znowu rozkosz, kiedy niespodziewanie wyjął ze mnie penisa i ostrożnie wciskając końcówkę główki do pupy, spuścił się do środka. Ciepłe nasienie zalało moje wnętrze.

– Fajnie, ale chcę jeszcze. – Spojrzałam na bok. Tymczasem Marta i Pierwszy bawili się świetnie, zmieniając pozycję – tym razem ona leżała na boku, a on wjeżdżał w nią leżąc za nią. Nasze spojrzenia spotkały się na moment.

Byłam zła.

I zazdrosna.

Pozycja na łyżeczkę, ze mną nigdy tego nie próbował.

Uwolniłam się od Drugiego, a jego nasienie natychmiast wydostało się z tyłka, spływając powoli po udach. Wytarłam się papierowym ręcznikiem i rzuciłam wzrokiem po sypialni. Trzeci był w dalszym ciągu stanie upojenia alkoholowego pomieszanego z ziołowym otępieniem i grzecznie czekał na swoją kolej, patrząc na mnie błagalnie.

– Chodź biedaku. – Uśmiechnęłam się do niego i rozłożyłam nogi.

Pierwszy z dużą mocą wbijał się w Martę, która, bliska omdlenia, chyba nigdy nie przeżyła takiego rżnięcia.

Trzeci położył się nade mną i wycelował w cipkę, poczułam, jak powoli zanurzył się we mnie. Złapałam go za barki i przyciągnęłam do siebie:

– Doprowadź mnie i skończ w środku. – Mój szept wybrzmiał w tle jęków Marty i sapania Pierwszego.

Jego penis rytmicznie wchodził i wychodził, kiedy usłyszałam krzyk Pierwszego i kątem oka ujrzałam, jak jego nasienie wystrzeliwało na piersi i twarz Marty. Znowu bardzo się podnieciłam, moje nogi objęły Trzeciego, który systematycznie przyspieszał i w końcu osiągnął szaleńcze tempo. Piersi podskakiwały raz za razem w rytm jego ruchów, a pod wpływem nadciągającej jak lawina rozkoszy, przejechałam paznokciami po jego plecach, zostawiając czerwone pręgi i zaczęłam głośno szczytować, celowo krzycząc, tak żeby Pierwszy słyszał jak jest mi dobrze. Trzeci, nie wydając z siebie żadnego dźwięku, skończył w milczeniu. Poruszał się jeszcze chwilę, po czym pocałował mnie w usta.

– Dzięki Ewuniu, już mi lepiej. – Uśmiechnął się.

– Cała przyjemność po mojej stronie. – Oddałam uśmiech. Lubię go, bezkonfliktowy i najbardziej dbający o kobietę w łóżku facet, z jakim spałam. No, może Pierwszy mu dorównuje, choć nie zawsze. Szkoda, że tyle wypił, bo mogłabym z nim poszaleć tak jak Pierwszy z Martą.

Pół godziny później wszyscy oprócz Trzeciego wyszli. Czułam się nieco dziwnie, zawsze zostawał Pierwszy. No cóż, nie zawsze jest Dzień Dziecka, w końcu to nie jest mój facet i nie podpisał cyrografu.

Zrobiłem Trzeciemu kawę i zamówiłam dla niego taksówkę. Czułam, że nadchodzi czas przerwy od spotkań. Potrzebowałam chwili oddechu.

+++++

Zaraz po imprezie, w której brała udział, Marta dostałam okres, bolał mnie brzuch, więc siłą rzeczy kompletnie nie miałam ochoty na seks. Tydzień przerwy dobrze mi zrobi. – doszłam później do wniosku. A jeden tydzień przedłużył się do dwóch. Miałam ciężkie, męczące dni w pracy, gdzie walczyłam o awans i sporą podwyżkę, poza tym naprawdę potrzebowałam chwili oddechu i zastanowienia.

W końcu zadzwonił Pierwszy. Nie rozmawialiśmy od imprezy. Dyskusja była ciężka i słychać było, że coś się między nami wydarzyło. Naprawdę go polubiłam i czułam się dziwnie widząc, jak pieprzy obcą kobietę, a później odwozi ją do domu.

Ciekawe, czy zrobili powtórkę u niego, czy zaczęli już w samochodzie? – Złapałam się na byciu zazdrosną! A przecież wymagam od nich, żeby sami tacy wobec siebie nie byli. Dodatkowo nakręciłam się myśleniem o Marcie, a kiedy zadzwonił, byłam szczera i oznajmiłam mu, że przez jakiś czas nie będziemy się spotykać.

– Coś się stało? – W jego głosie było słychać niepokój. Wcale się nie dziwię, też byłabym zaniepokojona, tracąc możliwość takiego dymania.

Wiem, wiem, jestem niesprawiedliwa. Biedny Pierwszy, to ja jestem tą złą, manipulantką i nimfomanką.

– Nie – odparłam – po prostu potrzebuję oddechu, poza tym jestem zmęczona pracą.

– Dobrze, odezwę się do ciebie za kilka dni. – Niepokój w jego głosie osłabł, ale w dalszym ciągu słychać było, że nie wierzy mi do końca i myśli, że coś ukrywam. – Chciałbym cię zabrać na koncert za dwa tygodnie. Pójdziemy razem?

Koncert?

Randka?!

Nie zamierzałam podejmować teraz decyzji, chociaż perspektywa pójścia z nim gdziekolwiek wydawała się przyjemna i kusząca. To jednak i mimo wszystko złamałoby zasady, którymi się kieruję, a kiedy raz się je złamie, kolejne odstępstwo przychodzi łatwo. Za łatwo.

– Pomyślę – powiedziałam po chwili ciszy – porozmawiamy za kilka dni.

Dzień później sprawy w pracy uspokoiły się, więc postanowiłam wziąć kilka dni urlopu i odpocząć. Nie potrzebowałam tam towarzystwa, zwłaszcza po tym, co ostatnio się wydarzyło. Obrałam kierunek na Łódź, gdzie odbywały się targi erotyczne i zrobiłam zakupy do sypialni, poza tym chciałam się trochę zrelaksować i odpocząć od Warszawy.

Do Łodzi pojechałam pociągiem. Przyznam, że bawiłam się świetnie. Lubię to miasto, jestem rodowitą warszawianką, ale praktycznie z każdego miejsca, w którym spędzam czas wolny poza Warszawą, mam dobre wspomnienia. W Łodzi żyje się dwa razy wolniej, a ludzie są milsi i nie tak skoncentrowani na sobie. Gdybym nie urodziła się w stolicy, pewnie tam chciałabym mieszkać.

Targi trwały kilka dni. Przez ten czas zdążyłam zaopatrzyć się w kilka ciekawych sprzętów i późnym wieczorem zmęczona i zadowolona zasnęłam w hotelowym łóżku.

Po śniadaniu zadzwonił do mnie Pierwszy.

Boże, to już tydzień?! Ale ten czas leci.

– Cześć. Miałem dzwonić, gdzie jesteś? – Rozległ się niski głos w słuchawce.

– No hej. Jestem w Łodzi. I dzisiaj wracam do Warszawy.

– W Łodzi?

– Tak. Pojechałam na targi erotyczne, poza tym chciałam odpocząć. Od was, od pracy i od Warszawy.

– I co, udało się?

– Tak, chociaż zaczynam już tęsknić za stolicą i codzienną rutyną.

W słuchawce zaległa chwilowa cisza.

– Czym wracasz?

– Mam bilet na pociąg za trzy godziny.

– Będę przejeżdżał przez Łódź, jeśli chcesz, mogę cię zabrać ze sobą.

– Dobrze – odparłam po chwili zawahania. Ciekawe, czy faktycznie przejeżdża, czy będzie „przejeżdżał”, bo ja tu jestem. – Przyjedź, jeśli chcesz. – Podałam mu adres hotelu.

– Będę za około godzinę. – W słuchawce zaległa cisza. Cały Pierwszy, ciężko zorientować się, o czym myśli i co ma w głowie.

Przed jego przyjazdem wpadłam na iście szatański pomysł. Autostrada którą jechaliśmy, była świeżo wybudowana przed piłkarskim Euro, na którego punkcie wszyscy z wyjątkiem mnie mieli fioła. Założyłam sandałki, żółtą bluzeczkę oraz krótkie, dość luźne szorty w kolorze granatowym, pod którymi oczywiście nie miałam nic.

Około dwadzieścia minut po wyjeździe z Łodzi zmieniłam pozycję tak, że szorty rozsunęły nogawki, a Pierwszy kątem oka musiał dostrzec włoski na cipce i jej różowe wargi. Kiedy spojrzał we właściwe miejsce, o mało nie zjechał z drogi. Lewą ręką trzymał kierownicę, a prawą włożył mi między nogi i zaczął bawić się płatkami przez materiał szortów, przesuwając po nich palec i chwilami zanurzając się między nie. Raz głębiej, raz bardziej płytko. Marzyłam o tym, aby jego palec znalazł się jak najszybciej w moim wnętrzu, ale on jak na złość (i pewnie czując, jak bardzo jestem podniecona), celowo zwlekał i drażnił. Po moim podbrzuszu i kroczu rozlewało się ciepło, zerknęłam na okolice jego rozporka – wypukłość w spodniach powiększała się w szybkim tempie.

– Chcę cię przelecieć. Teraz. – Wychrypiał.

– Na tym odcinku nie można się zatrzymać, punkty obsługi pasażerów nie są jeszcze wykończone. – Wysunęłam język i uśmiechnęłam się prowokująco. Niech wie, że powinnam być dla niego ważniejsza od jakiejś Marty. Poza tym celowo wybrałam ten fragment autostrady, żeby się z nim droczyć. Nie mógł się ze mną bzykać i to musiało być dla niego koszmarne uczucie.

Wściekły, lecz jednocześnie podniecony, niespodziewanie wsunął palec do wnętrza. Jęknęłam i rozsunęłam bardziej uda, żeby ułatwić mu zadanie. Pracował powoli dwoma palcami, raz na jakiś czas wkładając je do środka, wiedziałam, że było mu cholernie niewygodnie, ale nie odezwał się nawet słowem. W samochodzie było słychać mój ciężki, coraz szybszy oddech oraz odgłos ręki Pierwszego pocierającej moje źródełko rozkoszy.

Ciekawe, czy ci wszyscy ludzie w samochodach, którzy nas mijają, mają świadomość, co się tutaj dzieje. – Wpadająca do głowy myśl podnieciła mnie nie na żarty. Pierwszy, czując reakcję, przyspieszył, a mój oddech zmienił się w błagalny jęk.

– Nie waż się teraz przerwać – zażądałam i zamknęłam oczy.

Orgazm, który powoli zaczął kiełkować gdzieś w okolicach kręgosłupa, był blisko, ale jednocześnie daleko. Moje myśli zmieniały się niczym w kalejdoskopie i stawały się coraz bardziej sprośne. Wyobrażałam sobie jego wielkiego, pokrytego siateczką żył kutasa wsuwającego się i wysuwającego wewnątrz mnie. Marzyłam o tym, żeby przeleciał ostro i skończył w moich ustach, a ja wypiłabym wszystko do ostatniej kropelki. Zaczęłam zastanawiać się, czy nie mogąc mnie zerżnąć, spontanicznie spuści się w spodnie. Żelazna obręcz zaciskała się coraz mocniej wokół moich bioder, zaczęłam drżeć, gwałtownie złapałam i ścisnęłam jego dłoń, która pracowała w wariackim tempie. Chwilę później wszystko rozpadło się na kawałki, przycisnęłam ją do cipki i przeżyłam fantastyczny orgazm w fotelu samochodu.

Uspokojenie oddechu zajęło mi dłuższą chwilę. Kiedy otworzyłam oczy, Pierwszy prowadził, nie patrząc na mnie. Prawa dłoń, spoczywająca na kierownicy cała błyszczała od śluzu. Wyglądał cudownie i był cholernie seksowny.

– Zapamiętam na zawsze twój obraz, rozpalonej i siedzącej z lubieżną, zadowoloną miną – rzucił, wpatrując się we mnie przenikliwie.

Przeciągnęłam się jak kotka i mruknęłam w odpowiedzi.

– Jesteś bardzo piękna – dodał.

Zrobiło mi się bardzo miło i ciepło, nie pamiętam, kiedy ktoś, na kim mi zależy, mówił tak do mnie. Mam świadomość, że mężczyźni oglądają się za mną, ale zwykle patrzą na jak na obiekt do pieprzenia (w sumie nie daję im zazwyczaj pretekstu, żeby widzieli mnie inaczej).

A w jego wzroku było coś.

Coś, co powodowało, że…

Czy on był we mnie zakochany?

Nie, to niemożliwe.

Musiałam jednak przyznać, że naprawdę mi się podobał. Bardzo lubiłam go za śmiech, opiekuńczość, a jednocześnie ten image twardziela. Czułam, że to tylko maska.

Tylko co jest pod nią?

Rozważania na ten temat postanowiłam odłożyć na później. Do Warszawy był jeszcze spory kawałek, więc zajęłam się zawartością jego spodni – przecież po tym co dla mnie zrobił, nie mogłam go tak zostawić. Kiedy wsunęłam rękę w slipy, od razu poczułam, że jego kutas wciąż jest bardzo twardy. Pewnie, gdybym teraz wypięła przed nim pupę, spuściłby się po kilkunastu ruchach. Rozsunęłam rozporek, nachyliłam się i zaczęłam lizać główkę, biorąc ją co kilka sekund do ust i wpychając sobie niemal do końca. Czułam, że Pierwszy jest bardzo podniecony moim wcześniejszym występem, więc przyspieszyłam, a po chwili sperma wystrzeliła mi prosto w usta. Zacisnęłam wargi na nasadzie członka, pozwalając mu opróżnić się, a później połknęłam wszystko, co do kropelki. Przez chwilę zlizywałam jeszcze  nasienie z główki, po czym usiadłam w fotelu, prowokacyjnie oblizalam usta, rzucając "mniam" i oznajmiłam:

– Ok, skoro nie rozbiliśmy się po drodze, kiedy nie mogłeś się powstrzymać od grzebania w moich szortach i emocje są już za nami, pozwól, że trochę się zdrzemnę.

– Czuj się jak u siebie. – Nikły uśmiech na jego wargach zdradzał, że bardzo mu się podobało. – Obudzę cię, jak będziemy na miejscu.

Do Warszawy dotarliśmy bez przeszkód. Długo wiercił mi dziurę w brzuchu w sprawie koncertu, aż w końcu zgodziłam się z nim pójść. Miał nadzieję, że zaproszę go do siebie, ale chciałam być sama i grzecznie, acz stanowczo podziękowałam mu za transport, atrakcje w trakcie jazdy i umówiłam się z nim za dwa dni. W domu długo myślałam na temat koncertu.

W sumie co mi szkodzi? – Postanowiłam – Przecież to nie zaręczyny, tylko zwykły koncert.

To randka, naiwna cipko. – Zaśmiał się głos w mojej głowie. – Sama siebie oszukujesz, a doskonale wiesz, że on ci się podoba i chciałabyś z nim być.

Nie dało się ukryć, że to randka, a ja? No cóż, łamię zasady, których tak się trzymałam i sama je określiłam.

++++++

W ten sposób docieramy do miejsca, gdzie kończą się wspomnienia, a zaczyna rzeczywistość.

Jest początek sierpnia, jadę dzisiaj do pracy, spodziewając się awansu. Ale to nie jest najważniejsze, mimo obiecanej sporej podwyżki czuję się, jakby to nie miało dla mnie żadnego znaczenia. Zwykle opanowana i mało podatna na emocje, dzisiaj jestem nerwowa jak nigdy.

Po raz kolejny śnił mi się Pierwszy. Całował mnie, trzymaliśmy się za ręce, jakbyśmy byli parą. Prawdziwą parą, a nie partnerami do seksu. Nasz obecny związek, bo tak śmiało możemy określić stan uczuć, który jest między nami, to seksualne Friends with Benefits, bez tego gówna, związanego z chodzeniem do kina, na randki i tak dalej. Czysty seks.

Nie chcę się przed sobą do tego przyznać, ale coś do niego czuję. I wygląda to na poważną sprawę, bo on chyba do mnie też.

Co mam robić?

Nie mam pojęcia. Zaczynam się w tym wszystkim gubić.

I chyba nadszedł czas, żeby poważnie z nim porozmawiać.

+++++++

Ciemność.

Próbuję otworzyć oczy, ale jedyne co czuję, to bolesne pulsowanie w głowie i suchość w ustach. Walczę ze sobą i po chwili udaje mi się uchylić lewe oko, kilka sekund później prawe również zaczyna współpracować.

Obraz rozjeżdża mi się, jak po wypiciu przynajmniej pół litra wódki.

Sufit? Nie poznaję go, na pewno nie jestem w domu.

Nie piłam alkoholu, więc to nie kac. Jeszcze raz próbuję się skoncentrować i skupić wzrok na jednym punkcie. Niedaleko stoi wieszak, na którym wisi biały płaszcz.

Po chwili okazuje się, że to kitel szpitalny.

O Boże, to naprawdę szpital! Co mi się stało?! Sądząc po moim stanie, raczej nie jestem w nim gościem! Jak tu trafiłam? Co z pracą?

Setki pytań cisną mi się do głowy, ale czuję się bardzo zmęczona i niemal natychmiast zapadam w niespokojny sen.

Minęły dwa dni od mojego ostatniego wpisu, szczerze mówiąc, do momentu ponownego obudzenia się – o czym za chwilę – niewiele z tego pamiętam.

Podobno zostałam napadnięta pod blokiem, podczas otwierania samochodu. Czarna dziura od chwili otwarcia drzwi od strony kierowcy. Dostałam w solidnie po głowie w środku dnia w centrum ruchliwej dzielnicy.

Całe szczęście, że ktoś to zobaczył i przestraszył napastnika, który uciekł. Przeleżałam kilka godzin w szpitalu, mam mnóstwo szczęścia, poza wstrząsem mózgu nic mi nie jest. Lekarz powiedział mi, że kilka centymetrów niżej i mogłabym skończyć na cmentarzu.

Co się właściwie wydarzyło?

Ciężko mi to opisać, wciąż mam mętlik w głowie, ale spróbuję.

++++++++

Koszmarny ból i łupanie w czaszce stopniowo przywracały mi świadomość. Powoli otworzyłam oczy, czując bolesne kłucie pod powiekami, a sufit, który widziałam podczas wcześniejszej pobudki, miał zielony, uspokajający kolor. Opuściłam wzrok i ujrzałam masywną, męską blond postać, drzemiącą na szpitalnym krześle z opuszczoną na piersi głową. Postać wydawała się znajoma. Próbowałam ją obudzić, ale z moich ust zamiast głosu wydobyło się chrypienie. Po ciężkiej walce zdołałam wyrzęzić jedno słowo:

        – Pić!

Uff, to był Pierwszy. Budził się z trudem, aż w końcu zerwał gwałtownie i pobiegł do automatu z wodą. Obserwowałam go w czasie uzupełniania kubeczka. Ciemne smugi pod oczami i zarost wskazywały, że długo nie widział lustra oraz łóżka i spędził tu porządny kawał czasu. Wracając z wodą, uśmiechnął się do mnie, po czym podniósł zagłówek i delikatnie podstawił kubek do ust, pomagając mi napić się. Łapczywie opróżniłam jego zawartość.

– Ile czasu tu leżę? – Wyszeptałam, opadając na poduszkę. W dalszym ciągu czułam bolesne pulsowanie w czaszce. Dotknęłam ręką głowy, która okazała się szczelnie obandażowana.

– Kilkanaście godzin, ale teraz będzie już dobrze. – odparł wyraźnie szczęśliwy. Chyba nigdy takiego go nie widziałam.

– Wystraszyłaś mnie – Zaczął mówić po chwili. – Nie mogłem się do ciebie dodzwonić przez kilka godzin i w końcu zacząłem szukać. Najpierw czekałem pod apartamentem, ale nie chciałaś się pojawić. Potem wypytałem ochroniarza w budynku, gdzie masz mieszkanie, czy wie, co się z tobą stało. Oczywiście nie wiedział.

– Byłem poważnie zaniepokojony. – Mówił coraz szybciej, co było dziwne, jak na niego, Pierwszy nigdy nie poddawał się emocjom, a przynajmniej tego nie okazywał. – Więc rozszerzyłem poszukiwania na szpitale, komisariaty. Godzinę później dostałem informację, że do szpitala przy Banacha przyjęto młodą kobietę z raną uderzeniową głowy. Pobieżny opis zgadzał się, więc przyjechałem jak wariat, łamiąc po drodze wszystkie przepisy. I znalazłem cię tutaj.

Miałam rację, jeszcze nigdy nie widziałam go takiego.

– Dziękuję ci, jesteś kochany. – Mój głos nabrał nieco mocy. – Ile czasu tu siedzisz? – Spoglądałam w jego zmęczoną twarz.

– Kilka godzin, ale to jest nieważne. Najważniejsze, że nic ci się nie stało.

– A co tak naprawdę się wydarzyło? – Próbowałam unieść trochę głowę, żeby na niego patrzeć, ale ból wygrał i poddałam się. –  Wychodziłam do pracy i nagle obudziłam się w szpitalu.

– Dostałaś po głowie od złodzieja na parkingu, złapali go kilometr dalej. Debil uciekał na piechotę, chciał ukraść ci samochód, ale wystraszyli go przechodnie.

Mój mózg pracował już na nieco szybszych obrotach i w układance opisanej przez Pierwszego pojawiły się pewne niejasności.

– Coś mi się tutaj nie zgadza – stwierdziłam, patrząc na niego – przecież nie wiesz, jak się nazywam. Jakim cudem wszyscy tak łatwo udzielali ci informacji o mnie? Nie jesteś rodziną, obowiązuje ustawa o ochronie danych osobowych. – Poczułam się nieco lepiej i wróciła stara, dobra Edyta.

Pierwszy bez słowa wyciągnął legitymację policyjną. Zatkało mnie.

– Jesteś...gliną? – Wydukałam zszokowana. – Sprawdzałeś mnie? Mieliśmy o sobie niczego nie wiedzieć – stwierdziłam po chwili oskarżycielskim tonem i syknęłam z bólu. Cholerna głowa!

– A jakbyś się zachowała na moim miejscu?! Niczego o tobie nie wiedziałem, oprócz znajomości adresu, pod którym się spotykaliśmy. Domyślałem się, że stało się coś złego i nie miałem innego wyjścia. – Powiedział z naciskiem – Sprawdziłem cię dopiero po zaginięciu. Wcześniej, mimo że miałem wielokrotnie taką szansę, uszanowałem twoją prywatność i umowę między nami. – Próbował wziąć mnie za rękę.

– Nie. – Zabrałam dłoń.

Bez słowa wstał, żeby dać mi wody. Podziękowałam i wypiłam połowę, a kubeczek odstawiłam na szafkę obok łóżka. Byłam na niego trochę zła, ale bardziej udawałam złość przed sobą, niż faktycznie się na niego gniewałam. W końcu czy szukałby mnie po całej Warszawie, a później siedział kilka godzin przy łóżku szpitalnym, gdyby chciał mnie po raz kolejny przelecieć? Przecież to przejaw czegoś więcej, niż chęci ulżenia lędźwiom, musiałam przyznać, że coś nas łączy i przyszło mi do głowy, że gdybyśmy znaleźli się w odwrotnej sytuacji, zrobiłabym dla niego to samo.

Boże, czy ja go naprawdę kocham? – Na myśl o nim czułam motylki w brzuchu. Kiedy ostatni raz odczuwałam coś podobnego? Ostatni raz chyba…

Nie, nie chcę o tym myśleć.

I jeszcze te sny.

Widuję się z nim od kilku miesięcy, ale tak naprawdę nawet nie wiem, jak się nazywa. Jest przystojnym, inteligentnym i opiekuńczym mężczyzną, wiem, że nie jestem mu obojętna. Gdybym teraz chciała mieć faceta, to pewnie ON byłby jedynym kandydatem.

Mimo pogniecionej koszuli i wyraźnych znaków niewyspania na twarzy był cholernie męski i zadbany.

– Co dalej? – zapytałam, patrząc na niego – Może chociaż powiesz mi, jak masz na imię?

– Porozmawiamy, ale nie dzisiaj. Musisz odpoczywać. – Poprawił poduszkę, na której leżałam i ruszył w kierunku drzwi. Nie chciałam, żeby wychodził.

– Mogę mieć do ciebie prośbę?

– Oczywiście. – Zatrzymał się w pół kroku i odwrócił głowę.

– Zrobisz mi dobrze? – Wypaliłam niespodziewanie po chwili jednym tchem.

– Teraz?! – Otworzył szeroko oczy, nie dowierzając w to, co słyszał. – Przed chwilą obudziłaś się po kilkunastogodzinnej śpiączce.

Miał taką samą minę, jak wtedy w klubie, kiedy oznajmiłam mu po dziesięciu minutach znajomości, że chcę się z nim bzykać.

– Mam na ciebie ochotę, ale nie mogę się ruszyć. Po kołdrą dzieli nas tylko strój szpitalny, więc po prostu włóż tam rękę i to zrób. – Zażądałam. – Odwdzięczę się, jak tylko wyjdę, obiecuję.

– A jak ktoś wejdzie w trakcie? – Wiedziałam już, że się zgodzi.

– Coś wymyślimy. – Byłam już tak napalona i podniecona sytuacją, że nie mogłam pozwolić mu wycofać się. – Bez ryzyka nie ma zabawy, zrób to, proszę. – Ostatnie słowo wyjęczałam i zadrżałam, gdy poczułam jego dłoń na brzuchu i piersiach. Ściskał je na zmianę przez chwilę, po czym zjechał ręką między uda i dotknął cipki przez materiał sukienki szpitalnej. Chyba wyczuł, jak bardzo go pragnę, bo nachylił się niecierpliwie i zaczął powolnym ruchem masować płatki, tak jak w samochodzie, kiedy wracaliśmy z Łodzi. Podobało mi się, kiedy mnie tak pieścił, to było czułe i opiekuńcze.

Westchnęłam głośno i zamknęłam oczy. Palec poruszał się we mnie w leniwym tempie, raz po raz schodząc nieco niżej i wjeżdżając do wnętrza.

– O tak, nie przestawaj – szepnęłam błagalnie i ścisnęłam jego rękę.

Poruszał dłonią w górę i w dół, coraz szybciej, a cipka falowała w rozkosznym uniesieniu. Kształt ręki Pierwszego był doskonale widoczny spod kołdry i gdyby ktoś wtedy wszedł do pokoju, natychmiast zorientowałby się, co się tutaj dzieje. Oddychałam ciężko i dopingowałam go do większego wysiłku. W międzyczasie zerknęłam na jego krocze, widok powiększającej się wypukłości w spodniach jeszcze bardziej mnie podniecił.

– Jeszcze trochę, jeszcze! Kochanie! – Jęknęłam głośno i wyrzuciłam biodra do przodu. Pierwszy przyspieszył, a ja zaczęłam dygotać i poczułam, że dochodzę. Kiedy osiągnęłam szczyt, zamknęłam oczy, chciałam jęknąć, ale potężna dłoń zasłoniła mi usta. Orgazm trwał i trwał, a ja powoli wróciłam do rzeczywistości. Podniosłam powieki, Pierwszy rozmazał sok z cipki po moim brzuchu i piersiach, a po chwili wyjął błyszczącą dłoń spod kołdry.

Ból głowy ustąpił natychmiast, seks i orgazm to cudowne panaceum.

– Przelecisz mnie? – Zapytałam z nadzieją w głosie.

– Spać – rozkazał tonem nie znoszącym sprzeciwu i wyszedł z pokoju.

W kilka minut odpłynęłam w objęcia Morfeusza.

 

Niestety musiał wracać do pracy, więc kolejne dwa dni spędziłam sama ze swoimi myślami. Czułam się już naprawdę dobrze, ale lekarze powiedzieli, że dopóki nie skończą badań mojej głowy i stłuczeń, nie ma mowy o wyjściu do domu. Tęskniłam za nim i brakowało mi jego towarzystwa. Chciałam nawet do niego zadzwonić, żeby przyjechał, ale zrezygnowałam. Sama nie wiem dlaczego – chyba nie jestem przyzwyczajona do proszenia o cokolwiek.

Nie, nie, to nie to. – Przyznałam sama przed sobą później. – Po prostu bałam się. Siebie, jego. I tego, co może się wydarzyć.

Najbardziej bałam się, co przerażało mnie podwójnie, że nasza rozmowa pójdzie nie tak, jakbym chciała, a on zniknie z mojego życia. Pierwszy raz, kiedy ta myśl wpadła mi do głowy, byłam tak przerażona, że zaczęłam hiperwentylować i dopiero po chwili uspokoiłam się.

Ze szpitala wyszłam dwa dni później. Pierwszy przyjechał wcześniej i przywiózł mi nieco ubrań na zmianę. Wszystko świeże, pachnące i… uprasowane! Naprawdę mi zaimponował, żaden mężczyzna, z którym się spotykałam, nie prasował mi ciuchów…

Nastał początek sierpnia i upały sięgnęły apogeum, więc z przywiezionego zestawu wybrałam lekką, beżową sukienkę w czerwone kwiaty i biały, koronkowy biustonosz z push’upami. Na nogach miałam białe sandałki i — tak, wiem, że to dziwne w moim przypadku — założyłam majtki. Białe, koronkowe stringi, pasujące do biustonosza. Dość mocny makijaż maskował wory pod oczami. Na głowę narzuciłam słomkowy kapelusz.

Bez szału, ale przynajmniej mogłam się pokazać na ulicy bez ryzyka, że ktoś weźmie mnie za wiedźmę z bajki o Jasiu i Małgosi.

Pierwszy gapił się na mnie jak w obrazek.

– Wyglądasz pięknie – skomentował z zachwytem. – Jak zwykle cudownie.

– Dziękuję – odparłam, oddając uśmiech – ale patrzyłam lustro, poza tym cudowna to jest woda z Lichenia. – Wypaliłam, na co on zarechotał.

Zbędna kurtuazja z jego strony.

Wsiedliśmy do samochodu i ruszyliśmy w kierunku centrum. Prowadził szybko, uśmiechając się do siebie raz po raz. Zerkałam na niego i byłam pewna jednego, coś się między nami wydarzy i stanie się to w bardzo niedalekiej przyszłości.

Po kilku minutach zorientowałam się, że minęliśmy moje mieszkanie.

– Dokąd jedziemy?

Bez słowa skręcił w prawo i zatrzymał się dwieście metrów dalej. Byliśmy niedaleko Zamku Królewskiego.

– Musimy porozmawiać. – Spojrzał mi prosto w oczy, tym swoim wzrokiem snajpera. – Chodź, znam miejsce, gdzie nikt nam nie będzie przeszkadzał.

Siedzieliśmy na ławeczkach nad Wisłą. Było poniedziałkowe, upalne, sierpniowe popołudnie i większość Warszawiaków była jeszcze w pracy. Po drodze kupiliśmy butelkę wody i krakersy.

To prawie jak ułomna randka. – Zaśmiałam się w duchu, ale moja twarz pozostała poważna. Domyślałam się celu rozmowy i byłam solidnie wystraszona, że coś może pójść nie tak.

– Bardzo mi na tobie zależy i chciałbym – zawiesił na chwilę głos i spojrzał na mnie – chciałbym, żebyś mi w końcu o sobie opowiedziała. Kim tak naprawdę jesteś i byłaś, dlaczego robisz sobie to, co robisz. Setki pytań krąży po mojej głowie bez odpowiedzi. Kiedy cię poznałem, poczułem, że jeden z klocków w układance wskoczył we właściwe miejsce. Jest ich więcej i muszę spróbować dopasować pozostałe.

Gula w gardle rosła i rosła. Nerwowo przełknęłam ślinę i odwróciłam wzrok.

– Pewnie nie zwróciłaś uwagi, ale za każdym razem, kiedy zapraszałaś Piątkę do siebie i uprawialiśmy seks, byłem przy tobie. Nie z powodu zazdrości, chociaż pod koniec naszych spotkań zaciskałem zęby i cierpiałem. Po naszym pierwszym spotkaniu postanowiłem, że będę się tobą opiekował i może w przyszłości… – urwał.

Milczeliśmy oboje. Nerwowo zagryzając wargi, próbowałam zatamować płynące po policzkach łzy. Bezskutecznie.

– Widziałem, że jesteś szczęśliwa i nie chciałem stracić tej namiastki związku, jeśli można nazwać związkiem to, co między nami się wydarzyło – kontynuował – gdybym powiedział ci wcześniej, co do ciebie, czuję, że straciłbym cię bezpowrotnie. To chore, z psychologicznego punktu widzenia i tworzenia związków, próbuję związać się z tobą, kiedy ty masz swoje problemy, o których nie mówisz, a ja swoje, o których ty również nie wiesz.

Zaskoczyła mnie jego analityczna wypowiedź. Tak, był policjantem, a dobry glina (nie krawężnik, wypisujący mandaty) musi być świetnym psychologiem. Najwidoczniej mój kochanek nim był, a przynajmniej sprawiał takie wrażenie ostatnią wypowiedzią.

– Wiem, że nie jestem ci obojętny i zależy ci na mnie, chociaż próbujesz to ignorować i żyć tak, jak do tej pory.

Płakałam. Obraz zamazał się, na szczęście noszę doklejane, sztuczne rzęsy, więc nie było problemu z rozmazaniem makijażu. Podał mi chusteczkę, dmuchnęłam kilka razy i znowu się rozpłakałam.

Każdy z nas ma swoim życiu wydarzenia, które zakopuje głęboko w pamięci, mając świadomość, że kiedyś je przeżył, ale nie chce więcej do nich wracać. A teraz pojawił się on wszystko i wywrócił do góry nogami. Mimo iż upłynęło sześć lat to, co się wydarzyło było dla mnie wciąż zbyt trudne i bolało, tak cholernie mocno bolało!

Zdawałam sobie jednak sprawę, że jeśli mamy zrobić kolejny krok Pierwszy musi poznać całą prawdę.

– Zgoda – odparłam, pochlipując – ale zrobię to tylko raz i więcej tego nie powtórzę. To wciąż bardzo mnie boli.

+++++++++

Młoda, dwudziestokilkuletnia dziewczyna z niepokojem patrzy na zegar i nerwowo ściska w dłoni telefon komórkowy. Miał być dwie godziny temu, pod jego numerem w dalszym ciągu zgłasza się poczta głosowa. Znajomi i koledzy nie wiedzą, co się z nim dzieje, podobno wyszedł z pracy o normalnej porze. Ma prawo denerwować się, to nie jest pierwszy raz, kiedy on się spóźnia, a niejednokrotnie zdarzało się jej oberwać za „pyskowanie”, jak to określał i „wtykanie nosa w nie swoje sprawy”.

Ubrała w ciemną, koronkową koszulkę nocną do połowy ud, pod którą nie ma nic. Specjalnie dla niego, lubi jej kształty i zawsze podniecało go, kiedy co nieco widać spod ubrania. Z przodu odznacza się dość duży brzuch, świadczący o tym, że nie jest sama i ich rodzina niedługo się powiększy. Mimo że wielokrotnie ją zawiódł i właściwie nie wie dlaczego, czuje, że wciąż go kocha i czeka, aż wróci. Ciąża i hormony wpływają na jej apetyt na seks, ma nadzieję, że będzie w nastroju. Chciałaby się z nim kochać, a ostatnio zdarza się to coraz rzadziej.

Chyba się mną brzydzi. – Myśl wpada do głowy, podczas oglądania się w lustrze. Poza wydatnym brzuchem jej ciało wygląda tak, że nie powstydziłyby się go modelki, ale ona myśli inaczej i obwinia siebie.

Znalazł sobie inną? – W głowie kołacze się kolejna, niepokojąca myśl i po długiej walce ze snem zmęczona odpływa w fotelu.

Dzwonek domofonu słyszy gdzieś daleko, po czym uświadamia sobie, że to rzeczywistość, a nie sen. W jej głowie pojawia się słowo „wrócił” i po chwili budzi się z trudem. Drzwi wejściowe otwierają się i słyszy, jak on wtacza się nierównym krokiem do przedpokoju.

Jest pijany. – Z obrzydzeniem ciężko podnosi się z fotela.

On widzi ją w progu i nie wygląda na szczęśliwego z tego powodu.

– A co to za kurewskie fatałaszki? I gdzie obiad do kurwy nędzy? – Szyderczy ton w jego głosie sprawia jej większy ból, niż fizyczne uderzenia, których w przeszłości doświadczyła. – A może czekasz tu na jakiegoś gacha i chcesz się rżnąć z nim, podczas gdy ja ciężko pracuję, co dziwko?!

Miarka się przebiera, z płaczem krzyczy na niego.

– Te fatałaszki kupiłam, żeby sprawić ci przyjemność, pierdolony pijaku! – Jest bardzo zdenerwowana i nie panuje nad sobą. – A dziwkę to sam pieprzysz gdzieś na boku. – Coraz bardziej podnosi głos, zupełnie się nie kontrolując. – Co ty myślisz, że tego nie widzę?! Wracasz prawie codziennie najebany jak świnia i śmierdzisz babskimi kosmetykami! Już ci nie wystarczam i oprócz chlania musisz jeszcze rżnąć kurewki?! Kurwa mać, masz w domu ciężarną żonę, a zachowujesz się jak kilkunastoletni gówniarz!

Podchodzi do niego i z całej siły uderza go ręką w twarz. Jego głowa odskakuje do tyłu, a ona czuje pulsujący ból w dłoni.

– Ty jebana kurwo! Teraz to sobie przepierdoliłaś! – Dotyka dłonią ust i ogląda krew na palcach. Jest wściekły, a wypity alkohol robi swoje. Oddaje cios zewnętrzną częścią dłoni w policzek, a później poprawia pięścią. Jest dużo silniejszy. Ona przewraca się na dywan, czując metaliczny posmak krwi w ustach, zmieszany ze słonym smakiem łez. Kolejny cios, tym razem stopą ląduje na jej podbrzuszu. On poprawia jeszcze kilka razy, tak na wszelki wypadek. Ona czuje ogromny, przenikliwy ból.

O Boże, proszę, tylko nie mój synek! – Przerażająca myśl kiełkuje w jej głowie i sekundę później traci przytomność.

++++++++++

Ciepły wiatr owiewa moją zalaną łzami twarz.

– Miałam dwadzieścia siedem lat, a moje życie legło w gruzach. Straciłam dom i nienarodzonego synka, a mąż okazał się alkoholikiem i zwierzęciem niegodnym życia. Lekarze powiedzieli mi, że najprawdopodobniej nigdy nie będę mogła mieć dzieci. – Znowu zaczęłam płakać.

Pierwszy ujął mój podbródek i przybliżył swoją twarz do mojej.

– To nie twoja wina. – Gładził mnie delikatnie po policzku i ściskał dłoń. – Byłaś niewinną, młodą kobietą, która chciała mieć zwyczajną rodzinę. Dom, męża, dzieci, pewnie kiedyś wnuki. Trafiłaś na bydlaka, który się nad tobą znęcał. Zrobił ci straszną krzywdę, fizyczną, psychiczną. W zasadzie na każdym polu. Nie wiem, jak zachowałbym się na twoim miejscu. Podziwiam cię za to, jak poradziłaś sobie z tragedią. Jesteś piękną, silną, inteligentną i nieprawdopodobnie interesującą kobietą. Mogę się założyć, że prawie każdy facet w tym mieście, gdyby dostał taką szansę, chciałby być z tobą. Ale do jasnej cholery nie możesz tak siebie traktować. Próbujesz ukarać się za to, że nie byłaś wystarczająco dobrą żoną?

Zatkało mnie. Nigdy nie usłyszałam tego od kogokolwiek. Nawet terapeuci nie wpadli na to, że podświadomie wymierzam sobie karę, puszczając się na prawo i lewo.

– Dlaczego sądzisz, że próbuję się ukarać i czuję się winna?

– Bo robię dokładnie to samo, mimo że nie przeżyłem aż takiej traumy, jak ty! – Wypalił, a ja otworzyłam usta i zakryłam je dłonią

– Jak to? – Zapytałam po chwili, ocierając oczy. – Ty siebie każesz? Za co?

– Później o tym porozmawiamy, obiecuję. – Oddychał szybko, zdenerwowany. – Po co to robisz? To nie była twoja wina!

– Gdybym wtedy zamknęła się i nie próbowała mu pyskować, być może wszystko skończyłoby się dobrze!

– Przecież to bzdura. Mówiłaś, że wcześniej cię bił, pobił cię w ciąży! Edyta, do jasnej cholery! – Pierwszy raz nazwał mnie prawdziwym imieniem, skuliłam się pod jego spojrzeniem i wystraszyłam. Teraz nie patrzyłam na Pierwszego – kochanka, a na Pierwszego – policjanta. Człowieka, który przeszedł w tryb „zawodowy”. Biada przestępcom, mówię to najzupełniej poważnie.

– Znam takie przypadki, z pracy, szkoleń, wykładów psychologicznych. – Uspokoił się nieco, ale wciąż był wściekły. – Twój były to przemocowiec, do tego doszło nadużywanie alkoholu, dużo pił? – Potwierdziłam kiwnięciem. – Wiesz, jak to by się skończyło? Zostałabyś zahukaną kurą domową, bitą i terroryzowaną przez sadystę, a dziecko wychowywałoby się w patologii. – Wziął mnie za rękę, nie odsunęłam się. – Proszę cię tylko, żebyś spróbowała skończyć z życiem, jakie prowadzisz. – Znowu się wkurzył, był w tym dniu jak sinusoida. – Nie dlatego, że bawię się w księdza i prawię ci morały. Sam przecież nie jestem lepszy, a za chwilę przekonasz się, że moja przeszłość jest w pewnym względzie podobna do twojej teraźniejszości. Chciałbym być twoim mężczyzną, kimś, w kim znajdziesz oparcie, męskie ramię, najlepszego przyjaciela i kogoś, kto potrafi cię zerżnąć, jak nikt inny.

Pociągnęłam nosem i położyłam mu głowę na ramieniu, łzy płynęły po policzku, kapiąc na koszulę. Przez dłuższą chwilę między nami panowała cisza. W oddali słychać było szum samochodów jadących ulicą.

Ucieczka w seks była przyjemna, ale podświadomie czułam się jak alkoholik, próbujący zagłuszyć wyrzuty sumienia wódą lub innym mocnym trunkiem. Pierwszy rzucił koło ratunkowe tonącemu, czyli mnie.

– Będę potrzebowała twojej pomocy, sama nie dam sobie z tym rady – wyszeptałam słabo.

Patrzył na mnie z ogniem w oczach.

– Chciałem ci to powiedzieć już dawno, ale bałem się, że odejdziesz i nigdy cię nie zobaczę. Kocham cię. I chcę być z tobą.

Drżały mi nogi i zrobiło mi się słabo, a gardło miałam ściśnięte od szlochania. Bałam się nieprawdopodobnie, ale byłam już pewna, że czuję do niego to samo.

– Ja…

Cisza.

– Ja też cię kocham – wydukałam – Pokochałam cię za to, że zobaczyłeś we mnie kobietę, którą byłam, zanim tragedia zmieniła mnie w Ewę. Za to, że byłeś przy mnie, nawet wtedy, kiedy świadomie i nieświadomie raniłam cię swoim postępowaniem. A także za to, kim jesteś. Czułym, opiekuńczym i seksownym mężczyzną, przy którym czuję się bezpieczna i spokojna.

Przytulił mnie do siebie mocno.

– Wszystko będzie dobrze. – powiedział. Pocałował mnie w czoło, nos i w kącik ust, uśmiechając się z radością.

– Powiesz mi w końcu, jak masz na imię? – zapytałam.

Momentalnie stał się poważny.

– Mam na imię Marek. A ty jesteś promykiem światła w nędznej czerni mojej ponurej egzystencji. – Wypalił i runął przede mną na kolana.

– O Boże, nie dość, że glina, to jeszcze romantyk. Ale trafiłam! – Po tym, jak zrzuciłam z siebie ciężar, zaczął mi wracać dobry nastrój. – Wstawaj głupolu, ludzie się na nas patrzą. – Pociągnęłam go za rękę z powrotem na ławkę.

Niedaleko ławeczki starszy pan z psem przyglądał się nam z zaciekawieniem.

– No dobrze, chcę usłyszeć, co wydarzyło się dalej. – Wrócił do rozmowy, a ja doszłam do wniosku, że skoro powiedziałam już tyle, dlaczego nie wyrzucić z siebie wszystkiego? Tym bardziej że jeśli mamy ze sobą zacząć się spotykać, to powinniśmy wiedzieć o sobie wszystko, żeby stworzyć zdrowy i szczęśliwy związek. Kiwnęłam głową na zgodę i wznowiłam opowieść.

– Bił mnie wielokrotnie wcześniej, ale nigdy nie aż tak jak wtedy, kiedy straciłam dziecko. Przeleżałam dość długi czas w szpitalu, najpierw leczyłam ciało, a później… no cóż. Wpadłam w poważną depresję, w pewnym momencie zastanawiałam się nawet nad skończeniem ze sobą. Na szczęście zabrakło mi odwagi.

Patrzył na mnie, czekając na ciąg dalszy.

– Nie miałam nikogo bliskiego, komu mogłabym się zwierzyć. Nie miałam celu w życiu, wszystko wydawało się szare i obojętne. Przez dwa lata nie spałam z żadnym mężczyzną. Wiesz, jak brak seksu wpływa na psychikę i zdrowie fizyczne człowieka, prawda? – Skinął głową na znak zgody. – Wreszcie przemogłam się i zaczęłam się spotykać z chłopakiem, mieszkającym niedaleko mnie. Poznałam go w kawiarni, dwie przecznice od bloku, w którym mieszkam. Spędziłam miło kilka wieczorów, nie naciskał mnie, był cierpliwy i zupełnie inny niż Adam, chyba także nieco młodszy ode mnie.

– Po kilku randkach wylądowaliśmy u niego w domu. Wszystko zmierzało we właściwym kierunku. W ostatniej chwili spanikowałam i uciekłam z sypialni. Nigdy więcej się do niego nie odezwałam. Wróciłam biegiem do domu i przepłakałam całą noc. Rano postanowiłam, że już nigdy nie zwiążę się uczuciowo i mężczyzn będę traktować jak obiekty do pieprzenia. Tak wydawało się dużo łatwiej i jak się okazało – równie przyjemnie. A ty wszystko popsułeś. – Uśmiechnęłam się słabo.

– Co się z nim stało? – Zmienił nagle temat.

– Z kim? Z tym chłopakiem? Nie mam pojęcia.

– Nie z chłopakiem, z twoim mężem.

– Z Adamem? Dostał wyrok, nieumyślne zabójstwo, nie wiem, ile lat. Wierz mi, że po tym, co zrobił, nie miałam ochoty na żadne wiadomości na jego temat. Podobno odsiedział sześć i wyszedł za dobre sprawowanie. Sąd nakazał mu zapłatę odszkodowania i zakazał jakiegokolwiek kontaktu ze mną. Spłacił mnie od razu – miał dobrą pracę, w której zarabiał mnóstwo pieniędzy. Z tego, co wiem, to siedzi gdzieś w Anglii. Mógłby nie istnieć i świat byłby lepszy bez tego bydlaka.

Patrzyłam na statek, przepływający niedaleko nas.

– Zawsze lubiłam seks, nawet z Adamem. Zaskakiwałam go różnymi pomysłami w łóżku, ale on był egoistą i zaspokajał zazwyczaj tylko siebie. Po wszystkim zasypiał, a ja masturbowałam się niezaspokojona. – Zniżyłam głos do szeptu.

– Czasem było przyjemnie i potrafił zachowywać się jak troskliwy mąż, ale bardzo rzadko.

Parsknęłam śmiechem. Marek patrzył z zaciekawieniem.

– Opowiedz mi.

– O czym? – Spojrzałam zdziwiona, nie rozumiejąc.

– No o tej sytuacji.

– O jakiej sytuacji?

– Tej, o której myślisz. – Przewiercał mnie wzrokiem.

– Mareczku. – Pierwszy raz zwróciłam się do niego po imieniu. Dziwnie, ale przyjemnie. Czułam lekkie łaskotanie we wnętrzu. Każdy centymetr ciała krzyczał jednym słowem, „miłość”. – Chcesz, żebym opowiedziała ci o seksie z moim byłym? Przecież to jest popieprzone, nawet jak na nasze standardy. – Zaśmiałam się, na co on również lekko się uśmiechnął.

– To było kiedyś, przede mną, gdybym był zazdrosny o twoją przeszłość, świadczyłoby to o mojej niedojrzałości. – Podsumował, zaskakując mnie po raz kolejny. I dostał kolejnego plusa. – Może i jestem popieprzony, ale chcę cię poznać, z tej strony również.

– No dobrze. – Zawahałam się. – Ale uprzedzam, że to jest obrzydliwa historia.

– Lubię obrzydliwe historie, jedziesz maleńka. – Uśmiechnął się po raz kolejny, a ja zaczęłam mówić.

+++++++++++

Naga klęczę przed Adamem, który stojąc, opiera się tyłkiem o stół. Jego kutas wojowniczo sterczy przed moją twarzą. Droczę się z nim, całując uda dookoła penisa, brzuch i okolice pępka.

– Weź go do ust, to będzie nagroda. – Słyszę, prowokująco liżąc jądra i trzon.

– Przelecisz mnie porządnie? – Pytam, patrząc na niego z pożądaniem.

– Jeśli się spiszesz, to zerżnę cię tak, że zapomnisz, jak się nazywasz. – Jęczy, próbując wepchnąć mi go do ust.

Łapczywie łapię penisa wargami i słyszę jęk męża. Liżę go i wkładam coraz głębiej do gardła, moje ręce również nie próżnują – lewą masuję jądra, a prawą poruszam wzdłuż nasady członka. Chyba mu się to podoba, bo jego oddech przyspiesza coraz bardziej i w końcu przechodzi w jęk, na chwilę wyjmuję go z ust i poruszam wzdłuż główki penisa szybko ręką, a językiem liżę mosznę.

– Włóż go z powrotem do buzi.– Jest naprawdę blisko.

Penis ląduje z powrotem w moich ustach i zagłębia się prawie do połowy. Krztuszę się, ale posłusznie pracuję buzią i językiem. Adam zaczyna poruszać biodrami.

– Ahhh!!! – krzyczy w uniesieniu, wpycha penisa do końca i sztywnieje. Ruszam głową w szalonym tempie, czując, jak zawartość żołądka podjeżdża mi coraz wyżej.

– Teraz! – krzyczy i czuję, jak zaczyna strzelać spermą prosto w moje gardło.

Próbuję powstrzymać odruchy wymiotne.

Przegrywam.

Krztusząc się gwałtownie, wyjmuję penisa ociekającego nasieniem i moją śliną.

Jest zdziwiony, a po chwili jego usta układają się w idealne O, kiedy z moich ust strzela struga wymiocin, lądująca na jego kroczu, penisie i jądrach.

Rzygam przez kilkanaście sekund, jednocześnie śmiejąc się i płacząc. Spogląda na mnie zniesmaczony, po czym wstaje i wychodzi z sypialni.

Patrzę na jego plecy i znowu zaczynam się śmiać. Po chwili śmieję się tak głośno, że prawie nie słyszę, kiedy wściekły mąż trzaska drzwiami od łazienki.

++++++++++++

– Obrzygałaś mu sprzęt?! – Marek płakał ze śmiechu, trzymając się za brzuch. – Na pewno był zachwycony!

– No cóż, to było ostatnie fellatio, jakie mu zrobiłam. – Wystawiłam język i śmiałam się, wtórując jego basowemu rechotowi, a dziadzio z pieskiem, który oddalił się na znaczną odległość, znowu na nas patrzył. Chyba mamy kibica.

– Wyobraź sobie, że później przez pół dnia miałam katar składający się obiadu, który wcześniej zjadłam.

I jego spermy, czego już nie powiedziałam głośno. Wymiotowałam nawet przez nos.

– A on już nigdy więcej nie próbował kończyć w moich ustach – dokończyłam.

Brrr, obrzydliwość!

– Muszę uważać, skoro wtedy go obrzygałaś, to teraz może skończyć się na przykład ogryzieniem przyrodzenia albo urwaniem klejnotów rodzinnych. – Zażartował. Znowu wybuchnąłem śmiechem. Kiedy przypomnę sobie tę sytuację, wcale nie była śmieszna – dwójka frustratów, rekompensujących sobie życiowe niepowodzenia hedonistycznym podejściem do życia i wpadnięciem w uzależnienie od seksu. Na szczęście oboje przełamaliśmy nieufność i otworzyliśmy się na siebie. Często w przyszłości wspominałam naszą rozmowę i doszłam do wniosku, że oboje uratowaliśmy sobie wzajemnie życie. Kto wie, gdzie byśmy skończyli?

Wróciłam do rzeczywistości, zastanawiając się, co dalej. Przed chwilą płakałam, teraz śmieję się tak, że boli mnie brzuch. Co się ze mną dzieje?

Odpowiedź, jedyna możliwa – miłość – nie chciała mi przejść przez gardło.

– No dobrze, wiesz już o mnie więcej, niż ktokolwiek w tym mieście oprócz mojego lekarza i Urzędu Skarbowego. Twoja kolej, opowiedz mi o sobie. – Zażądałam, przypominając sobie, że skoro mamy być razem, to on jest mi coś dłużny.

– Dobrze – odrzekł powoli – moja opowieść nie jest tak dramatyczna, jak twoja.

Milczał przez dłuższą chwilę. Czekałam cierpliwie, aż będzie gotowy, rozumiałam bardzo dobrze, że ciężkie wspomnienia są trudne do przekazania.

– Jak już wiesz mam na imię Marek. – Zaczął cichym głosem. – Niedawno skończyłem dwadzieścia osiem lat. Od dwóch lat pracuję w jednostce kryminalnej w Komendzie Stołecznej Policji w Warszawie. Mam młodszego brata. Mieszkam sam. O dzieciach nic nie wiem. Kiedy spotkaliśmy się po raz pierwszy, piłem w samotności po ciężkim dniu pracy. Kompletnie nie miałem ochoty na rozmowę z kimkolwiek, a kiedy przysiadłaś się, zamierzałem szybko cię spławić, schlać się i na piechotę wrócić do domu. Lubię spacery nocą w zimę, zwłaszcza kiedy sobie popiję.

– Ja też – wtrąciłam, mając w pamięci spacer do domu po seksie z nim w klubowej toalecie.

– No więc wracając do tematu, nie dałaś się spławić, a po chwili zaskoczyłaś mnie. Nie jest łatwo wyprowadzić mnie w pole, a tobie udało się to, ot tak. – Pstryknął palcem. – Po wszystkim byłem tobą zaintrygowany, więc postanowiłem skorzystać z okazji i mówiąc kolokwialnie, pociągnąłem temat.

– Pociągnęłam to raczej ja i to nie raz. – Wypaliłam.

– Jeśli nie dasz mi dokończyć, będzie kara. – Pogroził mi palcem z udawaną złością.

– Taak? A jaka? – Nachyliłam się nad nim, zmrużyłam oczy i prowokująco rozchyliłam wargi.

– Zostaniesz aresztowana i zakuta w kajdanki, za przeszkadzanie funkcjonariuszowi policji w obowiązkach. A karę obmyślę.

– Mhm, nie mogę się doczekać. Z kajdankami jeszcze się nie bawiliśmy. – Uśmiechnęłam się i puściłam do niego oko. – No dobrze, już się zamykam. Opowiadaj.

– Kiedy dzień później powiedziałaś mi o swoim zamiarze stworzenia Piątki, byłem w szoku. Z jednej strony bardzo mnie pociągałaś i intrygowałaś, a z drugiej strony średnio miałem ochotę dzielić się z tobą z innymi facetami. Skalkulowałem jednak, że jeśli nie zgodzę się na twoją propozycję, nigdy więcej cię nie zobaczę. I chyba miałem rację, prawda?

Kiwnęłam głową na znak zgody. Ta dziewczyna, która rozmawiała z nim wtedy z kuchni w trakcie śniadania, wydawała mi się kompletnie obca. Czy ja się aż tak zmieniłam?

– No więc, chcąc nie chcąc, zgodziłem się na twoje warunki. Z początku było całkiem dobrze, czerpałem satysfakcję z naszych wspólnych spotkań i nie byłem zazdrosny, ale w pewnym momencie zdałem sobie sprawę, że nie dam rady oglądać cię pieprzącą się z innymi facetami.

– To było wtedy, kiedy przyszła Marta?

– Tak. – Potwierdził. – Wiem, że byłaś o mnie zazdrosna, może nie jestem w te klocki tak dobry, jak kobiety, a zwłaszcza ty, ale potrafię czytać emocje. Ja też byłem o ciebie zazdrosny, nie potrafisz sobie wyobrazić, jak bardzo. Ale układ i umowa musiały być respektowane, więc nie mogąc mieć cię tylko dla siebie, postanowiłem się „zemścić”.

Milczałam, czekając na kontynuację.

– Później przez długi czas nie widzieliśmy się, a ja zdążyłem wszystko sobie poukładać. Zamierzałem porozmawiać z tobą i wyznać ci, co czuję, licząc, że mnie nie odtrącisz. Chyba mi się udało, szkoda, że musiałaś przy okazji oberwać solidnie po głowie. – Dodał, patrząc na mnie z troską. – Wiesz, że jesteś jedynym światłem w moim zasranym życiu? Odkąd poznałem cię, wszystko się zmieniło. Zaczęło mi się lepiej układać w pracy, a mój brat od razu wyczuł, że mam kobietę.

– Powiedziałeś mu o nas?

– Powiedziałem, że się z kimś spotykam, ale przedstawię mu ciebie, jak będziemy oboje gotowi – Zamilkł.

Patrzyłam na niego, niemal nie oddychając. W szpitalu miałam dużo czasu na przemyślenia. Zastanawiałam się nad jego zachowaniem i przyczynami spotykania się z kimś takim jak ja, w związku, w którym nie ma praktycznie żadnych uczuć, tylko seks. Miałam pewne podejrzenia, ale nie byłam do końca pewna. On też nosił w sobie ból, który instynktownie wyczuwałam.

– Muszę coś wiedzieć, tylko odpowiedz mi szczerze – poprosiłam. – Powiedziałeś bratu, że przedstawisz mnie, jak oboje będziemy gotowi. W moim przypadku to zrozumiałe, ale ty? Czuję, że ciebie życie też ciężko potraktowało, inaczej nie związałbyś się z kimś takim jak ja. Byłeś żonaty?

Pokręcił głową.

– Zostawiła cię? – zapytałam po chwili zawahania

Zaległa długa cisza. Patrzył na rzekę, zaciskając mocno szczęki. W końcu zaczął.

– Oprócz ciebie jest jedna kobieta, którą kochałem bezwarunkowo i zrobiłbym dla niej wszystko. To było kilka lat temu. Pracowałem wtedy dorywczo z bratem, remontując mieszkania, żeby mieć pieniądze na studia, imprezy i tak dalej. Remontowaliśmy pokoje lub całe lokale głównie młodym dziewczynom, które nas sobie wzajemnie polecały. Oczywiście zajmowaliśmy się nie tylko remontami, pieprzyliśmy je, aż trzęsły się ściany. – Puścił do mnie oko.

Zamurowało mnie doszczętnie.

– Niezłe było z ciebie ziółko. – Zaczęłam się śmiać. – Hej, to o to ci chodziło, kiedy mówiłeś, że twoje życie było nieco podobne do mojego.

Przemilczał mój komentarz, uśmiechając się pod nosem.

– Pewnego dnia trafiliśmy do Justyny, tak miała na imię.

Czekałam na ciąg dalszy.

– I?

Milczał.

– Nie wykręcisz się tak łatwo. – Chwyciłam go za rękę. – Musisz mi powiedzieć.

W dalszym ciągu nie odpowiadał.

– Dobrze, sama tego chciałaś – Wymusiłam na nim ciąg dalszy, wbijając w niego wzrok. – Justyna mieszkała sama, miała około trzydziestu lat. Jej mąż siedział od trzech miesięcy w Stanach na kontrakcie z pracy, a ona była w ciąży. Dowiedziała się już po jego wyjeździe.

– Brakowało jej seksu. Sama wiesz o tym najlepiej, więc nie muszę ci mówić, że zazwyczaj kobiety w ciąży mają większe potrzeby, tracą równowagę hormonalną i tak dalej. Ogólnie rzecz biorąc była mocno napalona – kontynuował, słuchałam w milczeniu, patrząc na wodę, ale nie puszczałam jego ręki – i napatoczyłem się ja, razem z bratem. Od samego początku mnie pociągała, a splot okoliczności sprawił, że ona… też coś do mnie poczuła. Widziałem, że gdyby nie fakt, że jest mężatką… – urwał.

– Kochaliśmy się, z początku we dwójkę, a później dołączył do nas Rafał.

– Twój brat? – upewniłam się.

Kiwnął głową na znak zgody

– Mimo, że byłem młody i miałem raptem dwadzieścia trzy lata, potrafiłbym zadbać o siebie i swoją kobietę. Nie miałem jednak szans. Nigdy nie zostawiłaby męża, zwłaszcza, że nosiła w sobie jego dziecko i naprawdę go kochała. Ze mną bzykała się z powodu mojego niezłego wyglądu i niezaspokojonych potrzeb.

– Zadurzyłem się w niej jak uczniak i długo nie potrafiłem sobie z tym poradzić – powiedział po chwili milczenia. – Wiem, że to brzmi głupio, ale wcześniej kompletnie nie interesowały mnie stałe związki. W szkole i na studiach skakałem z kwiatka na kwiatek i nie potrzebowałem stabilizacji. Kiedy spotkałem Justynę, coś się we mnie zmieniło. Nagle nabrałem ochoty na postawienie domu, posadzenie drzewa i spłodzenie syna. Szkoda, że druga strona niekoniecznie myślała o tym samym. A później, no cóż, dopóki nie spotkałem ciebie byłem pewien, że już nigdy nie będę w stanie pokochać kobiety. – Spojrzał na mnie, a ja ścisnęłam jego dłoń.

– Dopiero szkoła policyjna dała mi oddech i pozwoliła o niej zapomnieć. No i jestem, Marek, jakiego znasz. Zimny, opanowany, zły pies. – Uśmiechał się, ale oczy miał smutne.

Milczałam, wpatrując się w niego.

– Widywałeś ją później?

– Tak. – Przez jego twarz przeszedł cień. – Paulina, dzięki której tak naprawdę wszystko się zaczęło, jest najlepszą przyjaciółką Justyny. Z wzajemnością wpadła w oko Rafałowi, zresztą oni pasują do siebie, jak klocki w układance. Mój brat miał prawdziwego farta, że trafił na taką dziewczynę. Siłą rzeczy musiałem widywać również Justynę. Z początku unikałem spotkań, przemogłem się jednak i zacząłem pojawiać się na imprezach rodzinnych. Doszło do kolejnego paradoksu, mąż Justyny, Jacek okazał się świetnym gościem, z którym spędziliśmy wspólnie z Rafałem niejedną imprezę. Nie mogłem popsuć ich szczęścia, cierpiałem i walczyłem ze sobą, ale w końcu wygrałem. Teraz, kiedy ją spotykam, jestem obojętny. Między Justyną, Pauliną a mną i Rafałem istnieje niepisany układ, nigdy nie rozmawiamy i nie będziemy rozmawiać o tym, co wydarzyło się kilka lat temu. To była spontaniczna sytuacja, która wymknęła się wszystkim spod kontroli, nie chcemy psuć sobie wzajemnie życia. Chciałbym, żebyś ich wszystkich poznała. – Urwał i popatrzył na mnie przeciągle.

Upiłam nieco wody z butelki i dokończyłam kolejnego krakersa.

Poznanie jego eks, którą bzyknął razem ze swoim bratem, może być cokolwiek dziwacznym doświadczeniem. – Doszłam do wniosku. –  Wiem, że to dobry człowiek. Kocham go, ale bardzo się boję.

A jeśli okaże się drugim Adamem? – Myślałam gorączkowo.

Wtedy go zostawisz i już nigdy nie zwiążesz się z facetem. – Rzucił głos w mojej głowie.

W końcu masz dla mnie dobrą poradę.

Cała przyjemność po mojej stronie.

Czy to na pewno ten sam głos? Ten, który szydził i wyśmiewał mnie? Niestety nie zdołałam się tego dowiedzieć.

Trzeba brać, co przyniesie życie. Ten, kto nie ryzykuje, nie pije szampana.

Marek patrzył na mnie z niepokojem, starając się odczytać moje myśli. Wiedziałam już, co należy zrobić.

– Jedźmy do mnie. – Wstałam i pociągnęłam go za sobą w kierunku samochodu.

– Nie pojadę tam. Już nigdy nie będę się tobą dzielił w łóżku z kimkolwiek. – Zatrzymał się na chodniku i patrzył na mnie z determinacją. – Jeśli nie potrafisz tego zaakceptować, odejdę i na zawsze zniknę z twojego życia. – Postawił sprawę jasno.

– Nie tam, głuptasie, do mojego prawdziwego mieszkania. – Uśmiechnęłam się do niego i pocałowałam go czule w usta. – To w Śródmieściu sprzedam, nie będzie mi już do niczego potrzebne. Koniec z Piątką, dzięki tobie. No chodź! – Ponagliłam go i pociągnęłam w kierunku samochodu.

– O kurwa, ale jestem szczęśliwy! – Odetchnął głęboko po chwili, po czym wyszczerzył zęby i głośno krzyknął z radości. Podniósł mnie jak piórko i oddał pocałunek.

– Masz piegi na nosie od słońca. – Całował mnie jak szalony po całej twarzy. Śmiałam się i płakałam na zmianę. Marek kręcił mną w powietrzu jak szalony, kapelusz spadł na ziemię i potoczył się za ławeczkę. Nie zwróciłam uwagi, że za nami stoi ten sam zaciekawiony starszy pan, który podniósł zgubę i po tym, jak Marek postawił mnie na ziemi, z uśmiechem wsunął mi ją w dłoń. Dygnęłam w ramach podziękowania i również się uśmiechnęłam.

– Miło widzieć, że młodzi ludzie są szczęśliwi i kochają się, a nie tylko ten seks i seks. – Dziadzio przedstawił nam swoją mądrość i odszedł.

Spojrzeliśmy po sobie, wybuch śmiechu zaskoczył nas, śmiałam się całym ciałem, uwalniając z siebie emocje z ostatnich tygodni i czując zalewające fale szczęścia i miłości. Chichotałam też całą drogę powrotną do samochodu, a Marek raz po raz wtórował mi basowym rechotem. Nie spiesząc się szliśmy, trzymając się za ręce, a popołudniowe, upalne powietrze zdawało się wirować w rytm naszej radości. Nigdy wcześniej nie byłam tak szczęśliwa.

Kilkadziesiąt minut później wjeżdżaliśmy windą na dziewiąte piętro typowego wieżowca z ery późnego Gierka na warszawskim Ursynowie. Całowaliśmy się namiętnie w windzie, a ręce Marka (Marka, nie Pierwszego! – cieszyłam się w myślach) krążyły po moim ciele. Winda zatrzymała się i uciekłam z jego objęć.

– Nie myśl sobie, że jestem taka łatwa. – Puściłam do niego oko, mocując się z zamkiem w drzwiach od mieszkania. – Będziesz musiał się solidnie napocić, żeby zaciągnąć mnie do łóżka.

Zaśmiał się i zaczął mnie przedrzeźniać:

– Ty też tak łatwo nie dobierzesz się do zawartości mojego rozporka, nie jestem taki.

– Jaki?

– Taki, jak inni faceci, z którymi do tej pory się spotykałaś. – Odparował i oboje ponownie zaśmialiśmy się.

Weszliśmy do środka. Mieszkanie było dość małe, miało dwa pokoje, łazienkę i kuchnię. Standard sprzed czterdziestu lat. Odsłoniłam rolety, żeby wpuścić trochę światła i otworzyłam drzwi na balkon. Z zewnątrz dobiegał hałas ulicy. Marek rozglądał się z zaciekawieniem.

– To twoi rodzice? – spytał, patrząc na zdjęcia na komodzie.

– Tak. – Przytuliłam się do niego od tyłu – Nie żyją, od kiedy miałam osiemnaście lat. Zginęli w wypadku samochodowym.

– Przepraszam – powiedział z widocznym żalem.

– Nie masz za co, to było bardzo dawno temu. Nie mam już żadnej rodziny, dziadkowie również dość dawno przeszli na tamten świat i jestem jedynaczką. Kiedyś ci o nich wszystkim opowiem, na razie rozgość się, w lodówce jest piwo, jeśli chcesz się napić. Muszę zmyć z siebie szpital, więc nie będzie mnie przez dłuższą chwilę. – Pocałowałam go w nos i skierowałam w stronę łazienki.

Dłuższa chwila zajęła mi prawie godzinę. Nie spiesząc się specjalnie, porządnie wyszorowałam się w wannie. Oprócz standardowej toalety zadbałam też o redukcję włosów pewnych części ciała, w końcu co to za przyjemność dla faceta, żeby bzykać się z jeżozwierzem? Niektórzy mężczyźni to lubią, ale Marek nie zdradzał takich objawów, a ja bardzo chciałam, żeby wylizał mi cipkę, nie zjadając przy okazji tony kłaków.

Zdecydowałam, że zwiążę włosy w kok i włożę lekką sukienkę rozszerzaną ku dołowi w białym kolorze oraz kremowe sandałki. Czerwony kolor paznokci, dyskretny makijaż i długie, srebrne kolczyki z łezkami na końcu uzupełniały całość.

Po zakończeniu obejrzałam się w lustrze.

– To jest to. – Zadowolona otworzyłam drzwi.

Po wyjściu z łazienki okazało się, że Marek nudząc się jak mops, zabrał się za przygotowanie jedzenia, od tych wszystkich zapachów zaczęło mnie skręcać z głodu w żołądku. Kiedy zjawiłam się kuchni, spojrzał na mnie i zamarł nad patelnią:

– O Boże, ale ślicznie wyglądasz. – Nie mógł oderwać ode mnie wzroku.

– Dzięki, przystojniaku. – Pocałowałam go w ramach podziękowania. – Twoja piękność jest głodna. Co upichciłeś?

– No cóż, nie mogłem się ciebie doczekać, więc sprawdziłem stan lodówki. Co prawda szału w niej nie ma, ale znalazłem co nieco i zrobiłem nam obiad, co mam nadzieje będzie ci smakowało.

Spaghetti, które przygotował, było pyszne. Lekkie i nieco pikantne, w sam raz na upalną pogodę. Czerwone, półwytrawne wino uzupełniało posiłek.

Jedliśmy w milczeniu, raz po raz uśmiechając się do siebie.

– Zapomniałam cię zapytać, co z moją pracą? Nie dałam znaku życia od poniedziałku! – Kompletnie wyleciało mi to z głowy, a przecież nie było mnie tam od czterech dni.

– We wtorek, zanim się obudziłaś, przeszukałem twoją torebkę i znalazłem identyfikator z pracy. Zadzwoniłem na centralę firmy i poprosiłem o rozmowę z twoim przełożonym. Wiedzą, że jesteś na zwolnieniu do końca przyszłego tygodnia. Przestawiłem się jako twój narzeczony. – Zmieszał się.

– Hahaha – zaśmiałam się. – Mareczku, dlaczego się czerwienisz, kochanie?

– Nie jesteś na mnie wkurzona? W pracy pomyślą, że masz narzeczonego.

– Nie, ale następny raz, zanim mi się oświadczysz bez mojej wiedzy, przynajmniej poinformuj mnie o tym wcześniej, ok? – Puściłam do niego oko.

– Przepraszam, ale nie wiedziałem, co robić, a pierwsza myśl jest zazwyczaj najlepsza. Zresztą najważniejsze było to, że nic ci się nie stało. Kiedy zobaczyłem cię nieprzytomną na łóżku szpitalnym… – urwał.

Spojrzałam na niego pytająco.

– Bardzo dawno się nie modliłem, ale wtedy zacząłem. – Wyrzucił z siebie z trudem.

– Chyba nie było ze mną aż tak źle?

– Znałem diagnozę lekarza. Gdybyś dostała kilka centymetrów niżej, w najlepszym wypadku prowadziłbym teraz z tobą konwersację na poziomie dyskusji z kwiatkami na parapecie.

– Złego licho nie bierze, tak mówiła moja babcia. – Uśmiechnęłam się do niego promiennie i pocałowałam w kącik ust.

W pokoju robiło się coraz ciemniej. Jednocześnie spojrzeliśmy za okno. Pokłady czarnych jak smoła chmur kłębiły się na horyzoncie, zmierzając w naszym kierunku, a błyskawice raz po raz przecinały niebo. Zanosiło się na porządną burzę.

– Chciałem cię zabrać dzisiaj na spacer do Łazienek, ale patrząc na to, co się dzieje na zewnątrz, chyba będziemy musieli sobie darować romantyczne wycieczki.

– No cóż, przecież nie musimy wychodzić. Chcę spędzić czas z tobą, nieważne gdzie. – Wychyliłam kieliszek.

– Sprzątnę po obiedzie – Marek wstał i zaczął zbierać talerze.

Łóżko w sypialni wydawało się naturalnym miejscem na poobiedni odpoczynek. Stwierdziłam, że położę się na chwilę i moment później smacznie spałam.

Obudziłam się gwałtownie. W sypialni panował półmrok. Burza odeszła, ale deszcz w dalszym ciągu intensywnie padał i raczej nie zamierzał przestać.

Zegarek nie kłamał, spałam prawie dwie godziny. Obok mnie w samych bokserkach drzemał mój mężczyzna. Mokre włosy wskazywały, że niedawno wyszedł z wanny, a zapach jego kosmetyków roznosił się po całej sypialni. Patrzyłam z miłością na jego twarz. Miał dość kanciaste rysy twarzy, wąskie usta i mały nos powodowały, że był na swój sposób przystojny. Blond włosy dopełniały obrazu nordyckiego herosa. Położyłam się obok niego i przytuliłam do  silnych ramion. Moja ręka powędrowała w dół.

Zerknęłam między jego uda i zobaczyłam, że mały przyjaciel Marka śpi spokojnie pod bokserkami na udzie właściciela.

Czas na niespodziankę.

Uniosłam się, przez nogawkę bokserek wyjęłam penis na zewnątrz, ściągnęłam napletek i wzięłam główkę w usta. Od spodu lizałam ją leniwie językiem, a wierzch główki pieściłam wargami. Prawą ręką masowałam jądra, a lewa krążyła po jego podbrzuszu. O dziwo nie reagował na pieszczoty i dalej spał.

Już ja znam skuteczne sposoby, żeby cię obudzić – pomyślałam sobie. Ściągnęłam bokserki, uniosłam członek i włożyłam sobie jednocześnie oba jądra do ust. Nie radzę próbować tej techniki innym kobietom, jeśli nie opanowały jedzenia pączków w całości, za jednym zamachem – wasi mężczyźni mogą skończyć na SOR–ze, jeśli się wam nie uda.

Wracając do Marka, moja dłoń powoli poruszała się po główce penisa, który robił się coraz większy i twardszy. Wreszcie ukochany zaczął reagować na moje starania.

– Ohh, Kotku. – Otworzył oczy i westchnął. – Jaka miła pobudka. – Patrzył na mnie z pożądaniem i gładził po głowie.

– Mhmm. – Zabulgotałam, mając pełne usta i nie przerywając pieszczot.

Kiedyś spróbowałam tego tricku z braniem jajek do buzi z kimś z Piątki, a może nie z Piątką, a kimś wcześniejszym, nie pamiętam. W każdym razie po wszystkim mówił mi, że czuł, jakby oddzielały się od reszty ciała i było mu cudownie. Miałam nadzieję, że Marek czuł się co najmniej tak dobrze.

Wyjęłam jądra z ust, przełożyłam nad nim nogi i usiadłam okrakiem na torsie tyłem do niego. Pupa była bardzo blisko jego buzi, więc ręce Marka zaczęły krążyć po moich udach i pośladkach. Podciągnął sukienkę i przez majtki zaczął masować cipkę. Zesztywniały mi sutki, a między nogami poczułam ciepło.

– Zdejmij je, proszę.

Podniosłam się i stojąc do niego tyłem nad nim na łóżku, rozpięłam i zrzuciłam sukienkę, a po chwili też majtki. Zostałam w samym biustonoszu.

– Co za ciało – wyszeptał Marek. Patrzył na mnie z podziwem, a kutas stał, jak słup na środku pola.

Posłałam mu buziaka, po czym kręcąc pupą, usiadłam na nim i wróciłam do pieszczot. Cipka ponownie znalazła się nad jego twarzą. Poczułam ciepły i śliski język, liżący powierzchnię warg sromowych.

Penis wypełniał moją buzię, więc jedynym dźwiękiem, jaki byłam w stanie z siebie wydać było głośne mmmhhmm. Język Marka dotarł do guziczka i delikatnie masował jego powierzchnię. Zadrżałam i głośno jęknęłam. Było mi coraz przyjemniej, a doznania potęgowały jego dłonie, które krążyły po udach, pośladkach i brzuchu. Cały czas pieścił mnie językiem, a w dodatku włożył palec do cipki i zaczął nim gmerać w środku. Wyjęłam penisa z ust.

– Ohh! – krzyknęłam – nie przerywaj, kochanie, tak jest wspaniale!

Bardzo się podnieciłam i czułam, jaka jestem mokra. Zaczęłam poruszać pupą w rytm pieszczot Marka w górę i w dół i szybko oddychałam. Całkowicie skupiona w oczekiwaniu na szczyt zaprzestałam pieszczot i czekałam na orgazm. Drugi palec Marka wjechał do pupy, a mnie pociemniało w oczach. Rozkosz rozlała się po całym ciele, tak cudowna, że dostałam gęsiej skórki.

– O Boże, teraz! Dochodzę! – Wyjęczałam i ścisnęłam mocno uda. Faceci mówią, że dupa wciąga prześcieradło, ale ja wolę bardziej poetyckie określenie – ten orgazm wyrwał mi trzewia. Język i palce Marka zwalniały tempo, pozwalając mi na opanowanie się. Otworzyłam oczy, odwróciłam się do niego i pocałowałam namiętnie w usta. Pół jego twarzy lśniło od tego, co wypłynęło z mojego wnętrza.

– Poujeżdżam cię trochę. – Przesunęłam się do tyłu, chwyciłam członek w rękę i dosiadłam. Oboje jęknęliśmy jednocześnie, kiedy wsunął się do środka.

– Ale twardy – Westchnęłam wypełniona.

Zaczęłam poruszać pupą, coraz szybciej i szybciej, Marek zdjął biustonosz, objął piersi i bawił się sutkami. Promieniujące ciepło w podbrzuszu zmieniało się w rozrywającą rozkosz, a kolejny szczyt nadciągał. Przyciągnął mnie do siebie i gwałtownie zaczął poruszać biodrami. Spazmatycznie chwytałam powietrze.

– Kochanie, nie przestawaj, błagam! – Prosiłam go urywanym głosem. Oddech Marka przyspieszył i z jego ust wydobył się jęk, a członek poruszał się we mnie jak tłok. Przywarłam do niego mocno, zamilkłam nie mogąc wydobyć głosu i po chwili drżąc zaczęłam ponownie szczytować.

– Ohh, teraz! – Jęknął, wyginając ciało w łuk i wytrysnął we wnętrzu. Czułam, jak ciepłe nasienie wypływa z jego członka, z mojej cipki i przykleja się do jąder i sromu.

Nie miałam już siły na kolejne szaleństwa. Nasze ciężkie oddechy wypełniały całą sypialnię. Otworzył oczy i uśmiechnął się do mnie, błyskając zębami. Oddałam uśmiech i pocałowałam go z języczkiem.

– Było inaczej niż zawsze. – Patrzyłam mu prosto w oczy.

– Oczywiście, że tak. Ja też to czułem. A wiesz dlaczego?

Uniosłam pytająco brwi.

– Do tej pory kopulowaliśmy. Jak norki albo inne zwierzęta, których celem jest jedzenie, spanie i pieprzenie się. A dzisiaj kochaliśmy się, jak para.

– Tak, jak kochająca się para. – Przytaknęłam i zsunęłam się z jego nieco już oklapniętego członka. Cały był umazany w nasieniu i śluzie z cipki, wzięłam go do ust, ssałam i lizałam przez chwilę, czując, jak coraz bardziej opada i zasypia.

– Chodź do mnie. – Poprosił i przyciągnął do siebie. Położyłam mu głowę na ramieniu, pierwszy raz od bardzo dawna szczęśliwa i spełniona. Mój mężczyzna objął mnie i czule pocałował w czoło.

Mój mężczyzna.

Może w przyszłości mąż?

Kto wie, co przyniesie życie?


EPILOG

Ciemność.

Dookoła słyszę śpiew ptaków i szum wiatru. Powoli otwieram oczy. Siedzę na ławeczce przed domem, drzewo za mną rzuca przyjemny cień, dając choć trochę ochrony przed żarem, lejącym się z nieba. Upalne powietrze jest cudownie spokojne, jestem zrelaksowana, wypoczęta i zadowolona.

Jest połowa czerwca, niemal dwa lata później. Na palcu błyszczy obrączka, a w brzuchu czuję kopnięcia Michasia. Mój chłopczyk niecierpliwie rwie się do wyjścia na zewnątrz.

– Jeszcze kilka tygodni – mruczę, nachylając się nad nim i gładząc brzuch – bądź cierpliwy, synku.

Lekki wiaterek owiewa moją twarz. Tak jak wtedy, gdy rozmawiałam z Markiem nad Wisłą.

Mam na sobie luźną, białą sukienkę, lekko opinającą wydatny brzuch. Obcięłam włosy do ramion i teraz już zawsze zakładam majtki.

No, prawie zawsze.

Czasem lubię sprowokować Marka do niespodziewanego seksu, szepcząc mu o tym do ucha na zakupach albo w innym miejscu. Wiem, że on to uwielbia, a ja w trakcie ciąży znowu mam ochotę ciągle się kochać. Hormony i wiek robią swoje. Im kobieta jest starsza, tym ma większą ochotę na bzykanie – natury nie oszukasz. Nadal więc uprawiamy nieskrępowany, dziki seks. Ale już tylko we dwoje.

Nie potrzebujemy towarzystwa.

Myślisz sobie, że cała ta sytuacja wydaje się ckliwa i romantyczna. Jak w słabej amerykańskiej komedii klasy C dla gospodyń domowych i emerytek.

Może faktycznie tak jest, ale… mam to gdzieś. W końcu odnalazłam swoje miejsce i szczęście w życiu.

Niespodziewanie dla nas udało mi się zajść w ciążę, ginekolog określił to jako ósmy cud świata. Mnie wydaje się , że to sprawiła to (tak, tak!) miłość i… odstawienie środków antykoncepcyjnych. Nie zamierzam prowadzić tu pseudonaukowych wykładów, jednak czytałam w jakimś piśmie (ale nie w tabloidzie, a w poważnym piśmie przeznaczonym dla kobiet w ciąży), że kobiety zaprzestające używania antykoncepcji zachodzą szybciej w ciążę i częściej trafiają im się bliźniaki.

Co prawda Michaś nie będzie miał jeszcze teraz rodzeństwa, ale wszystko jest przed nami.

A co ze mną?

Robię to, przed czym wzdragałam się od początku znajomości z Markiem. Jeździmy na obiadki do cioć, na spacerze trzymamy się za ręce, chodzimy razem do kina. Mój mąż okazał się romantycznym i czułym mężczyzną, tak jak przypuszczałam, kiedy jeszcze nie byliśmy parą. Często przynosi mi kwiaty, dba o mnie, o dom, czuję się z nim bezpieczna i szczęśliwa. To chyba jest najważniejsze dla kobiety. Odpowiedzialny facet, który zapewni jej komfort życiowy, będzie jej najlepszym przyjacielem, ale nie do plotkowania, tylko codziennego życia. I wcale nie chodzi mi tylko o finanse. To miałam z Adamem.

Życie potrafi być przewrotne, a zarazem zabawne.

Za pieniądze ze sprzedaży moich mieszkań kupiliśmy działkę i wybudowaliśmy na niej dom. Mieszkamy w Piasecznie, niedaleko rodziców Marka. Mamy ogródek, w którym uprawiam warzywa i owoce. Dom jest niezbyt duży, ale na cztero, pięcioosobową rodzinę spokojnie wystarczy.

Cztero, pięcioosobową? Szalona kobieto, masz zamiar urodzić jeszcze trójkę dzieci?

Wiem, zaraz wypomnisz mi, że kiedyś cytując „nie znosiłam bachorów”, a wiek też nie do końca dobry, bo jestem w połowie drogi do stania się „ryczącą czterdziestką”, ale tylko krowa nie zmienia poglądów, prawda? Instynkt macierzyński przebudził się nawet w mojej spaczonej głowie.

Poznałam jego rodzinę: brata Rafała, który jest brunetem, z charakteru wulkanem i kompletnym przeciwieństwem Marka oraz jego żonę Paulinę. Rafał jest prawdziwym szczęściarzem, Paula to pogodna dziewczyna, z wszechobecnym uśmiechem na buzi i dobry człowiek, który każdemu chce pomóc i nie zaszkodzi. Jest w ciąży z trzecim dzieckiem, urodzi dwa miesiące po Michasiu. Prawdziwe z nich maszyny do prokreacji.

Mnie na razie wystarczy Michaś, chociaż kto wie, co wydarzy się w przyszłości.

Aha, poznałam też Justynę.

Nie dziwię się, że Marek kochał się w niej na zabój. Mój mąż lubi mocne charaktery u kobiet, a Justyna ma taki – dokładnie jak ja. Naprawdę ją lubię i staram się nie być zazdrosna przez pryzmat tego, co do niej kiedyś czuł. To zdrowe i dojrzałe podejście — w końcu to wydarzyło się lata przed naszą znajomością. Justyna to prawdziwy milf, jeśli wiesz, co mam na myśli. Głowy mężczyzn w różnym wieku oglądają się za nią na ulicy.

I to by było na tyle.

Czujesz rozczarowanie zakończeniem?

Czasem jest dobrze, kiedy historia kończy się happy endem. W naszym życiu jest za dużo smutku, złości, frustracji i zalewającego nas zewsząd gówna.

Trzymaj się i walcz o siebie. Mnie się udało, dlaczego tobie ma nie wyjść?

Edyta.

KONIEC

2,474
10/10
Podziel się ze znajomymi

Jak Ci się podobało?

Średnia: 10/10 (4 głosy oddane)

Pobierz powyższy tekst w formie ebooka

Teksty o podobnej tematyce:

pokątne opowiadania erotyczne
Witamy na Pokatne.pl

Serwis zawiera treści o charakterze erotycznym, przeznaczone wyłącznie dla osób pełnoletnich.
Decydując się na wejście na strony serwisu Pokatne.pl potwierdzasz, że jesteś osobą pełnoletnią.

Pliki cookies i polityka prywatności

Zgodnie z rozporządzeniem Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r (RODO). Potrzebujemy Twojej zgody na przetwarzanie Twoich danych osobowych przechowywanych w plikach cookies.
Zgadzam się na przechowywanie na urządzeniu, z którego korzystam tzw. plików cookies oraz na przetwarzanie moich danych osobowych pozostawianych w czasie korzystania przeze mnie ze stron internetowej lub serwisów oraz innych parametrów zapisywanych w plikach cookies w celach marketingowych i w celach analitycznych.
Więcej informacji na ten temat znajdziesz w regulaminie serwisu.