Opiekun (I)

19 lutego 2016

Opowiadanie z serii:
Opiekun

28 min

To mój debiut na tej stronie, dlatego jestem ciekawa jak moja praca zostanie przyjęta. Mam nadzieję, że się spodoba i proszę o szczerą ocenę.
Miłego czytania ;)

Leżałam już dość długo, a w głowie miałam sparing myśli. Iść, czy nie iść – przytoczyłam znane słowa, choć w trochę innej wersji. Usłyszałam stukanie obcasów mamy na dole, a potem jej głos. Rozmawiała z kimś przez telefon. W końcu ciekawość wzięła górę, gdy padło moje imię. Wyskoczyłam z łóżka jak oparzona i zbiegłam na dół. Mama stała z komórką w ręce, a ja cała podekscytowana o co mogło chodzić, na schodach.

- Dobrze, że już wstałaś, mamy ci coś do powiedzenia. – łypnęła okiem, gdy się rozłączyła i poszła do kuchni. Podążyłam więc za nią.

- Wiesz, że musimy z tatą na tydzień do Londynu jechać, dlatego ten tydzień spędzisz u naszych znajomych pod Poznaniem.

- Co? – naprawdę tego się nie spodziewałam, mam jechać prawie że na drugi koniec Polski, bo rodzice jadą na pięć dni do Anglii... - przecież mogę zostać sama w domu, mam już siedemnaście lat.. – odpyskowałam, ale wyjątkowo rodzice nie zbesztali mnie.

- Nie ma takiej opcji – włączył się tata, który studiował poranną gazetę. – Jak w wakacje zostałaś sama to o mało nam dom z dymem nie poszedł.

- To był wypadek... - jęknęłam żałośnie.

- Dlatego więcej takich wypadków nie będzie, robimy to też dla twojego dobra! – tata wstał i zabrawszy teczkę i kluczyki do auta cmoknął mamę w policzek i wyszedł do pracy.

- Mamo... no proszę, wtedy samo to tak wyszło... - zaczęłam, gdy usłyszałam trzask drzwi w korytarzu.

- Zośka! Nie zostaniesz sama w domu! – podeszła na taką odległość, że wyczułam jej perfumy. Hmmm... Chanel tym razem... Uniosła mój podbródek i popatrzyła mi w oczy. – Zrozum tak będzie lepiej. A poza tym oderwiesz się od szkoły na chwilę, w końcu teraz i tak już nic nie robicie. Pomyśl, że naprawdę będzie fajnie.

Spojrzałam jej jeszcze głębiej w oczy i w końcu zrezygnowałam.

- Dobra, zgadzam się, ale kto to jest?

- Znajomi taty, bardzo mili ludzie.

- W wieku emerytalnym? – pozwoliłam sobie na drwinę, bo wiedziałam, że mój tata do najmłodszych nie należy... Miał już swoje 59 lat, ale nie wyglądał na tyle i był w dobrej formie. Może to zasługa tak młodej żony... Tata kończył studia, a mama dopiero wychodziła z babci. Taka różnica wieku między rodzicami ma to swoje plusy jak i minusy.

- Zosia... tak w wieku emerytalnym. Państwo Kolewscy, powinnaś kojarzyć, byli kiedyś u nas.

- Nie przypominam sobie takich ludzi... - mruknęłam.

- Lecę do pracy, spakuj się już teraz, potem idź do szkoły. Dzisiaj cię odbierzemy i od razu pojedziemy do Poznania, dobrze?

- Tak jest!

- No grzeczna dziewczynka! – Cmoknęła mnie na do widzenia w policzek i już jej nie było.

Ja zabrałam się do jedzenia i zaczęłam rozmyślać co mam zabrać, aby nie zanudzić się na śmierć u tych staruszków.

Dzień w szkole dość szybko minął, bo mieliśmy apel. Pani dyrektor piekliła się na środku auli, a ja uprzejmie ignorowałam głupie babsko. Razem z Julką i Martyną zajęte byłyśmy przeglądaniem stron internetowych znanych marek. Co chwilę tylko zerkałyśmy w stronę naszej wychowawczyni, która już siedziała na skraju krzesła tak podniecona przemową pani dyrektor i jej podejścia do uczniów – podejścia, którego dyra za grosz nie miała. Rozejrzałam się po auli, ale każdy zajęty był swoimi sprawami. W końcu gdy skończyła trajkotać zwlekliśmy się i poszliśmy do klas. Pomyślałam, że została tylko jedna godzina i tydzień wolnego. Zaczęłam się cieszyć z tego niespodziewanego wyjazdu, bo były straszne upały i w szkole można było wykorkować. W końcu zadzwonił upragniony dzwonek i pół szkoły, czyli ci szczęśliwcy, którzy lekcje kończyli o wpół do drugiej wysypało się przed budynek. Ja pożegnałam się z dziewczynami i pobiegłam do zaparkowanego niedaleko Porsche taty.

- Hej! – krzyknęłam, gdy ładowałam się do chłodnego suv’a.

- No hej, jak minął dzień?

- Ujdzie... - mruknęłam układając się jak kotka na tylnej kanapie. Jak już znalazłam najwygodniejszą pozycję do podróżowania spojrzałam w lusterko wsteczne i dostrzegłam w nim twarz taty. Prowadził skupiony, ale to były tylko pozory. Bez trudu zdołałam zauważyć jak co chwilę zerkał na zgrabne i długie nogi mamy. Miała nadzwyczaj krótką sukienkę, pamiętam, że wybierałyśmy ją razem wtedy w Mediolanie w zeszłe wakacje. Nagle zetknęłam się z tatą wzrokiem i on momentalnie się opanował, a ja z miną jak wtedy, gdy nakryłam rodziców na wspólnym baraszkowaniu spuściłam głowę i nałożyłam słuchawki. Jak do moich bębenków dotarły dźwięki RHCP oparłam głowę o szybę i po chwili już odpłynęłam.

- Wstawaj księżniczko! – tata otworzył drzwi od drugiej strony, a ja gdy otworzyłam zaspane oczy to pierwsze co zobaczyłam to piękny i zadbany ogród. Widać było, że emeryci tu urzędują.

Wygramoliłam się z wygodnego autka i podeszłam do rodziców, którzy już stali pod drzwiami rezydencji. Rozejrzałam się wokół. Dom był piękny, beżowy z elementami ciepłego brązu. Po lewej stronie znajdowały się garaże. Od razu pomyślałam jakie cuda motoryzacji tam muszą stać. Wtem drzwi się otwarły, a w nich stanął jakiś młody chłopak. Jeśli on jest w wieku mojego ojca to ja jestem Pocahontas! Facet odkrył lek na wieczną młodość? Spojrzałam na niego i uznałam, że wygląda całkiem, całkiem. No dobra był przystojny... Nie dało się ukryć, że facet musiał mieć branie. Oliwkowa karnacja i bujna czupryna ciemnych włosów tworzyły niesamowity efekt. Do tego kuszące usta lekko rozwarte i oczy... o tak... oczy budziły we mnie tyle sprzecznych emocji. Prawie czarne i przymrużone... Mimowolnie przygryzłam wargi i zacisnęłam uda, po poczułam znajome ciepło dawno nie objawiające się na widok chłopaka. Nawet moja mama jakoś dziwnie się zarumieniła i spojrzała na mnie. Jednakże ona lepiej nad sobą panowała. Nawet nie zwróciłam uwagi na resztę jego ciała, bo oczy pochłaniały całą mnie. Były obezwładniające. Pomyślałam, że musiałoby to być cudowne uczucie jakby się we mnie wpatrywał podczas... no właśnie czego... cholera Zosia! Zbeształam się, to tylko chłopak, ale za to jaki...

- Ty jesteś Tomek? – tata przywitał się z nim uściskiem dłoni.

Znają się? – pomyślałam coraz bardziej nerwowa, gdyż nigdzie nie widziałam gospodarzy.

- Zośka! – głos ojca sprowadził mnie do żywych. A już tym bardziej jego wzrok mówiący „zachowuj się”. – To jest Tomek, wnuk pani Basi i pana Adama.

- Gdzie w takim razie są dziadkowie, przecież dzisiaj rano jeszcze z nimi rozmawiałam i zgodzili się zająć Zosią. – Mama też wróciła z zaświatów błogości.

- Już wyjaśniam, ale proszę wejdźcie. – Chłopak wykonał zapraszający ruch ręką, po czym spojrzał na mnie.

- Ale na moment, bo za trzy godziny mamy samolot – tata wpuścił nasz przodem.

- Sprawy wyglądają tak, że moi dziadkowie musieli nagle polecieć na Litwę. Siostra babci miała zawał i jest z nią niezbyt dobrze. Ja tutaj miałem spędzić trochę czasu i pomóc dziadkom, ale teraz zostałem sam. Ale przed wyjazdem mi mówili, że Zosia ma przyjechać.

Sens jego słów dotarł do mnie ze sporym opóźnieniem i uderzył z wielką siłą. Mam z nim spędzić tydzień sam na sam, jeszcze w dodatku tak daleko od centrum Poznania? Przecież albo do czegoś między nami dojdzie, albo się pozabijamy. Nie wiedziałam, która opcja była lepsza... A w dodatku ten Adonis zaczął się we mnie bezczelnie wpatrywać. No może i byłam ładna i zgrabna, ale miałam zdecydowanie za dużą dupę tak nieproporcjonalną do górnych stref mojej kobiecości. Myślałam, że rodzice odwiozą mnie do domu, albo zabiorą ze sobą do Londynu, ale oni zrobili coś czego bym się nigdy nie spodziewała.

- Dobra Zosia, to zostawiamy cię pod opieką Tomka, za tydzień po ciebie wrócimy. – wypowiedzieli te słowa, a mnie zatkało. Czyżby wierzyli, że nie ulegnę? W końcu sama się przekonałam i postanowiłam się mu nie oddać. Mama mnie przytuliła i ucałowała, szepnęła do ucha, że chętnie by się ze mną zamieniła, a potem oboje wyszli zostawiając samą z tym cudem, a ja stałam w drzwiach jakbym była w przedszkolu i nie umiała się rozstać z rodzicami. Dobrze, że nie zaczęłam tupać i krzyczeć oraz tarzać się po ziemi, jak to miałam w zwyczaju w odległych czasach, wspaniałych lat przedszkolnych.

- To co? Gdzie mam swój pokój? – odwróciłam się do chłopaka, który stał oparty o komodę. Patrzył na mnie takim wzrokiem, jakby chciał się rzucić i zabić albo przelecieć. Tego rozszyfrować nie umiałam.

- Na górze, zaprowadzę cię. – wziął moją torbę i puścił mnie przodem. - Więc to ty jesteś ta Zosia... niezła laska... - mruknął z przekąsem.

Myślałam, że przynajmniej jest tu jakaś gosposia. I kolejny raz się zawiodłam. A w dodatku słowa Tomka wybiły mnie totalnie z rytmu.

Sypialnia, do której przyprowadził mnie Tomek była bardzo przytulna. Pośrodku stało duże łóżko, a po mojej lewej stronie były drzwi do łazienki. Okno wychodziło na małą polankę, a gdy podeszłam bliżej to okazało się, że znajduje się tam wielkie jezioro z pomostem i zacumowaną łodzią. Od razu w moje myśli wkradł się znajomy obraz jak chłopak wiosłuje, a ja leżę i rękami pluskam wodą. Piękny zachód słońca, tylko my na środku pięknego jeziora. Jak zawsze był tam mój ideał (tak mimo odmiennej orientacji miałam swój ideał mężczyzny), tak teraz siedział tam Tomek. Przerażona wyzbyłam się tego obrazu ze swojej głowy i ściągnęłam sweterek, który założyłam w czasie jazdy, bo przy włączonej klimatyzacji zrobiło mi się zimno.

- A ty tu nadal jesteś? – oburzyłam się.

- Jakbyś sobie czegoś życzyła. – Puścił do mnie oczko.

Szelma.

- Na przykład gorącej kąpieli albo masażu. – zasugerował, ale nie zdążył się uśmiechnąć, gdy w jego stronę powędrowała poduszka.

- Wyjdź i nie wracaj! – syknęłam i walnęłam się na łóżko widząc jak drzwi za Tomkiem zamykają się. Zamknęłam oczy i przewróciłam się na brzuch, a potem wtuliłam twarz w poduszkę. Leżałam w takiej pozycji tak długo, aż nie zabrakło mi powietrza. Podniosłam się i nabrałam łapczywie tlenu. Podeszłam do okna i zobaczyłam jak Tomek stoi po pas w wodzie. Nagle tchnięta niesamowitym pragnieniem, do którego najprawdopodobniej doprowadził nagi tors mężczyzny zbiegłam na dół i stanęłam jak wryta na tarasie. Był boski, widać, że siłownia nie była mu obca. Stał do mnie tyłem. Podeszłam jeszcze bliżej. Nagle usłyszałam jego głos.

- Jednak żądza dała za wygraną... - mruknął cicho i odwrócił się przodem do mnie.

- A coś ty! Przyszłam tu tylko po to aby podziwiać zachód słońca.

Co ten dupek sobie myślał! Przecież faceci mnie nie pociągają.

- Chodź do wody.

- Nie! – zaprotestowałam.

- Czemu, przecież nie zrobię ci nic złego. Zwykła kąpiel. Zresztą jezioro jest duże. Zmieścimy się. – zażartował.

- Boję się - szepnęłam i nie mogłam uwierzyć, że nadal tu jestem i, że przyznałam się do swojej największej słabości.

- Nie bój się. Tu jest płytko. – podpłynął bliżej pomostu.

- Nie chodzi o głębokość. Boję się o to co tam żyje.

- A o to chodzi. Spokojnie. Nie ma tutaj żadnych podejrzanych zwierząt. Jak się boisz to wezmę cię na ręce.

- Nie mam stroju. – skłamałam, bo leżał sobie w torbie. Ale nie mogłam sobie wyobrazić, że ten facet mógłby mnie dotykać. Że ręce mężczyzny mogłyby być na moim ciele.

Wtem moje rozważania przerwał dotyk mokrych rąk Tomka, które wciągnęły mnie do wody. Była ciepła od letniego słońca. Tomek tak jak obiecał wziął mnie na ręce, a ja kierowana pierwotnymi instynktami oplotłam go w pasie nogami, ręce zarzuciłam na szyję i mocno go objęłam. Byłam mokra, a ubranie lepiło się do mojego ciała. W dodatku delikatna bluzka nie dość, że nie ukrywała już nic to w dodatku przez koronkowy biustonosz było doskonale wyczuć moje twarde jak dwa kamyczki sutki, które ocierały się o tors Tomka. Najbardziej mnie zdziwiło, gdy pod pośladkami poczułam jego stwardniałą męskość. On był nagi! A gdy ruszyłam mocniej głową nasze usta zetknęły się na moment po czym przerodziły w namiętny pocałunek pary kochanków. Jego język wdarł się w moje wnętrze, a dłonie mocniej zacisnęły się na pośladkach. Tego było za wiele dla mnie. Wyswobodziłam się z jego uścisku i podpłynęłam do brzegu, a potem prędko wyskoczyłam z wody i nie oglądając się za siebie uciekłam do domu. Byłam zła, ale nie na niego. Byłam zła na siebie, że tak łatwo dałam się mu podejść i... i moje ciało tak łatwo się zdradziło i oddało mu. Między nogami poczułam ciepłą ciecz, która nie miała nic wspólnego z wodą z jeziora.

***

Jego muskularne ciało oplatało moje, małe i drobne w porównaniu z nim. Krzyczałam, ale i tak ten krzyk był tłumiony przez jego dłonie zaciskające się na mojej twarzy, powoli brakowało mi powietrza. Czułam się coraz słabsza, a on nie przestawał. Robił to coraz szybciej, a mi z każdą sekundą coraz bardziej brakowało tlenu. Nagle ostatkiem sił kopnęłam nogą w jego kostkę i przebudziłam się. Siedziałam półprzytomna na łóżku, a po twarzy i dekolcie czułam spływające strużki potu. Nagle do moich uszu doszedł czyjś jęk. Potrząsnęłam głową i przetarłam oczy, a potem przeszłam na koniec łóżka.

- Tomek? Co ty tu robisz? – jęknęłam, gdy zobaczyłam wijącego się na podłodze chłopaka, który trzymał się za krocze.

- Krzyczałaś, bałem się, że coś się stało. – wykrztusił i w końcu wstał, a potem usiadł na skraju łóżka.

- Miałam koszmar, bardzo boli? – wskazałam wzrokiem w miejsce, gdzie chłopak nadal trzymał swoją dłoń.

- Nie... - spojrzał na mnie, mimo ciemności panującej w pokoju ujrzałam jak jego twarz się zmieniła. Grymas bólu przeszedł w tajemniczy uśmiech. Pochylił się ku mnie, naszą twarz dzieliły zaledwie centymetry. Czułam jego wydychane powietrze na swoich wargach, teraz spierzchniętych.

- Tomek? – nie wiedziałam, czy w końcu wymówiłam to jego imię, czy też nie, ale on odsunął się ode mnie nagle, ale ten uśmiech nie zniknął z jego twarzy. W końcu bez słowa wyszedł z mojego pokoju, a ja poczułam się dziwnie samotna. Dotarło do mnie, że chciałam tego pocałunku, że chciałam aby nasze usta się zetknęły na dłużej niż jeszcze parę godzin wcześniej. Nie poznawałam siebie, sięgnęłam po telefon. Chciałam zadzwonić do Agi, ale w ostatniej chwili oprzytomniałam. Miała iść na imprezę, więc i tak nie odebrałaby. Położyłam się na łóżku i zacisnęłam zęby. Postanowiłam, że nie dam się tak kretynowi wykorzystywać. Od rana miałam zacząć działać.

***

W końcu wstałam, założyłam na siebie coś kusego i zeszłam na śniadanie uprzednio korzystając jeszcze z łazienki. Gdy weszłam do kuchni wryło mnie w podłogę. Pierwsze co ujrzałam to jakiegoś mężczyznę siedzącego przy stole i konsumującego śniadanie, potem gosposię, na końcu nigdzie nie spieszącego się Tomka z kanapką w ręce.

Przynajmniej jest gosposia, nie jest źle – pomyślałam i spojrzałam gniewnie na chłopaka. W tym momencie nowy facet podniósł głowę i zetknęliśmy się ze sobą wzrokiem. Tak niebieskich oczu jeszcze nigdy nie widziałam. I też nie widziałam takich, w których malowałaby się taka złość i gniew.

- Tomek? Pozwól na słówko – pociągnęłam go, gdy odzyskałam wigor. – Kto to do cholery?

- Mój kuzyn. – odpowiedział spokojnie nadal jedząc swoją kanapkę.

- Nie wygląda na Polaka... - zauważyłam.

- Bo nim nie jest.

- To kim jest?

- Hiszpanem.

- A co on tu robi?

- Je śniadanie?

- Pytałam ogólnie.

- Przyjechał odpocząć, na dwa tygodnie.

Ta oto nadzwyczaj krótka rozmowa utwierdziła mnie w myśli, że najbliższy tydzień spędzę w towarzystwie dwóch facetów i to w dodatku tak przystojnych.

- A Zosia! Jeszcze dwie rzeczy! On nie mówi po polsku, oraz ja jadę do centrum.

Zamurowało mnie. Dosłownie. Tomek skończył jeść, zabrał kluczyki i wyszedł z domu. Ja stałam na środku holu niezdolna zrobić żadnego kroku. W końcu ruszyłam się i poszłam do kuchni.

- Co zjesz? – gosposia uśmiechnęła się do mnie.

- Kanapkę, poproszę. – równie miło odpowiedziałam i zapatrzyłam się w wiszący na ścianie przede mną obraz. Byłam pewna, że uda mi się odwrócić od siebie uwagę jegomości, który siedział tuż obok i w spokoju dokańczał kawę. Po chwili ja dostałam swoje kanapki, a on jak gdyby nic wstał i poszedł sobie.

- Kim on jest? – zapytałam pewna siebie, aby wiedzieć cokolwiek poza tym, że nie jest Polakiem.

- Carlos, drugi wnuk pani Basi i pana Adama. Tylko tak w sekrecie ci powiem, uważaj na niego. Nie jest zbyt miłym typem. – tyle zdążyłam się dowiedzieć, bo zadzwonił telefon, a ja poczułam nagłą niechęć do jedzenia. Jednak pochłonęłam grzecznie całe śniadanie i szybko udałam się do swojego pokoju. Przynajmniej tam byłam bezpieczna, teoretycznie.

Siedziałam na łóżku i rozmyślałam jakby zorganizować sobie cały dzień, w dodatku z całym tym Carlosem. Wtem usłyszałam charakterystyczny dźwięk sygnalizujący, że mój iPhone potrzebuje się naładować. I tu klops! Ponieważ zapomniałam ładowarki z domu. Chodziłam po pokoju i myślałam skąd wziąć ładowarkę. W końcu wpadłam na pomysł, żeby wziąć ładowarkę od Tomka. Miał taki sam telefon jak ja. Plan genialny, tylko jak to zrobić, aby nie natknąć się na tego gościa. Znowu wydeptałam dziurę w pokoju i doszłam do wniosku, że najlepszym rozwiązaniem będzie jak po prostu wyjdę ze swojego pokoju, pójdę do Tomka, zabiorę jego ładowarkę, a potem do siebie. Jak wróci, miałam taką nadzieję, to powiem, że będziemy się musieli podzielić kablem. Pierwsza część poszła ja z płatka, gorzej z drugą. Wpadłam do jego sypialni i zaczęłam grzebać po półkach. Za nic w świecie nie mogłam tego dziadostwa znaleźć. Stanęłam jak wryta, gdy usłyszałam za sobą chrząknięcie. Odwróciłam się. W drzwiach stał Carlos, miał głupią minę, a w oczach nadal malowała się złość.

- Czy możesz u licha mi wyjaśnić co robisz w moim pokoju? – powiedział do mnie, a ja sobie pogratulowałam, że warto było nauczyć się hiszpańskiego.

- Przecież to jest pokój Tomka. – odpowiedziałam spokojnie płynnym hiszpańskim i zdałam sobie sprawę, że wyszłam na totalną kretynkę.

- Nie! To jest mój pokój! – warknął i podszedł bliżej.

Cofnęłam się do tyłu, on podszedł jeszcze bliżej, ja dwa kroki w tył, on w przód. Upuściłam telefon, a po chwili usłyszałam dźwięk wyłączania. Nie zwróciłam na to większej uwagi, bo byłam zbyt pochłonięta akcją, w której grałam pierwsze skrzypce, razem z Carlosem. Poczułam za sobą zimną ścianę, teraz zdałam sobie sprawę, że mam na sobie tylko biustonosz i koronkowe majteczki, bo w czasie intensywnego myślenia przebierałam się i nie do końca mi się to udało. Przełknęłam ślinę, a on podszedł jeszcze bliżej. Górował nade mną, a ja do najniższych nie należałam. Jedną ręką oparł po jednej stronie mojej głowy, a drugą odwrócił mnie tyłem do siebie i trzymał za talię. Nie krzyknęłam, nie byłam w stanie. Czekałam tylko na jego kolejny ruch, przyłapałam się na tym, że chciałam tego. On nieśpiesznie zbliżył głowę do mojego ucha i lekko go przygryzł. Ta ręka, która spoczywała na moim brzuchu zaczęła wędrówkę w górę. Moja skóra była tak gorąca, że gdyby zaświeciło słońce na mnie, to bym się zapaliła. Dosłownie. On jednak się nie śpieszył. Odgarnął moje włosy twarzą i całował szyję, obojczyk i schodził jeszcze niżej.

- Och... - wyrwało mi się, gdy zaczął ugniatać moją pierś przez biustonosz.

Gdyby teraz włożył rękę pod majtki to byłby mój koniec. Czułam, że byłam mokra jak nigdy. Jednak ten skurwysyn nie chciał tego szybko skończyć. Delektował się tym. Delektował się moim strachem. Moje myślenie totalnie się wyłączyło. Liczyło się to co tu i teraz. A to było coś cudownego. Przylgnął do mnie od tyłu i poczułam coś twardego na pośladkach. Dobrze wiedziałam co to było. Bycie lesbijką nie wykluczało mnie z posiadania wiedzy, choćby podstawowej z budowy mężczyzny. Kolejny jęk wydarł mi się z ust, gdy poczułam jego język, który zjeżdżał coraz niżej wzdłuż kręgosłupa. Kucnął za mną, a językiem nadal torował sobie drogę do mojego najcudowniejszego miejsca, do mojego skarbu. Ja stałam wsparta i bezwiednie zaczęłam poruszać tyłkiem, gdy język zagłębił się między moimi pośladkami. Czułam go już na swojej kobiecości, a on nie przestawał posuwać się dalej. Nie wiedziałam co ja robię, wiedziałam, że nie powinnam, ale było mi tak błogo, że nie miałam sumienia, aby to przerywać. On wstał i podszedł do drzwi. Zamknął je, a ja stałam rozpalona i zagubiona pod tą cholerną ścianą. Widziałam, że on też był podniecony. A najgorsze było to, że z jego oczu zniknął gniew, a zastąpiło go tylko czyste pożądanie. Podszedł do mnie i kciukiem dotknął moich ust. Nie mówił totalnie nic, ja też milczałam, co rusz tylko wyrywał się ze mnie jęk. Jego twarz, ciało zdradzało wszystkie jego emocje. Wtem podniósł mnie i zaniósł na łóżko. Położył na nim, po czym uklęknął na podłodze i całował mój brzuch. Znowu się wyłączyłam. Zarzuciłam ręce za siebie i mocno chwyciłam pościel zaciskając na niej dłonie. Zamknęłam oczy i oddałam się mu. Czułam jego zapach, włosy smyrające mnie po ciele. Czułam całkowitą błogość. Jego ciemne dłonie zacisnęły się na moich piersiach, poczułam ból, lecz gdy dołączył do nich język powoli zaczął ustępować przyjemności. Wszystko kumulowało się w dole brzucha, a w majtkach miałam powódź. On sobie nic z tego nie robił. Kontynuował te słodkie tortury do moich granic możliwości. Chociaż miałam wrażenie, że tych granic już nie było.

- Carlos! – jęknęłam, gdy on przygryzł mój sutek. – Taaaak...

On nie przerywał, tylko nasilał te tortury do tego stopnia, że krzyknęłam w momencie, gdy orgazm przeszył moje ciało.

- Carlos... - szepnęłam, gdy już trochę doszłam do siebie.

- Maleńka. Jesteś cudowna. – Jego głos też był inny. Zachrypnięty i łamiący się.

Ja rozwalona po pierwszym orgazmie, który nadszedł tak nagle przyciągnęłam go do siebie, po czym wgryzłam się w jego usta. To był mój drugi raz, kiedy całowałam się z facetem. Pierwszy był wczoraj, tak dla ścisłości. Opadł na mnie wbijając w materac, a twardego penisa poczułam na swoim podbrzuszu. Nie byłam w stanie dłużej czekać. Ściągnęłam z niego koszulkę, a paznokcie wbiłam w jego ramiona. Nadal miałam na sobie bieliznę. Myślałam tylko o jednym: żeby w końcu jego język znalazł się przy mojej cipce. W końcu stało się! Znów uklęknął na podłodze i ściągnął ze mnie koronkę. Od razu wpił się we mnie, aż krzyknęłam. Jego język wyczyniał takie harce, że po chwili znów się zbierałam po ogromnej przyjemności jaką mi dał. Każda cząstka mojego ciała drżała i pragnęła tylko jednego! Aby był we mnie. Jednakże on się z tym nie śpieszył. Znowu odtańczył swoje na moim wrażliwym guziczku i uśmiechnął się lubieżnie. Chwycił mnie za uda, a język zagłębił we mnie. To ile przyjemności ta prosta czynność mi dała nie potrafiłam opisać żadnym słowem. Domyśliłam się, że takie słowo nawet nie istnieje. Gdy poczułam jego palce we mnie i dosłownie rzucało mnie na tym łóżku usłyszeliśmy krzyk z dołu. On wstał i popatrzył na mnie. Nie wypowiedział żadnego słowa, tylko ubrał się i wyszedł z pokoju zostawiając mnie kompletnie samą. Ja po chwili też się zwlokłam, zebrałam majtki z zamiarem założenia ich, lecz nie zrobiłam tego. Włożyłam mu je pod poduszkę na pamiątkę i wyszłam. Na szczęście udało mi się przemknąć niezauważoną, kątem oka dostrzegłam tylko jak Carlos rozmawia z jakąś szatynką.

Położyłam się na łóżku i zawyłam w poduszkę. Łzy momentalnie wypłynęły z oczu, a w gardle mi zaschło. Słyszałam rozmowę z dołu, ale nie miałam ochoty, ani tym bardziej siły przysłuchiwać się jej. Byłam wściekła. Byłam wściekła na Carlosa, który tak mnie wykorzystał i nie zaspokoił do końca. Tak, nie zaspokoił. W końcu, gdy na dole rozmowy ucichły podeszłam do okna. Widziałam jak tajemnicza szatynka razem z moim niedoszłym kochankiem idą w stronę pomostu. On obejmował ją w pasie przyciągając do siebie. Na ten moment czekałam. Zerwałam się od parapetu, wcześniej zarzucając na siebie szlafroczek i udałam się na dół. Zeszłam na dół, czujna na każdy szmer. Podeszłam do barku, na moje szczęście był otwarty. Zobaczyłam w nim równo poukładane trunki. Przeleciałam wzrokiem po etykietkach. Po chwili doszłam do wniosku, że stoją tam same koniaki i whisky. W końcu znalazłam upragnioną butelkę.

- No, Jack! Zaszalejmy – powiedziałam do siebie i zabrałam flaszkę Jacka Danielsa.

Zabrałam swoją zdobycz i pomknęłam czym prędzej na górę. Byłam wniebowzięta. W tym momencie w dupie miałam swoją niepełnoletność i za moje upicie obwiniłam rodziców.

Nawet nie zadzwonili! – pomyślałam i otworzyłam butelkę. Łyknęłam pierwszy haust. Trochę mnie potrząsnęło, ale przełknęłam i spojrzałam z uznaniem na flaszkę unosząc ją ku górze.

- No stary... pokaż moc! – ryknęłam, może trochę za głośno, ale po chwili stwierdziłam, że nikogo do mnie nie niosło. Zaczęłam rozmyślać, uznałam, że rzeczywiście alkohol pobudza szare komórki. Od razu łatwiej mi się kontemplowało. Zrobiłam analizę plusów i minusów pobytu tutaj. Wyszło mi, że opłaca mi się tutaj być pomijając nawet fakt Tomka i Carlosa. Może nawet ich uwzględniając na pierwszym miejscu.

- Właśnie Tomek, gdzie jesteś? – zawyłam, chyba już trochę niezbyt pewna swych słów i czynów.

Jednak nie zaprzestałam moich analiz. Doszłam jeszcze do wniosku, że bycie lesbą jest do dupy i, że fiutki są lepsze. Po chwili uznałam, że na dzisiaj wystarczy. Próbowałam wstać z łóżka, ale moja stabilność została solidnie zachwiana.

- Jack! To twoja wina. Każdy facet taki jest! Jak nie Carlos to ty! –ryknęłam do butelki, a ta miałam wrażenie, że spojrzała na mnie z litością. – Panie Daniel’s! Niech się pan tak nie patrzy na mnie!

Po jakże intensywnej wymianie zdań weszłam do łazienki. Napuściłam wody do wanny, ale za Chiny nie mogłam znaleźć żadnego płynu. Zaparłam się pod boki i zaczęłam myśleć. W końcu mnie oświeciło, ta laska co przyjechała musiała mieć jakiś zapas. Znowu udałam się na polowanie. Weszłam do pokoju Carlosa, a potem do łazienki. Przechodząc jeszcze obok łóżka zauważyłam wymiętą pościel od naszych igraszek. Uśmiechnęłam się do siebie na wspomnienie tego co się wydarzyło, a potem weszłam do przestronnej łazienki. Przejrzałam parę butelek, ale żadne z nich nie było płynem do kąpieli. Jednak jak Indiana Jones węszyłam dalej. W końcu znalazłam. Na wannie znalazłam małą butelkę. Nie wiedziałam od kogo to, bo nie znałam tej marki. Domyśliłam się tylko, że musiała być dość droga. Zabrałam ją i uciekłam do swojej łazienki. Jak weszłam od razu zobaczyłam wannę, z której woda już się prawie wylewała. W samą porę zakręciłam kurek i odkręciłam butelkę. Od razu moje nozdrza zaatakował mocny zapach, ale już po chwili słabł. Wylałam prawie pół butelki i widziałam jak strużki płynu rozpływają się w wodzie. Rozebrałam się do naga i weszłam do wanny, przy okazji spora ilość znalazła się na podłodze. Jednak nie przykuło to mojej uwagi. Rozkoszowałam się błogością jaką dostarczała mi kąpiel. Czułam jak moje ciało odpływa, a w dole brzucha kumuluje się podniecenie. Nie wiedziałam skąd się wzięło, ale było mi tak dobrze, że się nie zastanawiałam nad tym. Powoli zjeżdżałam coraz niżej i czułam jak zapach znowu atakuje. Błogość odbierała racjonalne myślenie, po chwili już woda docierała do ust. Poczułam się słabiej, ale nie przyszło mi na myśl, aby się podnieść. Obraz mi się rozmazywał, widziałam ciemność, a do nosa zaczynała napływać woda. Spanikowałam. Wrzasnęłam, ale skończyło się na tym, że gorzka woda napłynęła mi do ust. To co się dało wyplułam, reszta niestety poleciała dalej. Usłyszałam tylko swoje imię, a po chwili ujrzałam ciemność.

- Zosia... Zosia! Ocknij się! – ktoś klepał mnie po policzku. Powoli otwierałam oczy. Czułam pełno wody w żołądku, było mi niedobrze, a obraz miałam rozmazany jakbym miałam założone okulary dla kogoś z ogromną wadą wzroku.

- To-mek... - jęknęłam, ale on tylko pomógł mi powoli się podnieść do pozycji pionowej.

- Zabrała mój najlepszy płyn, skąd ja go teraz wezmę?! – ten skrzeczący głos musiał należeć do szatynki do Carlosa. – Carlos, no skąd ja go wezmę? – Kątem oka spojrzałam na niewzruszonego mężczyznę, który stał oparty o framugę drzwi.

- Zamknij się! – Tomek odwrócił się do panienki i zmierzył ją wzrokiem.

- Co? – aż się biedna purpurowa zrobiła.

- To co słyszałaś! Idź stąd! – Tomek znowu spojrzał na mnie i zetknęłam się z jego wzrokiem. Uśmiechnął się do mnie.

- Carlos, zobacz jak on się do mnie odzywa. – stanęła naprzeciwko swojego chłopaka.

- Nie słyszałaś co Tomek powiedział? – Carlos wypowiedział te słowa cały czas bezceremonialnie mierząc mnie wzrokiem.

Szatynka tylko nadęła się już kolejny raz i odeszła.

- Lepiej? – Tomek popatrzył na mnie z czułością w oczach.

- Tak, jaka jestem głupia... - ukryłam twarz w dłoniach, aby na niego nie patrzeć. Było mi tak wstyd, a w dodatku byłam naga. Tak, leżałam naga przed dwoma zabójczo seksownymi facetami.

- Carlos, idź też. Ja się nią zajmę. – Tomek spojrzał na kuzyna i podniósł się z kolan. Tamten bez słowa wyszedł zamykając z hukiem drzwi.

- To co mała. Zanieść cię do łóżka? – on wstał i nie czekając na odpowiedź wziął mnie całą nagą na ręce i zaniósł na rozesłaną pościel. Ułożył mnie wygodnie cały czas nie spuszczając ze mnie wzroku. Zwłaszcza z moich cycków.

- Możesz? – zapytałam, ale przestało mi to przeszkadzać. Było mi dobrze jak trzymał mnie tak blisko siebie. Nigdy nie sądziłam, że będę zdolna czerpać przyjemność z dotyku mężczyzny.

- Ale mi stracha napędziłaś... - Tomek usiadł obok mnie i odgarnął zabłąkane kosmyki z mojej twarzy.

Wpatrywał się tak we mnie dłuższą chwilę, po czym pocałował lekko. Ten cholerny drań znowu mnie pocałował. A ja nie protestowałam. Założyłam ręce na jego kark i lubieżnie go do siebie przyciągnęłam, spragniona jego pieszczot. Przylgnął do mnie nie odrywając się od moich ust. Pocałunek coraz bardziej się pogłębiał, ja wplotłam dłonie w jego włosy. Poczułam ich miękkość, ciągnęłam je coraz bardziej przejmując inicjatywę i wyginając ciało w łuk, gdy usta mojego kochanka zjechały na moją szyję. Nakierowywałam jego głowę sterując nią za pomocą włosów.

- Taak – dosłownie rozpłynęłam się, gdy wziął do ust jeden sutek.

Leżałam całkowicie naga i czerpałam garściami całą przyjemność jaką dostarczałam mi Tomek. W końcu oderwał się ode mnie, a ja tylko naburmuszyłam się. W jego oczach nie dało się nie zobaczyć szalejącego pożądania i jakby takiej tęsknoty.

- Zosia... ja nie mogę... - odsunął się ode mnie.

- Tomek, nie zostawiaj mnie tu teraz. Proszę zostań ze mną. – Było mi wszystko jedno, co sobie o mnie pomyśli. Czy jestem łatwa, czy nie. Pragnęłam jego dotyku bardziej niż kolejnego oddechu. Zresztą już raz dzisiaj zapomniałam oddychać. Zaczerwieniłam się na myśl o tej okropnej wpadce.

- Mam zostać z tobą? – uśmiechnął się na tę myśl i położył dłoń na moim udzie.

- To co? Zostaniesz? – moja pewność siebie wróciła i miała się całkiem dobrze, za to wyparowało uwielbienie do kobiet. Nie przejęłam się tym specjalnie, tylko oblizałam usta chcąc jeszcze bardziej sprowokować Tomka do działania.

- Tylko się przebiorę i wrócę do ciebie. – wstał i wyszedł z pokoju zabierając po drodze butelkę ze stolika nocnego.

Ja w tym czasie szybko wstałam i skorzystałam z ubikacji, umyłam zęby i sprawdziłam jakość swojej twarzy i włosów. Nie było źle, mokre pasma opadały na jędrny biust przysłaniając twardniejące sutki. Gdy usłyszałam kroki za drzwiami wskoczyłam do łóżka i czekałam na przyjście kochanka. No, kochanka, a jak inaczej mogłam go nazwać. Nie czekałam długo, już po chwili przyszedł tak jak obiecał. Zgasił światło i wślizgnął się do łóżka. Moja pierwsza noc z facetem. Chciałam tego, chciałam, aby mnie przytulił. Poczułam ciepło drugiego ciała kiedy położył się za mną. Miał na sobie tylko bokserki, dlatego czułam jego umięśnioną klatę, gdy przylgnął do mnie. Ciepły oddech drażnił moją szyję. Momentalnie czysta żądza opanowała moje młode ciało, odwróciłam się na plecy i pocałowałam Tomka. Chwycił mnie i położył na sobie. Ja ugięłam nogi i potarłam swoją kobiecością o coś, co było coraz twardsze. Nie panowałam już za sobą. Pierwszy raz w życiu czułam taki pociąg do drugiej osoby. Usiadłam na biodrach chłopaka, a paznokcie wbiłam w gładki tors. Przejechałam nimi, aż do gumki od bokserek i spojrzałam na niego. Miał przymrużone oczy, otwarte usta, a palce wbijał w moje pośladki. Odkryłam nas i rozebrałam go. To było moje pierwsze tak bliskie spotkanie z penisem. Bo takie pierwsze, pierwsze to miałam pierwszego dnia tutaj, wtedy w jeziorze. W sekundzie do mojej głowy dostał się obraz Carlosa i tego do czego między nami doszło, ale szybko go wygoniłam biorąc do ust żołądź Tomka. Cicho westchnął, a ja wzięłam to za dobry znak. Poruszałam nim góra w dół, aż w końcu wzięłam go całego ust. Całego, bo jego rozmiar był idealny. Po chwili wyciągnęłam go i powtórzyłam tę czynność. Naprawdę nie sądziłam, że mężczyzna może tak wybornie smakować. Drażniłam go jeszcze mocniej, dopóki nie poczułam słonawo- gorzkiego smaku w swoich ustach. Doszedł, byłam z siebie naprawdę dumna. Tomek jeszcze głośno sapał, w końcu podniósł się i całując mnie obrócił na plecy. Oparł się na rękach po obu stronach mojej głowy i całował nadal. Ustami wyznaczał mokrą ścieżkę wprost do mojego skarbu. Wiłam się pod nim. Było mi tak dobrze. Jak poczułam jego język na cipce wygięłam się w łuk, a dłonie zacisnęłam na pościeli. Nie robił tego delikatnie. Robił to mocno, a po chwili dołączyły do tego dwa palce. Wbił je we mnie, a ja znowu zaczęłam się rzucać na łóżku. Pierwszy orgazm nadszedł szybko. Skurcze zawładnęły moim ciałem. Sama już pieściłam swoje piersi. Nawet nie wiedziałam kiedy nakładał prezerwatywę, bo w końcu poczułam go w sobie. Wszedł z lekkim oporem, ale już po chwili był we mnie cały. Poczułam uderzające o pośladki jądra i kolejną falę przyjemności, gdy był we mnie pierwszy raz. Położył się na mnie i coraz mocniej poruszał. Było to tak obezwładniające, że zaczęłam krzyczeć z rozkoszy. Na szczęście uciszył mnie pocałunkiem, tym razem brutalnym i pewnym siebie. Jeszcze przyśpieszył, gdy ja poczułam, że zaraz dojdę.

- Tomuś... - wyszeptałam i wbiłam mu paznokcie w plecy. Zaorałam nimi od pośladków, aż do łopatek.

Jęknął cicho po czym ostatni raz wbił się we mnie głęboko i poczułam jak mój świat wiruje i rozpada się. To był prawdziwy orgazm, nie to co z moją dziewczyną i marnym wibratorem. Żadne plastikowe badziewie nie mogło się równać z prawdziwym kutasem. Chwilę to trwało zanim doszłam do siebie, a Tomek razem ze mną. Z żalem wyszedł ze mnie i pozbył się prezerwatywy. Znów się położył obok mnie, a ja wtuliłam się w niego i przełożyłam nogę przez jego. Słyszałam jego bicie serca, on po chwili już smacznie pochrapywał, nadal trzymając dłoń w moich włosach. Ja patrzyłam w rozgwieżdżone niebo przez duże okno i kreśliłam chaotyczne wzory na jego klatce piersiowej.

31,755
9.53/10
Dodaj do ulubionych
Podziel się ze znajomymi

Jak Ci się podobało?

Średnia: 9.53/10 (82 głosy oddane)

Pobierz powyższy tekst w formie ebooka

Z tej serii

Indragor · 19 lutego 2016 ·

0
0
Jej. Straszne, kompletna beznadzieja! Jak można w ogóle tak pisać!

Ha, ha, żartuję sobie 😀

A poważnie. Napisane lekkim piórem, z pewnym dystansem do bohaterki i z humorem, co czyni czytanie przyjemnym. W stu procentach udany debiut. Ode mnie 9 pkt.

Odrobinę „przecinkologia” nawala, wyłapałem też trochę drobnych błędów, głównie literówek:

mam jechać prawie, że na drugi koniec Polski – przecinek niepotrzebny.
gdy ładowałam się chłodnego suv’a. – DO chłodnego Suva.
Sprawy wyglądają tak, że moi dziadowie – dziadkowie.
Mama mnie przytuliła i ucałowała, szepnęła do ucha, że chętnie by się ze mną zamieniła, a potem wyszli zostawiając mnie samą z tym cudem, a ja stałam w drzwiach jakbym była w przedszkolu i nie umiała się rozstać z rodzicami. – drugie „mnie” niepotrzebne. Dodałbym też przed „wyszli” słowo „rodzice” albo „oboje”.
Patrzył na mnie takim wzrokiem, jakby chciał się rzucić i zabić, albo przelecieć. – przecinek przed „albo” bym usunął.
syknęłam i walnęłam się na łóżku widząc – na łóżko.
Była ona ciepła od letniego słońca. – „ona” niepotrzebne.
pod pośladkami poczuła jego / że tak łatwo dała się mu podejść / Pytała ogólnie. – „m” zjedzone w podkreślonych słowach.
Ja cofnęłam się do tyłu, – a można cofnąć się do przodu? Proponuję wyrzucić „Ja” i „do tyłu”.
Wtem podniósł mnie i zaniósł na łóżko. Położył mnie na nim, po czym uklęknął na podłodze i całował mój brzuch. – drugie „mnie” zbędne i zastanowiłbym się nad wyrzuceniem „mój” przed „brzuch”.
Opadł na mnie wbijając mnie w materac, – ponownie drugie „mnie” zbędne.
ich uwzględniając an pierwszym miejscu – na.

Czy napewno chcesz usunąć ten komentarz?

Nazca · 19 lutego 2016

0
0
Całkiem przyjemnie się czyta i widać u ciebie pewną lekkość pióra.

Z drugiej strony historia strasznie oklepana, piękni oni, piękna ona (choć z za dużym tyłkiem)...
To już było...jakieś milion razy...
No,ale to twoja fantazja i masz święte prawo przedstawić ją tak jak chcesz.

Dałbym 8, ale ponieważ to twój pierwszy tekst, na zachętę wstawiam 9.

Czy napewno chcesz usunąć ten komentarz?

Lola · Autor · 19 lutego 2016

0
0
Dzięki za wylapanie byków i miłe komentarze. ☺
Co do oklepanej historii planuję jej trochę w tym cudownym życiu namieszać

Czy napewno chcesz usunąć ten komentarz?

Laurana · 20 lutego 2016

0
0
Upały takie, że nie da się wytrzymać, a jednak po przyjeździe sweterek zdejmuje - trochę to nielogiczne 🙂

teraz zdałam sobie sprawę, że mam na sobie tylko biustonosz i koronkowe majteczki, bo w czasie intensywnego myślenia przebierałam się i nie do końca mi się to udało.



A ta scena rozłożyła mnie kompletnie swoją sztucznością.

Czy napewno chcesz usunąć ten komentarz?

Indragor · 20 lutego 2016

0
0

Napisała Laurana:
A ta scena rozłożyła mnie kompletnie swoją sztucznością.


Bo to nie Hamlet, ani nawet nie Romeo i Julia, tylko Sen nocy letniej 😉

Czy napewno chcesz usunąć ten komentarz?

Aga · 20 lutego 2016

0
0
mi się mega podobało mam nadzieje że będzie następna część 😀

Czy napewno chcesz usunąć ten komentarz?

Hejz · 20 lutego 2016

0
0
Posiadasz lekkie pióro, lecz podczas czytania dało się wyczuć pewną atmosferę pośpiechu. Szast prast szkoła, szast prast wyjazd, myk obcy chłopak, myk wyjazd rodziców, a scena z jeziorkiem to już w ogóle. Możesz wiele zyskać rozwijając opisy, których, w moim mniemaniu było zbyt mało.
Niemniej, debiut conajmniej dobry, odemnie masz 8!

Czy napewno chcesz usunąć ten komentarz?

Faun · 21 lutego 2016

0
0

ja robię, wiedziałam, że nie powinnam, ale było mi tak błogo, że nie miałam sumienia, aby to przerywać. On wstał i podszedł do drzwi. Zamknął je, a ja stałam rozpalona i zagubiona pod tą cholerną ścianą. Widziałam, że on też był podniecony.



Wiadomo, że "on" wstał. Takie pauzy wymagają jednak pewnej finezji. Tutaj zrobiona została ona w bezsensownym momencie. Liże ją i nagle po kropce wstaje, podchodzi do drzwi i zamyka. Źle to wygląda.

Dalej nie jest lepiej:

- Maleńka. Jesteś cudowna. – Jego głos też był inny. Zachrypnięty i łamiący się.
Ja rozwalona po pierwszym orgazmie, który nadszedł tak nagle przyciągnęłam go do siebie, po czym wgryzłam się w jego usta. To był mój drugi raz, kiedy całowałam się z facetem. Pierwszy był wczoraj, tak dla ścisłości. Opadł na mnie wbijając w materac, a twardego penisa poczułam na swoim podbrzuszu. Nie byłam w stanie dłużej czekać. Ściągnęłam z niego koszulkę, a paznokcie wbiłam w jego ramiona. Nadal miałam na sobie bieliznę. Myślałam tylko o jednym: żeby w końcu jego język znalazł się przy mojej cipce. W końcu stało się! Znów uklęknął na podłodze i ściągnął ze mnie koronkę. Od razu wpił się we mnie, aż krzyknęłam. Jego język wyczyniał takie harce, że po chwili znów się zbierałam po ogromnej przyjemności jaką mi dał. Każda cząstka mojego ciała drżała i pragnęła tylko jednego! Aby był we mnie. Jednakże on się z tym nie śpieszył. Znowu odtańczył swoje na moim wrażliwym guziczku i uśmiechnął się lubieżnie. Chwycił mnie za uda, a język zagłębił we mnie.



Wolniej! Bo mam wrażenie jakbym skakał w te i we wte! Wszystko, szybko, język, uśmiech lubieżny, znowu liże, jeszcze, ojej! Stopniuj tą akcję. Po co to wszystko jest takie nagłe, bez przystanku?

On wstał i popatrzył na mnie.



Carlos wstał! Ile tych "onów" jeszcze?

Położyłam się na łóżku i zawyłam w poduszkę. Łzy momentalnie wypłynęły z oczu, a w gardle mi zaschło. Słyszałam rozmowę z dołu, ale nie miałam ochoty, ani tym bardziej siły przysłuchiwać się jej. Byłam wściekła. Byłam wściekła na Carlosa, który tak mnie wykorzystał i nie zaspokoił do końca. Tak, nie zaspokoił. W końcu, gdy na



No serio? Łzy jej wypłynęły, bo Carlos gadał z dziewczyną? Co ona ma, dwanaście lat?

Zerwałam się od parapet

u,

oczepiłam/odlepiłam/oderwałam się... od parapetu

- No, Jack! Zaszalejmy – powiedziałam do siebie i zabrałam flaszkę Jacka Danielsa.



zabrałam flaszkę Bourbona (bo o Danielsie już wiemy...)

Nawet nie zadzwonili! – pomyślałam i otworzyłam butelkę. Łyknęłam pierwszy haust. Trochę mnie potrząsnęło, ale przełknęłam i spojrzałam z uznaniem na flaszkę unosząc ją ku górze.
- No stary... pokaż moc! – ryknęłam, może trochę za głośno, ale po chwili stwierdziłam, że nikogo do mnie nie niosło. Zaczęłam rozmyślać, uznałam, że rzeczywiście alkohol pobudza szare komórki. Od razu łatwiej mi się kontemplowało.



Po tym fragmencie oplułem monitor kawą. To jest tak głupie, że aż śmieszne. Stary, pokaż moc... i pomyśl nad tym co piszesz.
Tym bardziej że łyknięcie wódki ot tak, to naprawdę spory wyczyn i tylko nią trochę wstrząsnęło. To ładnie musi dawać w palnik. No ale skoro tak ryczy...

Zrobiłam analizę plusów i minusów pobytu tutaj. Wyszło mi, że opłaca mi się tutaj być pomijając nawet fakt Tomka i Carlosa. Może nawet ich uwzględniając na pierwszym miejscu.


Argh...

- Właśnie Tomek, gdzie jesteś? – zawyłam, chyba już trochę niezbyt pewna swych słów i czynów.
Jednak nie zaprzestałam moich analiz. Doszłam jeszcze do wniosku, że bycie lesbą jest do dupy i, że fiutki są lepsze. Po chwili uznałam, że na dzisiaj wystarczy. Próbowałam wstać z łóżka, ale moja stabilność została solidnie zachwiana.
- Jack! To twoja wina. Każdy facet taki jest! Jak nie Carlos to ty! –ryknęłam do butelki, a ta miałam wrażenie, że spojrzała na mnie z litością. – Panie Daniel’s! Niech się pan tak nie patrzy na mnie!



Tutaj się zatrzymałem i dalej czytać już nie mogłem, bo ta szmira zachwiał moją równowagą psychiczną.

Potencjał był, ale niestety został niewykorzystany.

Czy napewno chcesz usunąć ten komentarz?

Piotr · 22 lutego 2016

0
0

zabrałam flaszkę Bourbona (bo o Danielsie już wiemy...)



gwoli ścisłości

Jack Daniel's to Tennessee whisky, a nie Bourbon.

Czy napewno chcesz usunąć ten komentarz?

Lola · Autor · 22 lutego 2016

0
0
Weszłam i miałam sporo do poczytania 😉
Faun, czemu uważasz, że 17-latka nie może popłakać do poduszki?

Liże ją i nagle po kropce wstaje, podchodzi do drzwi i zamyka. Źle to wygląda.


Kiedyś musiał zamknąć te drzwi...

Czy napewno chcesz usunąć ten komentarz?

Indragor · 23 lutego 2016

0
0


Faun napisał:
No serio? Łzy jej wypłynęły, bo Carlos gadał z dziewczyną? Co ona ma, dwanaście lat?


Rzeczywiście nie czytałeś uważnie, a przecież pisze jak wół:
Byłam wściekła na Carlosa, który tak mnie wykorzystał i nie zaspokoił do końca.

Czy napewno chcesz usunąć ten komentarz?

Faun · 24 lutego 2016

0
0
Czytałem uważnie. Zdanie które zacytowałeś dowodzi tylko tego o czym mówiłem. Głupoty bohaterki. Nagle zaczęła ryczeć i łzy jej płyną. Zlituj się...

Czy napewno chcesz usunąć ten komentarz?

Lola · Autor · 24 lutego 2016

0
0
A czy wszystkie bohaterki mają być mądre?? Jest jeszcze młoda i ma prawo być głupia i naiwna... sam się zlituj...

Czy napewno chcesz usunąć ten komentarz?

Indragor · 24 lutego 2016

0
0
Otóż to. 17-latka ma się zachowywać jak matrona? Poza tym wiele dziewczyn i kobiet na silne emocje w tym stres i złość (wściekłość) reaguje płaczem. Ściślej mówiąc odreagowuje te emocje.

Czy napewno chcesz usunąć ten komentarz?

Lola · Autor · 24 lutego 2016

0
0
Indragor - dzięki za wsparcie ☺

Czy napewno chcesz usunąć ten komentarz?

Elle · 26 lutego 2016

0
0
Kiedy kolejna część?

Czy napewno chcesz usunąć ten komentarz?

Lola · Autor · 27 lutego 2016

0
0
Wysłana, czeka na publikację

Czy napewno chcesz usunąć ten komentarz?

[P] · 21 listopada 2016

0
0
No trochę naiwne. Strasznie puszczalska ta Zofia 🙂 aż strach czytać co będzie dalej. Po za tym przeczytam kolejną część, żeby upewnić się, że Zosia to lesbijka czynna a nie tylko zadeklarowana

Czy napewno chcesz usunąć ten komentarz?

MrHyde · 11 marca 2017

0
0
Żeby nie było, że czytałem za darmo:

po poczułam

bo poczułam?

musiał należeć do szatynki do Carlosa

od Carlosa?
Przecinki:

Boję się o to[,] co tam żyje


Czy możesz u licha mi wyjaśnić[,] co robisz w moim pokoju?


jest do dupy i [, tutaj niepotrzebny] że fiutki są lepsze


już po chwili przyszedł [,] tak jak obiecał.


Poczułam ciepło drugiego ciała [,] kiedy położył się

Czy napewno chcesz usunąć ten komentarz?

Teksty o podobnej tematyce:

pokątne opowiadania erotyczne
Witamy na Pokatne.pl

Serwis zawiera treści o charakterze erotycznym, przeznaczone wyłącznie dla osób pełnoletnich.
Decydując się na wejście na strony serwisu Pokatne.pl potwierdzasz, że jesteś osobą pełnoletnią.

Pliki cookies i polityka prywatności

Zgodnie z rozporządzeniem Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r (RODO). Potrzebujemy Twojej zgody na przetwarzanie Twoich danych osobowych przechowywanych w plikach cookies.
Zgadzam się na przechowywanie na urządzeniu, z którego korzystam tzw. plików cookies oraz na przetwarzanie moich danych osobowych pozostawianych w czasie korzystania przeze mnie ze stron internetowej lub serwisów oraz innych parametrów zapisywanych w plikach cookies w celach marketingowych i w celach analitycznych.
Więcej informacji na ten temat znajdziesz w regulaminie serwisu.