Podziemia Neobabilonu: Epilog (IV)

1 listopada 2022

Opowiadanie z serii:
Podziemia Neobabilonu

17 min

Poniższy tekst znajduje się w poczekalni!

Czwarty i ostatni odcinek "Podziemi Neobabilonu". Po koszmarach wcześniejszych części: odrobina humoru, rozmowa i seks.

Wszystko później było mętnym snem. Sylwia nie była w stanie odróżnić świadectwa własnych zmysłów od majaków jej wyczerpanego umysłu. Gdy w końcu się ocknęła, z ulgą zauważyła, że jest miękko, ciepło i jasno. Zdecydowana poprawa względem betonowej posadzki gdzieś w trzewiach Zigguraty.

-- Żyję i nie potrzebuję lekarza… – Odezwała się zachrypniętym głosem.
-- … co do lekarza w sumie nie jestem pewna. – Dodała po chwili.
-- Sonia twierdzi, że ma setki lat doświadczenia i jej zdaniem nic ci nie będzie.

Aleksander. Dobrze było usłyszeć znajomy głos. Sylwia rozejrzała się, miejsce też było znajome.

-- To jej gabinet?
-- Owszem. Jesteś w domu.
-- Olga?
-- Olga też. – Powiedziała Sonia wchodząc do pokoju.
-- Gdyby nie to, że jest jednym wielkim gruzowiskiem emocjonalnym, zebrałaby solidny opierdol za dramatyzowanie. Wiesz z czym ma problem? Łuski. W sensie: gadzie, błyszczące jak wąż. Niech ją jasna cholera, to nawet wygląda seksownie!

Sonia opadła na fotel widocznie wściekła. Musiała zamknąć oczy by odzyskać spokój.

-- W każdym bądź razie widziałam po stokroć gorsze przypadki. Zasadniczy problem jest w jej głowie. – Dokończyła wyzuta ze złości.

-- Co tam się w sumie stało? W świątyni przemian? – Sylwia spytała starając się by jej głos nie zahaczał o płaczliwe tony.

Usiadła, nawet pomimo tego, że nadal kręciło jej się w głowie. Aleksander usadowił się tuż obok oferując jej oparcie.

-- Och, to będzie długa historia. Ja i Sonia… W sumie to chyba lepiej byś nie wiedziała, a i czytelnicy chyba nie są szczególnie zainteresowani.
-- Jeśli jednak są, na pewno dadzą znać w komentarzach. – Dodała Sonia.

Sylwia otworzyła ze zdumienia oczy.

-- O czym wy na Isztar mówicie?!
-- Mówiłem że opowiemy ci to wszystko jak całkiem dojdziesz do siebie. – Wyjaśnił Aleksander.
-- Aha. Bo usłyszałam… czy to ja tak śmierdzę? – Sylwia nagle poczuła przemożną chęć zmiany tematu.
-- Nie tylko ty, ja też. Masz ochotę na wspólną kąpiel? Już jest gotowa.

Faktycznie, Sonia też zaliczyła prysznic z nasienia… zaraz.

-- Masz wannę w gabinecie?

Sonia uśmiechnęła się od ucha do ucha.

-- Wannę? Skarbie… ja mam tu mały basen! Tylko nie mów nikomu, i przysięgam że nie mam tu żadnych innych przejawów nadmiernego luksusu.

Sylwia westchnęła.

-- W porządku, jasne, ok. Mogę, też zabrać Aleksandra?

Sonia wzruszyła ramionami na znak braku sprzeciwu, Aleksander chwycił ją delikatnie i podniósł.

-- Wiesz, że potrafię chodzić? – Znużona spytała.
-- Wiem. Już o tym wspominałaś. Po prostu wolę cię nosić. – Uśmiechnięty odpowiedział.
-- A wiesz też, że lepię się od brudu?

W odpowiedzi dostała wieloznaczny pomruk.

-- Sylwia widocznie nie wie jak pociągająca jest kobieta zbrukana! – Zawołała Sonia z sąsiedniego pomieszczenia.
-- I to mnie nazywają wariatką… – To zrezygnowanie przemawiało Sylwią, nie Sylwia.


Sonia nie kłamała, faktycznie miała tutaj mały, podgrzewany basen. Ciekawe od jak dawna. Ciekawe też że nikt o nim nie wiedział. Sonia była skryta, sprawnie chowała się przed plotkami i niepotrzebnym zainteresowaniem. Dziś jednak nie czuła potrzeby niczego ukrywać. Naga, bez żadnego skrępowania weszła do wody.

-- Na swoją obronę mogę powiedzieć, że po prostu uwielbiam pływać. – Zero skruchy w głosie.
-- Wybaczam wszystko, tylko podaj mi mydło.

Sylwia zaśmiała się i śladem swojej przełożonej weszła do basenu. Woda objęła ją swoim czułym, ciepłym, wilgotnym dotykiem. Poczuła jak siła wyporu wyręcza jej mięśnie. Na próbę przepłynęła dwa kroki, i faktycznie można było bez najmniejszego problemu.

-- Hej, Soniu! A ty nie masz ochoty popływać? Mówiłaś, że to uwielbiasz!
-- Bo uwielbiam.

Sonia rozparła się ramionami na samym brzegu i ani myślała się stamtąd ruszyć. Skupiała wzrok w oddali i gdy Sylwia podążając za nim dojrzała Aleksandra pozbywającego się ubrania. Zdjął kurtkę, ściągnął koszulę mimowolnie napinając grube sploty mięśni i natychmiast zabrał się za spodnie. Po chwili stał nagi, kolosalny, i oczywiście, jak to on, z penisem w pełni wzwodu. Nie wiele mu trzeba było do podniecenia, być może był to jakiś bardziej subtelny aspekt ciężkiego balastu deformacji… ale jeśli tak było, to niestety Sylwia miała w odpowiedzi do zaoferowania coś zupełnie innego niż współczucie.

Zauważył, że jest w centrum uwagi i wyraźnie się speszył.

-- Jak dla mnie możesz tam stać, ale lojalnie uprzedzam: w wodzie jest przyjemniej.

Sonia uśmiechnęła się zachęcając Aleksandra. Skutecznie. Aleksander wszedł do wody jednym, bardzo długim krokiem. Sylwia podpłynęła do niego na plecach, patrząc w górę, w jego oczy. Pogładził jej skroń, delikatnie, jakby bał się ją podtopić. Pozwoliła się pieścić jak kotka dopóki Sonia nie położyła jej na brzuchu kostki mydła.

-- Obiecałam.
-- Tak… tak…

Sylwia chwyciła mydło oburącz i stanęła na nogi tylko po to by natychmiast stracić kontakt stóp z podłożem gdy Aleksander chwycił ją w pasie i przyciągnął. Trzymał ją plecami do siebie, powoli i metodycznie namydlał.

-- No tak, to teraz samej umyć się też mi nie pozwolisz? – Spytała z udawaną irytacją.
-- Chyba zapomniałaś jak przed chwilą domagałaś się swojej ulubionej zabawki do kąpieli! – Zaśmiał się basem.
-- Szach mat Sylwio! – Zawtórowała mu Sonia.

Poddała się. Zresztą, tylko udawała protest by się podroczyć. Nie miała nic przeciwko dotykowi wielkich dłoni Aleksandra. Błądził po jej całym ciele intensywnie ją masując, ale też wyraźnie bawiąc się jej krągłościami. Sonia przyglądała się im z pod swoich długich rzęs.

-- Możesz pomóc mu się zrelaksować. Weź jego członka pomiędzy uda. I tak cię pewnie uwiera w tyłek.

Sylwia podążyła za wskazówką Soni. Objęła pal Aleksandra tuż przy swojej szparce. Był zbyt długi by całkowicie zniknąć pomiędzy jej (przecież grubymi) udami. Powoli zaczęła ocierać się nogami, jak gdyby tańczyła w zwolnionym tempie. Nie za mocno: dość przyjemności by mógł się odprężyć, ale bez rozbudzania maksimum pożądania. Sonia obserwowała ten cały spektakl lubieżnym wzrokiem, a Sylwia nie mogąc powstrzymać się od odrobiny złośliwości:

-- Nie tak dawno wytykałaś pewnemu dżentelmenowi, że woli oglądać niż brać czynny udział. Pamiętasz?
-- Pamiętam, ale po pierwsze: widać, że ci się podoba i… – Sonia zaczęła mówić, ale Sylwia nie miała ochoty pozwolić jej skończyć wywód.
-- Ach, bo widzisz, przy nim czuję się mała i chuda… – Sylwia nadal prowokowała Sonię, i ku jej uciesze ta nawet dała się złapać!
-- A ty znowu zaczynasz! Hej, Aleksander, opisz mi i jej, jak działa na ciebie. I nie ośmielaj się niczego ukrywać!

Aleksander ścisnął pierś Sylwii zastanawiając się na odpowiedzią. Ważył słowa.

-- Mam wrażenie, że kocha się ze mną całym swoim istnieniem i przez to po każdy milimetr ciała kusi. Na dodatek chyba za punkt honoru wzięła sobie udowodnienie, że niema wyższej rozkoszy nad spust w jednej z jej dziurek… albo i obok niej.

Sylwia spojrzała w dół na drżącego w napięciu członka. Zrozumiała aluzję i zwolniła. Aleksander kontynuował.

-- Więc gdy widzę tę wąską talię, szerokie biodra, obfite piersi… wyryła we mnie program który na ten widok krzyczy równocześnie o ostrym rżnięciu i czułym seksie. Chcę sprawić by jej piersi, a ona na kolanach, kołysały się do rytmu podczas gdy pierdolę jej krągłą dupę. Jednocześnie mam ochotę tulić ją, całować, gładzić… Po prostu cieszyć się z obcowania z takim zjawiskiem…

Sylwia poczuła się nieswojo, ale jednak przemożnie szczęśliwa. Aleksander, nadal zamyślony uszczypnął delikatnie jej twarde sutki. Mimowolnie syknęła.

-- Jak sama widzisz, Sylwio, Aleksandrowi wszystko przypadło do gustu. Zresztą, gdy widzę jak wynurza się z pomiędzy twych nóg… – Sonia jak w hipnozie skupiła się konarze Aleksandra pomiędzy udami Sylwii.
-- … tak jakbym miała widok z perspektywy kobiecego wnętrza gdy jest taranowane…

Sonia zatrzymała się w pół myśli ale Sylwii nie mogła już oszukać. Zdążyła poznać ją zbyt dobrze. Skubana rozpaliła się słuchając Aleksandra, i jeszcze dorzuciła własnej wyobraźni do pożaru.

Nastała chwila napiętej ciszy. Sonia uznała, że lepszego momentu mieć nie będzie.

-- Tak naprawdę, jest tu coś więcej. Zakochaliście się w sobie. Nie, nie... Nie protestujcie, jestem zbyt stara by dawać sobie wciskać kit.

Sylwia zupełnie znieruchomiała. Była Kapłanką. Trwałe uczucia stały w sprzeczności z jej obowiązkami, a Sonia mogła mieć rację. Przeważnie miała.

-- Wiem co sobie myślisz Sylwio. Ale zastanów się: nie czujesz się ostatnio niezwykle? Jakby ktoś ci dodał skrzydeł?

Sonia, niestety, naprawdę mogła mieć rację.

-- Aleksandrze, nie musisz się oczywiście tłumaczyć…
-- Ale chcę. – Powiedział z powagą.
-- Bałem się sam przyznać, nawet przed samym sobą. Zwłaszcza ze świeżo złamanym sercem…
-- Tak wiem, wiem. – Sonia machnęła ręką.
-- Słuchajcie, chciałam tylko byście wiedzieli, że wiem i nie mam pretensji. Myślę że Sylwia ma w sobie dość namiętności dla całego świata i nie stanie się nic złego jeśli przymknę na to okiem.

Wszyscy odetchnęli, nawet Sonia po tym gdy wyłożyła trudny temat. Sylwia, z braku lepszego pomysłu powróciła do dogadzania Aleksandrowi. Sonia nadal ich obserwowała. Jak gdyby nigdy nic.

-- Chcecie usłyszeć dowcip o Kapłance Isztar ze sztuczną ręką? – Spytała Sonia żartobliwym tonem, ale jasnym było że żartować nie ma zamiaru. Zmieszani nie wiedzieli co odpowiedzieć ale Sonia na nich nie czekała.
-- Pewnego dnia Kapłanka Isztar ze sztuczną ręką, w swoim gabinecie zastała dwoje młodych kochanków w trakcie igraszek. – Zaczęła swoją “anegdotę”.
-- Wpierw była zła, ale później sobie przypomniała, że sama też kilkaset lat temu była młoda.

Zapadła kolejna długa chwila ciszy.

-- Koniec? – Odezwał się Aleksander.
-- Koniec. – Potwierdziła Sonia. Temat został zamknięty.

Sylwia chwyciła główkę prącia. Zaczynał cieknąć, więc uznała, że znowu pora zatrzymać nogi. Czas ciągnął się leniwie.

-- Kapłanka ze sztuczną ręką mimo doświadczenia nadal ma dokładnie taki sam, jeśli nie większy apetyt na seks. Aleksandrze, podnieś Sylwię, i nadziej na siebie. Tylko tak bym wszystko dokładnie widziała. – Sonia znienacka zażądała.

Zanim Sylwia zdążyła się zorientować, jakby tylko czekał na rozkaz, Aleksander złapał ją oburącz za uda i podniósł do góry rozkładając jednocześnie szeroko jej nogi. Odruchowo złapała go za głowę by utrzymać równowagę. Zaczął ją powoli opuszczać w kierunku swojego twardego jak skała (niedawno sprawdziła!) kutasa. Oczywiście brak wolnej ręki komplikował sytuację, ale tu z pomocą przyszła Sonia. Chwyciła go pewnie w dłoń i wymierzyła prosto w oczko pomiędzy pośladkami Sylwii. Sekundę później poczuła jak do jej wnętrza wdziera się olbrzym. Jęknęła zaskoczona obrotem sytuacji. Sonia odsunęła się by lepiej podziwiać widok.

-- Ślicznie. Cudownie wyglądacie razem. Ty nagrzany i twardy, ona prezentująca swoją muszelkę i całe ciało. – Sonia uśmiechnęła się gładząc nogę Sylwii.
-- Dziękuję? – Wydukała Sylwia.
-- Ależ bardzo proszę! – Sonia była wyraźnie rozbawiona.
-- No dobrze, wspominałeś coś wcześniej o, tu cytat, “pierdoleniu krągłej dupy”. Nie byłam pewna co masz na myśli i byłabym wdzięczna gdybyś mógł wyjaśnić w praktyce.

Sonia głosem zdradzała szampański nastrój, a Aleksander… zaraz, jak ten dzień dzisiaj wyglądał? Wpierw czekał na nią, już nagi. Później była ta winda. Później był razem z gangiem gdy ona i Sonia… Aha… i teraz jeszcze się z nim bawiła. Cholera, musiał być rozpalony do granic i nie mógł być bardziej zadowolony z instrukcji Soni. Penetrował zawzięcie, szybko i głęboko… a Sonia miała z tego ubaw po pachy.

-- Chłopcze, ty się w podziemiach marnujesz. Może zamiast tego nie chcesz pomóc nam trenować kapłanki? Masz do tego talent i wielkiego chuja. Sylwio, podzieliłabyś się nim, co nie?
-- Tak! Tak! Tak! – Sylwia krzyczała, choć nie myślała.
-- Dobra dziewczynka. Daj buzi.

Sonia przywarła do niej ustami. Sylwia wciśnięta pomiędzy wielkie ciało Aleksandra i smukłą, ale jakże żarłoczną kobietę czuła się przytłoczona. Przez plecy przeszły ją ciarki i doszła z imieniem swojej bogini na ustach. Aleksander nie przestawał, nie spowalniał, a wręcz przyśpieszył na ostatniej prostej. Doszedł zanurzony w nią po same jądra, odetchnął głęboko i postawił ją na nogi. Sylwia poczuła jak nasienie Aleksandra wylewa się z niej wprost wody. Odwróciła się w jego stronę, ale do głowy nie przechodziło jej żadne składne zdanie. Za to on… był znowu twardy.

-- Wiecie, nie żartowałam. Podziemia wypalają człowieka. Sami widzieliście Szakala. Aleksandrze, jesteś dobrym wiernym, uczciwym człowiekiem. Nie chcę byś się zepsuł. A Sylwia już się zgodziła…
-- Zgodziłam? – Spytała zdziwiona Sylwia.
-- Może nie w ścisłym znaczeniu tego słowa, ale zaufaj mi. – Sprostowała Sonia.
-- Zawsze chętnie będę nieść pomoc Świątyni Isztar. – Skonfundowany Aleksander chciał powiedzieć cokolwiek, zamiast tylko być tematem rozmowy.
-- Wspaniale! W takim razie gdybyś mógł zacząć od tego…

Sonia oparła się o brzeg basenu wypinając swoją zgrabną pupę.

-- Skoro masz ten dar prawdomówności, powiedz proszę jak to wygląda dla męskiego oka. – Sonia spytała zalotnie.

Aleksander zgodnie z poleceniem przesunął wzrokiem od wydatnych łydek, w górę, do eleganckiego zgięcia kolan, do wyraźnie widocznych ścienień i mięśni ud; rozszerzających się do pary wydatnych pośladków, do wyraźnie wilgotnych warg sromowych, do pary hipnotycznych; świdrujących oczu. Aleksander przełknął ślinę.

-- Wyglądasz jak wspomnienie pierwszego razu z nastolatką. Nie jak nastolatka, ale jak abstrakcyjne i idealizowane wspomnienie. Zbyt intensywne by choćby i ocierać się o wierność. – Odpowiedział po dłuższej chwili.

Sylwia wyczuła wewnętrzną prawdę w tonie Aleksandra. Sonia skupiła się w milczeniu.

-- Dobrze chłopcze. Dziękuję ci za szczerość. Naprawdę. – Powiedziała spokojnie i powoli.
-- Zerżnij mnie bez litości. Błagam. Potrzebuję. – Dodała po chwili.

Sylwia usiadła na krawędzi basenu tuż przy swojej przełożonej. Swojej siostrze z zakonu. Swojej mentorce. Swoim ideale. Pogładziła ją po policzku tkliwie, po czym chwyciła za rękę splatając palce.

-- Zgodnie z rozkazem…

Wszedł w nią brutalnie i z impetem, torując sobie drogę poprzez fałdy jej pochwy, rozpychając je po brzegi, a gdy tego było mało: rozciągając. Sylwia sapnęła pod tym raptownym uderzeniem, ale najwyraźniej właśnie spełniano jej oczekiwania. Aleksander pochwycił ją w talii, jak gdyby chcąc powstrzymać od ucieczki. Sylwia zdążyła już poznać pewne istotne detale specyficznej fizjologii swego kochanka. Wiedziała, że jeśli tylko uprzednio był wystarczająco mocno pobudzony, po wytrysku niemal natychmiast twardniał ponownie. Mimo tego dłuższy czas nie był w stanie dojść kolejny raz, i to niezależnie od tego jak bardzo się starała. Skoro Sonia głośno i wyraźnie zażyczyła sobie ostry seks, będzie ją posuwać niczym tłok w silniku na pełnych obrotach. Taki już był.

I faktycznie, gdy tylko upewnił w pozycji, natychmiast przyśpieszył. Nie zamierzał i nie musiał się hamować. Uderzał w szczupłe ciało Soni z całą swoją mocą, musiała cała się napiąć by amortyzować impakt. Wydawało, się, że jakby zgniatał ją na miazgę, ale jednak dostawała dokładnie to czego pragnęła – tyle nie ulegało wątpliwości.

Aleksander doszedł z rykiem nie tyle przyjemności co triumfu. Przeszedł przez bitwę i wygrał, a Sonia w końcu zaspokojona, ale jakże zmęczona położyła głowę na kolanach Sylwii. Jej twarz, normalnie figlarna, pozbawiona była jakiegokolwiek wyrazu. Stać ją było ledwie na szept.

-- Proszę tylko o jedno: zanim mnie ocenicie, nie zapomnijcie, że wszyscy jesteśmy bardziej ludzcy niż byśmy sobie tego życzyli.
-- Wiem Soniu. Rozumiem.

Objęła ją czule nie rozumiejąc niczego, ale akceptując wszystko.


I to byłby koniec tej historii. :-)

3,232
7.63/10
Dodaj do ulubionych
Podziel się ze znajomymi

Jak Ci się podobało?

Średnia: 7.63/10 (14 głosy oddane)

Z tej serii

Komentarze (3)

teedud · Autor · 1 listopada 2022

+1
-3
Zdecydowałem się skrócić tą historię z racji na oczekiwaną negatywną reakcję na kolejne odcinki. Jest po prostu zbyt dziwnie jak na ten portal.

Czy napewno chcesz usunąć ten komentarz?

Cosmo · 1 listopada 2022

+2
0
Mimo wszystko ciekawy jestem tych wyciętych scen. Miłe zakończenie.

Czy napewno chcesz usunąć ten komentarz?

teedud · Autor · 2 listopada 2022

+1
0
@Cosmo Body Horror. Byłoby obrzydliwie tak najogólniej mówiąc. Psychologicznie Sonia odkrywa w sobie zazdrość w stronę Sylwii o świeżą pasję, o świeżą miłość (miała kiedyś podobny, zakazany związek z Szakalem ale świat ich przeżuł i wypluł), o pewność siebie, o zdrowe ciało bez defektów...

Czy napewno chcesz usunąć ten komentarz?

Teksty o podobnej tematyce:

pokątne opowiadania erotyczne
Witamy na Pokatne.pl

Serwis zawiera treści o charakterze erotycznym, przeznaczone wyłącznie dla osób pełnoletnich.
Decydując się na wejście na strony serwisu Pokatne.pl potwierdzasz, że jesteś osobą pełnoletnią.

Pliki cookies i polityka prywatności

Zgodnie z rozporządzeniem Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r (RODO). Potrzebujemy Twojej zgody na przetwarzanie Twoich danych osobowych przechowywanych w plikach cookies.
Zgadzam się na przechowywanie na urządzeniu, z którego korzystam tzw. plików cookies oraz na przetwarzanie moich danych osobowych pozostawianych w czasie korzystania przeze mnie ze stron internetowej lub serwisów oraz innych parametrów zapisywanych w plikach cookies w celach marketingowych i w celach analitycznych.
Więcej informacji na ten temat znajdziesz w regulaminie serwisu.