Ilustracja: Daniil Onischenko

Przebudzenie

7 kwietnia 2023

23 min

 

Cisza

Peryferie dużego miasta. Szeroka ulica oddzielała dwa światy, różniące się krańcowo. Na wschód od trasy leżał rezerwat. Pozostałości dawnej puszczy dawały schronienie zwierzętom, zamieszkującym ten teren od niepamiętnych czasów. Obowiązywały tam klarowne zasady, podporządkowane głównemu celowi – przedłużeniu gatunku. Jadłeś, pracowałeś, ewentualnie oszczędzałeś energię, czasem spółkowałeś. Gdy straciłeś siłę lub pozwoliłeś sobie na chwilę nieuwagi, stawałeś się pokarmem. To chyba najkrótszy z możliwych opis tej przestrzeni.

Wystarczyło przejść przez jezdnię, by znaleźć się w krainie kątów prostych oraz ścian z cegły i betonu. Poza wspomnianymi winklami nic tu nie było proste. Każdy z mieszkańców tego świata musiał sam sobie odpowiedzieć na pytanie o sens codziennych zmagań. Jak na ironię, tkwiąc w kiepsko oświetlonych norach i niezbyt wesołych życiorysach, ludzie zdawali w ogólnodostępnych miejscach mocno koloryzowane relacje na swój temat.

Pora roku sprawiła, że po obu stronach zapanował bezruch, a jadące miedzą auta nie rozpędzały się zanadto. Na dobrą sprawę rozdział mógłby mieć tytuł „Zima”. Jednak apatia, która dotknęła naszych bohaterów, trwała od bardzo dawna.

 

                 --- 20

Obraz był gotowy i wymagał jedynie umieszczenia podpisu autorki. Miała powyżej dziurek w nosie tych wszystkich kotów, jaszczurek i dorodnych pomidorów, ale pieniądze były jej potrzebne. Raz na jakiś czas musiała schować ambicję do kieszeni, na szczęście limit chałtur na kilka najbliższych tygodni został wyczerpany. Odtąd ograniczać ją miała jedynie fantazja. Chciała zapomnieć się w malowaniu, bo niemal wszystko, co leżało poza granicami powierzchni płótna, było szare i ponure.

Postanowiła, że nie posprząta i obiadu nie ugotuje. No bo dla kogo? Karol szlajał się po knajpach ze swoją nową panią albo spożywał posiłki w jej sypialni. Zazdrość? Nic podobnego. Jeśli już, to ciekawość. Kiedyś chadzała z nim do łóżka, ale od dawna nie osiągała satysfakcji. Mąż zwykł zaspokajać swoje potrzeby w ustalonym przez siebie rytmie – raz w środku tygodnia i raz w weekend. Pozbawiony namiętności, mechaniczny seks, na ogół uprawiany wbrew jej woli, kojarzyła co najwyżej z bólem. Że był to gwałt, zorientowała się zdecydowanie za późno. Z całego serca dziękowała jędrnej następczyni za uwolnienie od małżeńskich obowiązków. Intrygowało ją, czy przy innej kobiecie Karol był równie drętwy i samolubny. Może urok nowości dodawał mu skrzydeł?

Ostatnią rzeczą, która łączyła ją z mężem, pozostawała konieczność płacenia rat kredytu za mieszkanie. Uważała, że ten stumetrowy raj w betonowej otulinie był praprzyczyną niepowodzenia ich małżeństwa. Kiedyś, gdy zajmowali jeden pokój u jej rodziców, mieli czas na wspólne pasje – żeglarstwo, koncerty i życie towarzyskie. Od momentu, gdy zaciągnęli pożyczkę, ich głównym zajęciem było zdobywanie pieniędzy. Szybko przestali być dla siebie atrakcyjni. Związek się wypalił.

Iwona skopiowała zdjęcie ukończonego obrazu do sieciowego katalogu prac. Przy okazji odebrała pocztę, licząc na wiadomość od syna. Chłopak wyprowadził się na studia do odległego miasta. Czasem przysyłał krótkie maile, od wielkiego dzwonu telefonował. Niestety, w skrzynce odbiorczej wylądowały wyłącznie śmieci, a wśród nich reklama serwisu randkowego. Pokusa? Owszem, kiedyś założyła konto w takim portalu, ale nie znalazła odwagi, by upublicznić swój wizerunek i opis. Obawiała się, że nie jest w stanie niczym zaimponować mężczyznom szukającym szczęścia w sieci.

Ubrana w szary dres kobieta weszła do kuchni i wsypała karmę do psiej miski. Boks był jedyną istotą, która przynajmniej częściowo wypełniała pustkę panującą w tym gnieździe.

 

                 19 ---

Uprawiano tu kult ciszy, choć każdy robił to na swój sposób. Ojciec, z zawodu księgowy, poświęcał wolny czas na doglądanie prac przy budowie domu pod miastem. Gdy przychodziło mu pomieszkać chwilę z rodziną, przesiadywał w kąciku z literaturą fachową. Flegmatyczna matka miała oddzielny pokój do pracy, wypełniony stertami papierów i książek na temat projektowania instalacji sanitarnych. Zwykle nie wyrabiała się z robotą w biurze, więc zabierała ją do domu. Wpadała w furię, kiedy ktoś jej przeszkadzał albo zanadto hałasował. Miała problemy ze skupieniem uwagi i popełniała błędy. Wykrzykiwała wtedy to swoje charakterystyczne „kur-wa maaać”. Małżonkowie spotykali się czasami w salonie, jedząc cokolwiek i oglądając w telewizji byle co.

Ojciec prowadził blog internetowy na temat filmu, miał też profile na kilku portalach społecznościowych. Lubił chwalić się wypadami do kina, w których miała mu towarzyszyć żona. Z tym że w prawdziwym życiu nie chadzali nawet na spacery.

Jacek kończył studia w dziedzinie realizacji dźwięku. Pozostało mu dokończenie pracy licencjackiej i jej obrona. Na razie nie miał zbyt dużo zleceń związanych ze zdobywanym fachem, ale wiedza wyniesiona z uczelni przydawała mu się przy pracy nad muzyką. Tworzył rozmaite motywy, przeznaczone do gier komputerowych i filmów. Sporo eksperymentował, w dziedzinie kompozycji fascynowała go rola ciszy.

Gdy starsi byli w domu, izolował się od nich, zakładając na uszy słuchawki. Stał u progu samodzielnego życia i obiecał sobie, że na przekór temu, co zapewne miał zapisane w genach, nie pójdzie w ich ślady. Nie znosił marazmu, w którym ugrzęźli. Postanowił działać w jakiejś kreatywnej dziedzinie i czerpać radość z pracy, bez robienia czegokolwiek na pokaz. Uczył się wytrwale, zdając sobie sprawę ze swojego talentu. Wiedział, że jeśli nawet nie zostanie wybitnym twórcą muzyki, to w odwodzie czekało kilka innych pomysłów na interesujące zajęcie.

Jednak było coś, co nie pozwalało mu patrzeć optymistycznie w przyszłość, a czasem całkowicie odbierało chęć do życia. Problem dotyczył wszelkich kontaktów z ludźmi – stanowiły one źródło nieustannego lęku. Miał obawę przed byciem dostrzeżonym przez innych, ponieważ szło za tym ryzyko odrzucenia. Dlatego wycofywał się w swój świat, otoczony grubym murem z selekcjonerem w bramie, starannie sprawdzającym, czy intruz nie narobi szkód, wchodząc do środka. Owe zahamowania miały przełożenie na relacje z kobietami – nie odnotował na tym polu żadnych sukcesów. Był dwudziestodwuletnim prawiczkiem, który nigdy nie całował się z dziewczyną.

 

Wiosna

W przyrodzie było wielkie kuszenie. Z rozmarzniętej gleby wypełzły niezdarne larwy, przyciągając liczne rzesze ptaków. Te ostatnie, posiliwszy się, zaczynały coroczny rytuał – ich wokalne popisy służyły zaznaczeniu stref wpływów i wabieniu samic. Kobiety odsłaniały ramiona i nogi, wywołując przyspieszone bicie serc u mężczyzn polerujących stalowe rumaki.

 

                19 ---

Czekał na ten moment z utęsknieniem. Rodzice zabrali swój dobytek do domu pod miastem. Szczęście Jacka polegało na tym, że pozostał w mieszkaniu, które przy pomyślnych wiatrach mogło wkrótce stać się jego własnością. Na przekór swojej samotniczej naturze, postanowił zorganizować coś w rodzaju „parapetówki”. Nie lubił podobnych imprez, ale była to okazja do zacieśnienia znajomości z kumplami z uczelni. Wiązał z nimi pewne plany na przyszłość, więc zaproszenie ich na popijawę było interesownym posunięciem.

Przygotowywał poczęstunek i wycierał kurze w salonie. Ktoś próbował przebić się przez betonową ścianę. Niski, basowy odgłos pracy młota rezonował w jego brzuchu. Wiosna to pora remontów. I w ogóle jest to czas wszelkich zmian.

 

                19 --- 20

Nacisnął klawisz dzwonka. Zaszczekał pies, a po chwili na progu stanęła kobieta ubrana w sportowy strój.

– Pani Iwono, to dla pani – powiedział, wręczając sąsiadce bukiet tulipanów.

– Zaskoczyłeś mnie, Jacek. Co to za okazja? Czyżbyś coś spsocił?

– Owszem, mam zamiar trochę pobroić. Może być głośno, za co z góry przepraszam.

– Co za kindersztuba! Kto dzisiaj bawi się w takie ceremoniały?

 

                --- 20

Ustawiła wazon na ławie. Pokój zapełniały kwiaty, choć głównie były to ich fotograficzne i malarskie przedstawienia. Kilka czarno-białych zdjęć roślin prezentowało kielichy, pręciki i słupki, mające ewidentne odniesienia do ludzkiej anatomii. Kadry stanowiły inspirację dla obrazu, którego zarys pojawił się na płótnie.

Dopisywał jej humor. Dni były już zdecydowanie dłuższe i cieplejsze, a noce dobrze przespane. Karol zamieszkał na stałe u swojej dziewczyny i pozostało doprowadzić do końca sprawę rozwodową. Na szczęście facet wybrał ugodową ścieżkę postępowania. Na ostatnim etapie małżeństwa próbował pokazać klasę.

Miała ochotę na odrobinę zapomnienia. Weszła pod prysznic. Muśnięcia delikatnego strumienia wody działały na nią odprężająco. Rozprowadziła żel po piersiach, dając im zapowiedź ekscytujących chwil. Pochyliła się, eksponując najbardziej spragnione pieszczoty miejsca. Kucnęła w rogu kabiny, pośliniła palec i okrężnymi ruchami pobudzała łechtaczkę. Gdy poczuła, że pragnie mocniejszych doznań, skierowała strumień wody między uda, jednocześnie masując zwieńczenia piersi. Powróciły obrazy kwiatów i męskiej anatomii. Nagie torsy, bicepsy i przyrodzenia zdawały się nie należeć do konkretnych osób i być jedynie refleksem tego, co widziała w albumach ze sztuką erotyczną. Z całej siły odwlekała moment, w którym uświadomiłaby sobie, kto tak bardzo podziałał na jej wyobraźnię. Miała wrażenie, że słyszy rytmiczne uderzenia ogromnego młota. „Może to serce protestuje?” – pomyślała. Nadmiar gorącej wody zwykle jej nie służył, więc zakręciła kurki i wytarła ciało pobieżnie. Wróciła do salonu. Pogłaskała delikatnie głowę Boksa i sięgnęła po tulipany. Położyła się na sofie, a bukiet umieściła między piersiami. Zaglądając do wnętrz kielichów, przypomniała sobie, jak będąc dojrzewającą dziewczyną, obserwowała w lusterku zachowanie genitaliów, podczas gdy jej głowę wypełniały pikantne historie. Nie potrafiła przepędzić myśli o chłopcu, który obdarował ją tym bukietem. Jeszcze kilka lat temu był zwykłym, pryszczatym i nieproporcjonalnie zbudowanym młokosem. W upalne dni dbał, by osiedlowym jeżom nie zabrakło wody, a przy każdej sposobności pomagał jej wnieść do mieszkania zakupy. Wyrósł na pięknego mężczyznę o dosyć delikatnej, ale kuszącej urodzie. Długie włosy oraz krótko przycięty zarost twarzy dodawały mu uroku. „Boże, co ja wyrabiam?” – pomyślała, odwracając się od ściany ozdobionej figurą ze świata kątów prostych. Leżąc na boku, skrzyżowała nogi i zaciskając rytmicznie uda, poprowadziła ciało ku wyżynom. Pod zamkniętymi powiekami ukryła obraz Jacka.

 

                19 ---

Koledzy przybyli o umówionej godzinie. Towarzyszyły im ich dziewczyny.

– Masz bracie łychę i zagrychę. Na pusty żołądek nie będziemy pili, żeby chlewu ci nie zrobić – powiedział Darek, przekazując gospodarzowi torbę z logo sieci sklepów spożywczych.

– A to ode mnie. I będzie jeszcze mała niespodzianka, ale musisz poczekać godzinę – rzekł Paweł, wręczając Jackowi reklamówkę, pochodzącą z tego samego sklepu.

Domówka rozkręcała się w miarę szybko. Początkowa sztywność jej uczestników zniknęła wraz z pierwszymi kolejkami drinków. Dziewczyny zaczęły plotkować, a faceci często podchodzili do laptopa, by zmienić odtwarzaną muzykę. Doszło nawet do przepychanek i użycia pięści, ale były to jedynie żarty.

Zabrzęczał dzwonek u drzwi. Zapowiedzianą przez Pawła niespodzianką była dziewczyna imieniem Marzena. Przyszła na imprezę sama – według zapewnień kolegi, była „luźna”, czyli nie miała chłopaka. Młoda dama nosiła się w nieco alternatywnym stylu, którego główne atrybuty stanowiły glany oraz pomalowane na różowo włosy. Przygotował jej drinka i zaprosił na kanapę.

– Fajna hacjenda. Nie smutno ci tak samemu mieszkać?

– Może to się zmieni niedługo – odpowiedział, puszczając oko.

– A co porabiasz?

Jacek opowiedział o studiach i o planach na przyszłość. Musiała chyba opacznie zrozumieć to, co mówił na temat tworzonej przez niego muzyki.

– Uwielbiam imprezować. Występujesz czasem na scenie ze swoimi miksami?

– Nie jestem didżejem. Robię muzykę ilustracyjną.

– Ale potańczyć lubisz? – zapytała, ciągnąc chłopaka na środek pokoju.

Pozostali uczestnicy balangi byli tam od jakiegoś czasu, wykonując kocie ruchy. Czuł, że jest mocno spięty. Przestępował nerwowo z nogi na nogę albo kiwał się do tyłu i przodu z wywieszonymi na boki bezwładnymi rękami. Nie pomogła wypita w dużych ilościach whisky. Marzena zamknęła oczy i podała mu dłonie. Złapał rytm – przypomniał sobie ćwiczone kiedyś kroki. Obrócił dziewczynę i przytulił do siebie.

– Jacek, pocą ci się dłonie – szepnęła do ucha chłopaka.

Siadła na kanapie i sięgnęła po szklankę. Do imprezy dołączyło dwu nieznanych gospodarzowi facetów, kolegów Darka. Odkąd się zjawili, zabawa zmieniła całkowicie charakter. Serwowali dziwne nagrania, które dla Jacka nie zasługiwały na miano muzyki. Pląsali ze wszystkimi dziewczynami po kolei, wykonując gwałtowne ewolucje. Musieli być w typie Marzeny, bo ta zaczęła swój taniec godowy, kusząc obydwu jednocześnie. Nie minęło pięć minut, a cała trójka zniknęła w sąsiednim pokoju.

Darek wyskoczył do sklepu celem uzupełnienia zapasu alkoholu. Gdy wrócił, jego dziewczyna była już zamknięta w toalecie z jednym z miłośników tandetnej muzyki. Wywiązała się bójka, do której dołączali kolejni uczestnicy imprezy. Szamotanina trwała kilka minut. Ściany na korytarzu zostały pokryte krwawymi śladami, a gdy pękła szyba w drzwiach kuchennych, towarzystwo uznało, że czas iść do domu.

Jacek stał przed lustrem. Czuł nienawiść do człowieka, który spoglądał na niego z tamtej strony tafli. Zgasił go potężnym uderzeniem pięści. Kawałki szkła z hukiem rozsypały się po podłodze.

 

Klucze

Iwona wyjechała z Boksem na kilkudniowy pobyt do koleżanki, mieszkającej z dala od miejskiego zgiełku. Zadanie doglądania lokalu sąsiadki przypadło Jackowi. Chłopak nie raz w przeszłości okazał się pomocny w podobnych sytuacjach, więc z pełnym zaufaniem powierzono mu klucze.

W lokalu numer dziewiętnaście zakończono prace szklarskie, które zlecono ostatniemu zakładowi w okolicy, świadczącemu tego rodzaju usługi. Jacek usunął bandaż z dłoni – skaleczenia nie pozostawiły poważniejszych śladów.

Przed budynkiem stanął kontener przeznaczony do gromadzenia gruzu.

 

                --- 20

Wszedł do salonu i szybko uporał się z podlaniem wszystkich wskazanych przez Iwonę roślin doniczkowych. Otworzył okno, by wpuścić nieco świeżego powietrza. Na regałach stały fotografie zmysłowych kwiatów.

Sięgnął po czerwony flakonik, stojący na komódce. Aromat perfum przywołał wspomnienia dawnych lat, gdy jako mały chłopiec odwiedzał z rodzicami mieszkanie sąsiadów. Choć zdawał sobie sprawę, że pomysł był nieco dziwny, nalał odrobinę zawartości buteleczki na dłoń i wtarł w szyję. Poczuł się jak smarkacz, który złapał wenę do robienia coraz bardziej idiotycznych psot. Wróciło delikatne pulsowanie w brzuchu. Nie wiedział, czy rezonans wywołały silniejsze uderzenia serca, czy może ten prześladujący go od wielu dni łoskot dochodzący nie wiadomo skąd. Przypomniał sobie, że wśród książek stojących na regale, widział okładki albumów fotograficznych. Zdjęcia rozmieszczone były chronologicznie. Najstarsze przedstawiały Iwonę w jej dzieciństwie, ale zdecydowanie więcej kadrów pochodziło z okresu, gdy była nastolatką. „Niezła dupa” – pomyślał. Głośno przełykał ślinę, wertując karty albumów, a jego oczy otwierały się coraz szerzej, gdy obserwował ewolucję, którą przeszła dziewczyna w kolejnych latach. Uświadomił sobie, że oglądanie zdjęć sąsiadki podnieca go znacznie silniej, niż studiowanie porno-stron. Zastanawiał się, czy nie zrzucić sobie z krzyża wśród tych kwietnych wagin i cudownych obrazów z przeszłości Iwony. I właśnie w tamtej chwili dotarł do niego kolejny szatański podszept. Zajrzał do sypialni. Zastał tam jedynie nienaganny porządek. Przeszedł do korytarza, uchylił drzwi szafy i aż przysiadł z wrażenia. Górną część mebla zajmowały rozmaite płaszcze i sukienki, a na dolnych półkach stały buty Iwony. Miały rozmaite fasony i przeznaczone były na różne pory roku. Nie liczył, że odkryje coś takiego w mieszkaniu kobiety, która na co dzień chodzi w dresie i sportowym obuwiu. Uwielbiał wysokie obcasy i nieraz fantazjował o tym, że zostaje niewolnikiem damy, posiadającej kolekcję szpilek. Delikatne pulsowanie w brzuchu przerodziło się w potężny łomot. Brał buty do ręki, głaskał je i przystawiał do nosa, by sprawdzić, czy kryją w sobie choć odrobinę zapachu kobiety. Świat wirował coraz szybciej, a diabeł machał ogonem, podpowiadając Jackowi następne kroki. Instynkt detektywa zaprowadził go do łazienki. A konkretnie do kosza na bieliznę.

Łupów, które zgromadził podczas rekonesansu w mieszkaniu sąsiadki, było tak dużo, że postanowił zapakować je w nieprzezroczystą torbę foliową. To na wypadek, gdyby spotkał kogoś na klatce schodowej.

 

                19 ---

Z głośników sączyła się spokojna muzyka, a pokój oświetlała lampka z reflektorem skierowanym na sufit. Leżał nagi. Pończocha wędrowała powoli po brzuchu i torsie w kierunku twarzy. Zapach kobiety wtargnął do wnętrza głowy, w której spotkał się z obrazami Iwony z różnych okresów jej życia. Na szafce stała para seksownych szpilek. Ujął penisa w dłoń i zaczął niespieszną grę. Lubił od czasu do czasu robić to delikatnie, przerywając w chwili, gdy kulminacja była niemal nieuchronna. Powtarzał to wiele razy, dochodząc do momentu, w którym powstrzymanie wytrysku przekraczało jego siły. Osiągał wtedy szczególnie mocny orgazm, a nasienie tryskało wysoko.

Czuł, że obsesja na punkcie Iwony narasta z każdą godziną. Zwiedzając jej profile sieciowe, znalazł kilka zdjęć, które wyglądały na aktualne. Szczególnie podobała mu się seria dokumentująca otwarcie jakiejś wystawy. Jeszcze poprzedniego dnia nie uwierzyłby, że to ta sama kobieta, którą spotyka od czasu do czasu na schodach albo w osiedlowym sklepie. Ustalił przy okazji, że sąsiadka jest starsza od niego o dwadzieścia lat.

 

Wyłom

W domu faktycznie trwał jakiś remont i słychać było dudnienie. Ubrany w pomarańczowy kombinezon człowiek, wynosił regularnie gruz do kontenera. To mało istotny wątek, niewnoszący nic istotnego do opisanej tu historii, a co najwyżej podkreślający aurę, panującą w tamtym czasie. I o ile potężne młoty pozwalały kruszyć beton, to przyspieszone bicie serc naszych bohaterów mogło okazać się niewystarczające do tego, by zburzyć niewidoczny mur i popchnąć akcję do przodu. Zazwyczaj z odsieczą przychodzi w takich sytuacjach przypadek czy nieuwaga, a najczęściej mieszanka tych rzeczy.

 

                19 ---

Kończył poranną kawę, gdy do jego uszu dotarło szczekanie psa. Z sercem podchodzącym pod gardło wybiegł do przedpokoju i zerknął w wizjer. Zaklął pod nosem. W drzwiach sąsiedniego mieszkania stała Iwona, ubrana w sportowe ciuchy. Śmiała się i mówiła coś do Boksa, który okazywał ogromną radość z powrotu do domu. Przyjechali dobę przed zaplanowanym terminem.

Poczuł, że drżą mu nogi. Wstyd i zażenowanie spadły na niego jak grom z jasnego nieba. Zanurzenie się w świat Iwony odurzyło go do tego stopnia, że stracił czujność i wpadł w niezłą kabałę – w jego sypialni wciąż można było znaleźć przedmioty pożyczone z mieszkania sąsiadki.

Przez następne godziny nasłuchiwał odgłosów dochodzących z klatki schodowej. Wcześniej czy później kobieta musiała wyjść na zakupy albo wyprowadzić psa na spacer.

 

                --- 20

Pociągnęła łyk wina. Udawała sama przed sobą, że jest zła na chłopaka, ale jej czyny wskazywały na coś zgoła innego. Wrażliwszy nos poczułby krążący po jej mieszkaniu swąd siarki. Siedziała naga na pufie i wciągała na nogi czarne, samonośne pończochy. Gdy uporała się z bielizną, przystąpiła do makijażu. Boks z zainteresowaniem obserwował zachowanie jego pani. Intuicja podpowiadała mu, że zanosi się na coś ciekawego. Kobieta włożyła wiosenną sukienkę, pozwalającą na wyeksponowanie nóg. Wsunęła stopy w buty na wysokim obcasie, zapięła smycz i z pewnością siebie wyszła na wybieg w towarzystwie wiernego psa.

 

                19 ---

Stał z okiem przystawionym do wizjera, a jego oddech przyspieszał z każdą chwilą. Iwona powoli przekręcała klucze w zamkach. Gdy skończyła, sięgnęła do torebki po słuchawkę i rozpoczęła rozmowę. Spacerowała po klatce schodowej, stukając obcasami i zerkając od czasu do czasu prosto w jego oko. Zniknęła na chwilę, by pojawić się na alejce pod oknem Jacka. Rozmawiała przez telefon, poprawiając od czasu do czasu rozwiane włosy, a Boks hasał wesoło po trawniku. Chłopak czuł, że jest bliski szaleństwa. Zebrał do kupy resztki zdrowego rozsądku i pobiegł z workiem do mieszkania sąsiadki. Cała operacja zajęła mu kilkadziesiąt sekund. Gdy wrócił, Iwona wciąż stała na pobliskiej ścieżce. Jej nowy wygląd robił na nim piorunujące wrażenie. Przeszło mu przez myśl, że może poznała jakiegoś faceta i to za jego sprawą zaszła owa zmiana wizerunku.

Z trudem zabrał się za robotę. Pisanie pracy licencjackiej w tych okolicznościach szło jak po grudzie. Co chwila robił przerwy i zaglądał na profile Iwony na rozmaitych sieciowych portalach. Próbował namierzyć kogoś, kto mógł stać za metamorfozą kobiety. Wiedział, że to, co skłoniło go do prowadzenia nerwowego śledztwa, nazywa się zazdrością. Nie umiał jednak znaleźć określenia na uczucie, które żywił wobec Iwony. Czy było to wyłącznie pożądanie?

Dotrwał w tym dziwnym stanie do wieczora. Gdy zapadł zmrok, zgasił wszystkie światła i położył się na łóżku. Uświadomił sobie, że do sypialni Iwony w prostej linii jest zaledwie kilka metrów. „Niech ktoś rozbije ten mur!” – krzyczał w myślach, ujmując w dłoń penisa. Fantazjował o sąsiadce, odsuwając w nieskończoność moment kulminacji. W pewnym momencie usłyszał sygnał wiadomości. Sięgnął po telefon i odebrał mail z załączonym plikiem wideo. Nadawcą był ktoś o pseudonimie „Dama z pieskiem”.

 Na łóżku leżała kobieta w czarnej bieliźnie. Kadr został tak skomponowany, by nie była widoczna twarz filmowanej osoby. Pocierała nogą o nogę. Na stopach miała szpilki – te same, które Jacek przemycił przed paroma godzinami do mieszkania Iwony.

Siedział oparty o ścianę i myślał intensywnie. Wiedział, że od tego, jak rozegra sprawę, może zależeć bardzo dużo. Czuł strach i niewyobrażalne podniecenie.

Wystukał lakoniczną wiadomość: „Pragnę Pani” i odesłał na adres „Damy”. Serce waliło mu jak młot. Przygotował mocnego drinka i wypił duszkiem. Ciepło rozlało się po ciele, a oddech zwolnił.

Zadźwięczał dzwonek. W wizjerze zobaczył twarz Iwony, zasłaniającej dłonią usta. Spoliczkowała go natychmiast po przekroczeniu progu mieszkania.

– Przepraszam panią – wyszeptał chłopak, kuląc się.

– Co ty ze mną zrobiłeś?

– Przepraszam bardzo, pani Iwono!

– Przepraszasz, głuptasie? Za co? – zapytała, podchodząc do chłopaka.

Pachniała perfumami z czerwonego flakonu. Miała na sobie krótką, ciemną spódnicę i jasną bluzkę z głębokim dekoltem. Na nogach pończochy i szpilki, które widział tego dnia wiele razy. Serce waliło mu jak szalone. Kobieta miała przyspieszony oddech.

– To było silniejsze ode mnie – wyszeptał Jacek i uniósł rękę Iwony.

Całował przez chwilę dłonie, a gdy zbliżył usta do szyi, kobieta odsunęła się na bezpieczną odległość.

– Jacek, poczułam, że jestem kobietą, rozumiesz?

– No przecież jest pani kobietą, i to jaką – powiedział, obejmując ją mocno.

– Wiesz, że nie powinniśmy, prawda? – wykrzyknęła, próbując uwolnić się z jego objęć.

– A ja? Czy ja jestem mężczyzną?

Patrzyła mu głęboko w oczy. Miała wrażenie, że widzi w nich jednocześnie pożądanie i ogromny smutek

– Iwona, nie odchodź, błagam cię!

– Co to za pytanie, Jacek? Ty głuptasie.

W następnej chwili ich usta i języki spotkały się, a cienka warstwa pozorów zniknęła bez śladu. Rozbiegane ręce zrywały ubrania i zrzucały je na podłogę, a on nie odrywał wzroku od oczu Iwony. Nie miał odwagi spojrzeć na jej ciało, bo wiedział, że za takim gestem musiałoby pójść jakieś działanie. Zauważyła to speszenie i przyszła mu z pomocą. Postanowiła sprawić sobie przyjemność i upewnić się, że pożąda ją całą mocą młodego ciała. Męskość chłopaka pulsowała w jej dłoni, ciepła, mokra i gotowa. Uklęknęła. Zachwyciła się gładkością jego wydatnych pośladków. Ocierała twarz o brzuch. Zostawiła na nim kilka pocałunków, z największym trudem opanowując chęć natychmiastowego wypełnienia ust twardością chłopaka. Położył dłonie na głowie Iwony i przesuwał włosy między palcami. Wiedział, że za chwilę poczuje wilgoć i ciepło. Ślizgał się po policzkach i wargach kobiety, cierpliwie czekając, by to ona rozpoczęła pieszczotę, o której fantazjował od niepamiętnych czasów. Odsłoniła żołądź gwałtownie i bezceremonialnie. Zapach, który docierał do jej nosa, zdradzał pewną tajemnicę – od ostatniego prysznica, Jacek musiał przynajmniej raz fantazjować o niej, doprowadzając się do ekstazy. Uwielbiała odkrywać jego małe grzeszki, a było tego w ostatnim czasie całkiem sporo. Wysunęła język i zaczęła pieścić jądra. Usłyszała westchnienie i poczuła na głowie dotyk jego dłoni. Język wędrował ku górze, dostarczając pulsującej podniety chłopakowi. Spojrzał w dół. Usta kobiety były pełne pożądania i właśnie w tamtej chwili zamykały się na nim. Pojękiwał cicho, stojąc oparty o ścianę. W pewnym momencie przerwała i spojrzała na niego przymrużonymi oczami

– Opowiesz mi, jak robiłeś to ze mną?

Chłopak oblizał wargi w sposób zdradzający speszenie.

– No nie wstydź się – powiedziała, głaszcząc go po szyi i całując w ucho.

Wziął ją na ręce i zaniósł do sypialni. Spoczął koło niej i zaczął całować miejsce, w którym znajdowało się koronkowe zakończenie pończoch. Zrzuciła buty, a on skierował uwagę na jej drobne stopy. Ich widok, dotyk i zapach działały na niego jak najsilniejszy afrodyzjak. Czuła mrowienie, które swój początek miało w miejscu, które pieścił, ale z czasem objęło łydkę i nadal się rozszerzało. Kiedyś była ciekawa, czy w ten sposób można doprowadzić kobietę do orgazmu – teraz była tego pewna.

Chłopak położył dłonie na piersiach Iwony.

– Nie wiedziałem, że są takie miękkie i delikatne.

Spojrzała na niego i zauważyła, że zrobił się czerwony. Wpadł jak śliwka w kompot.

– Jacek, ja wiem, że jestem twoją pierwszą kobietą, nie musisz niczego udawać.

Schował twarz w jej włosach. Pogłaskała go po głowie.

– Pamiętasz, co napisałeś do mnie? Wiesz, że ja też cię pragnę? Bardzo chcę poczuć go w sobie.

Pomogła mu wejść do środka. Poruszał się tak, jak podpowiadała mu intuicja. Zabrakło opanowania i doświadczenia – pośpieszna akcja miała szybki finał. Nie była na niego zła, a nawet podobało się jej to, jak dygotał i jęczał w chwili szczytowania.

Na zregenerowanie potrzebował ledwie kilku chwil. Teraz ona siedziała na nim, zachwycona twardością penisa i czułym dotykiem dłoni. Wiedziała, że poza nią nie widzi świata i że pożąda ją tak, jak nie robił tego nikt wcześniej. Gdy nadchodziło spełnienie, mocno zacisnęła powieki, ale obraz Jacka wciąż był przed jej oczami.

 

List

Droga Redakcjo,

Historia, którą tu opisuję, wydarzyła się niedawno i nie zdołałam jeszcze do końca jej przemyśleć. Rzecz dotyczy poruszanego ostatnio na Waszych łamach tematu związku osób ze znaczną różnicą wieku.

Moje małżeństwo się rozpadło. Na szczęście syn był już dorosły i z pewnością nie skrzywdziliśmy go decyzją o rozstaniu. Co do przyczyn niepowodzenia związku – były tak typowe, że szkoda czasu na to, by wdawać się w szczegóły. Gdyby nie skłonność męża do „skoków w bok”, być może nadal trwałabym w kieracie z gotowaniem obiadów i sprzątaniem, drobnymi awanturami o byle co i spotkaniami w sypialni, które miały dawać zaspokojenie wyłącznie jemu. Pewnie uznałabym, że taka jest normalna kolej rzeczy, bo „żyli długo i szczęśliwie” to tylko w bajkach. W prawdziwym świecie… raczej krzyż pański, ale pisany na ogół partnerce. Tkwiłam w tym przekonaniu zapewne dlatego, że takie miałam wzorce wyniesione z domu rodziców. Tkwiłam… i marniałam.

Przechodzę do sedna sprawy i do tematu, który może się wydać czytelniczkom i czytelnikom, bardziej interesujący, bardziej pikantny. Otóż po odejściu męża żyłam w przekonaniu, że nic ciekawego mnie nie czeka. Uważałam się za szarą myszkę, która nie może liczyć na romantyczne uniesienia, ani nawet na przygodny seks.

I teraz proszę przygotować kije! Otóż wdałam się w romans z młodszym ode mnie o dwadzieścia lat chłopakiem. Właściwie to nie był romans, a trwająca przez wiele miesięcy przygoda erotyczna! Znalazłam się w roli seksualnej instruktorki dla apetycznego młodzieńca, który z niezrozumiałych dla mnie względów nie potrafił poradzić sobie ze swoją nieśmiałością i lękami. Nie uprawiał wcześniej seksu, ale powodem takiego stanu rzeczy nie były jego poglądy czy przekonania. Pragnął kontaktu fizycznego z kobietami i gdy nadarzyła się okazja, został pojętnym uczniem, a do tego (proszę, łapcie za kije) miał niespożytą energię. A ja czerpałam z tego pełnymi garściami! Po poznaniu Roberta (prawdziwe imię znane redakcji), miałam wrażenie, że urodziłam się po raz drugi. Znów byłam atrakcyjną dziewczyną, kochającą seks. Wspólnie wybieraliśmy w sklepach wysyłkowych bieliznę dla mnie i widziałam, że chłopak tracił głowę, gdy ją wkładałam. Początkowo był odrobinę niezdarny w łóżku – nerwowo i pośpiesznie dążył do kulminacji, ale szybko załapał, o co chodzi w grze wstępnej i stał się naprawdę dobrym kochankiem.

Mieszkaliśmy niedaleko siebie, a ja mam wolny zawód i pracuję w domu. Wymarzona sytuacja, prawda? Mogliśmy poświęcać dużo czasu nie tylko na zabawę w łóżku, ale także na rozmowy. Rozczulało mnie to, jak bardzo chłopak chciał mi zaimponować pod każdym względem. Miał szeroką wiedzę w wielu dziedzinach, ale przecież był bardzo młody i naiwny. Nie zrodziło się we mnie głębsze uczucie. A jeśli już, to najbliżej mu było do miłości matki – z przyjemnością gotowałam obiady (on zresztą też nieźle dawał sobie radę w kuchni) i przyszywałam guziki do koszuli.

Dziwne było to, że przez bardzo długi czas unikaliśmy rozmowy o przyszłości. Oczywiście, żadne z nas nie miało ochoty przerywać cudownej przygody, ale Robert musiał sobie zdawać sprawę, że na dłuższą metę nie uda nam się trwać w związku. A już na pewno ja nie byłam gotowa na ponoszenie ogromnego kosztu pozostawania w takim układzie. Nieustannemu konkurowaniu z młodymi kobietami towarzyszyłoby ciągłe uczucie niepewności i lęku. Byłam świadoma tej bariery i chyba to chroniło mnie przed pełnym zaangażowaniem.

Zaufałam intuicji. Któregoś dnia chłopak zaproponował, że wręczy mi klucze do jego mieszkania. Stanowczo odmówiłam. Uznałam, że w swoim zamku powinien być jedynym stróżem, decydującym o tym, kto i kiedy ma do niego dostęp. Trochę czasu zajęło mu odgadnięcie, co kryło się za tą decyzją, ale ostatecznie zrozumiał moje intencje. I to bardzo dobrze zrozumiał. Spotykaliśmy się jeszcze jakiś czas, ale przyszedł moment, w którym nasz flirt się skończył. Obdarował mnie pięknym bukietem kwiatów i podziękował szczerze za wszystko, co dla niego zrobiłam. Potem widywałam go wielokrotnie w towarzystwie pewnej dziewczyny.

I wiecie co? Nie mam pojęcia, czemu nie powiedziałam Robertowi, jak wiele mu zawdzięczam. Domyśli się?

Nabrałam pewności siebie i zdałam sobie sprawę ze swoich potrzeb. Być może fajerwerków jeszcze długo nie będzie, ale przynajmniej jestem otwarta na mężczyzn i na nowy związek. Zresztą, przygoda z Robertem to były istne fajerwerki!

Anka (prawdziwe imię znane redakcji).

 

23,744
8.06/10
Dodaj do ulubionych
Podziel się ze znajomymi

Jak Ci się podobało?

Średnia: 8.06/10 (30 głosy oddane)

Pobierz powyższy tekst w formie ebooka

Tomp · 8 kwietnia 2023

0
0

zaciskając rytmicznie uda, poprowadziła ciało ku wyżynom.


To mi się podobało.
Czy możesz wyjaśnić pomysł z tymi liczbami w nagłówkach rozdziałów?

Czy napewno chcesz usunąć ten komentarz?

Czarny Citroen · Autor · 8 kwietnia 2023

0
0
Hej @Tomp, to są numery lokali, w których toczy się akcja. Jak już zauważyłeś, czasami moje pomysły nie są do końca trafione i niepotrzebnie komplikuję sprawy 😉

Czy napewno chcesz usunąć ten komentarz?

Tomp · 8 kwietnia 2023

0
-2
@Czarny Citroen Jak już donosiłem, inteligencji mam za mało, ale teraz informuję, że w myślach ludziom też rzadko czytam. Stąd nie domyśliłem się, że to numery lokali. 🙁 A były po temu jakieś przesłanki logiczne?

Czy napewno chcesz usunąć ten komentarz?

Czarny Citroen · Autor · 8 kwietnia 2023 ·

+4
0
W rozdziale 'Klucze' pojawia się
częściowe wyjaśnienie numeracji, ale zapewne powinno ono wystąpić na początku opowiadania. Nic nadzwyczajnego nie kryje się za ową numerologią, wyjąwszy nieustanne przypominanie czytelnikowi, że bohaterów dzieli zaledwie jedna ściana. A czy ten fakt podkręci emocje i czy betonowa ściana sprawdzi się jako pewna metafora, będę mógł stwierdzić dopiero czytając ewentualne komentarze. Schowaj kolce czytając i komentując moje teksty, jestem początkującym eksperymentatorem i z pewnością nieraz brak mi wyczucia przy wyborze stosowanych przeze mnie rozwiązań. Łatwo na tym etapie o mniejsze czy większe wpadki, a nawet o grafomańskie wybryki na pełną skalę.

Czy napewno chcesz usunąć ten komentarz?

Tomp · 9 kwietnia 2023

0
0
Staram się być uprzejmy. Jeśli tego nie widać... 🙁

Czy napewno chcesz usunąć ten komentarz?

SENSEIH · 10 kwietnia 2023

+1
0

mieszkanka tych rzeczy


Podejrzewam literówkę 🙂

A poza tym - jak zwykle. Klimacik, który dla wielu jest zwyczajnie za trudny i widać to w ocenach... I nie mam tu na myśli numeracji mieszkań, bo przyznam, że sam bym nie wpadł na rozwiązanie tej zagadki 😉
Za Boksa/Boksia dziękuję. On też merda ogonem.

Czy napewno chcesz usunąć ten komentarz?

Piotr · 10 kwietnia 2023

+2
-1
Bardzo przyjemne !

Czy napewno chcesz usunąć ten komentarz?

Czarny Citroen · Autor · 10 kwietnia 2023 ·

+2
0
@Tomp, spokojnie - jesteś uprzejmy. Pamiętam łomot, który dostałem od Ciebie pod poprzednim moim tekstem, dlatego dmucham na zimne 🙂
Natomiast krytyki, która pozwoli mi poprawić moje pisanie, nie obawiam się, a Twoje komentarze pod tekstami innych uczestników tej zabawy oceniam wysoko.

@SenseiH - dzięki za słowa pociechy. Tym razem liczyłem na to, że mój tekst dotrze do szerszego grona, bo wydaje mi się, że nie jest zbyt przekombinowany, ale chyba jednak coś poszło nie tak. Co tam, to wciąż początki mojej zabawy ze słowem.
Bokser musiał być - zachorowałem ostatnio na takiego psa i chyba niebawem pojawi się w moim lokalu. Pozdrowienia dla Twojego przyjaciela.

Czy napewno chcesz usunąć ten komentarz?

Agnessa Novvak · 12 kwietnia 2023

+2
-1
Jest dobrze, Czarny Citroenie. Powiem więcej: jest coraz lepiej i ten progres względem pierwszych Twoich tekstów nawet bardziej mnie cieszy, niż poziom tego. Jest ciekawa historia (niespecjalnie oryginalna, ale opowiedziana na tyle wiarygodnie, że mogłaby się naprawdę zdarzyć za naszymi ścianami w przeciwieństwie do tych wszystkich durnych wydumek z szarą myszką sekretareczką i latino mafio maczo kochankiem), jest sprawny warsztat (o jakieś pojedyncze niezgrabności nie będę się czepiać, bez przesady), są barwne opisy i jest coś jeszcze, co nazwę wrażliwością. Może to pretensjonalne i stereotypowe do tego określenie, ale naprawdę jest w tej opowieści taki kobiecy pierwiastek delikatnej zmysłowości, zauroczenia i uwodzenia.

I pewnie dlatego ocena wygląda, jak wygląda. Bo nie ma prymitywnego RUCHAŃZGA od pierwszego akapitu, tylko powolne kuszenie czytelnika. Więcej, panowie i panie, takich właśnie opowiadań nam trzeba. Wincyj! 😀

PS Chociaż nie, jedna rzecz aż mi futro zjeżyła. Iwona wchodzi do Jacka i dosłownie jednym zdaniem jest opisane, jak oboje się rozbierają. Przecież tu się aż prosi o co najmniej o akapit striptizu dorodnej milfetki przed młodym chłopakiem. Następną razą poproszę zdecydowanie o takowy!

Czy napewno chcesz usunąć ten komentarz?

Czarny Citroen · Autor · 12 kwietnia 2023 ·

0
0
Piotr, dziękuję za pozytywny komentarz.

Agnessa, nie będę ukrywał, że byłem bardzo ciekaw Twojego zdania – wiem na co zwracasz uwagę, znam Twoje teksty. Tym razem postawiłem na emocje oraz na próbę spojrzenia oczami kobiety na to, co przynosi opisywana historia. Podparłem się drobnym researchem oraz tym, co zaobserwowałem w swoim otoczeniu. Zwykle uczciwe podejście do tematu procentuje, choć przyznam: gdyby nie Twój pozytywny komentarz, mógłbym dojść do wniosku, że może nie warto publikować takich opowiadań na „Pokątnych” – punktacja jest mocno dezorientująca.

Temat milf kontra młodziak jest mi bardzo bliski i wciąż mnie kręci (wspomnienia nie zatarły się jeszcze, mówiąc precyzyjniej), więc z pewnością będzie okazja do dopracowania scen, o których piszesz.

Dziękuję za komentarz.

Czy napewno chcesz usunąć ten komentarz?

Agnessa Novvak · 13 kwietnia 2023

+2
-2
Ale sobie wybrałeś "ałtorytet", naprawdę... oczywiście możesz wziąć pod uwagę moje zdanie i nawet uważać je za istotne (i będzie mi miło z tego powodu), natomiast pod żadnym pozorem się nim nie kieruj! Ja mam dość specyficzne podejście do wielu spraw i jeszcze mniej konwencjonalnie je wyrażam, stąd z założenia moja wizja świata niekoniecznie przystaje do tej uznanej ogólnie za obowiązującą. A już na pewno nie ma to przełożenia na zainteresowanie czytelników.

Co do ocen, to znowu ktoś i zarzuci teorje spizgowe, ale ja tu widzę celowe działanie, mające na celu obniżenie średniej. Owszem, przemyślane (bo nawał 1/10 jest bardzo podejrzany i zwykle usuwany przez moderatora, ale 3/10 już niekoniecznie), ale nie zmienia to faktu, że celowe. Wystarczy już sam rzut oka na rozkład ocen (absurdalna przewaga wspomnianych "trójek") oraz ich ilość - obecnie jest to 46 ocen na 7400 wyświetleń, czyli około 1 ocena na 160 odsłon. A to bardzo, baaardzo wysoki współczynnik, zwykle są to okolice powyżej 1 na 500 lub nawet jeszcze rzadziej. Więc najzwyczajniej w świecie ktoś się uwziął na to opowiadanie i nic na to nie poradzisz.

Według mnie powinieneś pisać, pisać i jeszcze raz pisać! Widać, że masz swoją wizję tego, co chcesz opowiedzieć (niekoniecznie lekką, łatwą i przyjemną) i mocno pracujesz nad warsztatem. I jak najbardziej to doceniam i mam nadzieję, że czytelnicy także pójdą moim śladem 🙂

Czy napewno chcesz usunąć ten komentarz?

Czarny Citroen · Autor · 13 kwietnia 2023

0
-3
Agnessa, byłem ciekaw Twojego zdania, bo pomogłaś mi przy pierwszym tekście, więc siłą rzeczy mogłaś ocenić moje postępy. A tym bardziej byłem go ciekaw, gdyż opowiadanie wpisuje się w to Twoje zainteresowanie „wchodzeniem raczej do głów niż do łóżek”.

Wysyp trójek to ewidentna manipulacja, też to zauważyłem. Czymś kogoś bardzo denerwuję, co zresztą lubię robić.

Dzięki za motywujący komentarz. 🙂

Czy napewno chcesz usunąć ten komentarz?

Indragor · 13 kwietnia 2023

+2
-1
Piękne opowiadanie. Czuć otoczenie i atmosferę wydarzeń, szarości, może beznadziejności, lekkiej stęchlizny, grzyba na ścianie... No dobrze, trochę poniosła mnie wyobraźnia 😊 . Za to pod koniec szarość zniknęła i nawet nieśmiało wyjrzało Słońce.
Chociaż ogólnie nieco mnie "Przebudzenie" zdołowało, wydało się smutne, mimo wspomnianej koncowki, ale jednak piękne.

Czy napewno chcesz usunąć ten komentarz?

SENSEIH · 13 kwietnia 2023

+2
-1
@Indragor Bo smutne też może być piękne.
Zresztą cała historia Polski jest tego dowodem 😉

Czy napewno chcesz usunąć ten komentarz?

Czarny Citroen · Autor · 16 kwietnia 2023

+1
0
@Indragor - dzięki za podzielenie się wrażeniami z lektury. Grzyb może i był w tym świecie, ale występował w roli ciekawskiego, który spisał tę historię. I starał się wpuścić na koniec tak dużo Słońca, jak tylko było to możliwe.

Czy napewno chcesz usunąć ten komentarz?

Frodo · 26 kwietnia 2023

+1
-1
Coraz lepsze pornosy piszesz!
Super widać sie rozwijasz lekość pióra się pojawia
Tak trzymaj

Czy napewno chcesz usunąć ten komentarz?

Teksty o podobnej tematyce:

pokątne opowiadania erotyczne
Witamy na Pokatne.pl

Serwis zawiera treści o charakterze erotycznym, przeznaczone wyłącznie dla osób pełnoletnich.
Decydując się na wejście na strony serwisu Pokatne.pl potwierdzasz, że jesteś osobą pełnoletnią.

Pliki cookies i polityka prywatności

Zgodnie z rozporządzeniem Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r (RODO). Potrzebujemy Twojej zgody na przetwarzanie Twoich danych osobowych przechowywanych w plikach cookies.
Zgadzam się na przechowywanie na urządzeniu, z którego korzystam tzw. plików cookies oraz na przetwarzanie moich danych osobowych pozostawianych w czasie korzystania przeze mnie ze stron internetowej lub serwisów oraz innych parametrów zapisywanych w plikach cookies w celach marketingowych i w celach analitycznych.
Więcej informacji na ten temat znajdziesz w regulaminie serwisu.