Ilustracja: Ron Lach

Robert (X)

22 marca 2023

Opowiadanie z serii:
Robert

23 min

                                                             –– Rozdział 10 ––

Święta Bożego Narodzenia spędziliśmy z mamą i panią Jolą.
Moja, co prawda, była na rozdaniu prezentów, ale nic ją przedtem nie interesowało i robiła dobrą minę do złej gry.

Bo kiedyś, to była cała wyprawa, a w tym roku sam wszystko załatwiłem i najlepsze było to, że pierwszy raz miałem spokój na zakupach.
Zresztą, czego mogłem się spodziewać po kobiecie, która była zakochana i żyła już innym życiem?

Tylko że nasi synowie, to były ciągle małe dzieci łaknące miłości i choćby obecności matki, a ona, niestety, zaraz po wigilii wyjechała i już na święta nie wróciła.
Z sylwestrem było to samo, tylko że już się na to nastawiłem i nie bolało aż tak bardzo.

***

A interesy szły tak wyśmienicie, że już w styczniu byliśmy w stanie oddać całą wyłożoną forsę, więc tym razem ja pojechałem się rozliczyć.
Na dodatek szef, gdy się o tym dowiedział, to zrobił tak wielką imprezę, że przeciągnęła się o cały dzień i choć nie piję, to wtedy musiałem.
Zresztą sam przywiozłem skrzynkę polskiej wódki, która wszystkim smakowała i było
tak dobrze, że każdy został moim przyjacielem.

A, po wódeczce, to nawet z szefem, przeszedłem na ty.
I tak poznałem Mahmeda, człowieka, który miał odmienić całe moje życie.

Był wesoły, choć zauważyłem u niego nerwowe triki, niemniej zachowywał się bardzo serdecznie i miałem wrażenie, że mnie polubił.
I się nie pomyliłem, bo gdy miałem odjeżdżać, to spojrzał na moje leciwe już Audi i powiedział…
– Taki facet jak ty, mój przyjacielu, nie będzie jeździć starym gratem, jedziemy…

I pojechaliśmy do jakiegoś warsztatu, a tam zobaczyłem samochody, że aż chciało się patrzeć.
– Mów, który ci się podoba?
A ja patrzyłem na mercedesy, bmw, porsche i każdy mi się podobał, aż wypatrzyłem czarne audi.
– A to audi, to, jaki ma silnik?
– Przyjacielu, to auto dla konesera… ma sześć litrów w benzynie, wszystko w jasnych skórach, do tego S Line i 21-calowe felgi.
– Ładne, a który rok?
– Roczne i jest twoje.
– Co?
– Dasz dwadzieścia tysięcy i możesz nim odjechać nawet dziś.
– Mahmed!!!
– Robię to, bo cię lubię… chłopaki… podajcie papiery i kluczyki.
– Ale ja nie mogę…
– Możesz, możesz… pamiętaj tylko, że jak co, to kupiłeś za osiemdziesiąt, choć jest wart nawet sto dziesięć, ale wziąłem za długi i nie będę stratny.
– Wiesz, że ja już nie mam pieniędzy…
– Zarobisz, a Jurgen odbierze następnym razem.

Nie mogłem uwierzyć, roczne Audi, wielki grill, kierunki w światłach, beżowe skóry i oczywiście drewniana kierownica, a felgi, to totalny odjazd.
Ech… dwadzieścia tysięcy euro, to pewnie kradzione, ale nic… bardzo serdecznie podziękowałem, potem uściskałem się z wszystkimi chłopakami i ruszyłem do domu.

I wcale nie będę opowiadać jak… to auto szło, bo to była… petarda do kwadratu.
Cisnąłem na autostradzie dwieście, a silnik tak śpiewał, że nawet nie włączyłem muzyki, bo to była rozkosz w cudownym tego słowa znaczeniu.

Tylko że gdzieś przed granicą, koło jedenastej, zadzwonił telefon…
Moja, co jest…?
– Słucham…
– To ja, masz może w domu jakąś forsę?
– Co?
– Potrzebuję szybko pięć tysięcy.
– Kobieto jest północ i po co ci pieniądze?
– Masz, czy nie…?
– Nie.
– Jak zwykle… na ciebie nigdy nie można liczyć.

I rzuciła słuchawkę.

Na początku się zmartwiłem, bo to przecież środek nocy, ale… szybko minęło, no, bo co to mnie kurwa obchodzi?
Ma Sławka… on jest jej facetem i niech do niego dzwoni po nocy.
Tylko te słowa, że… nie może na mnie liczyć.
A, dosłownie… niech się wali.

No i zwolniłem, bo znowu odebrała mi radość.
Do kurwy nędzy, całymi dniami się nie odzywa, a jak już to zrobi, to tylko wkurwi.
Co prawda moja miłość ciągłe trwała, ale postanowiłem, że nie dam się już więcej wykorzystywać, o nie…!

***

Dojechałem o piątej rano, samochód wstawiłem do garażu i po cichu otworzyłem drzwi.
A cały dom spał i było aż bajecznie.
I gdyby nie te nerwy, to byłbym do granic szczęśliwy, ale i tak zmęczony odjechałem w sekundę.

Niestety, ale dziewiątej obudził mnie telefon od mamy.
– Już wróciłeś?
– Tak mamo, dziękuję za dzieci.
– Ale wszystko jest w porządku…?
– Raczej tak…

I wtedy przypomniałem sobie jej numer.
– A coś się stało?
– Wczoraj twoja żona wróciła szybciej i odesłała mnie już przed obiadem, mówiąc, że sama zajmie się dziećmi, więc dlatego się pytam, czy wszystko gra?
– Chyba tak…?
– A możesz to sprawdzić?
– Zaraz to ogarnę.

A jednak.
Co prawda w domu było cicho, więc dzieci musiały już być w przedszkolu, więc postanowiłem zadzwonić do niej i się zapytać, czy wszystko w porządku?

Zadzwoniłem… i usłyszałem dźwięk telefonu przez ścianę.
– Ty jesteś w domu?
– Tak…
– Nie w pracy?
– Chyba mówię…
– Chodź na kawę, pogadamy.
– Odczep się.

I się rozłączyła.
Oj… chyba jednak coś musiało się stać?
I wtedy pomyślałem, że jeśli cały dzień była z dziećmi, to stało się to… w domu, czyli… wszystko się nagrało.

Ok, najpierw kawa, aby się obudzić, a potem seans.
Niestety, z każdą minutą serce mocniej mi waliło, więc wziąłem ją ze sobą i poszedłem do piwnicy.
Szybko… czas nagrania od powiedzmy dwunastej.

Leci… no tak, moja wraca, mówi na głos, że już jest i że sama się zajmie dziećmi.
Matka dodaje tylko, że dzieci będą o piętnastej i wychodzi.
Potem rozebrała się i poszła pod prysznic, a po godzinie wyszła naga, z wygoloną cipką, a w dupce miała brylancik.

Następnie założyła szlafrok i krzątała się po kuchni, czyli wszystko normalnie.
Ale… po trzynastej usłyszałem dzwonek i wtedy doznałem szoku, bo założyła na nogi kozaki, szlafrok ściągnęła i naga poszła otworzyć drzwi.

A tam wszedł jakiś starszy facet.
Aż mi ciśnienie skoczyło, no, bo ona naga i obcy człowiek.
Tylko że nawet się nie przywitali, a ona od razu poszła do swojego pokoju.
Byłem tak oszołomiony, że musiałem odstawić kawę, bo normalnie mi się ręce trzęsły, no i zadawałem sobie pytanie, kto to jest… i co ona robi…?

Nie… to niemożliwe…
A jednak…
Podeszła do niego, rozpięła mu koszulę, spodnie, a na koniec sama ściągnęła slipy.
A potem położyła się na łóżku i spuściła głowę poza jego krawędź, a on podszedł i włożył jej do buzi.

Kurwa mać!!!

Teoretycznie znowu powinienem być zadowolony, patrząc na taką scenę, ale niestety brało mnie obrzydzenie, bo to nie był młody przystojniak jak Sławek, tylko brzydki, gruby i stary gość, któremu brzuch tak zwisał, że prawie zasłaniał całą jej twarz.

Szok.

Jak to było możliwe, że przyjęła obcego faceta i to w naszym domu?
A pytanie, czy… Sławek o tym wiedział, pewnie… było bezsensowne?
Niestety, nie byłem w stanie tego zrozumieć, ani pojąć, ale patrzyłem… jak brała mu całego i jak facet tak ściskał jej brodawki, że aż jęczała z bólu.

A potem jak nachylił się i wsadził jej paluchy w cipę, i… jak ta… po minucie dostała orgazm.
Dosłownie byłem sparaliżowany, patrząc jak obleśny facet, w bardzo krótkim czasie, doprowadził moją żonę do szaleństwa.
Tylko że on wcale nie skończył i po chwili dostała następny.

Obłęd…

A potem… zaczął ją bić po piersiach i to… mocno.
Kurwa, ale widok…

Nie wiem, ile to trwało, bo normalnie byłem zamroczony, ale gdy przestał, to ona od razu klęknęła na skraju łóżka i wypięła tyłek.
A facet, bez słowa… wyjął korek i zasadził jej w tyłek.
I tak ją walił, że aż jęczała.

Boże, dlaczego kazałeś mi to oglądać?

Do tej pory widziałem, jak zrobiła to raz ze Sławkiem, a potem na urodzinach Kasi, ale patrząc na nią z tym dziadem, odniosłem wrażenie, jakby dawała w tyłek od zawsze.
Oczywiście facet zaczął sapać i pomyślałem, że w jego wieku to dziwne, że tak daje radę, ale on jechał i jechał.
Tylko że po dobrej chwili, moja znowu zaczęła jęczeć i gdy facet zwolnił, pewnie lejąc, to ta… zaczęła wyć we wniebogłosy.

Myślałem, że dosłownie zwariuję z podniecenia, ale zamiast tego doznałem szoku, bo moja pozostała w tej pozycji i było widać wylatującą spermę, za to gość wyciągnął pasek i zaczął ją tłuc po tyłku.

Aż niemożliwe…!!!

Po kilku uderzeniach zobaczyłem już mocne ślady, ale ona nic… przyjmowała wszystko, bez jęknięcia.
A gdy po dziesięciu razach skończył, to ubrał się i wyciągnął dość duży pakiet pieniędzy.
– To druga część i jesteśmy kwita za ten miesiąc.
– Dziękuję.
– Bolało?
– Nie i zaczynam to lubić.
– I za to cię właśnie kochana szanuję, bo inne nie wytrzymywały.
– Ja jestem wyjątkowa.
– Zgadza się.

Obłęd.

W naszym domu, ze starym dziadem, w tyłek i pasem?
Siedziałem i nie wierzyłem, a dziesiątki pytań kłębiły mi się w głowie.
Czyli co…?
Już nie była suką Sławka i zaczyna dawać dupy obcym?
A na dodatek, to była zapłata za ten miesiąc?
Czyli, już to się zdarzyło?
Nie miałem pojęcia, ale wiedziałem jedno, moja żona… zaczynała iść złą drogą, a jej powrót do naszej rodziny oddalał się i to mocno.

***

Potem przeleżałem godzinę i zobaczyłem, jak pani Jola przywiozła dzieci i nawet, jak zrobiła wszystkim obiad.
Czyli, moja przyszła tylko na ten seks i wszystko było ustawione.
Niestety, po południu nawet nie pobawiła się z dziećmi, tylko puściła im bajki.
Za to na drugi dzień, w sobotę od razu zadzwoniła…

– Sławku kochany, mój Panie, mam wieczór wolny, bo wyjechał do Niemiec i już jestem przygotowana na ostre rżnięcie… przyjedziesz?
– Super, to na ósmą, położę tylko te bachory.

Ja ci kurwo dam bachory!
To nasze dzieci, jakbyś nie wiedziała!!!
Ale dobrze, bo te nagrania będą kiedyś dowodem w sądzie, a po takiej sesji, to zobaczymy, kto je dostanie?
Więc… nie jest źle, a kamerki, to jednak super sprawa.
Co prawda chciałem jeszcze zobaczyć wieczór, ale musiałem odpocząć i poszedłem na małą drzemkę.

Niestety, moja była wybitnie cicho i obudziłem się dopiero koło czternastej, więc miałem jedynie godzinę przed powrotem dzieci.
Włączyłem i zobaczyłem, że Sławek przyjechał dopiero o dwudziestej, więc najprawdopodobniej, ta sprawa z telefonem w nocy, wydarzyła się u nas w domu.

O cholera…

Przyjechał i nawet się z nią nie przywitał, choć jak zwykle wyglądała pięknie, a na dodatek była w takiej mini, że nawet ja widziałem jej tyłeczek.
A on nie, bo minął ją i poszedł do razu przed telewizor.
– Zrób mi kawę…
– Panie, zobacz…

I stojąc tyłem, podniosła skrawek materiału, pokazując korek.
– I nawet moja dupka już czeka…
– Nie teraz.
– A dasz, chociaż obciągnąć?
– Nie mam nastroju.

Ok, zaczynało mi się podobać.
Zrobiła mu kawę, a potem siedzieli i nawet się nie przytulali, to znaczy ona próbowała, ale on nie reagował.
I niestety, ale nie wyglądali na kochanków, tylko jak stare znudzone małżeństwo i nie powiem, ale serce… tak jakoś mi się radowało.
Co prawda mój pierwszy plan nie wypalił, więc może druga myśl, że znudzi mu się jak wszystkie inne, zacznie się realizować?
A może ciąża Kasi ustawiała go do pionu i nagle moja stała się ciężarem?

Nieważne, patrzyłem na nich i zastanawiałem się, dlaczego za godzinę moja zadzwoni do mnie o pieniądze, jak w domu jest cisza i spokój?
I doczekałem się, bo Sławek dostał telefon…
– Tak mam, nie całość, ale mam… ok… czekam.
– Panie, ktoś przyjedzie?
– Tak, ale tylko na chwilę i będzie po temacie.

Ciekawe…

Po dwudziestu minutach usłyszałem dzwonek i Sławek się zerwał.
– Zaczekaj tutaj.

Poszedł otworzyć drzwi, a tam stało dwóch osiłków, jeden napakowany dres, a drugi normalny.
– Nie zaprosisz nas?
– Ok, wejdźcie…

Mój dom, a ten, co… wpuszcza obcych, jak do siebie?
Ale się wkurwiłem.
– Nie polejesz na okazję?
– Kochanie, masz jakąś wódkę i kieliszki?

Koniec świata…

Moja żona wyciągała jakąś wódkę i pewnie żałowała, że ma na sobie tak krótkie ciuchy, bo od razu poleciały komentarze.
– Fajną masz dupę.
– Jak zawsze.

Na szybko wypili po dwa razy i wtedy Sławek wyciągnął z kieszeni kopertę.
– Tu jest część, a za dwa dni będzie reszta.
Dres wziął i przeliczył.
– Dwa i pół klocka… popierdoliło cię?
– Spokojnie.
– Dychę nam wisisz.
– Oddam, jak stary mi da.

Dres podał kopertę temu drugiemu, a potem podszedł do Sławka, podniósł go za koszulę i uderzył go z bani.
Ta w krzyk.
– Stul ryj kurwo, a ty szmaciarzu, albo kasa, albo facjata…?
I znowu go uderzył.

Sławkowi puściła się krew z nosa, a moja natychmiast podbiegła z chusteczką, wołając…
– Poczekajcie panowie, ja mam trochę.
Opatrzyła go i poszła do swojego pokoju po kasę… od starucha.
– Proszę…
– Tu kurwa też jest tylko dwa i pół, koła, czyli brakuje jeszcze pięć.
– Nie mam więcej – krzyknęła.
– Poszukaj dobrze.

I wtedy wzięła telefon, i… zadzwoniła do mnie.
Dziwne to było uczucie, gdy się zna przyszłość.
– To ja, masz może w domu jakąś forsę?
– Potrzebuję szybko pięć tysięcy…
– Masz, czy nie…?

Wiem, co odpowiedziałem…
– Nie mamy więcej… nie w domu, ale Sławek jutro odda, obiecuję.
– Jutro… jutro… on nas tak zwodzi za każdym razem, a my ponosimy koszty i nerwy, ale ty mała masz jaja, spłacając tego frajera, tylko że to jest za mało, więc trochę odrobisz.

O kurwa, ale numer, ci bandyci zaraz ją zerżną za długi jej faceta.
Ale bagno!!!
– Pokaż dupę.
– Nie chcę.
– Ty kurwo nie chcesz, on nie chce, to, kto nam zapłaci?
– Przestańcie – krzyknęła.
– Jesteś ładniejsza niż poprzednie, więc policzymy ci trochę więcej.

I wtedy dres podszedł do niej, jedną ręką szarpnął sweterek i zobaczyli… nagie piersi.
– Zobacz… suka już jest gotowa… na kolana i obciągaj nam.
Sławek siedział skulony w rogu pokoju, a moja odważnie podeszła do nich i klęknęła.
A ci z uśmiechem wciągnęli swoje pały i się zaczęło.
Raz jeden do buzi, a potem drugi.

Cholera… mimo wszystko to było dobre, wiec odsunąłem fotel, oparcie zrobiłem do tyłu i wyciągnąłem się, bo przecież… ten filmik to marzenie.
I oczywiście uśmiechnąłem się, bo przez Sławka właśnie stawała się dziwką, która reguluje swoim ciałem jego długi.

Wprost cudownie…

Było to oczywiście obrzydliwe, ale i… piękne, bo być może właśnie patrzyłem, jak jej romans się kończy… tak normalnie… przez życie.
Bo… przecież,  po tym numerze go zostawi.

I co zrobi?
Wróci do mnie… i będzie przepraszać?
Ok, poczekamy i zobaczymy, bo właśnie akcja zaczynała się rozkręcać.

– Dosyć tego, siadaj na mnie… – powiedział ten zwykły.
Ta wstała i zaczęła się nadziewać.
– Zobacz… suka bez gaci chodzi i od razu jest mokra – prawie krzyknął.
A ta… bez jego pomocy sama się nadziewała i tak podskakiwała, że aż piersi się bujały.
– Ale masz cyce mała, pierwsza klasa.

Całował, przygryzał i dało widać jego zadowolenie.
I wtedy stało się coś dziwnego, bo ona go objęła za głowę… i się przytuliła.
Czyżby?
Nie, to niemożliwe…

I wtedy facet zjechał rękoma na tyłek, i oczywiście… zahaczył o korek.
– O kurwa, a co to jest?
Dres wstał, nachylił się i zawołał…
– Szefie, ona na korek w tyłku.
– No to, na co czekasz?

I bez ceregieli wyrwał jej korek… a ta krzyknęła…
– Nie… nie chcę!!!
– Suczko… sama się prosisz…
Dres naślinił swoją pałę, przyłożył i jazda.

No i był… krzyk.
Ale to nic nie dało, bo Sławek odwrócił głowę, a oni ją docisnęli
I nie minęły dwie minuty, a zaczęła jęczeć i miałem wrażenie, jakby pracowała z nimi.
– Szefie, jej się chyba to podoba?
– Dobra suka też bierze z tego przyjemność.

I rzeczywiście… jeszcze bardziej zaczęła jęczeć.
– Będę lał…
– Ja też…

I wtedy… moja zaczęła się całować z facetem pod nią i nie dość, że objęła całą jego głowę, to tak szalała, że oczywiście nie wytrzymałem.
No, bo… ona… wygięła się i znieruchomiała.

Wyobrażacie to sobie…?
Dostać orgazm pod dwoma obcymi facetami, w czasie gwałtu…?
Przecież to obłęd…

Po chwili dres wyciągnął, a moja wstała, jedną ręką zatkała cipę, drugą dupkę i poleciała do łazienki.
– Szefie, ale niesamowita laska…
– To prawda.

Ubrali się i podeszli do Sławka.
– Jutro widzę kasę, a że kurwę masz extra, to tym razem cztery stówki ci odliczę.

Wyszli… a Sławek wstał, ogarnął się i jakby się nic nie stało.
Po chwili moja wyszła.
– Przepraszam cię – zaczął.
– To nie twoja wina, gdyby ten frajer miał pieniądze w domu, to by nie było sprawy.
– Ale to moje interesy…
– Daj spokój i go nie tłumacz.

Co…?!!!

Jej słowa dosłownie mnie zmiażdżyły.
Czyli, to ja… byłem winny?
Ja…?
Bo nie miałem kasy w domu?
Ale pojebane myślenie…

Nawet gdyby mi powiedziała prawdę, to i tak nie dałbym jej, a jemu już w ogóle.
Boże… ona naprawdę tak była zaślepiona Sławkiem, że reszta świata się już nie liczyła.
A na pewno nie ja.
No nic… moja miłość do niej umierała powoli, ale bezlitośnie.
A drugi plan właśnie się skończył.

Wróciłem na górę, bo pani Jola właśnie przyprowadziła dzieci.
A ona jak zwykle, nie wyszła z pokoju i nie przywitała się z nimi. Zresztą chłopcy już się przyzwyczaili tylko do mojej obecności, bo ona… albo w pracy, albo ze Sławkiem do nocy.
                                                                         ***

Dokończenie tej historii  znajdziecie  na  wiernoscwniewiernosci.pl
Dodam jeszcze, że to pierwsza z pięcioczęściowej sagi pod zbiorczym tytułem – Wierność w niewierności. 

 

17,192
8.6/10
Dodaj do ulubionych
Podziel się ze znajomymi

Jak Ci się podobało?

Średnia: 8.6/10 (11 głosy oddane)

Pobierz powyższy tekst w formie ebooka

Z tej serii

Komentarze (3)

ddfdhshjs · 29 marca 2023

0
-6
A jakby dodać zwrot akcji w postaci pragnienia głównego bohatera by stać się kobietą i razem z żoną być suką sławka i jego kolesi ona jako prawdziwa kobieta a on jako sissy whore

Czy napewno chcesz usunąć ten komentarz?

-MICHAEL- · Autor · 31 marca 2023

+2
0
Sorry, ale akcja pójdzie w zupełnie innym kierunku.

Czy napewno chcesz usunąć ten komentarz?

Adam Adamski · 9 czerwca 2023

0
0
Zakupiłem całość, przeczytałem. Zamawiam kolejne.

Czy napewno chcesz usunąć ten komentarz?

Teksty o podobnej tematyce:

pokątne opowiadania erotyczne
Witamy na Pokatne.pl

Serwis zawiera treści o charakterze erotycznym, przeznaczone wyłącznie dla osób pełnoletnich.
Decydując się na wejście na strony serwisu Pokatne.pl potwierdzasz, że jesteś osobą pełnoletnią.

Pliki cookies i polityka prywatności

Zgodnie z rozporządzeniem Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r (RODO). Potrzebujemy Twojej zgody na przetwarzanie Twoich danych osobowych przechowywanych w plikach cookies.
Zgadzam się na przechowywanie na urządzeniu, z którego korzystam tzw. plików cookies oraz na przetwarzanie moich danych osobowych pozostawianych w czasie korzystania przeze mnie ze stron internetowej lub serwisów oraz innych parametrów zapisywanych w plikach cookies w celach marketingowych i w celach analitycznych.
Więcej informacji na ten temat znajdziesz w regulaminie serwisu.