Slave Warrior Raidy

12 października 2015

13 min

Napisane kiedyś na zamówienie znajomego, opowiadanie z gry RPG "Lightining Warrior Raidy".

Drzewa szumiały cicho, a przez ich gęste liście przebijały się promienie słońca, kiedy Raidy szła leśną drogą Rudowłosa wojowniczka przemierzała ten las już od dwóch dni. Szła spokojnie, ale czujnie, jakby oczekiwała czegoś. Chociaż słychać było śpiew ptaków, młoda kobieta nie przestawała być ostrożna. Starała się, żeby nie było po niej tego widać. Płaszcz miała przerzucony przez ramię, miecz zawieszony u boku, a rękę trzymała dość daleko od jego rękojeści. Ktoś, kto by ją zobaczył, pewnie by pomyślał, że to zwyczajna podróżniczka, jakich wiele można było spotkać na drogach. I gdyby jej nie zaczepił, to prawdopodobnie by mógł myśleć tak dalej.

Pewnie zwróciłby uwagę na jej strój. Strój Raidy był lekki i nie zakrywała wiele. Ręce i stopy osłonięte były niebiesko-czerwonym pancerzem. Wykonany z brązu pancerz okrywał jedynie piersi i łono. Na czole miała karmazynowy diadem, a wokół głowy obwiązaną czerwoną chustę. Taki strój nie krępował jej ruchów i dawał swobodę. Zwykle nosiła jeszcze pelerynę, ale dzień był ciepły, więc teraz niosła ją przerzuconą przez ramię, trzymając jedną ręką jej koniec.

Na ziemiach Else, przez które podróżowała, niewiele zostało już takich wielkich lasów. Większość wypalono albo wycięto, robiąc miejsce pod uprawę roli. Raidy pewnie cieszyłby spacer w takim miejscu, ale teraz nie miała czasu na podziwianie piękna przyrody. Zatrzymała się i oparła o jedno z drzew.

- Długo tam jeszcze chcecie siedzieć? – krzyknęła.

Na jej słowa z krzaków wyłoniły się cztery sylwetki. Byli to mężczyźni, brodaci i ubrani w podarte łachy. W rękach trzymali prymitywną broń, maczugi i noże, jeden miał w ręku większy, ale już trochę zardzewiały miecz. Raidy uśmiechnęła się. Mieszkańcy wioski znajdującej się niedaleko bardzo skarżyli się na grupę zbójów, która uprzykrzała im życie. Raidy spodziewała się watahy uzbrojonych od stóp do głów bandziorów. Ci jednak nie wyglądali bardzo groźnie. Pomyślała, że wieśniacy sami daliby sobie z nimi radę, gdyby się nie bali.

- Dobrze, chłopcy, jeśli odłożycie broń i pójdziecie sobie stąd precz, nie przetrzepię wam skóry – powiedziała, uśmiechając się do nich. – Co wy na to?

- Jak się rozbierzesz i sama nadstawisz dupy, to cię nie zbijemy najpierw. Co ty na to? – powiedział ten z mieczem, a reszta zarechotała. Raidy poczuła rumieniec.

- Skoro tak... no to chodźcie – powiedziała, nie robiąc niczego. Ruszyli w jej stronę wszyscy na raz. Spokojna, że za plecami miała szeroki pień drzewa, Raidy sięgnęła po swój miecz. Gdy dobiegł do niej pierwszy ze zbójów, zaatakowała. Miecz uciął mu dłoń. Zbój rzucił się na kolana, trzymając się za krwawiący kikut.

Trzej pozostali zaatakowali razem. Raidy zablokowała cios miecza swoim, a drugiego zbója kopnęła metalowym butem w krocze. Trzeci z atakujących wziął zamach sztyletem, ale zdążyła uniknąć jego ciosu i uderzyła go w twarz czubkiem rękojeści miecza. Poczuła, jak miażdży mu nos. Szybko odwróciła się w kierunku tego z mieczem. Właśnie szykował się do kolejnego ataku. Odbiła go bez problemu, a potem sama zaatakowała. Po chwili ostatni zbój leżał na ziemi, a jego oręż sterczał wbity w ziemię.

- Mówiłam chłopcy, że lepiej będzie dla was, jak się poddacie bez walki? – powiedziała. Była nawet trochę rozczarowana, bo liczyła, że walka okaże się większym wyzwaniem. Pokonała ich bez żadnego wysiłku, żaden nie okazał się godnym przeciwnikiem. Nie zostało wiele do roboty, musiała już tylko związać tych drani i odprowadzić do wioski. Naprawdę, wieśniacy mogli sobie z tymi zbójami dać radę sami, ale skoro prosili i jeszcze obiecywali zapłatę...

- Ho ho ho... nie za szybko się cieszysz zwycięstwem? – Raidy usłyszała niski głos z za swoich pleców. Szybko odwróciła się, a w ręku trzymała miecz gotowy do walki. Spomiędzy drzew wyszła wysoka kobieta o ciemnych, kręconych włosach. Miała na sobie lekką, skórzaną zbroję. W ręku trzymała miecz, którego końcówka wycelowana była w wojowniczkę.

- Widzę, że pokonałaś te łamagi... powinnam sama była ich się pozbyć, ale jakoś do tej pory byli przydatni. I tak planowałam się stąd zabrać, więc zrobiłaś za mnie robotę... - uśmiechnęła się. – W nagrodę proponuję, żebyś się poddała.

- Nie ma mowy... - Raidy skierowała swój miecz w jej stronę. – Pokonałam twoich zbirów, więc pokonam i ciebie.

- Jaka pewna siebie suczka... Lubię takie dzielne dziewczynki... Ale taka pewność siebie szybko się kończy, kiedy... - kobieta uniosła swój miecz i sugestywnie przeciągnęła językiem po klindze. Raidy skrzywiła się. W swoich podróżach spotykała już różne zboczone wariatki, którym musiała nie raz siłą udowadniać, że nie ma ochoty być ich zabawką.

- Nie gadaj tylko walcz – Raidy skoczyła w jej stronę, atakując szybko. Ich miecze zetknęły się. Stal uderzyła o stal. Iskry poleciały, kiedy dwa ostrza z wielką siłą zderzyły się. Raidy nie ustępowała. Zadawała cios za ciosem. Jej szybkie pchnięcia zmusiły kobietę do cofnięcia się i obrony. Ale żaden z ciosów nie dosięgnął celu. Walczyła tak samo dobrze jak Raidy, broniąc się sprawnie. Rudowłosa wojowniczka poczuła, że ma do czynienia z lepszym przeciwnikiem niż zbóje, których pokonała wcześniej, bez większego wysiłku.

Kobieta przestała atakować, całkowicie skoncentrowała się na obronie. Cofała się powoli, krok po kroku. Ciosy Raidy spadały na nią ze wszystkich stron, ale póki co potrafiła sobie z nimi radzić. Ruda, zachęcona tym, że nie nadchodził żaden kontratak, dalej prowadziła szarżę. Nie chciała używać magii, bo na to potrzeba było czasu. Postanowiła, że najpierw powali tą kobietę, a dopiero potem dokończy sprawę uderzeniem pioruna. Tylko najpierw musiała zrobić to pierwsze.

A im dłużej walczyły, tym było trudniej. Szybki atak Raidy na początku zmęczył ją i musiała zwolnić. Nie zadawała już tylu ciosów. Teraz uderzała wolniej, ale z większą siłą. Liczyła, że może któreś z uderzeń przebije się przez obronę nieznajomej. Ale na razie nic z tego nie wychodziło. Tamta zręcznie manewrowała mieczem. Potrafiła też tak utrzymać pole, żeby zawsze mieć się gdzie wycofać. Pomysł Raidy, żeby przyprzeć ją do jakiegoś drzewa też nie wypalił. Pot błyszczał na ciałach obu wojowniczek. Ich włosy powiewały w powietrzu, kiedy miecze tańczyły, a uderzenia stali o stal słychać było już z daleka.

- Nieźle machasz tym żelastwem – powiedziała kobieta. – Podobasz mi się coraz bardziej. Ale jeszcze bardziej będziesz mi się podobać, jak cię zwiążę...

- Zamknij się!

- Masz w sobie ogień... Lubię to...

- Nie gadaj tyle...

- Przecież mogę, twoje słabe ataki nic mi nie robią...

Raidy nie wiedziała, jak długo ta walka już trwa. Czuła, że zaczyna się męczyć. Jej ręce pracowały coraz wolniej. Zrozumiała, że nie ma co czekać, musi szybko znaleźć sposób, żeby wygrać. Tamta kobieta też się pewnie męczyła, ale nie było po niej tak tego widać. W końcu postanowiła zaryzykować. Zadała silny cios, który zmusił tamtą do cofnięcia się. Potem odskoczyła do tyłu. Zanim przywódczyni bandytów zdążyła zareagować, Raidy uniosła swój miecz do góry.

- Błyskawico, przybywaj! – krzyknęła. Jej miecz zalśnił. Wokół ostrza pojawiły się wyładowania elektryczne. Raidy skierowała miecz w kierunku wroga. Z miecza wystrzelił świetlisty grzmot, który trafił tamtą kobietę. Elektryczność sparaliżowała ją, posyłając na ziemię. Miecz wypadł z ręki, a ona sama upadła bez sił.

- Coś mówiłaś o moich słabych atakach? – Raidy uśmiechnęła się. Podeszła do leżącej kobiety. Trafienie sprawiło, że ciało tamtej ciągle jeszcze drżało. Jej skóra wydawała się lekko osmolona, a skózana zbroja w paru miejscach nadpalona. Raidy odpięła od pasa sznur, żeby związać bandytkę tak, jak jej ludzi. Musiała przyznać, to była walka, której długo nie zapomni. Nawet cieszyło ją, że wreszcie się mogła zmierzyć z kimś sobie równym. No prawie równym, bo przecież jednak wygrała.

Wyglądało na to, że pokonana nie mogła się podnieść, leżała ciągle sparaliżowana atakiem pioruna. Gdy Raidy podeszła do niej, lekko uniosła rękę. Raidy zauważyła na jej twarzy przerażenie.

- W... wilk – powiedziała, wskazując ręką.

- Co? Gdzie? – Raidy odwróciła głowę.

- Tu! – niepodziewanie szybko kobieta poderwała się z ziemi. Jej pięść zatonęła w brzuchu Raidy. Ta wypuściła powietrze i zatoczyła się, upadając na ziemię. Kobieta szybko wylądowała na niej. Raidy, ciągle oszołomiona bólem, nie zdążyła się obronić, kiedy tamta złapała jej linę i błyskawicznie związała jej ręce za plecami. Kopnęła rudowłosą wojowniczkę jeszcze raz.

- Unghhh... - Raidy poczuła, jak but tamtej trafia ją w brzuch. Zaraz potem spadło na nią kolejne uderzenie.

Raidy była zbyt oszołomiona, żeby nawet walczyć, kiedy nieznajoma złapała ją za włosy.

- No i kto jest górą, szmato? – spojrzała, patrząc jej w twarz. – Czas na lekcję, która pozwoli ci to zrozumieć.

Kobieta siadła na pniu zwalonego drzewa, kładąc związaną Raidy sobie na kolanach. Wojowniczka poczuła, jak tamta zdejmuje dolną część jej stroju, obnażając krągły tyłek.

- Auuua!!!! – krzyknęła, kiedy na jej dupę spadło mocne uderzenie otwartą dłonią. Zaraz potem nadeszły kolejne. Związana Raidy nie miała jak stawiać oporu, kiedy nieznajoma kobieta wymierzała kolejne, siarczyste klapsy.

- Jesteś moją zdzirą, jasne?

- Niieee! Auuua! Auuu! Auuuaaa! Nie jestem... auuuu!!!!

Kobieta nie przestawała uderzać. Dupa Raidy stawała się powoli coraz bardziej czerwona od kolejnych klapsów.

- Upartym szmatom trzeba pokazać ich miejsce! A masz!!!

- Auuuuu!!! Proszę.... Nie!! Auuuua! Auuua!

- Krzycz, krzycz głośniej!

- AAAAUUUUAAAA!!!!

Kobieta przerwała na chwilę. Cały tyłek Raidy piekł ją. Zdarzało się, że wrogowie byli wobec niej okrutni, ale nikt nigdy nie zrobił czegoś podobnego. Czuła się jak mała dziewczyna, karana za to, że zrobiła coś zakazanego. To było bardziej upokarzające niż sama przegrana. Przed chwilą pokonała tą kobietę w walce, a teraz była bita jak jakiś dzieciak.

- Jesteś moja! Moja! Moja!!! – kobieta nie przestawała bić. Wreszcie, po kilku minutach skończyła. Z oczu Raidy płynęły łzy. Kobieta sięgnęła do jej piersi, rozpinając górną część stroju rudej wojowniczki i gniotąc jeden z sutków między palcami. Potem sięgnęła do swojej sakwy i wyjęła z niej coś. Raidy otworzyła szeroko oczy, widząc podłużny przedmiot.

- To cię nauczy reszty, dziwko – powiedziała kobieta, rozsuwając nogi Raidy.

- Niiieee! Nieeeee!!!! – Raidy krzyknęła, ale było za późno. Kobieta wcisnęła ten przedmiot głęboko do jej wilgotnego łona. Trzymając go, poruszała nim szybko do przodu i do tyłu.

- Auuugghhhhh!!! Ohhhhh!!! – krzyczała Raidy, gdy nieznajoma gwałciła ją. Jej nagie piersi wisiały i podskakiwały, uwolnione z rozerwanego stroju.

- Jesteś już mokra, dziwko! Lubisz to! – kobieta znowu sięgnęła do dużych piersi pokonanej dziewczyny, miętosząc je w rękach. Długie paznokcie szczypały sutki Raidy, wbijając się w jej ciało. Raidy próbowała się uwolnić, ale sznur był związany fachowo, im bardziej go szarpała, tym mocniej się zaciskał.

- Ohhhh!!!! Ohhhh!!!!

- Doskonale! Trząś dupą! Twoja dupa, twoje cycki... są moje!!!

Raidy czuła, jak całe jej ciało płonie z podniecenia. To było okropne, nie mogła uwierzyć, ze ta kobieta tak łatwo ją pokonała i teraz upokarzała. Krzyczała głośno.

- Unghhhh!!! Ohhh!!! Ahhhhhh!!! – nie mogła się powstrzymać. Czuła, jak soki płyną po jej udach. Przeklinała to, że bardzo łatwo zawsze się podniecała. Kobietę musiało to bawić, bo zadawała coraz głębsze pchnięcia. Co jakiś czas jeszcze dawała kolejne klapsy, ale częściej bawiła się jej piersiami.

- Ughhhhhh!!!!!! Ahhhhhhhh!!! – Raidy wydała z siebie okrzyk jak dziewica, która pierwszy raz osiąga orgazm, kiedy w końcu doszła. Jej soczki kapały na ziemię. Oddychała głęboko. Miała nadzieję, że to już koniec

- No dalej – kobieta wstała, rzucając Raidy na kłodę. Głowa wojowniczki opadła na ziemię. Zaraz potem jednak podskoczyła, bo kobieta znów wcisnęła ten przedmiot między jej nogi.

- Ohhhh!!! Ohhh!!! – jęczała. Kobieta, nie przestając gwałcić swej ofiary, pochyliła się nad jej piersiami. Zęby zacisnęły się na sutkach pokonanej wojowniczki, gryząc je i ssąc na przemian. Raidy próbowała cały czas walczyć z podnieceniem, ale była na przegranej pozycji.

- Mówiłam, że będziesz moja, ty kurwo! – krzyknęła tamta, gryząc mocno duże piersi Raidy. Sięgnęła jedną ręką między swoje nogi, czując, że sama robi się mokra. Bandyci, których Raidy pokonała, zdążyli się już pozbierać i patrzyli teraz, jak ich pani poskramia kobietę, która wcześniej dała im taki łomot.

- Ouuuuuhhhhh!!! – jęknęła głośno Raidy, kiedy doszła drugi raz, tym razem dużo szybciej. Kobieta nie chciała już dłużej czekać. Zsunęła majtki i siadła na twarzy Raidy, rozsuwając szeroko nogi.

- Dość przyjemności, pizdo. Liż swoją panią! – zacisnęła palce na sutkach Raidy, szczypiąc je boleśnie.

- Aiiiieeee!!!! – krzyknęła Raidy i zanurzyła język w łonie swojej pogromczyni, wsuwając go między ciemne włosy. Kobieta była już wilgotna, a kiedy Raidy zaczęła ją lizać, poczuła, jak bardzo tamtą to podnieca. Poruszała się rytmicznie, nie przestając jedną ręką bawić się piersiami Raidy. Drugą sięgnęła do swoich.

- Taaak... doskonale! Znasz się tym, co? Głębiej, mówię ci, głębiej!

Raidy nie stawiała żadnego oporu, robiła wszystko, co jej kazano. Miała tylko nadzieję, że to się skończy. Czuła się tak sponiewierana i upokorzona, że nie wiedziała, czy będzie dalej taka jak dawniej. Miała świadomość, że tamci patrzą na wszystko, chociaż sama nic nie widziała, bo tamta kobieta siedziała na jej twarzy. Posłusznie lizała ją, wsuwając język głęboko wewnątrz jej łona, spijając jej soki. Kobieta mocno przyciskała swoje łono do twarzy pokonanej wojowniczki, nie dając Raidy chwili wytchnienia.

- Oooooch tak... - kobieta doszła, spryskując swoimi sokami twarz Raidy. Kiedy ta przestała lizać, palce kobiety znowu boleśnie ścisnęły jej twarde sutki.

- Liż dalej dziwko! Pozwoliłam ci przestać? – Raidy zrozumiała i znowu zabrała się do pracy. Jej twarz była cała pokryta sokami. Lizała mechanicznie, czując, że jej ciało cały czas rozpalają wstyd i żądza. Razem z sokami po jej twarzy spływały łzy porażki i upokorzenia. Dla dumnej i pewnej z siebie wojowniczki coś takiego było czymś więcej niż tylko przegraną. To była hańba. Raidy czuła się sponiewierana i zbrukana. Nie wiedziała, czy jest jeszcze nawet godna tego, żeby się nazywać wojowniczką.

Kobieta doszła szybko po raz drugi. Raidy otworzyła usta, żeby nabrać powietrza, ale wtedy pasek skóry został obwiązany wokół jej twarzy, wciskając się do jej otwartych ust jak wędzidło do pyska konia.

- Nazywa się Orba – powiedziała kobieta, patrząc na klęczą na ziemi Raidy. – Od tej pory jestem twoją panią. Zrozumiałaś, suko?

Raidy pokiwała głową. Wiedziała, że na razie nie ma żadnych szans, żeby się wyzwolić. Musiała znaleźć sposób, żeby uciec od tej strasznej kobiety.

Orba zapięła wokół szyi Raidy obrożę uchwytem na sznur. Potem rozebrała Raidy z reszty ciuchów, zostawiając wojowniczkę zupełnie nagą. Zaprowadziła ją w miejsce, gdzie zostawiła konia. Wsiadła na niego, a sznur, który był przyczepiony do szyi Raidy, przywiązała do siodła.

- Hej, wy tam – krzyknęła do swoich ludzi, którzy trzymali się z boku. Na jej głos podeszli bliżej.

- Jak ta dziwka będzie zwalniać, to dajcie jej w dupę! – powiedziała i ruszyła. Raidy biegła za koniem. Chociaż nie jechał szybko, to musiała za nim nadążyć. Kamyki i ciernie raniły jej bose stopy. Kiedy trochę zwolniła, jeden z bandytów podniósł z ziemi brzozową witkę.

- Aaauuuu!!!! – Raidy zawyła z bólu, kiedy ostre uderzenie spadło na jej tyłek. Usłyszała śmiech zbójów. Po chwili kolejni złapali za witki, co jakiś czas uderzając Raidy w tyłek, plecy albo nogi. Biegła jak szybko mogła, żeby uniknąć kolejnych ciosów. Ale i tak co jakiś czas któryś z nich ją trafiał. Czuła, jak jej ciało pokrywa się czerwonymi bruzdami po uderzeniach.

Po pewnym czasie wyjechali z lasu i dotarli do wioski, której mieszkańcy prosili Raidy o pomoc. Orba wyjechała na środek wioski, a jej ludzie zmusili wszystkich wieśniaków do wyjścia. Patrząc na Raidy, która naga i związana stała koło konia Orby, mieszkańców wioski ogarnął strach.

- Wynajęliście tego lachona, żeby mnie załatwił, tak? – spytała Orba. – No to widzicie, jak to się kończy – kopnęła Raidy, która upadła na ziemię, w błoto. Podniosła się z trudem, mając związane ręce.

- Ostrzegam, jeszcze raz coś takiego zrobicie, a spalę wam tą jebaną wiochę! Rozumiecie?

Ludzie nie odpowiadali, ciągle patrząc na leżącą w błocie wojowniczkę.

- Dobra, wracamy – Orba szarpnęła Raidy, która ruszyła za koniem. Gdy szli przez wioskę, bandyci co chwila smagali jej dupę. Raidy czuła na sobie wzrok wieśniaków. Ich strach i zawód bolały ją nawet bardziej niż kolejne uderzenia. Wiedziała, że jej ufali. A teraz na własne oczy widzieli, co ją spotkało.. To już był koniec. Po czymś takim nie mogła już dłużej być wojowniczką. Zrozumiała, że jej przeznaczeniem jest już do końca być niewolnicą tej, która ją pokonała i zdominowała. Płacząc cicho, szła za koniem Orby.

Game Over

19,030
7.46/10
Dodaj do ulubionych
Podziel się ze znajomymi

Jak Ci się podobało?

Średnia: 7.46/10 (9 głosy oddane)

Pobierz powyższy tekst w formie ebooka

Komentarze (1)

Drake · 19 października 2015

0
-2
Trzymasz swój marny poziom.

Czy napewno chcesz usunąć ten komentarz?

Teksty o podobnej tematyce:

pokątne opowiadania erotyczne
Witamy na Pokatne.pl

Serwis zawiera treści o charakterze erotycznym, przeznaczone wyłącznie dla osób pełnoletnich.
Decydując się na wejście na strony serwisu Pokatne.pl potwierdzasz, że jesteś osobą pełnoletnią.

Pliki cookies i polityka prywatności

Zgodnie z rozporządzeniem Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r (RODO). Potrzebujemy Twojej zgody na przetwarzanie Twoich danych osobowych przechowywanych w plikach cookies.
Zgadzam się na przechowywanie na urządzeniu, z którego korzystam tzw. plików cookies oraz na przetwarzanie moich danych osobowych pozostawianych w czasie korzystania przeze mnie ze stron internetowej lub serwisów oraz innych parametrów zapisywanych w plikach cookies w celach marketingowych i w celach analitycznych.
Więcej informacji na ten temat znajdziesz w regulaminie serwisu.