Teoria śnieżnej kuli (I)

13 lipca 2025

30 min

Poniższy tekst znajduje się w poczekalni!

Czwórka znajomych spotyka się w domu jednego z mężczyzn. Narzeczona Krzysztofa wygląda na ostrą, ale okazuje się bardzo miła. Kiedy Ewa, dziewczyna Rafała ma ochotę na dobrego szampana, mężczyźni idą razem spełnić jej prośbę. Dziewczyny zostają same, Mariola proponuję Ewie seks, oczywiście innym razem. Ewa odmawia, ale Mariola rozpoznaje mowę ciała u brunetki...

Lepiliście kiedyś kulę śnieżną? Z pewnością. Każdy wie, jak się to robi. Bierze się trochę śniegu i robi kulkę. Potem dolepia się więcej, kładzie na ziemi i toczy. Powoli, mozolnie. Najpierw ciężko idzie, potem lepiej. Jeżeli kula jest spora, a znajdziemy spad, wówczas sama toczy się w dół i zbiera wielkie ilości śniegu, a nawet trawy, o ile jest pod spodem. Trawę, kawałki ziemi, kamienie. Wszystko, co jest na powierzchni.

*

– Gdzie ten cholerny ołówek – Ewa rzadko mówiła do siebie.

Patrzyła w lustro i widziała swoje odbicie. Odwróciła twarz w lewo, potem w prawo.

„Nie umaluję się i tyle. Nie będę tracić minut, na szukanie pieprzonego ołówka do rzęs” – myślała klarownie.

Szykowała się na spotkanie. Ze swoim chłopakiem, w zasadzie narzeczonym, bo planowali ślub za rok, znała się z nim już trzy lata. Skończyła dwadzieścia pięć lat, więc dochodziła najwyższa pora by założyć rodzinę, na razie dwuosobową. Sama pracowała w biurze, jako analityk. Lubiła liczby, co podobno było raczej domeną mężczyzn. Firma zatrudniła ją zaraz po studiach. Rafała poznała półtora roku temu i po miesiącu wiedziała, że to ten. Zgadzali się we wszystkim. Ona miała dość łagodny charakter, chociaż czasem wpadał w złość, jednak aby się to wydarzyło, musiał być ku temu solidny powód.

Poprawiła ciemne, prawie czarne włosy. Układały się w naturalne fale. Lubiła je. Właściwie nie potrzebowała makijażu, lecz malowała się raczej z przyzwyczajenia. Teraz kiedy zrezygnowała z podmalowania oczu, uznał, że nie pomaluje również ust.

„Ciekawe, jak się spodobam Rafałowi?”

Mieli być tam we czwórkę. Oni oraz druga para. Kolega Rafała z pracy. Jej narzeczony pracował w biurze projektów. Skończył politechnikę z wyróżnieniem. Specjalność: Drogi i mosty. Obdarzony wyobraźnią. Nigdy nie widziała Krzysztofa, chociaż Rafał jej czasami opowiadał o swoim bliskim koledze. Tamten miał dziewczynę, drugą. Z pierwszą znali się rok i coś nie poszło. Rafał nie znał jego dziewczyny. Mieli się spotkać razem, po raz pierwszy, w domu Krzysztofa.

– Kurcze, gapię się, jak sroka w gnat, a już jest za piętnaście – znowu odezwała się do swojego odbicia.

Poprawiła bluzkę i ustawiła wisiorek z bursztynem we właściwym miejscu. Podarunek od jej lubego. Łańcuszek z białego złota i spory bursztyn w podobnej oprawie. Kamień przypominał sporą łzę. Bluzka z jasnozielonej bawełny leżała dobrze. Delikatne perłowe guziczki delikatnie odbijały światło od lampy nad lustrem. Nie cierpiała szpilek i dlatego na nogach miała buciki firmy Lasocki. Mięciutkie z jasnobrązowej skóry. Błękitne jeansy podkreślały jej zgrabny tyłek.

Ruch był spory, co zresztą przewidziała, dojechała dwadzieścia pięć po siódmej. Sprawdziła adres na komórce. Powinni wziąć jeden samochód, szczególnie że Rafał wspomniał, że będą drinki. Zapłaciła parking za sześć godzin. Podobno mieli być do północy, w końcu to piątek. Dostrzegła swojego chłopaka. Uśmiechnęła się do siebie. Jej facet prezentował się dobrze. Brunet jak ona, uwielbiała jego dwudniowy zarost, ale jak na złość się ogolił.

– Wyrobiłam się, zawsze muszą być korki w tym mieście?

– Mieszkamy w stolicy, Ewuniu – pocałował ją w usta.

Oderwał głowę i spojrzał.

– Dobrze ci bez makijażu – pokiwał z uznaniem głową.

– To nie było zaplanowane, zawieruszyła mi się kredka do powiek. Pachniesz ładne – stwierdziła.

– To te perfumy od ciebie, nie poznajesz?

– No tak, teraz kojarzę. To ten blok – wskazała głową.

– Tak, siódme piętro.

– Oszklony, dużo bardziej nowoczesny niż nasz.

– Kosztuje sporo, ale Krzysztof jest nadziany. Ojciec jest znanym architektem.

– Coś wspominałeś, Kownacki, Bohdan Kownacki. Czy on nie dostał dwa lata temu nagrody od prezydenta Warszawy?

– Tak, to ten.

Ewa posłała Rafałowi długi uśmiech.

– Tobie powinien dać, w końcu to twój imiennik.

– Trzaskowski ma w dupie takich jak ja.

– Aż takiej wielkiej dupy chyba nie ma? – Ewa pogładziła go po policzku.

Weszli na podwórko. Wejście główne znajdowało się od środka, nie od ulicy. Wystukał hasło i drzwi się otworzyły.

– Dał ci hasło?

– Tak jest łatwiej, musiałbym dzwonić.

Po chwili jechali szybką windą. Wyszli i zatrzymali się przed apartamentem numer siedemset sześć. Rafał zadzwonił. Po kilkunastu sekundach drzwi otworzył przystojny szatyn. Pewnie dwa centymetry wyższy od Rafała. Ewa się nieco zdziwiła. Krzysztof miał czarne wełniane spodnie i żółtą koszulę w złote gwiazdki.

– No chodźcie, proszę – uśmiechnął się szczerze i szeroko, ukazując zadbane zęby.

Weszli do salonu. Mieszkanie z pewnością miało dwa razy większa powierzchnie niż Ewy i Rafała. Na skórzanej kanapie siedziała dziewczyna. Na sekundę jej wzrok spotkał się z Ewy.

– Jestem Krzysztof – wyciągnął dłoń w kierunku Ewy.

– Ewa – powiedziała szybko.

Dziewczyna już do nich doszła.

– To jest Mariola – wskazał śliczną szatynkę.

Dziewczyna miała pewnie tyle lat co oni, może rok mniej. W zasadzie jej włosy wpadały w miedziany kolor i super to pasowało do dużych, zielonych oczu. Podała dłoń Ewie, a potem Rafałowi.

Jak na razie nie powiedziała słowa.

– Zrobiłem dobre drinki, włączyć muzykę?

– Za chwilę – Mariola miała nieco niski głos, jak na kobietę, ale nie aż tak bardzo. W zasadzie głos miał nieco kuszący ton.

– Dobra to siadajcie na kanapie, ja podam, co zrobiłem. Mariola robiła kanapki. Kupiliśmy też ciastka, ale nie wiem, czy mieszanka nie spowoduje niespodzianek.

Krzysztof zniknął w kuchni, natomiast para usiadła z lewej strony. Mariola usiadła po przeciwnej.

– Dojechaliście bez kłopotów? – jej głos przyjął zdecydowanie cieplejszą barwę.

– Były korki, wiadomo, piątek.

Przeniosła wzrok na Rafała.

– Mieszkam dalej, lecz nie było źle.

– To jak to? – zdziwiła się Ewa.

– Jestem tu od rana – odrzekła miedzianowłosa – lubisz bursztyny?

Ewa przeniosła wzrok na swój wisiorek.

– Można tak powiedzieć, mam bransoletkę i dwa pierścionki z bursztynami.

– Ja lubię zielone kamienie. Szmaragdy, jaspisy, agaty. Pasują mi do koloru oczu.

– Masz bardzo ładne oczy i włosy super. Chyba niefarbowane?

Mariola szybko się uśmiechnęła.

– Takie urosły. Widzę, że też się nie malujesz.

– Och nie! Pierwszy raz. Diabeł ogonem nakrył kredkę do oczu i zdecydowałam się nie umalować.

– Nie musisz. Masz mocną oprawę oczu i ładny kolor ust – mówiła miło, ale jakby w pozbawionym emocji tonie.

– Czyli sądzisz, że mogę tak wychodzić do pracy i wszędzie?

– To już od ciebie zależy, ja powiedziałam, co myślę.

– No już macie – Krzysztof przyniósł cztery kryształowe antałki.

W szkle dostrzegli pięć różnych kolorów likierów.

– Tyle roboty i tak zaraz się wszystko zmiesza – Mariola jednak się uśmiechnęła, kiedy to powiedziała.

– Mam nadzieję, że będzie wam smakować. Mamy wódkę, whiskey i oczywiście gin, bo Mariola lubi.

– Sam? – Ewa nie wytrzymała.

– Czasem sam, czasem mieszam. Lubię zapach jałowca.

– To za nasze spotkanie – Krzysztof wzniósł antałek.

– Na zdrowie – powiedział Rafał.

Ewa umoczyła usta. Na górze był chyba z banana.

– Doceń, że nie niszczy twojego artyzmu, Krzysiu – Mariola powiedziała to bardzo miękko.

Właściciel mieszkania posłał brunetce miłe spojrzenie.

Mariola miała na sobie spódnicę do połowy uda w kolorze brązowym, bluzka opinała jej spore piersi. Biała, prawdopodobnie jedwabna, może z rejonu. Wstała i podeszła do regału ze sprzętem do grania. Ewa już wcześniej dostrzegła dwa spore głośniki w rogach. Po chwili zaczęła lecieć muzyka dyskotekowa. Miedzianowłosa nie włączyła zbyt głośno.

– Tańczymy? – spojrzała na Rafała.

Brunet spojrzał na Ewę.

– Potrzebujesz jej zgody? – Mariola była chyba ostra i nie bawiła się w konwenanse.

– Nie dlaczego? – Rafał wstał i po chwili zaczął tańczyć z dziewczyną Krzysztofa.

– Ona taka jest. Potańczysz?

– Jasne, przecież taki był plan. Taniec i picie.

Krzysztof się uśmiechnął.

– Jesteście dwoma samochodami?

– Tak, to był głupi pomysł, trzeba było nam wziąć taksówkę.

– Wiesz co Ewo, mam pod ziemią parking dla gości. Wezmę Renault Rafała, a ty przywieź swój – wręczył jej inteligentne klucze.

– Mogliśmy przyjechać jednym, ale coś załatwiał na mieście – powiedziała jakby w usprawiedliwieniu.

– Co mam nacisnąć?

– Ten przycisk z jedną kropką. Ja mam drugie. Parking dla gości jest zaraz po prawej stronie.

Jednak Krzysztof nie był pantoflarzem. Zgasił muzykę. Ewa rzuciła spojrzenie na Mariolę, ale dziewczyna nie okazała emocji.

– Sorki. Rafał gdzie postawiłeś swój Renault? Chcemy zaparkować wasze samochody w naszym parkingu dla gości. Na wypadek jakbyśmy się spili.

Rafał dał mu komórkę i coś nacisnął.

– Masz lokalizację. Pójdziecie razem?

Krzysztof wyczuł przyjaciela.

– Odprowadzę Ewę do jej samochodu. Tu jest bezpiecznie, ale tak będzie lepiej.

– Okej, za ile będziecie? Kwadrans? – zapytała Mariola.

– Coś koło tego. Bądź grzeczna – uśmiechnął się do niej.

Podeszła do nie go i delikatnie pocałowała go w usta.

– Piętnaście minut to za mało czasu, skarbie.

Ewa był lekko w szoku. Nawet jak na żart to zabrzmiało śmiało. Po chwili jechała już z Krzysztofem windą.

– Długo jesteście razem? – Ewa czuła się nieźle z przyjacielem Rafała.

Wyczuwała, że jest miły i opiekuńczy.

– Rok. Ona tak się wygłupia. Jest wierna.

– A ty? – Ewa nie rozumiała, czemu zadała to pytanie.

– Oczywiście. Uczciwość i zaufanie to podstawa związku.

– Czyli mogę być spokojna o Rafała?

Dotknął jej dłoni. Poczuła delikatny prąd.

– Oczywiście. Jest miła, w zasadzie urocza.

– Wygląda, że kochasz ją więcej.

Wyszli już z windy. Mężczyzna się zatrzymał.

– Chyba ją źle oceniasz. Mam nadzieję, że w dzisiejszy wieczór nieco się poznamy i zmienisz o niej zdanie.

– Przepraszam – delikatnie dotknęła jego ramienia.

– Mówię ci, że się wygłupia.

– Co robi?

– Prowadzi firmę. Ma pod sobą dwadzieścia osób. Sprowadza meble i wyposażenie do mieszkań. Francja, Hiszpania, Włochy. Nie lubi handlować z Niemcami.

– Teraz to wszystko podlega Brukseli.

– Jeszcze się udaje.

Doszli do jej Audi.

– Niezła fura – uniósł brwi.

– Lubię szybką jazdę – delikatnie się uśmiechnęła.

– To już macie jedno wspólne zainteresowanie. Mariola to szatan, nie kierowca. Zna policję, inaczej by już jej zabrali prawko.

– Czyli nie jest tak urocza – Ewa pomyślała, że Krzysztof jest nie tylko miły i uczynny, ale i przystojny.

– To jej jedyna wada. Co prawda ona uważa, że zaleta. Ma Audi R8 . Cholernie dużo kosztuje utrzymanie. Miała wcześniej Ferrari Italia.

– To jej firma musi mieć dobre obroty.

– Nieźle jej idzie, ale podobnie jak ja, ma bogatych starych. Ojciec jest obywatelem Monako.

– To jesteśmy przy was szare kurki.

Krzysztof delikatnie ujął jej ramiona.

– Nie mów tak. Forsa nie jest wszystkim.

Poczuła mocniejszy dreszcz. Miała nadzieję, że niczego nie odczuł. Wsiadła do swojego Audi RS6 Avant. Błękitny metalik lśnił, bo słońce jeszcze miało dwie godziny do zachodu.

Próbowała nie myśleć, ale nie szło jej zbyt dobrze. Do tej pory Rafał był jedynym. Wiedział, że Krzysztof jej się podoba. Nie tylko fizycznie. Znała go kilka minut, a czuła się z nim dobrze. Czy jej chłopak jest bezpieczny? Chciała wierzyć Krzysztofowi. Podjechała pod drzwi garażowe. Nacisnęła guzik z białą kropką i krata się uniosła. Po chwili zaparkowała. Nie dostrzegła R8. Może Mariola przyjechała inaczej. Po minucie wjechał Krzysztof.

Jej rodzice się rozwiedli. Ojciec dał jej samochód. Nieco się załamał, ale po roku stanął na nogi. Nie było zdrady. Mieli zbyt dużo problemów. Praca, różnice poglądów. Na szczęście jej dzieciństwo uważał za dobre. Ich rozwód był dla niej szokiem. Widywali się na jej urodzinach. Ewa miała nadzieję, że się zejdą, bo ani matka, ani ojciec na razie przez dwa lata nie mieli nowych partnerów.

– No zobaczymy, co tam robią – uśmiechnął się szczerze.

– Faktycznie kwadrans to za mało. Mariola robi wrażenie, że lubi długo – znowu poczuła gorąco.

„Co ja do kurwy nędzy, wygaduje! Co sobie pomyśli o mnie” – pomyślała.

– Można tak powiedzieć – na twarzy bruneta dostrzegła delikatny róż – a ja, staram się, jak mogę.

– Przepraszam, nie poznaje się sama – wypuściła głośno powietrze.

– Jest w porządku. Rafał mi troszkę o tobie mówił. Jesteś dobrą dziewczyną.

– Chyba nie mówił nic prywatnego? – jechali już windą.

– Och, nie! Rafał jest w porządku. Myślimy z nim o założeniu wspólnej firmy, tylko chyba nie tu. Może Hiszpania. Nic ci nie wspominał?

Dochodzili do drzwi jego apartamentu.

– Mówisz po hiszpańsku?

– Dość dobrze – otworzył drzwi.

Mariola siedziała na kanapie obok Rafała i jedli kanapki.

– Niebo w gębie – uśmiechnął się Rafał.

– Dobrze, że coś zostawiliście – Ewa rzuciła okiem na prawie pusty talerz.

Mariola wstała i wzięła ją za rękę. Tym razem nic nie poczuła, natomiast się zdziwiła. Doszły do kuchni. Zielonooka otworzyła lodówkę. Ewa zobaczyła dwa talerze ślicznych kanapeczek.

– Tylko tak powiedziałam – brunetce zrobiło się głupio.

– Jest w porządku. Wyluzuj.

– Ma RS6 Avant i lubi wcisnąć gaz – powiedział Krzyś.

– Nie będę się ścigać. Nie w tym kraju. Może na przyszłe wakacje pojedziemy do Włoch, tam chętnie.

Ewa patrzyła na nią naprawdę zdziwiona.

– Sądzisz, że nasza znajomość aż tak się rozwinie?

– Mam nosa do ludzi. Potańczmy, bo potem będę pić.

– Mariola, proszę!

– Dobra, może nie będę. Jesteście fajni – rzuciła spojrzenie na pozostałą trójkę.

Zaczęli tańczyć w kółku. Mariola tańczyła z Krzysztofem, a potem znowu z Rafałem. Ewa czuła się dobrze w ramionach właściciela mieszkania. Przestała się martwić Mariolą.

Dziewczyna robiła wrażenie luźnej i z pewnością nie wyglądało na to, że podrywa Rafała. Ewa tańczyła teraz z nim, a Mariola wtuliła się w ramiona Krzysztofa.

Brunetka wspomniała ich seks, ten ostatni. Po sekundzie była podniecona. Rafał był wspaniałym kochankiem i umiał jej dać rozkosz. Poza tym natura go obdarowała sowicie. Dziewczyna nie miała porównania, bo był jej pierwszym i jedynym. Pierwszy raz trochę bolał, mimo że brunet się starał. Potem już było super. Pomyślała o ostatnim, bo zrobili coś pierwszy raz. W sumie on z tym wyszedł. Ewa się na początku poczuła dziwnie, ale w końcu zgodziła. Był naprawdę delikatny i może dlatego starta drugiego dziewictwa bolała dużo mniej niż pierwszego. To było tydzień temu. Powiedział, że drugi raz będzie zależał od niej. I właśnie teraz poczuła na sekundę, że chciałby tego znowu. Nie poczuła nawet, że tańczy z Mariolą.

– Och! – zdołała tylko wyjąkać.

Dziewczyna trzymała ja w lekkim oddaleniu. Miała poczucie rytmu.

– Krzyś jest cudownym facetem, ale tańczy, jakby miał kij, nie powiem gdzie. Zauważyłam, że czujesz rytm.

– Chyba tak. Skoro wiesz, to jak tańczy Rafał? – Mariola zakręciła ją i na chwilę ich torsy znalazły się blisko.

– Tańczy trochę gorzej od ciebie. Próbuję uczuć Krzysia, ale ciężko to idzie. Może tobie się uda?

– Nie sądzę. Tańczysz lepiej ode mnie – Ewa już czuła się dobrze.

Faktycznie Mariola miała poczucie rytmu i ruszała się lekko.

– Dobra, czas się napić – zostawiła Ewę na środku i ruszyła do barku.

– Kochanie, proszę.

– Tylko jedna wódka – nawet się nie odwróciła.


 

Nalała pół antałka, podobnej wielkości, w jakich pili likier. Wrzuciła kostkę lodu.

– Ktoś chce coś mocniejszego – odwróciła buzię.

– Ja poproszę whiskey – powiedział Rafał.

– A ty? – spojrzała na Ewę.

– Mam ochotę na szampana – powiedziała brunetka, co było prawdą.

Mariola popatrzyła po barku, poszła do lodówki.

– Nie ma. Szkoda – spojrzała na Krzysia – możecie skoczyć i kupić?

– Jest ósma – rzekł Krzyś.

– To jeszcze jest otwarte.

Zielonooka podeszła do Ewy.

– Masz na coś specjalną ochotę czy po prostu chcesz bąbelki?

– Lubi dobre francuskie. Imperial Nectar lub Dom Perignom, ale to cholernie drogie.

– Krzysiu?

– Może być zwykły czy wolisz różowy? – spojrzała na brunetkę.

– Różowy jest jeszcze droższy.

– Czy ja mówiłam o cenie?

– Nigdy nie piłam różowego.

– Krzysiu?

– Dobra, chyba wiem, gdzie widziałem. Nawet nie jest daleko.

– Weź taksówkę, wypiłeś – Mariola popatrzyła na niego z miłością.

– Okej.

– Pójdę z tobą, zostawimy dziewczyny same – rzekł Rafał.

– Dobra tylko wróćcie dzisiaj – powiedziała od niechcenia miedzianowłosa.

Po pięciu minutach wyszli.

– Przepraszam – Ewie po raz któryś z rzędu zrobiło się głupio.

– Też mam ochotę na szampana. Lubię właśnie ten. Nie wiem, jak smakuje złoty Armand De Brignac, As pikowy. Różowy kosztuje sześć tysięcy. Nie jestem snobem, czasem lubię coś spróbować nowego.

– Podobno lubisz szybką jazdę?

– Tak. Miałam Ferrari, ale Audi jest bardziej stabilny. To kwestia wyczucia. Jechałam w Monako Lamborghini Huracan. Ojciec ma takie i fajny, ale ciężki Bentley GT Continental.

– Dostałam moje Audi od ojca. Rozwiedli się i miało to osuszyć mi łzy. Może się zejdą, bo już dwa lata są oboje samotni.

Ewa wyczuła, że Mariola na nią patrzy. Tak inaczej.

– O co chodzi, Mariola? – poczuła delikatne ciarki.

– Zapytam cię coś, ale nie poczuj się obrażona. Czuję, że jesteś spełniona z Rafałem, ja całkowicie z Krzysiem.

– Tak? – prądy zaczęły krążyć niżej i po raz drugi tego wieczoru poczuła podniecenie.

– Nigdy nie byłam z kobietą. To nie jest chęć sprawdzenia. Powiedziałam, że lubię, czasem próbować nowe rzeczy, ale ty nie jesteś rzeczą. Po prostu chciałabym tego z tobą. O ile u ty będziesz chciała.

Ewa skuliła się w sobie. Niestety nie zdołała ukryć, że jej brodawki twardnieją pod delikatnym materiałem staniczka.

– Nie jestem zainteresowana. Jesteś dziwna. Może inaczej powiem, interesująca. Szkoda, że popsułaś wszystko.

Mariola musiała być bardzo opanowana. Jej wypowiedź z pewnością nie była spowodowana alkoholem.

– Niczego nie popsułam. Rozumiem i nie namawiam ani nie proszę. To jest nadal aktualne, jeżeli zmienisz zdanie. Wiem, że nie powiesz Rafałowi.

– Skąd wiesz! – Ewa próbowała być zła.

– Znam się na ludziach. Nie chcę ciągnąć tematu. Gdybym nie czuła, że możesz to zrobić lub nawet chcesz, nigdy bym nie pytała.

– To już twoja wyobraźnia. Przestań!

– Dobrze, nie było rozmowy. Nie przepraszam. Mogę nadal siedzieć obok ciebie?

– Tak – Ewa spojrzała na nią krótko i uciekła oczami.

– Dziękuję. W związku z tym, że zadałam pytanie, możesz mi odmówić i następną prośbę.

Ewa poprawiła się na kanapie.

– Jaka to prośba? – starała się patrzeć na Mariolę bez gniewu.

– Chcę potańczyć. Obiecuję się nie przystawiać. Możemy tańczyć jak poprzednio? Szło nam super.

– Możemy. Ufam ci.

– Dziękuję.

Wstały i chwilkę tańczyły naprzeciwko, potem Mariola wyciągnęła dłoń w kierunku brunetki. Zaczęły tańczyć razem, lecz w małej odległości od siebie. Ewa starała się zapomnieć o propozycji, ale ta tkwiła w tyle jej głowy. Tańczyły kilka kawałków.

– Chcesz kanapeczki?

– Są pyszne – powiedział szczerze brunetka.

Miedzianowłosa poszła do kuchni i wyjęła z lodówki.

– Chłopcy powinni wrócić za pięć minut. Jak nie, to będzie problem – uśmiechnęła się ponownie.

– Trzymasz go krótko?

– Nie rozumiesz mnie. Ma całkowita wolność. Ja mam specyficzne poczucie humoru.

– To, o co zapytałaś, nie było żartem – stwierdziła.

Mariola spojrzała na nią krótko.

– Nie jestem dupkiem. Pewnie, że nie. Nie chcesz o tym rozmawiać, prawda?

– Prawda. Nie robisz wrażenia…

– Nie słuchałaś. Mnie nie interesuje seks z kobietą. Chcę tego z tobą.

Ewa jadła kanapkę i tylko rzuciła jej spojrzenie.

– Daj mi numer komórki.

Delikatny uśmiech przeszedł po buzi zielonookiej.

– Nic nie obiecuję – Ewa uznała, że asekuracyjna odpowiedź dużo wyjaśni.

– Daj mi swoją, wpisze ci w kontakty.

Ewa trzymała telefon. Wystukała numery i podała telefon Marioli.

Pewnie miała taką samą komórkę lub dobrze się orientowała, bo po kilku sekundach miała już zapisany jej numer.

Dwie minuty później wszedł Rafał i Krzysztof. Właściciel mieszkania trzymał w dłoni Dom Perignom Rose.

– Musimy schłodzić – rzekł Krzyś.

– Obowiązkowo, skarbie – Mariola zrobiła się urocza.

Tańczyli, jedli. Rozmawiali. Po trzydziestu minutach zaczęli degustację. Ewie smakował trunek i to bardzo.

– Dziękuję – zwróciła się do Marioli

– Nie ma za co. Podziękuj Krzysiowi. Pewnie mi obetnie kieszonkowe.

Brunet tylko się uśmiechnął

– Wiesz co Krzyś, Ewa cię poduczy tańczyć. Czuję, że uda jej się to lepiej niż mnie. Jest w porządku, Rafał? – spojrzała na narzeczonego Ewy.

– Jasne. To wypada nam tańczyć razem.

– Nie musisz, jeżeli nie chcesz – powiedziała to bez najmniejszej złości.

– Nie powiedziałem, że nie chcę.

Po chwili tańczył z Mariolą. Zerkali raz na jakiś czas na drugą parę. Widać było, że Krzyś się stara.

– Mam nadzieję, że jej lepiej się uda. Nie jest bardzo złym tancerzem, tylko jest sztywny. Ty nie jesteś.

– Chyba nie. Miło, że się poznaliśmy.

– Jasne. Możemy to powtórzyć za tydzień. Mam sporo pracy do połowy sierpnia, jak nasza znajomość się dobrze ułoży, może gdzieś pojedziemy razem na tydzień?

– Porozmawiam z Ewą. Właśnie od dwunastego sierpnia ma urlop. Całe trzy tygodnie.

– Może zacznie dla mnie pracować. Jest bystra. Pogadam z nią. Firma się dobrze rozwija, a ojciec nie da mi splajtować. Mam nadzieję, że jej rodzice się zejdą. Czuję, że cierpi z tego powodu.

Rafał popatrzył na nią dłużej.

– Masz wyczucie i nie sądzę, że mówisz to bezuczuciowo. Jesteś dobrą osobą.

– Nie wiesz tego – uśmiechnęła się tajemniczo.

– Wiem – spojrzał jej w oczy.

– Dobrze, może i tak. To twoja pierwsza dziewczyna?

– Jestem jej pierwszym chłopakiem. Miałem dziewczynę, ale to była dziecięca miłość. Mieliśmy po siedemnaście lat.

– Nie wypaliło?

– Troszkę się poróżniliśmy. Właściwie głównym powodem był jej wyjazd. Rodzice pojechali do Stanów. Ojciec dosłał tam dobry kontrakt.

– Czuję, że były jeszcze inne powody. Kochałeś ją albo ona ciebie?

– Chyba właśnie nie. Mieliśmy dwa razy bliski kontakt. Nie seks. Trochę nie było super.

– Nie mów. Nie pytałam o to. Skoro jednak powiedziałeś, wiem, że nie było w tym twojej winy.

Spojrzał na nią nieco zdziwiony.

– Skąd wiesz?

– Tak czuję. Mówiłam, że znam się na ludziach. To mi ułatwia robić interesy, chociaż najłatwiej poznaję ludzi twarzą w twarz. Telekonferencja już nie jest tym samym.

– Interesujące.

– Robi postępy – zerknęła na druga parę.

– Sądzisz?

– Widzę. Jest nieco mniej sztywny. Może powtórzymy spotkanie za tydzień? Wiesz, nie chciałabym ich zostawiać samych – znowu się uśmiechnęła.

– Podobno masz zaufanie do Krzysia, a ja mam do Ewy.

– Zgadza się, ale tak jest lepiej. Wierz mi.

Usiedli, po chwili na kanapę usiadła i druga para.

– Chyba jest lepiej – powiedziała Ewa.

– Zauważyłam – spojrzała na Krzysia.

– Może mi idzie lepiej. Nie rozumiem. Ty mnie znasz długo i próbowałem wiele razy.

– Tak czasem jest, kochanie – Mariola delikatnie go pocałowała w policzek.

Skończyli szampana i wypili jeszcze po dwa drinki. Nadal tańczyli. Mimo namowy i Krzysia i Marioli, aby zostali u nich, pojechali o drugiej do domu. Nie pili dużo i zaryzykowali jechać swoimi wozami.

Rafał i Ewa przyjechali za dwadzieścia trzecia. Byli lekko pijani i trochę zmęczeni.

– Chcesz, skarbie? – zapytał Rafał, kiedy po prysznicach leżeli w łóżku.

– Rano. Jestem lekko zmęczona i trochę wstawiona.

– Może i dobry pomysł. Wymęczę cię, o ile zechcesz.

– Zechcę, kochanie – pocałowała go w usta.

Sądził, że może zmieni zdanie, ale po chwili zasnęła. Popatrzył na nią chwilkę i też odpłynął w objęcia snu.

Podobnie wydarzyło się i u drugiej pary. Też odłożyli miłostki na rano. Mariola wspomniała tylko Ewę. Czuła, że brunetka zadzwoni do niej, ale oczywiscie nie weekend.

Rafał obudził się pierwszy. Czuł nacisk na pęcherz. Załatwił się i umył zęby. Umył intymną strefę i założył spodenki. Kiedy wrócił do łóżka, Ewa właśnie się obudziła.

– Hej – przykuliła go czule.

– Wypoczęłaś?

– Wystarczająco. Pójdę zrobić siusiu, obmyje się i wracam. Nadal chcesz?

– Jasne – pocałował ją w usta.

Zamknęła je, bo nie czuła się komfortowo, ponieważ nie myła zębów. Zrozumiał.

Zrobiła siusiu i umyła zęby. Wskoczyła pod prysznic. Potem usiadła na bidet. Mieli dwa.

Chciała być czysta w tej drugiej dziurce. Raczej sądziła, że będzie miał na to ochotę, skoro mu powie. Poprzednio wszedł płytko. Dzisiaj chciała nieco głębiej. Wymyła się dokładnie, musiała użyć specjalnej gruszki. Musiała mieć pewność, że jej drugie miejsce jest czyste. Zdawała sobie sprawę z niebezpieczeństw. Lubiła wiedzieć. Zanim zrobili to, pierwszy raz, już się zapoznała z literaturą. Czasami stosowali zabezpieczenia, jednak ona wolała bez. Czuła tę subtelną różnicę. Pierwszy ich raz tam, gdzie chciał, był w kondonie. Dzisiaj zdecydowała się bez, o ile on zechce. Kiedy już się wypłukała i wytarła, spojrzała w lustro. Pomyślała o Marioli. Chciała porozmawiać, chociaż raczej nie widziała się z nią w tej intymnej sytuacji. Kiedy już miała wyjść, pomyślała o Krzysztofie. Podobał się jej, ale nie chciała zdradzić Rafała.

Weszła do sypialni w samym szlafroku. Na początku znajomości miała włoski na łonie. Pół roku temu zgoliła boki i zostawiła bardzo wąski trójkąt. Rafałowi się podobało. Jednak było to nieco uciążliwe. Trzeba było się podgalać dziennie, najdalej co dwa dni. Trochę i tak drapało. Może ją bardziej niż jego.

– Choć do mnie – powiedział czule.

– Chcesz swoją Kicię – mruknęła miło.

– Bardzo.

– Mogę zobaczyć czy nie kłamiesz?

– Myślę, że tak.

Ewa podeszła wolno do łóżka i delikatnie ściągnęła kołdrę.

– Jesteś grzecznym chłopcem i mówiłeś prawdę – zdjęła szlafrok

– Śliczna jesteś – szepnął.

Położyła się obok i zaczęli się całować. Chwilę potem poczuła jego dłoń na swojej cipce. Wsuwał dwa palce do środka i delikatnie rozsuwał jej płatki. Czuła się podniecona, a to rosło. Po chwili całował jej sutki i ssał brodawki. Usta zjechały na brzuch, a potem już przesuwał język po wilgotnym kroku. Uwielbiała taką pieszczotę.

Teraz dotykał mięskiem z buzi wzgórek po wygolonym miejscu. Zgięła nogę i uniosła kolano. Rafał rozchylał jej płatki i pieścił dokładnie ze wszystkich stron. Zaczęła cicho mruczeć, kiedy język wszedł pomiędzy wargi sromu. Wwiercał się do środka. Uwielbiał jej smak i zapach. Czasem, nawet kiedy nie była super czysta. Zaczęła mieć. Ewa miała silne orgazmy i dlatego wyraźnie odczuwał, skurcze pochwy. Nie zostawił jej jeszcze. Zabrał się za łechtaczkę. Fasolka znacznie stwardniała i pogrubiał prawie dwukrotnie. Bawił się nią i dotykał końcem języka.

Jako dobry kochanek wiedział, co robić. Odsunął skórkę z łechtaczki, co znacznie wzmacniało doznania dotykowe. Samo zsunięcie napletka już to sprawiało, dlatego cicho jęknęła.

– Lubisz tak, skarbie? – zapytał.

– Och tak, pieść mnie tak.

Dołączył palce. Teraz palce, usta i język zaangażował w drażnienie jej najmilszego miejsca.

– Daj mi go do buzi. Ty mnie pieścisz, to i ja chcę ciebie.

Posłuchał i przekręcił ciało. Można było powiedzieć, że przyjęli pozycję 6–9. Zajmował się jej cipką, a ona lizała i dotykała palcami i ustami jego osłonięty wielki łeb. Ewa wyczuwała kiedy może trysnąć, dlatego nie za długo go pieściła bez przerwy. Nie miała nic przeciwko, żeby spuścił się jej do buzi, ale bardziej chciała jego spermę gdzie indziej. On nie musiał robić przerw, bo brunetka z natury miał wielokrotne orgazmy. Czasem sześć, podczas gdy on miał jeden. Teraz właśnie jej ciało falowało w spazmach, bo język Rafała siedział głęboko w jej rajskiej jamce, a palce pocierały obnażoną fasolkę. Uspokoiła się i sądziła, że zaraz zmienią pozycję i zaczną się kochać już nie oralnie, kiedy poczuła, jak jego palce błądzą po drugiej dziurce. Przyszedł elektryczny prąd. Zatrudnił kciuk i wiercił ciasną dziurkę.

– Jesteś tu czyściutka, czuję.

– Tak, zrobiłam to dla ciebie – szepnęła.

– Chcesz, żebym cię tu także polizał?

– Bardzo – jęknęła, bo poczuła wzmagające się podniecenie.

W chwilę potem zaczęła odczuwać, że koniec języka tam wchodzi. Przez pierwsze sekundy reagowała automatycznym zaciskiem, ale udało się jej to opanować i się rozluźniła. Rafał to wyczuł i wcisnął głębiej. Znowu fala orgazmu nią owładnęła. Pieścił ją tylko tam, chociaż mógł dotykać całą okolicę. Wpakowała spory organ głębiej do buzi. Dawno chciała spróbować czy faktycznie głębokie gardło jest miłe. Na początku trochę nie czuła się komfortowo, lecz ponieważ sama to kontrolowała, zaczęła tak robić, by było lepiej.

– Och – jęknął.

Wiedział, że mu się podoba. Zaczął posyłać w nią gorące nasienie. Przezornie ustawiła koniec główki przed przełykiem, bo nie wiedziała, czy nie poleci w złe miejsce. Uznała, że odczekają i zrobią resztę później. Po chwili leżeli na bokach i patrzyli sobie w oczy.

– Pocałujemy się? – zapytała z uśmiechem.

– Chcesz teraz? Lizałem ci dupkę, a ty połknęłaś mój wytrysk.

– Kwestia czy ci to przeszkadza, że poczujesz smak swojego nasienia, bo mi nie zawadza, że mnie tam całowałeś.

On nie odpowiedział, tylko zaczął się z nią namiętnie całować. Ewa z pewnością była bardziej podniecona niż zwykle. Całowali się chwilę namiętnie jak zawsze, ale po chwili ona wzięła zębami jego język, chociaż niezbyt mocno i wysunęła go z jego ust. Zaczęła go lizać i nawet dotykać palcami. On pieścił dłonią jej piersi. Też czuła, że są bardziej napięte niż zwykle.

Wsunął palce do cipki, chyba trzy.

– Och, tak. Rób tak – jęknęła.

– Mogę, dodać jeszcze jeden? – przerwali pocałunek.

– Możesz robić, co chcesz – szepnęła.

Patrzył w jej ładne oczy.

– Chciałaś, bym cię tam tylko całował, czy mam rozumieć, że nadal chcesz?

– Tak, masz rozumieć, słonko.

Rafał był grzecznym chłopcem. Wysunął język, bo czuł, że ona chce kontynuować ten nowy rodzaj pocałunku. Lizała go swoim. Poczuła, że ma w swoim rajskim otworku cztery palce, a kciuk pieści jej fasolkę. Poruszała biodrami i jej oczy zaczęły uciekać. Rafał już stwardniał z powrotem, w końcu dzisiejszy ranny seks odbiegał pozytywnie od przeciętnego. Zaczęła mieć. Całowała mu szyję i gryzła delikatnie uszy, a dłonią pieściła członka, nie dotykając główki.

– Chcesz najpierw normalnie?

Wiedziała, co ma na myśli.

– Mogę sama?

Robili to czasem. Rafał nie uważał się za samca, który zawsze musi prowadzić.

– Jasne kochanie, wiesz, że tak też lubię.

Delikatnie położyła go na plecy. Całowała chwile tors, a potem nasadziła się na jego już całkiem twardego penisa. Jęknął cicho. Czuła się dobrze. Mogła kontrolować głębokość i szybkość.

Siedziała mu na biodrach i delikatnie pieściła swoje brodawki, a on tylko na nią patrzył.

– Dasz radę trzy razy, bo chcę, byś został i tam? – Oczywiście rozumiał, co ma na myśli.

– Dam radę, jest dzisiaj super.

– Chciałam, żeby tak było – pochyliła się i pocałowali się namiętnie.

Dotykał jej jędrne kule, co bardzo lubił. Po pięciu może ośmiu minutach zaczęła mieć. Teraz musiała nieco podzielić uwagę. Chciała mieć silny orgazm, a jednocześnie kontrolować swoje ciało. Chyba jej się udało. Kiedy pierwsze najsilniejsze skurcze zaczęły się zaciskać, na jego organie uniosła nieco biodra, żeby dokładnie być swoim wejściem zaraz za jego główką. Widziała przez mgłę, bo siła orgazmu nieco zaćmiła jej widzenie, że Rafał dochodzi i to, co mu robi, jest dla niego szczególnie miłe. Mieli razem, co nie zawsze się udawało.

– Wiesz, jak smakuje twoja sperma? – zapytała.

– Wiem, przecież całowaliśmy się zaraz, potem gdy zostałem w twojej buzi.

– Tak, ale to była znikoma ilość. Chciałbyś teraz zagłębić język w mojej cipce?

Obserwowała jego twarz, bo widziała, że myśli.

– To trochę perwersyjne, nie sądzisz?

– Kilka razy dawałeś mi palce z mojego wnętrza i widziałam po twoich oczach, że podnieca cię fakt, że smakuje moją wydzielinę.

– Och, chcesz tego, bo cię to kręci?

– Nie zrobię niczego, co tobie nie będzie pasować, nie jestem egoistką.

– Dobrze – rzekł krótko.

Wysunął się z niej delikatnie. Ona uniosła biodra, chociaż część i tak wypłynęła. Ku jego zdziwieniu podłożyła poduszkę, przez co biodra bardziej się uniosły.

– Jak nie będziesz lubił, nie zmuszaj się – szepnęła.

Rafał chyba się wahał. Nie świdrowała go wzrokiem, jednak widział, że patrzy w jej mokry krok i jeszcze nie jest pewny. Czuła, że robi to dla niej. Odebrała to milo. Poczuła, że wsuwa język, najpierw troszkę, potem mocniej.

– Weź do buzi i mi daj – szepnęła.

Nie była pewna, dlaczego tego chce, ale chciała. Po chwili całował się z nią i poczuła jego nasienie. Oczywiście połknęła.

Pamiętała pierwszy raz, kiedy został w jej ustach. Nie wypluła, ale poszła do łazienki i dopiero pozbyła się jego spermy. Na progresywną zmianę jej nastawienia miał z pewnością wpływ, jak reagował. Nigdy nie był zły, nie pytał, nie zachęcał. Rok później sama połknęła i uznał, że jej smakuje.

Leżeli chwilkę, całując się i dotykając. W powietrzu czuli delikatna elektryzującą atmosferę.

– Chcesz, żebym założył zabezpieczenie? – zapytał.

– Chcesz mnie i tu, i tu, czy tylko tam i chcesz zostać? – zapytała niespeszona.

– Gdybym tak chciał, jaki sens byłby zakładać?

– Przepraszam, może nie jestem zbyt mądra. W takim razie czemu o to pytasz?

– Pierwszym razem miałem gumkę, pamiętasz?

– Och, o to chodzi. Wiesz Rafałku, jesteś kochany. Dbasz o mnie, prawda?

– Wiesz, że jest zawsze mała szansa, że coś można dostać.

– Tak, zawsze jest. Fakt, że z tych dwóch otworków ten drugi jest bardziej wypełniony bakteriami. Podobnie jak usta i moja cipka, oczywiście i twój członek jest również nie w pełni czysty. Podejmę ryzyko.

– Znaczy, mogę być bez?

– Oczywiście i możesz, jeżeli cię to podnieca brać mnie naraz. Jeżeli masz ochotę.

– Zrobię to najpierw tu, a potem tam.

Zaczęła się śmiać.

– Co powiedziałem śmiesznego? – zapytał zdziwiony.

– Nasze nazewnictwo. Wsadzasz mi kutasa w usta, do pochwy i chcesz do odbytu. Jednak ubieramy to w słowa lub unikamy ich. Dlaczego?

– Masz rację.

– Wypłukałam moją dupkę – uśmiechnęła się i poprawiła – moją odbytnicę. Mamy koszmarne nazwy w naszym języku. Srom. Nazwa pochodzi od sromoty, czyli czegoś okropnego. Odbyt jest podobnie okropnym wyrazem. Nawet kazirodztwo, też mi się nie podoba.

– Masz rację. Czy kutas jest ładnie?

– Lepiej niż chuj – uśmiechnęła się uroczo.

Zrobił nieco zawstydzoną minę.

– Ja tak nie nazywam twojego organu.

– Nie mówisz: pizda? Możesz. To tylko nazwa. Jeżeli mnie kochasz i wszystko, co mam, możesz mówić, jak chcesz.

– Możemy znaleźć nowe nazwy. Pewnie inni też mogą tak nazywać?

– Jasne, Słonko. Co proponujesz?

– Cipka będzie rajską jamką, łechtaczka groszkiem, dupka czekoladową dziurką lub ciemną jamką.

– Dobrze, a twój członek?

– Ty daj nazwę.

– Dobrze, daj pomyśleć. Kubuś.

– Kubuś? Dlaczego?

– Podoba ci się czy nie?

– Podoba się, brzmi uroczo.

– Oczywiście miękki Kubuś i twardy Kubuś – dodała Ewa.

– Oczywiście

Znowu zaczęli się dotykać i całować. Za dziesięć minut Rafała Kubuś był twardości niedojrzałego ogórka, czyli wyjątkowo twardy.

– Możesz wejść, jak głęboko chcesz i nie musisz być delikatny. Oczywiście na początku bądź.

Widziała podniecenie w jego oczach. Wiedział, że lubi ją brać od tyłu, kiedy kochał ją w rajską jamkę, ale teraz chciała w czekoladową. Przejechał palcami po jej kroczu, pieścił chwile jej twardą fasolkę. W zasadzie bardziej przypominała to nasionko niż kulkę groszku. Poczuła, że delikatnie dotyka jej wejścia do drugiej dziurki. Czuła wzrastające podniecenie. Wszedł delikatnie. Powoli. Chciała właśnie tak. Delikatne rozszerzanie odbytu było elektryzujące. Wszedł całą główką. Czuła delikatne pulsowanie, ale z całą pewnością odbierała to miło. Sądziła, że wejdzie głębiej, ale nie, wyszedł. Po chwili znowu wszedł podobnie. Delikatnie przyspieszał. Nie wchodził jednak głębiej. Czuła rozkosz. Zastanawiała się, czy powiedzieć mu, że chce mocniej i głębiej, ale w końcu zrezygnowała. Wiedziała, że to nie będzie ostatni raz, tylko drugi, więc w następnym, mu powie. Teraz pozostawiła mu decyzyjność. Jej otworek przywykł, ale nadal czuła delikatne pulsowanie. Rafał skończył, po pięciu minutach, dając jej dwa orgazmy. Całował plecy i dotykał piesi. Poszli się myć. Potem się ubrali i usiedli do śniadania, które przygotowali wspólnie.

– Było super? – zapytał.

– Przecież wiesz.

– Odczułem, że chciałaś chyba inaczej? – zapytał, ale na jego twarzy nie dostrzegła całkowitej pewności.

– Jesteś cholernie przystojny, wiesz?

Uśmiechnął się szczerze.

– Bardziej niż Krzysztof?

Ona nie zareagowała gwałtownie. Dlaczego by miała?

– Inaczej. Ty jesteś moim chłopakiem, on jest narzeczonym Marioli.

– Czyli ci się podoba? – drążył.

– Czy jesteś zazdrosny?

– Może trochę.

– Głuptas. Ja nie jestem, że podoba ci się Mariola.

Zrobił zdziwioną minę, ale nie potrafił grać.

– Skąd ta teza?

– A tak nie jest? Nie byłabym zazdrosna, gdybyś ją chciał wyruchać, oczywiście nie za moimi plecami.

Zobaczyła najbardziej zdziwionego Rafała, jakiego znała.

– Ewa!!

– Mówię, jak jest. Nie twierdzę, że tego chcesz.

– Pewnie, że nie. Co ci przyszło do ślicznej główki?

– Takie babskie przemyślenia, nie zrozumiałbyś.

Pokręcił głową.

– Lubisz się ze mną kochać? – zapytał nagle, zaraz po przełknięciu ostatniego kęsa kanapki.

– Tak, lubię. Czasem się kochamy, dzisiaj się ruchaliśmy.

– Myślałem, że największy szok był, kiedy poprosiłaś mnie o smakowanie mojej spermy, ale wygląda, że nie wykorzystałaś swoich możliwości. Czy coś się zmieniło?

– Sam oceń. Chyba dobrze jak relacja się rozwija. Ewoluujemy w uczuciach i w kochaniu. Jesteśmy młodzi. Mamy młode i zdrowe ciała i możemy się z tego cieszyć, nie sądzisz?

– Masz rację – wstał i delikatnie pocałował jej usta – Możesz zaskoczyć mnie czymś następnym razem. Nie poczuję się dziwnie. Kocham cię.

Poczuła miłe ciepło w okolicy serca.

– I ja ciebie, skarbie.

 

481
8.5/10
Podziel się ze znajomymi

Jak Ci się podobało?

Średnia: 8.5/10 (4 głosy oddane)

Teksty o podobnej tematyce:

pokątne opowiadania erotyczne
Witamy na Pokatne.pl

Serwis zawiera treści o charakterze erotycznym, przeznaczone wyłącznie dla osób pełnoletnich.
Decydując się na wejście na strony serwisu Pokatne.pl potwierdzasz, że jesteś osobą pełnoletnią.

Pliki cookies i polityka prywatności

Zgodnie z rozporządzeniem Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r (RODO). Potrzebujemy Twojej zgody na przetwarzanie Twoich danych osobowych przechowywanych w plikach cookies.
Zgadzam się na przechowywanie na urządzeniu, z którego korzystam tzw. plików cookies oraz na przetwarzanie moich danych osobowych pozostawianych w czasie korzystania przeze mnie ze stron internetowej lub serwisów oraz innych parametrów zapisywanych w plikach cookies w celach marketingowych i w celach analitycznych.
Więcej informacji na ten temat znajdziesz w regulaminie serwisu.