Baba Jaga patrzy
10 maja 2025
To dzień, w którym Baba Jaga do osady przybywa.
Kim jest? I co czyni?
Ona decyduje,
od kiedy młodzież rozkoszy cielesnych może zażywać.
I ona w święto żniw nasienie męskie ku pomyślności rozlewa.
Zazwyczaj naga, w magiczne wzory umalowana.
Kilku mężczyznom przy ognisku się oddaje.
Zabronionym jest jednak w jej łonie się spuścić.
Nasienie musi na nią być rozlane, zebrane i w ogniu spalone.
Wpierw tych, co mogą ją posiąść magicznie wybiera.
Chętni z dala się ustawiają.
Kiedy ona patrzy muszą być w bezruchu.
Kiedy się odwróci musi ich nieruchomymi zobaczyć.
Kto się poruszy ten odpada.
Jej wzrok ma siłę taką,
że potrafi nim do posłuszeństwa każdego przymusić.
Jeśli kto obcy do plemienia ma być przyjęty.
Temu także w święto żniw rozkoszy Baba Jaga dostarczy.
Jeśli mu odmówi, ten odejść z osady musi.
Nie wszystko to jednak ona sama dokonuje.
Ma kilka uczennic sztuki magicznej.
One mogą ją w tych rytuałach dowolnie wyręczać.
Oto wreszcie się ona ukazuje.
Nowy mężczyzna ma też być do osady przyjęty.
On siedzi i z ciekawością rytuału wygląda.
Na jej widok się zdumiał i poruszył.
Ona była tą, którą niedawno w lesie spotkał.
Jej bezczelnością był wtedy zdumiony.
Zarzuciła, że jej spokój narusza.
Skłócony z nią niemal o wszystko, o rośliny, o zwierzęta.
Kusiło go, by do porządku przemocą ją przywołać.
By na najbliższym drzewie jak niewolnicę ją posiąść.
Mimo kłótni jednak tkliwość w nim wzbudziła.
Oddalił się, choć słowa niezbyt miłe na odchodne mówiąc:
Że: „od niej pewnie nawet wilki stronią”.
Teraz widzi ją znowu. Piękna i uwodzicielska.
Zły na siebie, że zazdrość o nią czuje. Dusi to w sobie, poznać nie daje.
Myśli czy i ona go poznaje?
Wtem jedna z jej pomocnic do niego podchodzi.
Mówi, że jej pani ją mu w darze przysyła,
I przekazać prosiła:
„by wilk ulżył sobie na niej swobodnie”.
Zatem poznała.
Coś go tchnęło, jakieś nieznane mu szaleństwo go ogarnęło.
Nawet nie myśląc, odpowiada:
„Przekaż pani, że wilk w stadzie żyć nie musi,
I jeśli chce go oswoić nie się sama pofatyguje”.
Piękna pomocnica zdumiona się oddala.
Rozstrzygnięcie musi poczekać.
Teraz oto Baba Jaga mężczyzn do rytuału wybrać musi.
On nie jest z plemienia, udziału w tym wziąć nie może.
Baba Jaga wybiera mężczyzn bardzo surowo.
Po jej twarzy widać, że humor ma paskudny.
Jeden po drugim szybko odpadają.
Niektórzy oszukiwać próbują, protestują.
Wtedy od jej wzroku nieprzytomni padają.
Kiedy już tylko czterech zostaje, coś dziwnego się dzieje.
Wzywa jedną z pomocnic, coś jej szepcze.
Ku wszystkich zdumieniu następuje zamiana.
Nowa piękność się uśmiecha i tyłem odwraca.
I taka czeka, aż cała czwórka przy niej się pojawia.
On się temu przygląda w zdumieniu, słyszał już wcześniej,
że zazwyczaj czterem do niej dojść pozwala.
Bawi się nimi znakomicie, są w jej rękach niemal bezwolni.
Dosiada ich, ustami pieści,
na rozmaite sposoby rozkoszy z nimi zaznaje.
Czuje ulgę, że tym razem to Baby Jagi pomocnica.
Sam na siebie wściekły, że niby na co liczy?
Za Baba Jagą się rozgląda, nigdzie jej nie ma.
Baba Jaga znika, wszyscy tym są zdumieni,
choć bawią się znakomicie.
Jeden z miejscowych mu sam od siebie opowiada:
“To dziwne, że Baba Jaga dziś z tego rezygnuje,
jeszcze dziwniejszym jej humor paskudny.
Dobrze, że zamiana nastąpiła,
bo chyba ze strachu nikt by jej dziś posiąść nie zdołał.”
Tak mu mówi jego towarzysz i nagle zamarł przerażony.
Obok nich, tuż obok, nieco z tyłu, ona się pojawiła.
„Za długi masz język” – cicho wysyczała miejscowemu.
Do niego zaraz potem się zwróciła:
– Ty mnie poznajesz?
– Tak – odparł
– Pewnym jesteś tego co mej posłance powiedziałeś?- jej głos kuszący i złowrogi zarazem.
– Tak – odparł pewnie i spokojnie.
– Ciekawa jestem jak tego niby dokonasz?- nieco kpiąco zapytała.
W oczy mu patrzyła.
On ten wzrok wytrzymał, jego dłoń powoli się w jej włosy się wplata.
Na ręce opaskę miał czerwoną, a i jemu magia nie obca była.
Drugą ręką ją też pieścić powoli zaczął.
Ona ciągle w oczy mu patrzyła, istniało ryzyko,
że w każdej chwili sparaliżować go postanowi.
Nie widziała, lub widzieć nie chciała,
kiedy czerwoną opaskę z ręki ściągnął.
Powoli, lecz pewnie i stanowczo opaską jej oczy przewiązał.
Nagle cicho zajęknęła, jej sutki jakby zesztywniały.
Czy się tego spodziewała? Przyjemność to jej sprawiło.
Chwile potem jej dłonie spętał.
Za włosy do wstania przymusił.
Odwrócił ją i o najbliższe drzewo oparł.
Jej dłonie do drzewa przywiązał.
Taką okiełznaną pieścić zaczął.
Czuła jak jego dotyk po całym jej ciele błądził.
Szczególnie chętnie jej piersi gładził.
Nachylił się nad nią, ustami jej kark musnął,
jej zapachem się delektował.
– Cudownie pachniesz od naszego spotkania co noc o tym marzyłem
– gdy jej to powiedział, chwilę jeszcze ją pieszcząc wreszcie ją posiadł.
To niespotykane by Jagę spętaną z opaską posuwać.
Jednak widząc jej podniecenie, nikt tego przerwać nie miał śmiałości.
Rżnął ją wolniej i szybciej, w tempie rozmaitym,
czasem by rozkosz przedłużyć tylko ręką jej cipką się zabawiając.
Inaczej jeszcze zażyć z nią rozkoszy zapragnął.
Rozwiązał jej dłonie, na trawę położył.
Nogi szeroko rozchyliła, gdy taką znowu ją rżnąć zaczął.
Nikt jeszcze nie widział, by komukolwiek z taką chęcią się oddawała.
Na koniec opaskę z oczu jej ściągnął. Wstał powoli.
Ona przed nim uklęknęła.
W ustach jego kutasa poczuła.
Mistrzynią w tej pieszczocie była.
Czuł, że dłużej płynu rozkoszy nie powstrzyma.
– Uważaj - cicho jej wyszeptał.
Ona jednak wycofać mu się nie pozwoliła,
choć na chwilę pieszczoty spowolniła.
Jedna z jej pomocnic,
która w zachwycie to obserwowała, wyszeptała mu do ucha:
– Teraz możesz, a nawet powinieneś,
ale kara cię nie minie.
Rok żadna inna do ciebie zbliżyć się nie ośmieli,
tylko z Babą Jagą w tym czasie rozkoszy zaznać będziesz mógł.
Gdy to usłyszał, delikatnie za głowę Jagę przytrzymał, i jej wyszeptał:
– Jak niczego na świecie pragnę
poczuć jak twoje śliczne usta moje nasienie wypełnia.
Jej pieszczoty tak zmysłowe i wspaniałe mu były,
że już po chwili poczuł w jej ustach spełnienie.
Komentarze (0)
brak komentarzy