#268
3 lipca 2025
W czerwcu pojechaliśmy ze znajomymi na spływ kajakowy. Potem wiadomo ognisko i trochę alko (nie pije dużo, bo nie mogę). Koło północy rozeszliśmy się niektórzy do pokoi, inni do namiotów. Ja spałam w namiocie jednoosobowym. Wzięło mnie trochę na przemyślenia i stwierdziłam, że lepszej okazji niż teraz na spełnienie mojego marzenia nie będę miała. Więc wstałam i poszłam trochę głębiej w las nad pobliskie jezioro (około 5 minut pieszo). Było ciemno. Rozebrałam się do naga i poszłam popływać. Zawsze chciałam wykąpać się nago w świetle księżyca. Nie trwało to długo, bo woda była zimna. Gdy wyszłam na brzeg, nie znalazłam swoich ubrań... Trochę mnie to przestraszyło i zaczęłam mieć bardzo złe myśli... Samotna kobieta, w środku lasu, późno w nocy. Widziałam już swój pogrzeb. "Idiotka" myślałam sobie. W tym całym przerażeniu stwierdziłam, że szybkim krokiem muszę ruszyć do namiotu, w końcu to nie jest daleko. Niestety, ale nie zaszłam zbyt daleko i poczułam jak ktoś mnie łapie w talii silnym uściskiem. Jestem kobietą filigranowej budowy, więc wyrwać się już nie miałam szans
- Mam Cię! I co teraz? - usłyszałam bardzo znajomy głos.
- Robert? - zapytałam
- Tak. Zauważyłem, że wychodzisz, Bóg wie, o której z namiotu i idziesz w las, więc poszedłem za Tobą. Z jednej strony nie chciałem, żeby coś Ci się stało... Z drugiej byłem ciekaw co będziesz robić.
- Spełniałam marzenia.
Poczułam, jak się do mnie zbliża.
- Zrobiłem Ci małego psikusa i schowałem sukienkę - podszedł bardzo blisko i zaczął całować po szyi- mam nadzieję, że się na mnie nie gniewasz.
Jego silny, męski dotyk oraz czułość z jaką całował mnie po szyi sprawiły, że poczułam, jak moje ciało zalewa fala gorąca. Odchyliłam głowę lekko w bok, aby ułatwić mu zadanie. Od czasu rozstania nie uprawiałam seksu, więc miałam bardzo dużą chęć. Ok zawsze wydawał mi się... rozlazły i mało męski. Właśnie po raz pierwszy poznawałam jego pewne siebie oblicze.
- Nie - odpowiedziałam. Nie wiedziałam co się że mną dzieje. Nigdy do tej pory nie czułam takiego impulsu - wykorzystaj mnie, proszę - dodałam. Wtedy złapał mnie za rękę, odwrócił w swoją stronę i przytulił. -Mam nadzieję, że wiesz, na co się piszesz. Jeżeli przesadzę, to powiedz - zgodziłam się na jego warunek, dodałam tylko, że jest moim trzecim partnerem w życiu, co go tylko bardziej nakręciło. Po tym przyparł moje gołe ciało do pobliskiego drzewa i zaczął całować, a ręką pieścił moje niewielkie cycki. Na dole trwała już powódź.
- Na kolana suko - grzecznie wykonałam polecenie, a on zdjął siebie. Jego penis sterczał i był całkiem duży i gruby. Wzięłam delikatnie do ust, ale on po chwili złapał mnie za głowę- Nie tak- powiedział, po czym zaczęliśmy uprawiać facefuck, co było dla mnie bardzo trudne, bo nigdy wcześniej nic takiego nie robiłam. Po chwili takiej zabawy kazał mi wstać i oparł, a właściwie docisnął do drzewa. Rozstawił szeroko moje nogi i wszedł jednym ruchem w moją brzoskwinkę. Jęknęłam dosyć głośno. Seks, który uprawialiśmy, był bardzo intensywny, nigdy wcześniej nic takiego nie przeżyłam... Najlepszym przyjmowaniem niech będzie, że pierwszy raz w życiu doszłam przed facetem... Byłam już lekko zmęczona, kiedy on szczytował. Doszedł na mój wypięty tyłek.
Po wszystkim oddał mi sukienkę i wróciliśmy do siebie. Spodobało mi się bycie "uległą suczką". Spotkaliśmy się jeszcze kilkukrotnie. Nie zawsze nasz seks był tak intensywny, czasem delikatny. Zależnie od potrzeb. Ja czuję, że zaczynam się na nowo zadurzać. W facecie, któremu nigdy nie dawałam szansa i którego uważałam za życiową porażkę…
Komentarze (0)
brak komentarzy