Tęsknię za czasami w których mieszkałem w akademiku. Przed oczami mam nadal obraz gdy wracam z imprezy a w naszym pokoju Marek i Ania śpią, bez przykrycia nadzy a w pokoju unosi się zapach potu i spermy. Otwieram okno, przechodzę obok nich i leniwie rzucam się na łóżko, bez mycia, poprostu zasypiam. Rano budzę się na kacu, idę do akademickiej kuchni po łyk wody lub czegokolwiek co znajdę we wspólnej lodówce. Zamieniam parę słów z ludźmi, wracam do pokoju i widzę jak Ania powoli ujeżdża Marka, widać że ich samopoczucie jest prawie takie jak moje, mówię zalotne "no cześć" a Marek tylko syczy przed zęby, weź ją teraz nie dam rady. Zbliżam się do Anki, daje jej namiętny pocałunek, schodzi z Marka. Proponuje jej wspólny prysznic w akademickich prysznicach, ulega na propozycje, przyda nam się. Mieszkamy blisko prysznicy, więc łapię Ankę na tors i niosę pod nasze ohydne prysznice. Tam dzieje się istna rozkosz, wchodzę w Ankę, jęczymy z rozkoszy a kotara prysznicowa się do nas lepi, ten prysznic jest za mały. Po jakimś czasie słyszymy zdegustowane komentarze nerdów "małpy " "dzikie świnie" i trzask drzwi do łazienki żeby nie było nas słychać na korytarzu. Anka już wie, że jestem blisko finiszu, zawsze przerywamy. Klęka i połyka w całości to czym zapragnąłem ją obdarzyć. Wychodzimy i dumnie idziemy przez korytarz, z kuchni widać nas i oczywiście widać te spojrzenia. Nie pierwszy raz, da się przyzwyczaić. Potem zbieramy się do naszych domów żeby jeszcze mieć coś z weekendu, zjeść na drugi dzień niedzielny obiadek. Wracam, tu na mojej wsi mam Kasię, ułożona dziewczyna ze wsi, młodsza raczej nie chce iść na studia po technikum. Z nią spędzam końcówkę weekendu, jest spoko. I tak parę lat moich studiów. Na koniec biorę ślub z Kasią, miła dziewczyna, z seksem czekamy do ślubu. Po ślubie początki są ok, potem zaczyna wiać nudą. Mamy dziecko i spokojne życie a u mnie w głowie tyle lat nadal tkwi Ania. Anka wyjechała również do siebie, na portalu sprawia wrażenie cnotliwej żony. Ten obraz godzi mi bardzo szczególnie wspominając to co z nią robiliśmy. W takim wydaniu trochę mnie szokuje, skromny ubiór ? Brak wyzywającego makijażu? Nadal mnie nie odrzuca, jedynie trochę dziwi. Nadal o niej myślę i o tym co było, kolega Marek przestawił się na dorosłe tory i czasem utrzymujemy kontakt. On nie wspomina, było minęło a ja nadal z każdym dniem coraz bardziej tęsknię za tym co było.
Myślę, czy nie napisać na naszej grupie z akademsa czy byliby chętni na spotkanie, może wtedy byłaby szansa ją jeszcze spotkać i pogadać, powspominać. Czuję że nie zamknąłem tego rozdziału
Komentarze (0)
brak komentarzy