Czytając wyznanie o chłopaku dogadzającym sobie w kinie, przypomniała mi się historia mojej internetowej randki. Będąc na studiach, poznałem w internecie dziewczynę. Postanowiliśmy się spotkać, początkowo poszliśmy na piwko, a następnie udaliśmy się do kina, na całkiem randomowo wybrany film. Randka przebiegała pomyślnie, coś gadaliśmy, coś się śmialiśmy. Udaliśmy się do tego kina, seans trwa w najlepsze, nagle pojawia się scena z zabarwieniem erotycznym, ale nie jakiś hardcore, normalne kino. Czuję, jak dziewczyna łapie mnie za kolano i coraz wyżej, nagle centralnie zaczyna ugniatać mi okolice krocza. Byłem lekko skonsternowany, co się zaraz wydarzy, ale nie oponowałem, pozwoliłem jej kontynuować. Jak się domyślacie, mój penis mimowolnie zrobił się twardy, a laska postanowiła zwalić mi w kinie. Na szczęście film nie był górnolotny i oprócz dwóch par bardzo poniżej nas nikogo nie było.
Laska zwaliła mi do swojego szalika, ja do końca seansu błogo oddychałem, prawie zasnąłem, a ona co jakiś czas spoglądała na mnie. Pod koniec sam zacząłem się zastanawiać, co teraz, ale spotkanie zakończyło się normalnie, trochę przed akademikiem ją obmacałem, ale nie było warunków, by kontynuować nadal ten temat.
Po jakimś czasie kontakt się urwał, ale miło wspominam to.
Po całej randce poszedłem na studia i opowiedziałem kolegom, co akurat mi się przytrafiło i jednogłośnie stwierdzili, że przecież jest różnica pójść do kina lub pójść na film. Nigdy się nie spodziewałem, a tytułu filmu nie pamiętam.
Komentarze (0)
brak komentarzy