Dalej niż wyobraźnia

21 maja 2025

58 min

Poniższy tekst znajduje się w poczekalni!

To mój pierwszy tekst tego typu. Powstał z potrzeby przelania na papier fantazji, które pewnie dla niektórych są kontrowersyjne, a dla innych – fascynujące. Nie jestem pisarzem, nie mam wykształcenia literackiego, ale chciałem spróbować oddać emocje, napięcie, bliskość i przekraczanie granic w relacji opartej na zaufaniu i pożądaniu.
Jeśli dotrwasz do końca – dzięki za uwagę.

– Podrzucisz mnie do galerii? – zapytała Beata. W pracy zaplanowano na przyszły tydzień ważne spotkanie, a przydałoby się jej coś nowego. W internecie wszystko wyglądało świetnie, ale doświadczenie nauczyło ją, że przesyłki bywają kapryśne – przychodziły za małe, za duże, albo po prostu źle leżały. Dlatego postanowiła spróbować na miejscu.

– Dobra, możemy jechać. Przypomnij mi tylko, że muszę kupić balsam po goleniu – odpowiedział Przemek.

Średnio miał na to ochotę, bo domyślał się, jak to się skończy. Będzie snuł się za nią od sklepu do sklepu, słuchając, że „nic nie ma”, mimo że półki w butikach aż się uginały od ubrań. Ale czego nie robi się dla ukochanej.

Beata była kobietą o naturalnym uroku, który przyciągał spojrzenia bez najmniejszego wysiłku. Około trzydziestki, z dojrzałością i pewnością siebie w oczach, miała w sobie też nutę figlarności. Jej sylwetka była pełna kobiecych kształtów – szerokie biodra nadawały jej zmysłową linię, a zgrabne, jędrne pośladki poruszały się z gracją przy każdym kroku. Średniej wielkości piersi harmonijnie dopełniały całości, dodając jej uroku i równowagi.

Najbardziej charakterystyczne były jednak jej włosy – krótkie, kręcone loki w odcieniu ciepłego brązu, niesfornie opadające na czoło i kark. Była szatynką, ale w promieniach słońca można było dostrzec złociste refleksy, które tańczyły między pasmami. Całość tworzyła obraz kobiety łączącej subtelność z wyrazistością – zmysłowej i silnej zarazem.

Przemek był z niej dumny do szpiku kości. Każde spojrzenie, jakie przyciągała, każda odwrócona za nią głowa były dla niego powodem do satysfakcji. Nie czuł zazdrości. Wręcz przeciwnie – podniecało go to, jak inni mężczyźni próbowali ją dyskretnie obserwować, jak w ich oczach pojawiała się pożądliwość, której nawet nie próbowali ukrywać.

Dla niego była uosobieniem kobiecości i siły. I choć należała do niego, wyobrażenie, że ktoś inny próbuje zdobyć jej uwagę – flirtuje z nią, dotyka jej ramienia z nieśmiałym uśmiechem, rozbiera ją wzrokiem – działało na niego niemal hipnotycznie. Marzył czasem, by zobaczyć, jak inny mężczyzna próbuje ją oczarować, jak zbliża się do niej niepewnie, jak jej ciało reaguje na cudzy dotyk, na pieszczoty… Jak się z nim pieprzy – nie z powodu braku zaufania, ale przez fascynację tą grą. Niebezpieczną, zakazaną, a jednak cholernie pobudzającą.

To nie był chłód, to nie była chora zazdrość – to była jego własna forma uwielbienia. Bo wiedział jedno: na końcu każdej fantazji, każdego spojrzenia i każdej pokusy… ona i tak wróci do niego. Byli razem już ponad dziesięć lat. Ufał jej bezgranicznie.

Spacerowali już po galerii. Ot, zwykła sobota – ludzi sporo, gwar rozmów i przytłumiona muzyka z głośników. Rozmawiali o bieżących sprawach: kto dzwonił z pracy, co trzeba kupić do domu, co w niedzielę zrobić na obiad. Nic nadzwyczajnego, rutyna, ale właśnie w niej było coś przyjemnego – ta codzienna bliskość, przemykające spojrzenia, lekkie dotknięcia dłoni.

Beata skupiała się na sklepowych witrynach i wieszakach. Przymierzała, oceniała, kręciła głową, czasem z cichym „niieee” odkładała rzeczy, które nie spełniały jej oczekiwań. Jej ruchy były swobodne, naturalne – zupełnie nieświadome tego, jak bardzo przyciągała wzrok.

Przemek udawał, że również ogląda koszulki i bluzy, ale jego prawdziwa uwaga była gdzie indziej. Obserwował ludzi – a właściwie mężczyzn. Zauważył, jak niektórzy z nich przelotnie zerkają na Beatkę, jak ich spojrzenia nie zatrzymują się na ubraniach, tylko ślizgają się po jej biodrach, nogach, twarzy. Jeden z nich niemal wpadł na stojak z kurtkami, bo zapatrzył się na nią, gdy schylała się do dolnego rzędu ubrań.

Przemek nie czuł zazdrości. Wręcz przeciwnie. Coś w środku cicho drgało, łaskotało go od środka jak rozbudzające się pragnienie. Wiedział, co ci faceci myślą. Wiedział, że patrząc na jego żonę, wyobrażają sobie, jakby to było – dotknąć jej, przyciągnąć do siebie, rozebrać, poczuć jej ciało. I ten obraz – choć teoretycznie powinien budzić niepokój – sprawiał, że sam czuł się silniejszy, pewniejszy. Bo ona była z nim. Jego. I nawet jeśli ktoś inny o niej fantazjował, to on był tym, który znał każdy jej grymas, każdy dźwięk, każde westchnienie.

Patrzył, jak porusza się między wieszakami z sukienkami. Biodra kołysały się miękko, kręcone włosy podskakiwały z każdym krokiem, a lekko uniesione brwi świadczyły o pełnym skupieniu. Nie zauważała tych spojrzeń. A może po prostu udawała?

Uśmiechnął się sam do siebie. Tak, to było podniecające.

Przechodzili właśnie z jednego butiku do kolejnego, gdy nagle usłyszeli za plecami zadziorny głos:

— Żona wie, że spacerujesz po galerii z taką piękną kobietą?

Przemek odwrócił się z lekkim zaskoczeniem. Na pierwszy rzut oka nie rozpoznał twarzy, ale po chwili uśmiechnął się szeroko – to był Marcin, dawny znajomy, z którym kiedyś pracował. Minęło sporo czasu, ale ten sam pewny siebie ton i rozbiegane spojrzenie pozostały bez zmian.

— To jest moja żona – odpowiedział Przemek z rozbawionym uśmiechem.

— Ooo, to może mnie w końcu przedstawisz? – wtrąciła Beatka z lekkim śmiechem, poprawiając torebkę na ramieniu.

— Marcin, poznaj Beatkę. Beatko, to Marcin – stary znajomy z pracy, dawno się nie widzieliśmy.

— Nie spodziewałem się, że masz taką piękną żonę — powiedział Marcin, niemal przeciągając każde słowo z wyraźnym podziwem. Od razu potem zwrócił się do Przemka: — Kurczę, stary, ile to już lat? Co u ciebie?

Mimo że prowadził rozmowę z Przemkiem, jego wzrok niemal nie odklejał się od Beaty. Lustrował ją bez skrępowania – jego oczy sunęły po jej nogach, biodrach, zatrzymały się na klatce piersiowej, a potem znów wróciły do twarzy. Patrzył na nią z wyraźnym pożądaniem, zupełnie jakby zapomniał, że toczy się rozmowa.

Beatka, początkowo uśmiechnięta i uprzejma, z każdą sekundą stawała się coraz bardziej zmieszana. Lekko zarumieniona, w końcu nie wytrzymała i powiedziała z półuśmiechem, który skrywał lekkie napięcie:

— Czy zawsze tak intensywnie pan patrzy na żony znajomych, czy dziś wyjątkowo mam tyle szczęścia?

Marcin zaśmiał się, udając, że to żartobliwa gra słów, ale spojrzenie mu nie złagodniało ani na moment. Przemek stał obok i przyglądał się tej wymianie z mieszanką emocji – z jednej strony poczuł znajome ukłucie w piersi, coś między dumą a zazdrością, z drugiej… nie mógł zignorować tego dziwnego napięcia, które mimo wszystko go pobudzało.

Beatka, choć speszona, patrzyła na Marcina wyczekująco. Jej pytanie zawisło w powietrzu, a przez krótką chwilę zrobiło się niezręcznie cicho.

Marcin uśmiechnął się, tym razem nieco łagodniej i uniósł dłonie w geście przeprosin.

— Masz rację, wybacz… — powiedział. — To może zabrzmiało niezręcznie. Ale wiesz, z zamiłowania jestem fotografem. I patrzę tak, bo… w głowie już widzę Cię przed obiektywem. Aparat by Cię pokochał.

Zawiesił na niej wzrok jeszcze raz, tym razem bardziej miękko, bez tej nachalności, ale z wyczuwalnym podziwem.

— Dawno nie spotkałem tak ciekawej kobiety — dodał, spoglądając na Przemka, jakby chcąc podkreślić, że mówi to z pełnym szacunkiem.

Beata lekko uniosła brew, nadal nie do końca przekonana, ale uśmiech powrócił na jej twarz. Było w tym wszystkim coś, co ją zaskoczyło – szczerość? Nietypowość tej sytuacji? A może to, że przez chwilę poczuła się widziana inaczej, intensywniej, niż na co dzień?

Przemek natomiast obserwował ich w milczeniu, czując, jak gdzieś pod skórą zaczyna znów pulsować to znajome napięcie. Nie był pewien, czy czuje się bardziej dumny, czy zaintrygowany. A może jedno i drugie.

Marcin, wyczuwając lekkie napięcie, uniósł dłonie w geście uspokojenia.

— Dobra, dobra, już nie będę więcej strzelał wzrokiem — rzucił z rozbrajającym uśmiechem. — Ale muszę już lecieć. Wpadłem tu tylko na chwilę, a zatrzymałem się dłużej niż przy świątecznym barszczu u teściowej.

Zrobił krok w tył, ale zaraz zwrócił się jeszcze do Przemka:

— A propos… Pamiętam, że interesujesz się nożną, prawda? Za dwa tygodnie są eliminacje. Polska gra z Anglią. Dostałem dwa bilety, fajne miejsca. Jeśli masz ochotę, wpadaj ze mną. Jeden bilet i tak by się zmarnował.

Przemek spojrzał na niego z lekkim zaskoczeniem, a potem jego twarz rozjaśnił uśmiech.

— Jasne, brzmi świetnie — odpowiedział z błyskiem w oku.

— Super, to daj mi aktualny numer — rzucił Marcin, wyciągając telefon. Wymienili się kontaktami szybko i konkretnie.

Potem Marcin przeniósł spojrzenie na Beatkę. Tym razem w jego głosie pojawił się cień powagi i coś trudnego do zdefiniowania.

— Podejrzewam, że na meczu byś się zanudziła… — powiedział półgłosem, lekko się uśmiechając. — Ale może dane nam będzie spotkać się jeszcze kiedyś. W innych okolicznościach.

Skinął im głową na pożegnanie i zniknął między tłumem tak szybko, jak się pojawił – jakby był tylko przelotnym epizodem, chwilowym zawirowaniem w zwykłej sobocie.

Przemek spojrzał na Beatkę, która jeszcze przez moment patrzyła w kierunku, gdzie zniknął Marcin.

— No proszę… — mruknął cicho. — A miałem tylko kupić balsam po goleniu.

Przeszli jeszcze kilka kroków w milczeniu, aż w końcu Beatka, nie odrywając wzroku od witryny jednego z butików, zapytała mimochodem:

— A kto to właściwie był? Dlaczego nigdy wcześniej go nie spotkaliśmy?

Przemek westchnął cicho, jakby próbował poukładać sobie w głowie odpowiedź.

— Marcin. Pracowaliśmy kiedyś razem — odpowiedział spokojnie. — Fajny, normalny gość. Nigdy nie byliśmy jakoś blisko, raczej koleżeńsko. Każdy miał swoje sprawy. Ale pamiętam, że z czasem przestał się udzielać, jakby się trochę wycofał.

Zamyślił się na moment, po czym dodał:

— Z tego, co wiem, coś mu nie wyszło w małżeństwie. Rozwiódł się z żoną, potem zrezygnował z pracy, bo musiał się wyprowadzić do sąsiedniego miasta. Kontakt się urwał, nie spodziewałem się, że znów go spotkam… a już na pewno nie tak. Do tego zaprosił mnie na mecz gdzie zdobycie biletów graniczyło z cudem.

Uśmiechnął się krótko i spojrzał na Beatkę.

— Życie potrafi zaskoczyć, co?

Beatka tylko skinęła głową, ale jej myśli były gdzieś dalej. Wciąż miała w pamięci sposób, w jaki Marcin na nią patrzył, i coś w niej drgnęło. Niepokój? Ciekawość? Może jedno i drugie.

Przemek, jakby wyczuwając jej zamyślenie, nie naciskał. Ruszyli dalej między sklepy – pozornie zwykła sobota, ale oboje czuli, że coś w tej chwili zostało zasiane. Coś, co być może dopiero z czasem zacznie kiełkować.

W ciągu tych dwóch tygodni nie wydarzyło się nic szczególnego. Praca, dom, codzienność, zakupy, wieczory z serialem. Wszystko toczyło się jak zawsze – spokojnie, zwyczajnie. A jednak coś wisiało w powietrzu. Niewidzialne, ciche, ledwo wyczuwalne, ale obecne.

Jedna sytuacja wyróżniała się z tej codzienności.

Pewnego wieczoru, gdy już leżeli razem w łóżku, otuleni półmrokiem sypialni i sobą nawzajem, ich oddechy mieszały się w coraz szybszym rytmie. Dłonie błądziły po znanych ścieżkach, skóra reagowała na dotyk jakby po raz pierwszy. Całowali się namiętnie, Przemek wsunął ręce pod koszulkę nocną żony, przesunął na piersi i poczuł twardniejące sutki, Beatka przeciągle mruknęła oddając się pieszczotom męża. Zachęcony jej reakcją ściągnął z niej koszulkę i całując poprzez szyję, barki dotarł do piersi, subtelnie zataczał kółka językiem i drażnił brodawki, lekko ściskając rękoma piersi żony.

Beatka zamknęła oczy i oddała się pieszczotom, rękoma błądząc po plecach męża który muskał językiem coraz niżej aż dotarł do granic majtek, dłońmi masował nogi od kolan w kierunku łona, gdy zbliżał się do cipki poczuł bijące z niej ciepło, przeciągnął po niej ręką, poczuł przez majtki że zaczyna być wilgotna. Złapał za ich krawędź i sprawnie je zdjął, Beatka w pełni współpracowała unosząc biodra do góry. Jego oczom ukazał się wydepilowany cienki pasek włosków i różowa cipka, pierwsze pojawiające się krople nektaru sprawiły że zaczynała lśnić a Przemek zniżył głowę i przeciągnął językiem po całej długości łechtaczki, przeciągłe mruknięcie i jęk żony zachęcił go do pieszczot cipki. Beatka delektowała się pieszczotami męża. Dłonie wczesała w jego włosy dociskając co raz jego głowę nadając rytm, w jakim ma być lizana. Zaczęła dyszeć energicznie ruszając biodrami, on wrzynał się palcami w jej pośladki i machał na boki językiem po jej nabrzmiałej cipce, pragnęła tylko żeby nie przestawał. Sama zaczęła miętosić sobie piersi czując jak mąż zlizuje jej nektar. Mocno objął ustami jej łechtaczkę i ssał. Było jej tak cudownie, czuła że zaraz dojdzie a miała ochotę poczuć w sobie kutasa.

Osunęła jego głowę i pchnęła go na łóżko. Ściągając z siebie bokserki jednocześnie położył się na wznak prezentując swojego kutasa. Beatka wzięła go w dłonie i zaczęła ruszać góra dół, robił się jeszcze bardziej sztywny, a główka wysunęła się z naskórka,  pochyliła się i językiem dotknęła nabrzmiałej żołędzi, następnie oplotła go językiem i wsunęła do ust. miarowo zaczęła poruszać się wargami po kutasie za każdym razem pochłaniając większy kawałek. Sama poczuła dłoń męża na pupie jak szukał jej gorącej cipki, gdy dotarły tam jego palce dreszcz przeszył ją po całym ciele. wyjęła kutasa z ust, trzymając go w dłoni kucnęła nad kroczem męża i powoli się obniżając wsadziła sobie prącie w cipkę. Wyprostowała się, prezentując swoje piękne piersi, na których położyła dłonie męża i przyciskając do nich swoimi rękoma ręce męża rozpoczęła ujeżdżanie kutasa.

Było jej wspaniale, czuła w podbrzuszu jak członek wypełnia ją za każdym razem gdy na niego opadnie do końca, cipka płonęła, gorąco rozlewało się po całym ciele. Przemek czuł że długo takiej jazdy nie wytrzyma, postanowił na moment przerwać, podniósł żonę z kutasa, sprawnie klęknął za nią i objął rękoma od tyłu, czując na kroczu pupę i bijący z niej żar szeptał przygryzając płatki ucha że jest piękna, że bardzo jej pragnie. W odpowiedzi usłyszał „wejdź we mnie”. Skierował rękę między krocze, delikatnie uniósł Beatkę w górę i opuszczając nabił na kutasa. Uwielbiał ją brać w tej pozycji od tyłu, mógł ją głęboko penetrować jednocześnie trzymać za piersi i przygryzać jej ucho, co dawało żonie dodatkowe doznania. W szczytowym momencie, gdy napięcie zaczynało osiągać granice, Przemek nachylił się do jej ucha i wyszeptał głosem zachrypniętym od emocji:

— Chciałbym zobaczyć, jak się z nim pieprzysz…

To nie był przypadek. Beatka znała tę fantazję. Rozmawiali o niej wcześniej, nie raz. Była jego najskrajniejszym pragnieniem, tym, które nosił w sobie od lat – i które kiedyś, po długich rozmowach i wzajemnym zaufaniu, jej wyznał.

Zawsze odpowiadała podobnie: że to wymagałoby idealnego zgrania miliona rzeczy. Że musiałaby ufać, że wszystko zostanie pod kontrolą. Że sama nie wie, jak by to na nich wpłynęło.

Była mężatką. Miała zasady. Miała granice. A jednak… ta myśl nie dawała jej spokoju. Fascynowała. Budziła coś, co trudno było nazwać.

I teraz, w tej chwili, z jego słowami gorącymi jeszcze przy uchu, z ciałem napiętym, z pamięcią spojrzenia Marcina, z tym wszystkim, co było niewypowiedziane, odpowiedziała półgłosem, z wyraźną prowokacją w tonie:

— A jeśli kiedyś powiem „tak”?

Przemek spojrzał na nią w ciszy. Nic nie odpowiedział, ale jego oddech przyspieszył.

Odpowiedź go zaskoczyła ale jednocześnie ucieszyła. poczuł że jego fantazja zaczęła nabierać realnych kształtów. Dodatkowe emocje sprawiły że popchnął żonę do przodu, ta oparła się na rękach wypinając pupę, złapał za biodra i mocnymi pchnięciami wbijał jej się w cipę. Beatka tego potrzebowała, odwróciła głowę i pomiędzy jękami wyszeptała:

— Mocniej, rżnij mnie, mocniej.

Przemek mocno trzymał ją za biodra i nabijał ją na swojego kutasa, czuł że zaraz eksploduje ale jej słowa spowodowały że nie był w stanie dłużej wytrzymać i zaczął pompować spermę w środku cipki. Gorąca sperma wywołała pierwsze skurcze u Beatki, jakby chciała wycisnąć z jego chuja najwięcej jak się da, żar który od podbrzusza rozlał się po jej ciele spowodował że wygięła się w łuk, czuła jak cipka pulsuje i uderzyła ją fala orgazmu. Padła na łóżko wysuwając się z uścisku męża, czuła jak sperma wylewa się z jej dziurki. Przemek położył się obok niej, przyciągając ją do siebie. Jego dłoń spoczęła na jej biodrze, a usta musnęły skroń.

— Kocham cię — wyszeptał cicho.

— Ja ciebie też — odpowiedziała równie miękko.

Ich oddechy powoli się uspokajały. Ciała, jeszcze przed chwilą rozgrzane do granic, teraz wtulały się w siebie spokojnie, z czułością. Po chwili zapadli w sen. Spleceni w uścisku, w ciszy, która nie potrzebowała słów.

Następnego dnia nie wracali do tej nocy. Nie było rozmowy, nie było analizy. Tylko spojrzenia i krótkie uśmiechy przy śniadaniu. Oboje zachowywali się tak, jakby wszystko było po staremu. Jakby nic się nie wydarzyło. A przecież oboje wiedzieli, że coś się jednak przesunęło — gdzieś w środku, w myślach, w spojrzeniach.

Minęło kilka dni i w końcu nadszedł dzień meczu.

Przemek pojechał wieczorem, podekscytowany spotkaniem i samą atmosferą wydarzenia. Beata została sama w domu. Usiadła z kubkiem herbaty przy oknie, próbując skupić się na książce, ale litery rozmazywały się jej przed oczami.

Nie mogła przestać myśleć. O Przemku. O tamtej nocy. I — nieoczekiwanie, wbrew samej sobie — o Marcinie.

Jego bezpośredniość przy pierwszym spotkaniu zrobiła na niej dziwne wrażenie. Z jednej strony była zaskoczona, nawet lekko oburzona, z drugiej… coś w niej drgnęło. Coś się rozbudziło. Nie był typowym podrywaczem. Jego spojrzenia były śmiałe, ale nie prymitywne. Był pewny siebie, ale nie nachalny. Patrzył na nią, jakby widział więcej niż tylko ciało. Jakby w jednej chwili dostrzegł coś, co inni widzą latami — a czasem wcale.

Zastanawiała się, co by było, gdyby to ona pojechała na ten mecz. Gdyby siedziała obok niego na trybunach. Gdyby potem jeszcze gdzieś poszli… Gdyby.

Westchnęła cicho i spojrzała w ciemniejące za oknem niebo.

Tylko myśli nie dawały jej spokoju.

Przemek wrócił późnym wieczorem, pachnący chłodnym powietrzem i miastem. Zdjął kurtkę, odstawił buty i przeciągnął się ze zmęczonym uśmiechem.

Beata siedziała w kuchni z kubkiem herbaty, w piżamie i z włosami związanymi niedbale w luźny kok. Na jego widok lekko uniosła wzrok znad stołu.

— I jak było? — zapytała, niby obojętnie, jakby z uprzejmości. Ale w jej głosie była nuta… coś pomiędzy zaciekawieniem a nadzieją.

Przemek opadł na krzesło naprzeciwko niej, sięgając po szklankę wody.

— Atmosfera super, stadion pełen, kibice dawali radę. Ale przegraliśmy. Anglicy nas wypunktowali, niby nie odstawaliśmy, ale jednak było widać różnicę klas — powiedział z lekkim westchnieniem. — Marcin cały czas komentował akcje, jakby był drugim Bońkiem. Nie sądziłem, że tak się wkręca w piłkę.

Beatka pokiwała głową, udając, że to ją satysfakcjonuje. Ale gdzieś pod powierzchnią czaiła się inna ciekawość. Miała nadzieję — choć sama przed sobą nie chciała się do tego przyznać — że rozmowa zeszła choć na chwilę na temat jej osoby. Że może Marcin zapytał, wspomniał, dał znać, że pamięta.

Ale Przemek nie powiedział nic więcej. Nie wspomniał o niej ani słowem. A ona nie zapytała. Zamiast tego uniosła kubek do ust i upiła łyk chłodnej już herbaty, po czym rzuciła z lekkim uśmiechem:

— Fajnie, że mimo wszystko się dobrze bawiłeś.

Przemek spojrzał na nią przez moment, jakby coś jeszcze miał na końcu języka, ale tylko skinął głową i sięgnął po telefon.

Między nimi rozgościła się cisza — pozornie neutralna, ale podszyta czymś trudnym do uchwycenia. Jak niedokończone zdanie, które wciąż rezonuje w myślach.

Przemek wstał, nalał sobie wody i przez chwilę stał tyłem do niej, jakby zbierał się w sobie. W końcu odwrócił się i wrócił do stołu. Usiadł powoli, z nieco poważniejszym wyrazem twarzy.

— Muszę ci coś powiedzieć — zaczął, nie patrząc jej prosto w oczy. — Bo wiesz… za miesiąc będzie rewanż. Dwumecz. Tym razem w Anglii.

Beatka uniosła lekko brwi, nie przerywając mu.

— I… nie chciałem wyjść przed Marcinem na dupka. Wiesz, trochę się zagadało, klimat był, facet się rozkręcił. Powiedziałem, że u nas obejrzymy ten rewanż. No… zaprosiłem go do nas.

Zamilkł na chwilę, po czym dodał szybko:

— Spokojnie, nie zabieram go do Anglii — rzucił z lekkim uśmiechem, próbując rozładować napięcie. — Ale uznałem, że jeden mecz w naszym salonie, w normalnych warunkach, to nic wielkiego. Chyba nie będziesz zła?

Zamilkł, przyglądając się jej uważnie. Wiedział, że nie chodzi tylko o fotel, chipsy i transmisję. Było coś w jej spojrzeniu po tamtym spotkaniu. Coś, czego nie umiał nazwać – a co teraz powróciło jak cień.

— Ehh — westchnęła, kręcąc lekko głową. — Tylko żebyście się tu nie spili do nieprzytomności — rzuciła z przekąsem, ale bez złości.

Potem spojrzała na niego uważniej i dodała, nieco ciszej, z lekkim uśmiechem:

— I nie wyobrażaj sobie nie wiadomo czego. Ostrzegam.

Przemek uniósł dłonie w geście niewinności, choć w jego oczach pojawił się znajomy błysk. Wiedział, że to ostrzeżenie nie było całkiem poważne — a może właśnie dlatego zrobiło na nim większe wrażenie.

Beata zaś odwróciła wzrok, jakby chciała zakończyć temat. Ale w środku aż coś się w niej poruszyło. Myśl, że Marcin przekroczy próg ich mieszkania, że usiądzie na ich kanapie, że będzie tak blisko… budziła w niej coś trudnego do uchwycenia.

Niepokój. Podekscytowanie. Ciekawość. Wszystko naraz.

Nie planowała niczego. Nie snuła scenariuszy. Ale sama obecność tej myśli — tej możliwości — sprawiła, że na jej twarzy pojawił się lekki, mimowolny uśmiech.

Przemek tego nie zauważył. A może tylko udawał, że nie widzi.

Miesiąc minął niepostrzeżenie, pochłonięty codziennością. Praca, obowiązki, zakupy, rozmowy o niczym i o wszystkim. Aż w końcu nadszedł ten dzień — dzień meczu.

Beata, choć nie była zaangażowana w to wydarzenie emocjonalnie, dzień wcześniej wszystko przygotowała. Zapełniła lodówkę przekąskami, wyciągnęła szklanki, zadbała o porządek. Przemek z kolei wrócił z butelką dobrej whisky i colą, rzucając tylko: „Na wieczór jak znalazł”.

Niestety, na jej nieszczęście, w pracy wybuchła drobna awaria systemu, a kilka spraw przeciągnęło się poza grafik. Zdenerwowana i rozczarowana, że nie zdąży przygotować zaplanowanych przekąsek, sięgnęła po telefon i zadzwoniła do Przemka.

— Kochanie, sorry, ale będę później. Muszę jeszcze wszystko domknąć — rzuciła pośpiesznie. — Powiedz Marcinowi, że przepraszam. Nie planowałam takiego poślizgu.

Przemek tylko mruknął coś w stylu „spoko, damy radę”, a ona, nieco zirytowana, rozłączyła się.

Początkowo zakładała, że nie będzie z nimi siedzieć. Po pierwsze, piłka nożna średnio ją interesowała. Po drugie — znała męski klimat takich wieczorów: whisky, żarty, śmiechy, a potem jeszcze namawianie jej na drinka, którego nie miała ochoty pić. Przynajmniej tak sądziła rano.

Weszła do mieszkania późnym wieczorem. W przedpokoju unosił się zapach alkoholu i śmiech dochodzący z salonu. Mecz miał się dopiero zacząć, ale Przemek już gościł Marcina pierwszym drinkiem. Obydwaj siedzieli wygodnie, rozluźnieni, jakby mecz był tylko pretekstem do spotkania.

— Hej, przepraszam, że tak późno — rzuciła z korytarza, zdejmując płaszcz.

Przemek odwrócił się w jej stronę, uśmiechnął i zapytał:

— Ciężki dzień?

— Nie pytaj. Mam dość. Chcę tylko prysznic, coś wygodnego i ciszę — odpowiedziała zmęczonym głosem, rozpinając bluzkę.

Marcin spojrzał na nią z tym swoim charakterystycznym półuśmiechem i rzucił:

— Obstawiam, że mecz cię raczej nie kręci… Ale po takim dniu może jednak dołączysz do nas chociaż na jednego drinka? Dla relaksu?

Beata zawahała się na ułamek sekundy. Właściwie… miał rację. Po ciężkim dniu naprawdę miała ochotę na chwilę oddechu.

— Czekajcie chwilę — powiedziała. — Odświeżę się, przebiorę i zaraz dołączę. Przemek, możesz mi naszykować, ale coś lekkiego, okej?

Przemek zerknął na Marcina i zażartował:

— Dzisiaj drinki miesza Marcin. Oddałem pałeczkę w ręce specjalisty.

Beatka uśmiechnęła się półgębkiem i zniknęła w łazience, zostawiając za sobą zapach perfum i rosnące napięcie.

Strumień ciepłej wody spływał po jej ciele, ale Beata ledwo to czuła. Stała pod prysznicem z zamkniętymi oczami, próbując się wyciszyć, choć myśli pulsowały w niej coraz mocniej.

Nie sądziła, że ten wieczór tak ją poruszy. A jednak coś w niej drżało. Nie tylko z powodu wyczerpania po pracy. Była przed okresem, napięcie narastało, a przez ostatnie dni… jakoś tak się nie złożyło. Z Przemkiem nie kochali się już od kilku dni. Ciało domagało się dotyku, bliskości, wyładowania.

Obecność Marcina — jego głos, spojrzenia, spokój, który wyczuwała w nim od początku — sprawiły, że nie potrafiła wyrzucić go z myśli. I choć jeszcze niedawno była pewna, że wie, gdzie są jej granice, dziś… nie była już taka pewna.

Pamięć o słowach Przemka wróciła jak echo. „Chciałbym zobaczyć, jak się z nim pieprzysz.” Gdy to usłyszała tamtej nocy, zmroziło ją. Ale i wtedy, i teraz — zadrżała.

Wysuszyła ciało mechanicznie, nie spuszczając wzroku z lustra. Kiedy otworzyła szufladę z bielizną, jej dłoń zawahała się tylko przez moment, zanim sięgnęła po czarny komplet z koronki — subtelny, ale wyzywający w sposób, którego nie sposób zignorować.

Później pończochy. Cienkie, z delikatną koronką u uda. Przesunęła palcami po materiale, czując, jak serce przyspiesza. Na koniec sukienka — czarna, miękko opływająca ciało, z cienkimi ramiączkami i lekkim rozcięciem z boku. Nic przesadnego, ale na niej wyglądała zmysłowo — i dobrze o tym wiedziała.

Nie rozumiała do końca, po co to robi. Przecież to tylko wieczór z mężem i jego kolegą. A może właśnie dlatego?

Spojrzała na siebie w lustrze. Kobieta, którą zobaczyła, nie wyglądała na kogoś, kto chce uciekać do drugiego pokoju z książką. Wyglądała jak ktoś, kto idzie prosto w ogień.

Wzięła głęboki oddech i ruszyła do salonu. Obiecała, że do nich dołączy — i nie zamierzała się z tego wycofać.

Weszła do salonu pewnym krokiem. Obaj spojrzeli w jej stronę — Przemek z uśmiechem, Marcin z czymś trudnym do odczytania w oczach.

— Który mój? — zapytała, wskazując na dwa szklane kieliszki z bursztynowym płynem i lodem.

— Ten po lewej — odpowiedział Przemek. — Ale uprzedzam, to mieszanka Marcina. Whisky z colą, ale lekka. Jak chciałaś.

— Tylko wygląda groźnie — dodał Marcin z lekkim uśmiechem.

Beatka sięgnęła po szklankę, wzięła mały łyk i skinęła głową.

— Da się przeżyć — rzuciła półżartem, po czym usiadła obok męża, przysuwając się bliżej i opierając głowę o jego ramię.

Rozmowa toczyła się luźno — trochę o pracy, trochę o niczym. Mecz leciał w tle, ale nie działo się nic wartego uwagi. Nudna pierwsza połowa, przewidywalne akcje, komentator brzmiał bardziej jak narrator prognozy pogody niż sportowych emocji.

Wszyscy powoli sączyli swoje drinki, a w powietrzu, pod powierzchnią żartów i lekkich rozmów, zaczynało buzować coś więcej.

Siedząc między nimi z kieliszkiem whisky, Beatka czuła, jak alkohol rozgrzewa nie tylko ciało, ale i myśli. Mecz był nudny jak flaki z olejem — piłkarze snuli się po boisku, komentator brzmiał, jakby sam zasypiał, a rozmowa toczyła się bez większego celu.

Ale Marcin co jakiś czas na nią zerkał. Udawał, że nie patrzy, ale ona czuła to spojrzenie — cięższe niż powinno być, dłuższe niż przyjacielskie. A ona… nie odwracała wzroku.

Zrobiła kolejny łyk. Gdy na ekranie znowu nic się nie działo, uśmiechnęła się lekko i rzuciła, niby od niechcenia:

— Z takim tempem to chyba zdążylibyśmy tu wszyscy zrealizować swoje najskrytsze fantazje i wrócić, zanim ktoś strzeli gola.

Zapanowała chwila ciszy. Przemek spojrzał na nią z uniesionymi brwiami, pół rozbawiony, pół zaskoczony. Marcin… tylko się uśmiechnął. Powoli.

— No to może opowiesz swoją — odezwał się, patrząc jej prosto w oczy.

Beata odwzajemniła spojrzenie, lekko przekręcając głowę, jakby się zastanawiała, czy pójść o krok dalej.

— A może nie trzeba opowiadać. Może wystarczy mieć wyobraźnię — odpowiedziała, z udawaną niewinnością, choć w tonie jej głosu coś drżało.

Whisky smakowała nagle intensywniej.

Przemek uśmiechnął się lekko, nie spuszczając wzroku z żony.

— Moją znasz — mruknął półgłosem i ręką, którą obejmował Beatkę, przesunął powoli w dół, na jej udo. Delikatnie przeciągnął dłonią w górę, podwijając materiał sukienki. Palce musnęły koronkę pończochy, a na moment odsłonił się pas.

Beatka zaśmiała się cicho, szturchnęła go łokciem.

— Weź przestań. Lepiej idź do kuchni po chipsy, zanim znów coś zgubisz po drodze.

Przemek parsknął i wstał, a Marcin — jakby od niechcenia — uniósł lekko brwi i rzucił z uśmiechem:

— Teraz to faktycznie rozbudziłaś moją wyobraźnię.

Beatka zarumieniła się, ale nie uciekła wzrokiem. Uniosła kieliszek i zrobiła łyk whisky, a potem odpowiedziała lekko:

— Chyba za dużo tej whisky. Albo za ciepło w tym salonie.

Zerknęła na ekran. Właśnie zaczęła się przerwa meczu, a w telewizji poleciała reklama łóżka do masażu. Kobieta w białym szlafroku przeciągała się z błogim uśmiechem, a głos lektora mówił coś o „relaksie jak nigdy dotąd”.

— O, takie łóżko to by mi się przydało — mruknęła Beatka, zerkając w stronę ekranu.

Przemek wrócił z miską chipsów i zażartował:

— Ja tam chętnie poddałbym się masażom żony. Codziennie. Bez reklamy.

— Mam takie łóżko w piwnicy — wtrącił od razu Marcin, jakby nie mógł się powstrzymać. — Stoi, się kurzy. Kupiłem kiedyś używane, z ciekawości. Ale samemu to średnia frajda.

Beatka zaśmiała się, kręcąc głową.

— Z każdym zdaniem brzmisz coraz bardziej tajemniczo — powiedziała z przymrużeniem oka. — To może… skoro już mówimy o wyobraźni i masażach… zdradzisz, jaka jest twoja fantazja?

Zrobiła kolejny łyk i dodała, ciszej, ale z wyraźnym uśmiechem:

— W zamian obiecuję, że ja powiem swoją.

Przemek właśnie siadał z powrotem na kanapie, kiedy usłyszał te słowa. Zamarł na ułamek sekundy. Spojrzał na nią — na ten błysk w oku, z którym patrzyła na Marcina — i przeszedł go dreszcz.

Znał jej fantazję. Znał ją dobrze. Nie mówiła o niej często, nigdy zbyt wprost, ale przecież znali się zbyt długo, by ukrywać pewne rzeczy. Ta fantazja… że inny mężczyzna. Że cudzy dotyk. Że spojrzenia, których nie powinna szukać, a jednak je czuje.

I co najdziwniejsze — po części była też jego. Jego własna wizja, która czasem zjawiała się nieproszona. Obraz jej z kimś innym. Obraz, który fascynował i przerażał jednocześnie.

Słysząc to teraz, z jej ust, przy kimś realnym, namacalnym, kto właśnie siedzi naprzeciwko nich… poczuł to mocniej niż kiedykolwiek wcześniej.

Oczy mu zabłysły, a umysł automatycznie wrócił do tamtej nocy, kiedy po seksie szepnęła: „A gdybym powiedziała tak?”

Zadrżał wtedy. I teraz znów poczuł ten sam dreszcz.

Nie powiedział ani słowa. Nie musiał. Patrzył tylko — na nią, a potem na Marcina. A napięcie w powietrzu robiło się gęste jak dym.

Marcin nie owijał w bawełnę. Spojrzał na Beatę i odpowiedział z typową dla siebie bezpośredniością:

— Mogę pójść na taki układ… ale ostrzegam, moja fantazja jest mocno erotyczna. Może spalić ten wieczór szybciej niż te whisky.

Beatka uśmiechnęła się, unosząc lekko brwi, jakby prowokowała go jeszcze bardziej.

— Mecz jest tak nędzny, że tego wieczoru już chyba bardziej popsuć się nie da. No, dalej. Mów. Pośmiejemy się wszyscy.

Marcin napił się spokojnie i mruknął:

— No nie wiem… chyba zrobiłem wam za słabe drinki. Zaczynam się krępować.

— Moje były mocne — rzuciła Beatka z figlarnym uśmiechem i, zanim którykolwiek z nich zdążył coś odpowiedzieć, nachyliła się i namiętnie pocałowała Przemka. Pełnym, wilgotnym, głębokim pocałunkiem. Z językiem. Nie na pokaz — ale z prawdziwym napięciem.

Zaskoczony Przemek odwzajemnił pocałunek, przyciągając ją mocniej do siebie. Jego dłoń automatycznie opadła na jej pośladek, a palce zacisnęły się pewniej, przez co sukienka uniosła się lekko i znowu ukazał się fragment uda zakończony pończochą.

Marcin obserwował tę scenę z nieodgadnionym wyrazem twarzy. Uśmiechnął się lekko, unosząc brwi.

— No dobrze — powiedział w końcu. — Po takim show chyba naprawdę zasłużyliście na moją fantazję.

Zapadła chwila ciszy. Wszyscy czuli, że coś właśnie zostało przekroczone. Cienka granica między żartem a czymś więcej.

Beata nie odwróciła wzroku. Patrzyła mu prosto w oczy. Whisky dodawała odwagi. Teraz działała wyobraźnia.

Zanim Marcin zaczął mówić, Przemek wstał i sięgnął po butelkę.

— To może najpierw uzupełnimy — rzucił, nalewając whisky do trzech szklanek.

— Żeby lepiej się słuchało — dodała Beatka z uśmiechem, unosząc swoją i stukając nią lekko w pozostałe.

Marcin wstał z kanapy i przesiadł się na fotel naprzeciwko, siadając wygodnie z drinkiem w dłoni.

— Lepiej się gada, jak się człowiek nie musi skręcać w pół — mruknął z półuśmiechem.

Wziął łyk, oparł się wygodnie w fotelu i spojrzał na nich z lekkim uśmiechem.

— Zanim zacznę, może ustalmy jedno — powiedział Marcin. — Czy każde słownictwo jest dozwolone? Żeby nie było, że ktoś się obrazi w połowie.

— No przecież nie raz słyszałem od ciebie takie teksty, że uszy więdną — rzucił Przemek z uśmiechem. — To o co w ogóle pytasz?

— Miałem na myśli opinię Beatki — dodał spokojnie Marcin.

— Ja właśnie liczę na coś pikantnego — odpowiedziała z błyskiem w oku. — Jak to opiszesz, to już twoja sprawa. Po tych drinkach i tak pewnie nie będę jutro pamiętać całej historii. Więc dawaj, zrób na mnie wrażenie. Tylko żebym z nudów nie zasnęła.

Mówiąc to, podciągnęła nogi na kanapę i wtuliła się w ramię męża. Przemek objął ją, a jego dłoń spoczęła na jej udzie, które odsłaniała coraz wyżej podnosząca się sukienka.

— No dobrze — podjął Marcin. — Jak wiecie, jestem rozwodnikiem, kobiety nie miałem od dłuższego czasu, więc fantazje mi się tłoczą w głowie jedna po drugiej. Ale taka „the best of”? Pewnie was nie zaskoczę… Trójkąt.

— Ja wiedziałam — zaśmiała się Beata. — Pewnie dwie młode laski naraz, tak?

Marcin uśmiechnął się szerzej.

— A właśnie, że nie. I tu cię zaskoczę. Marzy mi się trójkąt, w którym jest jedna kobieta… taka, która jest w centrum wszystkiego. Jednocześnie całowana, dotykana, adorowana. Jeden masuje, całuje nogi, drugi masuje jej głowę, całuje usta, pieści, masuje piersi, jak trzyma w dwóch dłoniach po kutasie, jak ma pod dostatkiem wszystkiego, jest w centrum uwagi, jak może jednocześnie ssać kutasa a drugiego czuć w rozpalonej cipce.

Mówiąc to, spoglądał uważnie na siedzącą naprzeciwko parę. Beatka, z zaróżowionymi policzkami i rozmarzonym wzrokiem, chłonęła każde słowo. Przemek, wyraźnie pobudzony wizją, intensywniej przesuwał dłonią po jej udzie, zadzierając sukienkę coraz wyżej. Pończocha i jej koronowe zakończenie były już całkiem widoczne na zgrabnym udzie, ale pochłonięta opowieścią, zdawała się tego nie zauważać. Dodawało mu to pewności i powodowało że szczegółowiej opowiadał.

— Chciałbym delikatnie lizać i drażnić językiem cipkę kobiety, ssać łechtaczkę by słyszeć jęki stłumione przez kutasa w jej ustach, doprowadzić ją żeby orgazm przychodził jeden po drugim… żadnych przerw. Tylko przyjemność.

— Mmm… robisz mi smaka — powiedziała Beatka, przygryzając wargę. — Nie spodziewałam się, że masz tak rozbudowane fantazje. Zresztą, ten z tyłu też nie pozostaje obojętny. Podwinął mi sukienkę tak wysoko, że masz niezłe kino zamiast meczu. A ja się nakręcam. Zrobiło się za gorąco…

— Trudno się powstrzymać, mając cię w ramionach przy takiej opowieści — rzucił Przemek, puszczając oko do Marcina.

— Teraz wasza kolej. Ja się właśnie z mojej fantazji uwolniłem, i jakoś lżej mi na duszy — powiedział Marcin z półuśmiechem.

— A ja nie wiem, czy ci lżej. Po spodniach widzę, że raczej ciasno — zażartowała Beata, chichocząc. Przeszył ją dreszcz — zawsze ją pobudzało, gdy widziała, jak kutas sztywnieje z jej powodu.

— Trudno nie reagować — odparł Marcin, zerkając znacząco na miejsce, gdzie błądziła ręka Przemka, jednocześnie starając się ukryć wybrzuszenie w spodniach. — Z takim widokiem naprzeciwko… mam nadzieję, że z waszej strony też  fantazja będzie konkretna.

— Nie bądź taki wstydliwy — rzuciła Beata, śmiejąc się. — I nie próbuj się chować. Zresztą, czuję na plecach, że mój luby też już się napalił jak dzik na agrest. Dobra, panowie, dam wam chwilę ochłonąć, muszę do łazienki.

Wstała, poprawiając sukienkę, i zmysłowo ruszyła w stronę drzwi, kręcąc biodrami tak, jakby robiła to specjalnie.

— O stary… nie spodziewałem się, że to się tak potoczy — powiedział Marcin cicho, gdy drzwi się za nią zamknęły. — Jeśli przesadziłem z tą opowieścią, to sorry. Ale… widząc jej udo, tę pończochę… Masz piękną żonę.

— Wiem. I spokojnie, wszystko gra. Ciekaw jestem, czy naprawdę opowie swoją fantazję. Zna moją… może dlatego dziś taka odważna.

— A jaka jest twoja?

— W zasadzie podobna do tego, co mówiłeś. Z jedną różnicą. Ale to temat na inną rozmowę. Uzupełnijmy szklanki. Zaraz wróci i zobaczymy, co wymyśli.

W tej samej chwili Beata weszła do pokoju.

— A co to za obgadywanie mnie? — rzuciła, udając oburzenie.

Przeszła obok siedzącego Marcina, ocierając się o jego kolana, a potem odwróciła się i pochylając z gracją, jakby mimochodem wyeksponowała pupę. Półleżąc, usiadła obok męża i wtuliła się w niego.

Marcin nie mógł nie zauważyć, że coś się zmieniło — pod sukienką nie było już stanika, a na materiale wyraźnie zarysowały się sutki.

Zerknął na Przemka, po czym podniósł się.

— Skoro była przerwa na łazienkę, to i ja skorzystam.

— Idź, teraz już powinieneś móc chodzić normalnie — rzuciła rozbawiona Beata.

— Ty masz łatwiej — odgryzł się Marcin z uśmiechem. — Ale nie licz, że coś ukryjesz. Twoja sukienka i rysujące się sutki podsycają emocje bardziej niż cała ta rozmowa.

Zniknął za drzwiami łazienki.

— Napaliłam się chyba za bardzo… jakoś go spławmy, bo mam ochotę się z tobą kochać. I to zaraz — powiedziała po jego wyjściu, siadając z impetem na kanapie.

Przemek uśmiechnął się półgębkiem i podniósł szklankę.

— Można w sumie. Zrozumie. Ale… może podsyćmy atmosferę na granicy możliwości? Mamy jeszcze po jednej whisky, a ja sam jestem ciekaw, co się stanie, jak opowiesz swoją fantazję…

— Przestań — przewróciła oczami, choć uśmiech nie schodził jej z twarzy. — To tylko fantazja. Ale… jak tak zaczął opowiadać o trójkącie i gdy tak dosadnie ubrał ją w słowa… zaczyna mi się to podobać. Za dużo tej whisky. Więcej nie piję. A ty, jak chcesz, to albo go spław i chodź się pieprzyć, póki mi się chce, albo gadajmy dalej. Ale żebyś potem nie żałował, jak zasnę, że dziś będziesz musiał sobie sam zwalić — rzuciła z rozbawioną miną.

Przemek roześmiał się cicho, przysuwając się bliżej.

— Zobaczmy, co z tego wyjdzie. Może i wilk będzie syty, i owca cała. Znasz mnie. Wiesz, że dziś możesz spełnić każdą swoją fantazję. Masz moją pełną zgodę.

Beata westchnęła teatralnie i pokręciła głową.

— Głupek. Żebyś nie żałował — mruknęła z przekąsem, ale w jej oczach pojawił się błysk.

Marcin wrócił z łazienki. Przemył twarz, kark… i coś jeszcze — chłodna woda miała choć trochę przywrócić mu kontrolę. Ale obraz Beatki przechodzącej obok niego, z wypiętym tyłeczkiem, na którym zarysowały się koronkowe majtki, wciąż palił go pod czaszką.

Był już lekko podchmielony, odważniejszy niż zwykle. I choć rozsądek szeptał mu, że to żona kumpla, to wyobraźnia robiła swoje. Gdzieś z tyłu głowy tliła się myśl, że ta jego fantazja o trójkącie może nie być aż tak oderwana od rzeczywistości.

Usiadł z powrotem w fotelu, rozsiadając się wygodnie z drinkiem w dłoni.

— No dobrze, ja już gotowy. Teraz wasza kolej na opowieść — rzucił z uśmiechem.

— Beatko, zacznij. Ja muszę do łazienki — powiedział Przemek, wstając i kierując się w stronę drzwi. — Mam nadzieję, że nie zdradzisz całej naszej historii beze mnie!

Śmiejąc się, zniknął z pokoju. Beatka została sama z Marcinem. Na jej twarzy pojawiło się rozbawienie wymieszane z lekkim zawstydzeniem.

— Taki chojrak… i zostawia mnie samą na pastwę losu — powiedziała, kręcąc głową. — Ja nie mam żadnej fantazji.

— Ta, na pewno — zaśmiał się Marcin. — Ale rozumiem. Niełatwo tak powiedzieć coś takiego komuś, kogo w gruncie rzeczy słabo się zna. Ja sam się dziwię, że wypaliłem z moją. Drugi raz pewnie bym się nie zdobył… Ale jak zobaczyłem, jak Przemek masuje cię po udzie, w tej pończosze… jakoś zniknęły mi opory.

Parsknęła nerwowym śmiechem i spuściła wzrok.

— Przestań, i tak już mi gorąco…

— Nie masz czego się wstydzić — powiedział łagodnie, ale z błyskiem w oku. — Wprawdzie nie widziałem, gdzie dokładnie ta noga się kończy, ale jestem gotów założyć się, że nie ma tam nic, czego warto by się było wstydzić.

— Oj weź… — mruknęła, kręcąc głową, choć uśmiech pozostał na jej ustach. — Zaraz mnie tu spalisz tym wzrokiem.

— Dobra, już, bo jak Przemek wróci i to usłyszy, to jeszcze wieczór się urwie w połowie.

— Jemu to chyba nawet by nie przeszkadzało — powiedziała cicho, nie patrząc mu w oczy.

Marcin uniósł brwi.

— Nie jest zazdrosny?

— Jest — odpowiedziała po chwili. — Ale… na swój sposób. Inaczej. Nie tak, jak myślisz.

I właśnie wtedy do pokoju wrócił Przemek.

— A co, on wie? — zapytał Przemek nagle, z lekkim iskrzeniem w oczach. — Wprowadziłaś Marcina w to, o czym marzysz, gdy się kochamy?

— Ty to wiesz kiedy wrócić — odparła Beata z rozbawieniem, robiąc mu miejsce na kanapie. Kiedy Przemek usiadł, znów wtuliła się w niego, układając się bokiem, z głową na jego ramieniu.

— No dobra, skoro już mamy pełny skład… — odezwał się Marcin, poprawiając się w fotelu. — Czekam na swoją część umowy.

— Przemek już zdradził większość mojej fantazji… co ja mogę dodać? — zaczęła Beata, udając nieśmiałość.

— Dodaj, co chcesz. Fantazja to fantazja — odpowiedział Przemek i znów zaczął leniwie masować jej udo.

Beatka wzięła głębszy oddech, po czym spojrzała Marcinowi w oczy.

— Dobrze, to słuchaj. Od dawna mam jedną myśl, która często wraca, gdy jesteśmy z Przemkiem w łóżku… Zawsze chciałam, żeby ktoś nas podglądał. Kiedy się kochamy. Kiedy go całuję, pieszczę. Wyobrażam sobie, że biorę kutasa do ust… podnoszę wzrok… i widzę, że ktoś patrzy.

Mówiła to spokojnym, rozmarzonym głosem. Przemek wsłuchiwał się w każde słowo, nie przestając przesuwać dłonią po jej udzie. Sukienka była już wysoko, koronkowa bielizna i pas do pończoch nie pozostawiały wiele dla wyobraźni. Palce męża wędrowały coraz śmielej w stronę jej wewnętrznego uda. Językiem muskał szyję żony a drugą rękę przesunął na jej piersi delikatnie je ściskając.

Marcin obserwował ich w skupieniu, oddychając nieco szybciej. Wzrok miał wbity w kobietę, jakby chłonął każdą sekundę tej sceny.

— Mówiąc to, czuję, że aż się cała nakręcam… A jego ręce tylko to pogłębiają. Zaraz chyba naprawdę zrealizujemy tę fantazję na twoich oczach — wyszeptała, niemal z niedowierzaniem, co właśnie mówi.

— Nie mam nic przeciwko — odpowiedział Marcin cicho. — Nigdy nie widziałem na żywo, jak kocha się tak piękna kobieta. Jesteś niesamowita.

Beata zaczęła oddychać ciężej. Spojrzała na Przemka i niby chciała zdjąć jego dłoń ze swojej piersi… ale zamiast tego przycisnęła ją mocniej. Jej ciało aż drżało. Już wcześniej czuła, że jest wilgotna, dlatego też podczas wcześniejszej wizyty w łazience zmieniła bieliznę. Ale teraz — już nic nie tłumiło jej pragnienia.

Alkohol, dotyk, wzrok drugiego mężczyzny… to wszystko mieszało się w niej jak na granicy snu i jawy.

Nie mogła już się powstrzymać.

Pochyliła się lekko i wsunęła dłoń do spodni męża. Czuła, jak twardy jest już jego członek, sztywny i gotowy. Podniosła wzrok — Przemek uśmiechał się tylko lekko, spokojnie, pewnie. Wiedziała, że daje jej przyzwolenie.

Całując go gwałtownie, wbiła język głęboko w jego usta, a drugą ręką rozpięła mu spodnie i wyciągnęła członka. Oderwała się od jego ust, spojrzała na kutasa, pochyliła się, przejechała po nim językiem, powoli, świadomie, trzymając kontakt wzrokowy z Marcinem. Wzięła nabrzmiałą główkę w gorące wargi, oplotła językiem i wsunęła do ust. Zaczęła mu obciągać cały czas patrząc w kierunku mężczyzny siedzącego na fotelu.

A potem wstała. Poprawiła sukienkę, ale tylko od niechcenia. Stanęła przed nimi i powiedziała niskim, pewnym głosem:

— Przeleć mnie. Niech sobie popatrzy.

Odwróciła się przodem do Marcina, maż stanął za nią, spodnie mu zjechały do kostek, zaczął ją całować od tyłu po szyi i rozpinać sukienkę która zjechała w dół pozostawiając ją tylko w majtkach i pończochach. Oczom Marcina ukazały się kształtne, jędrne piersi, sterczące sutki, aż chciał wstać wziąć w usta, zacząć pieścić. Przemek zaczął się szamotać że swoimi ubraniami, a Beatka, odwróciła się tyłem do Marcina i pochyliła się, widział dokładnie jak z wypiętego tyłeczka zsuwa koronkowe majtki, odsłaniając lśniącą od soczków cipkę. Przemek w tym czasie pozbył się ubrań, siadł wygodnie na kanapie.

Beatka odkręciła głowę się w stronę Marcina, czując na sobie jego wygłodniały wzrok, uśmiechnęła się zalotnie, wzięła kutasa męża do ręki, przesunęła dłonią kilka razy po nim i wsadziła sobie do ust. Zaczęła delikatnie językiem bawić się od góry do dołu, później powoli brać główkę do buzi, oplatając językiem, delikatnie ssać. Widać po minie Przemka że umie to robić. Marcin nie mógł wyjść z podziwu, patrzył jak wypięty tyłek Beatki tańczy zaraz przed nim, cipka ocieka wręcz sokami, aż chciał się zbliżyć językiem, trudno było oderwać wzrok od tyłka, ale przeniósł go na chwilę na widok jak kutas Przemka znika w jej ustach. Widowisko jakiego długo nie zapomni, spodnie mu rozrywało ale bał się wyciągnąć swojego kutasa żeby nie przerwać tego przedstawiania.

Po chwili wstała, czuła w ustach że kutas jest gotowy więc usiadła na mężu kierując sterczącego chuja wprost do ociekającej muszelki, powoli opuszczała się, aż cały znikł w jej gorącej cipce.

Kilka razy podnosiła się i opadała, za każdym razem delikatnie jęcząc i sapiąc, delektowała się chwilą, odkręciła głowę do tyłu, zobaczyła jak ich gość ze szczęką prawie przy podłodze ogląda jej spektakl. Chciała pokazać mu więcej. Zeszła z kutasa męża, odkręciła się przodem do Marcina, nakier0wała pupę w stronę męża i siadła, kutas jego nie wszedł, ocierał się o cipkę a ona oparła się całym ciałem o pół siedzącego Przemka, nogi podniosła do góry i postawiła na kolanach męża, uniosła się, ręką nakierowała kutasa i ponownie wbiła się swoją gorącą cipką, zaczęła znów swój taniec. Góra – dół, powoli nabijając się na ociekającego jej sokami kutasa.

Marcin oszołomiony tym co zobaczył, piękna kobieta, w jego typie, niewielkie ale seksownie piersi, sterczące sutki, cipka gorąca, różowa, ociekającą sokami, z delikatnym paskiem włosów nad nią co dodawało jej naturalności i uroku. Unosiła się i opadała miarowo na kutasa. Przemek ręce trzymał na piersiach żony, kąsał jej szyję i ucho a ona z odchyloną głową, wygiętym jak struna ciałem, eksponowała piersi i rytmicznie nadziewała się kutasa, z wzrokiem wbitym w Marcina, który już nie wytrzymywał siedząc i oglądając to widowisko. Z spośród jęków kochanków usłyszał “wyjmij go” nie wiedział czy się przesłyszał, ale Przemek wysapał głośniej “pokaż Beatce kutasa”

Biegał wzorkiem od jej oczu przez piersi na chłonącą kutasa cipkę, Beata, z błogością na twarzy cały czas nadziewając się na męża, z zamglonym spojrzeniem  wbitym w Marcina puściała mu oczko w szelmowskim uśmiechem, oblizując seksowanie swoje usta.

Nie wiele myśląc Marcin zsunął spodnie, bokserki, wyjął wreszcie swojego kutasa który już zaczął go boleć będąc prawie w pełnym zwodzie w uwięziony w spodniach. Siadł z powrotem na fotel, wziął członka w dłoń i delikatnie go masując oglądał dalej przedstawienie małżonków.

Beatka widząc co zrobił ich obserwator, wlepiła wzrok w kutasa Marcina, widziała jak jego dłoń porusza  się góra dół na nim, od razu pomyślała że chciałaby go poczuć w ustach, oczy jej się zaświeciły, nie miała wcześniej takich wyobrażeń, ale ta chwila, ten moment spowodował że zaczęła zastanawiać się jak dossać się do penisa kolegi męża. Przemek poczuł że coś drgnęło u żony, domyślił się że spodobał jej się widok onanizującego się obok faceta i ucieszony że w końcu może doświadczyć tego o czym marzył od kiedy zobaczył jak inni mężczyźni patrzą na jego żonę, zaczął szeptać jej do ucha:

— Chcesz go dotknąć?

Pokiwała głową, mrucząc przeciągle:

— Yhhmmmm

— Chcesz go posmakować?

Szepnęła:

— Tak mmmmmmm

— Chcesz go poczuć?

Dysząc i zatrzymując się na dole kutasa męża, powiedziała:

— jJśli nie masz nic przeciwko….

Beata czuła że zaraz odpłynie, będąc w stanie głębokiego podniecania nie do końca świadoma była na jakie pytania odpowiada Przemkowi, alkohol wymieszany z podnieceniem budowlanym cały wieczór wprowadzał ją w trans o jakim marzyła od dawna. Jej wizje które snuła gdy zamykała oczy bo nie mogła dojść czasem z mężem podczas normalnych zbliżeń urzeczywistniły się, oto siedziała na kutasie męża, prezentując swoje piersi, brzuch z cienkim paskiem włosków na dole przed różową, nabrzmiałą i błyszczącą od soków cipką, mężczyźnie siedzącego na przeciwko trzymającego w ręku twardego kutasa z podziwem patrzącego to w jej oczy to na piersi i na cipkę nabijającą się do samego końca na chuja męża. Było jej doskonale, błogo, stękała i delektowała się chwilą, nieświadoma odpowiadała na szepty męża “tak” i narastała w niej chęć dotknięcia jej obserwatora.

Będąc już na skraju orgazmu opadła do końca na kutasa Przemka i nie do końca usłyszała co powiedział ale odpowiedziała “jeśli nie masz nic przeciwko...” myśląc że pyta ją czy zaraz będzie miała orgazm, zatrzymała na krótką chwilę żeby przedłużyć doznania. Wtem poczuła jak mąż zdejmuje są z kutasa, podnosi a następnie będąc za nią sugeruje żeby klęknęła przed siedzącym Marcinem, na jej miękkich nogach opadła od razu na kolana a żeby nie upaść na twarz, musiała oprzeć ręce na  kolanach gościa. Fala ciepła przebiegła przez nią jak prąd. Opierała się o nogi siedzącego półnagiego obcego faceta, twarzą prawie przy jego kutasie którego trzymał w ręku. Klęcząc na czworaka poczuła jak z tyłu mąż znów masuje jej dupę, ręką przejechał po nabrzmiałej łechtaczce, zajęczała głośno. Przemek zaczął wkładać kutasa w jej cipkę z której wprost lały się soki, spływając cienką stróżką po udach. Poczuła jak pulsujący kutas wszedł w nią, pchając ją do przodu, poczuła intensywniej zapach kutasa Marcina przy swojej twarzy, podniosła głowę by spojrzeć mu w oczy, automatycznie oblizała usta, zapragnęła poczuć w nich jego chuja na którym pojawiły się pierwsze krople śluzu, poczuła drugie pchnięcie, jej usta prawie go dotknęło, jeszcze bardziej zapach kutasa drażnił jej nos. Teraz już była pewna że chce go spróbować. Rękoma przysunęła się po jego udach zbliżając się maksymalnie do sterczącego członka. Marcin zdjął niego dłoń i położył na barku Beatki. Poczuła kolejne pchnięcie od tyłu męża w swoją cipkę, wysunęła język i pierwszy raz delikatnie  musnęła błyszczącą główkę, poczuła smak który marzył jej się od samego początku jak zobaczyła że Marcin wyciąga swoją pałę. Ręką chwyciła go za chuja i przy kolejnym pchnięciu objęła ustami i już go nie puściła, czuła jak mąż od tyłu przyśpiesza i jego chuj pulsuje w cipce coraz szybciej, kutas w jej ustach smakował jak żaden inny, też pulsował gdy oplatała go językiem a bijące z niego ciepło sprawiało że nie chciała go wyjmować z ust.

Czuła że długo nie wytrzyma ssąc kutasa i będąc posuwana od tyłu przez męża. Poczuła jak mąż jeszcze bardziej sztywnieje i zaczyna pompować w jej cipę spermę, gorąco od środka rozlało się po całym ciele a lekkie skurcze oznajmiające zbliżający się orgazm robiły jej mgłę przed oczami, mocniej zacisnęła usta na kutasie Marcina wsadzając go sobie głębiej w gardło, ku jej satysfakcji też zaczął pulsować i poczuła pierwszy strumień spermy w buzi, tego było dla niej za wiele, orgazm uderzył w nią od wewnątrz, trzęsąc całym ciałem, czuła jak z tyłu mąż cały czas trzyma w niej kutasa i sperma rozpala od środka, z przodu kolejne porcje gorącego płynu wypływają z ust. Nie miała sił opierać się nawet na czworakach, odsunęła się na podłogę, półświadoma, ze spermą na twarzy, spełniona, szczęśliwa, czekająca aż ciało uspokoi się po orgazmie, z myślą “oby ten wieczór trwał jeszcze chwilę”.

Przemek po potężnym orgazmie leżał na podłodze obok żony, głaskając ją po ciele i z radością w oczach wspominał w myślach mega orgazm który doświadczył przed momentem, przed oczami miał cały czas obraz jak trzymając za biodra żonę wbijał jej kutasa, czuł ciepłe soki, wchodził w nią pchając do przodu a jej twarz zbliżała się do kutasa Marcina, pragnął by już za kolejnym pchnięciem wzięła go do ust, moment który latami kreował w swojej wyobrazi wreszcie nadszedł, gdy zobaczył jak przy jednym z jego ruchów błyszcząca główka kutasa kolegi zniknęła w ustach małżonki nie wytrzymał, orgazm targał nim a kolejne porcje spermy ładował w cipkę żony, co więcej jak zobaczył że Marcin wystrzelił w buzi jego żony a ta z błędnym wzrokiem starała się połknąć ile się da ale i tak stożki białego płynu wyciekły z ust doznał kolejnych fal orgazmu, emocje przyćmiły mu świadomość, na takie coś czekał latami a teraz ten obraz jak stop klatka zadomowił się w jego głowie, nie potrafił pozbyć się uśmiechu z twarzy, w końcu zobaczył też żonę z mętnym wzrokiem, uśmiechem przyozdobionym spermą innego faceta. Zobaczył ją szczęśliwą.

Po drugiej stronie Beatki na podłodze leżał Marcin, w dłoni trzymał pierś żony kolegi, nie dowierzając w to co się stało. Nie mógł się nadziwić oglądając jak małżeństwo zaczęło się przed nim pieprzyć. Jak spokojna, cicha Beatka bezwstydnie się przed nim rozebrała zaprezentowała dupkę, soczystą cipkę i dosiadła kutasa męża, jak nadziewała się prezentując mu swoje piękne ciało, jędrne piersi, różową, błyszczącą cipkę w którą wbijał się kutas, nigdy nie widział seksu na żywo, w takiej odległości że czuł zapach kobiety. Po tym jak Przemek położył żonę na jego kolanach jak czuł jej oddech na kutasie wiedział że dłużej nie wytrzyma, resztkami sił dzielnie powstrzymywał orgazm ale gdy usta kobiety pochłonęły jego kutasa było za wiele, tego nikt by nie wytrzymał, pieprzona od tyłu piękna kobieta zaciska usta i ssie kutasa, ruchy jej męża sprawiały że chuj wchodził coraz w głębiej w gorące gardło, wystrzelił momentalnie. Tyle zapamiętał i chciał ten obraz zachować na zawsze w swojej głowie

Cała trójka leżała w milczeniu, otulona ciszą, która niosła w sobie echo dopiero co przeżytych doznań. Oddechy powoli się uspokajały, skóra wciąż była rozgrzana, a zmysły otwarte — napięcie jeszcze nie opadło do końca.

Beata wtulona była w ramię Przemka, jego dłoń delikatnie sunęła po jej skórze. Po drugiej stronie, ręka Marcina spoczywała leniwie na jej piersi. Ten dotyk — podwójny, męski, ciepły — dawał jej poczucie bycia kobietą w pełnym tego słowa znaczeniu. Pożądaną. Chcianą. Otuloną uwagą dwóch mężczyzn.

Czuła się jak nigdy wcześniej.

A jednak w jej myślach zaczęło tlić się coś więcej. Pragnienie. Ciekawość. Co by było, gdyby posunęli się dalej? Gdyby pozwoliła sobie na jeszcze więcej? Gdyby poczuła Marcina całkowicie — nie tylko dłoń na piersi, nie tylko jego spojrzenie… ale ciało. Głębiej. Mocniej. Jednocześnie.

Wspomnienie niedawnego orgazmu wciąż pulsowało gdzieś pod skórą. Chciała tego znów — fali, która porwie ją bez ostrzeżenia. Ale nie wiedziała, co myśli Przemek. Czy to, co się wydarzyło, było jednorazowym eksperymentem? Czy raczej zaproszeniem do czegoś więcej?

Nie chcąc łamać chwili, a jednocześnie szukając drogi ucieczki z tej niepewności, powiedziała cicho:

— Zimno mi się zaczyna robić… tu na podłodze.

Jej głos był cichy, spokojny — ale w tonie kryła się nuta niedopowiedzianego. Nie prośba, nie wyrzut. Raczej pytanie.

I czekała, jak zareagują.

Przemek poruszył się lekko, podnosząc się z podłogi. Jego spojrzenie zatrzymało się najpierw na żonie, potem na Marcinie — spokojne, pewne, z lekkim błyskiem w oku.

— Czas na moją fantazję — powiedział cicho, lecz stanowczo. — Chodźmy do sypialni.

W pomieszczeniu zapadła cisza, ale nie była niezręczna. Raczej gęsta od podskórnego napięcia, którego nikt już nie próbował ukrywać.

Beata spojrzała na niego uważnie, nagie ciało nadal wtulone w jego bok. Oddech miała płytki, policzki zaróżowione. Nie zapytała o nic więcej — w jej oczach była zgoda. I pragnienie.

Wstali razem. Nikt już nie był ubrany. Ich ciała, wciąż rozgrzane dotykiem i wspomnieniem poprzednich chwil, poruszały się pewnie i naturalnie. Bez wstydu. Bez udawania. Marcin również podniósł się, powoli, jakby upewniając się, że naprawdę ma do tego prawo.

Szli przez korytarz w milczeniu, boso, nago, zmysłowo. Beatka między nimi, delikatnie muśnięta dłońmi z obu stron — jedno dotknięcie karku, drugie biodra. Było w tym coś ceremonialnego, jakby przekraczali nie tylko próg sypialni, ale też własnych granic.

Pokój był półmroczny, oświetlony ciepłym światłem z jednej lampki. Pościel wyglądała miękko, ciepło, zachęcająco. Beata weszła pierwsza, nie zatrzymując się — usiadła na łóżku, a potem położyła się na boku, opierając głowę o ramię Przemka, który zaraz do niej dołączył.

Marcin stanął w progu, nagi, ale niepewny. Czekał. I wtedy Przemek, obejmując żonę, spojrzał mu prosto w oczy i skinął głową.

— Jeśli mamy przekroczyć granice… to zróbmy to naprawdę.

Przemek nachylił się do jej ucha, a jego głos był cichy, ale pełen napięcia, które Beata od razu wyczuła. Wiedziała, co zaraz powie — znała tę jego fantazję od dawna. Ale teraz… to nie było już tylko wyobrażenie.

— Wiesz, że zawsze o tym marzyłem — wyszeptał, gładząc jej biodro. — Chcę, żebyś to zrobiła. Teraz. Chcę patrzeć, jak on cię bierze, jak Cię rucha, jak się z nim pieprzysz… naprawdę.

— To siądź sobie na razie obok, kochanie — powiedziała Beatka miękko, spoglądając na Przemka z uśmiechem. — Odpocznij, popatrz… jeszcze mi się dziś przydasz. A teraz… postaram się spełnić twoją fantazję.

Przemek nie odpowiedział. Skinął tylko głową i usiadł w fotelu naprzeciwko łóżka. W jego oczach czaiła się mieszanina ekscytacji i podziwu. Wiedział, że to nie sen.

Marcin podszedł bliżej, jakby wciąż niepewny, czy to wszystko naprawdę się dzieje. Beata przesunęła się po materacu, dając mu znak, by położył się na środku łóżka. Gdy to zrobił, uklękła tyłem do niego, opierając się na dłoniach, dokładnie na wysokości jego bioder. Wypięła się z premedytacją, zmysłowo wyginając plecy.

Sięgnęła dłonią do jego krocza — członek był jeszcze miękki, ale czuły. Ujęła go delikatnie, powoli przesuwając dłonią w górę i w dół, bawiąc się skórką, która raz skrywała, a raz odsłaniała nabrzmiewającą żołądź. Widząc, jak pod wpływem jej dotyku zaczyna twardnieć i rosnąć, poczuła znajome ciepło w podbrzuszu. Była już wilgotna.

Myśl, że jej widok i jej dotyk sprawiają, że mężczyzna sztywnieje w jej dłoni, napawała ją radością i dumą. Czuła się piękna. Seksowna. Pożądana. Taka, jaką była naprawdę — i jaką chciała być widziana. A rosnący w jej dłoni członek Marcina tylko to potwierdzał.

Pochyliła się niżej i bez słowa zaczęła muskać go językiem, a potem — płynnie, z wprawą — wzięła go do ust. Ruchy miała delikatne, ale pewne, finezyjne, zmysłowe.

Przemek siedział naprzeciwko i nie odrywał od niej wzroku. W jednej ręce trzymał już własnego członka, drugą oparł o podłokietnik. Patrzył, jak jego żona pieści innego mężczyznę ustami. To, co dotąd było tylko wyobrażeniem, teraz działo się naprawdę, tuż przed jego oczami. Pragnął tej chwili od dawna — nie tylko fizycznie, ale mentalnie, emocjonalnie.

Chciał zobaczyć, jak wygląda jego żona z kimś innym. Jak oddaje się bez wstydu. Jak czerpie z tego przyjemność.

Marcin leżał w bezruchu, czując, jak narasta w nim fala podniecenia. Jeszcze chwilę temu nie uwierzyłby, że to możliwe. A teraz naga kobieta, piękna, pełna gracji i odwagi, pieściła go, podczas gdy jej mąż z aprobatą to obserwował.

To była scena jak z filmu. Ale prawdziwa. Tu i teraz. I nikt się nie wahał.

Marcin czuł na kutasie usta kochanki, przed sobą widział kształtny tyłek, przesuną po nim dłonią zatrzymując palce na cipce. Beatka zareagowała mruknięciem, rozsunęła bardziej nogi dając mu lepszy dostęp do cipki z której poczuł na palcach falę gorąca oraz soki, pewnie jeszcze wymieszane ze spermą męża po jej pierwszym tego wieczora rżnięciu. Złapał ją za uda, zbliżył głowę i przeciągnął językiem od kakaowej dziurki przez całą długość cipki, poczuł słodki smak śluzu i spermy.

Beatka ponownie przeciągle zamruczała na ten jego gest, kutas w jej ustach był już odpowiednio twardy, chciała go w końcu mieć w sobie. Podniosła głowę, spojrzała na męża, siedział z błyskiem w oku i swoim kutasem w ręce obserwując rozgrywającą się scenę przed nim. Podniosła się, okrakiem stanęła nad Marcinem. Następnie, powoli kręcą tyłkiem mu przed oczami siadał na jego brzuchu przodem do Przemka, wzięła w rękę kutasa i zaczęła jeździć sobie po cipce jakby szukała dla niego wejścia, drażniła żołądź swoimi płatkami a soki ściekały po kutasie i jej ręce.

Przemek aż przysunął się bliżej żeby nie przegapić tego momentu gdy twardy kutas kolegi, błyszczący jeszcze od śliny żony co go przed momentem ssała, zanurzy się cipie jego ukochanej. Widok tego spowodował że jego członek nie dość że momentalnie zesztywniał to jeszcze o mało nie strzelił, musiał przestać poruszać dłonią bo opróżniłby się już drugi raz tego wieczora.

Beatka przestała się droczyć, nakierowała kutasa na dziurkę i nabiła się powoli siadając do końca. czuła jak gorący kutas pulsuje je w cipce, rozkosz rozlewała jej się po całym ciele, zaczęła się unosić i opadać, delektując się każdym nabiciem na chuja Marcina.

Przemek jak zahipnotyzowany patrzył na to co się dzieje, najlepsze filmy porno nie oddawały tego co teraz tu się działo. Rytmicznie jęki jego żony dopełniały całości. a gdy usłyszał że mruczy „tego mi trzeba było, pieprz mnie” myślał że zwariuje, z powrotem siadł naprzeciwko nich.

Beatka chcąc poczuć jeszcze głębiej Marcina i byś mocno rżniętą zeszła z niego, uklękła na czworaka twarzą na przeciwko Przemka wypięła tyłek do góry i czekała aż Marcin znów zanurzy w niej kutasa. On od razu zrozumiał czego po nim oczekuje. Ustawił się za nią, dłonią przeciągał po gorącej cipie, nakierował kutasa na jej dziurkę, złapał obiema rękami za biodra i mocno wbił się do przodu wywołując u niej jęk rozkoszy. Rytmicznie posuwana od tyłu, jęcząc, mrucząc z zamglonymi oczami starała się patrzeć mężowi w oczy, głowa skakała jej w rytm uderzeń Marcina. Powtarzała, „o tak, ruchaj mnie, rżnij mi cipę” a w środku czuła żar i gorącego chuja, dreszcze i ciepło rozlewało się po całym jej organizmie.

Przemek wstał, dłońmi wziął ją za głowę i pocałował. Uśmiechnęła się, a maż się wyprostował, przy jej twarzy znalazł się drugi kutas, od razu skorzystała z okazji i wzięła go do ust. Ruchy Marcina sprawiały że automatycznie zanurzał się on w jej buzi, coraz głębiej. Posuwana już trochę, nie miała siły podpierać się na jednej ręce a w drugiej podtrzymywać kutasa w ustach, wyjęła go oparła głowę o pościeli i tylko powtarzała „nie przestawaj, rżnij mnie”.

Marcin przyśpieszył, mocnej trzymając za biodra, klepnął ją w tyłek, czuł jak cipka wręcz ocieka i coraz szybsze skurcze na swoim kutasie. To powodowało że zaraz sam o mało nie wystrzelił a jak tylko usłyszał przeciągłe „taaaaak, kurwa, taaaaak” puścił biodra Beaty, ta się osunęła na łózko, a on wytrysnął pierwszą salwą zalewając jej pupę i plecy.

Beata zwinnie przekręciła się na plecy i kolejne salwy spermy trysnęły na jej piersi. Leżała tak z niezmazywalnym uśmiechem na twarzy i rozcierając tą spermę na piersiach, zobaczyła że Przemek z błyskiem w oczach przygląda się temu, wzięła trochę spermy na palec i oblizała, zwracając się do niego „dobra, chcesz spróbować?”

Przemek nie wiedział co powiedzieć, jego kutas pulsował twardy jak skała. Beata wzięła go za rękę i pociągnęła do siebie. Pochylił się nad nią i pocałował z głodem, który nie wymagał słów. Ich języki splecione w tanecznym rytmie zdradzały napięcie, które narastało od dłuższego czasu. Przyciągnęła jego głowę bliżej i wyszeptała mu do ucha:

— Pocałuj mnie… tam — szepnęła z uśmiechem, kierując jego usta ku swoim piersiom.

Przemek zawahał się tylko na ułamek sekundy. Wiedział, co się tam wcześniej działo, ale teraz wszystko przestało mieć znaczenie. Językiem musnął sterczący sutek, a gdy usłyszał cichy, drżący pomruk rozkoszy żony, poczuł, jak cała niepewność z niego odpływa.

Zareagowała impulsywnie, z błyskiem w oku. Sięgnęła do jego karku, przyciągnęła go mocniej i zniżyła głos:

— Skoro Marcin potrzebuje chwili wytchnienia… a ty jesteś gotowy… to może rozgrzej moją drugą dziurkę?

Jej spojrzenie było wyzywające, pełne obietnic i gry. Nie musiała nic więcej mówić — wiedział dokładnie, czego od niego chce.

Przemek zsunął się niżej, całując jej brzuch, biodra, aż w końcu dotarł tam, gdzie ciepło jej ciała było najbardziej wyczuwalne. Jego dłoń wędrowała powoli wzdłuż uda, aż palcem zatoczył krąg tuż obok miejsca, które do tej pory znał tylko z rozmów i spojrzeń pełnych niedopowiedzeń. Beatka zadrżała lekko, przygryzła wargę, napinając się pod jego dotykiem. Była gotowa, otwarta, z każdym ruchem oddech stawał się cięższy. Przemek delikatnie, z czułością, zaczął ją przygotowywać. Musnął językiem płatki cipki, zasmakował słodkiego nektaru, przeciągnął na drugą dziurkę, poczuł że jest równie wilgotna jak cipka, wrócił pieścić łechtaczkę a palcem cierpliwie, z wyczuciem, zaczął zataczać kółka na kakaowym oczku. Czuł jak mięsnie zwieraczy pulsują powoli zapraszając do środka palec jednak na razie tylko go masował delikatnie naciskając.

Beatka czując przyjemne mrowienie przechyliła się na bok unosząc nogę do góry by mąż miał łatwiejszy dostęp do jej skarbów a głowę położyła na brzuchu Marcina i zaczęła ssać budzącego się do życia członka Marcina.

Przemek wyobrażał sobie ten moment już od kilku lat, emocje w nim buzowały, przeciągnął językiem po cipce, wilgotnej, różowej, poczuł słodki smak, smak rozkoszy, zaczął tańczyć po tym skarbie językiem, spijać jej nektar, słyszał stłumione jęki żony, uniósł wzrok, zobaczył jak ona bawi się w półsztywnym kutasem Marcina leżąc mu na brzuchu a kolega z zamkniętymi oczami masuje jej piersi. Zbliżył dłoń do cipki, do języka dołożył palca, obsmarował go w jej sokach i przesunął na drugą dziurkę, językiem zaczął taniec po płatkach cipki, palcem zataczał kółeczka wokół drugiej dziurki, na tą pieszczotę zareagował przeciągłym mruknięciem oraz delikatnym skurczem drugiego otworu. Przemek czując jak reaguje delikatnie zaczął naciskać palcem, czuł jak raz się zaciska by po chwili malał opór, nie spieszył się masował, i czekał aż swoimi ruchami żona sama nabije się na palec jednocześnie smakując jej cipkę. Była w siódmym niebie, czując dotyk na drugiej dziurce, wiedząc że zaraz będą znów intensywne doznania pochyliła się jeszcze bardziej do kutasa Marcina i najpierw liżąc samą główkę wsadziła sobie na wpół zwiotczałego chuja do ust. Possała i już zaczęła odczuwać jak zaczyna jej nabrzmiewać w buzi co było dla niej dodatkowym bodźcem i radością. Uwielbiała to uczucie gdy z jej powodu twardnieją kutasy. Przemek palcem wbił się dupkę i wolno ale miarowo robił palcówkę. Słysząc stłumione jęki żony, podniósł wzrok i zobaczył jak miarowo obciąga ich koledze, wspaniała scena pomyślał.

Przez Beatkę przeszedł prąd — język męża na cipce, jego palec w jej dupce, twardniejący kutas w ustach, mrowienie w podbrzuszu było ogromne, chciała poczuć jeszcze bardziej, wyjęła kutasa na chwile z ust i powiedziała do męża „zerżnij mnie”, on oderwał się od swoich pieszczot, ona klęknęła na czworaka głową na wysokości chuja Marcina, wygięła się w łuk, eksponując tyłek w stronę męża i wróciła do ssania kutasa. Przemek pomyślał że jak wsadzi jej w dupę to spuści się od razu i skończy się zabawa więc zbliżył się do cipki żony i wszedł w nią jak w masło, zaczął ją posuwać i widział jak jego pchnięcia powodują że pochłania kutasa Marcina, żeby zwiększyć doznania żony poślinił kciuka i zaczął nim naciskać do drugą dziurkę, obijał pośladki żony i kciukiem w pewnym momencie wbił się jej dupkę, czuł jak zwieracze pulsują, a ona mruczy jak nigdy.

Beata czuła jak gorąco rozlewa się po jej ciele ale brakowało jej tego przyjemnego bólu, spowodowanego przez wypełnienie dupki, kciuk męża tylko rozdrażnił jej apetyt na porządne ruchanie. W ustach miała porządnego, nabrzmiałego już kutasa a chwile rżnięta przez męża od tylu czuła się gotowa na coś wyjątkowego. Przerwała robienie loda, dała mężowi znać żeby przestał ją jebać, zwróciła się do niego z uśmiechem na twarzy i kurewskim wzrokiem

— Poczekaj chwilę bo zaraz wystrzelisz, 

Przemek przyznając żonie racje, bo znów zbliżał się do granicy swojej wytrzymałości wyjął z cipki ociekającego, pulsującego chuja i siadł na fotelu obok, czekając co zrobi jego ukochana.

Beatka podniosła się, stanęła przodem w rozkroku nad leżącym Marcinem, zmysłowo się kręcąc i masując piersi zapytała:

— Podobam Ci się?  — jej cipka błyszczała od soków, biodra się kołysały, sutki delikatne drażnione przez jej dłonie aż prosiły się by wziąć je do ust.

— Bardzo, jesteś seksowna, marzę o takiej kobiecie – powiedział jej kochanek próbując siąść i rękoma przez uda złapał za jędrne pośladki. Popchnęła go żeby z został w pozycji leżącej i zalotnym tonem z kurewskim spojrzeniem i błyskiem oczach powiedziała:

— Leż, pozwól mi pokazać coś mężowi — po czym odwróciła się do niego tyłem a przodem do siedzącego męża i teraz jemu dawała pokaz zmysłowego kołysania, stojąc w rozkroku nad Marcinem, jej dłonie błądziły po jej ciele, drażniła to sutki, to zjeżdżała niżej przez brzuch do cipki, kołysała się i mruczała.

— Wyglądasz pięknie, jesteś niesamowita — powiedział Przemek.

Kucnęła na chujem Marcina, wzięła go do ręki i zaczęła przejeżdżać po całej cipce zbierając z niej soki i nawilżając tym samym kutasa, czuła jak pulsuje, jak jest twardy, bawiła się tak i dawała pokaz swojemu mężowi który z zachwytem, zamglonymi oczami i członkiem w ręku obserwował co się dzieje na łóżku. Po dotknięciu żołędziem łechtaczki, przesuwała go aż do drugiej dziurki i delikatnie przysiadała testując jak jej dupka zareaguje, gdy zwieracz już był na tyle wilgotny i rozluźniony delikatnie zaczęła naciskać na żołądź i wpychać sobie chuja do środka, kilka razy tak powtórzyła i główka kutasa Marcina zanurzyła się w jej dupie, poczuła falę ciepła i pieczenie dupki którego jej brakowało, skurcz zacisnął  penisa, chwilę odczekała, delikatnie się uniosła i powoli znów opuściła w dół, kutas wszedł głębiej, ciężko oddychała i sapała ale czując kolejną falę gorąca powodowaną rozpychaniem się chuja w dupie siadła na nim do końca, krzyknęła

— O tak, o tak, kurwa, mmmmm — i zaczęła miarowo unosić się góra dół.

Marcin podtrzymywał ją od tyłu za pośladki co pomagało jej w utrzymaniu równowagi gdy nadziewała się dupą na jego kutasa, czuł mocno zaciskające się jej zwieracze, to było coś niesamowitego.

Beata czuła już tylko przyjemność, ręką dotknęła swojej cipki która pulsowała i dostarczała kolejnych porcji słodkiego nektaru, wzięła go trochę na palec, i oblizała. Zamglonym wzorkiem spojrzała na męża, siedział w wybałuszonymi oczami i kutasem w ręku podziwiając co ona wyczynia Po oblizaniu palca, znów zamoczyła go w cipce, nabrała śluzu i zwróciła się do męża:

— Chcesz?

Automatycznie wstał i oblizał jej palec, położyła mu rękę na głowę i przycisnęła w dół sugerując żeby zaczął ją lizać. To co zobaczył przeszło jego najśmielsze oczekiwania, oto jego ukochana, cudowna cipka błyszczy i wylewa kolejne porcje soków, widział jak pulsuje jej dziurka, a zaraz obok kutas pojawia się i znika w kakaowym oku. Emocje i zapach jaki temu towarzyszył spowodowały że od razu językiem przeciągnął po łechtaczce wywołując u żony głośne jęki, zaczął delektować się jej cipką.

Będąc na skraju rozkoszy, odrywając męża od swojej cipki i za włosy podnosząc mu głowę do góry wysapała:

 — Zerżnij ją, mmmmm.

Opadała całkowicie na chuja Marcina który cały skrył się w dupce, czuła jak tam pulsował i czekała na męża żeby wbił się w jej cipkę. Przemek podniósł się, zbliżył kutasa w ręce do niej, przeciągnął po łechtaczce przez co się nawilżył i zaczął go wypychać w cipę żony, czuł że jest ona już wypełniona przez Marcina, delikatna błona oddzielająca dwa otwory pozwalała czuć pulsowanie drugiego członka. Wysunął i pchnął mocniej, zajęczała z rozkoszy, gdy jej mąż załapał w miarę rytm, zaczęła się delikatnie unosić i opuszczać na kutasie Marcina, była jebana na dwa kutasy, nigdy o tym nie marzyła ale od teraz wiedziała że nigdy z tego już nie zrezygnuje. Żar rozlewał się na jej ciele, widziała wszystko jak przez mgłę ale za to czuła dokładnie w całym brzuchu, udach, cipce i dupce że jest porządnie rżnięta, przestała się kontrolować, łapała powietrze i głośno jęczała, chciała w tym trwać wiecznie, było to bardzo intensywne. Nagle nie znienacka dopadły ją mocne skurcze, orgazm przyszedł i nie chciał tak od razu odpuścić, napięła wszystkie mięśnie i odpłynęła totalnie, miała ciemno przed oczami, delektowała się tą chwilą. Czuła jedynie jak od dołu napiera ją jednym chujem Marcin, którego kutas pulsował w dupie, a drugi męża w cipce, oba chuje jakby synchronizowane, zaczęły pompować do jej wnętrza gorący płyn. Opadła bez sił na Marcina, Przemek po spuszczeniu się osunął się na bok, czuła jak członek Marcina wysuwa się jej dupki.

Gorący ślad spływał leniwie po jej pośladkach, a Marcin, obejmując ją od tyłu za piersi, przyciągnął do siebie, jakby chciał zatrzymać ten moment na dłużej. Z przodu Przemek odwrócił się twarzą do żony — była rozpromieniona, rozświetlona jak nigdy wcześniej. Spojrzał jej głęboko w oczy i powiedział cicho:

— Taką chcę cię widzieć… Kocham cię.

Pocałował ją delikatnie. Ona wtuliła głowę w jego ramiona, zamykając powieki z uśmiechem na ustach.

Wszyscy troje potrzebowali chwili wytchnienia. Powietrze w sypialni wciąż było ciężkie od zapachu seksu, oddechy powoli się uspokajały, a zmęczenie mieszało się z poczuciem spełnienia. W milczeniu, każdy z własnymi myślami, pozwolili sobie odpłynąć — ciało przy ciele, oddech przy oddechu, w cichym, intymnym finale tego, co jeszcze niedawno było tylko fantazją.

The end.

3,005
8.83/10
Podziel się ze znajomymi

Jak Ci się podobało?

Średnia: 8.83/10 (17 głosy oddane)

Teksty o podobnej tematyce:

pokątne opowiadania erotyczne
Witamy na Pokatne.pl

Serwis zawiera treści o charakterze erotycznym, przeznaczone wyłącznie dla osób pełnoletnich.
Decydując się na wejście na strony serwisu Pokatne.pl potwierdzasz, że jesteś osobą pełnoletnią.

Pliki cookies i polityka prywatności

Zgodnie z rozporządzeniem Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r (RODO). Potrzebujemy Twojej zgody na przetwarzanie Twoich danych osobowych przechowywanych w plikach cookies.
Zgadzam się na przechowywanie na urządzeniu, z którego korzystam tzw. plików cookies oraz na przetwarzanie moich danych osobowych pozostawianych w czasie korzystania przeze mnie ze stron internetowej lub serwisów oraz innych parametrów zapisywanych w plikach cookies w celach marketingowych i w celach analitycznych.
Więcej informacji na ten temat znajdziesz w regulaminie serwisu.