Namiętny tydzień

11 lipca 2015

1 godz 51 min

Historia oparta na... marzeniach

Jeśli za 5 minut wychodzisz do szkoły, lepiej odłóż czytanie tego na później, zajmie ci ono godzinę. Ale nie przejmuj się, zleci szybko.

Prolog

Pogoda na dzisiejszy dzień miała być piękna – bezchmurne niebo i dwadzieścia pięć stopni. Jednak nie było aż tak pięknie, jak bym chciała. Zakończyłam rozmowę przez telefon z mamą i spojrzałam na Kate zatopioną w morzu białej pościeli. Uwielbiałam jej czarne kontrastujące włosy na białym tle poszewki.

- Co się stało? - Zapytała obserwując mnie uważnie.

- Mój wujek trafił do szpitala, stracił przytomność. Mama powiedziała, że zrobimy rodzinny wypad do cioci, żeby jej pomóc. Tam na wieś, opowiadałam ci kiedyś.

- Tak, domyśliłam się.

- Chodzi o to - usiadłam na brzegu łóżka - że to jest wieś a tam nie ma dnia bez pracy. Ciocia sama się nie wyrobi ze wszystkim. Co prawda, ma syna ale on… jest trudny. Będzie siedział cały czas przy ojcu.

Spojrzałam w piękne zielone oczy, które teraz posmutniały. Usiadła, złapała mnie za rękę i pocałowała w wewnętrzną stronę dłoni.

- Chodzi o to, że chcę jechać i pomóc. Jest przesądna i głęboko wierząca, ale chcę pomóc - mówiłam, patrząc na miłość mojego życia.

- Rozumiem... Kiedy jedziesz?

- Jutro z rana. Kochanie...

- Hm?

- Jedź ze mną. Nie wytrzymam tam bez ciebie. - Przejechała palcem po mojej szyi od żuchwy do ramienia.

- Dobrze. Nie znam jej osobiście ale również pomogę.

- Jest jeden haczyk.

- Tak?

- Jest homofobem.

Przed oczyma wyobraźni stanął mi obraz z tamtego okresu. Byłam wtedy mała, miałam dziewięć lat. Siedzieliśmy wspólnie po obiedzie, wtedy również była piękna pogoda. Sączyłam kompot ze szklanki przez słomkę, rodzice rozmawiali o czymś z ciotką i wujkiem, śmiali się. Tata coś powiedział, a w odpowiedzi usłyszał od ciotki "lepiej pod dachem mieć dziwkę niż lesbę", wujek ze śmiechem przytaknął. Nie rozumiałam wtedy tych słów i chyba dlatego zapamiętałam tą scenę.

Rozdział 1

O trzynastej Kate poszła do pracy. Obiecała, że postara się o jak najdłuższy urlop. Podczas jej nieobecności zadzwoniłam jeszcze do ciotki upewnić się czy można przyjechać. Bez pośpiechu spakowałam ubrania do torby i zrobiłam kilka kanapek na drogę. Podróż miała trwać siedem godzin. Martwiłam się tylko, czy Kate się tam spodoba. Powinno, opowiadała mi kiedyś, że spędziła na wsi okrągłe dwa lata z powodu przeprowadzki ojca do jej babci. Znalazłam jeszcze atlas Polski, pokażę jej gdzie jest ta wieś i wspólnie zaplanujemy podróż. Czekałam cierpliwie do dwudziestej drugiej oglądając w salonie telewizję, aż ukochana wróci z pracy. Usłyszałam jak cicho wchodzi, zapewne myślała, że śpię i poszła od razu do kuchni. Rozpakowywała drobne zakupy, zakradłam się do niej po cichu i objęłam ją od tyłu mocno. Zadrżała.

- Jeszcze nie śpisz? – Odwróciła się przodem do mnie.

- Czekałam na ciebie - pochyliła się i pocałowała mnie delikatnie w usta. Tak samo, jak przed dwoma laty, gdy się poznałyśmy.

Pamiętam wszystko dokładnie, jak by to było wczoraj - poznałyśmy się wieczorem w pizzerii, a gdy zapytała, co podać, zapomniałam po co przyszłam. Z tego wszystkiego, po burgerze zostawiłam tam telefon i nie było mocnych by się nie wrócić. Do niej... Po nią. Stamtąd poszłyśmy prosto do mojego pustego mieszkania.

- Udało mi się wziąć urlop tylko na tydzień.

- Sądzę, że tyle wystarczy, o ile wujkowi nic poważnego się nie stało. Chodź kochanie, musimy omówić parę rzeczy – powiedziałam i poprowadziłam ją za rękę do salonu. Usiadła wygodnie na kanapie, ja przyniosłam jej atlas Polski i otworzyłam na mapie ogólnej kraju. Chciałam usiąść, obok ale ona usadziła mnie na kolanie, obejmując ręką.

- Wieś jest w centrum Polski, niedaleko Łodzi… - zatoczyłam palcem koło na wschód od miasta – z rodzicami podróż zawsze trwała jakieś siedem godzin z przerwami. Większym miastem przy wsi jest Rawa Mazowiecka.

- Więc mamy obrany kierunek… - spojrzałyśmy sobie w oczy. Uwielbia mnie hipnotyzować wzrokiem. Patrzyłyśmy na siebie nie wiadomo, jak długo. Niepewnie przerwałam ciszę.

- Rozmawiałam z ciotką, ucieszyła się na wieść, że przyjeżdżam z… przyjaciółką. Nie zniosłaby tego. 

- Wiem, nie musisz się tłumaczyć, kotku. – pogłaskała mnie po policzku i złączyła nasze usta w namiętnym pocałunku. Nie potrzebowałyśmy słów by wyrazić, jak bardzo się kochamy.

- To naprawdę długa trasa... - powiedziałam w przerwie między pocałunkami.

- Mam tego świadomość... - Kontynuowałyśmy ten pocałunek przepełniony miłością. Usiadłam na jej kolanach okrakiem, położyła dłonie na moich biodrach.

- Sezon na nasz "okres godowy" uważam za otwarty. - Kate tylko zaśmiała się tajemniczo.

Nasz "okres godowy" to około dziesięć dni po miesiączce, kiedy mamy największą ochotę na seks a wtedy wręcz nie jesteśmy w stanie się zaspokoić. Miałyśmy miesiączkę w tym samym czasie, więc układał się idealnie w czasie. Trwał najczęściej pięć, siedem dni, wtedy wręcz możemy nie wychodzić z łóżka. Możemy się rżnąć bez opamiętania. Kate głaskała mnie po plecach, pośladkach i udach nie przerywając pocałunku.

- Jak my to wytrzymamy? - zapytałam patrząc na nią.

- Jakoś sobie poradzimy - Puściła mi oczko i przytknęła usta do mojej szyi i całowała ją niespiesznie. Przymknęłam oczy i odprężyłam się, drapiąc ją delikatnie po karku.

Zastanawiałam się za ile minut wybuchniemy. Kate droczyła się, a podniecenie rosło.

- Spakowałaś przyjaciela? - zapytała szeptem i przygryzła mi delikatnie ucho. Nasz przyjaciel to silikonowy, jednostronny fallus na pasku z sex shopu. Na samą myśl o tym, jak Kate potrafiła mnie nim pieprzyć, przylgnęłam do niej obejmując ją mocno.

- Pomyślałam, że może się przydać tej nocy...

- Bardzo dobrze. Tej nocy już masz gwarantowany co najmniej jeden orgazm - pogłaskała mnie po policzku, zjechała ręką po szyi do piersi, gdzie pod bawełnianym materiałem koszulki dumnie sterczały sutki. Pominęła je, zatrzymała rękę dopiero na kroczu zasłoniętym majteczkami. Westchnęłam cicho, już dawno byłam wystarczająco napalona przez nią. Wsunęła rękę pod koszulkę i położyła dłoń na piersi. Ścisnęła delikatnie sutka, jęknęłam cicho.

- Kate, proszę...

- O co? - Ścisnęła drugiego, znów jęknęłam, wtulając twarz w jej szyję.

- Weź swoje dwa paluszki i wsadź je tam, gdzie ich miejsce... - zaczęła mnie głaskać po piersi, drugą rękę umieściła przy moim kroczu. Drżałam z podniecenia, sapałam cicho. Poczułam, że odsuwa materiał na bok i przejechała palcem między wargami od dziurki do łechtaczki. Jęknęłam głośniej.

- Czyli gdzie? Tutaj? - Drocząc się przyłożyła palec do niej i bardzo delikatnie nacisnęła.

- Niżej - zgodnie z moim słowem zjechała palcem na udo – Nie nie, wyżej. W głąb ud...

Przeniosła palec z powrotem na łechtaczkę i niespiesznie przesunęła go w stronę dziurki.

- A teraz je tam wsadź... - więc posłusznie wsadziła, ale to wszystko. Czekałam na jej ruch ale ona nic. Zrozumiałam. - ... i pieprz mnie do utraty sił.

Zgodnie z rozkazem zaczęła mnie energicznie posuwać. Odchyliłam głowę do tyłu i jęknęłam.

- Och Kate... - Poczułam jej język na szyi.

- Zdejmij koszulkę. - Zrobiłam to, co kazała i rzuciłam ją gdzieś w bok. Widok jej dłoni na mojej piersi rozpalił mnie do białości. Dotyk to jedno, ale widok to co innego. Chwyciła drugiego sutka ustami i zaczęła ssać. Wsunęłam palce w jej włosy i kołysałam biodrami w rytm jej ruchów. Na efekty nie trzeba było czekać. Po kilku minutach zaczęłam dochodzić. Żeby nie zrobić krzywdy ukochanej, chwyciłam się mocno oparcia kanapy i sapałam wypowiadając raz po raz jej imię gdy upragniony orgazm przeszył mnie od czubka głowy aż do pięt. Na szczęście Kate nie przerwała i po chwili znów dochodziłam. Zwolniła i wyjęła palce.

- Złap się mnie mocno - posłuchałam, obejmując ją nogami w biodrach, kiedy wstała. Wtuliłam się w nią a ona niosąc mnie, powędrowała do sypialni prosto do łóżka. Położyła się na mnie delikatnie i znów zatraciłyśmy się w pocałunku. Długim, pełnym miłości pocałunku. Ściągnęłam z niej górną część ubrań, ona zdjęła błyskawicznie spodnie i klękła między moimi nogami.

- To nam się dziś nie przyda – stwierdziła ściągając mi wilgotne majtki.

Tej nocy kochałyśmy się jeszcze długo, koło 2 w nocy zasnęłyśmy chwilowo zaspokojone.

O ósmej trzydzieści obudził nas budzik. Leżąc obejmowana przez Kate, która spała za mną nie chciało mi się wstawać. Nie chciało mi się nic. No, prawie nic. Nie chciałam jej zmuszać do żadnych czynności seksualnych, więc po prostu leżałam, choć to było trudne. Pocałowała mnie w szyję.

- Witaj kochanie... 

Moment. Miałyśmy wstać o dziewiątej, więc po co Kate...

Przesunęła rękę z biodra na brzuszek obejmując mnie w talii. Nic nadzwyczajnego... Jednak leżałam spokojnie. Zaczęłam myśleć o tym wyjeździe. Pochłonięta myślami po chwili zauważyłam, że dłoń Kate spoczywa już na piersi i niespiesznie bawi się sutkiem.

Miałam cichą nadzieję, że nie przestanie, że będzie mnie pieścić całą, jej dłoń zsunie się niżej, wślizgnie się tam... Ach, co za kobieta!

I po chwili jej ręka zsunęła się niżej.

Nie tym razem. Usiadłam i spojrzałam na nią – leżała wyraźnie zdezorientowana, pewnie pokrzyżowałam jej plany. Teraz ja dominowałam.

Zrzuciłam z niej kołdrę i pocałowałam ją namiętnie. Zjechałam ustami do szyi, później niżej do klatki piersiowej, rękami pieściłam ją wszędzie. Wzięłam do ust sutka, jęknęła cicho. Po chwili drugiego, rękę przesunęłam niżej i dotknęłam jej krocza.

Rozchyliłam jej wargi i przejechałam między nimi językiem zbierając nektar. Jęknęła wyginając się w łuk i chyba przeklęła. Ustami objęłam łechtaczkę, położyła dłoń na mojej głowie. Ssałam i lizałam ją delikatnie, wsunęłam palec w pochwę. Po chwili palec zastąpiłam językiem. Syknęła, dobry znak. Ruszałam językiem w gorącym wnętrzu, jednak po chwili powróciłam do poprzedniego układu z powrotem wsuwając palec. Potem drugi. Kręciłam nimi i ssałam najczulszy punkcik, a ona wierciła się i jęczała.

Masowałam punkt G aż wypowiedziała te piękne słowo.

- Dochodzę...

Poczułam na palcach nierówne ściski pochwy, jednak nie przerwałam pracy palcami i ustami. Po tej upragnionej chwili oddychała już spokojniej głaszcząc mnie po głowie. Położyłam się na chwilę przy niej.

- Musisz częściej dominować - szepnęła.

- Nie jestem takim mistrzem jak ty.

- Było fantastycznie, kochanie.

- Starałam się...

- Wiem i dziękuję - pocałowała mnie krótko, - tobą zajmę się później.

- Później?

- Zaufaj mi. - Spojrzałam na zegarek, który bezlitośnie wskazywał kilka minut po dziewiątej. - Wstajemy?

- Nie mamy innego wyjścia, kocie.

Wstałyśmy, ubrałyśmy się szybko, poszłam do kuchni zrobić coś nam na śniadanie. Kate w tym czasie spakowała jeszcze kilka rzeczy do torby.

- Kociaku, na śniadanie sałata i ser żółty, może być? – krzyknęłam.

- Tak! – odkrzyknęła.

Siadając przy stole z gotowymi już kanapkami, jak to wszystko będzie wyglądać. Przed wyjazdem wpakowała do bagażnika jeszcze koc. Po co jej koc?

Po dziesiątej wyjechałyśmy jej czarnym, terenowym Jeepem. Ona prowadziła, ja usiadłam obok niej. W mieście jeszcze zatankowała. Na wylocie z miasta była łapanka, ale miałam do Kate zaufanie w kwestii alkoholu. Podobnie jak ja – nie znosiła czystego alkoholu. Piwo, szampan owszem, ale nie sama wódka. Szanowałam ją za to.

Siedząc tak i myśląc, dotarł do mnie pewien martwiący fakt. Mianowicie tam, we wsi, za kilka dni miało się odbyć miejscowe święto i my na pewno będziemy w nim uczestniczyć. Pamiętam, jak rodzice prawie na siłę wkładali na mnie sukienkę. A ciotka dodatkowo próbowała mi wytłumaczyć i zachęcić, że „jak będę ładnie wyglądać, to na pewno poznam jakiegoś fajnego chłopaka”. To było, kiedy miałam trzynaście lat. Nie rozumiałam jeszcze wtedy kim jestem, ale za cholerę nie ciągnęło mnie do chłopaków. To był koszmar. W głębi ducha modliłam się o to, by coś się zmieniło u cioci w tej kwestii. Zrobiłabym wszystko, żeby tylko nie musieć zakładać sukienki. Mimo to, gdy w pewnym momencie oczyma wyobraźni zobaczyłam ukochaną w sukience, uśmiechnęłam się lekko. To dopiero byłoby święto, moja dominująca, męska Kate w sukience.

Jechałyśmy drogą szybkiego ruchu przez las, patrzyłam za okno wypatrując czegoś.

- Rodzice mają dojechać za trzy dni – powiedziałam. – Trzeba będzie udawać tą hetero sielankę. Oczywiście rozmawiałam z mamą by nikomu nic o nas nie mówiła.

- Twoja matka wydaje się całkiem normalna, nie przejmowałabym się nią – położyła dłoń na mojej ręce. Jej dotyk działał na mnie uspokajająco, była moim osobistym aniołem stróżem. – Za kwadrans zrobimy sobie małą przerwę, po trzech godzinach trzeba rozprostować kości. Do tej pory zrób sobie dobrze…

Dopiero po chwili dotarło do mnie co powiedziała.

- Tu? Teraz? -A co, jeśli ktoś to zobaczy?

- No chyba się mnie nie wstydzisz?

Nie musiała powtarzać dwa razy. Ułożyłam się wygodniej w fotelu, rozpięłam spodnie i wsunęłam rękę za majtki.

- Drugą rękę wsuń pod koszulkę, pieść się – zabrała dłoń a ja zrobiłam to, co kazała. Po chwili z powrotem położyła dłoń tym razem na moim kolanie i przesuwała ją powoli w stronę krocza, by za chwilę zmienić kierunek i wrócić na pierwotne miejsce. Drżałam trochę, chwilę masowałam łechtaczkę okrężnymi ruchami i niespiesznie ugniatałam pierś. Przymknęłam oczy, wsunęłam w siebie palec i jęknęłam najseksowniej jak umiałam, by nieco "dokuczyć" ukochanej.

- Przyspiesz - powiedziała po chwili. Jej niski, prawie męski głos sprawił, że w tym samym momencie moje ciało znalazło się w stanie przedorgazmowym. Wyjęłam palec, w tym samym momencie Kate zwolniła i zjechała na leśny parking.

- Dlaczego nie doszłaś? - Zapytała

- Chciałam, żebyś ty to skończyła...

- Na tylne siedzenie. Natychmiast. – Rozkazała i zgasiła silnik a jej władczy ton przyprawił mnie o przyjemne dreszcze.

Wysiadłyśmy i przeniosłyśmy się do tyłu. Zanim zdążyłam powiedzieć, że ktoś może nas zobaczyć, zamknęła mi usta pocałunkiem. Objęłam ją za kark i przysunęłam do siebie. W sumie, inni mnie nie obchodzą.

- Połóż się.

Gdy to zrobiłam, zsunęła mi do kolan spodnie wraz z majtkami i włożyła we mnie dwa palce. Wygięłam się z jękiem. Podwinęła koszulkę i całowała po brzuszku. Głaskałam ją po głowie drugą ręką masując sobie pierś. Posuwała mnie szybko, pocałunki przeniosła na szyję, co dało mi większe pole do popisu. Rozpięłam jej spodnie, wsunęłam rękę i po omacku dotarłam do łechtaczki. Pieściłam ją przez chwilę wsłuchując się w rozkoszne sapanie Kate przy moim uchu i po chwili odwdzięczyłam jej się tym samym. Wsunęłam palec w jej dziurkę, po chwili dołożyłam drugi i zaczęłam pocierać szybko jej punkt G. Jęknęła głośno i wtuliła twarz w moją szyję. Zgrałyśmy się ruchami, jedna posuwała drugą przy akompaniamencie jęków i westchnień. Ruszała się nade mną, nakręcałyśmy się nawzajem. We wspólnych krzykach rozkoszy zbliżałyśmy się do orgazmu aż zalała nas zbawienna fala tego błogiego uczucia spełnienia a później miłego ciepła rozchodzącego się po całym ciele. Powoli uspokajałyśmy oddechy.

- Mówiłam, że zajmę się tobą później - powiedziała zwycięsko.

- Domyśliłam się, że coś planujesz. – Jednak bałam się, że to mógł być nasz ostatni seks w tym tygodniu.

Chwilę jeszcze przeznaczyłyśmy na wspólne pocałunki i wysiadłyśmy z samochodu. Ogarnęłyśmy się, poprawiłyśmy ubrania. Sięgnęłam do torby po zapakowane kanapki i poszłyśmy usiąść pod zadaszony stół z ławkami.

Rozdział 2

Do wsi wjeżdżaliśmy kilka minut po 18. Pokonując znaną mi drogę i widoki przypominał mi się czas spędzony tutaj. Mimo, że to wioska, droga była asfaltowa. Po prawej sady, po lewej domki i pola za nimi. W tle był lasek.

- Powiem ci, która to brama. Pamiętaj, jesteśmy przyjaciółkami. – choć bałam się o siebie, że powiem coś jednoznacznego albo zapomnę się i pocałuję ją… Ale jednak przyjechałam tutaj pomóc a nie robić zamieszanie, więc jeśli będę pochłonięta pracą może się nie zapomnę. – To tam.

Wskazałam na otwartą bramę w wyblakłym niebieskim kolorze. Kate zwolniła i wjechała na podwórko otoczone z trzech stron niskimi budowlami, w których były obory, stodoła i takie tam. Z lotu ptaka podwórko przypominało literę E bez środkowej kreski. Objeżdżając dom z cegieł i przejeżdżając pod starym orzechem, pod którym jak zawsze stał drewniany masywny stół z ławkami po obu stronach, usłyszałam znajome szczekanie Yorka i za chwilę krzyk cioci żeby się uciszył, która stała już na werandzie.

- Podjedź pod sam garaż, wjazd jest nieużywany, korzystają z drugiego wyjazdu. – Zaparkowała obok starego Tico. – Kate?

- Hm?

- Kocham cię.

- Ja ciebie też.

Wysiadłyśmy, ruszyłam ku kobiecie po 60-tce, chuda tak samo jak Kate. Można by pomyśleć, że pod względem figury są spokrewnione. Przytuliłyśmy się radośnie kiwając się na boki a York ujadał dalej i biegał wokół nas.

- Jak to fajnie, że już jesteś - powiedziała uśmiechnięta

- Ciociu, to jest Katherine... Kate. Przyjaciółka - uśmiechnęłam się, podały sobie ręce witając się.

- Miło mi panią poznać... - powiedziała Kate.

- Nie jest Polką, stąd to imię. - I lubi jak się do niej mówi "kociak", dodałam w myślach. Wzięłyśmy nasze torby z bagażnika i powędrowałyśmy za staruszką, słuchając jej.

- Dziś i jutro macie osobne pokoje, jednak za kilka dni będziecie dzielić jeden pokój – dyktowała ciotka, kiedy przekroczyłyśmy próg i szłyśmy po żółtych kafelkach w wąskim korytarzu. – Przyjeżdża jeszcze rodzina z Warszawy: Zakościelni, pamiętasz ich, dziecko?

- Nie...

- Ale to mało istotne. Kate, będziesz mieć tu pokój - wskazała na drzwi po lewej, a ty dziecko tamten na końcu korytarza.

- Dziękuję ciociu. O której jutro zaczynamy?

- O 8 jesteśmy w polu. Trzeba zebrać kostki siana. Oprowadź przyjaciółkę, ja mam jeszcze trochę roboty.

- Dobrze ciociu. - Kiedy staruszka zniknęła w kuchni, zwróciłam się do ukochanej – odniosę tylko torbę i już lecę do ciebie.

- Bez pośpiechu ko... Koleżanko - uśmiechnęła się słodko. Powędrowałam do wyznaczonego mi pokoju, szybko postawiłam torbę na łóżku i wróciłam po Kate.

Pokazałam jej stodołę, oborę, drugą oborę, kurnik i garaż, w którym był traktor. Poszłyśmy później do sadu z jabłoniami na spacer. Jednak wolałabym zostać z nią w stodole i...

- Nie musisz nic mówić, wiem, że jest trochę stuknięta - szepnęłam. - Ale cię polubiła, kocie. Nie sądziłam, że pójdzie tak gładko...

Zapadał zmierzch, wróciłyśmy do domku na kolację, którą miałyśmy w torbie Kate. Wzięłyśmy kanapki i udałyśmy się do kuchni. Podeszła do nas ciotka:

- Toaleta jest zapchana, trzeba się wypróżniać za stodołą. Oprócz tego w łazience wszystko działa. Dobranoc wam.

- Dobranoc - odpowiedziałyśmy w tym samym momencie.

Resztę wieczoru spędziłyśmy na rozmowach a później poszłyśmy się kąpać, niestety osobno by nie wzbudzać podejrzeń. Przed rozstaniem pocałowałyśmy się namiętnie.

- Śpij dobrze najdroższa... - Pogłaskała mnie po policzku patrząc mi w oczy.

- Ty również... - I rozeszłyśmy się.

Żeby jakoś szybko zasnąć, zaczęłam zastanawiać się nad dziwnym układem pomieszczeń w domku. Tuż po przekroczeniu progu na lewo jest sypialnia, do której trafiła Kate, kilka kroków dalej po obu stronach są wejścia do kuchni i łazienki, następnie po lewej pokój syna ciotki (który mimo wieku nadal z nią mieszkał), następnie po prawej sypialnia ciotki i wujka, na końcu korytarza jest pokój, w którym teraz usiłuję zasnąć. I ostatnia sypialnia znajduję się za drugimi drzwiami w moim pokoju, do której można się dostać przechodząc albo przez mój albo przez ciotki pokój.

Jedyne, czego mi teraz brakowało, to Dotyk Kate i ciepło jej ciała.

Znużona zasnęłam godzinę później.

Obudziłam się chwilę przed budzikiem ustawionym na 7.00. Zaspana wstałam i ubrałam się w luźne ciuchy i powędrowałam w piżamie do kuchni, gdzie zastał mnie miły widok - Kate jadła śniadanie razem z ciotką. Na mój widok twarz ukochanej jakby się rozpromieniła.

- Dzień dobry wszystkim - powiedziałam.

- Witaj koleżanko... - Przywitała mnie z uśmiechem.

- Siadaj, zrobiłam ci śniadanie. Kate poprosiła dla ciebie chleb z masłem orzechowym. Mój syn też bardzo je lubi.

- O... Dziękuję - spojrzałam na Kate, puściła mi dyskretnie oczko – Bardzo lubię chleb z masłem orzechowym.

Niewiele mówiąc, usiadłam obok ukochanej, która podsunęła mi talerz i zaczęłam jeść śniadanie. Pod stołem ręka Kate wylądowała na moim kolanie. Po śniadaniu poszłyśmy we trójkę do garażu i pomogłyśmy doczepić przyczepę na siano do ciągnika, po czym ja i Kate wpakowałyśmy się do niej siadając naprzeciw siebie a ciotka zasiadła za kierownicą i ruszyłyśmy. Promienie porannego słońca nadawały złoty blask twarzy mojej ukochanej. Posłałam jej w powietrzu buziaka. Wyglądała tak seksownie…

Na pole wjechałyśmy kilkanaście minut później, ciotka zatrzymała się i zsiadła podchodząc do nas.

- Kto prowadzi, kto układa i kto przynosi siano? – zapytała podniesionym głosem byśmy ją usłyszeli. Kate natychmiast zeskoczyła. Chciałam zaprzeczyć, ale była szybsza.

- Pani jako osoba starsza niech się nie zamęcza pracą fizyczną. Jesteśmy tu by pomóc, więc ja biorę na siebie najcięższe zadanie. – westchnęłam cicho. Ciocia się uśmiechnęła i odpowiedziała:

- Dziękuję dziecko.

I wróciła na swoje miejsce. Rozejrzałam się po polu – było duże. Bardzo duże. Dla trzech osób to praca na cały dzień… No ale cóż, zaczęło się. Kate zaczęła znosić i wrzucać na przyczepę kostki a ja je układałam. I tak przez cały czas. Do momentu aż musiałyśmy wrócić do gospodarstwa i rozładować przyczepę, bo nie było miejsca. Wjeżdżając na podwórko ciotka zatrzymała ciągnik pod oborą i krzyknęła:

- Nie traćmy czasu, weźmiemy następną przyczepę!

Więc tak zrobiłyśmy i pół godziny później leciała już następna seria. W południe wróciłyśmy z zapełnioną przyczepą. Kate szybko zeskoczyła i otworzyła drewnianą bramę do stodoły, po czym ciotka tam wjechała. Rozładunek.

Ten dzień był bardzo długi i męczący. Na tyle, że zapomniałam o seksualnej potrzebie. Skończyłyśmy robotę po 19 i poszłyśmy na kolację, przy której ciotka nas poinformowała, że jutro robimy drugie pole. Po niej wyszłam jeszcze trochę na podwórko odetchnąć. Po chwili podeszła do mnie Kate.

- Pójdziemy się przejść? – jej głos sprawił, że zapomniałam o zmęczeniu.

- Daleko?

- Zobaczysz… - tyle mi wystarczyło.

Wstałam i wychodząc z podwórka wzięła zwinięty koc i skierowała się w stronę sadu. Czyżby znowu coś kombinowała? Ta kobieta była nieprzewidywalna. Jednak po wyjściu skręciła w lewo i szła wzdłuż ściany. Zżerała mnie ciekawość. Zatrzymała się przed tylną bramą do stodoły i spojrzała na mnie.

- Chyba nie sądzisz, że zostawiłabym cię wyposzczoną od seksu przez tydzień? – poczułam miły skurcz w podbrzuszu. Uśmiechnęła się zwycięsko – tak myślałam.

Uchyliła drzwi i wsunęła się przez wąską szparę, ja za nią. Zamknęłyśmy dokładnie na wszelki wypadek. Zaczęła się wdrapywać po łagodnym zboczu 4-metrowej kupy siana złożonego z dziś zebranych kostek. Pomyślała o wszystkim. Dotarłam na szczyt chwilę po niej i moim oczom ukazał się kwadratowy dołek o głębokości jednej kostki i wymiarach dużego kwadratu, w którym Kate rozkładała koc. A więc taki miała plan…

W moim organizmie zaczęły buzować hormony a każda cząstka ciała pożądała ją aż do bólu.

- Usiądź… - więc usiadłam i ją obserwowałam. Usiadła obok mnie i wzięła szampana. Skąd, do cholery, on się tu wziął? Pewnie był zawinięty w kocu. – Nie wzięłam lampek bo bałam się, że się potłuką…

- To nie problem, kochanie. Poradzimy sobie i bez nich.

- Uwielbiam twoje pozytywne nastawienie do świata… - ostrożnie odkorkowała szampana i podała mi butelkę. – Najpierw ty.

- Za co pijemy?

- Za naszą miłość i jak najdłuższą wspólną przyszłość… - Wzięłam łyk. Idealnie nagazowany, no i nasz ulubiony. Oddałam jej butelkę, również wzięła łyk, po czym niespodziewanie wpiła się w moje usta. Odwzajemniłam kładąc dłoń na jej policzku. To mogło się skończyć tylko w jeden sposób. Usiadła mi na udach i przejechała ręką po mojej piersi przez materiał.

- Zdejmij koszulkę i połóż się.

Zrobiłam tak, jak kazała i nagle do mojej głowy wbiła się piosenka „Fuck like a star” zespołu Porcelain Black usłyszana na jednej z dyskotek, kiedy kochałyśmy się w toalecie. Cóż, pasowała idealnie do tej sytuacji.

Kate przechyliła trochę butelkę i wylała kilka kropel szampana na mój brzuszek, po czym zaczęła go zlizywać. jęknęłam cicho, pogłaskałam ją po głowie. Zrobiła powtórkę a między nogami zapewne miałam już wodospad.

- Zdejmij stanik – rozkazała.

Więc usiadłam przylegając do niej, spojrzałam w te jej śliczne zielone oczy i wykonałam rozkaz, kładąc się z powrotem. Rozlała szampan między moje piersi i zlizała, jednak jej usta zbliżały się do moich aż skończyło się to namiętnym pocałunkiem. Przerwała, wzięła łyk i wpiła się z powrotem w moje usta wlewając w nie zawartość swoich. Przełknęłam grzecznie i kontynuowałyśmy.

- Zrób tak jeszcze raz… chcę się napić szampana z twoich ust.

Zaskoczona z uśmiechem wzięła łyk i powtórzyłyśmy pocałunek. Przerwała, zakorkowała butelkę i odstawiła ją. Sięgnęłam rękami do jej spodni i wyczułam coś twardego. Jednak chwyciła mnie za nadgarstki i opierając się na nich znów posmakowała moich ust. Odwzajemniałam z równą namiętnością, jaką mnie obdarowywała. W pewnym momencie przerwała i zeszła ze mnie, pozbawiając mnie spodni wraz z majtkami i odłożyła je na bok. Leżałam przed nią naga, a ona była w ubraniu. Trzeba było coś z tym zrobić.

- Zrobisz striptiz? – poprosiłam, zaśmiała się słodko.

- Ja? Ja nie mam czego pokazywać…

- Masz, kręcą mnie twoje ruchy…

- OK, ale tylko ten jeden raz.

- Zależy jak ci wyjdzie… postaraj się dla mnie, kocie.

Stanęła jakby niepewnie i zaczęła kręcić biodrami. Patrząc mi w oczy zdjęła powoli podkoszulkę ukazując mi jej piękne delikatnie wyrzeźbione ciało. Głaszcząc się rękami po piersiach zjeżdżała nimi coraz niżej, do bioder, powoli odpinając pasek. Potarła kilka razy krocze, po czym odpięła guzik i zsunęła spodnie. Moim oczom ukazał się nasz przyjaciel. Kate przygotowała wszystko. Odrzuciła spodnie na stertę ubrań i położyła się na mnie, całując mnie po szyi. Rozchyliłam nogi, ułożyła się między nimi. Dotknęła mojego skarbu i masowała mnie tam chwilę, po czym wsunęła we mnie jednym ruchem silikonowego fallusa. Wygięłam się i jęknęłam, Kate zaczęła mnie szybko posuwać podtrzymując moją głowę ręką, drugą opierając się na kocu. Przyciągnęłam ją do siebie najbliżej jak mogłam i pocałowałam ją namiętnie.

- Pieprz mnie tygrysku, wiem, że długo czekałaś… - powiedziałam, chwyciłam ją za pośladki i zaczęłam dążyć do orgazmu, podczas gdy Kate dyszała mi nad uchem. Czując, jak jej ciało ociera się o moje po chwili dochodziłam jęcząc cicho w jej ramię. Chwilę później zwolniła tuląc mnie i oddychają szybko.

- Jesteś mistrzem pieprzenia… - szepnęłam i pocałowałam ją w policzek.

- Staram się… dla ciebie wszystko. – całowała moje ramię.

- W takim razie chcę jeszcze raz…

- Cokolwiek rozkażesz… - Zaczęła leniwie ruszać biodrami śmiejąc się cicho.

- Mocniej…

Pchnęła mocno, jęknęłam samoistnie i Kate powtórzyła ruch. Zaczęła rytmicznie mnie rżnąć jednocześnie całując mnie namiętnie zapewne dlatego, by uciszyć jakoś moje jęki. Przy Kate nie trzeba było wiele by dojść. Tylko język lub palce, no ewentualnie sztuczny fallus. Po wyczerpującym orgazmie leżałyśmy nieruchomo przez kilka chwil wyrównując oddech i rytm serca. Czubkami palców pieściłam ją po plecach a ona głaskała mnie po głowie i policzku, co chwilę całując się namiętnie.

- Wyjdź ze mnie i odepnij go. – zażądałam. Kiedy to zrobiła, zapytała:

- Zrobiłam coś nie tak?

- Nie, czas na rewanż, kocie.

Położyła się grzecznie na plecach, zapraszając mnie wzrokiem. Całując jej szyję wsunęłam rękę między jej uda i bez żadnego ostrzeżenia wsunęłam w nią dwa palce. Wygięła się a jej piersi zapraszały mnie do siebie. Wsunęłam do ust jednego z sutków i zaczęłam powoli kręcić palcami w jej rozpalonym wnętrzu masując jej punkt G. Po chwili palce zastąpiłam językiem. Oddychała szybko i wierciła się, nie przerwałam pieszczot ani na chwilę.

- Jak teraz przestaniesz to cię zabiję… - szepnęła po chwili i jej ciało zesztywniało.

Trwała w tym stanie chyba z minutę aż opadła i rozluźniła się. Wylizałam ją do czysta z nektaru, ona usiadła, ujęła moją twarz dłońmi i pocałowała namiętnie z wdzięczności.

Po tym jeszcze siedziałyśmy i powoli sączyłyśmy szampana, zostawiając połowę na ewentualny następny raz. Później zebrałyśmy się i wróciłyśmy do domku, po czym ciocia oznajmiła, że jedzie jeszcze do sklepu przed jutrzejszym przybyciem gości, bo jutro nie będzie mieć czasu. Nic nie potrzebowałyśmy, więc chwilę później pojechała.

- Wykąpiemy się razem? – zaproponowałam.

- Z tobą chętnie…

Planowałam sprawdzić naszą wspólną silną wolę i nie doprowadzić do seksu. Powędrowałyśmy do łazienki, puściłam wodę do wanny i w międzyczasie gdy się napełniała, my się rozebrałyśmy i przyniosłyśmy ręczniki, piżamę i takie tam. Kate weszła pierwsza i usiadła, po czym dołączyłam siadając między jej nogami tyłem do niej. Zmoczyła gąbkę i zaczęła nią delikatnie przecierać moje plecy.

- Wiesz, że jutro śpimy razem… - szepnęła.

- Mhm… Masz wobec tego jakieś plany?

- Owszem… Już się nie mogę doczekać.

- Nie ty jedna. – zaśmiałam się cicho.

Tymczasem w drodze do sklepu, po wyjechaniu na główną ulicę swoim Tico, ciocia zadzwoniła do syna, który siedział przy ojcu w szpitalu. Odebrał.

- Co mamo?

- Mam dla ciebie idealną dziewczynę.

- Nie zaczynaj, proszę.

- Jest dla ciebie idealna. Ta przyjaciółka kuzynki. Chyba jest wolna… jak by miała chłopaka, to by nie przyjechała z koleżanką na tydzień na wieś. Dlatego proszę cię abyś był za kilka dni na okolicznej uroczystości. Jak ją poznasz to sam się przekonasz…

- Wysportowana chociaż?

- Tak. Wygląda na anorektyczkę ale mówiła, że to od ćwiczeń. I jest bardzo pracowita, nie to, co ty.

Chwila ciszy.

- Mamo… cholera jasna… dobra. Cześć. – rozłączył się.

Starsza kobieta była wyraźnie zadowolona, że plan wyswatania syna jest idealny. W końcu miał 30 lat, trzeba było mu znaleźć jakąś dobrą partię. Tak dobrą jak Kate.

Kate wygląda seksownie, gdy ma mokre ciało, pomyślałam obserwując ukochaną wycierającą skórę ręcznikiem. Nawet tak prostą czynność potrafiła przekształcić w ciekawy popis teatralny. Siedząc na brzegu wanny, ubrana w piżamę, obserwowałam każdy jej ruch. Kate jako płeć żeńska nie miała oczywistych kobiecych kształtów. Jednak chłopięca sylwetka, wąskie biodra i małe piersi miały w sobie coś, co mnie przyciągało do niej. Miała niezwykłą twarz, piękne oczy, usta i nos, ale najbardziej pociągające w niej było zachowanie: sposób poruszania się, mówienia, ton głosu, charakterystyczne gesty. Niezwykle seksowna. Poza tym wygląd się nie liczy, ważne jest uczucie. No i ta opiekuńczość.

- Co tak patrzysz? – zapytała z uśmiechem, od którego miękną kolana. Jak to dobrze, że siedziałam.

- Myślę, jakie mam szczęście… - choć czasami w głębi ducha bałam się, że ta sielanka między nami kiedyś się skończy. Pochyliła się i dała mi całusa w usta.

- Nie, to ja mam szczęście, dzięki tobie rzuciłam palenie… - włożyła koszulkę i spodenki i wyszłyśmy do kuchni zapalając światło, na zewnątrz robiło się już ciemno. – z masłem orzechowym?

- Może być.

W międzyczasie wróciła ciotka. Zaparkowała obok Jeepa Kate i wysiadła, ruszyła do domku… Ale to co zobaczyła, sprawiło, że znieruchomiała. Nagle wszystko stało się takie oczywiste. Mianowicie jej wzrok skierował się w stronę okna kuchni, na dwie postacie stojące tyłem do okna. Jedna z nich, ta wyższa, Kate, przytuliła i pocałowała w usta siostrzenicę. Znaleziono ostatni element układanki. Nie rozstawały się ani na chwilę, jedna wyręczała drugą w pracach, dodatkowo te wspólne spacery, spojrzenia, rozmowy i uśmiechy. A teraz ten pocałunek.

One są razem.

Te dziewczyny są parą.

Wspomnienia z lat młodości wróciły. Starsza kobieta miała przed oczami tą scenę. Otoczona była młodymi ludźmi z plecakami, wszyscy się śmiali, jej samej było smutno. Śmiali się z niej. Z jej głupoty… Dlaczego wtedy od razu się nie połapała, że dziewczyna, która ją podrywała, robiła sobie z niej żarty? Dlaczego dała jej się pocałować przy wszystkich?

Od tamtej pory uważała, że każda lesbijka lub gej robią to dla popisu, dlatego ich nienawidziła… Ale między tymi postaciami w kuchni… Tak, tam była miłość. Weszła do domku z reklamówką zakupów, Kate od razu podeszła i pomogła. Kochane dziecko.

Robiłyśmy razem kanapki, Kate co chwilę smarowała mi ręce masłem orzechowym.

- Kocie, będziesz to zlizywać… - powiedziałam z uśmiechem.

- Z miłą chęcią… - objęła mnie ręką w pasie i pocałowała w usta. Wzięła moją dłoń i faktycznie zaczęła zlizywać. Śmiałyśmy się aż usłyszałyśmy, że drzwi do domku otwierają się. Kate puściła mi oczko i poszła pomóc ciotce, ja zostałam dokańczając robienie kolacji i zlizywanie resztek masła z nadgarstka.

Rozdział 3

Kate zwlokła się z łóżka kilka minut przed 7 i ubrała się. Powędrowała do kuchni po cichym i pustym domu czując na ramionach lekkie zakwasy.

Znów pierwsza, pomyślała.

Nastawiła wodę w czajniku na herbatę i wzięła się za przygotowywanie śniadania dla siebie i ukochanej. Tym razem zrobiła kanapki z sałatą i szynką. Po chwili do kuchni weszła ciocia.

- Już nie śpisz, dziecko?

- Jakoś nie mogłam…

Kate zalała kubek z torebką herbaty wrzątkiem i usiadła z talerzem z kanapkami. Nie wiedząc czemu, atmosfera zrobiła się jakaś gęsta. Po chwili ciotka usiadła obok niej z kanapką w ręku i zapytała:

- Kochasz ją? - Kate zatkało. Nie wiedziała co powiedzieć, przecież ona jest homofobem.

- Ja nie wiem, o czym…

- Myślisz, że nie widzę, jak na siebie patrzycie? Jak ze sobą współgracie? Może i się ukrywacie, ale widać to w waszych spojrzeniach.

Spodziewała się wszystkiego, ale nie tego. Po chwili namysły odpowiedziała niepewnie.

- Tak, kocham. To jest jak najbardziej prawdziwe uczucie.

Obudził mnie budzik w telefonie. Wyłączyłam go szybko myśląc, że inni śpią. Tak bardzo chciało mi się spać ale musiałam wstać do pracy, na którą zresztą się sama zapisałam.

Jak to dobrze, że jutro obudzę się przy Kate, pomyślałam i powoli usiadłam czując kłucie w lędźwiach. Ubrałam się powoli i w tym samym tempie poszłam do kuchni. Dziś również zastał mnie miły widok – Kate i ciocia. To takie… rodzinne.

- Witaj kochanie – przywitała mnie moja ukochana. Że jak? Kochanie?? Spojrzałam na nią krzywo, ona się tylko uśmiechnęła w ten swój czarujący sposób.

- Witaj koleżanko, witaj ciociu. – odpowiedziałam.

- Dziś ja zdążyłam zrobić ci śniadanie.

- Dziękuję.

Odpowiedziałam i usiadłam przy niej. Przysunęła mi swój talerz i dała całusa w policzek. Wszystko by było w porządku, gdyby nie zrobiła tego przy cioci. Jezu, jak z tego wybrnąć?

- Oszalałaś?

- Zostawiam was same, dzieci. – powiedziała ciocia i wyszła z kuchni.

- Co jest, zapomniałaś? – spojrzałam na jej usta z apetytem i wzięłam gryza.

- Nie wiem jak, ale się domyśliła. – zakrztusiłam się. – herbata też dla ciebie, popij.

Powiedziała klepiąc mnie po plecach. Nic z tego nie rozumiałam, może dlatego, że ona tak na mnie działała. Popiłam i kontynuowałam.

- Opowiedz mi o tym, skąd wiesz, że się domyśliła. – nie powiem, zżerała mnie ciekawość.

- Zapytała się czy cię kocham.

- Tak z niczego?

- Tak.

- I co jej odpowiedziałaś?

- Odpowiedziałam twierdząco. Bo cię kocham, moja księżniczko… - pocałowała mnie w szyję. Zrobiło mi się jakoś lżej na sercu.

Siedząc w przyczepie obok Kate przypomniałam, że dziś przyjeżdżają goście a jutro moi rodzice.

- Będzie tłoczno – podsumowała.

Jednak pracę na dziś musieliśmy zakończyć po 15 z powodu deszczu. Co prawda wykonałyśmy większość roboty ale nie lubiłam takiej rozwalanki. Jak już coś robić to robić. Wbiegłyśmy mokre do domu zostawiając ciągnik z przyczepami w stodole. Ja i Kate zrobiłyśmy obiad dla naszej trójki, po czym po telefonie ciotka oznajmiła, że jedzie po rodzinę do miasta, odebrać ich z PKS - u. Zostałyśmy same, kończąc obiad w milczeniu. Zebrałam talerze i powiedziałam:

- Ja posprzątam.

- Zostaw, ja to zrobię… - wstała, ale ja już zdążyłam zamoczyć ręce w wodzie z uśmiechem.

Poczułam jej ręce oplatające mnie od tyłu w talii. Drgnęłam, raczej z przypływu pożądania. Uwielbiałam, kiedy się do mnie dobierała. Przylgnęła do mnie i zaczęła mi całować szyję. Wytarłam ręce i odwróciłam się do niej przodem. Zarzuciłam ręce za jej kark, pochyliła się i pocałowała mnie delikatnie. Podniosła mnie, zaniosła do swojego pokoju i położyła delikatnie na łóżko. Ściągnęła z siebie koszulkę mówiąc:

- I tak trzeba będzie się przebrać…

Jeśli w taki sposób, to wchodzę w to, pomyślałam. Rozbierałyśmy się nawzajem a po tym zaczęła mnie wszędzie obcałowywać. Spojrzała mi w oczy i pogłaskała mnie dłonią po policzku, która następnie zjeżdżała coraz niżej i niżej aż dotarła do mojego skarbu i zaczęła go masować delikatnie. Jednak po chwili się obróciłyśmy i po raz kolejny rządziłam. Yeah. Zaczynało mi się to podobać. Na początek dobrałam się do jej szyi. Zrobiłam lekką malinkę, jeździłam palcami po jej rękach. Ustami zjechałam niżej do klatki piersiowej i całowałam jej mostek. Oddychała głęboko, wiedziałam czego pragnie teraz.. Dłonią jeździłam po jej udzie blisko krocza. Wzięłam do ust jej sutka i ssałam delikatnie a ona wierciła się trochę i sapała. Chwilę później przeniosłam się na drugą pierś i powtórzyłam pieszczoty. Nie odrywając języka od jej skóry zjechałam do wyrzeźbionego brzuszka, lizałam go i całowałam. Przerwałam i spojrzałam na nią. Miała rozchylone usta, przymknięte oczy i oddychała szybko, ale płytko. Schyliłam się i polizałam jej perełkę. jęknęła cicho. Oblizałam czubek palca i zaczęłam ją masować delikatnie okrężnymi ruchami. Wiła się z rozkoszy i jęczała teraz głośniej. Całowałam jej uda, językiem drażniłam Jej dziurkę. Wsunęłam na początek jeden palec obserwując jej reakcję. jęknęła cicho, więc dołożyłam drogi. Kręciłam nimi ssąc delikatnie perełkę i nie wiem jak mi się to udało, ale już po chwili jej ciało zesztywniało unosząc trochę biodra do góry, po czym opadła rozluźniając się. Jak tylko wyjęłam z niej palce, usiadła i pocałowała mnie długo i namiętnie, po czym powiedziała szeptem:

- Zaraz ciotka wróci… lepiej się ogarnijmy.

- Racja… - oblizałam palce patrząc jej w oczy a następnie się ubrałyśmy.

Ciotka przyjechała chwilę później, kiedy akurat przyniosłam swoją torbę do pokoju ukochanej. Wyszłyśmy na powitanie nowych gości. Na szczęście nie padało, wyszło słońce, ilość chmur się zmniejszyła pokazując duży płat niebieskiej przestrzeni powietrznej. Z Tico wysiadła piękna, 30 - letnia blondynka, Jakiś 40 - letni gruby facet i na końcu ich syn – figurę miał po tatusiu. Dałabym mu jakieś 8 - 10 lat. Podeszłam niepewnie i przywitałam wszystkich, przy czym nie wiadomo jak ale grubas mnie rozpoznał i przedstawił siebie jako Zbyszek, żonę jako Edytę a małego jako Bartka. Uśmiechnęłam się sztucznie kłamiąc, że pamiętam, po czym przedstawiłam moją „koleżankę”, a później pomogłyśmy z bagażami. Widziałam wzrok kobiety, gdy spojrzała na moją ukochaną.

Hahaha, może mi co najwyżej pozazdrościć, pomyślałam.

Oczywiście miałam świadomość, że chodzę z najgorętszym towarem w okolicy, ale Kate się tym nie przejmowała. Cóż, dla niej to codzienność, że kobiety do niej się lepią. Mimo to, na początku naszego związku czyli dwa lata temu, zdradziła mnie. Kilka dni później też, bo odeszłam i takie było jej wytłumaczenie do drugiej zdrady. Za pierwszym razem tłumaczyła się, że seks czasem nie ma żadnego znaczenia. Jak to dobrze, że wtedy byłyśmy już do siebie przywiązane. Szczerze mówiąc, to nie wiem, jak by wyglądało moje życie, gdyby nie Kate.

Zapewne jako najmłodsza z obecnie zebranych, będę musiała się opiekować tym małym grubasem. Miałam przeczucie, że coś nabroi. Jak ja tego nienawidziłam. Wolałabym się opiekować starszą osobą niż dzieckiem.

Po przydzieleniu im pokoju, posiedzieliśmy wspólnie w kuchni i porozmawialiśmy o dawnych czasach. W sumie to najwięcej gadała ta blondyna, a grubas ciągle się śmiał. Mając już dość, odeszłyśmy od stołu tłumacząc się, że mamy trochę roboty przy sianie. W ustach Kate brzmiało to dosyć ciekawie. Jednak miałyśmy na myśli rozładowanie przyczep z siana a mały wyraźnie zafascynowany wiejskim klimacie mówił, że nam pomoże. Na pewno będzie tylko przeszkadzał. No ale poszłyśmy z nim. Dobra, on pobiegł. Gdy wchodziłyśmy, on skakał po „naszej” kupie siana i śmiał się. Zaczęłyśmy niespiesznie pracę, mały, a raczej szeroki zszedł i próbował się wdrapać na przyczepę. Trochę mu to zajęło, ale jednak się wdrapał. Po kilku minutach znudziło mu się i wrócił do domku. Przez te kilkanaście minut z małym zatęskniłam za ciszą. Okazała się tak kojąca, jak dotyk Kate.

- Nareszcie spokój… - powiedziała.

- Tak będzie przez kilka dni, kocie.

- Jak to dobrze, że nie mamy dzieci… - zamyśliłam się na chwilę nad tym. Ciekawe, czy jeśli miałybyśmy taką możliwość, to czy byśmy je chciały. Być może za kilka lat, zapewne by nam się nie spieszyło do nich. Podchodziłam do dzieci z dystansem i Kate dobrze o tym wiedziała.

- Noo… ciągłe użeranie się, a to mi nie pasuje, a chcę taką zabawkę… masakra. – zaśmiała się. – A jak gówniarz podrośnie to ci pyskuje… - skończyłam w tym miejscu. Kate miała ciężkie dzieciństwo.

Resztę pracy wykonałyśmy w milczeniu, jednak co chwilę spoglądając na siebie. Do domku wróciłyśmy po 19, kierując się do kuchni, gdzie siedział Zbyszek z ciotką, towarzyszyła im wódka oraz jej ostry zapach. Zapach, pff… Smród.

- … że jestem wampirem. Zrozumiałem dopiero wtedy gdy ułożyła mi kołnierz – i oboje wybuchnęli śmiechem, po czym przechylili kieliszki. Cóż, polska tradycja. Świńskie oczka Zbyszka spojrzały na nas badawczo, po czym po chwili powiedział w naszą stronę:

- Siadajcie, napijmy się razem, poznamy się lepiej…

Na to Kate:

- Nie, dziękujemy. Zrobisz mi herbatę? – zapytała mnie. Skinęłam twierdząco głową. Sama chętnie też się napiję ale herbaty. Suszyło mnie jak diabli po tej robocie.

- Mów za siebie… A ty kuzynko?

- Nie, nie pijemy. – Z byle kim, dodałam w myślach. Kate usiadła na skraju ławki jak najdalej od tłuściocha, ja wzięłam się za nastawienie wody i przygotowanie kubków. Czułam czyjś wzrok na sobie. Oby to była ukochana. Spojrzałam i miałam rację.

- No co ty, ze mną się nie napijesz? – napierał Zbyszek.

- Już powiedziała, że nie – powiedziała Kate.

- Dobra, już OK… ty jakaś jej strażniczka czy co? – odparł.

Żebyś wiedział! Nie pozwoli by mi włos spadł z głowy! Zaśmiałam się w duchu. Nieraz mi to mówiła, dlatego czułam się bezpiecznie przy ukochanej. No i ufałam jej.

- Dobra koleżanka. – powiedziała twardym głosem.

Ku uciesze Zbyszek z ciotką powrócili do jakiejś rozmowy. Kilka minut później wyszłyśmy z herbatami usiąść przy stole na świeżym powietrzu i pogadać o własnych sprawach. W międzyczasie zadzwoniła mama zapytać jak się czujemy tu na wsi, więc opowiedziałam jej o większości rzeczy i zapewniłam, że jesteśmy grzeczne w stosunku do cioci. Mówiła, że wcześniej dzwoniła do ciotki, która obiecała, że nikomu o nas nie powie. Pożegnałam się i w spokoju dopijałyśmy razem herbatę. Razem. Ostatnie chwile spokoju. Jutro przyjeżdżają rodzice. Pojutrze święto. Pojutrze wszyscy zasiądą do jednego stołu.

W pewnym momencie z domu wyszła ta blondyna, Edyta. Uśmiechnęła się na nasz widok i podeszła, pytając:

- Można się dosiąść?

- Tak, pewnie – odpowiedziałam, więc usiadłam.

- Powinniśmy pogłębić więzy rodzinne… Ciotka i Zbyszek cię znają, ja wcale. – Dobra dobra, wiem, że przyszłaś do Kate, pomyślałam.

- Ma pani rację… - odpowiedziałam.

- Ładnie tu, nie? – próbowała ciągnąć rozmowę, Kate się nie odzywała, kręciła telefonem w ręce z nudów.

- Tak, i ten spokój… - odpowiedziałam.

- Ja właśnie Zbyszka na wsi poznałam… - no tak, ona jest hetero.

- Tak, na wsi poznaje się ciekawe osoby. – słowny ping-pong.

- A jak tam wasze chłopaki? Lub mężowie? Puścili was tak same? – Ech… blondynki…

- Nie mam męża ani chłopaka.

- Ja też nie – odezwała się nagle Kate. – W wyobraźni przybiłam piątkę z ukochaną.

- A czemu to? Jaki chłopak by was nie chciał? Ładne, zadbane, podobno pracowite…

To nie tak blondyno, to my nie chcemy chłopaków, pomyślałam. Kolejna piątka z ukochaną.

Zaraz zaraz… czyżby chciała od nas wydusić te piękne słowo na l? Hah, „słowo na L” to fajny serial.

- Później będziemy myśleć nad związkami i ślubami. Na razie jesteśmy młode i chcemy być wolne – usprawiedliwiła mnie po dłuższej chwili ciszy.

- Noo, ale to jest twoje zdanie – powiedziała, pochłaniając oczami Kate.

- Znamy się już troszkę – odpowiedziałam.

- No chyba, że tak… - odpowiedziała, wbijając wzrok w starego orzecha obok nas. Nagle Kate wstała i powiedziała:

- Jadę do sklepu, potrzebujesz coś?

- Nie… Albo… weź bitą śmietanę – odpowiedziałam. – Pokażę ci małą sztuczkę.

Obdarowała mnie tym swoim uśmiechem i powędrowała do samochodu.

- Nie zgubisz się? – zapytałam.

- Nie, bądź spokojna o mnie.

Wsiadła i pojechała, zostawiając mnie samą na pastwę tej Edyty.

- Fajna ta twoja koleżanka.

- Wiem.

- Gdzie ją poznałaś?

- W… - chciałam odruchowo powiedzieć, że w Pizzerii ale zapewne by się domyśliła reszty. – W szkole.

- Aham… Cóż, ja uciekam do małego. Miło było z wami pogadać.

- Mnie i Kate również.

Poszła. Zapewne dlatego, że ukochana pojechała. Dopiłam resztę swojej herbaty i wróciłam do domku, a konkretniej do kuchni sprzątnąć kubki. Przy stole nadal siedzieli Zbyszek i ciotka, ale to grubas był stanowczo bardziej upity. Ciotka wyglądała na prawie trzeźwą.

- Jutro jedziemy do sadu zrywać wiśnie, przekaż Kate – powiedziała ciotka.

- Dobrze. – Poszłam do pokoju po piżamę, chciałam wziąć szybki prysznic zanim wróci ukochana. Jak to fajnie, że ciocia ma i prysznic i wannę. Można sobie wybrać.

Kate wróciła, kiedy właśnie się wycierałam ręcznikiem. Włożyłam szybko na siebie piżamy i poszłam zobaczyć co kupiła. W rękach niosła tylko piwo i bitą śmietanę. Nie uwierzę, że chciało jej się tyle jechać po piwo.

- Co powiesz na piwko na pół? – zapytała, gdy mnie zobaczyła.

- Chętnie… Z tobą zawsze, wiesz o tym.

- Wiem, wiem… - Weszłyśmy do w końcu pustej kuchni i zajęłyśmy miejsce przy stole.

- Ze szklanki czy z puszki?

- Z puszki. – Ale najchętniej to z twoich ust, jak w stodole tego szampana.

Do kuchni wszedł mały, sorry, szeroki Bartek i spojrzał na nas.

- Kate, ściągniesz mi masło orzechowe? – zapytał.

- Pewnie. – Wyszła zza stołu i podała mu z wiszącej szafki nad ladą słoik z masłem. – Proszę.

- Dzięki. – Pobiegł z powrotem. Otworzyłam piwo, upiłam dwa łyki i podałam ukochanej, która już siadała. Po chwili do łazienki niepewnym krokiem poszedł Zbyszek.

- Jutro jedziemy do sadu.

- Sezon na wiśnie? – Skinęłam twierdząco głową. – Mam nadzieję, że od kilograma będą płacić od 50 groszy w górę.

- Ja też.

Piłyśmy powoli piwo przy pogawędce, Zbyszek po oparciu się o futrynę wyszedł z łazienki, po chwili zastąpiła go żona. Gadałyśmy o byle pierdołach. Bartek znowu zaczął szaleć i biegać, słyszałyśmy, jak z pokoju ojciec do niego mówi, że daje mu telefon i niech idzie zrobić trochę zdjęć. Zapewne też miał go dosyć. Kate zajęła łazienkę po Edycie, ja powędrowałam z bitą śmietaną do jej a raczej już naszego pokoju. Usiadłam na łóżku w poprzek opierając się o ścianę i włączyłam TV, z nudów przewijałam kanały.

Nic, nic, nic, nic… o, „Ludzka stonoga”. Oglądałam, czekając na ukochaną. Przyszła, gdy Chińczyk podcinał sobie gardło. Spojrzałam na Kate. Wyglądała tak pięknie w wilgotnych włosach…

- Co oglądasz? – Zapytała, siadając przy mnie i opierając się o ścianę, jak ja.

- „Ludzką stonogę”.

- Trzeba mieć niezły łeb, żeby nakręcić taki film…

- Prawda. Nie było nic innego. – Oddałam jej pilot. Przełączała kanały i zatrzymała na…

- Ej, no co ty, nie chcesz „Pana Tadeusza”? – Zaśmiałyśmy się.

- Haha, pieprz się…

- Okej… - odpowiedziała z uśmiechem. Wzięła to na serio… I dobrze. Chwilę tak patrzyłyśmy na siebie, po czym złączyła nasze usta w pocałunku. Ściągnęłam z niej koszulkę i wczepiłam palce w jej włosy i całowałam z równą namiętnością co ona. Złapałam delikatnie jej wargę zębami, szepnęła:

- Połóż się i daj mi pokazać, jak bardzo cię pragnę…

Tyle mi wystarczyło. Uległam jej i położyłam się grzecznie obserwując ją. Patrząc mi w oczy rozbierała mnie powoli i całowała każdy nowo odsłonięty skrawek ciała do momentu, aż nie miała już czego ze mnie ściągać.

Bartek zmęczył się ciągłym bieganiem i czując już znużenie, wrócił do domu. Jednak nie wiedząc czemu, przystanął pod drzwiami pokoju Kate i przyłożył ucho do drzwi. Przez chwilę była cisza, jednak po chwili usłyszał:

- Chciałabym cię rżnąć całą noc… - rozpoznał głos Kate.

Zafascynowany nowo odkrytym słowem „rżnąć” pobiegł do pokoju rodziców. Wszedł i widząc ojca siedzącego na fotelu i oglądającego coś w TV, podszedł z zadyszką i zapytał:

- Tato?

- Co tym razem? – zapytał, nawet nie spojrzawszy na niego.

- Co znaczy „rżnąć”?

Oczy ojca powoli oderwały się od ekranu, i spojrzał badawczo na syna. Zacisnął szczękę, krew zawrzała w żyłach.

- „Rżnąć”? Gdzie to usłyszałeś? – zapytał grobowym tonem.

- W pokoju Kate… Tato? Co to znaczy? To coś złego? – Nie wiedział co powiedzieć. Dla zatwardziałego zwolennika Pis - u to był szok. Po chwili ciszy, odpowiedział powoli.

- Przytulać drugą osobę w taki sposób, że później są z tego dzieci. Pogadamy o tym kiedy indziej. Idź się myć i do spania.

Już ja im naprawię te chore orientacje, pomyślał, kiedy syn odszedł.

Czułam jak się rumienię, jak każdy dotyk Kate rozpala mnie coraz bardziej. Najbardziej, jak jej ręka sunęła po udzie do krocza. Całowała mnie po brzuszku torując sobie drogę do moich ust, po czym pocałowała mnie namiętnie ale krótko i powiedziała:

- Chciałabym cię rżnąć całą noc… - Dotknęłam jej policzka.

Mówiła na serio… a mnie to jarało. Uwielbiałam ostre teksty z jej ust. Hm… Uwielbiałam z jej ust wszystko. Na potwierdzenie jej słów zaczęła wwiercać się we mnie palcem. Nie wsunęła go głęboko, po chwili go wyciągnęła i oblizała.

- Pamiętaj, żadnych jęków. – Szepnęła, po czym zanurkowała między moimi nogami.

Jej język sprawiał mi tyle przyjemności… Czubkami palców głaskałam ją po karku i ramionach, a ona nie przerwała ani na chwilę pracy językiem. Po chwili już nie rozróżniałam, czy pieści mnie palcem czy językiem, po prostu odleciałam. Ale byłam cicho, choć czułam narastające ciśnienie. Po orgazmie cała drżałam i miałam zadyszkę, jak po jakimś biegu.

- Trening cardio – powiedziała, zaśmiałyśmy się.

- Nawiązujesz do Goddess & She?

- Żebyś wiedziała… - powiedziała z uśmiechem.

- Cóż, napisały dobrą receptę na minetkę – Usiadłam i pocałowałam Kate w usta. – Pozwolisz mi się odwdzięczyć?

- Tobie zawsze.

Położyła się na plecach, uklękłam i pozbawiłam ją spodenek. Zapach jej skarbu tylko podsycił we mnie płomień pożądania. Pochyliłam się i zaczęłam całować jej brzuszek, przesuwając się w stronę jej piersi a później wracając na dół, do samego krocza. Wierciła się, trzymając rękę na mojej głowie. Całując wnętrze ud przeniosłam się na jej płatki. Przejechałam językiem wzdłuż zgarniając jej nektar. Polizałam raz jej perełkę. Drgnęła. Zaczęłam ją ssać i delikatnie ściskać ustami a ona cały czas drżała. Oblizałam niepotrzebnie palec i wsuwając go w wilgotne wnętrze ukochanej, zapytałam:

- Ile ci najwięcej wejdzie palców?

- Kiedyś były trzy… - powiedziała, sapiąc.

Po chwili wsadziłam w nią drugi palec i masowałam jej punkt G coraz mocniej, doprowadzając ją na skraj rozkoszy. Nie byłam pewna, czy wytrzyma w ciszy.

- Zjadłabym eklerka. – Powiedziałam po chwili.

- W takim momencie myślisz o jedzeniu?? – Wygięła się. Ale ja już miałam swój sposób na pogodzenie tych dwóch rzeczy.

Sięgnęłam po bitą śmietanę w aerozolu i zwolniłam, by za chwilę wyciągnąć z niej palce. Zastąpiłam je językiem, lizałam ją leniwie, żeby nie doszła. Chciałam się trochę podroczyć. Zafundować mega orgazm. Przerwałam, spojrzałam na nią – oddychała szybko jak ja przed chwilą, miała przymknięte oczy. Odsłoniłam końcówkę aerozolu i zaczęłam drażnić nią skarb Kate. Jeździłam nią przez chwilę między jej płatkami, od perełki do dziurki i tak kilka razy. Wsunęłam czubek do jej dziurki i nacisnęłam…

Słyszałam jak cicho przeklina, nie spuszczałam z oczu jej wypełniającego się wnętrza. Przerwałam i spojrzałam – „rurka z kremem” nabiera nowego znaczenia. Zanurkowałam w nią językiem i zaczęłam konsumować moje dzieło, tym samym doprowadzając do szału Kate. Czułam, jak jej ciało drży, jak jej wnętrze zaciska się na moim języku… Wylizałam grzecznie do czysta, ukochana miała chyba ze trzy orgazmy, byłam zbyt zajęta by liczyć.

Czas na eklerka, pomyślałam. Przyłożyłam końcówkę do jej perełki i nacisnęłam, przesuwając czubkiem między płatkami do dziurki. Pozostała słodka biała śmietanka, tak jak chciałam. Przystąpiłam do dokładnego zlizywania. Wierciła się i sapała, ale ja hmm… byłam zbyt głodna.

Po oczyszczeniu jej skarbu odstawiłam puszkę i kontynuowałam palcówkę, wsuwając po kolei najpierw jeden, następnie drugi palec… Po chwili odważyłam się ostrożnie dołożyć trzeci, by nie zrobić jakiejś krzywdy.

No to ma trening cardio, pomyślałam i zaśmiałam się cicho. Posuwałam ją szybko, zgrałyśmy się ruchami i chwilę później Kate ponownie szczytowała.

- Coś ty mi zrobiła… - zapytała, śmiejąc się cicho.

- Zrobiłam z ciebie deser, kocie. – Oblizując palce co chwilę zbierałam nimi kolejną porcję jej nektaru.

- Musisz to kiedyś powtórzyć…

- Z miłą chęcią.

Położyłam się przy niej i nasunęłam na nas kołdrę. Objęła mnie ręką i dała mi całusa w usta, później w czoło. Dopiero wtedy dotarł do mnie ogrom zmęczenia. Przytulana przez Kate nie wiedząc kiedy, zasnęłam szczęśliwa.

Rozdział 4

Obudziłam się… Nie, to dotyk Kate mnie obudził. Siedziała na brzegu, blada, z sinymi ustami i głaskała mnie chłodną dłonią po policzku, patrząc na mnie. O dziwo znalazłam się w poprzednim pokoju, tym na końcu korytarza.

- Kate? – zapytałam.

- Śpij… wszyscy już dawno zasnęli. – Widziałam, że było jasno. Nic z tego nie rozumiałam.

- Jak to?

- Twoi rodzice i ja jesteśmy martwi, czas na ciebie.

Straszna scena się rozpłynęła, słyszałam jej wołanie z oddali.

- Kochanie… Kochanie błagam, obudź się… - Czułam, jak jej usta delikatnie muskają moje ucho i delikatnie mnie szarpie za rękę.

Ponownie obudziłam się, przerażona. Rozejrzałam się, byłam u Kate w pokoju. Odetchnęłam z ulgą. Czułam się fatalnie. Leżała za mną, szepczą mi do ucha uspokajające słowa.

- Miałaś zły sen… to był tylko zły sen… - Pogłaskała mnie po głowie.

- Co się stało? – Zapytałam zaspana.

- Skopałaś mnie…

- Naprawdę? Przepraszam kocie… - Przyłożyła mi dłoń do czoła.

- Jezu, jaka ty jesteś rozpalona…

Czułam się, jakbym dopiero przed chwilą zasnęła. Po chwili przypomniał mi się sen.

- Śniłaś mi się martwa…

- Już dobrze, jestem przy tobie.

Głaskała mnie po głowie i rękach dopóki się nie uspokoiłam.

- Już mi lepiej… - Spojrzałam na zegarek, 7.02. – Lepiej wstawajmy.

- Nie, ty zostajesz w łóżku, masz gorączkę.

- Nie, idę pracować. – Usiadłam, westchnęła cicho. – Fajnie, że się o mnie troszczysz, ale przyjechałam tu pracować a nie być dodatkowym obciążeniem.

Spojrzałam na nią, była taka słodka. Choć miała rację – czułam się źle.

- Twoje zdrowie…

- Kocie. – Przerwałam jej, westchnęła.

- OK, nie będę cię do niczego zmuszać, ale jak by co, to mów.

Więc wstałyśmy, byłam cała obolała. Ubrałyśmy się i powędrowałyśmy do kuchni. Kate usadziła mnie przy stole i zrobiła nam śniadanie. Po chwili weszła ciotka, przywitałyśmy się i Kate poprosiła o termometr. Dostała ten laserowy, zmierzyła mi - 37,6. OK, wygrała. Ale i tak będę pracować. Zrobiła mi herbatę z miodem i podwójną dawką cytryny. Później do kuchni przyszła rodzina Zbyszka, on sam jakoś dziwnie się na nas (mnie i Kate) patrzał. Hmm… Raczej obserwował. Przed wyjściem w sad jeszcze zadzwoniłam do mamy i powiedziałam, by uważali na siebie. Tak na wszelki wypadek. Następnie ruszyliśmy wszyscy do sadu ciotki. Wiśnie… wszędzie wiśnie… Duże, bordowe, dojrzałe. Piękne. No i te cienkie gałązki wyginające się w łuk pod ich ciężarem. Chwilę później przyjechał jakiś koleś ciągnikiem z przyczepą, gdzie czekały na nas puste skrzynie, mieszczące 10 kg. Wzięliśmy się do roboty, każdy miał swój rząd drzewek, nawet ja i Kate, choć pracowałyśmy obok siebie. W południe czułam się stanowczo lepiej, choć nadal nie zbyt dobrze, ledwo stałam na nogach. Koło 13 opuściłam sad mówiąc, że idę przygotować obiad. Kate została, to jakiś cud. Przyniosłam wór ziemniaków z garażu, obrałam je i gotowałam, zrobiłam kotlety mielone i rozlałam do szklanek kompot. W międzyczasie wszyscy się zeszli. Zasiedliśmy i chwaliliśmy się, kto ile skrzynek zebrał. Później pozmywałam naczynia. Kate wyszła na dwór dopić kompot, ja poszłam odnieść resztę ziemniaków do garażu. Później wszystko potoczyło się bardzo szybko.

Weszłam do garażu, postawiłam ziemniaki w kąt tam gdzie stały i rozejrzałam się. Stare, zakurzone rupiecie. Nic nie przybyło, nic nie ubyło. Nawet stary niebieski rower stał zakurzony pod ścianą. Pamiętam ze zdjęć, jak tata mnie nim woził, gdy byłam mała. Nagle usłyszałam za sobą głos:

- Jak myślisz, czy lesby idą do nieba? – Zbyszek.

Zanim zdążyłam cokolwiek powiedzieć lub odwrócić się, zatkał mi usta ciężką łapą.

- Już ja ci kurwa zmienię orientację…

Spanikowałam, nie wiedziałam co robić. Mózg jakby się wyłączył, nie byłam w stanie kontrolować swoich ruchów. No, prawie. Ugryzłam go w palec, a kiedy odjął rękę, krzyknęłam:

- Kate!

Obrócił mnie przodem do siebie, oberwałam mocno w twarz. Poczułam pieczenie w miejscu uderzenia czyli na kości policzkowej, widziałam, jak rozpina rozporek. Moment później zjawiła się Kate, odciągając go ode mnie i wywlokła go z garażu na podwórko. Uderzyła go prostym ciosem w nos, z którego natychmiast trysnęła krew. Przyłożyła mu prawym sierpowym w żebra, powalając go na ziemię.

- Jeszcze raz ją kurwa tkniesz a obiecuję, że będzie ci krwawił fiut a nie nos! – Wykrzyczała.

Mimo tego, że była chuda jak patyk, była najtwardszą dziewczyną, jaką znałam.

Kopnęła go jeszcze w brzuch, zwinął się. W tym czasie zdążyli się zbiec wszyscy domownicy. Próbował wybrnąć z tej sytuacji, mówiąc, a raczej krzycząc:

- To są lesby!

Ciotka odpowiedziała spokojnym głosem:

- Wiem.

Po niej odezwała się Edyta:

- I co z tego? To są ludzie, a nie zwierzęta, tak jak ty, bydlaku! Syn zostaje ze mną.

Ciotka:

- Spakujesz się, i za maksymalnie pół godziny ma nie być tu po tobie śladu.

Kate podeszła do mnie i przytuliła mocno, głaszcząc mnie po głowie. Nadal byłam w szoku, trzęsłam się. Tuliła mnie i całowała po głowie.

- Przepraszam, że się spóźniłam…

- Jesteś bohaterką, nie winowajcą. Uratowałaś mnie, strażniczko…

- On już ciebie nie skrzywdzi… ja tego dopilnuję. – Spojrzała na mnie. – Masz rozciętą brew… Dasz radę wstać?

Dopiero teraz zorientowałam się, że siedzę na betonowej podłodze. Nawet nie wiem, jak to się stało. A raczej Kiedy.

- Nic mi nie jest… - Na próbę udowodnienia moich słów, usiłowałam wstać. Po dłuższej chwili to się udało, chwiałam się na drżących nogach. Upadłabym, ale osunęłam się w ramiona Kate.

- Właśnie widzę… - Wzięła mnie na ręce i zaniosła do naszego pokoju. Posadziła mnie na łóżku i ujęła moją twarz w dłonie. Myślałam, że chce mnie pocałować, ale wpatrywała się uważnie w moje oczy. Nastąpiła seria pytań:

- Pamiętasz jak się nazywasz?

- Kate…

- Dwa razy dwa?

- Kate…

- No co? Dobra, coś trudniejszego. Siedem razy osiem?

- Pięćdziesiąt sześć.

- Gdzie się poznałyśmy?

- W Pizzerii. Nic mi nie jest.

- Źrenice masz równe. – Zaczęła szukać coś w menu telefonu. Nagle zaświeciła mi lampką aparatu w oczy.

- Kate!

- OK, OK… Sądzę, że nie trzeba jechać z tobą do szpitala. Choć nie powiem, masz coś z głową…

- Słucham, doktorze.

- Nie rozumiem, co ty we mnie widzisz…

- Właśnie to, co przed chwilą zrobiłaś.

- Pobiłam go?

- Nie, obroniłaś mnie. Wierzę, że zawsze mnie obronisz. Ufam ci. Czuję się z tobą bezpieczna. I kochana tak, jak na to zasługuję. Dodatkowo jesteś opiekuńcza…

- Jak mocno oberwałaś? – Zaśmiałyśmy się.

Weszła ciotka z apteczką, ściereczką i miseczką wody, podała je Kate i siadła na brzegu łóżka.

- Pozwolę ci się nią zaopiekować – powiedziała do mojej ukochanej, po czym zwróciła się do mnie. – On już się pakuje.

- Przecież jesteś homofobem, ciociu…

- Pogadamy o tym kiedy indziej… - pogłaskała mnie po głowie i wyszła, mijając się w przejściu z Edytą.

- Gdybym mogła jakoś pomóc… - powiedziała niepewnie, Kate od razu odpowiedziała.

- Przypilnuj swojego męża, bym go nie widziała więcej na oczy. – Wyszła wystraszona.

Później byłyśmy już tylko my. Kate otworzyła apteczkę i chwyciła gazik za róg, po czym namoczyła w wodzie i zaczęła mi obmywać brew, docierając w dół prawie aż do żuchwy. Ni wiedziałam, że aż tak krew się ze mnie polała. Nie powiem, była delikatna. Ciągle miałam przed oczami tą scenę, jak ukochana go powala. Cóż, matki potrafią podnosić samochody by ratować swoje dziecko…

Rano nie chciałam robić z siebie ofiary a i tak wyszło, jak wyszło. Gorączka już prawie minęła. Teraz bolało mnie pół twarzy. Chwyciła ściereczkę i zamoczyła, obmywając mi twarz.

- Puchniesz już. Zaczekaj chwilę. – I ze ściereczką wyszła. Słyszałam jakieś poruszenie na korytarzu, ale wierzyłam, że Kate nie robi nic bezcelowo. Po chwili wróciła z zawiniątkiem w materiale i przyłożyła mi do miejsca uderzenia. Lód.

- Potrzymam sobie… - powiedziałam, wpatrując się w nią.

- I tak tu będę siedzieć. Daj mi się sobą zaopiekować… - Więc uległam. Nigdy nie widziałam jej aż tak poruszonej jednym zdarzeniem. – Wieczorem zmierzę ci jeszcze temperaturę…

- Mogłaś iść na tą medycynę…

Kiedyś rozmawiałyśmy o naszym życiu, wyznała, że chciała iść na medycynę, ale brakło kasy.

- Wiesz, że było ciężko z kasą… Ale przynajmniej poznałam ciebie.

- Wybierasz pieniądze czy miłość?

- Miłość – odpowiedziała bez wahania. – Czyli ciebie.

Nie wierzyłam, że mam aż takie szczęście. Lepsza odpowiedź chyba nie istnieje. Tak bardzo chciałam ją pocałować i być z nią już do końca życia. Razem, reszta się nie liczy.

Odjęła od brwi zawiniątko, dała mi żebym potrzymała i przykleiła mi plaster.

- Przyłóż sobie jeszcze na kość policzkową, tak na wszelki wypadek. – Posłuchałam i tak też zrobiłam. Dziś masz definitywny zakaz wyjścia do sadu. Potrzebujesz odpocząć, zrelaksować się…

- Dziś przyjeżdżają moi rodzice. – Zamilkła.

- No tak… - odpowiedziała po chwili. – Zgłosisz sprawę na policję?

- Nie wiem, z jednej strony należy mu się, ale z drugiej chyba wystarczająco go wystraszyłaś.

Uśmiechnęła się słodko. Dotknęła mojego drugiego policzka i pogłaskała go czule. Nagle rozległo się pukanie i w drzwiach stanęła ciotka z pytaniem:

- Kate, wracasz do sadu?

- Nie... – odpowiedziała po chwili.

- Kochanie idź, przecież już nic mi się nie stanie… - powiedziałam, patrząc w jej oczy. – zresztą zaraz do was dołączę…

Obie mnie zmierzyły mnie wzrokiem, mówiącym „ty nie masz tu nic do gadania”, uśmiechnęłam się.

- Dobrze, pójdę, ale zrobię jeszcze ci herbatę. OK?

- Dobrze.

I obie wyszły. Słyszałam jakieś stłumione rozmowy. Czekając na ukochaną, zastanawiałam się nad tym, ile do tej pory dała z siebie w związku. Doszłam do wniosku, że więcej, niż ja. Ja przy niej byłam na szarym końcu. Wróciła kilka minut później i postawiła kubek na szafce.

- Wrócę najszybciej, jak to możliwe… Ciotka dzwoniła do twoich rodziców, będą po 17.

- Dziękuję za wszystko, kocie. – Pogłaskała mnie po głowie, pocałowała w czoło i wyszła.

Nie wiedząc, co ze sobą robić, włączyłam TV i oglądałam jakieś pierdoły pijąc herbatę, nie było nic ciekawego. Bolało mnie pół twarzy, poczułam się zbyt mało atrakcyjna dla Kate. Kilka minut po 17 wróciła Kate od razu zaglądając do mnie i pytając, jak się czuję. Mówiłam, że dobrze, ale w tym momencie przyjechali rodzice. Ukochana wyszła ich przywitać, więc nie chciałam być gorsza, wstałam i wyszłam na dwór. Kate witała ich, zza stodoły wracała reszta. Widok rodziców sprawił, że na chwilę zapomniałam co mi jest i podeszłam do nich. Gdy tylko Kate mnie zobaczyła, powiedziała:

- Mówiłam ci, żebyś została…

- Córeczko, co ci się stało? – Zaczęła mama.

- Nic, przewróciłam się.

- Opowiem państwu wszystko później – powiedziała Kate. Ciotka dotarła do nich i też ich witała i zaprosiła do środka.

Wzięli torby, ciotka ich poprowadziła korytarzem do ich pokoju, a ukochana prowadziła mnie i prawiła mi morały.

- Jesteś osłabiona.

- Szanuję to, co dla mnie robisz, ale tylko oberwałam…

- Aż oberwałaś, kochanie. To nie powinno się nigdy zdarzyć. Dodatkowo masz gorączkę.

- Robisz się opiekuńcza na starość… - powiedziałam z uśmiechem.

- Mam 25 lat i jestem tylko o dwa lata starsza od ciebie. A moje lata z opieką nad tobą nie mają nic wspólnego. Postąpiłabym tak w każdym wieku.

- Tym bardziej, że jesteś niedoszłym lekarzem.

Usiadłyśmy w kuchni przy stole, przyłożyła mi dłoń do czoła.

- Nadal jesteś rozpalona.

- Raczej napalona.

- Nawet nie myśl o seksie. Odpocznij. Jesteś chora, ja bym miała wyrzuty sumienia… wyglądałoby to tak, jakbym cię wykorzystała. Zobaczymy jak jutro się będziesz czuć.

Do kuchni weszli rodzice z ciotką, oni usiedli, ciotka im podała porcje obiadu. Zaczęła mama:

- No opowiadaj co ci się stało.

Rozmowę podjęła Kate:

- Pani córka jest niedoszłą ofiarą gwałtu. – Oboje zamarli i spojrzeli na mnie z przerażeniem.

- Gdyby nie Kate, nie wiem, jak by to się skończyło. To znaczy wiem, ale…

Mama wstała, obeszła stół i mnie przytuliła, po czym zaczęła w nieskończoność dziękować mojej ukochanej. Nagle ojciec powiedział:

- Sądzę, że zasługujesz na moją córkę…

Kate chwyciła mnie za rękę i pocałowała w nią. Cała ona. Odpowiedziałam:

- Tato, to ja nie zasługuję na Kate…

- Kochanie, nie zaczynaj... – Szepnęła.

- Kto usiłował to zrobić? – zapytał po chwili.

- Zbyszek Zakościelny. – odpowiedziała ciotka, krzątając się po kuchni.

- Ten pijak?! Był w stanie w ogóle odejść od wódki??

- Najwyraźniej tak.

Rozdział 5

Obudził mnie budzik w telefonie, wyłączyłam go szybko po omacku. Czułam się stanowczo lepiej niż poprzedniego ranka. Bardziej żywa. Wyspałam się… Hm może dlatego, że wieczorem szybko się położyłyśmy spać. Zero seksu, tak jak mówiła Kate. Leżałam na boku przodem do niej, ona obejmowała mnie ręką i głaskała po ramieniu.

- Nie śpisz?

- Nie obudziłaś mnie, nie spałam już. – powiedziała z zamkniętymi oczami. Była taka słodka.

- Pozwolisz mi dziś pracować? – zapytałam.

- Zależy jak się czujesz.

- Jest OK, lepiej niż wczoraj.

Bo było, wieczorem miałam temperaturę tylko 37 stopni. Może to był jakiś stan zapalny przez przepracowanie, tego nie wiem. Wiem tylko, że Kate bardzo mi pomogła.

- Co chcesz na śniadanie? – Zapytała po chwili ciszy.

- Ciebie… - szepnęłam i pocałowałam ją w ramię, później w szyję…

- Kochanie… Mówiłam ci coś.

Zirytowana usiadłam i zaczęłam się ubierać.

- Obchodzisz się ze mną jak z trędowatą, do cholery.

- Przepraszam, że tak mi zależy na twoim zdrowiu. – powiedziała wstając i zaczęła się ubierać.

- Ty jesteś moim lekarstwem. Ale ja nie jestem z porcelany, żeby byle uderzenie rozłożyło mnie na łopatki.

Ubrałyśmy się w milczeniu i wyszłam na korytarz, ale ona mnie pociągnęła za rękę i ruszyła w stronę drzwi frontowych. Wyszłyśmy bez słowa, poprowadziła mnie przez podwórko w stronę sadu. Nie wiedziałam, dokąd tak się spieszy. Gdy tylko znalazłyśmy się za stodołą, oparła mnie o ścianę i zaczęła całować namiętnie. No, tego się nie spodziewałam. Po chwili odwzajemniłam i objęłam ją za kark, jej ręce spoczywały na moich pośladkach, ale już po chwili rozpinała mi spodenki. Mogła powiedzieć, to bym ich nie założyła.

Zdominowana przez Kate poddałam się jej ruchom. Jej palce wślizgnęły się za moje majtki, odnalazła wejście do mojego wnętrza i po chwili penetrowała je swoimi zwinnymi palcami, nadal przypierając mnie do muru i całując. Ustami zjechała do szyi, odchyliłam głowę i jęknęłam cicho. Nie pozostając bierna, postąpiłam tak jak ona. Wsunęłam rękę za jej spodnie…

- Gdzie masz majtki? – zapytałam.

- Zgadnij…

Ułatwiła mi zadanie. Jezu, jaka była wilgotna… Stanęła w większym rozkroku, wsadziłam w nią dwa palce, jęknęła przeklinając.

- Zrób wszystko, żebyśmy doszły razem… - szepnęłam jej do ucha.

- Myślisz, że po jednym dniu postu trzeba mi dużo?

- Mogłaś się odezwać, zrobiłabym ci chociaż minetkę…

- Pogadamy o tym później, a teraz dochodź, bo jestem już blisko… - Uwielbiałam ją w tym stanie.

Po chwili obie dochodziłyśmy, starałyśmy się kontrolować swoje odgłosy tak na wszelki wypadek. Pocałowała mnie namiętnie i długo, zwalniając. Kiedy wracałyśmy, powiedziała:

- Dziś, godzina 21.00, u mnie w łóżku, masz być naga. Zajmę się tobą, jak trzeba.

Nareszcie wrzuciła na luz. Weszłyśmy do kuchni, gdzie byli już rodzice i ciotka, Edyta z małym byli w łazience. Przywitałyśmy się, Kate kazała mi usiąść przy stole, zaoferowała się, że zrobi mi śniadanie. Rodzice byli wyraźnie zadowoleni z mojego uśmiechu na twarzy, choć miałam jeszcze drobną opuchliznę. Reszta dnia nie różniła się od poprzedniego. No, nie licząc napaści i całego popołudnia. Spędziliśmy w sadzie dziesięć godzin, robiąc godzinną przerwę na obiad, który zrobiła mama. Kiedy weszliśmy na podwórko, przy stole pod starym orzechem siedzieli… ojciec z synem. Jak to fajnie, że już są.

Ciotka rzuciła się na nich i przytulała ich szczęśliwa, pociekła jej łza. Podeszliśmy i witaliśmy ich serdecznie, przedstawiłam im Kate jako koleżankę. Piotr spojrzał na nią uważnie. Cóż, znów czas na teatrzyk.

- Jak to cudownie, że na święto będziemy wszyscy w komplecie – powiedziała ucieszona ciocia.

- Zaraz… jakie święto? – Zapytała nagle moja ukochana.

Ups… mogłam jej powiedzieć, pomyślałam.

- To siostrzenica nic ci nie powiedziała?

- Nie…

- W takim razie zaraz znajdziemy ci jakąś sukienkę… - powiedziała ciotka, zobaczyłam przerażenie w oczach Kate.

- Nie… naprawdę nie trzeba… Ja mam tam jakąś koszulę… A pani siostrzenicy byłoby ładniej, na pewno… - próbowała wybrnąć z tej sytuacji.

- A co tam koszula… pięknie ci będzie w sukience, mam taką jedną, powinna na ciebie pasować. Chodź.

Ciotka ruszyła, za nią Kate, pokazując mi z uśmiechem, że poderżnie mi gardło. Puściłam jej oczko i poszły do domku. Widząc, że rodzice przysiedli i zaczęli gadać z wujkiem, ruszyłam do domku ciekawa, jak będzie wyglądać moja ukochana. Skierowałam się do pokoju ciotki, stamtąd dobiegała rozmowa. Zajrzałam, ciotka szukała czegoś w szafie, Kate stała i myślała. Po chwili ciotka podała Kate jasną, kremową sukienkę.

- Pomogę jej – powiedziałam, obie spojrzały na mnie. Podeszłam, ciotka skinęła głową i wyszła zamykając drzwiami.

- Chyba oszalałaś… - szepnęła.

- Zrób to dla mnie… - spojrzałam na nią wzrokiem rodem kota ze „Shreka”.

Mimo to pozostała nieugięta. Jednak znałam ją na tyle dobrze, że wiedziałam, co na nią zadziała. Pocałowałam ją namiętnie w usta i szepnęłam:

- Proszę. – chcę się trochę pośmiać, dodałam w myślach. Wsunęłam ręce pod jej koszulkę, nie protestowała. Całowałam ją delikatnie, po chwili ściągnęłam z niej górę i jeździłam dłońmi po jej ciele. – i teraz szybko sukienka…

Złapała się za głowę, mówiąc coś w stylu „nie rób mi tego…”. Ubrałam Kate w nią i dałam jeszcze całusa w nagrodę. Spojrzałam, moim zdaniem sukienka była za duża i Kate wyglądała w niej jak Zgredek w poszewce od poduszki, ale i tak sytuacja była komiczna. W tym momencie weszła ciotka.

- Widzę, że sobie poradziłyście jakoś… - podeszła do mojej ukochanej, obeszła ją w koło. – za duża, nie pasuje…

Widziałam na twarzy Kate ulgę.

- Doceniam, że chciała pani dobrze… - powiedziała z uśmiechem – jednak jestem za chuda. Tak jak mówiłam, to nie koniec świata, bo mam koszulę.

- Dobrze dziecko, niech ci będzie. – ciotka odwzajemniła uśmiech i opuściła pokój. Przebrała się z powrotem w swoje ubrania, odkładając sukienkę na oparcie czarnego fotela obitego skórą.

- Może po prostu powinnaś przytyć? – powiedziałam, kiedy wychodziłyśmy z pokoju.

- Dobra, dobra, chciałaś mnie wrobić… - zaśmiałyśmy się.

Wyszłyśmy na podwórko dołączyć do reszty. Syn ciotki gadał z nią o czymś na boku, wyglądała, jak by mu coś tłumaczyła. Usiadłyśmy przy stole włączając się do rozmowy z rodzicami i wujkiem. Jutro miał być dzień wolny od pracy, okoliczne wioski obchodziły jakieś święto. Szczęściara, uniknęła sukienki… Ja będę musiała się męczyć.

Siedzieliśmy wszyscy do wieczora, aż zaczęło się ściemniać. Grzecznie poszłam się wykąpać by być o 21 w łóżku, tak jak kazała Kate. Na samą myśl o tym drżały mi nogi.

Położyłam się i czekałam, otworzyły się drzwi i stanęła w nich Kate z połową szampana, uśmiechnęła się na mój widok i zamknęła drzwi. Wiedziałam, że ta noc będzie długa…

Rozdział 6

Obudziłam się w pełni wyspana, a skoro tak było, musiało być gdzieś przed południem. Z Kate kochałyśmy się do 3 w nocy na chyba wszystkie możliwe sposoby: od przodu, od tyłu, delikatnie i czule, namiętnie, dziko. Jedyne co pozostało niezmienne - cisza. Cholernie trudno było nie jęczeć, kiedy ma się tak wspaniałą kochankę. Skończyłybyśmy wcześniej, ale dopadł nas kolejny wybuch namiętności, kiedy leżałyśmy i próbowałyśmy zasnąć. W zamian zrobiłam jej kilka razy powtórkę z bitą śmietaną.

Rozejrzałam się wokół w poszukiwaniu ukochanej – nie było jej. Spojrzałam na zegarek – kilka minut po 10. Spałam tylko 7 godzin?

Usiadłam i zaczęłam się ubierać myśląc, jak będzie wyglądać dzisiejsze święto. Powędrowałam do kuchni, gdzie była moja ukochana, ciotka i mama i wspólnie coś gotowały, zapach był nieziemski.

- Dzień dobry wszystkim… - powiedziałam.

- Witaj kochanie. – Przywitała mnie ukochana. Widząc jak pracują, nie chciałam być gorsza.

- W czym wam pomóc?

- Zrób ciasto, przepis masz na opakowaniu. – Powiedziała mama wskazując wzrokiem na stół, więc wzięłam się do roboty. – Zjedz jakieś śniadanie.

- Nie chcę, nie jestem głodna… poza tym będę jeść później.

Więc wzięłam się do roboty. Pomagając sobie nawzajem wyrobiliśmy się na 13 ze wszystkim, w tym czasie część męska towarzystwa przygotowała stół stabilizując go, nakrywając obrus i takie tam. Przenieśliśmy całe jedzenie na zewnątrz ze spokojem, na niebie było tylko kilka niegroźnych chmurek, z których raczej deszczu nie będzie.

Kate niosła miskę z sałatką jarzynową, kiedy podszedł do niej Piotrek.

- Może pomogę? – zaoferował.

- Nie trzeba, radzę sobie. – Odpowiedziała, stawiając sałatkę na stole.

- Skąd jesteś?

- Nie z Polski.

- Masz… chłopaka? Nie żebym był wścibski, ale gdybym nim był to nie puściłbym cię na tydzień z koleżanką na wieś. – Ciągnął.

- Nie mam chłopaka, ale to miłe, że tak byś się troszczył. – Odpowiedziała chłodno.

- Może zostałabyś na dłużej? Pokazałbym ci najbliższe miasto… ewentualnie bym zaprosił cię na kawę… - kontynuował.

- Nie, dziękuję. Mam pracę… - urwała, by nie powiedzieć za dużo. „A nie to co ty”. Spojrzała na niego.

- Musisz dużo ćwiczyć by osiągnąć taką sylwetkę.

- Dwa razy w tygodniu wystarczy by powalić twojego wuja. – Przypomniała jej się scena sprzed dwóch dni.

- Słyszałem… dlaczego on ją napadł?

Zamilkła, nie wiedząc, co mówić. Nie mogła powiedzieć, że chciał jej „naprawić” orientację. To zbyt delikatny temat. Ostrożnie dobierając słowa, powiedziała po chwili:

- Po prostu napadł i tyle.

Odeszła do domku, a on stał i analizował wszystko. Matka mu mówiła, że to dobra partia dla niego, ale Kate nie wydaje się być zbytnio nim zainteresowana. Dlaczego? Czy matka czegoś mu nie powiedziała?

Niosąc kolejne rzeczy, butelki szampana i wódki, sztućce i talerze widziałam, jak Kate rozmawia z Piotrem.

- The boys wanna be her, the girls wanna be her… - zanuciłam pod nosem z uśmiechem. (Peaches - Boys wanna be her). Zaniosłam dzban z kompotem i usiadłam, żeby odpocząć. Obserwowałam przez chwilę Kate i Piotrka. Biedak zapewne nie wiedział, że jest wyjątkowa. I zajęta. Kate odeszła do domku. Spojrzałam na stół – wszystko przyniesione, idę się przebrać, pomyślałam.

Wchodząc do pokoju zastałam Kate zapinającą koszulę. Wiedziała, że to moja ulubiona, wyglądała w niej słodko. Miała kolor zawieszony między niebieskim a fioletowym. Cóż, ładnemu we wszystkim ładnie.

- O czym gadaliście? – zapytałam z ciekawości, ściągając podkoszulkę.

- Miałam wrażenie, że mnie podrywał.

- Powinien się domyślić, że zajebiste osoby zazwyczaj są zajęte – puściłam jej oczko.

- Zapewne stwierdził, że skoro nie mam chłopaka, to jestem wolna. – zaśmiała się. – W głębi ducha tak mi się chciało śmiać… Ludzie na wsi to prostacy…

- Niech sobie myśli, co chce, ufam ci. – Założyłam sukienkę. – kocie, zapniesz mi zamek z tyłu?

- Mhm… - Zapinając, dodała – osobiście wolałabym ją z ciebie zdjąć…

Zamruczałam czując jej usta na szyi.

- Chodźmy już... – Odwróciła mnie przodem do siebie i pocałowała mnie namiętnie, po czym otworzyła mi drzwi i puściła przodem.

Wyszłyśmy na korytarz i usłyszałyśmy cichą rozmowę ciotki z wujkiem.

- Tylko proszę, zachowuj się… Nie bądź taki jak Zbyszek i nie ubliżaj im… OK? – prosiła ciotka, na to wujek:

- Dajże mi kobieto święty spokój.

Widząc ich powiększające się cienie na posadzce, wyszłyśmy szybko na zewnątrz i widząc, że większość już zajęła miejsca, uczyniłyśmy to samo. Usiadłam na rogu przy dłuższej stronie stołu, obok taty, Kate przy krótszej stronie. Z domku wyszła ciotka z wujkiem, po czym zajęli miejsca. Chwilę jeszcze przeznaczyli na rozmowy, po czym wuj odchrząknął i wstał. No tak, zawsze musi być przemówienie.

- Dziś, 15 lipca… - Dziś jest 15 lipca?! O cholera. Dwa lata temu w ten dzień poznałam Kate… - obchodzimy nasze coroczne małe święto założenia wsi w 1912 roku. Jako drugi powód do świętowania, są urodziny naszego obecnego tu Bartka i w związku z tym życzę mu stu lat zdrowia i życiu w bogactwie. Więc… Dzielmy się szczęściem!

Spojrzałam na Bartka z Edytą. No, gdyby powiedzieli, to coś bym mu kupiła. Skąd miałam widzieć?

Wujek sięgnął po lampkę z szampanem, a wtedy wstała Kate, po czym powiedziała:

- Przepraszam, że przerywam, ale mam do zaoferowania trzeci powód świętowania. – Spojrzała na mnie, czułam jak się rumienię. A może już byłam czerwona jak burak.

- Słuchamy. – powiedział wujek z zainteresowaniem, reszta pokiwała głową. Sama też nie wiedziałam, o co dokładnie jej chodziło. O drugi rok związku?

- Skoro jesteśmy tu wszyscy razem zgromadzeni, jako rodzina… - odeszła krok od stołu i sięgnęła do kieszeni. Spojrzałam na Piotrka, miał taką śmieszną minę ze zdziwienia. Wróciłam wzrokiem do Kate. Jezu, uklękła. Dlaczego ona uklękła?! – Kochanie… wyjdziesz za mnie?

Otworzyła przede mną małe, czerwone pudełeczko, nie byłam w stanie wydusić ani słowa. Patrzyłyśmy sobie głęboko w oczy i wiedziałam, że wspólnie pokonamy każdy problem, wspólnie poradzimy sobie w najgorszych sytuacjach, wspólnie spędzimy przyszłość…

- Tak… - szepnęłam, zbierało mi się na płacz. – Tak, wyjdę za ciebie, kochanie…

Powiedziałam, chwyciła mnie za rękę i wsunęła mi na środkowy palec złoty pierścionek z kuleczkami białego złota między diamentami. Pamiętam, jak raz weszliśmy do jubilera, ten pierścionek spodobał mi się od razu… Ale to było dawno temu… Naprawdę zapamiętała?

Pochyliła się i pocałowała mnie namiętnie. Przy wszystkich, dość ukrywania się.

- Kocham cię…

- Ja ciebie też. – odpowiedziała i spłynęła mi łza, Kate ją otarła palcem.

Zwróciłam się teraz do wszystkich:

- Przepraszam za mój stan, ale naprawdę nie spodziewałam się… Ale to jest cała Kate, ciągle mnie zaskakuje. – zaśmiali się, poczułam jak tata mnie głaszcze po plecach. Wszyscy zaczęli klaskać, to był cudowny moment.

- A więc mamy trzy powody do świętowania! – powiedział radośnie wujek, po czym wszyscy wstaliśmy i sięgnęliśmy po lampki z szampanem. Wypiliśmy toast, po czym zasiedliśmy do jedzenia.

Później wujek wyniósł starą gitarę i wczuł się w Marylę Rodowicz. Pijane towarzystwo tańczyło, trzeźwe się śmiało z tego, co robią. Następnie Kate wyciągnęła mnie na spacer. Po kilku godzinach samego jedzenia i niewielkiej ilości ruchów musiałyśmy trochę rozruszać kości i zaspane mięśnie. Poprowadziłam ją przez sad do drugiego jego końca i bramy, po czym wyszłyśmy na piaskową drogę. Wokół rozciągały się pola, na północ był las. Chwyciła mnie za rękę i ruszyłyśmy w jego stronę.

- Ty tak na serio? - Przerwałam ciszę.

- Ale z czym?

- Z oświadczynami.

- Planowałam je od dłuższego czasu aż niespodziewanie nadarzyła się idealna okazja. - Gdy to mówiła, myślałam o naszej wspólnej przyszłości.

- A gdybym cię zdradziła?

Nastąpiła chwila ciszy. Po co w ogóle zadałam takie pytanie?

- Trudno, najwyraźniej by ci czegoś brakowało. Oczywiście to by nie zmieniło mojego uczucia do ciebie. Trochę by bolało, ale jestem do tego przyzwyczajona.

Wiedziałam, że mówiąc to, miała na myśli swoje dramatyczne dzieciństwo. Ojciec prezes, rozpił się, bił swoją żonę - matkę Kate, zresztą ją też. Niektóre blizny miała do dziś. Mieszkały z nim tylko dlatego, że miał kasę. Dużo kasy. Później odszedł do innej, najwyraźniej nie wiedziała, jaki z niego drań. Nagle zatrzymała mnie i spojrzała prosto w oczy.

- Wiem, że nie zasługuję na ciebie, ale staram się z całych sił. Powiedz, jeśli czegoś ci brakuje... - Wiedziałam, że mówi prawdę, wiedziałam, jak bardzo się stara. Co ona we mnie widzi, do cholery? Może mieć każdą i to bez większego wysiłku.

- Niczego mi nie brakuje, kocie. Tak, obiecuję, że ci powiem.

Uśmiechnęła się lekko i kontynuowałyśmy spacer.

Na pewno bym jej nie zdradziła, nie byłabym w stanie. Idealny związek, idealna kobieta, idealny seks. Czego chcieć więcej?

Dochodząc pod las, skręciłyśmy i szłyśmy jego skrajem. Kilkaset metrów dalej droga łączyła się z końcem drogi głównej, tej asfaltowej. Zrobiłyśmy takie kółeczko, w domku byłyśmy jakieś 40 minut później. Towarzystwo wyraźnie się zmęczyło śpiewem i tańcem, opowiadali sobie nawzajem sprośne kawały, typu "co jest cięższe, spodnie czy spódnica? - jest równowaga, kiedy spodnie idą w dół, spódnica idzie do góry".

Wieczorem, kiedy najbardziej pijani udali się na spoczynek, ja z resztą posprzątałyśmy ze stołu i pozmywałyśmy naczynia. Jutro będziemy wracać do domu, więc zrobiłam kilka kanapek na drogę. My wrócimy, zastąpią nas rodzice, tak się wcześniej wszyscy zgadaliśmy.

Po tym poszłam się wykąpać, Kate była po mnie. Wskoczyłam pod kołdrę i przewijałam po kolei kanały w poszukiwaniu czegoś ciekawego. Czując falę podniecenia, starałam się być opanowana i czekać na ewentualny ruch Kate, jednak z drugiej strony nie chciałam już jej zamęczać kolejnym numerkiem. Jej "okres godowy" pewnie już się skończył, mi jak widać, nie odpuszczał. Hmm może to przez ten klimat?

Cóż, wyjście z tej sytuacji było jedno. Zjechałam ręką do swojego krocza, gdzie napotkałam wilgoć. Byłam wystarczająco napalona, by zacząć od dwóch palców. Czułam się, jakbym była w celibacie od roku. Wiedziałam, jak sobie najlepiej dogodzić, w końcu kto zna moje ciało lepiej, niż ja sama? No dobra, Kate. Kate... Posuwałam się myśląc o niej.

Po przeczytaniu książki "50 twarzy Greya" niecały rok temu, doszłam wtedy do wniosku, że chciałabym spróbować choć raz seksu sado-maso. Nie chodzi o to, że Kate jest zbyt delikatna w łóżku, ale o to, że czasem warto spróbować czegoś nowego. Kate była zajebista w łóżku, a sado-maso przeszło do działu moich "małych marzeń".

Kiedy powoli zbliżał się pan O, drzwi do pokoju otworzyły się. Natychmiast przerwałam i usiadłam. W wejściu stanęła owinięta w ręcznik Kate.

- Już kocie? Szybko ci poszło. - Powiedziałam, żeby się nie domyśliła poprawiłam kołdrę na nogach. Mimo to stała i patrzyła na mnie badawczo. - No co, wystraszyłaś mnie swoim wejściem...

Spojrzałam na nią, uśmiechnęła się lekko i wchodząc, zamknęła drzwi, po czym ściągnęła z siebie ręcznik ukazując swoje wysportowane ciało. Jezu, była teraz tylko w majtkach. Cóż, seks wisiał w powietrzu… A może tylko mi się zdawało?

- Co oglądasz? - Zapytała, siadając na brzegu łóżka. Nie miałam zielonego pojęcia co leciało, byłam zbyt zajęta sobą. Spojrzałam na ekran. Szpitalnym korytarzem szła ubrana w biały płaszcz kobieta, miała białą opaskę na oku, w ręce niosła czerwoną parasolkę i gwizdała w charakterystyczny sposób. Elle Driver.

- "Kill Bill", wiesz, że uwielbiam ten film.

- Tak, wiem... i w tym filmie Daryl wygląda na tyle seksownie, że byś ją przeleciała – zaśmiałyśmy się, Kate położyła się przy mnie i wspólnie obejrzałyśmy film do końca. Miałam cichą nadzieję, że się nie domyśliła, co robiłam.

Po filmie, do spania ułożyłam się na brzuchu rozciągając kości, Kate jak zawsze leżała na plecach. Z myśli o jutrzejszym powrocie wyrwała mnie ukochana:

- Kochanie?

- Hm?

- Zdążyłaś dojść?

A jednak się domyśliła.

- Nie... Nie chciałam cię męczyć i w ogóle.

Nastąpiła chwila ciszy. Kate zmieniła swoją pozycję kładąc się na boku. Zadrżałam, gdy poczułam, że wsuwa dłoń za koszulkę i kładzie ją delikatnie na łopatce.

- Kocie... – zaczęłam, ale mi przerwała.

- Cicho, nic nie mów... – Zsunęła ze mnie trochę kołdrę, po czym zdjęła ze mnie całkowicie koszulkę i zaczęła mnie całować po ramieniu, przesuwając w tym samym czasie dłoń w stronę moich pośladków. Wiedziała, że zawsze śpię tylko w jednym elemencie garderoby, którego się przed chwilą pozbyła.

- Naprawdę nie musisz...

- Ale ja chcę. Chcę ci sprawiać przyjemność.

Pieściła mnie całą, jej dotyk był jak delikatny podmuch wiatru. Odwróciłam się i pocałowałam ją namiętnie.

- Więc dokończ za mnie... Wiem, że tego chcesz. – Wpiła się z powrotem w moje usta głaszcząc mnie po piersi i żebrach.

- Wiesz, że jak zacznę, to na jednym orgazmie się nie skończy?

- Mam tego świadomość, chcę tego.

Tyle nam wystarczyło. Przyssała się do mojej szyi, później zjechała niżej, do piersi. Wygięłam się, objęłam ją za kark a ona nieubłaganie zniżała się coraz niżej. Kiedy dotarła „tam”, ledwo powstrzymałam się od jęku rozkoszy.

- Zapach twojej cipki doprowadza mnie do szaleństwa… - szepnęła. Nie usłyszałam z jej ust bardziej podniecającego tekstu.

Pieściła mnie tam ustami i językiem, co chwilę wsuwając we mnie palce, całowała, lizała, ssała, pieściła perełkę raz mocno, raz delikatnie. Mistrzyni. W kilka minut znalazłam się na krawędzi, przy Kate nie trzeba było dużo by dojść. Wymawiając szeptem na zmianę jej imię i przeklinając, przeżywałam super orgazm autorstwa Kate. Po tym zaczęła z powrotem torować sobie drogę do moich ust, a kiedy do nich dotarła, szepnęła:

- Uwielbiam w tobie być, uwielbiam cię całować i uwielbiam, gdy dochodzisz w moich ustach... Chcę być wodą, która obmywa twoje ciało. Powietrzem, którym oddychasz. Materią, która cię otacza...

- Nie masz pojęcia, jak na mnie działasz - odpowiedziałam. Po tym zaczęłyśmy się całować zachłannie, ręce błądziły po nagich ciałach, nasze srebrne w blasku księżyca ciała ocierały się o siebie. Splecione w jedność, dawałyśmy sobie nawzajem orgazmy i tarzałyśmy się po łóżku.

Rozdział 7

Obudziłam się, gdy Kate siedziała na brzegu łóżka i się ubierała. Spojrzałam na zegarek, kilka minut po 9. Dziś wracałyśmy. Kiedy usiadłam, spojrzała na mnie a na jej twarzy zagościł uśmiech. Pochyliła się i pocałowała mnie namiętnie na dzień dobry.

- Nie spiesz się, zrobię ci śniadanie – powiedziała.

- Jak wrócimy, będę musiała nauczyć się wstawać przed tobą. Też będę ci robić śniadania. – Odpowiedziałam z uśmiechem.

- Nie, ty jesteś moją księżniczką.

- Niech ci będzie, ale i tak będę ci robić śniadania. – Wiedziała, że byłam uparta i zawsze stawiałam na swoim.

- Może być kakao? Herbata się skończyła.

- Pewnie. – Taka typowa poranna rozmowa. Nie wiedziałam, że ta sielanka miała się wkrótce skończyć.

Domek był pusty, pewnie wszyscy już dawno byli na polu. Spokojnie we dwie zjadłyśmy śniadanie. Byłam strasznie głodna po naszej namiętnej nocy. Oczywiście zadałam pytanie, zanim pomyślałam.

- Gdzie nauczyłaś się tak pieprzyć?

Kate jakby na chwilę zamarła, ręka z kanapką zatrzymała się w połowie drogi do ust. Jednak po chwili odpowiedziała:

- Lata praktyki.

- Jakieś specjalne zajęcia? Kursy?

- W pewnym sensie.

Kiedyś też mi tak odpowiedziała, nie chciała zdradzić więcej szczegółów, nawet, gdy ładnie prosiłam. Po chwili pomyślałam, że warto by było się zapisać na taki kurs. Pewnie byłam słaba w łóżku, ale Kate nic nie mówiła by mnie nie zranić. Choć moja była uwielbiała, kiedy robiłam jej dobrze.

Resztę śniadania skończyłyśmy w milczeniu, Kate była jakaś nieobecna, zamyślona. Nie miałam pojęcia, o co chodzi. Przypomniałam jej o czymś smutnym? Czasem miałam wrażenie, że w ogóle jej nie znam, choć byłyśmy już trochę ze sobą a wkrótce miał być ślub.

Większość trasy również pokonałyśmy w milczeniu. Jedyne co, to trzymała mnie cały czas za rękę. Tak, jak bym miała gdzieś odejść.

- Gdyby coś się stało, pamiętaj, że cię kocham nad życie. – powiedziała w pewnym momencie. To mnie przeraziło. O czym ona, do cholery mówi?? Spojrzałam na nią przerażona, była skupiona na jeździe.

- Co miałoby się stać?

Milczała.

- Kate?

W dalszym ciągu milczała.

- Kate!!

Ścisnęła tylko mocniej moją dłoń.

Do naszego miasta wjeżdżałyśmy koło 17. Ucieszyłam się widząc znajome mi kąty, jednak martwiło mnie zachowanie Kate. Ona nigdy nie rzucała słów na wiatr.

Zaparkowała pod naszym blokiem i wysiadłyśmy. Zabrałyśmy torby i poszłyśmy do mieszkania. Po wejściu do mieszkania, wyczerpana od razu padłam na kanapę. Po chwili na brzegu usiadła Kate.

- Przepraszam cię za moje zachowanie… - mówiąc, pogłaskała mnie po głowie.

- Powiesz, o co ci chodziło?

- Musiałabym… wyjechać.

Spodziewałam się wszystkiego, ale to mnie zbiło z tropu kompletnie. Gdzie miałaby wyjechać? Z powrotem do Los Angeles? Do swojego prawdziwego domu? Przeszkadzałam jej?

Pytania w mojej głowie namnażały się z prędkością światła.

- Pojadę z tobą wszędzie, wiesz o tym. – Nastąpiła długa chwila ciszy, tylko mnie głaskała.

- Nie możesz tam jechać ze mną.

- Czyli gdzie? Masz kogoś na boku? Wiem, że nie jestem ideałem…

- Właśnie, że jesteś dla mnie ideałem, i nie mam nikogo na boku. Po prostu muszę wyjechać.

- Na ile?

- Nie wiem…

- Tydzień? Dwa? – Uśmiechnęła się smutno.

- Na dłużej… Pół roku, może więcej. – Słysząc to, aż usiadłam z wrażenia. Pół roku bez Kate?!

- Ile?!

- Wyjadę jutro rano sama. O pieniądze się nie martw.

- Kate…

Pocałowała mnie namiętnie.

- Nie mogę jechać z tobą, przepraszam. Kocham cię, pamiętaj o tym.

40,766
9.94/10
Dodaj do ulubionych
Podziel się ze znajomymi

Jak Ci się podobało?

Średnia: 9.94/10 (63 głosy oddane)

Pobierz powyższy tekst w formie ebooka

Komentarze (38)

Alex · 12 lipca 2015

0
0
Będzie ciąg dalszy? 😉

Czy napewno chcesz usunąć ten komentarz?

xxx · 12 lipca 2015

0
0
To chyba nie jest koniec ?

Czy napewno chcesz usunąć ten komentarz?

paty_128 · Autor · 13 lipca 2015

+1
0
nie, więcej znajdziecie na http://blog-anonimowej-osoby.blog.pl/

Czy napewno chcesz usunąć ten komentarz?

MarySue · 3 sierpnia 2015

0
0
Ja tylko jedno.
W tym, że bohaterki mają okres w tym samym czasie nie ma nic niezwykłego, to bardzo częste że kobiety będące blisko ze sobą zestrajają się hormonalnie. I to nie tylko pary lesbijek, ale zdarza się to mieszkającym razem siostrom, współlokatorkom w akademiku, i te pe. Ja miesiączkowałam jednocześnie z moją bliską współpracowniczką, z przyjaciółką z którą pomagamy sobie nawzajem przy dzieciach, i z każdą kobietą z którą byłam dłużej związana. To hormony,

Czy napewno chcesz usunąć ten komentarz?

paty_128 · Autor · 3 sierpnia 2015

0
0
wiem xd wiem większość na temat seksu i dlaczego wybieramy takiego partnera/partnerkę itp

Czy napewno chcesz usunąć ten komentarz?

MarySue · 3 sierpnia 2015

0
0
Paty, wiedza teoretyczna nie zastąpi praktycznej 😉 (ciotce Mary się na żarty zebrało...)

Czy napewno chcesz usunąć ten komentarz?

paty_128 · Autor · 3 sierpnia 2015

0
0
w dalszym ciągu jestem dziewicą

Czy napewno chcesz usunąć ten komentarz?

MarySue · 3 sierpnia 2015

0
0
Biedactwo 😉 (żarcik taki)


Nie zaproponuję swojej pomocy w tej kwestii, gdyż jako że podszywam się za Twoją Wirtualną Przyszywaną Ciotkę, byłby to niemal incest, ale mam nadzieję że Twój pierwszy raz będzie co najmniej tak wyjątkowy i niezapomniany jak mój.

Z taką fantazją i wiedzą teoretyczną istnieje wprawdzie ryzyko, że rzeczywistość cię może rozczarować, mam jednak nadzieję że tak się nie stanie.

Czy napewno chcesz usunąć ten komentarz?

paty_128 · Autor · 4 sierpnia 2015

0
0
Czekam na odpowiednią kobietę

Czy napewno chcesz usunąć ten komentarz?

lider · 10 sierpnia 2015

0
0
Kiedy będzie ciąg dalszy?

Czy napewno chcesz usunąć ten komentarz?

paty_128 · Autor · 11 sierpnia 2015

0
0
nie wiem, nie jestem w stanie się dokładniej określić. jednak zdradzę ci, że część następna... hmm... nie jest zbytnio erotyczna.

Czy napewno chcesz usunąć ten komentarz?

lider · 11 sierpnia 2015

0
0
Aaa to nie ma znaczenia opowiadanie jest tak fajne,że czekam na ciąg dalszy i juz nie mogę się doczekać 🙂

Czy napewno chcesz usunąć ten komentarz?

paty_128 · Autor · 11 sierpnia 2015

0
0
miło mi, ale na chwilę obecną piszę dwa inne opowiadania. skończę je i wezmę się za następną część 🙂

Czy napewno chcesz usunąć ten komentarz?

lider · 11 sierpnia 2015

0
0
Ok trzymam Cię za słowo 🙂

Czy napewno chcesz usunąć ten komentarz?

paty_128 · Autor · 11 sierpnia 2015

0
0
w międzyczasie zapraszam do czytania i oceniania moich pozostałych opowiadań 🙂

Czy napewno chcesz usunąć ten komentarz?

m · 22 sierpnia 2015

0
0
Z racji tego, że chciałam przeczytać kontynuację tego opowiadania, odwiedziłam Twój blog. Niestety, nie mogę się kompletnie połapać w chronologii, a nie ma typowego spisu. Mogłabyś zatem napisać czy istnieje jakieś zakończenie tej opowieści?

Czy napewno chcesz usunąć ten komentarz?

paty_128 · Autor · 25 sierpnia 2015

0
0
wchodząc na bloga wyskakuje ci najnowsze opowiadanie. ta historia jeszcze nie ma końca, pracuję nad tym.

Czy napewno chcesz usunąć ten komentarz?

BubblegumBitch96 · 4 września 2015

0
0
Bardzo mi się to podobało *-* Przyjemnie się to czytało i ...CHCĘ WIĘCEJ!!
😀 Lubię takie opowiadania

Czy napewno chcesz usunąć ten komentarz?

paty_128 · Autor · 4 września 2015

0
0
będzie gdzieś w październiku 🙂 mam 245178638951237 pomysłów na opowiadania hehe

Czy napewno chcesz usunąć ten komentarz?

Belle · 7 września 2015

0
0
Paty_128 mieszkasz w okolicach Nowego Miasta?

Czy napewno chcesz usunąć ten komentarz?

paty_128 · Autor · 7 września 2015

0
0
moja ciotka mieszka. to jedyna prawdziwa informacja.

Czy napewno chcesz usunąć ten komentarz?

Belle · 7 września 2015

0
0
Zobaczyłam znajomą nazwę. Nie ukrywam ze mnie to zaskoczyło 🙂 Tak sie wlasnie zastanawiałam co jeszcze może nie być fikcją literacką

Czy napewno chcesz usunąć ten komentarz?

paty_128 · Autor · 8 września 2015

0
0
Jeśli to dla ciebie ważne, niedługo wrzucę następną część

Czy napewno chcesz usunąć ten komentarz?

Tina · 4 października 2015

0
0
Kiedy dodasz ciąg dalszy. . . Jestes zajebista jednym słowem w tym co robisz gratulacje

Czy napewno chcesz usunąć ten komentarz?

paty_128 · Autor · 4 października 2015

0
0
jakieś 2 miesiące. Kiedy skończę serię Słowo na S, wtedy wezmę się za następną część Namiętnego tygodnia 🙂

Czy napewno chcesz usunąć ten komentarz?

Tina · 5 października 2015

+1
0
Super :*

Czy napewno chcesz usunąć ten komentarz?

Sztywny · 8 października 2015

0
-1
1.Pogoda na dzisiejszy dzień miała być piękna – bezchmurne niebo i 25 stopni. Jednak nie było aż tak pięknie, jak bym chciała - piękna/pięknie
2.- Mój wujek... Trafił do szpitala... Stracił przytomność... I mama powiedziała, że zrobimy rodzinny wypad do cioci żeby jej pomóc – rozumiem, że chcesz oddać emocje bohaterki, ale nie możesz wszędzie stosować trójkropki, przecinek przed żeby
3.Spojrzałam w jej piękne zielone oczy, które teraz posmutniały – są tylko dwie kobiety, więc nie musisz pisać „jej”, bo wiadomo w czyje, druga sprawa to „teraz”, w tym przypadku nie jest to błąd, ale pamiętaj, żeby nie nadużywać słowa, gdyż piszesz w czasie przeszłym, a słowo osadzone jest w teraźniejszości, to rodzi pewien konflikt.
4.mówiłam patrząc na miłość mojego życia – przecinek przed patrząc, bo to jest imiesłów, zakoduj na przyszłość, że imiesłów to jest czasownik, a wszystkie czasowniki muszą być odseparowane od siebie przecinkami.
5.Akapity, akapity, akapity…
6.Siedzieliśmy rodzinnie po obiedzie – nie można siedzieć rodzinnie, ale z rodziną, albo klimat był rodzinny
7.O 13 Kate – liczby zapisujemy słowami
8.Podróż będzie trwała 7 godzin – jw. ale większy błąd polega na zmianie czasu, z przeszłego wskoczyłaś na przyszły, mogłaś napisac np. „podróż miała trwać siedem godzin”
9.przeprowadzki ojca w tamte miejsce – tamte tzn. jakie? W tym miejscu powinnać zamieścić mapkę ze strzałką, albo użyć innego słowa, np. rodzinne strony, w miesjce swojej młodości itp.
10. Stawiamiy przecniki przed „aż”
11.wieczorem w Pizzerii – jeżeli lokal nie nazywał się „Pizzeria”, a tobie chodziło o rodzaj lokalu to piszesz z małej
12.Z tego wszystkiego zostawiłam tam telefon i nie było mocnych by nie wrócić się po telefon – powtórzenie
13.Nie musisz się tłumaczyć kotku – oddzielasz przecinkiem bezpośrednie zwroty do drugiej osoby, w tym przypadku, kotku
14. Nie, no muszę jeszcze raz wspomnieć o trzech kropkach. Wiesz, jak mi się to czyta? Jakby co chwilę robiły długa pauzę na nabranie powietrza. Czy one żyją w jakimś postapokalptycznym świecie, gdzie poziom tlenu drastycznie spadł? Zrób coś dla mnie i wybierz dowolny tekst, usuwając z niego dosłownie wszystkie trzy kropki i przeczytaj jeszcze raz. Jest gorzej czy lepiej?
15.Nasz "okres godowy" to około 10 dni po miesiączce – trzy razy okres godowy, mam wątpliwości co do opisu tego „okresu”. Czy czytelnik musi dosłownie wiedzieć, co to jest i ile dokładnie trwa? Nie można tego ubrać w mniej oczywiste słowa, tylko by podkreślić, że istnieje coś takiego?
16.Zastanawiałam się za ile minut wybuchniemy – przecinek przed „za”
17.wiedziała, że mam ochotę na seks. Rosnącą ochotę. - wiem, że chciałas zbudować napięcie i podkreślić stan bohaterki, ale źle to wygląda, może „Ochota rosła.”?
18.byłam już dawno wystarczająco napalona przez nią – albo dawno, albo wystarczajaco, nie ma potrzeby używać obu
19.wielki pan O przeszył mnie – kto to kurwa jest pan O?!
20.Złap się mnie mocno - więc tak uczyniłam – drugi raz zaczynasz zdanie od „więc”, nie uczyli cię w szkole, że to nieładnie zaczynać zdanie w ten sposób?
21.Na forum pokatne.pl znajdziesz wpis o pisaniu dialogów, zapoznaj się z nim
22.koło 2 w nocy zasnęłyśmy chwilowo zaspokojone – moim zdaniem nie musisz być tak dokładna, co do godziny, druga sprawa to piszesz „chwilowo”, czy to znaczy, że za piętnaście minut obudziły się i znów się kochały?
23.Moment. Skoro nasze różne okresy układają się w tym samym czasie, więc skoro ja mam "okres godowy" to... Jeszcze jedno moment. Miałyśmy wstać o 9 a nie o 8.30 więc po co Kate... - na początek powtórzenie, ale przede wszystkim kompletnie nie rozumiem tego fragmentu. Domyślam się, że główna bohaterka próbuje coś wydedukować, ale co? Aha, jeden nie jedno.
24.Teraz ja dominuję. - ona to powiedziała czy chciałaś podkreślić zmianę? Jesli pierwsze to zapomniałaś przecinka, jeśli drugie, musisz trzymać się czasu przeszłego.
25.Dotarłam ustami do jej krocza, rozchyliłam jej płatki i przejechałam między nimi językiem zbierając jej nektar. - zadanie domowe: powiedz mi, gdzie jest błąd 🙂
26.Zaczęłam masować jej punkt G – kobietą nie jestem, o G słyszałem tylko miejskie legendy, ale wszystkie one powtarzały, że takowy punkt jest wewnątrz, a ty znalazłaś go na zewnątrz? Czy może ja czegoś nie zrozumiałem?
27.- Okazałaś się lepsza niż myślałam – nie powinno to być rozczarowujące, chyba, że istniała jakaś rywalizacja między nimi, której jednak nie odkryłem z dotychczasowej lektury
28.Wstałyśmy, ubrałyśmy się szybko, poszłam do kuchni zrobić coś nam na śniadanie, Kate w tym czasie spakowała jeszcze kilka rzeczy do swojej torby. - proste opisywanie nudnych czynności, jest… nudne. Spróbuj ubierać takie fragmenty w inne słowa, bo nikogo nie obchodzi, że ktoś się ubiera i robi kanapki. Robisz tak regularnie, zmiejszając napięcie, a nie wzmacniając
29.(konkretniej – pożądania) – już pisałem o nawiasach i potrzebie wyjaśniania czegoś czytelnikowi
30.Po 10 wyjechałyśmy jej Jeepem Wrangler Saharą. Ona prowadziła, ja usiadłam obok niej. W mieście jeszcze zatankowała. Na wylocie z miasta była łapanka, ale miałam do Kate zaufanie w kwestii alkoholu. Podobnie jak ja – nie znosiła czystego alkoholu. Piwo, szampan owszem, ale nie sama wódka. Szanowałam ją za to. - nuudaaa, patrz pkt. 28
31.miejscowe święto – zwykle jesteś precyzyjna, godzina, droga itp., a o święcie, które było kluczowe w życiu bohaterki, prawie nic nie piszesz. Co to za święto, że dziewczyny miały zakładać sukienki i przyciągać miejski wzrok. Inna sprawa – trzynastolatka miała przyciągać uwagę chłopców? Coś ta babcia bardzo wyzwolona była :/
32.była moim prywatnym aniołem stróżem – usuń prywatnym, anioły stróże zwykle mają jednego podopiecznego, chyba, że masz jakieś informacje z Nieba o reorganizacji.

Odpuściłem sobie lekturę od drugiego rozdziału, bo straciłbym cały dzień. Przeczytałem dotychczas dwa twoje teksty i zauważam jeden, duży problem. Nudzisz. Wiem, jak okrutnie to brzmi, ale taki mam odbiór. Wiadomo, że wszyscy, włącznie ze mną, czekają na sceny seksu, ale wszystkie są do siebie podobne. Może wystarczyłoby opisać dokładnie jedną, a w przypadku pozostałych podać pewną esencję. Chociaż czynności mogą być takie same, seks w łóżku i seks w samochodzie jest inny. Podkreśl cechy lokalizacji i jak wpływaja one na bohaterki. Może, kiedy się zatrzymały i robiły dobrze w samochodzie, bały się, że ktoś je zobaczy? Albo czuł smród spalin wymieszany z powiewem pełnym woni kory i uschniętych liści. A fragmenty opisujące nudne czynności, spróbuj zastapić opisem emocji, które pojawiają się w związku z poprzednimi wydarzeniami, albo tymi przyszłymi. Lubisz sport? Oglądasz mecze? Wyobraź sobie, że masz przeczytać relację z czegoś, co cię nie porywa, nawet jeśli co chwilę trafiasz na zwroty typu „Niesamowite!”, „Jak on to zrobił?”, „Gooool!”.
Na koniec prośba. Nie wiem czy to pomoże, na sobie tego nie zrobiłem, bo jeszcze mi nie zarzucono, tego, co ja zarzucam tobie, ale proponuję ci napisać krótkie opowiadanie, max 2 strony. Opisz relacje dwóch dziewczyn w dowolnej sytuacji, mogą być lesbijkami, mogą się pragnąć, ale absolutnie nie możesz opisac żadnej nagości, pokazać stosunku, nawet w wyobraźni bohaterek nie może pojawić się jakaś fantazja czy wspomnienie. Żadnej erotyki. Wtedy zobaczysz czy opowiadanie jest ciekawe lub co można zrobić, by takie się stało.

Masz potencjał, teraz trzeba go uformować 🙂

Czy napewno chcesz usunąć ten komentarz?

paty_128 · Autor · 8 października 2015 ·

+1
0
2. te twoje "trójkropki" mają swoją fachową nazwę - wielokropki
11. tak mi się przez przypadek zapisało w autokorekcie i nie mogę tego poprawić
14. robiły pauzę, bo się całowały
15. tak. XD
19. pomyśl...
22. chwilowo, ponieważ, jak pisałam wcześniej o okresie godowym, którego tak się czepiasz, że możemy się rżnąć bez opamiętania, czyli "chwilowe zaspokojenie" trwa parę godzin. W tym przypadku na tyle długo, że bohaterki mogły spokojnie zasnąć
25. cicho xd
26.dlaczego sądzisz, że na zewnątrz?lepiej poczytaj trochę na necie na ten temat
28. tak na wszelki wypadek, gdyby ktoś kiedyś chciał nakręcić film XD
30. wnikliwi ludzie mogliby wytropić w necie, kim w rzeczywistości jest Kate. (np. pt to, by uzyskać pełny obraz jej wyglądu) (choć jednak teraz, gdy będzie premiera IV części Słowa na S, większość osób płci żeńskiej otrzyma prawie pełny jej obraz)
31. Jezu, ty nigdy nie miałeś babci? ani cioci w starszym, podeszłym wieku? one już tak mają.

Czy napewno chcesz usunąć ten komentarz?

Sztywny · 9 października 2015

0
-1
2. te twoje "trójkropki" mają swoją fachową nazwę - wielokropki
-Wielokropki! Tego słowa szukałem od dwóch dni. Dzięki! 🙂

26.dlaczego sądzisz, że na zewnątrz?lepiej poczytaj trochę na necie na ten temat
-Nie twierdzę, że na zewnątrz, tylko właśnie wewnątrz, a z opisu wynika, że opisy są na zewnatrz. No chyba, że ja źle odczytałem. W takiej sytuacji zapomnijmy o tym punkcie.

28. tak na wszelki wypadek, gdyby ktoś kiedyś chciał nakręcić film XD
-Aaa, czyli to jest scenariusz, a nie opowiadanie 😛

31. Jezu, ty nigdy nie miałeś babci? ani cioci w starszym, podeszłym wieku? one już tak mają.
-Miałem i czasem wspominała o zainteresowaniu płcią przeciwną, ale nie pamiętam, zebym miał wtedy 13 lat, tylko więcej, z 15 może. Ale dobra, przyznaję, że niepotrzebnie się czepiałem. Ciekawe jest za to, że w tym punkcie odniosłaś się do pierdoły, a nie do zasadniczego problemu czyli opisu święta. hmm...

Czy napewno chcesz usunąć ten komentarz?

nobody · 14 listopada 2015

+1
0
Cześć, jestem pod wielkim wrażeniem twoich opowiadań. Nie spałam całą noc ale przeczytałam je wszystkie, chyba nigdy nic mi się tak dobrze nie czytało... To już 3 strona na której cię znalazłam w poszukiwaniu nowych opowiadań, mam nadzieję że nadal będziesz pisać a ja w ten sposób poznam cię bliżej 🙂

Czy napewno chcesz usunąć ten komentarz?

paty_128 · Autor · 14 listopada 2015

0
0
dzięki za miłe słowa, będę dalej pisać, mam zbyt dużo pomysłów hehe 🙂

Czy napewno chcesz usunąć ten komentarz?

nobody · 15 listopada 2015

0
0
Planujesz jeszcze wracac na tamte strony na ktorych tez pisalas? Bo nie wiem gdzie najszybciej doczekam sie nastepnych.

Czy napewno chcesz usunąć ten komentarz?

paty_128 · Autor · 15 listopada 2015

+1
0
Nie, tylko tu

Czy napewno chcesz usunąć ten komentarz?

paty_128 · Autor · 18 listopada 2015

+1
0
uu widzę, że komuś żal dupę ściska.

Czy napewno chcesz usunąć ten komentarz?

adix · 18 listopada 2015

0
0
Wciągające opowiadanie. Dobrze się czyta. Jest chemia między bohaterkami i są emocje. Mam tylko uwagę techniczną. Masz kilka zdań typu: "Ścisnęła drugiego, znów jęknęłam", gdzie w jednym zdaniu piszesz co zrobiła ona i co zrobiłaś ty. Myślę, że gdyby zamiast przecinka była kropka to brzmiałoby to lepiej.

Czy napewno chcesz usunąć ten komentarz?

paty_128 · Autor · 18 listopada 2015

0
0
Dzięki. Ocenisz? 🙂

Czy napewno chcesz usunąć ten komentarz?

Tommy · 14 grudnia 2015

0
-2
Meh, mierne opowiadanie. Nie ruszyło mnie.

Czy napewno chcesz usunąć ten komentarz?

C47 · 24 września 2017

0
0
Heeeeeeeeeeeeeej - pamiętasz jeszcze o nas? 😉 Ja cały czas! 🙂

Czy napewno chcesz usunąć ten komentarz?

Opowiadania o podobnej tematyce:

pokątne opowiadania erotyczne
Witamy na Pokatne.pl

Serwis zawiera treści o charakterze erotycznym, przeznaczone wyłącznie dla osób pełnoletnich.
Decydując się na wejście na strony serwisu Pokatne.pl potwierdzasz, że jesteś osobą pełnoletnią.

Pliki cookies i polityka prywatności

Zgodnie z rozporządzeniem Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r (RODO). Potrzebujemy Twojej zgody na przetwarzanie Twoich danych osobowych przechowywanych w plikach cookies.
Zgadzam się na przechowywanie na urządzeniu, z którego korzystam tzw. plików cookies oraz na przetwarzanie moich danych osobowych pozostawianych w czasie korzystania przeze mnie ze stron internetowej lub serwisów oraz innych parametrów zapisywanych w plikach cookies w celach marketingowych i w celach analitycznych.
Więcej informacji na ten temat znajdziesz w regulaminie serwisu.