Angelique d'Audiffret-Pasquier (X)
2 listopada 2010
Angelique d'Audiffret-Pasquier
8 min
Zaczął się dla nas dziwny okres. Wprawdzie tamtej nocy, po złożeniu soczystego pocałunku prosto pomiędzy udami mej kuzyneczki, uciekłam w popłochu, obawiając się kolejnej fali niechęci z jej strony, to jednak w jej wzroku nie pojawiły się stare, twarde nutki. Wręcz przeciwnie - patrzyła na mnie wstydliwie, miękko i z pewnego rodzaju smutkiem, w którym dostrzegałam iskry zakochania. Tego się nie spodziewałam.
Przez jakiś czas jednak pozostawałam ostrożna. Nie wspominałyśmy tamtej nocy i starałyśmy się zachowywać, jak gdyby nigdy nic. Rozmawiałyśmy o balach, przedstawieniach, wyśmiewałyśmy brzydkich kuzynów i gadatliwe ciocie, jeździłyśmy do opery, teatru. Jedna różnica polegała na tym, że nie okazywałyśmy sobie poprzedniej siostrzanej czułości - trzymanie się za dłonie, czy niewinne pocałunki na razie nie wchodziły w grę.
Ciocia Donatienne cieszyła się z naszej przyjaźni. Nacieszyła się również nocnymi odwiedzinami w mojej sypialni. Przychodziła coraz rzadziej, aż w końcu całkiem przestała. Za to zwiększyła się ilość jej gości płci męskiej. Kilka razy na noc zostawało nawet dwóch, a raz trzech kawalerów. No cóż...
Wróćmy jednak do słodkiej Eveline.
Któregoś dnia jej matka wyjechała na kilka dni załatwić jakieś urzędowe sprawy w podparyskim majątku. Zostałyśmy same, pod opieką służby i starej guwernantki, pani Maupassant, która na szczęście spędzała większość czasu na czytaniu osiemnastowiecznych romansów i nie zamierzała brać zbyt poważnie swej funkcji opiekunki. Traktowała nas jak dziesięcioletnie dziewczynki, dopilnowując, że zjemy kolację, umyjemy zęby i położymy się spać, nic ponadto.
Pierwszego wieczoru, poczciwa, sucha Maupassant zaproponowała, żebyśmy spały razem, w ten sposób nie będziemy odczuwać smutku z powodu nieobecności cioci Donatienne. Eveline spłoniła się po same uszy i rzuciła mi przelotne spojrzenie. Nasza opiekunka nie zwróciła na to uwagi. Zadowolona, że może spokojnie pogrążyć się w lekturze, życzyła nam dobrej nocy i wróciła do książki.
Kiedy już przebrana w koszulę nocną, zjawiłam się w pokoju Eveline, ona już leżała w łóżku, zasłonięta pod samą szyję i patrzyła z wyczekiwaniem. Zamknęłam cicho drzwi i nie wiedząc za bardzo co zrobić, stanęłam przed łóżkiem. Ogarnęło mnie pożądanie i również rodzaj dziwnego zmieszania. Nikt wcześniej nie pragnął mnie z prawdziwym uczuciem, a w rozpalonym spojrzeniu kuzyneczki dostrzegłam prawdziwe zakochanie, nie tylko namiętność. To zbiło mnie z tropu. Tym bardziej, że choć ciężko mi się było przyznać, sama nie pozostawałam obojętna. Słodkie usteczka Evelin, jej wielkie, niewinne oczy, melodyjny głos i naiwność znalazły drogę do mego serca.
- Jeśli chcesz, mogę iść do siebie... - zaczęłam.
Oczy Eveline rozszerzyła obawa i rozczarowanie.
- Nie chcesz zostać? - spytała.
- Chcę...
Kiedy to powiedziałam, dziewczyna jednym ruchem ściągnęła z siebie pościel. Okazało się, że jest zupełnie naga. Jej długie włosy rozrzuciły się po śnieżno białym prześcieradle. Piersi, bardzo duże jak na jej wiek, rozlały się na bok, nie tracąc przy tym nic ze swojej sprężystości i młodzieńczości. Zaskoczył mnie fakt, że tym razem wcale nie zaciskała ud. Kolana miała lekko uniesione. Pomiędzy rozchylonymi udami lśniła różem szparka otoczona gęstwiną czarnych włosów. Eveline dyszała ciężko, patrząc na moją reakcję. Jej dłoń powędrowała na brzuch, palce dotknęły krawędzi włosów.
- Pocałujesz mnie tak jak wtedy? - wyszeptała wstydliwie. - Błagam...
Z pewnością nie musiała błagać. Nie zrzucając nawet koszuli nocnej, weszłam na łóżko i powoli, wpatrując się w jej cipkę, zaczęłam pochylać twarz. Podniosłam wzrok na buzię kuzyneczki. Jej policzki płonęły ciemną purpurą, delikatnie zagryzała dolną wargę. Wreszcie moje oczy znalazły się kilka centymetrów od mokrego, prawie parującego rowka. Rozkoszny zapach wypełnił mi nozdrza. Odwlekałam jednak przejście do sedna. Najpierw pocałowałam pachwinę, tuż przy śliskiej szparce. Wyciągnęłam język i zaczęłam przesuwać go od uda do góry, i po brzuchu, tuż nad włosami łonowymi. Eveline jęknęła i nie mogąc się powstrzymać, włożyła sobie do ust kciuka.
Ja sama byłam na granicy wytrzymałości. Nie bawiąc się już w kotka i myszkę złożyłam pocałunek na szparce. Najpierw samymi wargami, równocześnie chłonąc zapach. Gorąco delikatnego, różowego sromu sparzyło mi wargi. Wyciągnęłam języczek i najpierw włożyłam go głęboko w ciasną pochewkę. Kuzyneczka jęknęła jeszcze głośniej i wygięła się w łuk, pchając łonowy wzgórek na moją twarz. Obiema dłońmi popchnęłam ją z powrotem na prześcieradło i teraz zaczęłam lizać u góry, gdzie spomiędzy warg wysuwał się drżący guziczek łechtaczki. Brzuch Eveline falował jak oszalały. Domyśliłam się, że niedoświadczona dziewczyna zaraz będzie miała orgazm. Przestałam lizać.
Usiadłam między jej udami, wytarłam sobie mokre policzki i popatrzyłam z zagadkowym uśmiechem. Biedaczka nie rozumiała, dlaczego przerwałam tuż przed najciekawszym momentem. Obezwładniona przez żądzę sama sięgnęła ręką do dziurki i zaczęła przebierać palcami.
Delikatnie, ale stanowczo, odsunęłam jej dłoń.
- Nigdzie nam się nie śpieszy, mamy przecież całą noc - powiedziałam i zaczęłam ściągać przez głowę koszulę.
Kiedy klęczałam już naga, nie za bardzo wiedziałam, co teraz. Od czego zacząć edukację tej słodkiej osóbki? Odwróciłam się tyłem, wypinając kształtną pupę, z której byłam tak dumna. Moje twarde pośladki były zbudowane idealnie, ich wypukłości nie dawały się ukryć pod sukienkami i każdy, komu wpadły w oko, nie potrafił oderwać wzroku. Klęczałam teraz na łóżku tyłem do dziewczyny.
- Pocałuj mnie tam - powiedziałam. Przez chwilę myślałam, że wstydliwość i pruderia nie pozwolą jej na takie szaleństwo, ale myliłam się. Eveline była już całkowicie moja. Patrzyłam przez ramię, jak dziewczyna podnosi się i zamglonymi oczami przygląda wypiętemu tyłkowi.
- Gdzie mam pocałować? - zapytała zachrypniętym głosem.
- Gdzie chcesz - odpowiedziałam.
Eveline zbliżyła zaciekawioną buzię do białych pośladków. Wygięłam do tyłu szyję, żeby lepiej widzieć. Jej wzrok z fascynacją obmacywał tyłek. Wreszcie Eveline zmrużyła oczy i złożyła na jednym z pośladków długi pocałunek. Jej głowa oparła się całkiem o moją dupę i myślałam, że kuzyneczka zemdleje, nie potrafiąc poradzić sobie z nowym doświadczeniem. Wreszcie odsunęła twarz i popatrzyła na mnie z pełnym podporządkowaniem.
- Co teraz? - spytała namiętnym szeptem.
Zaśmiałam się.
- Zdaje mi się, że jeszcze tam nie skończyłaś. Chcę widzieć, jak bawisz się z moją pupą. Rób, co ci tylko przyjdzie do głowy.
Eveline zmieszana znów popatrzyła w dół i znów pocałowała mnie w pośladek. Tym razem nie oderwała ust. Zaczęła jeździć wargami po skórze, zostawiając mokry ślad. Najpierw całowała po górnej części tyłka, później nieśmiało przesunęła się w dół, w miejsce, gdzie skóra pod gładkimi pośladkami staje się trochę chropowata. Zobaczyłam, że wysunęła lekko języczek i teraz mnie liże. Coraz częściej pociągała nosem, widziałam jak delikatne płatki nosa drżą podrażnione zapachem moich dziurek.
Do tej pory klęczałam wyprostowana. Teraz opadłam na łokcie i wypięłam się do góry, odsłaniając się przed Eveline w całej chwale.
Jej oczy rozszerzyły się jeszcze bardziej. Domyślałam się, co teraz czuje. W tej pozycji nie mogłam już obserwować jej tak dokładnie, przymknęłam więc oczy, czekając na inicjatywę przyjaciółeczki.
Po chwili znów poczułam usteczka na pośladkach, tym razem jednak bliżej środka. Język delikatnie pieścił mnie coraz bliżej małej dziurki. Rozłożyłam delikatnie nogi, żeby było jej łatwiej. Wreszcie czubek jej języka dotknął mnie dokładnie tam. Jęknęłam równocześnie z nią. Widać to doświadczenie było dla niej równie ekscytujące, jak dla mnie.
Przez chwilę trwała w bezruchu. Po kilku sekundach zaczęła lizać mnie po odbycie. Jej język był mały, szorstki i twardy, miałam wrażenie, że liże mnie jakieś małe, rozkoszne zwierzątko. Jej dłonie chwyciły mnie za pośladki i rozchyliły trochę. Domyśliłam się, że zagubiona w lubieżnych rozkoszach, chce wtargnąć głębiej, posmakować mnie jeszcze bardziej.
Wsunęłam sobie dłoń między nogi i dotknęłam jej policzka.
- Teraz tutaj - powiedziałam i przesunęłam palec na cipkę.
Eveline posłusznie zniżyła głowę i zaczęła smakować większą, mokrą dziurkę. Bidulka, robiła to trochę niewprawnie.
Odsunęłam ją delikatnie, żeby jej nie speszyć, usiadłam z rozchylonymi nogami i położyłam palec na łechtaczce.
- Przysuń się bliżej - powiedziałam ze śmiechem. - Musisz się trochę poduczyć.
Eveline nie zaprotestowała. Położyła się na brzuchu i popatrzyła na mnie do góry, pokornie czekając na lekcję.
- Widzisz ten... bąbelek? - zapytałam, pokazując na wypustkę łechtaczki. - O, ten - poruszyłam palcem po cipce.
Dziewczyna kiwnęła potulnie głową.
- Tu się właśnie głaszczesz podczas masturbacji. I tutaj cię lizałam przed chwilą. To jest źródło, z którego emanuje największa przyjemność. Liż mnie - powiedziałam i chwyciłam się za kolana, podciągając je trochę do góry. W ten sposób mokra i nabrzmiała szparka wyeksponowała się jeszcze bardziej.
Kuzyneczka wyciągnęła język i wpatrując się w moją twarz, zaczęła lizać. Najpierw niewprawnie, jak przedtem, ale z każdą chwilą wychodziło jej coraz lepiej. Co najdziwniejsze, jej wzrok pozostał wstydliwy i nieśmiały. Jak ona to robiła?
Widok szpiczastego języczka pełzającego pomiędzy moimi sromowymi wargami, połączony z widokiem wilgotnych, zamglonych oczu, które nie przestawał mnie pożerać, przyśpieszył całą sprawę. Mój brzuch zaczął falować coraz szybciej, soki miłości sprawiły, że cała jej twarz lśniła, moja dziurka była już tak nabrzmiała, że rozkosz mieszała się z bólem... Wreszcie całe moje ciało zwinęło się w rozpaloną kulę. Ścisnęłam głowę Eveline udami, chwyciłam ją za włosy i kilka razy szarpnęłam biodrami, nie dbając o to, czy nie sprawiam jej bólu, uderzając łonem o jej buzię.
Opadłam wyczerpana na plecy.
Dla dziewczyny nie był to jeszcze koniec. Zmęczona i zobojętniała patrzyłam, jak Eveline unosi się na kolana i patrząc na mnie, zaczyna pocierać się szybko po łechtaczce. Dosłownie po minucie, jej ruchy straciły regularność, jej biodra zaczęły poruszać się gwałtownie w tył i przód, po czym opadła na mnie i objęła mnie z całej siły ramionami. Następnie pocałowała mnie mocno w usta. Odpowiedziałam gorącym pocałunkiem. Poczułam smak własnej cipki.
- Kocham cię - szepnęła.
- Też cię kocham - odpowiedziałam. Zresztą zupełnie zgodnie z prawdą.
Zasnęłyśmy w rozrzuconej pościeli, splecione w wilgotnym i pachnącym uścisku.
Jak Ci się podobało?