Public sex (I)
29 września 2025
Public sex
13 min
Poniższe opowiadanie zawiera wyjątkowo kontrowersyjne sceny!
Poniższy tekst znajduje się w poczekalni!
To wszystko wydarzyło się kiedy miałem szesnaście lat w pewien letni, lipcowy albo sierpniowy dzień. Siedzieliśmy z mamą, której na imię Ewelina na dworcu w małej miejscowości. Zatrzymywały się tam tylko pociągi osobowe. Pamiętam, że miała na sobie czerwoną sukienkę, która sięgała do połowy ud. W pamięci utkwił mi również głęboki dekolt.
Kuszące stroje mojej rodzicielki, jak również jej swobodny, nieskrępowany sposób bycia z silną skłonnością do kokieterii i flirtu wywoływały we mnie frustrację. W tym wieku aspirowałem już do roli mężczyzny i sam chciałem być obrońcą, opiekunem, jak również tym, który skutecznie podrywa dziewczyny. Tymczasem, kiedy ten czy inny facet usiłował ją uwieść i w trakcie tych prób skradł jej pocałunek, mówiła do mnie ze śmiechem “Radek nie patrz, bo to nie dla dzieci.” Niejednokrotnie przed wyjściem z domu kłóciłem się z nią o zbyt wyzywający ubiór. Jak nietrudno się domyślić, nigdy nie ustąpiła wyśmiewając moją zazdrość i zaborczość. W żaden sposób nie poddawała się moim próbom kontroli i narzucania ograniczeń, do których nie miałem prawa, lecz wtedy nie chciałem zdać sobie z tego sprawy.
Wczesne macierzyństwo jest korzystne ze względu na mniejsze ryzyko wystąpienia powikłań związanych z ciążą, jednak może nieść za sobą następujący problem. Otóż okres dojrzewania wiąże się ze wzmożonym zainteresowaniem płcią przeciwną wynikającym z nieposkromionego popędu seksualnego. Nastolatek, u którego pojawiają się już regularne erekcje jest skłonny wyruchać dosłownie wszystko, w tym również ponętną matkę swojego kolegi. Niewybredne uwagi moich rówieśników nacechowane erotyzmem pod adresem Eweliny wywoływały we mnie wściekłość na pograniczu agresji. Gdyby któryś z nich ją przeleciał, byłoby to dla mnie największym z możliwych upokorzeń. Nie mógłbym się z tym pogodzić ani sobie z tym poradzić, jednak gdyby współżyła ze starszym ode mnie mężczyzną, mógłbym to z trudem zaakceptować.
Cieszyła się powodzeniem u brzydszej płci, jednak nigdy nie widziałem, żeby z kimś regularnie randkowała. Teraz już wiem, że robiła to w sposób niezwykle dyskretny. Zapewne nie chciała wzbudzać we mnie jeszcze większej zazdrości, która mogłaby prowadzić do gniewu. Czasami zastanawiałem się dlaczego od razu po pracy nie wraca do domu. Dlatego też spróbowałem dowiedzieć się czy rzeczywiście w jej życiu nie ma żadnego adoratora.
- Mamo, a byłaś z kimś odkąd rozstałaś się z tatą?
- To znaczy byłam w jakim sensie?
- No na przykład na jakiejś randce…
- A jakbym poszła z kimś na randkę, to już by oznaczało, że z kimś jestem?
- No nie wiem. Pytam tak ogólnie.
- Radek, żeby z kimś być bliżej, trzeba kogoś kochać, a na dodatek z wzajemnością. U normalnych kobiet seks występuje wyłącznie w połączeniu z miłością, a o różnego rodzaju ladacznicach nie zamierzam rozmawiać.
- No ale na przykład po pracy nie umawiasz się z nikim na kawę?
- Dzień nie kończy się na wyjściu z pracy. Zawsze coś jeszcze jest do roboty. Poza tym trzeba ganiać po sklepach, żeby korzystać ze wszelkich nadarzających się promocji. Wiesz dobrze, że się nie przelewa i każdy zakup musi być racjonalny.
- No w sumie tak. No ale przecież chodzisz ubrana tak raczej ponętnie, to chyba chcesz się podobać facetom…
- Radek, kobieta chce się podobać przede wszystkim sobie. Nie staram się nikomu podobać, a jeśli jednak tak się dzieje, to jest to niezamierzone. Zresztą, wiesz dobrze, że chcieć nie znaczy mieć.
- No ok, tylko że widziałem już kilka razy jak flirtujesz z facetami, wymieniacie się numerami i co dalej? Nigdy się z nikim nie umawiasz?
- A widziałeś kiedyś kogoś tutaj?
- No nie.
- No widzisz.
Wtedy jeszcze nie zdawałem sobie sprawy z tego, że płeć piękna opanowała sztukę stwarzania pozorów oraz kamuflowania swoich intencji na mistrzowskim poziomie. Wierzyłem w prawdziwość jej słów (a w przyszłości i innych niewiast), nawet jeśli mogłem się przekonać, że jest inaczej. Wiele wody w rzece musiało upłynąć zanim wyleczyłem się z “choroby” młodzieńczych złudzeń.
W tym przypadku “kuracja” rozpoczęła się zupełnie nieoczekiwanie.
Kiedy tak czekaliśmy na pociąg, nadjechał samochód marki Audi. Wysiadło z niego dwóch mężczyzn wyposażonych w kamerę. Byli modnie ubrani. Rozmawiali ze sobą, a jeden z nich filmował otaczającą aurę. Dodajmy tutaj, że dworzec znajdował się niemal w szczerym polu. W tamtych latach nie można było nagrywać filmów telefonem komórkowym, więc taki sprzęt świadczył o zamożności, tak samo jak auto którym przyjechali. Wkrótce panowie zainteresowali się najbliższą mi osobą.
- Dzień dobry, możemy panią o coś zapytać?
- A dlaczego pan mnie nagrywa?
- Nie nagrywam. Przełączyłem w stan czuwania.
- Tak, ciekawe. A o co chciałby pan zapytać?
- Nie pan tylko Sławek.
- Miło mi Ewelina.
- Marek.
- A to mój syn Radek.
Bez słowa podałem rękę im obydwu.
- A może zgodziłabyś na sesję zdjęciową?
- Co takiego? Dobrze się czujesz?
- Jak najbardziej.
- A czemu miałabym się zgodzić?
- Bo to się opłaca.
- Co masz na myśli?
Sławek wyciągnął z kieszeni plik banknotów i odliczył trzysta złotych.
- Nie nie, nie możemy tego przyjąć. Zaraz przyjedzie pociąg i pojedziemy do domu – powiedziałem ze zdenerwowaniem w głosie.
- Z tak piękną mamusią nie musisz martwić się o powrót do domu pociągiem. Zawsze możemy was podrzucić. A poza tym, może pozwolisz mamie zdecydować?
- Ok, poczekaj, porozmawiam z nim – zwróciła się do Sławka.
- Radek, chodź na chwilkę – to mówiąc wzięła mnie za ramię i odeszliśmy na drugi koniec peronu.
- Posłuchaj, wiesz dobrze, że groszem nie śmierdzę, a zarobić trzysta złotych za pozowanie do zdjęcia w ubraniu to nie lada gratka.
- Mamo, ale wiesz co oni chcą od ciebie? Nie znamy ich. Nie wiemy czego się po nich spodziewać.
- Kto nie ryzykuje, nie pije szampana. A poza tym kobieta może, a wręcz powinna wykorzystywać swoją urodę.
- Mamo, lepiej na nic się nie zgadzaj. Wróćmy do domu i po sprawie.
- Jakbyś płacił rachunki, pieniądz miałby dla ciebie znacznie większe znaczenie. W tym nie ma nic złego. Jak nawet wstawią moje zdjęcia gdzieś do internetu, no to co? To nie jest prostytucja ani porno. No, a teraz zmień tę swoją “cioterską” minkę, weź się w garść i nie rób mi wstydu.
Po tych słowach nerwowym krokiem skierowała się w stronę jej nowych “wielbicieli”. Powoli poszedłem za nią.
- No dobra, wstępnie mogę się zgodzić.
- Myślę, że dworzec jest miejscem zbyt obskurnym jak na sesję zdjęciową. Chodźmy w plener. Do pobliskiego lasku mamy dosłownie rzut beretem.
- Radek, poczekaj tutaj na mnie. Bardzo cię proszę.
Zaistniała sytuacja uruchomiła we mnie falę zazdrości, wściekłości, frustracji, a w końcu gniewu. Patrzyłem jak idzie z nimi w kierunku pobliskiego zagajnika i nie mogłem uwierzyć w to co widzę. Wiedziałem, że nie mogę zostać na dworcu. Muszę być trochę bliżej miejsca akcji choćby dla jej bezpieczeństwa. Intuicja podpowiadała mi, że chodzi tu o coś znacznie poważniejszego aniżeli tylko kilka zdjęć. Poza tym w moim umyśle pojawiła się niezdrowa ciekawość przeradzająca się w pewnego rodzaju ekscytację. To wszystko spowodowało, że udałem się za nimi.
Bez większych trudności udało mi się ich znaleźć pozostając niezauważonym. Marek nagrywał, a Sławek instruował amatorską modelkę jakie pozy powinna przybierać. Po kilku minutach nagrywania bohaterka niniejszej powieści stwierdziła, że czas już wrócić na dworzec.
- Dziękuję chłopaki. Niedługo przyjedzie mój pociąg. Muszę już iść.
- A co powiedziałabyś na dodatkowe pięćset złotych?
- Kurcze, nie wiem. A co musiałabym zrobić?
- Pokazać nam trochę swojego piękna jak na razie zakrytego pod tkaniną sukienki.
- Co masz na myśli?
- Pokazałabyś nam za to piersi – to mówiąc ponownie wyciągnął plik banknotów odliczając z niego ustaloną kwotę.
- Sama nie wiem. To trochę głupie. Pieniądze są potrzebne, ale…
W tym momencie wręczył jej gotówkę, co najwyraźniej znacznie zmniejszyło wewnętrzny opór, który w takich sytuacjach naturalnie występuje u płci pięknej.
- Wiecie co? Mogę spróbować.
- Ok.
- Sławek, potrzymaj torebkę.
Bez wahania ściągnęła górną część sukienki, a wtedy widać było jej piersi zasłonięte miseczkami stanika.
- No ale biustonosz też.
Męczyła się przez kilka sekund z rozpięciem garderoby. W końcu piersi ujrzały światło dzienne.
Nie było widać po niej wielkiego wstydu. Chyba nawet żadnego. Piersi, które kiedyś mnie wykarmiły były idealne pod względem wielkości i kształtu. Nie jakieś sztucznie powiększone, potężne kule armatnie, ani ledwie widocznie piegi. Cudowne, białe kobiece wymiona zakończone czerwonymi sutkami otoczone obwódkami w tym samym kolorze piękne w swojej naturalności. Można by je określić jako doskonałe połączenie zmysłowości, estetyki i erotyzmu wywołujące we mnie niedozwolone pożądanie.
- Mmm, wspaniałe.
- Mogę już zasłonić?
- Nie, jeszcze nie. Są naprawdę piękne, wiesz?
- Dziękuję – powiedziała śmiejąc się.
- Ciekawe czy naturalne…
- A jak myślisz? – mówiąc to zaczęła zakładać biustonosz.
-Mogę je dotknąć?
- Raczej nie.
- Nie chcesz pozwolić, bo nie są prawdziwe.
- Naprawdę nie wierzysz?
- Uwierzę jak się przekonam.
- Dobra możesz, ale tylko tak na trzy sekundy.
Sławek chwycił jej pierś, a ona szybko odliczyła:
- Raz, dwa, trzy.
- Fantastyczne.
- Widzisz? Są prawdziwe.
- Jednak nie kłamałaś. Myślałem, że jesteś bardziej nieśmiała. Wiesz co? Mam pomysł. Dam ci "tysiaka", jeśli zgodzisz się wziąć do buzi.
- Ojejku nie! – powiedziała odchodząc zapinając w międzyczasie stanik i zakładając górną część sukienki.
- Poczekaj, tysiąc złotych piechotą nie chodzi.
- Od razu powinnam się domyśleć, że wcale nie chodzi o niewinną sesję zdjęciową.
- Oj, nie gniewaj się. Jesteś mężatką?
- Dla ciebie odpowiedź powinna brzmieć “tak”.
Sławek szedł za nią próbując ją przekonać. Marek nagrywał całą akcję.
- No zastanów się. Tysiąc złotych za pięć minut.
Wtedy przystanęła odwracając się w jego stronę.
- Pięć minut? Hmm… Nie wiem co o tym myśleć.
- Tutaj nie ma o czym myśleć – w tym momencie wyciągnął dłoń z pieniędzmi.
- Tylko szybko, bo zmienię zdanie. A ty patrz czy nikt nie idzie – zwróciła się do kamerzysty.
Następnie ponownie pozbyła się górnej części sukienki i stanika, jednak tym razem ze znacznie większą śmiałością. Sławek ponownie obmacywał kobiece pagórki zachwycając się nimi, co pozwoliło jej oswoić się z jego dotykiem. Sapał podniecony zachwycając się gładkością jej piersi.
- No, do dzieła, zawarliśmy umowę.
Po tych słowach spojrzała na niego z delikatnym uśmiechem, po czym uklęknęła przed nim, a następnie oswobodziła bestię skrytą w jego spodniach. Knaga szybko zniknęła w jej ustach. Ssała i pałowała z olbrzymim zaangażowaniem zupełnie jakby brała udział w zawodach fellatio. Po kilku minutach Sławek trzymał ją za głowę wbijając się w jej buzię rytmicznymi sztosami. Z trudem dawała rady utrzymać narzucone tempo. W pewnym momencie dała znak, że ma już dosyć.
- O jak zajebiście. Wstań.
Spojrzała na niego maślanym wzrokiem pełnym seksualnego obłędu. Kiedy wstała z kolan, oblizywała wargi połykając ślinę jakby nie mogła sobie poradzić z jej nadmiarem. Sławek złapał ją w kroku.
- Jeszcze mi cipki nie pokazałaś – powiedział masując jej myszkę przez materiał.
- Na to się nie umawialiśmy.
- To teraz się na to możemy umówić.
- Na co?
- Na ostrą jazdę.
Nie odpowiedziała. Można było odnieść wrażenie, że popadła w jakiś erotyczny trans.
- Wygląda na to, że nie masz nic przeciwko.
- O tym nie było mowy – powiedziała oblizując palec. Następnie odwróciła się. Ręka Sławka niemal natychmiast znalazła się na jej stringach.
- Pokaż – powiedział zsuwając jej koronkowe majteczki.
Wypięła się ukazując swoje cudowne, kobiece skarby w całej okazałości.
- Chodź, oprzesz się o drzewo.
Ewelina szła z odsłoniętymi pośladkami zmysłowo kręcąc biodrami.
- O tak, wypnij się.
Męski drąg wjechał w ciasną pizdeczkę z impetem. Pchnięcia orające cipkę nie różniły się od tych, które penetrowały usta. Żeńskie jęki nie były bardzo głośne, za to niesamowicie zmysłowe. Wyrażały one uległość ciasnej szparki rżniętej przez twardego zaganiacza połączonej z nieziemską ekscytacją. Z czasem dźwięki wydobywające się z maminej buźki stały się nieco głośniejsze, a ich częstotliwość wzrosła. Rozanielona twarz mojej rodzicielki wyrażała niemalże stan seksualnej hipnozy. Ona sama była wtedy wyłącznie wyuzdaną suczką stworzoną do zaspokajania męskich żądzy. Sławek trzymał ją za biodra i już nawet się z nią nie kochał. On ją po prostu brał. Jebał, rżnął, pierdolił, ruchał jakby bardzo mu zależało, żeby rozwalić jej dziurkę. Każdy sztos twardej męskości rozpychający waginę zaznaczał samczą dominację. Widać było kto kontroluje sytuację. Za każdym razem wchodził po same jaja, które bujały się rytmicznie w takt ruchów męskiego tłoka w żeńskim cylindrze.
Przypuszczałem, że to niezwykle podniecające widowisko wkrótce dobiegnie końca, jednak stało się inaczej. W pewnym momencie wyjął swojego knota z pochwy, która kiedyś wydała mnie na świat. Jedną ręką złapał za mosznę ściągając ją w dół, a drugą mocno ścisnął końcówkę penisa. W ten sposób powstrzymywał się od wytrysku, o czym jeszcze wtedy nie wiedziałem.
Następnie wyjął z kieszeni tubkę kremu i posmarował nim swój organ, a ona stała wypięta czekając na ciąg dalszy penetracji jaskini rozkoszy. Jakież było zdziwienie, kiedy poczuła jak rozsmarowuje on krem na jej pupie wciskając tam koniuszek palca.
- Ała, co ty robisz? No weź…
Żadne protesty, prośby ani błagania nie mogły go zatrzymać. Zgiął ją jeszcze mocniej w pół, po czym nakierował końcówkę męskiego twardziela wprost w środek jej gładziutkiej pupci.
- Nie, tylko nie tam. Ja tam jeszcze nikogo nie miałam! Aaa!!!
Tymczasem kindybał zagłębiał się w sąsiadce cipki powoli, choć zdecydowanie.
- O tak, kurwa jak zajebiście.
Narząd penetracji pokonywał kolejne milimetry nie zważając na werbalne protesty zwiedzionej “fotomodelki”. Wkrótce cały zniknął w czeluści jej odbytnicy. Wbił się po same jaja i docisnął ją do siebie.
- Ałaa!!!
Najwyraźniej sprawianie bólu sprawiało mu dodatkową przyjemność. Słuchanie jęków kobiety wynikających z rozjeżdżania ciaśniejszej dziurki eskalowało jego rozkosz. Każdy kolejny sztos był minimalnie szybszy od poprzedniego, dzięki czemu ruchana pupa mogła przyzwyczaić się do nieproszonego gościa. Jednak dyskomfort wynikający z bólu najintymniejszej części ciała całkowicie nie zniknął. Wyglądało na to, że pogodziła się z losem swojego siedzenia i zaczęła współdziałać ruszając biodrami w odpowiednim tempie. Wkrótce współpraca męskiego twardziela z zastępczynią piczy układała się idealnie. Ich ruchy były w pełni zsynchronizowane, jednak to kutas był panem i władcą. Każde pchnięcie zaznaczało jego władzę nad jej kakaową dziurką. Pierdolił ją dla własnej przyjemności pokazując w ten sposób swoją supremację. Płaciła bólem za dostarczanie mężczyźnie niesamowitych doznań seksualnych, dosłownie największej z możliwych rozkoszy cielesnych. Każdy precyzyjnie dopasowany ruch jej bioder wyrażał uległość i pogodzenie się z losem. Nie chciała w żaden sposób przerwać stosunku, jakby uznała jego wyższość. Przynajmniej pizdeczka mogła trochę odpocząć.
W miarę intensywności ruchów frykcyjnych jęki samicy przerodziły się w krzyk – pomieszanie bólu i rozkoszy. Pochwa nie była w żaden sposób stymulowana, natomiast świadomość zaspokajania męskich żądzy sprawiała jej właścicielce niewysłowioną rozkosz stanowiącą pewną rekompensatę za odczuwany dyskomfort. Wydzielała niewiarygodne ilości śluzu, choć nie brała w tej chwili czynnego udziału.
Nagle facet zwolnił jakby chciał przedłużyć sobie ekstazę, do której się zbliżał. Długie, posuwiste sztosy od głowicy aż po nasadę utkwiły w mojej pamięci na całe życie. Ryk spuszczającego się samca przypominał odgłosy jelenia na rykowisku. Echo niosło dźwięki rozkoszy po bezkresnym lesie.
Od razu po stosunku zdyszana niewiasta padła na kolana. Trzymała się za obolałą pupę, choć ten dotyk nie mógł w żaden sposób uśmierzyć cierpienia. Wyraz jej twarzy był niezapomniany. Można by go określić jako mieszaninę bólu, rozkoszy i spełnienia. Nie wiedziałem niczego o jej wcześniejszym życiu seksualnym (oprócz tego, że kiedyś tam w ogóle to robiła), lecz byłem absolutnie pewien, że nie miała nigdy wcześniej zbliżenia, które dałoby się porównać z leśnym seksem nieopodal dworca w niemal zapomnianej miejscowości. Tym bardziej kolejne zdarzenie utwierdziło mnie w tym przekonaniu.
Pogromca obydwu dziurek mamusi stał nadal z opuszczonymi spodniami, a jego przyrodzenie zaczęło maleć. Kiedy już jego przyjaciel całkowicie przeszedł w stan spoczynku, uczynił coś niewiarygodnego, co z pewnością nie było właściwe, lecz nie sposób wymazać tego z pamięci. Mianowicie oddał mocz na swoją seksualną zdobycz. Nie trzeba tłumaczyć ani wyjaśniać jak wielkie oburzenie wywołał jego niecny uczynek.
- Ty gnoju, pojebany jesteś!!?? Jak ja teraz do domu pojadę taka śmierdząca szczyną!!??
- Dasz dupy Markowi, to cię odwieziemy razem z twoim synusiem.
- Tak, napewno. Pierdol się!
- Zastanowiłaś się jak teraz wrócisz?
- Nie twoja sprawa skurwielu. Nie miałeś prawa tego zrobić!
- Miałem, nie miałem. Każdy powinien znać swoje miejsce.
Mama wkurwiona odeszła z miejsca seksualnej orgii w plenerze poprawiając garderobę. Szła szybko, nerwowo, a jej psychika znajdowała się na skraju emocjonalnego załamania. Wiedziałem, że nie zastanie mnie na dworcu, dlatego musiałem jak najszybciej tam wrócić. Nie mogłem również dopuścić, żeby zorientowała się, że ją podglądałem.
Jak Ci się podobało?