Ilustracja: Pexels

Rodzinne grzechy: Wesele (II)

3 września 2025

Opowiadanie z serii:
Rodzinne grzechy: Wesele

40 min

Poniższe opowiadanie zawiera wyjątkowo kontrowersyjne sceny!

Przepraszam za (zbyt) długi okres oczekiwania na kolejną część. Niestety życie i inne projekty skutecznie odciągały mnie od pisania tego opowiadania. Zakładam, że kolejną (i pewnie finałową) część weselnej przygody opublikuję szybciej niż tę, ale nie chce zapeszać. Mam nadzieję, że mimo tak długiego oczekiwania, będziecie się przy tej części dobrze bawić.

Od rozpoczęcia weselnej zabawy minęło już kilka godzin, które Maja mogła uznać za bardzo udane. Pomimo nieśmiałości lubiła imprezy, na których można było się wyszaleć i wytańczyć. Cieszyła się też na spotkania z dawno niewidzianym kuzynostwem i z większej swobody spowodowanej tym, że czujne oczy rodziców patrzyły w inną stronę.

Nawet na takich przyjęciach raczej unikała nieznanych jej osób, ale na szczęście przy stoliku posadzili ją razem z bratem i innymi osobami w ich wieku. Chociaż w tej chwili nie miało to takiego znaczenia, bo większość towarzyszy jej zabawy znalazła się na parkiecie lub rozeszła się w nieznanych jej kierunkach. Nawet brat, który był jej głównym partnerem do tańca, teraz trzymał w objęciach pannę młodą.  Dziewczyna rwała się do wyjścia na parkiet, jednak nie lubiła tańczyć sama. Jedyne co jej teraz pozostawało to czekać na to, aż brat w końcu puści Ninę i po powrocie do swojej młodszej siostrzyczki będzie miał jeszcze jakieś siły.

Gdy tak rozmyślała, podszedł do niej chłopak mający na oko dwadzieścia pięć lat. Majka rozpoznała, w nim jednego z kuzynów pana młodego, który siedział przy stoliku razem z jej starszą siostrą. Wiedziała, że przyszedł na wesele ze swoją dziewczyną. Wysoką i szczupłą brunetką, której teraz nigdzie nie mogła dojrzeć.

– Może zatańczymy? – spytał uśmiechając się. Nie było trudno zaważyć, że jest wyraźnie wstawiony, ale na tym etapie uroczystości zostało bardzo niewiele osób, które nie miały we krwi procentów. Majka się zastanowiła i w końcu uśmiechnęła się miło.

– Czemu nie – rzekła radośnie, podając mu dłoń i wstając z krzesła. Dobry humor bez wątpienia pomagał rozpłynąć się jej rezerwie wobec obcych. Mężczyzna zaprowadził ją na parkiet i objął przyciskając mocno do siebie. Był od niej znacznie wyższy, co nie było dla niej niczym nowym. Od zawsze była jedną z najmniejszych dziewczyn w klasie i w rodzinie. Przynajmniej jeśli chodzi o wzrost. W przypadku innych związanych z wielkością atrybutów to od dłuższego czasu znacznie wyprzedzała dziewczyny w swojej grupie wiekowej, a od roku nawet poza nią.

Pierwszy taniec był szybszy, a jej partner pozwalał, aby swobodnie wirowała po parkiecie. Od czasu do czasu przesuwał dłońmi po jej plecach, jednak nie było to nic zdrożnego. Gdy muzyka zwolniła, mężczyzna objął ją i przycisnął mocniej, a pokaźnych rozmiarów piersi naparły na jego tors. Zapewne był z tego bardzo zadowolony, jednakże nie można było tego samego powiedzieć o Majce. Zwykle nie dopuszczała do tego typu bliskości, za każdym razem czując dziwną mieszankę skrępowania i podniecenia. Teraz te uczucia było mocniejsze co można było zwalić zarówno na większe zdecydowanie jej partnera w tańcu w porównaniu do jej kolegów i to, że był w wieku bardziej studenckim niż nastoletnim.

– Może podejdziemy do stolika? – spytał po tym, jak muzyka na chwilę ucichła. – Napiłbym się czegoś. Zaschło mi w gardle.

Niepewnie pokiwała głową i oboje zeszli z parkietu. Stolik był pusty, a jej partner posadził ją na miejscu, które wcześniej zajmowała Emilia i usiadł obok. Maja spojrzała na plakietkę przed nim. Dopiero teraz mogła się domyślać, jak on ma na imię.

– Napijesz się? – spytał Paweł, podnosząc z uśmiechem szklaną butelkę pełną przezroczystej cieczy. Nie czekając na odpowiedź napełnił dwa kieliszki.

– Nie powinnam, rodzice mi nie pozwalają – powiedziała cicho. Była bardzo zestresowana.

– A teraz rodzice na ciebie patrzą? – spytał, a dziewczyna odruchowo rozejrzała się wokół. Mamy nigdzie nie widziała, a ojciec zwracał uwagę tylko na swoich towarzyszy zabawy.

– No, nie – powiedziała nieśmiało, kierując wzrok w dół. Paweł uśmiechnął się, wyraźnie chcąc dalej urabiać tę niewysoką ślicznotkę.

– To na zdrowie – powiedział i wychylił kieliszek. Maja zrobiła to samo i od razu wykrzywiła się od ognia, który poczuła w gardle. Natychmiast sięgnęła po sok i napełniła szklankę. Był to raptem drugi raz, jak próbowała mocnego alkoholu i nie podobało jej się to tak samo, jak za pierwszym. Łapczywie wlała w siebie całą szklankę soku pomarańczowego, po to tylko by pozbyć się nieprzyjemnego posmaku z ust.

– Widzę, że siostrzyczka jeszcze cię nie nauczyła, jak się bawić – zaśmiał się. Na twarzy Majki również zagościł nieśmiały i trochę wymuszony uśmiech.

– Nie, ale jeszcze mam na to czas. Może pójdę…  – rzekła i na chwilę zamarła, czując dłoń Pawła na kolanie. Delikatnie zaczął je głaskać, chcąc stopniowo dostać się pod materiał sukienki. Maja odtrąciła dłoń, ale ta pojawiła się znów. Wtedy wstała, chcąc odejść jak najdalej, ale ten ruszył za nią.

– Gdzie się spieszysz? Nie bądź taka sztywna. W końcu jesteś tu po to, żeby się bawić. Będzie fajnie – powiedział, podchodząc do niej i od razu ją obejmując. Przycisnął dziewczynę do siebie bardzo mocno, a dłoń położył na piersi. Niemal natychmiast zacisnął na niej palce, na co zareagowała cichym, miłym dla ucha jęknięciem. Nie zabierając ręki, ruszył w kierunku wyjścia.

– Puść mnie! – powiedziała, gdy zbliżali się do otwartych drzwi. Jej głos nie brzmiał zbyt zdecydowanie. Jednak nawet jeżeliby brzmiał, to Paweł nie miał zamiaru się tym przejmować. Był pijany i napalony, co tworzyło razem wybuchową mieszankę. Zwłaszcza że jego partnerka, Martyna, chociaż ładna to pod względem biustu nie mogła się nawet równać z tym, co teraz trzymał w dłoni.

Ściskając młodą, dużą pierś Majki opuścił salę weselną i skierował się do niedalekiego parku. Dziewczyna próbowała się wyrywać i protestować jednak jej wysiłki były stanowczo za mało intensywne, by go powstrzymać. Zwłaszcza że jego wyobraźnia już pracowała pełną parą.

 


 

Po zejściu z parkietu Karol udał się do stolika, by nawilżyć wysuszone gardło i chwilę odpocząć. Bawił się doskonale. Od zawsze uwielbiał tańczyć, a w klasie był jednym z niewielu chłopaków, niezajmujących się ochroną budynku przed zawaleniem przez ciągłe wsparcie siły nośnej ścian. Oczywiście nie znaczyło to, że tańczyć umiał, ale był jednym z tych, którym to nie przeszkadzało. Zwłaszcza że wokół niego pełno było atrakcyjnych partnerek. Nie mówił tylko o Ninie, czy swoich siostrach. Nawet zaraz po tańcu z panną młodą pował na kilka utworów wysoką brunetkę w okularach, której chłopak zdecydowanie wolał skupić się na konsumpcji alkoholu.

Tego oczywiście nie brakowało, co mocno wpływało na humory biesiadników i biesiadniczek. Również Karol na tym korzystał, pozwalając sobie na więcej, niż powinien.  Oczywiście nie przekraczał pewnych granic. W końcu nie chciał wywoływać skandalu obyczajowego, a i tak był pozytywnie zaskoczony tym, że niektóre piękności pozwoliły mu na tak wiele. Zwłaszcza Nina.

– Co ty taki zadowolony? – spytał go Antek, jeden z kuzynów pana młodego, który przed chwilą wrócił z podwórka. Po bijącym od niego zapachu tytoniu można zgadnąć, co tam robił. Był w wieku Karola i wydawał się w porządku, chociaż nie mieli zbyt wielu wspólnych zainteresowań.

– Dobrze się bawię – odpowiedział Karol. – Też mógłbyś odkleić tyłek od krzesła i pokręcić się po parkiecie.

– Niee – Antek pokręcił głową. – Nie będę się męczył. Wolę posiedzieć.

Karol nie uznał za konieczne komentowanie tego. Od razu było widać, że męczenie się nie jest w stylu Antka. Nic nie mówiąc, nalał sobie wody, a gdy opróżniał szklankę, zauważył przesuwający się niedaleko znajomy odcień błękitu.

Momentalnie spojrzał w tę stronę i jak się okazało, intuicja go nie zawiodła. Salę opuszczała jego młodsza siostra, co normalnie nie byłoby niczym dziwnym. Dziwne było towarzystwo, w którym się znajdowała. Razem z nią szedł sporo od niej starszy mężczyzna. Człapiąc chwiejnym krokiem, mocno przyciskał Majkę do siebie. Dodatkowo jedną dłoń trzymał na piersi młodej dziewczyny, wyraźnie ją miętosząc. Może gdyby miał inną towarzyszkę, to Karol nie zwróciłby na to uwagi, jednak w przypadku Majki w głowie od razu zapaliła mu się czerwona lampka. Ona nigdy sama z siebie nie zaproponowałaby czegoś takiego obcemu facetowi. Wiedział, że młodsza siostrzyczka ma problemy z asertywnością, co często próbowali wykorzystać jego lub Emilki koledzy. Niejeden z nich dostał później za to w zęby.

Przejechał wzrokiem po stolikach. Wiedział, że musi komuś o tym powiedzieć, jednakże nie widział ani mamy, ani nawet Emilki, a jak na złość jego ojciec był już mocno wstawiony i pewnie niewiele by pomógł. Nie było innego wyjścia. Musiał wziąć sprawy w swoje ręce.

– Wszystko w porządku? – spytał Antek. – Nagle spoważniałeś.

– Tak, wszystko dobrze – odpowiedział Karol, wstając. – Muszę się przewietrzyć.

Po tych słowach zdjął marynarkę, powiesił ją na krześle i ruszył do wyjścia w ślad za odchodzącą parą.

 

Od początku wesela Pawłowi towarzyszyła huśtawka nastrojów. Początkowo cieszył się z zaproszenia na ślub kuzyna i całej zabawy, jaka będzie temu towarzyszyć. Ten doskonały nastrój utrzymałby się do końca, gdyby jego dziewczyna zaczęła mu psuć nastroju. Martyna miała, zdaniem Pawła całkowicie nieuzasadnione, pretensje nie tylko o rzekome nadużywanie alkoholu, ale też o gapienie się na siedzącą przy ich stoliku osiemnastoletnią Emilkę. Zaowocowało to kłótnią, podczas której padły słowa, które zdecydowanie paść nie powinny.

Pewnie, gdyby skończył na tym, że nie po to się przyjeżdża na wesele, żeby nie pić i się nie bawić wszystko byłoby w porządku. Zakończyłoby się na jej pretensjach o to, że jak się chce bawić, skoro nie tylko nie chce odkleić tyłka od krzesła, ale też warczy na każdego, kto proponuje jej wspólny taniec. Musiał w swojej głupocie dodać, że gdyby wyglądała jak Emilia, to by z nią potańczył i nie gapił się na inne. To bez wątpienia gwarantowało mu celibat na co najmniej miesiąc. Tym bardziej że w krótkiej, wydekoltowanej sukience jego dziewczyna prezentowała się naprawdę dobrze. W jego mniemaniu powinna uznać to za żart i zapomnieć.

Po kłótni Martyna przestała pytać go o zdanie co do tańca z innymi, a jego przestało to obchodzić. Zresztą ten układ poprawił mu humor, gdy po chwili nieobecności do ich stolika powróciła śliczna Emilia z wyjątkową chęcią upicia się. Nie mógł się powstrzymać i w pewnym momencie położył dłoń na kolanie blondynki, a następnie przesunął ją wiele dalej, zapominając zupełnie o tym, z kim przyszedł.

Niestety ta śliczna, szczupła i bardzo chętna blondynka została porwana na parkiet i przepadła na dłużej. Jednak po jakimś czasie dostrzegł równie atrakcyjną nagrodę. Niewysoką, śliczną cycatkę o długich, czarnych włosach i słodkiej, niewinnej buzi. Wystarczyła kilka tańców, trochę alkoholu i już po chwili wychodził z nią z sali, jedną dłoń trzymając na bardzo dużej piersi i porównując ją do swojej dziewczyny. Już nie mógł się doczekać, aż zdejmie z niej sukienkę i zabawi się tymi wspaniałymi cyckami i nie tylko nimi. Z każdą chwilą, coraz bardziej chciał zobaczyć ją nago.

– Gdzie idziemy? – spytała, jak tylko przekroczyli próg.

– Do parku – odpowiedział i poprowadził ja brukowaną ścieżką zaraz nad niewielki staw. Dziewczyna nie stawiała zbyt dużego oporu. Gdy byli na miejscu to posadził ją na jednej z ławek.

– Ja powinnam wracać – powiedziała, nieśmiało rozglądając się wokół. W końcu zebrała się w sobie i wstała. Paweł jednak złapał ją za nadgarstek i pociągnął tak mocno, że znów klapnęła na ławce.

– Nigdzie nie pójdziesz! – warknął, a jego dłonie znów wystrzeliły w kierunku obfitego biustu. Ścisnął piersi przez sukienkę i drapieżnie dopadł ustami do smukłej, bladej szyi. Zaczął ją zachłannie całować, jednocześnie stopniowo kierując usta coraz wyżej.

– Przestań! – pisnęła i próbowała go odepchnąć. Nie zdało się to na zbyt wiele. Był od niej znacznie większy i silniejszy. Złapał jedną rękę dziewczyny i wykręcił ją za plecy, jednocześnie zatykając usta pocałunkiem. Ona zacisnęła wargi, lecz jemu to nie przeszkadzało. Konsekwentnie próbował zmusić ją do ich rozwarcia, tak by wsunąć między nie język. Jego dłoń z piersi przesunęła się na kolano dziewczyny. Złapał je i szarpnął rozsuwając uda na boki, by następnie zacząć je głaskać po wewnętrznej stronie. Było gorąco i Maja nie miała rajstop, więc od razu mógł delektować się jej drżącą, aksamitną skórą.

Cały czas zmuszając dziewczynę do głębszego pocałunku, przesuwał dłoń wyżej i wyżej, aż w końcu dotarł do cienkiego materiału majtek. Nie wyczuł na nich oznak podniecenia, ale nie przeszkadzało mu to. To jego przyjemność liczyła się w tym momencie. Poza tym wiedział, że przy odpowiedniej stymulacji młode ciało na pewno zacznie reagować. Mocniej docisnął palce do koronkowego materiału i zaczął nimi poruszać. Dziewczyna wydała z siebie ciche stęknięcie, co wykorzystał do pogłębienia pocałunku. Dalej go odpychała, ale miała już coraz mniej sił. Nie było szansy na to, że stawi mu skuteczny opór. Już za chwilę będzie mógł dogłębnie poznać tę młodą ślicznotkę. Już wyobrażał sobie tę wykrzywioną od przyjemności słodką buzię, te wielkie piersi podskakujące w rytm pchnięć, te słodkie jęki, jakie wyda z siebie, gdy on będzie brał ja na różne sposoby.

– Hej! Odsuń się od niej! – usłyszał nagle młody, męski głos. Niezbyt chętnie wykonał polecenie, głównie po to, żeby zobaczyć, kto ma czelność mu przeszkadzać. Niedaleko ławki stał średniego wzrostu chłopak o krótkich, brązowych włosach i zielonych oczach. Nie miał marynarki, a rękawy białej koszuli były podwinięte. Jakby już szykował się do bitki.

–  Czego chcesz gówniarzu? – spytał, nie odrywając się do swojej zdobyczy. – Jak chcesz też ja poruchać, to przyjdź później. Będziesz mógł wziąć ja po mnie.

– Łapy precz od mojej siostry i spierdalaj stąd! – rozkazał głośno chłopak. Paweł się zaśmiał i wstał. Dziewczyna wykorzystała to, żeby zerwać się z ławki i stanąć za plecami swojego wybawcy.

– Bo co mi zrobisz? – spytał pewnym siebie głosem. Brat tej małej cycatki na pewno nie był niski, ale i tak znacznie niższy od niego. Do tego młodszy, pewnie mniej zdecydowany i słabszy. Wyglądał na grzecznego chłopczyka, a pijany Paweł czuł, że może podołać każdemu. Nie mógł wiedzieć, że stojący przed nim chłopak często korzystał siłowni i uczęszczał na treningi mieszanych sztuk walk. Może był dopiero początkujący, ale na pijanego bywalca imprez jego umiejętności starczały z naddatkiem.

Jak tylko Paweł znalazł się dostatecznie blisko, Karol wymierzył mu mocny sierp w bardzo ciężko pracującą od początku wesela wątrobę. Ból przeszedł przez całe ciało mężczyzny. Był w takim szoku, że nie zdążył zareagować. Po ułamku sekundy kolejny mocny cios uderzył w brzuch. Paweł skulił się i opadł na bruk. Zakaszlał dwa razy klęcząc na czworaka, po czym zwrócił cały ostatni posiłek i kilka wypitych kieliszków wódki. Nie wiedział, ile zwijał się na chodniku, ale gdy się podniósł, to rodzeństwa już w parku nie było.

 


 

Karol mocno ściskał dłoń swojej siostry, prowadząc jej prosto do hotelu. Domyślał się, że po tym wszystkim nie powinna wracać na wesele, przynajmniej przez jakiś czas. Ona dawała się prowadzić, nic nie mówiąc.  Jakby nie do końca docierało do niej to, co się przed chwilą wydarzyło. Dopiero w windzie rzuciła się bratu na szyje i przycisnęła go mocno do siebie i pocałowała.

– Co robisz? – spytał zaskoczony. Delikatnie objął siostrę i pogładził jej plecy, gdy napierała sobą na jego tors.

– Dziękuję – wyszeptała, cicho przytulając policzek do jego barku.

– Weź. Nie dziękuj. Jesteś moją siostrą. Tak było trzeba. Będę cię zawsze bronił – powiedział delikatnie speszony. Żałował, że nie przywalił mu mocniej. Zdecydowanie zapłacił zbyt niską cenę za to, co zrobił.

– Zaprowadzę cię do pokoju – powiedział, gdy drzwi windy się otworzyły. – Będziesz mogła trochę odpocząć. Nie wracaj, jeśli nie będziesz chciała.

– Dobrze – odpowiedziała cicho. Idąc korytarzem cały czas była do niego przyklejona.  Dopiero gdy weszli do środka, puściła brata i usiadła na łóżku. Karol zupełnie nie wiedział, jak się w tej sytuacji zachować. Żeby to ukryć, zrobił siostrze herbatę i rozpoczął rozmowę o niczym, a po kwadransie stwierdził, że powinien poszukać mamy lub Emilki. Spytał siostrzyczki, czy da radę zostać przez chwilę samą, a jak to potwierdziła, opuścił pokój.

Idąc w kierunku schodów, usłyszał dźwięk otwierających się drzwi i odruchowo spojrzał w tamtym kierunku. Z pokoju niedaleko miejsca, w którym stał, wyszedł wujek Tadeusz, wyglądając, jakby dopiero co zaczął się ubierać. Jego koszula była rozpięta, rozwiązany krawat wisiał mu na szyi, a marynarka była bezwładnie przerzucona przez ramię.

– Tylko nie zabawiajcie się nimi za długo. Jak nie wrócą na salę za kilkanaście minut, to ktoś na pewno zacznie ich szukać – krzyknął w stronę otwartych drzwi, poprawiając przy tym spodnie. Ze środka odpowiedziały mu zapewnienia, których Karol nie był w stanie zrozumieć. Za to dałby sobie rękę uciąć, że z wnętrza pokoju do jego uszu docierały stłumione, kobiece jęki. Krew w młodym ciele popłynęła szybciej, a oczami wyobraźni już widział orgię, jaka mogła się tam odbywać.

– No, to się rozumiemy – wujkowi zapewnienia musiały wystarczyć, bo odwrócił się plecami do chłopaka i ruszył w kierunku windy. Nie zamknął drzwi, a jedynie delikatnie je popchnął, chcąc, aby pęd wykonał resztę roboty. Karol nie mógł tego nie wykorzystać. Kilkoma susami doskoczył do drzwi i złapał je za klamkę, zanim się zatrzasnęły. Na jego szczęście wujek już zniknął z pola widzenia. Nie myśląc o konsekwencjach, wsunął głowę do środka.

Na podłodze, jeszcze w przedpokoju, leżały dwie sukienki, jedna różowa, a druga granatowa. Niewiele dalej, na czworaka była ustawiona szczupła blondynka. Jej ciało było pokryte kropelkami potu, a niewielkie piersi kołysały się, gdy klęczący za nią dojrzały mężczyzna poruszał biodrami, klaszcząc nimi o wypięte pośladki. Stękał głośno i ściskał ją w talii po to, by w pewnym momencie uderzyć pośladek z taką siłą, że pozostawił na nim czerwony ślad dłoni, a głośny plask rozległ się po całym pokoju. Dziewczyna, w której Karol poznał swoją starszą siostrę, pewnie odpowiedziałaby na tego klapsa głośnym stęknięciem, gdyby nie to, że drugi mężczyzna trzymał ją za włosy i dopychał w jej usta sztywnego penisa.  Przez to mogły z nich wyjść jedynie głuche charknięcia i krople śliny kapiące na hotelową podłogę.

Jakby tego było mało, na łóżku klęczała dużo starsza kobieta, w której poznał swoją mamę, dosiadając swojego bratanka, odrobinę starszego od Karola. Miała na sobie jedynie kolczyki, kolię, czarne pończochy i szpilki.  Energicznie wierciła biodrami w zmysłowym tańcu, pieszcząc dłońmi swoje ciało. Na przemian głaskała brzuch i ściskała piersi. Jej wzrok był nieprzytomny, jakby całkowicie poddała się wszechogarniającej przyjemności. To głównie od niej pochodziły jęki, które razem z zapachem seksu wypełniały cały pokój.

– Czym jesteś ciociu? – spytał Michał, z trudem opanowując oddech i dając klapsa ujeżdżającej go kobiecie.

– Twoją zabawką. Twoim prezentem Michałku – wysapała, jęcząc z bólu, ale nie przerywając. Widać było, że zbliża się do orgazmu. Karol mógł jedynie zgadnąć, że nie był to jej pierwszy orgazm w tym pokoju.

– Docia się rozkręciła – zaśmiał się wąsaty mężczyzna wbijający się w usta Emilki.

– Jaka mama, taka córka – dodał drugi ciężko sapiąc. Karol rozpoznał w nim swojego dalszego wujka, Zdzisława. Tysiące myśli przechodziły przez jego głowę, gdy miał przed sobą tę rodzinną orgię. Z jednej strony czuł, że powinien to przerwać, albo zamknąć drzwi i przestać patrzeć. Jednak tak ciężko było oderwać wzrok od tego widowiska i przestać słuchać rozkosznych stęknięć i jęków. Nie raz wyobrażał sobie swoją starszą siostrę w takiej sytuacji, ale mamę? Ta myśl nigdy nie przyszła mu do głowy, chociaż wiedział, że podobała się jego kolegom. Patrzył na nią, jak wierci biodrami na Michale, jednocześnie jęcząc wniebogłosy i ciągnąc swoje sutki. Nic dziwnego, że widzieli w niej tak pociągającą kobietę. Podświadomie czuł, że nie będzie w stanie patrzeć na nią już w inny sposób.

– Taaak ciociu, przyjmuj wszystko – wyjęczał Michał. Dorota była jedynie w stanie odpowiedzieć głośnymi jękami. Jej ciało wygięło się w łuk, gdy czuła, jak wlewa się w nią nasienie jej bratanka. Jednocześnie cała trójka na podłodze również przyspieszała, będąc coraz bliżej spełnienia.

Wtedy Karol uznał, że musi podjąć decyzję, co zrobić dalej. Nie miał odwagi wejść do środka, a sterczenie tu dłużej też nie wchodziło w grę. Niechętnie popchnął delikatnie drzwi chcąc zamknąć je najciszej, jak to możliwe. Po tym ruszył korytarzem, nie za bardzo wiedząc co ze sobą zrobić. Postanowił po prostu kręcić się bez celu od jednego do drugiego końca korytarza. Może podświadomie liczył, że to pozwoli mu się uspokoić i zacząć myśleć o czymkolwiek innym.

Nagle usłyszał, że drzwi się otwierają. Instynktownie dał susa za ścianę. Na szczęście był na tyle szybki, że wychodząca z pokoju Dorota nie miała szans go zauważyć. Teraz była już ubrana, jednakże sukienka była rozpięta, a włosy i makijaż kobiety znajdowały się, delikatnie mówiąc, w nieładzie. Zaraz za nią pokój opuścił Michał, od razu łapiąc stojącą przed drzwiami ciocię za pośladek.

– Odprowadzę cię na salę – oznajmił cicho, chcąc ruszyć w kierunku windy.

– Nie – odpowiedziała stanowczo. – Lepiej nie. Nie powinniśmy wracać razem. Poza tym muszę się doprowadzić do ładu.

– No dobrze – chłopak nie był przesadnie zadowolony z takiego obrotu sprawy. – Ale jak wrócisz, to będziesz bardzo grzeczna.

– Tak Michałku, będę – powiedziała cicho i oboje się rozdzielili. On poszedł do windy, a ona do swojego pokoju, który znajdował się na tym samym piętrze. Niedługo po tym zobaczył, jak pomieszczenie opuszcza ubrana w swoją różową sukienkę Emilia. Przy mamie nie miał takiej śmiałości, aby się odezwać, ale z siostrą sprawa wyglądała inaczej.

– Co ty odpierdalasz? – zapytał ją, jak tylko zamknęła drzwi. Dziewczyna aż podskoczyła.

– Jejku, nie strasz mnie – powiedziała jedynie. – I o co ci chodzi? Ja tylko weszłam na chwilę, żeby…

– Już sobie odpuść. Widziałem, jak was pieprzą. Ciebie i mamę – powiedział pewnie, a twarz dziewczyny zrobiła się poważniejsza. Nie wiedziała co odpowiedzieć, więc tylko patrzyła na brata, czekając na rozwój wydarzeń.

– Powiesz mi, o co z tym chodziło? – zapytał, znów podnosząc głos. Wtedy Emilia złapała go za rękę.

– Nie tutaj – rzuciła jedynie i ruszyła, chcąc odejść jak najdalej od tego miejsca.

 


 

Stawiając kolejne kroki Emilia, zastanawiała się, co Karol tak naprawdę zobaczył i jak mogłaby się z tego wytłumaczyć.  Jeżeli widział ją, to na pewno widział też mamę, a to nie jest coś, co łatwo usprawiedliwić. W końcu weszli do pokoju przydzielonego Karolowi i Michałowi. Jak można było się spodziewać, tego drugiego nie było w środku.

– Co to miało być? – spytał zaraz po zamknięciu drzwi. Dziewczyna podeszła do okna i usiadła na parapecie. Skrzyżowała uda, sprawiając, że sukienka odsłoniła niemal całe nogi. W tym momencie odwrócenie uwagi wydawało się najlepszą strategią.

– Widziałeś, co to było – odpowiedziała, nie do końca skutecznie chcąc nadać swojemu głosowi jak najwięcej pewności. Wyobrażała sobie, że będzie śmielsza w tej sytuacji.

– Wiem, co widziałem, ale dlaczego do tego doszło? – głos chłopaka był wyraźnie podniesiony. Jej brat nigdy nie mówił do niej takim tonem, chociaż nigdy też nie byli w sytuacji nawet zbliżonej do takiej.

– Wujek szantażował mamę – zaczęła po chwili milczenia. – Widziałam dziś, jak ją pieprzy. Prawdopodobnie robią to od dawna, chyba od jej ślubu. Chociaż myślę, że mieli jakąś przerwę przez ostatnie lata.

Karol otworzył usta, ale nie wydostał się z nich żaden dźwięk. Jakby słowa ugrzęzły mu w gardle.

– Dziś brali ją we dwóch z ich kuzynem, w parku – kontynuowała. – Z tego, co się dowiedziałam, to Michał miał ją dzisiaj po raz pierwszy. Jak weszłam, to już to robili. Mama wtedy już całkowicie odleciała. Po tym, jak jęczała, wnioskuję, że będą to robić częściej. Zresztą, nie sądzę, żeby miała wybór. No i myślę, że na mnie i mamie też nie poprzestaną. Mieli plany na kogoś jeszcze.

– Wiesz kogo? – spytał stanowczo, a Emilia pochyliła się tak, że dekolt odsłonił jeszcze więcej i westchnęła.

– Nie mam pewności – wzruszyła ramionami. – Z kontekstu domyślam się, że chodzi o Ninę. Zresztą nie dziwie się. W tej sukni to martwego by rozgrzała. No i chyba mają na oku kogoś jeszcze.

– A jak ty się w to wkręciłaś? – głos Karola dalej był bardzo stanowczy, ale chłopak powoli się uspokajał.

– Byłam nakręcona od podglądania ich – wzruszyła ponownie ramionami, jednocześnie kiwając delikatnie nogą. Z zadowoleniem zauważyła, że wzrok brata wbija się w szczupłe udo. – Trochę wypiłam, a wujek zaczął mnie macać w tańcu i wykorzystał sytuację. Jak już weszliśmy do hotelu, to nie było odwrotu.

– Gówno prawda – powiedział pod nosem. Jego wzrok ciągle jeździł po udach siostry. Celowo zamieniła nogi ze sobą tak, żeby jeszcze bardziej go przyciągnąć. Nie powinna tego robić, ale po tym, co już miała za sobą…

– Nawet jeśli, to co zrobisz? Ukarzesz mnie? – spytała bezczelnie.

– Powinienem, najlepiej by było jakbym…

– Co? Najlepiej by było, jakbyś zerżnął mnie tak jak wujek matkę?

Chłopak zamilkł i zacisnął zęby. Nie spojrzał jej w oczy, tylko przez chwilę podziwiał wzór tapety zdobiącej ścianę po jego prawej stronie. Emilka za to obserwowała go, dokładnie sumując wszystkie drobne gesty, spojrzenia i westchnięcia. Była pewna, że on o tym myślał, zwłaszcza teraz. Nie dziwiło jej to. Karol pomimo fasady grzecznego chłopca miał nie raz bardzo niegrzeczne myśli, co wykorzystywała od czasu, gdy zauważyła, że kieruje swój wzrok na nią i jej koleżanki.

Początkowo była zdziwiona, później zdegustowana. Z czasem jednak zaczęło ją to intrygować i myślała, jak tego użyć. W końcu zawstydzonego brata można było łatwiej kontrolować. To właśnie wtedy zaczęła wychodzić z łazienki ledwo owinięta ręcznikiem, paradować w po domu w samej bieliźnie lub w najbardziej obcisłych legginsach, jakimi dysponowała. Nawet nie wiedziała, co w tym podobało się jej bardziej. Jego ukradkowe spojrzenia czy czerwona jak dojrzała truskawka twarz i widoczne na niej zakłopotanie.

Można powiedzieć, że miała taki efekt, jakiego chciała, bo od jakiegoś czasu patrzył na nią znacznie śmielej, a teraz i ona zmieniła sposób postrzegania go. Jeszcze niedawno był gówniarzem, z którego można było się śmiać, ale teraz… Zauważała wysportowaną sylwetkę i szerokie jak na wiek barki. Bez wątpienia można było go uznać za przystojnego. Gdyby nie był jej młodszym bratem… Chociaż teraz zdawało się jej to mniej przeszkadzać. Może to u nich rodzinne…

– Jak chcesz tego, to pokaż. Śmiało! Potrafisz sobie od tak wziąć dziewczynę? – uśmiechnęła się uwodzicielsko, rzucając mu to wyzwanie prosto w twarz.

– Emilka… Ja…

– Nie emilkuj mi tu – oblizała delikatnie wargi. – Wiem, że mnie chcesz. Widziałeś, co potrafię. Możesz to dostać. Może nawet więcej niż dostali oni. Kto wie…

– Weź, uspokój się! – warknął, chociaż w jego głosie dało się odczuć podniecenie. Musiała go kręcić, a to kręciło ją. Pochyliła się i lekko rozchyliła uda.

– Może mały zakład – uśmiechnęła się zmysłowo. – Jeśli pokażesz mi, że jesteś facetem i zobaczę, że jakąś wyrwałeś, to dostaniesz ode mnie w gratisie wszystko – znów delikatnie oblizała usta. – Wszystko, czego tylko zapragniesz.

Westchnął głęboko. Jego ciało drżało z podniecenia. Czuła, że pewnie nie pragnie niczego innego. Miała ochotę zabawić się jego kosztem, a nawet jeśliby wygrał to… Cóż dodatkowe doznania. Dla niej tabu już zostało złamane.

– Możemy się później założyć. Teraz nie mam czasu na twoje gierki – powiedział drżącym głosem. – Muszę powiedzieć ci coś ważnego.

– Co takiego braciszku? – zapytała, prężąc ciało niczym kotka, która przed chwilą obudziła się ze snu. Była pewna, że zaraz zacznie ją błagać o pokazanie czegokolwiek więcej.

– Maję prawie zgwałcił twój kolega ze stolika – wyrzucił z siebie jednym tchem. Emilia poczuła się, jakby ktoś przyłożył jej obuchem w głowę.

– Jak to? Kiedy? Co się stało? – pytała chaotycznie, patrząc na brata. Momentalnie przeszła jej ochota na dalsze kuszenie.

– W parku dobierał się do niej – rzekł po wzięciu głębokiego oddechu. Jego głos był zadziwiająco spokojny. – Widziałem, przerwałem. Rzucał się, ale dostał po dupie i tyle – wzruszył ramionami.

– A co z Mają?

– Jest w waszym pokoju. Powinnaś z nią pogadać. Ja nie za bardzo wiem co powiedzieć. Nie jestem dziewczyną.

Emilka pokiwała głową i przełknęła ślinę. Też nie była przyzwyczajona do tego typu rozmów, ale jej perspektywa zdecydowanie była bliższa od tej Karola. Płynnym ruchem zeskoczyła z parapetu i ruszyła do drzwi.

– Porozmawiam z nią. Nie martw się. Możesz śmiało wracać na salę. Dam znać jak czegoś będzie potrzebować.

 


 

Powrót na wesele nie uspokoił emocji, które targały Karolem. Był jednocześnie wściekły, podniecony i zdezorientowany. Zadziwiało go, że wszyscy uczestnicy orgii, której był świadkiem, zachowywali się, jakby zupełnie nic się nie stało. Wujkowie zupełnie siedzieli przy swoich żonach, udając porządnych ojców i mężów, a mama jakby nigdy nic uśmiechała się wesoło, zabawiając towarzystwo przy swoim stoliku. Zastanawiał się, od jak dawna robiła takie rzeczy, że jej biegłość w ich ukrywaniu przed resztą świata była tak imponująca.

Ledwie dotarł do swojego stolika, a wyobraźnia podsunęła mu widok Emilii siedzącej na parapecie w pokoju. Doskonale wiedział, czego wtedy chciała i zdawał sobie sprawę, że mógł zrobić z nią wszystko. Każdą rzecz przywitałaby z radością i chociaż miał świadomość, że nie był to ani czas, ani miejsce, ani właściwa osoba, to i tak żałował, że opuścił ten pokój, nie zaznawszy zaspokojenia.  Chcąc się uspokoić, napełnił szklankę chłodną wodą. Na szczęście był przy stoliku sam i mógł w spokoju poskładać do kupy szalejące myśli.

– Co ty nagle taki się smutny zrobiłeś? – usłyszał dźwięczny, kobiecy głos. Obok stała gwiazda tego wieczoru, Nina. Dziewczyna z szerokim uśmiechem usiadła na sąsiednim krześle. Była stosunkowo daleką kuzynką, ale zawsze ją lubił i widywali się dość często. Jej rodzice prowadzili gospodarstwo agroturystyczne na Mazurach i nie raz spędzał tam wakacje. Mimo tego, że była od niego sporo starsza, to zawsze miał z nią bardzo dobrą relację. Traktowała go prawie jak swojego młodszego brata. Kluczowe było to prawie, bo wielką tajemnicą było to, że była pierwszą dziewczyną, z którą się całował. Oczywiście było to w ramach „treningu” i była wtedy mocno pijana, jednak Karol bardzo przyjemnie ten trening wspominał.

– Dobrze się bawisz? – spytała, patrząc na niego swoimi dużymi, zielonymi oczami. – Wiem, że to rodzinna impreza, ale mam nadzieję, że masz trochę swobody.

– Jest wspaniale – powiedział uśmiechając się.  – Cieszę się, że przyjechałem. Tylko trochę żałuje, że nie za bardzo możemy na spokojnie pogadać. Swoją drogą, wyglądasz fantastycznie – dodał, omiatając ją wzrokiem.

Nie było w tym ani grama przesady. Nina zawsze była bardzo atrakcyjną dziewczyną. Dość wysoka i szczupła, co jeszcze bardziej podkreślało obfite piersi. Jej karnacja miała jasną, ale nie bladą, a na owalnej twarzy, w wokół niewielkiego nosa widoczna była urocza grupka piegów. Jej miedziane włosy, normalnie proste i sięgające do łopatek obecnie były związane w kok i ozdobione, srebrną tiarą, do której wcześniej był doczepiony welon. Suknia, którą miała na sobie, odsłaniała niemal całe plecy i swoją obcisłością podkreślała figurę panny młodej. Chociaż najbardziej wyobraźnię pobudzał trójkątny dekolt sięgający swoim wierzchołkiem odrobinę pod duże piersi. Całości dopełniała srebrna kolia i takież kolczyki w kształcie serc. Zdecydowanie ten widok nie pomagał jego podnieceniu ochłonąć

– Dzięki przystojniaku – odpowiedziała ukazując w szerokim uśmiechu białe, równe ząbki. Na jej twarzy był widoczny rumieniec pochodzący zarówno od tańca, jak i od wypitych przy stolikach gości toastów.

– Muszę wracać. Już się nie mogę doczekać, aż atmosfera się trochę poluzuje – rzekła i pochyliła się tak, że Karol miał świetny widok na zawartość sukienki. Pocałowała go w policzek i wstała, aby następnie obrócić się i radośnie pląsając udać się w kierunku stolika.

W połowie drogi podszedł do niej wujek Tadek i z uśmiechem porwał na parkiet. Karol, nie bacząc na wracających do stolika sąsiadów, obserwował ten taniec. Widział, jak wujek obraca Ninę. Jak jego dłoń delikatnie przesuwa się po nagich plecach dziewczyny, a czasem nawet zsuwa się niżej, obejmując jej pośladek. Nina, podobnie jak w przypadku, gdy robił to Karol, nie odganiała się od natrętnego dotyku. Była upojona zabawą i toastami, które często inicjował właśnie wujek Tadek.

Wtedy Karol przypominał sobie słowa starszej siostry. Nina musiała być ich głównym celem. Nic dziwnego, kto by nie chciał wziąć pięknej panny młodej na jej własnym weselu. U niego samego te myśli pojawiały się gdzieś w głębinach podświadomości po to, aby teraz zacząć powoli wypływać na powierzchnie. Wtedy uznał, że na złość wujkom rozwali ten plan. Poczekał do końca piosenki i ruszył na parkiet.

– Odbijam wujku! – oznajmił pewnym głosem. Ten spojrzał na niego niezadowolony, ale musiał ustąpić.

 


 

Siedząc i uśmiechając się przy stoliku, Dorota próbowała zamaskować to, że jej myśli bez przerwy krążyły wokół wydarzeń z pokoju hotelowego. Robiła w swoim życiu wiele dziwnych i niemoralnych, a jednocześnie bardzo podniecających rzeczy, jednak to, co się wydarzyło dziś z Michałem, było wyjątkowe. Nie wiedziała, że jeszcze potrafiła oddać się przyjemności tak bardzo. Nawet nie zauważyła, kiedy w pokoju pojawiła się jej starsza córka w towarzystwie trzech dojrzałych mężczyzn. Przypuszczała, że wiek Michała i to, kim był, uwolniło kumulowane przez kilka lat pokłady pragnienia perwersji. Przekonała się, jak bardzo brakowało jej poczucia wyzwolenia wynikającego z bezmyślnego poddania się emocjom i podnieceniu. Pragnęła tego o wiele bardziej, niż chciałaby przyznać.

Od jej powrotu z hotelowej orgii minęła prawie godzina. O zmianie w jej sytuacji ciągle przypominał wymuszony życzeniem Michała brak bielizny, który jak dotąd nie został zauważony przez innych. Jak widać, maska grzecznej mężatki leżała na niej tym lepiej im bardziej była daleka od rzeczywistości. Jedynie, gdy usłyszała za sobą młody, znajomy głos poczuła ukłucie, które mogło bezpowrotnie przebić zbroję, którą przywdziała.

– Zatańczymy ciociu? – spytał Michał, stojąc za nią. Dorota wzięła głęboki wdech i odzyskała swoją kompozycję. Na jej twarzy zagościł delikatny uśmiech, gdy zadzierała głowę, patrząc chłopakowi prosto w oczy. Wiedziała doskonale, na co w tym momencie się gapił.

– No wiesz Michałku – zaczęła figlarnym głosem – chce ci się tańczyć z taka starą babą. Wokół jest tyle pięknych, młodych dziewczyn.

Słysząc to mąż i jego rozmówca zaśmiali się gromko. Michał za to wyszczerzył zęby w szerokim uśmiechu, ciągle nie odrywając wzroku od jej dekoltu.

– Wcale nie taka stara. A na pewno zdecydowanie ładniejsza od większości tych młodszych – odpowiedział.

- Tak mi ciebie bajeruje, że zaraz będę zazdrosny. Jeśli potrzebujesz mojej zgody, to ją masz – rzucił wyraźnie wstawiony Rafał, ciągle się śmiejąc. Odwzajemniając uśmiech męża, Dorota wyciągnęła dłoń w kierunku bratanka i już po chwili byli na parkiecie pośród innych tańczących par. Michał trzymał ja blisko siebie, jednak w przeciwieństwie do swojego ojca nie próbował jej obmacywać. Wiedział, że nie musi.

– Chce jeszcze – oznajmił po pierwszym tańcu.

– Nie masz już dość? – spytała. W głosie brzmiało zdziwienie, mimo że zdawała sobie sprawę, jak bardzo było nieuzasadnione. To był młody chłopak mający do dyspozycji piękną dojrzałą kobietę. Powinna się dziwić, że czekał tak długo na drugą rundę.

– Nie mam – odparł zdecydowanie. – Czekaj na mnie w hotelu. Na klatce schodowej, na parterze.

Westchnęła, ale wiedząc, że nie ma wyboru, jedynie pokiwała głową. Gdy tylko skończyli tańczyć, udała się w wyznaczone miejsce. Najgorsze w tym wszystkim było to, że z każdym krokiem jej ciało coraz bardziej tego chciało. Po wejściu do hotelu posłusznie ruszyła w kierunku schodów. W końcu weszła na klatkę i patrząc, jak spiralne schody wędrują wzdłuż ścian ku sufitowi czekała na przyjście swojego młodego kochanka.

Nie musiała czekać długo. Nie minęło dziesięć minut, gdy drzwi otworzyły się i do środka wszedł Michał. Spojrzała na niego pytającym wzrokiem.

– Wejdźmy trochę wyżej! – rozkazał, a ona kiwnęła głową i powoli ruszyła po schodach, kręcąc przy każdym kroku biodrami. Wiedziała, że się w nią wpatrywał. Mimo braku wyboru fakt, że podoba się tak młodemu chłopakowi, rozbudzał ją o wiele bardziej niż by chciała. Jak tylko znaleźli się na półpiętrze, oparła się o ścianę plecami i spojrzała bratankowi w oczy.

– Co teraz? – spytała cicho, a on uśmiechnął się.

– Zdejmuj sukienkę ciociu! – rozkazał. Kobieta sięgnęła do suwaka. Powoli go rozpięła i pozwoliła granatowej sukni zmysłowo osunąć się na podłogę. Pod nią miała jedynie czarne pończochy z koronkowym pasem w takim samym kolorze. Widziała, jak młody chłopak wodzi wzrokiem po jej ciele oświetlonym przez żółtawe światło lamp. Podziwia smukłe nogi, wygolone w paseczek łono, płaski brzuch i niemałe piersi, których sutki były już sztywne. Dorota wiedziała, że to nie z powodu chłodu. Jej ciało było gotowe na więcej. Nie czuła takiego podniecenia do czasu, gdy była na studiach.

– Jesteś piękna ciociu – stwierdził z uśmiechem. – A teraz klęknij.

Nie musiał się powtarzać. Po prostu zrobiła krok do przodu i opadła kolanami na wykładzinę. Dłonie od razu skierowały się do krocza chłopaka i sprawie rozpięły spodnie. Nie czekając na dalsze polecenia, zsunęła je i wyciągnęła na wierzch młodego penisa.

Michał patrzył na nią, milcząc. Nie oczekiwała od niego żadnych poleceń. Jakaś sucza duma motywowała ją do pokazania mu pełni swoich umiejętności. Przeciągnęła dłonią po młodym prąciu po to by za chwile przesunąć po nim językiem. Wylizała z każdej strony, jakby chciała się delektować smakiem, a także twardością, jaką wzbudziła. W końcu wzięła do ust. Od razu wsunęła do końca, dotykając brodą nabrzmiałych jąder. Ten pokaz jej możliwości wydobył z Michała głośne jęknięcie. Przytrzymała tak chwile, pieszcząc zawartość swoich ust językiem, aż w końcu zaczęła rytmicznie poruszać wargami, nie odrywając wzroku od oczu swojego bratanka.

Pod chłopakiem aż ugięły się kolana. Coraz głośniej stękając, wbił palce we włosy kobiety. Nie przeszkadzając jej w pracy na swoim penisie, bawił się kasztanowymi włosami. W pełni oddawał się otrzymywanej przyjemności. Tylko to się w tym momencie liczyło dla Doroty. Nie myślała o tym, gdzie są ani o tym, co działo się wcześniej. Zapomniała o szantażu i braku wyboru. O tym, co robili jej i jej córce. Znów liczyła się jedynie przyjemność, jaką mogła dawać i odbierać.

–  Kurwa, bosko – wyjęczał, gdy trzymała w ustach główkę penisa, zaciekle pobudzając ją językiem. – Ale chce więcej. Wstań i się wypnij ciociu. Zawsze byłem ciekaw, jak się bierze tę twoją świetną dupkę.

 


 

Karol kręcił się po parkiecie, starając się wytańczyć stres związany z dzisiejszymi przeżyciami. Minęło już dość dużo czasu jak, a Maja nie wracała z pokoju. Martwił się, że mogła to zbyt mocno przeżyć. Za dobrą monetę brał to, że Emilka niedawno pojawiła się na parkiecie całkiem spokojna, więc chyba z Mają nie było tak źle.

Jego mama też już wróciła i w tej chwili dała się obracać w tańcu Michałowi. Pewnie nawet nie zwróciłby na to uwagi, gdyby nie fakt, że zdawał sobie sprawy, iż taniec nie będzie ich jedyną wspólną aktywnością tej nocy. Potwierdziło się, to gdy mama po jakimś czasie opuściła salę. Był pewien, że niedługo Michał „dyskretnie” uda się za nią.

W końcu postanowił trochę odpocząć. Schodząc z parkietu, zauważył, że Nina też ze świeżo upieczonym mężem wróciła do stolika, gdzie momentalnie parę dopadli wujkowie, domagając się kolejnych toastów. Chłopak zdawał sobie, do czego to zmierza, a efekt tych działań już był widoczny. Zastanawiał się, czy mają zamiar zwolnić, bo nie przypuszczał, aby w planach było to, aby para padła zbyt szybko. Tym bardziej że do oczepin zostało jeszcze trochę czasu, nie mówiąc o końcu wesela.

Wypił kilka łyków soku, by w końcu wstać i myśląc o tym, co nazywał „Wielkim Planem Wujków” skierować swoje kroki do wiejskiego stołu. Liczył na znalezienie tam kilku przekąsek, na których będzie mógł skupić uwagę.

– Młody, jesteś wolny? – usłyszał za sobą głos Niny akurat, gdy kładł na pajdę chleba posmarowanego smalcem kawałek ogórka kiszonego. Jak na komendę odwrócił się do kierunku, z którego głos dochodził. Panna młoda stała pochylona, opierając się prostymi rękami o stolik, tak, że jej ramiona ściskały obfity biust, jeszcze bardziej go eksponując. Jej wzrok był lekko rozmarzony, a oczy błyszczały. Nie wiedział, czy to efekt alkoholu, zabawy, czy może niezawodny wujek Tadek dosypał jej czegoś do napoju. Widok zaprezentowany przed nim był tak kuszący, że ledwo zauważył stojącą obok Niny dziewczynę w okularach ubraną w czerwoną sukienkę sięgającą niewiele za pośladki i dekoltem równie imponującym, co dekolt sukni ślubnej. Chociaż już zawartość tego dekoltu aż tak imponująca nie była.

– Chciałam poprosić o pomoc, a w zasadzie to Martyna by chciała – powiedziała uroczym głosem Nina.  – Chodzi o jej chłopaka.

– Schlał się jak świnia – powiedziała Martyna, poprawiając okulary, a Karol poznał w niej brunetkę, z którą spędził już kilka miłych chwil na parkiecie. – Trzeba go zanieść do pokoju i położyć. Sama nie dam rady – po tych słowach wskazała do stolika, przy którym miał siedzieć jej pijany chłopak. Karol odruchowo podążył wzrokiem za dłonią. Jak się okazało, tym wymagającym transportu pijakiem, był nikt inny tylko mężczyzna, który wcześniej próbował dobrać się do Majki. Obecnie półprzytomny siedział przy stoliku, wyglądając, jakby zaraz miał się pod niego zwalić.

Karol początkowo chciał olać tę prośbę, ale pochodziła od ślicznej Niny, co miało swoją wagę. Martyna też była niczego sobie i pamiętał, że nie była zachwycona tym, że jej partner dobiera się do innych tak ostentacyjnie. Poza tym również nie była, delikatnie mówiąc, najbardziej trzeźwa. W głowie chłopaka pojawiła się myśl o wykorzystaniu jej do zemszczenia się na Pawle, który mocno zaszedł mu za skórę.

– No dobrze… We dwójkę pewnie damy radę bez problemu – powiedział, szybkimi kęsami pałaszując kanapkę. Nina uśmiechnęła się i ucałowała swojego kuzyna w policzek.

– Na ciebie zawsze można liczyć – powiedziała. – Wy spróbujecie go podnieść, a ja pomogę wam przy drzwiach.

Po tych słowach ruszyli do stolika. Na szczęście Paweł był na tyle mało przytomny, że nie poznał Karola. Nie to, żeby był w stanie cokolwiek z tym zrobić. Wyglądał tak, jakby ledwo poznawał Martynę. Nie stawiając oporu, dał się podnieść, po czym cała czwórka ruszyła w kierunku wyjścia. Droga nie była łatwa, głównie przez mamroczący i gadający głupoty balast, któremu nogi plątały się przy każdym kroku. Po kilku minutach dotarli do windy, a później do pokoju na drugim piętrze.

– Walnijcie go na łóżko – nakazała panna młoda, wcielając się w rolę głównej dowodzącej tą akcją. – Ja jeszcze skoczę na chwile do siebie poprawić makijaż. Poczekacie na mnie?

Oboje przytaknęli i weszli do pokoju Martyny i Pawła. Po chwili jego pijany lokator leżał na łóżku. Martyna początkowo chciała go rozebrać, ale poddała się po zdjęciu z niego marynarki, krawata i butów.

– Taki wstyd – powiedziała podnosząc się. – Nie dość, że się nawalił, to jeszcze latał za tą blond gówniarą.

– No… – pokiwał głową Karol – Głupi i tyle, bo jesteś świetną laską. Powinnaś się jakoś odegrać. Zwłaszcza że on nie tylko do tej blondynki się dobierał.

– Dzięki – uśmiechnęła się delikatnie i przeczesała dłonią czarne włosy. –  Zaraz?  Nie tylko?

– No nie tylko. Widziałem, jak wychodził z jej młodszą siostrą. Taka mała, biuściasta.

– Chujek – rzekła, patrząc na śpiącego chłopaka. – Należałaby mu się nauczka i to porządna. Ja się mścić nie będę. Kac powinien mu wystarczyć – dodała, ruszając w kierunku wyjścia z pokoju. Karol poszedł za nią.

– Oj tam, nie przesadzaj. Sama mówisz, że zasłużył. Narobił ci niezłego wstydu. No i z nim już się tej nocy nie pobawisz – rzucił po wyjściu na korytarz.  Już miał powiedzieć coś jeszcze, ale nagle usłyszeli odgłos przypominający jęknięcie i dochodzący z klatki schodowej.

– Co to było? – spytała Martyna i ruszyła w kierunku schodów. Karol poszedł za nią. Już domyślając się, co mogło się tam dziać. Zastanawiał się tylko, kto bierze w tym udział.

Gdy tylko weszli na klatkę, zauważyli na między pierwszym a drugim piętrem stała oparta o ścianę kobieta o brązowych włosach, w której Karol natychmiast poznał swoją matkę. Była mocno wypięta, a na sobie, oprócz biżuterii, miała jedynie szpilki i pończochy. Za nią stał Michał. Dłonie miał na piersiach kobiety ściskając je mocno, a jego biodra pracowały w szaleńczym tempie.

– Taaak ciociu. Lubisz w dupę? Moja poważna ciocia jest analną suką – mówił w podnieceniu, stękając co drugą sylabę. Ciocia odpowiadała jedynie jękami odbijającymi się echem od ścian, co w tym wypadku mogło oznaczać jedynie potwierdzenie.

– Co tu się… – zaczęła Martyna, ale Karol nie pozwolił jej dokończyć. Zatkał kobiecie usta i odciągnął ja na bok, chcąc, by znajdowali się w miejscu, w którym ciężej ich było dostrzec oddającej się namiętności parze.

– Nie przerywaj im! – rozkazał stanowczym szeptem, przyciskając ją plecami do ściany. Martyna spojrzała mu w oczy i pokiwała głową. Nie wykonała żadnego innego ruchu. Jakby zachowanie młodego chłopaka całkowicie ją sparaliżowało.  Czuł, jak drży, a jej oczy błyszczały. Do tego na twarzy pojawił się rumieniec.  Szczupłe ciało wydawało się spięte. Przypominała trochę ofiarę czekającą w napięciu na kolejny ruch stojącego przed nią drapieżnika. Chwilę milczeli wsłuchując się w jęki Michała i krzyki Doroty, które stopniowo stawały się głośniejsze.

„Ona jest nakręcona” – pomyślał Karol, patrząc na brunetkę w okularach. W sumie nie dziwił się jej ani trochę. Sam czuł podniecenie, mimo że w jego przypadku było to jeszcze bardziej nieodpowiednie. Przesunął wzrok po Martynie. Wydawała się całkowicie bezbronna. Pijana i podniecona. Drżąca i w każdej chwili podatna na wykorzystanie. Pewnie nie opierałaby się wcale, a nawet jakby tego próbowała, to w tym stanie nie byłby to opór ani długi, ani skuteczny.

 Z jednej strony czuł, że nie powinien tego robić, ale z drugiej, była dziewczyną gościa, który prawie dobrał się do jego siostrzyczki. Zrobienie z nią tego, co jej chłopak chciał zrobić Majce, byłoby wyjątkowo satysfakcjonujące. Myślał o tym cały czas, jak nieśli tego zalanego idiotę do pokoju. A teraz wystarczył tylko ten jeden krok…

– Tak ciociu. Bierz to suko… – stękał Michał. Karol westchnął i położył dłoń na piersi Martyny. Ścisnął ją delikatnie. Krótkowłosa brunetka westchnęła, a pod cienką sukienką wyczuł sztywny sutek. Nie miała stanika. Od razu wykorzystał to, odsuwając czerwony materiał na bok i odsłaniając całą pierś. Brak reakcji dodał mu odwagi, więc po chwili to samo zrobił z drugą. Dopiero po tym zabrał dłoń z jej ust.

– Co ty robisz? – spytała szeptem. Nie wiadomo, czy był konieczny, bo całą klatkę wypełniały głośne jęki zabawiającej się niżej pary.

– Pomagam ci w zemście – oznajmił i zanim zdążyła odpowiedzieć, wbił usta w jej usta. Na początku się opierała jednak mieszanka alkoholu i podniecenia sprawiła, że zaczęła odwzajemniać. Dłonie chłopaka powędrowały niżej, przesuwając się po szczupłej talii, w końcu złapały sukienkę. Zadarł ją, odsłaniając opakowane w czerwone, wcięte figi pośladki. Złapał je całymi dłońmi i stęknął głośno. Martyna jedynie zajęczała.

– Powiedzieć ci coś ciekawego? – spytał, jednocześnie sprawiając, że figi spadły na czarną wykładzinę. Słyszał, że jęki jego matki i Michała stają się głośniejsze. To mogło zwiastować tylko jedno.

– Mów! – nakazała, zerkając, jak rozpina spodnie.

– Ta blondynka, do której rwał twój chłopak i ta mała, cycata, za którą wyszedł to moje siostry – powiedział cicho. – Młodszą próbował zmacać w parku i dostał za to ode mnie po dupie.

Dziewczyna westchnęła i spojrzała mu w oczy. Była mocno pijana, a dodatkowe podniecenie sprawiło, że kompletnie traciła nad sobą kontrolę.

– Należało mu się – powiedziała jedynie i wbiła usta w usta chłopaka. Po chwili oplotła go jedną nogą, tak że mógł łatwo wbić penisa w jej mokra i gorącą cipkę jednocześnie przyciskając dziewczynę do ściany. Gdy wszedł do końca, jęknęła w jego usta, ale nie przerwała pocałunku. Przez chwilę przeszło mu przez głowę myśl, czemu Paweł pchał się tak do innych, skoro jego dziewczyna była taka chętna do szaleństw. W końcu zaczął poruszać biodrami mocniej, a Martyna oplotła go udami. Przycisnął ją do ściany i ciągle całując, poruszał się tak, że ocierała się o nią, podskakując na jego penisie.

Nawet nie zauważyli, kiedy jęki Michała i Doroty ucichły i para zaczęła się poprawiać.

– Patrz, nie tylko mi skorzystaliśmy. To dobra miejscówka – szepnął Michał, patrząc na bawiącą się niedaleko drzwi na drugie piętro parę.  – Może dołączymy?

– Nie wygłupiaj się. Musimy wracać – odpowiedziała Dorota, podnosząc leżącą na podłodze suknię. Nawet nie patrzyła w tamtą stronę. Nie chciała kusić losu, bojąc się, że ktoś z tej pary może ją rozpoznać. Nigdy by nie przypuszczała, że w tej nieprzyzwoitej zabawie bierze udział jej syn.

Gdy schodzili w dół, Karol pracował mocno w dziewczynie Pawła, całując się z nią namiętnie. Ta przyciskała się do niego, bawiąc się jego włosami. Jej ciało prężyło się, a biodra nabijały się na sztywnego penisa. Z czerwonych ust co chwile wydobywały się pomruki zadowolenia. W końcu wargi dwójki oderwały się od siebie, a dziewczyna zaczęła najpierw jęczeć, a później głośno krzyczeć. W końcu wyprężyła się, a przez jej ciało przeszła elektryczna fala intensywnego orgazmu. Karol również nie mógł tego już dłużej wytrzymać. Skurcze przeszywające ciało jego partnerki również doprowadziły go do szczytowania i już po kilkunastu ruchach głośno stękał, wypełniając jej wnętrze nasieniem.

– Chyba muszę po tym ochłonąć – powiedziała, gdy wyszli na korytarz. Majtki miała w dłoniach i nawet nie odczuwała potrzeby poprawienia sukienki. Jej wzrok był rozbiegany, a nogi jeszcze się trzęsły po intensywnych doznaniach. Chłopak jedynie pokiwał głową i po chwili został sam na korytarzu. Jednak nie na długo. Po kilku minutach usłyszał zbliżające się kroki Niny.

– Gdzie jest Martyna? – spytała panna młoda, rozglądając się wokół.

– W pokoju. Stwierdziła, że musi odpocząć – odpowiedział, przez chwile wodząc wzrokiem po dekolcie kuzynki.

– Jak sobie chce. Nie będziemy na nią czekać – uśmiechnęła się. – Wracajmy na salę!

3,290
8.85/10
Podziel się ze znajomymi

Jak Ci się podobało?

Średnia: 8.85/10 (14 głosy oddane)

Pobierz powyższy tekst w formie ebooka

Z tej serii

Teksty o podobnej tematyce:

pokątne opowiadania erotyczne
Witamy na Pokatne.pl

Serwis zawiera treści o charakterze erotycznym, przeznaczone wyłącznie dla osób pełnoletnich.
Decydując się na wejście na strony serwisu Pokatne.pl potwierdzasz, że jesteś osobą pełnoletnią.

Pliki cookies i polityka prywatności

Zgodnie z rozporządzeniem Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r (RODO). Potrzebujemy Twojej zgody na przetwarzanie Twoich danych osobowych przechowywanych w plikach cookies.
Zgadzam się na przechowywanie na urządzeniu, z którego korzystam tzw. plików cookies oraz na przetwarzanie moich danych osobowych pozostawianych w czasie korzystania przeze mnie ze stron internetowej lub serwisów oraz innych parametrów zapisywanych w plikach cookies w celach marketingowych i w celach analitycznych.
Więcej informacji na ten temat znajdziesz w regulaminie serwisu.