Stopy mojej pani
17 października 2025
11 min
Monika odkryła, że wielbienie pani, to najwspanialsze doświadczenie w całym jej dwudziestoletnim życiu. Piękna, zgrabna i młoda kobieta czuje się w pełni szczęśliwa padając na twarz u stóp swojej bogini.
Moja twarz jaśnieje, włosy są idealne, a młode, szczupłe ciało pachnie świeżością i jej ulubionymi perfumami. Od kiedy poznałam panią, nic nie jest dla mnie tak ważne. Z każdym miesiącem wyczekuję jej przybycia z większą niecierpliwością, myślami planując kolejne niemal natychmiast po jej wyjściu.
Pani Klaudia przyjeżdża do mojego miasta w interesach w trzeci weekend każdego miesiąca. Dokładnie nie wiem, co robi, ale jestem pewna, że we wszystkich obszarach swojego życia ma absolutną władzę nad otoczeniem. Często wyobrażam sobie, jak zarządza, jak negocjuje, jak rozkazuje, jak panuje nad wszystkim i wszystkimi.
A ja jestem niewielkim wycinkiem tego imperium. Jej małą dziewczynką, zabawką, po którą sięga, gdy pojawia się tutaj. Nasza umowa przewiduje, że jeśli jestem bezwzględnie posłuszna, pokorna i jeśli ją zadowolę, uzyskam prawo, by ją wielbić. A wielbienie pani, to najwspanialsze doświadczenie w całym moim dwudziestoletnim życiu.
Poczułam to już wtedy, gdy zobaczyłam ją po raz pierwszy. Wysoka, dojrzała, czarnowłosa i czarnooka, idealnie piękna, czterdziestokilkuletnia dama. A raczej bogini. Zrozumiałam, że zrobię wszystko, by zasłużyć na jej uwagę, że pragnę być jej własnością. A ona pozwoliła mi na to. Pozwoliła mi upaść przed sobą na twarz, przysiąc posłuszeństwo, pozwoliła mi zostać dziewczyną od stóp. Zabawką, jedną z wielu, ale jej.
Mam obsesję na punkcie pani Klaudii. Na punkcie jej władzy. I jej stóp. A pani to we mnie lubi. Ale… muszę zasłużyć.
Czekam w apartamencie numer 42. Tym, co zwykle. Ona go zarezerwowała, ale to ja przychodzę pierwsza. Lubi, kiedy wszystko jest w idealnym porządku, a ja nie chcę jej zawieść. Jestem naga, z wyjątkiem naszyjnika, a właściwie obroży, którą mi dała jako symbol władzy, a także czarnych pończoch i szpilek. Jest dla mnie oczywiste, że klęczę, kiedy otworzy drzwi, klęczę z głową opartą o podłogę, z wyciągniętymi dłońmi w pozie, w której czczę panią całym moim ciałem.
Jestem spragniona i stęskniona. Moja dwudziestoletnia cipka bardzo tęskni za panią. Bo zgodnie z umową nie mogę się tam dotykać w całym tygodniu poprzedzającym wizytę. Raz złamałam zasadę, myśląc, że nie będzie wiedziała, ale ona wie wszystko. W tamten weekend nie zobaczyłam boskich stóp, nie dotknęłam ich. Teraz już nigdy nie popełniam tego błędu. Zawsze jestem grzeczną dziewczynką.
Spojrzałabym na telefon, żeby sprawdzić godzinę, ale telefony są zabronione. Jedynym sposobem, żeby sprawdzić godzinę, jest duży analogowy zegar na ścianie nad drzwiami. Pani nienawidzi technologii, kiedy się bawimy. Hotel wie, że należy usunąć z pokoju wszystkie urządzenia cyfrowe. Żadnego telewizora, żadnych budzików, niczego. Wskazówkami antycznego zegara informuje, że do szóstej pozostały tylko dwie minuty. Ostatni raz przeglądam się w lustrze, ściskam sutki na tyle, żeby stwardniały i padam na twarz przed mającą się objawić boginią.
Ona jest perfekcją, punktualnością, władzą. Drzwi otwierają się dokładnie o 18:00, a ja, dociskając czoło do podłogi, słyszę i czuję jej obecność. Dominuje w każdym miejscu, w którym się znajduje, ale kiedy jesteśmy tylko we dwie, to coś więcej niż tylko panowanie. Ona jest moim powietrzem, oddycham nią, żyję tylko dla niej.
– Oto moja słodka Monika, w idealnej pozycji.
Słyszę moją panią i czuję, że gdy na chwilę stanęła, czubki jej butów niemal dotknęły moich włosów. Ale weszła dalej, by zająć należne sobie miejsce. W centralnej części apartamentu znajduje się fotel, a właściwie królewski tron, przygotowany dla bogini.
– Chodź, przywitaj się.
Momentalnie ruszam, czołgam się z głową przy ziemi, ale widzę, że pani dziś ma na sobie wspaniałe, bordowe szpilki, które właśnie znalazły się na podnóżku. Znów przyciskam czoło i całe ciało do podłogi. Uwielbiam te momenty, gdy oddaję jej boską cześć. Są takie… właściwe.
– Dziękuję, pani.
Czuję ekscytację i dumę. Tak, dumę. To, że klęczę w najgłębszym możliwym pokłonie, poniżej poziomu stóp, że modlę się do niej, a ona pozwala mi się czcić, jestem z tego bardzo dumna.
I wdzięczna. Moja pani i ja. Moja bogini. I ja.
– Inspekcja! – Pani przerywa tę uroczystą ciszę.
Momentalnie przyjmuję pozycję. Klęczę wyprostowana, piersi wysuwam do przodu, ale wzrok wbijam w podłogę. Wstaje, żeby mnie zbadać. Przeczesuje palcami ciemne włosy, a potem pochyla się, by wdychać zapach mojego szamponu. Jest zadowolona; wiem to, bo ściska lewy sutek, co wywołuje falę dreszczy przetaczającą się przez moje ciało. Przesuwa palcami pod wypukłością piersi, a potem wzdłuż kręgosłupa. Tym razem ściska prawy sutek. Znów jest usatysfakcjonowana, a moje podniecenie staje się niemal nie do opanowania.
Niemym gestem nakazuje mi zmianę przed kolejną fazą inspekcji. Szybko przechodzę na łóżko, powtarzam pierwszą pozycję powitalną, ale tym razem odwracając się do niej plecami. Ugniata mój wypięty tyłek, zanim pochyli się, by dotknąć nosem cipki. Przesadnie bierze długi, głęboki wdech, zanim dotknie palcem łechtaczki, a potem przesuwa go po pokrytych wilgocią fałdkach w górę, aż pomiędzy pośladki. Zatrzymuje się przy drugiej dziurce, lekko ją naciskając. Jeśli jest zadowolona z mojego przygotowania, poczuję od razu.
Poczułam. Dwa solidne klapsy, po jednym w każdy pośladek oznaczają, że przeszłam inspekcję.
– Taka grzeczna dziewczynka.
Kiedy nazywa mnie „grzeczną dziewczynką”, po prostu przestaję istnieć. Rozpływam się z dumy w miękkiej pościeli, odurza mnie kolejny przypływ seksualnej energii. Słowa sprawiają, że staję się jeszcze bardziej mokra. Naprawdę mokra. Czuję, że zaraz spłynę po wewnętrznej stronie ud na prześcieradło. Ona o tym wie i jej się to podoba.
– Dziękuję, pani, chcę zawsze być grzeczną dziewczynką.
W tym momencie naszego rytuału wolno mi się odezwać po raz drugi. Już wiem, że za chwilę doczekam się, zobaczę i dotknę jej stóp.
– Proszę. Zasłużyłaś. Działaj, to był długi dzień.
Mam wszystkie potrzebne narzędzia i materiały, gotowe i zorganizowane. Muszę tylko nalać gorącej wody do małej miseczki, więc pędzę do łazienki. Używam starego termometru rtęciowego, żeby ustawić odpowiednią temperaturę wody. Musi mieć właściwą temperaturę, z dokładnością do dwóch stopni. Kiedy woda jest idealna, dodaję olejek. Lawenda to jej ulubiony zapach.
Pani wraca na tron, zasiada na nim, pozwalając mi kontynuować przygotowania. Stawiam miseczkę obok podnóżka, klękam, czując to wspaniałe mrowienie, gdy ona pozwala zdjąć pierwszy, lewy pantofel. Dzisiaj ma na sobie wspaniałe bordowe czółenka, bez pończoch. Jedną dłonią dotykam po raz pierwszy bosej stopy, w drugiej trzymam bucik. Zanim go odłożę, wolno mi ten wspaniały przedmiot ucałować. I jeszcze raz to samo: prawa stopa, czółenko, pocałunek.
Pani oczekuje delikatności i masażu. Zaczynam od podeszwy, która podtrzymywała ciężar boskiego ciała przez cały dzień. Te idealne stopy są małe, lekko zmęczone, ale zawsze nieopisanie piękne. Uwielbiam czuć jej zadowolenie, gdy z zamkniętymi oczami przyjmuje rozkosz masowania zmęczonych stóp. Przesuwam podnóżek i miseczkę tak, by sprawnie włożyć je do pachnącej wody. Teraz czekam. Klęczę nieruchomo, upewniając się, że moje piersi są wypchnięte do przodu, a plecy wyprostowane.
Kiedy mała wskazówka zegara wskazuje 15 minut, siadam na piętach, wyjmuję stopę z miseczki i kładę sobie na kolanach na świeżym, ciepłym, białym ręczniku. Owijam i osuszam pierwszą, a potem drugą. Zdejmuję miseczkę i odkładam owinięte stopy na podnóżek, wstaję, niosę wodę do łazienki i wylewam do wanny, a następnie natychmiast spłukuję, bo czystość jest dla Pani ważna.
Napełniam miskę wodą o cztery stopnie cieplejszą niż ostatnio. Wracam do podnóżka i znów klękam. Odwijam z ręcznika najpierw prawą stopę. Chciałabym pochylić się i ucałować, ale na to jeszcze za wcześnie. Zanurzam palce w szorstkim, lepkim peelingu miodowo-cukrowym. Wcieram miksturę najpierw w podbicie, potem palce, resztę nakładam na piętę. Są miękkie od kąpieli i dobrze reagują na słodki kosmetyk. Opieram piętę o moje nagie udo i kciukami głęboko wcieram peeling. Kiedy skończę, boskie stopy pani będą jak nowe.
Za każdym razem, gdy przesunę dłoń, wzdycha. Ma zamknięte oczy, a ja cieszę się, że mam okazję ją zadowolić.
Kciuk wbija się głęboko, aby złagodzić stres i odnowić skórę. Każdy palec otrzymuje równą uwagę, a delikatne miejsca między nimi traktuję z ostrożnością. Następnie pumeks, ostatni szlif, który zmiękcza, złuszcza i oczyszcza. Szorstkie krawędzie kamienia drapią i drażnią jej skórę, przygotowując na moje pieszczoty.
Kiedy obie stopy zostaną wyczyszczone i wypielęgnowane, czas na ostatnią kąpiel. Po kolei zdejmuję je ze swoich ud, wkładam z powrotem do wody i opuszkami palców ścieram wszelkie ślady zabiegu.
Obie stopy znów osuszam i owijam w nowe, gorące ręczniki. Pani odpoczywa, podczas gdy ja sprzątam. Po chwili wszystko jest czyste i nieskazitelne. Ponownie klękam i kłaniam się jej stopom. Teraz, czołem znów dotykając podłogi, czekam. Jeśli byłam grzeczna, dostanę nagrodę. Jeśli Pani będzie niezadowolona, to będą długie cztery tygodnie.
– Moniko, jesteś świetna. Cieszę się, że cię mam, moja grzeczna dziewczynko. Możesz odebrać swoją nagrodę.
Moja łechtaczka wibruje i drga z radości, gdy lekko się podnoszę. Widząc, jak wyjmuje stopy z otulających ręczników, staram się, jak mogę, żeby ukryć podniecenie, bo Pani wymaga powściągliwości, a ja nie chcę, żeby moja nagroda została mi odebrana. Pochylam się, by wreszcie ucałować jej bose stopy.
Dotykam ich ustami. Zamykam oczy i czuję, że jestem w niebie.
– Przestań – przerywa mi.
Czyżbym zrobiła coś nie tak? Drżę z niepewności, co zaraz powie. To do niej niepodobne.
– Chodź.
Pani wstaje i podchodzi do łóżka, gdzie opiera się o poduszki leżące na wezgłowiu.
– Dużo lepiej. Proszę, kontynuuj, moja słodka, grzeczna dziewczynko.
„Grzeczna dziewczynko”. Znowu. Te dwa słowa natychmiast sprawiają, że czuję się szczęśliwa, bezbronna, rozpalona i podniecona jednocześnie.
Z entuzjazmem podchodzę na klęczkach, wczołguję się na łóżka i klękam u jej stóp. Są absolutnie idealne, z czystymi, niepomalowanymi paznokciami, miękką, maślaną skórą i dobrze zarysowanymi, ale nie za długimi palcami. Nigdy nie widziałam piękniejszych stóp, a nawet takich, które mogłyby się z tymi równać.
Wreszcie. Znowu pocałunki. Zaczynam od lewej stopy i raz po razie całuję z pokorą jej wierzch. Potem prawa.
Ale teraz pani życzy sobie pieszczot, nie aktów czci. Boskie stopy figlarnie podnoszą się ciągnąc moją twarz i głowę. Przed sobą widzę różowe podeszwy i wiem, że pora użyć języka. Pięta była nieco szorstka przed zabiegiem, ale teraz jest miękka w dotyku, gdy ją dotykam. Unoszę nogę jeszcze nieco wyżej, a ona pozwala mi przesuwać język długimi ruchami po podeszwie, od pięty aż do palców. To jej ulubiona część. Niektórzy mają łaskotki w tym miejscu, ale nie pani. Zawsze cicho jęczy i trochę się wierci, kiedy to robię. Powtarzam tę fazę z prawą stopą, starając się nie podniecać za bardzo. Nie chcę dojść zbyt wcześnie, co zdarzało mi się w przeszłości. Chwilo trwaj.
Lekkim ruchem stopy pani nakazuje wielbić te idealne małe paluszki. Zaczynam od najmniejszego, umieszczając go pomiędzy wargami. Ssę go, podczas gdy mój język śledzi każdą linię i zakrzywienie. Potem przechodzę do następnego. Teraz ssę już dwa najmniejsze paluszki. A potem trzy. Różnica polega na tym, że mogę wsunąć język między nie, lekko je rozsuwając, ale jednocześnie upewniając się, że delikatnie obejmuję wszystkie.
Kiedy docieram do dużych palców, jest inaczej. Mogę być odrobinę mniej delikatna, lizać boki, ssać czubki. Im mocniej ssę palec, tym bardziej jestem podniecona. Poruszam się lekko, próbując rozluźnić narastające napięcie w łechtaczce, a ona to zauważa.
– Masz już dość moich stóp? – pyta lekko ochrypłym głosem.
– Nie, pani, nigdy nie mam dość! – wykrzykuję, mając nadzieję, że nie każe mi przestać z powodu podniecenia.
– Dobrze, ale musisz się skupić i robić dokładnie to, co mówię.
– Wszystko, pani… – omal nie dodaję „proszę”, ale przecież grzeczne dziewczynki o nic nie błagają. Grzeczne dziewczynki są zawsze swoim paniom w pełni posłuszne.
– Uklęknij bliżej mnie i oprzyj się na rękach. Rozstaw nogi, o tak, żebym mogła zobaczyć tę twoją słodką cipkę. I zamknij oczy.
Robię dokładnie to, co mówi i gdy tylko zamykam oczy, po raz pierwszy w życiu czuję dotyk jej stopy między nogami. Najpierw jedną, którą naciska na łechtaczkę. Delikatny nacisk z lekkim pionowym ruchem w górę i w dół.
Nie potrafię nad sobą panować, ale muszę być grzeczną dziewczynką. Decyduję się zapytać.
– Pani, pozwolisz mi wyrazić moją przyjemność?
– Tak.
Dzięki Bogu, bo nie będę w stanie milczeć.
Dokłada drugą stopę, a ja rozchylam się szerzej. Każda stopa przylega do moich warg sromowych po przeciwnych stronach cipki. Wyobrażam sobie, że czuje moje ciepło na swoich świeżo wypielęgnowanych stopach, nie wspominając o wilgoci, która w tym momencie jakby ze mnie płynęła. Z precyzją i naciskiem przesuwa prawą stopę w górę, a lewą w dół. Rozciągając przy tym fałdy i rozchylając je. Robi to w kółko, zmieniając strony. Jej stopy dają mi tyle rozkoszy, kiedy lewa idzie w górę, prawa opada.
Jęczę.
– Dziękuję, pani…. to niesamowite…
Mam problem ze scalaniem myśli w słowa, a słów we frazy. Kontroluje mnie stopami, a ja wiem, że nigdy nie byłam tak podniecona seksualnie jak w tej chwili.
Pani wie, co robi, gdy uderza we wszystkie moje nerwy, starając się od czasu do czasu wślizgnąć między moje warstwy, ale potem… potem robi coś, o czym nigdy nie myślałam, że jest możliwe ze stopami.
Znajduje moją łechtaczkę i więzi ją pomiędzy tymi dwoma dużymi palcami. Drobnymi, szybkimi ruchami wywiera zarówno szczypiący nacisk, jak i wrażenie, że ją głaszcze.
To już za dużo.
– Boże!
Nie mogę się powstrzymać. Spadam w otchłań szybciej niż kiedykolwiek. Mam mocno zaciśnięte oczy i pozwalam falom przyjemności, które przepływają przez ciało, mnie pochłonąć. Wypadłam poza czas i przestrzeń. Jedynym połączeniem z rzeczywistością jest elektryczność przepływająca przez łechtaczkę od dotyku jej stóp.
Moje ciało szybko przechodzi w fazę drżenia orgazmu i tak drżę przed nią, aż w końcu ciało znieruchomieje, a płuca napełnią się powietrzem.
– Otwórz oczy i podziękuj. Nie bogu, tylko swojej bogini.
Cofa ociekające wilgocią stopy, a ja, a bezskutecznie próbując się opanować, rzucam się do nich łapczywie.
– Dziękuję, pani!
Moje usta szaleją w pocałunkach i pieszczotach, będę stopy mojej bogini jeszcze długo lizała i całowała. I długo dziękowała.
Nie jestem pewna, czym sobie dziś na to zasłużyłam, ale zrobię wszystko, by pani była ze mnie zadowolona także w przyszłym miesiącu.
Literat
Jak Ci się podobało?