W końcu weekend (I)

1 sierpnia 2022

Opowiadanie z serii:
W końcu weekend

23 min

Poniższy tekst znajduje się w poczekalni!

W końcu weekend… Cały tydzień był długi i męczący. W pracy pożar za pożarem, niekończące się spotkania, które nic nie wnoszą, tylko marnują czas. No i do tego wakacje – w biurze nie ma połowy pracowników i musiałam zająć się nie tylko swoimi sprawami. Ale postanowiłam sobie, że wyjadę w weekend z miasta, wyłączę telefon i odpocznę. W okolicy jest bardzo dużo lasów i jezior, w których wodę podgrzewał lipcowy upał. Wynajęłam pokój w niewielkim pensjonacie „Mewa” i zaplanowałam wyrwanie się z miasta już w piątkowy wieczór. 

Jechałam sama. Pomyślałam, że to nawet dobrze, przyda mi się totalny spokój. Córka pojechała do dziadków na parę dni, a mąż miał już dawno zaplanowany wyjazd z kolegami na rower. Moja koleżanka Monika też nie mogła jechać, bo w sobotę wyjeżdżała z narzeczonym do Grecji na 2 tygodnie. W czwartek przez telefon życzyła mi udanego odpoczynku. 

Jedyne czego żałowałam, to faktu, że ten weekend będzie pozbawiony seksu. Nasze sprawy łóżkowe są zepchnięte na drugi plan w ciągu tygodnia i takie wypady za miasto zawsze pozwalały na przywrócenie żaru pod kołdrę. 

- Trudno… – powiedziałam głośno, patrząc na swoją kolekcję zabawek erotycznych, które trzymałam w szafce w łazience. Będę musiała wziąć sprawy w swoje ręce.  Wybrałam swój ulubiony wibrator – sporych rozmiarów, dosyć gruby i lekko zakrzywiony, co pozwala mu dobrze pieścić mój punkt g. W prawdzie to nie to samo co usta mojego męża na łechtaczce i dwa palce pieszczące cipkę, ale ze wszystkich zabawek ten daje mi najmocniejsze i najszybsze orgazmy – idealne na samotny wypad i wieczorne rozprężenie. 

 

W piątek poszłam do pracy już spakowana i zrezygnowałam z lunchu, żeby móc wcześniej wyjść. Wszechświat był tego dnia po mojej stronie – nie wpadły nowe rzeczy do zrobienia, szef sam zerwał się wcześniej, telefony ucichły już o godzinie 14. Dokończyłam najpotrzebniejsze sprawy i z pracy wyszłam przed 16 akurat by wyjechać z miasta jeszcze przed największymi korkami. 

- Dobrze się zaczyna – pomyślałam, jadąc niespiesznie drogą, wzdłuż której coraz mniej było zabudowań, a coraz więcej lasów i łąk, pięknie zdobiących pagórkowaty krajobraz. W bagażniku miałam swój nowy elektryczny rower – mąż mi go spakował, mimo mojego sceptycyzmu – przecież jadę odpocząć, a nie męczyć się rowerem po bezdrożach. Przypomniałam sobie jednak, że kilkanaście kilometrów od pensjonatu, jest jedno miejsce, o którym mówiła mi parę tygodni temu Monika. Była tam z koleżankami z pracy i wspominała, że jest piękne jeziorko z czystą wodą i idealne połączenie cienia drzew oraz łąki, na której można się poopalać.

- Postanowione – powiedziałam w myślach do siebie – jutro rano spakuję się na piknik, wsiądę na rower i pojadę do tego uroczyska. Im mniej ludzi koło mnie, tym lepiej. 

 

Dojechałam do pensjonatu o 17:30. Idealna pora na aperitif. Zaniosłam rzeczy do swojego pokoju, w czasie, gdy miły pan z recepcji wyciągnął mój rower z bagażnika. Zeszłam do jadalni odświeżona szybki prysznicem i przebrana w zwiewną letnią sukienkę. Siadłam w cieniu na dużym tarasie na bujającej się ławeczce, zamówiłam prosecco i wyjęłam z torebki książkę…

- To będzie weekend, w czasie którego nadrobię wszystkie zaległości – uśmiechnęłam się do siebie pod nosem.

 

Potem była pyszna kolacja. Miły kelner przyniósł mi sałatkę i mięso z grilla i ciągle uzupełniał kieliszek. Słońce zachodziło, z okolicznego lasu wiatr przyniósł chłodny powiew. W środku pensjonatu słyszałam głosy – pewnie kolejni goście przyjechali na weekend w głuszy. Postanowiłam wracać do pokoju i pójść wcześnie spać nim zatłoczy się taras – nie miałam ochoty na rozmowę z nikim, ten weekend był tylko dla mnie. 

 

Rano wstałam wypoczęta. Leśnie odgłosy, poćwierkiwanie ptaków, szum drzew i zapach natury spowodowały, że odpłynęłam w sen w momencie, w którym przyłożyłam głowę do poduszki. Słońce już wstało, ciągle jednak czuć było rześkość poranka. Wzięłam długi prysznic i postanowiłam ubrać się w to, w czym pojadę na wycieczkę. Stanęłam nad swoją walizką bijąc się z myślami, który kostium kąpielowy wybrać. 

Spakowałam dwa – jeden stary, sprawdzony, wygodny, ale mój mąż kręci nosem, jak go zakładam – mówi, że jest „babciny”. Może coś w tym jest…? Drugi z kolei kupił mi mój mąż. Podobał mi się, ale bałam się w nim pokazywać publicznie. Wzięłam go do ręki – materiał był przyjemny w dotyku, biało granatowe paski ładnie mieniły się w promieniach porannego słońca. Zrzuciłam szlafrok i szybko założyłam majteczki. Wysokie wycięcie z tyłu podkreślało krągłość moich pośladków i wizualnie wydłużało moje smukłe nogi. Z przodu majteczki ściśle przylegały do mojego łona, ale nie odkrywały żadnych tajemnic.

- Nieźle – mrugnęłam okiem do ładnej dziewczyny w lustrze. 

Teraz czas na stanik. Co do niego miałam więcej wątpliwości. To nie była góra od kostiumu, do której byłam przyzwyczajona. Składał się z dwóch trójkątów, które niezbyt szczelnie okrywały pozostawiony wolno biust. Trójkąty były połączone ze sobą sznureczkami, z których dopasowaniem męczyłam się chwilę. Mimo braku podparcia moje piersi ciągle prezentowały się dobrze. Były trochę mniej pełne, z uwagi na krój stanika, ale zachowały swój kształt. Twarde sutki dumnie prezentowały się przez materiał, a cały biust ładnie falował przy każdym moim ruchu, ale o dziwo nie wyskakiwał z miseczek. Czułam się młodo i seksownie, pomimo wcześniejszych obiekcji. 

- Cholera, miał rację, że będę dobrze wyglądać – pomyślałam o mężu. 

Założyłam na kostium lekką sukienkę i zeszłam na śniadanie. Pensjonat powoli budził się, a gdy kończyłam jeść i pakowałam swój prowiant pierwsze osoby pojawiły się w jadalni. Kilku panów odprowadziło mnie wzrokiem, gdy wychodziłam z pomieszczenia. To spowodowało, że poczułam się jeszcze młodziej i seksowniej. Pobiegłam do pokoju spakować koc, poduszkę i książkę. Mój wzrok padł na różowy wibrator, który szybko chwyciłam i spakowałam do plecaka. Może się przyda? 

 

Ruszyłam rowerem w kierunku polecanego przez Monikę jeziorka. Las był jasny, pachniał pięknie, gdzieniegdzie można było zobaczyć uciekające w podskokach sarny. Elektryczny rower jechał szybko i bez wysiłku pokonywał kilometry. Nawigacja prowadziła do celu. Im bliżej tym ścieżki były mniej widoczne, zarośnięte, nieuczęszczane. 

- Idealnie, będę tam sama – pomyślałam. 

Ostatnie metry do celu pokonałam prowadząc rower – zaroścla były zbyt gęste, żeby jechać, a ja nie chciałam się cała podrapać. Przedarłam się przez krzewy i moim oczom ukazała się przepiękna niecka. Łagodne zbocza porośnięte były rzadkim lasem, który powoli przechodził w łąkę, a ta w malutką plażę nad niewielkim jeziorkiem. Było tak, jak zachwalała Monika – słońce, cień, cisza, spokój, natura i ja. Uśmiechnięta zeszłam po łagodnym pagórku bliżej jeziorka. Na jednym końcu plaży był mały, gęsty zagajnik, w którym postawiłam swój rower. Rozłożyłam kocyk w słońcu na piasku, na nim poduszkę i książkę, zrzuciłam z siebie sukienkę i weszłam stopami do wody. Była rześka, ale nie zimna. Ruszyłam głębiej do wody, która orzeźwiła mnie po jeździe rowerem, powodowała, że skóra na moim ciele stawała się wyjątkowo gładka i jędrna. Materiał stanika przykleił się do piersi, a sutki stały na baczność. Znów poczułam się dobrze ze swoim ciałem. 

Wyszłam z wody. Słońce przyjemnie ogrzewało moje ciało. Rozejrzałam się dookoła i jako że nie było nikogo, zdjęłam stanik i położylam się na kocu topless. Na odsłonięcie cipki zabrakło mi odwagi – jak mój mąż jest obok to nie mam problemu, bo on również dba o to, by nikt mnie nie podglądał. Ale sama nie chciałam ryzykować.

Położyłam się na słońcu, dokładnie nasmarowałam olejkiem i oddałam lekturze. Czas mijał powoli. Słońce grzało moje ciało, czułam jak troski z całego tygodnia odchodzą w niepamięć, jak skupiam się na sobie i tym co dla mnie ważne i dobrze mi z samą sobą. Zjadłam owoce, które wzięłam ze sobą z pensjonatu i przerwałam opalanie i przeniosłam się w cień zagajnika graniczącego z plażą. Zbliżało się południe i bałam się, żeby nie spalić się na słońcu, szczególnie delikatnej skóry na moich piersiach. Przeniosłam koc w cień i położyłam się kontynuując lekturę. Szum drzew, rozgrzane ciało, delikatne podmuchy wiatru uśpiły mnie. 

Rzadko coś mi się śni, ale wtedy moja podświadomość zaczęła podsuwać mi obrazy jedynego, czego mi w tym weekendzie brakowało: seksu. Widziałam swojego męża jak wychodzi z łazienki po prysznicu. Siedziałam nago na skraju łóżka obserwując, jak się krząta. Moje nogi były szeroko rozstawione, ale dłoń skrywała kobiecość przed jego wzrokiem. Mógł sobie jedynie wyobrażać, że środkowym palcem delikatnie gładzę wargi swojej cipki. Zbliżył się do mnie i stanął przede mną. 

- Daj mi go do ust – powiedziałam.

„Daj mi go do ust” – to zabrzmiało zbyt realnie. Tak jakby to ktoś powiedział naprawdę. Otworzyłam oczy. Dalej leżałam w zagajniku sama, drzewa szumiały obok, nic się nie zmieniło. 

- No dawaj – tym razem byłam pewna, że się nie przesłyszałam. Podniosłam się powoli na łokciu i wystawiłam głowę nad otaczające mnie niskie krzewy. Ktoś tam był. Dwie osoby. 

Poprawiłam się na kocu, schowałam głowę za krzewy i przesunęłam się w bok w poszukiwaniu przerwy w liściach.

Zobaczyłam parę leżącą na plaży na swoim kocu, w miejscu, w którym dosłownie godzinę temu ja się opalałam. Byli bardzo blisko mnie. Dziewczyna leżała na boku zwrócona do mnie nogami. Jedną nogę miała wyciągniętą, drugą zgiętą w kolanie i rozłożoną szeroko. Miałam dobry widok na jej podciągniętą do góry sukienkę, materiał stringów, który z trudem zakrywał cipkę i znikał między jej pośladkami oraz dłoń jej partnera starającą się dostać pod materiał majteczek. Chłopak leżał zwrócony do mnie głową w pozycji 69 na boku. Patrzył na łono partnerki, jedną ręką masował jej cipkę, drugą ręką pomagał jej odpiąć pasek i rozporek swoich spodni. 

- Dawaj go, bo nie wytrzymam – rozkazała mu dziewczyna – Chcę go poczuć w swoich ustach – dodała walcząc z paskiem u jego spodni. W końcu udało jej się rozpiąć spodnie kochanka i wyciągnąć na wierz jego dużego penisa. Mrucząc jak kotka od razu wzięła go całego w usta i zaczęła mocno ssać. 

- O rany – szepnęłam. Moja dłoń zaczęła dotykać moich nagich piersi. Sutki stały się znów twarde i bardzo wrażliwe na dotyk. 

W tym czasie na plaży chłopakowi udało się zdjąć stringi, które zakrywały mu drogę do cipki kochanki. Zadowolony odrzucił je na bok, palcami rozszerzył wargi i językiem zbliżał się do łechtaczki. Widziałam jej różową, ukrwioną kobiecość. Z piczki wypływały gęste soki, a dziewczyna drżała za każdym razem, gdy chłopak dotykał jej łechtaczki. Powoli przesuwał język z jej wzgórka łonowego do łechtaczki i równie powolnym ruchem wracał. Dziewczyna wyjęła na chwilę mokrego od śliny kutasa z ust i jęknęła:

- Nie drocz się ze mną, wyliż mi ją porządnie… proszę…

Chłopak uśmiechnął się i obrócił ją tak, że teraz klęczała okrakiem nad jego ustami, wystawiając mi na widok całą cipkę i dupcię. Dziewczyna znów mruknęła zadowolona i leżąc na nim wzięła do ust penisa. Widziałam jedynie tył jej głowy miarowo pracujący góra-dół. 

Moje pieszczoty przybrały na sile. Już nie głaskałam delikatnie sutków tylko ściskałam całą dłonią pierś. Szczypałam brodawki i znów masowałam silnym dotykiem cycuszka. 

Chłopak na plaży, zgodnie z prośbą, przestał się droczyć z kochanką i przyssał się do jej łechtaczki. Jedną ręką pieścił jej wargi i co chwila zanurzał palce w jej wnętrzu. Za każdym razem, gdy to robił, spotykała go pochwała wyrażona jękiem dziewczyny. 

Przypomniałam sobie o wibratorze schowanym w plecaku. Najciszej jak umiałam sięgnęłam do plecaka i wyjęłam z kieszeni zabawkę. Włączyłam najsłabsze drgania i przyłożyłam przez materiał kostiumu do cipki. Dreszcz podniecenia przeszedł przez moje ciało. 

- Zaczęliście beze mnie? – doszedł mnie głos z plaży. 

- Co tam się dzieje? – krzyknęłam w myślach. Znów podsunęłam się w miejsce, które pozwalało na skrytą obserwację wydarzeń. 

Do kochającej się parki podszedł dobrze zbudowany chłopak. 

- Kaśka, a mi też obciągniesz? – zapytał ze śmiechem. Kaśka podniosła się na kolana. Nowoprzybyły zdjął spodenki i wyjął z nich jeszcze miękkiego penisa. Złapał go dłonią, poruszał nią moment i podał Kasi do buzi. Stał do mnie bokiem, dziewczyna siedziała okrakiem na twarzy pierwszego kochanka, prawą ręką masowała jego penisa, a ustami pracowała nad wzwodem drugiego. Dokładnie widziałam, jak staje się coraz większy, jak zajmuje coraz więcej miejsca w ustach dziewczyny i jak chłopak zaczynał poruszać biodrami w rytm ruchów jej głowy. Pierwszy kochanek łapczywie całował jej cipkę.

Odsunęłam na bok majteczki. Przesunęłam wibrator wzdłuż szparki. Czułam, jak jest śliska i coraz bardziej gotowa na przyjęcie czegoś twardego do środka. Zwiększyłam siłę wibracji.

- Szkoda, ze nie ma ze mną męża, który mógłby się mną zająć – pomyślałam.

- Aaaaaaaa! Taaaak – przerwał mi moje rozmyślania krzyk dziewczyny – Mareeeek… - jęknęła, gdy orgazm wygiął jej ciało w łuk. Marek cały czas leżał między jej rozłożonymi nogami i lizał zachłannie jej łechtaczkę. Widziałam jak całe jej ciało drży, cipka pulsuje i druga dziurka kurczy się w rytm jej szczytowania. Straciła nad sobą kontrolę, puściła oba członki i opadła na ciało Marka delektując się rozkoszą. 

- O ja pierdolę – jęknęła znów, gdy kolejna fala orgazmu przeszyła jej ciało. Sturlała się na bok z ciała Marka i położyła skulona obok niego. Ale nie leżała długo. W momencie, w którym ja pierwszy raz włożyłam swój wibrator w cipkę, chłopaki podnieśli ją do pozycji klęczącej. Marek stanął obok kolegi i obaj nacelowali twarde penisy na jej usta. Dziewczyna przetarła czoło chwyciła członka drugiego chłopaka w rękę i zaczęła masować. W tym samym momencie wzięła penisa Marka do ust. 

- Pokaż nam jeszcze cycki – poprosił Marek. Kasia przerwała na moment, podniosła ręce do góry ułatwiając Markowi zdjęcie jej sukienki. Moim oczom ukazały się dwie duże piersi opięte ładnym koronkowym stanikiem. Po chwili stanik rozpiął ten drugi i uwolnił biust, który zakołysał się w rytmie ruchów głowy i ręki dziewczyny.

- Daj mi moment, zajmij się Zbyszkiem – powiedział Marek – jak tak dalej pójdzie, to zaraz skończę. 

Kasia zostawiła z uśmiechem penisa Marka i znów zaczęła ssać Zbyszka. Jej wolna ręka powędrowała między nogi i pieściła cipkę. Marek odsunął się o krok do tyłu i tak jak ja podziwiał sytuację. 

Moja ręka zaczynała przyspieszać. Boże, jak ja bym chciała mieć kutasa do possania. Poczuć, jak wypełnia moje usta, jak się powiększa, gdy wkładam go sobie głęboko w gardło. 

- Gdyby tylko był tu mój mąż – marzyłam. 

- Daj cycki – usłyszałam z plaży. Zbyszek zgiął lekko kolana, by znaleźć się penisem na wysokości biustu kochanki. Kasia ścisnęła piersi i objęła nimi penisa Zbyszka, który zaczął je szybko posuwać. Gdy główka penisa wysuwała się ponad biust dziewczyny i trafiała prosto do jej ust. Nigdy nie rozumiałam co jest pociągającego w tej pozycji, ale dziś, rozpalona do granic możliwości, też chętnie pozwoliłabym mężowi zerżnąć moje cycki. 

- Aż tak ci się podobają?! – zapytała śmiejąc się Kasia, gdy Zbyszek jeszcze przyspieszył. 

- Yhmm… – wykrztusił z siebie Zbyszek – ale wolę Twoją cipkę! 

Wyjął penisa spomiędzy biustu kochanki i obrócił ją tyłem do siebie. Widziałam jak wilgotna była jej cipka, gdy przystawił do niej swojego penisa. Przesunął nim wzdłuż jej szparki, zaczynając od łechtaczki i rozchylając wargi ukazując mi jej różowe, lśniące wnętrze. Wbił się jednym, posuwistym ruchem. Jęknęła. Ja jęknęłam razem z nią…pierwsze skurcze piczki zapowiadały orgazm. Włożyłam wibrator głęboko i zacisnęłam na nim cipkę. Pierwsza fala orgazmu przeszyła moje ciało. Z całej siły walczyłam ze sobą, by pozostać cicho. Ugryzłam dłoń i próbowałam kontrolować ciało, które nie chciało oddać kontroli. Widziałam, jak Zbyszek rżnie Kasię. Jak dobija z całej siły do jej pośladków, jak jego jądra uderzają o jej łono. Widziałam, jak Marek podchodzi do niej, klęka przed nią i znów wkłada jej penisa do ust. Wyobrażałam sobie, jaką musi czuć przyjemność. Dziewczyna doszła drugi raz. Znów wygięła się łuk, znów bezwładnie opadła na ziemię i wierciła się jęcząc i wierzgając.

Wyjęłam zabawkę z cipki. Dotknęłam jej, była bardzo delikatna, nadwrażliwa, ale czekająca na więcej. Wiedziałam, że to jeszcze nie koniec. Byłam zbyt napalona by przerwać, musiałam dać upust swojej nagromadzonej energii seksualnej. Wiedziałam również, że jak wrócę do domu to rzucę się na męża, jak suka w rui. Poproszę, by wyruchał mnie tak, jak Zbyszek z Markiem posuwali Kaśkę…

- Siadaj na mnie – te słowa wyrwały mnie z zamyślenia. Znów zwróciłam wzrok w kierunku plaży. Kolejny dreszcz podniecenia przeszył moje podbrzusze. Na kocu na plaży Marek położył się na plecach. Jego kutas dumnie się prężył. Nad nim, tyłem do kochanka, kucnęła w rozkroku Kasia. Jej duże piersi zakołysały się. Złapała twardego członka u nasady i powoli wprowadziła w gładziutką cipkę. Widziałam wszystko jak na dłoni. Zawsze chciałam zobaczyć, jak wyglądamy z mężem w takiej pozycji. A teraz miałam wszystko przed oczami. Jej wargi rozszerzyły się, odsłaniając nabrzmiałą łechtaczkę, jej cipka rozciągnęła się przyjmując w siebie dorodnego drąga kochanka. Oboje jęknęli. 

Przed Kasią stanął w rozkroku Zbyszek. Moment, w którym wprowadził penisa w usta dziewczyny, zgrał się z momentem, w którym znów dotknęłam swojej cipki. Skrajne podniecenie spowodowało, że była gotowa na dalsze pieszczoty dużo szybciej niż normalnie. Moje palce przyspieszały wraz z tempem, w którym rozgrywała się akcja na plaży. Wyobrażałam sobie, że to ja ujeżdżam męża w tempie w który Kaśka skakała na Marku. Że to ja widzę swoją cipkę w lustrze, rozciąganą przez żylastego kutasa. 

Znów zbliżał się mój orgazm. Chciałam szczytować razem z nimi. Na szczęście nie było już daleko. Marek zaczął ciężko oddychać i rzucać biodrami w górę nabijając Kasię do samego końca.

- Zaraz skończy – pomyślałam.

W tym momencie Zbyszek wyjął penisa z ust dziewczyny i zaczął się onanizować.

- Spuść mi się na cycki – przykazała mu dziewczyna. Sama jeszcze raz wysoko podskoczyła na Marku i zamarła rozkoszując się kolejnym silnym orgazmem. Ja też nie wytrzymałam. Patrząc jak pulsujący kutas Marka wyrzuca z siebie nasienie głęboko w jej cipkę, a Zbyszek wyciska ostatnie krople spermy na jej falujące i drżące piersi przeżyłam najmocniejszy orgazm, jaki pamiętam. Wydawało mi się, że przestałam na moment widzieć, byłam tylko ja, moje palce, piczka i wizje wyuzdanego seksu z mężem. 

Leżąc skulona na kocu jeszcze czułam skurcze, gdy Kasia podniosła się z wiotczejącego penisa Marka, a z jej cipki wypłynęła spora porcja nasienia. Kilka innych strużek płynęło z jej biustu w dół. Widać było, że z trudem się porusza, tak była wykończona. 

- Ładnie mnie urządziliście – zaśmiała się do swoich kochanków – jak ja tak pójdę na kolację do „Mewy”?

- O cholera – pomyślałam – oni mieszkają w tym samym pensjonacie, co ja… 

 

17,408
9.52/10
Dodaj do ulubionych
Podziel się ze znajomymi

Jak Ci się podobało?

Średnia: 9.52/10 (53 głosy oddane)

Z tej serii

Komentarze (1)

Zboy · 2 sierpnia 2022

0
0
No cóż można napisać. Piękne podniecające opowiadanie....hm czekamy na kolejne to nas bardzo podnieciło .... uuuwrrrr

Czy napewno chcesz usunąć ten komentarz?

Teksty o podobnej tematyce:

pokątne opowiadania erotyczne
Witamy na Pokatne.pl

Serwis zawiera treści o charakterze erotycznym, przeznaczone wyłącznie dla osób pełnoletnich.
Decydując się na wejście na strony serwisu Pokatne.pl potwierdzasz, że jesteś osobą pełnoletnią.

Pliki cookies i polityka prywatności

Zgodnie z rozporządzeniem Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r (RODO). Potrzebujemy Twojej zgody na przetwarzanie Twoich danych osobowych przechowywanych w plikach cookies.
Zgadzam się na przechowywanie na urządzeniu, z którego korzystam tzw. plików cookies oraz na przetwarzanie moich danych osobowych pozostawianych w czasie korzystania przeze mnie ze stron internetowej lub serwisów oraz innych parametrów zapisywanych w plikach cookies w celach marketingowych i w celach analitycznych.
Więcej informacji na ten temat znajdziesz w regulaminie serwisu.