W te wakacje poznałam swoje nowe ja. Tak to nazwijmy. Zawsze bardzo lubiłam spacery po lesie. Założyć słuchawki, spacerować po łonie natury i nie myśleć o niczym. W te wakacje raz wyszłam na swoją standardową trasę. W słuchawkach leciała moja muzyka, a ja sobie spacerowałam. Doszłam do polanki, która jest dosyć mocno oddalona od najbliższej drogi i jakichkolwiek zabudowań. Ot dużo trawy, trochę mchu i parę drzewek w koło. Usiadłam sobie na chwilę odpoczynku i kontemplacji. Miałam na sobie letnią sukienkę i stringi. Zawiał lekki wiaterek, a ja poczułam jak przechodzi mnie dreszcz... Nie był to dreszcz z zimna, a dreszczyk podniecenia. Do głowy przyszedł mi szatański plan. Rozejrzałam się po okolicy, i w efekcie oceniłam, że w pobliżu nie ma ani żywej duszy. Wyłączyłam muzykę i usiadłam na trawie. Moja rączka powędrowała na ramiączka od sukienki, aby pozwolić trochę pooddychać moim niedużym piersiom. Położyłam się i zaczęłam delikatnie drażnić swoje sutki. Chwilę później jedna z rączek powędrowała nieco niżej i zaczęła delikatnie pieścić moje wargi. Stwierdziłam, że idę krok dalej i moje stringi wylądowały na wysokości kostek, a rączka z pieszczot warg przeszła na delikatną penetrację paluszkiem. Zrobiłam się strasznie wilgotna, chyba pierwszy raz w życiu aż tak. Moja zabawa zaczęła się robić coraz bardziej... dzika, aż wreszcie zapomniałem gdzie jestem i liczyła się tylko ta niesamowicie spotęgowana przyjemność. Euforia i ekstaza były nie do opanowania. Moja ręka pracowała coraz szybciej i sprawiała, że moje doznania były coraz... głośniejsze. Wreszcie po moim ciele przeszły drgawki i rozlała się fala ciepła. Gdy już przeżyłam chyba najintensywniejszy orgazm w moim życiu zdałam sobie sprawę, że oto leżę w samym środku lasu z cyckami na wierzchu, delikatnie rozłożonymi nóżkami i odbyłam akt samozadowolenia, który wcale nie był cichy. Szybko się ubrałam, rozejrzałam po okolicy. Nikogo nie było. Włożyłam słuchawki i ruszyłam do domu. Moje myśli? Po początkowym zawstydzeniu przeszły w coś zupełnie innego... Miałam cichą nadzieję, że może ktoś mnie podejrzał i odszedł cicho. Moje- do tej pory spokojne- wędrówki zamieniły się w podróże do krainy rozkoszy. Kiedy tylko było w miarę ciepło, a ja miałam chwilę czasu szłam na swoją polankę. Później nawet z małym wibratorkiem. Na pozór grzeczna dziewczynka w środku skrywa małe, wyuzdane ja.
Komentarze (0)
brak komentarzy