Dążenie do celu (III)
28 maja 2025
Dążenie do celu
36 min
Poniższe opowiadanie zawiera wyjątkowo kontrowersyjne sceny!
Ola był z siebie bardzo zadowolona. Niemal do końca nie była pewna, czy ma ochotę roznegliżować się przed Markiem, ale był tak uroczo napalony, że chciała mu dać odrobinę więcej niż zwykle. Pomysł, jak to zrobić, przyszedł jej do głowy, gdy skończyła brać prysznic. Spojrzała na siebie w lustrze i to pojawiło się w jej głowie nagle. Widziała siebie ubraną w seksowne stringi z przyzwoitymi piersiami na wierzchu. Nie miała się czego wstydzić. Nie miała ich w rozmiarze XL, ani nawet L, ale sterczące sutki działy na każdego. Wiedziała doskonale, że less is more. Gdy później stała przed nim, zawinięta w ręcznik, a on prezentował się jej w pełnej gotowości, doszło do niej, że wcześniej czy później, zrobi to z nim. Nie wiedziała kiedy, ale nie chciała zbyt szybko, bo podobało się jej, jak on się stara. Po raz pierwszy w życiu miała niezwykłą okazję przygotować pod swoje potrzeby, osobistego kochanka. Zakrawało to wręcz na tresurę. Jak na razie, chodził jak w zegarku. Miała w tym też drugi, ukryty cel. Obiecała wujkowi, że nauczy go angielskiego. Włączenie go w prace domowe, teraz obiady, a później inne prace, były tylko wartością dodaną. Jej przedpołudniowe rozterki, dotyczące pokrewieństwa między nimi, jakby się trochę rozmyły. Zapewne fakt, że od paru dni chodziła napalona, też miał na to nie mały wpływ.
- Cześć – przywitała ją Natka, gdy Ola zapukała do jej drzwi.
- Hej. Jak tam? Co słychać?
- Spoko. Nawet fajny dzień. Najważniejsze, że w końcu piątek.
- Piątek, piąteczek, piątunio.
- Ty możesz chociaż czasami, zrobić sobie wolne – powiedziała Nati – ja niestety muszę swoje w robocie odbębnić.
- Eee. Nie narzekaj. Nie masz aż tak dużo zajęć.
- Fakt, ale nie mogę tak bez powodu nie przyjść.
- Szefa już chyba sobie okręciłaś wokół cycuszka – Ola się zaśmiała.
- Tak, ale te babska by go zjadły, gdyby mi na za dużo pozwolił.
- Co się nimi przejmujesz.
- Masz rację. Wiesz, że w przyszłym tygodniu mam rozmowę w Grunesse?
- No co ty? Super!
- Na razie to tylko pierwszy etap, ale może mi się uda.
Ola wiedziała, że to była firma, o której Nati marzyła, aby tam pracować. Było to związanego z jakimiś jej naukowymi ambicjami.
- Trzymam kciuki.
- Może się wyrwę z tego kołchozu.
- Mówiłaś, ale aż tak źle chyba nie jest?
- Nie. Nie jest źle. Mogę pracować mniej więcej tak, jak chcę, ale trochę planu też muszę się trzymać.
Zadzwonił dzwonek.
- Idę otworzyć – Natka wstała. Ola przez chwilę patrzyła za nią. Odrobinę zazdrościła jej figury. Nati była wyjątkowa zgrabna i Ola niechętnie przyznała sama sobie, że kręci ją jej tyłek. Nie miała jeszcze doświadczeń lesbijskich, ale nie uważała tego za coś obrzydliwego. Wręcz przeciwnie, gdyby okoliczności były sprzyjające, a potencjalna kochanka wyglądała jak Nati, to prawie na pewno by spróbowała.
Ekipa powoli się zbierała. Do klubów nie mieli daleko, więc planowali pójść pieszo. Nauczeni doświadczeniem, że klubowe drinki są dość drogie, powoli sączyli przyniesiony alkohol. Humor wszystkim dopisywał, bo bez względu czy ktoś pracował, czy jeszcze studiował, następny dzień dla każdego był wolny. Mogli się cieszyć nadchodzącą zabawą i odpoczynkiem przez następne dwa dni.
Wśród nich nie było nikogo, kto miałby drugą połówkę, więc wieczór w klubie był swojego rodzaju polowaniem. Oczywiście dziewczynom było łatwiej, ale panom też czasami się udawało.
Ola już dawno stwierdziła, że bez względu na kraj, zasady są prawie zawsze identyczne. To zapewne nie zmieniło się od wieków. Zawsze był to swojego rodzaju targ, na który każdy szedł w wiadomym celu, ale każdy ukrywał ten cel, pod przykryciem dobrej zabawy. Z jej punktu widzenia, to było dokładnie to samo. Tańce czy jak kto woli rytmiczne ruszanie się w miejscu, w tłoku pośród innych, spoconych osób, stanowiły doskonałą rozgrzewkę, przed nieco inną gimnastyką w jakimś ustronnym miejscu. Lubiła takie szybkie numerki w damskiej toalecie, po których z wypiekami na twarzy wracała na parkiet, albo na miejsce, gdzie była reszta grupy. Każdy z nich tego doświadczał, choć nie mówili o tym głośno. Jedynie czasami, Natka lub inna dziewczyna, pytała wzrokiem, jaki był. Czasami śmiały się z tego, ale tak, aby chłopcy nie zauważyli. Ukradkiem pokazywały sobie długość członka, z jakim się spotkały lub dawały sobie znać, że rozmiar bez znaczenia, bo technika doskonała. Jeśli któryś z takich przypadkowych partnerów, szczególnie zasługiwał na uwagę, to na następnych imprezach wyszukiwały go i kolejna go zaliczała. Oczywiście zdarzały się też pomyłki, wówczas taki facet zostawał skreślony i traktowany był jak trędowaty. Poza klubem nie rozmawiały o tym, ale tu rozumiały się praktycznie bez słów. Częściej za to obgadywały partnerki swoich kumpli. Chłopcy nie mieli przed nimi tajemnic. Otwarcie opowiadali, z kim się bzykali i jak było. Jedynie Bartek, jako zdeklarowany, aktywny gej, nie opowiadał o swoich przygodach. Dziewczyny nie pytały, a chłopcy, mimo pozorów otwartości, starannie unikali tego tematu. To była zasadnicza różnica między nimi – lesbijstwo było akceptowalne, ale gejostwo już nie do końca. Ona nie miałaby nic przeciwko posłuchaniu o doświadczeniach Pawła, mało tego, chętnie by się przyglądnęła, jak bzyka dwóch panów. Jakiś czas temu rozmawiała o tym z Nati. Ona miała dokładnie to samo podejście. Stwierdziły wówczas, bez żadnego skrępowania, że mogłyby z Bartkiem i jakimś jego chłopakiem zabawić się w seks równoległy, one dwie i oni we dwóch.
Całą grupą, jednomyślnie stwierdzili, że zaczynają od Tresora. Był to znany berliński klub, ale nie miał zbyt wygórowanych cen. Można tam się dobrze zabawić, choć czasami zdarza się, że przychodzą dziwni ludzie i robi mało przyjemnie. Z reguły wówczas wycofywali się i albo szli do innego klubu, albo robili u Natki mały afterek. Tym razem dobrze trafili. Gdy weszli zabawa trwała w najlepsze i parkiet był prawie pełny. Znajomy bramkarz wskazał im wolne miejsce w loży, gdzie mogli usiąść.
Ola nie czekając na resztę, ruszyła na parkiet. Miała już lekko w czubie, a ostatnie dni nieźle ją nakręciły. Bardzo chciała znaleźć okazję do rozładowania swoich emocji. Nati ruszyła za nią i wspólnie podrygiwały w rytm muzyki, jednocześnie dyskretnie obcinały otoczenie. Ola była tak napalona, że nie miał dzisiaj wygórowanych oczekiwań. Jak sama czasami określała: ważne, aby miał kutasa i wiedział, co nim zrobić.
Wzrok obu dziewczyn spoczął na chłopaku, który dość nieśmiało poruszał się na obrzeżach parkietu. Obie powoli, jak dwa koty, małymi kroczkami, podryfowały w jego stronę i chwilę później, niby od niechcenia podskakiwały w jego pobliżu. Od czasu do czasu, któraś z nich zachęcająco uśmiechała się niego. Chłopak podjął grę i bawili się w trójkę. Ola z uznaniem patrzyła na niego, jak się porusza. Miał klasyczną budowę ciała, jakieś metr osiemdziesiąt wzrostu, czarne włosy i zdecydowanie był przystojny. Wyłapała zazdrosne spojrzenie innych dziewczyn i była pewna, że dzisiaj dobrze trafiła. Pozostawał jeszcze kwestia Natalki. Miały ze sobą umowę, że nie walczą o samców. Z reguły decyzję podejmowała moneta, a jak jej nie miały, to nożyce, kamień i papier.
Ola wskazała chłopakowi i Natce bar. Podkreśliła to uniwersalnym gestem, że chciałaby się napić i cała trójka skierowała się baru.
- Cześć – Ola zaczęła – Jestem Olka, a to Nati.
- Cześć. Peter – wyciągnął dłoń do każdej z dziewczyn.
- Czego się napijecie? Ja stawiam pierwszą kolejkę.
- Mohito.
- I dla mnie też – dodała Natka.
Peter odwrócił się do barmana, aby zrealizować zamówienie, a dziewczyny szybko rozstrzygnęły, która z nich zostaje.
Chwilę później Peter podał im drinki. Stuknęli się.
- Za dobrą zabawę!
- Wasze zdrowie – dodał chłopak.
- Skąd jesteś? Nigdy cię tu nie widziałam – Ola, jako wygrana, podjęła klasyczny small talk.
- Nie miałaś szans. Wczoraj przyleciałem z Portugalii.
Popijali drinki i starali się rozmawiać, co przy otaczającym ich hałasie, nie było łatwe. Natka dyskretnie oddaliła się, a oni wrócili na parkiet. Ola starał się seksownie wyginać i jednocześnie maksymalnie skracać dystans, ale z jego strony mimo pozornie zachęcającej postawy, nie było najmniejszego gestu, świadczącego o tym, że miałby na nią ochotę. Co jakiś czas wracali do baru, wypijali szybkiego shota i wracali na parkiet. W pewnym momencie zdecydowała się pójść na całość i spytała Petra wprost:
- Masz ochotę na szybki numerek?
Zobaczyła w jego oczach lekkie zdziwienie i z zaskoczeniem jego przeczący ruch głową.
- Przepraszam – powiedział – ale zły adres.
Patrzyła zdziwiona.
- Wolę chłopców – dodał szybko, widząc jej zaskoczenie.
- Nieee – aż jęknęła głośno.
- Myślałem, że to widać po mnie – dodał.
- W sumie, jak już powiedziałeś, to tak – odparła ze smutkiem – ale przynajmniej dobra zabawa była.
- Jeszcze raz przepraszam cię bardzo.
- Luz. Choć na jeszcze jednego drinka. Przynajmniej się upiję – zaśmiała się nie do końca szczerze.
Chwilę jeszcze pogadali i wróciła do swoich.
- Wisisz mi dychę – powiedział Bartek do Natki.
- Serio? To był gej? – Natka spytała Olę.
- Kurwa mać. Tak!
- A mówiłem – Bartek był z siebie wyjątkowo dumny.
- To trzeba było powiedzieć! – Ola sama nie wiedziała, czy jest wściekła, czy po prostu jest jej smutno. Miała taką ogromną, niezaspokojoną chcicę, że sama nie wiedziała, co z sobą zrobić. Wypity alkohol szumiał jej w głowie i zwolnił prawie wszystkie hamulce.
- Kurwa. Ruchać mi się chce – powiedziała.
- Ja ci nie pomogę – Bartek miał wyjątkowy ubaw – ale napij się, może zgłuszysz.
Ola szybko wypiła dwa shoty i siadła zrezygnowana.
- Nosz kurwa mać! – zdawała sobie sprawę, że mówi coraz mniej wyraźnie i jest już dobrze pijana. Nie miała siły wstać i iść na parkiet, w poszukiwaniu innego delikwenta. Resztki rozsądku mówiły jej, że byłby to fatalny pomysł w jej stanie.
- Chyba idę do domu – zaczęła się chwiejnie podnosić.
- Odprowadzę cię – Natka przytrzymała ją i pomogła znaleźć torebkę.
Zimne powietrze na ulicy, na chwilę przywróciły jej trzeźwe myślenie.
- Ale się dałam nabrać – wymamrotała.
- Ja też dałam się nabrać – Natka mocno ją obejmowała i razem powoli żeglowały ulicą – idziemy do mnie. Nie puszczę nigdzie samej, nawet taksówką.
- Dobra – Ola była posłuszna. Wiedziała, że jest całkowicie pijana i nie panuje nad sobą – Jesteś kochana.
- Wiem, wiem, chodź.
- Ale wiesz co? Ja naprawdę muszę jakieś chuja mieć. Ktoś musi mnie wyruchać, bo zwariuję.
- Dobra, załatwię ci chuja.
- Jak ja cię kocham – pijacki głos Oli niósł się po ulicy.
- Nie krzycz tak – Natka starała się nad nią zapanować.
- Ale niech… mnie…. mocno wyjebie, wy… ru… ale porzrzrządnie – Ola coraz bardziej mamrotała.
- Jasne. Jeszcze chwila i będziemy.
- I on też?
- Tak on też
- Ssssuuuuuper.
Ola nie wiedziała, jak i kiedy znalazła się przed jakimś łóżkiem i poczuła, że ktoś ją rozbiera. Mruknęła rozkosznie, gdy poczuła jakieś dłonie na swoim biuście i oddech na karku. Chwilę później, jej piersi zostały uwolnione z obejmującego je stanika i dwie, delikatne dłonie zaczęły drażnić jej sutki. Mimo że była na wpół zamroczona, zdawała sobie sprawę, że to nie są męskie dłonie, ale było jej to obojętne. Nie była pewna czy to jest jakiś pijacki sen, czy rzeczywistość. Poddała się ogarniającej jej błogości. Lekki nacisk na plecy zasugerował, aby pochyliła się do przodu. Oparła się rękoma o łóżko, wypinając pupę i czekała co będzie dalej. Ktoś stojący za nią rozpiął jej spódniczkę i zsunął. Poczuła jak delikatnie, ale stanowczo ugniatane są jej pośladki, po czym ściągnięte zostały z niej rajstopy wraz ze stringami. Słyszała szelest ubrań za sobą, ale nie chciała i nie miała siły się odwrócić. Z trudnością wgramoliła się łóżko. Klęknęła, wtulając twarz w pościel i mocno wypięła tyłek. Nie czekała długo. Najpierw czyjaś dłoń parę razy pojeździła po jej myszce, po czym ktoś powoli zaczął wbijać się w jej cipkę. Jęknęła z rozkoszy. W końcu ktoś się do niej dobrał. Wolnymi, ale stanowczymi ruchami wsuwał się i wysuwał z jej pochwy. Z każdym pchnięciem coraz głębiej i mocniej. Dwie dłonie chwyciły jej biodra i delikatnie pieściły jej pupę. Czuła, że mimo ilości alkoholu, jej orgazm szybko nadejdzie. Jęknęła głośniej, ale dźwięk został stłumiony przez poduszki. Jej partner nabrał rozpędu, rżnął ją teraz szybko i mocno. W końcu spełniło się jej marzenie. Ola drżała na całym ciele i z jej ust wydobywał jeden ciągły jęk. Fale rozkoszy przeszywały jej ciało, a nadwrażliwa już teraz cipka, czuła każde posunięcie jak falę ognia. Chciała uciec, ale nie miała siły wyswobodzić się z trzymających ją dłoni. Dopiero gdy z jej ust wydobył się rozpaczliwy jęk bólu, ktoś puścił jej biodra i bezwładnie legła na brzuch i twarz. Wirowało jej w głowie i czuła jeszcze pulsowanie w podbrzuszu. Bardzo powoli jej oddech wyrównywał się i wszelkie dźwięki zanikały.
Obudził ją jakiś dźwięk. Nie wiedziała, gdzie się znajduje. Miękki i przyjemny materiał otaczał jej nagie ciało. Przez zamknięte powieki czuła blask światła. Powoli otworzyła oczy.
- Cześć – usłyszała z boku. Powoli odwróciła głowę i ujrzała całkowicie nagą Nati stojącą obok łózka – Jak się czujesz?
- Eeee… bywało lepiej. Pić mi się chce. Mam kaca giganta.
Do Oli powoli docierało, gdzie jest, ale kolejne obrazy otwierały się bardzo powoli i nie były pełne. Natka podeszła do Oli ze szklanką wody.
- Tak myślałam, że to będzie pierwsze, o co poprosisz.
Ola przez chwilę jej się przyglądała. Po raz pierwszy widziała ją całkowicie nagą i poczuła iskierkę zazdrości. Wyglądała jeszcze seksowniej niż w obraniu. Odwróciła lekko głowę i powoli się uniosła.
- Dzięki – chwyciła szklankę i lekko trzęsącą się dłonią zbliżyła ją do ust.
- O jezu! Przesadziłam wczoraj. Która jest godzina?
- Wpół do dziesiątej.
- Kurcze! Muszę wracać do domu.
Szybko podniosła się i równie szybko opadła, bo zakręciło jej się w głowie.
- Chodź mały pijaku – Nati podała jej rękę. Tym razem nieco ostrożniej wstała, ale i tak się lekko zachwiała.
- Mogę wziąć prysznic? To mnie otrzeźwi.
- Jasne. Tam jest łazienka. Różowy ręcznik na kaloryferze jest dla ciebie.
Ola weszła do łazienki i bez wahania skierowała się do kabiny prysznicowej. Wolała nie patrzeć na siebie w lustrze. Najpierw chciała się dobrze umyć. Próbowała przypomnieć sobie, co odwaliła w nocy. Pamiętała imprezę, Petera, śmiech Bartka, gdy potwierdziła jego przypuszczenia. Później wspomnienia robiły mocno poszatkowane. Natalia zabrała ją do siebie, ale skąd wziął się jakiś ruchacz? Nie pamiętała, aby wracał z nimi jakiś facet, a była pewna, że ktoś wydmuchał. Czy to mógł być sen? Zaczęła mieć wątpliwości. Nie pamiętała żadnej męskiej twarzy po wyjściu z klubu. Czy jest możliwie, aby miała tak realistyczne sny po pijaku? Miała niezłą zagwozdkę, a kac nie pomagał.
Wytarła się i przez chwilę się zastanawiała czy ma się zawinąć ręcznikiem, ale skoro Nati była naga, to i ona może być.
Wróciła do pokoju. Natalia była odwrócona do niej tyłem i zakładała majtki, wypinając w jej stronę swój okrąglutki tyłeczek. Oli cisnął się na usta komplement, ale powstrzymała się i poszła w kierunku kupki swoich ubrań. Z lekkim wstrętem wzięła do ręki swoje stringi i szybko je założyła. Ubierając się, spytała:
- Co tu się wczoraj działo? – chciała wybadać Natę co do swoich wątpliwości.
- Było gorąco.
- Tak? – Ola aż przerwała się ubierać.
- Nie pamiętasz?
- No właśnie tak średnio. Chyba pamiętam co, ale nie pamiętam kto.
- Hihihi – Nati sięgnęła do szafki nocnej.
- Masz coś i kogoś w jednym – rzuciła na łóżko w jej stronę dildo z jakąś uprzężą.
Olę zatkało z wrażenia. Nie była pewna czy dobrze rozumie sytuację. Na łóżko leżał strapon. W niejednym pornolu widziała, jak się go używa, choć nigdy sama nie miała ku temu okazji.
- To?!
- Tak wczoraj marudziłaś, że koniecznie musisz zostać wyruchana, więc pomyślałam, że ci ulżę.
- I wyruchałaś mnie?
- No tak. Nie wiem, co ty pamiętasz, ale wtedy bardzo ci się podobało.
Ola dalej nie bardzo wiedziała, jak ma zareagować. Nati mówiła o tym tak swobodnie, jakby to była najzwyklejsza, koleżeńska przysługa. Milcząco dokończyła ubieranie, trawiąc usłyszaną historię. Wzięła do ręki leżący przed nią sprzęt i oglądała go z uwagą. Dopiero teraz zauważyła, że był on podwójny. Miał kilkunastocentymetrowe dildo z jednej strony, a od wewnętrznej znacznie mniejsze. Nie trzeba być geniuszem, aby domyślić się, do czego służy ten mniejszy kutasek. Gdy zawibrował jej w dłoni, odruchowo odrzuciła z powrotem na łóżko i spojrzała na Natkę, która stała z jakimś małym pilotem w dłoni.
- Ta wersja jest dla przyjemności obojga – powiedziała do Oli.
- Ciekawe. Nigdy się czymś takim nie bawiłam – Ola postawiła nie robić z tej sytuacji wielkiego halo. W dalszym ciągi miała mętlik w głowie. Z jednej strony miała poczucie, że została zgwałcona, a z drugiej strony, czuła, że nie doszłoby do tego, gdyby nie była tak napalona. Dokończyła się ubierać:
- Tak czy inaczej dzięki, że mnie przenocowałaś.
- Nie ma o czym mówić. Nie mogłam cię takiej zostawić. Skułaś się naprawdę solidnie.
- Jeszcze raz dzięki.
- A co do tego – Nati wskazała głową leżący na łóżku między nimi strapon – to mam nadzieję, że nie masz mi za złe.
- Raczej nie, choć powiem szczerze, że nie wiem, jak się z tym czuję.
Ola zobaczyła w oczach Natalii smutek i żal. Zrobiło się jej głupio i szybko dodała.
- Z tego, co pamiętam, to naprawdę dobrze mnie wyruchałaś, a to było mi potrzebne.
- Starałam się – w jej głosie słychać było ulgę – Naprawdę o niczym innym nie mówiłaś jak tylko o porządnym ogierze. A przy okazji, kim jest Marek?
- Kto? – Ola pomyślała, że się przesłyszała.
- Marek. Kilka razy o nim wspomniałaś, coś o jego kutasie i takie tam.
- Aaa… to dłuższa historia. Kiedyś ci opowiem – czuła na twarzy wypieki. Była mocno zaskoczona, że po pijaku mówiła o Marku.
- Zbieram się. Jeszcze dzięki. Za wszystko – ostentacyjnie spojrzała na łóżko i narzędzie jej rozkoszy.
- Nie m za co. Może wpadniesz w niedzielę wieczorem na lamkę wina?
- Nie jestem pewna czy mam jeszcze ochotę na alko, ale może do niedzieli mi przejdzie – Ola zaśmiała się i wyszła.
Idąc do domu, oprócz kaca, miała mętlik w głowie. Próbowała dojść do tego, jak właściwie się czuje z faktem, że Nati ją przeleciała. Odrębną sprawą był Marek, który najwyraźniej wywarł na nią większy wpływ, niż jej się do tej pory wydawało. Natalię dość szybko odhaczyła jako coś, co miałaby ochotę przeżyć raz jeszcze, ale bardziej świadomie. Z Markiem miała większy problem. Najwyraźniej jej podświadomość już podjęła decyzję, że mu się odda i trochę ją to niepokoiło. W swoim mniemaniu to ona kontrolowała sytuację. To ona miała podjąć decyzję. Dotarło do niej, że samo stwierdzenie, że to ona ma podjąć decyzję, jest już trochę decyzją i to raczej pozytywną dla Marka. No dobra, dla niej również, bo wczorajszy wieczór pokazał, że po prostu brakuje jej seksu. Musiała sobie to szczerze powiedzieć, brakuje jej seksu, koniec, kropka. Marka ma pod ręką, więc grzechem byłoby tego nie wykorzystać. Uśmiechnęła się sama do siebie. Decyzja podjęta. Jednocześnie, podjęła drugą. Nie zrobi tego od razu. Najpierw musi go tego przygotować. Jest jedną z nielicznych kobiet, które mają niepowtarzalną okazję wyszkolić sobie kochanka. To jej potrzeby mają być na pierwszym miejscu. Z tą myślą, nacisnęła klamkę drzwi wejściowych do mieszkania. Pierwsze co usłyszała, to głośny dźwięk okapu kuchennego. Przypomniała sobie, że Marek miał za zadanie zrobić obiad. Po cichu zajrzała do kuchni i znieruchomiała z wrażenia. Przy kuchni stał Marek. Ubrany był jedynie w fartuszek kuchenny i nie wiedząc że jest obserwowany, prezentował swoje nagie, zgrabne pośladki. Szybko wyjęła telefon i zrobiła zdjęcie tego niecodziennego, ale miłego widoku. Zanim się odwrócił, zdążyła wysłać fotkę do Natki.
Przez okno widział, jak wracała do domu i szybko wcielił w życie przygotowany wcześniej plan. Korzystając z wczorajszego wolnego wieczoru, pogrzebał trochę na babskich forach i sporo się dowiedział. Z jakiegoś bliżej nieokreślonego powodu, dla większości kobiet, męski tyłek był swojego rodzaju fetyszem. Oczywiście nie każdy i nie dla każdej. Co do swojego to nie miał żadnej obiektywnej opinii, ale zakładał, że jest na tyle szczupły, że raczej powinien przyjemny dla jej oka. Co do jej preferencji, to po prostu podjął niewielkie ryzyko.
- No proszę, proszę. Jaki seksowny kucharz – przywitała go.
- Założyłem ten fartuch, aby się pobudzić – skłamał – podoba ci się?
- Bardzo seksi. Czekaj, zrobię ci fotkę i dam ogłoszenie. Będziesz bogaty, a dla mnie 20% z tego – zaśmiała się szczerze.
- Dobra, dobra. Żadnych fotek – spoważniał, bo znając jej szalone pomysłu, mogłaby faktycznie coś takiego zrobić.
- Spoko, żartowałam. Żadnych fotek, ale chyba powinieneś się ubrać. Lada chwila twój ojciec może wrócić.
- Wszystko pod kontrolą. Mam go na find my friends i co najmniej pół godziny go jeszcze nie będzie.
- Okej. Gotuj, a ja się idę ogarnąć.
- Fajnie było? – spytał.
- Bardzo fajnie, ale zmęczona jestem.
Ola, mówiąc to, wyszła z kuchni. Marek przez chwilę się zastanawiał co robić dalej. Obiad był prawie gotowy. Stwierdził, że jego umiejętności pozwalają mu zrobić spaghetti i niewiele więcej. Sos właśnie skończył, a makaron przygotuje, jak stary wróci. Przyszło mu do głowy, że może Ola będzie się przebierać w pokoju i gdyby wszedł w dobrym momencie, to coś by podejrzał.
- Ej! Puka się, jak się wchodzi – Ola stała odwrócona do niego tyłem i była całkiem naga. Miał niepowtarzalną okazję zobaczyć jej cudowny tyłeczek, bez żadnego okrycia. Nie mógł uwierzyć własnemu szczęściu. Odwróciła się do niego przodem, ale cała zasłoniła się dość długą koszulką.
- Nie lamp się tak, tylko odwracaj się, ale już!
- Dobra, dobra – udał urażonego, ale posłusznie się odwrócił – ja też jestem goły, ale tak nie krzyczę.
- Nie przeginaj. Mamy deal.
- Sorki – dodał dla świętego spokoju, ale co zobaczył, to jego, pomyślał z uśmiechem. Stał odwrócony tyłem i nasłuchiwał.
- Już – powiedziała w końcu – też się już ubierz, bo przegapisz, gdzie jest wujek i będzie niezła wtopa.
- Dobra. Już się ubieram – zdjął z siebie fartuch i przez chwilę stał przed nią ze sterczącą pałką. Jak zwykle, miał ogromną ochotę sobie ulżyć, ale Ola sama przed chwilą przypomniała o umowie, co jednak nie przeszkodziło mu powiedzieć:
- Obiad prawie gotowy. Ja dotrzymuję słowa.
- Ja też. Nawet można powiedzieć, że miałeś bonus.
- Troszkę tak. Masz zajebisty tyłeczek.
- Dzięki – z lekkim zdumieniem zauważył, że jakby się zawstydziła – ubieraj się.
- Już się ubieram – odwrócił się i zaczął szukać ubrania. Cały czas starał się eksponować swój tyłek. Miał nadzieję, że to będzie dla niej dodatkowy bodziec i gdy odwrócił się, z zadowoleniem zanotował, że cały czas na niego patrzy.
- Ale ja mówiłem prawdę, masz śliczne ciało.
- Fachowiec się znalazł – starała się zbagatelizować jego słowa, ale lekkie wypieki na policzkach przeczyły temu.
- Tyle się w necie naoglądałem, że tak, jestem fachowcem – uśmiechnął się do niej.
- Internet kłamie.
- Ale zdjęcia już nie.
Przez chwilę się przekomarzali ze sobą, co było dla niego sporym krokiem do przodu, bo dotarło do niego, że ona nie odrywa od niego oczu. Wcześniej w podobnych sytuacjach, po kilku zdaniach, odwracała się i wychodziła, a dzisiaj śmiało, na niego patrzy. Co lepsze, miał wrażenie, że patrzy na jego przyrodzenie, jakby go oceniała. Przez moment miała ochotę zaczepić ją o to, ale szybko zrezygnował. Jego wczorajsze przeszukiwania w necie, wskazywały, że powinien dać jej czas do namysłu. Widziała u niego już wszystko, co tylko mógłby pokazać. Naciskał, czy raczej błagał ją o kawałek nagości. Teraz powinien lekko zluzować i poczekać na jej ruch. Podjął też decyzję, że nie będzie się onanizował. To znaczy, nie będzie jej prosił o zgodę. Założył, że po najwyżej dwóch, trzech dniach sama spyta, co z jego waleniem konia i wówczas może uda się ją namówić odrobinę więcej niż do tej pory.
Chwilę później wrócił ojciec i wspólnie zasiedli do obiadu.
- Wujek, nie wiem, czy wiesz, ale ten obiad zrobił Marek – powiedziała radośnie Ola.
- Nie wierzę. Serio? – na jego twarzy pojawił się dawno niewidziany uśmiech. – Jak go do tego namówiłaś?
- Przegrał jakiś zakład i musiał zrobić. Na jutro zresztą też ma coś przygotować.
- Brawo! Jeszcze jak się nauczy angielskiego, to już będzie rewelacja. Fajnie, że się dogadujecie.
- Staramy się – Ola puściła do niego oczko i wiedział, że się na pewno zarumienił.
- Trzymaj go Olu krótko. To zdolna bestia, ale leniwa.
- Hej! Ale wiecie, że ja tu jestem? – postanowił włączyć się w rozmowę, zanim pójdzie w jakąś niebezpieczną dla niego stronę.
- Serio? – jego ojciec miał wyjątkowo dobry humor – No faktycznie. Jesteś.
- Marek się stara, naprawdę.
- Cieszę się Olu, że jesteś z nami. Ja muszę pracować, a ta robota wymaga ode mnie jeżdżenia po całej Europie. Mam czasami wyrzuty sumienia, że za mało czasu spędzam w domu…
- Dobra, tato, przestań. Daję sobie radę, Ola mi pomaga i wszystko jest ok.
Wiedział, że jego ojciec naprawdę się bardzo stara. Choroba, a później śmierć matki wszystkich ich dobiła i ciężko to przeżyli. On sam przestał już płakać po nocach, ale czasami smutek wracał do niego i nie miał na to wpływu. Zdawał sobie sprawę, dla ojca to też było ogromny cios zarówno psychiczny, jak i fizyczny, bo musiał spłacać ogromne długi. Przez chwilę wszyscy jedli w milczeniu, zdając sobie sprawę, że zahaczyli o bolesny temat.
- A co zrobisz na jutrzejszy obiad – Ola najwyraźniej postanowiła zmienić temat na nieco luźniejszy.
- Z moim umiejętnościami, to albo spaghetti, albo jakiś kotlet z ziemniakami i jaką surówką.
- To ja poproszę kotlet – ojciec szybko wtrącił – i jeśli można tak w miarę wcześnie, to będę wdzięczny.
- Znowu jedziesz?
- Tak, tym razem pod Mediolan we Włoszech, więc chciałbym w miarę wcześnie wyjechać.
Marek skłamałby, gdyby miał powiedzieć, że go ta informacja zasmuciła. Miał w takim razie całe jutrzejsze popołudnie i wieczór na popracowanie nad Olą.
Gdy kończyli jeść, wrócił do pokoju, a Ola jeszcze została i rozmawiała z jego ojcem. Przez chwilę zastanawiał się co robić, po czym usiadł przy kompie i zaczął przeglądać Internet. Miał ochotę na jakiegoś pornola, ale wiedział, że to by go za bardzo podnieciło, a nie chciał być zbyt napalony. Miał plan na Olę, a dodatkowa podnieta tylko by mu przeszkodziła.
- Co robisz? – spytała, gdy wróciła do pokoju i podeszła w jego stronę – Pewnie znowu jakiegoś pornola oglądasz?
- Nie – zawahał się i dodał – po widoku twojej pupci, żaden pornol się umywa.
- Ooo. To chyba był komplement – ponownie zauważył lekki rumieniec na jej policzkach i postanowił ciągnąć dalej.
- Raczej prawda. Komplementy często są kłamstwem, a ja serio uważam, że masz śliczny tyłek.
- Bardzo dziękuję. Cieszę się, że ci się podobał.
Obrócił się od komputera w jej stronę.
- To zabrzmiało intrygująco.
- Tak miało zabrzmieć.
- Czyli mój obiad ci smakował i może mogę mieć nadzieję, że jeszcze raz zobaczę śliczną pupcię? – wiedział, że chyba lekko przegina.
- Nadzieję zawsze możesz mieć. Poza tym ja wcale nie ukrywam swojego tyłka – odwróciła się do niego tyłem, mocno się wypięła i zachęcająco kręciła pupą. Nie wierzył własnym oczom. Na wyciągnięcie ręki miał krągłą dupeczkę, ubraną jedynie w dość obcisłe dżinsy. Pokusa była silniejsza od niego. Obiema dłońmi ujął jej pośladki i przez chwilę obmacywał. Był pewien, że dostanie od niej plaskacza w twarz, ale nie. W dalszym ciągu stała przed nim tyłem, lekko pochylona do przodu i dawała się obmacywać. Nie odrywając od niej dłoni, wstał i zrobił krok do przodu. Stał tuż z nią, cały czas pieszcząc jej cudowny tyłek, a jego ukryty w spodniach, nabrzmiały członek, przez warstwy materiałów dotykał miejsca jego wszystkich marzeń. Instynktownie poruszył biodrami do przodu i dopiero ten ruch wywołał reakcję Oli. Podniosła się, chwyciła jego dłonie i oderwała je od swojego ciała, mówiąc cicho:
- Wystarczy.
Powoli odwróciła się w jego stronę
- Jeszcze chwilę i będziesz musiał szybko spodnie zmieniać – powiedziała z uśmiechem, w dalszym ciągu stojąc tuż przed nim.
- Nie. Tak szybko to nie.
- Oj nie wiem – ze zdumieniem poczuł jej dłoń na swoim kroczu – on chyba już jest na krawędzi wytrzymałości, co?
Miał ochotę odpowiedzieć, że jeśli jeszcze chwilę tam potrzyma swoją dłoń, to na pewno będzie poza krawędzią, ale Ol szybko się odsunęła od niego i szelmowskim uśmiechem powiedziała:
- To w nagrodę za pyszny obiad.
Zachrypniętym z podniecenia głosem cicho odpowiedział:
- Dziękuję.
- Bardzo proszę – odwróciła się i poszła w kierunku szafy. Marek stał osłupiały i nie wiedział, co ma dalej robić. Z jednej strony, kutas dopominał się o szybką akcję, a z drugiej miał świadomość, że walczy o coś więcej. Ola jakby czytała w jego myślach:
- Aaa i zapomniałabym. Możesz sobie ulżyć, ale oczywiście w łazience.
- To może później.
Ola odwróciła się gwałtownie.
- Nie chcesz? Serio?!
- Chcę, jasne, że chcę, ale ćwiczę silną wolę.
- Teraz to mi zaimponowałeś – widział w jej oczach szczerość – naprawdę jestem pod wrażeniem.
Marek usiadł z powrotem przed komputerem i jakby od niechcenia powiedział
- Po prostu wziąłem sobie twoje słowa do serca. Skoro cierpliwość i że tak powiem, długodystansowość jest w cenie, to będę ćwiczył. Z twoją pomoc, rzecz jasna. Ale żeby nie było, ta twoja nagroda bardzo mi się podobała. Jeszcze raz dziękuję i proszę o więcej – uśmiechnął się do niej, mając nadzieję, że nie będzie to wyglądało na błagalny uśmiech.
- Pomyślę o tym, ale nic nie obiecuję.
Dotarło do niego, że właśnie przekroczyli pierwszą niewidzialną granicę oddzielającą go od upragnionego celu.
W pokoju rozległo się pukanie do drzwi i po chwili wszedł ojciec
- Hej dzieciaki, co robicie.
- W sumie to nic, ale za chwilę siadamy do anglika – odpowiedziała Ola.
- To świetnie. Ja za chwilę wychodzę o Rudiego. Okej?
- Jasne, spoko – powiedział Marek – pozdrów go ode mnie.
- Pozdrowię. Wrócę raczej późno, ale jeszcze dzisiaj, więc nie martwcie się o mnie.
- Oczywiście wujku.
- No to fajnie – i wyszedł. Marek uśmiechnął się w duchu. Ojciec idzie pewnie do Ingi, a nie do Rudiego.
- Ten Rudi to jakaś rodzina czy znajomy – spytała Ola.
- Jeśli dobrze myślę, to ten Rudi ma blond włosy, cycki w słusznym rozmiarze i jest w całkiem w porządku
- Serio? Jakaś macocha ci się szykuje?
- Nie jestem pewien. Może po prostu idzie sobie zaruchać, a może to coś więcej. Nie mam pojęcia, ale to nie moja sprawa.
- Dość swobodnie do tego podchodzisz
- Raczej tak. To jego sprawa i trochę go rozumiem. Mama przed śmiercią rozmawiała ze mną, że mam mu dać wolną rękę w układaniu sobie życia. Więc staram się nie wchodzić w takie szczegóły.
- Spoko luz.
Mimo dość swobodnego tonu, Marek sam do końca nie był pewien swoich słów. Nie chciał tego rozkminiać, bo mimo wszystko czuł w tym jakiś niepokój i nie był pewien swoich reakcji, jeśli stary faktycznie wziąłby sobie jakąś kobietę. Wiedział, że nie ma to wpływu, ale nie chciał też, aby jego ojciec czuł się winny z jego powodu.
- Siadamy do angielskiego?
- Chyba nie mam wyjścia – ucieszył się, że mogą zmienić temat. Zamknął komputer, Ola usiadła z nim przy biurku i przez następną godzinę męczyli angielski.
- No dobra. Chyba na dzisiaj wystarczy. Dam ci później listę do wykucia na poniedziałek.
- Musisz?
- Głupie pytanie
- No wiem – odpowiedział zrezygnowany.
- Nasz układ dalej obowiązuje, więc się postaraj.
- Czyżby miała być kolejna miła nagroda? – uśmiechnął się z nadzieją w głosie.
- Widzę, że zwykłe walenie konia już ci nie wystarcza, co?
- No wiesz. Po dzisiejszym bonusie wzrósł mi apetyt.
- Z tym to raczej nie miałeś problemu
Patrzył na nią ze zdziwieniem w oczach
- Z apetytem, zboczku.
- No tak. Nie nazywaj mnie zboczkiem.
- A dlaczego? Przecież nim jesteś. Jak każdy facet.
- Jeśli jak każdy, to okej.
Ola roześmiała się
- Każdy facet myśli tylko o jednym
- O czym?
- O dupie – podniosła i na chwilę wypięła się jego stronę – Idę poczytać, a ty rób, co chcesz.
W jego uszach zabrzmiało to, jakby miał jej zgodę na masturbację. Oczywiście miał na to ochotę, ale trzymał się swojej strategii.
- Też poczytam – wziął książkę i walnął się na swoje łóżko. Jednak, zamiast czytać, zastanawiał się co będzie dalej. Ola go dzisiaj mocno zaskoczyła. Najpierw jej nagie ciało. No dobra, to może był przypadek. Jednak później, jej wypinka w jego stronę, już przypadkiem na pewno nie była. Zaczynało się robić ciekawie i miał nadzieję, że tego nie spieprzy.
Ola zastanawiała się jak daleko się dzisiaj posunąć. Nie miała już żadnych większych skrupułów. Wczorajszy wieczór, dobitnie jej pokazał, że ma ogromną ochotę przelecieć Marka i że zrobi to. Obiektywnie też musiała przyznać, że chłopak bardzo się starał i zasłużył na nagrodę. I nawet nie chodziło jej o naukę angielskiego czy zrobienie obiadu, ale jego decyzja, że nie zwali sobie, naprawdę jej zaimponowała. Doskonale zdawała sobie sprawę, że małe przedstawienie, jakie mu zrobiła, musiało go podniecić do granic możliwości. Przez spodnie czuła, jak twardy tam jest. Cała sytuacja, mimo że trwała bardzo krótko, ją też dobrze podnieciła. To był dla niej kolejny dowód na to, że Marek ją kręci i ma ochotę rozłożyć dla niego nogi.
Faktem było też, że widok, jak sobie robi dobrze, przestał ją kręcić po pierwszych dwóch, trzech razach. Na samym początku było to dość fascynujące. Spełniła swoje kolejne pragnienie, czyli zobaczyła z bliska, jak facet się onanizuje. Jednak na dłuższą metę, nudziło ją, zamiast podniecać. No dobrze, może z wyjątkiem zapachu świeżej spermy. Ten zapach zawsze jej się podobał, choć miała nieliczne przypadki, że był jej obojętny. Jednak u Marka był on niezwykle apetyczny. Kiedyś się zastanawiała, z czego to wynika i doszła do wniosku, że musi to być wynik dwóch rzeczy – feromony i dieta. Nie miała okazji sprawdzić krążącej legendy o ananasie, ale właśnie sobie uświadomiła, że ma ku temu wyjątkową okazję.
- Idę się umyć – głos Marka przerwał jej rozmyślania.
- Spoko. Ja później też pójdę – przez chwilę z zainteresowaniem patrzyła, jak się rozbiera. Jego członek był lekko nabrzmiały. Najwyraźniej w dalszym ciągu kręcił go ten uzgodniony wspólnie ekshibicjonizm. Z tym nie miała żadnych problemów i przynajmniej na razie miała ochotę go oglądać. Ubawiła się esemesami od Natki, gdy przesłała jej fotkę nagiego tyłka Marka. Nie napisała jej czyj to tyłeczek, ale opowie jej jutro. Miała też z tyłu głowy chęć zabawienia jej sprzętem, ale to zostawiała okolicznościom. Stwierdziła, że ma ochotę w świadomy sposób poczuć go raz jeszcze, może również podziałać nim w drugą stronę.
Z przyjemnością patrzyła na Marka, jak golutki, ze ślicznie merdającym ogonkiem, kręci się po pokoju. Jedna rzecz jej tylko odrobinę przeszkadzała. Jego owłosienie łonowe. Widać było, że nigdy ich nie golił, bo miał tam gęsty, czarny busz. Ona była zwolennikiem depilacji, ale tolerowała również, jeśli włoski są mocno przycięte nad penisem. Natomiast jajka muszą być gładziutkie. Miała już zwrócić mu na to uwagę, ale przyszedł jej do głowy kolejny szalony pomysł. Było jeszcze dość wcześnie, więc wujek nie powinien jeszcze wrócić do domu. Sam powiedział, że wróci dość późno. Poza tym, jeśli Marek miał rację, to zapewne trochę czasu minie, zanim się pojawi.
Chwilę później, jak gdyby nic, weszła do łazienki. Marek stał w wannie i brał prysznic. Przez chwilę na niego patrzył, po czym skierowała się do toalety.
- Też chcesz wziąć prysznic? Chodź, zmieścimy się.
- Nie, dziękuję. Po prostu sikać mi bardzo chce. Mogę? – spytała z uśmiechem, wiedząc, co odpowie.
- Ależ oczywiście – z zadowoleniem zauważyła, jak szybko jego penis reaguje na tę sytuację.
Zsunęła spodnie razem z majtkami i szybko usiadła na klozecie. Wiedziała, że jedyne co może dojrzeć to kawałek jej pośladków, które zresztą dzisiaj widział w pełnej okazałości. Z niekłamaną przyjemnością patrzyła na jego mokre, błyszczące ciało. W tym wieku nie miał jeszcze ani grama zbędnego tłuszczu. Może przydałoby mu się odrobinę więcej ćwiczeń na siłowni, ale nie miała w tym zakresie zbyt wygórowanych oczekiwań. Nie przepadała za typowymi mięśniakami. Przez moment analizowała swój pomysł. Doszło do niej, że w jego stanie, jest on trochę ryzykowny. Widać było, że jest bardzo podniecony. Z jednej strony nie chciała, aby wystrzelił, jak tylko go dotknie. Z drugiej jednak strony, skoro i tak ma mu dać dupy, to czemu nie zacząć od robótki ręcznej. Skończyła sikać, podtarła się i podniosła, zakładając jednocześnie spodnie. Podeszła do umywalki, umyła dłonie i się rozejrzała. Wzięła do ręki maszynkę do golenia i podeszła do wanny.
- Musimy zrobić małe strzyżenie – powiedziała do niego. Marek patrzył na nią z otwartymi ustami, zaskoczony do granic możliwości – nie masz nic przeciwko?
- Nie. Jasne, że nie – odparł bez wahania.
Przez chwilę zastanawiała się jak do to zrobić, po czym bez wahania wzięła jego berło w dłoń i uniosła jeszcze wyżej. Marek aż jęknął z rozkoszy.
- Postaraj się od razu nie spuścić.
- Spróbuję.
Zaczęła delikatnie skrobać maszynką po mosznie. Włosów było tak dużo, że ostrza błyskawicznie się zapchały. Podsunęła maszynkę do opłukania prysznicem, który Marek trzymał nieruchomo w dłoni i ponownie wróciła do golenia jego jajek. Tak mocno była zaabsorbowana swoją pracą, że nie zwróciła uwagi, że jednocześnie porusza jego członkiem. Efekt było oczywisty i ładny do przewidzenia.
- Ola… – Marek stęknął, a o na zauważyła, że jego członek jeszcze mocniej sztywnieje w jej dłoni, kierując ku jej twarzy. Wiedziała, co nastąpi. Przez ułamek sekundy miała ochotę pochylić nad nim i przyjąć cały ładunek do buzi, ale rozsądek nakazał jej skierowanie nadchodzącego strumienia w drugą stronę. Sama też lekko przesunęła się w drugą. Wprawnie poruszyła parę razy dłonią po jego penisie. Marek lekko ugiął nogi i wypiął do przodu. Silny strumień białej cieczy wystrzelił na ścianę. Ola nie przestawała poruszać dłonią na jego członku. Kolejne, coraz słabsze salwy tryskały tuż przed nią. Uniosła głowę i spojrzała na jego twarz. Miał zamknięte oczy i grymas niewyobrażalnej rozkoszy. Uśmiechnęła się do siebie. Musiała przyznać, że sprawiło to jej dużą przyjemność. Czuła, że ma twarde sutki i miły dreszcz w podbrzuszu. Nie wypuszczała jego mięknącego członka z dłoni, ale już nim nie poruszała. Lekko go ugniatała i delikatnie przesuwała ręką od podstawy ku czubkowi, aby resztki jego nasienia wypłynęły. Marek wyprostował się i odwrócił w jej stronę
- Przepraszam – powiedział z lekkim zawstydzeniem.
- Ale nie masz za co. Raczej powinieneś podziękować, niż przepraszać.
- Bardzo dziękuję.
- Bardzo proszę – uśmiechnęła się do niego i wróciła do pracy. Jego moszna była już gładziutka. Musiała przyznać, że z miękkim kutasem, golenie szło sprawniej. Może dlatego, że nie musiała już uważać, aby go z bardzo nie podniecić. W milczeniu dokończyła i z dumą popatrzyła na swoje dzieło. Teraz wyglądał bardzo apetycznie, tym bardziej że ponownie dumnie prężył się przed nią. Z nieukrywaną radością odnotowała, że bardzo szybko jego kutas stanął. Z doświadczenie wiedziała, że tak szybka, ponowna erekcja, jest rzadkością. Odsunęła się trochę do tyłu i udawanym krytycyzmem, patrzyła na swoje dzieło.
- Zdecydowanie lepiej – powiedziała w końcu.
- Jesteś pewna? – w głosie Marka słychać było odwagę – może jednak gdzieś zostały jakieś włoski?
- Nie. Chyba nie.
- Upewnij się. Może gdzieś jednak.
Dopiero teraz załapała.
- Ty cwaniaczku – powiedziała z aprobatą w głosie – mam ci jeszcze raz zwalić, co?
- Nie, no skąd. Po prostu się upewnij.
- Jasne. Sam się upewnij. Masz – zrobiła krok do przodu i podał mu do ręki maszynkę do golenia – moim zdaniem jest dobrze i ciesz się, że wprawdzie przypadkiem, ale zrobiłam ci dobrze.
- Jeszcze raz bardzo dziękuję. Jak mogę się odwdzięczyć? – uśmiechał się wesoło, jednocześnie polewając swoje ciało prysznicem. Ola ponownie poczuła lekki dreszcz podniecenia. Widok miała naprawdę przyjemny. Teraz gdy jego genitalia były pozbawione owłosienia, wyglądał bardzo apetycznie.
- Chciałbyś – odpowiedziała przecząco, a przynajmniej miała nadzieję, że tak zabrzmiało – kończ się myć, bo ja też będę chciała się umyć. I nawet nie próbuj dowcipów o myciu pleców.
- Dobra, dobra. Już kończę.
Ola wyszła z łazienki. Była z siebie zadowolona. W sumie powinna była przewidzieć, że jej plan tak się zakończy. Pierwotnie nie miała zamiaru mu strzepać, ale jak już zobaczyła w jakim jest stanie, gdy siusiała, to inne zakończenie było niemożliwe. Mogła wprawdzie dać mu po prostu maszynkę do ręki i polecić, aby sam to zrobił, ale co tu ukrywać, miała ochotę wziąć jego berło w dłoń.
Drzwi zamknęły się za Olą i dopiero teraz mógł spokojnie pomyśleć nad tym, co się przed chwilą wydarzyło. Po raz kolejny go zaskoczyła. Oczywiście to było bardzo miłe zaskoczenie. Miał cichą nadzieję, że w ciągu następnych zobaczy jej piersi, może nawet cipkę, ale kompletnie nie spodziewał się, że strzepie mu kutasa. Tak po prostu wzięła go ręki i bez żadnego skrępowania ogoliła go tam. Odruchowo dotknął się i musiał przyznać, że to było całkiem miłe uczucie. Myślał o tym wcześniej, ale wydawało mu się to gejowskie. Chyba każdy z jego kolegów posiadał busz wokół fiuta, choć pewności nie miał, bo nigdy nikomu się nie przyglądał. Przez chwilę zastanawiał się, co odpowie, jak któryś zauważy, ale rozsądnie doszedł do wniosku, że tym będzie się martwił później. Na razie jego cel był zupełnie inny i co najlepsze, był teraz pewien, że jest bliżej, niż mu się do tej pory wydawało.
Wrócił do pokoju dokładnie tak samo, jak z niego wyszedł, czyli kompletnie nagi. Nie spodziewał się, że przeprowadzone chwilę temu golenie, dodatkowo go podnieci. Czuł się jeszcze bardziej nagi niż normalnie, a to zwiększało jego podniecenie, mimo że chwilę temu jajka zostały opróżnione. Ze sterczącą maczugą chwilę pokręcił się po pokoju, szukając swojej pidżamy.
- Ale ty się ubierz, a nie paraduj z tą maczugą. Wróci wujek, to nikt z nas się z tego nie wytłumaczy.
- Już, już – znalazł w końcu spodnie od pidżamy – ale powiem ci, że to ciekawe uczucie nie mieć tu żadnych włosów.
Jakby na dowód tego, co mówi, przejechał dłonią po mosznie i podbrzuszu.
- No widzisz. Cieszę się, że ci się podoba. Tak jest ładniej i przede wszystkim bardziej higienicznie.
Założył spodnie, ale w dalszym ciągu widać było, jak bardzo jest podniecony.
- Te spodnie w niczym ci nie pomagają. Albo idź sobie jeszcze raz ulżyć, albo kładź się, przykryj kołdrą i nie wstawaj.
- Eeee – perspektywa szybkiej ulgi była kusząca. Przez moment walczył z pokusą – położę się. Powinien opaść.
- No i super.
Dokończył się ubierać i wszedł do łóżka. Ustawił sobie poduszki wyżej, aby móc na wpół siedzieć. Gdy już się usadowił, spytał:
- Olu, a czemu chciałaś, abym był tam ogolony?
- Bo jak już muszę cię oglądać, to chcę, aby to był przyjemny widok.
- Gdybym wiedział, to bym się wcześniej ogolił.
- No widzisz. A tak miałeś golenie z dodatkową atrakcją – Ola wstała z łóżka – teraz ja się idę umyć i idziemy spać.
Gdy wyszła, włożył rękę w spodenki i chwilę się pomacał. Uczucie było naprawdę inne do tej pory. Dużo bardziej przyjemne. Szybko jednak skończył te oględziny, bo było to zbyt blisko rozpoczęcia masturbacji. Nie był pewien czy jego plan zadziałał, ale najwyraźniej coś z niego zadziałało korzystnie. Był przekonany, że najlepszą decyzją było, aby nie walić sobie, za każdym razem, gdy tylko go najdzie ochota. Tym bardziej że musiałby zgodnie z umową, prosić się o zgodę na to. Zabrał się za czytanie, aby odgonić od siebie myśli o seksie i dzięki temu jego maluch pójdzie spać.
Ola wróciła jak zwykle ubrana w skromną pidżamkę. Chwilę się pokręciła i położyła do łóżka.
- Dobranoc – powiedziała i odwróciła na bok. Marek jeszcze chwilę próbował skupić się na czytaniu, ale w końcu też zrezygnował, zgasił lampkę i również poszedł spać.
Jak Ci się podobało?