Ilustracja: Andriyko Podilnyk

Dziewczyna z sąsiedztwa (I)

27 czerwca 2025

Opowiadanie z serii:
Dziewczyna z sąsiedztwa

16 min

Przed blokiem grupka chłopców szykowała się do wycieczki rowerowej. W pewnym momencie doszło do drobnej sprzeczki.

– Olek, zostaw ją!

– Nie, nie zostawię.

– Ona jest jakaś dziwna!

– Nieprawda. Jest po prostu nieśmiała.

– Wiecznie ją ciągniesz za sobą…

– Bo nie chcę, żeby siedziała sama.

– Uch… tylko będą z nią problemy! Co cię ona tak obchodzi?

Olkowi zawsze było szkoda Sary. Odkąd sięgał pamięcią, dziewczynka była odrzucana przez wszystkich. Rok temu, gdy Sara straciła w wypadku tatę, stała się jeszcze bardziej wyobcowana. Cicha i nieśmiała, snuła się samotnie po korytarzach szkoły podstawowej, traktowana przez wszystkich jak powietrze.

– Szkoda mi jej. Idę po nią!

– Ech… – kolega mruknął pod nosem.

Olek wykazywał się znacznie większą empatią niż jego rówieśnicy z pierwszej klasy. Sam nie narzekał na brak kolegów. Połowa jego klasy mieszkała w sąsiednich blokach. Zupełnie inaczej wyglądała sytuacja w przypadku koleżanek. Poza Sarą, która chodziła do równoległej klasy, w okolicy mieszkały tylko Agnieszka i Magda, ale one trzymały się na uboczu i odrzucały każdą próbę wspólnych zabaw.

– Hej Sara.

– Hej – odparła. Spojrzała na Olka z nadzieją w oczkach.

– Co porabiasz? – zapytał, choć odpowiedź była oczywista. Sara siedziała smutna na huśtawce.

– Nic. Huśtam się.

Przyjrzał się smutnej buzi krępej dziewczynki. Jej krótkie włoski rozkopane były przez wiatr.

– Dlaczego nie idziesz do Agnieszki i Magdy? Są na placu zabaw.

Dziewczynka wzruszyła ramionkami.

– Jedziemy z chłopakami rowerami nad rzekę. Jedziesz z nami?

– Jeździcie za szybko… nie mogę was dogonić.

– Ja pojadę wolno. Chodź! – uśmiechnął się.

Na buzi dziewczynki pojawił się cień uśmiechu. Wstała i ruszyła za Olkiem.

Tak wyglądały pierwsze lata w podstawówce. Olek był jedyną osobą, która zwracała uwagę na Sarę. Rozmawiał z nią w przerwach na korytarzu, kiedy po prostu było mu jej szkoda. Czasem widzieli się przed blokiem po szkole. Potrafili wspólnie przesiedzieć parę godzin na ławce, rozmawiając o niczym. Niestety Sara wciąż była nieśmiała. Przebojowe koleżanki z klasy unikały jej jak ognia i nie potrafiła zaprzyjaźnić się z żadną z nich. Chłopak był jedyną miłą dla niej osobą. Nie raz stawał w jej obronie, gdy dzieciaki chciały jej dokuczyć.

Pewnego popołudnia, kiedy byli już w trzeciej klasie, siedzieli wspólnie w mieszkaniu Olka i uczyli się do nadchodzących sprawdzianów.

– Olek, a pomożesz mi z matematyką?

– Jasne. Kiedy masz klasówkę?

– Pojutrze.

– Okej, to dzisiaj dokończmy to, a matematykę zostawmy na jutro – uśmiechnął się.

Sara też się uśmiechnęła.

– Dziękuję, że mi pomagasz – szybko przytuliła chłopaka i wróciła do zeszytów.

– Nie ma sprawy.

– Pewnie wolałbyś jechać na boisko, a nie siedzieć tu i uczyć mnie wszystkiego.

– Pojadę później. Zresztą, ja też muszę się pouczyć – zaśmiał się.

– Ty? Przecież ty masz same piątki i szóstki.

– Bo się uczę z tobą. Właściwie to chyba dzięki tobie mam takie dobre oceny.

Chichrali się razem, nie mogąc powstrzymać śmiechu.

– Jesteś moim jedynym kolegą – powiedziała Sara, patrząc na Olka maślanymi oczkami.

– W klasie też masz kolegów.

– Ale z żadnym nie rozmawiam.

– A z koleżankami?

– Nie… – Sara posmutniała. – Nie mam żadnych koleżanek.

– Dlaczego?

– Nie wiem. Nie lubią mnie. Może dlatego, że jestem gruba i brzydka.

– Nie jesteś gruba i brzydka!

– Jestem. A one są takie ładne – Sara zakręciła oczkami. – I uczą się lepiej ode mnie.

– No, żeby one były takie ładne, to bym nie powiedział – parsknął.

Dziewczynka uśmiechnęła się.

– Sara, nie martw się. Wszystko się jeszcze ułoży.

– Ciekawe jak…

– Hm, zobaczysz! Coś wymyślisz. Możesz być taka, jaką chcesz być. Wierzę w ciebie.

– Dzięki – westchnęła, po czym dodała: – Nie wiem, co bym zrobiła bez ciebie.

Chłopak uśmiechnął się w odpowiedzi.

– Wiem, że podobają ci się inne dziewczyny – powiedziała cicho – na przykład Sylwia.

– Co? – zdziwił się. Sara nigdy nie zagadywała go o inne koleżanki.

– Wiem, Olek, że ona ci się podoba.

– Sara… Przecież się przyjaźnimy.

– Wiem. Przepraszam. To co nam zostało z przyrody?

Olek lubił spędzać czas z Sarą, ale to nie ona była obiektem jego westchnień. Faktycznie – była nim Sylwia. Dziewczynka z klasy Sary. Pełna energii, roześmiana blondynka o jasnych włosach, która już od pierwszej klasy dostawała stosy walentynek. Nie raz próbował zagadać do Sylwii, ale ta zbywała go od razu. Jako chłopak z innej klasy mógł właściwie zapomnieć o rozmowie z nią.

W czwartej klasie, w dzień świętego Walentego, stało się coś, czego Olek zupełnie się nie spodziewał. Starsi uczniowie z ósmej klasy roznosili listy po salach – i właśnie wtedy po raz pierwszy ktoś zaadresował walentynkę do niego. Grzesiek, oczywiście, zareagował śmiechem, drwiąc z kolegi.

Otworzył niepodpisaną kopertę. W środku, na ładnej kartce, narysowane były zabawne kwiatki. Jeden z nich mówił: „Jesteś dla mnie najważniejszy na świecie!”. Domyślał się, że to Sara wysłała mu tę walentynkę, ale i tak miał cichą nadzieję, że może była to któraś z jego koleżanek z klasy. Na to, że mogła to być Sylwia, nawet nie liczył.

– Od kogo dostałeś? – nabijał się z niego Grzesiek.

– Nie wiem. Nie jest podpisana – wzruszył ramionami, ale i tak było mu bardzo miło, że dostał list, nawet jeśli byłby on od Sary.

– Ej! Słuchajcie, Olek dostał walentynkę od Sary! – zawołał Grzesiek, wywołując wybuch śmiechu wśród kolegów z sąsiednich ławek.

– Nie wiem, czy od Sary. A zresztą spadajcie! A ty Tomek? Od kogo dostałeś? – próbował odwrócić uwagę od siebie.

– Od Agnieszki – odparł dumnie – podpisała się.

„Kurde!” – pomyślał. Wszyscy wiedzieli, że Agnieszka to najfajniejsza dziewczyna w klasie. A on właśnie dowiedział się, że jego walentynka na pewno od Agnieszki nie jest.

Wrócił do domu. Niepewność, od kogo dostał list, nie pozwalała mu się na niczym skupić. Wieczorem wyszedł przed blok z nadzieją, że Sara zobaczy go z okna i do niego dołączy. Chciał się upewnić, że to ona wysłała walentynkę – i w spokoju zapomnieć o całej sprawie.

Kilka minut później Sara faktycznie wyszła z bloku. Jednak Olek już z daleka poznał, że cos nie gra. Dziewczynka szła w jego kierunku zapłakana. Przyspieszyła na koniec, by rzucić mu się w ramiona.

– Co się stało? – zapytał wystraszony.

– Wyjeżdżam! – dziewczynka płakała.

– Jak to? Gdzie?

– To babci i dziadka. Za granicę.

– Okej. Kiedy wrócisz?

– Olek, ja nigdy nie wrócę!

– Ale co ty mówisz? – chłopak nie dowierzał w to, co słyszy.

– Mama ukrywała to przede mną – rozpłakała się.

– Jak to?

– Dopiero teraz mi powiedziała! Jestem już spakowana. Przeprowadzamy się.

– No a co ze szkołą?

– Będę tam chodzić do szkoły.

– W Niemczech?!

– Tak.

– Ale… jak to?! – był wyraźnie poruszony tą wieścią.

– Przepraszam Olek. Muszę już iść – przetarła mokre od łez oczy.

Chłopak stał osłupiały.

– Napiszę do ciebie, zaraz jak zajadę.

– Dobrze, Sara.

Usiadł na ławce i próbował zrozumieć, co się dzieje. W tych emocjach zapomniał zapytać o walentynkę. Po chwili wrócił do domu. Czuł się fatalnie. Nawet nie zdawał sobie sprawy, jak bardzo zżył się z Sarą. Siedział przy oknie i obserwował klatkę jej bloku. Chwilę później Sara wyszła z mamą, schowały walizki do taksówki i odjechały. Olek nie miał wątpliwości, że to prawda. To był ostatni dzień, kiedy mógł opiekować się tą smutną dziewczynką z sąsiedztwa. Rozpłakał się.

Kilka dni później otrzymał list od Sary. Pisała w nim, jak bardzo za nim tęskni, że nie może odnaleźć się w nowej rzeczywistości oraz że najbardziej brakuje jej wspólnych chwil spędzanych na ławce przed blokiem.

Pisali do siebie przez kolejne lata. Wymieniali kilka listów każdego roku. Sara wydawała się nabierać odwagi i coraz lepiej radziła sobie w kontaktach z rówieśnikami. Miała koleżanki i kolegów. Olek czuł się coraz mniej potrzebny dziewczynce, ale ta regularnie pisała do niego. Często rozpisywała się, jak by to było spotkać się po latach, ale dla dzieci w podstawówce było to niewykonalne.

Oboje skończyli szkołę podstawową z wyróżnieniem. Olek wciąż uczył się świetnie i nie miał problemu, żeby dostać się do najlepszego technikum w mieście. Natomiast nie układało mu się z dziewczynami. Nigdy nie miał szczególnego powodzenia, a teraz było jeszcze gorzej. Koledzy wyrośli na wysokich chłopaków, a Olek zazdrościł im zainteresowania dziewczyn. Sam nie miał więcej niż sto siedemdziesiąt centymetrów wzrostu i z każdym rokiem tracił pewność siebie. Kolejne odrzucenia przez dziewczyny podcinały mu skrzydła. Tylko Sarze mógł zwierzyć się ze swoich uczuć.

Kiedy był w drugiej klasie, dotarło do niego, że teraz to Sara jest dla niego wsparciem, a nie on, dla niej. Niecierpliwie czekał na każdy list od dziewczyny.

Zniechęcony swoim życiem towarzyskim, skupił się na nauce. Zbliżały się wakacje, a dyrektor technikum ogłosił zawody międzyszkolne. Technikum Olka miało zaprosić szkołę z Niemiec. Oprócz zawodów sportowych był też konkurs z wiedzy ogólnej, do którego chłopak chętnie się zgłosił.

– Olek, ta twoja dziewczyna, jak jej tam było? Sara! Czy ona czasem nie chodzi tam do szkoły? – parsknął Grzesiek.

– Wal się! To nie była moja dziewczyna! – zaśmiał się.

– Gdzie ona mieszka w tych Niemczech?

– W Berlinie. Tam jest od cholery szkół. To na pewno nie ta sama.

– No, ale to i tak niezły zbieg okoliczności, co nie?

– Przyznaję, trochę tak. W zeszłym roku była to szkoła z Pragi.

Zaraz po powrocie do domu napisał list do Sary, żeby przekazać jej nowinę. Przy okazji zapytał, jak nazywa się szkoła, do której uczęszcza. Wizja spotkania Sary przerażała go i ekscytowała jednocześnie, ale problem rozwiązał się kilka dni później, gdy dostał od niej odpowiedź. Okazało się, że Sara uczęszcza do innej szkoły. Mimo że nie oczekiwał z takiego spotkania zbyt wiele, i tak poczuł się rozczarowany. Nie pozostało mu nic innego, jak skupić się na nauce.

Minęły dwa tygodnie. Został już tylko jeden dzień do zawodów. Olek dostał kolejny list od Sary. Dziewczyna chwaliła się, na jakiej imprezie była, jak świetnie się bawiła i że ma plany na wyjazd z koleżankami. Olkowi coraz trudniej było czytać te listy. Sara napisała też, że w końcu ma telefon komórkowy i podała mu swój numer. Chłopak specjalnie się tym nie przejął, bo sam telefonu nie miał. Poza tym SMS-y do Niemiec kosztowały fortunę. Powiedział jednak o tym rodzicom, którzy zgodzili się kupić mu telefon w nagrodę za świetne wyniki w nauce. Uprzedzili go jednak, że pisanie z kimś zza granicy szybko wyczerpie jego kartę.

Kupił używaną Nokię 3310 i napisał:

O: Hej Sara, tu Olek. Co porabiasz?

S: Cześć Olek! Jadę z dziewczynami. Odezwę się, jak będę na miejscu!

Ucieszył się z pierwszego SMS-a. Koledzy mieli już telefony, ale jemu szczególnie nie był on potrzebny. Późnym wieczorem dostał kolejną wiadomość od Sary.

S: Jesteśmy na miejscu. Padam z nóg. A co u ciebie?

O: Okej! Właśnie skończyłem się uczyć i idę spać.

S: Dobranoc (emotikon z uśmiechniętą buźką).

O: Dobranoc (emotikon z uśmiechniętą buźką).

Kolejnego dnia w szkole panowało wielkie poruszenie. Wszyscy oczekiwali przyjazdu uczniów z Niemiec. Około jedenastej na boisko szkolne wjechały dwa ogromne autobusy, z których wysiadła masa młodzieży i nauczycieli.

Olek stał w oddali z kolegami i obserwowali wysiadające osoby.

– Tomek, widzisz tam jakieś fajne laski? – zagadał Grzesiek.

– No… może. Trzeba by podejść bliżej.

Olek niechętnie podszedł z kumplami bliżej autobusów. Panowało spore zamieszanie. Chłopaki komentowali coś i śmiali się pod nosami.

– Dobra, trzeba iść się przebrać. Co mamy pierwsze? – zapytał Tomek.

– Sztafeta – odparł Grzesiek.

Olek ruszył za nimi. Mimo że sam nie uczestniczył w żadnych zawodach sportowych, nie chciał stać bezczynnie i jak kołek gapić się na przyjezdnych. Szli grupką, a po drodze minęli kilkoro dziewczyn z Niemiec.

– Ty, ale laski! – parsknął rozbawiony Tomek.

– Miałem wrażenie, że się nam przyglądały, nie? – rzucił Michał.

– I chyba komentowały coś… Olek, nie znasz przypadkiem niemieckiego? – zaśmiał się Grzesiek.

– A skąd niby miałbym znać?

– No ta twoja Sara cię nie nauczyła? – nabijał się.

– A co wy ciągle jesteście w kontakcie? – zaśmiał się Michał.

– Nie… coś ty! Czasem tylko coś napisze do mnie. No a ja odpiszę, ale to tyle – odparł podirytowany.

Obejrzał się za siebie. Dziewczyny ciągle patrzyły w ich stronę.

– Ej! One ciągle się tu patrzą!

– Olek, nie gap się! Później do nich zagadam! – odparł pewnie Tomek.

– A jak? Znasz niemiecki?

– No może po angielsku dam radę.

– Jasne, ty i angielski! – wszyscy wybuchli śmiechem.

Siedział na ławce koło szatni i czekał na kumpli. Ci, przebrani w stroje sportowe, wyszli po kilkunastu minutach.

– Idziesz Olek? – zapytał Grzesiek.

– No idę.

– O której masz ten konkurs dla kujonów?

– Jest ostatni. Na sali gimnastycznej. Jak skończą się zawody dla przygłupów! – zaśmiał się.

– Zaraz oberwiesz! – Grzesiek również zarechotał.

Idąc we dwóch, skręcili do szkolnego sklepiku, gdzie Grzesiek kupił sobie wodę. Wyszli na korytarz i zamilkli, widząc przyjezdne dziewczyny idące z naprzeciwka. Kiedy się do nich zbliżyli, pierwsza — wysoka, niebywale piękna — zatrzymała się i spojrzała na Olka. Ten speszył się, szybko odwrócił wzrok i, nie zatrzymując się, ominął grupkę. Grzesiek zrobił to samo. Szli dalej w milczeniu, aż w końcu obaj parsknęli śmiechem.

– Ty! Widziałeś ją? – zapytał Grzesiek.

– No widziałem.

– Ale laska!

– Nie wiem, nie przyjrzałem się.

– Serio? Patrzyła się na ciebie, gamoniu!

Grzesiek obrócił się za siebie i o mało się nie potknął.

– Ja pierniczę! Myślałem, że Niemki są paskudne, a te tutaj… no proszę, proszę!

– Chodź, bo ci sztafeta stanie! – zaśmiał się.

– Racja. Ciężko tak biegać! – Grzesiek zarechotał. 

Wyszli na boisko. Olek usiadł na trybunach razem z resztą klasy. Apel rozpoczął się od oficjalnego powitania gości — dużo gadania, które zanudziło prawie wszystkich. Rozglądał się dookoła, aż nagle jego telefon zawibrował w kieszeni.

S: Hej! Gotowy na konkurs?

O: Cześć! Tak, ale to później. Jak wyjazd?

S: Na razie dość dziwnie, ale może się rozkręci.

Schował telefon i skupił się na rozpoczynających się zawodach. Niedaleko wejścia na stadion dostrzegł tę samą grupkę dziewczyn. Wysoka szatynka o włosach sięgających pasa rozmawiała z jakimś chłopakiem.

– Za kim się tak rozglądasz? – zaśmiała się Agnieszka. Koleżanka z podstawówki trafiła do tego samego technikum co on.

– A za nikim. Tak patrzę tylko.

– Aha, pewnie jesteś ciekaw, co za dziewczyny przyjechały!

– No jasne, cały ja. Znasz mnie – parsknął.

– Ja tam widzę kilku fajnych chłopaków!

Agnieszka wyjrzała na przyjezdnych. Olek wychylił się i z zaskoczeniem zauważył, że wysoka Niemka patrzy w jego stronę. Schował się zdziwiony.

Przez najbliższe półtorej godziny odbywały się kolejne konkurencje sportowe. Część wygrywało technikum Olka, a część — szkoła z Niemiec. Zerknął na zegarek. Musiał już zbierać się na salę gimnastyczną, gdzie miał odbyć się konkurs wiedzy ogólnej.

Speszony skierował się do wyjścia ze stadionu. Mijał grupki osób rozmawiające po niemiecku. Spuścił wzrok i jakoś udało mi się przejść, będąc niezaczepionym. Wszedł do szkoły. Telefon znowu się odezwał.

S: Powodzenia na konkursie!

Zatrzymał się. Obrócił się za siebie, ale nie zobaczył nikogo. „Ech… chyba mam jakieś urojenia” — pomyślał.

O: Dzięki! Zaraz zaczynamy.

S: Daj znać, jak Ci poszło (emotikon z uśmiechniętą buźką).

Schował telefon. Powoli dopadał go stres przed konkursem. Podszedł do osób z reprezentacji szkoły, by pogadać i rozluźnić się trochę.

Powoli sala zaczynała się zapełniać nauczycielami. Olka nie zaskoczyło to, że uczniów była garstka. Mało kogo interesował taki konkurs. Zrobiło mu się raźniej, gdy zobaczył Grześka.

– Powodzenia kujonie! – krzyknął Grzesiek, korzystając z zamieszania.

Olek zaśmiał się, siedząc przy stole obok pięciu innych uczniów technikum. Mina szybko mu zrzedła, gdy do stolika po drugiej stronie sali weszła reprezentacja z Niemiec — a jedną z uczennic była, jak na złość, ta wysoka dziewczyna. Usiadła przy stoliku i spojrzała na niego z przebiegłym uśmiechem.

– No ja pie… – mruknął pod nosem i odwrócił wzrok.

Po omówieniu zasad, konkurs się rozpoczął — w języku angielskim. Chłopak skoncentrował się, jak tylko mógł, na padających pytaniach. Ciężko znosił wzrok kilkudziesięciu osób zgromadzonych na sali, ale najbardziej peszył go wzrok dziewczyny. Zawziął się jednak i, skupiony, raz za razem odpowiadał na pytania. Wynik między szkołami był remisowy.

– Dobra, musimy wybrać ostatnią osobę do finału! – rzucił nauczyciel. – Olek?

– Co? Ja? Nie szans.

– Dasz radę! Masz najwięcej punktów z nas wszystkich – rzuciła dziewczyna z jego zespołu.

– Olek, idziesz! – zadecydował nauczyciel, nie pozostawiając mu czasu na reakcję. – Idź na środek!

– Gdzie?! – poczuł, że nogi ma jak z waty i spanikowany wstał od stolika.

– Dajesz, Olek! – krzyknął Grzesiek.

Zerknął na niego szybko i kiwnął głową.

– Tylko patrz jej w oczy! – zaśmiał się kumpel i zaraz został skarcony przez nauczycielkę.

W połowie drogi do mikrofonu nagle się zatrzymał.

– No nie… – jęknął do siebie zdegustowany.

W finale musiał zmierzyć się akurat z tą Niemką. Zmierzył dziewczynę wzrokiem. Szczuplutka szatynka, o długich, lekko kręconych włoskach, ubrana była w białą sukienkę do połowy ud. Ramionka miała odkryte, a dekolt lekko odsłaniał górę okrągłych piersi. Chwiejnym krokiem dotarł na środek sali. Dziewczyna uśmiechnęła się do niego i wyciągnęła dłoń w jego stronę. Olek zbladł. Podał spoconą dłoń. Dziewczyna była wyższa od niego o kilka centymetrów. Obrócili się i stanęli przodem do widowni. Zauważył, że Grzesiek rozmawia przez telefon i śmieje się do rozpuku.

Zaczęły padać pierwsze pytania. Niemka odpowiadała jako pierwsza, potem Olek. Oboje odpowiadali poprawnie, więc padały kolejne pytania. Chłopak zauważył, że do kumpla dołączyli Tomek, Michał i kilku innych kolegów. Michał wskazał palcem na Niemkę, potem wyciągnął kciuk w górę i wybuchnął śmiechem.

„Śmiej się, kurde… Ciekawe, co ty byś tu zrobił na moim miejscu!” — pomyślał zirytowany.

Spojrzał na dziewczynę. Miał wrażenie, że trochę się pogubiła i faktycznie jej odpowiedź nie dostała maksymalnej liczby punktów. To była jego szansa.

– Olek, twoja kolej. Jeśli odpowiesz bezbłędnie, wygrasz! – usłyszał od nauczyciela.

Kątem oka dostrzegł, że Niemka stoi zwrócona w jego stronę. Speszony zerknął na nią i przez moment się zamyślił, po czym bez wahania odwrócił się do niej przodem.

„Chcę zobaczyć twoją minę, gdy przegrasz!” — pomyślał. Zebrał się w sobie. Dziewczyna patrzyła na niego intensywnie swoimi czarnymi oczami.

„Boże, ale jesteś piękna” — na moment odpłynął, ale gdy prowadzący zaczął czytać pytanie, natychmiast oprzytomniał. Wysłuchał pytania do końca, pomyślał chwilę i przystawił mikrofon do ust, by pewny siebie opowiedzieć.

– Olek, na prawdę mnie nie poznajesz? – powiedziała cichutko uśmiechnięta.

Chłopak zamarł z otwartą buzią. Oczy otwarł szeroko.

– Zostało pięć sekund! – rzucił prowadzący.

– To niemożliwe – wyszeptał przerażony.

– Czas minął. Wygrała szkoła z Berlina. Brawo.

Na sali rozbrzmiał wybuch radości ze strony przyjezdnych. Zrobiło się spore poruszenie, ale nawet to Olka nie ocuciło. Gapił się w oczy dziewczyny. Ta podeszła i nachyliła się do niego.

– Wynagrodzę ci to – wyszeptała mu prosto do ucha.

 

13,533
8.55/10
Podziel się ze znajomymi

Jak Ci się podobało?

Średnia: 8.55/10 (44 głosy oddane)

Pobierz powyższy tekst w formie ebooka

Z tej serii

Teksty o podobnej tematyce:

pokątne opowiadania erotyczne
Witamy na Pokatne.pl

Serwis zawiera treści o charakterze erotycznym, przeznaczone wyłącznie dla osób pełnoletnich.
Decydując się na wejście na strony serwisu Pokatne.pl potwierdzasz, że jesteś osobą pełnoletnią.

Pliki cookies i polityka prywatności

Zgodnie z rozporządzeniem Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r (RODO). Potrzebujemy Twojej zgody na przetwarzanie Twoich danych osobowych przechowywanych w plikach cookies.
Zgadzam się na przechowywanie na urządzeniu, z którego korzystam tzw. plików cookies oraz na przetwarzanie moich danych osobowych pozostawianych w czasie korzystania przeze mnie ze stron internetowej lub serwisów oraz innych parametrów zapisywanych w plikach cookies w celach marketingowych i w celach analitycznych.
Więcej informacji na ten temat znajdziesz w regulaminie serwisu.