Dziewczyna z sąsiedztwa (I)

13 czerwca 2025

Opowiadanie z serii:
Dziewczyna z sąsiedztwa

16 min

Poniższy tekst znajduje się w poczekalni!

Przed blokiem grupka chłopców szykowała się do wycieczki rowerowej. W pewnym momencie doszło do drobnej sprzeczki.

– Olek zostaw ją!

– Nie, nie zostawię.

– Ona jest jakaś dziwna.

– Nieprawda. Jest miła.

– Wiecznie ją ciągniesz za sobą…

– Bo nie chcę, żeby siedziała sama.

– Uch… tylko będą z nią problemy! Co cię ona tak obchodzi?

Olkowi zawsze było szkoda Sary. Odkąd pamiętał, dziewczynka była odrzucana przez wszystkich. Gdy rok temu Sara straciła w wypadku tatę, stała się jeszcze bardziej wyobcowana. Cicha i nieśmiała snuła się sama po korytarzach podstawówki traktowana przez wszystkich jak powietrze.

– Szkoda mi jej. Idę po nią!

– Ech… – Grzesiek mruknął pod nosem.

Olek wykazywał się znacznie większą empatią niż jego rówieśnicy z pierwszej klasy. Sam nie narzekał na brak kolegów. Połowa jego klasy mieszkała w sąsiednich blokach. Sprawa wyglądała zupełnie inaczej, jeśli chodzi o koleżanki. Nie licząc Sary, która chodziła do równoległej klasy, w okolicy mieszkała tylko Agnieszka i Magda, ale te trzymały się same i odrzucały każdą próbę wspólnych zabaw.

– Hej Sara.

– Hej – odparła. Spojrzała na Olka z nadzieją w oczkach.

– Co porabiasz? – zapytał Olek, choć to było oczywiste. Sara siedziała smutna na huśtawce i nie robiła kompletnie nic.

– Nic. Huśtam się.

Olek przyjrzał się smutnej buzi krępej dziewczynki. Jej krótkie włoski rozkopane były przez wiatr.

– Dlaczego nie idziesz do Agnieszki i Magdy? Są na placu zabaw.

Dziewczynka wzruszyła ramionkami.

– Jedziemy z chłopakami rowerami nad rzekę. Jedziesz z nami?

– Jeździcie za szybko… nie mogę was dogonić.

– Ja pojadę wolno. Chodź! – Olek uśmiechnął się.

Na buzi dziewczynki pojawił się cień uśmiechu. Wstała i ruszyła za Olkiem.

Tak wyglądały pierwsze lata w podstawówce. Olek był jedyną osobą, która zwracała uwagę na Sarę. Rozmawiał z nią w przerwach na korytarzu, kiedy po prostu było mu jej szkoda. Czasem widzieli się przed blokiem po szkole. Potrafili wspólnie przesiedzieć parę godzin na ławce, rozmawiając o niczym. Niestety Sara wciąż była nieśmiała. Przebojowe koleżanki z klasy unikały jej jak ognia i nie potrafiła zaprzyjaźnić się z żadną z nich. Olek był jedyną miłą dla niej osobą. Nie raz stawał w jej obronie, gdy dzieciaki chciały jej dokuczyć.

Pewnego popołudnia, kiedy byli już w trzeciej klasie, siedzieli wspólnie w mieszkaniu Olka i uczyli się do nadchodzących sprawdzianów.

– Olek a pomożesz mi z matematyką?

– Jasne. Kiedy masz klasówkę?

– Pojutrze.

– Okej. To dzisiaj dokończmy to a matematyka jutro – uśmiechnął się.

Sara też się uśmiechnęła.

– Dziękuję, że mi pomagasz – szybko przytuliła Olka i wróciła do zeszytów.

– Nie ma sprawy.

– Pewnie wolałbyś jechać na boisko, a nie siedzieć tu i uczyć mnie wszystkiego.

– pojadę później. Zresztą ja też muszę się pouczyć – zaśmiał się.

– Ty? Przecież ty masz same piątki i szóstki.

– Bo się uczę z tobą. Właściwie to chyba dzięki tobie mam takie dobre oceny.

Zaśmiali się.

– Jesteś moim jedynym kolegą – Sara popatrzyła na Olka maślanymi oczkami.

– w klasie też masz kolegów – Olek speszył się trochę.

– Ale z żadnym nie rozmawiam.

– A z koleżankami?

– Nie… – Sara posmutniała. – Nie mam koleżanek.

– Dlaczego?

– Nie wiem. Nie lubią mnie. Może dlatego, że jestem gruba i brzydka.

– Nie jesteś gruba i brzydka!

– Jestem. A one są takie ładne – Sara zakręciła oczkami. – I uczą się lepiej ode mnie.

– No, żeby one były takie ładne, to bym nie powiedział – Olek parsknął.

Sara uśmiechnęła się.

– Sara, nie martw się. Wszystko się jeszcze ułoży.

– Ciekawe jak…

– Hm, zobaczysz! Coś wymyślisz. Możesz być taka, jaką chcesz być. Wierzę w ciebie.

– Dzięki – westchnęła. – Nie wiem, co bym zrobiła bez ciebie.

Olek uśmiechnął się w odpowiedzi.

– Wiem, że podobają ci się inne dziewczyny – powiedziała cicho. – Na przykład Sylwia.

– Co? – zdziwił się. Sara nigdy nie zagadywała go o inne dziewczyny.

– Wiem Olek, że ona ci się podoba.

– Sara… Przecież się przyjaźnimy.

– Wiem. Przepraszam. To co nam zostało z plastyki?

Olek lubił spędzać czas z Sarą, ale to nie ona była jego obiektem westchnień. Faktycznie, była nią Sylwia. Dziewczynka z klasy Sary. Pełna energii, rozśmiana blondynka o jasnych włosach, od pierwszej klasy dostawała stertę walentynek. Olek nie raz próbował zagadać do Sylwii, ale ta zbywała go od razu. Jako chłopak z innej klasy mógł zapomnieć o rozmowie z nią.

W kolejnej, czwartej klasie, w dzień świętego Walentego, stało się coś, czego Olek się nie spodziewał. Starsi uczniowie z ósmej klasy roznosili listy po klasach i był to pierwszy przypadek, gdy ktoś zaadresował walentynkę do niego. Grzesiek oczywiście zareagował na to śmiechem, drwiąc z Olka.

Olek otworzył niepodpisaną kopertę. W środku, na ładnej kartce, narysowane były śmieszne kwiatki. Jeden z nich mówił: „Jesteś dla mnie najważniejszy na świecie!”. Domyślał się, że to Sara wysłała mu tę walentynkę, ale i tak miał cichą nadzieję, że może była to jednak któraś z jego koleżanek z klasy. A że mogła to być Sylwia, nawet nie liczył.

– Od kogo dostałeś? – nabijał się z niego Grzesiek.

– Nie wiem. Nie jest podpisana.

Olkowi było bardzo miło, że dostał list, nawet jeśli byłby on od Sary.

– Ej słuchajcie, Olek dostał walentynkę od Sary! – Grzesiek wywołał tym wybuch śmiechu kolegów z ławek obok.

– Nie wiem, czy od Sary. A zresztą spadajcie! A ty Tomek od kogo dostałeś? – Olek próbował odwrócić uwagę od siebie.

– Od Agnieszki – odparł dumnie. – Podpisała się.

„Kurde!” – pomyślał Olek. Agnieszka była fajna i to wiedzieli wszyscy. A Olek dodatkowo dowiedział się, że jego walentynka na pewno od Agnieszki nie jest.

Wrócił do domu. Ta niepewność od kogo dostał list, nie pozwalała mu się na niczym skupić. Wyszedł wieczorem przed blok z nadzieją, że Sara zobaczy go z okna i dołączy do niego. Chciał się upewnić, że to list od Sary i w spokoju zapomnieć o całej sprawie.

Kilka minut później Sara faktycznie wyszła z bloku. Olek już z daleka poznał, że cos nie gra. Dziewczynka szła w jego kierunku zapłakana. Przyspieszyła na koniec, by rzucić mu się w ramiona.

– Co się stało? – zapytał wystraszony Olek.

– Wyjeżdżam! – Sara płakała.

– Jak to? Gdzie?

– To babci i dziadka. Za granicę.

– Okej. Kiedy wrócisz?

– Olek, ja nigdy nie wrócę!

– Ale co ty mówisz? – Olek nie dowierzał w to, co słyszy.

– Mama ukrywała to przede mną – rozpłakała się.

– Jak to?

– Dopiero teraz mi powiedziała! Jestem już spakowana. Przeprowadzamy się.

– No a co ze szkołą?

– Będę tam chodzić do szkoły.

– W Niemczech?!

– Tak.

– Ale… jak to?! – Olek był wyraźnie poruszony tą wieścią.

– Przepraszam Olek. Muszę już iść – Sara przetarła mokre od łez oczy.

Olek stał osłupiały.

– Napiszę do ciebie, zaraz jak zajadę.

– Dobrze Sara.

Olek usiadł na ławkę i próbował zrozumieć, co się dzieje. Nawet nie zdążył zapytać o walentynkę. Po chwili Wrócił do domu. Czuł się fatalnie. Nawet nie miał świadomości, że tak bardzo zżył się Sarą. Siedział w oknie i obserwował klatkę jej bloku. Sara chwilę później wyszła z mamą, schowały walizki do taxi i odjechały. Olek nie miał wątpliwości, że to była prawda. To był ostatni dzień, kiedy mógł opiekować się tą smutną dziewczynką z sąsiedztwa. Rozpłakał się.

Kilka dni później Olek dostał list. Sara pisała w nim jak bardzo za nim tęskni i że nie może odnaleźć się w nowej rzeczywistości.

Pisali do siebie przez kolejne lata. Wymieniali kilka listów każdego roku. Sara wydawała się nabierać odwagi i coraz lepiej radziła sobie w kontaktach z rówieśnikami. Miała koleżanki i kolegów. Olek czuł się coraz mniej potrzebny dziewczynce, ale ta regularnie pisała do niego. Często rozpisywała się, jak by to było spotkać się po latach, ale dla dzieci w podstawówce było to niewykonalne.

Oboje skończyli podstawówki z wyróżnieniem. Olek wciąż uczył się świetnie i nie miał problemu dostać się do najlepszego technikum w mieście. Natomiast nie układało mu się z dziewczynami. Nigdy nie miał szczególnego powodzenia, ale teraz było jeszcze gorzej. Koledzy wyrośli na wysokich chłopaków i Olek zazdrościł im zainteresowania dziewczyn. Sam nie miał więcej niż sto siedemdziesiąt centymetrów i z każdym rokiem tracił pewność siebie. Kolejne odrzucenia przez dziewczyny podcinały mu skrzydła. Tylko Sarze mógł zwierzyć się ze swoich uczuć.

Kiedy był w drugiej klasie, dotarło do niego, że teraz to Sara jest dla niego wsparciem, a nie on dla niej. Czekał niecierpliwie na każdy list od niej.

Zniechęcony swoim życiem towarzyskim skupił się na nauce. Zbliżały się wakacje i dyrektor technikum, ogłosił zawody międzyszkolne. Technikum Olka miało zaprosić szkołę z Niemiec. Oprócz zawodów sportowych był też konkurs z wiedzy ogólnej i Olek chętnie zgłosił się do niego.

– Olek, ta twoja dziewczyna, jak jej tam było… Sara! Czy ona czasem nie chodzi tam do szkoły? – parsknął Grzesiek.

– Wal się! To nie była moja dziewczyna! – zaśmiał się Olek.

– Gdzie ona mieszka w tych Niemczech?

– W Berlinie. Tam jest od cholery szkół. To na pewno nie ta sama.

– No ale to i tak niezły zbieg okoliczności co nie? – zaśmiał się Grzesiek.

– No trochę. W zeszłym roku była szkoła z Pragi.

Zaraz, gdy wrócił do domu, napisał list do Sary, by przekazać jej nowinę. Przy okazji zapytał, jak nazywa się szkoła, do której uczęszcza. Wizja spotkania Sary przerażała go i ekscytowała jednocześnie, ale problem rozwiązał się kilka dni później, gdy dostał odpowiedź od dziewczyny. Sara uczęszczała do innej szkoły. Mimo że nie oczekiwałby od takiego spotkania zbyt wiele to i tak poczuł się rozczarowany. Nie pozostało nic innego jak skupić się na nauce.

Minęły dwa tygodnie. Został już tylko dzień do zawodów. Olek dostał kolejny list od Sary. Dziewczyna chwaliła się, na jakiej imprezie była i jak świetnie się bawiła. I że ma plany na wyjazd z koleżankami. Olkowi coraz trudniej było czytać te listy. Sara napisała też, że ma w końcu telefon komórkowy. Podała Olkowi numer. Olek nie specjalnie się tym przejął, bo sam telefonu nie miał. Poza tym SMS–y do Niemiec kosztowały fortunę. Powiedział jednak o tym rodzicom i ci zgodzili się kupić mu telefon w nagrodę za świetne wyniki w nauce. Uprzedzili jednak, że pisanie z kimś zza granicy szybko wyczerpie jego kartę.

Olek kupił używaną Nokię 3310 i napisał:

O: Hej Sara, tu Olek. Co porabiasz?

S: Cześć Olek! Jadę z dziewczynami. Odezwę się, jak będę na miejscu!

Olek ucieszył z pierwszego SMS–a. Koledzy mieli już telefony, ale jemu szczególnie nie był on potrzebny. Późnym wieczorem, dostał kolejną wiadomość od Sary.

S: Jesteśmy na miejscu. Padam z nóg. A co u ciebie?

O; Okej! Właśnie skończyłem się uczyć i idę spać.

S: Dobranoc (emotikon z uśmiechniętą buźką).

O: Dobranoc (emotikon z uśmiechniętą buźką).

Kolejnego dnia w szkole panowało wielkie poruszenie. Wszyscy oczekiwali przyjazdu uczniów z Niemiec. Około godziny 11 na boisko szkolne wjechały dwa wielkie autobusy, z których wysiadło mnóstwo młodzieży i nauczycieli.

Olek stał z kolegami i z oddali obserwowali wysiadające osoby.

– Tomek, widzisz tam jakieś fajne laski? – zagadał Grzesiek.

– No… może. Trzeba by podejść bliżej.

Olek niechętnie podszedł z kumplami bliżej autobusów. Panowało spore zamieszanie. Chłopaki komentowali coś i śmiali się pod nosami.

– Dobra, trzeba iść się przebrać. Co mamy pierwsze? – rzucił Tomek.

– Sztafeta – odparł Grzesiek.

Olek ruszył za nimi. Mimo że sam nie uczestniczył w żadnych zawodach sportowych, to nie chciał stać tu i jak kołek gapić się na przyjezdnych. Szli grupką i po drodze minęli kilkoro dziewczyn z Niemiec.

– Ty, ale laski! – parsknął Tomek.

– Miałem wrażenie, że się nam przyglądały, nie? – rzucił Michał.

– I chyba komentowały coś… Olek, nie znasz przypadkiem niemieckiego? – zaśmiał się Grzesiek.

– A skąd niby miałbym znać?

– No ta twoja Sara cię nie nauczyła? – nabijał się.

– A co wy ciągle jesteście w kontakcie? – zaśmiał się Michał.

– Nie… coś ty! Czasem tylko coś napisze do mnie. Na a ja odpiszę, ale to tyle – odparł Olek.

Olek obejrzał się za siebie. Dziewczyny ciągle patrzyły się w ich kierunku.

– Ej one ciągle się tu patrzą!

– Olek, nie gap się! Później do nich zagadam! – odparł pewnie Tomek.

– A jak? Znasz niemiecki?

– No może po angielsku dam radę.

– Jasne, ty i angielski! – wszyscy wybuchli śmiechem.

Olek siedział na ławce koło szatni i czekał na kumpli. Ci, przebrani w stroje sportowe, wyszli po kilkunastu minutach.

– Idziesz Olek? – zapytał Grzesiek.

– No idę.

– O której masz ten konkurs dla kujonów?

– Jest ostatni. Na sali gimnastycznej. Jak skończą się zawody dla przygłupów! – zaśmiał się Olek.

– Zaraz oberwiesz! – Grzesiek również zarechotał.

Idąc we dwoje, skręcili do szkolnego sklepiku, gdzie Grzesiek kupił sobie wodę. Wyszli na korytarz i zamilkli widząc przyjezdne dziewczyny idące z naprzeciwka. Kiedy zbliżyli się do nich, pierwsza, wysoka dziewczyna zatrzymała się i spojrzała na Olka. Ten szybko odwrócił wzrok speszony i nie zatrzymując się, ominął grupkę dziewczyn. Grzesiek zrobił to samo. Szli dalej, aż w końcu oboje parsknęli.

– Ty widziałeś ją? – zapytał Grzesiek.

– No widziałem.

– Ale laska!

– Nie wiem, nie przyjrzałem się.

– Serio? Patrzyła się na ciebie gamoniu!

Grzesiek obrócił się za siebie i o mało się nie potknął.

– Ja pierniczę. Myślałem, że Niemki są paskudne! A te tutaj… no proszę… proszę!

– Chodź, bo ci sztafeta stanie! – Olek zaśmiał się.

– racja. Ciężko tak biegać – Grzesiek zarechotał. 

Wyszli na boisko. Olek usiadł na trybunach z resztą klasy. Na początku odbyło się oficjalne powitanie przyjezdnych. Dużo gadania, które zanudziło prawie wszystkich. Olek rozglądał się wokoło, aż nagle jego telefon za wibrował w kieszeni.

S: Hej! Gotowy na konkurs?

O: Cześć! Tak, ale to później. Jak wyjazd?

S: Na razie dość dziwnie, ale może się rozkręci.

Olek schował telefon i skupił się na rozpoczynających się zawodach. Dostrzegł, że niedaleko wejścia na stadion stoi ta sama grupka dziewczyn. Wysoka dziewczyna rozmawiała z jakimś chłopakiem.

– Za kim się tak rozglądasz Olek? – zaśmiała się Agnieszka. Koleżanka z podstawówki trafiła do tego samego technikum co on.

– A za nikim. Tak patrzę tylko.

– Aha, pewnie jesteś ciekaw, co za dziewczyny przyjechały!

– No jasne, cały ja. Znasz mnie – parsknął Olek.

– Ja tam widzę kilku fajnych chłopaków – Agnieszka wyjrzała na przyjezdnych. Olek wychylił się i z zaskoczeniem zauważył, że wysoka Niemka patrzy w jego stronę. Schował się zdziwiony.

Przez najbliższe półtorej godziny odbywały się różne konkursy sportowe. Część wygrywało technikum Olka a część szkoła z Niemiec. Zerknął na zegarek. Musiał się już zbierać na salę gimnastyczną, gdzie miał się odbyć konkurs wiedzy ogólnej.

Speszony skierował się do wyjścia ze stadionu. Mijał grupki gadające po niemiecku. Spuścił wzrok i jakoś udało mi się przejść, będąc niezaczepionym. Wszedł do szkoły. Telefon znowu się odezwał.

S: Powodzenia na konkursie!

Olek zatrzymał się. Obrócił się za siebie, ale nie widział nikogo – „Ech… chyba jakieś urojenia mam!”. – Pomyślał.

O: Dzięki! Zaraz zaczynamy.

S: Daj znać, jak Ci poszło (emotikon z uśmiechniętą buźką).

Olek schował telefon. Powoli dopadał go stres przed konkursem. Podszedł do osób z reprezentacji szkoły, by pogadać i rozluźnić się trochę.

Powoli sala zaczynała się zapełniać nauczycielami. Olka nie zaskoczyło to, że uczniów była garstka. Mało kogo interesował taki konkurs. Zrobiło mu się raźniej, gdy zobaczył Grześka.

– Powodzenia kujonie! – krzyknął Grzesiek, korzystając z zamieszania.

Olek zaśmiał się, siedząc przy stole obok pięciu innych uczniów technikum. Mina zrzedła mu jednak szybko, gdy do stolika po drugiej stronie sali weszła reprezentacja z Niemiec i jedną z uczennic była, jak na złość, ta wysoka dziewczyna. Usiada przy stoliku. Spojrzała na niego z przebiegłym uśmiechem.

– No ja pie… – Olek mruknął pod nosem i odwrócił wzrok.

Chwila gadki organizacyjnej i konkurs się rozpoczął. W języku angielskim. Olek skoncentrował się jak mógł na padających pytaniach. Ciężko znosił wzrok kilkudziesięciu osób zgromadzonych na sali, ale najbardziej peszył go wzrok dziewczyny. Zawziął się jednak i skupiony raz za razem odpowiadał na padające pytania. Wynik między szkołami był remisowy.

– Dobra, musimy wybrać ostatnią osobę do finału! – rzucił nauczyciel. – Olek?

– Co? Ja? Nie szans.

– Olek dasz radę! Masz najwięcej punktów z nas wszystkich – rzuciła dziewczyna z jego zespołu.

– Olek! Idziesz! – zadecydował nauczyciel, nie pozostawiając Olkowi czasu reakcję. – Idź na środek!

– Gdzie?! – Olek poczuł, że ma nogi jak z waty. Wstał spanikowany od stolika.

– Dajesz Olek! – krzyknął Grzesiek. Olek zerknął na niego i kiwnął głową.

– Tylko patrz jej w oczy! – zaśmiał się Grzesiek i zaraz został skarcony przez nauczycielkę.

W połowie drogi do mikrofonu Olek zatrzymał się.

– No nie…. – Jęknął do siebie. W finale musiał zmierzyć się akurat z tą Niemką. Zmierzył dziewczynę wzrokiem. Szczuplutka szatynka, o długich lekko kręconych włoskach, ubrana była w białą sukienkę do połowy ud. Ramionka miała odkryte, a dekolt lekko odsłaniał górę okrągłych piersi. Chwiejnym krokiem dotarł na środek sali. Dziewczyna uśmiechnęła się do niego i wyciągnęła dłoń w jego stronę. Olek zbladł. Podał spoconą dłoń. Dziewczyna była wyższa od niego o kilka centymetrów. Obrócili się i stanęli przodem do widowni.

Olek zauważył, że Grzesiek gada do telefonu i śmieje się przy tym do rozpuku. Zaczęły padać pierwsze pytania. Pierwsza odpowiadała Niemka. Potem Olek. Oboje odpowiadali poprawnie, więc padały kolejne pytania. Olek dostrzegł, że do Grześka dołączył Tomek, Michał i paru innych jego kumpli. Michał wskazał palcem na Niemkę i potem kciuk w górę, po czym wybuchnął śmiechem.

„Śmiej się kurde… ciekawe co ty byś tu zrobił na moim miejscu” – zirytował się Olek w myślach.

Spojrzał na dziewczynę. Miał wrażenie, że trochę się pogubiła i faktycznie nie dostała maksymalnej liczby punktów. To była jego szansa.

– Olek, twoja kolej. Jeśli odpowiesz za maksymalną liczbę punktów, wygrasz! – usłyszał od nauczyciela. Kątem oka dostrzegł, że Niemka stoi do niego przodem. Speszony zerknął też na nią. Zamyślił się przez moment, po czym odwrócił się do niej. – „Chcę zobaczyć twoją minę, jak przegrywasz!” – pomyślał. Zebrał się w sobie. Dziewczyna patrzyła na niego intensywnie swoimi czarnymi oczami. „Boże, ale jesteś piękna”. – Olek na moment odpłynął, ale gdy prowadzący zaczął czytać pytanie, oprzytomniał natychmiast. Wysłuchał pytanie do końca, pomyślał chwilę i przystawił mikrofon do ust, by pewny się odpowiedzieć.

– Olek, na prawdę mnie nie poznajesz? – powiedziała cichutko uśmiechnięta.

Olek zamarł z otwartą buzią. Oczy otwarł szeroko.

– Zostało pięć sekund – rzucił prowadzący.

– To niemożliwe – wyszeptał przerażony.

– Czas minął. Wygrała szkoła z Berlina. Brawo.

Na sali rozbrzmiał wybuch radości ze strony przyjezdnych. Zrobiło się spore poruszenie, ale nawet to Olka nie ocuciło. Gapił się w oczy dziewczyny. Ta podeszła i nachyliła się do niego.

– Wynagrodzę ci to – wyszeptała mu prosto do ucha.

 

715
8/10
Podziel się ze znajomymi

Jak Ci się podobało?

Średnia: 8/10 (10 głosy oddane)

Teksty o podobnej tematyce:

pokątne opowiadania erotyczne
Witamy na Pokatne.pl

Serwis zawiera treści o charakterze erotycznym, przeznaczone wyłącznie dla osób pełnoletnich.
Decydując się na wejście na strony serwisu Pokatne.pl potwierdzasz, że jesteś osobą pełnoletnią.

Pliki cookies i polityka prywatności

Zgodnie z rozporządzeniem Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r (RODO). Potrzebujemy Twojej zgody na przetwarzanie Twoich danych osobowych przechowywanych w plikach cookies.
Zgadzam się na przechowywanie na urządzeniu, z którego korzystam tzw. plików cookies oraz na przetwarzanie moich danych osobowych pozostawianych w czasie korzystania przeze mnie ze stron internetowej lub serwisów oraz innych parametrów zapisywanych w plikach cookies w celach marketingowych i w celach analitycznych.
Więcej informacji na ten temat znajdziesz w regulaminie serwisu.