Dziewczyna z sąsiedztwa (II)
14 czerwca 2025
Dziewczyna z sąsiedztwa
19 min
Poniższy tekst znajduje się w poczekalni!
Olek stał osłupiały. Przeciwniczka wróciła już do swojego zespołu i cieszyła się z wygranej. Ludzie z jej szkoły zbiegli się wokół niej i po chwili Olek nie mógł jej już dostrzec. Poczuł, jak ktoś klepie go po plecach. Spojrzał przed siebie.
– Było blisko Olek! Dobrze ci poszło – rzuciła koleżanka z drużyny.
– No… – nie mógł zebrać myśli.
– Nie znałeś odpowiedzi na to pytanie?
– Znałem.
– To, co się stało? – zaśmiała się.
– Nie wiem – ściągnął brwi i spuścił głowę. – Muszę usiąść.
Podszedł do ławki pod ścianą. Za moment doskoczyli do niego kumple.
– Olek! Olek! – śmiali się – to była piękna katastrofa!
– Ale spaliłeś przed tą laską! – Tomek płakał ze śmiechu.
Westchnął i pokręcił głową.
– Co to było Olek? Wyglądałeś, jakbyś znał odpowiedź! Zatkało cię czy co? – zapytał Grzesiek.
– A mówiłem ci, żebyś się tak nie gapił na te dziewczyny! – śmiał się dalej Tomek.
Olek spojrzał z poważnym wyrazem twarzy na Grześka.
– No co? – zdziwił się kumpel.
– Nie wiem… – odparł. – Muszę się przewietrzyć.
Ruszył szybkim krokiem i po chwili był już na dziedzińcu szkoły.
„Ja pieprzę! Przecież to nie może być ona!” – wątpił w to, co widział i słyszał. Złapał kilka głębszych oddechów. Rozejrzał się wokoło. Wrócił na salę, ale stąd większość osób już wyszła. Poszedł więc na stadion, na którym kręciło się większość osób, ale nigdzie nie widział swojej podstępnej konkurentki.
– Ej Olek, tu jesteśmy – usłyszał Grześka siedzącego z resztą ekipy w oddali na trybunach.
Stał chwilę zdezorientowany, po czym wyciągnął telefon i napisał SMS–a.
O: Sara???
– Tak? – usłyszał za sobą.
Zamarł. Obrócił się powoli. Dziewczyna stała przed nim. Chciał coś powiedzieć, ale nie mógł wydobyć z siebie słowa.
– Witaj, Olek – powiedziała ciepłym głosem.
Po chwili zrobiła krok bliżej i pocałowała go w policzek. Olek stał sparaliżowany i nie wykrztusił z siebie słowa.
– Muszę już iść, ale mam nadzieję, że znajdziesz dla mnie potem trochę czasu – uśmiechnęła się delikatnie.
Zrobiła krok do tyłu. Odwróciła się i ruszyła w kierunku koleżanek.
– Sara?
– Tak? – dziewczyna zatrzymała się i spojrzała na niego z uśmiechem.
– Do zobaczenia.
– Do zobaczenia, Olek – kiwnęła głową i poszła.
Olek wciąż czuł zapach jej perfum. Nie potrafił oderwać od niej wzroku, aż w końcu zniknęła za winklem.
Podszedł do kumpli.
– Ty, Olek, co to było? – zapytał zdziwiony Michał.
– Też to widzieliście? Czy to tylko moja wyobraźnia?
– Ona cię pocałowała? – zapytał Grzesiek.
– Mhy – uśmiechnął się lekko.
– Pewnie dlatego, że dał jej wygrać! – parsknął Tomek.
– Olek, czy to jest Sara? – zapytał skonsternowany Grzesiek.
– Tak. Chyba tak… – pokręcił głową z niedowierzaniem. – Nadal to do mnie nie dociera.
– Co za Sara? – zapytał Tomek.
– Tomek, nie pamiętasz Sary z podstawówki? Chodziła do równoległej klasy – odparł Grzesiek.
– Wyjechała, jak byliśmy w czwartej klasie – dodał Olek.
– Co? Nie chrzań! To nie może być ona!
– Myślę, że to jednak ona – parsknął Olek – wiesz, takie dziewczyny raczej rzadko całują mnie w policzek.
– Kurde! – Grzesiek pokręcił głową. – No to się trochę zmieniła!
– Niemożliwe, żeby to była ona! Nie wysłała ci wcześniej jakiegoś zdjęcia czy coś? – zapytał Tomek.
– Nie.
– Ale numer! – zaśmiał się Grzesiek – i co teraz?
– Nie wiem. A co ma być? – odparł zdziwiony.
– No chyba spotkasz się z nią jakoś?
– Może potem. Teraz musiała się zbierać.
– Olek, jak ty się z nią nie spotkasz, to ja to zrobię – parsknął Tomek. – Czy to Sara, czy nie, to ładniejszej laski nie widziałem!
– Ty się trzymaj od niej z daleka! – Olek spojrzał groźnie na Tomka.
– A co? To twoja dziewczyna? – uśmiechnął się szyderczo.
– Tomek, weź kurde… To dzień triumfu dla Olka – wtrącił się Grzesiek. – Niby przegrał, a jednak wygrał!
– No co? Żartuję tylko! Przecież w życiu bym nie zrobił na złość naszemu Olkowi! Skubany ratuje mi skórę od początku szkoły! – zaśmiał się.
Olek usiadł. Emocje powoli opadały.
– Ej, ona mnie wykiwała!
– O czym ty mówisz?
– No tam na koniec konkursu – parsknął.
– Jak to?
– Odezwała się do mnie i mnie zatkało. Nie poznałem jej.
– No nie dziwie ci się – Grzesiek się zaśmiał. – Chociaż z drugiej strony, to przesiedziałeś z nią sporo czasu lata temu.
– Jedynie te jej smutne oczy przypominają mi Sarę z przeszłości. Patrzyła na mnie, aż mnie zamurowało.
– Czyli rozumiem, że jednak się skusisz na to wyjście wieczorem na salę? – nabijał się Grzesiek.
– Wiesz co? Chyba nabrałem ochoty. – zaśmiał się.
Do chłopaków podeszły dziewczyny z klasy.
– Olek, a co ty w takim dobrym humorze jesteś? Pokonała cię jakaś Niemka! – zaśmiała się Agnieszka.
– Ach, jakoś to przeżyję.
– Grzesiek, załatwicie jakieś alko na wieczór? – zapytała z uśmiechem.
– Jasne. Mamy już, co trzeba. Chcecie, to wpadnijcie do mnie. Wypijemy coś, żeby gadka po angielsku szła nam lepiej!
Posiedzieli jeszcze chwilę i zebrali się do domów. Olek zerknął jeszcze na boisko, ale autokarów już nie było. Wrócił do domu.
– Nie uwierzysz, kogo dziś spotkałem – zagadał do mamy.
– Kogo?
– Sarę.
– Sarę? Tą z Niemiec?
– Tak. Okazało się, że to jednak jej szkoła przyjechała.
Mama popatrzyła podejrzliwie.
– No wiem – Olek pokiwał głową. – Dziwny zbieg okoliczności. Tak czy inaczej, Sara jest tutaj.
– Hm… Fajna dziewczyna?
– Yyy tak. Można tak to ująć.
– Co? – mama zaśmiała się. – Wyładniała?
– Ciężko to opisać. Musisz ją zobaczyć – ściągnął brwi i lekko pokręcił głową.
Poszedł do swojego pokoju. Adrenalina wciąż krążyła w jego żyłach. Nie mógł przestać myśleć o Sarze. Próbował zająć się czymkolwiek, ale jego myśli i tak uciekały do wydarzeń ze szkoły.
Minęło kilka godzin. Postanowił odpuścić sobie wyjście do Grześka. Wziął prysznic i ubrał się w najlepsze ciuchy. Dotarł prosto na salę, która znajdowała się raptem trzysta metrów od jego domu. Znajomi już tam byli.
– Olek, czemu nie wpadłeś? – zapytał roześmiany Grzesiek.
– A musiałem odpocząć!
– Ta, bo my nie wiemy, co robiłeś sam w pokoju, po spotkaniu z tą dziewczyną! – parsknął wstawiony Tomek.
– A co? – zapytała z uśmiechem Agnieszka.
– Nic. Tomek coś bredzi – parsknął Olek.
Weszli na salę. DJ grał głośno muzykę. Ludzie kręcili się wszędzie i zajmowali miejsca przy stolikach. Chłopak rozglądał się za Sarą, ale w tym chaosie nie mógł jej wypatrzeć.
Po chwili muzyka ucichła. Dyrektor szkoły wszedł na scenę, omówił wyniki zawodów i konkursów a na koniec życzył wszystkim udanej zabawy.
Impreza rozkręcała się. Grzesiek dolewał wszystkim pod stołem whisky, ale Olek starał się zachować trzeźwość umysłu i odmawiał. Na parkiecie pojawiło się trochę tańczących osób.
W końcu wypatrzył Sarę, siedzącą ze znajomymi przy stoliku na drugim końcu sali. Wyglądało na to, że dobrze się bawi. Niczego bardziej nie pragnął niż podejść do niej, ale kręciło się tam zbyt wiele osób. Gdy dziewczyna go dostrzegła, uśmiechnęła się. Olek tylko kiwnął głową i speszony poszedł do toalety.
Wyszedł na dwór, gdzie zaczepiła go jedna z nauczycielek. Porozmawiał z nią chwilę z uprzejmości. Oczywiście nie zabrakło pytań o to, dlaczego nawet nie spróbował odpowiedzieć w finale konkursu.
Po kilkunastu minutach wrócił na salę. Sara tańczyła z koleżankami na parkiecie, a co gorsza — wokół nich kręciło się kilku zagadujących je chłopaków. Jak zwykle stał jak kołek i gapił się, nie robiąc nic. Dziewczyna wyglądała zjawiskowo w obcisłej, czarnej sukience bez ramiączek.
– Co jest stary? – Grzesiek klepnął w go w ramię. – Czemu do niej nie idziesz?
– No co ty, zobacz, jakie tam jest zamieszanie.
– Nie pękaj! Ona tu zerka! – Grzesiek pomachał Sarze a ta się uśmiechnęła.
– Grzesiek, weź, przestań – zaśmiał się. – Chodź do stolika, bo się zbłaźnię przez ciebie.
– Co to za goście są tam koło niej? Oni są chyba od nas, z piątej klasy.
– Chyba tak.
– Olek! Idź do niej!
– Spójrzmy prawdzie w oczy – westchnął. – Przecież ja nie mam u niej szans.
– Nie pieprz głupot, tylko idź.
– No jasne, zrobię odbijanego… Z tym gościem, z którym właśnie tańczy… Zrobiłbym z siebie pośmiewisko – Olkowi zaczynały puszczać nerwy.
– To zaczekaj chwilę i zagadaj, jak będzie spokojnej.
– Wiesz co, to chyba był kiepski pomysł tu przychodzić. Co ja sobie wyobrażałem, to nie wiem.
Wstał od stolika i ruszył do wyjścia. Idąc parkingiem, wpadł jeszcze na wstawioną Agnieszkę i jej koleżanki.
– Olek, gdzie idziesz? – śmiała się. – Czy to prawda, że ta Niemka to Sara?
– Tak.
– Czekaj chwile! Ona cię pamięta jeszcze? – zagadywała Agnieszka.
– No chyba tak.
– No proszę! Musiałeś zrobić na niej wrażenie! – śmiała się.
– Aga, daj spokój. Spadam stąd.
– Moment. Ona tu idzie, Olek.
Obrócił się i zobaczył Sarę. Dziewczyna podeszła do niego i bez żadnego skrępowania odezwała się.
– Olek, dlaczego do mnie nie podszedłeś?
– Ehm… dużo ludzi tam było – odparł speszony tak bezpośrednim pytaniem.
– No i?
– No…
– Sara, to ty? – odezwała się zaskoczona Agnieszka.
– Tak.
– Wow! Cześć!
– Cześć Agnieszka.
– Pamiętasz mnie?
– Tak. Bardzo dobrze cię pamiętam – odparła z wrogością w oczach.
Agnieszkę zatkało.
– Olek, przejdziemy się?
– Możemy.
– Chodź, wezmę tylko torebkę.
Po chwili wyszli z parkingu i zaczęli spacerować chodnikiem.
– Dlaczego wyszedłeś?
– A nie wiem – westchnął.
– Myślałam, że podejdziesz do mnie.
– No chciałem, ale kręciło się tam sporo twoich znajomych.
– Byłoby mi miło, gdybyś podszedł – powiedziała z wyrzutem.
– Wiesz, że nie jestem zbyt odważny w takich sytuacjach – uśmiechnął się niemrawo.
Sara nie odpowiedziała. Szli chwilę w ciszy.
– Poznajesz swoją okolicę? – zapytał Olek.
– Tak, ale zmieniło się tu sporo. Podejdziemy na plac zabaw?
– Oczywiście.
Sara zatrzymała się przy furtce.
– Ojej, pamiętam ten plac jako znacznie większy.
– Mają go odnowić na jesień.
– Wiąże się z tym miejscem wiele wspomnień. Na ogół niemiłych.
– To chodźmy stąd. Gdzie chciałabyś iść?
– Chodźmy tam, gdzie mam najwięcej miłych wspomnień.
– Dobrze. Czyli gdzie?
– Chodź – uśmiechnęła się.
Spacerowali w ciszy przez dłuższą chwilę. Sara rozglądała się wokoło.
– Ale te drzewa urosły. Pamiętam je takie małe. Skręćmy tutaj.
– Chcesz zobaczyć swój blok? – Olek się uśmiechnął.
– Mm… nie. Chodź.
Po chwili zatrzymała się przy ławce przed blokiem Olka.
– Usiądziemy tu?
– Tak, pewnie.
Sara usiadła bokiem na ławce a przodem do Olka.
– To dziwne uczucie siedzieć tu znowu z tobą, Sara – chłopak pokręcił głową.
– Wiem, ale dla mnie to jakby to było wczoraj. Często myślę o tamtych czasach. O tobie.
Chłopak speszył się.
– Olek, czemu tak nic nie mówisz?
Spojrzał Sarze w oczy i nie odpowiedział ani słowa.
– Czyżby coś się zmieniło? – przysunęła się do niego bliżej i spojrzała mu głęboko w oczy.
– Wkręcasz mnie, co nie?
Zaśmiali się oboje.
– Może odrobinkę. Widzę, że jesteś spięty – odparła.
– Dziwisz mi się? Przyjeżdżasz tu bez zapowiedzi i odbierasz mi podstępem wygraną w konkursie! – Olek parsknął.
– No wiem, przepraszam za to – Sara zrobiła skruszoną minkę.
– A potem całujesz mnie w policzek – wyszeptał cicho, patrząc w ziemię.
Sara uśmiechała się, nie odwracając wzroku od chłopaka
– Od jak dawna wiedziałaś, że tu przyjedziesz?
– Mmm, od jakiś dwóch miesięcy.
– Osz ty! I dlaczego mi nie napisałaś? – Olek udał zezłoszczonego.
– Chciałam zrobić ci niespodziankę – zaśmiała się.
– Niespodziankę? A może planowałaś to wykorzystać w czasie konkursu? – śmiał się.
– Nie! To nie było planowane, ale stojąc tam przed tobą, po prostu nie mogłam się powstrzymać. Byłeś taki wystraszony, jak na ciebie patrzyłam! – zachichotała.
– No pięknie… – Olek poczuł, że znowu robi się czerwony. Zawstydzony zakrył oczy dłonią.
Sara przysunęła się jeszcze bliżej. Objęła go i przyłożyła czoło do jego skroni.
– Bardzo cieszę się, że cię widzę, Olek – powiedziała cicho.
– Ja też się cieszę, że cię widzę, Sara – odparł równie cicho.
Olek znowu poczuł jej zapach. Skrępowany bliskością dziewczyny, szybko rzucił pierwszy tekst, jaki przyszedł mu do głowy.
– Ale nie myśl sobie, że tak łatwo wybaczę ci ten konkurs!
– No wiem – zaśmiała się Sara. – Ale powiedziałam ci, że ci to wynagrodzę.
Spojrzał na dziewczynę. Dzieliło ich raptem kilkanaście centymetrów. Sara delikatnie przygryzła dolną wargę, ale Olek, onieśmielony urodą dziewczyny, odwrócił się. Serce biło mu jak szalone.
– Sara?
– Tak?
– Ty masz chłopaka?
– Co?! Wiesz, że nie. Przecież bym ci napisała – odsunęła się urażona pytaniem.
– Bo kręci się wokół ciebie tylu chłopaków. Widziałem nawet kilku od nas ze szkoły.
– I co z tego?
– No… nie wiem. Po prostu.
– No co? Mów.
Olek spojrzał na Sarę. Pokręcił głową, nie potrafił zebrać zdania.
– Może po prostu mi tego nie napisałaś – wydukał.
– Olek, wiesz o mnie wszystko. Gdybym ukrywała to, że mam chłopaka, to tak, jakbym cię okłamała.
– No ostatnio zdarzyło ci się mnie okłamać – Olek się uśmiechnął.
– Okłamać? Kiedy?
– Zapytałem o nazwę twojej szkoły – parsknął.
– O! A… to… – zasłoniła usta dłonią. – No tak, to trochę tak, jakby to nie była prawda, ale to był pierwszy i ostatni raz!
Olek pokręcił głową z przymrużonymi oczami, ale tylko udawał złość. Zaśmiał się.
– Przepraszam – Sara złapała dłoń Olka. – Gdybym ci powiedziała, to by nie było niespodzianki.
Olek się uśmiechnął.
– Wybaczysz mi?
– Hm, najpierw konkurs a teraz to… No nie wiem – zamyślił się.
– Oj Olek no! – zaśmiała się.
– Zastanowię się.
– Postaram się ułatwić ci decyzję – Sara znowu przysunęła się do Olka i z uśmiechem przygryzła dolną wargę. Spojrzała na jego usta. Ten spojrzał na usta Sary i spanikowany szybko się odezwał:
– Sara?
– Tak? – przeciągnęła pytanie podirytowana.
– Ehm… kiedy się tak zmieniłaś?
Sara odsunęła głowę – Hmm, no nie widzieliśmy się ponad sześć lat. Wszyscy się zmieniliśmy.
– Ale nie tak jak ty – Olek parsknął.
Dziewczyna uśmiechnęła się.
– Jesteś wysoka.
– No, trochę.
– I szczupła. Wręcz… chuda! – Olek parsknął. – Przepraszam, że się tak gapię na ciebie – Olek zmierzył wzrokiem dziewczynę.
– To właściwie twoja zasługa.
– Co? Jak to?
– Kiedyś powiedziałeś mi, że mogę być taką, jaką chcę być.
– No… i?
– Od tego czasu sporo pracuję nad sobą. Zresztą pisałam ci o treningach.
– No tak, ale nie spodziewałbym się, że będziesz wyglądać tak! – parsknął. – Ja też gram sporo w piłkę, a drugim Ronaldo nie jestem.
Sara uśmiechnęła się.
– Na prawdę cię dziś nie poznałem! – Olek kontynuował.
– Wiem, przyznaję, że miałam z tego ubaw. Moje koleżanki też! – zaśmiała się.
– One wiedzą o mnie?!
– Oczywiście. Opowiadałam im o nas bardzo dużo. To moje przyjaciółki.
– O rety… – Olek pokręcił głową. – Cieszę, się, że masz przyjaciółki. I kolegów – mruknął.
– Olek, ja nie mam chłopaka, jeśli o to ci chodzi.
– Okej, wierzę ci, Sara – Olek pokiwał głową.
Sara uśmiechnęła się.
– Ale pewnie masz spore powodzenie, co? – ciągnął dalej temat.
– Hm, nie wiem. Skąd taki pomysł?
– Skąd? – parsknął. Już miał coś powiedzieć, ale znowu go przytkało.
– Podobam ci się, Olek?
– Ehm… tak? – skrzywił się.
– To powiedz to – powiedziała poważnie.
– Ale co? – odparł speszony.
– Wiesz co.
– No… dobrze – powiedział Olek, nabierając powietrza. – Jesteś… bardzo ładna.
Sara popatrzyła na Olka i pokręciła głową.
– Nie to.
– Nie? Hmm… dobrze… Podobasz mi się, Sara.
– Mówisz to od niechcenia.
Olek wziął głębszy wdech, spojrzał jej w oczy i powiedział z przekonaniem:
– Sara, bardzo mi się podobasz.
– To właśnie chciałam usłyszeć – uśmiechnęła się.
– Prawdę mówiąc, nigdy w życiu nie widziałem piękniejszej dziewczyny niż ty.
– Dziękuję, Olek – zaśmiała się.
Chłopak miał wrażenie, że napięcie między nimi wzrasta z każdą chwilą. Zsunął się trochę z ławki.
– To jakiś odlot! – pokręcił głową.
– Ale co? – zaśmiała się.
– No być tu znowu z tobą.
Sara popatrzyła chwilę na niego i rzekła:
– Chodź, odwieziesz mnie do hotelu.
Wstała z ławki i wyciągnęła dłoń. Olek chwycił ją i również wstał.
– Musisz już wracać?
– Tak, zadzwonię po taksówkę.
Sara odeszła kawałek dalej i zamówiła taksówkę.
– Chodź, taksówka podjedzie koło placu zabaw.
– No okej.
– Olek? To ty? – nagle usłyszeli oboje.
Chłopak spojrzał w okno kuchni swojego mieszkania.
– Tak. A to Sara.
– Dobry wieczór, Pani Zofio – uśmiechnęła się Sara.
– Sara? To ty? O matko. Zmieniłaś się.
Dziewczyna kiwnęła głową.
– Nie za późno na takie spacery?
– Właściwe to chciałam porwać Olka na jeszcze trochę – odparła.
– No dobrze. Tylko może nie chodźcie tak po ciemku ulicami. Miło było znowu cię zobaczyć Saro.
– Panią również – pomachała.
Chwilę później pod plac zabaw podjechała taksówka i oboje wsiedli. Sara powiedziała kierowcy, pod który hotel chcę dotrzeć.
Jechali w ciszy. Olek zerknął na Sarę. Dziewczyna spojrzała na niego i uśmiechnęła się. Po chwili poczuł, że Sara zaczepia małym palcem jego mały palec. Serce chłopaka zabiło mocniej.
Dojechali na miejsce. Dziewczyna zapłaciła za przejazd i podziękowała.
– Ale Sara a jak ja wrócę do domu? – protestował Olek.
– A kto powiedział, że wracasz do domu?
– Co? – zdziwił się.
– Chodź, to tu – wskazała na drzwi.
– Sara, ja nie mogę tam wejść.
– Przecież się nie zorientują. Idziemy.
– O rety – Olek pokręcił głową.
Przeszli przez lobby i weszli do windy. Olek czuł, że pocą mu się dłonie. Spojrzał na Sarę, a ta tylko się uśmiechnęła.
Wyszli z windy.
– To mój pokój – powiedziała i odblokowała kartą drzwi. – Zapraszam.
– Dziękuje, ale nie powinno mnie tu być.
– Właśnie tu powinieneś teraz być – Sara zamknęła za nim drzwi.
– W każdej chwili ktoś może tu przyjść.
– Nie, mam pokój tylko dla siebie. Tam jest toaleta, jeśli chcesz skorzystać.
– Nie, nie chcę.
Sara odłożyła torebkę. Podeszła bliżej do Olka i się uśmiechnęła.
– Pomożesz mi z sukienką?
– Hmm?
Sara odwróciła się do Olka tyłem i przerzuciła długie włosy na przód, odsłaniając kark i ramiona. Olek spojrzał na nagie ciało dziewczyny i skrępowany przełknął ślinę. Ręce mu się trzęsły, ale z trudem udało mu się rozsunąć sukienkę. Zatrzymał się na wysokości połowy pleców. Delikatnie dotknął opuszkami palców jej skóry.
– Do końca – odezwała się cicho Sara.
Olek rozpiął sukienkę do końca. Sara chwyciła ją po bokach i lekko pociągnęła w dół. Sukienka zjechała na wykładzinę. Olek zrobił krok w tył i zamarł. Sara stała przed nim prawie goła, w samych tylko czarnych koronkowych majteczkach. Przerzuciła włosy na plecy. Olek z otwartą buzią przypatrywał się każdemu fragmentowi jej ciała. Speszona Sara, odwracając się do niego, podciągnęła ramionka w górę i zasłoniła gołe piersi rękoma. Uśmiechnęła się niepewnie.
Olek jak zahipnotyzowany przyglądał się Sarze. Jej szczupłej figurze, drobnym bioderkom i płaskiemu brzuszkowi. Przełknął ślinę. Spojrzał Sarze w oczy, a ta zrobiła krok w jego kierunku.
– Sara ja nie… – wydukał, dysząc ciężko.
– Co nie, Olek? – Sara się zatrzymała.
– Ja nie mogę – dyszał.
– Olek, o co chodzi? – zapytała zaniepokojona.
– Przepraszam Sara, ale nie mogę.
Obrócił się, złapał za klamkę i wyszedł.
– Cholera! – zatrzymał się, łapiąc oddech. Potem szybko ruszył do windy, wyskoczył na ulicę i złapał taksówkę. Wrócił pod blok. Serce biło mu jak szalone. Wszedł do mieszkania i szybko zamknął się w pokoju, ignorując pytania mamy o to, jak było.
– Boże, co ja zrobiłem! – gadał do siebie. Miał wrażenie, że traci rozum. Kręciło mu się w głowie. Złapał telefon i napisał do Sary:
O: Sara, bardzo cię przepraszam, za to, co się stało!
Leżał w łóżku z telefonem, czekając na wiadomość od Sary, ale jej nie otrzymał. Zasnął nad ranem.
Następnego dnia wstał kompletnie zdruzgotany tym, co wydarzyło się poprzedniej nocy, ale wiedział, że ma jeszcze jedną szansę, by spotkać Sarę. Przed powrotem do Niemiec oba autokary miały podjechać na boisko szkolne. Dotarł do szkoły i, blady jak trup, czekał na boisku.
– Olek! Gadaj! Jak poszło? – śmiał się od razu Grzesiek, gdy go dostrzegł.
– Nie najlepiej.
– Co? Czemu? Co się stało?
– Szkoda gadać. Po prostu spieprzyłem to! – westchnął.
– Nie żartuj! Definitywnie?
– Tak.
– Eee tam! Zobacz, są już. Spróbuj jeszcze do niej zagadać. Na pewno da ci jeszcze jedną szansę.
Olkowi zrobiło się gorąco na widok wjeżdżających autokarów. Wypatrywał Sary, ale nie było jej wśród wychodzących. Minęło kilkanaście minut.
– Kurde, nie widzę jej – rzucił zmarnowany.
– Jest! Wyszła teraz tylnymi drzwiami – odparł po chwili Grzesiek.
Olek zobaczył Sarę. Dziewczyna stała z miną, na której malowała się złość i żal. Spojrzała na niego przez moment i zaraz odwróciła wzrok. Wmieszała się w tłum.
– Olek, idź do niej kurde.
– Widziałeś ją. Ona nie chce mnie widzieć.
– No może nie wyglądała na szczęśliwą, ale próbuj.
Chłopak stał tylko wpatrzony w tłum.
– Olek, bo oni już wsiadają do autokaru. Teraz albo nigdy.
Znajomi Sary zaczęli przechodzić do drzwi. Dziewczyna spojrzała na Olka zrozpaczona.
– Boże… – wyszeptał. Widok smutnej dziewczyny przypomniał mu Sarę sprzed lat. Serce prawie pękło mu na pół.
Sara weszła do autokaru. Ruszył szybkim krokiem w jej kierunku, ale dziewczyna zniknęła w środku. Zatrzymał się, zacisnął zęby i ruszył dalej. Wszedł do środka i rozejrzał się. Zobaczył, że Sara siada w jednym z ostatnich rzędów. W autokarze zrobiło się spore poruszenie. Olek słyszał jakieś niemieckie teksty skierowane w jego stronę, ale nie zatrzymywał się. Podszedł do dziewczyny.
– Sara?
W autokarze ucichło. Słychać było jedynie szepty i ciche śmiechy. Sara spojrzała na niego zapłakanymi oczami i wstała. Olek położył dłonie na jej biodrach i pocałował ją. W autokarze wybuchły wiwaty. Sara złapała go obiema dłońmi za twarz i odwzajemniła pocałunek. Spojrzeli sobie w oczy, a Sara odezwała się:
– Jeśli mnie pragniesz, to walcz o mnie!
Po chwili uśmiechnęła się. Olek zrozumiał, że nie wszystko jest stracone. Otworzył szeroko oczy i nabrał powietrza. Powoli wycofywał się w stronę wyjścia, wpatrzony w dziewczynę swoich marzeń. Słyszał, jak niektórzy pasażerowie mówili coś do niego, ale nic nie rozumiał. Ktoś poklepał go po plecach.
Sara, wciąż stojąc w przejściu, przetarła oczy i zaśmiała się do Olka.
Wysiadł z autokaru. Drzwi zamknęły się i autokar ruszył.
– Wow! Stary to było mocne! – Grzesiek złapał go i podniósł do góry.
Olek zaczął się śmiać, choć sam miał łzy w oczach.
Jak Ci się podobało?