Dziewczyna z sąsiedztwa (III)

17 czerwca 2025

Opowiadanie z serii:
Dziewczyna z sąsiedztwa

24 min

Poniższy tekst znajduje się w poczekalni!

– Żałujecie, że nie widzieliście Olka w akcji! – zagadnął Grzesiek stojące niedaleko koleżanki z klasy.

– Grzesiek, weź, przestań! – obruszył się Olek.

– Tak? Co zrobiłeś Olek? – zapytała Agnieszka.

– Nic. Grzesiek przesadza.

– Tak, jasne! Olek opowiedz, co zrobiłeś w autokarze.

– Byłeś w środku? – parsknęła Agnieszka.

– Byłem, ale tylko na moment. Pożegnać się i tyle.

Grzesiek zaczął się chichrać.

– No nieźle – Agnieszka popatrzyła na Olka z uznaniem – nie poznaję kolegi!

– To nic wielkiego – pokręcił głową. – Idziesz Grzesiek?

– Idę, idę… Dlaczego nie chcesz im powiedzieć o pocałunku?

– Im? A po cholerę. Zaraz zaczną się głupie uwagi. A ty musisz wszystko rozpowiadać? Człowiek coś ci powie, a ty rozpaplasz to na lewo i prawo.

– Oj stary. Sorry, ale to było naprawdę niezłe! Mówię serio. To nie to samo co wczorajsze lizanie się Tomka z jakąś Niemką w kiblu.

– Tak? Ten to, co imprezę wyrywa jakąś laskę – zaśmiał się Olek.

– No jakoś mu się to udaje.

– A tobie jak poszło? Poznałeś jakąś?

– Tak. Nawet fajną. Tylko co mi po takiej znajomości z dziewczyną zza granicy.

Olek westchnął.

– A ty co zrobisz? – zapytał Grzesiek.

– Ja? Nie wiem. Na razie to muszą przestać mi się ręce trząść – uśmiechnął się Olek.

Do końca dnia Olek siedział w szkole rozanielony. Zostało tylko kilka dni do wakacji, a zajęcia praktycznie się już nie odbywały. Większość uczniów poszła do domu. Nie mógł przestać myśleć o Sarze. Kumple dali mu spokój, bo i tak nie było z nim kontaktu. Zignorował nawet ich kąśliwe komentarze, że zabujał się w Niemce, która wykiwała go w konkursie.

– Hej Olek. A ty ciągle rozmyślasz o tej Sarze co? – zapytała Agnieszka.

– Hej – Olek uśmiechnął się pod nosem – no trochę.

– Widać po tobie, że wzięło cię na serio – uśmiechnęła się.

– No ale pojechała, więc po temacie – odparł z rozczarowaniem w głosie.

– Dlaczego po temacie? Jedź do niej.

Olek spojrzał na Agnieszkę.

– Mówisz to tak, jak by to było takie proste.

– Nie wiem. Wymyśl coś!

Olek westchnął.

– Wiesz co, słyszałam, że dyrektor ma jechać do nich w przyszłym tygodniu.

– Gdzie? Do Berlina?

– Tak.

– Skąd to wiesz?

– Usłyszałam, jak rozmawia z sekretarką.

Olek wyprostował się i uśmiechnął do Agnieszki.

– Dzięki!

Wstał i poszedł do gabinetu dyrektora.

– Dzień dobry, czy mogę zamienić słówko z panem dyrektorem? – zapytał sekretarkę.

– Olek? Wejdź – dyrektor krzyknął przez uchylone drzwi.

– Dziękuję, ja tylko na sekundkę.

– Słucham.

– Nie wiem, czy to prawda, ale podobno jedzie pan dyrektor do Berlina w przyszłym tygodniu?

– Tak. Co w związku z tym? – Zdziwiony spojrzał na Olka.

– Czy byłby jakaś szansa, żebym zabrał się z Panem?

– Co? Nie Olek, ja nie jadę sam. To nie jest dobry pomysł.

– Och, szkoda. Okej.

– Olek, a po co chcesz tam jechać?

Olek zaczął się kombinować jak by tu odpowiedzieć.

– Chodzi o tę córkę dyrektora? – uśmiechnął się.

– Co? – jęknął Olek.

Dyrektor zaśmiał się.

– Wie pan o Sarze?

– Tak, dyrektor wspomniał mi o swojej przybranej córce.

Olka zatkało.

– Dziewczyna jest stąd, tak?

– No tak. Wyjechała 6 lat temu.

– Trzeba przyznać, że ładnie cię ograła w konkursie – parsknął.

– To był podstęp! – Olek się uśmiechnął.

– Olek – dyrektor spoważniał – to ciekawy pomysł, ale niestety nie mogę ci pomóc w takiej sprawie.

– Rozumiem. No nic, dziękuję i tak. Do widzenia – odparł zmartwiony.

– Do widzenia.

Olek wrócił do domu. Teraz domyślał się już, w jaki sposób obie szkoły mogły się skontaktować. Do końca dnia nie mógł usiedzieć na miejscu. Nie raz odkładał telefon z ręki, powstrzymując się od napisania SMS–a do Sary.

Nazajutrz Olek wstał pełen energii zmotywowany ostatnimi słowami Sary. Ubrał się i wyszedł do szkoły. Nie chciał odpuścić i miał nowy pomysł.

– Dzień dobry pani Beato – Olek zapukał do drzwi swojej nauczycielki języka angielskiego. Kobieta w średnim wieku, żona dyrektora, była lubiana przez wszystkich. Olek zawsze miał z nią dobry kontakt.

– Dzień dobry. Słucham Olek?

– A tak chciałem zajrzeć na chwilę…

Spojrzała podejrzliwie na ucznia.

– Chyba nie przyszedłeś się poprawiać? Zdaje się, że masz szóstkę – uśmiechnęła się.

Olek się zaśmiał.

– Nie, nie! Tak sobie pomyślałem tylko, czy nie zacząć uczyć się również niemieckiego. Przez wakacje.

– Myślę, że to świetny pomysł. Skąd taki pomysł?

– Ach no… – Olek udawał zawstydzonego.

– Niech zgadnę, to ma związek z tymi wczorajszymi zawodami? – zapytała z uśmiechem.

– No tak – odparł cicho.

– I z tą dziewczyną?

– Co? Z jaką dziewczyną? – zapytał zaskoczony.

– No tą, co cię pokonała w konkursie – parsknęła.

– O rety… – Olek usiadł do ławki i zakrył twarz dłońmi.

– Dyrektor Schmidt mówił, że to jego przybrana córka.

– No tak. Ma na imię Sara.

– Pochodzi stąd, prawda?

– Tak.

– I nie mówi po polsku?

– Mówi.

– To dlaczego chcesz się uczyć niemieckiego?

– Hmm, myślałem, że może kiedyś pojadę do Niemiec – spojrzał ze skrzywionym uśmiechem.

– A więc o to ci chodzi! Chcesz z nami jechać?

– No… tak sobie pomyślałem tylko… nie wiem – Olek zaczął lekko panikować.

– Olek, no coś ty – popatrzyła na chłopaka pobłażliwie – nie możemy cię zabrać.

– Ale dlaczego nie?

– No jakby to wyglądało… Olek.

– To dla mnie bardzo ważne.

Beata popatrzyła na Olka z niedowierzaniem w oczach.

– Spędziłem z Sarą całe dzieciństwo. Spotkaliśmy się wczoraj pierwszy raz od sześciu lat.

– Olek…

– No proszę! Ona też chce się ze mną zobaczyć.

– Widzę, że ci zależy. Nie wiem, może porozmawiaj z dyrektorem? – westchnęła Beata.

– Już rozmawiałem.

– I? I przyszedłeś do mnie, więc odmówił?

– Tak. Pani Beato jest pani moją jedyną nadzieją, żeby spotkać ponownie Sarę.

– Olek, nie wiem. I co mam przekonać męża, żeby zmienił zdanie?

– Proszę spróbować. Ja nie mogę o niej przestać myśleć! – Olek zrobił maślane oczy.

– No, w to akurat nie wątpię. Ładna dziewczyna – parsknęła Beata. – Okej, zapytam, ale niczego nie obiecuję.

– Dziękuję, pani Beato! – Olek zareagował entuzjastycznie. – To ja już lecę! Podejdę później zapytać, jak poszło – uśmiechnął się.

– Idź już! – zaśmiała się, kręcąc głową.

Olek pobiegł na salę, gdzie jego kumple grali w piłkę. Wiedział, że zrobił z siebie głupka przed nauczycielką, ale przynajmniej wciąż była nadzieja.

Minęły dwie godziny, gdy jakaś starsza dziewczyna podeszła do niego.

– Ty jesteś Olek?

– Tak.

– Dyrektor cię wzywa.

– Ups – skrzywił się. Dziewczyna zaśmiała się i poszła.

Zestresowany zapukał do gabinetu dyrektora.

– Dzień dobry, chciał pan mnie widzieć?

– Tak. Siadaj – powiedział ostro.

– To trochę przesada co zrobiłeś, nie uważasz?

– Być może, ale…

– Co, ale? Rozmawiałeś z moją żoną, żeby mnie przekonała! To jakiś absurd!

– Przepraszam, ale bardzo mi na tym zależy. Chciałbym pojechać z państwem.

– Olek, podpadłeś mi. Niech ci się tylko raz podwinie noga w przyszłym roku.

Olek przełknął ślinę.

– W poniedziałek o 4 rano masz być pod szkołą.

– Serio?

– Wrócimy pewnie o północy.

Olek zaniemówił.

– A teraz zejdź mi z oczu!

Olek czym prędzej wyszedł z gabinetu i się oddalił. Wybuchnął śmiechem. Pozostało tylko przeczekać weekend. Opowiedział mamie całą historię. Ta część z dyrektorem nie zyskała jednak jej uznania.

– Olek, to bardzo romantyczne, naprawdę, ale czy warto aż tak ryzykować?

– Mamo, ona mi powiedziała, że mam o nią walczyć. Więc to robię.

Zofia popatrzyła z troską w oczach na syna.

– Ona mieszka w Niemczech. Jak ty to sobie wyobrażasz? Związek na odległość?

– Związek? Nie, no, aż na to nie liczę. Chcę ją po prostu zobaczyć. Ona przyjechała do mnie, więc ja chcę pojechać do niej. Przecież nie robię sobie żadnych wielkich nadziei.

– Nie? Boję się, że jednak tak.

Olek mruknął – tak czy inaczej chcę jechać.

W poniedziałek o 3:45 Olek przysypiał na schodach szkoły. Obudził go mały bus, który zatrzymał się obok. Wsiadł szybko, przywitał się i, unikając kontaktu wzrokowego z dyrektorem, usiadł na samym końcu. Całą podróż praktycznie przespał. Około 10:15 byli na miejscu.

– Olek, tylko zachowuj się dziś – uśmiechnęła się Beata.

– Oczywiście. I bardzo pani dziękuję! – uśmiechnął się również.

Grupka kilku nauczycieli wraz z dyrektorem ruszyła do drzwi wejściowych szkoły. W holu panował gwar, uczniowie biegali i krzyczeli. Dyrektor Schmidt wyszedł im na powitanie. Podał każdemu dłoń i zamienił z nim słówko. Podszedł również do Olka i śmiejąc się, odezwał się po angielsku.

– Ach jest i Olek.

– Tak, to ja, proszę pana – odparł zaskoczony.

– Sara kręci się tu gdzieś, ale nie mówiłem jej, że przyjedziesz. Na pewno będzie o 11 na sali gimnastycznej. Odbędzie się tam apel.

– Dobrze, dziękuję.

Olek postanowił jeszcze tylko zagadać do pani Beaty – skąd dyrektor Schmidt wiedział, że przyjadę?

– No jak to skąd? Mąż musiał zadzwonić do niego i zapytać, czy nie ma nic przeciwko, że przywieziemy mu przyszłego zięcia – zaśmiała się.

– O kurde! – Olek przeraził się, ale za moment zaczął się śmiać.

Został sam. Rozejrzał się o imponującym holu szkoły. Zaczął powoli zwiedzać szkołę. Było głośno, wszędzie kręciło się było sporo ludzi. W pewnym momencie zauważył, że pod jedną z sal stoi blondynka, która dziwnie mu się przygląda. Odwrócił wzrok, ale po chwili dziewczyna złapała go za ramię. Odezwała się po angielsku.

– Olek, prawda?

– Tak, to ja.

Dziewczyna uśmiechnęła się – Jestem Hanna. Przyjaciółka Sary.

– O witaj Hanna, Olek – przedstawił się i wyciągnął do niej dłoń. Przywitali się.

– Jak się tu dostałeś?

– Przyjechałem z nauczycielami z mojej szkoły.

– Aha. Szukasz Sary?

– Tak. Podobno wkrótce będzie apel?

– Tak. Zaprowadzić cię na salę?

– Jeśli możesz?

– Oczywiście. Chodź ze mną.

Olek szedł z Hanną chwile korytarzami szkoły.

– To te duże drzwi – wskazała palcem.

– Dziękuję Hanna.

Dziewczyna rozejrzała się wokoło.

– Olek? – zapytała nieśmiało.

– Tak?

Hanna objęła go i mocno przytuliła.

– A to za co? – zapytał zaskoczony.

– Za to jaki byłeś dla Sary.

Olek uśmiechnął się i kiwnął głową.

– Ale nie zrób jej krzywdy, dobrze?

– Oczywiście – Olek spoważniał.

– To wasze ostatnie spotkanie… Była w bardzo złym stanie.

Olek nie wiedział co powiedzieć.

– Czy mam jej przekazać, że czekasz tu na nią, jeśli ją spotkam?

– Nie. Nie mów, proszę – uśmiechnął się, na co Hanna zaczęła się śmiać.

Wszedł ukradkiem na salę gimnastyczną i usiadł w kącie, schowany za grupką osób. Starał się nie rzucać w oczy. Zerknął na zegarek – do apelu zostało jeszcze kilka minut. Sala zaczęła się stopniowo zapełniać. Olek uważnie obserwował z ukrycia wchodzące osoby. Serce zabiło mu mocniej, gdy zobaczył Sarę rozmawiającą z kolegą. Miała na sobie szkolny, oficjalny strój, ale wyglądała w nim zaskakująco atrakcyjnie. A może nawet zbyt atrakcyjnie.

„Co ja tu robię?” – zwątpił w siebie Olek, patrząc na najpiękniejszą dziewczynę na sali.

Po chwili do klasy dołączyła też Hanna. Świadoma obecności Olka, rozglądała się za nim wokoło. Olek pomachał jej. Dziewczyna zrobiła gest, wołając go do siebie i wskazała palcem Sarę. Olek odmówił. Zaśmiali się do siebie.

W czasie apelu uczniowie podchodzili do dyrektora, od którego dostawali dyplomy. Olek domyślił się, że chodzi tu o osoby z najlepszymi wynikami w nauce. Hanna również wyszła na środek a chwilę po niej Sara. Kiedy wyróżnione osoby ze wszystkich klas odebrały dyplomy, Sara znowu wyszła na środek sali. Hanna szybko podbiegła do Olka.

– Olek, no chodź do nas!

– O czym mówi teraz Sara?

– Opowiada o naszych zawodach międzyszkolnych. Teraz mówi o sporcie.

– Okej, to chodźmy.

Olek wstał i podszedł do klasy Sary. Część osób rozpoznała go i zaczęła się śmiać. Olek schował się w tłumie.

Obserwował Sarę, która wypowiadała się po niemiecku perfekcyjnie. Nie mógł od niej oderwać wzorku. Jak i cała szkoła.

– Jest urocza, prawda? – zapytała Hanna.

– Tak. Jest.

– Mówi teraz o waszym konkursie wiedzy.

Olek przecisnął się między uczniami i stanął w drugim rzędzie. W pewnym momencie Sara teatralnie się ukłoniła, a potem roześmiała. Kilka osób na sali parsknęło śmiechem, reszta szybko dołączyła.

– Co powiedziała? – zapytał Hannę.

– Że wygrała w finale.

Olek przecisnął się do pierwszego rzędu i pokazał się Sarze. Dziewczynie momentalnie zrzedła mina, a z głośników wszyscy usłyszeli, jak wystraszona gwałtownie wciąga powietrze. Olek uśmiechnął się. Sara stała jak sparaliżowana.

Wokoło usłyszał szepty i śmiechy. Część osób obróciła się w stronę Olka.

– Teraz jesteśmy kwita – powiedział cicho do siebie i się wycofał.

Sara, z otwartą buzią, spojrzała na swojego ojczyma, który stał tuż obok, i tylko się uśmiechnęła. Dyrektor, ledwie powstrzymując śmiech, przejął od niej mikrofon i kontynuował przemowę. Sara, nadal się śmiejąc, spuściła wzrok i ruszyła w stronę klasy.

– To było zabawne – śmiała się Hanna.

– Też tak myślę – odparł dumnie Olek.

Sara przeszła między ludźmi i z niedowierzaniem w oczach stanęła przed Olkiem. Mocno go przytuliła.

– Olek, co ty tutaj robisz?! – zapytała radośnie.

– Przyjechałem do ciebie – uśmiechnął się.

– Dlaczego mi nic nie napisałeś?

– Bo wtedy nie byłoby niespodzianki, prawda? – zrobił przebiegłą minę.

– Och ty! Cała szkoła się ze mnie śmiała! – Sara zmrużyła oczy.

– Wiem. Dziwne uczucie, kiedy wszyscy się z ciebie śmieją – parsknął.

Sara pokręciła głową, po czym znowu go przytuliła. Wyszeptała mu do ucha.

– To, że teraz się ucieszyłam, nie znaczy, że zapomniałam o naszej ostatniej nocy.

– Wiem, Sara – odparł poważnie. Objął ją za plecami i mocno przytulił.

Sara, speszona spojrzeniami kolegów i koleżanek z klasy, po chwili odsunęła się od Olka.

– To może przedstawię cię znajomym?

– Hannę już znam – Olek uśmiechnął się do blondynki.

– Jak to?! – zrobiła zaskoczoną minę i odezwała się po niemiecku do koleżanki.

– A możecie mówić po angielsku?

– Faktycznie, przepraszam. Hanna! Wiedziałaś, że Olek przyjeżdża?

– Nie. Spotkałam go tylko wcześniej na korytarzu – śmiała się.

– I nic nie powiedziałaś?!

– Olek poprosił mnie, żebym nie mówiła.

– A po czyjej ty jesteś stronie, co? – zaśmiała się Sara.

Obok Sary podeszła szatynka z długim warkoczem. Była równie wysoka co Sara.

– A Sofię znasz?

– Nie – powiedział Olek z uśmiechem, spoglądając na dziewczynę. Uścisnęli sobie dłonie, a Sara ich przedstawiła.

Olek starał się zachować zimną krew, ale stojąc przed trzema pięknymi dziewczynami, miał wrażenie, że zaraz zemdleje.

– Chcesz stąd wyjść? – zapytała Sara.

– Tak. Chodźmy.

Sara odwróciła się do koleżanek.

– Widzimy się później! – krzyknęła.

Wyszli z sali i powoli ruszyli wzdłuż korytarza.

– Ale dziwnie cię to widzieć! – zaśmiała się.

– Uwierz mi, ja byłem bardziej zaskoczony.

Mijane osoby zerkały na nich. W szczególności nauczyciele. Sara szła speszona i pocierała dłonie.

– Sara, wiem, że cię zaskoczyłem, siebie zresztą też. Jeśli chcesz, to może zobaczymy się później? Masz teraz zakończenie roku.

– Co? Nie! Po prostu zbiłeś mnie tym przyjazdem z tropu – zaśmiała się.

– Jeśli musisz coś załatwić, to zrozumiem. Poczekam.

– Nie! Chodź, pokaże ci moją klasę i przy okazji wezmę plecak.

Kiedy wyszli z sali, Olek zauważył panią Beatę.

– Możemy tam podejść na moment? To moja nauczycielka.

– Oczywiście.

– Pani Beato, to jest Sara.

Dziewczyna ukłoniła się.

– Witaj, Saro – uśmiechnęła się. – Olek był nieustępliwy w swoich staraniach, żeby cię zobaczyć. Zaryzykował nawet wyrzucenie ze szkoły.

Sara zaśmiała się.

– Serio? – skrzywił się Olek – Mogłem wylecieć?

– Tak. I nadal możesz.

Olek zaśmiał się.

– Olek, masz czas do 16. Potem wracamy – odezwała się poważnym tonem Beata.

– Dobrze, będę w holu o 16.

Wyszli ze szkoły i chwilę potem telefon Sary zadzwonił.

– Przepraszam, odbiorę, to koleżanka.

– Jasne.

Sara rozmawiała chwilę przez telefon.

– Okej, już.

– Pewnie sprawiłem ci tylko kłopot tym przyjazdem bez zapowiedzi?

– Nieprawda. Bardzo się cieszę, że tu jesteś. Chodź, pokażę ci, gdzie mieszkam. To niedaleko.

– No dobrze.

Szli chwilę w ciszy. Sara spojrzała uśmiechnięta i zapytała:

– To, co zrobiłeś, żeby to przyjechać?

– Hm, dyrektor nie chciał mnie puścić, więc… napuściłem na niego jego żonę – parsknął śmiechem.

– Tę kobietę? Ojej – zaśmiała się.

– A wiesz, że on potem zadzwonił do twojego ojczyma i zapytał, czy nie ma nic przeciwko temu, żebym przyjechał?

– Mój ojczym jest w porządku. Potem mu podziękuję, że się zgodził.

Szli jeszcze chwilę i Sara wskazała ładny dom z dużym podwórkiem.

– To tutaj.

– Jaki ogród! Pięknie tu! – skomentował Olek.

– Wejdziesz do środka?

– Nie wiem, czy powinienem.

– Chodź, nikogo nie ma w domu.

Nowoczesne wykończenie domu zrobiło na Olku spore wrażenie. Przyzwyczajony do małego mieszkania w bloku, był zaskoczony otwartymi przestrzeniami.

– Napijesz się czegoś?

– Poproszę wodę.

Sara podała szklankę z wodą i powiedziała:

– Zaczekasz tu sekundkę? Pójdę się przebrać.

– Jasne.

Sara poszła na górę. Minęło kilka minut, w których trakcie Olek rozglądał się dookoła i podziwiał dom. W końcu Sara zbiegła po schodach. Olek zerknął ukradkiem na dziewczynę, która założyła luźniejszy strój: białe, krótkie spodenki i różowy top, odsłaniający jej pępek. Podeszła do Olka i założyła włosy za ucho.

– Olek, wejdziesz na górę?

– Tak – odparł niepewnie.

Weszli na piętro i Sara wskazała swój pokój.

– Przepraszam za bałagan, ale naprawdę nie spodziewałam się dziś nikogo – powiedziała, uśmiechając się.

– Bałagan? Nie żartuj! – rozejrzał się Olek. – Piękny pokój. Trzy razy większy od mojego – zaśmiał się.

Sara stała na środku pokoju i wyglądała na spiętą. Znowu pocierała dłonie, wpatrzona w krzątającego się Olka.

– A pamiętasz jeszcze mój pokój? – zapytał.

– Oczywiście. Graliśmy tam w gry. A uczyliśmy się w kuchni.

– Tak, fajnie było – uśmiechnął się.

Po chwili przyjrzał się Sarze. Dziewczyna wyglądała na spiętą.

– Sara, wszystko w porządku?

Sara nie odpowiedziała i wciąż pocierała dłonie. Olek wziął głębszy wdech.

– Chyba powinniśmy porozmawiać, prawda?

– Tak, Olek. Bo ja już nie wiem, jak się przy tobie zachowywać. Usiądziemy? – wskazała na łóżko.

– Jasne.

Usiedli na łóżku, po turecku, naprzeciw siebie, patrząc sobie w oczy.

– Sara. Bardzo cię przepraszam, za to, co się stało wtedy w hotelu.

Dziewczyna patrzyła na Olka smutnym wzrokiem.

– Po prostu… nie wiem – Olek rozłożył ręce w geście bezradności. – To mnie przerosło… wszystko.

Olek spuścił wzrok i kontynuował:

– To, co zrobiłaś, było naprawdę urocze, ale ja… – Olkowi brakowało słów. – Ja wciąż nie mogę uwierzyć, że cię widzę. Tam, w Polsce, wszystko działo się tak szybko. Twój przyjazd całkowicie mnie zaskoczył.

– Rozumiem, Olek – westchnęła Sara. – Może przesadziłam. Po prostu wyobrażałam sobie to spotkanie, odkąd dowiedziałam się, że przyjadę. I byłam na nie bardziej przygotowana niż ty.

– Sara, jestem onieśmielony samą twoją urodą. Nawet, teraz kiedy siedzisz przede mną, boję się, że się obudzę i że to wszystko okaże się snem.

Sara patrzyła na Olka bez odpowiedzi.

– Strasznie mi głupio, że cię tak wtedy zostawiłem.

Sara westchnęła i w końcu odpowiedziała:

– Bardzo chciałam się z tobą zobaczyć, Olek – Sara spuściła wzrok.

– Ja z tobą też.

– Nie tak jak ja z tobą – pokręciła głową.

Olek westchnął i po chwili zapytał:

– Sara, czy nie jesteś mną rozczarowana?

– Co? Skąd to pytanie? Oczywiście, że nie! Olek…

Olek siedział z niewyraźną miną. Nie przekonała go odpowiedź Sary. Dziewczyna zauważyła to i spojrzała na niego bezradnym wzrokiem.

– Och no! I teraz nie wiem… – posmutniała.

– Ale czego?

– Chciałbym się do ciebie przytulić, ale nie wiem, czy ty tego chcesz.

Olek zaniemówił.

– Jak mógłbym tego nie chcieć? Sara!

Sara wyciągnęła się do przodu i szybko objęła Olka za szyję, wtulając się w niego. Olek odwzajemnił gest, mocno ją przytulając i zamykając oczy. Jej bliskość, zapach i ciepło ciała sprawiły, że w myślach błagał, by ta chwila trwała wieczność. Czuł jej oddech na szyi oraz coraz mocniejsze oplatanie jego ramion jej rękami. Sara była tak drobna w jego objęciach, że bał się zrobić jej krzywdę, tuląc ją z całej siły. To, co poczuł, przerosło jego najśmielsze oczekiwania. Oboje zamarli na długą chwilę.

Spojrzeli sobie w oczy z bliska. Olek, zahipnotyzowany, przyglądał się jej buzi — jej idealnie gładkiej skórze, oczom, ustom. Nieśmiało wyciągnął dłoń i opuszkami palców przesunął włosy z jej czoła, potem dotknął policzka. Sara położyła dłoń na jego dłoni i delikatnie docisnęła ją, wtulając w nią policzek.

– Nie bój się mnie dotykać – wyszeptała z lekkim uśmiechem.

Olek spojrzał na pełne usta Sary. Delikatnie dotknął kciukiem jej górnej wargi. Potem dolną, na co dziewczyna odrobinę otwarła usta. Bardzo subtelnie i powoli przejechał po niej palcem. Odchylił delikatnie wargę i poczuł pod palcem ślinę dziewczyny. Spojrzał w jej niemal czarne oczy, które wydawały się skrywać więcej, niż chciała pokazać.

– Jesteś prześliczna.

Sara uśmiechnęła się.

– Żałuję, że nasz pierwszy pocałunek odbył się w autokarze – powiedział cicho.

Sara ściągnęła usta, powstrzymując śmiech.

– Co? – zdziwiony Olek się uśmiechnął.

– Nasz pierwszy pocałunek był dawno temu.

– Jak to?

– Kiedyś, na lodowisku, pomogłeś mi wstać. Złapałam cię wtedy za szyję i pocałowałam – zaśmiała się. – Rozumiem, że nie pamiętasz. Nie specjalnie zwracałeś wtedy na mnie uwagę. W tym sensie oczywiście.

Olek zawstydził się.

– A ten pocałunek w autokarze – kontynuowała Sara – był niesamowity, wiesz? – uśmiechnęła się. – Oj, długo musiałam się z niego tłumaczyć – dodała cichutko, patrząc w podłogę.

Olek kiwnął lekko głową. Było mu głupio.

– Boję się, co by było, gdybyś tego nie zrobił.

– Wiem, Sara, wiem, że cię wtedy skrzywdziłem, ale teraz zrobię wszystko, żebyś mi to wybaczyła.

Sara westchnęła i po chwili delikatnie się uśmiechnęła.

– Powiedzmy, że nasz drugi pocałunek był dobrym początkiem.

Olek uśmiechnął się.

– A teraz jesteś tutaj, mimo że to nie było łatwe. Myślę, że dobrze ci idzie – uśmiechnęła się.

Zadowolony Olek pokiwał głową.

– Więc może to czas na trzeci pocałunek – wyszeptała, zamknęła oczka i zaczęła się do Olka przybliżać. Nagle jęknęła: – O Boże! Znowu to robię! – zasłoniła usta i nos dłońmi, po czym się odsunęła.

Olek o mało nie wybuchnął śmiechem.

– Co jest ze mną nie tak? Znowu to robię!

– Ale co, Sara? – śmiał się cicho Olek.

– No, naciskam na ciebie! – pokręciła energicznie głową. – Co ja wyprawiam? Przecież ja taka nie jestem!

– Jaka?

– No taka! Ja się nie rzucam na chłopaków!

– No to mnie akurat cieszy – parsknął.

– Olek, jesteś jedynym chłopakiem, którego pocałowałam – powiedziała, wstając z łóżka. – Zaraz wracam!

Sara wyszła z pokoju. Olek zaśmiał się pod nosem.

Po chwili Sara wróciła. Powstrzymywała śmiech, ale nie na długo – w końcu wybuchnęła śmiechem, stojąc na środku pokoju.

– O rety, o mało się nie popłakałam! – przecierała oczy.

Olek wpatrywał się w dziewczynę, zauroczony jej pięknem.

– Masz piękny uśmiech.

– Co? – zapytała rozkojarzona. – A tak, uśmiech. Żałuj, że nie widziałeś mnie z aparatem. Koledzy pytali mnie, dlaczego moje zęby mają swoje własne więzienie. No, ale to już mam za sobą – westchnęła. – Dobra, mogę usiąść.

Olek obserwował ją z uśmiechem. Sara usiadła na skraju łóżka, bokiem do niego. Położyła dłonie na złączonych kolanach. Olek przysunął się do niej, ale Sara nawet nie drgnęła. Położył dłoń na jej dłoni. Sara lekko ją podniosła, pozwalając Olkowi objąć swoją dłoń.

– Sara? – Olek zapytał cicho.

– Tak?

– Naprawdę nigdy nie całowałaś się z żadnym innym chłopakiem?

Pokręciła głową.

– Nigdy?

– Nigdy. Gdybym to zrobiła, przyznałabym się od razu. To znaczy… napisałabym ci.

Olek zmarszczył brwi.

– Przyznała się? – zapytał ze zdziwieniem.

Sara nie odpowiedziała. Spojrzała tylko na niego smutnym wzrokiem.

Olek zrozumiał, że ciągnięcie tego tematu tylko sprawiłoby Sarze przykrość. Uśmiechnął się szybko i odezwał:

– Ale wiesz, co? To było naprawdę fajne!

– Co, Olek?

– To, że naciskałaś na mnie.

– Olek… – zawstydziła się.

– Podobało mi się! – uśmiechnął się.

– Będę teraz tak siedzieć. Bez ruchu! – odparła z przekonaniem. Po chwili uśmiechnęła się przez zaciśnięte wargi.

– No dobrze. A możesz, chociaż usiąść przodem do mnie?

– Mhm, mogę – odparła, jakby to było nic wielkiego. Jakby nie miała świadomości, do czego dąży Olek.

Sara usiadła po turecku, przodem do chłopaka. Kręciła oczkami, unikając jego wzroku. Olek objął jej obie dłonie, po czym przysunął się jeszcze bliżej. Nachylił się do niej, uważnie obserwując jej reakcje. Sara wyglądała na speszoną, co nawet wydało się Olkowi zabawne.

Przysunął usta do jej ust i lekko przechylił głowę. Sara spojrzała na niego z błyskiem i nadzieją w oczach. Delikatnie się uśmiechnęła, zamknęła oczy i przechyliła głowę w przeciwną stronę.

„Naprawdę mogę pocałować tak piękną dziewczynę?” – pomyślał Olek, wciąż nie dowierzając, że to naprawdę się dzieje.

Zamknął oczy i subtelnie dotknął ustami usta Sary. Pocałował ją najdelikatniej, jak potrafił. W tym momencie nie pragnął niczego bardziej niż rzucić się w wir namiętnego pocałunku, a mimo to po chwili się wycofał. Spojrzał na Sarę, która zastygła, czekając na coś więcej. Dziewczyna otwarła oczy i uśmiechnęła się,  przygryzając dolną wargę.

– Cudownie jest mi tu z tobą – zaczął Olek, patrząc jej prosto w oczy. W spojrzeniu Sary znów pojawiło się pożądanie. – Ale muszę już powoli wracać.

Sara załamała ręce.

– No chyba sobie ze mnie żartujesz… – powiedziała cicho, ze spuszczoną głową.

Olek zaśmiał się cicho.

– Przepraszam, ale mam wrażenie, że im dłużej tu jestem, tym mniej chcę wychodzić.

Olek wstał z łóżka i uśmiechnął się do dziewczyny. Jednak jej mina jasno mówiła, że nie podziela jego entuzjazmu. Zaskoczony Olek zaczął się wycofywać, gdy Sara ruszyła w jego kierunku. Zatrzymał się plecami na drzwiach. Dziewczyna podeszła blisko, z wrogą miną, i powiedziała:

– Naprawdę myślisz, że to zabawne?

Olek zdążył wydać z siebie tylko bezbarwny dźwięk, gdy dziewczyna pocałowała go mocno w usta, przyciskając jego głowę do drzwi. Pocałunek trwał może 3 sekundy, gdy Sara odsunęła się od niego. Nie zdążył nawet zamknąć oczu.

„Co się tu u licha dzieje?!” – pomyślał Olek. Przez dłuższą chwilę patrzyli na siebie osłupiali. W końcu Sara zachichotała, a Olek odwzajemnił uśmiech.

– No dobrze, możemy iść – zgodziła się Sara. – Nie chcemy, żeby cię wyrzucili ze szkoły.

Olek kiwnął głową i oboje wyszli z pokoju.

– Sara, chciałabyś się ze mną jeszcze zobaczyć? – zapytał Olek, idąc z dziewczyną ulicą w stronę szkoły.

Sara szła zamyślona.

– Cały czas myślę, czy jest jakiś sposób, żebyś tu został na dłużej.

– Mam pewien pomysł, ale nie wiem co ty na to.

– Słucham, mów.

– Twoi dziadkowie od strony taty wciąż mieszkają niedaleko mnie, prawda?

– Tak.

– Masz z nimi wciąż kontakt?

– Oczywiście. Dzwonimy do siebie czasem – uśmiechnęła się Sara. – Myślisz, że powinnam ich odwiedzić?

– Tak – uśmiechnął się Olek, powstrzymując śmiech. – Dawno cię nie widzieli.

– Przebiegły jesteś – zaśmiała się. – Ale moi rodzice na pewno domyślą się, o co chodzi.

– Tak, dlatego zapytajmy wspólnie twojego ojczyma. Lepiej tego nie ukrywać.

– Naprawdę? Nie wiem, czy się uda, ale spróbujmy.

Szli holem szkoły, gdy podbiegła do nich Sofia.

– Tu jesteście! – mówiła zdyszana po angielsku. – Myślałam, że już pojechałeś – dodała do Olka.

– Nie, jeszcze nie. A o co chodzi? – zapytał zdziwiony.

– Czy Grzesiek to twój kolega?

– Tak. To mój najlepszy kumpel.

– Świetnie! Czy przekażesz mu list ode mnie?

– Oczywiście – uśmiechnął się.

Spojrzał zaintrygowany na Sarę.

– Czy gdybyś chciała przyjechać z koleżanką, to łatwiej namówiłabyś rodziców? – zapytał z przebiegłym uśmiechem.

Zaczekali chwilę pod gabinetem dyrektora, aż drzwi się otworzyły, a polska delegacja zaczęła wychodzić. Sara podeszła do ojczyma i zaczęła mówić po niemiecku. Olek stał pewnie obok niej. Dyrektor spojrzał na niego pytająco. Wymienił kilka zdań z Sarą i poszedł, zostawiając ich w gabinecie.

– I co powiedział? – zapytał pełen obaw Olek.

– Że porozmawiamy w domu z mamą – uśmiechnęła się. – Czyli… jest nadzieja! – Sara objęła Olka za szyję. – Ale chodźmy już, żebyś nie podpadł!

Olek stał ramię w ramię z Sarą niedaleko busa i czekali na moment odjazdu. W końcu rozmowy dobiegły końca, wszyscy się pożegnali i zaczęli wsiadać do samochodu.

– Olek, to było urocze, że do mnie przyjechałeś – powiedziała cicho.

– Nie mogłem o tobie przestać myśleć – westchnął.

– Przepraszam, że tak się na ciebie rzuciłam w moim pokoju.

Olek uśmiechnął się pod nosem. Sara stanęła przed nim i przysunęła usta do jego ucha. Wyszeptała:

– Ale obawiam się, że masz napaloną dziewczynę. Do zobaczenia wkrótce!

Pocałowała Olka w policzek, po czym z uśmiechem podeszła do ojczyma. Pomachała osłupionemu Olkowi na pożegnanie.

402
8.92/10
Podziel się ze znajomymi

Jak Ci się podobało?

Średnia: 8.92/10 (9 głosy oddane)

Z tej serii

Komentarze (0)

Teksty o podobnej tematyce:

pokątne opowiadania erotyczne
Witamy na Pokatne.pl

Serwis zawiera treści o charakterze erotycznym, przeznaczone wyłącznie dla osób pełnoletnich.
Decydując się na wejście na strony serwisu Pokatne.pl potwierdzasz, że jesteś osobą pełnoletnią.

Pliki cookies i polityka prywatności

Zgodnie z rozporządzeniem Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r (RODO). Potrzebujemy Twojej zgody na przetwarzanie Twoich danych osobowych przechowywanych w plikach cookies.
Zgadzam się na przechowywanie na urządzeniu, z którego korzystam tzw. plików cookies oraz na przetwarzanie moich danych osobowych pozostawianych w czasie korzystania przeze mnie ze stron internetowej lub serwisów oraz innych parametrów zapisywanych w plikach cookies w celach marketingowych i w celach analitycznych.
Więcej informacji na ten temat znajdziesz w regulaminie serwisu.