Ilustracja: Pexels

Kicia (I)

28 lipca 2025

Opowiadanie z serii:
Kicia

41 min

Dziękuję za inspirację... ;)
Opowiadanie wrzucę w dwóch częściach, bo jak zwykle wyszło mi bardzo długie jednak wstęp przed akcją starałam się skrócić na tyle, na ile było to możliwe.
Miłego czytania, kochani!

Dni takie, jak ten były męczące chyba nawet bardziej, niż gdy odhaczała w planerze punkty na długiej liście rzeczy do zrobienia. Marta westchnęła cicho i rozejrzała się po kawalerce, starając się uchwycić wzrokiem coś, co mogłoby ją zainspirować do ciekawszego spędzania czasu. Sprawdziła wszystkie social media, scrollowanie bez sensu przez Instagram i Tik-Tok zdążyło ją zmęczyć, bo ciągle widziała to samo. Obróciła telefon w palcach i przygryzła wargę. Przypomniała sobie rozmowę ze swoją najlepszą przyjaciółką, podczas której żartobliwie dyskutowały o tym, co może być przyjemniejsze od seksu. Dotyk miękkiego koca na świeżo ogolonych nogach, pierwszy kęs naprawdę dobrego ciasta, przejażdżka na karuzeli… Przynajmniej tak twierdziła jej przyjaciółka. W chwili, gdy Marta zaczęła wymieniać, co jest przyjemne w intymności z drugą osobą, usłyszała w odpowiedzi, że w takim razie powinna sobie poszukać kogoś, kto mógłby jej to dać. Choć wciąż jeszcze próbowała się pozbierać po ostatniej nieudanej serii randek, pomyślała, że to nie jest taki zły pomysł. A nuż faktycznie uda się poznać kogoś, kto będzie w stanie pokazać na nowo, że rzeczywistość może być równie przyjemna, jak fantazje? 

Odblokowała ekran telefonu i wyszukała aplikacje randkowe. Nie chciała korzystać z Tindera ani Badoo, więc wybrała taką, która miała wysokie oceny i przyjemną szatę graficzną. Zaskoczyło ją to, że przy tworzeniu profilu musiała wykonać psychotest, dzięki któremu poznała swoje typy osobowości. Rozkwitła w niej nadzieja, że może faktycznie to pozwoli jej poznać kogoś, kto będzie do niej lepiej dopasowany. Starała się sobie wmawiać, że przecież nie ma wygórowanych wymagań. Uważała się za osobę, z którą łatwo nawiązać kontakt, nie starała się grać trudnej do zdobycia. Wierzyła, że nie ma sensu odgrywać kogoś, kim się nie jest. Nie szukała związku, zależało jej na dobrej zabawie, co uważała, że bardzo ułatwi sprawę. Stworzyła opis, dodała kilka swoich zdjęć i zaczęła przeglądać profile. Niektórzy mężczyźni mieli zabawne zdjęcia profilowe wskazujące na ich hobby, inni prężyli się z dumą, pokazując wybrzuszające się mięśnie. Marta pomyślała, że pragnęłaby faceta, który jest pewny siebie, choć nie zadufany w sobie. Który był dominujący, ale jednocześnie okazujący delikatność i poczucie humoru w odpowiednich momentach. Może jednak miała zbyt wysokie wymagania…? Szybko odepchnęła tę myśl i pozwoliła się pochłonąć aplikacji randkowej. Nie minęła godzina, a już nawiązała kilkanaście konwersacji. Niektóre z nich były drętwe, inne zbyt szybko przechodziły do rzeczy, ale mimo tego trudno było jej się oderwać. Żonglowała między oknami, zasypywana powiadomieniami o kolejnych wiadomościach i przesłanych serduszkach. Po kilku dniach zauważyła, że nawet przy kilkunastu ikonach zamkniętych kopert, jedną konwersację otwierała w pierwszej kolejności. Ryszard szybko przykuł jej uwagę tym, że od samego początku rozmawiał z nią tak, jakby już się znali. Do poznawania się głębiej wykorzystał grę w dwie prawdy i kłamstwo, co było miłą odmianą od wymieniania drętwych pytań, jak to zwykle bywa na początku znajomości. Choć jego profil wskazywał wyraźnie na to, że lubi eksplorować seksualność, wiadomości nie były przeładowane flirtem.

Do czasu, gdy nie przenieśli się na inny komunikator. 

Stawali się coraz odważniejsi w wymienianych wiadomościach, wraz z tym, jak rosła jej pewność siebie i poczucie bycia pożądaną. Flirt był przetykany fantazjami, zdjęciami, jak i tematami życia codziennego, poleceniami muzycznymi i memami. Mieli podobne poczucie humoru, jednak to, co ucieszyło ją najbardziej, to wymiana wyników testów dotyczących preferencji seksualnych. Konkretnie tych, które dotyczyły BDSM. To, jak bardzo byli zgodni, wydawało się zbyt piękne, by było prawdziwe. Marta szybko zaczęła się zastanawiać, jak wyglądałoby ich pierwsze spotkanie. Często dopasowywała swoją energię do tej, którą miała druga osoba. A Ryszard… Nawet przez wiadomości i rozmowy przez telefon jego aura wydawała się bliska do przytłaczającej przez to, że był dominujący. Kojące było jednak to, że potrafił także okazać, że jest opiekuńczy i zapewniał, że nie przekroczy jej granic. Spełniała jego życzenia, jednak ilekroć, choć odrobinę się wahała, przypominał, że nie musi się do niczego zmuszać. Nie chował urazy, gdy odmawiała, przez co chętniej zgadzała się na wysyłanie coraz to intymniejszych zdjęć i filmików. Pracował nad tym, by zbudować jej zaufanie. Ale także uległość, do której czasem trudno było jej się przyznać, nawet jeśli w wyniku testu było to widoczne, jak na dłoni. 

Choć siedziała w pracy, na widok wiadomości, jaką otrzymała, przeszedł ją dreszcz, który starała się ukryć przed współpracownikami. Powinna powstrzymywać się przed korzystaniem z telefonu, choć i tak gapiła się na ekran z zagryzioną wargą. To przecież tylko dwa proste słowa… „Grzeczna dziewczynka”. Pozornie nie było w nich nic specjalnego, jednak gdy była przez niego tak nazywana, przez jej ciało przepływało ciepło, a uda mimowolnie się zaciskały. Nie była to tylko kwestia tego, że to było seksowne. Dawało jej poczucie bliskie dumy, że go zadowoliła, że zasłużyła na tę małą pochwałę, która miała w sobie taką moc. Co on z nią robił? A co jeszcze mógłby zrobić…? Marta potrząsnęła głową i odłożyła telefon, starając się stłamsić w sobie podniecenie, które mieszało się z lekkim poczuciem winy. Pochwała wynikała z tego, że wymknęła się do łazienki tylko po to, żeby wysłać Ryśkowi zdjęcie swojego dekoltu. Powinna skupić się na pracy. Nie mogła pozwolić na to, by libido za nią decydowało. Nawet jeśli pokusa była wielka, a z każdą kolejną nocą jej fantazje zaczynały coraz wyraźniej nabierać kształtu jego ciała, intensywnego spojrzenia jasnych oczu i wspaniałego głosu… Zorientowała się, że znów odpływa myślami, więc zmarszczyła brwi i poprawiła się na krześle w biurze. Wypełniła kilka formularzy, odpowiedziała na maile, a jej dzień wracał do standardowego rytmu. Niecały kwadrans przed końcem pracy, gdy zrobiła już dosłownie wszystko, co było do zrobienia, pozwoliła sobie ponownie sięgnąć po telefon. Jej brwi uniosły się, a serce zabiło mocniej, gdy zobaczyła wiadomość, na którą liczyła, ale jednocześnie odrobinę się obawiała.

Ryszard: „Piszemy ze sobą codziennie już tak długo… Myślisz, że nadeszła pora, żebyśmy się spotkali?”  

Przełknęła ślinę z trudem i odłożyła telefon. Poruszyła myszką, żeby wybudzić ekran i spojrzeć na systemową tapetę z logiem firmy. Czy była gotowa, żeby spełnili wszystkie bardziej i mniej poważnie rzucone sobie obietnice? Czy była gotowa, żeby przekonać się, czy pisał prawdę o tym, co będzie z nią robił? Czy w ogóle przeżyje, jeśli usłyszy jego szept w uchu, gdy będzie chwalił ją za to, że spełniła polecenie? Zamknęła na chwilę oczy, a jej skórę obsypała gęsia skórka. Próbowała zrozumieć czy to, co czuję to jeszcze ekscytacja, czy może już strach. Nic dziwnego, że była nerwowa, spotkała wielu mężczyzn na swojej drodze, jednak żaden z nich nie miał takiej energii, jak Rysiek. Zagryzła wargę i wzięła głębszy oddech, po czym sięgnęła po telefon.

Ja: „Myślę, że tak…”

Wysłała wiadomość i powierciła się niecierpliwie na krześle. Nie była pewna, czy miał na myśli jutro, za tydzień, czy jeszcze później. Jej serce łupało na myśl o tym, że zobaczy go na żywo i musiała zamknąć oczy na kilka sekund, żeby się uspokoić. Zerknęła na monitor i zauważyła, że za chwilę będzie mogła wylogować i skończyć zmianę. W międzyczasie nadeszła odpowiedź.

Ryszard: „Co powiesz na jutro? Po twojej pracy? Mogę przyjechać do Ciebie i przejdziemy się na spacer.”

Ja: „Dobry pomysł, tylko będę musiała najpierw wrócić do domu i się trochę odświeżyć.”

Ryszard: „Spokojnie, kiciu, dostosuję się. Napisz mi po prostu gdzie i o której mam być, a tam będę.”

Marta mimowolnie uśmiechnęła się do telefonu. Przesłała adres parkingu niedaleko jej mieszkania, na którym zawsze były wolne miejsca, po czym zastanowiła się, ile czasu będzie potrzebowała na przygotowanie się na spotkanie. Weźmie szybki prysznic, przebierze się, może nałoży lekki makijaż… Rozproszył ją dźwięk kółek krzeseł na wykładzinie i uświadomiła sobie, że nadszedł czas wrócić do domu. Zerknęła jeszcze raz na telefon, widząc, że Rysiek dodał serduszko do linku z pinezką, więc szybko napisała wiadomość:

Ja: „W takim razie spotkajmy się w tym miejscu jutro o 17.”

Ryszard: „Wspaniale, nie mogę się doczekać.”

Ja: „Ja też!”

Ignorując ciekawskie spojrzenie współpracownicy, wyłączyła komputer i wstała z krzesła. Sięgnęła po swoją torebkę, starając się pohamować uśmiech, który wypływał jej na usta. Marta widziała, że koleżanka chce ją zapytać, co sprawiło, że robi miny do telefonu, dlatego szybko się pożegnała i włożyła słuchawki do uszu, żeby odciąć się od całego świata. Sprężystym krokiem ruszyła na przystanek, planując w głowie, co ubierze na spotkanie i mentalnie przygotowując się na wielkie sprzątanie mieszkania. Tak w razie czego… Czekało ją dużo pracy, ale przynajmniej nie będzie miała czasu na to, by zastanawiać się, czy wszystko pójdzie po jej myśli. Starała się nie mieć żadnych oczekiwań, bo przecież równie dobrze ich pierwsza randka mogła potoczyć się kompletnie neutralnie, gdzie może co najwyżej uściskają się na powitanie i pożegnanie. Przecież nie miała w zwyczaju, żeby spać z kimś na pierwszej randce… Nie była to kwestia moralnych zasad, a raczej tego, że mało kto potrafił jej wystarczająco zawrócić w głowie, by była skłonna do tak dużego kroku. Nie nastawiaj się na nic… – upomniała się w duchu, gdy wyobraźnia znów zaczęła płatać figle i na nowo odgrywać fantazje, które dotrzymywały jej towarzystwa nocami.

Następnego dnia dotarła do domu po w wyśmienitym humorze niezależnie od nerwów związanych z nadchodzącym spotkaniem. Większość dnia trudno było jej się skupić na zadaniach, często wierciła się na krześle i raz za razem zaglądała do telefonu. Choć aplikacja randkowa co chwilę zalewała pasek powiadomień na ekranie, ignorowała i usuwała każde z nich. Musiała upominać się, żeby nie przygryzać pomalowanych paznokci w nerwowym odruchu.

Ryszard: Ruszam w drogę! Do zobaczenia niedługo, kiciu.

Na widok wiadomości jej serce przyspieszyło. Naprawdę się spotkają! Marta powiodła spojrzeniem po swoim mieszkaniu, które było wysprzątane na błysk, choć pozwoliła na to, żeby było wyraźnie widać, że jest ono zamieszkane. Wiedziała, że musi się pospieszyć, jeśli nie chciała się spóźnić, nawet jeśli zwykle prysznic nie zajmował jej szczególnie długo.

Ja: Wspaniale, bezpiecznej podróży!

Odpisała i zerknęła na zegarek wyświetlający się w rogu ekranu. Miała godzinę. Zeskoczyła z kanapy, w pośpiechu ściągając koszulę przez głowę. Wrzuciła ubrania do kosza na pranie i weszła pod prysznic, natychmiast odkręcając wodę. Syknęła cicho, gdy najpierw uderzył w nią zimny strumień, który dopiero po kilku sekundach uzyskał odpowiednią temperaturę. Umyła się szybko, ale dokładnie, pokrywając wytatuowane ramiona i uda pachnącymi mydlinami. Choć zawsze włączała sobie muzykę do kąpieli, tym razem o tym zapomniała, więc swój zwyczajowy koncert musiała zastąpić własnym śpiewem. Wychodząc z prysznica, dotarło do niej, że lekko drży z nerwów, ale spróbowała się opanować. Założyła świeżą, koronkową bieliznę i letnią sukienkę, nadal trzymając ręcznik na mokrych włosach. Pół godziny później była już całkowicie gotowa. No, prawie. Przeklinając w duchu samą siebie, sięgnęła po pudełko prezerwatyw, odwinęła je z folii i rozerwała na pojedyncze sztuki, żeby były gotowe do użycia. Usiadła na kanapie, czekając na moment, w którym powinna wyjść z mieszkania. Minuty wlekły się niemiłosiernie. Próbowała przejrzeć social media, ale dotarło do niej, że może za bardzo się wkręcić i przegapić, kiedy powinna wyjść. Pokręciła głową, westchnęła i zerknęła na zegarek. Nadszedł czas. Wychodząc, ostatni raz zerknęła w lustro, upewniając się, że wygląda w porządku, posłała sobie krzepiący uśmiech i zamknęła za sobą drzwi. 

Marta szła szybszym krokiem niż zwykle, choć miała dość czasu, by dotrzeć na miejsce w odpowiednim momencie. W oddali zauważyła samochód z rejestracją z innego miasta. Przełknęła nerwowo, bacznie obserwując pojazd, który został zaparkowany na jednym z wielu pustych miejsc. Nerwowo wygładziła sukienkę, podchodząc bliżej, a jej serce przyspieszyło, gdy drzwi samochodu otworzyły się od strony kierowcy. Rozpoznała Ryśka od razu, nie mogłaby pomylić blond włosów, gęstej, równo ostrzyżonej brody i figury. Odrobinę przyspieszyła, chcąc jak najszybciej zmniejszyć między nimi dystans. On uśmiechnął się do niej i ruszył w jej kierunku pewnym krokiem, nie spuszczając z niej spojrzenia. Gdy byli wystarczająco blisko, rozłożył ramiona, zapraszając ją do niedźwiedziego uścisku. Nieświadomie odetchnęła z ulgą, gdy przycisnęła się do niego, wtulając w szeroką klatkę piersiową. Objęcie Ryśka było kojące, nerwy zaczęły się rozpływać, gdy w nozdrza wciągnęła zapach męskich, choć słodkich i otulających, perfum. 

– Zamknij oczy… – szepnął, a przez plecy Marty przebiegły ciarki.

Usłyszenie jego głosu, tym razem w pełni, tak bezpośrednio, było elektryczne. Od chwili, gdy wysłał pierwszą wiadomość głosową, wiedziała, że będzie uwielbiała go słuchać. Ale teraz, gdy szeptał prosto przy jej uchu, poczuła się, jakby była owinięta jedwabiem, albo oblana ciepłym miodem, który spływał po brzuchu prosto między nogi. Posłusznie zamknęła oczy, a Ryszard odsunął się odrobinę. Muśnięcie palców na policzku przeszyło ją kolejną falą elektryczności i sapnęła cicho, gdy ujął podbródek w palce. Spędzili ze sobą przecież mniej niż minutę, a ona już się rozpływała. Jakim cudem miał nad nią aż taką władzę? Miała wrażenie, że jej serce się zatrzymało, gdy bardzo delikatnie połączył ich usta w słodkim, niemal niewinnym pocałunku.

– Dzień dobry, kiciu… Daj dzisiaj z siebie wszystko.

Mimowolnie zacisnęła dłonie na jego koszulce, niezdolna odpowiedzieć. Oddychała drżąco, gdy odsunął się odrobinę, a Marta otworzyła oczy, żeby pierwszy raz dokładniej przyjrzeć mu się z bliska. Rysiek przesunął dłonie na jej biodra, odchylając się. Wydawał się zarówno rozbawiony, jak i podniecony tym, że zaniemówiła. Ale mimo wszystko nie popędzał, tylko kojąco pogładził ją kciukami.

– Dz-dzień dobry – wykrztusiła z siebie wreszcie, wywołując u niego uśmiech.

– Och, więc ona jednak mówi!

– Oczywiście, że mówię. Po prostu mnie odrobinę… zaskoczyłeś.

– Niewątpliwie w przyjemny sposób.

– Zdecydowanie!

– Bardzo mnie to cieszy. – Ryszard kiwnął głową i przesunął dłonią po jej ramieniu, żeby spleść ich palce. – W takim razie gdzie mnie dzisiaj zaprowadzisz?

Spłonęła rumieńcem, gdy uniósł jej dłoń i delikatnie pocałował kłykcie. Uśmiechnęła się słodko i rozejrzała, zupełnie, jakby nie kojarzyła okolicy, w której się znajdowali. Mieszkała na obrzeżach miasta, więc w pobliżu było dużo zieleni – pola i lasy miały mnóstwo ścieżek, którymi mogliby spacerować. Jednak po tak intensywnym początku stwierdziła, że chce poświęcić chwilę na to, by napięcie mogło się między nimi budować stopniowo. Pociągnęła go w kierunku wąskiej uliczki, która prowadziła do jednych z kawiarni. Rysiek uniósł brwi z zaciekawieniem, ale nie protestował, natychmiast zrównując z nią krok. Przez chwilę szli w ciszy, jego duża, ciepła dłoń trzymała jej zdecydowanie. Marta nie była pewna, w jaki sposób mogłaby zagadać, odrobina nerwów wróciła przez onieśmielającą bliskość. Zerkała na niego dyskretnie, zwracając uwagę na szlachetny kształt nosa i jasne rzęsy. Chwycił jej spojrzenie i uśmiechnął się kątem ust, więc natychmiast odwróciła głowę i wymamrotała pytanie o to, jak minęła mu podróż. Nie miała wyboru, musiała przyznać, że po prostu chce słuchać jego głosu.

– Całkiem spokojnie, droga była zaskakująca pusta mimo pory dnia. Słuchałem muzyki, żeby wprawić się w odpowiedni nastrój na spotkanie z tobą.

– Czyżby tych piosenek, które mi wysyłałeś? – dopytała, choć była to formalność. Utwory, którymi się wymieniali miały głębokie basy, zmysłowy, erotyczny rytm i bezpruderyjne słowa. Rysiek zerknął na nią.

– Dokładnie tych.

Marta przełknęła, a jej dłoń mimowolnie zacisnęła się dookoła jego palców. Musiał zauważyć, że jest niemal przytłoczona, więc posłał jej kojący uśmiech. Głos Ryśka stał się łagodniejszy, gdy zapytał, jak minął dzień w pracy. Szczęśliwie rozmowa popłynęła gładko. Spokojnym krokiem szli przez osiedle, zbliżając się do celu. Niedługo później usiedli na małej, dwuosobowej kanapie w kawiarni. Po tym, jak zapoznali się z kartami i złożyli zamówienie, Marta w końcu zaczęła się rozluźniać i stała się bardziej rozmowna. Siedzieli na tyle blisko siebie, że stykali się ramionami i udami. Ten dotyk był chciany, wręcz wyczekiwany. Miała przeczucie, jakby Ryszard świadomie się z nią droczył, skoro przełożył ramię przez oparcie kanapy, ale ograniczał się tylko do delikatnych muśnięć. Za każdym razem, gdy jego palce ledwie wyczuwalnie przesuwały się po jej ramieniu lub plecach, głos wiązł jej w gardle, choć była w środku wypowiedzi. Kiedy kawa została przyniesiona do ich stolika, Ryszard zabrał rękę, jednak zamiast odsunąć się zupełnie, odgarnął palcami kosmyk włosów z jej policzka.

– Co mówiłaś…? – zapytał, kiedy zamilkła w połowie słowa, zupełnie gubiąc wątek myśli.

– Ja… Eee… 

– Kiciu, tak łatwo cię rozproszyć… 

– Masz do tego szczególny talent – przyznała, sięgając drżącymi palcami po kawę, żeby wziąć łyk. – Ale mówiłam o mojej ostatniej wycieczce… 

– A o jakiej wycieczce? 

– Czyżbym ja też cię rozpraszała? 

Próbowała mu dokuczyć, jednak sposób, w jaki przesunął spojrzeniem po jej ciele, sprawił, że musiała się powstrzymać przed tym, by nie ścisnąć ze sobą ud. Lustrował powoli od góry do dołu, jego wzrok prześlizgiwał się po każdym odkrytym i zasłoniętym kawałku skóry. Zupełnie, jakby to palce wsuwały się pod dekolt sukienki, żeby dotknąć skóry, trącić opuszkami sutek przez koronkę…

– Myślę, że oboje się wzajemnie rozpraszamy… – wymruczał, gdy jego spojrzenie skierowało się ponownie na twarz Marty. – Ale wracając do tematu.

– Tematu… Ach, moja wycieczka, tak!

– Skandynawia, tak…?

Marta pokiwała entuzjastycznie głową, po czym poprawiła się odrobinę na kanapie i wzięła łyk kawy. Podjęła wątek, opowiadając o tym, jak spędzała czas w Danii, gdy Rysiek niby od niechcenia położył dłoń na jej udzie, tylko kilka centymetrów nad kolanem, gdzie znajdował się brzeg sukienki. Znów musiała zmusić się do skupienia, bo kciuk przesuwał się w tę i z powrotem na jej skórze. On też powoli sączył kawę, słuchając uważnie. Jego dłoń zdawała się mieć jednak swój własny rozum i wolę, bo palce wsunęły się odrobinę pod krawędź tkaniny. Choć opowiadała o legendach opowiadanych przez przewodnika, jej zdania stawały się bardziej nieskładne, głos zawieszał się coraz częściej. Ryszard patrzył na nią, a na jego ustach błąkał się sugestywny uśmiech. Opuszkami palców śledził wyczuwalne krawędzie tatuażu, jakby chciał go poznać najpierw dotykiem, a dopiero potem spojrzeniem. Nawet jeśli już widział je na zdjęciach. 

– Myślę, że w takim razie czas na deser – powiedział Rysiek, odstawiając pusty kubek z kawą i wsuwając dłoń odrobinę głębiej pod sukienkę. Uniósł brew, gdy zauważył wyraz jej twarzy, a na jego własnej pojawił się diabelski uśmiech i szepnął tak cicho, żeby tylko ona mogła go usłyszeć: – Och, grzeszna dziewczynka… Miałem na myśli jakieś ciastko.

– Jedno siedzi obok mnie.

By okazać wdzięczność za komplement, chwycił jej podbródek w palce i przyciągnął ją delikatnie do siebie. Serce Marty zaczęło tłuc pod żebrami, jednak zamiast pocałować ją w usta, musnął wargami jej policzek. Choć rumieniła się cały czas, zdawało jej się, że skóra rozgrzała się jeszcze bardziej. Był to tak słodki gest, że miała ochotę odwrócić głowę i zachichotać, trzepocząc nogami. Zamiast tego jednak tylko spuściła wzrok i zagryzła wargę. Unosząc spojrzenie z powrotem na niego, przeszedł ją dreszcz, bo Ryszard wpatrywał się w jej usta z głodem. Odetchnęła cicho, wypuszczając wargę spomiędzy zębów i odrobinę się wyprostowała. Nie chciała całować się w miejscu publicznym, ale teraz tak bardzo ją kusiło… Musiała się rozproszyć. 

– Ale myślę, że możemy zjeść coś słodkiego – wznowiła temat. 

– Jak sobie życzysz, kiciu.

Rysiek sięgnął po kartę, którą kelner zostawił na stoliku i podał jej, żeby sprawdziła dostępne desery. Atmosfera między nimi zelżała odrobinę, gdy znów zmienili temat na bardziej swobodny. Napięcie w Marcie jednak cały czas rosło, jego bliskość oddziaływała na wszystkie jej zmysły. Choć perfumy były delikatne, cały czas była otoczona zapachem, dotyk dłoni na udzie rozgrzewał ją od środka, tak samo, jak tembr głosu i widok twarzy. Nie znała tylko jego smaku… Znów odruchowo wessała dolną wargę między zęby, ale się powstrzymała. Wiedziała, że Ryszard jest cierpliwy, ale nie chciała tego jeszcze testować.

Zamówili po kawałku ciasta, które szybko zostały przyniesione do ich stolika. Kiedy dłoń opuściła udo Marty, natychmiast zaczęła tęsknić za tym dotykiem. Jej skóra mrowiła lekko od ciepła pozostawionego po jego palcach. Zjedli w ciszy, rozkoszując się słodyczą, opłacili rachunek, po czym wyszli z kawiarni. Pojawiła się w niej potrzeba, by być z nim sam na sam, z dala od wścibskich oczu. Zanim zapytał, jaka jest ich kolejna destynacja, pociągnęła go w kierunku, gdzie był zaparkowany jego samochód. Rzucił jej spojrzenie, być może myśląc, że będzie chciała, żeby gdzieś razem pojechali. Jednak kiedy dotarli do parkingu, ona zaczęła prowadzić go ścieżką do bardziej zalesionej części dzielnicy. Choć Marta starała się nie wybiegać myślami w przyszłość, próbowała przypomnieć sobie, gdzie były najbardziej dyskretne miejsca. 

– Jakie psoty chodzą ci po tej ślicznej głowie? – zagadnął, gdy poniewczasie uświadomiła sobie, że zagryza wargę.

– Och, nic takiego…

– Myślę, że jednak coś – powiedział z uśmiechem. – Faktycznie łatwo jest czytać w twojej twarzy…

– Nic na to nie poradzę… – wymamrotała, odwracając na chwilę wzrok. – Jestem kiepską aktorką.

– To dobrze. Dzięki temu wiem, że twoje reakcje będą szczere.

Będą. Jej niepokorny umysł uchwycił się tego słowa, a ciało zareagowało lekkim dreszczem. Wzięła głębszy oddech, a Ryszard ukoił ją muśnięciem kciuka na dłoni. Jakim cudem miała teraz zrealizować swój plan? Musiała wziąć się w garść. Chciała go przecież zadowolić, świadoma, że odwdzięczy się z nawiązką, pozwolić mu nauczyć ją wyrażać swoje potrzeby. Na początku ich relacji, gdy wydawał polecenia, pojawiał się w niej wewnętrzny protest. Szybko jednak zauważyła, że ich dynamika się klaruje, tworząc między nimi coś wyjątkowego. Coś, co przynosiło zarówno komfort, jak i pożądanie. Weszli do części lasu, w której drzewa rosły gęściej, a śpiew ptaków wypełniał przestrzeń między nimi. Marta zauważyła, że zbliżają się do miejsca, w którym podłoże było odrobinę obniżone, gdzie łatwo było dojść do małego strumienia. Może nie chciała zamoczyć stóp, ale była to urocza okolica. Idealne do zrealizowania planu, który sobie wcześniej uknuła. Ryszard chyba już przeczuwał, co się święci, bo zerkał na nią ciekawsko, gdy ostrożnie zeszli bliżej wody. Starając się opanować szalejące w piersi serce i zbierając się na odwagę, Marta ustawiła się przodem do niego. Oparła dłonie na jego klatce piersiowej i stanęła na palcach, żeby zbliżyć się do ucha, gdy objął ją luźno ramionami w talii.

– Bardzo ładnie proszę… – zaczęła zmysłowym szeptem, czując, że Ryszard spina się odrobinę. – Pocałuj mnie tak, żeby zmiękły mi kolana…

Sposób, w jaki zaczerpnął powietrza, wzbudził w niej dumę, że była w stanie wywołać u niego taką reakcję. Spojrzał na nią intensywnie, po czym jego wzrok kontrolnie przeniósł się na jakiś punkt za jej plecami. Z gardła wyrwało mu się ciche warknięcie, gdy przyparł ją do drzewa zdecydowanym ruchem. Była pewna, że chwyci ją za gardło, tak jak wielokrotnie obiecywał, ale zamiast tego jego dłoń wsunęła się w brązowe włosy.

– Nawet nie wiesz, jak bardzo chciałem usłyszeć to na żywo… – szepnął, nachylając się do niej tak nisko, że musnęli się nosami. – Jesteś taką grzeczną dziewczynką…

Choć jeszcze ich usta się nie dotknęły, ona już miała wrażenie, że kolana mogą lada chwila się pod nią poddać. Ryszard przyciskał ją do drzewa, napierał na nią całym ciałem, a jego oddech owiewał wargi. Czekał, budował napięcie. Droczył się z nią tym, że zbliżał się odrobinę, a gdy tylko ona nachylała się, muskał czubkiem nosa jej policzek, uciekając od pocałunku.

– Proszę… – powtórzyła na wydechu, co prawie brzmiało, jak jęk.

Zacisnął dłoń na jej włosach, gdy nareszcie ją pocałował. Marta sapnęła cicho i bezwiednie otworzyła usta dla jego języka, który natychmiast ją spenetrował. Wargi Ryśka były miękkie i natarczywe w cudowny sposób, gdy całował ją powoli, choć z pasją. Przycisnęła piersi do niego, przenosząc ramiona, żeby objąć go za szyję. Mruczała i pojękiwała w jego usta, gdy ich języki ślizgały się o siebie, każdy ruch wywoływał u niej ciarki. Dłoń Ryszarda zaciskała się na jej włosach, a drugą przeniósł na dół pleców, by ich biodra mogły na siebie naprzeć instynktownie. Wsunął nogę między jej uda, zarówno, żeby zapewnić większą stabilność, jak i dając możliwość, by mogła się o niego ocierać. Trzymając brązowe pukle w garści, przekręcił głowę odrobinę w bok, by pogłębić pocałunek, co posłało dreszcz przez nogi Marty. Zacisnęła dłonie na jego koszulce, gorliwie otwierając usta szerzej. Nie słyszała już ani szumu strumienia, ani śpiewu ptaków. W pełni skupiła się na dźwiękach, jakie z siebie wydawali – ciężkie oddechy i ciche jęki rozbrzmiewały między plątaniną języków, warg i zębów. Marta zakwiliła cicho, gdy przez warstwy tkaniny poczuła erekcję. Odruchowo otarła się biodrami o wybrzuszenie, łaknąc ciepła i twardości jak najbliżej miejsca, w którym powinien się znaleźć. Pasja pochłaniała ją coraz bardziej, pocałunek stawał się tak intensywny, że ich ciała poruszały się samoistnie zupełnie jakby już byli bez ubrań. Ryszard też zdawał się tracić kontrolę, bo jego duża dłoń przesuwała się po ciele, zbliżając się niebezpiecznie blisko piersi. Wyrwał jej się jęk, gdy szarpnął ją za włosy mocniej, odrywając od niej usta, które natychmiast znalazły sobie inny cel – szyję. Trzymał jej głowę nieruchomo, gdy wargami i językiem badał i szukał czułych punktów. Ilekroć wyrywał się z niej dźwięk, palce zaciskały się zarówno na włosach, jak i miejscu, gdzie była wtedy druga dłoń, raz na talii, raz na biodrze. Usta Ryszarda powędrowały wyżej i przesunął językiem po jej uchu, śledząc czubkiem krawędź, po czym zaczął ssać płatek. To był ten moment, który sprawił, że nogi zupełnie się pod nią ugięły, a z gardła wydostał się dźwięk pełen rozkoszy. Pragnęła więcej, tak wiele więcej, jednak on odsunął się, żeby złapać oddech. Marta poruszyła niecierpliwie biodrami, żeby otrzeć się o nogę wciąż tkwiącą między jej udami.

– Proszę bardzo, kiciu… – szepnął, jego głos był niższy i bardziej ochrypły.

– O cholera…

– Czy tego właśnie chciałaś?

– Tak, ale… – Próbowała odpowiedzieć, ale przesunął wargami po jej szyi, zupełnie ją rozpraszając. 

– Ale co?

– Mmm…

Uśmiechnął się przy jej skórze, po czym ugryzł lekko, sprawiając, że przylgnęła do niego mocniej. Marta zorientowała się, że nadal kurczowo trzyma się jego koszulki, więc spróbowała rozluźnić palce. Wiedziała, że jeśli się od siebie nie odsuną, zupełnie poddadzą się pożądaniu, które w końcu mogło między nimi zapłonąć w rzeczywistości. Wcześniej byli jak dwa płomienie nachylające się do siebie z oddali, teraz jednak to, co czuli przypominało zapalone zapałki wrzucone do kałuży z benzyną.

– Powiedz, czego pragniesz… – zachęcił, przesuwając dłonią w dół jej pleców i zatrzymując się tuż nad pośladkiem. – Wiesz, że jestem tutaj, by dać ci przyjemność…

Jęknęła bezradnie, świadoma tego, że nie posuną się dalej, jeśli Ryszard nie usłyszy o tym, co chciałaby, żeby jej zrobił. A miejsce w lesie obok strumyka było bardzo nieodpowiednim miejscem, by zupełnie ulec potrzebie, która pożerała ich od środka. Zauważając jej wahanie, rozluźnił chwyt na włosach, pozwalając głowie wrócić do normalnego ułożenia. Marta oparła się potylicą o korę drzewa, rozchylając powieki. Zauważyła, że wygłodniałe spojrzenie Ryśka przesuwało się po jej twarzy, szyi i dekolcie. Koronkowy stanik robił niewiele by ukryć to, że sutki były już wyprężone pod tkaniną. Nieświadomie zagryzła wargę, co musiało zadziałać na niego jak płachta na byka, bo natychmiast znów zbliżył do niej twarz, zatrzymując się ledwie milimetry przed jej ustami.

– Sprawiasz, że tracę kontrolę… – wyznał, a jego gorący oddech drażnił jej nabrzmiałe po pocałunkach wargi. – Powiedz, żebym przestał… 

– Nie chcę tego mówić…

Przechyliła głowę i musnęła jego usta językiem, przez co wyrwał się z niego dźwięk, który był idealnym dowodem na to, że faktycznie trudno jest mu się opanować. Ich usta znów połączyły się w kolejnym gorączkowym pocałunku, dłonie wznowiły wędrówki wzdłuż ciał. Zassał jej język do ust i przygryzł go lekko, po czym wsunął swój głęboko między wargi. Miała wrażenie, jakby znalazła się w stanie nieważkości, choć tak naprawdę jej ciało lgnęło w dół, by ocierać się o jego udo. Była tak pogrążona w pożądaniu, że nie protestowała, gdy dłoń wsunęła się pod sukienkę, by przesunąć się do pupy. Ryszard zacisnął palce na pośladku tak mocno, że jej biodra wierzgnęły, a z gardła wyrwał się jęk. Gdyby to, czego doświadczała, objawiało się w fizycznej formie, staliby oboje w płomieniach. Cóż… Objawiało się też w inny sposób i dotarło do niej, że tego dowód będzie widoczny na spodniach, gdy wyciągnie nogę spomiędzy jej własnych. Ta myśl odrobinę ją otrzeźwiła, więc oddychając drżąco, oderwała się od jego ust. Przełknęła ich połączony smak, ale jeszcze nie otworzyła oczu, starając się, choć odrobinę opanować. Nie mogła pozwolić, żeby szedł z zesztywniałą plamą na udzie.

– Masz ciuchy na zmianę? – zapytała, gdy jej umysł odzyskał klarowność.

– Tak… 

– To dobrze… Dobrze… 

– Dlaczego pytasz? Chcesz, żebym został na noc? – wymruczał, opierając czoło o jej.

Desperacko pragnęła potwierdzić, ale słowa nie chciały przyjść. Oblizała usta, które nadal pulsowały po intensywnym pocałunku, a skóra na policzkach mrowiła po łaskotaniu jego brody. Ryszard potarł czubkiem nosa o jej, łagodnie zachęcając do odpowiedzi. Żadne z nich nie umiało zignorować pożądania, jakie płonęło między nimi. Przecież o to właśnie chodziło… – przypomniała sobie w duchu.

– Tak… Chcę, żebyś został na noc – powiedziała w końcu, za co została nagrodzona delikatnym całusem. – Chociaż nie dlatego pytałam o ciuchy na zmianę.

– Och, a to dlaczego?

– Chyba masz teraz plamę na spodniach.

Zmarszczył lekko brwi, po czym zerknął w dół, gdzie noga wciąż tkwiła między jej. Odsunął się, żeby sprawdzić dokładniej, a na jego twarzy rozciągnął się uśmiech. 

– Pewnie nie tylko w jednym miejscu… – zaśmiał się.

– Mówisz?

– A co, wolisz poczuć?

Policzki Marty zapłonęły na myśl o tym, że miałaby go dotknąć w taki sposób. Uniósł brwi pytająco, a spojrzenie zachęcało ją do tego, by się zgodziła. Kiwnęła głową, więc łagodnie obejmując jej nadgarstek, poprowadził dłoń do wybrzuszenia na spodniach. Rozchyliła usta mimowolnie, gdy powiodła palcami wzdłuż erekcji, nie odrywając oczu od Ryśka. Co prawda wilgoć była ledwie wyczuwalna, ale niewątpliwie tam była. 

– Widzisz, co ze mną robisz…? – zapytał, choć ostatnie słowo zginęło w cichym sapnięciu, gdy zacisnęła na nim palce.

– Brudzę ci spodnie?

– Między innymi… – odparł żartobliwie. – Dobrze w takim razie, że są ciemne…

– Mhm… – potwierdziła, nie umiejąc oderwać dłoni od ciepła erekcji. Wiedziała, że będzie musiała w końcu przestać, bo zrobią coś nieodpowiedzialnego w miejscu publicznym. – Chcesz iść teraz do mnie?

Ryszard patrzył właśnie, jak jej dłoń przesuwa się po wybrzuszeniu, ale gdy usłyszał pytanie, szybko uniósł głowę. Jego spojrzenie zdawało się szukać pewności w jej oczach, pragnienia, które będzie silniejsze, niż nerwowość. Wahała się tylko odrobinę, ale nie ponowiła pytania. Zdawał się to wyczuć, bo wypuścił jej nadgarstek z luźnego chwytu. Zamiast tego położył dłoń na jej policzku i przyciągnął do łagodnego pocałunku. Miała wrażenie, jakby chciał w ten sposób powiedzieć, że nie muszą się spieszyć. Że komfort jest ważniejszy, niż buzujące pożądanie, skoro nadal się stresuje. Ten pocałunek był wolniejszy, choć równie zmysłowy, jak poprzednie. Marta przesunęła dłoń z erekcji na biodro, rozchylając usta, by ich języki znów mogły zatańczyć. W odpowiedzi otoczył ją ramionami, tym razem po prostu ją obejmując. Zamruczała w jego usta, kiedy ugryzł ją w dolną wargę i delikatnie pociągnął.

– Myślę, że możemy kontynuować nasz spacer…

 


 

Po około trzech godzinach, gdy słońce zaczęło się chować za horyzontem, Marta zamknęła drzwi od swojego mieszkania. Obserwowała plecy Ryszarda, który pobieżnie rozglądał się po kawalerce, jednak jego spojrzenie szybko skierowało się na nią. Teraz kiedy już naprawdę nikt nie mógł im przeszkodzić, atmosfera między nimi stała się bardziej intymna. Ona zdawała się pulsować pożądaniem, chciała się na niego rzucić, jednak maniery wzięły górę.

– Chcesz coś do picia? – zapytała, idąc do aneksu kuchennego. 

– Może być jakiś sok.

– Pomarańczowy?

Posłał jej sugestywny uśmieszek, który natychmiast wywołał wspomnienie filmików, które wysłał. Stłumiła chichot, patrząc, jak kiwa głową i wyciągnęła szklanki. Uzupełniła jego sokiem, swoją wodą i zaniosła je do stolika kawowego, który stał na kanapie. Usiadła i klepnęła miejsce obok siebie, zachęcając Ryśka, żeby do niej dołączył. Zzuł buty i podszedł, żeby opaść na miękkie poduszki. Uniósł brwi i podskoczył kilka razy, robiąc zamyśloną minę. Marta zagryzła uśmiech, gdy ostatecznie kiwnął głową z aprobatą.

– Powinna wytrzymać – wydał werdykt, przez co parsknęła śmiechem.

– Może chcesz jeszcze sprawdzić łóżko? – zapytała, kiwając głową w kierunku kąta pokoju.

– Dobry pomysł, chociaż na łóżku wolę znaleźć się już z tobą.

– A co, jeśli kanapa ostatecznie okaże się wygodniejsza?

Cmoknął językiem o podniebienie, jakby chciał przyznać jej rację, po czym wziął mały łyk soku pomarańczowego i wstał. Uraczył ją widokiem swoich bioder z bliska, gdy przechodził obok, jakby chcąc upewnić się, że ona patrzy. Marta widziała, że jego ciało już jest w stanie gotowości, ale spojrzała wyżej, na twarz. Puścił do niej oko i przeszedł kilka kroków, po czym ciężko opadł na łóżko, które cicho skrzypnęło w proteście. Znów podskoczył kilka razy, wydobywając zarówno więcej dźwięków z materaca, jak i zwiększając rozbawienie Marty.

– Najwyżej będziemy mieli dodatkową ścieżkę dźwiękową. 

– Myślę, że będzie mnie rozpraszać…

– Nie martw się, kiciu – powiedział miękko, po czym wstał z łóżka i podszedł, żeby znów usiąść na kanapie. – Zadbam o to, żebyś nie była w stanie się skupić na tym, że łóżko skrzypi.

– Och…

– I twoje jęki będą je zagłuszać.

Wielokrotnie używał słów tego pokroju wobec niej, jednak słuchanie ich na żywo było jeszcze intensywniejsze. Zwłaszcza że patrzył na nią i uśmiechał się kątem ust, jakby już wyobrażał sobie, co z nią zrobi. Wiedziała, że jego wyobraźnia jest olbrzymia i wypełniona pomysłami, bo nigdy nie wahał się, by opisywać swoje fantazje. Zamilkła na kilka sekund, trawiąc słowa, gdy obserwował jej reakcje.

– Ewentualnie… – wznowił temat i przesunął spojrzeniem po jej mieszkaniu. – Blat kuchenny też się może nadać. Nie będzie tak skrzypiał. 

 – T-to w takim razie musisz się zdecydować.

– A po co? Nie myślałaś, chyba że poprzestaniemy na jednej rundzie. Każda może być gdzieś indziej. 

– Mhmm – potwierdziła piskliwie, co zabrzmiało prawie, jak jęk. 

Napięcie w jej ciele zwiększało się z każdą chwilą, jednak Ryszard nie wykonał jeszcze żadnego ruchu. Obserwował wygłodniałymi oczami, zupełnie, jakby mentalnie przygotowywał ją do wszystkiego, co miało się wydarzyć. Jego ramię spoczywało na oparciu kanapy, tak samo, jak wtedy, gdy byli w kawiarni, a między ich ciałami był niewielki odstęp. Ponownie wziął szklankę z sokiem i wziął kilka łyków, więc zrobiła to samo. Zasychało jej w ustach, gdy widziała, że Rysiek bez oporów zagląda jej w dekolt. Powoli odchylił się, żeby odstawić sok, jego ruchy przypominały drapieżnika, który przygotowuje się do ataku na ofiarę. Zamiast strachu jednak rozkwitało w niej pożądanie. Odstawiła szklankę i obróciła się odrobinę do niego, zbierając się w sobie, by zainicjować pocałunek, jednak on był szybszy. Pchnął Martę na kanapę, wyrywając z niej ciche sapnięcie i nakrył ją swoim ciałem. Naparł na nią ustami w gorącym pocałunku, zupełnie, jakby nić, która trzymała jego samokontrolę, wreszcie pękła. 

I zrobił to, co obiecywał.

Przesunął dłoń wzdłuż jej ciała, dopóki nie znalazła się na gardle. Jęknęła w jego usta, zalana gorącem, które spłynęło między jej nogi. Nacisk był doskonały, nie odcinał dopływu powietrza, ale wzbudzał potrzebę, by zupełnie oddać mu kontrolę. Odpowiadała na pocałunek zachłannie, chwytając w garści przód jego koszulki. Marta wierciła się, chcąc przybrać wygodniejszą pozycję, rozchylić nogi, ale była niemal zmiażdżona pod dużym, cudownie ciężkim ciałem. Ich języki splatały się w pocałunku, który przez swoją intensywność stawał się bardziej niechlujny i mokry. Przesunęła dłonie na jego plecy, niecierpliwie pociągając za koszulkę, jakby chciała ją z niego zerwać. Nareszcie jej pożądanie osiągnęło taki poziom, że była w stanie skupić się tylko na nim. Nie było już nerwowości, nie było zamartwiania się, czy mu się spodoba, czy dobrze jej pójdzie. Była tylko potrzeba, żeby go czuć, żeby go doświadczać, żeby brać i dawać, ile tylko będą mieli siły. Dostała rozkaz – miała dać z siebie wszystko i taki właśnie miała zamiar. Ugryzła go w dolną wargę, wsuwając dłonie pod koszulkę, by przeciągnąć paznokciami po jego plecach. Zakwiliła, gdy przycisnął się do niej mocniej, ale po sekundzie odsunął się i chwycił jej ramiona, zdecydowanym ruchem odsuwając ręce od swojego ciała. Otworzyła oczy, żeby na niego spojrzeć nad sobą i wykorzystała okazję, żeby przełożyć nogi tak, żeby znalazł się między nimi. Zagryzł wargę, a w jego oczach pojawiła się aprobata, gdy ułożył jej nadgarstki tak, żeby były skrzyżowane tuż nad głową. Miał wystarczająco duże dłonie, żeby bez problemu trzymać ją jedną ręką, patrząc na nią z góry.  Marta wiedziała, jak teraz wygląda – zarumieniona, zdyszana i drżąca. Objęła go nogami w talii, przyciągając do siebie, przez co nacisk na jej nadgarstki się zwiększył. Podparł się wolną dłonią o poduszki i nachylił, tym razem wciskając głowę między jej szyję i ramię. Natychmiast wyprężyła się i jęknęła, gdy przesunął językiem po skórze, by zwieńczyć pieszczotę ugryzieniem. Drgnęła pod nim, gdy przeszył ją ból, który szybko przeistoczył się w pulsującą przyjemność.

– Utrzymaj ręce tak, jak są – rozkazał, ton jego głosu zaparł jej głos w piersiach.

– Tak jest…

Wypuścił jej nadgarstki i odchylił się, żeby niecierpliwymi ruchami podciągać sukienkę. Marta uniosła odrobinę biodra, pomagając mu ją wyswobodzić z ubrania. Zatrzymał się jednak w chwili, gdy tkanina zebrała się w okolicach jej talii. Ryszard przełknął, wpatrując się w cienki, koronkowy materiał, przez który widoczne były ciemniejsze włoski i wilgoć. Przesunął się nisko na kanapie, jednak miał za mało miejsca, więc chwycił poduszkę, położył ją na podłodze i klęknął na niej. Szorstkim ruchem pociągnął ją za biodra, żeby była ułożona pod kątem. Posłusznie trzymała skrzyżowane nadgarstki nad głową, ale jej ramiona szarpnęły w odruchu, gdy przycisnął twarz między nogi, by złożyć pocałunek przez bieliznę. Jęknęła głośno, nawet jeśli to nie był bezpośredni dotyk. Rysiek zahaczył palce o gumkę jej majtek i ściągnął je niecierpliwym ruchem, jakby nie mógł wytrzymać ani chwili dłużej przed zanurzeniem w niej języka.

Marta pamiętała obietnicę, że będzie całował ją po całym ciele, że dotknie każdego skrawka skóry. Wiedziała też jednak, że potrzeba zaspokojenia tego pierwszego, pierwotnego głodu była zbyt silna. Ich gra wstępna rozpoczęła się już od tego pozornie niewinnego pocałunku na powitanie i teraz nadszedł moment, by dać ujścia, choć odrobinie napięcia, które się między nimi zgromadziło. Rozsunęła nogi szerzej i jęknęła rozdzierająco, gdy objął ustami całą cipkę, by przesunąć po niej językiem. Z gardła Ryśka wyrwał się dźwięk, który wyrażał zarówno ulgę, jak i zachwyt, jakby skosztował owocu, który okazał się słodszy, niż się spodziewał. Wsunął ramiona pod jej uda i objął je dłońmi, przytrzymując Martę otwartą na wypadek, jakby odruchowo chciała zacisnąć nogi na jego głowie. Lizał ją dokładnie, zwiedzając każdy zakamarek czubkiem języka, jakby chciał zrobić w umyśle mapę jej kształtu. Zasysał wargi, drażnił wejście, zupełnie odbierając jej tym rozum. Choć starała się dzielnie trzymać nadgarstki nad głową, musiała pilnować odruchu, by nie zanurzyć dłoni w jego włosach. Wiła się na kanapie, jęcząc i unosząc biodra do spragnionych ust. Wiedziała, że nie musi wstydzić się swoich reakcji, okazywała całym ciałem, jak bardzo zatraca się w doznaniach. Nie miała jednak odwagi, by spojrzeć na jego twarz między swoimi nogami. Instynktownie czuła, że Ryszard ją obserwuje, czerpiąc rozkosz ze wszystkich zmysłów, upajając się dawaną przyjemnością. Zanurzył w niej język, przez co wygięła się w łuk, a jej ramiona znów drgnęły. Czy to było możliwe, żeby mogła dojść tak szybko? Znajome napięcie w podbrzuszu rosło z każdym ruchem języka. Jakimś cudem był jednocześnie staranny, jak i niedbały, pozwalał na to, by mogła słyszeć ssanie i błogie pomruki.

Wreszcie usta zamknęły się wokół łechtaczki, a ciało Marty zareagowało instynktownie. Chwyciła jego włosy i przyciągnęła go do siebie, gdy jej uda zaczęły drżeć przez zbliżający się orgazm. Choć myślała, że ukarze ją za to, wpił się mocniej, ssąc kłębek nerwów. Przerwał tylko na krótką chwilę, żeby poślinić palec, który wsunął w nią gładko dzięki temu, jak bardzo była ociekająca. Wystarczyło tylko kilka zsynchronizowanych ruchów ust i palca, by Marta krzyknęła rozdzierająco, wyginając się w łuk i przyciskając jego twarz do siebie. W jej głowie odpaliły się fajerwerki, a przez ciało przepłynęła ekstaza, objawiająca się iskrami i gorącem. Pulsowała dookoła palca, zupełnie nie panując nad tym, jak falują jej biodra. Ryszard jednak nie przestawał, nadal ssał i zaginał w niej palec, drażniąc punkt G. Utrzymywał ją na wyżynach, by mogła nadal pławić się w intensywnych doznaniach. Nie myślała o tym, że on jest kompletnie ubrany, tak naprawdę nie myślała o niczym, bo jego nieustępliwe usta odbierały jej tę możliwość. Druga fala orgazmu uderzyła w nią ze zdwojoną siłą. Nieświadomie uniosła biodra, gdy znajome parcie w podbrzuszu wreszcie znalazło ujście. Do kolejnego krzyku dołączył dźwięk ejakulacji, przerywany tym, jak palec Ryśka cały czas się w niej poruszał. Oderwał od niej usta, żeby sapnąć z zachwytem. O zgrozo, nie było to dla niego sygnałem, żeby przerwać. Marta nie była w stanie otworzyć oczu, żeby zerknąć, gdy poczuła, że on zmienia odrobinę pozycję. Wciągnęła powietrze przez zęby, gdy wślizgnął się w nią drugi palec, dokładniej ją wypełniając. Jej cipka nadal jeszcze kurczyła się rytmicznie po dwóch orgazmach z rzędu. Przez to, że Ryszard się odsunął, zabrała drżące dłonie i położyła je na kanapie, próbując się chwycić czegokolwiek. Może to właśnie była kara za to, że przestała trzymać ręce w odpowiedniej pozycji? Wyczerpać ją zupełnie orgazmami?

Znów zaczął poruszać palcami, zanurzając je głęboko i zaginając, przy wyciągnięciu. Jej jęki stały się bardziej gardłowe, wiedziała, że po pierwszym orgazmie kolejne jest łatwiej osiągnąć. Kołysała biodrami, choć nadal jeszcze drżała przez to, że budowała się w niej kolejna fala. Z trudem uniosła dłonie i skrzyżowała nadgarstki nad głową, jakby to mogło w jakikolwiek sposób pomóc na tym etapie. Rysiek znów się nachylił i zaczął trącać językiem jej łechtaczkę, gdy palcami wykonywał te same głębokie ruchy, które stopniowo przyspieszały. Kierował się reakcjami jej ciała, gdy wierciła się i napierała na jego twarz i dłoń. Doznania były zbyt intensywne, zbyt dobre by mogła formułować słowa, czy choćby myśli. A to był dopiero początek.

– Jeszcze raz… – szepnął tuż obok jej cipki. 

Brzmienie głosu, niskiego i lekko zachrypniętego, strąciło ją z krawędzi. Zakwiliła, co szybko przerodziło się w krzyk, gdy znów obficie go oblała, chlapiący dźwięk rozniósł się po kawalerce. Ten orgazm wydawał się głębszy, intensywniejszy, bo Marta już nie drżała, ona wręcz dygotała, gdy jej nogi mimowolnie zatrzasnęły się na jego głowie. Ryszard zatrzymał w niej palce, jakby chciał rozkoszować się tym, jak ona pulsuje, po czym kojąco zaczął obsypywać pocałunkami podbrzusze, wzgórek i miejsca, gdzie biodra łączyły się z udem. Zaczęła się rozluźniać dopiero po kilku sekundach, choć przez jej nogi nadal przechodziły fale dreszczy. Sapnęła cicho, gdy wyciągnął z niej palce i łagodnym ruchem rozsunął jej nogi. Obawiała się, że zaraz znów przystąpi do pieszczot, jednak tylko delikatnie całował skórę, jednocześnie głaszcząc ją po nogach. Nie była w stanie nic powiedzieć, ale wreszcie uniosła odrobinę głowę i otworzyła oczy, żeby na niego zerknąć. Rysiek był przemoczony, na brodzie wisiały mu kropelki ejakulatu, przód koszulki miał na sobie dowód rozkoszy. Ale to, co najbardziej przykuło jej uwagę to ekspresja jego twarzy. Wyglądał tak, jakby to on sam przed chwilą przeżył intensywny orgazm. Miał zmrużone powieki, a na ustach błąkał mu się niemal pijacki uśmiech.

– To był doskonały wstęp… – zamruczał, przez co nogi Marty znowu drgnęły. Zaśmiał się gardłowo i pogłaskał ją kojąco. – Ale nie mogę powiedzieć, że jesteś grzeczną dziewczynką. 

– Przepraszam…

– Nie przepraszaj, kiciu. Ten jeden raz ci odpuszczę.

Odetchnęła i opadła na poduszki, nadal wiotka po orgazmach. Ryszard wrócił do całowania jej podbrzusza i ud, kojąc ją po intensywnym doświadczeniu. Kiedy wreszcie przestała drżeć, wstał z kolan i ściągnął koszulkę, by rzucić ją na podłogę. Marta przełknęła, widząc jego ciało i próbowała mentalnie przygotować się do następnej rundy. On jednak, ku jej zaskoczeniu, podszedł do aneksu kuchennego i ściągnął ściereczkę, która była przewieszona przez rączkę piekarnika.

– Mogę tego użyć? – zapytał, wskazując na kałużę na podłodze.

– Czekaj, nie musisz…

– Odpoczywaj, zbieraj siły. 

Puścił do niej oko, a ona kiwnęła głową i złączyła ze sobą nogi, choć nie opuściła sukienki. Nieco krępowało ją to, że Rysiek wycierał jej podłogę z efektów działania utalentowanych palców i języka. Poprawiła się nieco na kanapie, powoli wracając do siebie, a on wstał i jak gdyby nigdy nic wypłukał szmatkę i odwiesił ją na miejsce. Kiedy podchodził do niej, zauważyła w jego spojrzeniu, że chce wrócić do zabawy. Jeden wieczór wystarczył, żeby mogła zauważyć drobne zmiany w mowie ciała. Wyprostował się odrobinę, stając obok poduszki, którą nadal leżała na podłodze. 

– Chcesz mi udowodnić, że jesteś grzeczną dziewczynką? – zapytał, a ona gorliwie pokiwała głową. – Zdejmij sukienkę i uklęknij. 

Oddech uwiązł jej w gardle, gdy usłyszała rozkaz, ale bez zawahania usiadła prosto i powoli zaczęła podciągać sukienkę. Ściągnęła ją przez głowę i odłożyła na kanapę, po czym z mocno bijącym sercem opadła na kolana, korzystając z poduszki. Patrzyła na Ryszarda z dołu i położyła dłonie na udach, posłusznie czekając na kolejne polecenia. Nigdy wcześniej nie miała możliwości eksplorować swojej uległości, wiedziała, że do tego potrzebne jest zaufanie zupełnie innego, głębszego rodzaju. Chodziło przecież o kontrolę w intymnej sytuacji. I choć tak naprawdę nie znała go długo, czuła, że może mu ufać. Może mu się oddać. Patrzył na nią, wyraźnie rozkoszując się tym, że widzi ją w takiej pozycji. Ich spojrzenia były w pełni skupione na sobie wzajemnie, jakby połączyła ich energia naładowana napięciem. Powietrze między nimi zdawało się być gęste i ciężkie od atmosfery dynamiki, jaka między nimi kwitła. 

– Rozbierz mnie.

Kolejne polecenie wypowiedziane przez Ryszarda sprawiło, że przez jej ciało przebiegł dreszcz. Było coś komfortowego w tym, że nie musiała zastanawiać się, co powinna robić, wiedziała, że on nią pokieruje. Poświęcili wiele swoich rozmów na temat tego, czego oboje oczekują i czego pragną. Nie odrywając spojrzenia od jego oczu, Marta sięgnęła do paska, żeby go rozpiąć. Dłonie drżały jej tylko odrobinę, jednak tym razem była to czysta ekscytacja, podsycona głodem, który wzrósł po tym, jak zrobił minetkę. Odpięła guzik i rozsunęła suwak, po czym powoli zsunęła spodnie wzdłuż jego nóg. Ryszard wystąpił z nich i odkopnął na bok, pozwalając jej kontynuować. Choć nie chwalił jej, widziała zadowolenie w spojrzeniu i samo to dawało przyjemność. Przeniosła spojrzenie na biodra, żeby wreszcie zobaczyć wybrzuszenie na bokserkach. Kusiło ją, żeby przesunąć po niej palcami, jednak zdołała się powstrzymać. Jej serce pominęło uderzenie, gdy on ujął podbródek i łagodnym ruchem uniósł głowę, żeby znów patrzyła mu w oczy. Oblizała usta i zahaczyła palce o gumkę bokserek, żeby pociągnąć je w dół. Jego erekcja wyskoczyła, a ona musiała zmusić się do tego, żeby nie zerknąć. Kiedy bielizna opadła do kostek potraktował ją tak samo, jak spodnie i znów stanął w swobodnej pozie, zakładając ręce za siebie. Biła od niego energia, w której Marta chciała się pławić, poddać się jej kompletnie. Oddychała powoli, starając się opanować odruchy ciała, które bezwiednie nachylało się w jego kierunku. 

– Poproś – szepnął, wywołując u niej kolejne ciarki. 

– Bardzo ładnie proszę… Czy mogę cię dotknąć?

– Tylko dotknąć? Kiciu, myślałem, że będziesz chciała więcej…

– Proszę, pozwól mi wziąć cię do ust – poprawiła się, czując, że jej policzki stają się gorące.

– Tak lepiej… Proszę bardzo.

Pozwoliła sobie opuścić spojrzenie na jego dużego kutasa, sterczącego dumnie tuż przed jej twarzą. Westchnęła cicho, widząc kropelkę preejakulatu lśniącą na czubku. Sięgnęła do niego dłonią i owinęła palce dookoła trzonu, żeby odsłonić główkę w pełni. Ślina napłynęła jej do ust, kiedy dawała sobie chwilę na to, żeby po prostu go podziwiać. Zerknęła na twarz Ryszarda i wysunęła język, żeby zlizać wilgoć, a jej powieki zatrzepotały, gdy w ustach rozpłynął się jego smak. Uniosła penisa odrobinę i polizała całą długość, nie umiejąc powstrzymać pomruku zadowolenia, gdy ciało przesuwało się po jej języku. Czuła krzywizny żył, ciepło i twardość. Chciała być równie staranna, jak on. Nawilżyła go śliną, rozkoszując się smakiem i zwiedzając każdy zakamarek ciała. Wyobrażała sobie tę chwilę wielokrotnie, jednak nie sądziła, że będzie to ją tak bardzo ekscytować. Rozchyliła usta szeroko i patrząc Ryśkowi w oczy, klepnęła kilka razy główką o swój język, sprawiając, że jego powieki opadły odrobinę. Wreszcie owinęła wargi dookoła niego, wypełniał jej usta dokładnie przez swój rozmiar. Przez chwilę ssała delikatnie czubek, drażniąc go językiem dookoła. Kierowała się delikatnymi reakcjami ciała Ryszarda, szukając i ucząc się sposobów na to, by dać mu przyjemność. Słuchała oddechu, zerkała na niego w górę. Ujęła trzon w dłoń i zaczęła powoli poruszać głową, zamykając oczy. Wiedziała, że on woli, jak ona na niego patrzy, ale jednocześnie nie będzie miał tego za złe. Na razie pozwalał Marcie działać we własnym tempie. Ssała go z wyczuciem, kładąc dłoń na jego biodrze dla większej stabilności. Słyszała, że oddech Ryszarda stał się odrobinę cięższy, choć salon wypełniał głównie dźwięk ssania i dłoni ślisko przesuwającej się po trzonie. Starała się wziąć go głęboko, ale wielkość nieco jej to utrudniała. Nie mogła się powstrzymać przed tym, by nie pojękiwać cicho, to jak jego kutas przesuwał się po języku, dawał jej przyjemność. Choć jeszcze lepsza była świadomość tego, że może dać rozkosz jemu. Zaangażowała się w pełni, ruchy dłoni i głowy były zsynchronizowane, gdy ssała i zaciskała usta. Była staranna i zdeterminowana, jednak pozwalała, by jej usta wydawały mokre dźwięki. Wyciągnęła go z ust, żeby jeszcze raz zwiedzić całą długość językiem, jednocześnie znów na niego zerkając. Zagryzał wargę, a jego oczy wypełnione były rozkoszą, na które jej cipka zareagowała skurczem. Znów wzięła go do ust i wróciła do poprzedniego, szybkiego rytmu. Jego biodra wierzgnęły odruchowo, przez co wbił się mocniej między wargi, niemal sięgając gardła. Zakrztusiła się i mocno zacisnęła palce na jego biodrze, w oczach pojawiły łzy. Wyciągnęła go z ust i przełknęła, ale nie była zniechęcona, chciała kontynuować. Była pewna, że on także, gdy wsunął dłoń w jej włosy, jednak zamiast tego łagodnie pociągnął ją w górę, mrucząc:

– Wstań.

Spełniła polecenie i przywitała jego usta na swoich cichym westchnieniem. Spodziewała się głodu, jednak dłoń rozluźniła się na brązowych włosach, a ramię owinęło dookoła talii, gdy przycisnął ją do siebie. Rozchylił jej wargi swoimi, pozwalając, by ich języki znów się spotkały po krótkiej rozłące. Zamruczała w jego usta i owinęła szyję ramionami, gdy całował ją powoli i głęboko.

– Moja grzeczna dziewczynka… – szepnął między pocałunkami. 

Spłynęła na nią błogość i cicho jęknęła w jego usta, przyciskając się do niego mocniej. Ryszard przesunął dłońmi po jej niemal nagim ciele natrafiając na tył biustonosza, który rozpiął i łagodnym ruchem zsunął z ramion. Nie przestawał jej całować, między językami przenosiły się smaki ich ciał, tworząc jeden unikatowy. Marta przycisnęła nagie piersi do szerokiej klatki piersiowej, rozkoszując się delikatnym łaskotaniem włosów. Jego erekcja drgała niecierpliwie między nimi, prosząc o uwagę, jednak Rysiek był zbyt skupiony na ustach. Przerwał pocałunek, żeby przenieść wargi na jej szyję i jednocześnie zaczął ostrożnie prowadzić ją w kierunku łóżka. 

– Gumki… – wymamrotała, jej głos był niewyraźny przez przyjemność, która przez nią przepływała.

– Spokojnie, zdążymy po nie sięgnąć…

– Ale…

– Kiciu… Czekanie wzmaga przyjemność – szepnął przy jej skórze, zatrzymując się tuż przy krawędzi łóżka. – Wejdę w ciebie dopiero, jak zaczniesz mnie o to prosić, bo nie będziesz mogła dłużej wytrzymać…

802
9.8/10
Podziel się ze znajomymi

Jak Ci się podobało?

Średnia: 9.8/10 (3 głosy oddane)

Pobierz powyższy tekst w formie ebooka

Teksty o podobnej tematyce:

pokątne opowiadania erotyczne
Witamy na Pokatne.pl

Serwis zawiera treści o charakterze erotycznym, przeznaczone wyłącznie dla osób pełnoletnich.
Decydując się na wejście na strony serwisu Pokatne.pl potwierdzasz, że jesteś osobą pełnoletnią.

Pliki cookies i polityka prywatności

Zgodnie z rozporządzeniem Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r (RODO). Potrzebujemy Twojej zgody na przetwarzanie Twoich danych osobowych przechowywanych w plikach cookies.
Zgadzam się na przechowywanie na urządzeniu, z którego korzystam tzw. plików cookies oraz na przetwarzanie moich danych osobowych pozostawianych w czasie korzystania przeze mnie ze stron internetowej lub serwisów oraz innych parametrów zapisywanych w plikach cookies w celach marketingowych i w celach analitycznych.
Więcej informacji na ten temat znajdziesz w regulaminie serwisu.