Ilustracja: Vlad Bagacian

Najsłodszy drań (II)

10 czerwca 2023

Opowiadanie z serii:
Najsłodszy drań

37 min

Zapraszam do przeczytania drugiej części opowiadania!

Strasznie zakochałam się w swoim pomyśle na tę historię i wierzę, że będzie się ją Wam czytać równie przyjemnie, jak mnie się ją pisało.

N'joy!

        Kusiło ją, żeby zerwać się do biegu, mimo zmęczenia po intensywnym wieczorze. Wściekłym ruchem drżącej dłoni ścierała łzy, które nie chciały przestać płynąć. Czuła się dosłownie zniszczona, jej serce było roztrzaskane w drobny mak. Tym razem nie była w stanie znaleźć żadnego wytłumaczenia dla Eryka. Żałowała, że nie wzięła ze sobą telefonu i słuchawek, gdyż bez nich czuła się zostawiona sam na sam ze swoimi uczuciami. Nie miała nawet portfela i dopiero wracając z akademika uświadomiła sobie, że na spotkanie jechała na gapę. By nie powtórzyć tego błędu, mimo dużej odległości, dotarła do mieszkania na nogach. Chłodne, wieczorne powietrze osuszało jej łzy. Weszła do pokoju zziębnięta i opatuliła się kocem, starając się ze wszystkich sił pozbawić uczuć. Wciąż czuła wilgoć między udami, od wypływającej z niej spermy. Poczuła ogromną potrzebę wykąpania się. Zadrżała z obrzydzeniem i gdy tylko trochę się rozgrzała, ruszyła w kierunku drzwi, lecz przypomniała sobie, że nie zaglądała do telefonu od wielu godzin. Sięgnęła po urządzenie i odblokowała je, jednak nie było żadnych nowych powiadomień. 

        Coś jej się nie zgadzało. Zmarszczyła brwi, szukając w pamięci, o co może chodzić i gdy tylko sobie to uświadomiła, cały chłód, który czuła powrócił do niej ze zdwojoną siłą. Recepta. Czy naprawdę była tak głupia i nie podała swojego numeru telefonu do wypisania recepty? Usiadła na łóżku i zaczęła gorączkowo rozmyślać, co zrobić w takiej sytuacji. Zalogowała się do systemu bankowego i zauważyła, że na koncie zostało zaledwie kilkadziesiąt złotych, więc nie mogła wydać pieniędzy zarówno na konsultację, jak i wykupienie tabletki po. Wiedziała, że wizyta na NFZ u ginekologa nie wchodzi w grę, ponieważ, o zgrozo, jej lekarka zasłaniała się przeklętą klauzulą sumienia. Przeklęła i uderzyła pięścią w poduszkę. Nie mogła pożyczyć pieniędzy od współlokatorki, już wisiała jej stówę, a wypłata miała dojść dopiero w przyszłym tygodniu. Potarła brwi, zaciskając oczy. Nie mogła ryzykować zajścia w ciążę. Rozejrzała się po pokoju, jakby meble mogły jej podpowiedzieć, jak wyjść z tej sytuacji. Zauważyła list od Eryka i przypomniała sobie, że zapisał tam swój numer telefonu. Wahała się przez chwilę, jednak nic innego nie przyszło jej do głowy. Sięgnęła po kartkę, zapisała numer i wysłała krótkiego SMS-a: 

        “Wyślij mi kod recepty”. 

        Domyślała się, że Eryk będzie wiedział od kogo przyszła wiadomość, chyba, że w ostatnim czasie przeleciał inną laskę, równie nieodpowiedzialnie, jak ją. Serce zabiło jej mocniej, gdy zauważyła, że próbuje się do niej dodzwonić. Skrzywiła się, odrzuciła połączenie i wysłała jeszcze jednego SMS-a: 

        “Nie chcę rozmawiać. Podaj mi tylko kod”. 

        Na ekranie znów pojawiło się imię mężczyzny, a wesoły dzwonek napawał ją paniką. Tym razem nie wcisnęła czerwonej słuchawki, a po prostu wyciszyła telefon i odłożyła go ekranem do dołu. Zastanowiła się, jak Eryk musi się teraz czuć. Czy faktycznie żałował tego, co zrobił, czy może ostatecznie poszedł na piwo z kumplami i opowiadał im, jakie dźwięki wydaje w łóżku? Urządzenie zawibrowało, tym razem krótko. Postanowiła to zignorować i poszła do łazienki się umyć. Choć wykąpała się tuż przed wyjściem, czuła się brudna, splamiona i będąc pod prysznicem pocierała skórę mocniej, niż powinna. Wróciła do pokoju dopiero, gdy usłyszała błaganie współlokatorki, by zwolniła już łazienkę. 

        Oriana ubrała się w ulubione dresy, usiadła ciężko na łóżku i niechętnie sięgnęła po telefon. Pięć prób połączeń i kilka SMS-ów. Nie umiejąc powstrzymać ciekawości otworzyła je.

        “Przepraszam. Nie bądź na mnie zła, nie zniosę tego”. 

        “Proszę, odbierz, muszę z tobą porozmawiać”.

        “Rozumiem twoje zdenerwowanie, ale chcę ci to wyjaśnić. Daj mi jeszcze jedną szansę”.

        “Dam ci kod do recepty, jeśli odbierzesz”.

        Prychnęła, gdy przeczytała ostatnią wiadomość. A więc zamierzał ją szantażować? Eryk znów zadzwonił, jednak tym razem odebrała i nie odzywając się przyłożyła telefon do policzka.

        – Oriana? – Usłyszała w słuchawce głos ciężki od łez i pociągnięcie nosem. 

        – Odebrałam, teraz mi wyślij kod – odpowiedziała, starając się, żeby jej głos nie wyrażał rozpaczy, która ścisnęła jej serce. Choć nie widziała jego oczu, dobrze wiedziała, jak wygląda, gdy płacze. Znów odezwała się w niej potrzeba ukojenia jego cierpienia, jakkolwiek pokręcone by to nie było.

        – Proszę… – jęknął płaczliwie. – Błagam cię, wybacz mi.

        – Chcę tylko kod do recepty.

        – Pozwól mi to wyjaśnić, proszę, wysłuchaj mnie. – Słysząc to, Oriana pokręciła głową i zamknęła oczy. Czekała, aż odezwie się ponownie, kładąc dłoń na mocno bijącym sercu. – Przyznaję się do winy. Faktycznie żartowałem z kumplami, że to zrobię. Ale… 

        – W takim razie nie sądzę, byśmy mieli o czym rozmawiać. Jedyne, o co proszę to kod.

        – To było przed tym, jak ogłosili wyrok na mojego ojca. Musisz mi uwierzyć. Gdybym wiedział, że jesteś tak wrażliwa i cudowna, nigdy bym się wobec ciebie tak nie zachowywał. 

        – Racja, bo zachowywałbyś się gorzej – powiedziała cicho i zamrugała szybko, by odpędzić łzy. – Wyślesz mi ten cholerny kod do recepty? Czy może chcesz mieć ze mną bachora?

        – Już wysyłam.

        – Dziękuję – szepnęła i rozłączyła się bez pożegnania.

        Rzeczywiście po chwili dotarł do niej SMS, w którym znajdowała się czterocyfrowa kombinacja liczb i nic więcej. Ubrała się w kardigan i od razu ruszyła do całodobowej apteki.

***

        – Przepraszam, ile? – wymknęło jej się, zanim zdążyła ugryźć się w język. Farmaceutka popatrzyła jeszcze raz na ekran komputera.

        – Sto osiemnaście złotych i dwadzieścia dziewięć groszy – odpowiedziała suchym tonem. – Bierze pani?

        – Chyba spróbuję gdzie indziej, dziękuję…

        – Raczej w tej okolicy nie znajdzie pani taniej, z tego co widzę, to nie ma tego leku nigdzie w magazynach i być może mamy ostatnie opakowanie.

        – Rozumiem. W takim razie wrócę za chwilę.

        Oriana przeklinając pod nosem wyszła z apteki. Ogarnęła ją panika, więc dotknęła podbrzusza, zupełnie jakby miała już teraz poczuć ruchy embrionu. Skarciła się w duchu za taką niedorzeczność i wyciągnęła telefon. Niechętnie wybrała numer Eryka, który odebrał zanim skończył się pierwszy sygnał.

        – Nie stać mnie na tę cholerną pigułkę – warknęła do telefonu, zamiast przywitania.

        – Podaj adres apteki.

        – Nie chcę, żebyś przyjeżdżał, chcę, żebyś mi wysłał pieniądze.

        – Muszę cię zobaczyć – powiedział i Oriana usłyszała brzęk kluczy w słuchawce następujący za trzaśnięciem drzwi. – Proszę, podaj mi adres.

        – Słoneczna jedenaście.

        – Zaraz tam będ… – Eryk rozłączył się tak szybko, że ucięło ostatnie słowo.

        Objęła się ramionami, zamykając oczy. Próbowała przygotować się psychicznie na to, że znów zobaczy tego drania, a jej niepokorne serce podskoczyło. Dreptała w miejscu starając się rozgrzać, bo był już późny wieczór. Ponowne wejście do apteki nie wchodziło w grę, bo nie chciała, by farmaceutka oglądała ją w takim stanie. Obawiała się, że nie zdąży wrócić do domu i z powrotem na czas, w którym Eryk dojedzie. Za bardzo zależało jej na wykupieniu leku, żeby wystawiać go do wiatru. Dodatkowo zbliżał się deszcz, którego zapach dało się wyczuć w powietrzu, a na niebie coraz szybciej kłębiły się ciemne, ciężkie chmury. Usłyszała warkot parkowanego samochodu i mimowolnie się obejrzała, akurat, żeby zobaczyć, jak Eryk wysiada zza kierownicy rubinowego Fiata Pandy. Nie spodziewała się, że ma samochód, zwłaszcza, że czasem jeździł z nią tramwajem. Mężczyzna podszedł do niej i nim zdążyła go powstrzymać, wziął ją w ramiona i przytulił mocno, jednocześnie chwytając dłonią tył jej głowy. Nieproszone ciepło wtargnęło w jej serce, jednak nie odwzajemniła uścisku. Odsunęła się od niego i bez słowa weszła do apteki, wiedząc, że za nim pójdzie. Oriana, czując na sobie spojrzenie farmaceutki ponownie podyktowała wszystkie dane.

        – To wszystko? – zapytała i zeskanowała opakowanie. 

        – Ja płacę, więc poproszę jeszcze opakowanie Durexów Classic – wtrącił się Eryk, mając głęboką nadzieję, że jego towarzyszka nie zrobi z tego powodu awantury. Dopiero po fakcie uświadomił sobie jak tragiczny to był pomysł, żeby w takim momencie kupować prezerwatywy.

        – Trzy, czy dwanaście sztuk? – Farmaceutka od razu odwróciła się do odpowiedniej szuflady, a Oriana popatrzyła na Eryka z nieskrywaną odrazą. 

        – Dwanaście.

        – Oczywiście – odpowiedziała i podsunęła niebieskie pudełeczko pod skaner, który piknął cicho. – W takim razie to będzie sto czterdzieści trzy złote i dwadzieścia osiem groszy. Kartą, czy gotówką?

        Oriana odczekała do momentu, aż mężczyzna zapłaci, porwała pudełko z pigułką z lady i szybkim krokiem wyszła z apteki. Oddychała szybko, a jej policzki poczerwieniały. Co gorsza jeszcze rozpadał się deszcz, więc opatuliła się mocniej kardiganem. Miała wrażenie, że ilekroć krople spadały na jej twarz, deszcz wręcz natychmiast odparowywał z syknięciem z rozpalonej wściekłością skóry. Słyszała za sobą, że Eryk biegnie, by ją dogonić, ale nie zwolniła kroku. Poczuła silną dłoń na ramieniu i szarpnęła, próbując się wyrwać. Mężczyzna obrócił ją ku sobie i wpatrzył się w jej twarz, skrzywioną w wyrazie nienawiści. Oriana znów szarpnęła, ale on był silniejszy i znów przyciągnął ją do siebie, obejmując mocno. Deszcz spadał na nich rzęsiście, mocząc ubrania, jednak to nie był wystarczający powód, by odpuścić. Tulił ją do siebie z całą czułością, jaką mógł dać i głaskał łagodnie po plecach. Wiedział, że płacze, bo raz za razem jej ciałem wstrząsał szloch. Przytulał policzek do jej mokrych włosów, a jego usta bez przerwy bezgłośnie powtarzały słowo “przepraszam”. Bardzo chciał ją pocałować, ale był wręcz pewien, że go odtrąci, dlatego gdy tylko jej oddech się uspokoił, odsunął ją od siebie delikatnie i pogładził po policzku. 

        – Jesteś bezczelny.

        – Wiem – odpowiedział, ale bez swojej zwyczajowej pewności siebie.

        – Draniu! – jęknęła i uderzyła pięścią w jego pierś. Skrzywił się lekko, ale nie puścił jej. Poluzował uścisk, by mogła się od niego odsunąć w dowolnym momencie.

        – Wybacz mi.

        – Nie mogę ci wybaczyć – odpowiedziała i westchnęła drżąco, patrząc w jego oczy.

        – Dlaczego?

        – Bo gdybym ci wybaczyła, to bym cię pokochała. 

        Eryk zachłysnął się oddechem i ujął jej dłonie w swoje. Zaczął całować jej palce, przyciskając do nich usta długo i mocno. Ból zmieszany z wdzięcznością rozlewał się po jego klatce piersiowej, odbierając mu oddech. Nie umiał znaleźć słów na to, co mu właśnie wyznała. Oczywiście wiedział o jej zauroczeniu, jednak narodziło się ono tylko dlatego, że był przystojny. Ale miłość? Kocha się charakter, małe gesty, ale nie kocha się za ból, który się sprawi. Nie czuł się godny jej miłości, jednak niczego w życiu nie pragnął bardziej. 

        Dotknął delikatnie jej podbródka i uniósł jej twarz, by na niego popatrzyła. Zajrzał w jej oczy pytająco, ale widział w nich tylko smutek. Powoli pochylił się i ostrożnie ją pocałował, zupełnie, jakby chciał dotknąć motyla, który w każdej chwili może zerwać się do lotu. Ponowił pocałunek i objął ją łagodnym ruchem. Całowanie jej było cudowne, a wciąż padający na nich deszcz nadawał sytuacji romantyzmu, którego nigdy się nie spodziewał we własnym życiu. Nieśmiała ulga wdarła się do jego serca, gdy poczuł, że Oriana zaczyna odpowiadać na jego pieszczoty. Wciąż jednak wyczuwał w niej pewną rezerwę, zupełnie, jakby kłóciła się z samą sobą, czy powinna to robić. Stawiając wszystko na jedną kartę przyciągnął ją mocno i pogłębił pocałunek, wsuwając język do jej ust. Przeszył go rozkoszny dreszcz, gdy ona w końcu objęła go ramionami. Deszcz dużymi kroplami spadał na jego kark, wkradał się wąskimi strużkami pod koszulkę, jednak to nie miało znaczenia. Liczyła się tylko ona i to, że pozwoliła mu się całować. Nie był pewien, czy oznacza to, że mu wybaczyła, ale cieszył się, że ma ją tak blisko serca, w które w końcu zaczęło zaglądać światło. Czuł, że Oriana drży na całym ciele i dopiero po chwili uświadomił sobie, że to z zimna, więc ostrożnie oderwał się od jej ust i potarł nosem o jej nos. Odsunął się i zrobił krok w tył, bez zbędnych słów pozwalając jej odejść, gdyż nie zauważył na jej twarzy uśmiechu, wciąż zdawała się być zrozpaczona. Nie chciał jej do niczego zmuszać, więc jeśli będzie chciała go tu zostawić, pozwoli jej na to, nie ważne jak bardzo to będzie bolało. Pomyślał, że może to był pocałunek na pożegnanie? 

        Patrzyła na niego, wciąż moknąc na deszczu. Miała wrażenie, że musi teraz podjąć pewną decyzję, jednak nie chciała tego robić sama. Mętlik, który miała w głowie odzywał się wręcz bólem, ale nie umiała ani obrócić się na pięcie i odejść, ani rzucić się ponownie w jego ramiona. Widziała w jego oczach nadzieję i smutek, pragnienie i tęsknotę, choć zaledwie kilka godzin temu wyszła z jego pokoju w akademiku, a teraz stała ledwo kilka kroków przed nim. Wtedy miała pewność, że nie chce mieć z nim do czynienia i zrobi wszystko, by zapomnieć. Jednak jak mogła wyrzucić z pamięci to spojrzenie pełne rozpaczy i błagania, by nie odchodziła? Nie była świadoma, że jego wyraz twarzy zaprzecza postanowieniu, że jeśli z niego zrezygnuje, to jej na to pozwoli.

        Zerwał się wiatr, który szarpnął jej nasączonym deszczem kardiganem i zadrżała, czując jak cierpnie jej skóra. Obróciła się i zaczęła iść w kierunku mieszkania. Zerknęła przez ramię, żeby sprawdzić, czy mężczyzna za nią pójdzie. Poczuła się tak, jakby ktoś uderzył ją z całej siły w brzuch, gdy zauważyła, że twarz Eryka jest skrzywiona w płaczu, a z jego ust wyrwał się skowyt zranionego zwierzęcia. Nawet, gdy jego ojciec został skazany na dożywocie nie wyglądał tak, jak teraz. Był skulony, jakby zaraz miał paść na kolana i wykrzyczeć cały ból w deszczowe chmury. Podeszła powoli i ujęła jego dłoń, a on drgnął gwałtownie, nie spodziewając się dotyku. Popatrzył na nią z wdzięcznością i pozwolił się zaprowadzić do jej mieszkania.

        Pierwszym, co zrobiła Oriana po wejściu do swojego pokoju, było wzięcie tabletki, którą popiła dużą ilością wody. Przebrała się w suche ubrania i pozwoliła się otulić kocem i uśmiechnęła się lekko do Eryka, choć wciąż była pełna wątpliwości. Mimo że przed kilkoma godzinami uprawiali dziki seks, dopiero gdy usiedli wspólnie na kanapie służącej za łóżko, zaczęli ze sobą pierwszy raz prawdziwie rozmawiać. Eryk dowiedział się, że Oriana zawsze kochała książki i od wczesnego dzieciństwa pragnęła zostać bibliotekarką, a najczęściej czyta fantasy i kryminały. Gdy mówiła o swoich pasjach, jej twarz rozjaśniała się, a dłonie samoistnie wykonywały gesty pełne entuzjazmu. 

                Ona natomiast dowiedziała się, że Eryk chce zostać patologiem nie dlatego, że kręci go rozcinanie ciał, ale ze swojej pasji do odnajdywania szczegółów i analizowania każdego drobiazgu. Opowiedział jej też o swoim ojcu, który, o zgrozo, okazał się mordercą. Chciał się zemścić na mężczyźnie, który zgwałcił jego matkę i zamordował go będąc w amoku, gdy spotkał go na ulicy. Eryk zadeklarował, że nigdy nie dotknie jej intymnie wbrew jej woli. Słuchając historii jego ojca Oriana drżała, zdjęta szczerą grozą. Słyszała wcześniej o morderstwie na ulicy, jednak nie sądziła, że chodzi o ojca kogoś, kogo zna. Pomyślała o tym, że jej życie, choć biedne, wcale nie było takie złe i znów poczuła falę współczucia. Gdy Eryk zamilkł, w pokoju zapanowała niezręczna cisza. Trudno było znaleźć słowa na taką tragedię. Odchrząknęła cicho i popatrzyła na niego z namysłem.

        – Kupiłeś gumki – zagadnęła, starając się, by jej głos był jak najbardziej neutralny. Nie chciała zabrzmieć tak, jakby go chciała zachęcić do skorzystania z nich.

        – Owszem – potwierdził i popatrzył w jej oczy. Nie dodał nic więcej, czekając na jej reakcję.

        – Taki byłeś pewien, że ci wybaczę? – zapytała zaczepnie, wprawiając go w zmieszanie. 

        – Pewien nie, ale głęboko w to wierzyłem. – odpowiedział po chwili namysłu i uśmiechnął się łagodnie. – Nie zamierzałem z ciebie zrezygnować.

        – Uważaj, bo się zakochasz.

        – Za późno – powiedział pół żartem, pół serio. Oriana zmrużyła gniewnie oczy.

        – To nie jest temat do żartów. Już wystarczająco pogrywałeś sobie z moim sercem. 

        – Masz rację – przyznał poważniej i pocałował ją delikatnie w policzek. 

        – Ale liczysz, że przelecisz mnie jeszcze raz, prawda? 

        Parsknął śmiechem i żartobliwie ugryzł ją w szyję, zamiast odpowiedzieć. Nie chciał jej się przyznawać, że prezerwatywy kupił głównie po to, żeby podobna sytuacja się nie zdarzyła, czy z nią, czy z kimkolwiek innym. Przemknęło mu przez myśl, że będzie musiał zakończyć relacje, w których był do tej pory. Pomyślał ze wstydem, że przynajmniej trzy dziewczyny czekają na kontakt z jego strony, żeby umówić się na kolejne spotkanie. Biorąc sobie do serca postanowienie, że będzie bardziej empatyczny i uczciwy, zanotował w pamięci, żeby poinformować je o tym, że poprzednie spotkanie było ich ostatnim. Znów wpatrzył się w Orianę, delikatną, wrażliwą bibliotekarkę, której spojrzenie miało w sobie zarówno niepokój, jak i rozmarzenie. 

        – Nie chcę cię przelecieć – powiedział i zauważył, że przez twarz kobiety przebiegł cień rozczarowania, którego się nie spodziewał. – Ale chcę się z tobą kochać.

        Westchnęła, zupełnie nie spodziewając się takiego wyznania. Co prawda była to tylko nomenklatura, bo te słowa opisywały tę samą czynność, ale określenie “kochać się”, miało w sobie obietnicę tego, że ich uczucia do siebie faktycznie rozwiną się w tym kierunku. Zrzuciła koc z ramion i położyła się, chwytając go za barki i pociągając na siebie. Nie mogła, a przede wszystkim nie chciała mu się oprzeć. Uniosła lekko głowę i wpiła w jego usta, od razu głęboko i namiętnie. Rozchyliła językiem jego wargi i wtargnęła między nie mocno, czując, że podniecenie i nadzieja stopniowo rozgrzewa jej ciało. Objęła go szczelnie, cichutko pomrukując w jego usta, które bezwiednie rozchylały się szerzej, ilekroć przekręcała głowę, by wsunąć język głębiej. Czuła na jego języku smak Pepsi i chyba alkohol, przez co lekko zmarszczyła brwi. Miała ochotę go skarcić, ale słodkie pocałunki zupełnie odbierały jej zdolność logicznego myślenia. Wzięła do ust jego dolną wargę i zaczęła ją ssać i łagodnie oblizywać. Delikatnie ugryzła i ucałowała, jakby chciała przeprosić za sprawiony ból. Wznowiła taniec języków, wsłuchując się w coraz głębsze oddechy Eryka. Czuła jego podniecenie nie tylko przez erekcję, ocierającą się o jej pachwinę, ale też w ruchach jego dłoni, gdy niecierpliwie wsuwał dłoń pod koszulkę. Spodziewała się, że zaraz chwyci ją za pierś, jednak jego palce jedynie gładziły skórę, zupełnie, jakby samo to było wystarczające. Na tę chwilę. Zachichotała cicho, gdyż jego dotyk był tak delikatny, że niechcący ją połaskotał. Podniósł głowę i popatrzył na nią pytająco, a ona delikatnie pchnęła go, żeby obrócili się na bok. Wtuliła bok twarzy w poduszkę, przyjmując jego pocałunek, równie głęboki jak wcześniejsze, jednak bardziej czuły. Całował ją z namaszczeniem, starając się sprawić jej jak największą przyjemność. Gdy objęła go nogą, on wsunął kolano między jej uda, przez co przytulili się tak ściśle, jak nigdy dotąd. 

        Stali się plątaniną ciał, gdzie nie wiedzieli, która kończyna do kogo należy, ale było im z tym cholernie dobrze. Eryk złapał ją za pośladek i przyciągnął mocno do siebie, jakby już teraz mogli połączyć się w jedno ciało. Pieścił jej usta swoimi, rozchylał je i zgłębiał, bez opamiętania. Przesunął wargi na jej szyję i zaczął zasysać łagodnie skórę, by po chwili ją polizać. Raz całował bliżej ucha, kolejny pocałunek składał tuż przy obojczyku. Przesuwał językiem delikatnie, chcąc, by pieszczota rozbudziła nie tylko jej podniecenie, ale też serce. Po prawdzie wcale nie musiał, gdyż wiedział, że jej serce należy do niego, a on musiał nauczyć się ofiarowywać swoje. Podciągnął jej koszulkę, dając sygnał, że chce, by w końcu zaczęli się rozbierać. Oriana, mimo zamroczenia od razu zrozumiała o co chodzi i oswobodziła się z górnej części ubrania. Nieco bawiło ją to, że w takiej pozycji nie było to najłatwiejsze, a dodatkowo uroczo niezdarne. Nie miała na sobie biustonosza, więc spodziewała się, że Eryk od razu chwyci za jej biust. Jednak po tym, jak także ściągnął koszulkę, ponownie się do niej przytulił i przesunął paznokciami po jej plecach. Zadrżała lekko od tej pieszczoty, odchylając głowę. Powrócił do całowania jej szyi, a ona westchnęła głośno i zmysłowo poruszyła biodrami, wyciskając ze zdezelowanego materaca donośne skrzypnięcie. Drgnęła gwałtownie, gdy usłyszała stuknięcie w ścianę i znaczące chrząknięcie. 

        – Nie jesteśmy sami? – szepnął Eryk, patrząc na drzwi, jakby mógł przez nie zobaczyć, kto jeszcze jest w mieszkaniu.

        – Nie, mam współlokatorkę – odpowiedziała z niezadowoleniem. Po krótkiej chwili dodała głośniej: – Może moja współlokatorka zechciałaby sprawdzić, czy nie ma jej u swojego chłopaka?

        Eryk popatrzył na nią z rozbawieniem, które mieszało się z uznaniem. Pocałował delikatnie jej nos, a ona nie umiała powstrzymać uśmiechu.

        – Współlokatorka nie będzie o tej porze wychodzić z domu – kwaśno odpowiedział głos zza ściany.

        – Kurczę – szepnęła Oriana, krzywiąc się. Było jej tak dobrze w ramionach Eryka, że także nie chciałaby opuszczać pokoju. – Musimy być ciszej, tutaj ściany są bardzo cienkie.

        – Nie musimy tego robić – powiedział i odgarnął włosy z jej twarzy, patrząc na nią z rozbrajającą czułością. – Jak jutro pracujesz?

        – Wcale. – Uśmiechnęła się psotnie, dziękując samej sobie w duchu, że to akurat ten dzień odbiera wolny za ostatnią przepracowaną sobotę. – A Marta wychodzi do pracy rano.

        – Nie masz nic przeciwko, żebym u ciebie nocował?

        – Bynajmniej.

        – Znam to słowo – zaśmiał się, przypominając sobie jak próbowała się odgryźć.

        – Brawo – powiedziała takim tonem, jak mówi się do dziecka, które pokazuje swój najnowszy obraz przedstawiający dom składający się z kwadratu i trójkąta, ze słońcem w rogu. – Nie będzie ci przeszkadzał walk of shame? 

        Pokręcił przecząco głową i znów ją pocałował, na sekundę wsuwając język między jej usta. Mimo, że niespełnione podniecenie wciąż zagęszczało powietrze, zaczęli przygotowywać się do pójścia spać. Eryk odświeżył się, korzystając z zapasowego ręcznika Oriany, wdzięczny temu, że nie spotkał współlokatorki na korytarzu. Niemal jęknął z rozczulenia, gdy zobaczył, że kobieta ma na sobie całkiem kusą, dwuczęściową piżamkę w kreskówkowe kotki. Jej spojrzenie jednak było zupełnie inne, gdy zauważyła go okrytego zaledwie ręcznikiem.

        – Nie mam majtek na zmianę, a nienawidzę po kąpieli wkładać tych, które miałem na sobie. Wyprałem je w rękach mydłem, ale nie mam w czym spać. – wzruszył ramionami, po czym zawiesił swoją wilgotną bieliznę na małej suszarce przytwierdzonej do grzejnika.

        – Poradzę coś na to – powiedziała i wyszła z łóżka, po czym z jednej z szuflad wyciągnęła luźne bokserki, na które popatrzył krytycznie. – No co? Spokojnie, kupiłam je dla siebie.

        – Sprośnie – parsknął i uśmiechnął się do niej tak, że aż serce zabiło jej mocniej. 

        Rzuciła mu majtki i odwróciła się twarzą do ściany, bo wiedziała, że widok jego nagiego ciała podziała na nią za mocno. Usłyszała szelest tkaniny i strzał z gumki, a następnie poczuła, że materac z jękiem ugina się pod ciężarem ciała. Pomyślała, że dawno już z nikim nie spała w łóżku, ale była niemal pewna, że będzie jej się dobrze spało z Erykiem.

***

        Obudził się pierwszy, gdy światło słońca padło na jego powieki spomiędzy kwiecistych zasłon. Mrużąc oczy spojrzał na tył głowy Oriany i uśmiechnął się błogo. Jej ciało było ciepłe i rozkosznie miękkie, trudno było mu się powstrzymać przed łagodnym pocałowaniem jej w bark. Poranny wzwód przyciskał się do krągłych pośladków, które poruszyły się, napierając na niego. Wystarczyłoby, że zsunąłby bokserki i jej spodenki, a za chwilę już mógłby w nią wejść. Oddychała jednak na tyle spokojnie, że najpewniej jeszcze spała. Wiedział, że pobudka poprzez orgazm to jedna z najcudowniejszych rzeczy na świecie, jednak nie chciał robić nic wbrew jej woli. Może kiedyś, jak już będą bliżej ze sobą, poruszy ten temat.

        Najostrożniej, jak umiał wyszedł z łóżka i na palcach poszedł do łazienki. Skorzystał z toalety i na tyle na ile się dało umył zęby pierwszą lepszą pastą, zamiast szczoteczki używając palca. Cicho przeszedł przez mieszkanie, rozglądając się w poszukiwaniu znaków, że Marta opuściła już mieszkanie. Byli sami, więc zadowolony wrócił do łóżka Oriany, kładąc się tyłem, gdyż wiedział, że będzie zbyt kusząca, jeśli znów przyciśnie biodra do jej wspaniałych pośladków. Ona czując jego ciężar na materacu, obróciła się i wtuliła w jego plecy. Złożyła na jego skórze kilka pocałunków, a dłoń położyła na jego brzuchu. Swobodnym ruchem wsunęła dłoń pod bokserki i ujęła penisa. Nie był w pełnej erekcji, ale wciąż był dosyć twardy, a do tego niesamowicie gładki. Zawsze ją fascynowało to, że zwykle mężczyźni zdawali się być szorstcy i włochaci, ale penis był obleczony skórą delikatniejszą, niż najszlachetniejszy jedwab. 

        Starając się poruszać dłonią w zmysłowy sposób, pieściła go, wsłuchując się w jego przyspieszający oddech. Gdy uciskała palcami bliżej podstawy, zdawało się, że jest w stanie wyczuć gorącą krew, która wypełniała pęczniejącą erekcję. Przeniosła pieszczoty bliżej żołędzi, z której zsuwała napletek, rozkoszując się jego przyjemnością. Przerwała na chwilę i zręcznie sięgnęła pod poduszkę, żeby wyciągnąć spod niej lubrykant i nałożyła odrobinę na palce. Eryk spojrzał przez ramię. Z zainteresowaniem patrzył jak Oriana rozciera między palcami gęstą ciecz, żeby ją rozgrzać. Zaczerpnął powietrza, chcąc coś powiedzieć, ale jak poczuł mokre, śliskie palce bezpośrednio na wędzidełku aż zadrżał. Obejmowała całą dłonią jego żołądź, gładziła go z wyczuciem, pieszcząc powoli i starannie rozsmarowując na penisie lubrykant. 

        Gdy sam to robił, prawie obijał sobie pięścią podbrzusze, gdy gwałtownie się masturbował. Robił to szybko i mocno, by jak najbardziej skrócić drogę do orgazmu. Czuła, ciepła dłoń dawała rozkosz, a fakt, że co kilka sekund zmieniała ruchy i pieściła inną część jego penisa, raz za razem rozlewała się falą przyjemności. Oriana łagodnie przyspieszyła ruchy, obejmując ściśle palcami członek, który drgał gdy wykonywała kilka mocnych ruchów bliżej czubka. Jego westchnienia wtrącające się w przyspieszony oddech zachęcały ją do doprowadzenia go do orgazmu, jednak postanowiła, że przedłuży jego przyjemność. 

        Odrzuciła z nich koc, którym byli przykryci i zsunęła się niżej. Chwyciła jego biodro, dając znać, że oczekuje by się przewrócił i od razu ściągnęła z niego bokserki. Ciężki, nabrzmiały penis wystrzelił jak z procy i plasnął cicho o podbrzusze, gdy oswobodził się z gumki majtek. Oriana klęknęła nad łydkami mężczyzny i znów ujęła jego penisa w rękę, odchylając go ku sobie. Używając całego języka oblizała go od spodu, bliżej wędzidełka używając tylko napiętego czubka. Eryk poruszył się niespokojnie, a jego usta rozchyliły się, więc ucałowała jego żołądź, znów obdażając go delikatnym liźnięciem. Musiała mocno trzymać podstawę penisa, gdyż naturalnie kierował się w górę, ale dzięki temu wiedziała, że jak wreszcie weźmie go do ust, to się nie udławi. 

        Czuła, że podniecenie oplata jej lędźwie i niespokojnie zaciskającą się pochwę. Powstrzymywała się przed tym, by nie przesunąć się wyżej i po prostu wsunąć go w siebie tak gładko, jak poprzedniego dnia. Objęła samymi wargami żołądź i obróciła ją językiem dla dodatkowego nawilżenia, choć był już mokry od preejakulatu zmieszanego z lubrykantem. Wreszcie wzięła go do ust, obejmując ściśle, ale jednocześnie starając się nie zahaczyć go zębami. Eryk jęknął cicho i nieco niepewnie położył jej rękę na głowie, a drugą wsunął w swoje włosy. Nie popychał, ani nie popędzał jej, ale gdy tylko zaczęła się poruszać, jego biodra drgnęły samoistnie, by zagłębić się mocniej w jej usta. Zassała się mocno i trzymając zaciśniętą dłoń przy ustach wykonywała wolne, głębokie ruchy. Od szerokiego rozwarcia szybko zaczęła boleć ją szczęka, więc zmieniła pieszczotę na masaż, staranny i czuły. Eryk uchylił powieki i zobaczył, że Oriana wpatruje się w swoją dłoń, która w mocnym chwycie przesuwała się po całej długości zaczerwienionego penisa. Miała wyraz twarzy, który wyrażał zarówno podniecenie, jak i czystą radość, że może sprawić mu przyjemność. Odwzajemniła spojrzenie i patrząc mu w oczy, znów wzięła jego członek w usta, układając usta w taki sposób, by walory estetyczne były równie pobudzające, jak sama pieszczota. Jęk wyrwał się z jego zaciśniętego gardła i mimowolnie odchylił głowę, znów wypychając biodra w górę. Od razu zrozumiała. Zacisnęła wargi dookoła penisa i ruchy jej głowy stały się szybkie i mocne. Wciąż pomagała sobie ręką, która służyła za przedłużenie ust. Starała się kierować dźwiękami, jakie z siebie wydawał, by spotęgować rozkosz najbardziej, jak było to możliwe. 

        – Ja… Zaraz… – wydyszał, dając sygnał, że jeśli nie chce, by doszedł w jej usta, to jest to najlepszy moment na odsunięcie się. Wbrew swoim słowom, zacisnął palce na jej włosach, gdy pieszczota skupiła się na samej żołędzi. 

        Oriana niecierpliwie wyczekiwała jego orgazmu, poruszając ręką mocno i szybko. Sama odczuwała rozkosz i gdy poczuła, że penis robi się jeszcze twardszy popędziła go bardziej. Słodka ulga objęła jej ciało, gdy wprost na język wystrzeliła słona, gęsta sperma. Poczuła się zupełnie tak, jakby przeżywała ekstazę razem z nim. Złagodziła pieszczoty, ale nie przestała, by jak najbardziej przedłużyć jego przyjemność. Przełknęła nasienie i drgnęła lekko, gdyż smak nie był powalający. Wyjęła wciąż  twardego, ale umęczonego penisa z ust i wytarła wargi przytulając się do boku wciąż dyszącego Eryka. Objął ją ramieniem i przycisnął do siebie, bez słów dziękując za dar rozkoszy.

        – Dzień dobry – szepnęła wprost do jego ucha, a on zaśmiał się nisko, gardłowo.

        – Wspaniały – odpowiedział i pocałował ją w skroń.

***

        Gdyby tylko mieli wystarczająco siły, uprawialiby seks bez przerwy, jednak inne potrzeby też dawały o sobie znać. Zjedli śniadanie składające się z kilku kanapek i wypili po słodkiej, mocnej kawie. Zachowywali się tak, jakby już byli parą, bo co chwilę dawali sobie buziaki, lub przytulali by napawać się ciepłem swoich ciał. Dopiero bliżej południa Oriana zwróciła uwagę na to, że coś jej się nie zgadza. Było zbyt sielsko i spokojnie.

        – Ty nie powinieneś być teraz na zajęciach? – zagadnęła i zauważyła, że Eryk blednie, a jego twarz tężeje.

        – Cholera – szepnął i zerknął na telefon, żeby sprawdzić, która godzina. Zauważył, że ma kilkanaście nieodczytanych powiadomień. Zmarszczył brwi i przesunął palcem, żeby zobaczyć skróty. Zacisnął zęby, a na jego żuchwie niespokojnie zagrały mięśnie.

        – Co się stało? 

        – Nic, spokojnie – już miał schować telefon do kieszeni, ale zauważył, że pojawiła się kolejna wiadomość. Zacisnął mocno usta i zablokował telefon, ignorując intensywne spojrzenie Oriany.

        Kobieta skinęła tylko głową, czując uszczypnięcie niepokoju. Wiedziała, że coś jest nie tak, ale jednocześnie nie chciała zabierać Erykowi czasu na wyjaśnienia. Miała nadzieję, że wkrótce będą mogli porozmawiać. Nie chciała, by zawalił przez nią studia, więc gdy był gotowy do wyjścia, pocałowała go krótko na pożegnanie i zamknęła drzwi.

        Eryk wsiadł do samochodu i jeszcze raz wyciągnął telefon, by uważniej przeczytać wiadomości.

        “Słyszałem, że puknąłeś bibliotekarkę. Gratki, stary. Przyniosę ci to whisky za wygrany zakład”.

        “Kiedy się w końcu do mnie odezwiesz? Tęsknię…”

        “Ty skurwysynu, widziałam jak dawałeś kwiaty bibliotekarce. Jak mogłeś mnie zdradzić!? Jesteś dla mnie skończony”.

        “Mieliśmy się dzisiaj spotkać, zapomniałeś? Mogłeś chociaż dać znać, czekałam w swoim pokoju do północy. Mam nadzieję, że nie ruchasz kogoś innego”

        “I co, bibliotekarka była dziewicą?”

        Westchnął ciężko i potarł powieki palcami. Wahał się, czy w ogóle odpowiadać na takie wiadomości. Zablokował telefon i ruszył na uczelnię. 

***

        – Ktoś tu się zakochał – zaćwierkała starsza bibliotekarka, patrząc na rozmarzoną Orianę, która od razu pokryła się rumieńcem.

        – Daj spokój – parsknęła i machnęła ręką, ale koleżanka niezrażona przysunęła się bliżej.

        – Kim jest ten szczęśliwiec?

        – Nie jestem zakochana, mam po prostu dobry humor.

        – Bujać to my, ale nie nas! – Trąciła ją ramieniem. Oriana popatrzyła na nią pobłażliwie, ale jej wzrok złowił Eryka, który stanął właśnie u szczytu schodów i posłał jej uśmiech, który natychmiast odwzajemniła. Współpracownica to zauważyła. – No nie gadaj…

        – Co?

        – Nie wiem, czy to jest dla ciebie dobra partia – stwierdziła krytycznie, patrząc na młodego mężczyznę groźnie. – Poza tym to raczej nie na miejscu, żeby przeszkadzał ci w pracy.

        – Pójdę mu powiedzieć, że jestem zajęta.

        – Pamiętaj, że obściskiwanie się w pracy jest zabronione!

        – Będę grzeczna – zaśmiała się i wyszła zza lady, starając się iść spokojnym krokiem. Eryk skinął na nią głową i zeszli na parter, by nikt ze współpracowników nie mógł ich podsłuchać. Orianę zdziwiło, że nie pocałował jej w policzek na przywitanie.

        – Hej, muszę ci coś powiedzieć – zaczął i wepchnął dłonie głęboko do kieszeni.

        – Co się dzieje?

        – Rozeszła się o nas plotka.

        – Plotka? – powtórzyła niemądrze i przekręciła lekko głowę. 

        – Że jesteśmy parą – powiedział i wzruszył ramionami. Oriana drgnęła gwałtownie, próbując przeanalizować to, co właśnie powiedział.

        – A… – zaczęła, ale zamiast tego westchnęła, czując, że wracają do niej wszystkie nieprzyjemne uczucia, które zostały ukojone na zaledwie jeden wieczór. Skrzyżowała ramiona na piersi i odsunęła się. – Rozejdzie się po kościach.

        – Wyruchał ją i jeszcze mu mało. – Usłyszeli za sobą, na co oboje obrócili się gwałtownie. Kolega, który ich nakrył w akademiku patrzył na nich z obrzydzeniem. – Co, pewnie bolało jak wchodził? Jak już cię przepchał, to może mnie też dasz dupy?

        Oriana otworzyła usta, ale nie zdążyła nic powiedzieć, bo Eryk po prostu doskoczył do mężczyzny i z całej siły zdzielił go pięścią w twarz. Zaatakowany krzyknął i złapał się za nos, z którego od razu pociekła krew. Następny cios padł na środek brzucha, przez co mężczyzna padł na kolana, a potem na bok, zwijając się na podłodze. Eryk już zamierzał się, żeby wymierzyć kopniaka, ale Oriana z trudem otrząsnęła się z szoku i odciągnęła go. 

        – Zostaw! – krzyknęła, próbując utrzymać szarpiącego się Eryka. Przeraziło ją to, że w jego spojrzeniu była tylko żądza mordu. – Już wystarczy, dostał za swoje.

        – Zajebie go – wysyczał, ale przestał się wyrywać. Widział, że ludzie patrzą na niego z przerażeniem, pomagając się podnieść poturbowanemu mężczyźnie. 

        – Znalazł się, kurwa, rycerz na białym koniu – powiedział student i otarł krew spływającą do warg, po czym spojrzał na Orianę ze wstrętem. – Założył się z nami, że cię przeleci, wiesz?

        – Wiem – warknęła i obróciła się na pięcie, żeby odejść. Eryk od razu ruszył za nią. – Zostań.

        – Proszę…

        – Nie – przerwała mu gwałtownie. – Zostaw mnie w spokoju. Muszę wracać do pracy.

        – Spotkamy się później?

        Nie odpowiedziała. Zamiast za ladę, ruszyła prosto do drzwi prowadzących na piętro, ignorując pytające spojrzenie koleżanki, która musiała wszystko słyszeć. Zważywszy, że w budynku była ogromna klatka schodowa, nieodgrodzona żadną ścianą, każdy głośniejszy dźwięk niósł się aż na trzecie piętro. Siadając ciężko przy swoim biurku sięgnęła po telefon i napisała wiadomość do bibliotekarki, że potrzebuje chwili, żeby ochłonąć i wróci na dyżur. 

        Reszta dnia minęła już spokojnie, choć co chwilę czuła na sobie spojrzenia plotkujących studentów. Z całych sił starała się znieść to dzielnie, choć czuła się znów, jak w podstawówce, gdy była dręczona za to, że ciągle chodzi z książkami. Wreszcie skończyła się zmiana, więc Oriana szybko pomknęła do łazienki, licząc, że zdąży na wcześniejszy tramwaj do domu. Przytknęła kartę do czytnika, który pozwalał jej otworzyć toaletę dla pracowników i szarpnęła mocno drzwi. Wchodząc do środka chciała pociągnąć je za sobą, ale poczuła opór. Eryk przytrzymywał drzwi drżącą dłonią, patrząc na nią intensywnie. Nie mogła rozgryźć tego, co oznaczało jego spojrzenie, ale trochę ją przestraszyło, więc nieroztropnie zrobiła krok w tył. Mężczyzna od razu to wykorzystał i wszedł do toalety, od razu zamykając drzwi na zamek.

        – Co ty kombinujesz? – zapytała, czując, że strach ustępuje miejsca rosnącej złości.

        – Muszę z tobą porozmawiać – powiedział, zbliżając się do niej. Podniósł dłoń, chcąc pogładzić jej policzek, ale cofnęła się gwałtownie. – Błagam.

        – W kiblu? – zaśmiała się, jednak w jej głosie nie było nawet odrobiny wesołości.

        – To nie może czekać.

        – Daj mi w końcu spokój – warknęła, robiąc kolejny krok w tył. Toaleta była maleńka, więc niemal od razu dotknęła plecami ściany. 

        – Potrzebuję cię…

        – Chcesz mnie tylko zerżnąć.

        – To prawda, ale…

        Nie zdążył dokończyć zdania, bo na jego policzek spadł cios otwartej dłoni. Złapał z trudem nadgarstek Oriany i przyciągnął ją do siebie w brutalnym pocałunku. Ona pisnęła gniewnie, wyrwała się i odepchnęła go z trudem. Uderzyła go bokiem pięści w pierś, ale zwinnie uchwycił jej ręce i uniósł nad głową, przyciskając ją do ściany. Był silny, choć nie trzymał jej mocno, tylko wpatrywał się w nią rozżarzonym wzrokiem.

        – Puść mnie, albo będę krzyczeć – szepnęła i spróbowała wyszarpnąć się z uścisku Eryka, który przygniatał ją niemal całym ciałem do ściany. 

        – Lepiej, żebyś nie krzyczała, bo dowiedzą się, że jesteśmy w łazience razem.

        – Zamierzasz mnie zgwałcić? – zapytała, a mężczyzna drgnął, jakby na ułamek sekundy podłączono go do prądu. Choć czuła się podle, to musiała zadać to pytanie. Puścił ją i odsunął się, patrząc na nią ze zgrozą.

        – Nie… Nie chcę zrobić niczego wbre…

        – Już to zrobiłeś. – Pchnęła go i wycelowała palcem w jego serce. – Rozkochałeś mnie w sobie.  

        – Ale…

        – Upokorzyłeś mnie. – Wbiła palec mocniej, czując, że krew w niej buzuje. – Założyłeś się o to, że mnie przelecisz. Udało ci się to. Czego więcej ode mnie chcesz?

        – Wszystkiego – odpowiedział i jęknął, gdy znów uderzyła w jego pierś. – Chcę po prostu ciebie.

        Z gardła Oriany wyrwał się dźwięk, który był na pograniczu pisku, warkotu i jęku. Złapała w garść jego włosy i przyciągnęła go do swoich warg, gdy wydał z siebie rozdrażnione syknięcie. Wciąż wściekła całowała go zachłannie, bezlitośnie penetrując językiem wnętrze jego ust. Nie spodziewała się, że żądza eksploduje we wnętrzu jej podbrzusza. Nie w sytuacji, gdy będzie rozjuszona, zapędzona w kozi róg, gdzie jedynym wyjściem jest atak i agresja. Słyszała jego jęki, jednak nie była pewna, czy to z bólu, złości, czy przyjemności. Złapała go mocno za krocze i z całych sił przyparła go do ściany. Nie zdziwiła się, gdy poczuła, że już jest twardy. Ugryzła go w wargę, na co on znów wydał z siebie taki dźwięk, że węzeł podniecenia zacisnął się w jej podbrzuszu. 

        Eryk pomyślał, że dosyć już tego i nie będzie się poddawał torturom. Całymi dłońmi chwycił jej pośladki i przyciągnął do siebie mocno, jednocześnie przesuwając całym językiem po jej szyi. Ukąsił ją mocno, tak, że pisnęła, przez co poluzowała uścisk dłoni na włosach. To była jego jedyna szansa, więc jednym, zwinnym ruchem obrócił ją do siebie tyłem. Przylgnął do niej całym ciałem, by ją unieruchomić i pchnął biodrami, zupełnie jakby już w niej był. Sapnął w jej ucho i niecierpliwie szarpiąc, rozpiął jej spodnie. Kucając ściągnął je razem z jej majtkami, ale opuścił je ledwo do kolan, by nie mogła rozchylić nóg. 

        – Ty cholerny draniu… – warknęła, ale dźwięk, jaki z siebie wydała szybko zmienił się w jęk, gdy pociągnął ją za miednicę i ugryzł w pośladek. Usłyszała mokry dźwięk zakończony cmoknięciem i kusiło ją, żeby się obrócić, ale aż drgnęła, gdy kciuk Eryka gładko wsunął się do jej pochwy. 

        – Powiedz, że tego nie chcesz, a po prostu cię puszczę – wyszeptał i nacisnął opuszkiem jej przednią ściankę, gdzie była najwrażliwsza, Uśmiechnął się z satysfakcją, gdy mimowolnie wypięła się bardziej. Pocierał ją z wyczuciem, zginając palec. jednocześnie wciąż podgryzając jej pośladki. – Wciąż czekam na odpowiedź.

        – Nnn… – zdołała ledwie jęknąć, ale to wystarczyło, by Eryk przerwał pieszczotę i wyciągnął z niej kciuk, dając okrutne poczucie pustki i niezaspokojenia. – Nie, proszę, wróć.

        Nie odpowiedział, ale zauważył, że westchnęła z nieśmiałą ulgą, gdy usłyszała, że rozpina rozporek od spodni. Uśmiechnęła się, gdy zorientowała się, że tym razem się przygotował, bo do dźwięku ich przyspieszonych oddechów dołączył charakterystyczny szelest rozrywanej paczuszki. Poruszyła zachęcająco biodrami i zaskoczona własną bezwstydnością założyła dłonie do tyłu tak, jakby chciała skrzyżować je na plecach. Nie miała żadnych wątpliwości, że Eryk od razu zrozumie o co jej chodzi. Oddychała ciężko, niecierpliwie wyczekując pierwszego pchnięcia. Zaskoczyło ją to, że wprost do jej ust wsunął się kciuk, na którym jeszcze czuć było jej śluz. Zassała się mocno, licząc, że to trochę popędzi kochanka. Zgodnie z jej oczekiwaniami usłyszała pomruk podniecenia, więc znów w oczekiwaniu nadstawiła pośladki. 

        Eryk zagryzł wargę i zaciskając oczy wszedł w nią z impetem, jakiego nie powstydziłby się ogier rasy arabskiej. Ledwo zdążył zakryć usta Orianie, która jęknęła tak głośno, że przeszył go dreszcz podniecenia. Choć krzyżowała ramiona na plecach, wygodniej było się uchwycić jej barku i ust, które wciąż tłumiły dźwięki rozkoszy, jakie z siebie wydawała. Wysunął się i znów pchnął, jakby sprawdzał, czy Oriana wytrzyma tak intensywny seks. Zacisnęła się na nim, jakby prosiła o więcej, więc przyspieszając jednostajnie penetrował ją szybkimi, mocnymi ruchami.

        Seks w takiej pozycji był dla niej o wiele intensywniejszy i ledwo była w stanie utrzymać się na dygoczących nogach. Dla równowagi na powrót położyła dłonie na ścianie i mimo żelaznego uścisku dłoni Eryka, starała się odpowiadać na jego ruchy z taką samą pasją. Sapała przez nos, dokładając wszelkich starań, by spowolnić oddech. Wiedziała, że ktoś może ich usłyszeć. Inny pracownik może chcieć skorzystać z łazienki. Mogli zostać nakryci. Zamiast zniechęcać, to ją pospieszało i potęgowało jej podniecenie. Przyjmowała każde mocne pchnięcie Eryka, odczuwając rozkosz, która była na pograniczu bólu. Jego żołądź raz za razem uderzała czubkiem o samo dno pochwy, przez co każdorazowo przez ciało Oriany przebiegał dreszcz. Słyszała, że mężczyźnie także jest trudno zachować ciszę, bo sapał przez zaciśnięte zęby i żałowała, że nie może zobaczyć wyrazu jego twarzy.

        Zawinął jej kręcone włosy wokół dłoni i pociągnął, przez co jej głowa odskoczyła do tyłu, a usta otworzyły się i wydobył się z nich głęboki jęk. Znów zakrył jej usta dłonią i przyciągnął do siebie, żeby była niemal wyprostowana, więc musiał penetrować ją niemal od dołu. Nie było to najprostsze, ale doznania były tego warte. Jej nagły orgazm go zaskoczył, więc musiał ją przytrzymać, gdy nogi się pod nią ugięły, a z gardła wydobył się pisk. Zadziałało to na niego, jak ostroga, więc jeszcze bardziej przyspieszył ruchy, puszczając jej włosy i usta, w zamian chwytając jej biodra. Wzmacniał ruchy, trzymając ją tak mocno, że mógłby zostawić siniaki. Zacisnął oczy, jego oddech stał się bardziej urywany i w końcu ogarnęła go ekstaza tak silna, że sam zachwiał się na nogach i musiał podeprzeć się ściany, wciąż wciskając się w nią najgłębiej, jak tylko potrafił. Siła orgazmu była miażdżąca do tego stopnia, że pociemniało mu przed oczami, gdy sperma z dużym ciśnieniem wystrzeliwała w prezerwatywę. Usłyszał pomruk zadowolenia i uśmiechnął się, wciąż dysząc. Wyszedł z niej powoli i przytrzymał ją, gdy zauważył, że wolnym ruchem Oriana opada na podłogę. Pozwolił jej usiąść, co nie było najprostsze, skoro miała spodnie opuszczone do kolan i zręcznym ruchem ściągnął prezerwatywę. Przez chwilę kusiło go, żeby wyrzucić ją do śmieci w toalecie, ale uświadomił sobie, że może to wywołać kłopoty, gdyby ktoś z ekipy sprzątającej znalazł taką niespodziankę. Oporządził się, zapiął spodnie i spojrzał na Orianę, która wciąż siedziała na podłodze z taką miną, jakby dopiero teraz do niej dotarło co się stało. Przykucnął przy niej i popatrzył jej w oczy.

        – Wyjdź pierwszy – powiedziała cicho i przełknęła ślinę. Wzięła drżący oddech i zamknęła oczy. – Nie mogą zobaczyć, że wychodzimy razem.

        – Jasne. – skinął głową i pocałował ją w czoło, mimo, że drgnęła z niechęcią. Zabolało go serce na ten gest, ale zgodnie z jej poleceniem, najdyskretniej, jak umiał wyszedł z łazienki.

        – Kurwa… – szepnęła Oriana, gdy drzwi się zamknęły. Mocno zagryzła wargę, tak, że poczuła ból. Z trudem podniosła się, skorzystała z toalety i odczekała jeszcze chwilę, zanim także opuściła toaletę. Szczęśliwie za drzwiami nikt nie czekał.

        Wyszła z budynku tylnymi drzwiami, żeby nie natknąć się na Eryka. Zaczęło do niej docierać co się stało dzisiejszego dnia. Łatwo było wywnioskować ze słów mężczyzny, że nie jest nią zainteresowany romantycznie, a dodatkowo jeszcze po prostu wyruchał ją w łazience. Jej serce pragnęło zgody, ale starała się słuchać umysłu, który podpowiadał jej, że nie ma usprawiedliwienia dla takiej agresji i dla tego, co wydarzyło się w toalecie. Czy gdyby powiedziała do niego coś nieodpowiedniego to też złamałby jej nos? Wiedziała, że powinna trzymać się od niego z daleka. Psuł ją, niszczył, sprawiał, że robiła się skrajnie nieodpowiedzialna. Co by się stało, gdyby zostali nakryci w łazience? Wyleciałaby z pracy z hukiem. Zauroczenie może odejść, wystarczy, że nie będzie o nim myśleć. Że zapomni o każdym pocałunku, pieszczocie, uśmiechu. Dotarła do przejścia przy przystanku i już miała postawić stopę na drodze, gdy ktoś szarpnął ją do tyłu.

        – Czerwone. – Eryk stał za nią, wciąż trzymając rączkę jej plecaka.

        – Puść mnie.

        – Kocham cię.

        – Eryk, proszę cię – w końcu odwróciła się do niego, mimo że zapaliło się zielone światło. Jego twarz wyrażała determinację, a mięśnie jego szczęki drgały lekko, gdy zaciskał zęby.

        – Kocham cię – powtórzył i dotknął jej czoła swoim. – Naprawdę.

        – Nie złamiesz mi serca – wyszeptała, wbrew swojej woli mięknąc, gdy przytulił ją do siebie. 

        – Chodź ze mną do akademika.

        – Nie. Nie możemy w kółko robić tego samego. Krzywdzisz mnie, robisz słodką minkę, płaczesz, ja ci ulegam, rżniesz mnie, a gdy zaczynam wierzyć, że faktycznie coś z tego będzie, zaczynasz od początku. 

        – Bo naprawdę może coś z tego być – powiedział z mocą i przycisnął ją do siebie mocno.

        – Przypomnieć ci, jaki byłeś zmartwiony? Gdy zorientowałeś się, że ludzie plotkują, że jesteśmy razem?

        – Bo nie chciałem, żebyś czuła się zmuszona do związku ze mną przez jakąś plotkę.

        – Chciałam tego sama z siebie – jęknęła i zacisnęła powieki, nie umiejąc powstrzymać łez. Zaczerpnęła drżąco powietrza. – Ale nie mogę, naprawdę nie mogę. Wcześniej czy później mnie zniszczysz.

        – Oriano, na wakacje wracam do domu – powiedział cicho, a ona spojrzała na niego zdziwiona, jakby nie rozumiała co ma na myśli. – Gdy tylko skończy się sesja. Lecę na miesiąc do Wielkiej Brytanii, żeby dorobić.

        – Rozumiem.

        – Tylko to masz mi do powiedzenia?

        – Czego innego się spodziewałeś? 

        – Sam nie wiem – mruknął i odsunął się od niej. – Nie będę ci się już narzucał.

        Skinęła głową i odwróciła się do przejścia dla pieszych, akurat w momencie, gdy zapaliło się zielone światło. Stanęła na przystanku, walcząc z potrzebą obrócenia się i spojrzenia, czy Eryk obserwuje ją z oddali. Nie mogła odepchnąć wrażenia, że to koniec.

 

11,675
9.77/10
Dodaj do ulubionych
Podziel się ze znajomymi

Jak Ci się podobało?

Średnia: 9.77/10 (27 głosy oddane)

Pobierz powyższy tekst w formie ebooka

Z tej serii

Tomp · 10 czerwca 2023

+1
-1
Przyrównując do pierwszej części, druga jest dużo lepsza. Lepsze tempo, mniej rozbudowane opisy przeżyć, bardzo prawdziwe dialogi. Gdyby nie niezliczone błędy językowe, dałbym 9.

Czy napewno chcesz usunąć ten komentarz?

PióroAteny · Autor · 10 czerwca 2023

0
-1
@Tomp cieszę się, że się podobało! Postaram się utrzymać taką rytmikę. Tylko prosiłabym o wskazanie błędów, bo niekoniecznie wiem, gdzie się znajdują. ^^

Czy napewno chcesz usunąć ten komentarz?

Tomp · 10 czerwca 2023

+1
-2
Wysłałem na prive'a.

Czy napewno chcesz usunąć ten komentarz?

Teksty o podobnej tematyce:

pokątne opowiadania erotyczne
Witamy na Pokatne.pl

Serwis zawiera treści o charakterze erotycznym, przeznaczone wyłącznie dla osób pełnoletnich.
Decydując się na wejście na strony serwisu Pokatne.pl potwierdzasz, że jesteś osobą pełnoletnią.

Pliki cookies i polityka prywatności

Zgodnie z rozporządzeniem Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r (RODO). Potrzebujemy Twojej zgody na przetwarzanie Twoich danych osobowych przechowywanych w plikach cookies.
Zgadzam się na przechowywanie na urządzeniu, z którego korzystam tzw. plików cookies oraz na przetwarzanie moich danych osobowych pozostawianych w czasie korzystania przeze mnie ze stron internetowej lub serwisów oraz innych parametrów zapisywanych w plikach cookies w celach marketingowych i w celach analitycznych.
Więcej informacji na ten temat znajdziesz w regulaminie serwisu.