Mgiełka dla syna

1 września 2024

28 min

Poniższe opowiadanie zawiera wyjątkowo kontrowersyjne sceny!

Poniższy tekst znajduje się w poczekalni!

PIĄTEK

- To lecę, wracam w niedzielę! – krzyknął Paweł wychodząc.

- To bawcie się dobrze – odkrzyknęłam do syna wychodzącego z plecakiem. Jechał na kilka dni ze swoją dziewczyną, Moniką, i z resztą ich paczki do Karpacza. Zakończył pierwszy rok na medycynie i to nawet całkiem nieźle – należało się to odstresowanie. Zresztą nigdy nie widziałam, aby był zestresowany i nigdy nie wspomniał, że boi się jakiegoś egzaminu.

Przelałam mu dwadzieścia tysięcy na całe wakacje biorąc pod uwagę ceny noclegów wszelakich. Z forsą nie mieliśmy problemów – jestem wdową od czterech lat z dość sporym majątkiem po mężu. Nie, żeby rozbijać się jachtem po Karaibach, ale narzekanie byłoby grzechem.

„Ciekawe, czy pierwszego października będzie spłukany” – pomyślałam i zaczęłam się zastanawiać jak uroczo wykorzystać wolną chatę. Laptopa nie musiałam odpalać, praktycznie cały czas był włączony – pracowałam zdalnie od czasów Covida. Wszyscy w firmie pracowali zdalnie – ha, ha, nagle się okazało, że wynajmowanie biur nie jest potrzebne. Pracowałam, bo nie chciałam się nudzić i głupieć przy telewizjach śniadaniowych. Otworzyłam swoją ulubioną stronę dla dorosłych i zalogowałam się na swoje konto. Odpaliłam jeden z filmów, które miałam w zakładce „ulubione”. Były tam cztery i więcej nie musiało być. Wybrałam je, ponieważ były najbardziej realistyczne. Wszystkie o lizaniu. Cholera, czterdzieści trzy lata na karku, a mnie tam nigdy nikt nawet nie pocałował. Po sześciu orgazmach zrobionych sobie dłonią wróciłam do rzeczywistości. Odkurzyłam dywany i starłam kurze. W zasadzie chata na weekend ogarnięta. Przypomniało mi się, że mam od swojej siostry skopiować na pena nowe aktualizacje programu księgowego. Tego, niestety, nie można było wysłać na pocztę, ponieważ zostałby w sieci jasny dowód piractwa. Postanowiłam jeszcze dwie godziny poczekać na wypadek, gdyby coś ode mnie chcieli w pracy. O szesnastej się wylogowałam i lapka zostawiłam włączonego. Nawet nie podejrzewałam, że za dwie godziny z lekkim okładem ta decyzja bardzo mnie ucieszy. Ela też kończyła o szesnastej, ale byłam spokojna – zanim do niej dotrę w tych cholernych korkach minie pewnie czterdzieści minut. Nie dzwoniłam, bo po co?

         Jak zwykle cudem znalazłam miejsce do parkowania pod blokiem siostry. Zresztą, zanim przeszłam na pracę zdalną, trochę Eli zazdrościłam: sklep na parterze, do pracy dwieście metrów –  na cholerę jej samochód?

Miałam komplet kluczy do jej mieszkania. Ona do naszego domu też. Otworzyłam drzwi do klatki schodowej, wjechałam windą na siódme piętro, stanęłam przed drzwiami do jej mieszkania. Bardzo powoli i cicho wsunęłam klucz w górny zamek, którym można było zamknąć się od wewnątrz. „Przecież zasuwka strzeli” – pomyślałam – „A może ten roztrzepaniec nie usłyszy?” – miałam taką nadzieję i takież zdanie o siostrze.

         Zasuwka jednak nie przeskoczyła, drzwi nie były zamknięte na zamek. „Nie mam do niej siły” – pomyślałam, ponieważ za cholerę nie można jej było nauczyć zamykania drzwi od wewnątrz – od dzieciństwa! Ma trzydzieści dziewięć lat a pod tym względem ciągle zachowuje się jak beztroski dzieciak. Cicho uchyliłam drzwi i od razu dotarły do mnie jednoznaczne dźwięki orgazmu. Nie głośne, wręcz tłumione. W pierwszej chwili pomyślałam, że przyłapałam ją na masturbacji. Zamknęłam drzwi za sobą najciszej jak mogłam i podeszłam do framugi drzwi od pokoju. Ela miała kawalerkę: na lewo pokój, na prawo kuchnia i bardziej na prawo łazienkę. Zobaczyłam Elę nago na kanapie. Jej sutki sterczały jak wulkany, a dłonie dociskały głowę jakiegoś faceta do cipusi. Normalnie nie wierzyłam w to, co widzę. „Ela z facetem?” – pomyślałam. Jeden, drugi, trzeci orgazm Eli spowodował, że zrobiło mi się mokro. Przede mną odgrywał się najpiękniejszy pornol, jaki widziałam. „Właśnie, najpiękniejszy, bo nie jest udawany” – przeszło mi przez głowę, wyciągnęłam telefon z kieszeni spodni i zaczęłam nagrywać prawdziwe orgazmy mojej siostry, o których sama tak marzyłam – tych robionych językiem. Oparłam telefon o futrynę i delikatnie wysunęłam zza niej obiektyw. „Przynajmniej nie będzie widać połowy mojej twarzy.” – pomyślałam. „Ale co? Mam sobie robić dobrze do mojej siostry?” – ale nie było czasu na głębszą analizę moich podniet i gapiłam się w ekran. Ten mini podgląd mi wystarczył, przecież w domu wrzucę sobie na pełen ekran.

Nie widziałam kto to, ponieważ przez następnych osiem orgazmów Eli ciągle trzymał głowę między jej udami. Nagrywałam dalej.

„Chodź tu! Tylko błagam cię: uważaj!” – usłyszałam jak Ela mówi do tego gościa podciągając go do siebie, obejmując ramieniem za szyję i drugą ręką wsadzając sobie jego członka do pochwy.

         Mało się nie zlałam, kiedy zobaczyłam, że Ela ma orgazm od samego włożenia członka, dyszała cicho gryząc jego obojczyk i drapiąc wściekle jego plecy – przeżywała to najciszej, jak mogła, bo to jednak mieszkanie w bloku. Zaczęła go wściekle całować. Na ekranie komórki niewiele było widać, więc odrobinę wysunęłam głowę zza futryny. Zobaczyłam jego twarz i zamarłam…, to był Paweł – mój syn. Powoli schowałam się za futrynę. „Sen???” – pomyślałam.

„Ale jak…? Co oni, kurwa, robią. Miał z Moniką przecież…? Co się dzieje…? „Z Elą??? Od kiedy…?” – dziesiątki myśli mnie przeszywało. Po prostu przeszywało.

Stałam sparaliżowana przez jeszcze kilka orgazmów Eli aż o nagrywaniu przypomniał mi ból od piętnastu minut uniesionej ręki. W końcu wyłączyłam nagrywanie i wyszłam jeszcze ciszej niż weszłam. Zeszłam na półpiętro poza zasięg wszelkich judaszy, uniosłam spódniczkę, włożyłam dłoń pod mokre majtki i zrobiłam sobie dobrze dwa razy. Zaciskałam zęby, aby nie wrzeszczeć na klatce schodowej. Przed oczami miałam jęczącą Elę. „Nie wierzę” – pomyślałam – „Na klatce schodowej?” –  ciągnęłam myśl. „Sama sobie, na klatce schodowej, jak pawian w ZOO, który się nie przejmuje? Serio”? – sama nie wierzyłam, w to, co robię. Majtki były totalnie mokre o futerku nie było nawet co wspominać. Moja dłoń również. Dwa piętra niżej ktoś otworzył drzwi, nie przerywałam. Trzeci orgazm przeszył mnie, kiedy ten ktoś dojeżdżał windą na parter. „Nie, to się nie dzieje” – pomyślałam radośnie okłamując samą siebie. „Nie przeginaj” – opieprzyłam samą siebie w myślach. Lewą ręką z torebki wyciągnęłam resztkę chusteczek higienicznych. Wytarłam prawą dłoń i futerko. Rozpaczliwie próbowałam osuszyć figi, ale wyszło to średnio. Wcisnęłam mokre chusteczki do opakowania i wrzuciłam do torebki.

Zauważyłam, że plama trochę się przeniosła na spódniczkę. Przedłużyłam więc pasek od torebki i zarzuciłam ją tak, aby tę plamę zasłaniała. W zasadzie to nie była torebka, tylko torebko-torba i, na szczęście, mogła sporo zasłaniać. Zjechałam windą z szóstego piętra i usiadłam na ławce przed blokiem Eli. Myślałam o tym, że ja też, do cholery jasnej, tak chcę. „Do cholery jasnej! Też tak chcę! Kuźwa, kto mi tak kiedyś zrobi?!!!” – darłam się rozpaczliwie w myślach sama do siebie. W sklepie pod blokiem Eli kupiłam Żubrówkę z trawką, sok jabłkowy, lód w sporym worku, jakieś cienkie mentolowe papierosy i zapalniczkę. Nie paliłam, ale wiedziałam, że teraz muszę. Z zapaloną fajką wsiadłam do samochodu i pojechałam do domu. Po drodze, w tych cholernych korkach, wypaliłam jeszcze dwa. Do domu wparowałam zostawiając samochód na podjeździe, szkoda mi było każdej sekundy na wjazd do garażu. Natychmiast do lapka podłączyłam telefon. Kilka minut, aż sprzęt się ogarnie, poświęciłam na zrobienie sobie drinka z Żubrówki, soku i lodu. Z wielką szklanką do piwa, wypełnioną drinkiem, zasiadłam do biurka. Lapek mulił się jeszcze trochę, więc miałam czas na rozebranie się do naga. Komp się ogarnął, przerzuciłam film z komórki na pulpit i zaczęłam oglądać na pełnym ekranie, co mój syn dawał mojej siostrze. Po sześciu moich cudownych orgazmach film się skończył. Zapętliłam odtwarzanie. To było cudowne, naprawdę, cudowne. Orgazmy mojej siostry dawane jej przez mojego syna…, sama w czasie oglądania przeżyłam jakieś dwadzieścia następnych. Miałam dość i rzuciłam się na łóżko: „Co ja robię i z kim?” – pomyślałam przed błogim zaśnięciem. „No raczej nie z siostrą…? – ostatnia myśl przed odjazdem w sen. Zresztą wkurzenie na Elę ustępowało powoli podziwowi skierowanemu na Pawła. „Cholera, zabiję go, jak mi tak nie zrobi… Nie mogę, cholera, o czym ty myślisz?” – taka refleksja przebiła się jako ostatnia, kiedy przytulałam do siebie jeszcze chłodną pościel. Zasnęłam jak zabita z poczuciem, mimo tylu orgazmów, całkowitego niespełnienia.

        

SOBOTA

Obudziłam się i, zaskoczona, poczułam, że jestem szczęśliwa. Zrobiłam sobie kawusię i zasiadłam do lapka. Pierwsze, co zrobiłam, to skopiowałam te piękne nagranie z pulpitu do folderu „Przepisy”. Popijając kawę odpaliłam go sobie ponownie. Nie mogłam się od tego opędzić – prawdziwe orgazmy sfilmowane – to było coś! Zafundowałam sobie cztery patrząc na swojego syna i swoją siostrę. Żaden pornol nie oddawał takiej czułości, jaka była między nimi. Aż żałowałam, że nie mogłam sfilmować tego z bliska i odpowiednio zmontować. Postanowiłam sobie odtworzyć jeszcze raz, tym razem bez masturbowania się. Zaciekawiły mnie dźwięki. Dałam głośność na maksa i słuchałam. Wśród dyszenia Eli w czasie lizania cipusi między „Taak!, taaak!!!, jeszczeeee!!! dało się usłyszeć szepty „taaaak! Ssij ją jeszcze!!! Jeeeszczeee!”

To było wzdychanie w miarę cicho. Ja tego nie słyszałam nagrywając tę scenę, ale mikrofon wyłapał, więc uznałam, że mikrofony w dzisiejszych komórkach są świetne. Ale słowa „taaaak! Ssij ją jeeeeszcze!!!” spowodowały, że znowu zrobiłam sobie dobrze. Ssanie – Swięty Graal łechtaczki. Nie dane mi tego było zaznać i widziałam to tylko na swoich ulubionych czterech filmikach. No, ale tam jednak, było udawane – bardziej lub mniej, ale udawane – a tu? Fantastyczny real!!!

„Cholera, czy dane mi tego będzie doświadczyć?” – pomyślałam.

                                                                                                                                                                      Oglądałam dalej, ale bardziej słuchałam. W pewnym momencie dało się usłyszeć głos Pawła, kiedy jeszcze lizał Elę wyszeptał: „Cudowne futerko”.

         Odruchowo spojrzałam na swoje. Cipusia zarośnięta w cholerę.

„To on lubi zarośnięte?” – ucieszyła mnie ta myśl, bo świadczyło to o tym, że ma w dupie wygolone panienki rodem z tanich pornoli.

         Ze słodkiego onanizmu wyrwał mnie dzwonek do drzwi. Nikogo się nie spodziewałam, ale samochód zostawiony na podjeździe jasno wskazywał, że jestem w domu, więc nie ma sensu udawać… Szybko się ubrałam w dres i zeszłam na dół zamiarem spławienia jakiegoś świadka czegoś tam, albo sprzedawcy garnków. Otworzyłam drzwi i zobaczyłam Monikę.

- Dzień dobry. Jest Paweł? – zapytała.

- Nie ma – odpowiedziałam.

- Proszę pani to bardzo ważne…, ja z nim wczoraj zerwałam i nie mam z nim kontaktu, boję się… – mówiła z autentyczną paniką w głosie.

Po takim tekście sama zesrałabym się ze strachu, ale z kamienną twarzą odpowiedziałam.

- Pawła nie ma, wiem gdzie jest, wiem, że ma się dobrze i na pewno nie ma takich głupich myśli, o jakie go podejrzewasz.

- To gdzie może być? – zapytała.

- U innej – wycedziłam to głosem jak ostatnia suka i z niebywałą satysfakcją patrzyłam na minę Moniki. Nie spodziewała się takiego dialogu, zaryczana poszła w stronę furtki. „Co ty wiesz?…, dzieciaku…” – pomyślałam kabaretowym tekstem. Ja wiedziałam, że ich rozstanie było dla mnie niewytłumaczalne. „Cholera, taki mistrz w łóżku i ona sobie z nim zrywa? Kretynka.” – pomyślałam na odchodne. Nie dotarła wówczas do mnie waga jej słów przez łzy wypowiedzianych przy furtce: „Zerwałam z nim, bo czułam, że kocha inną.”

Wróciłam do lapka i do robienia sobie dobrze. Po siedemnastym orgazmie skończyłam. Znałam każdą sekundę tego filmiku i doskonale wiedziałam kiedy będę szczytować. Z obolałą cipusią znowu rzuciłam się na łóżko i lekko przysnęłam.

         Obudziłam się po pół godzinie. „Do roboty” – pomyślałam – przejrzałam w Necie koszule nocne i wytypowałam jeden sklep, przepłukałam stopy i zaczęłam się ubierać po ludzku, bo spodnie od dresu nadawały się do prania. Podjechałam pod zakład kosmetyczny kilka ulic dalej, który, w swoim domu, prowadziła moja koleżanka z podstawówki.

- Cześć – przywitałam się.

- Czeeeść! – odpowiedziała – co cię do mnie sprowadza? – dopytała ze zdziwieniem.

Fakt, paznokcie obcinałam sobie sama, a pomalowane miałam jedyny raz na swoim ślubie. I wystarczyło, ponieważ czułam się z tym idiotycznie.

- Zrobisz mi mani-pedi?

- Spoko – odpowiedziała i chwyciła obie moje dłonie w celu obejrzenia. Spuściła wzrok na moje stopy w sandałkach na obcasie.

- Ale tu prawie nic nie trzeba robić – powiedziała.

- Dzisiaj trzeba je jeszcze pomalować – powiedziałam.

- To siadaj – rozkazała z uśmiechem i uniesionymi brwiami. Wiedziała, że robi minę klauna, który się wszystkiego domyśla.

Zajęła się moimi dłońmi. Kilka ruchów pilnikiem, gdzieś tam wynalazła jakiś kawałek skórki do wycięcia cążkami, to samo zrobiła na stopach.

- Ania, tu nie ma więcej co robić, w zasadzie są perfekcyjne – powiedziała.

- Ale chodzi o to, że sama sobie nie pomaluję – odpowiedziałam.

- To jaki kolor?

- Masz srebrny matowy? – zapytałam.

- Pewnie, że mam. Mam chyba wszystko. Możesz się zdziwić, ale mam też kolor, który nazywa się „nie wiem” – odpowiedziała.

Roześmiałam się. Malowanie paznokci trochę trwało, więc miałyśmy więcej czasu na rozmowę o takim owakim i o takiej owakiej z naszej klasy i o tym co u nich słychać. Pod koniec schnięcia paznokci u stóp Dorota nagle wypaliła:

- Do tego srebra będzie bardzo pasować biała bluzka, szara spódniczka i szara marynareczka. I czarne sandałki na czółenkach. I czarne rajstopy.

- Właśnie, bardzo biznesowo – odpowiedziałam, chociaż kolor i styl garderoby wybranej przeze mnie był bardzo daleki od jej wyobrażeń – ale wygląda na to, że może będę cię częściej odwiedzać – dokończyłam i zapłaciłam dając niezły napiwek. Po jej uniesionych brwiach wiedziałam, że za chwilę wszyscy będą wiedzieli, że nareszcie sobie kogoś znalazłam.

Spokojnym krokiem pognałam do samochodu. Tak! Spokojnym krokiem pognałam do samochodu i pojechałam do sex shopu obok dworca głównego. Wpadłam dziesięć minut przed zamknięciem. Przyłożyłam do siebie, wcześniej wypatrzoną w Necie, błękitną koszulę nocną tak cienką, że wszystko było widać przez dwie warstwy.

- Świetny wybór, mamy jeszcze inne kolory – powiedziała sprzedawczyni, z wyglądu jakieś trzydzieści lat – jest pani brunetką, więc może warto się zastanowić nad czerwonym kolorem? I jakąś czarną koronkową bielizną? – dokończyła zdanie.

„Niezła sprzedawczyni” – pomyślałam.

- Myślę, że ta w zupełności wystarczy, bo wie pani co? To jest za poważna sytuacja, abym robiła z siebie tanią dziwkę – odpowiedziałam, a ona przyniosła z zaplecza zapakowaną fabrycznie koszulę.

- Cholera, gratuluję i zazdroszczę – powiedziała kładąc pakunek na ladzie i uśmiechnęłyśmy się do siebie  Ruszyłam do wyjścia mijając półki z wibratorami i już miałam nacisnąć klamkę i wyjść, ale wróciłam do lady. Sprzedawczyni zadała mi wzrokiem pytanie typu: „Coś jeszcze jednak?”

- Jak to się pierze, bo to nieco delikatne jest? – zapytałam.

- Pralka odpada, najlepiej miska z wodą i proszkiem i namaczanie. Później płukanie. Wykręcanie bardzo odradzam, to nawet przy delikatnym traktowaniu nie wytrzyma długo, a prasowanie tylko parą w pionie – odpowiedziała.

- Nieźle, pięć stów za dwu, ewentualnie trzy-razówkę? – skomentowałam.

- Zapewniam panią, że ta inwestycja się zwróci za pierwszym razem – odpowiedziała z uśmiechem.

- Super, do widzenia – rzuciłam na pożegnanie i wyszłam.

Pognałam do domu. W sobotę ruch na mieście był taki, że dopiero na czerwonym świetle miałam chwilkę aby rozerwać torebkę i ponownie dotknąć tego materiału. Nie było go. Normalnie nicość. Czułam tylko swoje palce dotykające siebie nawzajem.

Znowu zostawiłam samochód na podjeździe i wparowałam na chatę. Na spokojnie się rozebrałam do naga, założyłam ostrożnie kupioną koszulkę i podeszłam do lustra. Przede mną stała całkiem ładna brunetka (jeszcze nie musiałam się farbować), brązowe sutki już trochę sterczały z podniecenia na umiarkowanej wielkości piersiach. Nie były jakoś wielkie i dlatego jeszcze nie zwisały. Popatrzyłam na swoje futerko, i zadowolona, stwierdziłam, że przez tę koszulkę można na nim policzyć każdy włos, a było ich dużo. A srebrne paznokcie do tej błękitnej mgiełki pasowały w punkt. Gdybym była facetem, to rzuciłabym się na to lustro. Bardzo ostrożnie ściągnęłam z siebie wdzianko i schowałam do szafy.

- I co dalej, laska? – zapytałam się sama siebie.

Przechodząc nago do łazienki jeszcze raz obejrzałam się w lustrze w przedpokoju, ze wszystkich stron.

- Chyba jednak jeszcze ujdzie – powiedziałam do lustra.

Weszłam pod prysznic i puściłam gorącą wodę. Taką gorącą, jak tylko mogłam wytrzymać. Potrzebowałam tego. Umyłam się używając żelu mojego syna. Chciałam położyć się do łóżka i dokończyć drzemkę czując jego zapach. Ech…, to musiało się tak skończyć – podczas mycia futerka pod tym gorącym deszczem zrobiłam sobie znowu dobrze. Wyszłam z wanny, wytarłam się i wylądowałam w łóżku. Szkoda, że swój dezodorant zabrał na wyjazd. To było dopiero popołudnie, ale momentalnie zasnęłam.

         Obudził mnie sen o ssaniu mojej łechtaczki przez Pawła. „Jasna cholera, co się dzieje w twojej głowie? Dziewczyno?!” – pomyślałam. Ale ten sen spowodował, że łechtaczka domagała się pieszczot.

- Dobra, nie teraz, zostaw sobie trochę wytrzymałości na wieczór – powiedziałam do siebie myśląc o rozkoszy totalnej, którą zamierzałam sobie zafundować przed snem. Dotarło do mnie, że zaczęłam gadać sama do siebie – i to na dodatek w takich tematach – dobre!

Już sobie wyobrażałam ten wieczór: wibrator i piętnaście minut filmu nasyconego prawdziwymi orgazmami oglądanymi przez godzinę! I paluszki na łechtaczce. Ale, póki co, zrobiłam sobie drinka, zapaliłam papierosa i zasiadłam w fotelu przed telewizorem. Leciało coś o jakimś księdzu w Sandomierzu i morderstwie, ale myślami byłam w kosmosie – gdzieś w okolicach Wenus i morskiej piany.

Myślałam, jak to rozegrać. „Pokazać Pawłowi kawałek filmu? To na pewno. I co dalej?” – myślałam i na szczęście dotarło do mnie, że mam czas do niedzieli.

- Co dalej???!!!” – wydarłam się do telewizora. Z taką samą wściekłością wydzierałam się do pedalskich kierowców siedząc za kółkiem – normalna bezsilność. To jednak nie był dobry pomysł – ksiądz w telewizorze był zajęty swoim dochodzeniem, więc w tej sytuacji to nie „wujek Dobra Rada” i raczej nie odpowie.”

 

„Wracam dzisiaj wieczorem” – przyszedł SMS od Pawła.

Miał wrócić w niedzielę, zastanawiałam się po co mi to wysłał i uznałam, że nie chce mnie zaskoczyć, kiedy wykorzystuję sobie wolną chatę.

„OK” – odpisałam.

 

„I cały, misterny, plan w p…” – pomyślałam. Miałam zamiar niedzielę poświęcić na przemyślenia, na układanie sobie scenariuszy rozmowy z Pawłem, o tym jak tę rozmowę zacząć i jak reagować na jego odpowiedzi, których przecież mogły być dziesiątki najróżniejszych. Bo to, że chciałam się do niego dobrać, było jasne. Przyszła mi do głowy myśl ratunkowa, że skoro tacy istnieją, to może warto się zagłębić w portalach randkowych. Ale po tym, co widziałam na filmie, nie wierzyłam w skuteczność takiego rozwiązania. Chciałam z Pawłem. Natychmiast…, natychmiast!

- Kuźwa, nie za cienki lód dla ciebie? – zapytałam samą siebie.

- A jak będzie katastrofa? – zapytałam księdza z telewizora i znowu nie odpowiedział. „Ale żeby tak pięknie wylizać i tak cudownie przelecieć Elę nie miał oporów.” – dokończyłam w myślach.

Kilka minut przed północą usłyszałam zgrzyt zamka. Słyszałam jak ściąga buty, wyciąga z plecaka kapcie i wchodzi po schodach na piętro.

- Cześć – powiedział w połowie schodów.

- Czeeeść – odpowiedziałam z zalotnym zaśpiewem – co się stało, że jesteś wcześniej? – dokończyłam.

- Monika się ze mną rozstała – odpowiedział i położył plecak na progu swojego pokoju.

Na wszelki wypadek założyłam nogę na nogę, aby nie zobaczył plamy na moich spodniach dresowych.

- Nooo, to wiem, bo była tu dzisiaj rano i chciała wiedzieć co się z tobą dzieje – powiedziałam gapiąc się obojętnie w telewizor.

- Kretynka – odpowiedział.

- Nie taka znowu kretynka, jednak martwi się o ciebie – powiedziałam.

- Idę się wykąpać i nie ciągnijmy tego – powiedział Paweł.

- A gdzie byłeś, skoro z tobą zerwała w piątek? – zapytałam z udawaną troską.

- Poprosiłem ciocię Elę, żeby mnie przegarowała przez jedną noc, nie chciałem zakłócać ci twoich planów – wypalił i, z piżamą w ręku, zniknął w łazience.

 

„Moich planów? Jakich moich planów? O co on mnie podejrzewa?” – zaświtało mi na moment.

- A tam… – mruknęłam cicho do siebie – przynajmniej o Eli mówił prawdę – dokończyłam ten monolog samą ze sobą.

Z barku wyciągnęłam dwie szklaneczki do whisky i postawiłam na ławie. Poszłam do kuchni i z lodówki wyciągnęłam Żubrówkę i sok jabłkowy. Z zamrażalnika wytargałam worek z lodem. W salonie wrzuciłam po kilka kostek lodu do szklanek i zaniosłam lód do zamrażarki. Z kuchni poszłam do swojego pokoju. Zdjęłam dres, zwinęłam go byle jak i schowałam go do szafy. Założyłam błękitną mgiełkę i na to szlafrok. Podniosłam ekran lapka i wyszłam ze swojego pokoju.

Wracając do salonu przechodziłam obok łazienki i usłyszałam, że Paweł skończył się kąpać. Klęknęłam i zajrzałam przez kratkę wentylacyjną w drzwiach znajdującą się przy podłodze.

„Laska, odwala ci! Syna podglądasz?” – pomyślałam. Faktycznie mi odwalało. Waga moich przemyśleń przechylała się jednak w stronę nie doprowadzania do ewentualnego rodzinnego dramatu. „Odpuść!” – pomyślałam.

Paweł, stojąc w wannie, już się wycierał. Zobaczyłam, że plecy i pośladki ma podrapane, jakby brona po nim przejechała ze sto razy. „Cholera, nieźle jej musiało być.” – pomyślałam. Poczułam w mózgu ukłucie. To była zazdrość o orgazmy mojej siostry. Paweł się odwrócił z zamiarem wytarcia się od przodu. Na obojczykach ewidentnie miał ślady zębów. „Ja nie mogę…” – pomyślałam – „normalnie jak ordery, a te na plecach i pośladkach to pewnie Virtuti Militari”. Próbowałam sobie przez moment wyobrazić, co przeżywała Ela, ale nagle go zobaczyłam: był piękny i zaskakująco duży.

Z cudowną dziurką w napletku odsłaniającą maciupki kawałeczek główki.

Wstałam, poszłam do salonu i usiadłam w swoim fotelu. Modliłam się, żeby krew zdążyła odpłynąć z mojej twarzy, zanim wyjdzie Paweł. „Jednak nie odpuszczę.” – pomyślałam.

- Muszę! Przynajmniej nie będziesz miała do siebie pretensji, że nie próbowałaś – szepnęłam do siebie.

Paweł wyszedł z łazienki.

- Masz chwilkę, żeby pogadać? – zapytałam.

- Ja wiem? A jest o czym? – zapytał – Monika to przeszłość i tyle – dokończył.

- Gdzieś mam Monikę. Jest inny temat – powiedziałam, a Paweł stanął jak wryty.

- No dobra, co jest mama? – zapytał i zaskoczony wszedł do salonu.

- Napijesz się ze mną? – zapytałam, kiedy zauważył szklaneczki z lodem. Po chwili zauważył moje srebrne paznokcie u rąk i stóp.

- Tak bardzo grubo? – zapytał. „Domyślna cholera z tego mojego syna” – pomyślałam.

- Bardzo grubo – odpowiedziałam.

Nalałam do szklanek wódkę i soczek. Nie spuszczałam wzroku z jego oczu, nawet, gdy to był tylko kąt mojego oka. Patrzył się na moje dłonie i stopy. To były bardzo ukradkowe spojrzenia, ale były i je widziałam, a nawet czułam. Usiadłam i wzięłam łyk. Paweł też.

- O! Niezłe! – ocenił drinka. Wiedziałam, że nie pije. Jedyne, co trawił, to słodkie szampany na koniec roku więc się trochę zdziwiłam, że podpasowało mu na wytrawnie.

- To o co chodzi? – zapytał.

- Na zdrowie – powiedziałam i wypiłam pół szklanki – ty też tyle! – dodałam.

Paweł wypił pół szklanki i patrzył się na mnie pytająco.

- Coś ci pokażę, ale chodź ze mną – powiedziałam i wstając odstawiłam drinka na ławę. Paweł też wstał i też odstawił swoją szklankę.

- Weź krzesło z kuchni – rzuciłam przez ramię idąc do swojego pokoju. Siadłam na swoim krześle obrotowym i za moment Paweł dostawił swoje krzesło  do mojego biurka.

Odpaliłam filmik. Nie patrzyłam na ekran, patrzyłam na Pawła i miał doskonałą świadomość tego. Po kilku sekundach przyłożył sobie dłoń do czoła.

- Skąd to masz? – wyszeptał.

- Tak byliście zajęci, że weszłam, nagrałam i wyszłam – odpowiedziałam i od razu zapytałam.

- Od kiedy? – beznamiętnie zapytałam tonem rasowego policjanta z dochodzeniówki.

- Mamo, to był pierwszy raz. Powiedziałem ciotce, że dziewczyna mnie rzuciła, że nie chcę wracać do domu, żeby mnie przenocowała i się zgodziła, ale za chwilę zaczęły się podśmiechujki, że piękny weekend poszedł się walić…, że pewnie chciałem seksu totalnego, ale nie wyszło…, i powiedziała, że skoro już jestem, to żebym jej pokazał co wyprawiałem z Moniką, i…, żebym na tym weekendzie…, nie był stratny. Rzuciła się na mnie…, zaczęła mnie całować i poszło za daleko…

- W sumie to się nie dziwię – przerwałam Pawłowi.

Wstałam i zostawiłam Pawła sam na sam z filmem. Poszłam do salonu i wróciłam z drinkami, w których były jeszcze resztki lodu. Podałam Pawłowi moją szklaneczkę sobie zostawiając jego. Chciałam ustami dotknąć miejsca, które on dotykał swoimi. Chciałam, aby on wypił z mojej szklanki. „W sumie gówniarski pomysł na pocałunek” – pomyślałam – „a jeszcze zalatuje fetyszem” – dokończyłam przemyślenia. Ale tego chciałam, bardzo chciałam.

- Do dna – powiedziałam i wypiłam jednym haustem.

Paweł też wypił do końca i w naszych szklankach zostały tylko resztki lodu. Odstawiłam swoją na biurko i rozwiązałam pasek od szlafroka. Szlafrok zrzuciłam z siebie na podłogę. Stałam przed nim w błękitnej mgiełce i patrzyliśmy sobie w oczy. Był jak sparaliżowany, widziałam jak jego wzrok zaczyna buszować po mnie od twarzy po stopy. Wyciągnęłam z jego zastygłej dłoni szklankę i odstawiłam na biurko. Usiadłam na nim okrakiem i pocałowałam w usta. Był w szoku. Dotknęłam końcem nosa jego koniec nosa i z tej odległości patrzyłam w jego oczy. Pocałowałam go znowu próbując przekonać go języczkiem. Właśnie losowałam bilet w jedną stronę: do piekła, albo do nieba. Na szczęście oddał pocałunek i poczułam dłonie Pawła na mojej talii. „Cudownie!!! Udało się.!!!!!!!” – wrzasnęła mi dusza na ramieniu. Moje sutki zaczęły wbijać się przez bluzę od piżamy w jego tors. Poczułam też, jak stający szybko członek wbija się między moje wargi sromowe. Odchyliłam się trochę i momentalnie swojej na twarzy poczułam gorące powietrze – to było gorąco z mojego podbrzusza odbijające się od ciała Pawła i unoszące się do góry. Nie ma bata, też to musiał czuć.

- A teraz… pokażesz mi, co robiłeś Eli. Od początku do końca mi pokaż, bo mam nagrany tylko środek – powiedziałam i zaczęłam go znowu całować ściągając jednocześnie jego bluzę od piżamy.

- Pokażę więcej – wyszeptał, kiedy przeciągałam bluzę przez jego głowę.

- Jak więcej? – wydyszałam napalona.

- Są rzeczy, o których marzyłem, ale są one zarezerwowane tylko dla ciebie – odpowiedział. Zatkało mnie.

- To znaczy? – zapytałam niepewnie.

- Zobaczysz – odpowiedział, a ja jego bluzę rzuciłam na mój szlafrok i ponownie przywarłam piersiami do jego, ale już nagiego, torsu. Poczułam jego dłonie zjeżdżające na moje pośladki. Całując go wściekle, biodrami mocniej natarłam na stojący członek. Poczułam, że jeszcze kilka sekund i zacznę się o niego onanizować, a przecież nie tego chciałam. Zeszłam z Pawła.

- Rozbieraj się – powiedziałam patrząc na mokry ślad zostawiony po moim soczku na Pawła spodenkach. Sama, najdelikatniej jak mogłam, zdjęłam z siebie koszulkę. Paweł w tym czasie zdejmował spodenki nie spuszczając wzroku z mojego futerka. Ja z kolei, przez przeciąganą przez głowę mgiełkę, patrzyłam na jego członka. Członek całkowicie stał, słodka dziurka w napletku, przez którą było widać w łazience odrobinę główki powiększyła się i teraz mogłam podziwiać nieco więcej. Rzuciłam mgiełkę na kupkę ubrań, opadała jakby była w stanie nieważkości, Paweł rzucił swoje spodenki na jej wierzch. Kilka kroków dzieliło nas od mojego małżeńskiego łóżka. Położyłam się na swojej stronie. Paweł od razu rzucił się do całowania mnie w usta. Objęłam go ramionami za szyję czując na biodrze jego cudowny członek. Po chwili językiem zjechał na moją szyję. Podniecało cholernie. Poczułam jego dłoń na mojej piersi i jego usta na sutku. Ssał i uciskał w tempie, które natychmiast doprowadziły mnie do trzech orgazmów. Przypomniało mi się jak karmiłam Pawła piersią – też wówczas miałam orgazmy – taka nagroda od Matki Natury za urodzenie dziecka. Ale szybko odgoniłam te myśli – osłabiły mi na moment podniecenie, a przecież w łóżku byłam z mężczyzną, a nie z synem. Czułam, że leje mi się powoli, ale konsekwentnie, z pochwy. Czułam, że łechtaczka bez pieszczot zaraz eksploduje sama z siebie. Na szczęście zdawał sobie z tego sprawę, ponieważ poczułam jego język w pachwinie. Ostatkiem sił powstrzymałam się aby nie nacierać biodrami na jego policzek. Po kilku sekundach poczułam język Pawła w drugiej pachwinie. „Zaraz go zabiję” – pomyślałam.

- Ale piękna – usłyszałam głośny szept spomiędzy moich ud. Nie zdążyłam zareagować, ponieważ język Pawła wdarł się między moje wargi sromowe i dojechał do łechtaczki. Myślałam, że oszaleję. Docisnęłam dłońmi jego głowę do cipusi.

- Aaaa! Aaaaa! – wrzeszczałam. Gigantyczny orgazm przyszedł natychmiast.

 

Ale po kilku chwilach okazało się, że ja jednak nie miałam żadnego pojęcia o gigantycznych orgazmach.

 

- Jeszczczeeee!!!! Jee…eszczz… – wydarłam się i przyszedł drugi. Od samego lizania, o którym tyle marzyłam.

Paweł zmienił technikę. Teraz czułam na łechtaczce dół jego języka i dość szybkie ruchy głową na boki. Wiązadełko pod jego językiem obijało się o moją nabrzmiałą do granic łechtaczkę. Przy takich ruchach jego głowy między moimi udami nie mogłam go przytulić, aby nie ograniczać tych ruchów. Położyłam stopy na jego plecach i zacisnęłam palce na prześcieradle. To jego wiązadełko dało mi sześć kolejnych orgazmów, podczas których pogryzłam sobie wierzch dłoni, którą starałam się tłumić wrzaski. A przecież nie musiałam.

Paweł przestał. Przytulił na chwilę głowę do mojego brzucha i lekko dyszał. Nie dziwiło mnie to, od takiego rzucania głową na boki mózg wymaga odpoczynku od wstrząsów na lewo i prawo. Ja w tym czasie pływałam w rozkoszy czując fantomowo jego wiązadło. Odpoczął minutę i poczułam znowu język na łechtaczce. Teraz ją ssał. Brał ją całą do ust, ssał i zjeżdżał językiem do pochwy, wsuwał go na moment, zlizywał cały soczek i wracał do ssania łechtaczki. I to wszystko w cyklu sekundowym. Złapałam jego głowę obiema dłońmi i po prostu oszalałam. Jakie to było cudowne…

- O taaak! Taaaaaak! – darłam się bez opamiętania nacierając biodrami na jego język.

Przy czwartym orgazmie usłyszałam, jak Paweł sepleni, nie odrywając ust od łechtaczki, że „sudownie”. A ja miałam właśnie wytrysk, ledwo go poczułam, ale był. Czasami miałam wytryski, ale musiałam się przy tym nieźle napracować. A on tak sobie, jak strzelenie palcami – pyk i jest, doprowadza mnie do tego? „I jeszcze mówi, że „sudownie”? – pomyślałam. Dałam mu drugi wytrysk tarmosząc jego włosy, znowu usłyszałam „sudownie”, ale te wytryski to raczej on mi dał. Ja też czułam się cudownie. Ssanie łechtaczki!!! Nareszcie wiedziałam, co to jest. Podciągnęłam Pawła do siebie. Dałam krótkiego buziaka w usta i patrzyłam jak patrzy w moje przeszczęśliwe  i roześmiane ze szczęścia oczy. Objęłam go ramieniem za szyję i drugą ręką wsunęłam sobie jego członka do pochwy. W tym momencie obie moje dłonie wylądowały na jego łopatkach i moje palce mocno zacisnęły się na jego skórze. Patrzyliśmy sobie w oczy przez moment, bo za chwilę rzucił się do lizania mojej szyi, a ja czułam, jak jego członek wbija się w koniec mojej pochwy. Poczułam nasadę jego członka na łechtaczce. Zacisnęłam trzy razy mięśnie Kegla patrząc Pawłowi w oczy i z uśmiechem ruszyłam kilka razy biodrami. Ciągle nabrzmiała do granic łechtaczka ocierała się o nasadę jego członka. Przesunęłam dłonie na jego pośladki i docisnęłam do siebie wypinając swoje ciało. Orgazm przyszedł natychmiast, pięć fal skurczów pochwy obejmowało i puszczało członka z uwięzi. Darłam się jak głupia drapiąc i dociskając pośladki Pawła. Po chwili, jako tako, doszłam do siebie po kolejnym gigantycznym orgazmie. I znowu za chwilę miało się okazać, że moje pojęcie o gigantycznych orgazmach jest jednak nieco blade.

- Ze mną nie musisz uważać – wydyszałam Pawłowi prosto w usta – możesz skończyć we mnie – dokończyłam dyszenie i poczułam, że jego członek zaczyna się we mnie poruszać.

Członek Pawła cudownie wypełniał moją pochwę, z której wyciekał soczek. Spływał po moich pośladkach na prześcieradło. Łechtaczką nacierałam na nasadę członka delikatnymi ruchami bioder. Ale Paweł nie był delikatny, to znaczy nie w sensie, że brutalny, ale jego ruchy były szybkie i głębokie. Poczułam szybko zbliżający się kolejny orgazm. Wyłam. Wyłam jak ostatnia nie wiem kto, kiedy przebijał się członkiem przez skurcze mojej pochwy. Wtulałam się w niego i zarzucałam nogi na jego plecy. Już wiedziałam, co to jest gigantyczny orgazm i dlaczego gryzie się obojczyki i drapie plecy. Zwłaszcza przy jeszcze trzech wytryskach rozpryskanych na Pawle i na prześcieradle

- Jeszcze – wyszeptałam. A jeszcze nie wiedziałam, jakie będą konsekwencje tego „jeszcze”.

Przy, mniej więcej, czternastym orgazmie zrobionym członkiem, po czternastu wyciach w sufit, po czternastu przebijaniach się przez skurcze pochwy…, to było tak cudowne, że nie mogłam uwierzyć, a przecież przed tym było cudowne ssanie i lizanie.

          Zacisnęłam uda na Pawła biodrach, miałam dość. Nie wierzyłam, ale miałam dość. Cholera, chciałam i nie mogłam. Dlatego go unieruchomiłam.

- Nie mogę więcej – powiedziałam – wyciągnij go powoli, bo chyba mnie już boli – dokończyłam.

Paweł się uśmiechnął, bardzo delikatnie i powoli wycofał członek z mojej pochwy. Odetchnęłam tylko nieco, bo mięśnie ud drżały mi jak galareta, a i przez mięśnie brzucha przechodziły pojedyncze spazmy. Paweł ukląkł między moimi udami i pocałował kilka razy moje totalnie mokre futerko.

Położył się obok i, podparty na łokciu i czekał, aż mi przejdzie. Wydłubał z mojego pępka kilka kropel naszego potu i rozmazał je na moim brzuchu. Doszłam do jako takiej przytomności.

- Było ci dobrze? – zapytałam.

- Cudownie – odpowiedział.

- Pytam, czy miałeś orgazm? – uściśliłam.

- Nie zdążyłem – powiedział.

- Skończyłeś Eli na brzuchu, bo zdaje się, że miałeś uważać? – wysapałam.

- Nie – usłyszałam i już w tym momencie dotarło do mnie, co się wydarzyło poza moim nagraniem.

Odepchnęłam Pawła tak, aby leżał na plecach. Przytuliłam się głową do jego brzucha i złapałam jego stojący członek dłonią. U nasady. Dwa razy więcej wystawało z mojej dłoni i nie mogłam się napatrzeć na całkowicie odsłoniętą główkę, która przed chwilą mnie tak wykończyła. Objęłam ją ustami i ruszałam dłonią wzdłuż tych ruchów. Tak było na filmikach.

- Tak ci zrobiła? – zapytałam.

- Tak – odpowiedział i mój mały palec położył sobie między jądrami.

To chyba musiało go mocno podniecać , bo po chwili poczułam w ustach słoną kroplę, po chwili drugą, trzecią i czwartą.

„No trudno” – pomyślałam – „Tyle mi siostra zostawiła”.

19,253
9.2/10
Dodaj do ulubionych
Podziel się ze znajomymi

Jak Ci się podobało?

Średnia: 9.2/10 (59 głosy oddane)

Tomp · 1 września 2024

+4
-3
Brakuje wcięć akapitowych i właściwych kresek dialogowych.
Nieporadność narracyjna już w pierwszych dwóch linijkach. Dalej też.
Liczne błędy różnego rodzaju. Zastanawia niechlujność w posługiwaniu się cudzysłowem. Przecinki po wielokropkach? Skąd to?
Błędna edycja dialogów.
Liczba orgazmów przeżywanych przez bohaterki w jednostce czasu sytuowałaby to opowiadanie w kategorii groteski, ale innego wsparcia językowego dla tego gatunku brak.
Na fantasy też to nie wygląda, więc co to jest? Zwykły pornol.
Ogólnie słabe.

Czy napewno chcesz usunąć ten komentarz?

SENSEIH · 1 września 2024 ·

+2
0
Zgodzę się z Tompem. Zwłaszcza w kwestii tej kanonady orgazmów, która w pierwszym odruchu skojarzyła mi się z twórczością Blanki L., gdzie orgazmy występują seriami i wzmiankowane są za pomocą liczb dwucyfrowych. Głównie w łazience.
W tym opowiadaniu (o ile dobrze pamiętam) najbierw była seria typu "colt", bo sześć szybkich strzałów, a potem wystąpił pistolet firmy Glock. Siedemnastostrzałowy.

Nawiasem - kazirodztwo może być interesującą bazą (co kto lubi), ale pod warunkiem, że znajdą się tam jakieś budujące napięcie elementy typu "pokusy", "dylematy", wyrzuty sumienia", "opory moralne", walka diabła z aniołkiem itp.

A tu - tak po prostu - mamy jak deus ex machina scenę z niezbyt wyszukanego pornola, a za całe uzasadnienie rozwoju akcji służy prześwitująca koszulka i drink. I to na zasadzie bltzkriegu. Jakby autor miał ciekawy pomysł, zaczynając pisać, a potem nagle wystąpił eiaculatio praecox...

A szkoda, bo nawet kontrowersyjne treści można deczko uprawdopodobnić.
Jest tu taki autor, Marek K. bodajże, który również opisywał seks matki z synem, ale czynił to, budując ciut ciekawszą fabułę i dawkując perwersję.
Ale... jak wspomniałem - co kto lubi.

Czy napewno chcesz usunąć ten komentarz?

sajmon · 1 września 2024

+5
0
A mnie @SENSEIH nawet rozbawiło to wyliczanie orgazmów. Przyznam się, że do pewnego momentu czytałem ten tekst jako rodzaj humoreski z dużą dozą autoironii. Miałem nawet cichą nadzieję, że nie skończy się tak .. jak się jednak skończyło.

Czy napewno chcesz usunąć ten komentarz?

valentceprix1 · Autor · 2 września 2024

+5
-5
Dawno mnie tu nie było, ponieważ nie miałam czasu.. W szoku jestem czytając te opinie. "Zwykły pornol"? A po co jest to całe pokątne?

Czy napewno chcesz usunąć ten komentarz?

Christo · 2 września 2024

+5
0
Jak już kiedyś wspominałem przy okazji innego potworka, im bardziej realne są tego typu opowiadania, tym ciekawsze i lepsze.
Ilość orgazmów, które wyskakują tutaj liczniej niż króliki z magicznego kapelusza, nie jest tylko groteskowa, ale trąca o komedie.
Być może taki był zamysł autora, żeby spróbować tym rozśmieszyć czytelników, ale całość jednak próbuje uderzać w inne tony, więc celuje, że autor jest dość młody i ma niewielką realną wiedzę o kobietach.

Czy napewno chcesz usunąć ten komentarz?

Vee · 2 września 2024

0
0
@Christo, nurtuje mnie jedna rzecz. Komentujesz głównie (zawsze?) teksty, które uważasz za kiepskie. Pechowo wybierasz opowiadania, dobrych nie oceniasz, czy po prostu masz fetysz gniotu? Pracy @valentceprix1 nie znam, ale żeby nie było, zazwyczaj się z Twoimi werdyktami zgadzam 😉

Czy napewno chcesz usunąć ten komentarz?

SENSEIH · 2 września 2024 ·

+1
-2
"Członek całkowicie stał, słodka dziurka w napletku, przez którą było widać w łazience odrobinę główki powiększyła się i teraz mogłam podziwiać nieco więcej".

Powiem tak: Postanowiłem więcej się nie pastwić nad autorem/autorką, ale po desperackiej jego/jej obronie/ataku na ten portal nie mogę sobie odmówić grama argumentów.
Otóż pytanie mam. Czy czytelnik ma patrzeć przez dziurkę od klucza na stojącego (w dodatku "całkowicie" członka), czy obserwować łazienkę przez dziurkę w członku? Zwłaszcza że (aż się swojej anatomii przyjrzałem) owa dziurka nie występuje w napletku, ino nieco gdzie indziej.
Chyba że piercing...

@Christo, mam wrazenie, że się pomyliłeś. To nie autor - samiec ma niewielką wiedzę o kobietach, tylko autorka samica - o facetach.
O pisaniu zresztą też dość umiarkowaną.

Przytoczyć więcej komediowych elementów z tekstu? 😉

Czy napewno chcesz usunąć ten komentarz?

Teksty o podobnej tematyce:

pokątne opowiadania erotyczne
Witamy na Pokatne.pl

Serwis zawiera treści o charakterze erotycznym, przeznaczone wyłącznie dla osób pełnoletnich.
Decydując się na wejście na strony serwisu Pokatne.pl potwierdzasz, że jesteś osobą pełnoletnią.

Pliki cookies i polityka prywatności

Zgodnie z rozporządzeniem Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r (RODO). Potrzebujemy Twojej zgody na przetwarzanie Twoich danych osobowych przechowywanych w plikach cookies.
Zgadzam się na przechowywanie na urządzeniu, z którego korzystam tzw. plików cookies oraz na przetwarzanie moich danych osobowych pozostawianych w czasie korzystania przeze mnie ze stron internetowej lub serwisów oraz innych parametrów zapisywanych w plikach cookies w celach marketingowych i w celach analitycznych.
Więcej informacji na ten temat znajdziesz w regulaminie serwisu.