Może Pani wyjść wcześniej
7 lipca 2025
6 min
Poniższy tekst znajduje się w poczekalni!
- Może by tak wyjść wcześniej – przywileje szefa firmy zaczynają się materializować, kiedy czuje w sobie napięcie. Ale teraz odczuwał stan euforii połączonej ze zniecierpliwieniem. – A do tego te feromony, które roztacza wokół siebie.
Zastygła tak jakby miał kilka minut na spostrzeganie, że pod szarą koszulą, pod drugim od góry rozpiętym guzikiem wyraźnie wystają czarne koronkowe podkreślenia stanika. I ma takie pięknie ściśnięte piersi. Biedulki – pomyślał – Ale co mi tam, nigdy im o tym nie powiem. Ostatnie czego potrzebują dzisiejsze kobiety to użalanie się nad ich subtelnymi osobliwościami. A to była kobieta nie tylko przez wielkie K, ale przez cały naprężony w sobie alfabet.
Czasami mgnienie staje się końcem epoki, po którym już wszystko wygląda inaczej. Położyła przed nim teczkę z dokumentami „Do podpisu”. A w oczach miała, podpisany, płonący cyrograf z wydrapanym przez szatański pazur w moim ciele autograf Lucyfera – z dopiskiem – Rzym. Już siedem lat.
- Więc w związku z tym może podwyżka, szefie. I po dłuższej pauzie z namiętnym naciskiem – Panie Arku.
Mrugnął drugi raz. Przecież mu się tylko wydawało. Jej piękne, pełne usta naciskały na siebie, a jemu wydawało się, że są przeciwnymi falami, które spotykają się na cyplach przylądków, aby zderzyć się i tworzyć sztorm. W umyśle:
- Na pewno nic nie mówiła – pomyślał – Może Pani wyjść wcześniej. Po dłuższej pauzie i powoli dodając – Pani Małgosiu.
Wściekle obróciła się na obcasie tak szybko, że wycięcie z boku w jej sukience od żakietu odkryło jednoznacznie końcówkę pończoch z początkiem pasa.
Trafiony. Zatopiony. I to czteromasztowiec. Może ta okazja nigdy się już nie powtórzy. Ale to moja ładna podwładna i to bezpośrednia. Wszyscy pracownicy, każdego głównego zarządcy, powinni być bezpośredni. Wtedy będzie człowiekiem dla ludzi, a nie robotów. Ale z drugiej strony, tak bardzo ja pragnę.
Otworzył szufladę i wyjął jej zdjęcie, które pięć lat temu przesłała mu ze swoich wakacji, jak leży na piasku. Od tamtej pory wydrukował je, oprawił i trzymał w zamknięciu. A dziś poprawiał jej włosy, które od morskiej bryzy pieściły ją i zarazem łaskotały.
A na chuj mi ten krawat, kiedy jest tak gorąco.
Próbując opanować myśli, sięgnął po niecierpliwą teczkę, jak ją nazywał, bo przeważnie z fakturami do zatwierdzenia. Była pusta.
To po co ona ją przyniosła? – głowił się. Ona weszła po to, żeby tylko wejść idioto. A wściekły rechot niewykorzystanych okazji, który jak riffy Slayera zmieniają się w czarci jazgot, wywiesił właśnie transparent – „Do tej pory najważniejsza w Twoim życiu” – Dzwonić do niej, żeby się wróciła. Nie, nie dzwoń, odpowiedział echem jazgot.
Ja pierdolę, ale jestem idiotką. Co ja z siebie zrobiłam. Ale musiałam sprawdzić – i poczuła się nawet trochę z siebie zadowolona, że się na to zdobyła. – A teraz wrócę, przeproszę go za swoje nieodpowiednie zachowanie i kończymy sprawę. Girl Power!!
Nie rób tego – odpowiadał po ścianach windy, wchodzący w agonię, jazgot Arka.
Ortodoksi twierdzą, że masturbacja jest złem, że trzeba ją zwalczyć, a jak się nie da, to odciąć. Jak to? Jestem praworęczny i mam odciąć moją prawicę? Żywicielkę? Przecież oprócz walenia konia ona mnie karmi, prowadzi, a nawet broni. To niemożliwe, żeby karać kogoś takiego pożytecznego. Na pewno to nie źródło zła!! Tak więc potwierdziłem naukowo, że onanizm jest nie tylko dobry, ale i konieczny do życia.
Uchyliła lekko drzwi jego gabinetu, chcąc sprawdzić czy jest. Kanapa dla gości lekko się poruszała, a on z lekko odchyloną głową masowała powoli swojego członka. Ale widziała tylko jego koniec. Na pewno jest twardy – pomyślała – Tak jak moje sutki?? I oblizała wskazujący i środkowy, które szybko powędrowały pod koronki. Tak. Jego oddech był głośny i wydłużony, ale na tyle silny, że odczuwała, jakby uderzał od sufitu, później od podłogi i wlatywał łapczywie pod jej sukienkę, która od tego zaczęła podnosić się do góry. Jak dobrze i gorąco przeszło ją od pępka w dół tak błyskawicznie, że nie zauważyła, jak jej cała druga dłoń już sprawdzała, ilość soków między nogami. Wiatr wzmagał się coraz bardziej i rozbił w końcu jedność jej coraz bardziej wysuszonych ust. Przejechał po nich od góry do dołu i wzięła głęboki wdech, jakby miała się zakrztusić i prawie to zrobiła, bo wydawało się jej, że powiedziała na głos – o w mordę, przecież nie mam majtek!!!
Nie przestawał go pieścić. Ciszę przeszywał tylko jego oddech wciąż wirujący po pokoju, jakby jej szukał, aby ją mieć. Jej prawa dłoń płynęła w niej.
Muszę go zobaczyć całego i niepostrzeżenie podeszła od tyłu do niego tak blisko, że wyraźnie czułą pulsujące energią ciepło, które prądem oplątywało jej skórę.
Był taki twardy i wilgotny, że nie sposób było orzec, czy to on świecił się w jej oczach, czy też jej oczy na… Nieważne.
Jej dłonie wylądowały na jego napiętym karku i okręgiem przez szyję podążały do jego ledwo rozpiętej koszuli, żeby rozpiąć kolejny i kolejny. Przechylała się coraz bardziej w dół przez jego ramię, a jego dłonie chwyciły jej napięty tyłeczek i podnosiły do góry to, co jeszcze jego szalony oddech nie zdołał. Uśmiech zadowolenia pojawił się prędzej od otwartych oczy, które zamglony nie sprzeciwiały się niczemu. Ostatni guzik był od spodni, a ona była już tylko centymetry od jego naprężonego i gotowego na wszystko penisa.
- Nie wiem, czy to się dzieje naprawdę, ale cieszę się, że jesteś. I po krótkim milczeniu, które zawiesiło w powietrzu wszystkie ich emocje – Małgosiu.
Przejechała końcem języka od góry do dołu, szukając smaku, zapachu i naprężenia. Jej usta pragnęły wilgoci. Ale tylko od niego. Poczuł ją wyraźnie. Jej wargi oplatające jego całą energię żądały rozkoszy też dla siebie, a jej cudowny zapach mógł prowadzić go tylko w jedne miejsce. Uniósł ją nad siebie, rozszerzył jej nogi i zatopił się w niej tak mocno, że czuł, jak zaciskają mu się na policzkach, jej ubrane w bezwstydne pończochy uda.
Jak zatapiać się to przy najbardziej burzliwym cyplu rozkoszy.
Ich tempo zgrywało się, nakręcali się na siebie coraz bardziej. Chwycił ją pewnie i mocno w pasie, kiedy nie przerywając, wstawał z kanapy. Złapała go krwawo za pośladki i głęboko wbiła go sobie usta, kręcąc wkoło swym żądłem rozkoszy. Miał ją teraz całą, pewną siebie, ale uległ, a niegaszone pragnienie wiło się jej na jej twardym dzyndzelku, który ssał, przejeżdżał po nim szalenie.
- Wejdź we mnie – krzyknęła tak diabelsko, jak tylko może łączyć się prośba z rozkazem. Odwrócił ją i opadł z nią na kanapę. Chwyciła go mocno i przejechała od dołu do góry. Jak skała. Jego końcem przejeżdżała od mokrej łechtaczki, przez dziurkę aż do drugiej szparki rozkoszy i patrzyła mu prosto w oczy, czekając na moment, w który nie wytrzyma. Wszedł w nią ostro jak lodołamacz w cienki lód. Skruszyła się, kiedy jej plecy naprężyły się i odchyliły do tyłu. Unosił ją lekko do góry za pośladki, a sam wbijał się nią coraz mocniej i szybciej. Ich oddechy stawały się coraz krótsze, jak dusze czekające przed wrotami raju na wpuszczenie, aby zniknąć na zawsze.
A może piekieł??…
Nieważne. Czas zawiesił się sam w sobie, oczekując z ciekawością na rozpoczęcie gwiezdnego perpetuum mobile. I oczy zderzyły się i wymieszały krople swoich fal na zawsze.
- Może Pan wyjść wcześniej, szefie – usłyszał, a może mu się tylko tak wydawało, że w ostatniej chwili z niej wychodzi i strzela swoją morską pianą na ocean rozkoszy.
Jak Ci się podobało?