Prośba

7 maja 2025

Opowiadanie z serii:
Bogini Joanna

5 min

Poniższy tekst znajduje się w poczekalni!

To pierwsza opowieść o fascynacji, czci i głębokim oddaniu. O mocy nastroju, potędze autorytetu i magii stóp Bogini Joanny. Ciąg dalszy nastąpi.

W domu panowała niemal zupełna cisza. Jedynie regularny stukot obcasów przerywał tę spokojną atmosferę. Gabriela uniosła głowę znad ostatniego prasowanego ubrania – dźwięk kroków Joanny znała aż za dobrze. Niósł ze sobą jej obecność, jej pewność, jej władzę.

Joanna, choć niedawno skończyła czterdzieści pięć lat, wciąż była kobietą, obok której nikt nie potrafił przejść obojętnie. Wysoka, smukła, o doskonale zarysowanych rysach i intensywnie czarnych, długich włosach, które spływały falami po jej plecach. Miała w sobie coś z królowej – postawę, która sprawiała, że każdy jej ruch przyciągał uwagę. Dziś ubrana była w elegancki, grafitowy komplet, który idealnie podkreślał długość i smukłość nóg. Pantofle na wysokim obcasie dodawały jej jeszcze więcej wzniosłości.

Gabriela, zaledwie dwudziestoletnia, choć również wysoka, wydawała się przy Joannie nieco mniejsza – jak cień, który z własnej woli chowa się za światłem. Jej rude, kręcone włosy opadały swobodnie na ramiona, a cera miała w sobie młodzieńczą świeżość. Pełnym respektu i tęsknoty spojrzeniem śledziła Joannę z oddali.

Kiedy starsza kobieta usiadła na kanapie, włączyła muzykę i sięgnęła po książkę. Gabriela bez zastanowienia podeszła z zimnym napojem i uklękła u jej stóp. W tej ciszy nie trzeba było wypowiadać poleceń – rozumiały się bez słów. Pozornie nie zwracając na klęczącą dziewczynę uwagi, Joanna uniosła lekko nogę i położyła stopę na błyskawicznie wyciągniętej po to dłoni.

– Dobrze wiesz, czego pragniesz – powiedziała cicho. – A ja na to pozwalam.

Gabriela skinęła głową, z bijącym sercem ujęła drugą dłonią obutą w pantofel stopę Joanny. Zanim pochyliła się, by ją ucałować, zawahała się na ułamek sekundy – nie ze strachu, ale z czystego szacunku. Potem jej usta dotknęły wierzchu stopy z czułością, jakby składała pocałunek na czymś świętym. Ledwo wyczuwalnym ruchem Joanna dała znać, że pozwala, a nawet oczekuje na więcej, a pojętna Gabriela zgrabnym ruchem zdjęła elegancką szpilkę, uwalniając zgrabną, bosą stopę. Potem delikatnie ucałowała każdy palec z osobna, po czym pochyliła się w pokłonie, przyciskając czoło do stopy swojej pani. Joanna obserwowała ceremoniał w milczeniu, z mieszaniną dumy i czułości.

– Gabrysiu – powiedziała miękko. – Gdybym kazała ci klęczeć tu cały wieczór, nic nie mówiąc, bez picia i jedzenia… co byś odpowiedziała?

– Z radością, Joanno – odpowiedziała młoda kobieta, unosząc wzrok. – Bo każda chwila przy tobie to zaszczyt. A jeśli przy tym mam poczuć głód, pragnienie czy zmęczenie, niech tak będzie. Klęczenie przy twoich stopach znaczy dla mnie dużo więcej.

Jeszcze raz ucałowała trzymaną w dłoniach stopę i ponownie pochyliła się, dotykając jej czołem. Joanna przez chwilę nic nie mówiła, jedynie wysunęła stopę, stawiając ją na ramieniu dziewczyny. Po czym łagodnie podała jej drugą.

– Więc ucałuj drugą. I zostań tu, dopóki nie zdecyduję inaczej.

Gabriela wykonała polecenie z pełnym oddaniem. Zdjęła drugi pantofel, całując wierzch stopy i pomalowane na czerwono palce jeden po drugim. Po pocałunkach ułożyła głowę na dywanie, a Joanna zaczęła lekko głaskać jej rude włosy stopą, stawiając drugą na wygodnym podnóżku, jakim stała się dziewczyna. Między nimi panowała cisza – ale była to cisza pełna treści. Wypełniona czułością, ufnością i niewypowiedzianą przysięgą lojalności.

Czas płynął powoli odmierzany kolejnymi stronami lektury. Joanna była nieruchoma, spokojna, jej stopy spoczywały na plecach Gabrieli, od czasu do czasu pieszcząc kark, włosy i policzki dziewczyny. Cicha muzyka mieszała się z miękkim oddechem obu kobiet. Nikt się nie śpieszył. Tu, w tym momencie, świat zewnętrzny nie istniał.

Gabriela poruszyła się nieznacznie, jakby coś ją dręczyło. Joanna to zauważyła natychmiast. Odłożyła książkę i cofnęła stopy, stawiając je na dywanie przed twarzą dziewczyny.

– O co chcesz mnie poprosić? – zapytała cicho, ale z wyczuwalnym autorytetem.

Gabriela podniosła głowę i usiadła na piętach z dłońmi złożonymi na udach. Spuściła wzrok, a jej policzki lekko poczerwieniały. Przez chwilę szukała słów, aż w końcu odważyła się spojrzeć Joannie w oczy.

– Joanno… – zaczęła, z wahaniem. – Czy… czy mogłabym… zwracać się do ciebie inaczej?

– Inaczej? – powtórzyła spokojnie Joanna, unosząc brew.

Gabriela wzięła głęboki oddech. Jej głos był miękki, niemal szeptany.

– Czy pozwolisz, abym mogła mówić do ciebie… Moja Pani?

Zapadła cisza. Joanna patrzyła na nią długo, spokojnie, bez uśmiechu, ale też bez chłodu. W jej oczach pojawiło się coś głębszego – jakby zrozumienie, jakby moment, w którym wszystko się potwierdza. Po chwili skinęła głową.

– Tak – powiedziała cicho. – To jest właściwe. Możesz.

Gabriela, jakby ogarnięta falą emocji, nie odpowiedziała od razu. Znów pochyliła się głęboko, czołem dotknęła podłogi przed stopami Joanny, a dłonie wyciągnęła wzdłuż, jakby oddając się całkowicie. Trwała w tym pokłonie kilka długich chwil, oddychając powoli, głęboko, z mieszaniną wdzięczności, pokory i ulgi.

Joanna, poruszona i dumna, przez moment patrzyła na obraz u swoich stóp – piękna, młoda kobieta leżąca w geście absolutnego oddania, jakby świat przestał istnieć poza tą chwilą.

– Wstań, moja droga Gabrielo – powiedziała ciepło, lecz z mocą. – I przyjmij moje spojrzenie. Bo od dziś nie jesteś tylko przy mnie. Jesteś pod moją opieką. A to znaczy, że każda twoja pokora ma dla mnie wartość… i odpowiedzialność.

Dziewczyna uniosła się powoli. W jej oczach lśniły łzy, lecz nie smutku. Spojrzała na Joannę z takim uczuciem, że nie trzeba było więcej słów.

– Dziękuję… Moja Pani – wyszeptała z przejęciem.

Joanna dotknęła jej twarzy dłonią, otarłszy łzę.

– Teraz wróć do moich nóg. Czeka nas jeszcze długi wieczór – powiedziała z ciepłym uśmiechem. – A ty jesteś już dokładnie tam, gdzie powinnaś być.

Gabriela pochyliła się natychmiast z powrotem, tym razem ze spokojem w sercu. Gdy Joanna wsunęła stopy do wyciągniętych dłoni, dziewczyna złożyła najpierw jeden cichy pocałunek na kostce swojej Pani – jak pieczęć na złożonym ślubowaniu. A potem setki kolejnych, na każdym centymetrze ubóstwianych stóp.

837
7.54/10
Podziel się ze znajomymi

Jak Ci się podobało?

Średnia: 7.54/10 (10 głosy oddane)

Teksty o podobnej tematyce:

pokątne opowiadania erotyczne
Witamy na Pokatne.pl

Serwis zawiera treści o charakterze erotycznym, przeznaczone wyłącznie dla osób pełnoletnich.
Decydując się na wejście na strony serwisu Pokatne.pl potwierdzasz, że jesteś osobą pełnoletnią.

Pliki cookies i polityka prywatności

Zgodnie z rozporządzeniem Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r (RODO). Potrzebujemy Twojej zgody na przetwarzanie Twoich danych osobowych przechowywanych w plikach cookies.
Zgadzam się na przechowywanie na urządzeniu, z którego korzystam tzw. plików cookies oraz na przetwarzanie moich danych osobowych pozostawianych w czasie korzystania przeze mnie ze stron internetowej lub serwisów oraz innych parametrów zapisywanych w plikach cookies w celach marketingowych i w celach analitycznych.
Więcej informacji na ten temat znajdziesz w regulaminie serwisu.