Szkolenie

1 września 2025

13 min

Poniższy tekst znajduje się w poczekalni!

 

- Hej Aśka, jak tam na szkoleniu?

- No dosyć męczące to wszystko. Tak siedem godzin wykładów dziennie daje się we znaki. Dobrze, że chociaż zaczynają się o dziewiątej. 

- A dlaczego tak późno? 

- No bo pod wieczór mamy zajęcia integracyjne. 

- A na czym one polegają? 

- No bawimy się na zamkniętych imprezach. 

- Co takiego?! Z kim tam imprezujesz?! 

- No, z koleżankami i kolegami z naszego i innych oddziałów.

- I co, tam pewnie przystawiają się do ciebie?!

- Nie, no co ty. No może trochę… 

- Jak to “trochę”? 

- No, zatańczyłam z jednym i drugim chłopakiem, ale nic poza tym… 

- Acha, i co, obmacywali Cię?

- Nie, nie jakoś na chama… 

- Nie pytam czy na chama, tylko czy w ogóle?! 

- No może troszkę ręce na pupie… 

- I pozwoliłaś?! 

- Oj tam, nie chciałam chryi jakiejś. Po co kwasy w robocie potrzebne? 

- Pozwoliłaś, żeby obcy facet macał cię po dupie?!

- Nie obcy, tylko kolega.

- I to jest wytłumaczenie?! Jak kolega to już może?! Co jeszcze robił z tobą? 

- Nic więcej… 

- Czemu ja ci nie wierzę?! Lepiej się przyznaj! 

- Nic więcej. No może troszkę szeptał do uszka… 

- Kurwa mać, jak go dorwę to mu łeb rozwalę. Mów co szeptał! 

- Powiem ci, ale obiecaj, że nic mu nie zrobisz. 

- No dobra, nic nie zrobię tylko bądź szczera. 

- Że jestem suczką stworzoną do jebania, że czuje zapach mojej mokrej cipki, którą z rozkoszą poluzuje… 

- Dosyć! Pozwoliłaś mu na to? 

- No on tylko szeptał. To nic takiego. Nie jest to przecież zdrada. 

- I co tam się jeszcze działo?! Całował cię? 

- Nie, no tylko tak w policzek, ja mu się nie dawałam całować… 

- Acha, w policzek, a w usta nie?! 

- Nie, w usta tylko tak niechcący… 

- Chcesz powiedzieć, że się z nim całowałaś? 

- Nie, nie całowałam, tylko tak niechcący… 

- Jakie niechcący?! 

- Oj, takie tam drobne mizianki. No może przesadziliśmy, ale przecież to nic wielkiego… 

- Dobra, dalej! 

- Ale co dalej? 

- No co było dalej? Nie udawaj, że nie rozumiesz!

- Przycisnął mnie mocno do siebie i jak poczułam dotyk jego klaty na piersiach zrobiło mi się całkiem milutko… 

- Ty szmato, puścić cię gdzieś na chwilę… 

- Oj tam, zaraz szmato. Normalnie że się robi mokro w cipce w takich sytuacjach. 

- Przyznaj się od razu, że cię pierdolił. 

- Musisz tak wulgarnie? Wcale nie pierdolił. 

- Acha, złapał cię za dupę, dotknęłaś cyckami jego klaty i na tym koniec?!

- Nie, no koniec to nie… 

- Dobra, co dalej? 

- Objęłam go, nie wiem dlaczego, jakoś tak bez udziału świadomości… 

- Czekaj, daj mi sobie to poukładać w głowie. Całujecie się, on trzyma ręce na dupie, a ty go obejmujesz!! 

- Wiem, że źle zrobiłam, ale było mi tak milutko. 

- Ty dziwko! 

- Oj tam, zaraz dziwko. Ja zawsze jestem grzeczna, tylko piczka mnie nie słucha. 

- Nie no, nie wytrzymam, dałaś mu dupy??!! 

- No nie, ale… 

- Jakie znowu “ale”??!! 

- No poszliśmy na spacer tylko.

- I co na tym spacerze? 

- Rozmawialiśmy, trzymał mnie za pupę pod spódniczką. Może niesłusznie mu pozwoliłam. 

- Mów dalej! 

- Stasiu, robisz się coraz sztywniejszy. Wyczuwam podniecenie w twoim głosie, które chyba wypiera zazdrość. 

- Opowiadaj, nie komentuj! 

- Tak, z cipki dosłownie lało się tyle śluzu, że można by zbierać do słoika. Sutki stwardniały, oddech przyspieszył, a serduszko łomotało jakby chciało wydostać się na zewnątrz. Tak silna była ekscytacja. 

- O tak, wyobrażam to sobie. Ale bym cię teraz wyruchał. 

- Miło z twojej strony. Szkoda, że tak często mnie ignorujesz. 

- Opowiadaj dalej. Później sobie szczerze porozmawiamy. 

- Przycisnął mnie do ściany. Może trochę za mocno, ale za to czułam tę jego zniewalający zapach. Jego dotyk był idealny – ani za mocny, ani za słaby. Nie mogłam się oprzeć. To by było powyżej moich możliwości. 

- Czekaj, muszę się powstrzymać, bo zaraz wytrysnę. 

- Wiedziałam, że to robisz. Jakbym cię nie znała…

- Czekaj chwilę. Muszę ochłonąć. 

- Każda sekunda pocałunku była dotykiem nieba. Gdyby jego język był szpadą, byłby najlepszym szermierzem pod słońcem. Z drugiej strony to było torturą, albowiem całym swoim ciałem pragnęłam poczuć go w sobie, a on się w ogóle nie śpieszył. Jak całował moją szyję, byłam dosłownie bliska ekstazy. A on wyczuł mój stan tym swoim szatańskim, szóstym zmysłem. Próbował podnieść mi bluzkę, chociaż utrudniałam mu dostęp zasłaniając się rękoma. Ucałował moje ręce i położył na swoich ramionach. Od tego momentu nie byłam w stanie zachowywać pozorów oporu. Moje piersi zostały całkowicie obnażone. Całował je namiętnie, a zarazem zachłannie. Nigdy w życiu nie miałam tak silnych doznań. Byłam coraz bliżej mojego pierwszego orgazmu sutkowego i nic nie mogło tego powstrzymać. Kiedy tylko oderwał usta od moich kobiecych pagórków, natychmiast przycisnęłam jego głowę z powrotem. Kilka minut namiętnego ssania suteczków i moje ciało przeszła fala rozkoszy. Cipka pulsowała jak szalona, choć on nawet jej jeszcze nie dotknął. Mój przeciągły jęk przeistoczył się w krzyk. Zapomniałam o całym świecie. Księżyc i gwiazdy milczały zachwycając się naszym miłosnym aktem. Bez tej romantycznej otoczki zbliżenie nie byłoby tak cudowne, przynajmniej na początku. Potem romantyzm nie był już potrzebny. 

- Dobra, do rzeczy. 

- Czułam jego sztywny pal męskości przez cienki materiał spodni. Wtedy jeszcze myślałam, że spodni i majtek. Jak się później okazało, nie nosi bielizny. Po pierwszym orgazmie pomyślałam o tym, żeby wrócić do hotelu celem podmycia się. Pragnęłam, żeby wszystko przebiegło idealnie, nawet jeśli miała to być tylko jednorazowa przygoda. Jednak nie dał mi takiej szansy. Wziął mnie na ręce, a następnie posadził na kamiennym murku. Podparłam się rękoma, żeby podnieść pupę aby mógł mi ściągnąć stringi. Wiedziałam dobrze, że w żadnym wypadku nie pozwoli na przerwanie zabawy, a poza tym moje pożądanie wzięło górę nad perfekcjonizmem. Kiedy tylko rozpiął spodnie, miecz męskości wystrzelił jak z procy. Spojrzałam na niego lubieżnym wzrokiem. Wydawał się być idealny. Dałabym mu osiemnaście centymetrów długości. Obwód ciężko ocenić, lecz jego grubość odczułam na własnej cipce, ale nie uprzedzajmy faktów. Ty się nadal masturbujesz? Jeszcze się nie spuściłeś? 

- Już dwa razy. Teraz trzeci raz poleruję torpedę. Ani na chwilę mi nie opadł. 

- Ech, ty i te twoje określenia gimnazjalisty w okresie dojrzewania. Szkoda, że moje opowiadania podniecają cię bardziej niż ja sama. Dobrze, że gniew został szybko wyparty przez podniecenie.

- Opowiadaj dalej, skoro zaczęłaś. Teraz jak mnie zdradziłaś jesteś mi to winna, a inne kwestie omówimy jak wrócisz. 

- Jego penis był w zasadzie idealny. Główka wyraźnie grubsza od nasady. Twardy, żylasty, czyściutki, wydepilowany. Takiego seksu nie zaznałam z nikim innym i myślę, że już nigdy nie będzie mi dane. Myślałam, że po prostu wejdzie w moją szparkę i będzie grzmocił, a on pieścił główką mój dzyndzelek doprowadzając mnie do obłędu. Okrężne ruchy wprawiły mnie w stan rozkoszy, a orgazm zbliżał się szybkimi krokami. Trzymałam mu ręce na ramionach i głęboko patrzyłam w oczy. Bez trudu odczytałam z nich pragnienie cielesnego posiadania mnie bez żadnych ograniczeń. Niewiarygodne ilości kobiecych soków namiętności wydobywały się z mojej myszki. Tymczasem żołądź pieścił mój największy skarb jednostajnym tempem, a każdy dotyk był perfekcyjny. Ekstaza była zatem nieunikniona. Wstrząsnęła moim ciałem poruszając wszystkie moje zmysły. Donośne jęki były nagrodą dla uszu mojego kochanka. A było za co nagradzać, albowiem moją rozkosz stawiał wyżej od swojej. Gdybyś tak brał z niego przykład… 

- To nie mogłaś mi nigdy powiedzieć? 

- Mężczyzna powinien wiedzieć co i w jaki sposób zrobić w danym momencie. Wyczucie chwili to podstawa. 

- Ostatnimi czasy bardzo często zaczynasz zdanie od “mężczyzna powinien “. Lista twoich żądań, pretensji i oczekiwań staje się coraz dłuższa. 

- Może i tak. W każdym razie nie przestał pieścić penisem łechtaczki aż do końca mojego orgazmu. Piczka pulsowała jak szalona i jeszcze przez kilka minut nie zamierzała przestać. Właśnie dlatego wypychała twardego gościa, który próbował ją posiąść. W końcu jednak przestała pulsować, a wtedy knaga weszła w moją pochwę z niespotykany impetem. Nadmierne rozpychanie muszelki było nieco dyskomfortowe, co nie przeszkodziło mi napawać się przeżywaną rozkoszą. Dobijał za każdym razem do końca. Jego wydatne męskie jądra uderzały o moje pośladki, co stanowiło wyśmienitą przystawkę do naszej miłosnej uczty. Straciłam poczucie rzeczywistości, więc nie jestem w stanie oszacować czasu trwania stosunku. Trzeci orgazm nie nadszedł od razu, lecz był tak intensywny, że aż straciłam przytomność. Na szczęście jego silne ręce stabilnie trzymały moje ciało, a namiętne pocałunki przywróciły moje zmysły do rzeczywistości. Tym razem moja kobiecość nie pulsowała tak intensywnie jak poprzednio, więc bez problemu mógł kontynuować penetrację. Przed wytryskiem zapytał mnie czy chcę, żeby skończył w środku. Szepnęłam tylko, że wolałabym połknąć. Męski organ opuścił jaskinię rozkoszy. Jego właściciel cofnął się o krok do tyłu. Niemal instynktownie zeskoczyłam z murku i objęłam jego męskość ustami. Ciałem mężczyzny wstrząsnęły dreszcze, a z ust wydobył się jęk rozkoszy. Salwy cieplutkiej spermy wypełniły moje usta. Lekko gorzkawy smak nie był poezją dla podniebienia, lecz grzecznie wszystko połknęłam aby tylko go nie zawieść. Pragnęłam być jego najlepszą kochanką, choćby nasza znajomość nie miała ciągu dalszego. Chyba właśnie doszedłeś? 

- Tak. Doszedłem już po raz trzeci i jak na razie wystarczy. Robiliście coś jeszcze? 

- Tak. Niemal natychmiast po orgazmie posadził mnie na murku i zaczął lizać mi cipkę. Starałam się mu ją jak najlepiej wyeksponować. Robił to po mistrzowsku… 

- Wystarczy. Resztę opowiesz jutro. Na dzisiaj dosyć już tych rozkoszy. 

- Stasiu… 

- Co? 

- Czy to co się wydarzyło cokolwiek między nami zmieni?

- No powinno zmienić, bo jesteś wiarołomna. Masz szczęście, że jestem jakiś głupi. Mało tego, że podniecam się twoimi opowieściami, to jeszcze odczuwam do ciebie silny przypływ miłości. To są takie jakby fale uczuć. Zresztą sam siebie nie rozumiem. 

- Wiesz, to poszło tak trochę na spontanie. Ciężko byłoby mi dzwonić do ciebie, opisywać sytuację i pytać o zgodę, na którą nie mogłabym liczyć. 

- No dobrze, już dobrze. Tylko nie zajdź z nim w ciążę. 

- Nie, no co ty. Dziecko albo z tobą, albo z nikim. 

- No ok. Będę kończył. 

- Kochany jesteś. Pa. 


- Cześć Stasiu. 

- Cześć. Co tam? Dzisiaj też jakiś seks? 

- Nie. Poprzestałam tylko na jednej “randce”. 

- A no to dobrze. A dzisiaj miałaś ciężki dzień? 

- Niespecjalnie, zresztą za dwa dni wracamy. 

- No to na czym skończyliśmy? 

- Wszystko grzecznie połknęłam po czym posadził mnie na murek, żeby zrobić mi minetkę. Lizał moją perełkę po mistrzowsku. Idealne muśnięcia koniuszkiem języka przypominały dotyk skrzydeł kolibra. Okrężne ruchy językiem naprzemiennie ze ssaniem dzyndzelka doprowadziły mnie do szaleństwa. Myślałam, że zwariuję z rozkoszy. To był pierwszy orgazm, który wprowadził moje ciało w niekontrolowane drgawki. Nie wiem jak długo to trwało, natomiast po wszystkim zeskoczyłam z murku. Męski narząd znowu stał się sztywny i pulsował. Może zabrzmi to dziwnie, a nawet głupio, jednak odczuwałam zaszczyt z tego powodu, że tak silnie go pobudzam. Instynktownie wyczułam, że najlepszym zakończeniem naszej “randki” będzie seks na stojąco od tyłu, jednak nie przewidziałam rzeczywistego przebiegu zdarzeń. 

- Co się zatem takiego stało? Aż nie mogę z ciekawości… 

- Czułam po prostu chuć, wulgarne pożądanie bez krzty romantyzmu ani miłości i zobowiązań, jakie z niej wynikają. Całym swoim ciałem, umysłem, wszystkimi zmysłami pragnęłam dać mu dupy. Nigdy wcześniej nie czułam zapachu mojej mokrej, napalonej cipy gotowej na posuwisko. Aż mi teraz mokro kiedy o tym rozmawiam. 

- A sama jesteś w pokoju? 

- No sama, ale Anka może w każdej chwili wejść, więc nici z robótek ręcznych. Nie musiałam długo czekać na wjazd męskiego pociągu w żeński tunel rozkoszy. Pierdolił mnie metodycznie mocnymi sztosami. Moja szparka, chociaż naturalnie ciasna, uległa takiemu poluzowaniu, że mogłaby przyjąć nawet końskiego gnata. Penetracja sukcesywnie wiodła mnie ku ekstazie, jednak czułam, że normalny seks mu nie wystarczy, że chce czegoś więcej. No i nie myliłam się. 

- Nie rozumiem. Jakieś sado – maso? 

- Hmm, no niezupełnie. Nie wiedziałam jeszcze co ma w planach, a on spokojnym ruchem wyciągnął z kieszeni tubkę jakiegoś kremu i posmarował swój organ. 

- O kurwa, anal?! 

- No właśnie. Następnie posmarował mnie przeciągłym ruchem dłoni między pośladkami, a potem koniuszkami palców dziurkę w pupie. Paluszek nasmarowany żelem wślizgnął się delikatnie w sąsiadkę cipki. 

- Weź, bo zaraz się spuszczę. 

- Zazdrość przeszła w podniecenie? 

- Nie, zazdrość wzmaga podniecenie. 

- Pupcia przyjęła jeden palec bez żadnego problemu, ale z drugim nie poszło tak gładko. Syknęłam z bólu, lecz on nie zamierzał odpuścić, więc już wkrótce miałam “mniej więcej”. 

- Jakie “mniej więcej”? 

- No bo jeden palec był mniej, a drugi więcej. 

- Długo cię tam palcował? 

- Niedługo, może z pół minuty. 

- I co dalej?

- Zbliżenie męskiego drąga do mojego odbytu było nieuchronne. Głowica samczego zaganiacza dotknęła środka mojej pupci. To był taki jakby przyjemny pocałunek, lecz już wkrótce poczułam, co to znaczy seks analny. Zagłębiał się we mnie powoli, lecz stanowczo, milimetr po milimetrze aż w końcu zniknął w międzypośladkowej czeluści. Zacisnęłam zęby, żeby nie krzyczeć z bólu, który na początku przyćmił przyjemne doznania. Gdyby nie był delikatny, rozwaliłby mi odbytnicę. Nie byłabym w stanie go powstrzymać. Na szczęście nie okazał się jakimś sadystą – debilem. Z czasem ból nieco złagodniał, co nie znaczy, że całkowicie zniknął. Stał się po prostu możliwy do wytrzymania. Posuwiste sztosy konsekwentnie luzowały ciaśniejszą dziurkę. Odczytując zachowanie mojego ciała pozwalał sobie na stopniowe zwiększanie tempa penetracji. Przy każdym pchnięciu dobijał do końca, a jaja uderzały w moją kobiecość, co dodatkowo eskalowało przyjemność, która narastała wraz ze spadkiem dyskomfortu, jako że ból cały czas stawał się mniejszy. W końcowej fazie stosunku był niemal niewyczuwalny. Wtedy właśnie seksualna maszyna osiągnęła maksymalne obroty. Dziurka rozluźniła się do granic możliwości, dzięki czemu łatwiej jej było pełnić funkcję zaspokojenia seksualnego, do której przecież nie została stworzona. Dochodząc po prostu mocno złapał mnie za biodra i przyciągnął do siebie jakby chciał wtrysnąć męski nektar jak najgłębiej. Donośny krzyk był jego niekontrolowaną reakcją, która dostarczyła mi niemało satysfakcji. Długo po wytrysku nie chciał wyciągnąć z mojej pupy swojej pały, która wcale nie tak szybko zaczęła tracić swą twardość. Dopiero po ładnych kilku minutach wyślizgnęła się z mojej komnaty tajemnic. Zwieńczeniem tej seksualnej przygody, a zarazem szczytem perwersji było oczyszczenie jego cudownego penisa moimi ustami. Rzetelnie wylizałam i wyssałam do ostatniej kropelki, po czym ochuchałam aby perfekcyjnie spełnić swoją rolę, do której my kobiety zostałyśmy stworzone.

- I na tym koniec? 

- Tak. Specjalnie dla niepoznaki wróciliśmy oddzielnie. Poszedł do hotelu kilka minut po mnie. 

- A jak teraz wyglądają relacje między wami? 

- No następnego dnia uśmiechnął się i powiedział mi “cześć”. Odpowiedziałam mu zimnym tonem unikając spojrzenia. Miałam ochotę postąpić inaczej, tylko że jeśli chciałam, żeby była to jednorazowa przygoda, nie mogłam pozwolić sobie na inne zachowanie. 

- I co, nic więcej nie próbował? 

- Nie, na szczęście wszystko zrozumiał. Wiesz, pewnie jest doświadczony i miał już takie sytuacje. 

- Ok. O której będziesz na dworcu? 

- O siedemnastej. 

- No to czekam na ciebie. 

- Pa skarbie. 

- Pa.


Pociąg przyjechał co do minuty. Na dworcu Staszek czekał z bukietem siedmiu czerwonych róż. Wychodząc z pociągu Joasia skoczyła mężowi na szyję. Nikt nie wie w jaki sposób niósł ją na rękach dźwigając jednocześnie bagaż. W domu czekała na nią gorąca kąpiel, ulubiony drink daiquiri oraz truskawki w czekoladzie. Traktował ją jak królową, a ich sypialnia była świadkiem powtarzających się wspólnych orgazmów i błogiego spokoju po nich. Rankiem Staszek przynosił jej śniadanie i kawę do łóżka. Joasia czuła się szczęśliwą i spełnioną kobietą, tym bardziej, że małżonek nie stronił od czynności domowych. Po kilku tygodniach starania mężczyzny uległy znacznemu ograniczeniu, aż w końcu spadły niemal do zera. Seks praktycznie przestał istnieć nie licząc rzadkiej, pięciominutowej, porannej gimnastyki, którą należałoby nazwać “włożył, trysnął, wyciągnął”. Joasia była nieco sfrustrowana, lecz wtedy zrozumiała zasady gry, wedle których zazdrość implikuje wściekłość, która rodzi pożądanie będące kołem zamachowym ich małżeństwa. W jej umyśle pojawiła się potrzeba kolejnego skoku w bok, do którego potem będzie musiała się przyznać…

2,370
7.22/10
Podziel się ze znajomymi

Jak Ci się podobało?

Średnia: 7.22/10 (13 głosy oddane)

Teksty o podobnej tematyce:

pokątne opowiadania erotyczne
Witamy na Pokatne.pl

Serwis zawiera treści o charakterze erotycznym, przeznaczone wyłącznie dla osób pełnoletnich.
Decydując się na wejście na strony serwisu Pokatne.pl potwierdzasz, że jesteś osobą pełnoletnią.

Pliki cookies i polityka prywatności

Zgodnie z rozporządzeniem Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r (RODO). Potrzebujemy Twojej zgody na przetwarzanie Twoich danych osobowych przechowywanych w plikach cookies.
Zgadzam się na przechowywanie na urządzeniu, z którego korzystam tzw. plików cookies oraz na przetwarzanie moich danych osobowych pozostawianych w czasie korzystania przeze mnie ze stron internetowej lub serwisów oraz innych parametrów zapisywanych w plikach cookies w celach marketingowych i w celach analitycznych.
Więcej informacji na ten temat znajdziesz w regulaminie serwisu.