W letnie, ciepłe popołudnie, Jakże piękne, jakże cudne, Jasiek szedł koło stodoły, A w ten dzień był prawie goły. Żeby było mu wygodnie, Nosił same tylko spodnie, Bez koszuli, nagie plecy, Pot na całym ciele świeci. A że Jaś był umięśniony, Kroczył pewnie, nie speszony I nie wstydził się tak chodzić, By się w upał ciut ochłodzić. Idąc nagle się zatrzymał I na chwilę oddech wstrzymał. Otarł ręką pot na czole, Słychać dziwny głos w stodole. Słychać jakieś dziwne jęki, Jakby ktoś przechodził męki.…