Ilustracja: Gustavo Fring

Iza I Tomek (XI). Iza w sieci (III)

1 maja 2025

Opowiadanie z serii:
Iza i Tomek

40 min

Kolejna część, ale nie ostatnia. Ta jest tylko przygotowaniem do finału, który już wkrótce.

Jakub błagał o kolejne spotkanie, a ton jego wiadomości aż ociekał bolesną desperacją. Iza odłożyła telefon i wygięła usta w lekkim, władczym uśmiechu.

Już tęsknisz, co? – pomyślała z dziką satysfakcją, czując, jak przyjemne ciepło rozlewa się w jej wnętrzu. Trzymała go w niepewności, nie odpisując od razu, pozwalając, by pożądanie wypalało go od środka. Uwielbiała to uczucie – władzę, kontrolę, ten smak dominacji, który sprawiał, że mężczyźni tacy jak on klękali przed nią, błagając o uwagę. To ona rozdawała karty. To ona decydowała, czy pozwoli im na coś więcej i za każdym razem, gdy to robiła, zalewała ją fala rozkoszy – kurewsko intensywna i uzależniająca. Czuła się wtedy zjawiskowa. Piękna. Pożądana. Tak, była próżna. Ale nie miała o to do siebie pretensji, skoro mężczyźni wariowali dla niej, jeszcze zanim zsunęła z siebie majtki.

Jej myśli zaczęły krążyć wokół wczorajszej nocy – jego płonących żądzą oczu,  pulsującego w dłoni penisa i spermy, która rozlała się na jej skórze. Wzdrygnęła się, bo wszystkiego było za dużo, za szybko, zbyt nagle. A jednak jej własne ciało, to zdradzieckie, bezwstydne ciało, domagało się kontynuacji, przypominając jej, jak blisko była, by pozwolić mu zerżnąć ją – tam, na tym stole.  Czuła trudny do zignorowania niedosyt. Wyobraziła sobie jak obraca ją i przygniata do blatu, gryzie jej plecy, a na koniec jego penisa, wchodzącego w nią z siłą, która mogłaby ją rozedrzeć na pół. Zacisnęła zęby na dolnej wardze, rozdarta. Wiedziała, że jeśli zgodzi się na kolejne spotkanie z Jakubem, tym razem nie skończy się na tańcu, na drażnieniu, na tej perwersyjnej grze. Uzależniła go od siebie i była pewna, że on nie wróci już jako potulny chłopiec. Nie – tym razem weźmie, co mu się należy. A ona? Czy była gotowa uprawiać z nim seks? Oddać się nie jak naiwna dziewczyna, nie jak dziwka, która przynajmniej ma cenę, ale dla czystej przyjemności? Dla dreszczu emocji, który czuła, widząc, jak bardzo go do niej ciągnie?

Wcześniej bała się, że Jakub okaże się banalnym typem, jednym z tych obleśnych facetów, którzy widzą w kobietach, takich jak ona, tylko tanie zabawki do zaspokojenia swoich brudnych zachcianek. Spotkanie z nim było ryzykiem, ale jej przeczucie się sprawdziło. Był dokładnie taki, jak go sobie wyobraziła: diabelsko przystojny, z oczami, które zdawały się widzieć nie tylko jej nagie ciało, ale coś głębiej. Był miły, delikatny, jakby nigdy nie skalały go brudne pokusy świata płatnych uciech, a jednak stał tam, posłuszny, oddany jej woli, gotów błagać o każdy jej gest. Nie dotknął jej i nie naciskał. Nie przekroczył żadnej z wyznaczonych przez nią granic. To właśnie to ją rozbroiło – jego uległość, jego szacunek, to, jak na nią patrzył. Jakby była czymś więcej niż tylko obiektem pożądania. Fascynował ją. Intrygował jak tajemnica. Dlaczego mężczyzna, taki jak on – błyskotliwy, szanowany, otoczony tłumami wielbicieli – ryzykuje wszystko dla chwili z nią? Zamknęła oczy i wyobraziła sobie tę scenę jeszcze raz. Czy mogłaby na chwilę zapomnieć o zasadach, jakie ustalili z mężem? Pozwalał jej na seks z innymi mężczyznami, ale zawsze był przy niej, lub wiedział, co ona zamierza zrobić. Tym razem czuła się winna, bo nie mówiła mu wszystkiego. Ta myśl była jak trucizna – słodka, lejąca się po gardle powoli, ale nieuchronnie zabójcza.

Iza nie powiedziała mi wtedy o ich pierwszym spotkaniu. Nie chciała mnie ranić, wiedząc, że balansuje na krawędzi – nie tylko własnego bezpieczeństwa, ale i zdrady, zagłębiając się w mroczną, perwersyjną grę, która wciągała ją jak wir. Milczała, bo bała się mojego protestu, moich pytań, które mogłyby zmusić ją do spojrzenia w lustro, ale też dlatego, że sama nie wiedziała, czego się spodziewać. Teraz, znając Jakuba potrafiła odpierać moje argumenty z pewnością, która ją samą przerażała.

 

Obudził mnie telefon. Trzecia w nocy – byłem w USA.

Co do cholery? – pomyślałem, mrużąc oczy na oślepiający ekran.

– Śpisz? – zapytała Iza.

– A jak myślisz? – burknąłem, ale zaraz odetchnąłem z ulgą. Brzmiała normalnie, nie było w jej głosie paniki. Przetarłem twarz dłonią, próbując dojść do siebie.

– Tomek, on chce się spotkać – zaczęła bez wstępów.

– Kto? – zapytałem, choć coś już świtało mi w głowie.

– Literat. – Zawahała się, a ja wyczułem w jej tonie tę znajomą nutę – coś między strachem a ekscytacją. – Chce mnie zobaczyć. Na żywo.

Przełknąłem ślinę, czując, jak krew pulsuje mi w skroniach. Literat – nick na OnlyFans. Drań od początku był zafascynowany moją Izą, ale ostatnio rozpychał się coraz mocniej. Brał ją sobie, kawałek po kawałku, miał ją na wyłączność, ale wyglądało na to, że jeszcze było mu mało.

– Napisał do mnie – tłumaczyła szybko, zbyt szybko. – Chce więcej.

– Iza, ty wiesz, że to może nie być już tylko zwykły taniec – rzuciłem, a w mojej głowie zaczęły się kłębić obrazy.

Znałem ją. Znaliśmy się na wylot. Nie raz patrzyłem, jak oddaje się innym, a to mnie nakręcało bardziej, niż chciałem przyznać. Ale zawsze byłem obok. Teraz byłem tysiące kilometrów stąd, a ona mówiła mi o rzeczach, które mogły doprowadzić mnie do szaleństwa.

– Iza, jeśli to zrobisz, mnie tam nie będzie. Rozumiesz, co to znaczy?

– Wiem – szepnęła, a jej głos zadrżał. – I to mnie przeraża.

– Dlatego nie chciałem wyjeżdżać – westchnąłem, bardziej do siebie niż do niej. – Chcesz tego?

– Nie wiem. – Jej głos stał się cichszy, niemal intymny.

– Stracimy nad tym kontrolę, a potem może już nie być odwrotu. – Mój umysł krzyczał, by wybić jej to z głowy.

– A jeśli ja nie chcę tego kontrolować? – rzuciła ostro. – Jeśli chcę się zapomnieć? Poczuć, jak to jest kiedy nie ma ciebie, żeby mnie pilnować?

Zamilkła na sekundę, a potem dodała ciszej:

– Wiesz, że zawsze o tym fantazjowaliśmy. Żebym poszła sama.

Serce mi stanęło. Miała rację. Rozmawialiśmy o tym w nocy, szeptem, między jednym oddechem a drugim. To mnie kręciło – myśl, że moja żona oddaje się komuś, a ja mogę tylko wyobrażać sobie, co się dzieje. Ale teraz, kiedy to było realne, coś we mnie krzyczało, że możemy później żałować.

– Fantazja to jedno – wycedziłem przez zęby. –  Co, jeśli on będzie chciał seksu?  Co, jeśli… – Urwałem, bo w głowie miałem jej nagie ciało w jego ramionach, a jednocześnie nie mogłem przestać o tym myśleć.

– A jeśli ja będę chciała się z nim kochać? – przerwała mi. – Jeśli chcę, żeby mnie miał? Ty zawsze byłeś obok, Tomek. Patrzyłeś. A teraz… teraz możesz tylko słuchać. I to cię nakręca, prawda?

Zamilkłem. Miała rację. Cholera, miała rację – i to bolało. Czułem ten pieprzony dreszcz, który przeszywał mnie od środka za każdym razem, gdy wyobrażałem ją sobie z  tym tajemniczym Literatem.

– Nie wiem, czy to zniosę.

– Zniesiesz – szepnęła, a w jej głosie było coś mrocznego, coś, co naprawdę znałem z najbardziej perwersyjnych chwil.  – Bo chcesz tego tak samo jak ja. Boisz się, ale chcesz. I ja też się boję.

– A jeśli on jest jakimś niebezpiecznym, sadystycznym typem? – Zadrżałem na samą myśl. – Pomyślałaś o tym?

– Nie jest – odparła od razu.

– A skąd ta pewność?

– Wiem. Nazywa się Jakub. Jest pisarzem. Znanym. Sam mi powiedział. Tu masz link. Sprawdź.

Kliknąłem. Przewinąłem stronę. Znajoma twarz z fotografii, nazwisko, które wcześniej gdzieś obiło mi się o uszy. I nagle wszystko nabrało innego wymiaru.

– Iza… co ty wyprawiasz? – powiedziałem w końcu, czując, jak coś się we mnie nieprzyjemnie zaciska. – To jakiś żart?

– Przypadek.

– Uwiodłaś faceta, którego zna pół kraju? – dodałem po chwili. – To nie brzmi jak coś przypadkowego.

Serce waliło mi w piersi jak oszalałe.

– To nie jest anonimowy nick. To ktoś, kogo ludzie znają. Kogo rozpoznają na ulicy. Jeżeli coś pójdzie nie tak…

– Ale przecież nic nie musi pójść nie tak – przerwała mi, z tym charakterystycznym tonem, gdzie nadzieja mieszała się z uporem. – On nie chce afery. On chce… mnie. Tego, co mu pokazałam.

– Pokazałaś mu i tak dużo, a on chce więcej, co? – syknąłem, czując, jak w środku narasta we mnie panika. – Miałaś być tylko towarem, pamiętasz? Luksusowym, błyszczącym, ale niedostępnym.

– Tomek, nie jesteśmy dziećmi – odezwała się spokojnie, ale z wyczuwalnym napięciem. – Przecież umawialiśmy się na troszkę inne małżeństwo, pamiętasz? To ty mówiłeś: „Chcę wiedzieć, jak to jest, kiedy faceci szaleją na twój widok. Możesz im pozwolić na coś więcej. Nie będę zazdrosny.”

Zacisnąłem usta, ale nie zaprzeczyłem.

– Ty chciałeś tych opowieści – kontynuowała. – Prosiłeś, żebym mówiła, jak się czułam po… Kazałeś mi opowiadać. Nagrywać. Pisać. Po co? Żebyśmy mogli to potem przeżywać razem, jeszcze mocniej. Ja chcę tego dla nas. Bez ciebie, nie próbowałabym.

– Wiem – szepnąłem.

Naprawdę wiedziałem. Ale teraz byłem na drugim końcu świata.

– Więc nie udawaj, że cię to zaskakuje. Ja też mam swoje pragnienia. I teraz mnie po prostu… nosi. Rozsadza mnie ta ciekawość. Myślę, co się wydarzy. Może pójdę z nim do łóżka.

– I co wtedy? – wysyczałem.

– Wtedy ci o wszystkim opowiem. Ze szczegółami. Tak jak lubisz. Tak jak zawsze chciałeś. Wyobraź sobie, co się będzie z nami działo. Tomek, ja to robię dla nas, ale musisz mi dać tę przestrzeń.

– Co zrobisz? – zapytałem w końcu, i mimo że starałem się brzmieć spokojnie, doskonale słyszałem, jak drży mi głos.

– Jeszcze nie wiem – odparła cicho, a potem dodała z tym swoim uśmiechem, który niemal widziałem przez telefon: – Ale jak się zdecyduję, powiem ci. Albo… pozwolę ci zgadnąć.

Rozłączyła się, a ja zostałem z ciszą i chaosem w głowie – podniecony, wściekły i bezradny, tysiące kilometrów od niej, od tego, co miało się wydarzyć.

 

 

Minęły dwa dni, aż w końcu widomość, w której Iza prosi o rozmowę video. Czekałem aż się odezwie, ale teraz, gdy usłyszałem jej miękki głos, coś ścisnęło mnie w środku – napięcie, lęk, paląca zazdrość?

– Tomek… – Zobaczyłem jej twarz na ekranie telefonu i już wiedziałem, że zaraz usłyszę coś, co mnie zmiażdży. Byłem przygotowany, a jednak sama świadomość, że naprawdę to zrobiła, uderzyła mnie jak cios w brzuch. Głos Izy był chropowaty, pełen emocji, których już nie maskowała. Brzmiała w nim euforia, dzika ekscytacja, coś pierwotnego, co wibrowało między nami.

– Zrobiłam to … z Jakubem.

Nie odpowiedziałem od razu, nie potrafiłem. Mój oddech stał się ciężki, rwany, jakby walczył z jej słowami.

– Kiedy? – Wyrwało mi się ostro, niemal jak oskarżenie, choć w głębi chciałem tylko wiedzieć więcej.

– Właśnie wyszedł – rzuciła miękko, ale te dwa słowa wbiły się we mnie jak nóż, rozpalając coś, czego nie umiałem nazwać.

Poruszyła telefonem, pokazując mi, że leży na łóżku, okryta prześcieradłem, ale naga. Pociągnęła łyk whisky i uśmiechnęła się uroczo. Cisza na moment zawisła między nami, a potem dodała, zniżając głos do zmysłowego szeptu:

– Kochałam się z nim. – Jej głos był wciąż rozedrgany, niemal drapieżny. Nadal czuję go w sobie. Wciąż jestem mokra.

Wyobraźnia eksplodowała.

– Iza… – syknąłem, nie wiedząc, czy chcę, żeby przestała, czy mówiła dalej.

Podniecenie mieszało się z gniewem i lękiem. Zacisnąłem pięść i rzuciłem krótko:

– Cholera, dlaczego mi nie powiedziałaś wcześniej?!

Westchnęła, przewracając oczami.

– Miałeś się denerwować? – rzuciła lekko, jakby to było oczywiste.

– A jeśli coś by się stało? – warknąłem, choć tak naprawdę wiedziałem, że to nie to pytanie chciałem zadać. Nie, czy coś się stało, tylko, co dokładnie się stało.

Na jej twarzy pojawił się ten znajomy, łobuzerski uśmiech.

– Ale się nie stało – odparła.

– Cholera, Iza. Mów. Opowiedz wszystko. Rozrywasz mnie na strzępy.

Przygryzła wargę, jakby zastanawiała się, od czego zacząć, a potem odchyliła się lekko i spojrzała mi prosto w oczy.

– Po to dzwonię.

Opowiedziała mi, jak długo trzymała go w niepewności. Jak wynajęła apartament – tym razem mniejszy, ciasny, z ogromnym łożem zajmującym niemal pół pokoju. Tak, żeby nie było żadnych złudzeń, żadnych przypadków. Kazała mu przynieść whisky, a ja od razu wyobraziłem sobie jej figlarny uśmiech, ten, który potrafił rozbroić każdego. Diablica. Potem westchnęła ciężko, jakby musiała się przełamać, po czym zaczęła:

– Zdziwił się, jak zobaczył apartament. Powiedziałam, że nie było wyboru. Zaśmiał się, ale łóżko, whisky i ja naprzeciwko niego… wiedział, po co przyszedł.

– Nie usiadłaś obok? – spytałem, bo już czułem ten ciężki, intymny klimat, który znałem aż za dobrze.

– Co ty… Trzymałam go na dystans. Poza tym chciałam, żeby się napatrzył. Miałam na sobie tę krótką spódniczkę na gumce. Wiesz, podobną do tej, którą miałam wtedy, gdy byliśmy z Karolem.

– Pamiętam… – przytaknąłem, czując mrowienie w brzuchu.

– I koszulę na guziki ciągnęła. – A pod spodem cholernie seksowną bieliznę. I byłam boso.

Zacisnąłem pięść tak mocno, że paznokcie wbiły mi się w skórę.

– Iza, do cholery… – mruknąłem, czując, jak serce mi przyspiesza. – Co dalej?

– Wypiłam kilka łyków whisky – mówiła niskim, napiętym tonem. – Zakręciło mi się w głowie, ale jego spojrzenie paliło mocniej niż alkohol. Patrzył na mnie, jakby już mnie rozbierał oczami.

Zabijesz mnie, diablico – sapnąłem, zaciskając zęby.

– Ubrałam się tak, jak lubisz, jak małolata i specjalnie nie miałam na nogach pończoch, nawet tych z koronką.

– Bo?

– Bo chciałam poczuć jego wzrok na nagiej skórze. Potrzebowałam nagości, chociaż byłam w ubraniu i powiem ci, że zadziałało. Jego oczy wędrowały po mnie, a ja czułam jego spojrzenie jak dotyk dłoni. Patrzył na moje odsłonięte nogi i to było, jakby jego palce sunęły po mojej skórze. Dostałam gęsiej skórki, a on to dostrzegł.  

– Co powiedział? – dopytałem, ledwo łapiąc oddech.

– Mówił, że nawet przez chwile nie wątpił, że zgodzę się na spotkanie. Zachowywał się, jakby znał mnie lepiej niż ja sama. Jakby mógł przewidzieć każdy mój ruch. To było… obezwładniające. Wyczuł, że  byłam zbyt ciekawa, by mu odmówić. I miał rację, Tomek. Wszystko we mnie krzyczało, żeby się przekonać, jaki jest naprawdę.

Iza musiała bardzo uważać, co mówi. Trzymać się historii, nie dać po sobie poznać, że to nie pierwsze spotkanie.  To pierwsze wyrwało się spod kontroli.

Zacisnąłem powieki i przeniosłem się myślami do tego cholernego pokoju. Widziałem ją, jak w prowokacyjnej pozie opiera się o blat. Jak upija łyk whisky i nonszalancko unosi bosą stopę, opierając ją o drzwiczki szafki, odsłaniając udo. W tej mieszance niewinności i pewności siebie wyglądała wręcz uroczo – niemal słodko. Ale oboje wiedzieli, że pod tą pozorną niewinnością kryje się coś znacznie bardziej niebezpiecznego. Zanim zdała mi relację, nie mogłem powstrzymać wyobraźni i dośpiewałem sobie fragment ich rozmowy.

– Ach tak? – Uniosła brew, upijając łyk whisky. – Pewny siebie jak zawsze.

– Może to nie ja jestem pewny siebie – powiedział cicho Jakub. W jego głosie było coś, że po jej plecach przebiegł dreszcz. Może to ty po prostu lubisz, gdy ktoś wie, jak cię rozgryźć, hm?

Wyobraziłem sobie go – spokojny uśmiech, oczy świdrujące ją na wylot. Pochyla się bliżej, mówi cicho:

– Ale wiesz… – Nadal jesteś dla mnie jedną wielką zagadką.

Uśmiechnęła się z satysfakcją.

– I chcę, żeby tak pozostało. – Jej głos stał się niższy, bardziej intymny.

– Musiałem cię zobaczyć.

Iza przesuwa palcem po brzegu szklanki. Nic wielkiego, ale widziała, jak na niego działa. Odstawiła szklankę i zrobiła krok bliżej.

– To dobrze. Bo dzisiaj może nie tylko będziesz patrzył.

 

– Tomek, mówię ci, potem było jak w jakimś cholernym filmie. – Wyrwała mnie z otępienia, brutalnie przywracając do rzeczywistości.

Jej głos w telefonie drżał od emocji. Milczałem, próbując dojść do siebie. Oddzielić to, co było fantazją, od tego, co właśnie usłyszałem.

– Zrobiłam krok bliżej. Zmieniłam światło na czerwone, zajebiście grzeszne. Puściłam Kali Uchis i zaczęłam tańczyć. Powoli, żeby go podkręcić. 

– Iza… – szepnąłem, czując, jak ciało mi sztywnieje. – Jak tańczyłaś? Co mu pokazałaś?

Wiedziałem, że nie chcę tego słyszeć, a jednak nie mogłem przestać.

– Nie chciałam się nad nim znęcać i pokazałam mu od razu wystarczająco dużo.

Słyszałem w jej głosie, że sama się tym, co mówiła, nakręca.

– Podciągnęłam spódnicę, odsłaniając biodro – zaczęła tonem, który kipiał pewnością siebie i gorącą zadziornością. – Zobaczył krawędź majtek. Patrzył, jakby chciał mnie pożreć. Odwróciłam się tyłem, kręcąc biodrami, jasno dając do zrozumienia, że może mnie mieć. Wypięłam tyłek, spódnica podjechała, ukazując jeden pośladek, potem drugi. Majtki wcięły się w rowek, tak mocno, że widok musiał go rozwalić.

Przerwała, zostawiając ciszę, która aż wibrowała od napięcia.

– Zatrzymałam się, dając mu chwilę, żeby naprawdę poczuł, co widzi. A potem wypięłam się mocniej, cholernie bezwstydnie. Podciągnęłam spódnicę jeszcze wyżej, aż zobaczył wszystko. Napięty tyłek, z tym cholernym paskiem, który znikał między pośladkami i pojawiał się z przodu, naprężony na cipce.

Złapała oddech, jakby znowu tam była.

– Odwróciłam głowę i spojrzałam na niego, sprawdzając, czy patrzy. Choć przecież wiedziałam, że patrzył. Ale ten wzrok, Tomek… – zamilkła na ułamek sekundy. – To nie był już wzrok mężczyzny. To był instynkt. Pożerał mnie oczami, jakby za moment miał rozerwać materiał gołymi rękami.

– Cholera, skarbie – Głos mi się łamał. – Opowiadasz to tak, że sam czuję ten jego wzrok. I co, co było dalej? Nie wytrzymał, prawda?

– Akurat! I tak bym mu nie pozwoliła. – Roześmiała się, zadowolona, że może mnie zaskoczyć. – Wsadziłam kciuki za gumkę spódnicy. Wystarczyłby jeden ruch, jedno lekkie pociągnięcie… Ale nie spieszyłam się. Zamiast tego przesunęłam dłonie po biodrach, powoli, jakby każdy centymetr mojej skóry miał dla niego znaczenie. Pieściłam się przy nim, dla niego, ale też dla siebie, bo z każdą chwilą coraz bardziej czułam, jak bardzo chcę, żeby mnie dotknął. Potem wypięłam się i zaczęłam zsuwać materiał. Wolno. Bardzo wolno. Najpierw zsunęłam spódniczkę z jednego biodra, potem z drugiego. Czułam, jak tkanina ślizga się po mojej skórze, jak jego wzrok podąża za nią. Jego oddech przyspieszał – słyszałam to wyraźnie. Było w tym coś dziko podniecającego. Kiedy spódniczka dotknęła kostek i opadła na podłogę, wypięłam się naprawdę nieprzyzwoicie. – Roześmiała się.

–  Nie byłam już towarem luksusowym, ale zwykłą wyuzdaną suką. Tyłek wysunął się do tyłu. Hmm … był taki krągły i napięty. Jedną dłoń położyłam na kolanie, by utrzymać pozycję, a drugą sięgnęłam za siebie. Położyłam ją na pośladku, rozchyliłam, odsłaniając majtki, które znikały między nimi. Wiedziałam, co widzi. Wiedziałam, jak to na niego działa. Gdyby wtedy podszedł, złapał mnie za biodra i rozerwał ten pasek… nie powiedziałabym ani słowa. Nie zatrzymałabym go. Byłam gotowa, a moje ciało należało już do niego. Czekałam tylko, aż po nie sięgnie.

– I co? Sięgnął?

– Nie, on chyba naprawdę patrzył na mnie oczami pisarza. Jakby każdy mój kuszący gest był słowem, które chciał zapamiętać. Może właśnie tego potrzebował. Nie ciała, a historii. Wtedy jeszcze tego nie rozumiałam.

– Czego?

– Później ci wyjaśnię

– Iza… zlituj się nade mną – westchnąłem bezradnie.

Ona tylko się uśmiechnęła.

– Nie wszystko da się opowiedzieć w jednym zdaniu – szepnęła.

– No więc… zdjęłam spódnicę – ciągnęła powoli, nie przejmując się moimi jękami. – Pozwoliłam jej zsunąć się na podłogę, a ja stałam tam, w samej koszuli. Tej białej, cienkiej koszuli, która ledwo sięgała do połowy bioder. Wiesz, jak to wygląda, Tomek, prawda? Kiedy materiał opada tak, że zakrywa, ale nie do końca?

– Kurwa. Iza.

Widziałem ją tam. Z kilkoma rozpiętymi guzikami u góry – odsłaniała dekolt, który kusił, ale jeszcze nie zdradzał wszystkiego. Koszula opinała się na piersiach, przyciągając spojrzenie właśnie tam. I byłoby tak, gdyby nie dół. Materiał był na tyle krótki, że kończył się tuż w połowie bioder. Wystarczyło, że poruszyła się, a koszula podjeżdżała odrobinę wyżej, ukazując skrawek koronkowych majtek. A te nogi… długie, nagie, smukłe – wyglądały spod koszuli jak obietnica grzechu. Czysta prowokacja, która sprawia, że mężczyzna przestaje myśleć, a zaczyna pożądać.

– Stałam tam, a on… on po prostu zamarł – ciągnęła, a jej głos w słuchawce był jak pieszczota.

– Patrzył, jakby zapomniał, jak się oddycha. Wyobrażasz sobie? Przesuwał się tym zachłannym wzrokiem po moich nogach, smakował je, jakby chciał zapamiętać fakturę mojej skóry. Wędrował wyżej. I wtedy się zatrzymał. Celowo. Na skrawku majtek, które wystawały spod materiału. Wiesz ten mały, prowokacyjny fragment bielizny, obscenicznie cienki i skąpy, że ledwie co zakrywał. Czułam, jak idealnie przylega do mojej cipki. Jak materiał napina się na moich nabrzmiałych wargach, rysując ich kształt. Nie musiałam patrzeć. Wiedziałam, że ta cienka tkanina zdradza wszystko. A on patrzył. Bezczelnie i bez wstydu. Jakby już mnie tam dotykał. Lizał. Rozchylał powoli, z precyzją. I ja… cholera. Ja to czułam. Czułam, jak mnie pieści i rozpala samym spojrzeniem.

„Wytrzymaj jeszcze” – szeptałam do siebie, wbijając paznokcie w uda, bo wiedziałam, że zaraz mnie z tych majtek obierze. Powoli. Z namaszczeniem. Jak skórkę z dojrzałego, soczystego owocu, który ma trafić prosto do ust. Kiedy rozpięłam guzik i rozchyliłam dekolt, spojrzałam mu prosto w oczy. Nie mógł się doczekać reszty.  Czułam to spojrzenie na skórze, jakby mnie lizał wzrokiem. I wtedy, Tomek, przeszedł mnie dreszcz. Byłam gotowa zrzucić z siebie wszystko i rzucić się na niego, żeby dotykał mnie nie tylko wzrokiem.

– Zrobiłaś to?

– Nie. Drżałam, ale nie ze wstydu. Z podniecenia. Z tego, co miałam zamiar mu zrobić. Opuściłam ramiona, a koszula po prostu spłynęła z nich i wylądowała na podłodze obok spódnicy.  

Zostałam tylko w bieliźnie. Piosenka dawno się skończyła, ale nawet tego nie zauważyliśmy. W pokoju zapanowała nieprzyzwoita cisza, ale ja nadal słyszałam muzykę. On chyba też.

„Chcesz go zdjąć?” – zapytałam, dotykając opuszkami palców biustonosz. 

Uśmiechnął się. Powoli. Prawie drapieżnie.

„Nie. Chcę, żebyś zrobiła to sama i patrzyła mi w oczy, jak go zdejmujesz.”

Spodobała mi się jego perfidna prośba, poczułam się jeszcze bardziej wyuzdana. Nogi mi zaczęły drżeć, bałam się, że to zauważy. Uniosłam dłonie, wsunęłam palce pod ramiączka i przeciągnęłam je wolno po ramionach, aż opadły. Biustonosz jeszcze się trzymał. Ale już ledwo. Rozpięłam go z tyłu, a potem zsunęłam go z piersi – bez pośpiechu, z celebracją, jakby to był rytuał.

„Teraz dotykaj się” – rozkazał cicho, jakby to było coś świętego. – „Zacznij od sutków. Chcę widzieć, jak się napinają pod twoimi palcami.”

– Normalnie nie pozwoliłabym, żeby ktoś mi tak rozkazywał, ale byłam kurewsko podniecona. Mogłabym spełnić każda jego zachciankę, nawet tę najbardziej nieprzyzwoitą. Dotknęłam opuszkami brodawki i zaczęłam je pocierać. Stwardniały momentalnie i piekły. Przejechałam po nich paznokciami i jęknęłam, cicho, ale prawdziwie. Były twarde jak kamienie, wtedy ujęłam je między dwa palce i ścisnęłam. Czułam, jak moja cipka pulsuje. Jak drga z każdym ruchem dłoni na piersiach. Jakby była połączona z nimi jednym nerwem.

„Tak… właśnie tak” – sapnął i sam zaczął powoli rozpinać guziki od koszuli.

„Powiedz, co jeszcze mam zrobić ” – spytałam, nie mogąc oderwać od niego wzroku. – Jak na kogoś, kto pracuje głową, miał całkiem atrakcyjne ciało.

„Nie przestawaj” – warknął.  

– Zsunęłam dłoń na brzuch. Dotarłam do pępka i tam się zatrzymałam. Opuszkiem palca zakreśliłam wokół niego powolne, drażniące kółka, a każdy obrót przyprawiał mnie o dreszcz, jakby coś od środka wwiercało mi się w trzewia. Mrowienie stało się powoli nie do zniesienia. Czułam, jak w podbrzuszu wszystko się spina. Biodra same zaczynały się poruszać, a ja nie mogłam na to nic poradzić. Czułam, jak mięśnie brzucha drżą pod moim dotykiem, jakby błagały, żebym zsunęła się niżej. I wiedziałam, że to działa.

„Mam nadzieję, że wiesz, co robisz”– spytałam go, bo był już bez koszuli i zaczął rozpinać pasek.

 On się wtedy uśmiechnął i powiedział:

„Jeszcze będziesz chciała to poczuć.”

– I co zrobiłaś? – spytałem, czując, jak mnie rozrywa.

Chciałem tego słuchać i jednocześnie przestać.

Iza opowiadała dalej, a jej słowa wbijały się we mnie jak szpilki, zostawiając ślad – nie na ciele, a głęboko w głowie. Mówiła spokojnie, ale to, co opisywała, było surowe, cielesne, piekące. Nie musiała krzyczeć – wystarczyło, że szeptała, a we mnie już wszystko płonęło.

– Gdybym zostawiła go w tym stanie… zabiłabym go. Wsunęłam się między jego uda – mówiła, a ja niemal czułem jej ruchy na sobie. – Zakołysałam biodrami, a materiał majtek otarł się o moją  cipkę, Kurde, paliło jak żywy ogień.

– Nie mógł się powstrzymać, prawda?

– Trzymał ręce przy sobie. – Zaśmiała się cicho. – To było urocze.

– A potem?

– Odwróciłam się, uniosłam ramiona, żeby zobaczył moje plecy. Wiem, jak cię to zawsze nakręcało.

Zacisnąłem dłoń na telefonie.

– Potem pochyliłam się, kręciłam tyłkiem tuż przed jego twarzą. Czułam, jaki jest napięty, jak bardzo mnie chce. Chciałam jego rąk na sobie. Czekałam na to. I w końcu się doczekałam.

Jej oddech przyspieszył.

– Najpierw musnął mnie lekko, sprawdzał, jaka jestem gładka. Ale ja nie chciałam delikatności. Chciałam, żeby mnie wziął. I wtedy złapał mnie mocno. A ja przepadłam, Tomek.

Poczułem, jak coś ściska mnie w żołądku. Słuchałem jej i niemal czułem to, co ona.

– Każdy kawałek mojego ciała wrzeszczał z rozkoszy. To był odlot, jakbym się rozsypała. Moja skóra ugięła się pod jego palcami, a kiedy poczuł moje seksowne, sprężyste ciało, warknął:

„Boże, kim ty jesteś?”

 Iza westchnęła cicho do telefonu, a ja siedziałem w tej cholernej ciemności, trzymając ją w słuchawce, mając w głowie każdy obraz, każdy dźwięk, każdy oddech.

– Iza… – wyszeptałem, oddychając ciężko.

– Usiadłam na nim tyłem – rzuciła krótko. – Okrakiem. Poczułam pod sobą penisa, poczułam jak się napina i pręży. Przesunęłam się powoli, drażniąc go przez spodnie, a on cały czas gładził moje pośladki.

„Chciałem cię tak bardzo” – wychrypiał mi prosto w ucho, a jego oddech parzył mi kark.

– Przechyliłam się wtedy do przodu, wypięłam biodra. Wbił palce w mój tyłek, tak mocno, że aż syknął, jakby ledwo mógł się powstrzymać. Opadłam na niego – dokończyła. – Powoli, mocno. Czerwone światło, muzyka, nasze oddechy… Było jak w jakimś szaleństwie. Wiedziałam, co ci to zrobi, Tomek.

– Boże… – wydusiłem, a w mojej głowie zawirowało. – Moja żona, na innym facecie, a ja tysiące kilometrów stąd. – Co jeszcze?

– Poderwałam się i odwróciłam się do niego przodem, żeby mógł mnie rozebrać.

„Powiedz mi, jak bardzo mnie chciałeś” – szepnęłam,

„To była męka” – wychrypiał – „Śniłaś mi się. Twoje ciało… doprowadzało mnie do obłędu.”

„ To chciałam usłyszeć” – rzuciłam.

Jej głos w słuchawce płynął jak rozgrzana fala, pełna napięcia, jakby jej ciało wciąż pamiętało jego dotyk.

– Chwyciłam go za dłonie i przyciągnęłam je do bioder – ciągnęła ostro. – Były gorące, silne, aż parzyły mi skórę. Poprowadziłam je w dół, żeby zsunął mi majtki. Czułam, jak jego palce drżą, jak zahaczają o gumkę, jak materiał ślizga się po moich udach. Robił to centymetr po centymetrze – mówiła coraz cięższym głosem. – Jakby chciał zapamiętać każdy skrawek. Odsłonił cipkę i uśmiechnął się tak bezbronnie, że zrobiło mi się go żal. Potem pochylił się i pocałował mnie w brzuch – miękko, gorąco, jego usta były wilgotne, a oddech parzył mi skórę. To było takie nowe i diabelsko przyjemne.

Obraz w mojej głowie płonął

– A potem zszedł niżej – szepnęła Iza. – Jego usta znalazły cipkę – rzuciła bez osłonek, a jej słowa były jak iskry, które parzyły. – Rozchylał wargi językiem, powoli, czując, jak jestem mokra, jak moje ciało drży pod jego dotykiem. Byłam tak wściekle mokra, Tomek, że czułam, jak spływa po udach. Wstydziłam się, że wie, jak bardzo go chcę, jak moje biodra same się do niego pchają. A potem stał się nienasycony – wsunął język głęboko w moją szparkę, lizał mnie, jakby chciał mnie nim zerżnąć. Musiałam zagryźć wargi, żeby nie krzyczeć, tak mi było dobrze.

Zamilkła, Widziałem na ekranie jej gorejące oczy, wbite we mnie, jakby chciała mnie rozedrzeć samym spojrzeniem. Uśmiechnęła się wyzywająco.

– Wyobrażasz to sobie, kochanie? – zamruczała.

Jej wilgotny od pożądania głos wślizgnął się pod moją skórę.

– Czułam go tak mocno i w myślach błagałam, żeby pieprzył mnie głębiej, marzyłam żeby dojść na jego ustach. A ty? – Jej głos stał się głębszy, niemal zwierzęcy. – Co robisz, Tomek? Podnieciłam cię, czy mnie znienawidziłeś? Czy może chcesz mnie teraz przelecieć? – Szepnęła ciszej, ale z taką intensywnością, że czułem jej oddech na swojej szyi, jakby była tuż obok. – Może już ściskasz  kutasa i myślisz o mnie, o nim, o tym, jak jego język smakował moją cipkę, jak lizał mnie zachłannie, a ja wiłam się, błagając o więcej? Powiedz, dotykasz się, wyobrażając sobie to wszystko?

Obraz, który namalowała swoimi słowami, był jak rozżarzony pręt wbijany w moje wnętrzności. Krew dudniła mi w skroniach, serce łomotało tak, że czułem je w gardle, a mięśnie napinały się, jakby chciały rozedrzeć skórę. Byłem wściekły – na nią, na niego, na siebie, ale ta wściekłość mieszała się z pożądaniem, które ściskało mnie za trzewia. Chciałem ją przekląć, chwycić, zmusić, by przestała, ale jednocześnie jej szept wbijał mnie głębiej w ten obłęd, gdzie jej ciało, jego dotyk, jej rozkosz stawały się moje.

– Iza… – jęknąłem. – Nie nienawidzę cię. Ale jeśli jeszcze coś powiesz, oszaleję.

Czułem, jak furia buzuje mi w żyłach, jak zazdrość kąsa, ale pod spodem było coś jeszcze – pragnienie, które sprawiało, że krew płynęła szybciej, że ręka sama drgnęła, chcąc sięgnąć tam, gdzie nie powinna.

– Tak, podnieciłaś mnie – przyznałem, a to wyznanie było jak cios, który sam sobie zadałem. – Chcę cię teraz przelecieć, aż zapomnisz, że on w ogóle istnieje. Ale…  

Głos mi się załamał, oddech stał się cięższy, a wstyd i podniecenie walczyły o władzę.

– Dotykam się, jasne? Ściskam kutasa, myśląc o tobie, o nim, o tym, że go chciałaś.  To mnie wkurwia, ale nie mogę przestać, Iza. Nie mogę.

– Kocham cię, wariacie, ale to nie koniec.

– Mów.

– Wskoczyłam na niego okrakiem – ciągnęła. – Moje nagie uda otarły się o jego spodnie, cipka podrażniła penisa, który napierał na materiał, gotów przebić się przez tkaninę. Byłam mokra, obolała z podniecenia, a każde zetknięcie z jego członkiem wykręcało mnie z rozkoszy. Pulsował pode mną, pragnąc wyrwać się i we mnie wejść. Moje piersi zakołysały się tuż przed jego twarzą. Czułam jego gorący oddech na skórze, a on uniósł dłonie, chwycił je ostrożnie, jakby nie wierzył, że są prawdziwe. Ale ja już nie chciałam delikatności. Chciałam, żeby wbił się we mnie, rozdarł mnie na pół. Jego kciuki przesunęły się po moich sutkach, a ja zawyłam. Dosłownie. Jak wariatka. Były tak twarde i wrażliwe, że jego dotyk palił mnie żywym ogniem. Wpił się w nie ustami, zasysał, drażnił językiem, a ja szorowałam po jego kutasie jak opętana.

Wyobraziłem sobie to wszystko i czułem to niemal na własnej skórze.

„Podoba ci się?” – wysyczałam mu prosto w twarz, ocierając się o niego tak mocno, że aż zgrzytnęło zębami. Patrzyłam mu w oczy bez wstydu, a on wiedział, że zaraz zaczniemy się pieprzyć, jak zwierzęta.

„Iza… kurwa, nie masz pojęcia, jak bardzo” – wychrypiał, zaciągając się moim zapachem.  – „Uwielbiam cię, dzikusko.”

„To zapamiętaj to dobrze…” – warknęłam z drapieżnym uśmiechem i wbiłam paznokcie w jego ramiona, przyspieszając ruchy bioder tak mocno, że aż jęknął z bólu. Byłam dzika. On był mój. I zamierzałam go wykończyć.

– Rozpięłam mu spodnie – opowiadała dalej, jej słowa były szybkie, precyzyjne. – Wsunęłam dłoń, wyjęłam go. Był twardy, pulsujący, gorący jak cholera. Czułam pod palcami, jak żyły napinają się pod skórą, jakby miał zaraz eksplodować. Usiadłam na nim okrakiem, przycisnęłam się cipką do jego penisa, a on dosłownie mnie palił. Ślizgałam się po nim, w przód, w tył, a moje soki wysmarowały go na gładko. Nie wzięłam go do środka. Mówię ci, to było takie nowe – czysty lap dance, ostry, bezlitosny. Jakub złapał mnie za biodra i zaczął mnie sam przesuwać. Nie mam pojęcia, jak to wytrzymywał. Prowadził mnie na sobie jak narzędzie, jakby próbował mnie wykorzystać. A ja to czułam całą sobą, jeździłam cipą po żywym ogniu.

„Ale cię chcę, jesteś niemożliwa.” – powiedział i widziałam, że kipiał z pożądania. Grzebał w kieszeni jak oszalały, aż wygrzebał prezerwatywę. Widząc, jak się męczy, uśmiechnęłam się szeroko i uniosłam biodra, dając mu przestrzeń.

 „Przygotowany, co?” – syknęłam, pomagając mu naciągnąć gumę.

Jej ton w słuchawce brzmiał jak prowokacja.

A potem opadłam na jego kutasa – powoli, świadomie, z pełną premedytacją. Czułam, jak ten twardy pal wdziera się we mnie, jak rozciąga mnie od środka, jak moja cipka próbuje się dopasować, a oddech grzęźnie mi w gardle.

„Iza… Boże, oszaleję przez ciebie…” – wysapał Jakub. Jego dłonie zacisnęły się na moich biodrach tak mocno, że aż syknęłam z bólu, ale nawet to mnie nakręcało.

– Drapałam jego ramiona, a on syknął. Ale ja nie zamierzałam zwalniać. Ruszałam się na nim ostro, bez litości. Jakbym grała w jakimś pieprzonym porno, tylko to nie była żadna rola – to była czysta, dzika potrzeba.

Widziałem to – jej biodra w szaleńczym rytmie, penis w jej rozciągniętej cipie, prezerwatywa lśniąca od wilgoci, piersi podskakujące z każdym ruchem, palce wbijające się w jej skórę, jakby chciał ją zatrzymać, choć oboje wiedzieli, że to niemożliwe. Głos Izy w telefonie drżał, ale był pewny – wiedziała, co mi robi, i nie zamierzała przestać. A ja? Rozpadałem się, słuchając jej, rozdarty między pragnieniem a trawiącym mnie ogniem.

 „Wykończysz mnie” – wydyszał, a ja oszalałam z podniecenia – ciągnęła Iza.  

– Uwielbiam  jak faceci tracą dla mnie głowę. Pchnęłam go na plecy, łóżko zaskrzypiało pod nami. Byłam cały czas na nim i bardzo mu się to podobało. Poruszałam biodrami z dziką siłą, a on gapił się jak moje piersi falują. Jego dłonie błądziły po moich udach, brzuchu, plecach – jakby chciał mnie pochłonąć. Nie było muzyki, ale pokój był pełny odgłosów naszych oddechów, mlaskania uderzających o siebie ciał, skrzypieniem materaca – obłęd.  I wtedy to przyszło – powiedziała Iza, a w jej głosie rozpoznałem lubieżny uśmiech, jakby wciąż smakowała tamten moment.

Zamknąłem oczy, a wyobraźnia podsunęła mi resztę. Fala gorąca eksplodowała w jej ciele – biodra zadrżały, oddech uwiązł w gardle, a gwałtowna rozkosz wstrząsnęła nią od środka. Jakub wydał niski, gardłowy jęk, jego mięśnie napięły się jak struny, a dłonie przyciągnęły ją bliżej, jakby chciał, by stopili się w jedno. Ona zaparła się dłońmi o jego tors i zaczęła poruszać się w dzikim, nieokiełznanym rytmie. Biodra unosiły się i opadały z taką siłą, że każdy ruch wydawał się wyzwaniem rzuconym grawitacji. Jego dłonie, mocno zaciśnięte na jej pośladkach, ściskały je tak, że skóra bielała pod palcami, a jej napięty tyłek, falował przy każdym pchnięciu. Rozchylone pośladki odsłaniały wszystko –  obciągnięty lśniącą od wilgoci prezerwatywą kutas, znikał w niej całkowicie, by za moment wynurzyć się, gruby, pulsujący, pokryty sokami, które spływały po jego trzonie. Jej cipka,  rozciągała się wokół niego, pochłaniając go w szaleńczym tempie, a każdy ruch wydawał mokry dźwięk, który mieszał się z jej zduszonymi jękami. Włosy kleiły się do pleców, a jej kręgosłup wyginał się w łuk, gdy rzucała głową do tyłu, oddając się temu aktowi z pierwotną furią. Widziałem każdy szczegół – jak jej uda drżą od wysiłku, jak jego kciuki rozchylają jej pośladki jeszcze bardziej, odsłaniając ciemniejszy pierścień odbytu, który migał w rytmie jej ruchów. To było zwierzęce, obsceniczne, a ja nie mogłem oderwać wzroku, choć każdy obraz ranił mnie jak ostrze. Przyspieszyli, zgubili rytm, kontrola prysła. Pokój wypełnił się ostrymi odgłosami seksu – kakofonią ich wspólnego upadku w otchłań. W końcu Iza zwiotczała i opadła na jego pierś. Jakub, wciąż drżąc, objął ją mocno, przesuwając dłoń po jej spoconych plecach.

„Jesteś moja” – szepnął.

 Iza uniosła głowę, spojrzała na niego z tym swoim dzikim uśmiechem i przeciągnęła językiem po jego szczęce, jakby stawiała kropkę nad i.

 

– I co ty na to, Tomek? – rzuciła do słuchawki.

Jej głos już mnie nie prowokował. Byłem wrakiem, zniszczonym i pokonanym, rozbitym o skały, które sam sobie wybrałem.

– Znowu jestem sztywny.

– Znowu? – Udała, że nie wie, co ze mną zrobiła.

Jej słowa dudniły mi w głowie, obrazy, które podsunęła, były zbyt wyraźne, zbyt żywe. Sam się na to zgodziłem. Na eksperyment. Na te zasady. Ale teraz, kiedy usłyszałem to wszystko, czułem, że grunt usuwa mi się spod nóg. To była zazdrość. A może strach?

– Iza… – zacząłem, ale głos mi się załamał.

Odchrząknąłem i spróbowałem jeszcze raz.

– Jak się z tym czujesz? Opowiadasz mi to wszystko, a ja, kurwa, nie wiem, co myśleć.

Zaśmiała się lekko, ale ciepło, jakby chciała rozładować napięcie.

– Tomeczku, to był taki przypływ adrenaliny, wiesz? Czułam się taka silna i wyzwolona. A to, że mogę ci o tym opowiedzieć… to mnie kręci jeszcze bardziej. Wiem, że to dziwne, ale najlepsze jest, że ty chcesz to wszystko usłyszeć.

Milczałem. W głowie wciąż krążyły obrazy, których nie potrafiłem się pozbyć. W końcu westchnąłem ciężko.

– To był tylko seks, zabawa – powiedziała łagodniej. – Ty jesteś mój. Nie chcę, żebyś się bał.

– Nie boję się – skłamałem, choć wiedziałem, że wyczuje prawdę. – Po prostu… zacząłem się zastanawiać, czy ja ci wystarczam. Skoro tamto daje ci tyle energii.

Zacisnąłem pięść. Chciałem jej wierzyć.

– A jak on na ciebie patrzył? – zapytałem cicho, trzęsąc się od złości i bezsilności. – Powiedz mi, Iza, bo nie mogę przestać o tym myśleć.

Roześmiała się. Tym razem w jej głosie nie było kpiny. Była w nim czułość.

– Patrzył na mnie jak na coś nieosiągalnego – odpowiedziała. – On wie, że nigdy nie będę jego, nawet jeśli będzie chciał mi zapłacić. To ja decyduję, czy się z nim spotkam i na co mu pozwolę. Tylko ja. I to mi odpowiada.

Przymknąłem oczy. Może naprawdę miałem nad tym kontrolę? Może to była tylko gra, w której to ona rozdawała karty? Tylko dlaczego czułem, że jestem w niej pionkiem?

– Co teraz? Starczy ci tej adrenaliny?

Zamilkła na moment. Słyszałem jej oddech przez słuchawkę, spokojny, ale może za bardzo przyspieszony. W końcu się odezwała:

– Na razie tak – szepnęła, a w jej głosie wyczułem uśmiech. – Nie mam ochoty się z nim widzieć. Nakręcę coś odważniejszego, bo po tym, co mu dziś dałam zwykły taniec ze striptizem byłby nudny. Te filmy będą też dla ciebie, Tomek. Żebyś wiedział, że nawet kiedy jestem daleko, myślę o tobie. O tym, jak mnie dotykasz. Jak mnie bierzesz.

– A potem? – Zamknąłem oczy, oddychając ciężko.

Głos mi drżał, choć próbowałem to ukryć. Nie wiedziałem, czy jej słowa są dla mnie wybawieniem, czy mnie pogrążają, ale nie mogłem się od nich uwolnić.

– Potem… – zaczęła powoli, niemal rozmarzonym głosem. – Muszę go jeszcze zobaczyć. Obiecałam sobie, że dam mu coś wyjątkowego. Zasłużył na to.

Serce mi stanęło. W głowie eksplodował chaos – złość, jakaś pierwotna bezsilność. Zacisnąłem palce na słuchawce tak mocno, że poczułem ból w kostkach, a skóra zbielała mi pod naciskiem.

– Iza, czekaj… – wydusiłem, niemal dławiąc się własnym głosem. – Co to znaczy „zasłużył”? Co ty mu chcesz dać?

Roześmiała się cicho i zmysłowo, jak kotka bawiąca się zdobyczą.

– Dowiesz się, kochany – mruknęła, przeciągając słowa. – W swoim czasie. Ale obiecuję… to będzie coś, co zapamiętasz.

 

Rozłączyła się, rzuciła telefon na bok i leniwie wyciągnęła się na zmiętej pościeli. Patrzyła w sufit obcego pokoju – miejsca bez duszy, bez wspomnień, które czyniło ją wolną. Czuła się jak kobieta, którą można pożądać, wynająć na chwilę  i to ją rozpalało. Postanowiła zostać tu na noc, zanurzyć się w tym grzesznym kokonie, gdzie każdy oddech przywoływał tamte chwile, mogła je przeżywać jeszcze bardziej intensywniej, jeszcze bardziej grzesznie. W tym łóżku, wśród obcych zapachów, snuła plany – co dalej. Nie mogła przejść obojętnie obok tego, co na koniec zostawił po sobie Jakub. Myślała, że rozmowa z Tomkiem ukoi jej nerwy, rozwieje ten dziwny niepokój, ale stało się inaczej. Teraz wszystko wróciło – wyraźniejsze, bardziej palące. Uśmiech zniknął z jej twarzy. Zamknęła oczy i przeżyła wszystko jeszcze raz.

„Tak sobie to wyobrażałem… dokładnie tak” – wysapał Jakub, kiedy jego dłonie zaciskały się na jej rozkołysanych biodrach, gdy ona unosiła się i opadała. Jej mokre, rozpalone ciało ślizgało się po nim w rytmie, który odbierał mu dech. Leżał pod nią, napięty jak struna, jego tors lśnił od potu, mięśnie drgały gotowe do eksplozji.

„Co sobie wyobrażałeś?” – rzuciła, prawie niezrozumiale, bo jej głos drżał od wysiłku i pożądania. Ledwo łapała oddech, jej piersi falowały w takt szaleńczego tempa, a cipka, z każdym pchnięciem, zaciskała się wokół jego penisa. Nie mogła uwierzyć, że w takim momencie on jeszcze myśli, że wciąż ma siłę na słowa, gdy ona była już na granicy obłędu.

„Musiałem to poczuć…” – wycharczał, jego oczy błyszczały dziką fascynacją.  „Musiałem cię mieć, przeżyć to… inaczej nie napisałbym ani cholernego słowa.”

To, co powiedział było jak sztylet, wbity prosto w jej pierś. Poczuła, jak penis drga, pompując w nią gorące fale spermy, a ona sama balansowała już na krawędzi. W tym ulotnym momencie, gdzie oczekiwanie splata się z rozkoszą jego wyznanie rozdarło jej duszę. Dla niej to był szczyt, chwila absolutnego zatracenia. Dla niego? Triumf pisarza, który znalazł brakujący fragment swojej pieprzonej układanki.

Siedziała na nim okrakiem, wciąż wypełniona do granic i nagle poczuła się jak przedmiot, jak kartka papieru, na której ćwiczył swoje linie, jak muza, którą wykorzystał do ostatniej kropli. Ty pieprzony kłamco… – wysyczała w myślach, ale jej ciało nie słuchało już rozumu. Paląca wściekłość, mieszała się z podnieceniem tak potężnym, że aż ją sparaliżowała. Ta mieszanka była jak dynamit – niepowstrzymana, dzika. Jej biodra poruszały się szybciej, wbijała go w materac z furią, której nie potrafiła okiełznać. Orgazm nadszedł jak trzęsienie ziemi. Jej cipka zacisnęła się wokół niego w konwulsjach, fala rozkoszy rozlała się od podbrzusza aż po czubki palców, wyginając jej plecy w łuk. Krzyknęła – dziko, bezwstydnie – a on, ślepy na jej gniew, myślał, że to wszystko dla niego, że to jego triumf.

Pochyliła się nad jego twarzą, jakby chciała zobaczyć, czy w tej chwili jest z nią szczery, czy może wciąż gra swoją grę. Wściekłość błysnęła w jej oczach, a ręce, które jeszcze chwilę temu głaskały go w uniesieniu, teraz zacisnęły się w pięści. Sturlała się z niego na materac i opadła na plecy, wciąż ciężko dysząc. Pot spływał po jej szyi, skóra lśniła w półmroku, a serce waliło jak oszalałe. Czuła się zdradzona i wykorzystana. Wszystkie jego spojrzenia, słowa, te gładkie zdania, którymi ją oplatał, nie były dla niej. To był eksperyment, chłodna kalkulacja, by jego książka brzmiała „autentycznie”.

„Więc byłam dla ciebie tylko muzą?” – rzuciła lodowatym tonem, choć jej głos wciąż drżał od tlącego się gniewu. Leżała z zamkniętymi oczami, twarz zakryta maską, dosłownie  i w przenośni – nie chciała, by zobaczył, co naprawdę się w niej kotłuje. Jakub milczał, jego oddech powoli się uspokajał, ale nie odpowiedział od razu. Otworzył oczy i spojrzał na nią.  Leżała obok, daleka, niedostępna.

„Iza… to nie tak…” – zaczął niepewnie, ale w jego głosie brakło siły, jakby sam zdał sobie sprawę, że nie ma już słów, by to naprawić.

Nie chciała słuchać. Nie chciała rozmawiać, bo nie wiedziała, czego od niego oczekiwała. Ich układ od początku był prosty – on płacił, ona dawała mu siebie, a przy okazji bawiła się lepiej, niż mogła przypuszczać. Ale teraz?

– Idź już – rzuciła krótko, bez emocji.

Jakub zadrżał lekko, jakby te dwa słowa trafiły go mocniej niż jakikolwiek krzyk. Przez chwilę jeszcze leżał obok niej, próbując zapamiętać ostatnie ciepło bijące od jej ciała, ale wiedział, że to koniec. Wstał powoli, bez słowa. Nie próbował się tłumaczyć ani prosić o drugą szansę, coś w tonie Izy powiedziało mu, że to już nie ma sensu. Zebrał swoje rzeczy w milczeniu. Gdy spojrzał na nią po raz ostatni, nadal leżała z zamkniętymi oczami, nieruchoma. Zatrzymał się w drzwiach. Może chciał coś powiedzieć, ale nic nie wyszło z jego ust. Zamknął za sobą drzwi i zniknął, a w pokoju zapanowała głucha, ciężka cisza.

 

Gdy tylko wyszedł, Iza wyprężyła się na łóżku, kopiąc piętami w materac, jakby chciała wyrzucić z siebie cały ten chaos. Wściekłość wypełniła ją po brzegi, ale tym razem nie miała pretensji do niego. To ona się zagubiła, to ona dała się oszukać – choć wolała myśleć inaczej. Zrozumiała, że to jej wina. Chciała być twardą, bezwzględną dziewczyną z OnlyFans – taką, która bierze kasę, daje show i nie ogląda się za siebie. Ale ona się wciągnęła. Zamiast zamknąć serce i umysł, jak tamte dziewczyny, które traktują to jak robotę – ona chciała poczuć. Chciała sprawdzić, gdzie są jej granice, jak to jest oddać się naprawdę, nie tylko ciałem, ale i duszą. I przekonała się – boleśnie. Była tylko elementem jego układanki, jednym z wielu doświadczeń, które miał przeżyć, by napisać „prawdziwie”.

– Głupia cipa – warknęła do siebie, zaciskając palce na szyjce butelki whisky, którą zostawił Jakub. Pociągnęła długi łyk prosto z gwinta. Palący smak rozlał się po gardle, zostawiając za sobą ciepło i chwilową ulgę, jakby na moment zmył wstyd i rozczarowanie. Dopiero teraz zaczynała rozumieć, dlaczego tyle jej płacił. Dużo więcej, niż mogłaby wyciągnąć w swojej niszy na platformie. To nie był kaprys – to była inwestycja. Przemyślana, chłodna i skuteczna. Kupił sobie muzę, emocje, intymność. Wszystko to, co ludzie zwykle zdobywają uczuciami. A ona? Ona dała mu to, nawet nie zauważając, kiedy przestała udawać, a zaczęła czuć. Potrzebował jej emocji, drżeń, pragnień – ale tylko jako materiał. Była mu potrzebna naga – nie w łóżku, ale na papierze. I to bolało bardziej niż, gdyby odszedł po jednej nocy.

Sięgnęła po telefon, który zsunął się gdzieś w pościel.  Znalazła go, przycisnęła do piersi na moment, jakby wahała się, czy warto. Palce zawisły nad ekranem. Potem jeden ruch – ikona połączenia, znajome imię. Tomek.

Następnego dnia rano wróciła do domu. Twarz ukryta za ciemnymi okularami, naciągnięta czapka i wysoko postawiony kołnierz. Kilkakrotnie przesiadała się po drodze, pamiętając o zachowaniu ostrożności.

Jakub napisał szybciej, niż się spodziewała.

„Iza, spotkajmy się. Nie mogę się pozbierać. Jesteś uzależniająca.”

Uśmiechnęła się, czytając wiadomość, a fala ulgi spłynęła po jej ciele. Tak, wszystko wracało na właściwe tory. Pozwoliła się wykorzystać, owszem, ale nie bezmyślnie. To była lekcja o iluzjach i kontroli. Teraz czuła, jak znów staje się pewna siebie. To on błagał. To on był na jej łasce. Pisał. Tęsknił. Potrzebował. A więc to nie mogła być tylko chłodna kalkulacja — coś musiało w nim zostać.

Zrozumiałeś, że mnie nie można traktować jak towar. — Uśmiechnęła się pod nosem. – Nie można o mnie zapomnieć, co?

Mogła go ukarać. Zerwać kontakt, zablokować, wrócić do swoich wiernych fanów i unosić się ponad to całe emocjonalne bagno. Ale to nie byłoby w jej stylu. Ona nie odpuszczała. Musiała go złamać. Chciała wiedzieć, czy naprawdę był tylko cynicznym pisarzyną, który karmił się cudzymi przeżyciami, czy może… może naprawdę coś poczuł. Wzięła głęboki oddech.

„Co, brak ci wrażeń? Chcesz więcej autentycznych przeżyć?” – napisała, wplatając w słowa ostry jak brzytwa sarkazm, licząc, że od razu wychwyci ironię. Chciała, by poczuł to ukłucie. I by nie miał pewności — czy go prowokuje, czy się z niego śmieje, czy może… wciąż zostawia uchyloną furtkę.

„Może tak, a może jest zupełnie inaczej” – rzucił w odpowiedzi.

„Oho” – uśmiechnęła się łobuzersko pod nosem. Jego gładkie zagrywki już na nią nie działały.

Pisał, a ona zbywała go zdawkowymi odpowiedziami, celowo podtrzymując w nim nadzieję. Czuła ten głód, który w nim zasiała – to palące pragnienie, które kazało mu wracać po więcej. Tym razem jednak zamierzała go rozedrzeć. Rozpalić do białości, złamać, zmusić, by padł na kolana i błagał. Odpisała dopiero po długiej, świadomie przeciągniętej przerwie:

„Dobrze, ale tym razem będzie ostro. Przygotuj się.”

„Kiedy?” – odpisał niemal natychmiast.

Wyczuła w tym jednym słowie desperację, niecierpliwość, może nawet lekki dreszcz podniecenia.

„Jak uznam, że jestem gotowa” – rzuciła krótko, nie zdradzając nic więcej.

 

W jej głowie już tlił się plan – wyrafinowany, brutalny, taki, który miał go rzucić na kolana i obedrzeć z tej całej pisarskiej maski. Jeśli widział w niej tylko materiał na swoje opowieści, dostanie coś, co przewróci mu świat do góry nogami. Ale na jej warunkach. Wyobraziła sobie jego spojrzenie – błagalne, rozpalone, bezradne – i ten obraz rozlał się w niej jak gorący prąd. Tym razem nie pozwoli się wykorzystać, a on… on jeszcze nie wie, co go czeka.

 

1,155
9.87/10
Podziel się ze znajomymi

Jak Ci się podobało?

Średnia: 9.87/10 (12 głosy oddane)

Pobierz powyższy tekst w formie ebooka

Z tej serii

Teksty o podobnej tematyce:

pokątne opowiadania erotyczne
Witamy na Pokatne.pl

Serwis zawiera treści o charakterze erotycznym, przeznaczone wyłącznie dla osób pełnoletnich.
Decydując się na wejście na strony serwisu Pokatne.pl potwierdzasz, że jesteś osobą pełnoletnią.

Pliki cookies i polityka prywatności

Zgodnie z rozporządzeniem Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r (RODO). Potrzebujemy Twojej zgody na przetwarzanie Twoich danych osobowych przechowywanych w plikach cookies.
Zgadzam się na przechowywanie na urządzeniu, z którego korzystam tzw. plików cookies oraz na przetwarzanie moich danych osobowych pozostawianych w czasie korzystania przeze mnie ze stron internetowej lub serwisów oraz innych parametrów zapisywanych w plikach cookies w celach marketingowych i w celach analitycznych.
Więcej informacji na ten temat znajdziesz w regulaminie serwisu.