Games people play (III)
12 września 2023
Games people play
1 godz 1 min
Diana
— Po całym tym zamieszaniu wyszliśmy z klubu i prawie wpadliśmy na samochód zaparkowany przed wejściem — relacjonował Artur — Stał tak blisko, że prawie uderzyłem go drzwiami. Zgadnij kto nim przyjechał?
Zanim zdążyłam odpowiedzieć dodał:
— To był ten sam Koenigsegg, którym przyjechał wtedy do Erika. Nie uwierzysz co było na masce — Artur spojrzał mi głęboko w oczy, jakby opowiadał znany żart i spodziewał się, że mogę znać puentę.
Chwila, z jaką czekał na dokończenie historii była nieznośnie długa. Doskonale domyślałam się, co mogło być na masce samochodu Petera i obawiałam się, że Artur będzie w stanie to wyczytać z subtelnej mimiki mojej twarzy. Zawsze był w tym dobry.
— Na masce miał odciśnięty tyłek i plecy jakiejś laski. Odciski dłoni chyba też, chociaż nie zwróciłem tak dokładnie uwagi.
„Czyli miałam rację. Tylko mu tego nie pokaż” — upominałam się w myślach.
— Sugerujesz coś? — zapytałam niepewnie.
— Żartujesz? Jasne, że sugeruję. Ten skurwysyn pierdolił jakąś dziwkę w czasie, kiedy miał się spotkać z nami — nawet nie próbował ukryć zdenerwowania. Zauważyłam, że samo wspomnienie osoby Petera działało na niego jak płachta na byka. Nie byłam pewna, czy podłożem tego była zazdrość o mnie, czy po prostu chodziło o irytujący sposób bycia Petera. — Przepraszam, ostatnio nie jestem sobą. Kwestia projektu, który wisi teraz na włosku, no i to poczucie, że Erik może mieć o to do mnie pretensje, leży mi jak kamień na żołądku.
Artur wrócił z kortu po siedemnastej, zmęczony i poirytowany. Tłumaczył, że byłby dużo szybciej, gdyby Peter nie przyjechał tak późno.
— Ale udało się Wam coś dzisiaj zdziałać? — dopytywałam. W myślach cały czas ważyłam, czy powiedzieć mu o mojej dzisiejszej zdradzie. Było mi bardzo źle z tym, do czego doprowadziła jazda tym samochodem i na co sama pozwoliłam. Nie chciałam też ciągnąć tego idiotycznego szantażu i narażać Artura na dalsze upokorzenia.
— Tak, wygląda na to, że wszystko jest w porządku. Czuję jednak, że mogliśmy to lepiej rozegrać — nagle Artur spochmurniał, jakby przypomniał sobie o czymś niewygodnym. W tym momencie zdecydowałam, że wyjawię mu mój sekret.
— Artur, muszę Ci coś powiedzieć…
— Diana, ja też muszę Ci coś wyznać — przybity, zaczął mi opowiadać, jak przebiegały negocjacje, po czym przyznał się do podpisania dodatkowej umowy, na mocy której Artur i Erik nie mogą licytować mnie podczas kolejnego balu.
Najbardziej zszokowało mnie to, z jakim rozmysłem Peter zaplanował sobie tą całą intrygę, aby znów się do mnie dobrać. W mojej głowie pojawiła się szansa, by inaczej rozegrać to rozdanie.
— Czy wy jesteście nienormalni?! — zapytałam oburzona niemal krzycząc — Przehandlowaliście mnie za cenę inwestycji w swój projekt?! Tobie to się chyba podoba — stwierdziłam.
— Skarbie, uspokój się! Zrozum, że szanse na to, że będę mógł Cię licytować są bardzo nikłe. Nie możemy też liczyć na Erika. Przecież teraz będzie bawił się z Katrine. Poza tym, wiesz jak ważny ten projekt jest dla naszej przyszłości.
— W porządku! Ale pamiętaj, że możesz tego pożałować! — mówiąc te słowa, poczułam, jak nóż ześlizguje się z marchewki, którą kroiłam i odcina fragment opuszka mojego palca. Odruchowo chwyciłam za ręcznik kuchenny i przycisnęłam do obficie krwawiącego miejsca.
— Kłócicie się? — do kuchni wparował Kacper ze zdziwioną miną — Dlaczego mamie leci krew?
— Mama jest gapa i pomyliła marchewkę z palcem — zbagatelizowałam problem, patrząc na kapiącą z ręcznika krew — Artur przynieś mi szybko ręcznik, albo bandaż.
Kiedy sytuacja została opanowana, usiedliśmy w milczeniu do kolacji. Postanowiłam nie odzywać się do Artura przez jakiś czas. Wiedziałam też, że tę urazę muszę udawać aż do balu, inaczej mój fortel mógłby nie wypalić.
— Co chciałaś mi powiedzieć? — zagadnął mnie podczas kolacji. Nie odpowiadając, pod stołem położyłam mu na udzie czarną kopertę…
Artur
Kolejne dwa tygodnie minęły w gęstej atmosferze. Przez ten czas moje stosunki z Dianą nie uległy polepszeniu. Rozumiałem, że ma prawo winić mnie za tą sytuację z dodatkową umową, jednak nigdy nie gniewała się na mnie tyle czasu. Przez tą oziębłość cały czas unikała intymnych zbliżeń, wobec czego nawet nie odczułem kilkudniowego postu poprzedzającego spotkanie bractwa. W dzień przyjęcia miała tak zły humor, że zastanawiałem się czy w ogóle nie zrezygnować wyjścia.
— Może powinniśmy zostać… — spróbowałem zapytać
— Przecież jesteśmy teraz członkami bractwa, nie możemy ot tak sobie rezygnować z przyjęć — upomniała mnie chłodno, zakładając kolczyki ze szmaragdami, które dostała ode mnie na ostatnią rocznicę ślubu. Komponowały się zjawiskowo z jej zielono-złotymi oczami i kasztanowymi włosami. Tak bardzo żałowałem, że nie mogę jej objąć i zanurzyć się w jej zapachu.
Tak jak poprzednim razem, pod dom podjechała czarna limuzyna.
— Kacper, wychodzimy. Bądź grzeczny i słuchaj Anity — ucałowaliśmy na pożegnanie synka i pożegnaliśmy się z jego opiekunką, która życzyła nam dobrej zabawy.
Kiedy wsiedliśmy do limuzyny szofer zamknął za nami drzwi. W kabinie zapanowała niezręczna cisza, którą przerwał Erik:
— Diana, słuchaj. Wiem, że to do czego doszło podczas ostatnich negocjacji było dla Ciebie bardzo niezręczne i niesprawiedliwe. Jednak nie możesz winić za to wyłącznie Artura. Doskonale rozumiem, że zrobił to także dla mnie, dlatego ciężko jest mi patrzeć, jak przeżywa wasze ostatnie kłótnie. Chciałbym Ci to jakoś wynagrodzić, wobec czego zdecydowaliśmy razem z Katrine, że znowu będziesz mogła zająć jej miejsce w loży.
— Erik, chyba nie odmówisz mi prawa bycia sfrustrowaną, po tym jak sprzedaliście mój tyłek za fundusze na wasz projekt? Jedyne co możecie zrobić, to mieć nadzieję, że przebieg losowania i licytacji nie pójdzie po myśli Petera, chyba że tak naprawdę zależy wam na zadowoleniu swojego inwestora — odparła ironicznie.
W tym ponurym nastroju upłynęła nam podróż do Schloss Karolianum, która wydłużyła się przez niespodziewane zamknięcie drogi. Na miejsce dojechaliśmy kilka minut po czasie. W pośpiechu weszliśmy do zamku, w którym byli już wszyscy członkowie bractwa. Erik i Diana udali się w stronę loży kapituły, przy której hrabia Olaf powstał, aby rozpocząć przemowę:
— Szanowni Członkowie Najwyższej Kapituły Bractwa Karolińskiego, bracia i siostry, drodzy goście. Dziękuję za tak liczne przybycie na 633. Spotkanie Bractwa. Tradycyjnie, chciałbym przywitać nowych członków i członkinie, dziękuję również wprowadzającym za ich wkład w rozwój bractwa. Zanim jednak przejdę do dalszej części chciałbym poruszyć pewną bardzo ważną kwestię. Z wielkim żalem przyznaję, że otrzymałem bardzo niepokojące wieści, iż nie wszyscy ze zgromadzonych tu braci i sióstr przestrzegają zasad bractwa. Uczciwość nakazuje, aby kwestia ta została wyjaśniona przed wszystkimi członkami, zanim będziemy mogli w spokoju celebrować naszą uroczystość. W celu złożenia wyjaśnień proszę o wystąpienie przed lożę: siostrę Dianę Miller i brata Petera Siggenthala.
Nie mogłem uwierzyć własnym uszom. Czyżby Erik zmienił zdanie i postanowił ukarać Petera, za próbę namieszania w przebiegu spotkania? Jeśli tak, to czemu Olaf wezwał również Dianę? Przecież miała w tym, co najwyżej pośredni udział.
— Wiesz coś o tym? To sprawka Erika? — zapytałem stojącą obok mnie Katrine.
— Możliwe. Namawiałam go, żeby zgłosił tę sprawę kapitule.
Spojrzałem na przyjaciela, szukając potwierdzenia moich domysłów, jednak dostrzegłem w wyrazie jego twarzy tylko zaskoczenie. Diana natomiast była blada jak ściana, widziałem, jak mówi coś do Erika, niestety nie mogłem usłyszeć jej słów wśród poruszenia, jakie zostało wzbudzone po oskarżeniach hrabiego. Ostatecznie, ze spuszczoną głową dołączyła do Petera stojącego przed kapitułą.
— Czy macie coś do powiedzenia Najwyższej Kapitule? — zapytał hrabia, imitując swoją postawą sędziego rozpoczynającego proces.
— To jakiś absurd. Sam chciałbym wiedzieć, jakim prawem rzucacie na nas bezpodstawne oskarżenia — odparował Peter — Jeśli nas w tej chwili nie przeprosisz, będziesz mieć duży problem.
— Wobec tego, aby zarzuty nie pozostały bezpodstawne, proszę o pokazanie wszystkim obecnym dowodu naruszenia przez was zasad bractwa.
Na jednej ze ścian sali balowej odsłonięty został duży telebim. Na polecenie hrabiego pracownik obsługi uruchomił wymowne nagranie.
Oczom obecnych ukazało się wnętrze samochodu, jakby kamera znajdowała się pomiędzy przednimi siedzeniami. Główna uwaga skupiła się jednak na tym, co działo się za szybą, na masce pojazdu. Peter ze skupioną miną posuwał leżącą na karoserii kobietę. Trzymając ją za nogę, ssał jej stopę.
— „Mam go wyciągnąć?” — dźwięk jego słów zadudnił w całej sali balowej.
— „Nie. Wystrzel w środku.” — odpowiedziała kobieta.
Od razu rozpoznałem głos swojej żony. W jednym momencie poczułem, jakby ktoś wyssał ze mnie całą energię. Chciałem spojrzeć jej w oczy, aby potwierdzić, czy to co właśnie usłyszałem było prawdą, jednak Diana stała zwrócona do mnie plecami.
Na nagraniu widać było jak Peter zwalnia ruchy i kładzie się na kobiecie, która mówiła głosem Diany. Mój mózg w dalszym ciągu nie mógł zaakceptować tego strasznego odkrycia.
— „Chyba nie muszę Ci mówić, że nikt nie może się o tym dowiedzieć” — powiedziała głosem Diany tajemnicza kochanka Petera.
— „Oczywiście. Jednak pod jednym warunkiem.”
— „Jakim warunkiem? O czym Ty mówisz?”
— „Podczas kolejnego spotkania bractwa znów mnie wylicytujesz i tym razem nie będziesz zabawiać się z nikim innym” — odpowiedział Peter.
— „Z przyjemnością.”
Dalsza część nagrania została przewinięta i zatrzymana w momencie, kiedy kobieta podnosi się z maski i obraca w stronę kamery, ukazując twarz. Twarz Diany.
— Jak śmiecie?! Pożałujesz tego Olaf! — odgrażał się w furii Peter — Kto, w ogóle pozwolił wam publikować to nagranie? To jest moja prywatna własność!
— Drogi Peterze, dowód złamania przez was zasad Bractwa Karolińskiego przekazała nam…
Andrea
— Co to miało być? Tak bardzo kręci Cię ta poleczka? — zapytałam Petera z udawanym spokojem.
— Nie żartuj. Chciałem tylko zobaczyć reakcję jej męża. Wiesz, że tylko Ciebie kocham. Poza tym, po tym co zrobił, będę mógł przyciąć finansowanie ich projektu. Nie mam nic do Erika, ale ten Artur mi się nie podoba. Poza tym, na własne oczy widziałem, jak ochoczo oddawałaś mu się podczas ostatniego przyjęcia bractwa.
— Masz czelność wypominać mi to co działo się podczas orgii, na którą mnie sam zaciągnąłeś? Na której, sam świetnie się bawiłeś z tą polską kurwą?
— Wiesz co? W przeciwieństwie do Ciebie, nie mam ochoty się dzisiaj kłócić. Pójdziemy na miasto potańczyć?
— Sam sobie idź, na pewno sobie znajdziesz jakąś szmatę do tańca. Odwieź mnie do domu.
— Jak sobie życzysz, ukochana.
Pod domem zostawił mnie wkurzoną do czerwoności. Wiedziałam, na co się piszę wychodząc za takiego mężczyznę jak Peter, ale jak wiele kobiet w moim położeniu, łudziłam się, że będę w stanie go zmienić. Niestety nie udało się. Zgodziłam się brać z nim udział w spotkaniach bractwa, licząc, że jego rozwiązłość się uspokoi, kiedy będzie miał okazję się wyszaleć. Jak widać, to też nie pomogło. Moim warunkiem wzięcia udziału w tych balach było podpisanie intercyzy. Na początku się przed tym wzbraniał, tak jak doradzał mu ojciec, jednak będąc wolnym duchem postanowił złamać rodzinny zwyczaj. Dzięki temu poczułam się bezpieczna przynajmniej na finansowym gruncie.
Kiedy wrócił do domu o czwartej nad ranem cuchnął potem i whisky, ale tym co najbardziej mnie w nim brzydziło, był zapach damskich perfum. Każdego dnia biłam się z myślami, czy nie przerwać tego związku i odejść od niego z połową majątku, jednak jakaś część mnie chciała dać mu kolejną szansę.
Kroplę w czarze goryczy przelało nagranie, które znalazłam na jego komputerze, szukając filmów z naszego ostatniego wyjazdu do Monako. Klip znajdował się w folderze „Umowa dodatkowa CarbonCapture” i przedstawiał Petera obmacującego się z tą polką w jego samochodzie. Scenerię rozpoznałam doskonale, ponieważ w tym samym miejscu po raz pierwszy się kochaliśmy. Wyłączyłam nagranie i chwyciłam za telefon szukając numeru do adwokata. W pewnym momencie poczułam chęć obejrzenia nagrania do końca. Z bólem serca oglądałam, jak doprowadza ją do rozkoszy ręką, po czym ona odwdzięcza mu się stopami, tak jak lubił, aby następnie wziąć go w usta. Najbardziej ciekawy moment znalazłam na końcu filmu, po tym jak na jej życzenie doszedł w środku. Wymiana kilku zdań natchnęła mnie do wykorzystania nagrania w innym celu niż początkowo planowałam. W końcu tej polskiej zdzirze też należała się nauczka.
Diana
W głowię miałam mętlik. Jak mam się z tego teraz wyplątać? Przecież Artur nigdy nie wybaczy mi takiego upokorzenia. Chciałam stąd wybiec, nie oglądając się za siebie, jednak czułam, że powinnam spróbować to jakoś wyjaśnić. Chociaż tyle byłam mu winna.
— Wobec tego wnioskuję o wydalenie brata Petera Siggenthala i siostry Diany Miller z Bractwa Karolińskiego. Członków Najwyższej Kapituły, którzy chcą wnieść sprzeciw, proszę o powstanie — kontynuował hrabia Olaf.
Wszyscy siedzący w loży pozostali na swoich miejscach.
— W takim razie, jednogłośną decyzją Najwyższej Kapituły pozbawiam was członkostwa w Bractwie Karolińskim i tym samym nakazuję wam opuszczenie dzisiejszego balu.
W tym momencie Erik wstał z miejsca i podszedł do hrabiego Olafa, aby wyszeptać mu coś do ucha. Hrabia uniósł brwi i się zafrasował po czym stwierdził:
— Bractwo Karolińskie w swoich wspaniałomyślnych zasadach przewidziało możliwość uczestnictwa wydalonych członków na przyjęciu jednak wyłącznie w roli służby i jedynie za zgodą współmałżonka. Chciałbym w związku z tym poprosić brata Artura Millera i siostrę Andreę Siggenthal o wyrażenie swojej woli.
Po raz pierwszy od początku tej tragicznej sceny spojrzałam za siebie, wypatrując w tłumie zgromadzonych mojego męża. Kiedy go w końcu odnalazłam moje serce pokruszyło się na tysiąc kawałków. Stał tam samotnie, zawstydzony i zdruzgotany tym, co przed chwilą musiał oglądać.
— Rozumiem. W takim razie proszę o odprowadzenie Pana Siggenthala do wyjścia — usłyszałam rozkaz hrabiego Olafa. Oznaczało to, że żona Petera nie zgodziła się na jego pozostanie na balu.
— Jeszcze wszyscy tego pożałujecie! Zniszczę te wasze całe śmieszne Bractwo! — odgrażał się Peter — Zostaw mnie pachołku! — odtrącił rękę ochroniarza, który próbował siłą wyprowadzić go z zamku. Spowodowało to szamotaninę, w ruch poleciały pięści. Peter zamachnął się i trafił funkcjonariusza w skroń, przez co tamten zatoczył się do tyłu i upadł. Do pozostałego na nogach ochroniarza dołączyło kolejnych dwóch i w trójkę z wysiłkiem spacyfikowali awanturnika. Z rękami założonymi za plecami wyprowadzili go poza salę balową.
— Skoro mamy to już za sobą, chciałbym teraz zapytać brata Artura o jego decyzję — ponownie rozpoczął Olaf
— Oczywiście zgadzam się, aby moja żona brała udział w tym spotkaniu.
Po tych słowach Artura poczułam cień ulgi. Może jednak nie wszystko jest stracone. W tej chwili chciałam podbiec do mojego męża, wszystko mu wytłumaczyć i błagać o wybaczenie.
— Nie sądzę jednak, że Diana potrzebuje takiego pozwolenia. Nie zgadzam się z wnioskiem o wykluczenie jej z bractwa — nie wierzyłam, że po tym wszystkim, Artur ma zamiar mnie bronić.
— Jak to się nie zgadzasz? — mina hrabiego wyrażała szczere zdumienie.
— To nagranie nie dowodzi jej winy. Licytacja się nie odbyła, skąd więc wiadomo, czy Diana miała zamiar postąpić tak, jak obiecała Peterowi? Wszyscy słyszeliśmy, że to był szantaż z jego strony.
Na sali rozległy się pomruki przyznające rację Arturowi. Stojąc sama przed lożą kapituły, spojrzałam na mojego męża, którego rycerskość przypomniała mi, dlaczego się w nim zakochałam. Odwzajemnił mój wzrok, lecz bez uśmiechu, z pełną powagą. Poznałam, że czeka nas długa droga, zanim będzie w stanie mi wybaczyć. Pocieszała mnie myśl, że jego zachowanie świadczyło o tym, że nie skreślił mnie całkiem.
— W rzeczy samej, nie mamy tutaj dobitnych dowodów na to, że siostra Diana dopuściła się naruszenia zasad bractwa. Nie można natomiast odrzucić faktu, iż jasno wyraziła chęć ich złamania. Czuję się w obowiązku, aby unieważnić poprzednie głosowanie nad jej wykluczeniem i zarządzić ponownie, z uwzględnieniem twoich argumentów. Proszę, wobec tego o powstanie członków kapituły, którzy opowiadają się za wykluczeniem Diany z szeregów Bractwa Karolińskiego.
Choć chwila głosowania trwała dłużej niż powinna, wszyscy członkowie kapituły pozostali na swoich miejscach, za wyjątkiem przewodniczącego. Hrabia Olaf spojrzał w obie strony stołu i z uśmiechem stwierdził:
— Siostro Diano, myślę, że powinnaś szczerze podziękować bratu Arturowi za tak szlachetną obronę — cała sala nagrodziła brawami jego słowa. — Cieszę się niezmiernie, że nasze bractwo utraciło dzisiaj tylko jednego członka. Jednak jako przewodniczący mam prawo do niezależnego głosu. Z racji tego, że brałaś pośredni udział w tej aferze odmawiam Ci prawa wzięcia udziału w dzisiejszym losowaniu. Proszę, abyś już teraz przeszła do pomieszczenia służby.
Zewsząd słychać było szeptania sprzeciwu, jednak nikt otwarcie nie zabrał głosu. Spojrzałam na Artura, który również nie miał zamiaru zareagować. Nieruchomym wzrokiem patrzył w stronę loży. Nie próbując nadwyrężać mojego już i tak mocno nadwątlonego honoru, ruszyłam do pomieszczenia, w którym miałam czekać na resztę niewolników.
Pokój ten był znacznie mniejszy niż sala balowa. Z nisko zawieszonym sufitem i ścianami wypełnionymi trofeami myśliwskimi. W środku nie było nikogo, więc usiadłam na krześle patrząc na rozpalony w kominku ogień. Ciągle starałam się uspokoić i poukładać w głowie to co się wydarzyło przed chwilą w sali balowej. Nie mogłam się doczekać, kiedy stanę twarzą w twarz z Arturem, gdyż do tego momentu nie mogłam mieć pewności, jaka będzie nasza przyszłość. Oczekiwanie dłużyło się niemiłosiernie. Po kwadransie do sali wszedł trener niewolników Otto:
— Widzę, że mamy już pierwszą nieszczęśnicę. Niezłe z ciebie ziółko. Po takim czymś głowa twojego męża mogłaby wisieć wśród tych tutaj — szpicrutą wskazał na głowy jeleni przytwierdzone do ściany nad kominkiem. Najwyraźniej odnosił się do treści nagrania. Kiedy otwierałam usta, aby mu odpowiedzieć strzelił szpicrutą w wysoką cholewkę skórzanych butów. — Jako niewolnica nie możesz odzywać się bez pozwolenia. Chyba nie bierzesz w tym udziału po raz pierwszy? — zapytał retorycznie.
— Nie traćmy czasu, rozbieraj się. Wszystko.
W obawie przed jego narzędziem zaczęłam ściągać moją suknię. Kiedy pozbyłam się mojego uroczystego ubioru i stanęłam w stroju Ewy przed Ottem, ten podszedł do mnie i chwycił dłonią odzianą w skórzaną rękawicę moją szczękę, obserwując bacznie mój lewy i prawy profil. Zupełnie jakby oglądał okaz zwierzęcia wystawowego. Między udami czułam przesuwającą się powoli ku górze twardą szpicrutę. Jej zimny skórzany koniec zabawił chwilę w okolicy mojego łona wpijając się boleśnie między moje wargi po czym powędrował linią brzucha w stronę moich piersi. W to miejsce przeniosła się również jego dłoń, łapiąc mocno za mój prawy sutek. Z trudnością stłumiłam pisk bólu. Wykręcając moją brodawkę delikatnie poklepywał swoim narzędziem moje pośladki.
W tym momencie usłyszałam otwieranie drzwi. Otto wycofał się dwa kroki do tyłu pozostawiając mnie samą, nagą na środku sali. Bojąc się odwrócić w stronę drzwi patrzyłam na trenera niewolników czekając, aż wszyscy wejdą do sali. Nagle poczułam, że ktoś ściska moją prawą dłoń. Obróciłam wzrok w jego stronę i ujrzałam mojego męża. Nie mogłam opanować emocji wiedząc, że Artur, mimo wszystkich tych podłości, dalej chciał mieć ze mną coś wspólnego. Ta jedna chwila, kiedy czule złapał mnie za rękę, zupełnie tak jak podczas naszych pierwszych spotkań sprawiła, że zapomniałam o całym świecie. Objęłam go ramionami i ucałowałam mocno.
— Kochany, tyle muszę Ci powiedzieć. Przepraszam, że AAAAAAAAAAAA!
Na pośladku poczułam palący ból, tak jakby ktoś przyłożył mi do niego rozżarzony pręt. Natychmiast zdjęłam ręce z karku Artura i skierowałam je w stronę źródła bólu. Wtedy dostałam po raz drugi. Na szczęście, ręce przejęły część impetu szpicruty, inaczej bym chyba popuściła z bólu.
— Już ja Cię nauczę dyscypliny, łajdacznico! Tylko zobaczyła ogiera i już mu się uwiesza na szyi i zachęca do pokrycia. Jako niewolnica nie masz prawa do żadnego ruchu, jeśli Pan lub Pani ci tego nie rozkażą. Zrozumiano?
Szybko pokiwałam głową. Łzy ciekły mi po policzkach, broda drżała mi od szlochu.
— Świetnie. W takim razie zdejmijcie te ubrania, których nie jesteście dzisiaj godni i załóżcie bardziej odpowiednie.
Artur rozebrał się do naga i chwycił mnie za rękę chcąc zaprowadzić do półek ze strojem służby.
— Chwila! Widzę, że się na nią napaliłeś, ale muszę nad nią jeszcze popracować, żeby nie sprawiała Państwu żadnych problemów podczas przyjęcia.
Pożoga na moich pośladkach i dłoniach nie pozwalała mi protestować. Patrzyłam, jak Artur niknie w tłumie nagich ciał. Pomyślałam, że skoro nie mogę pójść po strój, Otto karze mi wyjść na licytację nago. Wtedy zobaczyłam jak ze skrzyni za sobą wyjmuje lateksowy kostium.
— Trochę się w tym dzisiaj zgrzejesz, ale jakoś musisz odpokutować swoje winy. I upnij włosy w koński ogon. Niewolnica nie może mieć takiej dostojnej fryzury.
Wzięłam od niego gumowy kaftan i zaczęłam ubierać. Strój miał nogawki jak spodnie i długie rękawy jednak nie zakrywał najistotniejszych części ciała. Piersi wychodziły swobodnie przez specjalnie zaprojektowane otwory, natomiast część górna łączyła się z nogawkami jedynie za pomocą cienkich pasów gumowego materiału na zewnątrz ud. W ten sposób cały tyłek i części intymne miałam na wierzchu.
— Żebyś nie strzępiła na próżno języka musisz założyć to. — w ręku trzymał mały pierścień z dwoma cienkimi skórzanymi paskami po obu stronach — Obróć się i otwórz szeroko usta.
Kiedy to zrobiłam, włożył mi pierścień między zęby blokując możliwość zamknięcia szczęki. Paski zapiął zręcznie z tyłu głowy. Przez chwilę czułam, jak szczęka zaczyna mi drętwieć, nie wiedziałam też jak łykać ślinę. Bałam się, że zacznie mi ona bezwiednie wypływać z ust.
— Jeśli wszyscy są gotowi to panie łapią panów i wychodzimy. Czas na licytację. — szybko odszukałam wzrokiem Artura i zobaczyłam jak wychodzi trzymany za przyrodzenie przez Sandrę, którą poprzednio wylicytował Erik. Moją zazdrość przerwał Otto, lekko smagając mnie szpicrutą w tyłek.
— Dalej! — zawołał
Kiedy wyszłam prowadzona przez Otta w moim nietypowym stroju, wszyscy zaczęli bić brawo. Wszyscy, łącznie z Erikiem i Katrine. Widziałam jak uśmiechają się, komentując między sobą moją wyjątkową kreację.
— Szanowna Kapituło Bractwa Karolińskiego, drodzy goście. Chciałbym zaprezentować wam, tych oto niewolników, których wyszkoliłem specjalnie na okazję dzisiejszego przyjęcia. Jestem pewny, że będą wam dobrze służyć. Ręczę za to moją reputacją— wyraził swoją formułkę Otto.
— Dziękuję Otto, oczywiście jesteś odpowiedzialny za ich posłuszeństwo. Zanim zaczniemy licytację, chciałbym abyś zaprezentował nam ich możliwości.
— Z wielką przyjemnością Panie Przewodniczący. Chciałbym się teraz pochwalić podopieczną, która sprawiła mi najwięcej trudności. Efekt końcowy jest następujący — Otto złapał mnie za włosy i pchnął w stronę rzędu niewolników — Klęknij! — rozkazał, kiedy stanęłam przed mężczyzną, który stał jako pierwszy w rzędzie. Klęcząc, czułam jak moja głowa kierowana jest w stronę jego sterczącego członka. Intensywny zapach jego męskości, która zagłębiała się w moje gardło powodował mdłości. Otto, trzymając mnie za kucyk ruszał moją głową w przód i tył, powoli i sumiennie, masturbując jednego ze swoich niewolników — Następny! — szybkim ruchem odciągnął moje unieruchomione pierścieniem usta od pulsującego przyrodzenia pozostawiając długą nitkę gęstej śliny, która zrywając się opadła na moje odsłonięte piersi. Na kolanach przeszłam obok kobiety, do następnego gotowego na moje usługi niewolnika. Tym razem jego kutas zabawił krótko w moim gardle, gdyż zostałam pociągnięta do następnego. Otto kontynuował mój marsz przez pierwszy rząd niewolników, pozostawiając na przebytej drodze kilkanaście lśniących od mojej śliny członków. Ponieważ cały czas sam kontrolował moje ruchy, w pewnym momencie zamknęłam oczy i czekałam na koniec tej tortury. Czułam jak ślina wymieszana z potem zlizywanym z męskich erekcji, spływa z gładkiego lateksu na moje wargi sromowe, łaskocząc łechtaczkę, a następnie kapie na marmurową podłogę sali balowej.
— Tego musisz skończyć sama. Najlepiej użyj języka. — rozkazał, puszczając moje włosy. Upokorzona, zaczęłam lizać ślizgający się po pierścieniu korzeń. Cały czas w głowie miałam dręczącą myśl, że Artur patrzy właśnie na mnie z niesmakiem, żałując swojej decyzji, abym brała w tym dalej udział. — Masz minutę — dodał Otto. Obawiając się kolejnych razów na mojej delikatnej skórze, docisnęłam językiem twardą nasadę do swojego podniebienia pochłaniając go bez opamiętania. Po kilku sekundach takiego traktowania, poczułam jak członek drży, po czym wsuwa się do oporu wypełniając moje gardło gorącym nasieniem. Z otwartą na oścież szczęką i kutasem wypełniającym moje usta, miałam problem z połknięciem galonów spermy zalewających całe moje gardło. Zaczęłam się krztusić, część strugi nasienia znalazła jedyną drogę ujścia przez mój nos. W końcu mężczyzna wyprowadził swojego penisa z moich ust. Wycierając białe smarki, załzawionymi oczami spojrzałam w górę, aby zobaczyć kogo rozkazano mi wydoić. Kiedy zdałam sobie sprawę, że po moim przełyku spływa sperma Artura, poczułam niewysłowioną wdzięczność dla Otta. Chwyciłam męża za jądra i wsunęłam z powrotem jego wiotczejącą męskość w swoje usta, z zamiarem wyssania go do ostatniej kropli. Jego uśmiech opromienił moją duszę, nie chciałam go już opuszczać.
— Jemu już wystarczy — skomentował Otto, odciągając mnie od męża, czemu zaskoczona, nie zdążyłam zaprotestować.
— Szanowny Przewodniczący, mam nadzieję, że ów pokaz podobał się Najwyższej Kapitule oraz Szacownym gościom. — zwrócił się do hrabiego Olafa.
— Zaiste Otto, po raz kolejny udowodniłeś swoją wartość jako trener niewolników. Możesz odejść, zaczynamy licytację.
Po piętnastu minutach, nadeszła kolej licytacji Artura. Brały w niej udział cztery panie, w tym Katrine i Andrea, której tym razem udało się wylosować przydział do arystokracji. Przy stawce dwóch tysięcy franków, na polu walki pozostały tylko one dwie. Kiedy Andrea zaproponowała dwa i pół tysiąca, Katrine skonsultowała swoją decyzję z Erikiem, po czym rzuciła maksymalną kwotę dobijając targu. Znów zaczęłam podejrzewać, iż Katrine ma słabość do mojego męża, jednak odepchnęłam od siebie uczucie zazdrości. Czułam, że wobec tego co zrobiłam sama, nie mam prawa do bycia zazdrosną o Artura. Po Arturze do licytacji stanęłam ja sama. Widziałam, ze Erik szykuje się, aby rozpocząć walkę o mnie. Patrząc jak podnosi rękę, aby zaproponować kwotę usłyszałam kobiecy głos:
— Trzy tysiące! — spojrzałam na pełną zawiści i satysfakcji twarz Andrei.
— Wylicytowano za trzy tysiące franków — skomentował prowadzący licytację.
Kiedy licytację zakończyły się, każdy z nas poszedł do swojego pana, aby rozpocząć służbę. Patrzyłam jak Artur stawia się przy Katrine, która z uśmiechem puszcza mu oko. Moją uwagę odwróciła damska dłoń, która wsunęła się w moje nieosłonięte łono.
— W końcu Cię mam, polska kurewko — powiedziała Andrea mocnym niemieckim akcentem, wpychając palce w moją pochwę, po czym splunęła mi w twarz. Zszokowana, zachłysnęłam się jej śliną, której większość trafiła w moje otwarte usta. Kaszląc, chciałam jej coś odpowiedzieć, ale uniemożliwiał mi to mój knebel. — Lubisz zabawiać się z cudzymi mężami? Chciałaś naciągnąć bogatego szwajcara na dziecko? Dzisiaj zobaczysz, jak traktuje się tutaj takie dziwki — powiedziała głosem pełnym jadu. Wyciągnęła palce z mojej cipki i wsadziła mi je głęboko w gardło. — Chodź ze mną, zanim zaczniemy kolację, chcę abyś odwdzięczyła się hrabiemu, za jego dzisiejszą łaskawość. Łapiąc mnie za rękę podprowadziła mnie do hrabiego Olafa, który rozmawiał właśnie z Beą Winker. Po jego drugiej stronie siedział Erik z Katrine, za którą stał Artur. Uśmiechnął się do mnie, jednak kiedy zobaczył moją minę zrozumiał, że coś jest nie tak.
— Drogi hrabio. Podczas kolacji, chciałabym zaoferować panu usługi mojej służby. Myślę, że postara się, aby odpowiednio podziękować kapitule, za okazaną łaskawość. — hrabia Olaf oderwany od rozmowy, spojrzał na mnie lubieżnie po czym wskazał na drugą stronę stołu i powiedział:
— Dziękuję siostro Andreo, to bardzo miłe z twojej strony. Chętnie ją wypróbuje. Dla mojej wygody, ściągnij tylko jej ten knebel. Chyba mnie nie ugryzie, prawda?
— Zapewniam, że nie. — odpowiedziała moja Pani. Jej ręce sprawnie rozpięły pasek oswobadzając moją zdrętwiałą szczękę. Ulga jaką poczułam była niewysłowiona, oblizałam zaschnięte usta i rozmasowałam sobie żuchwę. — Podziękuj teraz hrabiemu, suko — wyszeptała mi do ucha, podnosząc obrus po drugiej stronie stołu, wskazując mi moje miejsce podczas kolacji. Wchodząc w słabo oświetloną przestrzeń pod stołem zauważyłam tyłek dziewczyny, która już w tym momencie opiekowała się członkiem hrabiego.
— Oddam Ci ją jak skończy — usłyszałam głos hrabiego dochodzący znad stołu.
Dziewczyna liżąca leciwego fiuta hrabiego usunęła się i uklękła z boku, zostawiając mnie z nim samą. Zdrętwiałymi jeszcze ustami zaczęłam zwilżać jego pień, pomagając sobie ręką. Nagle poczułam język drugiej niewolnicy na moim nagim tyłku. Bardzo mnie tym zaskoczyła, przez co obróciłam się w jej stronę,
— Cześć, jestem Anna, nie obraź się, ale twoja pupa wygląda bardzo apetycznie.
Zamierzałam jej odpowiedzieć, jednak ręka hrabiego na powrót przyciągnęła mnie do jego prącia. Kręciłam tyłkiem, aby uniemożliwić jej lizanie, ręką próbowałam ją odgonić, ale bez skutku. W końcu poddałam się pieszczotom. Czując coraz większe podniecenie zaczęłam namiętnie oddawać się fellatio. Wtedy pod stół wszedł Artur. Podchwycił mój wzrok i powiedział cicho:
— W porządku, nie przerywaj…
Mimo wszystko, na krótko oderwałam się od hrabiego i masując go ręką uściskałam mojego ukochanego męża. Artur wykorzystał okazję i lekceważąc fakt, że przed chwilą moje usta były na kutasie przewodniczącego kapituły pocałował je czule i namiętnie.
— Długo jeszcze mam czekać — usłyszeliśmy znad stołu głos Katrine.
— Kocham Cię — powiedział szybko i zanurkował między nogami naszej przyjaciółki, nosem ocierając o jej rude łono.
— Ja Ciebie też kocham, najmocniej na świecie, nigdy już Cię nie zawiodę — odpowiedziałam czując, jak język Anny wsuwa się w mój odbyt.
Pod stół zajrzała blondwłosa głowa Pani Winker.
— Zanim nas opuścisz, zajrzyj jeszcze pod moją spódnicę — poleciła. Spojrzałam na jej nogi, pomiędzy którymi klęczał mężczyzna, najpewniej Edmund, jej mąż i wróciłam do przyrodzenia hrabiego. Obejmując go ustami zaczęłam mozolnie ssać i lizać. Artur złapał mnie za rękę swoją silną dłonią, którą chwyciłam mocno, kiedy poczułam w tyłku palec Anny.
— No weź! — wydałam z siebie niezrozumiały dźwięk, rezonując na kutasie, który wypełniał moje usta. Anna albo nie usłyszała, albo nie chciała przestać, gdyż cały czas penetrowała moją tylną dziurkę liżąc moje wargi.
— Bardzo dobrze, możesz cały czas coś mówić — usłyszałam polecenie hrabiego — Albo nie, najlepiej zaśpiewaj. Słyszałem, że dobrze znasz francuski, to może Edith Piaf, „Non, je ne regrette rien”, na pewno znasz!
Kiedy zaczęłam nucić piosenkę, którą tak bardzo lubiłam, z buzią wypełnioną jego penisem, zauważyłam, że Artur oderwał się od muszelki Katrine i spojrzał na mnie ze zdziwieniem. Wiedziałam, że od tego momentu piosenka ta będzie dużym tabu w naszym domu.
— O tak, pięknie — pochwalił mnie hrabia. Dochodząc do powtórzenia refrenu, poczułam jak jego członek pulsuje, wytryskując ciepłe nasienie w moje usta — Nie przerywaj — polecił mi. Na wpół bulgocząc, kontynuowałam mruczenie melodii, starając się szybko połknąć to co wypełniało moją buzię. Kiedy już się z tym uporałam, wypuściłam jego sflaczałego fiuta i dośpiewałam finał piosenki, ręką chwytając za głowę Anny i przyciskając ją do mojego tyłka. Jej język penetrował wnętrze mojej tylnej dziurki. Drugą dłonią złapałam za Artura, tarmosząc jego wspaniałego kutasa.
W chwilę później usłyszałam krótki krzyk Katrine, gdy Artur również spełnił swoją powinność.
— Diano, zapraszam — Bea Winker, znów zajrzała pod stół. — Edmundzie, musisz podzielić się mną z koleżanką.
Kiedy weszłam pod jej suknię liczyłam, że mąż kobiety ustąpi mi miejsca między jej udami. Jednak ten nie przerywał zapalczywego lizania swojej żony. Pozostało mi tylko dołączyć do niego. Nasze usta i języki naprzemiennie ślizgały się po jej nabrzmiałej wisience, ocierały się o siebie i o nią. Wyglądało to jakbym całowała się jednocześnie z nim i cipką jego żony. Rozochocony złapał mnie za pierś, miętosząc delikatnie mój sutek. Nie wiedziałam jak zareagować w tej sytuacji, z niechęcią odtrąciłam jego dłoń. Zauważyłam, że jego język coraz częściej lądował celowo na moim, częściej niż na łechtaczce jego żony. Kiedy złapał mnie za rękę i nakierował ją na swoją erekcję, wycofałam się i wyszłam spod jej spódnicy.
— Co się tam dzieje? — zapytała zaalarmowana Bea, po czym zerknęła pod stół. Zobaczyła w jaki sposób patrzę na jej męża i z miną oznaczającą zrozumienie powiedziała: — Strasznie się rozochocił, co? Poruszaj nim dwa razy i będzie po sprawie. Tylko posprzątajcie po sobie — puściła do mnie oko i wróciła do rozmowy — I pospieszcie się, bo zaraz kolacja się skończy, a ja dalej nie — dodała.
Nie mogłam uwierzyć w to co usłyszałam. Nie wiedziałam co robić, przecież nie mogłam iść poskarżyć się mojej Pani, która tak szczerze mnie nienawidziła. Odwróciłam się w stronę Artura, jednak ten musiał już wyjść spod stołu, jako że już skończył zadowalać Katrine. Z trudem opanowując obrzydzenie weszłam pod sukienkę i znów razem z Edmundem zaczęłam lizać Panią Winker. Ręką chwyciłam, za jego członka. Postanowiłam wyobrażać sobie, że doję krowę. Rzeczywiście po kilku ruchach ręką, mąż Bei sapiąc, wytrysnął strumień rzadkiej spermy oblewając mój brzuch oraz suknię żony. Rąbkiem spódnicy wytarłam białe strugi i z zapałem zabrałam się do zaspokajania Bei. Chcąc mieć to już za sobą, nie przejmowałam się, że Edmund skupiał się bardziej na moich cyckach niż na swojej żonie. Penetrując ją trzema palcami, lizałam jej łechtaczkę ignorując jego ręce ściskające moje piersi oraz jego usta ssące moje sutki. Kiedy w końcu ciało Bei stężało i napięło się zwiastując orgazm, odebrałam to jako osobisty tryumf. Z niesamowitą zaciekłością kontynuowałam pieszczoty, pocierając moje usta o jej wargi sromowe. Kiedy odepchnęła moją głowę, błyskawicznie odtrąciłam naprzykrzającego mi się mężczyznę i wyszłam spod stołu.
— Skoro już wszyscy skończyli kolację — zaczął hrabia Olaf patrząc porozumiewawczo na Beę Winker — zarządzam przerwę, podczas której zapraszam wszystkich gości, razem ze służbą na piętro, gdzie będziemy kontynuować uroczystość.
Spojrzałam w kierunku Artura, który stał za Katrine. Uśmiechał się do mnie z politowaniem, wiedząc jak musiałam się namęczyć, aby zadowolić panią Winker. Dobrze, że nie wiedział co przeszłam z jej mężem. Szybkim krokiem wróciłam do stołu, gdzie siedziała Andrea.
— Strasznie długo Ci to zajęło. Pewnie bawisz się lepiej ode mnie, czas to zmienić. Idziemy — powiedziała z szyderczym uśmiechem Andrea, kierując się w stronę schodów. U ich podstawy zbliżyłyśmy się do Katrine i Erika. Serce zaczęło mi szybciej bić, kiedy Artur musnął niepostrzeżenie dłonią moją pupę.
— Może dołączysz do nas? — zasugerowała Katrine.
— Chętnie, znajdziemy się później — zbyła ją Andrea, przyspieszając kroku.
Na piętrze Andrea przystanęła, aby wziąć dla siebie drinka. Oczami prześwietliła scenerię, szukając odpowiedniego miejsca do świętowania. W końcu zdecydowała udać się w lewą stronę sali. Poszłam za nią, tęsknie patrząc na Artura, który skierował się za Katrine w drugą stronę. Andrea podeszła do purpurowej dwuosobowej kanapy i odwróciła się tyłem do mnie.
— Pomóż mi z tym zamkiem. Strasznie tu gorąco — kiedy to powiedziała, zdałam sobie sprawę jak bardzo moje ciało dusi się w silikonowym trykocie. Posłusznie pomogłam jej ściągnąć kremową suknię. Rozebrana do naga usiadła na fotelu rozchylając nogi.
— Bierz się do roboty. Tym razem nie musisz śpiewać — zadrwiła.
Uklękłam przed jej wygoloną cipką i zaczęłam pieścić ją ustami. Andrea mrucząc, bawiła się swoimi drobnymi, lecz krągłymi piersiami, szczypiąc sobie sutki.
— Widzę, że bawisz się dziś w damskim gronie — usłyszałam za plecami niski męski głos.
— Niestety nie udało mi się wylicytować żadnego ogiera. Rozumiem, że chcesz się do mnie przyłączyć Wilhelmie — odpowiedziała Andrea, poklepując ręką miejsce na kanapie po swojej lewej stronie.
— Z przyjemnością — odpowiedział, siadając przy niej. Był lekko otyłym siwiejącym gościem po pięćdziesiątce z krótkim członkiem, do którego od razu zabrała się jego służąca, klęcząc przy mnie. Andrea odtrąciła głowę dziewczyny i zaczęła masować ręką jego przyrodzenie. Nachyliła się w jego stronę i wyszeptała mu coś do ucha. Wilhelm uniósł brwi, po czym zaśmiał się i wskazał ręką w stronę sali. Nagle poczułam dotyk na moim pośladku. Mokra dłoń potarła moje krocze. Twardy członek naparł na wejście do pochwy. Stęknęłam lekko, nie przerywając lizania. Andrea napierając swoją szparką na moją twarz położyła stopy na moich plecach. — Podczas gdy zabawiasz się z jej służącą, wyliż zmęczone stopy wielmożnej Pani — rozkazał swojemu niewolnikowi Wilhelm. Jego kuśką znowu zajęła się służąca. Przez szybkie ruchy rozpierającego mnie członka nie mogłam skupić się na Andrei.
— Jesteś beznadziejna, widać że wolisz kutasy cudzych mężów — po czym zwróciła się do Wilhelma — Willy, może zamienimy się służącymi? — Mężczyzna bez wahania odtrącił swoją niewolnicę, która błyskawicznie zabrała się do lizania Andrei, pozostawiając członka Wilhelma dla mnie. Jego drugi niewolnik ustawicznie penetrował moją wilgotną szparkę.
— Wielmożny Panie, czy mogę dojść w niej? — zapytał nieśmiałym głosem klęczący za mną nieznajomy.
— Pozwól mu. Wszyscy widzieliśmy, że ona to lubi — odezwała się Andrea, szydząc ze mnie. Wilhelm skinął głową, dając przyzwolenie niewolnikowi. Pomimo, że doskonale znałam zasady spotkania postanowiłam zaprotestować:
— Ale ja nie chcę — powiedziałam z żalem.
— Widzisz jaka bezczelna! — powiedziała Andrea do Wilhelma.
— Jeszcze raz się odezwiesz, to wrócimy do knebla. Poza tym, dobrze wiesz, że zawsze możesz wyjść. Pomyśl tylko o Arturze. Jak będziesz grzeczna to niedługo dopuszczę go do Ciebie — jej słowa wywołały w mojej głowie mętlik. Przez chwilę zastanawiałam się, czy rzeczywiście nie opuścić przyjęcia. Jednak pragnienie rychłego spotkania z Arturem zmusiło mnie do pozostania w obecnej pozycji. Moje myśli rozproszył kutas niewolnika poruszający się we mnie w maszynowym tempie. Długie szmaragdowe kolczyki, które dostałam na rocznicę ślubu od Artura obijały się o moją szyję w tym samym rytmie, w jakim jądra mężczyzny uderzały w moją łechtaczkę. Nie chciałam dopuścić do siebie świadomości, że sprawia mi to przyjemność. Mimo to zwierzęca, nieokiełznana siła, niczym reakcja chemiczna w moim mózgu spowodowała, że w tym jednym momencie zapragnęłam pierdolić się z nim do nieprzytomności. Trzymając w dłoni członka Wilhelma, zaczęłam napierać na biodra nieznajomego kochanka, kontrując jego ruchy. Począwszy od krocza, zaczęłam odczuwać rozchodzący się po całym ciele impuls nadchodzącego orgazmu. W tym uniesieniu ledwie zauważyłam, jak sługa Wilhelma chrząknął głośno, po czym odpalił we mnie salwę spermy. Nie przerywając ruchów odbijałam się od niego pośladkami, jęcząc na całą salę. Spełniona, wróciłam rozbieganymi oczami do Wilhelma, którego nasienie zalało całą moją dłoń. Wiotczejące przyrodzenie niewolnika wysunęło się powoli z mojej jeszcze przewrażliwionej muszelki.
— Dawno nie widziałem takiej dzikiej samicy — stwierdził z uznaniem. — Co z tym zrobimy? — zwrócił się do Andrei wskazując głową na swój ejakulat.
— Nabałaganiła, to niech posprząta — skwitowała bez zastanowienia, skupiona prawie całkowicie na całującej namiętnie jej brzoskwinkę niewolnicy.
Pokonując obrzydzenie, zaczęłam zlizywać stygnącą na mojej dłoni słoną spermę Wilhelma. Gdy z trudem przełknęłam pierwszą porcję powiedział:
— Tu jeszcze trochę zostało — wskazując na strużkę spływającą z nasady na jądra. Posłusznie wyczyściłam jego korzeń, wysysając do czysta jego mięknącego penisa. Z lewej strony dostrzegłam drżenie nóg Andrei, która również zbliżała się niechybnie do szczytu rozkoszy.
Po wszystkim Wilhelm podniósł się z kanapy, podziękował Andrei całując jej dłoń, po czym oddalił się ze swoimi niewolnikami w stronę baru. Wtedy dopiero zobaczyłam mężczyznę, który mnie przed chwilą wypełnił. Był niskim i krępym brunetem o bujnym owłosieniu. Odchodząc obrócił się w moją stronę i posłał mi lubieżny uśmiech.
— Chodź, poszukamy teraz jakiegoś ogiera dla mnie. W sumie to mam już jednego upatrzonego — powiedziała Andrea z dużą dozą szyderstwa.
Gdy zobaczyłam, że kierujemy się w stronę Erika i Katrine moje ciało skostniało. Szybko połączyłam kropki i zapałałam jeszcze większą nienawiścią do żony Petera. Więc to miał być finał jej zemsty – przelecieć mojego męża na moich oczach. W myślach starałam się wymyślić jakiś sposób, aby temu zapobiec.
— Czy jest tu jakiś wolny kutas? — zapytała ordynarnie Andrea.
— Coś się znajdzie — odpowiedziała niechętnie Katrine, która w tym momencie siedziała okrakiem na Eriku, ujeżdżając go powoli i zmysłowo. Artur leżał na szezlongu z klęczącą nad nim brunetką. Nie widziałam jego twarzy, ale domyślałam się, że pieści ją ustami. Miałam głęboką nadzieję, że robił to na polecenie swojej właścicielki. — Arturze, zajmij się Panią.
Jak na rozkaz biuściasta brunetka zeszła z mojego męża i bez wahania uklękła przed kochającą się parą, a następnie zaczęła lizać na zmianę mosznę Erika i odbyt Katrine. Wyswobodzony Artur usiadł i kiedy zobaczył co się dzieje momentalnie zbladł.
Artur
Kiedy Sandra zeszła ze mnie podniosłem się powoli, aby zobaczyć kim Katrine kazała mi się zająć. Widząc Andreę z Dianą zaschło mi w ustach. Zanim zdążyłem jakoś zareagować żona Petera podeszła do mnie i pchnęła mnie z powrotem do pozycji leżącej, po czym weszła na mnie i pochyliła się zbliżając swoje usta do moich. Ręką odnalazła mojego wymęczonego trzema orgazmami fiuta i powoli się na niego nabiła. Może przez wyczerpanie wydarzeniami dzisiejszego przyjęcia, a może przez świadomość bycia obserwowanym przez żonę, nie mogłem utrzymać go w pionie. Po kilku ruchach bezwiednie wypadł z cipki Andrei.
— Co się dzieje? — zapytała poirytowana — Jedyny facet, na którego mam dzisiaj ochotę jest w niedyspozycji? Diana, postaw go dla mnie — zwróciła się w stronę mojej żony. Po chwili moje przyrodzenie obejmowały słodkie usta Diany.
— Zanim będziesz gotowy opowiem Ci, jaka niegrzeczna była Twoja żoneczka — zaczęła szeptać mi do ucha, przygryzając je delikatnie — Kiedy dołączył do nas Wilhelm ze swoim niewolnikiem bez pytania zabrała się do jego fiuta, a kiedy doszedł wszystko połknęła, prosząc o więcej… — słuchając jej słów momentalnie poczułem krew napływającą do mojego przyrodzenia. Szepcząc ocierała się o mnie swoimi jędrnymi piersiami — Kiedy wszedł w nią jego niewolnik jęczała z rozkoszy… Pierdolił ją jak tanią kurwę, a ona krzyczała z rozkoszy… Prosiła, żeby w niej skończył… Co najciekawsze… Jęczała imię Petera. — Po tych słowach podniosłem się nieco, aby spojrzeć Dianie w oczy. Chciałem zapytać żonę czy to wszystko prawda. Niestety, nie było mi to dane w tej chwili, ponieważ między moimi nogami zamiast Diany klęczała Katrine.
— Ach, to Ty? — zapytała również zaskoczona Andrea. Katrine uśmiechnęła się oczami, nie odrywając się od ciągnięcia mojej pały — Gdzie moja służąca? — Katrine wskazała ruchem ręki stojącą pod ścianą kanapę. Na niej, na plecach leżała Diana, pompowana przez mojego najbliższego przyjaciela. Rękami i nogami obejmowała jego tułów, dysząc przez otwarte usta. Erik wpijał się niczym wampir w jej bladą szyję — Spójrz na tą kurwę — powiedziała do mnie — Na chwilę spuściłam ją z oka i już pieprzy się z czyimś mężem — po czym obróciła się w stronę Katrine. — Dziękuję Ci Kochana, teraz będzie dobrze — po czym wpuściła mojego zaślinionego przez przyjaciółkę członka w swoją szparkę — O tak, teraz jest baaardzo dobrze — jęknęła z satysfakcją, gdy zaczęła mnie ujeżdżać — Teraz wypierdol mnie tak mocno, jak Peter Dianę — patrząc na Erika ruchającego moją żonę złapałem za pośladki Andrei i zacząłem rżnąć ją jak maszyna. Niestety nie napatrzyłem się zbyt długo, gdyż widok przysłonił mi tyłek Katrine, która usiadła mi na twarzy. Próbując złapać oddech wierciłem językiem w jej wilgotnej muszelce, zlizując jej słonawy smak.
W tle słyszałem jęki trzech kobiet, w tym najgłośniejszy był jednak ten najbardziej mi znajomy głos. Głos Diany. Katrine zaczęła mocno ocierać się swoją cipką o moją twarz. Z racji tego, że nie miałem już czucia w penisie, fakt jego sprawności potwierdzało tylko uczucie podskakującej na nim Andrei. Praktycznie odcięty od świata zewnętrznego straciłem poczucie czasu, wydawało mi się, że ten stosunek trwa prawdziwą wieczność. Jedyne o czym myślałem, to widok Diany kochającej się z Erikiem, który zważywszy na jej ustawiczne jęki był dalej aktualny i trwał w najlepsze. Przez brak dopływu świeżego powietrza zrobiło mi się słabo. Zastanawiałem się, czy gdybym stracił teraz przytomność, któraś z moich obecnych kochanek by to zauważyła. Czarna przestrzeń przytłaczająca mnie wokół, zaczęła wirować. Nie potrafiłem już rozróżnić odgłosów rozkoszy Diany, Katrine i Andrei… a może był ktoś jeszcze? Nie potrafiłem stwierdzić. Poczułem drżenie w okolicach krocza, nie wiedziałem jednak, czy to ja dochodzę, czy Andrea. W tym momencie nie miało to dla mnie żadnego znaczenia…
Następną rzeczą jaką zobaczyłem, była twarz Diany, pochylająca się nade mną. Na ustach poczułem zimne szkło kieliszka. Do moich ust wpływała chłodna woda, niczym prosto z górskiego źródła. Zauważyłem, że nogi mam uniesione do góry, podparte o ścianę. Po przełknięciu wody, błyskawicznie zrobiło mi się niedobrze. Podniosłem się szybko i chwyciłem za plastikową nerkowatą miskę, która leżała obok. Kiedy pozbyłem się zawartości żołądka rozejrzałem się po sali, która wyglądała na szpitalną. Mocne światło raziło moje oczy.
— Cześć — wydusiłem z siebie.
— Skarbie, jak się czujesz? — zapytała Diana. Na sobie miała z powrotem swoją suknię balową.
— Nie wiem, chyba dobrze. Co się stało? Gdzie wszyscy?
— Straciłeś przytomność parę godzin temu, musieli Cię reanimować, karetka przewiozła Cię do szpitala — powiedziała przejęta.
— Jezu… Jak to się stało? — do mojej świadomości zaczęły napływać strzępki ostatnich wspomnień. Kiedy udało mi się poskładać wszystkie ich części, poczułem w ustach słony smak Katrine. — Czy przyjęcie się już skończyło? — zapytałem, nie wiedząc czemu.
— Tak, godzinę temu — przyznała. W jej mimice rozpoznałem nutę wstydu. — Przyjechałam, jak tylko zwolnili mnie ze służby. Katrine z Erikiem, zaraz przyjadą, bardzo zaniepokoili się twoim stanem. Katrine obwinia siebie o to co się stało. — Diana próbowała odciągnąć rozmowę od niepokojącego faktu.
— To znaczy, że zostałaś tam już po tym, jak mnie zabrano do szpitala? — zapytałem niedowierzając. Diana spuściła wzrok.
— Takie są zasady bractwa — powiedziała półgębkiem.
— Co tam jeszcze robiłaś?
— Różne rzeczy, nie mogę Ci powiedzieć…
— Albo zaczniesz opowiadać, albo koniec z nami Diana — powiedziałem półprzytomnym głosem.
Diana odchrząknęła i zaczęła mówić:
— Kiedy Katrine zeszła z Ciebie zauważyła, że jesteś nieprzytomny. Zawołała Erika i stwierdzili, że nie oddychasz…
— Nie chcę tego słuchać! Mów co było później, kiedy zabrali mnie już do szpitala.
Zdeprymowana ciągnęła dalej:
— Kiedy pogotowie Cię zabrało, byłam zdruzgotana, że muszę tam zostać. Katrine miała prawo opuścić przyjęcie, ponieważ byłeś jej sługą, więc pojechała razem z Tobą. Pewnie z poczucia winy. W każdym razie, siedziała tu przy Tobie, zanim ja nie dojechałam.
— Cały czas zbaczasz z tematu — zwróciłem jej uwagę.
— Co chcesz ode mnie usłyszeć?! — Diana po raz pierwszy podniosła głos — Że na rozkaz tej mściwej suki musiałam pieprzyć się z każdym facetem na sali? Że po wszystkim pół godziny wymiotowałam spermą? Że każdą dziurę miałam po brzegi wypełnioną ich nasieniem i do teraz nie udało mi się wszystkiego pozbyć? To chcesz usłyszeć?!
Słysząc te wyrzuty, zrobiło mi się jej żal. Chciałem ją jednocześnie przytulić i wygonić z sali. Poczułem poczucie winy, że namówiłem ją na członkostwo w bractwie, a nawet że musiała ze mną wyemigrować z Polski. Cały czas wracał jednak do mnie, może jako odruch obronny, obraz Diany oddającej się z przyjemnością Erikowi oraz wcześniej Peterowi.
— Mówisz to tak, jakby nie sprawiało Ci to przyjemności. Ale patrząc ja obejmowałaś całym ciałem Erika, odniosłem inne wrażenie.
— Artur — zaczęła rzeczowo — Umówiliśmy się przecież, że nie będziemy robili sobie wyrzutów o to co dzieje się na spotkaniach bractwa, pamiętasz? — jednym zdaniem wytrąciła mi wszystkie argumenty — Przez całe przyjęcie chciałam przeprosić Cię za to co zrobiłam z Peterem, bardzo tego żałuję, to była najgłupsza rzecz jaką w życiu zrobiłam. Musisz też wiedzieć, że był to ten jeden jedyny raz. Chciałam Ci podziękować, za to jak stanąłeś w mojej obronie przed kapitułą. Jesteś najwspanialszym mężczyzną na świecie i tylko z Tobą chcę być całe życie. Mam nadzieję, że mi kiedyś wybaczysz… — ze łzami w oczach rzuciła mi się na szyje. Początkowo nie zareagowałem, leżąc nieruchomo, jednak ciepło jej ciała i zapach jej włosów przypomniał mi jak bardzo ją kocham. Objąłem ją mocno i przytuliłem do siebie.
— Już dobrze, wybaczam Ci — poklepałem ją delikatnie po plecach, dodając otuchy. — Myślę, że wobec tego co się wydarzyło, najlepiej będzie jak zrezygnujemy z członkostwa w bractwie.
— Kochany, sama chciałam to zaproponować — powiedziała ocierając łzy.
— W takim razie ustalone — pocałowałem ją mocno, czując z jej ust intensywny zapach męskiego nasienia. Znowu zebrało mi się na mdłości.
— Widzę, że koledze już lepiej — rzucił Erik stając razem z Katrine w drzwiach.
— Lepiej niż kiedykolwiek — odparłem, udając zadowolenie.
Po krótkiej rozmowie z przyjaciółmi dostałem wypis ze szpitala. Do domu odwieźć miała nas ta sama limuzyna, którą przyjechaliśmy na przyjęcie bractwa. Kiedy rozsiedliśmy się wygodnie na skórzanej kanapie z głośników zaczęła grać muzyka. Spojrzeliśmy po sobie niezręcznie. Twarz Diany spłonęła pąsowym rumieńcem. Do naszych uszu napływać pierwsze słowa piosenki Edith Piaf. Diana nachyliła się w kierunku kierowcy i zapytała:
— Czy możemy prosić trochę głośniej?
Dźwięk muzyki wypełnił całą kabinę. Siedząc zrelaksowany na kanapie słuchałem śpiewu mojej pięknej żony. Śpiewu, który począwszy od krocza, przenikał całe moje ciało.
Jak Ci się podobało?