@FeniFen, AA nazywamy atestowanego autora, czyli takiego, którego teksty automatycznie trafiają na stronę główną. CLA to członek loży autorskiej, czyli osoba z prawem do głosowania za wyjściem tekstu z poczekalni :-)
Dla jasności: o Hajdzie tak tylko wspominam, żeby jakoś uzasadnić moje marudzenie 😀 Widzisz, ja niestety sobie nie zapisuje fragmentów do poprawy. Wtedy czytanie zamieniłoby się dla mnie w dyktando. Na pewno nie jest to jednak nic, co jakoś bardzo musisz poprawiać. Może tylko sprawdź sobie w szukajce " i ", koniecznie ze spacjami.
Ten research widać. Czasem drażni mnie nadmiar fachowości, ale tu nawet to wymienianie szczytów górskich było całkiem miłe. Na fotografii nie znam się wcale. Mam niby za sobą nawet jakieś szkolenie, ale nie wiem nawet do końca jak się taki aparat trzyma. Dlatego nie potrafię Ci niczego wytknąć. Moje laickie oko nie widzi żadnych nieprawidłowości.
Nieco niespójną Martę zostawię taką, jaka jest, bo mi taka się podoba
Wiedz, że ja raczej nie mam ambicji zmieniania cudzych tekstów 😉
Pewnie przy tekstach powiązanych z tą historią będziesz miał pewną presję, ale skoro ewentualne kontynuacje planujesz oprzeć na Marcie i jej mężu, to ja bynajmniej aż takiego hype'u nie czuję. Pewnie przeczytam, ale jednak większość "Trzynastu fotografii..." dotyczy fotografa. Cała otoczka gór to jego konik, do tego jego pomysł z terapią no i rzecz jasna zdjęcia. Bez niego stracisz większość filarów tego tekstu, będziesz musiał kombinować 😀
Smutna prawda, ale istnieje ryzyko, że już drugiego tak dobrego tekstu nie stworzysz, a nawet jeśli, to inni tego nie uznają. Myślę, że to i tak całkiem komfortowa dola ;-)
Nie wiem za bardzo jak skomentować ten tekst, iceman. Odrobiłeś pracę domową i jest ładnie edytorsko. W warstwie językowej nie ma nic ciekawego, ale jest z grubsza poprawnie. Oczywiście za wyjątkiem irytujących powtórzeń. To jednak tylko kwestia poświęcenia odpowiedniej ilości czasu.
Fabuła... XXX_Lord napisał, że szyta grubymi nićmi. Moim zdaniem to i tak eufemizm. Porwałeś się na delikatną historię na motywie brzydkiego kaczątka. Wszyscy to lubimy, ale wyszło mało wiarygodnie. Patent z przeskakiwaniem z fabułą o kilka lat jest OK, ale trudno zrobić to tak, by czytelnik się nie pogubił. Zwłaszcza, że wg mnie masz problem z selekcjonowaniem treści. Opisujesz mało sugestywne zdarzenia, część dialogów jest o niczym. Zgadzam się, że emocji jest trochę mało, ale urzekło mnie, że Sara nie nadążała na rowerku. To było rozczulające :-)
Myślę, że opisując wydarzenia sprzed ćwierć wieku, mógłbyś to jakoś na początku zaznaczyć. Bo tak to późno dowiadujemy się, że nastolatek nie ma telefonu. Niby zaznaczasz, że to stara nokia i smsy drogie, ale potem prowadzisz puste rozmówki między Sarą a Olkiem. Już widzę, jak w tamtych czasach młodzi szastają złotówką, żeby napisać "Dobranoc" 🙂 Takich mankamentów jest naprawdę sporo, ale chyba nie ma sensu się rozpisywać. Sam zaznaczałeś jak to mało wiarygodne, by akurat ta jedna z tysięcy niemieckich szkół przyjechała akurat do miejscowości Olka na konkurs. Od wyjazdu Sary mija, zgaduję, 6-7 lat i naprawdę nikt jej nie poznaje? Nawet on? Nie wspomniała mu nic, że wyładniała?
Myślę, że warsztatowo jest ok. Bez fajerwerków, ale w miarę poprawnie. Na pewno wystarczająco, żeby ludzie czytali. Natomiast fabuła... z czystym sumieniem posądzam Cię o fabularne lenistwo :-)
Mike, stworzyłeś nie tylko miłe opisy fotografii, ale naprawdę umiejętnie wkomponowałeś je w treść. Opowiadanie jest przemyślane, bardzo staranne i oryginalne. Czuć z niego góry, czuć pasję do fotografii. Research to czy własna wiedza – nieważne. Doceniam, że w tekście nastawionym z grubsza na opisy i zgłębienie psychologii postaci zmieściłeś nieco innych wartości, takich jak humor. Miodzio jest tekst o 10 osobach w schronisku, z czego 8 okazuje się częściami aparatu 🙂 Rzadko widzę takie (udane) mieszanki w eropowieściach. Do tego większość napisanych przez Ciebie dialogów jest bardzo dobra. Przerywnik:
Marta w jakiś tylko znany sobie sposób
W tylko sobie znany sposób? Mike, co babol jest to za? 😉
Z minusów, a raczej mini-minusików, postać Marty wydaje mi się niespójna. Tekst wchodzi we właściwą fazę po dziwnym powrocie Marty do schroniska, a kończy trochę niepasującym do całości (bo powierzchownym) happy-endem. W tekście uchowało się trochę literówek, ale to drobiazgi. Technicznie jest trochę drobnych powtórzeń. Mało komu rzucą się w oczy, ale gdybyś chciał pisać jeszcze odrobinę lepiej, bardzo dobrze leczy to Mr. Hyde. Zastanów się jednak, czy +1 do warsztatu warte jest -10 do radości z życia.
Ciekawe, czy jest szansa, byśmy usłyszeli jeszcze o losach fotografa. Wciąż moglibyśmy się o nim wiele dowiedzieć. Zagadką pozostaje także w jakich okolicznościach poznał swoją partnerkę. Być może spotkał na swojej drodze kolejne muzy?
Ocenę wystawiam rzecz jasna jedyną słuszną. Tym fantastycznym opowiadaniem wskakujesz w moich oczach do grona najlepszych eroautorów. Nie będę ich wymieniać, żeby nikogo nie pominąć. Dzięki. Dałeś mi poczucie czytania tekstu premium :-)
Cześć, Hyde! Brawo za oko. Przyznaję, że czasami nie wiem, czy coś jest już pseudonimem, czy jeszcze tylko cechą. Wielkość liter jest wówczas bardzo intuicyjna i stąd ten cały miszmasz. Mając na uwadze oba teksty chyba wszędzie Loczatka powinna być zapisywana z wielkiej litery. Zwłaszcza, że to mało popularne słowo.
Co się zaś tyczy tego, że to ta sama postać... nie zauważyłeś? 🙁 Na ten moment staram się nie powielać imion i po tym można skojarzyć. Bodajże Tomp pisał mi kiedyś, że imiona prędzej czy później się skończą, ale może znajdę na to obejścia, wszak chyba dużo postaci ma u mnie cechy szczególne. Nikt o zdrowych zmysłach chyba nie pomyliłby Julii z Julką 😀
Dzięki, Krzysztof! Akurat piszę opowiadanie z bohaterem o Twoim imieniu w roli głównej 😀 Co do "Szlaku..." to rzeczywiście jest zakończony otwarcie. Nie wiem jednak kiedy powstanie dalszy ciąg, więc gdybyś był zainteresowany dalszymi losami Kamili, zajrzyj po prostu do mojego tekstu "Benek zawsze dowozi" 🙂
Hej, Dario! Rozumiem zarzut, ale dziwi mnie reakcja. Bo piszesz, jakby w tej jednej metaforze udało mi się zawrzeć cztery błędy i obrazę czyjejś mamy :-) Oczywiście w tekście pewnie są lepsze zdania.
Co do wiedzy Maksa o Kamili to mogło być rozmaicie. Mowa o początkującym studencie, w akademiku od paru miesięcy. Jedyne co o nim wiemy, to że zna Balangę (którego znają wszyscy), więc może wcale nie korzysta wiele z akademickich uroków i nie miał od kogo dowiedzieć się więcej. To ostatnie zdanie wypływa od narratora, więc fabularnie musi być prawdą. Jeśli nawiążę kiedyś do tej historii, muszę się już tego trzymać. Finalnie raczej niewiele to zmieni.
Przez półtora roku od pojawienia się Loczatki w akademiku aż do wydarzeń prysznicowych główna bohaterka miała trochę tych eskapad. Jest Michałek, jest ze dwóch-trzech kolejnych chłopaków do końca pierwszego roku akademickiego. Pojawia się też notka, że po pierwszym roku wciąż nie próżnowała. Wydarzeniom tym nie poświęcam wiele czasu, bo mają robić za tło. Moim celem było pogłębienie postaci Kamili, zbudowanie akademika jako interesującego miejsca, wprowadzenie nowych bohaterów.
Powstała więc taka trochę dziwna konstrukcja, w której opowiadam życie Kamili, wspominam różne epizody, a potem zamiast pchnąć to dalej, po prostu przybliżam kolejny epizod. Niektórzy czytelnicy znają dalsze losy Loczatki z "Benka". "Szlak" to swego rodzaju prequel, ale pomiędzy tymi dwoma opowiadaniami na pewno wcisnę jeszcze jakieś wydarzenia akademikowe. Być może Kamila pojawi się również w opowiadaniu dotyczącym kogoś innego, tak samo jak tutaj znany z innych tekstów Michałek.
Jeśli "Szlak" miałby być żurawiem, to raczej dla sprawdzenia jak przyjmują się treści w klimacie akademickim. No ale chyba wiadomo, że nieźle 🙂
Ogólnie nie przepadam za nadużywaniem postaci formami typu "jeden bohater posuwa co tydzień inną panienkę". Jest to dla mnie na dłuższą metę mało wiarygodne (jak James Bond, setny raz ratujący świat przed zagładą 😀). Wierzę, że w życiu piękne są nie tylko chwile, ale i tak wolę skupiać się na wycinku z życia moich bohaterów. Tych najciekawszych i najbardziej wartych wspomnienia. Oczywiście też piszę czasami coś nieprawdopodobnego, choć wówczas głównie w rozfantazjowanych głowach postaci. Staram się robić to na własnych zasadach 🙂
Uścisku, oby to nie Twoje oko się psuło, tylko tekst rzeczywiście miał niewiele błędów 🙂 Mała litera poprawiona.
Miło mi, że Ci się podobało. Moje zakończenie było odgórnie zaplanowane, natomiast co do podchodów, to chyba zwyczajnie zabrakło mi pomysłu, który nie obniżyłby poziomu całego tekstu. Opowiadanie na oko obejmuje około półtora roku. W siedemnastu minutach nie jest łatwo panować nad taką czasoprzestrzenią.
Mam jeszcze pomysł na jedno opowiadanie z Kamilą w akademiku. Może kiedyś go zrealizuję :>
Cześć, Tejocie! Twój nick pod opowiadaniem to dla mnie bardzo miła niespodzianka. Dzięki za docenienie. W zasadzie wymieniłeś moje założenia na to i wiele innych opowiadań – krótko, treściwie i z charakterem. Jak widać, czasem się udaje 🙂
@XXX_Lord, śmieszna sprawa. Kojarzę ten utwór i znam tekst o sztuczkach, ale w życiu by mi nie przyszło, że stamtąd pochodzi zwrot o wąskości. Pewnie znam go z jakichś memów 🙂
@Agnessa, nie o to mi chodziło 😀 Mam po prostu dobrą pamięć i jeśli mnie tym razem nie myli, to zupełnym przypadkiem trafiałaś na moje bardziej szalone opowiadania. A promować się zwyczajnie mi nie wypada. Gdybyś chciała kiedyś poznać mnie od innej strony, mogę Ci coś podsunąć na PW, natomiast korzystając ze sporego zainteresowania "Szlakiem" zachęcam osoby czekające na kontynuację wątku Kamili do przeczytania "Benek zawsze dowozi", gdzie poznać można dalsze losy loczatki 🙂
Prostując wpis pod moim poprzednim opowiadaniem, chcę pozostać na powierzchni i publikować co jakiś czas część moich nowych prac. Tempo pewnie nie będzie imponujące, ale nie pozwolę Wam zapomnieć o Veeversum... dopóki znowu mi się nie odwidzi. Artyści są zmienni, podchodzę do tego z pokorą 🙂
@Agnessa, dzięki! Chyba pierwszy raz zajrzałaś do mojego tekstu, który nie jest zwariowany... chyba :-)
@XLord, dzięki za Twoją opinię! Język chyba rzeczywiście jest poetycki, ale na pewno znaleźliby się tacy, którym przeszkadzałaby moja swoboda w rzucaniu potocyzmami. Ja te potocyzmy czasami postrzegam jako prostactwo, ale widzę, że Ty tak tego nie odebrałeś. W sumie to się cieszę, mimo że to akurat niuansik mijający się z Twoim gustem 😀
Pomysł z krwawą łaźnią jest ciekawy i w pewnym momencie może się nawet wydawać, że tekst skręca w tę stronę. Moim założeniem na ten tekst było stworzenie żyjącej przestrzeni (mury akademika) oraz powiązanie tej historii z innym opowiadaniem. A co do sceny seksu, to ciekawi mnie, czy masz rację. Bo osobiście staram się pisać te sceny tak, żeby zadowoliły każdego. Owszem, nie ma drobiazgowych opisów dot. stosunku, ale jest wiele innych. Czasem z jajem, czasem ze swadą. Wydaje mi się, że zawieram w nich całkiem sporo akcji i zawsze mam cichą nadzieję, że docenią to Ci, którzy nie lubią moich słownych gier i podtekstów. Tak czy inaczej bardzo się cieszę, że spodobało Ci się moje prysznicowe fiku-miku :-)
@Lenko, trudno oceniać siebie, ale w tym tekście nawarstwienie mniej lub bardziej udanych, ale jednak kreatywnych opisów jest ponad mój standard. Dzięki, że je wskazałaś. Jak zwykle nie zostawiłaś po ciasteczku ani okruszka. Tacy czytelnicy to skarb.
"Hej suczki, ra ra ra ra
My znamy wasze sztuczki ra ra ra ra ra" 😉
Och, chyba pożyczę to kiedyś do Bractwa Koneserów Kobiet 😉
Lordzie, dobrych autorów staram się oceniać przez pryzmat własnego widzimisię. Czasem rzucę jakąś obiektywną prawdę, ale zazwyczaj piszę o własnych preferencjach i nastroju po lekturze, żeby twórca po prostu poznał oddziaływanie swojego dzieła. W żadnym razie więc nie bierz tego do siebie. Na przykład lubię przed sceną seksu cokolwiek dowiedzieć się o postaciach. Idealnie byłoby dla mnie przerzucić nieco literek z opisów seksu, w których dzielisz włos na czworo, do kreacji postaci i jakiejś chwili oddechu w samym seksowaniu. Ale to tylko ja. Zresztą z naszej dwójki to Twoje teksty cieszą się większym uznaniem ogółu 😀
Co do snu. Wyznaję zasadę, że można opisywać nawet najbardziej odjechane rzeczy, jeśli się je sensownie uzasadni. Często wystarczy do tego pół zdania. Tu jakoś trudno mi uwierzyć, że podniecony facet usypia przed przyjściem ukochanej, ale wystarczyłoby przemycić gdzieś, że był bardzo zmęczony i problem znika. To w zasadzie mój jedyny obiektywny przytyk.
Życzę wielu komentarzy 😉
EDIT: jeszcze do dyskusji o tagach dorzucę, że zawsze mam dylemat, czy należy tagiem spojlerować. W przypadkach taki jak ten psuje to nieco frajdę, a jednak niektórzy mogą być zawiedzeni takim obrotem spraw. Na szczęście tekst nie jest długi :-)
Uczucia mam mieszane. Znam Cię, Lord, głównie z "Przepchaj mi rurę". Tekstu czytanego na długo przed moim debiutem, który wywarł wpływ na kilka moich prac i jest wysoko na mojej top liście. W porównaniu z tamtym utworem to jest po prostu w porządku. Tylko i aż, ale dla mnie tylko.
Z początku podoba mi się rozmowa kochanków. Jest naturalna i dobrze nastraja. Kiedy jednak przechodzimy do niekończącej się młócki, zabijają mnie zdania stukrotnie złożone oraz monotonia. Podoba mi się złamanie schematu z tym, kto ostatecznie kogo posuwa, ale kompletnie nie trafia do mnie jak do tego doprowadziłeś. Może czegoś nie pamiętam, bo piszę ten komentarz wiele godzin po czytaniu (nie, @deal, nie ze strachu 😀), ale nie rozumiem co tam się stało. Facet czeka sobie w łóżku na wyjście kobiety spod prysznica, usypia, nie orientuje się, kiedy jest związany? Przecież chyba nic mu nie dosypano, bo nie wspominasz o piciu napojów. Skoro ona miała w planach taką intrygę to również dziwne, że o powodzeniu akcji zdecydował przypadek. Może coś mi umknęło. Jeśli tak, to daj znać 🙂
Trochę zawiódł mnie ten podział na on-ona. W sumie obie te części są pisane trzecioosobowo z mieszanej perspektywy i jedyna różnica polega na tym, kto kogo.
W tekście nie ma jakiejś konkretnej stylizacji, ale językowo jest dobrze. Zdania trzymają się kupy i wynikają z siebie. Wolę, jak opowieść bardziej płynie, ale może to moje preferencje. Fajerwerków nie udało mi się znaleźć, ale nie zawsze muszą one być. Błędów sobie nie zapisuję, a i wiedząc na kogo jesteś cięty, tym bardziej nie mam zamiaru robić wyjątku 😉 Było ich na tyle mało, że mnie nie raziły, ale nie powiem, żeby nic się w oczy nie rzuciło 🙂
Skoro tak sprzeciwiam się bezseksowym treściom na eroportalu, to tutaj wypada mi docenić. Nie jest to co prawda moja wymarzona proporcja, ale przecież nie musi być. Dobrze, że znowu piszesz ;-)
@darjim, z grubsza zgadzam się z poprzednimi głosami niezadowolenia, więc daruję sobie rozpisywanie się na temat mankamentów. Może poza tym, że nie przepadam za dialogami. Wydają mi się sztuczne i wpływają na kiepski odbiór obu postaci. Właściwie już od pytania o pornhub można się poczuć dosłownie jak na tej witrynie, a skoro wchodzę na Pokatne, zamiast właśnie tam, to oczekuję nieco więcej 🙂 Przy czym jakiegoś rozczarowania nie odczuwam. Twój warsztat uległ poprawie, sam też nie kreujesz się na nowego Mickiewicza. Uważam to za zdrowe podejście i bardzo je doceniam, a że czasem natknę się na jakiś gorszy tekst to już sobie wpisuję w koszty 🙂
Myślę, że na odrobinie dynamiki, emocji i zwrotów akcji ta końcówka Białego szkwału bardzo zyskałaby na wartości. Dlatego o ile znam chyba tylko (właściwie to nie jest tylko) dwie części Twojej świątecznej serii, tak tutaj masz niemal jak w banku, że zajrzę do kolejnej odsłony. Muszę się powstrzymywać, żeby nie zasugerować możliwych ścieżek na dalszy ciąg. Tych dwoje bohaterów zasługuje jeszcze na jakiś rollercoaster. No i dobrze byłoby poznać nieco Juhasa 😉
Serwis zawiera treści o charakterze erotycznym, przeznaczone wyłącznie dla osób pełnoletnich. Decydując
się na wejście na strony serwisu Pokatne.pl potwierdzasz, że jesteś osobą pełnoletnią.
Pliki cookies i polityka prywatności
Zgodnie z rozporządzeniem Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r (RODO).
Potrzebujemy Twojej zgody na przetwarzanie Twoich danych osobowych przechowywanych w plikach cookies.
Zgadzam się na przechowywanie na urządzeniu, z którego korzystam tzw. plików cookies oraz na przetwarzanie moich
danych osobowych pozostawianych w czasie korzystania przeze mnie ze stron internetowej lub serwisów oraz innych
parametrów zapisywanych w plikach cookies w celach marketingowych i w celach analitycznych.
Więcej informacji na ten temat znajdziesz w regulaminie serwisu.
Vee · 3 dni temu · "Polska czy Niemcy? "
@FeniFen, AA nazywamy atestowanego autora, czyli takiego, którego teksty automatycznie trafiają na stronę główną. CLA to członek loży autorskiej, czyli osoba z prawem do głosowania za wyjściem tekstu z poczekalni :-)
Vee · 3 dni temu · "Trzynaście fotografii, czyli jak zostałem portrecistą"
Dla jasności: o Hajdzie tak tylko wspominam, żeby jakoś uzasadnić moje marudzenie 😀 Widzisz, ja niestety sobie nie zapisuje fragmentów do poprawy. Wtedy czytanie zamieniłoby się dla mnie w dyktando. Na pewno nie jest to jednak nic, co jakoś bardzo musisz poprawiać. Może tylko sprawdź sobie w szukajce " i ", koniecznie ze spacjami.
Ten research widać. Czasem drażni mnie nadmiar fachowości, ale tu nawet to wymienianie szczytów górskich było całkiem miłe. Na fotografii nie znam się wcale. Mam niby za sobą nawet jakieś szkolenie, ale nie wiem nawet do końca jak się taki aparat trzyma. Dlatego nie potrafię Ci niczego wytknąć. Moje laickie oko nie widzi żadnych nieprawidłowości.
Wiedz, że ja raczej nie mam ambicji zmieniania cudzych tekstów 😉
Pewnie przy tekstach powiązanych z tą historią będziesz miał pewną presję, ale skoro ewentualne kontynuacje planujesz oprzeć na Marcie i jej mężu, to ja bynajmniej aż takiego hype'u nie czuję. Pewnie przeczytam, ale jednak większość "Trzynastu fotografii..." dotyczy fotografa. Cała otoczka gór to jego konik, do tego jego pomysł z terapią no i rzecz jasna zdjęcia. Bez niego stracisz większość filarów tego tekstu, będziesz musiał kombinować 😀
Smutna prawda, ale istnieje ryzyko, że już drugiego tak dobrego tekstu nie stworzysz, a nawet jeśli, to inni tego nie uznają. Myślę, że to i tak całkiem komfortowa dola ;-)
Vee · 3 dni temu · "Dziewczyna z sąsiedztwa (I)"
Gratuluję awansu na główną!
Nie wiem za bardzo jak skomentować ten tekst, iceman. Odrobiłeś pracę domową i jest ładnie edytorsko. W warstwie językowej nie ma nic ciekawego, ale jest z grubsza poprawnie. Oczywiście za wyjątkiem irytujących powtórzeń. To jednak tylko kwestia poświęcenia odpowiedniej ilości czasu.
Fabuła... XXX_Lord napisał, że szyta grubymi nićmi. Moim zdaniem to i tak eufemizm. Porwałeś się na delikatną historię na motywie brzydkiego kaczątka. Wszyscy to lubimy, ale wyszło mało wiarygodnie. Patent z przeskakiwaniem z fabułą o kilka lat jest OK, ale trudno zrobić to tak, by czytelnik się nie pogubił. Zwłaszcza, że wg mnie masz problem z selekcjonowaniem treści. Opisujesz mało sugestywne zdarzenia, część dialogów jest o niczym. Zgadzam się, że emocji jest trochę mało, ale urzekło mnie, że Sara nie nadążała na rowerku. To było rozczulające :-)
Myślę, że opisując wydarzenia sprzed ćwierć wieku, mógłbyś to jakoś na początku zaznaczyć. Bo tak to późno dowiadujemy się, że nastolatek nie ma telefonu. Niby zaznaczasz, że to stara nokia i smsy drogie, ale potem prowadzisz puste rozmówki między Sarą a Olkiem. Już widzę, jak w tamtych czasach młodzi szastają złotówką, żeby napisać "Dobranoc" 🙂 Takich mankamentów jest naprawdę sporo, ale chyba nie ma sensu się rozpisywać. Sam zaznaczałeś jak to mało wiarygodne, by akurat ta jedna z tysięcy niemieckich szkół przyjechała akurat do miejscowości Olka na konkurs. Od wyjazdu Sary mija, zgaduję, 6-7 lat i naprawdę nikt jej nie poznaje? Nawet on? Nie wspomniała mu nic, że wyładniała?
Myślę, że warsztatowo jest ok. Bez fajerwerków, ale w miarę poprawnie. Na pewno wystarczająco, żeby ludzie czytali. Natomiast fabuła... z czystym sumieniem posądzam Cię o fabularne lenistwo :-)
Vee · 4 dni temu · "Trzynaście fotografii, czyli jak zostałem portrecistą"
Ludzie, przeczytajcie ten tekst!
Mike, stworzyłeś nie tylko miłe opisy fotografii, ale naprawdę umiejętnie wkomponowałeś je w treść. Opowiadanie jest przemyślane, bardzo staranne i oryginalne. Czuć z niego góry, czuć pasję do fotografii. Research to czy własna wiedza – nieważne. Doceniam, że w tekście nastawionym z grubsza na opisy i zgłębienie psychologii postaci zmieściłeś nieco innych wartości, takich jak humor. Miodzio jest tekst o 10 osobach w schronisku, z czego 8 okazuje się częściami aparatu 🙂 Rzadko widzę takie (udane) mieszanki w eropowieściach. Do tego większość napisanych przez Ciebie dialogów jest bardzo dobra. Przerywnik:
W tylko sobie znany sposób? Mike, co babol jest to za? 😉
Z minusów, a raczej mini-minusików, postać Marty wydaje mi się niespójna. Tekst wchodzi we właściwą fazę po dziwnym powrocie Marty do schroniska, a kończy trochę niepasującym do całości (bo powierzchownym) happy-endem. W tekście uchowało się trochę literówek, ale to drobiazgi. Technicznie jest trochę drobnych powtórzeń. Mało komu rzucą się w oczy, ale gdybyś chciał pisać jeszcze odrobinę lepiej, bardzo dobrze leczy to Mr. Hyde. Zastanów się jednak, czy +1 do warsztatu warte jest -10 do radości z życia.
Ciekawe, czy jest szansa, byśmy usłyszeli jeszcze o losach fotografa. Wciąż moglibyśmy się o nim wiele dowiedzieć. Zagadką pozostaje także w jakich okolicznościach poznał swoją partnerkę. Być może spotkał na swojej drodze kolejne muzy?
Ocenę wystawiam rzecz jasna jedyną słuszną. Tym fantastycznym opowiadaniem wskakujesz w moich oczach do grona najlepszych eroautorów. Nie będę ich wymieniać, żeby nikogo nie pominąć. Dzięki. Dałeś mi poczucie czytania tekstu premium :-)
Vee · 1 tydzień temu · "Przetarty szlak"
Cześć, Hyde! Brawo za oko. Przyznaję, że czasami nie wiem, czy coś jest już pseudonimem, czy jeszcze tylko cechą. Wielkość liter jest wówczas bardzo intuicyjna i stąd ten cały miszmasz. Mając na uwadze oba teksty chyba wszędzie Loczatka powinna być zapisywana z wielkiej litery. Zwłaszcza, że to mało popularne słowo.
Co się zaś tyczy tego, że to ta sama postać... nie zauważyłeś? 🙁 Na ten moment staram się nie powielać imion i po tym można skojarzyć. Bodajże Tomp pisał mi kiedyś, że imiona prędzej czy później się skończą, ale może znajdę na to obejścia, wszak chyba dużo postaci ma u mnie cechy szczególne. Nikt o zdrowych zmysłach chyba nie pomyliłby Julii z Julką 😀
Vee · 1 tydzień temu · "Przetarty szlak"
Dzięki, Krzysztof! Akurat piszę opowiadanie z bohaterem o Twoim imieniu w roli głównej 😀 Co do "Szlaku..." to rzeczywiście jest zakończony otwarcie. Nie wiem jednak kiedy powstanie dalszy ciąg, więc gdybyś był zainteresowany dalszymi losami Kamili, zajrzyj po prostu do mojego tekstu "Benek zawsze dowozi" 🙂
Vee · 1 tydzień temu · "Niewierna Marysia (III)"
@gargulec0 mamy tu wiele "normalnych" historii :-)
Vee · 1 tydzień temu · "Przetarty szlak"
Hej, Dario! Rozumiem zarzut, ale dziwi mnie reakcja. Bo piszesz, jakby w tej jednej metaforze udało mi się zawrzeć cztery błędy i obrazę czyjejś mamy :-) Oczywiście w tekście pewnie są lepsze zdania.
Co do wiedzy Maksa o Kamili to mogło być rozmaicie. Mowa o początkującym studencie, w akademiku od paru miesięcy. Jedyne co o nim wiemy, to że zna Balangę (którego znają wszyscy), więc może wcale nie korzysta wiele z akademickich uroków i nie miał od kogo dowiedzieć się więcej. To ostatnie zdanie wypływa od narratora, więc fabularnie musi być prawdą. Jeśli nawiążę kiedyś do tej historii, muszę się już tego trzymać. Finalnie raczej niewiele to zmieni.
Oby inne opowieści bardziej Ci przypasowały 😛
Vee · 2 tygodnie temu · "Przetarty szlak"
Dzięki, valkan! Dokładnie taki był mój cel. Mam nadzieję, że jeśli mieszkałeś w akademiku, to miałeś tam właśnie tak! 😀
Vee · 2 tygodnie temu · "Przetarty szlak"
Przez półtora roku od pojawienia się Loczatki w akademiku aż do wydarzeń prysznicowych główna bohaterka miała trochę tych eskapad. Jest Michałek, jest ze dwóch-trzech kolejnych chłopaków do końca pierwszego roku akademickiego. Pojawia się też notka, że po pierwszym roku wciąż nie próżnowała. Wydarzeniom tym nie poświęcam wiele czasu, bo mają robić za tło. Moim celem było pogłębienie postaci Kamili, zbudowanie akademika jako interesującego miejsca, wprowadzenie nowych bohaterów.
Powstała więc taka trochę dziwna konstrukcja, w której opowiadam życie Kamili, wspominam różne epizody, a potem zamiast pchnąć to dalej, po prostu przybliżam kolejny epizod. Niektórzy czytelnicy znają dalsze losy Loczatki z "Benka". "Szlak" to swego rodzaju prequel, ale pomiędzy tymi dwoma opowiadaniami na pewno wcisnę jeszcze jakieś wydarzenia akademikowe. Być może Kamila pojawi się również w opowiadaniu dotyczącym kogoś innego, tak samo jak tutaj znany z innych tekstów Michałek.
Jeśli "Szlak" miałby być żurawiem, to raczej dla sprawdzenia jak przyjmują się treści w klimacie akademickim. No ale chyba wiadomo, że nieźle 🙂
Ogólnie nie przepadam za nadużywaniem postaci formami typu "jeden bohater posuwa co tydzień inną panienkę". Jest to dla mnie na dłuższą metę mało wiarygodne (jak James Bond, setny raz ratujący świat przed zagładą 😀). Wierzę, że w życiu piękne są nie tylko chwile, ale i tak wolę skupiać się na wycinku z życia moich bohaterów. Tych najciekawszych i najbardziej wartych wspomnienia. Oczywiście też piszę czasami coś nieprawdopodobnego, choć wówczas głównie w rozfantazjowanych głowach postaci. Staram się robić to na własnych zasadach 🙂
Vee · 2 tygodnie temu · "Przetarty szlak"
Uścisku, oby to nie Twoje oko się psuło, tylko tekst rzeczywiście miał niewiele błędów 🙂 Mała litera poprawiona.
Miło mi, że Ci się podobało. Moje zakończenie było odgórnie zaplanowane, natomiast co do podchodów, to chyba zwyczajnie zabrakło mi pomysłu, który nie obniżyłby poziomu całego tekstu. Opowiadanie na oko obejmuje około półtora roku. W siedemnastu minutach nie jest łatwo panować nad taką czasoprzestrzenią.
Mam jeszcze pomysł na jedno opowiadanie z Kamilą w akademiku. Może kiedyś go zrealizuję :>
Vee · 2 tygodnie temu · "Przetarty szlak"
Cześć, Tejocie! Twój nick pod opowiadaniem to dla mnie bardzo miła niespodzianka. Dzięki za docenienie. W zasadzie wymieniłeś moje założenia na to i wiele innych opowiadań – krótko, treściwie i z charakterem. Jak widać, czasem się udaje 🙂
Vee · 2 tygodnie temu · "Przetarty szlak"
Cześć, Slavek. Dzięki! No i miło mi widzieć tu nick znany z innego miejsca w Internecie 🙂
Vee · 3 tygodnie temu · "Przetarty szlak"
@XXX_Lord, śmieszna sprawa. Kojarzę ten utwór i znam tekst o sztuczkach, ale w życiu by mi nie przyszło, że stamtąd pochodzi zwrot o wąskości. Pewnie znam go z jakichś memów 🙂
@Agnessa, nie o to mi chodziło 😀 Mam po prostu dobrą pamięć i jeśli mnie tym razem nie myli, to zupełnym przypadkiem trafiałaś na moje bardziej szalone opowiadania. A promować się zwyczajnie mi nie wypada. Gdybyś chciała kiedyś poznać mnie od innej strony, mogę Ci coś podsunąć na PW, natomiast korzystając ze sporego zainteresowania "Szlakiem" zachęcam osoby czekające na kontynuację wątku Kamili do przeczytania "Benek zawsze dowozi", gdzie poznać można dalsze losy loczatki 🙂
Vee · 3 tygodnie temu · "Przetarty szlak"
Prostując wpis pod moim poprzednim opowiadaniem, chcę pozostać na powierzchni i publikować co jakiś czas część moich nowych prac. Tempo pewnie nie będzie imponujące, ale nie pozwolę Wam zapomnieć o Veeversum... dopóki znowu mi się nie odwidzi. Artyści są zmienni, podchodzę do tego z pokorą 🙂
@Agnessa, dzięki! Chyba pierwszy raz zajrzałaś do mojego tekstu, który nie jest zwariowany... chyba :-)
@XLord, dzięki za Twoją opinię! Język chyba rzeczywiście jest poetycki, ale na pewno znaleźliby się tacy, którym przeszkadzałaby moja swoboda w rzucaniu potocyzmami. Ja te potocyzmy czasami postrzegam jako prostactwo, ale widzę, że Ty tak tego nie odebrałeś. W sumie to się cieszę, mimo że to akurat niuansik mijający się z Twoim gustem 😀
Pomysł z krwawą łaźnią jest ciekawy i w pewnym momencie może się nawet wydawać, że tekst skręca w tę stronę. Moim założeniem na ten tekst było stworzenie żyjącej przestrzeni (mury akademika) oraz powiązanie tej historii z innym opowiadaniem. A co do sceny seksu, to ciekawi mnie, czy masz rację. Bo osobiście staram się pisać te sceny tak, żeby zadowoliły każdego. Owszem, nie ma drobiazgowych opisów dot. stosunku, ale jest wiele innych. Czasem z jajem, czasem ze swadą. Wydaje mi się, że zawieram w nich całkiem sporo akcji i zawsze mam cichą nadzieję, że docenią to Ci, którzy nie lubią moich słownych gier i podtekstów. Tak czy inaczej bardzo się cieszę, że spodobało Ci się moje prysznicowe fiku-miku :-)
@Lenko, trudno oceniać siebie, ale w tym tekście nawarstwienie mniej lub bardziej udanych, ale jednak kreatywnych opisów jest ponad mój standard. Dzięki, że je wskazałaś. Jak zwykle nie zostawiłaś po ciasteczku ani okruszka. Tacy czytelnicy to skarb.
Och, chyba pożyczę to kiedyś do Bractwa Koneserów Kobiet 😉
Vee · 31 maja 2025 · "Po godzinach"
😀
Vee · 12 maja 2025 · "Defloratio Anale" ·
Lordzie, dobrych autorów staram się oceniać przez pryzmat własnego widzimisię. Czasem rzucę jakąś obiektywną prawdę, ale zazwyczaj piszę o własnych preferencjach i nastroju po lekturze, żeby twórca po prostu poznał oddziaływanie swojego dzieła. W żadnym razie więc nie bierz tego do siebie. Na przykład lubię przed sceną seksu cokolwiek dowiedzieć się o postaciach. Idealnie byłoby dla mnie przerzucić nieco literek z opisów seksu, w których dzielisz włos na czworo, do kreacji postaci i jakiejś chwili oddechu w samym seksowaniu. Ale to tylko ja. Zresztą z naszej dwójki to Twoje teksty cieszą się większym uznaniem ogółu 😀
Co do snu. Wyznaję zasadę, że można opisywać nawet najbardziej odjechane rzeczy, jeśli się je sensownie uzasadni. Często wystarczy do tego pół zdania. Tu jakoś trudno mi uwierzyć, że podniecony facet usypia przed przyjściem ukochanej, ale wystarczyłoby przemycić gdzieś, że był bardzo zmęczony i problem znika. To w zasadzie mój jedyny obiektywny przytyk.
Życzę wielu komentarzy 😉
EDIT: jeszcze do dyskusji o tagach dorzucę, że zawsze mam dylemat, czy należy tagiem spojlerować. W przypadkach taki jak ten psuje to nieco frajdę, a jednak niektórzy mogą być zawiedzeni takim obrotem spraw. Na szczęście tekst nie jest długi :-)
Vee · 11 maja 2025 · "Defloratio Anale"
Uczucia mam mieszane. Znam Cię, Lord, głównie z "Przepchaj mi rurę". Tekstu czytanego na długo przed moim debiutem, który wywarł wpływ na kilka moich prac i jest wysoko na mojej top liście. W porównaniu z tamtym utworem to jest po prostu w porządku. Tylko i aż, ale dla mnie tylko.
Z początku podoba mi się rozmowa kochanków. Jest naturalna i dobrze nastraja. Kiedy jednak przechodzimy do niekończącej się młócki, zabijają mnie zdania stukrotnie złożone oraz monotonia. Podoba mi się złamanie schematu z tym, kto ostatecznie kogo posuwa, ale kompletnie nie trafia do mnie jak do tego doprowadziłeś. Może czegoś nie pamiętam, bo piszę ten komentarz wiele godzin po czytaniu (nie, @deal, nie ze strachu 😀), ale nie rozumiem co tam się stało. Facet czeka sobie w łóżku na wyjście kobiety spod prysznica, usypia, nie orientuje się, kiedy jest związany? Przecież chyba nic mu nie dosypano, bo nie wspominasz o piciu napojów. Skoro ona miała w planach taką intrygę to również dziwne, że o powodzeniu akcji zdecydował przypadek. Może coś mi umknęło. Jeśli tak, to daj znać 🙂
Trochę zawiódł mnie ten podział na on-ona. W sumie obie te części są pisane trzecioosobowo z mieszanej perspektywy i jedyna różnica polega na tym, kto kogo.
W tekście nie ma jakiejś konkretnej stylizacji, ale językowo jest dobrze. Zdania trzymają się kupy i wynikają z siebie. Wolę, jak opowieść bardziej płynie, ale może to moje preferencje. Fajerwerków nie udało mi się znaleźć, ale nie zawsze muszą one być. Błędów sobie nie zapisuję, a i wiedząc na kogo jesteś cięty, tym bardziej nie mam zamiaru robić wyjątku 😉 Było ich na tyle mało, że mnie nie raziły, ale nie powiem, żeby nic się w oczy nie rzuciło 🙂
Skoro tak sprzeciwiam się bezseksowym treściom na eroportalu, to tutaj wypada mi docenić. Nie jest to co prawda moja wymarzona proporcja, ale przecież nie musi być. Dobrze, że znowu piszesz ;-)
Vee · 10 maja 2025 · "Przygoda w pociągu"
@darjim, z grubsza zgadzam się z poprzednimi głosami niezadowolenia, więc daruję sobie rozpisywanie się na temat mankamentów. Może poza tym, że nie przepadam za dialogami. Wydają mi się sztuczne i wpływają na kiepski odbiór obu postaci. Właściwie już od pytania o pornhub można się poczuć dosłownie jak na tej witrynie, a skoro wchodzę na Pokatne, zamiast właśnie tam, to oczekuję nieco więcej 🙂 Przy czym jakiegoś rozczarowania nie odczuwam. Twój warsztat uległ poprawie, sam też nie kreujesz się na nowego Mickiewicza. Uważam to za zdrowe podejście i bardzo je doceniam, a że czasem natknę się na jakiś gorszy tekst to już sobie wpisuję w koszty 🙂
Vee · 8 maja 2025 · "Biały szkwał, czyli mój krótki rejs do spełnienia"
Myślę, że na odrobinie dynamiki, emocji i zwrotów akcji ta końcówka Białego szkwału bardzo zyskałaby na wartości. Dlatego o ile znam chyba tylko (właściwie to nie jest tylko) dwie części Twojej świątecznej serii, tak tutaj masz niemal jak w banku, że zajrzę do kolejnej odsłony. Muszę się powstrzymywać, żeby nie zasugerować możliwych ścieżek na dalszy ciąg. Tych dwoje bohaterów zasługuje jeszcze na jakiś rollercoaster. No i dobrze byłoby poznać nieco Juhasa 😉
Strażniczka Bałtyku (IV) "IDA-59M"
Dziewczyna z sąsiedztwa (I)
Lubieżnicy (I)
Strażniczka Bałtyku (III) "66 metrów"
Przetarty szlak
Weselna panna
Dążenie do celu (IV)
Strażniczka Bałtyku (II) "828"
Wybór (I)
Po godzinach