@jamer106 proponuję usunięcie całej tej dyskusji. Nic nie wprowadza, nikt poza pretensjami, nie wnosi nic do tematu opowiadania. Nie uznaję kast, nie czuję się więc gorszy, od loży autorskiej... takie opowiadanka z "głównej" pisałem z nudów w szkole w czasie wykładów
Sam zacząłeś dyskusję, sam doprowadziłeś ją do takiego, a nie innego miejsca, więc teraz nie wymagaj od innych, żeby się z tego tłumaczyli lub tym bardziej "coś zrobili, bo ty tak chcesz". Naprawdę mało kogo to interesuje, panie wielki literacie, co pisałeś lepsze rzeczy w czasie wykładów. Tak, a @Jamer106 jak był młody, to był murzynem i grał w koszykówkę, a ja mam w domu słonia w karafce (ktoś jeszcze używa tego zwrotu swoją drogą? 😉 )
Ja żadnych komentarzy kasować nie będę, a już na pewno nie na czyjeś polecenie. A przynajmniej do teraz, bo jeśli zobaczę kolejne Twoje wynurzenia w innym temacie, to mi nawet palec nie drgnie. Swoją drogą, jeśli już mówimy o tym, co "ktoś kiedyś robił", to od dwudziestu kilku lat siedzę na różnych forach, grupach, portalach z możliwością dyskusji, jakkolwiek tych miejsc nie nazwać. I mimo że internet 2025 niewiele ma wspólnego z tym z 2005 roku, to tacy jak Ty są dokładnie tacy sami. Nic się nie zmieniacie i tym bardziej niczego się nie uczycie. Pojawiacie się znikąd, znajdujecie jakiś temat (zazwyczaj z tych mniej istotnych), doczepiacie się do (jeszcze mniej ważnych) słówek, rzucacie opiniami "stare usery to stare dziady, moderator sie nie zna, admin tym bardziej", dodajecie do tego własne przemyślenia o całkowicie losowych kwestiach (które nikogo nie obchodzą), a potem zrzucacie winę na cały świat, bo was nie zrozumiał, po czym znikacie w takim samym niebycie, z którego żeście wyleźli. Naprawdę myślisz, @Aramisie, że ktokolwiek się tym przejmie? Jak tak, to jesteś bardziej naiwny niż dzieci neo za czasów swej świetności. Tyle że one robiły w necie śmietnik pomiędzy lekcją polskiego, pracą domową z matematyki i oglądaniem Karton Netłork, więc choćby z racji wieku można było im wiele wybaczać. Tobie niekoniecznie.
A gdyby @Smoke chciał w jaki sposób podyskutować o własnej twórczości, to już dawno by to zrobił. Jeśli nie robi, to najwyraźniej nie chce i nie ma sensu go do tego zmuszać.
Przyznam, że takie zakończenie pierwszej części historii mnie zaskoczyło. Zazwyczaj autorzy (i autorki 😉 ) raczą nas wówczas jakimś wielkim "BUM" na koniec arii, żebyśmy wiedzieli, gdzie klaskać* a tymczasem tutaj dostajemy dwie sceny dialogowe. Bardzo zwyczajne w swej konstrukcji, a przecież niosące nie tylko emocje, ale i bardzo ważne informacje, rzucające nowe światło na bohaterów. Okazuje się więc, że w razie potrzeby Łukasz potrafi przeciwstawić się innym i bronić własnych przekonań oraz strefy komfortu, jeśli ktoś włazi w nią z buciorami. Ważniejsza jednak moim zdaniem jest tu Paulina, bo o ile jakieś ogólne informacje o jej przeszłości już wcześniej poznaliśmy, o tyle tutaj wreszcie dostajemy konkrety. Konkretnie konkrety. Zaostrzające apetyt na duuużo więcej. Najlepiej jakąś konkretną bawarską golonkę z kuflem czegoś do popicia 😉
*jeśli ktoś rozpoznał nawiązanie do pewnego filmu o pewnym kompozytorze, gratuluję.
Dlatego podkreśliłem, iż nie nie masz w sobie nic z psychologa. Nie patrzysz gdy czytasz jak lekarz psychiatra, twój osąd jest czysto ułamkowy. Przeglądasz obecnie opowiadania innych bardzo pobieżnie, nie pochylasz się nad nimi. Poszłaś w ilość, niestety. Dlatego uważam, że na temat psychologii postaci, nie powinnas wydawać żadnych osądów.
Nie, nie mam w sobie niczego z psychologa czy psychiatry, podobnie jak z polonisty, mimo że przecież doglądam językowej strony opowiadań. I tak, robię to pobieżnie, bo najzwyczajniej w świecie brakuje mi umiejętności, by rozbierać każdy tekst na czynniki pierwsze, drugie i dziesiąte. Mam za to nadto obowiązków, związanych najpierw z życiem prywatno-zawodowym, później pełnieniem funkcji moderatorskich (których przeciętny czytelnik w sporej części po prostu nie widzi, więc wydaje mu się, że ich nie ma), a dopiero po ich wypełnieniu mogę usiąść i przeczytać jakieś opowiadanie "dla przyjemności". Przeczytać, a nie analizować jak szkolną lekturę, bo przypominam, że rozmawiamy o amatorskich pornoskach, a nie kandydatach do literackiego Nobla i doszukiwanie się w nich trzeciego dna z założenia nie ma sensu. Dlatego mogę popełnić gdzieś błąd, wydać zły osąd, źle odczytać intencje. I co? I w zasadzie nic, bo nie ma to absolutnie żadnego znaczenia. A jeśli już moja krytyka dotknie autora osobiście, to on sam powinien się do niej odnieść, bo takie jego nie tylko prawo, ale wręcz obowiązek jako twórcy, którego dzieło poddano tejże krytyce.
Mogę także zacząć reagować nieco bardziej zdecydowanie na Twoje coraz bardziej nachalne próby udowadniania wszystkim tu obecnym, że tylko Ty masz rację, tylko Twoje zdanie jest słuszne i tylko Tobie wspomniana prawda najwyższa się objawiła. Mimo że jak do tej pory w żaden sposób (podkreślam - ŻODYN) nie udowodniłeś, że jesteś choćby przeciętnym autorem. Ba, jakimkolwiek autorem. Jak to zrobisz, to może zaczniemy traktować Cię poważnie, a nie jak coraz bardziej irytującą przeszkadzajkę, którą na razie tolerujemy, ale wcale nie musimy tego robić. Zwłaszcza ja nie muszę. I o ile Twoje prztyczki w moją stronę mam generalnie w poważaniu, to jeszcze raz zaczniesz chamsko naskakiwać na innych autorów, a udowodnię Ci, że potrafię usuwać nie tylko przecinki, myślniki czy powtórzenia.
@Aramis - ale to Ty dzwonisz 😉 i tłumaczysz oczywistości. Tyle że z innego punktu widzenia niż ja, bo oceniasz Patrycję jako kobietę, która (jak wiadomo) zmienną jest i jej nie zrozumiesz, choćbyś (dla odmiany nie wiadomo) jak chciał. I z tym się jak najbardziej zgadzam.
Ja natomiast patrzę na postać patrycji jako na właśnie postać literacką, której autor nadał pewne cechy i kazał jej postępować w określony sposob. I robi to całkiem konsekwentnie przez trzy części, po czym w czwartej stwierdza, że dosyć tego dobrego, teraz będzie juz nawet nie seks dla seksu, a porno dla porno. A wcześniejsze budowanie postaci? A kogo to obchodzi?
Dlatego i Ty masz rację, i ja mam, bo patrzymy na tę samą monetę, tylko z dwóch stron. I nie ma sensu udowadniać, że widzisz co innego, bo zawsze tak będzie, póki tejże monety nie odwrócisz.
@Drontheim - czyli nie tylko ja mam skrzywienia związane z takimi historycznymi aluzjami 😉 Zaraz się okaże, że to willa po takim lekarzu, który tylko sprzedawał Perviti... witaminki, natomiast w latach 1933-45 wziął bezpłatny urlop. A poza tym nie ma dowodów, że wiedział 😛
PS Ciekawa uwaga z tym Maximem. Zwłaszcza że interesy, jakie ponoć były tam prowadzone, całkiem dobrze tłumaczyłyby obecny status majątkowy Pauliny. Ale tę teorię zostawiam na razie dla siebie.
@Aramis - moja uwaga dotyczyła konkretnie seksu analnego, gdyż ponieważ Patrycja wcześniej próbowała go z mężem (czyli partnerem, który zna jej reakcje i wie, na co może sobie pozwolić, a na co nie), we własnym domu (czyli w sprzyjających warunkach) oraz po wcześniejszym przygotowaniu (serio mam tłumaczyć kwestie higieniczne?) i się nie udało. Tymczasem tutaj robi wszystko odwrotnie i nagle się udaje. I właśnie przez takie momenty nagle wali się cała budowana wcześniej z mozołem imersja, bo postać, która do tej pory jest jak najbardziej prawdziwa (nawet jeśli nie myśli głową, tylko dupą, i nie zgadzamy się z jej wyborami), staje się aktorką pornosa, biorącą w rzeczoną dupę w zasadzie "ot tak". No to nawet mnie się obrywało za takie rzeczy, mimo wcześniejszego uzasadnienia. A tu nie dość, że bierze, to jeszcze nawet przeżywa orgazm analny, o ile dobrze rozumiem. Za pierwszym razem. Po tym, jak - powtarzam - cała wcześniejsza narracja była w zasadzie racjonalna. Dla mnie to taki "skok przez rekina" (jak ktoś nie zna pojęcia, niech poszuka) i zdania nie zmienię.
A w to, kto pisał, jak pisał i przy czyjej pomocy pisał jakie dokładnie fragmenty, wolę nie wnikać, bo to wchodzenie na pole minowe. I dla mnie, i dla autorów.
@Aramis - właśnie dlatego, że autor jest początkujący, to wymieniam tylko ogólne błędy, które najbardziej rzuciły mi się w oczy, a nie "w tamtym zdaniu ten przecinek jest krzywo, obok mamy rusycyzm, a na końcu złą odmianę". Poza tym pamiętaj, że ja robię tak naprawdę amatorską pseudoredakcję i równie niezawodową nibykorektę, bo na tyle mam umiejętności, czasu i środków. No i jesteśmy na Pokątnych, a nie w wydawnictwie naukowym PWN.
A zachowanie obiektywizmu, nawet w z załozenia obiektywnej recenzji, bywa naprawdę trudne. Zwłaszcza gdy to jest dziesiąty tekst w ciągu pięciu dni. Natomiast jeśli uważasz, że się niesłusznie czepiam, to zauważ, czyja ocena za wyjściem na stronę główną widnieje pod tą i następną częścią. Jakiego dowodu jeszcze potrzebujesz, ze nie rzucam autorowi kłód pod nogi?
@XXXLord, @Tejot, @Aramis - niezależnie czy nazwiemy to, o czym piszemy (i czytamy) pornografią, erotyką czy czymkolwiek innym, nie zaprzeczycie, że może być to lepsze lub gorsze. Ciekawsze lub nudniejsze. Napisane z dbałością o język lub byle jak. I tak dalej, i tak dalej. I to jest tak naprawdę ważne, a nie nazewnictwo.
Pamiętajcie też, że ocena ocenie i opinia opinii nierówne. Oczywiście każdy ma prawo wyrazić własne zdanie, natomiast komentarz "jest super pisz dalej 10/10" ma mniej więcej tyle samo wartości, co "zimne piwko gorąca pizza 5/5". I potem patrzycie na taką opinię na google, wchodzicie do lokalu, zamawiacie tę pickę i... zderzacie się z rzeczywistością. Tym bardziej przykrą, im większe były wasze oczekiwania i wymagania. I stąd na przykład wzięła się moja krytyka wobec @Smoke'a - nie z obrastania w piórka, bo ja się znam, a on nie, ale właśnie chęci dostania czegoś więcej niż tylko tartaku. Bo autor udowodnił w pierwszych częściach (zwłaszcza dwóch), że może brakuje mu nieco umiejętności, za to nadrabia chęciami i pomysłami. Przedstawił nam bohaterów, ich relację z różnych punktów widzenia (co wnosiło bardzo dużo do opowieści), po czym najwyraźniej stwierdził, że wystarczy tego dobrego, pora na seksy. I tak, amatorzy tychże seksów dla seksów dostali, co chcieli, wystawili wysokie oceny i wszystko super, ale czy naprawdę o to chodziło? Osobiście bardzo wątpię. Bo potencjał na więcej był, ale został koncertowo zaorany.
Coś zasugeruję ... jeśli tak bardzo przeszkadza wam wartość literacka autorów, których dzieła są oceniane przez nas powyżej liczby dziewięć, wyciągcie pomocną dłoń i stwórzcie zakładkę pomoc. Niech osoby wybrane przez was, mogą zaistnieć jako pomagający mistrzowie, dopieszczając wybrane opowiadania. (...) Taka pomoc wzmocni warsztat i da szansę, na wydanie kolejnych doskonałych opowiadań, a jest ich niestety coraz mniej. (...) Wszyscy bowiem na tym skorzystamy, jeśli wydana książka będzie miała w nagłówku pokątne.pl. Jej popularność wzrośnie, jako gwarancja wysokiej oceny. Zapoczątkuje serię ciekawych wydań dla czytelników. Może nawet sprawi, iż będą je kolekcjonować... dziwi fakt, że nikt z was "szanowna rado starszych" na to nie wpadł ? Strona zaś otrzyma granty od autorów, na tzw. doskonalenie warsztatu, wsparcie pomagających "mistrzów pióra".
Ale wiesz, @Aramisie, że było już coś takiego jak "warsztat", w którym początkujący autorzy jeszcze przed publikacją mogli liczyć na pomoc od bardziej doświadczonych twórców? Było i zdechło. A to dlatego, że ani jedna, ani druga strona nie była tym poważnie zainteresowana. Ci "lepsi" pisarze woleli przeznaczyć swój czas dla siebie (co mnie zresztą nie dziwi, bo wiem z doświadczenia, ile zajmuje choćby pobieżne przejrzenie opowiadania na 15 minut czytania, nie mówiąc o porządnej redakcji i korekcie takiego na półtorej godziny), natomiast ci "gorsi" bardzo chętnie korzystali z pomocy pod warunkiem, że sami nie musieli nic robić (to dla odmiany dziwi mnie nieco bardziej, bo to właśnie oni powinni się uczyć, a nie odstawiać obrażone płatki śniegu, którym nie można słowa krytyki powiedzieć). W efekcie pomysł został zarzucony.
A jakiekolwiek "wydanie książki pod szyldem Pokątnych" to bajeczki pisane patykiem na piasku. Nikt - powtarzam: NIKT - nie sfinansuje czegoś takiego. Tradycyjne wydawnictwa mają nadto pewnych, poczytnych autorów i autorek, i nie interesuje ich ryzykowne inwestowanie w świeżaków (co wiem po własnym przykładzie, żeby daleko nie szukać), a vanity dla odmiany wydadzą wszystko, nawet gunwo w złotym papierku, byle tylko zapłacić im z własnej kieszeni. O samym sensie zrobienia czegoś takiego nawet nie mówię, bo czemu miałoby to służyć? Jakiejś urojonej "promocji", dzięki której czytelnicy będą "kolekcjonować dobrą literaturę erotyczną"? Bez urazy, ale kpisz czy o drogę pytasz? Wbrew górnolotnemu pieprzeniu o "szerzeniu kultury słowa pisanego" i podobnym bredniom, rynek książki niewiele różni się od rynku śrubek, kartofli czy łopat. Towar jest towar i na końcu tabelka w excelu musi się zgadzać. A jak nie wierzysz, to sam spróbuj i sam się rozczaruj.
@Tejot - to, że @Aria nie powinna robić takich baboli, to jedno, ale że one przeleciały przez moje sito moderatorskie, to drugie. W ramach pokuty wszystko z ww. listy powinno być już poprawione, plus jeszcze dodaję cudzysłowy przy tytułach piosenek, bo ich brakowało.
Informuję że najbliższe fokarium znajduje się na Helu, i fok tam dostatek.
Wiem, wiem. Niestety to na drugim końcu kraju, ale wreszcie muszę się wybrać i porzucać śledziem. Nie tylko tym wirtualnym jak do tej pory 😉
Teraz to ja muszę posypać głowę popiołem i ukajać się, bo obiecywałem przeczytać Twoje najnowsze dzieło, a po prostu czasu brak, ale przypomnij sobie co mi pisałaś - krótkie one shoty, itp, i co ja widzę u Ciebie - no tylko długością to Cię @XXXLord chyba przebija. Słowo starego zgreda, przed końcem roku, mój komentarz zagości.
A bo to zawsze tak jest - miało być krótko, a wyszło, co wyszło. Ale poganiać nikogo nie będę, bo moje zaległości są większe niż połowy z Was razem wziętych, więc zalatywałoby to hipokryzją. Wystarczy mi, że przy każdej nowej części jakiegoś Twojego cyklu (choć tyczy się to także innych, poza co najwyżej tymi, które przygotowuję na bieżąco do publikacji jak np. "Wilczyca") muszę sobie przypominać, co było we wcześniejszych. A o wczytywaniu się w klasyków jak @XXXlord, @koko, @PióroAteny czy @ManInBlack już nawet nie wspomnę, bo nie ma o czym 🙁
Muszę przestać robić tak długie przerwy pomiędzy kolejnymi częściami, bo przestaję pamiętać, kto jest kto, co robił, czego nie robił i w ogóle. A to aż wstyd i hańba, zwłaszcza wobec @Jamera106, który włożył w tę opowieść duuużo (albo i więcej - kto kiedykolwiek pisał tekst z taką ilością specjalistycznych pojęć, ten wie) pracy.
Uwag technicznych jako takich nie mam, no może poza jedną:
— Mamy trzy opcje do wyboru. Pierwsza to czekać na ratunek, nic nie robiąc. Druga – spróbować podnieść ten okręt, a trzecia – opuścić go przez wyrzutnie torpedowe – kontynuował. Wreszcie padały jakieś konkrety. – Słucham waszych propozycji – zakończył.
W dialogu nie używamy myślników w taki sposób. Zamiast nich powinien być zapis "druga: spróbować..." lub podobny.
Przyjąłem, Foka 01, zabrać twoje dwie foki.
To moja foka i jej nie oddam! Chyba że do fokarium 😀
Czy znam takie relacje i takich Łukaszów? - Pomidor./
Raczej nie minę się z prawdą, jeśli powiem, że tak. Widać, słychać i czuć, że pisał to ktoś, kto miał do czynienia z podobnymi sytuacjami - niekoniecznie we własnym życiu (a jeśli nawet, to pomidor i nie pytajmy więcej), natomiast co najmniej w bezpośredniej relacji.
A taka kobieta jak Paulina może zrobić wodę z mózgu nawet komuś, kto nie wejdzie z nią w żadne bliższe relacje. A już na pewno wszystkim wspomnianym cwaniaczkom, którzy mają się za nie wiadomo jakich kiziorów 😉
Technicznie jest lepiej, fabularnie natomiast bardziej konwencjonalnie, choć może po ostatnich (s)ekscesach to... też lepiej. Teraz całość wygląda faktycznie jak opowieścidełko dla nastolatek, pisane językiem dla nastolatek i przez nastolatkę - i nie, nie jest to zada, a waleta 😉 Co nie oznacza, że jeśli w przyszłości znowu pojawią się jakieś klimaty hentajopodobne, to nie przyklasnę. Niekoniecznie rękami 😛
A poważniej - nie podejmuję się nazywać takich relacji, bo zaraz się zjawi jakiś znawca klimatu i mnie naprostuje, natomiast jak najbardziej potwierdzam, że one istnieją. I nawet jeżeli zupełnie nie jest to moja bajka, to nie mam najmniejszego zamiaru nikogo oceniać, a już na pewno nie fikcyjnych bohaterów z fikcyjnym świecie. Owszem, nieodmiennie mam pewne uwagi względem autorki i stworzonych przez nią postaci (wyszczególnione w komentarzach do poprzednich części, gdyby ktoś był ciekawy), jednak jest to kreacja @AlexFenriss, a nie moja i nie mnie decydować, co się w tym uniwersum będzie działo. A już na pewno nie mam zamiaru wymagać doklejonego na ślinę happy endu, bo to zdecydowanie nie ten rodzaj opowiadania. Chociaż teraz to już bardziej minipowieści.
PS Na temat tego, czy przemoc ma płeć, może nie zaczynajmy w ogóle dyskutować, bo momentalnie wjedziemy na pełnej w kwestie światopoglądowo-społeczno-polityczne. A to ostatnie, czego nam tutaj potrzeba. Natomiast jeśli ktoś naprawdę wierzy, że "mężczyzna zawsze zły, kobieta zawsze dobra", to ma większy problem ze sobą niż wspomniani bohaterowie.
@AlexFenriss - jeśli Łukasz miał taki być, to nawet podziwiam. Ciebie jako autorkę, a niekoniecznie jego, choć z tej perspektywy jest to postać mocno tragikomiczna. Tak, mogę drzeć z niego łacha w jedne scenie - i nie mam zamiaru się powstrzymywać 😛 - by w następnej mu współczuć. A to dlatego, że o ile w liceum miał pełne prawo nie radzić sobie w kontaktach damsko-męskich (kto uważa inaczej, niech pierwszy rzuci przepoconym trampkiem!), to jako dorosły skazuje sam siebie na poniewieranie. W przypadku Pauliny aż nadto dosłowne.
Akcja się rozkręca jak widzę 😉 I choć z początku wprowadzenie dwojga nowych bohaterów nieco burzyło mi klimat opowieści, oparty jedynie o relację Pauliny i Łukasza, to teraz oceniam to pozytywnie. Zwłaszcza Michała, który z jednej strony jest święcie przekonany o własnej zajebistości i koniecznie musi udowadniać to całemu światu (scena z degustacją whisky jest - intencjonalnie czy nie, to inna dyskusja - idealną parodią takich właśnie "koneserów", co to "mmm czuję aromat kota córki sąsiada gościa który kopał torf mmm trzeba degustować w 21,37 stopnia w trzeciej kwadrze bo wtedy smakuje najlepiej mmm scena mi się poszerza i słyszę jak owies rósł MMM CYCUNIE XD ), ale z drugiej jest on dalece bardziej świadomy tego, na co może sobie pozwolić, a na co nie, niż sam Łukasz. I jeżeli Paulina dała mu do zrozumienia, że nie powinien się za bardzo interesować nie swoimi sprawami, ani tym bardziej proponować zbyt wiele (rozmowa o kluczyku), to rozumie swój błąd, przeprasza* i się wycofuje. Choć mam wrażenie, że nie jest to koniec tej historii 😉
*tak się przeprasza, a nie odpala zaciętą płytę "moja wina, Paulinko, przepraszam Paulinko, nie powinienem się drapać publicznie po dupie, Paulinko...". Wiem, @AlexFenriss, że nie takie było twoje zamierzenie, ale ja na serio przestaję momentami traktować Łukasza poważnie 😛
@Art44 - zapewne nie ma jednego powodu, dzięki któremu Paulina zrobila Łukaszowi kisiel w głowie (spodniach też 😉 ), choć po prawdzie dowolnie wybrany z nich by wystarczył, a co dopiero w połączeniu z pozostałymi. Bo Paulina jego dawną, niespełnioną miłością, elegancką kobietą na poziomie, potrafi manipulować ludźmi (i to robi bez większych skrupułów), a do tego to wyrachowana domina-sadystka, co przecież samo w sobie jest fascynujące nie tylko dla amatorów klimatu. Więc gość tańczy, jak mu zagra, i nie ma się co dziwić. Niejedno z nas by przepadło z kretesem w zderzeniu z taką sytuacją w życiu codziennym - kto kiedykolwiek spotkał "na żywo" tak dominującą osobowość, zwłaszcza w połączeniu z napięciem erotycznym, ten wie.
Swoją drogą niezależnie od tego, czy popieram działania i motywacje Pauliny, czy nie, to własnie ona robi tu robotę. I takie postacie aż chce się czytać, za co @AlexFenriss należą się publuczne gratujacje 🙂
Zdaję sobie sprawę, że wielu czytelników może czuć niedosyt z takiego zakończenia, w końcu jesteśmy o kilka chwil od wspólnego śniadania w trójkącie. Co prawda nie do końca skonsumowanym, jednak nie musi to oznaczać, że do konsumpcji nie dojdzie przy okazji na przykład obiadu 😛 Niemniej takie było moje założenie od początku, by nie pójść w porno na poziomie "kochanie, przyprowadziłam ci młodą laskę, więc wyciągaj pytonga, bo będziesz nas obie zadowalał". A przynajmniej nie w tej historii i nie z tymi bohaterami, bo z innymi... cóż, plany są, ale co będzie z ich realizacją, to się zobaczy.
@Art44 - owszem, Paulina uczy, jednak posiadanie dużej wiedzy niekoniecznie przekłada się z automatu na umiejętność jej przekazywania. Powtórzę się: ona zna swoje granice i zapewne potrafi wyczuć granice cudze, a jednak ewidentnie wymaga od Łukasza więcej, niż ten może jej na tym etapie dać. Owszem, pokonuje on ból (i fizyczny, i psychiczny, bo przecież jego dręczenie nie zaczyna się od klamerek, a sporo wcześniej) i sprawia tym swojej Pani satysfakcję, niemniej robi to dużo większym kosztem, niż mu się wydaje. I choć oczywiście pamiętam, że to tylko fikcja literacka, to napisana bardzo poważnie i ze szczegółami, których raczej nie nabędzie się przy okazji oglądania filmików przyrodniczych z odpowiednim tagiem. Dlatego wciąż uważam, że powinna się tu znaleźć choćby kwestia słowa bezpieczeństwa, z którego Łukasz z bardzo dużym prawdopodobieństwem w pewnym momencie by skorzystał. Gdyby wiedział, że istnieje.
Mam wrażenie, to faktycznie nie był "Twój" tekst, @Tejocie. Nie jest on słaby, bez przesady, niemniej odstaje tu i ówdzie od poprzednich opowiadań. Co mnie na przykład kłuje w oczy to to, że momentami tekst wygląda bardziej jak pierwszy draft z po korekcie, ale bez redakcji. Przykład:
Dwa podejścia. Dwie porażki. Najpierw wysoki blondyn – przystojny, świetny tancerz. Do momentu znanego jako „o jeden drink za dużo”. Potem śniady brunet, ucieleśnienie seksu, ale pozbawiony jakiejkolwiek subtelności.
Ja rozumiem, że nie każdy lubuje się w wielokrotnie złożonych kolubrynach, ale tutaj aż się prosi o połączenie typu "Dwa podejścia - dwie porażki. Najpierw wysoki blondyn: przystojny i świetnie tańczący, niestety tylko do momentu znanego jako..." Co ciekawe, w opis śniadego bruneta już umiałeś wstawić "ale" 😉
Albo:
Kierowca, wyczuwając lód w głosie, zrezygnował z prób rozmowy – za co była mu wdzięczna.
Co tam robi myślnik, to ja nie wiem, skoro to miejsce idealne na przecinek lub ostatecznie średnik, tyle że wtedy należałoby zmienić nieco końcowy fragment na "była mu za to wdzięczna" albo coś podobnego.
Ale już nawet nie wchodząc w warsztatowe czepialstwo, to całość jest jakaś taka... zimna. Dokładnie taka, jak praca Jagody - profesjonalnie przygotowana (choć nie bez powyższych zgrzytów), jednak bez emocji. Co jest o tyle dziwne, że przecież opowieść o tatuażystce aż kipiała erotycznym napięciem, choć w zasadzie nic nieprzyzwoitego się tam nie zdarzyło. Tutaj natomiast mamy ciekawe tło i bohaterów - nawet jeśli ciut szablonowych jak "ojciec biznesmen + matka żona biznesmena" (niech sobie jeszcze doda na drzwiach ze trzy tytuły i przyklei paszport Polsatu, będzie ważniejsza 😛 ) - jednak niewiele z tego wynika.
PS
„So, so you think you can tell
Heaven from Hell,
Blue skies from pain”.
Doceniam, nawet jeśli Jagoda mogła wybrać albo lepiej muzycznie, albo trafniej. I to nie zmieniając płyty 😉
„Nobody knows where You are,
How near or how far.
Shine on You Crazy Diamond”.
Serwis zawiera treści o charakterze erotycznym, przeznaczone wyłącznie dla osób pełnoletnich. Decydując
się na wejście na strony serwisu Pokatne.pl potwierdzasz, że jesteś osobą pełnoletnią.
Pliki cookies i polityka prywatności
Zgodnie z rozporządzeniem Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r (RODO).
Potrzebujemy Twojej zgody na przetwarzanie Twoich danych osobowych przechowywanych w plikach cookies.
Zgadzam się na przechowywanie na urządzeniu, z którego korzystam tzw. plików cookies oraz na przetwarzanie moich
danych osobowych pozostawianych w czasie korzystania przeze mnie ze stron internetowej lub serwisów oraz innych
parametrów zapisywanych w plikach cookies w celach marketingowych i w celach analitycznych.
Więcej informacji na ten temat znajdziesz w regulaminie serwisu.
Agnessa Novvak · 1 godzina temu · "Rąbek małżeńskiej tajemnicy (IV). Na dywaniku u dyrektora - oczami jego i jej" ·
Sam zacząłeś dyskusję, sam doprowadziłeś ją do takiego, a nie innego miejsca, więc teraz nie wymagaj od innych, żeby się z tego tłumaczyli lub tym bardziej "coś zrobili, bo ty tak chcesz". Naprawdę mało kogo to interesuje, panie wielki literacie, co pisałeś lepsze rzeczy w czasie wykładów. Tak, a @Jamer106 jak był młody, to był murzynem i grał w koszykówkę, a ja mam w domu słonia w karafce (ktoś jeszcze używa tego zwrotu swoją drogą? 😉 )
Ja żadnych komentarzy kasować nie będę, a już na pewno nie na czyjeś polecenie. A przynajmniej do teraz, bo jeśli zobaczę kolejne Twoje wynurzenia w innym temacie, to mi nawet palec nie drgnie. Swoją drogą, jeśli już mówimy o tym, co "ktoś kiedyś robił", to od dwudziestu kilku lat siedzę na różnych forach, grupach, portalach z możliwością dyskusji, jakkolwiek tych miejsc nie nazwać. I mimo że internet 2025 niewiele ma wspólnego z tym z 2005 roku, to tacy jak Ty są dokładnie tacy sami. Nic się nie zmieniacie i tym bardziej niczego się nie uczycie. Pojawiacie się znikąd, znajdujecie jakiś temat (zazwyczaj z tych mniej istotnych), doczepiacie się do (jeszcze mniej ważnych) słówek, rzucacie opiniami "stare usery to stare dziady, moderator sie nie zna, admin tym bardziej", dodajecie do tego własne przemyślenia o całkowicie losowych kwestiach (które nikogo nie obchodzą), a potem zrzucacie winę na cały świat, bo was nie zrozumiał, po czym znikacie w takim samym niebycie, z którego żeście wyleźli. Naprawdę myślisz, @Aramisie, że ktokolwiek się tym przejmie? Jak tak, to jesteś bardziej naiwny niż dzieci neo za czasów swej świetności. Tyle że one robiły w necie śmietnik pomiędzy lekcją polskiego, pracą domową z matematyki i oglądaniem Karton Netłork, więc choćby z racji wieku można było im wiele wybaczać. Tobie niekoniecznie.
A gdyby @Smoke chciał w jaki sposób podyskutować o własnej twórczości, to już dawno by to zrobił. Jeśli nie robi, to najwyraźniej nie chce i nie ma sensu go do tego zmuszać.
Agnessa Novvak · 1 dzień temu · "Wilczyca (IX-X)" ·
Przyznam, że takie zakończenie pierwszej części historii mnie zaskoczyło. Zazwyczaj autorzy (i autorki 😉 ) raczą nas wówczas jakimś wielkim "BUM" na koniec arii, żebyśmy wiedzieli, gdzie klaskać* a tymczasem tutaj dostajemy dwie sceny dialogowe. Bardzo zwyczajne w swej konstrukcji, a przecież niosące nie tylko emocje, ale i bardzo ważne informacje, rzucające nowe światło na bohaterów. Okazuje się więc, że w razie potrzeby Łukasz potrafi przeciwstawić się innym i bronić własnych przekonań oraz strefy komfortu, jeśli ktoś włazi w nią z buciorami. Ważniejsza jednak moim zdaniem jest tu Paulina, bo o ile jakieś ogólne informacje o jej przeszłości już wcześniej poznaliśmy, o tyle tutaj wreszcie dostajemy konkrety. Konkretnie konkrety. Zaostrzające apetyt na duuużo więcej. Najlepiej jakąś konkretną bawarską golonkę z kuflem czegoś do popicia 😉
*jeśli ktoś rozpoznał nawiązanie do pewnego filmu o pewnym kompozytorze, gratuluję.
Agnessa Novvak · 1 dzień temu · "Rąbek małżeńskiej tajemnicy (IV). Na dywaniku u dyrektora - oczami jego i jej" ·
Nie, nie mam w sobie niczego z psychologa czy psychiatry, podobnie jak z polonisty, mimo że przecież doglądam językowej strony opowiadań. I tak, robię to pobieżnie, bo najzwyczajniej w świecie brakuje mi umiejętności, by rozbierać każdy tekst na czynniki pierwsze, drugie i dziesiąte. Mam za to nadto obowiązków, związanych najpierw z życiem prywatno-zawodowym, później pełnieniem funkcji moderatorskich (których przeciętny czytelnik w sporej części po prostu nie widzi, więc wydaje mu się, że ich nie ma), a dopiero po ich wypełnieniu mogę usiąść i przeczytać jakieś opowiadanie "dla przyjemności". Przeczytać, a nie analizować jak szkolną lekturę, bo przypominam, że rozmawiamy o amatorskich pornoskach, a nie kandydatach do literackiego Nobla i doszukiwanie się w nich trzeciego dna z założenia nie ma sensu. Dlatego mogę popełnić gdzieś błąd, wydać zły osąd, źle odczytać intencje. I co? I w zasadzie nic, bo nie ma to absolutnie żadnego znaczenia. A jeśli już moja krytyka dotknie autora osobiście, to on sam powinien się do niej odnieść, bo takie jego nie tylko prawo, ale wręcz obowiązek jako twórcy, którego dzieło poddano tejże krytyce.
Mogę także zacząć reagować nieco bardziej zdecydowanie na Twoje coraz bardziej nachalne próby udowadniania wszystkim tu obecnym, że tylko Ty masz rację, tylko Twoje zdanie jest słuszne i tylko Tobie wspomniana prawda najwyższa się objawiła. Mimo że jak do tej pory w żaden sposób (podkreślam - ŻODYN) nie udowodniłeś, że jesteś choćby przeciętnym autorem. Ba, jakimkolwiek autorem. Jak to zrobisz, to może zaczniemy traktować Cię poważnie, a nie jak coraz bardziej irytującą przeszkadzajkę, którą na razie tolerujemy, ale wcale nie musimy tego robić. Zwłaszcza ja nie muszę. I o ile Twoje prztyczki w moją stronę mam generalnie w poważaniu, to jeszcze raz zaczniesz chamsko naskakiwać na innych autorów, a udowodnię Ci, że potrafię usuwać nie tylko przecinki, myślniki czy powtórzenia.
@Jamer106 - chyba najwyższa pora, byśmy przestali karmić trolla.
Agnessa Novvak · 2 dni temu · "Rąbek małżeńskiej tajemnicy (IV). Na dywaniku u dyrektora - oczami jego i jej"
@Aramis - ale to Ty dzwonisz 😉 i tłumaczysz oczywistości. Tyle że z innego punktu widzenia niż ja, bo oceniasz Patrycję jako kobietę, która (jak wiadomo) zmienną jest i jej nie zrozumiesz, choćbyś (dla odmiany nie wiadomo) jak chciał. I z tym się jak najbardziej zgadzam.
Ja natomiast patrzę na postać patrycji jako na właśnie postać literacką, której autor nadał pewne cechy i kazał jej postępować w określony sposob. I robi to całkiem konsekwentnie przez trzy części, po czym w czwartej stwierdza, że dosyć tego dobrego, teraz będzie juz nawet nie seks dla seksu, a porno dla porno. A wcześniejsze budowanie postaci? A kogo to obchodzi?
Dlatego i Ty masz rację, i ja mam, bo patrzymy na tę samą monetę, tylko z dwóch stron. I nie ma sensu udowadniać, że widzisz co innego, bo zawsze tak będzie, póki tejże monety nie odwrócisz.
Agnessa Novvak · 3 dni temu · "Wilczyca (VIII)"
@Drontheim - czyli nie tylko ja mam skrzywienia związane z takimi historycznymi aluzjami 😉 Zaraz się okaże, że to willa po takim lekarzu, który tylko sprzedawał Perviti... witaminki, natomiast w latach 1933-45 wziął bezpłatny urlop. A poza tym nie ma dowodów, że wiedział 😛
PS Ciekawa uwaga z tym Maximem. Zwłaszcza że interesy, jakie ponoć były tam prowadzone, całkiem dobrze tłumaczyłyby obecny status majątkowy Pauliny. Ale tę teorię zostawiam na razie dla siebie.
Agnessa Novvak · 3 dni temu · "Rąbek małżeńskiej tajemnicy (IV). Na dywaniku u dyrektora - oczami jego i jej"
@Aramis - moja uwaga dotyczyła konkretnie seksu analnego, gdyż ponieważ Patrycja wcześniej próbowała go z mężem (czyli partnerem, który zna jej reakcje i wie, na co może sobie pozwolić, a na co nie), we własnym domu (czyli w sprzyjających warunkach) oraz po wcześniejszym przygotowaniu (serio mam tłumaczyć kwestie higieniczne?) i się nie udało. Tymczasem tutaj robi wszystko odwrotnie i nagle się udaje. I właśnie przez takie momenty nagle wali się cała budowana wcześniej z mozołem imersja, bo postać, która do tej pory jest jak najbardziej prawdziwa (nawet jeśli nie myśli głową, tylko dupą, i nie zgadzamy się z jej wyborami), staje się aktorką pornosa, biorącą w rzeczoną dupę w zasadzie "ot tak". No to nawet mnie się obrywało za takie rzeczy, mimo wcześniejszego uzasadnienia. A tu nie dość, że bierze, to jeszcze nawet przeżywa orgazm analny, o ile dobrze rozumiem. Za pierwszym razem. Po tym, jak - powtarzam - cała wcześniejsza narracja była w zasadzie racjonalna. Dla mnie to taki "skok przez rekina" (jak ktoś nie zna pojęcia, niech poszuka) i zdania nie zmienię.
A w to, kto pisał, jak pisał i przy czyjej pomocy pisał jakie dokładnie fragmenty, wolę nie wnikać, bo to wchodzenie na pole minowe. I dla mnie, i dla autorów.
Agnessa Novvak · 3 dni temu · "Rąbek małżeńskiej tajemnicy (III). Plan - oczami jego i jej"
Spokojnie, panowie, spokojnie 😉
@Aramis - właśnie dlatego, że autor jest początkujący, to wymieniam tylko ogólne błędy, które najbardziej rzuciły mi się w oczy, a nie "w tamtym zdaniu ten przecinek jest krzywo, obok mamy rusycyzm, a na końcu złą odmianę". Poza tym pamiętaj, że ja robię tak naprawdę amatorską pseudoredakcję i równie niezawodową nibykorektę, bo na tyle mam umiejętności, czasu i środków. No i jesteśmy na Pokątnych, a nie w wydawnictwie naukowym PWN.
A zachowanie obiektywizmu, nawet w z załozenia obiektywnej recenzji, bywa naprawdę trudne. Zwłaszcza gdy to jest dziesiąty tekst w ciągu pięciu dni. Natomiast jeśli uważasz, że się niesłusznie czepiam, to zauważ, czyja ocena za wyjściem na stronę główną widnieje pod tą i następną częścią. Jakiego dowodu jeszcze potrzebujesz, ze nie rzucam autorowi kłód pod nogi?
Agnessa Novvak · 4 dni temu · "Rąbek małżeńskiej tajemnicy (IV). Na dywaniku u dyrektora - oczami jego i jej" ·
@XXXLord, @Tejot, @Aramis - niezależnie czy nazwiemy to, o czym piszemy (i czytamy) pornografią, erotyką czy czymkolwiek innym, nie zaprzeczycie, że może być to lepsze lub gorsze. Ciekawsze lub nudniejsze. Napisane z dbałością o język lub byle jak. I tak dalej, i tak dalej. I to jest tak naprawdę ważne, a nie nazewnictwo.
Pamiętajcie też, że ocena ocenie i opinia opinii nierówne. Oczywiście każdy ma prawo wyrazić własne zdanie, natomiast komentarz "jest super pisz dalej 10/10" ma mniej więcej tyle samo wartości, co "zimne piwko gorąca pizza 5/5". I potem patrzycie na taką opinię na google, wchodzicie do lokalu, zamawiacie tę pickę i... zderzacie się z rzeczywistością. Tym bardziej przykrą, im większe były wasze oczekiwania i wymagania. I stąd na przykład wzięła się moja krytyka wobec @Smoke'a - nie z obrastania w piórka, bo ja się znam, a on nie, ale właśnie chęci dostania czegoś więcej niż tylko tartaku. Bo autor udowodnił w pierwszych częściach (zwłaszcza dwóch), że może brakuje mu nieco umiejętności, za to nadrabia chęciami i pomysłami. Przedstawił nam bohaterów, ich relację z różnych punktów widzenia (co wnosiło bardzo dużo do opowieści), po czym najwyraźniej stwierdził, że wystarczy tego dobrego, pora na seksy. I tak, amatorzy tychże seksów dla seksów dostali, co chcieli, wystawili wysokie oceny i wszystko super, ale czy naprawdę o to chodziło? Osobiście bardzo wątpię. Bo potencjał na więcej był, ale został koncertowo zaorany.
Ale wiesz, @Aramisie, że było już coś takiego jak "warsztat", w którym początkujący autorzy jeszcze przed publikacją mogli liczyć na pomoc od bardziej doświadczonych twórców? Było i zdechło. A to dlatego, że ani jedna, ani druga strona nie była tym poważnie zainteresowana. Ci "lepsi" pisarze woleli przeznaczyć swój czas dla siebie (co mnie zresztą nie dziwi, bo wiem z doświadczenia, ile zajmuje choćby pobieżne przejrzenie opowiadania na 15 minut czytania, nie mówiąc o porządnej redakcji i korekcie takiego na półtorej godziny), natomiast ci "gorsi" bardzo chętnie korzystali z pomocy pod warunkiem, że sami nie musieli nic robić (to dla odmiany dziwi mnie nieco bardziej, bo to właśnie oni powinni się uczyć, a nie odstawiać obrażone płatki śniegu, którym nie można słowa krytyki powiedzieć). W efekcie pomysł został zarzucony.
A jakiekolwiek "wydanie książki pod szyldem Pokątnych" to bajeczki pisane patykiem na piasku. Nikt - powtarzam: NIKT - nie sfinansuje czegoś takiego. Tradycyjne wydawnictwa mają nadto pewnych, poczytnych autorów i autorek, i nie interesuje ich ryzykowne inwestowanie w świeżaków (co wiem po własnym przykładzie, żeby daleko nie szukać), a vanity dla odmiany wydadzą wszystko, nawet gunwo w złotym papierku, byle tylko zapłacić im z własnej kieszeni. O samym sensie zrobienia czegoś takiego nawet nie mówię, bo czemu miałoby to służyć? Jakiejś urojonej "promocji", dzięki której czytelnicy będą "kolekcjonować dobrą literaturę erotyczną"? Bez urazy, ale kpisz czy o drogę pytasz? Wbrew górnolotnemu pieprzeniu o "szerzeniu kultury słowa pisanego" i podobnym bredniom, rynek książki niewiele różni się od rynku śrubek, kartofli czy łopat. Towar jest towar i na końcu tabelka w excelu musi się zgadzać. A jak nie wierzysz, to sam spróbuj i sam się rozczaruj.
Agnessa Novvak · 5 dni temu · "St. Grey’s High School Diaries (IV): Grudzień - Lena" ·
@Tejot - to, że @Aria nie powinna robić takich baboli, to jedno, ale że one przeleciały przez moje sito moderatorskie, to drugie. W ramach pokuty wszystko z ww. listy powinno być już poprawione, plus jeszcze dodaję cudzysłowy przy tytułach piosenek, bo ich brakowało.
Agnessa Novvak · 6 dni temu · "Strażniczka Bałtyku (IV) "IDA-59M""
Wiem, wiem. Niestety to na drugim końcu kraju, ale wreszcie muszę się wybrać i porzucać śledziem. Nie tylko tym wirtualnym jak do tej pory 😉
A bo to zawsze tak jest - miało być krótko, a wyszło, co wyszło. Ale poganiać nikogo nie będę, bo moje zaległości są większe niż połowy z Was razem wziętych, więc zalatywałoby to hipokryzją. Wystarczy mi, że przy każdej nowej części jakiegoś Twojego cyklu (choć tyczy się to także innych, poza co najwyżej tymi, które przygotowuję na bieżąco do publikacji jak np. "Wilczyca") muszę sobie przypominać, co było we wcześniejszych. A o wczytywaniu się w klasyków jak @XXXlord, @koko, @PióroAteny czy @ManInBlack już nawet nie wspomnę, bo nie ma o czym 🙁
Agnessa Novvak · 6 dni temu · "Strażniczka Bałtyku (IV) "IDA-59M"" ·
Muszę przestać robić tak długie przerwy pomiędzy kolejnymi częściami, bo przestaję pamiętać, kto jest kto, co robił, czego nie robił i w ogóle. A to aż wstyd i hańba, zwłaszcza wobec @Jamera106, który włożył w tę opowieść duuużo (albo i więcej - kto kiedykolwiek pisał tekst z taką ilością specjalistycznych pojęć, ten wie) pracy.
Uwag technicznych jako takich nie mam, no może poza jedną:
W dialogu nie używamy myślników w taki sposób. Zamiast nich powinien być zapis "druga: spróbować..." lub podobny.
To moja foka i jej nie oddam! Chyba że do fokarium 😀
Agnessa Novvak · 6 dni temu · "Wilczyca (VII)"
Raczej nie minę się z prawdą, jeśli powiem, że tak. Widać, słychać i czuć, że pisał to ktoś, kto miał do czynienia z podobnymi sytuacjami - niekoniecznie we własnym życiu (a jeśli nawet, to pomidor i nie pytajmy więcej), natomiast co najmniej w bezpośredniej relacji.
A taka kobieta jak Paulina może zrobić wodę z mózgu nawet komuś, kto nie wejdzie z nią w żadne bliższe relacje. A już na pewno wszystkim wspomnianym cwaniaczkom, którzy mają się za nie wiadomo jakich kiziorów 😉
Agnessa Novvak · 1 tydzień temu · "St. Grey’s High School Diaries (IV): Grudzień - Lena" ·
Technicznie jest lepiej, fabularnie natomiast bardziej konwencjonalnie, choć może po ostatnich (s)ekscesach to... też lepiej. Teraz całość wygląda faktycznie jak opowieścidełko dla nastolatek, pisane językiem dla nastolatek i przez nastolatkę - i nie, nie jest to zada, a waleta 😉 Co nie oznacza, że jeśli w przyszłości znowu pojawią się jakieś klimaty hentajopodobne, to nie przyklasnę. Niekoniecznie rękami 😛
Agnessa Novvak · 1 tydzień temu · "Wilczyca (VII)" ·
@marianna - pamiętajmy o Lublińcu! 😉
A poważniej - nie podejmuję się nazywać takich relacji, bo zaraz się zjawi jakiś znawca klimatu i mnie naprostuje, natomiast jak najbardziej potwierdzam, że one istnieją. I nawet jeżeli zupełnie nie jest to moja bajka, to nie mam najmniejszego zamiaru nikogo oceniać, a już na pewno nie fikcyjnych bohaterów z fikcyjnym świecie. Owszem, nieodmiennie mam pewne uwagi względem autorki i stworzonych przez nią postaci (wyszczególnione w komentarzach do poprzednich części, gdyby ktoś był ciekawy), jednak jest to kreacja @AlexFenriss, a nie moja i nie mnie decydować, co się w tym uniwersum będzie działo. A już na pewno nie mam zamiaru wymagać doklejonego na ślinę happy endu, bo to zdecydowanie nie ten rodzaj opowiadania. Chociaż teraz to już bardziej minipowieści.
PS Na temat tego, czy przemoc ma płeć, może nie zaczynajmy w ogóle dyskutować, bo momentalnie wjedziemy na pełnej w kwestie światopoglądowo-społeczno-polityczne. A to ostatnie, czego nam tutaj potrzeba. Natomiast jeśli ktoś naprawdę wierzy, że "mężczyzna zawsze zły, kobieta zawsze dobra", to ma większy problem ze sobą niż wspomniani bohaterowie.
Agnessa Novvak · 1 tydzień temu · "Wilczyca (VI)"
@AlexFenriss - jeśli Łukasz miał taki być, to nawet podziwiam. Ciebie jako autorkę, a niekoniecznie jego, choć z tej perspektywy jest to postać mocno tragikomiczna. Tak, mogę drzeć z niego łacha w jedne scenie - i nie mam zamiaru się powstrzymywać 😛 - by w następnej mu współczuć. A to dlatego, że o ile w liceum miał pełne prawo nie radzić sobie w kontaktach damsko-męskich (kto uważa inaczej, niech pierwszy rzuci przepoconym trampkiem!), to jako dorosły skazuje sam siebie na poniewieranie. W przypadku Pauliny aż nadto dosłowne.
Agnessa Novvak · 1 tydzień temu · "Wilczyca (VI)"
Akcja się rozkręca jak widzę 😉 I choć z początku wprowadzenie dwojga nowych bohaterów nieco burzyło mi klimat opowieści, oparty jedynie o relację Pauliny i Łukasza, to teraz oceniam to pozytywnie. Zwłaszcza Michała, który z jednej strony jest święcie przekonany o własnej zajebistości i koniecznie musi udowadniać to całemu światu (scena z degustacją whisky jest - intencjonalnie czy nie, to inna dyskusja - idealną parodią takich właśnie "koneserów", co to "mmm czuję aromat kota córki sąsiada gościa który kopał torf mmm trzeba degustować w 21,37 stopnia w trzeciej kwadrze bo wtedy smakuje najlepiej mmm scena mi się poszerza i słyszę jak owies rósł MMM CYCUNIE XD ), ale z drugiej jest on dalece bardziej świadomy tego, na co może sobie pozwolić, a na co nie, niż sam Łukasz. I jeżeli Paulina dała mu do zrozumienia, że nie powinien się za bardzo interesować nie swoimi sprawami, ani tym bardziej proponować zbyt wiele (rozmowa o kluczyku), to rozumie swój błąd, przeprasza* i się wycofuje. Choć mam wrażenie, że nie jest to koniec tej historii 😉
*tak się przeprasza, a nie odpala zaciętą płytę "moja wina, Paulinko, przepraszam Paulinko, nie powinienem się drapać publicznie po dupie, Paulinko...". Wiem, @AlexFenriss, że nie takie było twoje zamierzenie, ale ja na serio przestaję momentami traktować Łukasza poważnie 😛
Agnessa Novvak · 1 tydzień temu · "Wilczyca (V)" ·
@Art44 - zapewne nie ma jednego powodu, dzięki któremu Paulina zrobila Łukaszowi kisiel w głowie (spodniach też 😉 ), choć po prawdzie dowolnie wybrany z nich by wystarczył, a co dopiero w połączeniu z pozostałymi. Bo Paulina jego dawną, niespełnioną miłością, elegancką kobietą na poziomie, potrafi manipulować ludźmi (i to robi bez większych skrupułów), a do tego to wyrachowana domina-sadystka, co przecież samo w sobie jest fascynujące nie tylko dla amatorów klimatu. Więc gość tańczy, jak mu zagra, i nie ma się co dziwić. Niejedno z nas by przepadło z kretesem w zderzeniu z taką sytuacją w życiu codziennym - kto kiedykolwiek spotkał "na żywo" tak dominującą osobowość, zwłaszcza w połączeniu z napięciem erotycznym, ten wie.
Swoją drogą niezależnie od tego, czy popieram działania i motywacje Pauliny, czy nie, to własnie ona robi tu robotę. I takie postacie aż chce się czytać, za co @AlexFenriss należą się publuczne gratujacje 🙂
Agnessa Novvak · 1 tydzień temu · "Matka, żona i kochanka, czyli nie tylko miłość bywa ślepa (III)"
@Xe - prędzej czy później każda musi 😉
Zdaję sobie sprawę, że wielu czytelników może czuć niedosyt z takiego zakończenia, w końcu jesteśmy o kilka chwil od wspólnego śniadania w trójkącie. Co prawda nie do końca skonsumowanym, jednak nie musi to oznaczać, że do konsumpcji nie dojdzie przy okazji na przykład obiadu 😛 Niemniej takie było moje założenie od początku, by nie pójść w porno na poziomie "kochanie, przyprowadziłam ci młodą laskę, więc wyciągaj pytonga, bo będziesz nas obie zadowalał". A przynajmniej nie w tej historii i nie z tymi bohaterami, bo z innymi... cóż, plany są, ale co będzie z ich realizacją, to się zobaczy.
Agnessa Novvak · 1 tydzień temu · "Wilczyca (V)"
@Art44 - owszem, Paulina uczy, jednak posiadanie dużej wiedzy niekoniecznie przekłada się z automatu na umiejętność jej przekazywania. Powtórzę się: ona zna swoje granice i zapewne potrafi wyczuć granice cudze, a jednak ewidentnie wymaga od Łukasza więcej, niż ten może jej na tym etapie dać. Owszem, pokonuje on ból (i fizyczny, i psychiczny, bo przecież jego dręczenie nie zaczyna się od klamerek, a sporo wcześniej) i sprawia tym swojej Pani satysfakcję, niemniej robi to dużo większym kosztem, niż mu się wydaje. I choć oczywiście pamiętam, że to tylko fikcja literacka, to napisana bardzo poważnie i ze szczegółami, których raczej nie nabędzie się przy okazji oglądania filmików przyrodniczych z odpowiednim tagiem. Dlatego wciąż uważam, że powinna się tu znaleźć choćby kwestia słowa bezpieczeństwa, z którego Łukasz z bardzo dużym prawdopodobieństwem w pewnym momencie by skorzystał. Gdyby wiedział, że istnieje.
Co nie zmienia faktu, że czekam na ciąg dalszy.
Agnessa Novvak · 1 tydzień temu · "Jagoda (V). Kostka lodu" ·
Mam wrażenie, to faktycznie nie był "Twój" tekst, @Tejocie. Nie jest on słaby, bez przesady, niemniej odstaje tu i ówdzie od poprzednich opowiadań. Co mnie na przykład kłuje w oczy to to, że momentami tekst wygląda bardziej jak pierwszy draft z po korekcie, ale bez redakcji. Przykład:
Ja rozumiem, że nie każdy lubuje się w wielokrotnie złożonych kolubrynach, ale tutaj aż się prosi o połączenie typu "Dwa podejścia - dwie porażki. Najpierw wysoki blondyn: przystojny i świetnie tańczący, niestety tylko do momentu znanego jako..." Co ciekawe, w opis śniadego bruneta już umiałeś wstawić "ale" 😉
Albo:
Co tam robi myślnik, to ja nie wiem, skoro to miejsce idealne na przecinek lub ostatecznie średnik, tyle że wtedy należałoby zmienić nieco końcowy fragment na "była mu za to wdzięczna" albo coś podobnego.
Ale już nawet nie wchodząc w warsztatowe czepialstwo, to całość jest jakaś taka... zimna. Dokładnie taka, jak praca Jagody - profesjonalnie przygotowana (choć nie bez powyższych zgrzytów), jednak bez emocji. Co jest o tyle dziwne, że przecież opowieść o tatuażystce aż kipiała erotycznym napięciem, choć w zasadzie nic nieprzyzwoitego się tam nie zdarzyło. Tutaj natomiast mamy ciekawe tło i bohaterów - nawet jeśli ciut szablonowych jak "ojciec biznesmen + matka żona biznesmena" (niech sobie jeszcze doda na drzwiach ze trzy tytuły i przyklei paszport Polsatu, będzie ważniejsza 😛 ) - jednak niewiele z tego wynika.
PS
Doceniam, nawet jeśli Jagoda mogła wybrać albo lepiej muzycznie, albo trafniej. I to nie zmieniając płyty 😉
No i posłuchała! Popieram!
St. Grey’s High School Diaries (IV):…
St. Grey’s High School Diaries (III):…
Jagoda (V). Kostka lodu
Matka, żona i kochanka, czyli nie…
Matka, żona i kochanka, czyli nie…
Matka, żona i kochanka, czyli nie…
Matka, żona i kochanka, czyli nie…
Rąbek małżeńskiej tajemnicy (IV). Na dywaniku…
Rąbek małżeńskiej tajemnicy (III). Plan -…
Rąbek małżeńskiej tajemnicy (II). Przez balkonowe…