Ilustracja: Luiz Rogerio Nunes

Od wytchnienia do zapomnienia (II) - Zapomnienie

27 sierpnia 2023

Opowiadanie z serii:
Od wytchnienia do zapomnienia

1 godz 9 min

Witam!
Żona wróciła z wyjazdu bardzo zadowolona, więc udostępniam drugą część opowiadania. Dłuższą, ale bardziej treściwą.
Miłej lektury!
P.S. Rzecz jasna, sugeruję przeczytanie najpierw pierwszej części opowiadania, która znajduje się w zbiorze poczekalni.

Obudziło mnie poszturchiwanie Darii.

— Wstawaj już. Ile można spać? Za chwilę kolacja.

— Która godzina? — Spojrzałam na nią nieprzytomnym wzrokiem.

— Wpół do ósmej —  odparła.

To znaczyło, że spałam dobre pięć godzin. I przespałam obiad. W brzuchu czułam nieprzyjemne uczucie głodu.

— Naprawdę? Aż tak późno? Czemu mnie nie obudziłaś wcześniej?

— Próbowałam. Chciałam iść z tobą na obiad, ale spałaś jak nieprzytomna.

Zestresowana wstałam z łóżka, ziewając przeciągle.

— Potrzebowałam snu. Po tych ostatnich nockach mam niedobory. — Patrząc w lustro, stwierdziłam, że nie wyglądam już jakbym przebiegła maraton. Teraz rozpierała mnie taka energia, że mogłabym bez trudu ten maraton przebiec. — Daj mi chwilę. Ogarnę się i pójdziemy na kolację. Strasznie burczy mi w brzuchu.

— To się pospiesz, bo chłopaki czekają. Masz pozdrowienia od Dawida. Tak cię wymęczył tym masażem?

Na wspomnienie tego, co wydarzyło się kilka godzin wcześniej przeszły mnie ciarki.

— Możliwe — powiedziałam nonszalancko. — Muszę przyznać, że zna się na rzeczy.

— Naprawdę? No nie wiem. W swoim życiu miewałam dużo lepsze masaże — podsumowała Daria.

— Czyli ciebie też masował? — Spojrzałam badawczo na przyjaciółkę.

— Tak, mnie i Piotrka. Jak wróciliśmy z siłowni. Co prawda, ma siłę w rękach, ale według mnie brak mu finezji.

Jej opinia bardzo mnie zaskoczyła. To znaczyło, że nie zrobił jej tego samego rytuału, co mnie. Domyśliłam się, że nie mógł tego zrobić w obecności Piotrka. W głębi ducha żywiłam egoistyczną nadzieję, że tylko ja zasłużyłam na takie specjalne traktowanie.

— Mi w każdym razie pomógł. Nic mnie teraz nie boli, czuję się jak nowo narodzona. — Postanowiłam zacytować słowa Dawida.

— To wspaniale. I dobrze się składa, bo dzisiaj po kolacji potańczymy.

— Mówiłaś, że na tym zadupiu nie ma klubów.

— I mówiłam prawdę, ale dzisiaj organizowany jest wieczór taneczny w hotelu. Przyjechało sporo ludzi, więc będzie ciekawie. Wzięłaś jakąś seksowną kieckę? — Teraz dopiero zauważyłam, jak wystrojona jest moja przyjaciółka. Na stopach miała sandałki na wysokich obcasach. Jej zgrabne ciało ciasno opinała zielona atłasowa sukienka. Włosy miała mocno spięte w kok na czubku głowy, co skupiało uwagę na jej intensywnym makijażu.

— Coś tam wzięłam. Jak chcesz, to możesz już zejść. Wyszykuję się i dołączę. Muszę jeszcze oddzwonić do Damiana. Widziałam, że się do mnie dobijał.

Gdy tylko wyszła, zadzwoniłam do męża. Zauważyłam już trzy nieodebrane połączenia. Ucieszyłam się, kiedy usłyszałam jego głos.

— Cześć żabko, co tam porabiasz? Trudniej się do ciebie dodzwonić niż do przychodni.

— Przepraszam Misiek. Wyobraź sobie, że spałam w dzień ponad cztery godziny. Musiałam odespać to zmęczenie po dyżurach.

— Jasne. Nie obudziłem cię? Co słychać poza tym? Jesteście grzeczne?

— Odpowiem tylko za siebie. — Ze słuchawki usłyszałam jego rechotanie. — Tak, jestem grzeczna. Wczoraj szybko poszłyśmy spać — skłamałam. — Dzisiaj po śniadaniu grałyśmy w tenisa, a potem byłam na masażu. Tak mnie to odprężyło, że postanowiłam się zdrzemnąć. Widocznie bardzo potrzebowałam snu, bo przespałam obiad. A co u Was? Dajecie sobie beze mnie radę?

— Wszystko jak w szwajcarskim zegarku. Co prawda, mieliśmy wczoraj awanturę, bo zapomniałem podłożyć Frankowi kasę od wróżki zębuszki, ale dał się przekonać, że może nie miała drobnych. Jak dzisiaj znowu zapomnę, to będzie dramat. — Bardzo już tęskniłam za moim codziennym życiem, więc z przyjemnością słuchałam jego opowieści. — Ile kosztuje taki masaż? Może też się kiedyś wybiorę.

— Nie wiem, chyba jest w cenie pobytu — skłamałam ponownie. — W każdym razie warte każdych pieniędzy. — Na samą myśl o cudownym dotyku Dawida poczułam, że znów robię się wilgotna. Nie chciałam ciągnąć tego tematu. — Idę zaraz na kolację, bo umieram z głodu. Daria chce iść potem potańczyć, może będę jej towarzyszyć. Nie masz nic przeciwko temu, że będę się bawić bez ciebie?

— Oczywiście, że nie. Ja przecież też idę czasami z kolegami na miasto podczas wyjazdów służbowych.

— Serio? — zapytałam lekko zdenerwowana. — Nie mówiłeś mi o tym.

— Bo nie ma o czym mówić. — zaczął się bronić. — Wypijemy parę drinków, pogadamy, czasem dam im się wyciągnąć na parkiet.

— Tańczysz wtedy z jakimiś dziewczynami? — drążyłam. Miałam gdzieś powody, dla których mi się do tego przyznał. W przeciwieństwie do mojego męża byłam bardzo zaborcza. Jak mówił Damian, to moja jedyna wada.

— Chcesz o tym rozmawiać teraz, przez telefon?

— Masz rację. Przepraszam. — rzuciłam zimno do słuchawki. — Muszę już kończyć, bo Daria czeka na mnie w restauracji. Ucałuj ode mnie dzieciaki.

— OK, pa. Kocham Cię. — powiedział jak zwykle, kiedy kończymy rozmawiać.

Nie odpowiadając, rozłączyłam się.

W dalszym ciągu poirytowana wizją męża, obtańcowującego jakieś młode dziwki w klubie, zaczęłam się szykować na wyjście. Wykąpałam się szybko, a następnie wtarłam w skórę balsam. Delikatny makijaż i włosy upięte w warkocz dodały mi młodzieńczego uroku. Zajrzałam do szafy, wertując garderobę, w poszukiwaniu stroju odpowiedniego na dzisiejszy wieczór. Nie chciałam, żeby Daria skupiła na sobie całą uwagę. Zdecydowałam się na bordową sukienkę, którą wzięłam ze sobą, nie planując jej zakładać. Sięgała do połowy ud, co czyniło ją najkrótszą z całej mojej szafy. Miała długie rękawy i dekolt, który zdecydowanie nie nadawałby się do kościoła. Kiedy założyłam ją pierwszy raz na wyjście z Damianem, na mój widok opadła mu szczęka.

Podobny efekt wywołałam na twarzach nowych znajomych, kiedy zeszłam do restauracji. W sali tym razem było pełno gości. Faktycznie, hotel musiał mieć dzisiaj pełne obłożenie. Podeszłam do stolika zajętego przez Darię i chłopaków. Obydwaj panowie próbowali ukryć zaskoczenie moją odmienną kreacją. Daria nie pohamowała się i przyznała:

— Ale się wylaszczyłaś! Mam nadzieję, że zostawisz jakiegoś faceta dla mnie.

— Cześć Paulina, jak się czujesz po masażu? — zaczął Dawid.

— Niesamowicie dobrze, dziękuję — odparłam, ukrywając cień zakłopotania.

Kolację spędziliśmy ponownie na rozmowach o pracy.

Po kolacji, która trwała nad wyraz długo; głównie przez trajkotanie Darii, przeplatane przechwałkami Piotrka; przeszliśmy do baru, aby nastroić się odpowiednio na imprezę taneczną.

Z tarasu przynależącego do części barowej słychać było próby zespołu, przygotowującego się do umilenia nam wieczoru. W miejscu, w którym siedzieliśmy, prym wiodły jednak odgłosy świerszczy, buszujących w nadbrzeżnych trzcinach i trawach. Powietrze pachniało latem, a przyjemnie ciepły wiatr, przypomniał mi jedną z nocy, którą spędziłam kiedyś pod namiotem z moim mężem. Nie mieliśmy wtedy dzieci, a jedynym naszym obowiązkiem było wstać przed ósmą, aby zdążyć na uczelnię. Byliśmy wtedy tacy pełni życia. Może to ten wiatr, a może dzisiejszy masaż dodał mi tego samego młodzieńczego wigoru. Pijąc zimnego drinka pragnęłam już ruszyć w taniec.

Bardzo byłam zadowolona z faktu, że Dawid zaprezentował pełen profesjonalizm i podczas całej kolacji, nawet nie zająknął się o tym, co wydarzyło się w dzisiejsze południe. Myślę, że nawet najmniejsza aluzja na ten temat odebrałaby mi animusz, który przepełniał mnie tej jeszcze upalnej, chociaż zwiastującej koniec lata nocy.

Nabrzeże hotelu było zmyślnie zaprojektowane. Z patio baru do wychodzącego jakieś pięćdziesiąt metrów w głąb jeziora molo prowadziła bezpośrednio, drewniana ścieżka. Muzycy rozstawieni byli na końcu deptaku pod jego zadaszonym końcem, natomiast prowizoryczny parkiet stanowiło samo molo, poszerzone w miejscu połączenia z zadaszoną strefą. Wszystko oświetlone było gustownie wiszącymi lampkami, imitującymi świece.

— To co? Idziemy potańczyć? — zaoferowała Daria jakby czytając w moich myślach, kiedy muzycy rozgrzali się na dobre i zaczęli grać taneczny kawałek w stylu disco. Piotrek od razu chwycił ją za rękę i razem ruszyli w stronę pomostu, nie oglądając się na mnie i Dawida. Kiedy zostaliśmy sami Dawid zapytał:

— Wszystko w porządku? Masaż podziałał?

— Jeśli tego nie widzisz to chyba nie podziałał tak, jak trzeba. — Dawid pokiwał głową, po czym zaśmiał się serdecznie.

— Naprawdę pięknie wyglądasz, wiesz? Piotrek nie mógł podnieść z ziemi szczęki, po tym jak zeszłaś na kolację.

— A ty? — Postanowiłam z nim poflirtować. — Co sobie pomyślałeś?

— Pomyślałem, że moja metoda przynosi znakomite skutki. — Zrobił sprytny unik. — Natomiast teraz myślę tylko o tym, żeby zaprosić cię do tańca. — Po czym wstał i wystawił w moją stronę rękę, niczym staroświecki dżentelmen, prosząc do tańca.

Nie wahając się, chwyciłam go za dłoń i zeszliśmy do towarzyszącej nam pary, która już wirowała w tańcu w rytm „September” zespołu Earth, Wind & Fire. Numeru, z którym nasz dzisiejszy zespół całkiem sprawnie sobie radził. Dawid chwycił moją drugą rękę i zakręcił mną dwa razy. Tak jak mój mąż, był świetnym tancerzem. Potrafił zgrabnie prowadzić, ale też oddawał mi czasem inicjatywę. Uwielbiam taniec, a dzisiejszy ciepły wieczór i to samopoczucie, którego nie doświadczyłam od bardzo długiego czasu sprawiały, że czułam się niesamowicie w jego objęciach. Wiedziałam, że nic nie może mi popsuć tego wspaniałego nastroju. Po chwili zaczęli grać wolniejszy kawałek. Dawid złapał nieśmiało moje biodra, obserwując moją minę. Kiedy odpowiedziałam uśmiechem, poczułam jak zdecydowanie przycisnął dłonie do moich kształtów. Muzyka grała bardzo głośno, więc mogliśmy porozmawiać wyłącznie krzycząc sobie osobne kwestie do ucha.

— Jak się bawisz? — zapytał.

— Szczerze? — W odpowiedzi na moje pytanie pokiwał stanowczo głową. — Jest bajecznie.

Jego uśmiech zdradzał, że podziela moją opinię. Po jakimś czasie podeszli do nas Daria z Piotrkiem, abyśmy poszli się z nimi czegoś napić. Niechętnie oderwałam się od mojego partnera. Daria łypała na mnie niczym sklepikarz patrzący na nastolatka, który próbuje kupić alkohol i papierosy.

— Widzę, że świetnie czujesz się w jego towarzystwie — stwierdziła. Nie chciałam nawet stwarzać pozorów, że było inaczej. — Nie przeholuj, bo powiem Damianowi — zażartowała.

— I tak by ci nie uwierzył, bo jesteś notoryczną kłamczuchą, a ja przykładną żoną, o którą nigdy nie jest zazdrosny — odcięłam się z przekąsem. Z przekąsem i z ukrywanym żalem.

Wypiliśmy mocnego drinka, po którym lekko zaszumiało mi w głowie i wróciliśmy na parkiet. Po kilku szybkich kawałkach, Piotrek zaproponował zamianę partnerów. Alkohol krążący w moim ciele nie pozwolił znaleźć mi sprytnej wymówki, więc patrzyłam niepocieszona, jak Dawid odchodzi z Darią. Piotrek, jak się okazało, nie tańczył tak samo dobrze jak Dawid, ale nie mogłam odmówić mu zaangażowania. Szybki rockandrollowy numer zmusił zarówno jego, jak i mnie do sporego wysiłku. Następny, wolniejszy pozwolił nam trochę odetchnąć. W tańcu Piotrek obrócił mnie tyłem do siebie. Czując bliskość jego ciała patrzyłam, jak Dawid tańczy z moją przyjaciółką. Nie wydawał się jednak nią zainteresowany. Jego wzrok był skupiony na mnie. Poczułam, jak dłonie Piotrka błądzą po moim ciele. Sama nie wiem czemu, ale chciałam wzbudzić zazdrość u mojego masażysty. Pozwoliłam swobodnie operować dłoniom Piotrka, które nie ograniczały się już tylko do przesuwania się wzdłuż moich ramion. Wykorzystując sytuację, gdy podniosłam ręce, aby w tańcu pobawić się włosami, zaczął dotykać mojego miękkiego brzucha. Nie zatrzymał się tam na długo, gdyż postanowił skupić się na biodrach, schodząc w stronę ud, z każdym ruchem podnosząc krawędź spódniczki o kilka milimetrów. Wiedziałam, że czerpie z naszego tańca dużo przyjemności, po tym jak poczułam ocierającą się o moje pośladki jego masywną erekcję. Trzymając mnie w okolicach pachwin, napierał biodrami na mój tyłek. Jego poczynania stawały się coraz bardziej śmiałe i zaborcze. Cały czas obserwowałam przy tym Dawida, który patrzył teraz na nas z konsternacją. W końcu swoje spojrzenie przerzucił na Darię, która obejmowała jego szyję. W efekcie czego, to ja poczułam zazdrość. Nachylając się w stronę mojego ucha Piotrek powiedział:

— Jesteś taka ponętna. — Podkreślając te słowa, złapał mnie obiema dłońmi za pupę.

Wiedziałam, że od tego momentu ta sytuacja zmierza tylko w jednym kierunku. Nie myśląc za wiele, obróciłam się i dałam mu w twarz. Zanim Daria z Dawidem zdążyli zainterweniować, szybkim krokiem ruszyłam w stronę zejścia z molo.

— Co się stało? — Ledwie usłyszałam pytanie przyjaciółki, skierowane najwyraźniej w stronę Piotrka. Weszłam do hotelu zanim zdążyłam usłyszeć jego odpowiedź.

Po kilku minutach do pokoju weszła Daria.

— Może ty mi wyjaśnisz, co się tam wydarzyło?

— Miałaś rację, że ktoś będzie chciał się do mnie dobierać. Nie trafiłaś jednak z typowaniem.

— Jesteś pewna czy nie przesadzasz? Ludzie różne rzeczy robią w tańcu — tłumaczyła Piotrka. — Powiedział, że nawet nie miał szans, żeby cię przeprosić, mimo że miał taki zamiar.

— Powiedz mu, żeby sobie gdzieś wsadził te przeprosiny. Myślał, że jestem tanią dziwką, jak… — Zdając sobie sprawę z tego, co miałam zamiar powiedzieć, ugryzłam się w język. Daria jednak rozpoznała moje intencje.

— Jak kto?! — powiedziała oburzonym głosem. — Jak ja?! Uważasz mnie za kurwę, bo korzystam z życia, podczas gdy ty zajmujesz się tylko nudnym mężem i dziećmi?

— Daria, wcale nie miałam na myśli ciebie. — Próbowałam ją udobruchać, jednocześnie lekceważąc jej przytyki.

— Jasne. Ale ty przecież wcale nie jesteś taka święta, jak ci się wydaje — kontynuowała, nie spuszczając z tonu. — Myślisz, że nie widzę, jak ślinisz się na widok Dawida? Gdyby wyjął przy tobie fiuta, to na pewno rzuciłabyś się na niego jak wygłodniałe zwierzę. — Z nieziemskim wysiłkiem udałam oburzoną jej wulgarnymi słowami. — Więc nie strugaj takiej cnotki i wróć ze mną nad jezioro, to może ci się poszczęści.

— Daria proszę cię, wyjdź. Nie mam ochoty już tam iść.

— Jak chcesz. Najwyraźniej tylko takie tanie dziwki jak ja potrafią korzystać z życia — skwitowała, zatrzaskując drzwi.

Nagle pozostałam sama, z kotłującymi się w mojej głowie myślami. Czy powinnam zlekceważyć konwenanse i wrócić tam, jakby nigdy nic? Stwierdziłam w końcu, że to nie w moim stylu. Możliwe jednak, że po prostu obawiałam się spojrzeć Piotrowi w twarz, po tym jak mu ją spoliczkowałam. Ostatecznie poszłam do łazienki, aby przygotować się do snu. Zasypiając, cały czas słyszałam przez ściany muzykę dudniącą od strony jeziora. Bardzo żałowałam, że ten wieczór tak się dla mnie skończył. Do wyjazdu pozostał jeszcze tylko jeden…

Od samego rana Daria nie odzywała się do mnie. Nie wiedziałam, czy winny był temu alkohol, z którym wczoraj przesadziła, czy po prostu miała mi za złe słowa, których w stosunku do niej wczoraj prawie użyłam.

Gdy zeszłyśmy w ciszy na śniadanie zastałyśmy przy stoliku Dawida z Piotrkiem. Przez chwilę zastanawiałam się, jak mam się zachować. Czy przejść obok nich obojętnie i usiąść gdzieś dalej? Czy powinnam przeprosić Piotrka za moje, w gruncie rzeczy, gwałtowne zachowanie pozwalając mu również na przeprosiny? W podjęciu decyzji wyręczył mnie sam zainteresowany.

— Paulina, usiądź tu na chwilę proszę. — Ręką wskazał na puste miejsce po swojej prawej stronie. — Musimy sobie wszystko wyjaśnić.

Z niechętną miną usiadłam na wskazane miejsce.

— Chciałbym cię bardzo przeprosić za moje wczorajsze zachowanie. Nie będę zrzucał winy na alkohol, chociaż mój zdrowy rozsądek był wtedy mocno zachwiany, jeżeli mogę tak to ująć. Po prostu źle odczytałem twoją mowę ciała, co oczywiście nie jest, w żadnym wypadku, twoją winą. Jeżeli jest to możliwe, to chciałbym cię prosić, abyś rzuciła w niepamięć to co się wydarzyło… — urwał wypatrując mojej reakcji. Kiedy pojął, że nie mam zamiaru komentować jego dotychczasowych słów, podjął dalej wątek:

— Jeżeli jest coś, co mógłbym zrobić, żeby ci to ułatwić, to z przyjemnością to zrobię. — W tym momencie, wiedziałam, że nic więcej nie powie, oczekując mojej odpowiedzi.

— Jest jedna rzecz, którą mógłbyś dla mnie zrobić — zaczęłam. — Chciałabym, abyś zafundował Darii darmowy lifting. — Z twarzy mojej przyjaciółki wyczytałam duże zaskoczenie. To była dla mnie doskonała okazja, aby wynagrodzić jej wczorajszą sprzeczkę. — Możesz to zrobić?

Piotr również wyglądał na zaskoczonego, ale nie oburzonego. Po chwili szeroko się uśmiechnął i kiwając głową powiedział:

— Załatwione.

Pod nosem Darii, również wykwitł szelmowski uśmieszek, który skierowała w moją stronę.

— Dziękuję — powiedziała do Piotrka.

— Tak cię lubię, że zgodziłbym się nawet gdybyś sama poprosiła. — Puścił jej oko. — Ale uznajmy to za prezent pojednawczy dla Pauliny.

Kiedy grobowa atmosfera w końcu została przełamana zjedliśmy śniadanie, wysłuchując złotych rad Darii na temat diety paleo. Piotr, jako lekarz miał swoje, odmienne argumenty na ten temat, więc kiedy zbieraliśmy się, żeby wrócić do pokojów dyskusja rozgorzała na dobre.

— Może wam przerwę ten wielce interesujący temat i zaproponuję meczyk tenisa — wtrącił się im w słowo Dawid. — Za pół godziny na korcie. Co wy na to?

Wszyscy spojrzeli po sobie, jednak ja byłam pierwszą, która ochoczo podjęła temat.

— I to jest super pomysł! Idziemy się przebrać i spotykamy się na miejscu — zarządziłam.

Tym razem podzieliliśmy się tak, że ja grałam w parze z Piotrkiem. Bardzo wkurzała mnie jego słabsza gra, więc próbowałam sama nadrabiać, aby nie stracić kolejnego punktu. Zawsze miałam mocny zmysł rywalizacji. Po czterdziestu minutach intensywnej gry moja kontuzja znów się odezwała. Złapałam się za obolałe udo i zeszłam z kortu.

Tak jak wtedy, na posterunku błyskawicznie pojawił się Dawid.

— Chyba będziemy musieli powtórzyć masaż. — Obdarzył mnie świdrującym spojrzeniem. Na mojej skórze pojawiła się gęsia skórka, którą z pewnością zauważył.

— Może wieczorem? — zaproponowałam. — Nie chcę przegapić kolejnego obiadu.

— OK. W takim razie przyjdź o dziewiętnastej.

Przez resztę popołudnia żałowałam, że nie zdecydowałam się na wcześniejszą porę. Cały czas skręcało mnie w żołądku na myśl o tym, co wydarzy się wieczorem. Przez to ledwie ruszyłam wykwintny stek, który szef kuchni zaserwował nam na obiad.

Przed umówioną godziną zadzwoniłam jeszcze do Damiana, w geście desperacji broniąc się przed tym, co miałam zamiar zrobić. Jednak przeznaczenie sprawiło, że nie udało mi się dodzwonić. Uznałam to za swojego rodzaju znak i zaczęłam się szykować do wyjścia. Umyłam się dokładnie i ubrałam hotelowy szlafrok, nie kłopocząc się przechodzeniem między dwoma pokojami w ubraniu, aby ostatecznie i tak je tam ściągnąć.

Punkt dziewiętnasta zapukałam do pokoju 204.

Ku mojemu zaskoczeniu otworzył mi Piotrek, który rzucił mi przelotne spojrzenie, w którym odnalazłam nutę pożądania.

— Cześć Paulinko. — Po jego głosie poznałam, że był już lekko wstawiony. — Zostawiam was samych, żeby nie przeszkadzać w tajemnych rytuałach Dawida. — Puścił do mnie oko. — Daria czeka na mnie w barze, także może dołączycie do nas jak dojdziecie? To znaczy, jak skończycie! — szybko się poprawił, chociaż poznałam, że nie było to wyłącznie przejęzyczenie.

— Możliwe. Do zobaczenia — odpowiedziałam patrząc, jak zmierza korytarzem w stronę windy.

Kiedy weszłam do ich pokoju zauważyłam pewną zmianę w stosunku poprzedniej sesji. Tym razem na komodach zapalonych było kilka świec, a jedynym sztucznym światłem była lampa stojąca w rogu. W odróżnieniu od poprzedniego razu, kiedy wówczas pokój oświetlony był dziennym światłem, tym razem Dawid postarał się o bardziej intymną atmosferę. Ubrany był wyłącznie w krótkie szorty i złoty łańcuszek, który zdobił jego umięśniony tors.

— Widzę, że jesteś już gotowa. — Słowa uwięzły mu w gardle, kiedy po zamknięciu drzwi zrzuciłam szlafrok, pozostawiając jego oczom widok mojego nagiego ciała.

— Tak, jestem bardzo gotowa — odpowiedziałam lubieżnie. Nagle jednak poczułam, że robię coś co nie jest do mnie podobne. W pewnym momencie chciałam już ubrać szlafrok i wrócić do pokoju. Schylając się po niego, poczułam dłoń, która łapie mnie za rękę. Dawid podprowadził mnie do łóżka i pomógł na nie wejść, gładząc moje plecy. W mgnieniu oka zapomniałam o rozterkach, które jeszcze przez chwilę błąkały się w mojej głowie.

Jakby zahipnotyzowana jego dotykiem, położyłam się oddając całe swoje ciało w jego władanie.

Tak jak poprzednio, masaż zaczął od okolic krzyżowych kręgosłupa, dając moim plecom ukojenie, którego tak bardzo potrzebowały. Jego mocny dotyk sprawił, że zaczęłam odpływać. Tym razem było jednak trochę inaczej. To urokliwe oświetlenie oraz świadomość tego, co mnie czeka nie pozwoliły mi zasnąć. Dawid nie fatygował się również, aby przykryć mnie ręcznikiem.

Po piętnastu minutach standardowego masażu, zaczął muskać delikatnie moją skórę przyprawiając mnie o dreszcze. Czułam zapach olejka eterycznego, którym nacierał właśnie moje pośladki.

— O tak! — wydałam z siebie odgłos rozkoszy. Postanowiłam, że tym razem nie będę tłumić swoich odczuć. Dawid załapał w mig w jakim stanie właśnie się znajduję i próbował mnie zachęcić do większego uwolnienia:

— Tak jest, nie hamuj się. Pozwól swojej energii wypływać swobodnie w każdy możliwy sposób — mówił, masując mi uda.

Nagle poczułam język na podeszwie prawej stopy. Mój mąż nie był fanem stóp, więc było to dla mnie dziewicze i osobliwe doznanie. Dawid zaczął namiętnie ssać pojedynczo każdy z palców, jednocześnie uciskając mocno mój tyłek.

— Ale to jest przyjemne — stwierdziłam i nagle spięłam się lekko, gdy poczułam jak jego palce zagłębiają się w przerwę między pośladkami. Nie zabawiły tam długo, pozostawiając po sobie pewien niedosyt. Niedosyt, który sprawił, że chciałam więcej.

— Włóż je z powrotem, proszę — błagałam.

— To ja decyduję jak przebiega ta praktyka — odpowiedział stanowczo, zamykając mi usta.

W tym momencie byłam już rozgrzana do czerwoności. Świadomość tego, że nie mam wpływu na to, co się teraz dzieje, piekielnie mnie podniecała.

Jego język przeniósł się teraz z moich stóp na łydki zmierzając w stronę ud. W ślad za nim przesuwały się również jego ręce, uciskając i głaszcząc na zmianę moje plecy. Kiedy dotarł swoimi ustami w okolice pupy, zagłębił się w nią. Wodząc nosem przy moim odbycie, wsunął na ułamek sekundy język w moją muszelkę, powodując u mnie niemożliwy do powstrzymania pisk. Uniosłam nieco biodra, aby ułatwić mu operowanie, jednak on wyszedł z mojej mokrej szparki i wędrował językiem dalej w górę, w stronę pleców.

— Wypełnij mnie, proszę! — Przez zaciśnięte zęby, niemal zawodząc błagałam o spełnienie mojej nieprzyzwoitej prośby.

Dawid ignorując moje jęki, kontynuował te bezlitosne pieszczoty. Całując moją szyję wspinał się po moim ciele, prawie go nie dotykając. Przez materiał jego spodenek czułam jednak twarde lędźwie, ocierające się, jakby od niechcenia o moje pośladki. Uniosłam je do góry, aby poczuć go mocniej przy sobie. Niesamowitą siłą woli powstrzymywałam się od obrócenia na drugą stronę, aby oddać mu się na tym stole niczym niewyżyta suka. Jakby przeczuwając moje zamiary, położył się na mnie całym swoim ciężarem, otaczając mnie z każdej strony. Jego ramiona były na moich ramionach, jego stopy były na moich stopach, jego uda przylegały ściśle do moich ud, a jego twardy brzuch i mięśnie klatki piersiowej dociskały moje plecy. Jednak tym co powodowało, że prawie wyłam z niewysłowionej rozkoszy, był jego twardy członek wypełniający przestrzeń między moimi pośladkami. Wiedziałam, że po wszystkim jego spodenki będą w tym miejscu całe mokre od wydzieliny z mojej szparki.

— Wyjmij go w końcu i włóż głęboko! — jęczałam przyciśnięta do stołu.

— Dobrze, teraz obróć się na plecy — zignorował moje błagania, podnosząc się ze mnie. Trochę oszołomiona tymi doznaniami, powolnie wykonałam jego polecenie.

Kiedy się obróciłam, jego twarz znalazła się na wysokości mojej. Niecierpliwie skierowałam swoje usta w jego kierunku w oczekiwaniu na gorący, namiętny pocałunek.

Dawid tymczasem złapał mnie za uszy, masując je oburącz, a następnie położył się z powrotem na mnie, kontynuując masaż całym swoim ciałem. Teraz czułam jego twardą męskość na swoim podbrzuszu. Przez chwilę przez myśl przeleciało mi pytanie: dlaczego, do cholery nie chce pójść dalej, skoro wiedział, że jestem tu dla niego podana jak na talerzu?

W końcu postanowiłam wykazać większą inicjatywę i złapałam za gumkę jego szortów, próbując je zsunąć, aby wydobyć to, na czym mi teraz najbardziej zależało.

— Hola, hola! — rzucił, powstrzymując moje ręce. — Tak to się nie odbywa, przecież wiesz. Bądź cierpliwa, za chwilę kończymy.

— Kończymy? Czy ja kończę? — Rzuciłam mu zalotne spojrzenie.

— Ty jesteś moją klientką. Ja jestem tylko masażystą — odpowiedział, naśladując mój bezwstydny ton.

— Daj spokój. Pragnę cię w sobie. — Teraz przeszłam na błagalną nutę.

— Chyba, w takim razie musimy zrobić chwilę przerwy. — Bezwzględnie uciął dyskusję.

— Nie chce żadnej przerwy! — Bezskutecznie próbowałam ukryć moje poirytowanie. — Nie podobam ci się? — Znowu wróciły moje kompleksy. Odpychając go stanowczo, podniosłam się z łóżka, rozglądając się za swoim szlafrokiem.

— Paulina, myślałem, że wiesz czego się spodziewać. Przepraszam, jeśli dawałem ci jakieś sprzeczne sygnały.

Tymi słowami wzbudził we mnie prawdziwą furię.

— Pierdolę twoje sygnały i tą twoją zakichaną metodę — wyrzuciłam mu w sposób, do jakiego ma prawo każda urażona kobieta.

Ubrałam szlafrok i wyszłam pochłonięta wstydem na korytarz, zapominając o hotelowych klapkach. Stałam przez chwilę pod drzwiami, zastanawiając się, czy nie wrócić się po nie, ale stwierdziłam, że to byłoby żałosne. Z radością odnotowałam fakt, że karta do mojego pokoju leżała w kieszeni szlafroka.

Czując wciąż utrzymujący się ogień w podbrzuszu, weszłam do pokoju, który na szczęście był pusty. Postanowiłam skorzystać z tej okazji, aby upuścić trochę tego ciśnienia, które skumulował Dawid swoim masażem. Może wtedy będę wstanie myśleć trzeźwo, stwierdziłam.

Leżąc na łóżku w szlafroku, zaczęłam pieścić się ręką między nogami. W głowie miałam widok Dawida, który jeszcze kilka minut temu powodował u mnie niesamowite podniecenie. Teraz podniecenie to, zamieniło się w wstyd i upokorzenie, więc nie mogłam w żaden sposób dojść. Już miałam sięgnąć po telefon, aby puścić sobie jakiś nastrojowy film, kiedy usłyszałam pukanie do drzwi.

Ogarniając szybko przestrzeń wokół siebie słyszałam, jak pukanie staje się coraz bardziej nachalne.

Kiedy otworzyłam drzwi, moim oczom ukazał się Piotrek, pijany jeszcze bardziej niż godzinę temu, kiedy go widziałam wychodzącego z pokoju.

— O! Cześć. Jest Daria? — zapytał lustrując mnie od bosych stóp do piersi, których nie zdążyłam dostatecznie zakryć połami szlafroka.

— Nie. Myślałam, że jesteście razem.

— Tak jakby, tylko mi gdzieś zniknęła na chwilę. Myślałem, że wróciła do pokoju. — Widziałam po nim, że jest rozczarowany. — W takim razie idę do swojego. Jakby wróciła, to przekaż jej, że ja i mój przyjaciel czekamy na nią z utęsknieniem. — Mówiąc to, wskazał ruchem głowy na spore wybrzuszenie między nogami.

Tylko przez chwilę się zastanawiając, odparłam beztrosko:

— To może poczekasz tutaj zanim wróci. — Ręką, jakby nieumyślnie, rozchyliłam mocniej szlafrok, odsłaniając prawy sutek.

Piotrek w niedowierzaniu przełknął ślinę, po czym spojrzał na mnie niczym niewyżyty ogier.

— Z wielką chęcią — przyznał, wchodząc do pokoju.

Kiedy tylko zamknęłam za nim drzwi, nie do końca nad sobą panując, zrzuciłam całkowicie szlafrok, prezentując mu swoje nagie ciało.

— Ups. Ale ze mnie niezdara. — Wypinając się pośladkami w jego stronę, schyliłam się po szlafrok tylko po to, aby odwiesić go na wieszaku przymocowanym do drzwi.

Piotrek nie wierząc własnym oczom, ponownie przełknął ślinę. Widać było, że ten widok otrzeźwił go trochę.

— Może pokażesz mi jeszcze raz, to co chowasz pod tymi spodniami? — Wiedziałam, że w zależności od jego reakcji, ten scenariusz może potoczyć się tylko w jedną stronę.

Piotr podchwycił moje rozpalone spojrzenie i postanowił grać kartami, które przed nim wyłożyłam. Szybkość z jaką pozbył się całego swojego ubrania, zważywszy na stan jego upojenia, była niepojęta.

— Proszę bardzo — powiedział stając przede mną w stroju Adama. Pomimo, że widziałam go już wcześniej nago, nie mogłam opanować opadającej szczęki. — Co teraz?

Widząc jego monstrualną erekcję, pozbyłam się resztek zahamowań. Podeszłam do niego i pchnęłam na łóżko. Kiedy upadł, stawiając w pionie swój masywny członek, uklęknęłam przed nim, a następnie zaczęłam całować jego umięśnione udo, wjeżdżając językiem prosto w stronę wygolonej na zero moszny. Ręką złapałam za sterczący korzeń, masując go w górę i w dół odsłoniłam jego lśniącą żołądź. Uznałam, że zapewne przez te rozmiary nie był tak twardy jak kutas mojego męża. Był jednak wystarczająco sztywny, aby sterczeć w pionie. I zerżnąć mnie do nieprzytomności, o czym teraz marzyłam. Po chwili dołączyłam drugą rękę, która również nie wystarczyła, aby zakryć go w całości. Ustami bawiłam się jego jądrami, połykając je na zmianę. Jego głośnie westchnienie oznaczało, że robię to tak, jak lubi.

— A myślałem, że to Daria jest tą bardziej bezpruderyjną.

Z mocnym cmoknięciem wypuściłam jego kulę z ust.

— Pozory często mylą. Daria jest „częściej” bezpruderyjna. Ja jestem „bardziej” bezpruderyjna — skwitowałam, biorąc z powrotem do ust jego już mocno zaśliniony wór. Jego smak i zapach rozbudziły we mnie jeszcze większe żądze. Podniosłam obiekt moich pieszczot do góry, kierując swój język jeszcze głębiej w niego.

— O tak. Jesteś naprawdę dzika! — mruczał, kiedy lizałam miejsce poniżej jąder, schodząc językiem jeszcze bardziej w dół. Nigdy tego nie robiłam, ale pomruki jakie z siebie wydawał świadczyły o tym, że bardzo mu się to podoba. Pomyślałam krótko, że muszę kiedyś tak zrobić Damianowi.

Trzymając cały czas w dłoni jego nieustępliwie twardą pałę, weszłam na łóżko i klęknęłam nad głową Piotrka. Najwidoczniej był tak samo spragniony mojej cipki, ponieważ złapał mnie za tyłek i obniżył go do swoich ust. Przez chwilę straciłam panowanie nad sobą, gdyż moja muszelka była przez niego dosłownie pożerana. Nie ograniczał się wyłącznie do niej; czułam usta całujące wewnętrzną część ud oraz język rozgarniający moje wargi, w poszukiwaniu łechtaczki. Zniewolona tymi pieszczotami zapomniałam na chwilę o olbrzymim drągu, który cały czas tkwił w mojej dłoni.

— Widzę, że wolisz brać niż dawać — skarżył się spomiędzy moich nóg.

Chwila spokoju pozwoliła mi zająć się jego apetycznym tematem. Przesuwając dłoń w dół tego naprężonego słupa, obnażyłam ciemnoróżowy czubek. Jego widok sprawił, że nie mogłam skupić się już na niczym innym. Nie zważałam nawet na przyjemność, którą ponownie zaczął mnie obdarowywać. Objęłam go ustami, delikatnie całując, a następnie wsunęłam koniuszek języka w dziurkę na jego szczycie. Intensywność pieszczot, które jeszcze przed chwilą były zniewalające, zdecydowanie zmalała. Pozwoliło mi to skupić się na nim jeszcze bardziej.

— Mmmm — zamruczał — Weźmiesz go całego?

— Nie ma szans — odparłam, po tym jak zmierzyłam go wzrokiem. — Ale chciałabym.

— To spróbuj — zachęcał mnie.

Moje ambicje zostały jednak szybko zweryfikowane. Biorąc go do buzi uważałam, żeby nie sprawić mu bólu zębami, pomimo że usta miałam otwarte maksymalnie szeroko. Kiedy dotknął tylną ścianę podniebienia, doznałam lekkiego odruchu wymiotnego. Szybko zdałam sobie sprawę, że zmieściłam zaledwie jego trzecią część, przez co byłam z siebie niezadowolona. Zupełnie jak w szkole, kiedy dostałam trójkę za pracę, w którą włożyłam sporo wysiłku.

— Nie wiem, czy ktokolwiek byłby w stanie to zrobić. — Próbowałam uzyskać od niego pochwałę za moje trudy. Chciałam też dowiedzieć się, czy faktycznie któraś z jego kochanek zdołała zmieścić go w ustach.

— Kilku się udało. — Jego słowa wprawiły mnie w osłupienie.

— Jakim cudem?! — Spojrzałam ponownie na jego wielką męskość, zmotywowana, by pokazać, że nie jestem gorsza.

Metodycznie nawilżyłam go w całości językiem, od nasady po sam czubek, aby ułatwić sobie to niemożliwe zadanie. Nabrałam powietrza, z zamiarem pójścia na całość.

Tym razem udało mi się wciągnąć połowę jego męskości, co przypłaciłam jednak mocnymi torsjami i załzawionymi oczami.

— Przepraszam. Nie jestem w stanie wziąć więcej niż pół. Jest za duży — skarżyłam się.

— Daj spokój, jesteś świetna — pocieszył mnie, klepiąc silnie po pośladku. — Wystarczy tej zabawy. Chcę zanurzyć się w tej słodkiej szparce.

Zeszłam z niego i położyłam się na łóżku. Piotr zaczął całować całe moje ciało, od kolan, przez uda i brzuch. Najdłużej jednak zabawił przy moich przewrażliwionych nadmiarem bodźców piersiach. Ssał ich sutki, jakby chciał z nich wypić mleko. Mimo lekkiego bólu, sprawiało mi to niebywałą przyjemność.

— Wejdź już we mnie… — poprosiłam cicho.

— Jesteś gotowa? — zapytał z szyderczym uśmiechem.

— Bardziej gotowa już nie będę.

— Poczekaj tylko wezmę gumkę.

— Taką jak widziałam poprzednio? A co, jeśli spadnie?

— Jeśli się boisz, to możemy bez. To jak? — pospieszał mnie.

Przez chwilę walczyłam z myślami, po czym odpowiedziałam:

— Zostań bez. Tylko nie kończ we mnie, rozumiesz? Nie stosuję żadnej antykoncepcji — zaznaczyłam.

— Jasne — odparł krótko, rozgrzany perspektywą zaliczenia kolejnej nowopoznanej kobiety.

Całując moją szyję, potarł koniuszkiem moją obficie nawilżoną cipkę.

Następne co poczułam to silne rozpieranie, podobne do tego, kiedy robiłam to pierwszy raz.

— Ostrożnie — prosiłam.

W odpowiedzi zagryzł dość mocno moje ucho i wprowadził go we mnie. Ból ugryzienia sprawił, że zniosłam jego rozmiar, drążący moją ciasną muszelkę.

— Yyyy — wyjęczałam.

— Dobrze ci? Może chcesz żebym przestał?

— Nie chcę! Pieprz mnie tym wielkim sprzętem! — wykrzyczałam.

Rękami obejmowałam jego plecy. Ustami całowałam lekko zarośniętą szczękę. Kiedy przywykłam do tego intensywnego doznania, uniosłam nogi wysoko w górę, aby ułatwić mu głęboką penetrację.

Piotr sapiąc, pompował mnie jak zwierzę.

— Obróć się na drugą stronę — zaproponował.

Kiedy wyszedł z mojej poszerzonej jak nigdy pochwy, poczułam dziwną pustkę. Pragnęłam, aby szybko tam wrócił. Położyłam się na brzuchu, oddając swój tyłek w jego władanie.

— Ale piękna pupcia — zachwalał, zadając mi kilka klapsów. Każdy z nich okrasiłam rubasznym jęknięciem.

Kiedy zaczął mnie rżnąć od tyłu, zadzwonił telefon. Na ekranie, jak przez mgłę zobaczyłam zdjęcie kontaktowe mojego męża.

— Mąż dzwoni? — zapytał, nie zmniejszając tempa.

— Aha. — Tylko tyle byłam w stanie powiedzieć.

— Może odbierzesz? Powiesz mu, jak lubisz być pieprzona — droczył się ze mną.

— Przestań…

Piotr zatrzymał się, jakby ktoś wyłączył mu wtyczkę. Po kilku sekundach zrozumiałam, o co mu chodzi.

— Nie o tym mówiłam. Tego nie przestawaj.

Zaśmiał się krótko, po czym zaczął znów mnie posuwać. Na plecach i szyi czułam jego język i usta.

Nagle poczułam wzbierającą jak tsunami, falę dobrze zapowiadającego się orgazmu.

Rzadko dochodziłam podczas stosunku, więc wiedziałam, jakie to wspaniałe uczucie.

— O tak, pierdol mnie mocno! Zaraz dojdę!

Piotr jak na polecenie zwiększył tempo. Czułam, że za trzy, dwa, jeden…

— Taaaaaaak! Taaak! Aaaa!

Jego fantastyczne przyrodzenie podrażniało cały czas moje zakończenia nerwowe, dodając dodatkowych bodźców do tego niewyobrażalnie mocnego szczytowania. Zagryzłam kołdrę, aby nie powiadomić o mojej rozkoszy całego hotelu.

— Teraz kolej na mnie — dysząc z podniecenia, szepnął mi do ucha. — Na pewno, mam wyjść?

— Tak…

— OK — odpowiedział z nutą rozczarowania. Podniósł mnie za biodra do pozycji na klęczkach, po czym chwycił mnie za włosy, odciągając do tyłu głowę. Jego ruchy nie były już zwierzęce. Teraz pierdolił mnie jak maszyna, którą ktoś zablokował na najwyższych obrotach.

Podpierając się rękami na łóżku, z głową zwróconą w stronę sufitu, byłam całkowicie bezradna. Liczyłam, że Piotr spełni swoją obietnicę i wyjdzie na czas.

— Mmmmm — zaczął stękać.

Puścił moje włosy, co znaczyło, że ma zamiar wyjść przed finałem.

Nagle usłyszeliśmy szczęk otwieranego zamka magnetycznego. W mojej pozycji miałam trudność, aby obejrzeć się w tamtym kierunku. Spięłam się ze strachu.

— Co tu się kurwa, dzieje?! — Usłyszałam głos swojej przyjaciółki.

W tym samym momencie, Piotr równie mocno zaskoczony, zaczął ryczeć i tryskać w moją pochwę. Pchnął mnie przy tym niemożliwie głęboko i położył się, dociskając mnie do łóżka.

— Proszę, proszę. Nasza cnotka pokazała swoje prawdziwe oblicze.

Szczerze liczyłam na burę ze strony Darii, jednak w jej tonie wyczytałam żartobliwy podziw.

— Piotr, zejdź ze mnie. Już!

W cipce nadal czułam jego pulsującego członka, wyrzucającego z siebie ostatnie strugi spermy.

Naprawdę zdenerwował mnie tym, że mnie tak oszukał.

— Daria, to nie jest… — zaczęłam.

— To nie jest tak jak myślę? — dokończyła, rozbawiona całą sytuacją. Widać było, że upiła się na wesoło.

Jak zwykle.

Sama pojęłam bezsens mojego tłumaczenia, więc odwróciłam się w stronę leżącego na łóżku wyczerpanego mężczyzny.

— Ty bydlaku! Obiecałeś, że wyjdziesz, a zamiast tego wpompowałeś we mnie całe wiadro. Co będzie, jeśli zajdę?

— Paulina, przepraszam. Naprawdę nie chciałem. Kiedy się tak zacisnęłaś jak weszła Daria to wiedziałem, że jest już za późno — próbował się bronić. — Nie martw się, nie zajdziesz. Wypiszę ci receptę na pigułkę wczesnoporonną. — Sadząc po jego słowach, często miał do czynienia z taką sytuacją.

— Bardziej powinnaś się martwić, co będzie jak się Damian dowie… — dodała Daria.

— Skąd ma się dowiedzieć? Chyba mu nie powiesz! — Przestraszona spojrzałam na przyjaciółkę.

Daria, z chytrym uśmiechem spojrzała na Piotrka i powiedziała:

— Nie powiem, jeśli przygotujesz dla mnie tego ogiera. W końcu to ja miałam się z nim dzisiaj zabawiać. Oczywiście, jeśli chcesz to możesz do nas dołączyć, co nie? — zwróciła się do leżącego niemrawo Piotrka.

— Oczywiście — odpowiedział, sięgając w kierunku mojej piersi.

Szybkim ruchem odtrąciłam jego dłoń.

Niedorzeczność tej próby szantażu wydała mi się śmieszna. Po minie Darii poznałam, że jednak nie żartuje.

Spojrzałam na jego sflaczały interes.

— Ale jak? — zapytałam nieporadnie.

— Wszystko jedno. Widzę jednak po nim, że dobrze wiesz jak. — Puściła mi oczko. — Ma stać jak latarnia morska.

— OK — zgodziłam się, łapiąc go ręką.

Po chwili masturbacji jego przyrodzenie zaczęło odzyskiwać wigor, do którego mnie przyzwyczaił.

Objęłam go znów ustami. Czułam wymieszany smak nasienia i mojej muszelki. Niemożliwie szybko zaczęłam nabierać ochoty na powtórkę.

Kiedy był w półwzwodzie udało mi się go zmieścić w całości. Ucieszona tym osiągnięciem, uśmiechnęłam się do siebie.

Spojrzałam na Darię, która siedziała teraz na fotelu rozebrana, bawiąc się swoją myszką. Jej widok w tej niecodziennej sytuacji, wywołał u mnie niewytłumaczalne podniecenie.

Pochłonięta lizaniem ociekającego naszymi wspólnymi smakami Piotrka, nie zauważyłam jak Daria podeszła do mnie od tyłu. Na pośladkach poczułam jej dłonie.

— Co robisz? — zapytałam.

— Sprzątam po Piotrku — odpowiedziała, zbliżając swoje usta do mojej szparki.

Poczucie bycia lizaną przez koleżankę z pracy było niewysłowione. Rozchyliłam nogi, eksponując jej mój skarb, z którego wypływało nasienie Piotra. Daria nawet nie skrzywiła się, spijając wszystko do czysta.

Z pełną buzią podniosła się bliżej mnie, po czym złapała mnie za głowę, odciągając od wielkiego kutasa i pocałowała w usta.

Od razu wyczułam intensywny smak spermy przekazywany mi przez koleżankę. Nieziemska namiętność tego doznania sprawiła, że połknęłam całą zawartość, próbując opleść swój język wokół jej. Ręką pocierała moją nabrzmiałą łechtaczkę, która dzisiaj jeszcze nie doznała zaspokojenia.

Piotrek leżąc i gładząc swojego stojącego na sztorc przyjaciela, przyglądał się nam z apetytem.

— Jakby któraś z was była chętna na męskie towarzystwo to zgłaszam gotowość.

— Dzięki Paulina, spisałaś się. I to jak szybko — pochwaliła mnie.

— Ale ja się nigdzie nie wybieram — powiedziałam, wywołując cień zaskoczenia na jej twarzy. — Za to chętnie pozwolę ci dokończyć co zaczęłaś.

Teraz widziałam już tylko zdumienie w oczach koleżanki.

— Zobaczymy co da się zrobić — powiedziała z uśmiechem. — Połóż się tu. — Wskazała mi miejsce na łóżku obok Piotrka.

Kiedy położyłam się obok niego, znów poczułam jego rękę na piersi.

Tym razem nie miałam zamiaru jej odtrącać.

Piotrek nachylił się do mnie i zaczął namiętnie całować. Moja muszelka płonęła pożądaniem pod sprawnym językiem Darii, która klęczała przede mną.

Ręką sięgnęłam w kierunku erekcji Piotrka. Jak się okazało, spoczywała już na niej dłoń Darii, poruszając się w górę i w dół. Na szczęście wolnego miejsca było tyle, że zmieściłam również moją, pomagając przyjaciółce utrzymać go w pełnej gotowości.

Kończąc pocałunek zagryzł moją dolną wargę i podniósł się z miejsca.

— Ty też chcesz bez gumy? — skierował pytanie w stronę Darii.

— Czemu nie? Jak obie dzisiaj zajdziemy to przynajmniej razem będziemy się bawić macierzyństwo. — Obdarzyła mnie ironicznym uśmiechem.

Piotrek zaszedł Darię od tyłu i wsadził swój sprzęt na tyle głęboko, że usłyszałam dobrze mi już znany okrzyk rozkoszy.

— Aaaaaaa!

Słysząc ustawiczne pojękiwania koleżanki i czując jej język ślizgający się po mojej wisience, doszłam błyskawicznie. Złapałam ją za włosy, przyciągając do mojej kobiecości. Nie mogłam pozwolić, żeby teraz przestała. Ruchem bioder ocierałam się o jej usta, z których wydobywały się na przemian: jęki i porykiwania. Kiedy ją puściłam, za jej blond włosy zabrał się Piotrek, podnosząc ją do góry.

Operując swoim olbrzymem w jej biednej cipce, ściskał teraz oburącz jej duże cycki. Zębami wgryzał się w szyję, przez co z jej ust wyrwał się pisk.

Pomimo że dopiero przed sekundą doznałam spełnienia, nie mogłam się temu biernie przyglądać. Uklęknęłam przed nimi i przywarłam do jej ust. Ona sama była już na granicy orgazmu. Albo utraty przytomności, zważywszy na to, jak ostro ją pierdolił.

Nagle jej ciałem wstrząsnął spazm. Przytuliła mnie do siebie, odwzajemniając pocałunek i mimo woli, zaczęła krzyczeć w moje usta.

Piotrek wyczuł, że już po wszystkim, więc zmęczony wyszedł z Darii i położył się na łóżku. Ciągle trwając w swoich objęciach, położyłyśmy się przy nim tak, że pośladkami dotykałam jego spoconego ciała. Od razu zaczął mnie po nich głaskać.

— Paulina, może masz jeszcze ochotę na kawałek mięsa? — zaoferował.

Zaskoczona jego niespotykaną chucią, oderwałam się od koleżanki. Nie odwracając się w jego stronę, złapałam za nabrzmiały pień i skierowałam w stronę mojej pupy.

— To mi się podoba — podsumował, nawilżając śliną swoją końcówkę. — Zaznaczam tylko, że teraz wyjdę dopiero po wszystkim.

Razem z Darią wymieniłyśmy się uśmiechami.

Znów poczułam to samo niesamowite rozpieranie, które tym razem ustąpiło szybciej. Piotrek leżąc przy mnie, wsuwał go powoli i delikatnie, jakby miał zamiar spędzić tak całą noc. Jedną ręką trzymał moją lewą pierś, ściskając co chwilę sutek. Kiedy był już cały w środku, przylgnął do mnie całym ciałem, pieszcząc ustami tył mojej szyi.

Całując i dotykając się wzajemnie z Darią, miałam nadzieję, że ten stan będzie trwał w nieskończoność. Piotrek zmieniał tempo; to penetrując mnie delikatnie, to znów przyspieszając, aż nie mogłam złapać oddechu. Co chwilę też przestawał, zupełnie jakby chciał, tak jak ja, żeby to się nigdy nie skończyło. Biorąc pod uwagę fakt, że całkiem niedawno doszedł, mogłam na to liczyć. Do ucha szeptał mi sprośne słowa, od których moja cipka otrzymywała nową dawkę wilgoci.

Niespodziewanie przyjemność, którą odczuwałam wzmogła się, co świadczyło o zbliżającym się kolejnym orgazmie. Zaczęłam ruszać biodrami, nadziewając się na niego jeszcze bardziej. Z ustami przyklejonymi do piersi Darii, odpłynęłam w krainę wyuzdanej ekstazy. Iskra, która jeszcze przed chwilą była zaledwie zalążkiem, teraz przerodziła się w pożar zajmujący całe moje ciało.

— Mmmm, mmmm, aaaaa! — zaczęłam krzyczeć, kiedy wypuściłam z ust sutek przyjaciółki.

Ruchy Piotra przyspieszyły właśnie wtedy, kiedy mi na tym najbardziej zależało. Jak w transie, resztkami świadomości usłyszałam głośne chrząknięcie Piotra, który wlewał we mnie kolejne gorące strumienie.

Upojeni tą fantastyczną podróżą, ułożyliśmy się w naszym małżeńskim łóżku. Piotrek na środku, my po jego bokach przytulone do gorącego i spoconego męskiego torsu. Wymęczona zamknęłam oczy i nawet nie wiem kiedy zasnęłam.

Obudziły mnie jęki Darii, która ujeżdżała naszego wspólnego kochanka.

— O. Widzę, że wstałaś — rzuciła, podskakując na nim.

— No. Która godzina?

— Ósma piętnaście — odpowiedział Piotrek.

Patrząc na nich, pieprzących się od samego rana przypomniałam sobie wszystko, co wydarzyło się wczorajszej nocy.

Nagle doznałam ataku mdłości przerażona tym, co wczoraj wyprawiałam. Moja szparka była cała mokra od wypływającego nasienia, co zwiększyło panikę.

Jak strzała wyskoczyłam z łóżka i pobiegłam w stronę toalety. Kiedy zwróciłam wszystko co mi ciążyło, a nie było tego dużo, bo ominęłam kolację, poczułam się trochę lepiej. Weszłam pod prysznic, cały czas słysząc jęki Darii.

— Może do nas dołączysz? — usłyszałam z pokoju głos koleżanki.

Z gigantycznym kacem moralnym, nie miałam dzisiaj ochoty na takie atrakcje. W myślach beształam się za to, co zrobiłam. Wstydziłam się tego jaką beznadziejną żoną jestem. Brzydziłam się siebie i tego co wypływało obficie z mojej pochwy. Znów poczułam mdłości, teraz jednak lżejsze. Postanowiłam, że nie wyjdę z łazienki dopóki Piotr nie opuści naszego pokoju. Nie trwało to długo, bo musieliśmy o dziewiątej być na śniadaniu, żeby zdążyć opuścić pokoje.

Kiedy jęki w końcu ustały zauważyłam, że ktoś łapie za klamkę.

— Zajęte — oznajmiłam głośno.

— Kiedy wyjdziesz? — zapytała Daria niecierpliwie. — Też muszę się umyć.

— Piotr jest jeszcze? — Moje słowa zabrzmiały śmiesznie lękliwie.

— Nie, już wyszedł.

Otworzyłam zamek. Daria weszła do środka.

— Co się tobie stało?

— Nawet nie pytaj. Jestem cała rozbita tym, co zrobiliśmy.

— Przecież widziałam, że ci się podobało.

Nie wiedziałam jak odpowiedzieć na to, jakby nie było, prawdziwe stwierdzenie. Nie chciałam kłamać. Nie patrzyłam już na nią tak, jak wcześniej. Teraz łączyła nas również namiętność, na którą wbrew temu co się wydarzyło nie byłam gotowa.

— Nie wracajmy do tego tematu — ucięłam.

— Daj spokój, przecież było bosko. — Ręką pogładziła mnie po ramieniu. Moje ciało przeszły znajome dreszcze.

Uśmiechnęłam się do niej lekko.

— Tak, było — przyznałam, unikając jej wzroku. — Kiedyś o tym porozmawiamy, ale proszę cię, nie dzisiaj, nie teraz.

Po czym dodałam:

— Chyba nie muszę ci mówić, że ma to zostać wyłącznie między nami.

— Ja też mam nadzieję, że nie będziesz pieprzyć innych koleżanek z pracy — odpowiedziała żartem.

Długo zastanawiałam się, czy zejść z nią na śniadanie. Bałam się spojrzeć w oczy każdemu z nich. Wyobrażałam to sobie jako bardzo niekomfortową sytuację.

W końcu jednak poddałam się namowom Darii. Wspólnie zeszłyśmy do restauracji. Przy stoliku siedział sam Dawid. Spojrzał na nas uprzejmie, z lekkim uśmiechem pod nosem.

— Jak noc? Wyspałyście się? — zapytał z ledwo wyczuwalną dozą sarkazmu.

Spojrzałyśmy po sobie. Daria była szybsza z odpowiedzią.

— Stosunkowo dobrze. A u ciebie? Gdzie Piotrek? — zapytała moja przyjaciółka.

— Zaraz zejdzie. Musiał coś wyklepać na komputerze. — Kolejny szyderczy uśmieszek.

Zrozumiałam, że zdążył zdać mu relację ze swoich nocnych przygód. Naszych nocnych przygód.

Kiedy przyszedł, przywitał się jakby nigdy nic i podał nam małe karteczki. Jak się później okazało, był na nich numer recepty.

Podczas śniadania Piotr nawet nie napomknął w rozmowie o wiadomej kwestii. Dawid wyglądał jednak na lekko zgaszonego. Zastanawiałam się, czy powodem tego była niewykorzystana okazja, która odrzucił, czy utrata szacunku do mnie, po tym czego się dowiedział. Ego zmuszało mi skłaniać się do tej pierwszej wersji. Kac moralny, dalej obecny w mojej głowie obstawiał to drugie.

Żegnając się – dużo czulej niż wskazywałaby na to nasza krótka znajomość – Piotrek zaoferował Darii obiecany zabieg i zaprosił nas obie do swojego domku letniskowego w Szczyrku.

— Jeśli oczywiście będziecie miały ochotę.

Ja nie byłam do tego przekonana. Co więcej, wiedziałam, że to się po prostu nie wydarzy. Nie może się wydarzyć. Tak samo jak to, co się jednak wczoraj wydarzyło, napomniałam się w myślach. Daria była natomiast pozytywnie nastawiona do tego pomysłu. Wiedziałam, że będę musiała stoczyć z nią niejedną batalię, żeby jej to wyperswadować.

— Jakbyście kiedyś potrzebowały kolejnego masażu to macie moją wizytówkę — dodał na pożegnanie Dawid.

Kiedy wychodziliśmy z hotelu zatrzymał mnie, prosząc o chwilę rozmowy.

Daria z Piotrkiem wyszli na parking, zajęci ustalaniem terminu naszej wizyty. Wizyty, która nigdy się nie wydarzy.

— Chciałem wyjaśnić pewną sprawę — powiedział z zakłopotaniem. — To się nie powinno tak wczoraj skończyć. Wiem, że to wszystko przeze mnie, że pozwoliłem ci odejść przed końcem masażu.

— Co przez ciebie? Przecież do niczego nie doszło.

— Właśnie o tym mówię. Gdybym dokończył metodę nie doszło by do tego, co się stało w waszym pokoju.

Teraz zrozumiałam. Nigdy nie przeszłoby mi przez myśl, żeby go obwiniać, ale był w tym pewien sens.

— Nie winię cię za to, Dawid. To co się stało, było w całości moją własną decyzją. Co prawda, uwolniłeś ze mnie instynkty, o które wcześniej siebie nie podejrzewałam, ale przecież musiały tam drzemać już od dawna — przyznałam. — Żałuję tylko, że z tobą nie mogłam ich rozładować.

— W sumie też tego żałuję. Chyba za bardzo profesjonalnie podchodzę do tego co robię — zastanowił się. — Może się kiedyś jeszcze spotkamy? — powiedział z nadzieją w głosie. — Widziałem, że nie byłaś ochoczo nastawiona do zaproszenia Piotrka.

Patrząc w podłogę, przytaknęłam.

— W każdym razie, gdybyście się zdecydowały, ja postaram się też być. — Znów obdarzył mnie tym głębokim spojrzeniem rozbrajająco błękitnych oczu. — Trzymaj się!

Objął mnie i po raz ostatni uścisnął mocno.

W drodze powrotnej Daria, jak się tego spodziewałam, próbowała namówić mnie wizytę u Piotrka. Powiedziałam jej na odczepne, że się zastanowię. Chyba muszę odbyć jakieś szkolenie z asertywności.

Spod jej domu odebrał mnie mój mąż. Kazał mi ze szczegółami zdać relację z tego, jak przebiegł nam ten wyjazd. Musiałam dużo nazmyślać, aby wypełnić luki, w trakcie których przyprawiałam mu rogi, a muszę przyznać, że było ich sporo.

— Podjedziemy do apteki? Muszę zrealizować zaległą receptę — poprosiłam.

— A co to? — zapytał zaciekawiony.

— Leki na grzybicę. — Udało mi się wymyślić na poczekaniu. — Skoczę szybko, zostań w aucie — zaznaczyłam.

— Czyli z seksu nici? — powiedział rozczarowany.

— No niestety — odpowiedziałam przykrym tonem. W myślach ucieszyłam się z tego faktu. Bałam się czy nie pozna, że wróciłam dużo luźniejsza niż zwykle. — A jak tam Ala i Franek? — szybko zmieniłam temat.

Przez następne dwadzieścia minut słuchałam o niesforności syna, z którą mój wspaniały mąż sobie znakomicie poradził. Okazało się, że całkiem sporo mnie ominęło.

Kiedy kończył opowiadać mi o sukcesie w zawodach jeździeckich Alicji, podjechaliśmy pod aptekę.

— Na pewno nie chcesz, żebym wszedł z tobą? — upewniał się.

— Tak, poczekaj. To zajmie mi tylko chwilę. — W pośpiechu wyskoczyłam z samochodu.

Czekając w kolejce poczułam wibrację telefonu. Kiedy odblokowałam ekran i wyświetliłam wiadomość od Darii, od razu go zablokowałam zestresowana, że ktoś mógł to podejrzeć.

Wiadomość zawierała zdjęcie, które zrobiła mi ukradkiem wczorajszej nocy. Dziękowałam opatrzności, że nie wysłała tego kilka sekund wcześniej, kiedy byłam jeszcze w samochodzie. Damian na pewno by zerknął. Zawsze tak robił.

Zdjęcie przedstawiało mnie leżącą nago na łóżku, przy równie nagim Piotrku. Zrobiła je zapewne wtedy, kiedy kazała mi go przywrócić do użytku. Uchwyciła moment, kiedy miałam jego całą męskość w ustach.

Na zablokowanym ekranie podejrzałam kolejną wiadomość, którą mi wysłała.

Było to krótkie pytanie: „Powtórka w Szczyrku?”

22,758
9.78/10
Dodaj do ulubionych
Podziel się ze znajomymi

Jak Ci się podobało?

Średnia: 9.78/10 (48 głosy oddane)

Pobierz powyższy tekst w formie ebooka

Z tej serii

Komentarze (28)

Tomp · 15 sierpnia 2023 ·

+1
-2
Jakby ktoś dopatrzył się zaimków z dużej litery, to niech Mnie
Pierwszy!
— Wpół do ósmej. — Co znaczyło, że
Edycja dialogu kuleje.
tego samego rytuału co mnie
Przecinek przed "co".
— Mi, w każdym razie pomógł.
Błędna interpunkcja.
ciało okrywała ciasno zielona atłasowa sukienka
Hmmm. Albo "ciasno okrywała", albo inna interpunkcja.
— Cześć Żabko
Dobrze!
wychodzę czasami
Albo "czasami chadzam", albo "czasem idę".
na miasto, podczas wyjazdów służbowych.
Przecinek zbędny.
wertując ubranie
Jedno?
sukienkę, którą wzięłam ze sobą, nie planując jej ubierać
Znów nieszczęsne "ubieranie sukienki".
Kiedy ubrałam ją pierwszy raz, na wyjście z Damianem,
Interpunkcja+ubieranie sukienki.
To 15% tekstu, a już się zmęczyłem liczbą błędów językowych.
Szczególnej uwadze Autora polecam interpunkcję i edycję dialogów. W tej ostatniej chodzi mi o komentarze nieodnoszące się do wypowiedzi; duża część z nich nie jest komentarzami.
Dobrze, że nie ma dywizów "robiących za" półpauzy/pauzy.
Dobrze, że są wcięcia.
Jeśli chodzi o fabułę, to jest ona miałka. Tempo monotonne. Postaci jednowymiarowe.
Dla mnie nic interesującego.

Czy napewno chcesz usunąć ten komentarz?

emanuelwojdllo · 16 sierpnia 2023

+4
-3
Dobrze napisane fajne dialogi czekam na ciąg dalszy

Czy napewno chcesz usunąć ten komentarz?

Pierre_Dohlnick · Autor · 16 sierpnia 2023

+1
-1
@Tomp dzięki za wytknięcie błędów językowych. Poprawiłem te wymienione, jak również część tych niewymienionych, których faktycznie było sporo. Reszta pewnie dalej tkwi gdzieś tam, poza granicą mojego gramatycznego postrzegania.
@emanuelwojdllo dziękuję za miłe słowa. Oprócz własnej satysfakcji z tworzenia gorących historii właśnie takie opinie sprawiają, że chce się pisać dalej.

Czy napewno chcesz usunąć ten komentarz?

Vee · 16 sierpnia 2023

+2
-2
Pierre! Dziwny jest to tekst. Nie wciągnął mnie, a jednocześnie dłuższą chwilę zajęło mi zrozumienie, co z nim jest nie tak. Nie dam Ci tak dokładnych wytycznych, jak zrobił to Tomp, ale może moja subiektywna ocena jakoś Ci pomoże.

W opowiadaniu jest sporo zdań nie tyle błędnych, co mało zgrabnych. W pewnym miejscu piszesz: "poczułam ocierającą się o MOJE pośladki JEGO masywną erekcję". Czytelnik z pewnością zrozumie, że nie chodzi o erekcję narratorki. Są gorsze krzywizny, ale ta utkwiła mi w pamięci. Generalnie tekst nie jest wystarczająco płynny, by można było skupić się wyłącznie na treści.

Myślę, że masz problem ze "sprzedaniem" poszczególnych scen. W pewnym momencie narratorka daje w twarz Piotrowi, po dwudziestu minutach czytania wreszcie coś się dzieje, a poświęcasz temu raptem 4 linijki. Nie powołujesz się na emocje bohaterki, jej motywacje przedstawione są średnio. Mógłbyś odchudzić któryś z najmniej ważnych opisów otoczenia (uważam, że niektóre są wręcz zbędne) i przyprawić ten fragment jakimiś emocjami.

Bohaterowie to everymani. Żaden nie wyróżnia się niczym szczególnym. Żaden nie ma wykreowanego jakiegoś zachowania, jakiejś wartości, sposobu mówienia czy czegokolwiek, co odróżniałoby go od pozostałych.

Sztampa goni sztampę ("Myślisz, że nie widzę, jak ślinisz się na widok Dawida?"; "dłonie Piotrka błądzą po moim ciele").

Twoja pięta achillesowa to dialogi. Są kanciate, jakby pisała je sztuczna inteligencja. Wydaje mi się, że skrócenie komentarzy w dialogach też mogłoby pomóc.

Uprzedzę Krystynę i innych fanów tenisa. Mieszana gra podwójna to nie miks, a mikst 😀

Te wszystkie rzeczy złożyły się na to, że co rusz coś odwracało moją uwagę od tekstu. Czas na czytanie skończył mi się przed sceną seksu i trochę kiepsko, że nie było mi szczególnie szkoda.
ALE uważam, że te wszystkie słowa krytyki nie są do końca fair, bo w opowiadaniu wcale nie ma błędu na błędzie, miałeś też na nie jakiś pomysł. Mignęły mi wcześniej inne Twoje teksty i myślę, że możesz niedługo pisać dobre rzeczy. Dobre, bo moim zdaniem ten tekst jest stereotypowy i głównie temu zawdzięcza tak wysokie noty (czytelnik dostaje dokładnie to, czego się spodziewa i jest mu wygodnie). Jaką drogą pójdziesz, twoja rzecz. Mnie w przyszłości mogłyby się Twoje opowiadania podobać.

Ocenę wystawiam pozytywną, ale nieznacznie. Powodzenia!

Czy napewno chcesz usunąć ten komentarz?

Pierre_Dohlnick · Autor · 17 sierpnia 2023

+1
0
@Vi. dzięki za obszerny i szczery komentarz.

W zupełności zgadzam się z tym, że kreowanie postaci, w tym ich emocji i motywacji jest u mnie na niskim poziomie. Sam szczególnie zwracam na to uwagę w tym, co zdarza mi się czytać, więc mam zamiar nad tym pracować.

Zdaję sobie również sprawę z pokraczności mojego języka. Mam nadzieję, że idzie to wyrobić w miarę pisania kolejnych opowiadań. Jeżeli nie, to szkoda.

Doceniam ten słodko-gorzki feedback w pełnej krasie, w szczególności konstruktywną krytykę.

Czy napewno chcesz usunąć ten komentarz?

Tr · 18 sierpnia 2023

+5
-1
Do komentujących, nauczcie się proszę wreszcie, że Polska to nie jest tylko default city i są rejony, gdzie „ubieranie” jest poprawne i zostało uznane za regionalizm, ale nawet na maturze nie ma odejmowanych punktów. Mówiła o tym m.in. profesor Kłosińska z UW.

Czy napewno chcesz usunąć ten komentarz?

MrHyde · 18 sierpnia 2023 ·

+2
-3
@Tr
No właśnie, regionalizm. Jeśli z treści by wynikało, że rzecz dzieje się w Wadowicach czy Rzeszowie, to "ubierać portki" byłoby jak najbardziej na miejscu a może nawet niezbędne. W ogólnopolskiej normie jest "wkładać". "Ubierać" jednym kojarzy się z ubieraniem choinki, innym (m. in. mnie) z rosyjskim "spierdalać" (убирайся!). Jeszcze inni w osobie mówiącej 'ubierać" zamiast "wkładać" widzą debila (Cytat z poradni SJP PWN: "Nigdy nie zwracałem na to uwagi i zawsze mówiłem ubierz buty, ubierz kurtkę, czapkę itd., itd. Być może jest to gwara z Rzeszowa i okolic, ale w Warszawie jest to niedopuszczalne. Szczególnie mi na to zwróciła uwagę moja dziewczyna. W jej oczach jestem debilem skoro używam takiej polszczyzny…"). Tak czy inaczej to śliska forma.

Więc może niech to nie komentujący się uczą, że Polska to nie jest tylko default city (Kto ma się uczyć? Indragor, Tomp? Toć oni to wiedzą!), tylko piszący niech się naumią bardziej świadomie posługiwać się językiem.

Czy napewno chcesz usunąć ten komentarz?

Tomp · 18 sierpnia 2023

+2
-6
@Tr

Mówiła o tym m.in. profesor Kłosińska z UW.


O krakowskim regionalizmie mówiła, ale odradzała w stosowaniu WSZĘDZIE!. Ale o jakiejkolwiek dopuszczalności w pracach maturalnych nie wspomniała.
Jest powszechnym marzeniem polskiej prowincji językowej (wiejskiej i miejskiej, zamieszkanie nie ma tu nic do rzeczy) uprawomocnienie popularnie popełnianych błędów. Na pierwszym miejscu żądań jest "szłem", ale "ubrałem spodnie" na pewno mieści się w pierwszej dziesiątce. Jak dotąd polszczyzna trzyma się mocno i takim błędom daje odpór.

Czy napewno chcesz usunąć ten komentarz?

Nauczycielka języka polskiego · 18 sierpnia 2023

+5
-2
Ja tutaj muszę obronić @Tr.
Jeżeli na maturze z języka polskiego nie traktuje się tego jako błąd, ze względu właśnie na to, że mieszkańcy 30% obszaru naszego kraju tak właśnie mówią. Czepialstwo o to tutaj to zwyczajna nadgorliwość lub krótkowzroczność np. warszawianina.

Czy napewno chcesz usunąć ten komentarz?

Agnessa Novvak · 19 sierpnia 2023

+2
-2

Cytat z poradni SJP PWN: "Nigdy nie zwracałem na to uwagi i zawsze mówiłem ubierz buty, ubierz kurtkę, czapkę itd., itd. Być może jest to gwara z Rzeszowa i okolic, ale w Warszawie jest to niedopuszczalne. Szczególnie mi na to zwróciła uwagę moja dziewczyna. W jej oczach jestem debilem skoro używam takiej polszczyzny…").



Ciekawe, jaka "warszawianka". Wnuczka przywiezionych wagonem pastuchów z Kargulowa, czy może córka podradomskich badylarzy, co to dzisiaj patrzy na wszystkich z góry ze swojego "apartamentu 35m2" w kredycie na 40 lat na Nowym Wilanowie? A zasad poprawnego języka zapewne uczyła się w prestiżowej prywatnej szkole dla posiadaczy suvów BMW oraz z "Warsaw Shore"?

Uważajcie, bo argument typu "warszawka ma racje, bo to warszawka" jest takim inwalidą, że tylko natychmiastowa eutanazja może cokolwiek pomóc. A coś o tym wiem choćby ze względu na bliską rodzinę z willowej-dzielnicy-w-stolicy i mogę duuużo poopowiadać, jak w ciągu kilku lat "bycia warszawiakiem" potrafi ludziom peron odjechać. W skrócie: LOL IKSDE. A to, że słownik przytacza coś takiego, to tym gorzej dla słownika.

Czy napewno chcesz usunąć ten komentarz?

Tomp · 19 sierpnia 2023

+2
-2
@Nauczycielka języka polskiego Proszę o dowód (link bądź skan dokumentu), że zwrot typu "ubrać buty/spodnie/płaszcz..." nie jest na ogólnopolskiej maturze z polskiego uważany za błąd.

Czy napewno chcesz usunąć ten komentarz?

Tomp · 19 sierpnia 2023

+1
-2
@Agnessa Możesz jaśniej przedstawić swoją myśl? Bo nie wiem, czy wg Ciebie można mówić (i pisać) "ubrałem buty", czy nie można. Co "słownik przytacza"? Ja nie znalazłem. I znane mi słowniki i przeczytane porady z Poradni przy SJP PWN jednoznacznie kwalifikują to jako błąd: "W ogólnej, wzorowej polszczyźnie powiemy włożyć spodnie" - Bańko, Poradnia SJP PWN 20o9 rok. Podobnie ten sam Bańko w 2003: "Konstrukcje typu ubrać sweter to małopolski regionalizm, powstały pod wpływem języka niemieckiego. W polszczyźnie ogólnej, w komunikacji ponadregionalnej, należy używać zwrotu włożyć sweter albo ubrać się w sweter".

Czy napewno chcesz usunąć ten komentarz?

Agnessa Novvak · 19 sierpnia 2023

+5
-1
@Tomp - ja się odnosze do samego cytatu, że w poradni SJP PWN ktoś przywołał zdanie pt. "warszawka ma rację". Nie osądzam, czy jakaś forma jest w stu procentach poprawna (lub nie), bo nie mam do tego kompetencji. Natomiast przywołam swoje niezmienne zdanie z naszej prywatnej korepsondencji, że dziś język zmienia się szybciej niż kiedykolwiek i uparte twierdzenie jakiejś instytucji o poprawności / niepoprawności pewnych słów / zwrotów, podczas gdy są one powszechnie używane (albo odwrotnie: nieużywane) i w mowie, i w piśmie, jest... cóż, mówiąc delikatnie nieprzystającym do rzeczywistości anachronizmem. A mniej delikatnie: betonowaniem się leśnych dziadków, którzy internet mają chyba jeszcze na wiaderka. I między słownikiem z 2003 roku i czasami obecnymi mamy 20 lat różnicy. A to znacznie więcej niż się niektórym wydaje.

PS U mnie w domu, mieście, szkole itp. zwrot "ubierz kurtkę / buty / czapkę" był całkowicie normalny i używany przez wszystkich, niezależnie od wieku, wykształcenia czy statusu społecznego. I nie pamiętam, by ktokolwiek, włącznie z nauczycielkami języka polskiego, zwracał na to uwagę. Zgadzam się, to była mowa potoczna, ale naprawdę takie wytykanie trzeciorzędnych w gruncie rzeczy błędów spowoduje tylko to, że ich wytykacze zostaną wreszcie całkowicie zignorowani. Bo czym innym jest słuszne poniekąd zwracanie uwagi na poprawność językową, a czym innym darcie szat nad - uwaga, określenie użyte celowo - kompletnie nieistotnymi pierdołami. Najważniejsze, by ta kurtka wyglądała ładnie na bohaterze i miała uzasadnienie fabularne 😉

Czy napewno chcesz usunąć ten komentarz?

Indragor · 19 sierpnia 2023

+1
-2
„(…) Jak dotąd polszczyzna trzyma się mocno i takim błędom daje odpór”. W tym miejscu całkowicie popieram wypowiedź Tompa.

Nauczycielka języka polskiego rzekła:
Jeżeli na maturze z języka polskiego nie traktuje się tego jako błąd, ze względu właśnie na to, że mieszkańcy 30% obszaru naszego kraju tak właśnie mówią.


30%? Jakieś wiarygodne źródło tych danych?
Powoływanie się na kryteria maturalne jest nieporozumieniem. Znam osoby z maturą, które nie stawiają przecinka przed „że”, uzasadniając to w taki sposób: „zawsze przed „że” jest przecinek, więc po co pisać?”. Ze zdziwieniem dowiadują się ode mnie, że jednak nie zawsze. Znam też dwudziestoparolatkę-maturzystkę, która nie potrafi z sensem sklecić prostego pisma do urzędu.
Coś mi mówi, że gdyby obecnym maturzystom przyszło zdawać maturę według kryteriów z drugiej połowy XX wieku, lekko licząc, połowa z nich by oblała.

Agnessa Novvak rzekła: Ciekawe, jaka "warszawianka" (…)


Po co ten protekcjonalny, momentami pogardliwy komentarz? W ten sposób sama się wywyższasz, a przecież (co wywnioskowałem z tej wypowiedzi) uważasz to za wadę.
Chociaż przyznaję, że mnie też nierzadko irytuje charakterystyczna dla warszawiaków (na szczęście nie wszystkich) megalomania.

Regionalizmy są dopuszczalne tylko wtedy, gdy mają uzasadnienie, a nie zostały użyte w wyniku niewiedzy. Bo przecież trudno sobie wyobrazić, aby przytoczona wyżej Kargulowa posługiwała się literacką polszczyzną.
„Ubrać” znaczy: wkładać na kogoś lub na coś ubranie. Mówimy więc, że ktoś ubiera kogoś lub coś, w coś. Ubierać w znaczeniu „ubierać się”, np. „ubierać buty” „ubierać sukienkę” to małopolski regionalizm powstały pod wpływem języka niemieckiego (jak wcześniej wspomniał Tomp). Już słownik W. Doroszewskiego określa ten zwrot jako „rażący”. Wniosek jest oczywisty. Używajmy regionalizmów tylko wtedy, gdy wiąże się to z charakterem, pochodzeniem naszego bohatera. Inaczej możemy (jako autorzy) zostać niezrozumiani lub, co gorsza, wyśmiani, a nasze opowiadanie stanie się nieprzyjemne w odbiorze. Pamiętajmy, że piszemy dla wszystkich czytelników.

Uff! Dyskusja zrobiła się gorąca, a na dworze / polu / dziedzińcu / podworcu / podwórcu / podwórku / podwórzu (niepotrzebne skreślić) też upał!

Czy napewno chcesz usunąć ten komentarz?

Agnessa Novvak · 19 sierpnia 2023 ·

+6
-3
@Indragor - ja to wszystko rozumiem. Podobnie jak wiedzę @Tompa, argumenty @MrHajda, opinię niezarejestrowanej nauczycielki i tak dalej. Tyle że kolejny raz zwracam uwagę na to, gdzie dyskutujemy i o czym. I po co właściwie.

I tak - jakość tekstu jest ważna. Ale są rzeczy ważne, ważniejsze i chujakogoobchodzące. Okazjonalny czytelnik zwróci uwagę na interesujące postaci czy pobudzające emocje opisy przyrody, bardziej wyrobiony na meandry fabuły, detale tła, osoby mające większe pojęcie o warsztacie będą pilnowały warsztatu, inni autorzy może się czymś zainspirują czy też wytkną błędy / pochwalą z autorskiego punktu widzenia. Natomiast kolejne spieranie się nad pojedynczym wyrazem, którego użycie w gruncie rzeczy nie ma znaczenia (powtarzam: nie ma absolutnie żadnego, k***a, znaczenia) jest na serio ani potrzebne, ani zabawne, ani ma jakikolwiek sens.

I żeby było jasne - tak, wytykajcie błędy! Dzielcie się wiedzą, doświadczeniem, edukujcie i autorów, i czytelników. Ale w granicach zdrowego rozsądku. Bo robi się kolejna burza w szklance wody. A żeby (ażeby?) bardziej wam to pokazać, to przedstawię ten sam schemat w innym kontekście: jesteście sobie na imprezie w zaufanum gronie (bo nasze towarzystwo takie tworzy, choć wirtualnie) i pani domu podaje ciasto. I sie zaczynają komentarze:
- dla mnie rewelacja
- troszkę za słodkie, ale rób tak dalej, na pewno następnym razem będzie super
- ty chyba biszkopcik się nie wymieszał, zdarza się najlepszym
- popraw trochę masę, bo są grudki, ale wiem, że to trzeba wprawy
- NO JAK MORZNA BYŁO TAK MOCNO ZAGRZAĆ CZEKOLADĘ PRZEKROCZYĆ PISIONT STOPNI NIE JEST ZATEMPEROWANA NIE MA POŁYSKU NIEBEDE TEGO JADŁ W PSZEPISIE NA INTERNETACH ROBILI INACZEJ A WOGULE TO U AMARO JEST LEPRZE!

Zgadnijcie sami (oczywiście wyróżnienie jednego przykładu jest całkowicie przypadkowe 😛 ), na jakim poziomie i po co właściwie jest ta dyskusja o poprawności (lub nie) pojedynczego słowa w tekście erotycznym na portalu dla amatorskich pornoanonimów, gdzie już nie chodzi i nauczenie autora i czytelnika czegokolwiek, a udowodnienie, że ktoś ma rację, bo ma rację. No serio? Aż tak źle te upały działają na zdrowy rozsądek?

Czy napewno chcesz usunąć ten komentarz?

Tomp · 19 sierpnia 2023

+2
-6
@Agnessa Burzę w szklance wody robisz Ty i może już skończ z tym p......

Czy napewno chcesz usunąć ten komentarz?

MrHyde · 19 sierpnia 2023 ·

0
0
"Ubierać w znaczeniu „ubierać się”, np. „ubierać buty” „ubierać sukienkę” to małopolski regionalizm powstały pod wpływem języka niemieckiego (jak wcześniej wspomniał Tomp)."

Przy czym teza o niemieckim wpływie jest silna chyba tylko siłą wielokrotnego powtarzania, a nie siłą mocnego argumentu. Może i jest prawdziwa, ale do mnie jakoś nie przemawia. Zupełnie nie widzę związku między ziehen — ciągnąć (an-ziehen, aus-zuehen) i brać (u-brać).

A żeby nie było całkiem nieerotycznie i żeby do reszty nie podpaść Agnessie, dygresyjka: niemieckie anziehen (zakładać ubranie) i Anzug (garnitur — rodzaj ubrania, nie zestaw garnków) nazywają się anziehen i Anzug, bo celem jest przyciągnięcie (ten sam czasownik anziehen), przyciągnięcie uwagi, pociągnięcie (a jakże anziehen), seksapilowanie. 😉 Czyż garniak nie jest seksi? 😉

Czy napewno chcesz usunąć ten komentarz?

Pierre_Dohlnick · Autor · 19 sierpnia 2023 ·

+7
0
A ja poprawiłem to ubieranie zanim gowno trafiło w wiatrak... Mam cofnąć edycję, czy lepiej niech zostanie "zakładać"? Dodam, że dziadek był spod Krzeszowic, jeżeli to ma jakieś znaczenie...

Czy napewno chcesz usunąć ten komentarz?

Tomp · 19 sierpnia 2023

+2
0

Pierre_Dohlnick · Autor · 38 minuty temu ·
A ja poprawiłem to ubieranie zanim gowno trafiło w wiatrak... Mam cofnąć edycję, czy lepiej niech zostanie "zakładać"? Dodam, że dziadek był spod Krzeszowic, jeżeli to ma jakieś znaczenie...


I to jest najlepszy komentarz do tej burzy... 🙂 🙂 🙂 🙂

Czy napewno chcesz usunąć ten komentarz?

Vee · 19 sierpnia 2023

0
-3

I to jest najlepszy komentarz do tej burzy...


Nie gorszy by był, gdyby autor wysłał pojedynczą kropkę i skwitował to swoim nickiem ;-)

Czy napewno chcesz usunąć ten komentarz?

Pierre_Dohlnick · Autor · 19 sierpnia 2023 ·

0
0
Ale... żeby nie było, zgadzam się w całości ze zdaniem Pani Novvakowej. Chciałbym więc przeprosić wszystkich tych, którym mięso wypadło z ręki (oraz wszystkie te, którym dłoń się omsknęła) po tym, jak przeczytali, że Paulina ubrała sukienkę.

Czy napewno chcesz usunąć ten komentarz?

Indragor · 20 sierpnia 2023

+3
-4
A ja niezupełnie się zgadzam z panią Novvakową. Pani Novvakowa uważa, że skoro płyniemy tanim odrapanym statkiem wycieczkowym, a nie luksusowym liniowcem, to możemy tolerować kupę na korytarzu. Bo nie ma znaczenia, że coś śmierdzi i wygląda nieestetycznie, ważne, by dopłynąć do celu. W dodatku w kajucie panuje zaduch, bo wentylator wypadł za burtę.

Ja natomiast uważam, że owszem, kluczowe jest, by dopłynąć do celu. Bez klimatyzacji też da się przeżyć i może nawet lepiej, że wentylator wypadł, bo smród z gówna by się rozniósł po całym statku. Jednak jestem zdania, że mimo wszystko, kupę z korytarza należy sprzątnąć.

Agnessa rzekła:
Natomiast kolejne spieranie się nad pojedynczym wyrazem, którego użycie w gruncie rzeczy nie ma znaczenia (powtarzam: nie ma absolutnie żadnego, k***a, znaczenia) jest na serio ani potrzebne, ani zabawne, ani ma jakikolwiek sens.


I tu się mylisz. Ma znaczenie.
Owszem, jeśli ktoś oczekuje tylko prostackiej pornografii, to taka dyskusja nie ma sensu.
Jednakowoż diabeł tkwi w szczegółach. To, JAK jest napisane, może zadecydować, że ta sama opowieść będzie budziła zachwyt albo niesmak.
Słowa, ich dobór, kolejność, czy posługujemy się w danym opisie krótkimi, czy złożonymi zdaniami, a nawet postawiony lub nie przecinek, mają wpływ na świadomy i podświadomy odbiór opowieści, którą snujemy. Jakość tkwi w szczegółach, a nie w ogólnikach.
Tak, być może większość ma tam gdzie słońce nie dochodzi, jak jest napisane, więc dla nich bez znaczenia jest czy opowiadanie jest dobrze napisane, czy źle. Jednak jest grupa czytelników, dla których ma to znaczenie. Więc skoro tym pierwszym jest bez różnicy, to może właśnie dla tych drugich warto się postarać.
A skoro rzucamy przykładami…

To w szyby deszcz dzwoni, deszcz dzwoni jesienny
I pluszcze jednaki, miarowy, niezmienny,
Dżdżu krople padają i tłuką w me okno...
Jęk szklany... płacz szklany... a szyby w mgle mokną
I światła szarego blask sączy się senny...
O szyby deszcz dzwoni, deszcz dzwoni jesienny…


Piękny wiersz Leopolda Staffa, prawda? Dodajmy do niego jeden wers:

Smartfona by se kupił, a nie o szyby tak dzwonił i dzwonił.

I już mamy grafomanię...

Czy napewno chcesz usunąć ten komentarz?

Tomp · 20 sierpnia 2023

0
-2
@Indragor rzekł:

...tu się mylisz. Ma znaczenie.
Owszem, jeśli ktoś oczekuje tylko prostackiej pornografii, to taka dyskusja nie ma sensu.
Jednakowoż diabeł tkwi w szczegółach. To, JAK jest napisane, może zadecydować, że ta sama opowieść będzie budziła zachwyt albo niesmak.
Słowa, ich dobór, kolejność, czy posługujemy się w danym opisie krótkimi, czy złożonymi zdaniami, a nawet postawiony lub nie przecinek, mają wpływ na świadomy i podświadomy odbiór opowieści, którą snujemy. Jakość tkwi w szczegółach, a nie w ogólnikach.
Tak, być może większość ma tam gdzie słońce nie dochodzi, jak jest napisane, więc dla nich bez znaczenia jest czy opowiadanie jest dobrze napisane, czy źle. Jednak jest grupa czytelników, dla których ma to znaczenie. Więc skoro tym pierwszym jest bez różnicy, to może właśnie dla tych drugich warto się postarać.


Świetnie, że to powiedziałeś. Bo o ile ja mam opinię [wiadomo jaką] i dlatego taka moja wypowiedź zaraz spotkałaby się z ripostą np. @Agnessy (wiadomo,jaką), to Twoja renoma robi różnicę.
Nie ukrywam, że podpisuję się pod tą wypowiedzią oburącz.
Natomiast zdanie:

Smartfona by se kupił, a nie o szyby tak dzwonił i dzwonił.


w kontekście wcześniejszego wiersza Staffa uważam za dowcipne, a nie odrażające. Jestem pewien, że wielu z CLA (nożyce, odezwijcie się) z chęcią by go użyło w swojej twórczości, oczekując aplauzu. I dostałoby go.

Czy napewno chcesz usunąć ten komentarz?

Agnessa Novvak · 20 sierpnia 2023 ·

+3
-2
@Indragor - nie, nie uważam, że mielibyśmy ignorować klocka na korytarzu. Ale najpierw należałoby znaleźć kapitana i zagrozić, że albo ogarnie ten chlewik, albo sam podzieli los wentylatora, a potem się przejdziemy do armatora i jego też przeciągniemy pod kilem. Bo ściganie stewarda i opieprzanie go przez godzinę, że jakiś burak wziął i nasral, poprawi nasz komfort, ale tak naprawdę niewiele zmieni. Swoja drogą na taki statek w ogóle się nie wsiada, ale to inny temat.

A co do Staffa, to mam pytanie. W sumie częściowo do Ciebie, a częściowo @Tompa, bo to on zwrócił mi na to uwagę przy okazji redakcji i teraz mam kontrargument - czyli geńjalny połeta może napisać, że jęk i płacz jest szklany, bo to gieńjalna połezja, a ja nie mogę o drżących myślach, bo to pretensjonalne grafomaństwo i jeszcze do tego błąd? A kto o tym decyduje i wedle jakich kryteriów? Na zasadzie gombrowiczowskiego "Słowacki zachwyca, bo zachwyca", czy jest jakiś sensowny powód?

(Tak, wiem, to nie jest dyskusja o moim opowiadaniu, więc nikogo nie namawiam na siłę do odpowiedzi. Możemy to potraktować jako pytanie retoryczne)

Czy napewno chcesz usunąć ten komentarz?

Tomp · 20 sierpnia 2023 ·

+1
-5
@Agnessa Pytanie jest nie na temat, ale wyjaśnię:
Część zdania, zaznaczona przeze mnie na żółto jako wątpliwość stylistyczna (tzn. do rozpatrzenia przez Autorkę) brzmiała: "powoduje drżenie tak ciała, jak i myśli". Zapytałem: "Co to jest >>drżenie myśli<<". Na tym się skończyło.
Żadnych dalszych uwag, wymiany myśli, a tym bardziej oskarżeń o grafomaństwo nie było.
Tak sobie wyobrażam rolę redaktora. Jeśli się mylę, to przepraszam.
Natomiast powiem brutalnie: po JoAnnie nikt nie spodziewa się, by na RODOS mówiła wierszem a'la Staff, Słowacki ani by myślała poetyckimi zwrotami. I to jest różnica, o którą pytasz. "Znaj proporcjum, mocium panie!"
Z drugiej strony, jeśli masz zarzuty wobec mnie związane z jakością mojej pomocy redakcyjnej (dobrowolnie zaoferowanej i dobrowolnie przyjętej) to zgłoś je w prywatnej korespondencji, a nie na forum poświęconym w dodatku innemu autorowi i innemu tekstowi.

Czy napewno chcesz usunąć ten komentarz?

Poeta z Piwnicy pod Baranami · 21 sierpnia 2023

+5
-1
@Agnessa, pamiętaj, że kolega Tomp nie myśli kategoriami, które nie są sklasyfikowane w podręcznikach i słownikach. "Drżące myśli" to dla niego nawet nie abstrakcja. Takie chwyty po prostu nie istnieją w jego świecie reguł 😉

Czy napewno chcesz usunąć ten komentarz?

Agnessa Novvak · 21 sierpnia 2023 ·

+2
0
@Tomp - nie mam pretensji i bardzo sobie Twoje uwagi cenię, a wszelkie te uwagi (i uwagi do uwag) omawiam właśnie prywatnie. Po prostu zauważam po raz kolejny, że w pewnym molencie dyskusji zaczyna się patrzenie pewnych osób na innych z góry "bo ja wiem, a wy nie", przerzucanie się cytatami ze słownika, którego istnienia większość z nas nie jest nawet świadoma, albo co gorsza dawanie jako przykładu twórców, o których uczą w szkole.

I owszem, nadal uważam, że robicie kawał dobrej roboty, ale właśnie "znajcie proporcje". Bo to jakbyście weszli do "Baru u Grażynki", zamówili sobie kotleta z kartoflami, a potem krytykowali, że "foie gras w Hiltonie jest lepsze". A jakie niby ma być? Zestawcie schabowego ze schabowym, a nie mnie (albo kogokolwiek z Pokątnych) ze Staffem, no ludzie!

(Swoją drogą może JoAnna sobie w wolnych chwilach nie tylko czytuje poezję mlodopolską czy słucha jakiegoś Turnaua, ale też pisuje do szuflady? Czy gdyby ją taką stworzyć na kartach opowiadania, czy to by było niespójne, bo do obcowania ze "sztuką wyższą" to trzeba od razu mieć doktorat z polonistyki i chodzić po domu w sukni wieczorowej? Też pytam retorycznie)

Czy napewno chcesz usunąć ten komentarz?

Indragor · 21 sierpnia 2023

+2
-5

Agnessa rzekła:
czyli geńjalny połeta może napisać, że jęk i płacz jest szklany, bo to gieńjalna połezja, a ja nie mogę o drżących myślach, bo to pretensjonalne grafomaństwo i jeszcze do tego błąd? A kto o tym decyduje i wedle jakich kryteriów? Na zasadzie gombrowiczowskiego "Słowacki zachwyca, bo zachwyca", czy jest jakiś sensowny powód?


„Geńjalny połeta”? Znowu ten protekcjonalny ton. Po co? To utrudnia rzeczową rozmowę, bo sugeruje, że nie traktujesz adwersarza poważnie. A myśli raczej mogą być „rozedrgane” czy „rozdygotane”. Ot taka mała różnica w słówkach, a czyniąca istotną różnicę. Zresztą jak wyjaśnił Tomp, nie w tym problem leży. Problem też nie leży w tym, czy Staff mógł użyć „płacz jest szklany”, czy nie mógł i czy „zwykły” autor też tak może. Rzecz w tym, że aby żonglować słowami, trzeba najpierw opanować przynajmniej w stopniu dobrym (jeśli nie doskonałym) podstawy języka. Nie odwrotnie, bo przez nieumiejętny dobór słów można narazić się na śmieszność, czy w najlepszym przypadku zdziwienie nieporadnością. Jeśli ledwo jako tako jeździsz na nartach, to nie wybieraj się na wielką skocznię. A co do konkretnego wiersza, to chyba nie trzeba nikomu tłumaczyć, że mamy tu do czynienia z zestawieniem onomatopei z metaforą padającego, uderzającego o szyby, deszczu („płacz szklany”). Jeśli Ty, czy ktokolwiek inny użyje jakiejkolwiek trafnej metafory w swoim opowiadaniu, to z pewnością nikt nie będzie miał za złe, bo autor nieznany. Wręcz przeciwnie, może liczyć na słowa uznania.
Drugiej połówki odpowiedzi Tomp już udzielił.

Agnessa rzekła:
Bo to jakbyście weszli do "Baru u Grażynki", zamówili sobie kotleta z kartoflami, a potem krytykowali, że "foie gras w Hiltonie jest lepsze". A jakie niby ma być? Zestawcie schabowego ze schabowym, a nie mnie (albo kogokolwiek z Pokątnych) ze Staffem, no ludzie!


A porównanie zupełnie nietrafione. Wchodząc do baru „U Grażynki”, nie oczekuję wykwintnego dania i luksusowego wystroju, ale mogę oczekiwać, że będzie schludnie, a nie że po ścianach będą łaziły pluskwy (czytaj: w opowiadaniu błędy ortograficzne, językowe itp.).
Sam z resztą kilkukrotnie zwracałem uwagę, że jest to portal dla amatorów.

Wiersz Staffa plus dodany ode mnie wers ilustruje tylko, prawda, że w żartobliwej formie, ale jednak, jak pojedyncze słowa mogą wpłynąć na odbiór całości tekstu. Szkoda, Agnessa, że nie chciałaś tego dostrzec.
Rzeczywiście, komentarze pod opowiadaniem nie są najlepszym miejscem na roztrząsanie takich sporów, ale skoro nie chcesz dyskutować na Forum, to co ja mogę?

PS. Z tym ostatnim retorycznym Twoim, Agnessa, pytaniem, skojarzył mi się film „Pianistka” z 2001 roku. Skrywająca mroczne skłonności nauczycielka gry na fortepianie wikła się w mocny romans ze swoim studentem. Polecam 😉

Czy napewno chcesz usunąć ten komentarz?

Opowiadania o podobnej tematyce:

pokątne opowiadania erotyczne
Witamy na Pokatne.pl

Serwis zawiera treści o charakterze erotycznym, przeznaczone wyłącznie dla osób pełnoletnich.
Decydując się na wejście na strony serwisu Pokatne.pl potwierdzasz, że jesteś osobą pełnoletnią.

Pliki cookies i polityka prywatności

Zgodnie z rozporządzeniem Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r (RODO). Potrzebujemy Twojej zgody na przetwarzanie Twoich danych osobowych przechowywanych w plikach cookies.
Zgadzam się na przechowywanie na urządzeniu, z którego korzystam tzw. plików cookies oraz na przetwarzanie moich danych osobowych pozostawianych w czasie korzystania przeze mnie ze stron internetowej lub serwisów oraz innych parametrów zapisywanych w plikach cookies w celach marketingowych i w celach analitycznych.
Więcej informacji na ten temat znajdziesz w regulaminie serwisu.